Dobrze ksiądz mówi żeby uczyć się tych przedmiotów co intersują nas w czym jesteśmy dobrzy ale w praktyce dokońca tak niejest bo żeby zdać maturę i dostać sie na wymarzone studia które będą nas interesowały będziemy dobrzy w tym, to trzeba sie uczyć bardzo dobrze z wszystkich przedmiotów
1000 procent racji. Sam pamiętam jaką presję na mnie wywierali rodzice i nauczyciele. Masakra, mając 6 lat budziłem się z krzykiem, bo zawsze byłem "głąb" z matmy. Cały czas mnie nią katowano bez przerwy, to samo z fizyki i chemii. Zawsze byłem uzdolniony humanistycznie. Pamiętam to jak dziś "Skoro możesz mieć 5 z historii, czy wosu, to z matematyki też dasz radę...". Wiem, że własnym dzieciom nigdy takiego piekła nie zgotuję. Będą uczyć się prywatnie w domu, tego czym będą zainteresowane i do czego mają predyspozycje. Na koniec pozdrawia wszystkie "niespełnione nauczycielki", które twierdzą, że" każdy jest w stanie się wszystkiego nauczyć".
Wychowałem się w dobrej rodzinie, nie było większych problemów z pieniędzmi, nie było problemów z alkoholem czy używkami... ale za to żyłem pod ciągłą presją tego, że MUSZĘ mieć wzorowe oceny i czerwony pasek. Jak dziś pamiętam te awantury, które robiła mi matka, bo z muzyki czy plastyki lub też geografii wychodziła mi trója i groziło mi to, że nie dostanę czerwonego paska. Zupełnie jakby to był największy dyshonor dla rodziny. Najgorsze przeżycia z dzieciństwa i okresu dorastania... Kiedy inni moi koledzy poznawali nowych ludzi, swoje pierwsze miłości ja musiałem siedzieć i się kuć, bo mama chce, aby syn miał czerwony pasek. Przed oczami ciągle mam sytuację, jak zmęczony nie mogłem się połozyć spać do drugiej w nocy, bo ojciec mnie pilnował, czy nauczyłem się na blachę klimatów z geografii. Wszystko po to, żeby wyciągnąć czwórę i mieć pasek, który NIC mi nie dał. Kiedy szedłem do liceum liczył się tylko egzamin gimnazjalny, który nie oszukujmy się był banalny. Dodatkowe 3 punkty za pasek to śmiech na sali w porównaniu do tego ile trzeba było włożyć w to poświęceń i czasu. Obecnie dobrze żyję z rodzicami, ale z tyłu głowy ciągle mam ten żal i smutne wspomnienie dzieciństwa, które zostało zatracone na rzecz nauki beznadziejnie nieprzydatnych rzeczy tylko po to, żeby matka mogła pochwalić się przed innymi jak to jej syn się dobrze uczy. Są ważne przedmioty, owszem - polski, język obcy, matematyka, fizyka, częśc zagadnień z chemii, historii... Nie życzę takiego dzieciństwa nikomu, mam nadzieję, że chociaż jedno dziecko ustrzeże się przed tym co przeszedłem ja, bo matka/ojciec przeczyta mój komentarz i zobaczy jak taka presja niszczy życie dziecka.
Brawo Brawo Brawo! Zgadzam się, sama się tak katowałam i przypłaciłam to wszystko zdrowiem! Wiem już, że mojej córce na pewno takiego koszmaru nie zgotuję! Dziękuję Ojcze za mądre przesłania Bóg z Tobą
I dla tego głosuje na Janusza Korwin-Mikke. Bo tylko on sprzeciwia się przymusowej rządowej indoktrynacji dzieci w państwowych placówkach. Która oczywiście nie jest ani słuszna, ani edukująca, ani darmowa.
On chce sprywatyzować wszystko, czyli oddać w nasze ręce, obywateli. Ale dopiero jak będziemy mieli siłę nabywczą. I chodzi o lasy sadzone na wycinkę, a nie prawdziwe lasy i parki narodowe. On nie chce jak PO sprzedać niemcom czy jak PIS izraelowi.
Jan Lew Acha . W około mnie są same lasy sadzone i przeznaczone na wycinkę i czy ty myślisz 'że typowy nowobogacki polaczek ,który nabędzie setki hektarów lasu w ustawionych przetargach wpuści mnie i dzieci do lasu za darmo ? Przecież on tam będzie bogiem .Już teraz w naszej okolicy wykupuja polaczki ziemię od rolników ,by muc ją odsprzedać za kilka lat niemcą z zyskiem .Człowieku z jakiej ty się bajki urwałeś .Kurwa ja nie mogę ! Wystarczy ,że co cztery lata pojawi się nie wiadomo kto i obiecuje polaczką niewiadomo co ,by te bydło znowu dało się nabrać na te same tricki . Wałęsa ,Tuski ,Kwaśniewscy obiecali nam złote góry I GDZIE TERAZ SĄ ? MAJĄ WYSOKIE PĘSJE ICH RODZINY SĄ USTAWIONE ! CZY TY MYŚLISZ ŻE MIKKE POSTĄPI INACZEJ ? NIE ! NACHAPIE SIĘ I ZNIKNIE ZOSTAWIAJĄC GŁUPIM POLACZKOM PO CZTERECH LATACH ZNOWU WYKAJSTROWANĄ POLSKĘ ! A ja po tej rewolucji Korwinistycznej będę musiał wieść dzieci przez pół polski do jakiegoś cudem pozostałego rezerwatu ,by pokazać im jak wygląda las . I uwież mi ,że kłuciłem się już w życiu z fanami wałęsy ,fanami kwaśniewskiego itp i nie chcę tego przerabiać jeszcze raz . POLSKA BĘDZIE DRUGĄ JAPONIĄ !!! - po ataku nuklearnym polaczki.
Janek Panek 99% baranow do ktorych ty zapewne sie nie zaliczasz, sadzac po twoich wypowiedziach. Ale czytajac twoje wypociny i w jakim stylu one zostaly napisane, to nalezysz do tego 1 % - kompletnego dna, pewnie podstawowke ledwo skonczyles, kradniesz internet od sasiada, siedzisz na dupie i podbierasz babci emeryture. Obudz sie czlwieczku, babcia wiecznie zyc nie bedzie. Kiedys trzeba bedzie zaczac pracowac na siebie.
Całkowicie się zgadzam, jestem z wykształcenia pedagogiem i bardzo trudno mi jest pracować w szkole, bo przełożeni wywierają presję na nas. I zawsze trzeba wybierać między dziećmi, a przełożonymi.
Mysle, ze nawet z przedmiotow, ktorych nie lubimy, zostaje w nas wiecej niz wiemy. To widac dopiero, gdy rozmawia sie zludzmi, ktorzy nie przeszli takiej edukacji lub w ogole do szkoly. Rzeczy oczywiste dla mnie czy kogos z moim doswiadczeniem szkolnym, sa niepojete dla ludzi z innych stron swiata.
Akurat fajne to jest o tyle ze kiedy się uczymy możemy zobaczyć co nas interesuje itp. W dużej morze poznajemy tez tam ludzi i tak naprawdę do liceum często zmieniają się nasze zainteresowania
Uwielbiam księży mówiących o dzieciach, o rodzinie, o miłości, a o planowaniu rodziny to już się najlepiej znają! Miód na moje uszy... Taki Korwin stosunków społeczno-rodzinnych... W teorii wszystko wspaniałe... a że spróbować nigdy nie będzie musiał i nigdy się nie skonfrontuje z rzeczywistością to se może gadać...
Ostatnio wpadała mi do głowy bardzo podobna myśl. Szkoła nie daje wiedzy, szkoła uczy wierzyć w to co jest napisane, przyjąć to do wiadomości i traktować jako prawdę. Dodatkowo uczy tego jak wykonywać polecenia i nagradza za zapamiętywanie. Mam 19 lat, skończone tylko gimnazjum, tak się to wszystko potoczyło, że rzuciłem szkołę w wieku 16 lat. Zacząłem grać na gitarze, odkrywać muzykę, radość daje mi zgłębianie teorii muzyki. Mam teraz dużo czasu, mogę skupić się wyłącznie na tym. Znam ludzi, którzy też grają, chcą być dobrzy, ale się uczą, więc nie mają czasu, mogą poświęcić na to godzinę dziennie, jeśli mają siłę i ochotę. Nie potrzebuję dużo do życia, wiem, że przystosuję się do wielu warunków, zdarzyło mi się spać na przystanku, czy klatce schodowej i jedyne czego mi brakowało to gitary. Gdyby każdy znalazł swój cel i zmierzał do niego, świat były piękny, tym czasem wszyscy są jak małe robociki, które grzecznie robią to co im karzą. Przykro mi z tego powodu.
O, to piękne jest, bardzo. Też myślałem przed laty, że tak można. Szkoda tylko, że za kilka lat zauważysz, że z grania tylko nieliczni mogą dobrze żyć. Zauważysz przy tym, że pieniądze nie rosną na drzewach, a za ileś tam lat zobaczysz, że na starość po prostu nie masz za co żyć. Wylądujesz na ulicy z gitarą i będziesz żebrał. Ale nikomu nie będzie przykro z powodu, że tak skończyłeś, sam wybrałeś swój los. Mało tego, nikt nie zadba Ciebie. Pozostanie tylko zasiłek z MOPS-u lub robota przy łopacie. Po całej dniówce na budowie nie będziesz miał siły, żeby gitarę wziąć do ręki. A poza tym, to "każą", a nie "karzą".
TAK, TAK, TAK!!! Nie rozumiem rodziców, którzy zmuszają swoje dzieci do wkuwania rzeczy, które są im kompletnie obce nie mówiąc już o ich przydatności na co dzień. Jestem "tworem" gimnazjum (co osobiście uważam za krok w tył w edukacji patrząc po moich starszych kolegach) i jest mi niebywale smutno patrząc na to co sama ta struktura zrobiła naszym i młodszym rocznikom. Nie idźmy tą drogą. Obecnie mam 27 lat, planuję powiększenie rodziny, nie wyobrażam sobie kreowania w domu wszechwiedzącego z przeproszeniem imbecyla, który po wyjściu ze szkoły straci zainteresowanie 80% tego czego się "nauczył". Ojciec wspomniał tutaj o pasji, dlaczego większość rodziców o tym zapomina? Dlaczego nie pozwalają SWOJEMU DZIECKU złapać matematycznego/chemicznego/polonistycznego czy sportowego bakcyla? Pozwólmy tworzyć nowym pokoleniom nowe standardy, nowe podejście, nową Polskę. Wyjdźmy w końcu z tego cholernego zaścianku.
Nie jestem fanem Kościoła, ani trochę… nie popieram nauk ani ideologii, ale też nie jestem fanem, żadnej Religii, uważam, że niosą ograniczenia takie jak inne systemy, chociażby edukacja, o której ten Pan mówi. Jednak z przyjemnością przybiłbym mu piątkę za tą wypowiedz! Mówi bardzo sensownie!
Jakkolwiek można się z Tobą zgadzać lub nie, to polski savoir vivre wymaga by osobom duchownym nie odbierać ich tytułów (zwykle wystarczy "ksiądz") niezależnie od stosunku do wiary wypowiadającego się. Pozdr. ;-)
Dawid Szeląg Popieram, akurat mnisi są bardziej realni i rzeczywiści w myśleniu niż reszta. Natomiast to co mówi niestety mnie psotkało i dlatego jestem nijaki :) Tzn mam wiedze ale co z tego skoro była wymuszana, bo trzeba miec pasek. Szczeście w tym, że zbuntowałem sie juz w 6stej klasie, a jako chłopak wiedziałem że szkoła życia nie uczy.
Dawid Szeląg "nie popieram nauk ani ideologii" oj biedny...ale ciągle w nich żyjesz i ich przestrzegasz. System prawny został stworzony na modelu rzymskokatolickim. Rozumiem wolał byś kraść i zabijać? Och nie...zaraz powiesz, że tak nie można, że to normalne i naturalne aby ludzie tego nie robili. Otóż błąd. Motłoch został nauczony by nie robić sobie krzywdy nawzajem właśnie dzięki naukom kościoła. Dzięki temu prawdopodobnie w ogóle się urodziłeś, bo twój przodek nie został zaszlachtowany.
Zeszmaceni Bzdury powielasz... Dekalog, został stworzony dla żydów i brzmiał zupełnie inaczej niż obecnie. To jest ogólno przyjęty system norm moralnych. A nie zabijam i nie kradnę dlatego, że moje sumienie mi na to nie pozwala a nie prawo! Na świecie istnieje dobro i zło, które prowadzi ze sobą odwieczną walkę. Więc nie pieprz mi tu głupot wyssanych z palca.
KSIĄDZ, który mówi jak wychować swoje dzieci. No po prostu super. Kolejna rzecz. Czy przemyślał Ojciec co by było gdyby znieść obowiązek szkolny? Gdyby zrobić to dziś to już 8 latkowie mieliby problemy z narkotykami i alkoholem a poprawczaki byłyby przepełnione. Ruszmy dalej. Do pewnego momentu w swoim życiu uważałem, że to czego nauczyłem się w podstawówce czy liceum jest nieprzydatne. Zmieniłem zdanie kiedy doczekałem się własnych dzieci i potrafię odpowiedzieć dziecku że fotosynteza to produkcja tlenu który jest nam potrzebny do życia i żeby moje dziecko nie zrobiło sobie krzywdy "wlewając wodę do kwasu".
Technikum mechatroniczne Wychowawczyni: Uczcie się tylko z maturalnych i zawodowych, z reszty wystarczy, że zdacie. Nauczycielka biologii: Biologii wam się w życiu nie przyda uczcie się, aby zdać. Nauczyciel matematyki: Matma jest tylko po to byście myśleli. Nauczyciel geografii: Wystarczy, że zdacie. Nauczyciel historii: To co omówimy temat i koniec lekcji.
Tymczasem w liceum: Wychowawczyni: MUSICIE ZDAĆ MATURĘ ROZSZERZONĄ Z MATMY NA PONAD 70%!!! Nauczycielka od biologii: Biologia jest najważniejszą nauką na świecie! Musicie wiedzieć WSZYSTKO! Nauczyciel geografii: No, może i nie jest to najważniejszy przedmiot, ale i tak musicie umieć wszystkie państwa, i duperele z przestarzałych, nieaktualnych podręczników. Nauczyciel historii: Lepiej żebyście wszystko wiedzieli, bo wam się to przyda na języku polskim. itd. itd....
Koledzy 25-27 lat, cale życie w szkole nic nie potrafią, zero godzin pracy. I dziwne, że duże bezrobocie. Ja skończyłem szkołę 10 lat temu, i dużo pamiętam, dużo się przydaje, ale ja zakuwałem - ale i tak zarabiam mniej niż Ci którzy się nie uczyli a robili biznesy. Ci którzy zakuwali bardziej 5-6 pracują za grosze albo nie mają pracy. Ludzie z 2-3 fakultetami nie mają pracy. Polecam książkę "dlaczego 5-tkowi uczniowie pracują dla 3-kowych" Roberta K., Ci z 5-6 szukają perfekcji i wolno działają, poprawiają. Ci najbogatsi, Gates, Jobs,Tesla, itp. nie mieli Studiów, Einstein był słaby z matmy i mówili o nim, że tępy i z niego nic nie będzie. Rodzice tego nie kumają, liczy się PAPIER dzisiaj takie CZASY CHORE i MENTALNOŚĆ.
Zwróciłabym jednak uwagę na jeszcze inny aspekt szkoły-społeczny. Dla mnie najważniejszy. Nigdy nie chciałabym żeby rodzice uczyli mnie w domu. Z czasów szkoły mam mnóstwo najciekawszych wspomnień. Wycieczki, wspólne kombinowanie jak przełożyć sprawdzian, organizowanie razem imprez klasowych, przedstawień. To podekscytowanie, ze zaraz opowiem kolezance nowego newsa. Ja mogę z ręką na sercu powiedzieć, że swoje talenty rozwinęłam w szkole. Gdyby nie szkoła nie miałabym większości okazji do tworzenia. Tam właśnie rozwijałam skrzydła, potem na studiach i później pracując w przedszkolu. W domu(wychowuje małe dzieci) niewiele mam ku temu okazji. Tam czułam że wykorzystuje swój potencjał. I choć zapisało się też sporo trudnych doświadczeń to jednak człowiek nauczył się żyć w świecie, który nie zawsze będzie dostosowany do niego. W świecie, w którym doświadcza się też czasem niesprawiedliwości, w świecie, gdzie jest mnóstwo różnych ludzi o różnych potrzebach i trzeba umieć ich kochać. Myślę że dla rodziców to też ważny krok pod względem takiego "wypuszczenia dziecka w świat". Ucząc dziecko w domu może i będziemy starali się zapewnić mu kontakty z rówieśnikami, ale to będzie zawsze w pewnym stopniu elitarne. Nie pozna trudniejszych dzieci, nie zobaczy że istnieje na świecie też patologia, której może też trzeba pomóc, że nie każdy ma szczęście mieć pełną rodzinę, że trudnych ludzi też trzeba umieć jakoś kochać, nie zobaczy że są ludzie z "dobrych domów", którzy czują się lepsi od innych-a być może samo takim się będzie czuło, żyjąc właśnie tylko w tej swojej elicie. W szkole nauczy się tego, żeby czasem posłuchać o czymś, co go nie interesuje(ożeni się to będzie musiał mieć tą praktykę opanowaną😜), będzie musiało trenować punktualność, silną wolę w codziennym wstawianiu, w przygotowaniu się na dany termin... W pewnym względzie uczy się życia . System nigdy idealny nie będzie, ale nie czarujmy się, że rodzice w domu stworzą idealny. A jeśli będą tak sobie myśleli to już niedaleko do poczucia życia w pewnej elicie, ponad systemem itd. Pamiętajmy że szkoła to nie tylko lekcje. to cały łańcuch społecznych interakcji. To może i zakuwane bez sensu regułki ale też czasem wspaniali nauczyciele którzy poza tymi regułami pokazali nam coś ważnego. To tysiac sytuacji dziennie gdy można być dla kogoś dobrym. A czasami też okazuje się że to co z pozoru nas nie interesuje może jednak nas bardzo zaciekawić. Ja nie posyłam dziecka do przedszkola żeby się tam nauczyło angielskiego czy czytania. Posyłam je bo codziennie rano biegnie tam podekscytowane ze będzie wśród dzieci. Bo nauczy się funkcjonować w grupie, czego w domu nie zapewnie. Bo nie będzie tylko uczepione maminej spódnicy. Bo będzie już powoli miało jakieś swoje pozadomowe życie.
Jest coś takiego jak ciekawość świata. Wiedza co to jest fotosynteza może i nie przyda się w życiu, ale człowiek wie "jak to działa" Ciekawość świata to podstawa dla człowieka. Tą ciekawość łatwo zastąpić Bogiem - bo jest odpowiedzią na wszystkie pytania - oczywiście dla niektórych ludzi. Inteligentny człowiek nie zadowala się jednak takimi stwierdzeniami. A oceny? właśnie dzięki nim można zobaczyć w czym jestem dobry, co muszę podciągnąć. Może i historia nie jest potrzebna do życia chłop owi pańszczyźnianemu, ale buduje świadomego człowieka patriotę. Pozwala zadawać pytania nawet odnośnie KK, bo ten ma bardzo ciekawą historię. Szkoła podstawowa daje podstawy wiedzy który każdy człowiek w XXI wieku musi wiedzieć. Ludzie nie wyedukowani to wiadomo - skarb dla kleru, bo łatwo kierować takimi ludźmi i wpływać na nich. Nie dajcie się tej propagandzie. Myślcie samodzielnie.
odnośnie fotosyntezy niestety się nie zgodzę. szkoła przygotowuje ogólnie do zycia dając podstawową wiedzę ogólną. nigdy nie wiadomo co kto kiedys będzie robil, jednym przydaje się fizyka innym biologia etc.
Artimal ♛ Wszystkich ludzi mieszkających w Polsce i nie tylko. Ile godzin wypowiedzi korwina przesłuchałeś, nie mówię o wywiadach ale o siedzeniu i pierdzeniu w mikrofon przez parę godzin? I szczerze odpisz bez wymyślania.
To prawda. Moja znajoma żyje w zamkniętej wspólnocie religijnej za granicą i tam też kombinują jak mogą by nie posyłać dzieci do szkół publicznych ani co gorsza prywatnych. Uczą ich sami tego co najważniejsze, a jak obczają, że któreś coś lubi to go pchają w tym kierunku w związku z czym mają wybitnych cieśli, kucharzy itd. Ostatnio moja znajoma pełniąca posługę egzorcysty (ja wiem z czym się to kojarzy, ale u nich egzorcysta to coś więcej) dostała podopiecznego i już w wieku kilku lat szkoli go by kiedyś zajął jej miejsce, ponieważ dzieciak akurat w tym siebie widzi i to chce robić. Moim zdaniem tak powinna wyglądać edukacja wszędzie - gdybyśmy wyłapywali talenty i je szlifowali jak diamenty to też byśmy mieli takich specjalistów jak oni tam.
Sama się sobie dziwię, ale pierwszy raz w życiu nie zgadzam się z o. Szustakiem, przynajmniej częściowo. Bo ma rację, że trzeba pozwolić dzieciom być dobrym przede wszystkim w tym, co ich interesuje i, jeśli bardzo źle im idzie np. biologia, to nie muszą mieć z niej samych piątek. No i, oczywiście, nie trzeba zmuszać do studiowania, jeśli córka marzy, by zostać fryzjerką. Ale to jedna strona medalu i dotyczy tylko tych, którzy od małego mają sprecyzowane uzdolnienia i zainteresowania a tych jest mniejszość. Druga strona medalu jest taka, że w dzisiejszym świecie wiedza ogólna jest potrzebna. Kto jej nie ma, być może nie widzi tego, ale też do czasu. Bez znajomości podstaw z wszystkich dziedzin, będziemy poruszać się po świecie jak ślepcy a inni będą na nas zbijać kasę. Bo damy sobie wcisnąć kit przy każdej okazji. Mówię nie tylko o reklamach, także o wypowiedziach polityków, dziennikarzy, fałszywych ekologów (biologia!), wszelkich nawiedzonych "zbawców" z dziedzin zdrowia, piękna, elektroniki, ekonomii itp. Człowiek niewykształcony da sobą manipulować, bo poglądy będzie sobie wyrabiał na podstawie cudzych sądów. Może będzie to zdanie księdza z parafii (tez niedouczonego w "nie swoich" tematach) a może członka niebezpiecznej sekty. Niewykształconym społeczeństwem łatwiej rządzić, wiedzieli to Niemcy czy Rosjanie i mordowali w pierwszej kolejności inteligencję. Oczywiście, system oświaty mógłby być bardziej przyjazny dla uczniów, nad programami też można by długo dyskutować. Jednak to inny temat. Skąd mielibyśmy wziąć np. inżynierów chemików, jeśliby w programie szkoły nie było chemii? Żeby wiedzieć, co wybrać, trzeba wszystkiego spróbować! Dlatego zachęcałam swoje dzieci, żeby uczyły się wszystkich przedmiotów, nawet jeśliby się im to miało do niczego nie przydać. Bo, po pierwsze, większość się przyda (kto się nie uczył w szkole, uważa, że nie, ale, na litość, skąd ma to wiedzieć, przecież nie wie nawet, czego się nie nauczył, choć mógł?!), po drugie, chcę, by moje dzieci były świadomymi obywatelami a nie powtarzającymi cudze sądy zjadaczami chleba, po trzecie, uczeń dobrze się uczący chętnie chodzi do szkoły i z reguły lubi się uczyć, złego ucznia spotykają tam same przykrości, zniechęca się i nabiera przekonania, że jest nic nie wart, po czwarte, mamy obowiązek szkolny a obowiązki (no, chyba ze narzucone w złej wierze przez wroga) należy wykonywać , to jednak jest elementem wychowania. Oczywiście, dzieci są różne i mądry rodzic rozróżni, czy zachęcić dziecko do większego wysiłku czy raczej wytłumaczyć, że stopnie to nie wszystko, że sen, zabawa i zainteresowania są równie ważne. Zachęcam Ojca do zweryfikowania swoich poglądów. Szczęść Boże i z całego serca dziękuję za wszystkie inne konferencje i rekolekcje! PS nie jestem nauczycielką :)
Facet dobrze gada, aczkolwiek nie zgadzam się do końca z kierunkowaniem dzieci w podstawówce. Dziecko w szkole podstawowej czy nawet gimnazjum nie może wiedzieć (oczywiście są wyjątki, ale nie o nich jest materiał) czego chce i co "go kręci". Aby to odkryć musi liznąć wszystkiego po trochu. Taka jest rola szkoły podstawowej i gimnazjum. Szkoła średnia i studia powinny być świadomym wyborem i tu się z prezentowanym materiałem zdecydowanie zgadzam. Katowanie prawie dorosłych ludzi w profilach mat-fiz poezją, historią czy nawet geografią jest kompletną pomyłką. To niczemu nie służy oprócz zapewniania etatów kadrze dydaktycznej.
Racja, dziecko nie może wiedzieć co go kręci, ale to co dane dziecko "kręci" nie zawsze jest tym w czym jest dobre. Uczyłem się za granicą i w naszym odpowiedniku gimnazjum przechodziłem specjalne testy (nie podlegały one ocenie, oraz nie były upubliczniane) po czym na podstawie moich rezultatów, odbywałem rozmowe z doradcami, którzy w odpowiedni sposób objasnili moje wyniki i sugerowali odpowiedni zestaw przedmiotów, z których dalej powinienem sie uczyć. W moim przypadku były to (nie licząc podstawowych przedmiotów, jak matematyka, angielski, język obcy, wf i takie tam) biologia, home economic, design communication graphic, oraz język polski. Nie miałem obowiązku zakuwania historii, fizyki itp (nadal jednak miałem taką możliwość). Wydawało mi się to dziwne z początku, jednak z perspektywy czasu uwazam, ze jest to lepszy system. Wole być mocny w konkretnych dziedzinach, niz przeciętny we wszystkich. Podsumowując, przy odpowiednim kierowaniu, oraz uświadamianiu ucznia, można pomóc mu w znalezieniu tego co go "kręci". Pozdrawiam
Ja teraz jestem w 3 gimbazy - przede mną wybór nowej szkoły - wybieram Salomona - liceum ogólnokształcące i będę się uczyć w domu (edukacja domowa / homeshooling) Ale jeszcze przekonuję rodziców do tego
Pan Adam świetnie mówi - rzeczywiście trzeba ukrócić rodziców którzy mówią fioła na punkcie ocen swoich dzieci. Niestety łączenie pasji i wykształcenie jest złym pomysłem- jest to przedsionek do pracoholizmu.
,,Gdybym miał dziecko"... no właśnie!!! To nie tylko to zdanie, z którym się nie zgadzam. Edukacja w innych krajach... są takie, w których edukacja jest na wysokim poziomie. Szkoła to nie tylko edukacja, to również wychowanie w społeczeństwie, to rozwój muzyczny, manualny itp,itd. Myślę, że Ojciec nie powinien się na ten temat wypowiadać. Czy zdaje sobie O.sprawę, że Ci ludzie w to uwierzą?? weźmie O.odpowiedzialność za ,,wyniki" swoich słów???? ,,Dziewuchy", ,,olać", ,,ryją"- tak, to słownictwo godne duchownego.
Jak czytam komentarze pod tą konferencją to przeraża mnie fakt że większość z Was ma problem ze słuchaniem ze zrozumieniem. O. Adam sam mówi że trzeba mieć dystans do tego co mówi w konferencjach a nie przyjmować wszystko zero jedynkowo i w sposób bezrozumny. Dużo rzeczy w tej konferencji (np. to że ukryłby swoje dziecko by nie musiało chodzić do szkoły) jest powiedziane żartobliwie, czego chyba większość nie zauważyła. Po drugie sam przyznaje się do bycia anarchistą i choć czasem to jest dobre to jednak każdy wie że gdyby świat się składał ze samych anarchistów to daleko byśmy jako społeczeństwo nie zaszli. Ja sama przejechałam się na tym że będąc kiedyś bardzo inteligentną uczennicą z paskiem i mając już teraz wyższe wykształcenie, nie do końca odnajduję się w pracy, ponieważ szwankują moje umiejętności społeczne a chęć bycia najlepszym skończyła się nerwicą, i to nie pozwala mi się rozwijać zawodowo. Więc dużo racji tu jest. Tylko nie popadajmy w przesadę, jakieś pojęcie o matematyce, biologii, chemii, fizyce i historii albo literaturze powinien każdy mieć, choćby na trójkowym poziomie, ale żeby miał, bo to się jednak czasem przydaje w życiu by np. nie wkładać widelca metalowego do mikrofalówki ;) albo wiedzieć co Cię boli gdy Cię boli coś w środku organizmu albo wiedzieć gdzie leży Gdańsk. Przeraża mnie to że niektórzy traktują o.Adama jak bożka jakiegoś, że gdyby powiedział że wyczytał w Biblii że mamy popełnić zbiorowe samobójstwo to z połowa słuchająca tego by to zrobiła. Ludzie rozumu trochę! To fajny człowiek, czasem mówi coś mądrego, wielu osobom pomaga ale to TYLKO człowiek. Pewne Wasze zachowanie i takie cielęce uwielbienie do niczego dobrego Was nie doprowadzi i robi się naprawdę niebezpieczne i chore.
no to dojebałaś z widelcem. Nigdy w szkole ci tego nie powiedzą a bronisz na siłę. Powiedz mi w czym mi się przyda budowa pantofelka na kierunku informatycznym. HMMM?
No właśnie, trzeba słuchać ze zrozumieniem 🙂. Ja wspieram zdolności moich dzieci, znam ich słabe i mocne strony, zdolności i ich brak. Buduję ich pewność na tym w czym są mocni, a nie dołuję, że czegoś nie potrafią. Niestety większość rodziców realizuje projekt dziecko, które musi być najlepsze we wszystkim. I niestety szkoła tego samego wymaga. Pozdrawiam serdecznie
Zgadzam się w sprawie instytucjonalnej państwowej edukacji. Zabija naturalną ciekawość i odkrywanie pasji tego co się naprawdę chce robić. To samo dotyczy instytucjonalnego kościoła katolickiego, gdzie wg niektórych tylko tam mieszka Bóg. Ta kościołowa wiara to tak jak ta państwowa edukacja, służy tylko i wyłącznie duraczeniu mas. Może ojciec powie coś w temacie instytucjonalnego kościoła?
Mi sie przydalo bardzo duzo rzeczy z bilogi i chemii ...ale sama uxzylam sie wybiorczo i ze zrozumieniem , jak czegos nie moglam zrozumiec to i sie tego nie nauczylam...
Na początku ojciec powiedział "jeśli nie jesteście w danym zaeodzie". I teraz moje pytanie: Jak człowiek ma zdecydować jaki zawód chce wykonywać? Dzięki temu, że uczą nas wszystkiego po trochu, możemy zobaczyć co nas tak na prawdę ciekawi!!
Pierwsza uwaga: fotosynteza a biologia masz roślinkę w domu, to trzymaj ją w pokoju z oknem. Fotosynteza a fizyka masz roślinkę w szafie to nie oświetlaj jej żarówką LEDową
Jeśli chwalisz się brakiem wiedzy to nie świadczy za dobrze o tobie. Szkoła ma pokazać tylko zarys pewnej wiedzy, nauczyć podstaw, które przydadzą ci się na dalszym etapie edukacji - studia. I tu też zdziwienie może twoje, ale studia nie mają cię nauczyć, one pokazują, zaciekawiają, tłumaczą teoretycznie dlaczego tak się dzieje. To ty sam zdecydujesz co z tego ci się przyda, co pozwoli ci podjąć dobrą pracę i żyć godnie. Nie dziwie się narzekaniem młodych na brak pracy jak jeden matoł z drugim całe studia przepiją i przebawią się nic nie ucząc się i licząc, że danie egzaminu da im wiedzę.
Ale skad dziecko ma wiedziec czym sie najbardziej interesuje jezeli nie sprobuje kazdego z tych tematow? Czy nie zdarzylo sie bratu / Pani / Panu zainteresowac sie znienacka czyms co wczesniej nas nie obchodzilo? Bo mi tak.
ZABRAŁAM CÓRKĘ Z POLSKIEJ SZKOŁY BO BYŁO TAKIE PARCIE ŻE W 1SZEJ KLASIE NIE MIAŁYŚMY ŻADNEGO WOLNEGO CZASU NAWET PRZEZ WEEKEND.... TERAZ MIESZKAMY W CIESZYNIE A CÓRKA CHODZI DO CZECH DO SZKOŁY POLSKO-CZESKIEJ I JUŻ PARCIA BRAK . POZDRAWIAM SERDECZNIE WSZYSTKICH MYŚLĄCYCH 🇵🇱🇵🇱🇵🇱
Ponadto w naszym systemie nie ma miejsca na indywidualność, kiedy chodziłam do gimnazjum mieliśmy napisać wypracowanie, a tematem była UTOPIA. Temat bardzo mi się spodobał i puściłam wodze fantazji, napisałam wypracowanie na jakieś 3 strony, ale niestety nie było to w temacie wojennym, poruszającym problem obozów koncentracyjnych więc dostałam tylko 3 , od tamtej pory znienawidziłam przedmiot jakim jest Język polski. ( Powiem, tylko , że nikt wcześniej nie zaznaczył wytycznych. Podany był tylko temat.)
2:00 - koło tej minuty. Tutaj nie chodzi o przydatność. Chodzi o rozwój dziecka i względne pojęcie co i jak się dzieje. Tylko fakt, często zamiast podstaw każde się dziecku kuć jakąś teorie na blachę i niech ma. Moim zdaniem powinno to być w formie wykładu, gdzie nauczyciel prezentuję daną dziedzinę nauki, jak kogoś interesuje, to mógłby się później zagłębiać. Dodatkowo skąd dziecko ma się dowiedzieć, co go interesuje, skoro tego nie spróbuje? Moim zdaniem polskie szkolnictwo równa wszystkich do jednego poziomu. Poziomu osób, które zapewne nigdy nie znajdą swojego powołania więc muszą być kształcone tak a nie inaczej, żeby mogli robić cokolwiek. Dodatkowo dochodzi kwestia nieuków, którzy niczego się nie uczą - ale to jest wina tylko i wyłącznie szkolnictwa. Do nauki trzeba dorosnąć, a nie od 5 lat katować dzieci, które nie rozumieją sensu nauki, więc się nie uczą.
Od pierwszego słowa prawda i to podana w sposób, który powinien pojąć człowiek o przeciętnie wykształconym intelekcie (obie półkule mózgowe o minimalnym stopniu pofałdowania) ... a że nieco kontrowersyjne względem nurtu bezmyślnej poprawności politycznej i nie tylko to już inna sprawa
Kiedyś bardzo ceniłem ojca Adama. Niestety, może każdego kto jest osobą publiczną, udziela wielu wykładów itp., dopada taka durna przypadłość, że zna się praktycznie na wszystkim. I zna się w sposób tak pewny, że aż dziw bierze. Jako ojciec 3 dzieci nigdy bym nawet nie śmiał, żeby innym/przyszłym rodzicom z taką ciężko strawną pewnością mówił jak mają wychowywać swoje dzieci. Nawet nie mówię, że nie ma prawa, bo nie ma dzieci, nie jest nawet mężem, nie chodzi o to. Chodzi o tę pewność i bezwstydne przekonanie, że można, korzystając z tego, że się jest kaznodzieją, wypowiadać się ze znawstwem absolutnie na wszystkie tematy. Tak robią celebryci i właśnie cała masa księży (i tych "konserwatywnych" i tych zdawałoby się "nowoczesnych"). "Adwokat diabła" kończy się słowami (jakoś tak to szło): pycha to mój ulubiony grzech. Niby nic odkrywczego, a jednak :)
Na biologii, geografii, historii ćwiczymy pamięć (tak - przez wkuwanie), umiejętność kojarzenia, myślenie przyczynowo-skutkowe i Z TEGO W ŻYCIU KORZYSTAMY. A nie z wiedzy o sposobach podziału komórek. Gimnastyka umysłu na różne sposoby - o to chodzi w różnorodności przedmiotów. Lekkoatleta też ćwiczy siłę mięśni różnymi ćwiczeniami, choć żadnego z nich nie prezentuje na stadionie.
Zgadzam się. Ale nie tylko ćwiczymy pamięć, ale też umiejętność segregowania treści, porządkowania ich na różne sposoby, wychwytywania kluczowych informacji. Ale to nie wszystko. System jest, jaki jest, ale przystosowuje do współczesnego świata, gdzie- niezależnie od tego, co lubimy, a co nie- obowiązki trzeba wykonywać. Dotyczy to nie tylko pracy zawodowej, lecz również życia prywatnego, dlatego, mimo, że w wielu kwestiach zgadzam się z ojcem, to jednak ostrożnie podejdę do odpuszczania mojemu młodemu, zdolnemu leniuchowi systematycznej nauki, on bez przerwy sam sobie daje luzy. Co innego, jeśli dziecko uczy się z trudem. No i posłużę się moim stałym hasłem- podstawówka to nie Oxford, jakąś najprostszą wiedzę o świecie trzeba mieć.
Nie zgadzam całkowicie z o. Szustakiem. Moim zdaniem wiedza ogólna nauczana w podstawówce i gimnazjum jest bardzo przydatna w szeroko pojętym rozumieniu świata. Podstawy fizyki, matematyki, biologii, języka polskiego, historii itp. są obecne przez całe życie wykształconego człowieka. Ukierunkowanie dziecka wyłącznie w jednej dziedzinie uczyni z niego wyspecjalizowaną maszynę, która być może będzie dobrze wykonywać swój zawód, ale nie odnajdzie się w rzeczywistości i nie będzie w stanie jej krytycznie analizować. Jeżeli pójdziemy tą drogą staniemy się cywilizacją ciemniaków. Edukacja powinna poszerzać horyzonty, a nie je zawężać! BTW: Całkowicie nie trafiony przykład z "wszystkimi wybitnymi umysłami tego świata, którzy rzekomo nie skończyli żadnych szkół wyższych". To kłamstwo powtarzane tak często, że ludzie zaczynają w nie wierzyć. Znakomita WIĘKSZOŚĆ wybitnych umysłów naszego świata odebrała bardzo solidne wykształcenie, które następnie stało się fundamentem ich dalszych osiągnięć. Aktualnie zajmuję się renesansem, więc polecam sprawdzić biogramy m.in. Jana Zamoyskiego, Jana Kochanowskiego, Stefana Batorego.
Kamil Komorowski Proszę wybaczyć, ale doprawdy wierzy Pan, iż człowiek wykształcony w obecnym systemie edukacji potrafi < z tego powodu > "krytycznie analizować rzeczywistość"?
nie zgadzam się ze wszystkim co Ojciec mówi , podstawówka dała mi więcej niż technikum i studia, muszą się uczyć aby potem znaleźć swoją drogę i powołanie , co chcą robić......
Ma racje, każde dziecko ma w sobie "talent" jest ich kilka. I u każdego dziecka rozwija się dany talent... uczą tego na pedagogice ale później żaden nauczyciel tego nie stosuje - bo nie może (przez system)
To że dziecko nauczyło się wszystkiego na 5 , to nie znaczy, że zgadza się w 100% z tym czego było nauczane. Tej rzeczy wszyscy uczymy się wcześnie chyba już w pierwszych klasach podstawówki.
Niestety system który funkcjonuje ma na celu wykształcić encyklopedycznie człowieka bez umiejętności myślenia samodzielnego. Osobę bez kreatywności i własnego zdania. Wymyślono to bardzo dawno temu za czasów zaborów.
Ale głupota, szkoła nie uczy tego żeby pamiętać informacje z podstawówki, ale po pierwsze myślenia, zapamiętywania coraz większych ilości informacji (powodzenia życze bez tego w dzisiejszym świecie). Po drugie tego że jak pójdziesz gdzieś później do pracy to sobie przypomnisz/odświeżysz informacje z wcześniejszych etapów życia. Zgodzę że się że są różne typy umysłów, i tak samo jak ja teraz jestem programistą, to na początku wolałem przedmioty humanistyczne i dzięki temu że uczyliśmy sie wszystkiego wybrałem co mnie bardziej "cieszy" w chwili obecnej robię co kocham. Jakoś wszyscy przechodzą te klasy, przechodzili i było okej, teraz rodzice o bezstresowym wychowaniu protestują coraz wiecej "bo dziecko za duzo musi sie uczy no ja pier.." . Popatrzcie na kraje w których się uczą mniej i jakie barany są na świecie. A od kiedy uczymy się wiecej nawet bezsensownych informacji jakoś technologia i cywilizacja poszła do przodu. Ten Pan chyba chce uwstecznić społeczeństwo wypowiadając takie rzeczy...
A ja się z Ojcem nie zgodzę. Ogólne wykształcenie jest choćby o tyle ważne, żeby wiedzieć co się na świecie dzieje. Matematyka ma na celu nauczyć nas logicznie myśleć, wyciągać wnioski z logicznie zebranych argumentów i takowe budować. Wyśmiewana biologia i reszta przedmiotów przyrodniczych oddziela nas od czasów ciemnogrodu kiedy myślano, że ziemia jest płaska, a dinozaury żyły w zgodzie z ludźmi. Literatura rozwija nasze horyzonty, skłania do myślenia, dzięki czemu, moim zdaniem, w jakiś sposób rozwijamy się duchowo. Wydaje mi się, że czasem trzeba też nauczyć się jakiejś pokory i zanim zaczniemy wnosić oskarżenia czy zażalenia, przemyśleć czy przypadkiem może to nie my nie mamy racji. Mam 20 lat, studiuję na dwóch filologiach, dużo czytam, zawsze byłem dobry z matematyki, a wcale nie przesiedziałem dzieciństwa nad książkami. Dobrze jest się ukierunkować zawodowo, ale nie wmawiajmy sobie, że dziecko nie potrzebuje danych informacji bo w życiu zawodowym mu się to nie przyda. Sądzę, że dopóki rozumiemy to co czytamy, wszystko ma pożytek, zwłaszcza jeśli przemyślimy to, a nie wkujemy suchą formułkę na blachę. (Np. zamiast recytować wiersz lepiej go przeczytać w ciszy i przemyśleć. Na koniec chciałbym dorzucić radę od siebie: Uczcie się języków obcych. Nie dość, że przyda nam się to w poszukiwaniu pracy to otwiera nas to też na inne kultury, tradycje, zwyczaje, co jest kluczem do zrozumienia wielu problemów natury ludzkiej. Dobrze jednak, że taka dyskusja powstaje, bo to oznacza, że ziarno (wiedza) nie padło na skałę :) Pozdro!
"Zbadaj, jakie przedmioty dziecko lubi" Wszystko fajnie, pięknie, ale to, że w podstawówce lubi się przyrodę, bo jest łatwa, albo polski, bo nauczycielka miła, to przejściowe preferencje. Właśnie w podstawówce i gimnazjum uważam, że o ile dziecko nie objawia silnych predyspozycji do jakiejś dziedziny, powinno się uczyć wszystkiego po to, by móc wybrać dowolny kierunek w szkole średniej. Żeby dziecko pod koniec gimnazjum mogło iść i na biol-chem, jak i na mat-fiz dlatego, że to go interesuje a nie dlatego, że z danej dziedziny ma 4, a z innej ledwie 2.
A to nie jest tak, że człowiek "po szkole" powinien orientować się w każdej dziedzinie po trochę, a ten "po studiach" być w dodatku ekspertem w danej dziedzinie? Taki system jaki przedstawia o. Szustak, panuje na zachodzie, a tam mają wylęgarnie głąbów którzy są ekspertami w swojej dziedzinie, ale Francja jest dla nich kontynentem, a Węgry (Hungary) to jakiś absurd bo jak można nazwać kraj "głodny".
Problem jest taki, że takie po cichu urodzone dziecko nie posiada żadnego obywatelstwa, co oznacza, że nie zdobędzie dowodu osobistego, prawa jazdy, czy też paszportu. Jeżeli takie dziecko urodzone cichaczem pójdzie do urzędu i opowie o swojej sytuacji bo nie będzie mogło nic zrobić, nie będzie też miało opieki zdrowotnej A to w takiej sytuacji oberwą rodzice za popełnienie przestępstwa, jakim jest niedopełnienie obowiązków po porodzie. Ale gdyby nie było takich komplikacji, no to bym się zgadza z księdzem w stu procentach.
Czy zatem oddanie dziecku wolności w zakresie wyboru kierunku rozwoju, zgoda i kierowanie go na specjalizację w jednym zakresie pozostawiając marginesy w innych płaszczyznach nie powinno iść w parze z analogiczną zgodą na wybór przekonań. Skoro funkcjonujemy w świecie (jak sam mówca wskazuje) w ktorym schematy i standardy oplatają nas z każdej strony to czy niepisany przymus ochrzczenia dziecka, chodzenia na religię, przyjmowania kolejnych sakramentów i pełnej wiary w Boga stwórcę (bez wskazywania wiary jedynie jako alternatywy powstania wszeświata) nie jest właśnie takim schematem? Czy w zakresie edukacji schematy i presję społecznę należy traktować jako błąd, a w zakresie wiary już nie?
Madre swiatowe College maja madrych wykladowcow ale...b. wazny jest trening mlodej osoby w umiejetnosci przetrwania masy zmian. Kiedys byla mala konkurencja na rynku KOWALI, teraz ich prawie nie ma.. Z naszej perspektywy: MATH, PRACTICAL STUDY SKIILS, PHYSICS, CHEMISTRY to potrzeba na nastepne pokolenie wchodzace na rynek pracy i biznesu.
Gdzie mogę złożyć pozew za ujawnianie moich myśli i koncepcji? Bo ten gościu wyjął mi wszystko z głowy. Zamiast ustanawiać prawa które nas ograniczają... puśćmy to wszystko beztrosko... bo skoro mamy być wolni... a to jest Królestwo Niebieskie... to niech się dzieje wola Boża.
Niestety nie mogę się zgodzić z tym kazaniem. Chodzi mi o to, że jeśli dziecko ma pasję, to na prawdę i tak ma bardzo nikłe szanse na zdobycie dobrej i płatnej pracy w ulubionej dyscyplinie bez zdania matury na wysokim poziomie, co wiąże się z uczeniem się wszystkich tych "bzdur" z wiedzy całościowej. Niestety studia dają lepszy start w życie, chyba że idzie się na studia dla zabawy (np jakaś europeistyka, po której jakąkolwiek pracę dostanie może jeden na tysiąc). Fakt że są jednostki, którym udało się osiągnąć gigantyczny sukces bez studiów/matury itd., ale nie łudźmy się że całe pokolenie młodych Polaków to geniusze i wybitne na skalę światową jednostki. PS: duża dawka wiedzy zdobyta w szkole ułatwia życie- pozwala np. z powodzeniem rozwiązywać krzyżówki na nudnych wykładach :D Pozdrawiam
Bzdury opowiadasz. Znam kupe ludzi po prawie, matematyce, inżynierii etc etc którzy nie mogą zdobyć roboty. Kumpela po Jagiellonce z matmy dzisiaj udziela korepetycji. Kolega jest mgr.inż budownictwa a klei stelaże w fabryce mebli. Takich przykładów znam dziesiątki. Moim zdaniem najważniejsze są dzisiaj plecy.
PPawlakk1 Nie chodzi o to by miał pracę kiedyś tam, tylko o to żeby robił to do czego Bóg go powołał i miał z tego radość i szczęście, nawet jeżeli nie będzie miało dobrej pracy. Można jakoś żyć nie za specjalnie dobrze ale można się cieszyć nawet z takiego życia...
Nie ma czegoś takiego jak prawo do edukacji, jest przymus. Obowiązkowe szkolnictwo to niewolnictwo naszych czasów. Toć oni chcą nawet dzieci wychowywać!
Zgadzam się w całej pełni. Dziecka sie nakłaniac do ostrej nauki, niech uczy sie jak lubi byłe by lizneło jezyka polskiej matematyki historii, ogólnie podstawowych spraw. Ale najważniejsze zeby kazdy rodzic nauczył dziecko(do czasu zanim skończy szkołe)jego zawodu, by pozniej miało łatwiej w zyciu, jesli za młodu nie polubisz jakiejs dziedziny zycia to pozniej jest ciezko
Momentami prawda. Jednak z ogółem tych mądrości zgodzi się każdy: głąb, 14 latek który ma jutro iść na sprawdzian z matematyki i boi się, że dostanie lanie po wywiadówce i pół mózg, który ledwo co, po znajomościach, skończył technikum gastronomiczne. Cała reszta myśli.
Mam taki niewielki komentarz, który mi przyszedł do głowy w tym momencie: ua-cam.com/video/jPnJyOEvRDE/v-deo.html "Jeśli pozwolisz dziecku odkryć w czym chce być dobre, Polska stanie się krajem gamerów, graczy LoL'a, CS'a i Minecrafta." W każdym razie, dobrze gada i ludzie, którzy się czepiają, że to co on mówi (dziecko nie musi być dobre we wszystkim) to jakieś żarty, jakieś religijne poglądy albo lepiej fanatyzm - po prostu dwa razy zastanówcie się nad tym co on mówi.
"Ja się zajmuję Biblią ale nikt nie tego nie uczył, nie chodziłem do żadnej szkoły, nie studiowałem tego" No nareszcie się Szustak przyznał, teraz wiadomo dlaczego kompletnie się na tym nie zna. Przecież jak ktoś ma chociaż względne pojęcie o teologii i Biblii to się nóż w kieszeni otwiera jak się Szustaka słucha. Nie zrozumcie mnie źle, facet jest w porządku i z wieloma jego polgądami, w tym z powyższym się zgadzam, ale na Biblii się nie zna WCALE. To jego pasja? To dlaczego nigdy na kurs nie poszedł? Sam właśnie mówi do przyszłych dzieci żeby inwestowali w kursy i studia dla dzieci z wybranej dziedziny a on jedyne co włożył w swoją pasję to swoja wyobraźnia?? Biblia to nie zabawka. Przepraszam bardzo, ale to szczera prawda. Wygaduje gość nieraz takie bzdury na temat Pisma Świętego żę nie chce się wierzyć, bierze zwykły fragment napisany po ludzku czarno na białym i przerabia go na pięć różnych sposobów pod swoje teorie i dylematy które mu na myśl przyjdą. Zacytuję jeden z jego wykładów: "Saul tak bardzo kochał Dawida że chciał go zabić" - Bo mowa była o miłości Ojca do Syna i akurat fragment o Saulu mu się trafił na medytacji. No ręce idzie załamać. Gość powinien pójść na kurs czytania Pisma Świętego i się w końcu dowiedzieć, że kontekst historyczny i obiektywny sens cytatów w Piśmie Świętym są CHOLERNIE ważne przy interpretacji. Inaczej każdy może wziąć dowolny fragment i sobie wokół niego zrobić swoją religię. Masakra z tym facetem, jak ja go nie lubię i tego jak ludzi ogłupia.
![[NV#356] 12 znaków, że związek się rozpada](http://i.ytimg.com/vi/t-a24p6uCMQ/mqdefault.jpg)
Dobrze ksiądz mówi żeby uczyć się tych przedmiotów co intersują nas w czym jesteśmy dobrzy ale w praktyce dokońca tak niejest bo żeby zdać maturę i dostać sie na wymarzone studia które będą nas interesowały będziemy dobrzy w tym, to trzeba sie uczyć bardzo dobrze z wszystkich przedmiotów
Jako psycholog popieram z całego serca. O. Szustak mówi tu prawdę, mówi ważne rzeczy i przede wszystkim ma rację.
Nie mam dzieci. Jeszcze. Ale dzięki tym słowom moje dzieci zyskają jeszcze lepszego ojca.
A jak ci się teraz powodzi? Masz dzieci po tych 3 latach?
Masz już?:D
Ponawiam pytanie
1000 procent racji. Sam pamiętam jaką presję na mnie wywierali rodzice i nauczyciele. Masakra, mając 6 lat budziłem się z krzykiem, bo zawsze byłem "głąb" z matmy. Cały czas mnie nią katowano bez przerwy, to samo z fizyki i chemii. Zawsze byłem uzdolniony humanistycznie. Pamiętam to jak dziś "Skoro możesz mieć 5 z historii, czy wosu, to z matematyki też dasz radę...". Wiem, że własnym dzieciom nigdy takiego piekła nie zgotuję. Będą uczyć się prywatnie w domu, tego czym będą zainteresowane i do czego mają predyspozycje. Na koniec pozdrawia wszystkie "niespełnione nauczycielki", które twierdzą, że" każdy jest w stanie się wszystkiego nauczyć".
a myślałem, że jestem odmieńcem, bo mam taką samą opinię. Dzięki za kazanie!
Wychowałem się w dobrej rodzinie, nie było większych problemów z pieniędzmi, nie było problemów z alkoholem czy używkami... ale za to żyłem pod ciągłą presją tego, że MUSZĘ mieć wzorowe oceny i czerwony pasek. Jak dziś pamiętam te awantury, które robiła mi matka, bo z muzyki czy plastyki lub też geografii wychodziła mi trója i groziło mi to, że nie dostanę czerwonego paska. Zupełnie jakby to był największy dyshonor dla rodziny. Najgorsze przeżycia z dzieciństwa i okresu dorastania... Kiedy inni moi koledzy poznawali nowych ludzi, swoje pierwsze miłości ja musiałem siedzieć i się kuć, bo mama chce, aby syn miał czerwony pasek. Przed oczami ciągle mam sytuację, jak zmęczony nie mogłem się połozyć spać do drugiej w nocy, bo ojciec mnie pilnował, czy nauczyłem się na blachę klimatów z geografii. Wszystko po to, żeby wyciągnąć czwórę i mieć pasek, który NIC mi nie dał. Kiedy szedłem do liceum liczył się tylko egzamin gimnazjalny, który nie oszukujmy się był banalny. Dodatkowe 3 punkty za pasek to śmiech na sali w porównaniu do tego ile trzeba było włożyć w to poświęceń i czasu. Obecnie dobrze żyję z rodzicami, ale z tyłu głowy ciągle mam ten żal i smutne wspomnienie dzieciństwa, które zostało zatracone na rzecz nauki beznadziejnie nieprzydatnych rzeczy tylko po to, żeby matka mogła pochwalić się przed innymi jak to jej syn się dobrze uczy. Są ważne przedmioty, owszem - polski, język obcy, matematyka, fizyka, częśc zagadnień z chemii, historii... Nie życzę takiego dzieciństwa nikomu, mam nadzieję, że chociaż jedno dziecko ustrzeże się przed tym co przeszedłem ja, bo matka/ojciec przeczyta mój komentarz i zobaczy jak taka presja niszczy życie dziecka.
Brawo Brawo Brawo!
Zgadzam się, sama się tak katowałam i przypłaciłam to wszystko zdrowiem!
Wiem już, że mojej córce na pewno takiego koszmaru nie zgotuję!
Dziękuję Ojcze za mądre przesłania
Bóg z Tobą
.. A ja postaram się ochronić swoje wnuki. PS. Nie jestem jeszcze babcią.
I dla tego głosuje na Janusza Korwin-Mikke. Bo tylko on sprzeciwia się przymusowej rządowej indoktrynacji dzieci w państwowych placówkach. Która oczywiście nie jest ani słuszna, ani edukująca, ani darmowa.
Korwina ?
Ten łajdak chce sprywatyzować nasze lasy .A kto kupi te lasy ,odpowiedz sobie sam . Mikke to agent światowej finansjery
On chce sprywatyzować wszystko, czyli oddać w nasze ręce, obywateli. Ale dopiero jak będziemy mieli siłę nabywczą. I chodzi o lasy sadzone na wycinkę, a nie prawdziwe lasy i parki narodowe. On nie chce jak PO sprzedać niemcom czy jak PIS izraelowi.
Jan Lew Acha . W około mnie są same lasy sadzone i przeznaczone na wycinkę i czy ty myślisz 'że typowy nowobogacki polaczek ,który nabędzie setki hektarów lasu w ustawionych przetargach wpuści mnie i dzieci do lasu za darmo ? Przecież on tam będzie bogiem .Już teraz w naszej okolicy wykupuja polaczki ziemię od rolników ,by muc ją odsprzedać za kilka lat niemcą z zyskiem .Człowieku z jakiej ty się bajki urwałeś .Kurwa ja nie mogę ! Wystarczy ,że co cztery lata pojawi się nie wiadomo kto i obiecuje polaczką niewiadomo co ,by te bydło znowu dało się nabrać na te same tricki . Wałęsa ,Tuski ,Kwaśniewscy obiecali nam złote góry I GDZIE TERAZ SĄ ? MAJĄ WYSOKIE PĘSJE ICH RODZINY SĄ USTAWIONE ! CZY TY MYŚLISZ ŻE MIKKE POSTĄPI INACZEJ ? NIE ! NACHAPIE SIĘ I ZNIKNIE ZOSTAWIAJĄC GŁUPIM POLACZKOM PO CZTERECH LATACH ZNOWU WYKAJSTROWANĄ POLSKĘ ! A ja po tej rewolucji Korwinistycznej będę musiał wieść dzieci przez pół polski do jakiegoś cudem pozostałego rezerwatu ,by pokazać im jak wygląda las . I uwież mi ,że kłuciłem się już w życiu z fanami wałęsy ,fanami kwaśniewskiego itp i nie chcę tego przerabiać jeszcze raz . POLSKA BĘDZIE DRUGĄ JAPONIĄ !!! - po ataku nuklearnym polaczki.
Janek Panek Palikot, to ty? Kurcze, myślałem że wdeptali cię już w gówno, a więc leżysz we właściwym miejscu, a tu proszę...
Janek Panek 99% baranow do ktorych ty zapewne sie nie zaliczasz, sadzac po twoich wypowiedziach. Ale czytajac twoje wypociny i w jakim stylu one zostaly napisane, to nalezysz do tego 1 % - kompletnego dna, pewnie podstawowke ledwo skonczyles, kradniesz internet od sasiada, siedzisz na dupie i podbierasz babci emeryture. Obudz sie czlwieczku, babcia wiecznie zyc nie bedzie. Kiedys trzeba bedzie zaczac pracowac na siebie.
Całkowicie się zgadzam, jestem z wykształcenia pedagogiem i bardzo trudno mi jest pracować w szkole, bo przełożeni wywierają presję na nas. I zawsze trzeba wybierać między dziećmi, a przełożonymi.
Rewelacyjny wykład. Prosto, mądrze, z charyzmą i najważniejsze z wiarą!
Mysle, ze nawet z przedmiotow, ktorych nie lubimy, zostaje w nas wiecej niz wiemy. To widac dopiero, gdy rozmawia sie zludzmi, ktorzy nie przeszli takiej edukacji lub w ogole do szkoly. Rzeczy oczywiste dla mnie czy kogos z moim doswiadczeniem szkolnym, sa niepojete dla ludzi z innych
stron swiata.
Dziękuję z całego serducha
Akurat fajne to jest o tyle ze kiedy się uczymy możemy zobaczyć co nas interesuje itp. W dużej morze poznajemy tez tam ludzi i tak naprawdę do liceum często zmieniają się nasze zainteresowania
Uwielbiam księży mówiących o dzieciach, o rodzinie, o miłości, a o planowaniu rodziny to już się najlepiej znają! Miód na moje uszy... Taki Korwin stosunków społeczno-rodzinnych... W teorii wszystko wspaniałe... a że spróbować nigdy nie będzie musiał i nigdy się nie skonfrontuje z rzeczywistością to se może gadać...
Nareszcie coś mądrego. Dziękuję. ps od dawna o tym mowię. Pozdrawiam :)
Ogromne propsy dla tego księdza. Zgadzam się w 100%.
Ostatnio wpadała mi do głowy bardzo podobna myśl. Szkoła nie daje wiedzy, szkoła uczy wierzyć w to co jest napisane, przyjąć to do wiadomości i traktować jako prawdę. Dodatkowo uczy tego jak wykonywać polecenia i nagradza za zapamiętywanie.
Mam 19 lat, skończone tylko gimnazjum, tak się to wszystko potoczyło, że rzuciłem szkołę w wieku 16 lat. Zacząłem grać na gitarze, odkrywać muzykę, radość daje mi zgłębianie teorii muzyki. Mam teraz dużo czasu, mogę skupić się wyłącznie na tym. Znam ludzi, którzy też grają, chcą być dobrzy, ale się uczą, więc nie mają czasu, mogą poświęcić na to godzinę dziennie, jeśli mają siłę i ochotę. Nie potrzebuję dużo do życia, wiem, że przystosuję się do wielu warunków, zdarzyło mi się spać na przystanku, czy klatce schodowej i jedyne czego mi brakowało to gitary. Gdyby każdy znalazł swój cel i zmierzał do niego, świat były piękny, tym czasem wszyscy są jak małe robociki, które grzecznie robią to co im karzą. Przykro mi z tego powodu.
O, to piękne jest, bardzo. Też myślałem przed laty, że tak można.
Szkoda tylko, że za kilka lat zauważysz, że z grania tylko nieliczni mogą dobrze żyć. Zauważysz przy tym, że pieniądze nie rosną na drzewach, a za ileś tam lat zobaczysz, że na starość po prostu nie masz za co żyć. Wylądujesz na ulicy z gitarą i będziesz żebrał. Ale nikomu nie będzie przykro z powodu, że tak skończyłeś, sam wybrałeś swój los. Mało tego, nikt nie zadba Ciebie. Pozostanie tylko zasiłek z MOPS-u lub robota przy łopacie. Po całej dniówce na budowie nie będziesz miał siły, żeby gitarę wziąć do ręki.
A poza tym, to "każą", a nie "karzą".
ten ksiadz jest geniuszem
tak
Chcę go ministrem edukacji narodowej
Właśnie o tym mówi Janusz Korwin-Mikke i wraz z o. Szustakiem mają pełną rację! WOLNOŚĆ dla naszych dzieci! Szkoły prywatne lub edukacja domowa!
TAK, TAK, TAK!!! Nie rozumiem rodziców, którzy zmuszają swoje dzieci do wkuwania rzeczy, które są im kompletnie obce nie mówiąc już o ich przydatności na co dzień. Jestem "tworem" gimnazjum (co osobiście uważam za krok w tył w edukacji patrząc po moich starszych kolegach) i jest mi niebywale smutno patrząc na to co sama ta struktura zrobiła naszym i młodszym rocznikom. Nie idźmy tą drogą. Obecnie mam 27 lat, planuję powiększenie rodziny, nie wyobrażam sobie kreowania w domu wszechwiedzącego z przeproszeniem imbecyla, który po wyjściu ze szkoły straci zainteresowanie 80% tego czego się "nauczył". Ojciec wspomniał tutaj o pasji, dlaczego większość rodziców o tym zapomina? Dlaczego nie pozwalają SWOJEMU DZIECKU złapać matematycznego/chemicznego/polonistycznego czy sportowego bakcyla? Pozwólmy tworzyć nowym pokoleniom nowe standardy, nowe podejście, nową Polskę. Wyjdźmy w końcu z tego cholernego zaścianku.
Dzięki Bogu znalazłem ten filmik.
Jak ja cie lubię z tych początków twojej kariery 🤗
Nie jestem fanem Kościoła, ani trochę… nie popieram nauk ani ideologii, ale też nie jestem fanem, żadnej Religii, uważam, że niosą ograniczenia takie jak inne systemy, chociażby edukacja, o której ten Pan mówi. Jednak z przyjemnością przybiłbym mu piątkę za tą wypowiedz! Mówi bardzo sensownie!
Jakkolwiek można się z Tobą zgadzać lub nie, to polski savoir vivre wymaga by osobom duchownym nie odbierać ich tytułów (zwykle wystarczy "ksiądz") niezależnie od stosunku do wiary wypowiadającego się. Pozdr. ;-)
nie znam człowieka, więc napisałem formę grzecznościową "Pan" .
Dawid Szeląg Popieram, akurat mnisi są bardziej realni i rzeczywiści w myśleniu niż reszta. Natomiast to co mówi niestety mnie psotkało i dlatego jestem nijaki :) Tzn mam wiedze ale co z tego skoro była wymuszana, bo trzeba miec pasek. Szczeście w tym, że zbuntowałem sie juz w 6stej klasie, a jako chłopak wiedziałem że szkoła życia nie uczy.
Dawid Szeląg "nie popieram nauk ani ideologii" oj biedny...ale ciągle w nich żyjesz i ich przestrzegasz. System prawny został stworzony na modelu rzymskokatolickim. Rozumiem wolał byś kraść i zabijać? Och nie...zaraz powiesz, że tak nie można, że to normalne i naturalne aby ludzie tego nie robili. Otóż błąd. Motłoch został nauczony by nie robić sobie krzywdy nawzajem właśnie dzięki naukom kościoła. Dzięki temu prawdopodobnie w ogóle się urodziłeś, bo twój przodek nie został zaszlachtowany.
Zeszmaceni Bzdury powielasz... Dekalog, został stworzony dla żydów i brzmiał zupełnie inaczej niż obecnie. To jest ogólno przyjęty system norm moralnych. A nie zabijam i nie kradnę dlatego, że moje sumienie mi na to nie pozwala a nie prawo! Na świecie istnieje dobro i zło, które prowadzi ze sobą odwieczną walkę. Więc nie pieprz mi tu głupot wyssanych z palca.
Jesteś mistrzem!
KSIĄDZ, który mówi jak wychować swoje dzieci. No po prostu super.
Kolejna rzecz. Czy przemyślał Ojciec co by było gdyby znieść obowiązek szkolny?
Gdyby zrobić to dziś to już 8 latkowie mieliby problemy z narkotykami i alkoholem a poprawczaki byłyby przepełnione.
Ruszmy dalej.
Do pewnego momentu w swoim życiu uważałem, że to czego nauczyłem się w podstawówce czy liceum jest nieprzydatne. Zmieniłem zdanie kiedy doczekałem się własnych dzieci i potrafię odpowiedzieć dziecku że fotosynteza to produkcja tlenu który jest nam potrzebny do życia i żeby moje dziecko nie zrobiło sobie krzywdy "wlewając wodę do kwasu".
jak bym słyszał Anthony de Mello :) Genialne, pozdrawiam serdecznie :)
Nie jestem wieżacy ale ten ksiac zmienił moje zycie
Mądrze prawi polać mu!
Technikum mechatroniczne
Wychowawczyni: Uczcie się tylko z maturalnych i zawodowych, z reszty wystarczy, że zdacie.
Nauczycielka biologii: Biologii wam się w życiu nie przyda uczcie się, aby zdać.
Nauczyciel matematyki: Matma jest tylko po to byście myśleli.
Nauczyciel geografii: Wystarczy, że zdacie.
Nauczyciel historii: To co omówimy temat i koniec lekcji.
Tymczasem w liceum:
Wychowawczyni: MUSICIE ZDAĆ MATURĘ ROZSZERZONĄ Z MATMY NA PONAD 70%!!!
Nauczycielka od biologii: Biologia jest najważniejszą nauką na świecie! Musicie wiedzieć WSZYSTKO!
Nauczyciel geografii: No, może i nie jest to najważniejszy przedmiot, ale i tak musicie umieć wszystkie państwa, i duperele z przestarzałych, nieaktualnych podręczników.
Nauczyciel historii: Lepiej żebyście wszystko wiedzieli, bo wam się to przyda na języku polskim.
itd. itd....
Koledzy 25-27 lat, cale życie w szkole nic nie potrafią, zero godzin pracy. I dziwne, że duże bezrobocie. Ja skończyłem szkołę 10 lat temu, i dużo pamiętam, dużo się przydaje, ale ja zakuwałem - ale i tak zarabiam mniej niż Ci którzy się nie uczyli a robili biznesy. Ci którzy zakuwali bardziej 5-6 pracują za grosze albo nie mają pracy. Ludzie z 2-3 fakultetami nie mają pracy. Polecam książkę "dlaczego 5-tkowi uczniowie pracują dla 3-kowych" Roberta K., Ci z 5-6 szukają perfekcji i wolno działają, poprawiają. Ci najbogatsi, Gates, Jobs,Tesla, itp. nie mieli Studiów, Einstein był słaby z matmy i mówili o nim, że tępy i z niego nic nie będzie. Rodzice tego nie kumają, liczy się PAPIER dzisiaj takie CZASY CHORE i MENTALNOŚĆ.
Zwróciłabym jednak uwagę na jeszcze inny aspekt szkoły-społeczny. Dla mnie najważniejszy. Nigdy nie chciałabym żeby rodzice uczyli mnie w domu. Z czasów szkoły mam mnóstwo najciekawszych wspomnień. Wycieczki, wspólne kombinowanie jak przełożyć sprawdzian, organizowanie razem imprez klasowych, przedstawień. To podekscytowanie, ze zaraz opowiem kolezance nowego newsa. Ja mogę z ręką na sercu powiedzieć, że swoje talenty rozwinęłam w szkole. Gdyby nie szkoła nie miałabym większości okazji do tworzenia. Tam właśnie rozwijałam skrzydła, potem na studiach i później pracując w przedszkolu. W domu(wychowuje małe dzieci) niewiele mam ku temu okazji. Tam czułam że wykorzystuje swój potencjał. I choć zapisało się też sporo trudnych doświadczeń to jednak człowiek nauczył się żyć w świecie, który nie zawsze będzie dostosowany do niego. W świecie, w którym doświadcza się też czasem niesprawiedliwości, w świecie, gdzie jest mnóstwo różnych ludzi o różnych potrzebach i trzeba umieć ich kochać. Myślę że dla rodziców to też ważny krok pod względem takiego "wypuszczenia dziecka w świat". Ucząc dziecko w domu może i będziemy starali się zapewnić mu kontakty z rówieśnikami, ale to będzie zawsze w pewnym stopniu elitarne. Nie pozna trudniejszych dzieci, nie zobaczy że istnieje na świecie też patologia, której może też trzeba pomóc, że nie każdy ma szczęście mieć pełną rodzinę, że trudnych ludzi też trzeba umieć jakoś kochać, nie zobaczy że są ludzie z "dobrych domów", którzy czują się lepsi od innych-a być może samo takim się będzie czuło, żyjąc właśnie tylko w tej swojej elicie. W szkole nauczy się tego, żeby czasem posłuchać o czymś, co go nie interesuje(ożeni się to będzie musiał mieć tą praktykę opanowaną😜), będzie musiało trenować punktualność, silną wolę w codziennym wstawianiu, w przygotowaniu się na dany termin... W pewnym względzie uczy się życia . System nigdy idealny nie będzie, ale nie czarujmy się, że rodzice w domu stworzą idealny. A jeśli będą tak sobie myśleli to już niedaleko do poczucia życia w pewnej elicie, ponad systemem itd. Pamiętajmy że szkoła to nie tylko lekcje. to cały łańcuch społecznych interakcji. To może i zakuwane bez sensu regułki ale też czasem wspaniali nauczyciele którzy poza tymi regułami pokazali nam coś ważnego. To tysiac sytuacji dziennie gdy można być dla kogoś dobrym. A czasami też okazuje się że to co z pozoru nas nie interesuje może jednak nas bardzo zaciekawić. Ja nie posyłam dziecka do przedszkola żeby się tam nauczyło angielskiego czy czytania. Posyłam je bo codziennie rano biegnie tam podekscytowane ze będzie wśród dzieci. Bo nauczy się funkcjonować w grupie, czego w domu nie zapewnie. Bo nie będzie tylko uczepione maminej spódnicy. Bo będzie już powoli miało jakieś swoje pozadomowe życie.
Właśnie ciągle to powtarzam mojej córce, skup się na 2-3 przedmiotach, bo niestety nie wykazuje jakiś szczególnych zdolności w jednym :-).
Brawo!
Jest coś takiego jak ciekawość świata. Wiedza co to jest fotosynteza może i nie przyda się w życiu, ale człowiek wie "jak to działa" Ciekawość świata to podstawa dla człowieka. Tą ciekawość łatwo zastąpić Bogiem - bo jest odpowiedzią na wszystkie pytania - oczywiście dla niektórych ludzi. Inteligentny człowiek nie zadowala się jednak takimi stwierdzeniami. A oceny? właśnie dzięki nim można zobaczyć w czym jestem dobry, co muszę podciągnąć.
Może i historia nie jest potrzebna do życia chłop owi pańszczyźnianemu, ale buduje świadomego człowieka patriotę. Pozwala zadawać pytania nawet odnośnie KK, bo ten ma bardzo ciekawą historię.
Szkoła podstawowa daje podstawy wiedzy który każdy człowiek w XXI wieku musi wiedzieć.
Ludzie nie wyedukowani to wiadomo - skarb dla kleru, bo łatwo kierować takimi ludźmi i wpływać na nich. Nie dajcie się tej propagandzie. Myślcie samodzielnie.
No po prostu jakby ktoś ubrał w swoje słowa moje myśli. Uwielbiam ojca Szustaka.
Czasami warto posłuchać sobie na dobranoc :)
odnośnie fotosyntezy niestety się nie zgodzę. szkoła przygotowuje ogólnie do zycia dając podstawową wiedzę ogólną. nigdy nie wiadomo co kto kiedys będzie robil, jednym przydaje się fizyka innym biologia etc.
Zgadzam się w 100 procentach. Nie rozumiem ludzi co dislajkuja.
DOBRZE PRAWI!!!TRZEŻWO MYŚLĄCY FACET.
ksiądz zakonnik nie może być trzeźwo myślący
Ten wyklad to tragedia ....nauka to najwazniejsza rzecz na swiecie .
Poglądy tego Pana są identyczne z poglądami Korwina ;)
Artimal ♛ tylko że, korwin to wróg publiczny numer 1
Liquidazot Chyba dla widzów TVNu.
Artimal ♛
Wszystkich ludzi mieszkających w Polsce i nie tylko.
Ile godzin wypowiedzi korwina przesłuchałeś, nie mówię o wywiadach ale o siedzeniu i pierdzeniu w mikrofon przez parę godzin? I szczerze odpisz bez wymyślania.
Liquidazot Największymi wrogami Polski jest banda socjalistów: PO,PIS,SLD,PSL
Artimal ♛
potrafisz odpowiedzieć na pytanie?
Ten moment kiedy jesteś na wykładach z pedagogiki i profesor włącza nagle Ojca Szustaka, bezcenne
Ma racje,mnie kręci historia
Poza systemem szkolnym, istnieje edukacja domowa, gdzie można uczyć dzieci samodzielnie (od podstawówki do szkoły średniej).
od lat tak twierdze !!!
To prawda. Moja znajoma żyje w zamkniętej wspólnocie religijnej za granicą i tam też kombinują jak mogą by nie posyłać dzieci do szkół publicznych ani co gorsza prywatnych. Uczą ich sami tego co najważniejsze, a jak obczają, że któreś coś lubi to go pchają w tym kierunku w związku z czym mają wybitnych cieśli, kucharzy itd. Ostatnio moja znajoma pełniąca posługę egzorcysty (ja wiem z czym się to kojarzy, ale u nich egzorcysta to coś więcej) dostała podopiecznego i już w wieku kilku lat szkoli go by kiedyś zajął jej miejsce, ponieważ dzieciak akurat w tym siebie widzi i to chce robić. Moim zdaniem tak powinna wyglądać edukacja wszędzie - gdybyśmy wyłapywali talenty i je szlifowali jak diamenty to też byśmy mieli takich specjalistów jak oni tam.
Sama się sobie dziwię, ale pierwszy raz w życiu nie zgadzam się z o. Szustakiem, przynajmniej częściowo. Bo ma rację, że trzeba pozwolić dzieciom być dobrym przede wszystkim w tym, co ich interesuje i, jeśli bardzo źle im idzie np. biologia, to nie muszą mieć z niej samych piątek. No i, oczywiście, nie trzeba zmuszać do studiowania, jeśli córka marzy, by zostać fryzjerką. Ale to jedna strona medalu i dotyczy tylko tych, którzy od małego mają sprecyzowane uzdolnienia i zainteresowania a tych jest mniejszość. Druga strona medalu jest taka, że w dzisiejszym świecie wiedza ogólna jest potrzebna. Kto jej nie ma, być może nie widzi tego, ale też do czasu. Bez znajomości podstaw z wszystkich dziedzin, będziemy poruszać się po świecie jak ślepcy a inni będą na nas zbijać kasę. Bo damy sobie wcisnąć kit przy każdej okazji. Mówię nie tylko o reklamach, także o wypowiedziach polityków, dziennikarzy, fałszywych ekologów (biologia!), wszelkich nawiedzonych "zbawców" z dziedzin zdrowia, piękna, elektroniki, ekonomii itp. Człowiek niewykształcony da sobą manipulować, bo poglądy będzie sobie wyrabiał na podstawie cudzych sądów. Może będzie to zdanie księdza z parafii (tez niedouczonego w "nie swoich" tematach) a może członka niebezpiecznej sekty. Niewykształconym społeczeństwem łatwiej rządzić, wiedzieli to Niemcy czy Rosjanie i mordowali w pierwszej kolejności inteligencję. Oczywiście, system oświaty mógłby być bardziej przyjazny dla uczniów, nad programami też można by długo dyskutować. Jednak to inny temat. Skąd mielibyśmy wziąć np. inżynierów chemików, jeśliby w programie szkoły nie było chemii? Żeby wiedzieć, co wybrać, trzeba wszystkiego spróbować! Dlatego zachęcałam swoje dzieci, żeby uczyły się wszystkich przedmiotów, nawet jeśliby się im to miało do niczego nie przydać. Bo, po pierwsze, większość się przyda (kto się nie uczył w szkole, uważa, że nie, ale, na litość, skąd ma to wiedzieć, przecież nie wie nawet, czego się nie nauczył, choć mógł?!), po drugie, chcę, by moje dzieci były świadomymi obywatelami a nie powtarzającymi cudze sądy zjadaczami chleba, po trzecie, uczeń dobrze się uczący chętnie chodzi do szkoły i z reguły lubi się uczyć, złego ucznia spotykają tam same przykrości, zniechęca się i nabiera przekonania, że jest nic nie wart, po czwarte, mamy obowiązek szkolny a obowiązki (no, chyba ze narzucone w złej wierze przez wroga) należy wykonywać , to jednak jest elementem wychowania. Oczywiście, dzieci są różne i mądry rodzic rozróżni, czy zachęcić dziecko do większego wysiłku czy raczej wytłumaczyć, że stopnie to nie wszystko, że sen, zabawa i zainteresowania są równie ważne. Zachęcam Ojca do zweryfikowania swoich poglądów. Szczęść Boże i z całego serca dziękuję za wszystkie inne konferencje i rekolekcje!
PS nie jestem nauczycielką :)
Facet dobrze gada, aczkolwiek nie zgadzam się do końca z kierunkowaniem dzieci w podstawówce. Dziecko w szkole podstawowej czy nawet gimnazjum nie może wiedzieć (oczywiście są wyjątki, ale nie o nich jest materiał) czego chce i co "go kręci". Aby to odkryć musi liznąć wszystkiego po trochu. Taka jest rola szkoły podstawowej i gimnazjum. Szkoła średnia i studia powinny być świadomym wyborem i tu się z prezentowanym materiałem zdecydowanie zgadzam. Katowanie prawie dorosłych ludzi w profilach mat-fiz poezją, historią czy nawet geografią jest kompletną pomyłką. To niczemu nie służy oprócz zapewniania etatów kadrze dydaktycznej.
Racja, dziecko nie może wiedzieć co go kręci, ale to co dane dziecko "kręci" nie zawsze jest tym w czym jest dobre. Uczyłem się za granicą i w naszym odpowiedniku gimnazjum przechodziłem specjalne testy (nie podlegały one ocenie, oraz nie były upubliczniane) po czym na podstawie moich rezultatów, odbywałem rozmowe z doradcami, którzy w odpowiedni sposób objasnili moje wyniki i sugerowali odpowiedni zestaw przedmiotów, z których dalej powinienem sie uczyć. W moim przypadku były to (nie licząc podstawowych przedmiotów, jak matematyka, angielski, język obcy, wf i takie tam) biologia, home economic, design communication graphic, oraz język polski. Nie miałem obowiązku zakuwania historii, fizyki itp (nadal jednak miałem taką możliwość). Wydawało mi się to dziwne z początku, jednak z perspektywy czasu uwazam, ze jest to lepszy system. Wole być mocny w konkretnych dziedzinach, niz przeciętny we wszystkich. Podsumowując, przy odpowiednim kierowaniu, oraz uświadamianiu ucznia, można pomóc mu w znalezieniu tego co go "kręci". Pozdrawiam
polakxXx A miałeś religię?
macieymm Tak, ale nie była ona obowiązkowa. Mozna było tą godzine lekcyjną na nauke lub odrabianie lekcji.
***** Kapłan. I jeżeli się nie zgadzasz z tym co mówi, nie możesz pisać na starcie - dobrze gada.
kek!
A jak kręci go sport i chce zostać sportowcem profesjonalnym i później odkryje, że to jest jego cel życia ?
zgadzam sie 100% zawsze mowie w ten sposob do mojego syna bo chce jego szczescia a nie mojego dowartosciowana
Ja teraz jestem w 3 gimbazy - przede mną wybór nowej szkoły - wybieram Salomona - liceum ogólnokształcące i będę się uczyć w domu (edukacja domowa / homeshooling) Ale jeszcze przekonuję rodziców do tego
powodzenia!
Jak ich nie wysylac do szkoly jak jest obowiazek?
uczyć dzieci tego czego dzieci chcą - proste? Ale to wymaga mądrych dorosłych... a tych brak!!!!
Pan Adam świetnie mówi - rzeczywiście trzeba ukrócić rodziców którzy mówią fioła na punkcie ocen swoich dzieci. Niestety łączenie pasji i wykształcenie jest złym pomysłem- jest to przedsionek do pracoholizmu.
,,Gdybym miał dziecko"... no właśnie!!! To nie tylko to zdanie, z którym się nie zgadzam. Edukacja w innych krajach... są takie, w których edukacja jest na wysokim poziomie. Szkoła to nie tylko edukacja, to również wychowanie w społeczeństwie, to rozwój muzyczny, manualny itp,itd. Myślę, że Ojciec nie powinien się na ten temat wypowiadać. Czy zdaje sobie O.sprawę, że Ci ludzie w to uwierzą?? weźmie O.odpowiedzialność za ,,wyniki" swoich słów???? ,,Dziewuchy", ,,olać", ,,ryją"- tak, to słownictwo godne duchownego.
Jak czytam komentarze pod tą konferencją to przeraża mnie fakt że większość z Was ma problem ze słuchaniem ze zrozumieniem. O. Adam sam mówi że trzeba mieć dystans do tego co mówi w konferencjach a nie przyjmować wszystko zero jedynkowo i w sposób bezrozumny. Dużo rzeczy w tej konferencji (np. to że ukryłby swoje dziecko by nie musiało chodzić do szkoły) jest powiedziane żartobliwie, czego chyba większość nie zauważyła. Po drugie sam przyznaje się do bycia anarchistą i choć czasem to jest dobre to jednak każdy wie że gdyby świat się składał ze samych anarchistów to daleko byśmy jako społeczeństwo nie zaszli. Ja sama przejechałam się na tym że będąc kiedyś bardzo inteligentną uczennicą z paskiem i mając już teraz wyższe wykształcenie, nie do końca odnajduję się w pracy, ponieważ szwankują moje umiejętności społeczne a chęć bycia najlepszym skończyła się nerwicą, i to nie pozwala mi się rozwijać zawodowo. Więc dużo racji tu jest. Tylko nie popadajmy w przesadę, jakieś pojęcie o matematyce, biologii, chemii, fizyce i historii albo literaturze powinien każdy mieć, choćby na trójkowym poziomie, ale żeby miał, bo to się jednak czasem przydaje w życiu by np. nie wkładać widelca metalowego do mikrofalówki ;) albo wiedzieć co Cię boli gdy Cię boli coś w środku organizmu albo wiedzieć gdzie leży Gdańsk.
Przeraża mnie to że niektórzy traktują o.Adama jak bożka jakiegoś, że gdyby powiedział że wyczytał w Biblii że mamy popełnić zbiorowe samobójstwo to z połowa słuchająca tego by to zrobiła. Ludzie rozumu trochę! To fajny człowiek, czasem mówi coś mądrego, wielu osobom pomaga ale to TYLKO człowiek. Pewne Wasze zachowanie i takie cielęce uwielbienie do niczego dobrego Was nie doprowadzi i robi się naprawdę niebezpieczne i chore.
no to dojebałaś z widelcem. Nigdy w szkole ci tego nie powiedzą a bronisz na siłę. Powiedz mi w czym mi się przyda budowa pantofelka na kierunku informatycznym. HMMM?
No właśnie, trzeba słuchać ze zrozumieniem 🙂. Ja wspieram zdolności moich dzieci, znam ich słabe i mocne strony, zdolności i ich brak. Buduję ich pewność na tym w czym są mocni, a nie dołuję, że czegoś nie potrafią. Niestety większość rodziców realizuje projekt dziecko, które musi być najlepsze we wszystkim. I niestety szkoła tego samego wymaga. Pozdrawiam serdecznie
Zgadzam się w sprawie instytucjonalnej państwowej edukacji. Zabija naturalną ciekawość i odkrywanie pasji tego co się naprawdę chce robić.
To samo dotyczy instytucjonalnego kościoła katolickiego, gdzie wg niektórych tylko tam mieszka Bóg. Ta kościołowa wiara to tak jak ta państwowa edukacja, służy tylko i wyłącznie duraczeniu mas.
Może ojciec powie coś w temacie instytucjonalnego kościoła?
Mi sie przydalo bardzo duzo rzeczy z bilogi i chemii ...ale sama uxzylam sie wybiorczo i ze zrozumieniem , jak czegos nie moglam zrozumiec to i sie tego nie nauczylam...
Na początku ojciec powiedział "jeśli nie jesteście w danym zaeodzie". I teraz moje pytanie: Jak człowiek ma zdecydować jaki zawód chce wykonywać? Dzięki temu, że uczą nas wszystkiego po trochu, możemy zobaczyć co nas tak na prawdę ciekawi!!
Pierwsza uwaga: fotosynteza a biologia masz roślinkę w domu, to trzymaj ją w pokoju z oknem. Fotosynteza a fizyka masz roślinkę w szafie to nie oświetlaj jej żarówką LEDową
Jeśli chwalisz się brakiem wiedzy to nie świadczy za dobrze o tobie. Szkoła ma pokazać tylko zarys pewnej wiedzy, nauczyć podstaw, które przydadzą ci się na dalszym etapie edukacji - studia. I tu też zdziwienie może twoje, ale studia nie mają cię nauczyć, one pokazują, zaciekawiają, tłumaczą teoretycznie dlaczego tak się dzieje. To ty sam zdecydujesz co z tego ci się przyda, co pozwoli ci podjąć dobrą pracę i żyć godnie. Nie dziwie się narzekaniem młodych na brak pracy jak jeden matoł z drugim całe studia przepiją i przebawią się nic nie ucząc się i licząc, że danie egzaminu da im wiedzę.
Ojcze Adaśiu tu wymiatasz :))
Ale skad dziecko ma wiedziec czym sie najbardziej interesuje jezeli nie sprobuje kazdego z tych tematow? Czy nie zdarzylo sie bratu / Pani / Panu zainteresowac sie znienacka czyms co wczesniej nas nie obchodzilo? Bo mi tak.
ZABRAŁAM CÓRKĘ Z POLSKIEJ SZKOŁY BO BYŁO TAKIE PARCIE ŻE W 1SZEJ KLASIE NIE MIAŁYŚMY ŻADNEGO WOLNEGO CZASU NAWET PRZEZ WEEKEND.... TERAZ MIESZKAMY W CIESZYNIE A CÓRKA CHODZI DO CZECH DO SZKOŁY POLSKO-CZESKIEJ I JUŻ PARCIA BRAK . POZDRAWIAM SERDECZNIE WSZYSTKICH MYŚLĄCYCH 🇵🇱🇵🇱🇵🇱
Ponadto w naszym systemie nie ma miejsca na indywidualność, kiedy chodziłam do gimnazjum mieliśmy napisać wypracowanie, a tematem była UTOPIA. Temat bardzo mi się spodobał i puściłam wodze fantazji, napisałam wypracowanie na jakieś 3 strony, ale niestety nie było to w temacie wojennym, poruszającym problem obozów koncentracyjnych więc dostałam tylko 3 , od tamtej pory znienawidziłam przedmiot jakim jest Język polski. ( Powiem, tylko , że nikt wcześniej nie zaznaczył wytycznych. Podany był tylko temat.)
2:00 - koło tej minuty. Tutaj nie chodzi o przydatność. Chodzi o rozwój dziecka i względne pojęcie co i jak się dzieje. Tylko fakt, często zamiast podstaw każde się dziecku kuć jakąś teorie na blachę i niech ma. Moim zdaniem powinno to być w formie wykładu, gdzie nauczyciel prezentuję daną dziedzinę nauki, jak kogoś interesuje, to mógłby się później zagłębiać. Dodatkowo skąd dziecko ma się dowiedzieć, co go interesuje, skoro tego nie spróbuje?
Moim zdaniem polskie szkolnictwo równa wszystkich do jednego poziomu. Poziomu osób, które zapewne nigdy nie znajdą swojego powołania więc muszą być kształcone tak a nie inaczej, żeby mogli robić cokolwiek.
Dodatkowo dochodzi kwestia nieuków, którzy niczego się nie uczą - ale to jest wina tylko i wyłącznie szkolnictwa. Do nauki trzeba dorosnąć, a nie od 5 lat katować dzieci, które nie rozumieją sensu nauki, więc się nie uczą.
znakomite stanowisko! całkowicie popieram!
To mi zapłać za korki :)
Od pierwszego słowa prawda i to podana w sposób, który powinien pojąć człowiek o przeciętnie wykształconym intelekcie (obie półkule mózgowe o minimalnym stopniu pofałdowania) ... a że nieco kontrowersyjne względem nurtu bezmyślnej poprawności politycznej i nie tylko to już inna sprawa
kto od Michała?? PS. Super gadane
Zgadzam sie...
Kiedyś bardzo ceniłem ojca Adama. Niestety, może każdego kto jest osobą publiczną, udziela wielu wykładów itp., dopada taka durna przypadłość, że zna się praktycznie na wszystkim. I zna się w sposób tak pewny, że aż dziw bierze. Jako ojciec 3 dzieci nigdy bym nawet nie śmiał, żeby innym/przyszłym rodzicom z taką ciężko strawną pewnością mówił jak mają wychowywać swoje dzieci. Nawet nie mówię, że nie ma prawa, bo nie ma dzieci, nie jest nawet mężem, nie chodzi o to. Chodzi o tę pewność i bezwstydne przekonanie, że można, korzystając z tego, że się jest kaznodzieją, wypowiadać się ze znawstwem absolutnie na wszystkie tematy. Tak robią celebryci i właśnie cała masa księży (i tych "konserwatywnych" i tych zdawałoby się "nowoczesnych").
"Adwokat diabła" kończy się słowami (jakoś tak to szło): pycha to mój ulubiony grzech. Niby nic odkrywczego, a jednak :)
Na biologii, geografii, historii ćwiczymy pamięć (tak - przez wkuwanie), umiejętność kojarzenia, myślenie przyczynowo-skutkowe i Z TEGO W ŻYCIU KORZYSTAMY. A nie z wiedzy o sposobach podziału komórek. Gimnastyka umysłu na różne sposoby - o to chodzi w różnorodności przedmiotów. Lekkoatleta też ćwiczy siłę mięśni różnymi ćwiczeniami, choć żadnego z nich nie prezentuje na stadionie.
Zgadzam się. Ale nie tylko ćwiczymy pamięć, ale też umiejętność segregowania treści, porządkowania ich na różne sposoby, wychwytywania kluczowych informacji. Ale to nie wszystko. System jest, jaki jest, ale przystosowuje do współczesnego świata, gdzie- niezależnie od tego, co lubimy, a co nie- obowiązki trzeba wykonywać. Dotyczy to nie tylko pracy zawodowej, lecz również życia prywatnego, dlatego, mimo, że w wielu kwestiach zgadzam się z ojcem, to jednak ostrożnie podejdę do odpuszczania mojemu młodemu, zdolnemu leniuchowi systematycznej nauki, on bez przerwy sam sobie daje luzy. Co innego, jeśli dziecko uczy się z trudem. No i posłużę się moim stałym hasłem- podstawówka to nie Oxford, jakąś najprostszą wiedzę o świecie trzeba mieć.
Nie zgadzam całkowicie z o. Szustakiem. Moim zdaniem wiedza ogólna nauczana w podstawówce i gimnazjum jest bardzo przydatna w szeroko pojętym rozumieniu świata. Podstawy fizyki, matematyki, biologii, języka polskiego, historii itp. są obecne przez całe życie wykształconego człowieka. Ukierunkowanie dziecka wyłącznie w jednej dziedzinie uczyni z niego wyspecjalizowaną maszynę, która być może będzie dobrze wykonywać swój zawód, ale nie odnajdzie się w rzeczywistości i nie będzie w stanie jej krytycznie analizować. Jeżeli pójdziemy tą drogą staniemy się cywilizacją ciemniaków. Edukacja powinna poszerzać horyzonty, a nie je zawężać!
BTW: Całkowicie nie trafiony przykład z "wszystkimi wybitnymi umysłami tego świata, którzy rzekomo nie skończyli żadnych szkół wyższych". To kłamstwo powtarzane tak często, że ludzie zaczynają w nie wierzyć. Znakomita WIĘKSZOŚĆ wybitnych umysłów naszego świata odebrała bardzo solidne wykształcenie, które następnie stało się fundamentem ich dalszych osiągnięć. Aktualnie zajmuję się renesansem, więc polecam sprawdzić biogramy m.in. Jana Zamoyskiego, Jana Kochanowskiego, Stefana Batorego.
Kamil Komorowski Proszę wybaczyć, ale doprawdy wierzy Pan, iż człowiek wykształcony w obecnym systemie edukacji potrafi < z tego powodu > "krytycznie analizować rzeczywistość"?
nie zgadzam się ze wszystkim co Ojciec mówi , podstawówka dała mi więcej niż technikum i studia, muszą się uczyć aby potem znaleźć swoją drogę i powołanie , co chcą robić......
+Mariusz Nieruchomości pewnie dlatego, że skończyłeś tylko podstawówke
żal mi ciebie, i będę się za ciebie modlił.....z Panem Bogiem
Mariuszu, dlaczego Ci mnie żal?
+LegolasElvesSniper Może dlatego, że obraziłeś w internecie człowieka, którego praktycznie w ogóle nie znasz?
+Pukasz Łasiak W jaki sposób obraziłem tego człowieka?
Jestem nauczycielka z doswiadczeniem -- masz racje
Prawdę gada i nikt nie zaprzeczy!
Ma racje, każde dziecko ma w sobie "talent" jest ich kilka. I u każdego dziecka rozwija się dany talent... uczą tego na pedagogice ale później żaden nauczyciel tego nie stosuje - bo nie może (przez system)
To że dziecko nauczyło się wszystkiego na 5 , to nie znaczy, że zgadza się w 100% z tym czego było nauczane. Tej rzeczy wszyscy uczymy się wcześnie chyba już w pierwszych klasach podstawówki.
Niestety system który funkcjonuje ma na celu wykształcić encyklopedycznie człowieka bez umiejętności myślenia samodzielnego. Osobę bez kreatywności i własnego zdania. Wymyślono to bardzo dawno temu za czasów zaborów.
Ale głupota, szkoła nie uczy tego żeby pamiętać informacje z podstawówki, ale po pierwsze myślenia, zapamiętywania coraz większych ilości informacji (powodzenia życze bez tego w dzisiejszym świecie). Po drugie tego że jak pójdziesz gdzieś później do pracy to sobie przypomnisz/odświeżysz informacje z wcześniejszych etapów życia. Zgodzę że się że są różne typy umysłów, i tak samo jak ja teraz jestem programistą, to na początku wolałem przedmioty humanistyczne i dzięki temu że uczyliśmy sie wszystkiego wybrałem co mnie bardziej "cieszy" w chwili obecnej robię co kocham. Jakoś wszyscy przechodzą te klasy, przechodzili i było okej, teraz rodzice o bezstresowym wychowaniu protestują coraz wiecej "bo dziecko za duzo musi sie uczy no ja pier.." . Popatrzcie na kraje w których się uczą mniej i jakie barany są na świecie. A od kiedy uczymy się wiecej nawet bezsensownych informacji jakoś technologia i cywilizacja poszła do przodu. Ten Pan chyba chce uwstecznić społeczeństwo wypowiadając takie rzeczy...
***** Masz rację, a Pan Ojciec jest totalnym ignorantem. Widocznie z całej szkoły podobała mu się tylko religia.
Z ust mi opat wyjął. Jak jesteś "doskonały" we wszystkim, to dobry w niczym.
A ja się z Ojcem nie zgodzę. Ogólne wykształcenie jest choćby o tyle ważne, żeby wiedzieć co się na świecie dzieje. Matematyka ma na celu nauczyć nas logicznie myśleć, wyciągać wnioski z logicznie zebranych argumentów i takowe budować. Wyśmiewana biologia i reszta przedmiotów przyrodniczych oddziela nas od czasów ciemnogrodu kiedy myślano, że ziemia jest płaska, a dinozaury żyły w zgodzie z ludźmi. Literatura rozwija nasze horyzonty, skłania do myślenia, dzięki czemu, moim zdaniem, w jakiś sposób rozwijamy się duchowo. Wydaje mi się, że czasem trzeba też nauczyć się jakiejś pokory i zanim zaczniemy wnosić oskarżenia czy zażalenia, przemyśleć czy przypadkiem może to nie my nie mamy racji. Mam 20 lat, studiuję na dwóch filologiach, dużo czytam, zawsze byłem dobry z matematyki, a wcale nie przesiedziałem dzieciństwa nad książkami. Dobrze jest się ukierunkować zawodowo, ale nie wmawiajmy sobie, że dziecko nie potrzebuje danych informacji bo w życiu zawodowym mu się to nie przyda. Sądzę, że dopóki rozumiemy to co czytamy, wszystko ma pożytek, zwłaszcza jeśli przemyślimy to, a nie wkujemy suchą formułkę na blachę. (Np. zamiast recytować wiersz lepiej go przeczytać w ciszy i przemyśleć. Na koniec chciałbym dorzucić radę od siebie: Uczcie się języków obcych. Nie dość, że przyda nam się to w poszukiwaniu pracy to otwiera nas to też na inne kultury, tradycje, zwyczaje, co jest kluczem do zrozumienia wielu problemów natury ludzkiej. Dobrze jednak, że taka dyskusja powstaje, bo to oznacza, że ziarno (wiedza) nie padło na skałę :) Pozdro!
"Zbadaj, jakie przedmioty dziecko lubi" Wszystko fajnie, pięknie, ale to, że w podstawówce lubi się przyrodę, bo jest łatwa, albo polski, bo nauczycielka miła, to przejściowe preferencje. Właśnie w podstawówce i gimnazjum uważam, że o ile dziecko nie objawia silnych predyspozycji do jakiejś dziedziny, powinno się uczyć wszystkiego po to, by móc wybrać dowolny kierunek w szkole średniej. Żeby dziecko pod koniec gimnazjum mogło iść i na biol-chem, jak i na mat-fiz dlatego, że to go interesuje a nie dlatego, że z danej dziedziny ma 4, a z innej ledwie 2.
A to nie jest tak, że człowiek "po szkole" powinien orientować się w każdej dziedzinie po trochę, a ten "po studiach" być w dodatku ekspertem w danej dziedzinie? Taki system jaki przedstawia o. Szustak, panuje na zachodzie, a tam mają wylęgarnie głąbów którzy są ekspertami w swojej dziedzinie, ale Francja jest dla nich kontynentem, a Węgry (Hungary) to jakiś absurd bo jak można nazwać kraj "głodny".
Problem jest taki, że takie po cichu urodzone dziecko nie posiada żadnego obywatelstwa, co oznacza, że nie zdobędzie dowodu osobistego, prawa jazdy, czy też paszportu. Jeżeli takie dziecko urodzone cichaczem pójdzie do urzędu i opowie o swojej sytuacji bo nie będzie mogło nic zrobić, nie będzie też miało opieki zdrowotnej A to w takiej sytuacji oberwą rodzice za popełnienie przestępstwa, jakim jest niedopełnienie obowiązków po porodzie. Ale gdyby nie było takich komplikacji, no to bym się zgadza z księdzem w stu procentach.
Czy zatem oddanie dziecku wolności w zakresie wyboru kierunku rozwoju, zgoda i kierowanie go na specjalizację w jednym zakresie pozostawiając marginesy w innych płaszczyznach nie powinno iść w parze z analogiczną zgodą na wybór przekonań. Skoro funkcjonujemy w świecie (jak sam mówca wskazuje) w ktorym schematy i standardy oplatają nas z każdej strony to czy niepisany przymus ochrzczenia dziecka, chodzenia na religię, przyjmowania kolejnych sakramentów i pełnej wiary w Boga stwórcę (bez wskazywania wiary jedynie jako alternatywy powstania wszeświata) nie jest właśnie takim schematem? Czy w zakresie edukacji schematy i presję społecznę należy traktować jako błąd, a w zakresie wiary już nie?
Madre swiatowe College maja madrych wykladowcow ale...b. wazny jest trening mlodej osoby w umiejetnosci przetrwania masy zmian. Kiedys byla mala konkurencja na rynku KOWALI, teraz ich prawie nie ma.. Z naszej perspektywy: MATH, PRACTICAL STUDY SKIILS, PHYSICS, CHEMISTRY to potrzeba na nastepne pokolenie wchodzace na rynek pracy i biznesu.
Bardzo mądry człowiek!
Gdzie mogę złożyć pozew za ujawnianie moich myśli i koncepcji? Bo ten gościu wyjął mi wszystko z głowy.
Zamiast ustanawiać prawa które nas ograniczają... puśćmy to wszystko beztrosko... bo skoro mamy być wolni... a to jest Królestwo Niebieskie... to niech się dzieje wola Boża.
Niestety nie mogę się zgodzić z tym kazaniem. Chodzi mi o to, że jeśli dziecko ma pasję, to na prawdę i tak ma bardzo nikłe szanse na zdobycie dobrej i płatnej pracy w ulubionej dyscyplinie bez zdania matury na wysokim poziomie, co wiąże się z uczeniem się wszystkich tych "bzdur" z wiedzy całościowej. Niestety studia dają lepszy start w życie, chyba że idzie się na studia dla zabawy (np jakaś europeistyka, po której jakąkolwiek pracę dostanie może jeden na tysiąc). Fakt że są jednostki, którym udało się osiągnąć gigantyczny sukces bez studiów/matury itd., ale nie łudźmy się że całe pokolenie młodych Polaków to geniusze i wybitne na skalę światową jednostki.
PS: duża dawka wiedzy zdobyta w szkole ułatwia życie- pozwala np. z powodzeniem rozwiązywać krzyżówki na nudnych wykładach :D
Pozdrawiam
Bzdury opowiadasz. Znam kupe ludzi po prawie, matematyce, inżynierii etc etc którzy nie mogą zdobyć roboty. Kumpela po Jagiellonce z matmy dzisiaj udziela korepetycji. Kolega jest mgr.inż budownictwa a klei stelaże w fabryce mebli. Takich przykładów znam dziesiątki. Moim zdaniem najważniejsze są dzisiaj plecy.
PPawlakk1 Nie chodzi o to by miał pracę kiedyś tam, tylko o to żeby robił to do czego Bóg go powołał i miał z tego radość i szczęście, nawet jeżeli nie będzie miało dobrej pracy. Można jakoś żyć nie za specjalnie dobrze ale można się cieszyć nawet z takiego życia...
/Liczą się specjalisi którzy mają konkretną wiedze, Zgadzam się z ojcem.
Dobrze mówi. I czas pokazał, że ma rację.
No gościu został zakonnikiem, to rzeczywiście wiedza o czymkolwiek jest mu niepotrzebna...
Ok posłuchałem dalej i jednak spoko gościu.
Nie ma czegoś takiego jak prawo do edukacji, jest przymus. Obowiązkowe szkolnictwo to niewolnictwo naszych czasów. Toć oni chcą nawet dzieci wychowywać!
Albo edukacja albo średniowiecze. Innej drogi nie ma.
Zgadzam się w całej pełni. Dziecka sie nakłaniac do ostrej nauki, niech uczy sie jak lubi byłe by lizneło jezyka polskiej matematyki historii, ogólnie podstawowych spraw. Ale najważniejsze zeby kazdy rodzic nauczył dziecko(do czasu zanim skończy szkołe)jego zawodu, by pozniej miało łatwiej w zyciu, jesli za młodu nie polubisz jakiejs dziedziny zycia to pozniej jest ciezko
Momentami prawda. Jednak z ogółem tych mądrości zgodzi się każdy: głąb, 14 latek który ma jutro iść na sprawdzian z matematyki i boi się, że dostanie lanie po wywiadówce i pół mózg, który ledwo co, po znajomościach, skończył technikum gastronomiczne. Cała reszta myśli.
Tak zgadzam sie madrze muwi .tak jak w jednym z wersetuow biblijnych."bo tu trzeba miec madrosc itd."
Mam taki niewielki komentarz, który mi przyszedł do głowy w tym momencie:
ua-cam.com/video/jPnJyOEvRDE/v-deo.html
"Jeśli pozwolisz dziecku odkryć w czym chce być dobre, Polska stanie się krajem gamerów, graczy LoL'a, CS'a i Minecrafta."
W każdym razie, dobrze gada i ludzie, którzy się czepiają, że to co on mówi (dziecko nie musi być dobre we wszystkim) to jakieś żarty, jakieś religijne poglądy albo lepiej fanatyzm - po prostu dwa razy zastanówcie się nad tym co on mówi.
zgadzam sie z przedmowca😀
"Ja się zajmuję Biblią ale nikt nie tego nie uczył, nie chodziłem do żadnej szkoły, nie studiowałem tego" No nareszcie się Szustak przyznał, teraz wiadomo dlaczego kompletnie się na tym nie zna. Przecież jak ktoś ma chociaż względne pojęcie o teologii i Biblii to się nóż w kieszeni otwiera jak się Szustaka słucha. Nie zrozumcie mnie źle, facet jest w porządku i z wieloma jego polgądami, w tym z powyższym się zgadzam, ale na Biblii się nie zna WCALE. To jego pasja? To dlaczego nigdy na kurs nie poszedł? Sam właśnie mówi do przyszłych dzieci żeby inwestowali w kursy i studia dla dzieci z wybranej dziedziny a on jedyne co włożył w swoją pasję to swoja wyobraźnia?? Biblia to nie zabawka. Przepraszam bardzo, ale to szczera prawda. Wygaduje gość nieraz takie bzdury na temat Pisma Świętego żę nie chce się wierzyć, bierze zwykły fragment napisany po ludzku czarno na białym i przerabia go na pięć różnych sposobów pod swoje teorie i dylematy które mu na myśl przyjdą. Zacytuję jeden z jego wykładów: "Saul tak bardzo kochał Dawida że chciał go zabić" - Bo mowa była o miłości Ojca do Syna i akurat fragment o Saulu mu się trafił na medytacji. No ręce idzie załamać. Gość powinien pójść na kurs czytania Pisma Świętego i się w końcu dowiedzieć, że kontekst historyczny i obiektywny sens cytatów w Piśmie Świętym są CHOLERNIE ważne przy interpretacji. Inaczej każdy może wziąć dowolny fragment i sobie wokół niego zrobić swoją religię. Masakra z tym facetem, jak ja go nie lubię i tego jak ludzi ogłupia.