Obserwując przez wiele lat rozliczne, zdumiewające niekiedy próby zmagań bliźnich na rzekomo bardzo wysokim dla nich, deklarowanym poziomie ważności, wypowiem się wyłącznie za siebie. Zmiany nawyków tj. rezygnacja ze starych (nałogi/uzależnienia) oraz nabywanie nowych, oczekiwanych - to wyłącznie praca nad własną wiedzą, na której buduje się świadomość. Z niej rodzi się nowa, silniejsza niż dotąd, motywacja. Do tego, czego naprawdę chcemy. "Chcieć to znaczy móc” - to nie jest pusty frazes. Podkreślam - chcieć, nie zaś tylko chrzanić wokół i okłamywać siebie, że się chce :) Przedmioty lub sytuacje silnie bodźcujące podtrzymywanie niechcianych nawyków - to tylko technikalia, które dość szybko (już po kilku dniach) idą stopniowo w zapomnienie... Palenie papierosów? - umiera jako nałóg w trakcie kolejnych przemyśleń przy dymku :) Pamiętam okres mojej 3-letniej, bezwzględnej przerwy w abstynencji tytoniowej, kiedy dzień w dzień - otwierając klapę bagażnika auta - patrzyłem na nierozpieczętowaną paczkę L&M. Wróciłem do "niechcianego" palenia i znów porwał mnie nałóg. Porwał gdyż...tak naprawdę chciałem palić. Z tego samego powodu rzuciłem palenie ostatecznie 13 lat temu - również dlatego, że chciałem. Towarzyszy mi przekonanie o całkowitym, ostatecznym rozwiązaniu tej kwestii. Zarówno za pierwszym jak i drugim razem - z dnia na dzień, bez żadnych bzdur typu plastry, tabletki, zmniejszanie ilości fajek itp. To zawsze dobre, żeby się okłamywać, przeciągać, dorabiać ideologię do własnej „martyrologii" i dawać zarobić handlarzom złudzeniami. Pisze to człowiek, który musiał mieć w domu w zapasie 2-3 paczki szlugów. Który potrafił zwlec się z łóżka o godz. 23.30 tylko po to, by zmusić się do zakupu papierosów, bo idąc spać miał „tylko” 1-2 szt. na rano... :) Podobnie z nałogowym obżeraniem się, słodyczami lub jedzeniem w ogóle - nieuchronny początek końca tego uzależnienia jest w mózgu grubasa w ostatniej fazie budowania świadomości (czyt. determinacji), zanim jeszcze straci choćby pół kilograma... Można by tu jeszcze sporo o słabościach ludzkich charakterów, o obciążaniu przodków (geny), otoczenia, śpiewkach o tym, że życie jest takie trudne czy o zwykłym nieuctwie (przewinęło się słowo "wiedza”) itd. ale finalnie ważne jest jedno: albo się chce albo nie. Dziękując Autorowi za porcję wiedzy pozdrawiam wszystkich z nowymi postanowieniami. Zwłaszcza o tym czasie (koronawirus) nie zabraknie nam kolejnych wyzwań, które ukształtują nowe nawyki. Oby po naszej myśli :)
Bardzo wartościowa wiedza ale co w przypadku gdy bodziec wywołuje negatywne skutki wtedy nie mamy nagrody. Jak wtedy to zmienić ? Jak zmienić reakcje na stresująca sytuację żeby nie wpaść w panikę?
To jest niezła akcja - wyrobiłem w sobie nawyk ćwiczeń fizycznych - a i owszem to się chwali - ale jest mały haczyk, bo nawyk odpala się nie tuż po przebudzeniu a najlepiej około godziny... 22:00 I to okazało się kłopotem, bo jak zacznę o 22:00 a skończę przed północą naenergetyzowany ćwiczeniami to potem... nie mogę zasnąć przez kilka godzin. A wszystko miało przecież być w zgodzie ze sobą i z własnymi rytmami - no to jest - i działa tak silnie, że świadomość przeniesienia czasu ćwiczeń np na godzinę 19:00 nic nie daje. 😁
Bardzo ciekawe tematy Pan porusza i lubię ogladać Pana filmiki. Jest jednak jedna rzecz, która mi przeszkadza w odbiorze. Jest to dźwięk w tle, który zakłóca odsłuchanie Pana słów. Mam problem, żeby jednym ciągiem ze skupieniem odsłuchać cały Pana tekst. Przepraszam jeśli pozwalam sobie na marny feedback, bo być może muzyka w tle to celowy zabieg , i to ze mną coś nie tak ;) Serdecznie pozdrawiam!
No nie wiem. Od roku muszę brać regularnie leki. Jedną tabletkę dziennie. i jakoś mi to nie weszło jeszcze w nawyk. Wprost przeciwnie, im dłużej je biorę tym bardziej zapominam o łyknięciu tabletki. Pamiętałam przez pierwsze 2-3 miesiące, teraz jak nie mam przypominajki w telefonie to zazwyczaj zapominam.
@@karenw.3828 Nie sugeruj się jednym przypadkiem. Jakoś ja także biorę tabletkę co rano i weszło mi to w nawyk. Jeśli zapomnę raz na pół roku, to tyle wyjątku :)
Thx . . . nie tylko slowa , takze aura, ta wspaniala aura czyni te spotkania wspanialymi . . .
Obserwując przez wiele lat rozliczne, zdumiewające niekiedy próby zmagań bliźnich na rzekomo bardzo wysokim dla nich, deklarowanym poziomie ważności, wypowiem się wyłącznie za siebie. Zmiany nawyków tj. rezygnacja ze starych (nałogi/uzależnienia) oraz nabywanie nowych, oczekiwanych - to wyłącznie praca nad własną wiedzą, na której buduje się świadomość. Z niej rodzi się nowa, silniejsza niż dotąd, motywacja. Do tego, czego naprawdę chcemy.
"Chcieć to znaczy móc” - to nie jest pusty frazes.
Podkreślam - chcieć, nie zaś tylko chrzanić wokół i okłamywać siebie, że się chce :) Przedmioty lub sytuacje silnie bodźcujące podtrzymywanie niechcianych nawyków - to tylko technikalia, które dość szybko (już po kilku dniach) idą stopniowo w zapomnienie...
Palenie papierosów? - umiera jako nałóg w trakcie kolejnych przemyśleń przy dymku :) Pamiętam okres mojej 3-letniej, bezwzględnej przerwy w abstynencji tytoniowej, kiedy dzień w dzień - otwierając klapę bagażnika auta - patrzyłem na nierozpieczętowaną paczkę L&M. Wróciłem do "niechcianego" palenia i znów porwał mnie nałóg. Porwał gdyż...tak naprawdę chciałem palić. Z tego samego powodu rzuciłem palenie ostatecznie 13 lat temu - również dlatego, że chciałem. Towarzyszy mi przekonanie o całkowitym, ostatecznym rozwiązaniu tej kwestii. Zarówno za pierwszym jak i drugim razem - z dnia na dzień, bez żadnych bzdur typu plastry, tabletki, zmniejszanie ilości fajek itp. To zawsze dobre, żeby się okłamywać, przeciągać, dorabiać ideologię do własnej „martyrologii" i dawać zarobić handlarzom złudzeniami. Pisze to człowiek, który musiał mieć w domu w zapasie 2-3 paczki szlugów. Który potrafił zwlec się z łóżka o godz. 23.30 tylko po to, by zmusić się do zakupu papierosów, bo idąc spać miał „tylko” 1-2 szt. na rano... :)
Podobnie z nałogowym obżeraniem się, słodyczami lub jedzeniem w ogóle - nieuchronny początek końca tego uzależnienia jest w mózgu grubasa w ostatniej fazie budowania świadomości (czyt. determinacji), zanim jeszcze straci choćby pół kilograma...
Można by tu jeszcze sporo o słabościach ludzkich charakterów, o obciążaniu przodków (geny), otoczenia, śpiewkach o tym, że życie jest takie trudne czy o zwykłym nieuctwie (przewinęło się słowo "wiedza”) itd. ale finalnie ważne jest jedno: albo się chce albo nie. Dziękując Autorowi za porcję wiedzy pozdrawiam wszystkich z nowymi postanowieniami. Zwłaszcza o tym czasie (koronawirus) nie zabraknie nam kolejnych wyzwań, które ukształtują nowe nawyki. Oby po naszej myśli :)
Dziękuję za pomocny film.
Czyli mózg to dziecko, które trzeba wychowywać. Pozdrawiam wykładowcę.
Pan jest super ,słucham z uwagą - szkoda ,że taka odstręczająca czołówka ,pozdrawiam pana.
A mi się bardzo podoba 😊
Treść jest fajna ale też uważam że czołówka i koniec można by zmienić. Mi się nie podobają
Bardzo sprytne .Pizdrawiam 😉
Dziękuję 😃
Bardzo wartościowa wiedza ale co w przypadku gdy bodziec wywołuje negatywne skutki wtedy nie mamy nagrody. Jak wtedy to zmienić ? Jak zmienić reakcje na stresująca sytuację żeby nie wpaść w panikę?
Dziękuję 🙋♀️
To jest niezła akcja - wyrobiłem w sobie nawyk ćwiczeń fizycznych - a i owszem to się chwali - ale jest mały haczyk, bo nawyk odpala się nie tuż po przebudzeniu a najlepiej około godziny... 22:00
I to okazało się kłopotem, bo jak zacznę o 22:00 a skończę przed północą naenergetyzowany ćwiczeniami to potem... nie mogę zasnąć przez kilka godzin.
A wszystko miało przecież być w zgodzie ze sobą i z własnymi rytmami - no to jest - i działa tak silnie, że świadomość przeniesienia czasu ćwiczeń np na godzinę 19:00 nic nie daje. 😁
ciekawe. a czemu dopiero o 22? skąd to się wzięło?
Coś takiego jak col down po sporcie próbowałeś?
Bardzo ciekawe tematy Pan porusza i lubię ogladać Pana filmiki.
Jest jednak jedna rzecz, która mi przeszkadza w odbiorze. Jest to dźwięk w tle, który zakłóca odsłuchanie Pana słów. Mam problem, żeby jednym ciągiem ze skupieniem odsłuchać cały Pana tekst.
Przepraszam jeśli pozwalam sobie na marny feedback, bo być może muzyka w tle to celowy zabieg , i to ze mną coś nie tak ;)
Serdecznie pozdrawiam!
Świetny materiał!
Super!
❤
dobre
Większa nagroda może okazać się gorsza od dotychczasowej :)
No nie wiem. Od roku muszę brać regularnie leki. Jedną tabletkę dziennie. i jakoś mi to nie weszło jeszcze w nawyk. Wprost przeciwnie, im dłużej je biorę tym bardziej zapominam o łyknięciu tabletki. Pamiętałam przez pierwsze 2-3 miesiące, teraz jak nie mam przypominajki w telefonie to zazwyczaj zapominam.
@@jaroslawgibas No tak, czyli picie wody po przebudzeniu też mi w nawyk nie wejdzie. A już miałam nadzieję. Pozdrawiam
@@karenw.3828 Nie sugeruj się jednym przypadkiem. Jakoś ja także biorę tabletkę co rano i weszło mi to w nawyk. Jeśli zapomnę raz na pół roku, to tyle wyjątku :)
Ręka ma swoją świadomość. Nerka i wątroba też. Mózg w to nie ingeruje. Nie ma nawet takiej możliwości.