Ale to jest fantastyczny materiał! Już sam tytuł chwytliwy i rozbudzający ciekawość, a pomysł na podjęcie tematu - wspaniały, myślę też, że każdemu tutaj bliski. "Bibliofollię" kupił mój tata, więc jest w domu rodzinnym i myślę, że sięgnę po nią prędzej czy później. Łacinę trochę znam, choć pewnie nie na takim poziomie, żeby rozumieć wspomniane przez Panią nieprzetłumaczone fragmenty. Ciekawa jestem powodu braku tłumaczenia - czy to ta wielce irytująca tendencja do popisywania się przez autora poliglotyzmem i podejście typu "kto ma zrozumieć, ten zrozumie"? 😅Uśmiechnęłam się, kiedy mówiła Pani o niechęci do pożyczania książek i myślach, czy ktoś nie dotykał ich brudnymi rękami - ja mam tak samo z książkami z biblioteki, jakoś się ich brzydzę 😂przełamuję to jakoś, bo czasem muszę, ale pozostaje pewien dyskomfort przy lekturze. Ja mam w sobie coś i z bibliofilki, i z bibliomanki - niby nadrzędnym celem jest treść, z którą chcę się zapoznać, ale samo kolekcjonowanie książek to już u mnie wręcz uzależnienie, również dla samego faktu posiadania ich, otaczania się nimi. Staram się powściągać, ale nie jest to proste. Manguela czytałam i to była bardzo wartościowa pozycja. W zupełności rozumiałam emocje autora w związku z tytułowym pożegnaniem z biblioteką. Dla mnie każdy przyjazd i wyjazd z domu rodzinnego jest trudny, bo kalkuluję, które książki powinnam zabrać, a które zostawić, podczas gdy najchętniej miałabym je wszystkie przy sobie 😅
Proszę pozwolić Edycie na wyrażenie swojej opinii. Kontekst jej wypowiedzi, a czytałam dokładnie, był nieco inny. Ona czuje pewien dyskomfort, ale "się przełamuje". Edyta jest bardzo inteligentną osobą, nie sądzę, aby chciała kogoś urazić. Pozdrawiam!
Tak trzymacie razem a mnie nie jest wolno bronic pań pracujących w bibliotece i ich klientów skoro was stać na kupno ksiazek to kupujcie a od bibliotek się trzymajcie z daleka przestaję subskrybować te kanał żegnam@@Asia.o.Literaturze
Świetny materiał i pięknie opowiedziany, Jak zwykle zresztą. I dzięki za przypomnienie o książce "Pożegnanie z biblioteką" Muszę to kupić i przeczytać. Pozdrawiam serdecznie.
Wydaje mi się, że każdy nawet najbardziej wytrwany i doświadczony bibliofil ma ataki bibliomanii. Szczególnie gdy mamy do czynienia z książkami tak pięknie i pieczołowicie wydanymi, że aż szkoda ich ruszać! U mnie jednak pragmatyzm zwycięża - kupuję i gromadzę, ale również i korzystam z książek , które posiadam. Co do historii książki to szczerze polecam pozycję "Książka się rozwija" autorek Marii Nowickiej i Anny Świderkówny.
Dziękuję Ci za komentarz. To dobrze, że podchodzisz do kwestii książek rozsądnie, choć jeszcze nie tak dawno pisałeś, że "tylko patrzeć, jak cię w końcu uśmiercą stosy nieprzeczytanych książek" ;). Ale widocznie przemyślałeś sprawę ;) A tak na poważnie to dzięki za polecenie kolejnej książki. Czy to również książka o książkach? Pozdrawiam Cię serdecznie!!
Od pierwszych sekund przykułaś uwagę i trzeba było się dobrze skupić aby przetrawić całość. Zarys o znaczeniu słowa pisanego ciekawy i dobry przyczynek dla przyszłych rozważań. Szczególnie, że kilka wątków zaznaczyłaś które są bardzo godne uwagi tj. piśmiennictwo arabskie pre-islamskie (i potem jak zmieniało się od wieku VII+), Biblia (wbrew pozorom w Polsce bardzo słabo znana jest). To co bym tylko dodał to piśmiennictwo na glinianych tabliczkach czyli ogólnie teren starożytnej Mezopotamia i Anatoli, oraz Egipt oczywiście (hieroglify), oraz Chiny. Myśl jaką wyniosłem z tego omówienia to to, że również w przypadku książek (i ogólnie słowo pisane) istotą jest potrzeba i tutaj zarówno potrzebę przekazania i utrwalenia treści, rozpowszechnienia jej czy też zapoznania się z nią. Czyli poziom utylitarny bardzo. Ale to oprócz tego są potrzeby umysłu oraz ducha tj. zapełnienie deficytu (endorfiny właśnie, a prościej to ładna pólka w domu lub na teamsie do pokazania) lub potrzeba podzielenie się nadmiarem tego co jest wewnątrz. "Bibliofollia..." zakupiona i to jest celowe działanie. Zamówiona aby przeczytać w 2024 nie mieć pułkownika na wieki wieków. Jakość wydania i malowidła w niej zamieszczone to dodatkowy czynnik przemawiający za zakupem. Więc rozsądne i uzasadnione działanie. 👍🏻 Ten kadr w jakim ta prezentacja jest przeprowadzona jest super. Efekt bardziej 3D niż 2D (tj. płaskie tło tylko w zakresie biblioteczki z tytułami) i daje przestrzeń do poprowadzenia narracji. I ostatnia uwaga. Troszeczkę jestem tylko zawiedziony, że "Imię róży" Umberto Eco się nie pojawiło 😉. Aż się prosiło.
Bardzo Ci dziękuję za tak intelektualną i dogłębną analizę. Dla mnie to wyraz szacunku, że ktoś obejrzał mój filmik w całości i z uwagą :) Co do choćby Egiptu czy Mezopotamii to oczywiście aż się prosi o opowiedzenie, jestem przecież historykiem. Miałam jednak wątpliwości czy nie za bardzo wyjdę poza temat, jak by nie było, skupiający się na owych dwóch pozycjach książkowych. Tam nie ma zaś tak dogłębnych studiów nad rozwojem piśmiennictwa. Moje ukochane "Imię róży", posiadane w dwóch egzemplarzach, miałam na końcu języka. Kultura włoska jest mi przecież tak bliska, znam język włoski, czytam Umberto Eco. Ale temu zadedykuję osobny filmik. Pozdrawiam serdecznie!!
Ale świetny materiał, tradycyjnie zresztą! Widzę, że nadzieję związaną z wykopaliskami podzielamy! Z jednym się tylko nie mogę zgodzić: literatura rozrywkowa i dydaktyczna nie były koniecznie rozgraniczane przez starożytnych, przykładem niech będzie epika dydaktyczna, ale i przeświadczenie, że Homer jest najlepszym nauczycielem ludzkości, bo przekazuje prawdy historyczne i wzorce moralne. Wiele tekstów literatury rozrywkowej powstawało w formie pisanej przed pismami naukowymi, jak np. wiersze Safony (ur. ok 630 p.n.e.) przed większością pism filozoficznych (tu przyjmuje się rok 585 p.n.e. jako rozpoczęcie działalności przez Talesa z Miletu), matematycznych itd. Najstarsze spisane w ostatecznej formie księgi biblijne sytuuje się w tej chwili na osi czasu mniej więcej w okolicach starszego pokolenia greckich tragików, a czasem i później (chociaż wiadomo, wcześniej krążyły w innych formach i wersjach). Przepraszam, musiałam😅 Pożegnanie z biblioteką właśnie kupiłam i planuję czytać niedługo! Do drugiej książki też mnie niesamowicie zachęciłaś😊 Strasznie mnie wkurza, jak teksty w obcych językach nie są tłumaczone, nie ważne czy z języków klasycznych czy z nowożytnych, europejskich czy jakichkolwiek innych, skoro kupuję tłumaczenie, to oczekuję, że będzie kompletne! Ewidentnie mam chyba w sobie coś z bibliofilki, nie tylko lubię książki czytać, ale i posiadać😂 chociaż do wypożyczania mam też jakiś taki ambiwalentny stosunek😉 mogłabym mieć 35 tys. woluminów, nie miałabym z tym problemu😂 Jak ja lubię Cię słuchać! Pozdrawiam🙂
Zacznę od tego, że dzięki za komentarz, który jest przemiły ale i niezwykle merytoryczny. Nie sposób odnieść się do wszystkich postawionych tu tez szerzej. Proponuję spotkać się na Skype :) Jednakże, epika jako gatunek literacki, gdzie osobą opowiadającą jest narrator, faktycznie mogła być rozrywkowa, co nie przeszkadzało umieszczaniu w niej treści dydaktycznej. Dla mnie epiką dydaktyczną w takim ujęciu mogą być nawet wspomnienia z frontu, co stanowić może zarówno rozrywkę, gdy tekst jest dobrze napisany jak i przekazaną wiedzę, np. o działaniach wojennych. Co do Homera to wiadomo, że był to "człowiek orkiestra", ale iluż takich ziemia wydała? Co do Safony, tu masz rację, ale to wciąż pojedyncze postaci, choć mające swoje trwałe miejsce w historii. Co zaś się tyczy ksiąg biblijnych wolę się nie wypowiadać, bo moje zdanie na ten temat wolę zachować dla siebie. Pozdrawiam Cię serdecznie i dzięki za tytaniczny wkład w komentarz. Pa!!
Muszę podnieść jeszcze jedną kwestię, czy możemy powoływać się na Homera skoro do dziś toczą się poważne naukowe spory czy rzeczywiście istniał? Wątpliwości biorą się stąd, że Homer miał żyć i tworzyć w 8 a nawet 9 wieku p.n.e. Natomiast pierwsze wzmianki o nim pochodzą z 7 wieku p.n.e. Skąd zatem ten ok., uśredniając, 150 letni "poślizg" w tak ukulturalnionym i piśmiennym społeczeństwie? Pozdrawiam raz jeszcze :)
Super wpis. Co do nierozgraniczenia literatury rozrywkowej i dydaktycznej w starożytności dodałbym chyba jedno z najstarszych tego typu dzieł tj. Epos o Gilgameszu (postały gdzieś pomiędzy 2100-1100 PNE) lub też "Nauczania" ze starożytnego Egiptu (np. opracowane w książce " Writings from Ancient Egypt" Penguin Classics 2016).
@@Asia.o.LiteraturzeZ Homerem jest tak, że rzeczywiście nadal nikt nie wie czy istniał, dlatego imienia tego używa się umownie i raczej że względu na wielowiekową tradycję. Dlatego, zwykle wspominając o nim dodaję "o ile istniał" o ile nie zapomnę😅 tak więc "Homer" oznacza bardziej czasy, w których sądzimy, że powstały Iliada i być może Odyseja (która jest na pewno późniejsza, pytanie o ile), albo zbiorczo te eposy. "Homer" z człowieka, stał się słowem- kluczem określającym pewien typ poezji i pewne zawarte w niej idee. W tej chwili przeważa chyba pogląd, że Iliada i Odyseja miały różnych autorów, plus autorów fragmentów ewidentnie dodanych później - co do niektórych nie ma w tej chwili większych wątpliwości, inne są dyskutowanie. Jest to zapewne jedna z tych kwestii, których definitywnie nie rozwiążemy nigdy. Dlatego antyk taki fajny, za każdym rogiem jakaś tajemnica! Pocieszające, albo dobijające, zależy jak na to patrzeć, jest to, że już sami Grecy w okresie klasycznym nie mieli pojęcia i tworzyli o nim dzikie fikcje. Hipotez jest masa, co jedna to lepsza, ale jest zgodność co do tego, że Homer jest starszy od reszty literatury greckiej kim-/czym-/czy w ogóle był😉 Jeśli chodzi o piśmienność, to z jej powszechnością sprawa też nie jest prosta. W samych eposach pismo nie występuje, są odniesienia do "tajemniczych znaków" w Iliadzie, jest też scena losowania, w której każdy z biorących w nim udział wojowników oznaczał los własnym symbolem, chociaż łatwiej byłoby się przecież podpisać. Wniosek: nie umieli się podpisać. Stosunkowo powszechna znajomość pisma to raczej okres klasyczny, początki spisywania eposów sięgają okresu archaicznego a samo jego powstawanie w procesie tworzenia poezji oralnej to czasy jeszcze wcześniejsze, chociaż dokładnych dat, oczywiście, ustalić nie będzie się dało. Już w epoce klasycznej był z tym problem, już wtedy zaczęły się pojawiać pierwsze, sprzeczne z sobą hipotezy. Jak by z tym datowaniem nie było, literatura od początku łączyła w sobie różne funkcje, nie rozgraniczano ściśle funkcji dydaktycznych i rozrywkowych😁bawiąc uczyć na długo przed oświeceniem! Pozdrawiam serdecznie!
To nie książki zabijają lecz ludzie posiadający problemy mentalno-emocjonalne i je rozpuszczając w tej dziedzinie, podobne problemy są innych dziedzinach np. banksteryzmu(pogoni za pieniędzmi, cyframi), dewocjonaliach religijnych, militariach, kolekcjonerstwie itp. Jest wiele sposobów, terapii zmiejszenia oddziaływania tego problemu na umysł przytłoczony tą w krańcowym etapie obsesją, kompulsją.
@@Asia.o.Literaturze Ciekawy materiał zrobiłaś, jednakże wcześniej byłem wchłonięty w ten świat i żeby nie zostać pożarty przez książkomanie zmuszony byłem nabrać nowych umiejętności dystansu, wyważenia, samokontroli, książkofilstwa, więc temat który omawiasz potraktowałem jako realne zagrożenie, uciążliwość które co nie którym ludziom się zdarza a żeby doświadczać innych spraw trzeba to ogarnąć, przepracować.
Dobrze, że udało ci się znaleźć "zdrową" drogę podejścia do książek :) Ja też, coraz częściej, starannie rozważam zakupy i czasami przez tydzień, lub dłużej coś zmieniam w moim koszyku w sklepie internetowym zanim kupię książki. Czytam recenzje. Jeszcze kilka miesięcy temu kupowałam książki bardzo kompulsywnie. Pozdrawiam!
Ale to jest fantastyczny materiał! Już sam tytuł chwytliwy i rozbudzający ciekawość, a pomysł na podjęcie tematu - wspaniały, myślę też, że każdemu tutaj bliski.
"Bibliofollię" kupił mój tata, więc jest w domu rodzinnym i myślę, że sięgnę po nią prędzej czy później. Łacinę trochę znam, choć pewnie nie na takim poziomie, żeby rozumieć wspomniane przez Panią nieprzetłumaczone fragmenty. Ciekawa jestem powodu braku tłumaczenia - czy to ta wielce irytująca tendencja do popisywania się przez autora poliglotyzmem i podejście typu "kto ma zrozumieć, ten zrozumie"? 😅Uśmiechnęłam się, kiedy mówiła Pani o niechęci do pożyczania książek i myślach, czy ktoś nie dotykał ich brudnymi rękami - ja mam tak samo z książkami z biblioteki, jakoś się ich brzydzę 😂przełamuję to jakoś, bo czasem muszę, ale pozostaje pewien dyskomfort przy lekturze.
Ja mam w sobie coś i z bibliofilki, i z bibliomanki - niby nadrzędnym celem jest treść, z którą chcę się zapoznać, ale samo kolekcjonowanie książek to już u mnie wręcz uzależnienie, również dla samego faktu posiadania ich, otaczania się nimi. Staram się powściągać, ale nie jest to proste.
Manguela czytałam i to była bardzo wartościowa pozycja. W zupełności rozumiałam emocje autora w związku z tytułowym pożegnaniem z biblioteką. Dla mnie każdy przyjazd i wyjazd z domu rodzinnego jest trudny, bo kalkuluję, które książki powinnam zabrać, a które zostawić, podczas gdy najchętniej miałabym je wszystkie przy sobie 😅
Jak zwykle Edyto fantastyczny, błyskotliwy i pełen erudycji komentarz. Pozdrawiam Cię serdecznie!!
Brzydzę się książkami z biblioteki- no to już jest szczyt wszystkiego!
@@annasamojednik195 ale przełamuję się przecież! 😅
Proszę pozwolić Edycie na wyrażenie swojej opinii. Kontekst jej wypowiedzi, a czytałam dokładnie, był nieco inny. Ona czuje pewien dyskomfort, ale "się przełamuje". Edyta jest bardzo inteligentną osobą, nie sądzę, aby chciała kogoś urazić. Pozdrawiam!
Tak trzymacie razem a mnie nie jest wolno bronic pań pracujących w bibliotece i ich klientów skoro was stać na kupno ksiazek to kupujcie a od bibliotek się trzymajcie z daleka przestaję subskrybować te kanał żegnam@@Asia.o.Literaturze
Wspaniały materiał, pozdrawiam
Dzięki i również pozdrawiam!
Świetny materiał i pięknie opowiedziany, Jak zwykle zresztą. I dzięki za przypomnienie o książce "Pożegnanie z biblioteką" Muszę to kupić i przeczytać. Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki za komentarz i pozdrawiam!!
Ciekawe, ciekawe...
Tak, to bardzo ciekawe książki. Pozdrawiam
Wydaje mi się, że każdy nawet najbardziej wytrwany i doświadczony bibliofil ma ataki bibliomanii. Szczególnie gdy mamy do czynienia z książkami tak pięknie i pieczołowicie wydanymi, że aż szkoda ich ruszać! U mnie jednak pragmatyzm zwycięża - kupuję i gromadzę, ale również i korzystam z książek , które posiadam. Co do historii książki to szczerze polecam pozycję "Książka się rozwija" autorek Marii Nowickiej i Anny Świderkówny.
Dziękuję Ci za komentarz. To dobrze, że podchodzisz do kwestii książek rozsądnie, choć jeszcze nie tak dawno pisałeś, że "tylko patrzeć, jak cię w końcu uśmiercą stosy nieprzeczytanych książek" ;). Ale widocznie przemyślałeś sprawę ;) A tak na poważnie to dzięki za polecenie kolejnej książki. Czy to również książka o książkach? Pozdrawiam Cię serdecznie!!
Od pierwszych sekund przykułaś uwagę i trzeba było się dobrze skupić aby przetrawić całość.
Zarys o znaczeniu słowa pisanego ciekawy i dobry przyczynek dla przyszłych rozważań. Szczególnie, że kilka wątków zaznaczyłaś które są bardzo godne uwagi tj. piśmiennictwo arabskie pre-islamskie (i potem jak zmieniało się od wieku VII+), Biblia (wbrew pozorom w Polsce bardzo słabo znana jest). To co bym tylko dodał to piśmiennictwo na glinianych tabliczkach czyli ogólnie teren starożytnej Mezopotamia i Anatoli, oraz Egipt oczywiście (hieroglify), oraz Chiny.
Myśl jaką wyniosłem z tego omówienia to to, że również w przypadku książek (i ogólnie słowo pisane) istotą jest potrzeba i tutaj zarówno potrzebę przekazania i utrwalenia treści, rozpowszechnienia jej czy też zapoznania się z nią. Czyli poziom utylitarny bardzo. Ale to oprócz tego są potrzeby umysłu oraz ducha tj. zapełnienie deficytu (endorfiny właśnie, a prościej to ładna pólka w domu lub na teamsie do pokazania) lub potrzeba podzielenie się nadmiarem tego co jest wewnątrz.
"Bibliofollia..." zakupiona i to jest celowe działanie. Zamówiona aby przeczytać w 2024 nie mieć pułkownika na wieki wieków. Jakość wydania i malowidła w niej zamieszczone to dodatkowy czynnik przemawiający za zakupem. Więc rozsądne i uzasadnione działanie. 👍🏻
Ten kadr w jakim ta prezentacja jest przeprowadzona jest super. Efekt bardziej 3D niż 2D (tj. płaskie tło tylko w zakresie biblioteczki z tytułami) i daje przestrzeń do poprowadzenia narracji.
I ostatnia uwaga. Troszeczkę jestem tylko zawiedziony, że "Imię róży" Umberto Eco się nie pojawiło 😉. Aż się prosiło.
Bardzo Ci dziękuję za tak intelektualną i dogłębną analizę. Dla mnie to wyraz szacunku, że ktoś obejrzał mój filmik w całości i z uwagą :) Co do choćby Egiptu czy Mezopotamii to oczywiście aż się prosi o opowiedzenie, jestem przecież historykiem. Miałam jednak wątpliwości czy nie za bardzo wyjdę poza temat, jak by nie było, skupiający się na owych dwóch pozycjach książkowych. Tam nie ma zaś tak dogłębnych studiów nad rozwojem piśmiennictwa. Moje ukochane "Imię róży", posiadane w dwóch egzemplarzach, miałam na końcu języka. Kultura włoska jest mi przecież tak bliska, znam język włoski, czytam Umberto Eco. Ale temu zadedykuję osobny filmik. Pozdrawiam serdecznie!!
@@Asia.o.Literaturze Dziękuję. Na Eco czekamy więc 😁.
Oczywiście. Wszystko w swoim czasie :)
Ale świetny materiał, tradycyjnie zresztą!
Widzę, że nadzieję związaną z wykopaliskami podzielamy!
Z jednym się tylko nie mogę zgodzić: literatura rozrywkowa i dydaktyczna nie były koniecznie rozgraniczane przez starożytnych, przykładem niech będzie epika dydaktyczna, ale i przeświadczenie, że Homer jest najlepszym nauczycielem ludzkości, bo przekazuje prawdy historyczne i wzorce moralne. Wiele tekstów literatury rozrywkowej powstawało w formie pisanej przed pismami naukowymi, jak np. wiersze Safony (ur. ok 630 p.n.e.) przed większością pism filozoficznych (tu przyjmuje się rok 585 p.n.e. jako rozpoczęcie działalności przez Talesa z Miletu), matematycznych itd. Najstarsze spisane w ostatecznej formie księgi biblijne sytuuje się w tej chwili na osi czasu mniej więcej w okolicach starszego pokolenia greckich tragików, a czasem i później (chociaż wiadomo, wcześniej krążyły w innych formach i wersjach). Przepraszam, musiałam😅
Pożegnanie z biblioteką właśnie kupiłam i planuję czytać niedługo! Do drugiej książki też mnie niesamowicie zachęciłaś😊
Strasznie mnie wkurza, jak teksty w obcych językach nie są tłumaczone, nie ważne czy z języków klasycznych czy z nowożytnych, europejskich czy jakichkolwiek innych, skoro kupuję tłumaczenie, to oczekuję, że będzie kompletne!
Ewidentnie mam chyba w sobie coś z bibliofilki, nie tylko lubię książki czytać, ale i posiadać😂 chociaż do wypożyczania mam też jakiś taki ambiwalentny stosunek😉 mogłabym mieć 35 tys. woluminów, nie miałabym z tym problemu😂
Jak ja lubię Cię słuchać! Pozdrawiam🙂
Zacznę od tego, że dzięki za komentarz, który jest przemiły ale i niezwykle merytoryczny. Nie sposób odnieść się do wszystkich postawionych tu tez szerzej. Proponuję spotkać się na Skype :) Jednakże, epika jako gatunek literacki, gdzie osobą opowiadającą jest narrator, faktycznie mogła być rozrywkowa, co nie przeszkadzało umieszczaniu w niej treści dydaktycznej. Dla mnie epiką dydaktyczną w takim ujęciu mogą być nawet wspomnienia z frontu, co stanowić może zarówno rozrywkę, gdy tekst jest dobrze napisany jak i przekazaną wiedzę, np. o działaniach wojennych. Co do Homera to wiadomo, że był to "człowiek orkiestra", ale iluż takich ziemia wydała? Co do Safony, tu masz rację, ale to wciąż pojedyncze postaci, choć mające swoje trwałe miejsce w historii. Co zaś się tyczy ksiąg biblijnych wolę się nie wypowiadać, bo moje zdanie na ten temat wolę zachować dla siebie. Pozdrawiam Cię serdecznie i dzięki za tytaniczny wkład w komentarz. Pa!!
Muszę podnieść jeszcze jedną kwestię, czy możemy powoływać się na Homera skoro do dziś toczą się poważne naukowe spory czy rzeczywiście istniał? Wątpliwości biorą się stąd, że Homer miał żyć i tworzyć w 8 a nawet 9 wieku p.n.e. Natomiast pierwsze wzmianki o nim pochodzą z 7 wieku p.n.e. Skąd zatem ten ok., uśredniając, 150 letni "poślizg" w tak ukulturalnionym i piśmiennym społeczeństwie? Pozdrawiam raz jeszcze :)
Super wpis. Co do nierozgraniczenia literatury rozrywkowej i dydaktycznej w starożytności dodałbym chyba jedno z najstarszych tego typu dzieł tj. Epos o Gilgameszu (postały gdzieś pomiędzy 2100-1100 PNE) lub też "Nauczania" ze starożytnego Egiptu (np. opracowane w książce " Writings from Ancient Egypt" Penguin Classics 2016).
Dzięki za udział w dyskusji :)
@@Asia.o.LiteraturzeZ Homerem jest tak, że rzeczywiście nadal nikt nie wie czy istniał, dlatego imienia tego używa się umownie i raczej że względu na wielowiekową tradycję. Dlatego, zwykle wspominając o nim dodaję "o ile istniał" o ile nie zapomnę😅 tak więc "Homer" oznacza bardziej czasy, w których sądzimy, że powstały Iliada i być może Odyseja (która jest na pewno późniejsza, pytanie o ile), albo zbiorczo te eposy. "Homer" z człowieka, stał się słowem- kluczem określającym pewien typ poezji i pewne zawarte w niej idee. W tej chwili przeważa chyba pogląd, że Iliada i Odyseja miały różnych autorów, plus autorów fragmentów ewidentnie dodanych później - co do niektórych nie ma w tej chwili większych wątpliwości, inne są dyskutowanie. Jest to zapewne jedna z tych kwestii, których definitywnie nie rozwiążemy nigdy. Dlatego antyk taki fajny, za każdym rogiem jakaś tajemnica!
Pocieszające, albo dobijające, zależy jak na to patrzeć, jest to, że już sami Grecy w okresie klasycznym nie mieli pojęcia i tworzyli o nim dzikie fikcje.
Hipotez jest masa, co jedna to lepsza, ale jest zgodność co do tego, że Homer jest starszy od reszty literatury greckiej kim-/czym-/czy w ogóle był😉
Jeśli chodzi o piśmienność, to z jej powszechnością sprawa też nie jest prosta. W samych eposach pismo nie występuje, są odniesienia do "tajemniczych znaków" w Iliadzie, jest też scena losowania, w której każdy z biorących w nim udział wojowników oznaczał los własnym symbolem, chociaż łatwiej byłoby się przecież podpisać. Wniosek: nie umieli się podpisać.
Stosunkowo powszechna znajomość pisma to raczej okres klasyczny, początki spisywania eposów sięgają okresu archaicznego a samo jego powstawanie w procesie tworzenia poezji oralnej to czasy jeszcze wcześniejsze, chociaż dokładnych dat, oczywiście, ustalić nie będzie się dało. Już w epoce klasycznej był z tym problem, już wtedy zaczęły się pojawiać pierwsze, sprzeczne z sobą hipotezy.
Jak by z tym datowaniem nie było, literatura od początku łączyła w sobie różne funkcje, nie rozgraniczano ściśle funkcji dydaktycznych i rozrywkowych😁bawiąc uczyć na długo przed oświeceniem!
Pozdrawiam serdecznie!
To nie książki zabijają lecz ludzie posiadający problemy mentalno-emocjonalne i je rozpuszczając w tej dziedzinie, podobne problemy są innych dziedzinach np. banksteryzmu(pogoni za pieniędzmi, cyframi), dewocjonaliach religijnych, militariach, kolekcjonerstwie itp. Jest wiele sposobów, terapii zmiejszenia oddziaływania tego problemu na umysł przytłoczony tą w krańcowym etapie obsesją, kompulsją.
Dzięki za komentarz. Pewnie, że ludzie. Książki są niczemu niewinne. Chciałam, żeby tytuł był humorystyczny :) Pozdrawiam!
@@Asia.o.Literaturze Ciekawy materiał zrobiłaś, jednakże wcześniej byłem wchłonięty w ten świat i żeby nie zostać pożarty przez książkomanie zmuszony byłem nabrać nowych umiejętności dystansu, wyważenia, samokontroli, książkofilstwa, więc temat który omawiasz potraktowałem jako realne zagrożenie, uciążliwość które co nie którym ludziom się zdarza a żeby doświadczać innych spraw trzeba to ogarnąć, przepracować.
Dobrze, że udało ci się znaleźć "zdrową" drogę podejścia do książek :) Ja też, coraz częściej, starannie rozważam zakupy i czasami przez tydzień, lub dłużej coś zmieniam w moim koszyku w sklepie internetowym zanim kupię książki. Czytam recenzje. Jeszcze kilka miesięcy temu kupowałam książki bardzo kompulsywnie. Pozdrawiam!