Należy rozdzielić samotność od osamotnienia. Pierwsza jest narzucona (holistycznie rozumując), a druga jest świadomym wyborem i nie odczuwa się emocji związanych z samotnością... A ufać należy TYLKO (!!!) ludziom godnym zaufania, a tutaj- niestety- tłoku nie ma. Przebywanie z ludźmi, którzy szkodzą nam, jako jednostce, to działanie autodestrukcyjne, które powodowane jest... słabością (osobowość zależna). Znaleźć dobrych ludzi jako przyjaciół (czy dobra kobietę), to wielki skarb i należy go ochronić. Od pozostałych należy odejść ("odstąpcie od głupców"). "Pokornie przyjmuj i spokojnie trać"~ Marek Aureliusz Częściej odmawiać... ;))) *Jeżeli np. komuś na "stanowisku" wydaje się, że spotkanie z nim to zaszczyt i nagroda dla mądrego człowieka, to ma rację... wydaje mu się ;) *Czy należy się spotykać z takimi ludźmi, gdy wychodzą z poziomu "nierówności"? Nie. Nawet jeżeli to są najwyższe stanowiska (niech pocałują Misia w D... ;) *To samo tyczy się wszelkich relacji, bo ci ludzie nie szanują innych, ani- paradoksalnie- nawet siebie (swojej ludzkiej godności), więc po co tacy przyjaciele??? Na "sztuki"??? *Innymi słowy- nie zgadzam się; należy niewzruszenie odmawiać i spokojnie (samemu) iść dalej... aż spotka się odpowiednich ludzi.
Tak Pani Doktor ma Pani rację, okaleczenie psychiki i obniżanie poczucia własnej wartości skazuje człowieka na samotność,bo do tanga trzeba dwoja, zaufanie do ludzi to podstawa w nawiązywaniu kontaktu a przede wszystkim do siebie...a jak ma się niskie poczucie własnej wartości to nie ufa się samemu sobie, człowiek błądzi,nie ufa swojej myśli,szuka potwierdzenia u innych a niezawsze każdy przytaknie... człowiek zaczyna się izolować bo boi się zdania lub opinii innych,sam sobie nie ufa a co dopiero innym...dlatego trzeba ciężko pracować nad sobą... samotność to choroba z której można się wyleczyć...tak myślę 🤔 ale czy tak jest to nie wiem...
Jedni lubią samotność, inni nie. Może być też samotność wśród ludzi (nawet rodziny). Każdy z nas to odrębny wszechświat i choć podobne prawa rządzą nami, to droga każdego to zupełnie inna czasoprzestrzeń. A człowiek, który ufa Bogu i w nim pokłada swoją nadzieję nigdy nie jest samotny, bo ma nie tylko niezawodnego Przyjaciela, ale przede wszystkim Doskonałego Ojca. Niech Bóg Wszechmogący, nasz Najlepszy Ojciec ma nas w swojej opiece.
Lubię być sama, chodź czasem jest ciężko.
Należy rozdzielić samotność od osamotnienia. Pierwsza jest narzucona (holistycznie rozumując), a druga jest świadomym wyborem i nie odczuwa się emocji związanych z samotnością...
A ufać należy TYLKO (!!!) ludziom godnym zaufania, a tutaj- niestety- tłoku nie ma.
Przebywanie z ludźmi, którzy szkodzą nam, jako jednostce, to działanie autodestrukcyjne, które powodowane jest... słabością (osobowość zależna).
Znaleźć dobrych ludzi jako przyjaciół (czy dobra kobietę), to wielki skarb i należy go ochronić. Od pozostałych należy odejść ("odstąpcie od głupców").
"Pokornie przyjmuj i spokojnie trać"~ Marek Aureliusz
Częściej odmawiać... ;)))
*Jeżeli np. komuś na "stanowisku" wydaje się, że spotkanie z nim to zaszczyt i nagroda dla mądrego człowieka, to ma rację... wydaje mu się ;)
*Czy należy się spotykać z takimi ludźmi, gdy wychodzą z poziomu "nierówności"? Nie. Nawet jeżeli to są najwyższe stanowiska (niech pocałują Misia w D... ;)
*To samo tyczy się wszelkich relacji, bo ci ludzie nie szanują innych, ani- paradoksalnie- nawet siebie (swojej ludzkiej godności), więc po co tacy przyjaciele??? Na "sztuki"???
*Innymi słowy- nie zgadzam się; należy niewzruszenie odmawiać i spokojnie (samemu) iść dalej... aż spotka się odpowiednich ludzi.
Tak Pani Doktor ma Pani rację, okaleczenie psychiki i obniżanie poczucia własnej wartości skazuje człowieka na samotność,bo do tanga trzeba dwoja, zaufanie do ludzi to podstawa w nawiązywaniu kontaktu a przede wszystkim do siebie...a jak ma się niskie poczucie własnej wartości to nie ufa się samemu sobie, człowiek błądzi,nie ufa swojej myśli,szuka potwierdzenia u innych a niezawsze każdy przytaknie... człowiek zaczyna się izolować bo boi się zdania lub opinii innych,sam sobie nie ufa a co dopiero innym...dlatego trzeba ciężko pracować nad sobą... samotność to choroba z której można się wyleczyć...tak myślę 🤔 ale czy tak jest to nie wiem...
To, o czym Pani psycholog mówi, to osamotnienie wynikające z dysfunkcji psychicznych, a nie życie w pojedynkę.
Jedni lubią samotność, inni nie. Może być też samotność wśród ludzi (nawet rodziny). Każdy z nas to odrębny wszechświat i choć podobne prawa rządzą nami, to droga każdego to zupełnie inna czasoprzestrzeń. A człowiek, który ufa Bogu i w nim pokłada swoją nadzieję nigdy nie jest samotny, bo ma nie tylko niezawodnego Przyjaciela, ale przede wszystkim Doskonałego Ojca. Niech Bóg Wszechmogący, nasz Najlepszy Ojciec ma nas w swojej opiece.
Tego już słuchałam ale posłucham jeszcze
Wszystko się zgadza, jestem najlepszym przykładem.
"Czemu mnie nie zapraszacie,ja jestem szczera". "Nie,szczerość to jest mówienie o sobie" 🌹
Syfiary
co to za dziwaczna GIMNASTYKA.