jak tak miałem ze "Sklepami cynamonowymi"... jak czytałem w szkole to stwierdziłem że to badziew jaki mało, ciężko się czyta, książka o niczym..... a teraz przeczytałem i stwierdziłem że to arcydzieło! język no po prostu rewelacja! niedopodrobienia! chyba nikt nie potrafi pisać jak on! jak czytałem to pierwsze opowiadanie "sierpień" to aż czułem ten upał :) to rewelka... na pewno w trójce najlepszych moich książek w ogóle!.... po za tym jeszcze ten audiobook z Zapasiewiczem.... mistrzostwo świata! polecam najpierw przeczytać a potem wysłuchać audiobook
Czytałam te książki Borgesa całkiem niedawno i dopiero po tej lekturze zrozumiałam jak dużo z jego twórczości czerpie literatura iberoamerykańska i hiszpańska. To niesamowite! Mnie w ostatnim roku do zaniemowienia zauroczył czytany bez przymusu Moby Dick, a kompletnie odrzucił Hemingway z Komu bije dzwon i Pożegnaniem z bronią. Zapowiedziane są nowe tłumaczenia, i całe szczęście, bo zastępowanie najróżniejszych wulgaryzmów w Komu bije dzwon jednym słowem "plugawic" rozśmiesza do łez. Poza tym to myślę, że są to już takie dwie ramotki. Czarodziejska góra też u mnie na topie. Tak zresztą jak i Kafka.
Ja w tym roku po raz pierwszy czytałam Borgesa i się zakochałam. Czytałam Fikcje właśnie. Moja druga ulubiona książka roku też jest latynoamerykańska - Plugawy Ptak Nocy Jose Donoso. W zeszłym roku rozpoczęłam projekt ponownego czytania wszystkich lektur przeczytanych w szkole i na studiach bo nie ulega wątpliwości, że absolutnie każdą jedną odbieram teraz inaczej. Niekoniecznie na plus, w szkole byłam typem osoby, której się prawie wszystko podobało. Byłam wtedy zachwycona Zbrodnią i karą, a obecnie mam stosunek raczej ambiwalentny. Nienawidziłam za to Żeromskiego i chociaż wciąż mam sporo zastrzeżeń to widzę teraz też pozytywy. Patrzę na pewno mniej emocjonalnie, zwracam uwagę na warsztat i o wiele więcej rozumiem.
Prawiek i inne czasy - to moja ulubiona powieść Olgi Tokarczuk. Do ciągłego powracania i zaczytywania się w niej. Nie mam jakiejś szczególnej traumy po szkolnych lekturach. Mój nauczyciel w liceum był cudowny. To były głównie dyskusje, nauka argumentowania i nie było przymusu mieć jedynego słusznego zdania. Z tego powodu wszystkie klasyki wydawały się być intrygujące. Na studiach już nie było obowiązku czytania literatury pięknej, chociaż na psychologii czyta się ogrom esejów, filozofii i oczywiście literatury stricte związanej z kierunkiem.
Moje odkrycie po latach to nie tyle lektura, co autor - Gustaw Herling-Grudziński. W szkole widziany zasadniczo przez pryzmat relacji łagrowej "Inny świat", którą również doceniałem ale właśnie w kontekście tego dzieła najbardziej zaskoczył mnie, nazwijmy to, "klimat kulturowy" pozostałej twórczości Grudzińskiego. No bo z mroźnej Syberii wędrujemy w jego opowiadaniach do sedna kultury śródziemnomorskiej, głównie do Italii, a poprzez nią także do zrozumienia ducha i myśli charakterystycznego dla cywilizacji Zachodu. Jeśli podobał Ci się klimat "zamknięcia" w "Czarodziejskiej..." na czas pandemii, to polecam Herlingową "Wieżę" - czytałem w marcu 2020 i rzecz wydała mi się wtedy naprawdę niesamowita, jeden z lepszych utworów nt. ludzkiej egzystencji śmiem twierdzić.
Mam dokładnie takie same przemyślenia co do klasyki i dopiero od około dwóch lat odkrywam i pogłębiam ją na nowo, wręcz zafiksowałem się na tym "gatunku" :) a co Borgesa też miałem identycznie - najpierw trochę przemęczone "Fikcje", ale coraz częściej chodzi mi po głowie powrót do jego prozy, m.in. dzięki poleceniom takim jak Twoje
Mam postanowienie wrócić do klasyków-lektur bo w liceum byłam z nimi baaaardzo na bakier 🤭. Wyjątek stanowiły książki o tematyce II WŚ, je przeczytałam od razu i jeszcze poszłam do biblioteki po więcej 😉
Tak bardzo zgadzam się z tym co sądzisz na temat czytania klasyki gdy nie jesteśmy do tego zmuszeni! Zupełnie inaczej odbieram to co czytam, kiedy nie muszę już myśleć o tym jak zinterpretować to w taki sposób, aby pani od polskiego usłyszała poprawną odpowiedź... Obecnie jestem w trakcie czytania "Czarodziejskiej góry", mniej więcej w 1/3 książki i jestem nią absolutnie zachwycona. Bardzo zainteresowałeś mnie "ekologiczną" interpretacją tej powieści, będę teraz wyczulona na ten motyw 😀 gdybyś miał ochotę i czas na nagranie swojej interpretacji byłabym zachwycona!
Tam nie ma motywów ekologicznych. Ale cały wydźwięk można tak odczytać. I chyba nagram ten film. To dobry pomysł, żeby podzielic się taką interpretacja.
Z twoich poleceń czytałam tylko Czarodziejska górę i Sklepy Cynamonowe. Ta pierwsza pamiętam strasznie mnie wymęczyła, jakos nie poczułam klimatu. A Sklepy mnie zaczarowały. Tyle pamiętam, bo niestety fabuły nie umiem odtworzyć, pamiętam tylko czy mi się podobało czy nie. Moim wyzwaniem są Bracia Karamazow, wydanie znaku 50na50 czeka i patrzy z polki. Może się uda zmierzyc z tą książka w 2022.
Czarodziejska Góra …przeczytałam w ramach osobistej akcji nadrabiania klasyki i tak strasznie mi zaległa na wątrobie jako stracony czas na te prawie tysiąc stron, przez cały czas myślałam „ o co tu chodzi”, w każdym razie …myślę o niej co chwila w takim czy innym kontekście i o gościu który przesiedział mnóstwo czasu nie mając pojęcia co ze sobą zrobić, jedyne czego można pozazdrościć to natury gór i widoków w czasie leżakowania i obowiązkowych spacerów
bardzo rzadko wracam do książek, które kiedyś czytałam (wyjątkiem był Tolkien, ale Silmarillionu nie da się przeczytać raz, i wynieść z niego coś poza pocztem dziwnych imion). Nie wiem, czy liczyć Jeana Santeuila, którego próbowałam czytać niedawno, mając w pamięci zachwyt nad W poszukiwaniem... jeszcze ze studiów. Ostatecznie pierwotna wersja najważniejszego cyklu w moim czytelniczym życiu, okazała pretensjonalnym koszmarkiem. Można też, i tak było w wypadku mojej przygody z książkami Hermana Hessego, zacząć od najlepszej powieści (bezapelacyjnie Gra szklanych paciorków) i kązde kolejne, nawet ta najsławniejsza, będą w jakimś stopniu rozczarowaniem. Czarodziejską Górę czytałam dość dawno temu, ale myślę, że może chodzić o zamieć śnieżką, której Castorp w pewnym momencie doświadcza. Chciałabym w tym roku wrócić do którejś z książek Manna. Myślałam, że będą to Józef i jego bracia, ale może uda się też wrócić do Berghofu i zobaczyć, gdzie mnie ta podróż tym razem zaprowadzi.
Klasiku czytam przez całe życie nie uważam tego za uciążliwe i ciężkie, to tylko małe i duże historie o dużych i małych rzeczach. Od szkoły, kiedy łatwo jest dla diewczyn zacząć od tytułów take jak Male kobiety, Jana Er, Rozwazna i romanticzna..🤗
Ja czarodziejską górę czytałem nie tyle podczas pandemii co w momencie zachorowania na covid. Dosłownie kiedy byłem w połowie książki wirus mnie dopadł i lekture dokończyłem kilka tygodni później gdy wyzdrowiałem. Strasznie dziwne doświadczenie. Odbieralem tę książkę tak,że Hans Castorp umarł a Davos jest formą czyśca.Tak bym sobie wyobrażał miejsce między piekłem a niebem. Interpretacja pewnie zniekształcona przez chorobę ale takie miałem odczucia.
Czy Amosa Oza można już zaliczyć do klasyki???. Przeczytałem "Judasza" i powalił mnie na kolana. Teraz czytam "Opowieść o miłości i mroku". Ostatni raz byłem tak podjarany jak 40 lat temu czytałem "Tomki" Szklarskiego😁
Bardzo lubię wracać do klasyków i odkrywać je na nowo. W minionym roku z przyjemnością czytałam Steinbecka i Remarqu’a. Do Czarodziejskiej góry jeszcze nie dojrzałam czytelniczo, sporo przede mną. Może w międzyczasie jakieś wydawnictwo pokusi się na nowe tłumaczenie i bardziej przyjazny skład. Zdecydowanie wolę dwa tomy niż jedno tomiszcze i więcej światła na stronie. Pozdrawiam :) Ps. Bardzo proszę powstrzymaj się od machania książkami, o których mówisz. Należę do osób nadwrażliwych i muszę odwracać wzrok, żeby powstrzymać migrenę.
@Luiza Kramp Spis lektur dla polonistów dowolnej uczelni 😉 Tam znajdziesz wszystko 😉 Od "Iliady" Homera i "Uczty" Platona po "Wściekłość i wrzask" i "Czarodziejsk ą górę".
Powrót po latach do Mistrza i Małgorzaty dla mnie był złą decyzją. Wcześniejsza panorama książki przytłoczyła mnie jakąś nicością i nudą ten dzisiejszy jej obraz. Do Doktora Żywago nigdy nie wrócę, bo przykro mi będzie po raz kolejny stwierdzić, że jestem zbyt głupi do poszczególnej literatury. Ale są też dobre strony klasyków, do których wracam, i co ciekawe wciąż odnajduję inne jej formy. Trylogia Sienkiewicza, Grona Gniewu, czy Komu Bije Dzwon urzekają po dziś dzień. A dlaczego te, a nie inne, to już pole do badań dla socjologów i psychologów ;) A czy wziąłbyś pod uwagę klasykę ściślejszego gatunku? Np. Władcę Pierścieni, bądź Diunę? Czy też z automatu odrzucasz? Pozdrawiam!
jak tak miałem ze "Sklepami cynamonowymi"... jak czytałem w szkole to stwierdziłem że to badziew jaki mało, ciężko się czyta, książka o niczym..... a teraz przeczytałem i stwierdziłem że to arcydzieło! język no po prostu rewelacja! niedopodrobienia! chyba nikt nie potrafi pisać jak on! jak czytałem to pierwsze opowiadanie "sierpień" to aż czułem ten upał :) to rewelka... na pewno w trójce najlepszych moich książek w ogóle!.... po za tym jeszcze ten audiobook z Zapasiewiczem.... mistrzostwo świata! polecam najpierw przeczytać a potem wysłuchać audiobook
Czytałam te książki Borgesa całkiem niedawno i dopiero po tej lekturze zrozumiałam jak dużo z jego twórczości czerpie literatura iberoamerykańska i hiszpańska. To niesamowite!
Mnie w ostatnim roku do zaniemowienia zauroczył czytany bez przymusu Moby Dick, a kompletnie odrzucił Hemingway z Komu bije dzwon i Pożegnaniem z bronią. Zapowiedziane są nowe tłumaczenia, i całe szczęście, bo zastępowanie najróżniejszych wulgaryzmów w Komu bije dzwon jednym słowem "plugawic" rozśmiesza do łez. Poza tym to myślę, że są to już takie dwie ramotki.
Czarodziejska góra też u mnie na topie. Tak zresztą jak i Kafka.
Ja w tym roku po raz pierwszy czytałam Borgesa i się zakochałam. Czytałam Fikcje właśnie. Moja druga ulubiona książka roku też jest latynoamerykańska - Plugawy Ptak Nocy Jose Donoso.
W zeszłym roku rozpoczęłam projekt ponownego czytania wszystkich lektur przeczytanych w szkole i na studiach bo nie ulega wątpliwości, że absolutnie każdą jedną odbieram teraz inaczej. Niekoniecznie na plus, w szkole byłam typem osoby, której się prawie wszystko podobało. Byłam wtedy zachwycona Zbrodnią i karą, a obecnie mam stosunek raczej ambiwalentny. Nienawidziłam za to Żeromskiego i chociaż wciąż mam sporo zastrzeżeń to widzę teraz też pozytywy. Patrzę na pewno mniej emocjonalnie, zwracam uwagę na warsztat i o wiele więcej rozumiem.
Dobry pomysł z tym czytaniem wszystkiego na nowo.
Prawiek i inne czasy - to moja ulubiona powieść Olgi Tokarczuk. Do ciągłego powracania i zaczytywania się w niej. Nie mam jakiejś szczególnej traumy po szkolnych lekturach. Mój nauczyciel w liceum był cudowny. To były głównie dyskusje, nauka argumentowania i nie było przymusu mieć jedynego słusznego zdania. Z tego powodu wszystkie klasyki wydawały się być intrygujące. Na studiach już nie było obowiązku czytania literatury pięknej, chociaż na psychologii czyta się ogrom esejów, filozofii i oczywiście literatury stricte związanej z kierunkiem.
Moje odkrycie po latach to nie tyle lektura, co autor - Gustaw Herling-Grudziński. W szkole widziany zasadniczo przez pryzmat relacji łagrowej "Inny świat", którą również doceniałem ale właśnie w kontekście tego dzieła najbardziej zaskoczył mnie, nazwijmy to, "klimat kulturowy" pozostałej twórczości Grudzińskiego. No bo z mroźnej Syberii wędrujemy w jego opowiadaniach do sedna kultury śródziemnomorskiej, głównie do Italii, a poprzez nią także do zrozumienia ducha i myśli charakterystycznego dla cywilizacji Zachodu. Jeśli podobał Ci się klimat "zamknięcia" w "Czarodziejskiej..." na czas pandemii, to polecam Herlingową "Wieżę" - czytałem w marcu 2020 i rzecz wydała mi się wtedy naprawdę niesamowita, jeden z lepszych utworów nt. ludzkiej egzystencji śmiem twierdzić.
O, nie czytałem "Wieży". Dzięki!
Mam dokładnie takie same przemyślenia co do klasyki i dopiero od około dwóch lat odkrywam i pogłębiam ją na nowo, wręcz zafiksowałem się na tym "gatunku" :) a co Borgesa też miałem identycznie - najpierw trochę przemęczone "Fikcje", ale coraz częściej chodzi mi po głowie powrót do jego prozy, m.in. dzięki poleceniom takim jak Twoje
Mam postanowienie wrócić do klasyków-lektur bo w liceum byłam z nimi baaaardzo na bakier 🤭. Wyjątek stanowiły książki o tematyce II WŚ, je przeczytałam od razu i jeszcze poszłam do biblioteki po więcej 😉
Tak bardzo zgadzam się z tym co sądzisz na temat czytania klasyki gdy nie jesteśmy do tego zmuszeni! Zupełnie inaczej odbieram to co czytam, kiedy nie muszę już myśleć o tym jak zinterpretować to w taki sposób, aby pani od polskiego usłyszała poprawną odpowiedź... Obecnie jestem w trakcie czytania "Czarodziejskiej góry", mniej więcej w 1/3 książki i jestem nią absolutnie zachwycona. Bardzo zainteresowałeś mnie "ekologiczną" interpretacją tej powieści, będę teraz wyczulona na ten motyw 😀 gdybyś miał ochotę i czas na nagranie swojej interpretacji byłabym zachwycona!
Tam nie ma motywów ekologicznych. Ale cały wydźwięk można tak odczytać. I chyba nagram ten film. To dobry pomysł, żeby podzielic się taką interpretacja.
Podążając tropem Schulza, natrafiłam na Danilo Kiša i było to wspaniałe odkrycie.
Z twoich poleceń czytałam tylko Czarodziejska górę i Sklepy Cynamonowe. Ta pierwsza pamiętam strasznie mnie wymęczyła, jakos nie poczułam klimatu. A Sklepy mnie zaczarowały. Tyle pamiętam, bo niestety fabuły nie umiem odtworzyć, pamiętam tylko czy mi się podobało czy nie. Moim wyzwaniem są Bracia Karamazow, wydanie znaku 50na50 czeka i patrzy z polki. Może się uda zmierzyc z tą książka w 2022.
Dobre wyzwanie! Trzymam kciuki
Czarodziejska Góra …przeczytałam w ramach osobistej akcji nadrabiania klasyki i tak strasznie mi zaległa na wątrobie jako stracony czas na te prawie tysiąc stron, przez cały czas myślałam „ o co tu chodzi”, w każdym razie …myślę o niej co chwila w takim czy innym kontekście i o gościu który przesiedział mnóstwo czasu nie mając pojęcia co ze sobą zrobić, jedyne czego można pozazdrościć to natury gór i widoków w czasie leżakowania i obowiązkowych spacerów
bardzo rzadko wracam do książek, które kiedyś czytałam (wyjątkiem był Tolkien, ale Silmarillionu nie da się przeczytać raz, i wynieść z niego coś poza pocztem dziwnych imion). Nie wiem, czy liczyć Jeana Santeuila, którego próbowałam czytać niedawno, mając w pamięci zachwyt nad W poszukiwaniem... jeszcze ze studiów. Ostatecznie pierwotna wersja najważniejszego cyklu w moim czytelniczym życiu, okazała pretensjonalnym koszmarkiem. Można też, i tak było w wypadku mojej przygody z książkami Hermana Hessego, zacząć od najlepszej powieści (bezapelacyjnie Gra szklanych paciorków) i kązde kolejne, nawet ta najsławniejsza, będą w jakimś stopniu rozczarowaniem.
Czarodziejską Górę czytałam dość dawno temu, ale myślę, że może chodzić o zamieć śnieżką, której Castorp w pewnym momencie doświadcza. Chciałabym w tym roku wrócić do którejś z książek Manna. Myślałam, że będą to Józef i jego bracia, ale może uda się też wrócić do Berghofu i zobaczyć, gdzie mnie ta podróż tym razem zaprowadzi.
Klasiku czytam przez całe życie nie uważam tego za uciążliwe i ciężkie, to tylko małe i duże historie o dużych i małych rzeczach.
Od szkoły, kiedy łatwo jest dla diewczyn zacząć od tytułów take jak Male kobiety, Jana Er, Rozwazna i romanticzna..🤗
Przyznaje ze klasyki inaczej sie odbiera kiedy nie ma tego 'obowiazku' czytania,moim ulubionym klasykiem zostana chyba Syzyfowe prace i 'Chlopi'.
Akurat wczoraj myślałem o "Syzyfowych pracach", że to była straszna lektura w szkole. Ciekawe jak teraz bym ją przeczytał
💪💙
Ja czarodziejską górę czytałem nie tyle podczas pandemii co w momencie zachorowania na covid. Dosłownie kiedy byłem w połowie książki wirus mnie dopadł i lekture dokończyłem kilka tygodni później gdy wyzdrowiałem. Strasznie dziwne doświadczenie. Odbieralem tę książkę tak,że Hans Castorp umarł a Davos jest formą czyśca.Tak bym sobie wyobrażał miejsce między piekłem a niebem. Interpretacja pewnie zniekształcona przez chorobę ale takie miałem odczucia.
Ciekawe!
Czy Amosa Oza można już zaliczyć do klasyki???. Przeczytałem "Judasza" i powalił mnie na kolana. Teraz czytam "Opowieść o miłości i mroku". Ostatni raz byłem tak podjarany jak 40 lat temu czytałem "Tomki" Szklarskiego😁
No pewnie, po Noblu do klasyki już zaliczam Tokarczuk.
Ja jak się zaczęła pandemia to od razu sięgnęłam po Dekameron😁
Podobno też wiele osób sięgnęło.
Bardzo lubię wracać do klasyków i odkrywać je na nowo. W minionym roku z przyjemnością czytałam Steinbecka i Remarqu’a. Do Czarodziejskiej góry jeszcze nie dojrzałam czytelniczo, sporo przede mną. Może w międzyczasie jakieś wydawnictwo pokusi się na nowe tłumaczenie i bardziej przyjazny skład. Zdecydowanie wolę dwa tomy niż jedno tomiszcze i więcej światła na stronie. Pozdrawiam :)
Ps. Bardzo proszę powstrzymaj się od machania książkami, o których mówisz. Należę do osób nadwrażliwych i muszę odwracać wzrok, żeby powstrzymać migrenę.
Jest jakaś strona, ktora zawiera zbiór klasyków, po które warto sięgnąć?
Tak, na "Wolnych lekturach" jest dużo do czytania. Można ściągnąć na czytnik bo są w formatach czytnikowych te książki. Są też w pdfach.
@@RafalHetman chodziło mi o listę. Czy jest jakaś lista top 100 klasyków np. :)
@@luizakramp3196 na pewno są, ale niestety nie znam konkretnej.
@@luizakramp3196 Ale wiesz jak to jest z topkami, każdy może zrobić swoją.
@Luiza Kramp Spis lektur dla polonistów dowolnej uczelni 😉 Tam znajdziesz wszystko 😉 Od "Iliady" Homera i "Uczty" Platona po "Wściekłość i wrzask" i "Czarodziejsk ą górę".
Według mnie w "Czarodziejskiej Górze" jest kilka głównych płaszczyzn - filozoficzna, queerowa, ekologiczna, polityczna, społeczna + poziomy meta.
Powrót po latach do Mistrza i Małgorzaty dla mnie był złą decyzją. Wcześniejsza panorama książki przytłoczyła mnie jakąś nicością i nudą ten dzisiejszy jej obraz. Do Doktora Żywago nigdy nie wrócę, bo przykro mi będzie po raz kolejny stwierdzić, że jestem zbyt głupi do poszczególnej literatury.
Ale są też dobre strony klasyków, do których wracam, i co ciekawe wciąż odnajduję inne jej formy. Trylogia Sienkiewicza, Grona Gniewu, czy Komu Bije Dzwon urzekają po dziś dzień. A dlaczego te, a nie inne, to już pole do badań dla socjologów i psychologów ;)
A czy wziąłbyś pod uwagę klasykę ściślejszego gatunku? Np. Władcę Pierścieni, bądź Diunę?
Czy też z automatu odrzucasz?
Pozdrawiam!
Kompletnie mnie Władca pierścieni czy Diuna nie ciągnie. Może, może kiedyś, ale nie teraz.
Może przeczytam Czarodziejską górę. Bo lubie klasykę
może i ja wrócę do jakiego klasyka