Hej rodzice! Zgadzam sie z Arlena, ze mozna zaczać w kazdym wieku i odnieść sukces ❤ ja zaczęłam w w wieku 10 lat, a teraz mowię biegle po angielsku. Jednak pracuje tez w szkole i widze, ze najwiekszym wyzwaniem dla dzieci jest czestotliwosc (niewielka ilosc godzin zajec), ktora ma spore znaczenie w przyswajaniu jezyka, a zajecia dodatkowe to tez duzy wydatek. Dlatego uwazam, ze jednak fajnie jesli dzieci otacza sie jezykiem obcym od malego, mozna to robic też z niewielkim wysilkiem jak przeczytac ksiazeczke po angielsku, obejrzec bajke, pobawic sie czy zaspiewac piosenke (w starszym wieku również). To wlasnie kolejny problem w takiej typowej nauce jezyka w szkole czesto dzieci sie zniechecaja, gdy zamienia sie ona w typowe zakuwanie i siedzenie nad podrecznikiem nie tak powinno to wyglądać - angielski powinien byc fajny. Więc tu jestem zdania Arleny - nie ważne kiedy się uczymy angielskiego - ważne jak 😉 najlepiej jeśli jest to fun. Jedynie mogę dodać, bo uczę angielskiego osoby od maluchów po 60+, że jednak zazwyczaj dzieciom przychodzi to łatwiej (nie umiejszajac wysiłku dzieci). Z tego powodu sama zdecydowałam się ze swoimi dziećmi bawić się po angielsku od urodzenia i efekty dla mnie sa super, ale też rozumiem, jeśli ktoś nie ma na to zasobów, ani chęci.
Plusem uczenia dziecka od małego jest to, że jest to dla nich coś normalnego, nie boli ich brzuch, jak mają coś powiedzieć. Nie płaczą na lekcjach angielskiego, jak mają coś powiedzieć przy całej klasie. Nigdy nie zapomnę, jak moje dziecko się bawiło z innymi na placu zabaw w Londynie.
2 lata temu byłem początkujący w angielskim, wtedy bardzo mi zależalo żeby mówić płynnie w tym jezyku, teraz, mam C1 i bardzo dumny jestem z mojego sukcesu do ktorego pani sie bardzo przyczynila. Milego dnia
@@szafirowyklejnot3611 Moja droga do C1 była bardzo trudna i raczej niewykonalna w wiekszosci przypadkach. 2 lata temu wyjechałem do stanów i poszedłem do 7 klasy w amerykanskim middle school. Kozystalem z ksiązek Arleny (Władaj i gadaj oraz grama to nie drama), w dodatku zanurzalem sie w jezyku codziennie wiec to bylo ulatwione. Zeby osiagnosc C1, trzeba miec dobry plan zeby sie nie pogubic.
500 000 subskrypcji to niespecjalny sukces jak na tyle lat, tak ciekawe zagadnienie itd. Inna kwestia to ilość oglądnięć do subskrypcji, która wygląda jak żart 😅
Książka zamówiona, jestem bardzo ciekawa. Obydwoje z mężem jesteśmy Polakami więc nie ma mowy o dwujęzyczności. Moje dziecko chodziło do żłobka z angielskim -4 razy w tygodniu i mamy kontynuacje takiego systemu już drugi rok w przedszkolu, do tego codziennie słuchamy angielskich piosenek i staramy się śpiewać (nie tylko te dla dzieci ale ogólnie wszystko jak leci). Efekty mnie nie zadowalały do momentu aż 2 tygodnie temu córka zaczęła z piosenek wyłapywać poszczególne słowa i dopytuje o znaczenie lub nawet chwali się, że wie co dane słowo oznacza, albo wie o co chodzi. Zdarza się też, że bawi się z paluszkami w przedszkole i ,,prowadzi zajęcia'' używa wtedy wyuczonych zdań/ sformułowań po angielsku wymawiam je bardzo płynnie bez zastanawiania się. Jest to ciekawe doświadczenie z mojego punktu widzenia, kiedy ja uczona byłam angielskiego w ,,klasyczny'' sposób z lista słówek do wkuwania na pamięć.
W przypadku małych dzieci nie warto w ogóle tego postrzegać w kategoriach "nauki". Od dwóch lat stosuję dwujęzyczność zamierzoną w pracy z maluchami i one podczas zabawy nabywają język angielski w sposób zupełnie naturalny, dokładnie tak jak polski. Myślę, że jeśli zna się język w stopniu komunikatywnym, nie ma przeszkód żeby wdrożyć go w codzienne konwersacje z dziećmi już na tym wczesnym etapie. I nie, nigdy nie jest za wcześnie, żeby zacząć :) nie wspominając już o tym, że wychowywanie w dwujęzyczności świetnie wpływa na rozwój poznawczy dziecka :)
Ja jak próbuję do syna po angielsku to jest kontra, żebym go nie uczyła. Ale abstrahując, sama mam B2 poziom, popełniam błędy, boję się że źle nauczę, że sama buduję zdania niepoprawnie. Słówka to ok, ale chodzi mi o zwroty w codziennym życiu, np, używane podczas gotowania. Wiem, że popełniam błędy.
Mam prawie 4 letnią siostrę i z tego powodu, że zaraz kończę szkołę średnią z rozszerzonym angielskim to jestem pewny swoich umiejętności. Np. oglądam z nią filmy i piosenki po angielsku, których potem staram się ją nauczyć poprawnie wymawiać. Gdy była jeszcze młodsza i nie miała tak rozwiniętego słownictwa (też po polsku), to gdy pytała się "Co to?" - odpowiadałem jej w dwóch językach. W miarę rozumie, że są 2 języki i kiedy spytam się jej o dany przedmiot w danym języku to w tym języku mi odpowie.
Książka zakupiona - mama 2 i 6 latka dziękuję za Pani pracę 😊 A i sama korzystam z Pani książek i audiobooka - polecam wszystkim ktorzy w ciekawy i niebanalny sposób chcą nauczyc się jezyka angielskiego 👍 Pozdrawiam serdecznie 😊
Ja pamiętam (oczywiście jak przez mgłę), że zacząłem gdzieś w okolicach początku podstawówki, to była połowa lat 90-tych i wspierały mnie bajki z serii Muzzy in Gondoland 🙂
Według mnie im wcześniej, tym lepiej. Czasami mówiłam do dziecka po angielsku, trochę czytaliśmy książeczek w języku angielskim, jak oglądał bajki, to głównie anglojęzyczne. Teraz ma sześć lat i pięknie mówi i czyta po angielsku. Przyszło to bardzo łatwo, mimochodem. Teraz, gdy wiem jakie są owoce, robię z młodszymi córkami jeszcze więcej niż z synem. Bardzo polecam- niewielki wysiłek, a niesamowity efekt. Jak sobie pomyślę, że moje dzieci nie będą musiały się uczyć angielskiego w szkole i odmieniać jak w „Dniu świra”, bo po prostu już to wszystko będą umieć to jestem dumna z siebie i z moich dzieci. Polecam!
Bardzo ładnie się ta książka prezentuje. Aż żałuję, że nie mam 3-8 lat :) Moje ukochane książki do angielskiego z czasów dzieciństwa to "Angielski z Waltem Disneyem" i ilustrowany słownik angielsko-polski. Mam je do dzisiaj, mnóstwo wspomnień się z nimi wiąże.
Mój chrześniak (2,5 roku) miał już w żłobku zajęcia z angielskiego i w sumie szybciej łapał angielskie słówka niż polskie, łatwiej mu powiedzieć apple niż jabłko, plane niż samolot lub car niż samochód.
Ja myślałam i myślałam nad dwujęzycznością, aż starsza miała 4 lata, a młodsza 2 lata i tak myslałam i wtedy mąż wymyślił wyjazd sinusa jako ekspert na 3 lata i bum dzieci poszły do przedszkola i teraz wróciliśmy do Polski obie 2 języczne ;) obie czytają w 2 językach ;) polecam mój sposób lol 🤣🤣
Ja to jestem ciekawym przypadkiem bo mój brat bardzo dobrze gada po angielsku poziom c1 ,a ja od małego uczyłem się czyli +/- w wieku 4 lat uczę się go do .Teraz jestem teraz w 4 liceum i zamiast angielskiego ,zdaję niemiecki bo mi po niemiecku jest łatwiej.Zawsze nad mną była presja starszego brata ale potem mama jednak zauważyła że niemiecki mi lepiej idzie od angielskiego i już wie że jak dostanę 3 z anglika to jest sukces.PS: potem dostałem takie obrzydzanie do angielskiego bo tego było za dużo.
Domyślam się, że to taki plasterek dla rodziców, którzy martwią się, że inne dzieci w wieku 3 lat chodzą na angielski, karate, basen, lekcje girtary i ceramikę. Ale podziałało raczej jak płachta na rodziców wychowujących dwujęzycznie. W moim przypadku podwójnie, bo jestem też nauczycielką angielskiego dla najmłodszych i widzę świetne efekty swoich podopiecznych. Dlatego z większością też w tym filmie się nie zgadzam. Oczywiście, że każdy może zacząć w dowolnym wieku, ale po co to opóźniać na siłę? Przykład z olimpijczykami bardzo nietrafiony, bo jest bardzo wiele sportów, w których trzeba zacząć wcześnie albo nie ma się szans na karierę. 9 lat dla gimnastyki czy tenisa to już niestety tylko perspektywa sportu rekreacyjnego a nie igrzysk. Poza tym nie uważam, ze znajomość języka to jakiś konkurs. Nie zgadzam się też z tym, że dziecko wychowywane w Polsce nie widzi sensu używania angielskiego. Przecież właśnie ta książka jest (jak się domyślam) o tym jak angielski nas wszędzie otacza! W Polsce mieszka coraz więcej obcokrajowców, ludzie podróżują, a nawet treści kultury są tworzone głównie po angielsku. Można oglądać przetłumaczone, ale po co, jeśli można w oryginale od początku. I tu właśnie dochodzimy do głównego punktu, do “nauki” angielskiego. Sama autorka wspomniała, że najważniejsza jest atmosfera. Po co więc fundować dziecku naukę języka, skoro może się go nauczyć naturalnie i w ogóle nie kojarzyć ze szkołą tylko właśnie z zabawą, rozrywką, podróżami. Bardzo chciałabym usłyszeć, dlaczego pani Arlena jest przeciwna wczesnemu wprowadzaniu angielskiego. Może są jakieś minusy, których ja nie widzę. Bardzo prosimy 🥹
Teraz pewnie uczy się trzymać własną głowę. :) Na tym etapie do snu można mu czytać cokolwiek, byle słyszał ciepły głos mamy, taty czy innej bliskiej osoby. Moja książka to też może być cokolwiek. ;)
@@TheDarkSider890 Moim zdaniem to zbyt wcześnie czytać takie opowiadania takiemu małemu dziecku. Pierwszym i podstawowym powodem jest problem z dłuższym skupieniem uwagi na czymś, a jeśli jest to coś czego nie rozumie to moze być jeszcze większym problemem. Polecałbym zacząć od krótszych form. Jest trochę książeczek po angielsku dla dzieci w wieku 3 lat, gdzie mamy jedno proste zdanie na stronie i ładne obrazki. Uważam, że reklamowana tu ksiażka jest dla nieco starszych niż 3 lata, dzieci.
Nikt nie lubi takich poleceń! Słowo "Uczyć" kojarzy się dziecku z przykrym obowiazkiem a wystarczy zmienić komunikat na let's play a game i nawet nie zauważa ze się uczą.
Czy planuje Pani audiobook dla dzieci? U mnie książka nie przejdzie, nie mam kiedy, chłopaki są na nie jeśli chodzi o naukę. Ale fajnie byłoby w weekend puścić lekcje audio i mimochodem ich słuchać. Bez spinki. Powtarzać 100 razy tak by samo weszło ;-)
Mój 4-letni chrześniak zaczął chodzić na lekcje angielskiego, żeby czasem coś zawołać do mojego szwagra, który jest z Rumunii. Z czasem okazało się, że większą frajdę sprawia im gadanie po rumuńsku 😄 do dzisiaj nic nie wywołuje większego śmiechu u młodego, jak powiedzenie po rumuńsku słowa gołąb 😄🇷🇴
Ja tak naprawdę angielskiego nauczyłem się dopiero w wieku dorosłym. W podstawówce była jedna godzina, w gimnazjum - dwie, ale ogarniałem najmniej z całej klasy, czego bardzo się wstydziłem. Studiując na UW musiałem zdać test na B1 i było to dla nie ogromnym wyzwaniem. Dziś, trochę ponad 10 lat później, mówię płynnie po angielsku :) Pomógł wyjazd, kilka lat pracy w Niemczech (sporo tu mówię po angielsku) i duuużo YouTuba :D Jestem więc kolejnym przykładem na to, że ta presja rodziców i nauczanie dzieci już od lat przedszkolnych nie są koniecznie.
A z czego wynika ta presja pchania małych dzieci na naukę języka, kiedy jeszcze zwisa im po nosem kożuch z mleka? Chyba tylko z frustracji rodzica, jakichś kompleksów, presji otoczenia... Ludzie! Moja partnerka, matka moich córek, zna 4 języki: 3 biegle i 1 komunikatywny. I nie zaczęła się uczyć w wieku 5 czy 9 lat. Moje córy (7 lat) zaczynają teraz. I żadnej presji na nich nie wywieram.
Z żadnej presji, chyba dlatego, że dla maluszka to może być po prostu zabawa, tak samo jak muzykowanie czy sensoryka, można się pobawić po angielsku, poczytać książki, pośpiewać, coś obejrzeć - bez stresu i presji dla nikogo, czemu nie? 😄
Ale super ❤ Nie kupowałam zadnej z Twoich poprzednich pozycji, bo nie czulam potrzeby, ale za to mam 4 letniego syna i nie mialam pojęcia jak zabrać się za temat uczenia go angielskiego, a jednocześnie miałam podobne wyrzuty sumienia jak mówisz w filmie, że trzeba teraz i juz, bo będzie za późno. Na pewno skorzystam z książki
A ja mam takie pytanie. Na kilku stronach związanych z nauką języka angielskiego jest napisane, że w jednym zdaniu w języku angielskim może być tylko jedno przeczenie to w takim wypadku to zdanie jest złe? I do not like this and i do not like that. Bo tutaj mamy dwa przeczenia w jednym zdaniu
Raczej chodziło im o przypadki typu "nigdy tego nie robię" - po angielsku poprawnie jest powiedzieć "I never do it" albo "I don't ever do it" (to takie bardziej "przenigdy"), ale nie tak, jak by wyglądało bardzo dosłowne tłumaczenie polskiego zdania: "I don't never do it". Chociaż native speakerom zdarza się w praktyce tak mówić (jest to uznawane za niepoprawne, ale nie zawsze wszyscy mówią poprawnie).
Chciałbym zrozumieć Twoją motywację. W filmie wspomniałaś o niani, w sumie Ty też mogłabyś mówić do synka po angielsku, mogłabyś podzielić się dlaczego tego nie robisz? Dziękuję!
A dwujęzyczność zamierzona? My stosujemy i nie mam certyfikatu językowego a moje dziecko może porozmawiać z native speakerem. Dwujęzyczność to nie mit, ale wysiłek, który daje bardzo wiele zarówno rodzicom, jak i dzieciom.
@@ArlenaWitt też jestem ciekawa czemu nie?.. ja u siebie walczę z poczuciem winy że nie mówię do dzieci po angielsku i marnuję ich potencjał. No ale nie czuję się w tym na siłach 🤷🏻♀️
@@karakanek223 Książka Arleny jest super! Dałam mojemu synowi do przeczytania rozdziały o tych czasach (bo za bardzo nie czaił), a potem robił ćwiczenia, które są w książce. W szkole ze sprawdzianu dostał 6 😄
NO nie zgodzę się do 5, 6 roku zycia wykształca się pewna skłonność wymowy, która potem przekłada się na akcent, zatem kluczowe jest by zacząć jak najwcześniej, nie siadać przy książkach tylko mówić do dziecka i bawić się z nim po angielsku by dało mu szance być bilingual czy wyzej. Nie jest obojętnie, kiedy się zaczęło. Czas i etapy rozwoju są akurat w nauce języka kluczowe.
Tylko czy akcent jest najważniejszy? Dla mnie priorytetem jest, by potrafić się porozumieć w języku obcym, móc swobodnie pracować z ludźmi z całego świata - gdzie każdy ma inny akcent. Sama uważam, że można uczyc dzieci języka od maleńkości, ale ten argument akurat mnie mniej motywuje, tak jak stawianie jakiejkolwiek sztywnej granicy, że do tego wieku coś się wydarzy i koniec.
@@ArlenaWittpierwszy raz słyszę o tych 12 latach. Większość artykułów ktore czytam wyraznie mowi ze czym wcześniej tym lepiej. Przeciez w kilku pierwszych latach zycia dziecko jest jak gąbka, tworzy sie masa połączeń. neuronowych. Korzyści nauki dziecka w bardzo wczesnym okresie jest cała masa. Potem przychodzi szkoła, coraz większe zamulenie i spowolnienie przyswajania wiedzy.
Odnośnie książki. Fajny pomysł i pewnie fajna książka. Jednak myślę, że dolna granica wieku dziecka jest zbyt niska dla takiej książki. Dzięki w tym wieku zwykle zaczynają troszeczkę więcej mówić i rozumieć. Myślę że czytanie im dłuższych historyjek/opowiadań (bez obrazków) nie przyciągnie ich do lektury. One raczej potrzebują troszkę krótszej formy. No ale to moja opinia i autorka może myśleć inaczej. Myślę, że jest większy sens czytać tę książkę dziecku 4-ro letniemu niż 3.
Ciekawie oceniać książkę bez zajrzenia do środka. Opowiadania są krótkie a na każdej stronie jest niewiele tekstu. Poza tym dzieci są różne, mój 3-latek bardzo lubił właśnie taką formę. No i na każdej stronie jest duża ilustracja.
Czy wydawnictwo wreszcie nauczyło się robić książki, które się nie rozpadają jak Twoje poprzednie wersje książek? Dosłownie rozklejaly się w rękach....
@@ArlenaWitt ten komentarz jest pozbawiony treści merytorycznych. A śmieszy chyba tylko autora. Twoje książki się rozklejają i wypadają strony, to nie jest zabawne.
„Moje się nie rozklejały” to treść merytoryczna i w dodatku prawda. Twoje tak. Oboje mamy rację. Napisałam z przymrużeniem oka, licząc na rozładowanie sytuacji, bo piszesz ze złością, która jest tu zbędna i powinna uderzyć w wydawnictwo a nie we mnie jako autorkę. Jestem odpowiedzialna za tekst, nie za sklejenie. Zwróć się ze swoją reklamacją do źródła i najlepiej w odpowiednim tonie.
Właśnie... Trudno nam zrozumieć dlaczego ktoś opóźnia wprowadzanie języka obcego znając go bardzo dobrze :) Nie rozumiemy też dlaczego idea dwujęzyczności zamierzonej jest tak mało znana...
Pani Arleno.....dosluchalam jedynie do połowy wprawdzie. Nie odnosi sie Pani do neurodydaktyki jesli chodzi o naukę j. angielskiego. A w sporcie akurat kolosalne znaczenie ma wiek, od którego zaczęło się trenować.
Moja 4 letnia córka czasami sama coś powtarza po angielsku np jak ogląda ze mną jakiś film z lektorem. Ja sam czasami jej powiem jak jest "mamusia", "tatuś", "samochód" czy "lalka" po angielsku i ciekawi ją to, ale nic na siłę oczywiście. Na razie traktujemy ten język jako ciekawostkę
Hej rodzice! Zgadzam sie z Arlena, ze mozna zaczać w kazdym wieku i odnieść sukces ❤ ja zaczęłam w w wieku 10 lat, a teraz mowię biegle po angielsku. Jednak pracuje tez w szkole i widze, ze najwiekszym wyzwaniem dla dzieci jest czestotliwosc (niewielka ilosc godzin zajec), ktora ma spore znaczenie w przyswajaniu jezyka, a zajecia dodatkowe to tez duzy wydatek. Dlatego uwazam, ze jednak fajnie jesli dzieci otacza sie jezykiem obcym od malego, mozna to robic też z niewielkim wysilkiem jak przeczytac ksiazeczke po angielsku, obejrzec bajke, pobawic sie czy zaspiewac piosenke (w starszym wieku również). To wlasnie kolejny problem w takiej typowej nauce jezyka w szkole czesto dzieci sie zniechecaja, gdy zamienia sie ona w typowe zakuwanie i siedzenie nad podrecznikiem nie tak powinno to wyglądać - angielski powinien byc fajny. Więc tu jestem zdania Arleny - nie ważne kiedy się uczymy angielskiego - ważne jak 😉 najlepiej jeśli jest to fun. Jedynie mogę dodać, bo uczę angielskiego osoby od maluchów po 60+, że jednak zazwyczaj dzieciom przychodzi to łatwiej (nie umiejszajac wysiłku dzieci). Z tego powodu sama zdecydowałam się ze swoimi dziećmi bawić się po angielsku od urodzenia i efekty dla mnie sa super, ale też rozumiem, jeśli ktoś nie ma na to zasobów, ani chęci.
Plusem uczenia dziecka od małego jest to, że jest to dla nich coś normalnego, nie boli ich brzuch, jak mają coś powiedzieć. Nie płaczą na lekcjach angielskiego, jak mają coś powiedzieć przy całej klasie. Nigdy nie zapomnę, jak moje dziecko się bawiło z innymi na placu zabaw w Londynie.
2 lata temu byłem początkujący w angielskim, wtedy bardzo mi zależalo żeby mówić płynnie w tym jezyku, teraz, mam C1 i bardzo dumny jestem z mojego sukcesu do ktorego pani sie bardzo przyczynila. Milego dnia
Cześć. Jak udało Ci sie osiągnąć poziom C1? Muszę nauczyc się jezyka do tego poziomu i w sumie nie mam jeszcze planu. Masz jakieś wskazówki?
@@szafirowyklejnot3611 Moja droga do C1 była bardzo trudna i raczej niewykonalna w wiekszosci przypadkach. 2 lata temu wyjechałem do stanów i poszedłem do 7 klasy w amerykanskim middle school. Kozystalem z ksiązek Arleny (Władaj i gadaj oraz grama to nie drama), w dodatku zanurzalem sie w jezyku codziennie wiec to bylo ulatwione. Zeby osiagnosc C1, trzeba miec dobry plan zeby sie nie pogubic.
Twoje dziecko ma już 4!!! lata😮😮 gratuluję, jak ten czas leci☺️☺️Pamiętam jak zaczynałaś, a teraz ponad 500 tys.subskrybentow, brawo🎉🎉
500 000 subskrypcji to niespecjalny sukces jak na tyle lat, tak ciekawe zagadnienie itd. Inna kwestia to ilość oglądnięć do subskrypcji, która wygląda jak żart 😅
Książka zamówiona, jestem bardzo ciekawa. Obydwoje z mężem jesteśmy Polakami więc nie ma mowy o dwujęzyczności. Moje dziecko chodziło do żłobka z angielskim -4 razy w tygodniu i mamy kontynuacje takiego systemu już drugi rok w przedszkolu, do tego codziennie słuchamy angielskich piosenek i staramy się śpiewać (nie tylko te dla dzieci ale ogólnie wszystko jak leci). Efekty mnie nie zadowalały do momentu aż 2 tygodnie temu córka zaczęła z piosenek wyłapywać poszczególne słowa i dopytuje o znaczenie lub nawet chwali się, że wie co dane słowo oznacza, albo wie o co chodzi. Zdarza się też, że bawi się z paluszkami w przedszkole i ,,prowadzi zajęcia'' używa wtedy wyuczonych zdań/ sformułowań po angielsku wymawiam je bardzo płynnie bez zastanawiania się. Jest to ciekawe doświadczenie z mojego punktu widzenia, kiedy ja uczona byłam angielskiego w ,,klasyczny'' sposób z lista słówek do wkuwania na pamięć.
Gratulacje!
W przypadku małych dzieci nie warto w ogóle tego postrzegać w kategoriach "nauki". Od dwóch lat stosuję dwujęzyczność zamierzoną w pracy z maluchami i one podczas zabawy nabywają język angielski w sposób zupełnie naturalny, dokładnie tak jak polski. Myślę, że jeśli zna się język w stopniu komunikatywnym, nie ma przeszkód żeby wdrożyć go w codzienne konwersacje z dziećmi już na tym wczesnym etapie. I nie, nigdy nie jest za wcześnie, żeby zacząć :) nie wspominając już o tym, że wychowywanie w dwujęzyczności świetnie wpływa na rozwój poznawczy dziecka :)
Ja jak próbuję do syna po angielsku to jest kontra, żebym go nie uczyła. Ale abstrahując, sama mam B2 poziom, popełniam błędy, boję się że źle nauczę, że sama buduję zdania niepoprawnie. Słówka to ok, ale chodzi mi o zwroty w codziennym życiu, np, używane podczas gotowania. Wiem, że popełniam błędy.
@@katanosek2303 Jeśli mogę polecić jakieś zrodla, to Englishspeakingmum ma świetne ebooki z codziennym słownictwem, sama się wiele z nich nauczyłam :)
Bardzo czekałam na taką ksiazke od Ciebie!
Mam prawie 4 letnią siostrę i z tego powodu, że zaraz kończę szkołę średnią z rozszerzonym angielskim to jestem pewny swoich umiejętności. Np. oglądam z nią filmy i piosenki po angielsku, których potem staram się ją nauczyć poprawnie wymawiać. Gdy była jeszcze młodsza i nie miała tak rozwiniętego słownictwa (też po polsku), to gdy pytała się "Co to?" - odpowiadałem jej w dwóch językach. W miarę rozumie, że są 2 języki i kiedy spytam się jej o dany przedmiot w danym języku to w tym języku mi odpowie.
Książka zakupiona - mama 2 i 6 latka dziękuję za Pani pracę 😊
A i sama korzystam z Pani książek i audiobooka - polecam wszystkim ktorzy w ciekawy i niebanalny sposób chcą nauczyc się jezyka angielskiego 👍
Pozdrawiam serdecznie 😊
Bardzo mi miło, dziękuję!
Ja pamiętam (oczywiście jak przez mgłę), że zacząłem gdzieś w okolicach początku podstawówki, to była połowa lat 90-tych i wspierały mnie bajki z serii Muzzy in Gondoland 🙂
Moja córka za dwa miesiące będzie mieć piąte urodzinki. Od tego dnia Inka będzie jej towarzyszyć. 🎉 Dziękuję pięknie!
Według mnie im wcześniej, tym lepiej. Czasami mówiłam do dziecka po angielsku, trochę czytaliśmy książeczek w języku angielskim, jak oglądał bajki, to głównie anglojęzyczne. Teraz ma sześć lat i pięknie mówi i czyta po angielsku. Przyszło to bardzo łatwo, mimochodem. Teraz, gdy wiem jakie są owoce, robię z młodszymi córkami jeszcze więcej niż z synem. Bardzo polecam- niewielki wysiłek, a niesamowity efekt. Jak sobie pomyślę, że moje dzieci nie będą musiały się uczyć angielskiego w szkole i odmieniać jak w „Dniu świra”, bo po prostu już to wszystko będą umieć to jestem dumna z siebie i z moich dzieci. Polecam!
Kupuję rozkminki Inki😊
Ty to jesteś mądrą kobitka ☺️
Bardzo ładnie się ta książka prezentuje. Aż żałuję, że nie mam 3-8 lat :) Moje ukochane książki do angielskiego z czasów dzieciństwa to "Angielski z Waltem Disneyem" i ilustrowany słownik angielsko-polski. Mam je do dzisiaj, mnóstwo wspomnień się z nimi wiąże.
Fantastycznie ❤
Kupuję "Rozkminki Inki"! 😊
Zamówione :) Co prawda mój syn jest już ciut starszy, ale po lekturze "gramy" i "władka" myślę, że będzie warto. #rozkminkiinki
Wow pracuje w przedszkolu na pewno wykorzystam te opowiadania ❤
Mój chrześniak (2,5 roku) miał już w żłobku zajęcia z angielskiego i w sumie szybciej łapał angielskie słówka niż polskie, łatwiej mu powiedzieć apple niż jabłko, plane niż samolot lub car niż samochód.
Kupuję "Rozkminki lnki"! :)
Ja myślałam i myślałam nad dwujęzycznością, aż starsza miała 4 lata, a młodsza 2 lata i tak myslałam i wtedy mąż wymyślił wyjazd sinusa jako ekspert na 3 lata i bum dzieci poszły do przedszkola i teraz wróciliśmy do Polski obie 2 języczne ;) obie czytają w 2 językach ;) polecam mój sposób lol 🤣🤣
Ja do dzieci od urodzenia mówię w 90% po angielsku i samo to wchodzi.
Ja to jestem ciekawym przypadkiem bo mój brat bardzo dobrze gada po angielsku poziom c1 ,a ja od małego uczyłem się czyli +/- w wieku 4 lat uczę się go do .Teraz jestem teraz w 4 liceum i zamiast angielskiego ,zdaję niemiecki bo mi po niemiecku jest łatwiej.Zawsze nad mną była presja starszego brata ale potem mama jednak zauważyła że niemiecki mi lepiej idzie od angielskiego i już wie że jak dostanę 3 z anglika to jest sukces.PS: potem dostałem takie obrzydzanie do angielskiego bo tego było za dużo.
Domyślam się, że to taki plasterek dla rodziców, którzy martwią się, że inne dzieci w wieku 3 lat chodzą na angielski, karate, basen, lekcje girtary i ceramikę. Ale podziałało raczej jak płachta na rodziców wychowujących dwujęzycznie. W moim przypadku podwójnie, bo jestem też nauczycielką angielskiego dla najmłodszych i widzę świetne efekty swoich podopiecznych. Dlatego z większością też w tym filmie się nie zgadzam. Oczywiście, że każdy może zacząć w dowolnym wieku, ale po co to opóźniać na siłę? Przykład z olimpijczykami bardzo nietrafiony, bo jest bardzo wiele sportów, w których trzeba zacząć wcześnie albo nie ma się szans na karierę. 9 lat dla gimnastyki czy tenisa to już niestety tylko perspektywa sportu rekreacyjnego a nie igrzysk. Poza tym nie uważam, ze znajomość języka to jakiś konkurs. Nie zgadzam się też z tym, że dziecko wychowywane w Polsce nie widzi sensu używania angielskiego. Przecież właśnie ta książka jest (jak się domyślam) o tym jak angielski nas wszędzie otacza! W Polsce mieszka coraz więcej obcokrajowców, ludzie podróżują, a nawet treści kultury są tworzone głównie po angielsku. Można oglądać przetłumaczone, ale po co, jeśli można w oryginale od początku. I tu właśnie dochodzimy do głównego punktu, do “nauki” angielskiego. Sama autorka wspomniała, że najważniejsza jest atmosfera. Po co więc fundować dziecku naukę języka, skoro może się go nauczyć naturalnie i w ogóle nie kojarzyć ze szkołą tylko właśnie z zabawą, rozrywką, podróżami. Bardzo chciałabym usłyszeć, dlaczego pani Arlena jest przeciwna wczesnemu wprowadzaniu angielskiego. Może są jakieś minusy, których ja nie widzę. Bardzo prosimy 🥹
Rozkminki Ink ;) pozdrawiam!
Widzę, że pani się przeprowadziła do starego miejsca, w którym pani nagrywała 😂❤
Hehe 😊 Ręczę, że to zupełnie nowe miejsce, tylko wygląda jak zupełnie stare. 😉
❤❤❤
Mój syn ma już 6 tygodni rozumiem że to zbyt wcześnie na rozpoczęcie nauki?😅 Ale ta wiedza na pewno przyda się na przyszłość 😁 dzięki 🫡
Teraz pewnie uczy się trzymać własną głowę. :) Na tym etapie do snu można mu czytać cokolwiek, byle słyszał ciepły głos mamy, taty czy innej bliskiej osoby. Moja książka to też może być cokolwiek. ;)
@@ArlenaWitt mamy siostrzenicę 3 letnią może dla niej taka książka 🙂
@@TheDarkSider890 Moim zdaniem to zbyt wcześnie czytać takie opowiadania takiemu małemu dziecku. Pierwszym i podstawowym powodem jest problem z dłuższym skupieniem uwagi na czymś, a jeśli jest to coś czego nie rozumie to moze być jeszcze większym problemem. Polecałbym zacząć od krótszych form. Jest trochę książeczek po angielsku dla dzieci w wieku 3 lat, gdzie mamy jedno proste zdanie na stronie i ładne obrazki. Uważam, że reklamowana tu ksiażka jest dla nieco starszych niż 3 lata, dzieci.
@@piotrmierzwinski2151 dzięki za opinię 👌
W żadnym wieku nie jest za wcześnie na zaczęcie
Dzięki Pani zrozumiałam, dlaczego moje dzieci uciekają z krzykiem, kiedy mówię: „Może pouczymy się angielskiego?” ;). Dziękuję.
Nikt nie lubi takich poleceń! Słowo "Uczyć" kojarzy się dziecku z przykrym obowiazkiem a wystarczy zmienić komunikat na let's play a game i nawet nie zauważa ze się uczą.
Moje dzieci na słowo "pouczymy się" też tak reagują 😉 na szczęście zabawy, planszówki, czytanie i bajki po angielsku już są extra
Czy planuje Pani audiobook dla dzieci? U mnie książka nie przejdzie, nie mam kiedy, chłopaki są na nie jeśli chodzi o naukę. Ale fajnie byłoby w weekend puścić lekcje audio i mimochodem ich słuchać. Bez spinki. Powtarzać 100 razy tak by samo weszło ;-)
Może kiedyś będzie. A nie czytasz im książki na dobranoc?
Już rzadko. Teraz syn czyta lektury i młodsza też słucha. Czy coś polecisz konkretnego?
Niektórzy rodzice pisali mi, że ich starsze dziecko czyta „Inkę” młodszemu, więc mogę ją polecić i w tym celu. :)
O jakie to slodkie. :) Natepna pozycja na polsce czycha :)
Ja zaczelam sie uczyc jezyka w szkole w wieku 10 lat. Ale przylozylam sie dopiero w szkole sredniej :D
Mój 4-letni chrześniak zaczął chodzić na lekcje angielskiego, żeby czasem coś zawołać do mojego szwagra, który jest z Rumunii. Z czasem okazało się, że większą frajdę sprawia im gadanie po rumuńsku 😄 do dzisiaj nic nie wywołuje większego śmiechu u młodego, jak powiedzenie po rumuńsku słowa gołąb 😄🇷🇴
Ja tak naprawdę angielskiego nauczyłem się dopiero w wieku dorosłym. W podstawówce była jedna godzina, w gimnazjum - dwie, ale ogarniałem najmniej z całej klasy, czego bardzo się wstydziłem. Studiując na UW musiałem zdać test na B1 i było to dla nie ogromnym wyzwaniem. Dziś, trochę ponad 10 lat później, mówię płynnie po angielsku :) Pomógł wyjazd, kilka lat pracy w Niemczech (sporo tu mówię po angielsku) i duuużo YouTuba :D Jestem więc kolejnym przykładem na to, że ta presja rodziców i nauczanie dzieci już od lat przedszkolnych nie są koniecznie.
A z czego wynika ta presja pchania małych dzieci na naukę języka, kiedy jeszcze zwisa im po nosem kożuch z mleka? Chyba tylko z frustracji rodzica, jakichś kompleksów, presji otoczenia... Ludzie! Moja partnerka, matka moich córek, zna 4 języki: 3 biegle i 1 komunikatywny. I nie zaczęła się uczyć w wieku 5 czy 9 lat. Moje córy (7 lat) zaczynają teraz. I żadnej presji na nich nie wywieram.
Z żadnej presji, chyba dlatego, że dla maluszka to może być po prostu zabawa, tak samo jak muzykowanie czy sensoryka, można się pobawić po angielsku, poczytać książki, pośpiewać, coś obejrzeć - bez stresu i presji dla nikogo, czemu nie? 😄
Ale super ❤ Nie kupowałam zadnej z Twoich poprzednich pozycji, bo nie czulam potrzeby, ale za to mam 4 letniego syna i nie mialam pojęcia jak zabrać się za temat uczenia go angielskiego, a jednocześnie miałam podobne wyrzuty sumienia jak mówisz w filmie, że trzeba teraz i juz, bo będzie za późno. Na pewno skorzystam z książki
A ja mam takie pytanie. Na kilku stronach związanych z nauką języka angielskiego jest napisane, że w jednym zdaniu w języku angielskim może być tylko jedno przeczenie to w takim wypadku to zdanie jest złe? I do not like this and i do not like that. Bo tutaj mamy dwa przeczenia w jednym zdaniu
To są dwa zdania pojedyncze i o to chodzi, gdy mówimy o „jednym zdaniu”.
Raczej chodziło im o przypadki typu "nigdy tego nie robię" - po angielsku poprawnie jest powiedzieć "I never do it" albo "I don't ever do it" (to takie bardziej "przenigdy"), ale nie tak, jak by wyglądało bardzo dosłowne tłumaczenie polskiego zdania: "I don't never do it". Chociaż native speakerom zdarza się w praktyce tak mówić (jest to uznawane za niepoprawne, ale nie zawsze wszyscy mówią poprawnie).
❤
pani Arleno,wlasnie rozpoczelam nauczac jezyka angielskiego w przedszkolu ,prosze i blagam o polecenie sensownego typowego podrecznka do nauki.
Chciałbym zrozumieć Twoją motywację. W filmie wspomniałaś o niani, w sumie Ty też mogłabyś mówić do synka po angielsku, mogłabyś podzielić się dlaczego tego nie robisz? Dziękuję!
Bo na razie nie ma po co. Przyjdzie jeszcze na to czas.
A dwujęzyczność zamierzona?
My stosujemy i nie mam certyfikatu językowego a moje dziecko może porozmawiać z native speakerem.
Dwujęzyczność to nie mit, ale wysiłek, który daje bardzo wiele zarówno rodzicom, jak i dzieciom.
Nie zgadzam się z tym i dlatego nie praktykuję.
Czy mogłabyś wyjaśnić dlaczego się z tym nie zgadzasz. Dziękuję!
@@ArlenaWitt też jestem ciekawa czemu nie?.. ja u siebie walczę z poczuciem winy że nie mówię do dzieci po angielsku i marnuję ich potencjał. No ale nie czuję się w tym na siłach 🤷🏻♀️
"Rozkminki Inki” :)
Moze kolejny odcinek nagraj o past simple i present perfect bo polacy mają problem kiedy użyć jednego a kiedy drugiego
Ależ nagrałam i nawet napisałam o tym w pierwszej książce „Grama to nie drama” 😊 ua-cam.com/video/xbap8Ly7WkM/v-deo.html
@@ArlenaWitt super, dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam 🙂
@@karakanek223 Książka Arleny jest super! Dałam mojemu synowi do przeczytania rozdziały o tych czasach (bo za bardzo nie czaił), a potem robił ćwiczenia, które są w książce. W szkole ze sprawdzianu dostał 6 😄
@@ewelina111 Wierzę. W ten sposób powinny być prowadzone lekcje angielskiego w szkołach jak ta pani prowadzi. 👍
NO nie zgodzę się do 5, 6 roku zycia wykształca się pewna skłonność wymowy, która potem przekłada się na akcent, zatem kluczowe jest by zacząć jak najwcześniej, nie siadać przy książkach tylko mówić do dziecka i bawić się z nim po angielsku by dało mu szance być bilingual czy wyzej. Nie jest obojętnie, kiedy się zaczęło. Czas i etapy rozwoju są akurat w nauce języka kluczowe.
Naukowcy zbadali, że ta umiejętność wykształca się do 12 roku życia.
@@ArlenaWitt czyli potwierdza ze czas i etap rozwoju są kluczowe.
To potwierdza, że do 12. roku życia masz największe szanse opanować akcent brzmiący jak akcent native’a, a nie że później się nie nauczysz języka.
Tylko czy akcent jest najważniejszy? Dla mnie priorytetem jest, by potrafić się porozumieć w języku obcym, móc swobodnie pracować z ludźmi z całego świata - gdzie każdy ma inny akcent. Sama uważam, że można uczyc dzieci języka od maleńkości, ale ten argument akurat mnie mniej motywuje, tak jak stawianie jakiejkolwiek sztywnej granicy, że do tego wieku coś się wydarzy i koniec.
@@ArlenaWittpierwszy raz słyszę o tych 12 latach. Większość artykułów ktore czytam wyraznie mowi ze czym wcześniej tym lepiej. Przeciez w kilku pierwszych latach zycia dziecko jest jak gąbka, tworzy sie masa połączeń. neuronowych. Korzyści nauki dziecka w bardzo wczesnym okresie jest cała masa. Potem przychodzi szkoła, coraz większe zamulenie i spowolnienie przyswajania wiedzy.
Kupiłam i cieszę się, że napisała Pani taką książkę :)
+ Nice
Ja już zamówiłam ☺️ cieszę się ogromnie.😊 pozdrawiam
Książka zamówiona dla 4 i 6 latków 😊
🍀💚❤️🔥
Odnośnie książki. Fajny pomysł i pewnie fajna książka.
Jednak myślę, że dolna granica wieku dziecka jest zbyt niska dla takiej książki. Dzięki w tym wieku zwykle zaczynają troszeczkę więcej mówić i rozumieć. Myślę że czytanie im dłuższych historyjek/opowiadań (bez obrazków) nie przyciągnie ich do lektury. One raczej potrzebują troszkę krótszej formy. No ale to moja opinia i autorka może myśleć inaczej.
Myślę, że jest większy sens czytać tę książkę dziecku 4-ro letniemu niż 3.
Ciekawie oceniać książkę bez zajrzenia do środka. Opowiadania są krótkie a na każdej stronie jest niewiele tekstu. Poza tym dzieci są różne, mój 3-latek bardzo lubił właśnie taką formę. No i na każdej stronie jest duża ilustracja.
Trudne zagadnienia
łatwe do przyswojenia
Czy wydawnictwo wreszcie nauczyło się robić książki, które się nie rozpadają jak Twoje poprzednie wersje książek? Dosłownie rozklejaly się w rękach....
Moje się nie rozklejały, ale nie spałam z nimi i się do nich nie tuliłam, to może dlatego.
@@ArlenaWitt ten komentarz jest pozbawiony treści merytorycznych. A śmieszy chyba tylko autora. Twoje książki się rozklejają i wypadają strony, to nie jest zabawne.
„Moje się nie rozklejały” to treść merytoryczna i w dodatku prawda. Twoje tak. Oboje mamy rację. Napisałam z przymrużeniem oka, licząc na rozładowanie sytuacji, bo piszesz ze złością, która jest tu zbędna i powinna uderzyć w wydawnictwo a nie we mnie jako autorkę. Jestem odpowiedzialna za tekst, nie za sklejenie. Zwróć się ze swoją reklamacją do źródła i najlepiej w odpowiednim tonie.
Rodzice uczący dzieci dwujęzycznie to osobna sekta 😂
Właśnie... Trudno nam zrozumieć dlaczego ktoś opóźnia wprowadzanie języka obcego znając go bardzo dobrze :)
Nie rozumiemy też dlaczego idea dwujęzyczności zamierzonej jest tak mało znana...
Pani Arleno.....dosluchalam jedynie do połowy wprawdzie. Nie odnosi sie Pani do neurodydaktyki jesli chodzi o naukę j. angielskiego. A w sporcie akurat kolosalne znaczenie ma wiek, od którego zaczęło się trenować.
Moja 4 letnia córka czasami sama coś powtarza po angielsku np jak ogląda ze mną jakiś film z lektorem. Ja sam czasami jej powiem jak jest "mamusia", "tatuś", "samochód" czy "lalka" po angielsku i ciekawi ją to, ale nic na siłę oczywiście. Na razie traktujemy ten język jako ciekawostkę
Robię podobnie. 😊