To ja się wytłumaczę, bo może ktoś niepotrzebnie będzie nadinterpretował moje słowa zacytowane w filmie (pojawiają się w okolicach 7 minuty, tłumaczenie Krzyśka koło 7:30 : w moim gospodarstwie muszę mieć prąd o dużym napięciu (tzw. siła) w zasadzie przez cały czas. Taka jest specyfika mojej działki rolnictwa. Używam pompy głębinowej, sporej chłodziarki do mleka (dla kogo sporej, dla tego sporej, ale 1,5 k litrów pojemności trochę prądu ciągnie), która musi cały czas być na stand-by, mieszać mleko co kwadrans i regulować temperaturę, potrzebuję prądu do mniejszych urządzeń. Już nie mówię o tym, że w czasie udoju chodzi mi spory silnik podstawowy i mniejszy silniczek pomocniczy w dojarce. Potrzebuję też prądu, żeby nakarmić zwierzęta. Istnieje coś takiego jak mieszalnik pasz, a żeby z niego wydobyć paszę we w miarę sensowny sposób, to go trzeba uruchomić. Co prawda na podobne okazje staram się mieć gdzieś skitrane trochę paszy zworkowanej, ale nie zawsze ten zapas jest, a i z jego trwałością jest dość słabo-max 2 tygodnie. Tak więc agregat w moim przypadku to konieczność. Natomiast w pełni popieram to, że jeśli ktoś nie potrzebuje, to niech nie wydaje kasy od razu na agregat. Akumulator, ładowany choćby z auta, a do tego jakieś fajne przetwornice, może mała bateria słoneczna połączona z power bankiem większości ludzi w zupełności wystarczą. Pozdro :)
PonuryFarmer na wałek. Dużo tańszy, łatwiej przechować, nie trzeba się martwić o oddzielne paliwo do niego, a jest dość mocny, żeby w sytuacji awaryjnej sobie poradził. Choć kiedy mu włączę duże obciążenie, to potrafi skakać na WOM-ie
@@anmoderi1 Wałek to sposób przekazywania energii w maszynach rolniczych. W ciągniku, w jego tylnej części standardowo montowany jest specjalny króciec (kawałek grubego prętu), który przy pomocy czegoś, co nazywamy WOMem, przekaźnikiem albo wałkiem odbioru mocy, napędza maszyny towarzyszące ciągnikowi. System jest uniwersalny dla wszystkich znanych mi ciągników. Jeżeli jesteś dalej zainteresowany, to możesz wygooglać wszystko :)
Wyjeżdżam na wieś do dziadka, stamtąd dzwonię do pracy, że mam grypę i nie będzie mnie 2 tyg. Na wsi szukam przekupnego lekarza, który wystawi L4. Nasłuchuję wieści z miasta, czy epidemia minęła.
@@Daniel-ux5ni bo sytuacja na granicy się zagęszcza, bo ludzie mają dość terroru sanitarnego, bo Ruscy przykręcą kurek... posluchaj co Niemcom 2 lata temu mówili, co teraz mówią Austryjakom. Na stronach rządowych niby przypadkiem tez cos mówią....
Pracuję zdalnie z domu na wsi położonej w środku lasu, mieszkam sam, w tygodniu widuję się z garstką osób. W przypadku epidemii o której mówisz to po prostu nie podejmuję gości i sam też nie odwiedzam sąsiadów. Nie robię zakupów, zużywam zapasy. Nie licząc braku towarzystwa innych ludzi wiele nie zmieniłoby się w moim życiu, no.. może częściej bym wędkował aby mieć świeże jedzenie bez chodzenia do sklepu, ale wędkowanie to przecież przyjemność :) Stale monitorowałbym sytuację przez Internet, radio, krótkofalówkę i dzwoniłbym po znajomych z całej Polski aby mieć obraz całokształtu sytuacji. Kolejne kroki, jakie bym podjął, zależałyby od tego co bym się dowiedział.
Hej na ogół nie pisze komentarzy ani się nie udzielam w dyskusjach ale oddaje ci szacunek za twój poświęcony czas na przygotowanie tak wielu materiałów z których mogę się wiele nauczyć pozdrawiam
Mała uwaga. Jak nie ma prądu, nie działają kasy fiskalne, terminale do kart, bankomaty. Zakupy będą możliwe tylko za gotówkę w małych sklepach spożywczych. Wszystkie sieciówki będą zamknięte.
[Odpowiedź] Idę kupić dużą ilość naturalnych "leków". Czosnek, imbir, cebuula, miód itp. W aptece dużo łatwiej natknąć się na zarażonych i/lub nosicieli, a ww. składniki podniosą odporność organizmu.
No własnie,że te warzywa ktore wymieniłeś to leki. Lekarze zapisują same śmieci ktore trochę niwelują skutki choroby,a ich nie leczą. Osobiście używam czosnku- silny antybiotyk, cebula- lek na układ krążenia(serce), kurkuma- silny lek przeciw zapalny, imbir-lek na układ krążenia poprawia samopoczucie itd. Dużo by tu pisać na temat takich warzyw których nie smakują jak (cukier) ;)
z uwagi na ostatnie cuda pogodowe i trzykrotne od ubiegłych wakacji wyłączenia prądu (dwukrotnie po 48godzin i raz ponad 72godziny) zaopatrzyłem się w trzy akumulatory 145Ah 900A 12V (takie od stara) i przetwornicę z 12 na 250v. Więc mam podtrzymanie pracy pieca co na jakieś pięć dni. Zapas akumulatorków też jest, kuchenki benzynowe są, zapasy paliwa , nafty do lamp i gazu w butlach mam. Znajdzie się też trochę świec. Radioodbiornik na korbkę już płynie z chin, więc dam radę blackoutowi. ;P O wodę i żywność nie muszę się martwić ( mam studnię głębinową z zamontowaną ręczną pompą. Rodzina ( i ja też) zwykle robimy przetwory. Problemem może być ogrzewanie, bo w tej chwili został mi sprawny jeden piec węglowy (drugi niestety po instalacji co został zlikwidowany). Więc akurat mi groźniejszy jest brak gazu niż prądu. A w ramach jakiejkolwiek epidemii to mam problem. Jestem ratownikiem medycznym ( choć w tej chwili mam przerwę w pracy po wypadku) . Więc niestety jestem powoływany w pierwszej kolejności. Ale w domu są i maseczki przeciwbakteryjne i rękawiczek i zapasy środków bakteriobójczych. W razie czego trzeba sobie będzie radzić wybielaczem czy chloraminą.
dobry vlog. moje awarie prądu były bardzo lokalne. gdyby zdechło w całym mieście to, musiał bym szybko myśleć. nigdy nie rozpatrywałem takiej sytuacji. czas na zmiany w myśleniu. Pozdrawiam.
10% w skali np. Warszawy to naprawdę sporo...alarm epidemiologiczny. Jeżeli nie wiadomo jak choroba jest przenoszona to maski i butelkowana woda mogą się przydać. Zostać najlepiej w domu i korzystać z zapasów (o ile choroba nie była przenoszona przez żywność). Ucieczka do miejsca ewakuacji może tym razem nie być rozwiązaniem ze względu na większe prawdopodobieństwo kontaktu z osobą zarażoną.
Polecam przygotowanie w zamrazarce zapasow wkladow chlodzacych (takich jak do lodowek turystycznych itp) i w przypadku braku pradu mozna uzyc ich do ochladzania lodowki i zamrazarki
Tylko piwnica i spiżarnia lodówka bez prądu nie będzie chłodzić tylko mieso w słoikach warzywa owoce soki mąka olej kasza makarony ryż mleko w proszku konserwy turystyczne fasola ziemniaki w piwnicy słonina solona śledzie solone woda ze studni i chodowla kur i kaczek troche ziemi by sadzić i zbierać na jesueń słoik złota i dubeltówka
Gdyby była epidemia to bym: 1.Zrobił zapas czystej wody do mycia się, może woda też w jakiś sposób zostaje skażone dlatego zawsze mam jej zapas w odpowiednim do tego miejscu. 2.Wyszukuje w internecie informacji na temat epidemi i sposobów zabezpieczania się przed nią. 3. Ubieram się tak aby moja skóra i usta nie miały kontaktu z potencjalnie chorymi. (Wiem co nie z obozu parawojskowego bo klasa mundurowa i byliśmy przeszkoleni co do takich epidemi i skażeń powietrza) 4.Robie maskę z zwilżonych szmatek na twarz która powinna pomóc w przypadku kontaktu z zakażonym do tego dokładam okulary by chronić oczy i wyglądać cool. 5.Sprawdzam ile mam w zapasie spirytusu salicylowego so odkarzania skóry. (Jeśli nie mam to idę do apteki kupić w wcześniej przygotowanym ubraniu i masce z okularami lub goglami) 6.Unikam domowników jak potencjalnych zakażonych.
Jak epidemia to zamykam okna, uszczelniam drzwi i wentylację. Używam wody butelkowanej i jedzenia, które mam pewność, że nie jest powodem choroby. Szukam informacji w internecie i tv. Dzwonię do najbliższych i pytam czy u nich wszystko w porządku.
W naszej okolicy prąd wyłączają bardzo często. Czasami nawet na dwa dni. Razem to będzie kilkanaście razy w ciągu roku więc nie jest to dziwnego tutaj. Nieraz wygląda to tak jakby jakiś Kutas robił sobie żarty nawet przy dobrej pogodzie. To zakład energetyczny Piotrków Trybunalski
no to rzeczywiście na to wygląda, bo u nas też zdarzały się sytuacje że nie było prądu przez ok 8 godzin, 2 razy w roku ale było to odpowiednio wcześnie nagłaśniane przez elektrownię ( z powodu usuwania jakichś usterek), Plakatami przy każdym domu. Więc jeśli nie jesteście ostrzegani na tą okoliczność, wygląda to na jakieś głupie żarty. Napisałabym na Pana miejscu maila do zarządu dostawcy prądu z prośbą o wyjaśnienie.
@@lucyna6269 Szkoda nawet prądu i czasu na pisanie do takich instytucji. W odpowiedzi jak zwykle można się jedynie spodziewać Bełkotu który niczego nie wyjaśni
Niezwłocznie po otrzymaniu takiej informacji oddalam się z zatłoczonych miejsc i idę do domu, biorę prysznic, a ubrania wkładam do pralki i piorę. Jeżeli to możliwe zamykam kanały wentylacyjne w mieszkaniu i sprawdzam w internecie co to za choroba, jaką drogą się przenosi i zależnie od tego podejmuję odpowiednie działania. W międzyczasie upewniam się czy moi najbliżsi wiedzą o zagrożeniu i zabezpieczam większą ilość wody do celów higienicznych. ( oczywiście posiadam zapas żywności, wody pitnej, podstawowych medykamentów oraz podstawowe środki odkażające jak jodyna, spirytus czy domestos. )
Mój piec CO jest tak podłączony, że ma obejście pompki elektrycznej. Jak pompa się wyłączy to zawory automatycznie się otworzą i dalej będzie można grzać. Kilka lat temu to się przydało kiedy przez 3 dni nie było prądu, a na zewnątrz było prawie -30°C.
7:23 odpalam agregat, który pracuje tylko 10 godzin dziennie. Aby nie zużywać zbyt dużo paliwa trzeba zrobić harmonogram pracy agregatu. W nocy lodówki się nie otwiera więc nie potrzebuje zasilania na podtrzymanie temperatury.
trzeba jak najszybciej naszykować jakaś broń zgromadzić jedzenie i chronić domu bo będzie jak w mad maxie ...ludzie oszalejąi będą sie nakurwiać o kawałek chleba, oczywiście nie wszędzie tak będzie ale na pewno tam gdzie była sieć elektryczna ...A najlepsze że czeka nas to za podobno max 20 lat .
Robię dodatkowe zakupy tak żeby podczas trwania epidemii ograniczyć do minimum wychodzenie z domu, a jeśli już muszę gdzieś wyjść to korzystam z maseczki na twarz żeby jak najlepiej zabezpieczyć swoje drogi oddechowe
Jan Kowalski Idąc do jakiegoś supermarketu to faktycznie nie jest najlepszy pomysł, ale mały osiedlowy sklepik gdzie na ogół jest mały ruch wystarczy żeby zrobić dodatkowe zakupy :)
To na ulicy gdzie mieszkam umierają 4 osoby, teoretycznie. Gdyby zaczęło dziać się mega to pierwsze dzwonie do młodej. Odpalam RSO i lokalne radio, aby sprawdzić, czy są jakieś komunikaty, które uzupełnią wiedzę. Mam możliwość więc z werandy robię strefę przejściową. Ustawiam tam dozowniki z płynem do odkażania rąk, worki na śmieci szmatkę nasączam płynem i ustawiam atomizer z izopropaolem. Jeśli mam niedobór prowiantu ubieram się w ciuchy wycieruchy, zakładam maseczkę, do kieszeni wkładam chusteczkę nasączoną płynem do dezynfekcji i idę do sklepu. Wybieram produkty szczelnie zapakowane w folię, dobrze też oglądam czy opakowanie nie jest uszkodzone. O pieczywie, warzywach i owocach prewencyjnie papierowe opakowania zapominam lub wybieram te suszone foliowane. Płacę kartą zbliżeniowo, bo wiem, że wirus może czaić się na pieniądzach, klamkach itp. drzwi staram się otwierać stopą lub miejscem, gdzie mało kto by dotknął czyli choćby 50cm niżej klamki. Po zakupach i wyjściu ze sklepu wycieram ręce w szmaktkę, a po powrocie, zdejmuję ciuchy i wrzucam do wora, spryskuje izopropanolem. Ręce dokładnie wycieram w szmatkę z płynem do dezynfekcji, wilgotnymi rękami zdejmuję maseczkę i do śmieci, wycieram klamkę i wszystko co dotykałem, znów wycieranie rąk. Maseczkę w śmieciach dobrze spryskuje izoprop. to samo z opakowaniami prowiantu zostawiając na chwilę i dokładnie wycierając. Ciuchy wrzucam do pralki i prócz zwykłego prania dodaję gotowanie. Prewencyjnie używam płynu do dezynfekcji rąk bo wiadomo usta oczy nos twarz. I raz na czas wietrzę aby wymienić powietrze. no i kwas askorbinowy. Może to cyrk, ale z moim szczęściem byłbym tą 10 osobą. a izopropanol 80% zwalcza większość bakterii wirusów i innych kojotów.
A dla wszystkich mieszkających w domach polecam zakupić agregat z automatycznym rozruchem, który jest podłączany do instalacji. Wyłączą prąd agregat sam się odpala. Koszt nie jest ogromny a wygoda niesamowita. A ile spali to zależy od obciążenia
Tutaj trzeba już podjąć zdecydowane działania. Zignorowanie zdania pracodawcy, ewakuacja ze starannym przestrzeganiem zasad higieny i korzystanie z zapasów sprzed kryzysu. Nie za bardzo jest mowa o dbałości o komfort, byleby uniknąć ryzyka - zdobycie wiedzy o nim będzie kluczowe. W niewiedzy trzeba jednak unikać wszystkich dróg zakażenia, a więc nie ma pójścia na zakupy ani spotkania ze znajomymi, a pomagać im można jedynie przez dzielenie się informacjami. Władze szybko zajmą się próbami przywrócenia normalności, bo sparaliżowane społeczeństwo wyrządzałoby wielkie straty, ale odpowiednio przygotowani nie będziemy musieli liczyć na nic przez jakiś czas.
Kupuje szybko dobre maski do oddychania sprawdzam apteczke / uzupełniam staram się nie opuszczać domu - biorę urlop (mniejszy kontakt z zarażonymi) robie zapasy wody i ewentualnie kupuje filtr do wody nasluchuje komunikatów z radia /tv
0) Sprawdzić czy to nie jest "fake news" - jak to często bywa przy tego typu informacjach 1) telefon do rodziny => poinformować i skonsultować dalsze działania 2) jak najszybszy kontakt z lekarzem - najlepiej, o ile się da, bez długiego kontaktu z innymi pacjentami 3) zestaw "72" lub zestaw "INCH" => samochód = > i jak najdalej... (cel ewakuacji / hostel / cokolwiek!) PS. W zasadzie to do lekarza można nawet pójść już po ewakuowaniu się - jeśli np. ewakuuję się sam i raczej nikogo nie zarażę to mogę poczekać te kilka godzin
W takiej sytuacji muszę zmierzyć się z tym, że pracuje w służbie zdrowia i także mam do czynienia z zwłokami. Jednak nie dopatrywałbym się w tej sytuacji samych minusów ponieważ po mimo narażenia bezpośredniego na zarażenie mam dostęp do środków chociażby dezynfekcyjnych i leków a także lekarzy specjalistów. Jeżeli o sytuację domową to w momencie nasilania się zachorowań zaopatrzył bym się w wodę i suchą żywność ponieważ ta jest zamknięta próżniowo i nie będzie mieć kontaktu ewent. z zarażoną ekspedientką. Wszystkie wyjścia z domu ograniczyłbym do koniecznych. No i restrykcje higieniczne dla domowników dużo bardziej niż zwykle. Woda zawsze przegotowana. I ograniczony kontakt z zwierzętami, jeżeli miałbym domowego zwierzaka np psa próbowałbym go odizolować od innych zwierząt. Podstawowe maseczki, może nawet rękawiczki jednorazowe przy wyjściu z domu. A jeżeli ktoś choruje przewlekle bardzo uważać na swoje schorzenia bo mogą być bardzo szkodliwe w połączeniu z np grypą. No i czekać ponieważ w moim przypadku w takich sytuacjach nie ma szans na urlop czy ucieczkę z miejsca pracy, zachorowanie mnie z tego zwalnia no a przecież chodzi o to żeby nie zachorować.
Co do epidemii :zakładam gumowe rękawiczki i maseczkę z fitrem, myję ręce przy każdej okazji, jedzenie spożywam tylko po obróbce termicznej.(woda tylko przegotowana) Ograniczam kontakt z ludźmi i czekam na rozwój wydarzeń.
dobrym rozwiązaniem jest aby mieć nastawione zamrażanie na maxa, a gdy mamy wolna przestrzeń wypełnić ją wodą np w butelkach albo chociaż w kartonach po mleku. Woda ma wyśmienite właściwości energetyczne . potrzebuje bardzo dużo energii by z lodu przejść w stan ciekły. Lodówka nawet w normalnym trybie pracy lubi być w 2/3 zapełniona ma lepszą kulturę pracy . Pamiętajmy też że nie otwieramy lodówki i nie zastanawiamy sie co z niej wyjąć
To prawda. Na puste półki dajemy butelki z wodą. W zamrażarce lepiej sprawdzą się torebki strunowe do mrożonek. Byle nie napełniać ich do końca. [Krzysiek]
1.zbieram rodzinę w mieszkaniu (mieszkam w bloku) 2.przenoszę zapasy z piwnicy do mieszkania 3.każdy z domowników bierze prysznic celem zmycia ewentualnych bakterii a ciuchy wrzucam do pralki. 4.biorę urlop w pracy- nie miało by sensu zabezpieczanie się przed epidemią jeśli codziennie bym musiał jechać do pracy gdzie mam kontakt z ludźmi których nie znam. 5.kontaktuję się z dalszą rodziną by dowiedzieć się jak sytuacja wygląda u nich. 6. unikam zbędnego wychodzenia z mieszkania zwłaszcza w miejsca gdzie mogą być duże grupy ludzi (apteki,sklepy-nie muszę tam się udawać ponieważ posiadam w mieszkaniu zapasy wody i żywności na co najmniej 2-3 tygodnie) 7. jeśli sytuacja się nie poprawia.... nocą (mniejsze prawdopodobieństwo natrafienia na chorych) ... ewakuuję się z bliskimi do mojego punktu ewakuacji przygotowanego do dłuższego przebywania gdzie czekam na dalszy rozwój sytuacji.
Heh, pamiętam jak jechałem do Warszawy, żeby siostrę w bezpieczny sposób na wieś sprowadzić, to były czasy. Cyfry na domofonie przez foliówkę wciskałem 😂
Witam Krzysztofie! Bardzo lubię Twoje nagrania. Mamy chyba podobne warunki mieszkaniowe i tym bardziej cenię sobie Twoje rady. Większość znajomych rozumie moje podejście. I więcej - traktują mnie jako poradnik/wypożyczalnię sprzętu - a to jakiś ogrzewacz na zimowe wieczory (bo z przyczyn formalnych nie mają gazu przez dwa dni), a to brakuje kuchenki na letni kilkudniowy wypad, a to trzeba jakoś wyparzyć butelki i smoczki dla noworodka w hotelu w Meksyku... Generalnie - skompletowałem sobie w samochodzie zestaw rzeczy na masę różnych okoliczności. Dwa opakowania świeżej bielizny zapakowanej próżniowo rozdałem w zeszłym roku... wolę nie wnikać w to, dlaczego trzymam zapasową bieliznę w samochodzie :) - ale trzymam i już! Jest natomiast kilkoro ludzi, którzy traktują mnie jak świra, bo w głowie im się nie mieści, że któregoś dnia mogą być częścią takiej akcji www.rmf24.pl/fakty/polska/news-ewakuacja-dwoch-tysiecy-mieszkancow-dierzoniowa-na-dolnym-sl,nId,2521574
W pierwszej kolejności ograniczam kontakt z ludźmi, a żeby nie wyjść na chama daję żółwika znajomym zamiast podawać dłoni, daję maski przeciwpyłowe(tylko takie mam) najbliższym, kupuję żel odkażający i powiększam zapas makaronu. Czekam na rozwój wydarzeń, obserwuję jednostkę wojskową, jeśli będą chcieli zamknąć miasto, to najszybciej będzie to widać po wojsku. (Mobilizacja itp.) Ps. Polecam książkę "Pandemia" :)
W pierwszej kolejności sprawdzam czy nie mam z żoną objawów choroby - jeżeli występują takowe to szukam pomocy jak najszybciej i unikam kontaktu z bliskimi żeby ich nie zarazić. Po drugie sprawdzam co mam w lodówce, zamrażarce i w piwnicy, czy moje zapasy są zdatne do spożycia. Wtedy podejmowana jest decyzja czy zostaje w domu na stałe czy udaje się autem na duże zakupy do pobliskiego sklepu - pamiętajmy, że w marketach możemy kupić także witaminy a nie tylko żywność ale z witaminami jak ze wszystkim też nie możemy przesadzać. Jestem zdrowy, silny (oddaje regularnie krew co podnosi moją odporność) i nie chorowałem od ponad 10 lat więc udanie się do sklepu jest ryzykiem ale warto zaryzykować, bo osłabiony organizm będzie podatniejszy na choroby a epidemia może trwać wiele tygodni. Staram się odżywiać zdrowo - więcej sałatek i ogórków kiszonych ( jak zabraknie świeżych warzyw i owoców w mieszkaniu to konsumuje przetwory) + regularnie spożywam syrop z mlecza (mam kilka słoiczków które zrobiłem w sezonie). Jeżeli choroba jest bakteryjna a nie wirusowa to spożywam nieduże ilości alkoholu. Unikam kontaktów z innymi osobami i staram się pozyskać jak najwięcej informacji o chorobie - sposób rozprzestrzeniania, pierwsze oznaki, sposoby leczenia.
Witam, działania jakie bym podjął to: 1. Załatwienie urlopu w pracy (moja praca wymaga kontaktu z duża ilością osób - potencjalnych nosicieli wirusa) 2. Unikanie skupisk ludzkich (galerii handlowych lub środków komunikacji publicznej) 3. Wzmocnienie odporności poprzez zażywanie odpowiednich suplementów. 4. Dbanie o higienę, w tym częste mycie rąk itp. Celowo pominąłem szczepionkę przeciwko grypie ponieważ te przygotowywane sa na bazie wirusa z poprzedniego roku i napewno nie zadziałają. W przypadku dostępności skutecznej szczepionki zaszczepienie sie byłoby na pierwszym miejscu.
odporność buduje się latami a nie garstka tabletek i jestem odporny .... ćwiczenia, zdrowe ,odzywianie, zdrowy sen, odpoczynek ,relax .regularne badania lekarskie to buduje odporność a nie tabletki
Ja jestem w dość komfortowej sytuacji. Pracuję zdalnie więc nie mam kontaktu z dużą liczbą osób. W dodatku mam cel ewakuacji na wsi (w zasadzie osadzie w promieniu 200m jest 8 zamieszkałych domów), więc załatwiam szybko jakieś względnie uniwersalne leki (antybiotyki, leki na odporność) wsiadam w samochód i jadę.
Krzysiek,może zrobisz odcinek o zabezpieczeniu domu,mieszkania w bloku, w przypadku wybuchu anarchii,jaka może mieć miejsce np.przez dłuży brak prądu przez co sklepy będą zamknięte.A ludzie zaczną zachowywać się jak zwierzęta w poszukiwaniu jedzenia.Oglądałem film jak przez wyladowanie słoneczne była awaria prądu na całym Świecie.I pokazywali kolejne etapy co przestaje działać.A wszystko kończyło się tym że ludzie zaczynali się zabijać za paliwo,wodę i jedzenie.Czy możemy zostając w mieście ukryć swoją obecność?Pozdrawiam
Zostaję w domu, pracuję zdalnie, jem zapasy. Wychodzę tylko jak muszę, jedyna maska jaką mam to antysmogowa, więc ją zakładam. Ewentualnie dokupuję do zapasów świeżych warzyw, żeby były na rosołek na odporność.
Przy takich warunkach szansa na to że mnie ukatrupi jest w zasadzie żadna, bo 1%. Pewnie warto zrobić zapas żywności i wody, głównie po to żeby ograniczyć konieczność wychodzenia z domu, a przez to kontakt z potencjalnym czynnikiem chorobotwórczym. Generalnie kontakt z innymi ludźmi i przebywanie na zewnątrz warto ograniczyć do niezbędnego minimum, a jeśli już wyjść trzeba to przygotowanym czyli ze środkami ochrony indywidualnej. Jak ktoś ma bunkier to pewnie niegłupim pomysłem jest zamknięcie się tam i przejście na system filtracji powietrza (jeśli sam bunkier jest szczelny). W sumie nie zastanawiałem się nigdy nad takim scenariuszem, dodatkowo taki jeden łysy Pan z youtube mówił przy jakiejś okazji żeby nie przygotowywać się na scenariusze.
Łysy pan z UA-cam właśnie przegląda komentarze opracowując kolejny odcinek i zauważył, że ten przeoczył wcześniej. Jasne, że nie chodzi o to, by się przygotowywać na pojedyncze konkretne scenariusze. Takie podejście może bowiem sprawić, że przegapimy inne rzeczy, ważniejsze w sytuacji dużo bardziej prozaicznej, ale bardziej prawdopodobnej. Ale niech te przeróżne scenariusze będą pretekstem do przemyślenia własnych przygotowań. Z tego nie warto rezygnować. :) [Krzysiek]
Do dzisiejszego odcinka:1. dzwonię na 991 i ustalam co się stało i ile może potrwać usuwanie awarii (przeżyłem to w ostatnią sobotę gdy prądu nie było od 20 do niedzieli godz.12. 2. Mam zbiornik Hydroforowy na 150 l wody więc zaczynam ją oszczędzać aby wystarczyła do końca awarii. jeżeli to nie wystarczy to będę musiał użyć wiader.3. organizuję zastępcze światło mam latarki i zapas baterii i lampę naftową. Instalacja Co jest wykonana w taki sposób aby chodziła samoczynnie bez prądu. Więc mój dom moją twierdzą. Na dzisiejsze pytanie. 1. odgraniczam kontakt z otoczeniem. wyjście na zewnątrz tylko w ograniczonych przypadkach w masce i okularach, (grypa przenosi się drogą kropelkową)
Gdyby Doszło to takiej epidemii skupiłbym się na higenie jak najczęstsze mycie rąk, następnie ograniczył kontakt z innymi ludźmi do minimum, również pracowałbym w domu (jeżeli nasza praca na to pozwala)
W wypadku epidemii od razu zażywam leki, które mogą mnie wspomóc/obronić przed chorobą (jeżeli ich nie mam, a apteczkę domową mam pokaźną, to staram się je zdobyć). Następnie zabieram EDC i co potrzebniejsze z mieszkania (zapasy jedzenia i picia, komputer, kobietę, medykamenty, etc.), wsiadam w samochód i na obiegu zamkniętym dojeżdżam do jednej z "kryjówek" - chodzi głównie o odcięcie się od ludzi. Cały czas słucham też komunikatów w radiu/TV oraz przeglądam Internet w poszukiwaniu informacji.
Film był publikowany 3 lata temu ale, zabieram ze sobą swoją maskę przeciw gazową ubieram pod nią jeszce 2 chirurgiczne i idę do apteki po leki a następnie do np. Biedronki bo zapas jedzenia na najbliższe 2tyg oczywiście wracam do domu cały się dezynfekuje i dokładnie myje, zakładam że mieszkam sam więc tego jesienia nie będzie wiele mi potrzeba i do tego mam coś jescze w domu
Tam niżej napisaliście, że idziecie do najbliższego ośrodka zdrowia a to jest jedno z miejsc gdzie właśnie najłatwiej coś złapać, bo będą tam dziesiątki jak nie setki już chorych szukających pomocy.
Jest ogromna różnica co robię jak zabraknie prądu zależnie od czasu. Na dzień, na tydzień, miesiąc, rok czy bliżej nieograniczony. I czy mam taką wiedzę i mogę ją zdobyć. Pierwsza newralgiczna sprawa to woda. Pozostaje woda w sklepach która zaraz się skończy. A dalej tylko panika i szał. Więc pewnie jednak najważniejsza jest informacja....
Słucham komunikatów w telewizji, radiu. Jeżeli muszę gdzieś wyjść to zakładam maseczkę i staram się niczego nie dotykać jeśli nie jest to konieczne. Oczywiście nie korzystam z transportu publicznego. Nie chodzę do marketów ani innych miejsc gdzie jest dużo ludzi. Po przyjściu do domu dezynfekuje ręce. Jeżeli okaże się że epidemia jest poważna to biorę wolne zabieram edc, zestaw 72 godziny, plecak ucieczkowy, zapasy i inne rzeczy które mogą się przydać i wyjeżdżam za miasto do miejsca ewakuacji
W sprawie bezpieczeństwa : taka sytuacja z życia, sierpień 2017 przechodzi burza, miejscowości koło miasta nie mają prądu ale samo miasto ma komunikacja działa więc jak by się wydawało żaden problem bo nawet jak nie mam samochodu to pojadę na zakupy PKS. Miasto jedne z większych, w sklepach nawet nie odczuwa się braku podstawowych produktów. Jednym słowem wszystko gra. Tylko że jak się okazuje w tam gdzie nie było prądu pojawiły się różne spiny o to że ktoś ma agregat a my nie mamy a mógłbyś pożyczyc. Relacje mieszkańców zawsze spoko teraz nie ma prądu dwa dni przez co spad tylko poziom życia. Bo wszystko co potrzebne do życia było dostępne. Sierpień więc ciepło jedzenie woda do kupienia inne produkty też. Dlatego zachowanie ludzi dało mi do myślenia co by było jak prądu nie było by długo albo nie było by go też w mieście.
Dlatego montuje u siebie PV z aku które bd w stanie utrzymać mi zasilanie domu przez ok tydzień przy normalnym użytkowaniu. Wiadomo w dobie kryzysu urządzenia które nie są niezbędne zostaną wyłączone co wydłuży działanie powerwalla nawet jakby nie było słońca aby powerwalla podladowało.
Co do kas fiskalnych, awaryjne zasilanie w Biedronkach starcza na jakies 20 min pracy i jest to czas dla kierownika by zamknac sklep i rozliczyc zmiane ;D.
Chyba traktujesz te odpowiedzi zbyt poważnie, mam namyśli te o alkoholu lub o siedzeniu w kącie i płakaniu, mam wrażenie że te osoby napisały to dla żartu, ale kto wie, może ktoś naprawdę ma zamiar się nachlać i płakać bo prądu niema.
Ja mam studnie wiec na pierwszym miejscu o wodzie bym nie myślał. Jestem właśnie w Czechach w pracy, w tej miejscowości w której przebywam nic nie wiadomo o jakiejś epidemii. Pozdrawiam.
Grypa? Już pisałem kiedyś. Mam zapas ok 40 pudełek czystej Wit c w proszku po 90 g każdy. 1g topola 1000% dziennego zapotrzebowania (w teorii) człowiek może przyjmować Wit c w wielkich ilościach bez obaw o zdrowie. W czasie grypy przejmował był 5x dziennie. Nie ma szans załapać grypę przy takiej profilaktyce. Jest to w moim przypadku bo zapas tej Wit mam zawsze
A w przypadku epidemi natychmiastowy kontakt z rodzina poinformowanie ich o zagrozeniu (lub ewakuacja na tereny bezpieczne), zabezpieczenie zapasow wody, zywnosci i srodkow higieny osobistej oraz apteczki ze srodkami odkazajacymi i opatrunkami (jeszcze apropos wody zapewnienie zrodla ciepla do zagotowania tej wody-kartusze do kuchenek gazowych, paliwa stale itp) i w przypadku kontaktu z ludzmi zakazonymi stosowanie srodkow ochronnych (rekawiczki, maski/maseczki itp)
Jakieś 20 lat temu na mojej ulicy nie było prądu przez 4 dni. Poza tym, że rozmroziła się lodówka, wodę zarówno do jedzenia jak i mycia trzeba było kupować w 5 litrowych baniakach, a z braku światła chodziło się wcześniej spać, to nie stanowiło to większego problemu.
Tylko że jak nie ma prądu w całym mieście, to zgaduje że do energetyki będzie dzwonić pierdyliard innych ludzi, strata baterii w telefonie, czasu i nerwów
W pierwszej kolejności kupiłbym zapasy żywności hermetycznie zamkniętej między innymi ; makaron , konserwy turystyczne , wodę w zbiornikach 5l, itp. by uniknąć ryzyka zarażenia się, następnie postarał bym się by nie przebywać w większych skupiskach ludzi a jeśli by była taka konieczność ewakuował bym się do punktu ewakuacji .
U mnie w czasie ostatnich orkanów, huraganów i innych wiatrów dość często brakowało prądu. Pierwsze co robię to narzekam, że nie mam naładowanej baterii w laptopie (jeśli nie mam) i włączam w nim tryb uśpienia, druga rzecz to biorę telefon i włączam w nim latarkę oraz szukam powerbanka i lampki w kształcie zwykłej żarówki którą przywieszam do żyrandola, po trzecie dzwonię na 991 - pogotowie energetyczne gdzie nagrana lektorka wyczytuje miejscowości i ulice z brakiem prądu oraz szacowana godzina przywrócenia zasilania. W lato będziemy sprawiać sobie agregat, a z wodą nie będzie problemu, bo gmina instaluje już agregaty na wszystkich stacjach uzdatniania wody. ;)
Krzyśku, nie dokończyłeś mojej wypowiedzi gdzie wypowiadałem się o ewakuacji a coś pomieszałeś :) - ja o rowerze nic nie pisałem. Uzasadniałem dalej dlaczego podejrzewam wybuch wojny. A miasto to wcale nie Suwałki ani Białystok, a Warszawa :). A odpowiadając na nowe pytanie - również wyjazd do miejsca ewakuacji, gdzie nie ma tylu ludzi co w Warszawie, co za tym idzie, gdzie jest X razy mniejsze ryzyko zarażenia Pozdrowienia.
Zakładając że było by to kilka tygodni, to całe mięso (zakładając że temperatura jest na +) susze i/lub solanka i zakopuje w glebie. Jeśli jest na minusie, to przenosze najpotrzebniejsze rzeczy do jednego pomieszczenia z ogrzwaniem (np koza) by ograniczyć spalanie opału do minimum, z racji tego że istnieje prawdopodobieństwo że nikt mi go nie dowiezie... Woda to standard, dlatego nie wspominam.
a ja powiem tobie tak raz sie zdarzyło że przy opłatach miesięcznych zdarzyło mi sie że zapomniałem o opłatach za prąd (bo jest co 2 mies.) przyszli panowie i wyłączyli prąd jak na nieszczęście był to piątek po południu więc jakoś trzeba było żyć do poniedziałku więc najpierw zapas źródła światła (jak i troche ciepła bo był to grudzień jak odpalisz kilka świeć|(ogrzewanie na prąd)) w czyli świece i latarki które kupuję od tego przypadku reguralnie + zapałki o których chyba wszyscy zapominamy to podstawa podstaw którą należy pośiadać w zapasie benzyna też jak ktoś ma samochód (bo przy każdym tankowaniu można wziąć zawsze 1l. więcej) ładowarke solarną albo na korbke też warto zakupić jak oczywiście chodzi tu mowa o dłuższym okresie niż 24h a przede wszystkim mieć odzież na niskie temperatury.(jak wyłączyli mi prąd to w mieszkaniu miałem +4 st.)
1. Umieralność rzędu 1 na 100 osób. Niby niewiele, ale to oznacza, że w moim bloku umrą średnio 2-3 osoby. 2. Bierzemy z żoną wolne przynajmniej na kilka dni. Nie wyłazimy z domu na początku, uszczelniam mieszkanie i wyłączam wentylację. Sprawdzam komunikaty oraz internet i w zależności od rodzaju drogi zarażania podejmuję dalsze decyzje. Dużo dezynfekcji mocnym alkoholem (niekoniecznie wewnętrznej :P), maseczki, higiena. Zapasy mam, także wody butelkowanej, więc się nigdzie nie spieszę. Ewakuacja w ostateczności i dobrze zaplanowana, bo trzeba brać pod uwagę bardzo ostrą kwarantannę.
Czekam do późnej nocy, po czym jadę do całodobowego Tesco (w masce antybakteryjnej) żeby uzupełnić zapasy. Robię też dla rodziców i im podrzucam wraz z zakazem opuszczenia domu i wpuszczania kogokolwiek. Następnie biorę urlop i siedzę w domu przeczekując epidemię.
Brak prądu: Na wsi, jak zabraknie prądu, to pierwsze, co się robi, to nabranie jak najwięcej wody do garnków i wiaderek, zanim jej też zabraknie, a jak jest ciemno, to zapalam świeczkę. Włączam radio (albo jedną lampkę), żeby wiedzieć kiedy włączą prąd i wyłączam wszystkie inne odbiorniki i światła, żeby nie żarły prądu, jak go włączą, albo, żeby się nie spaliły. Przełączam smartphone w tryb oszczędzania energii, bo mam taki model i słucham radio. Kiedyś napisałbym, że pierwsze - lecę po latarkę, ale od kilku lat mam przy sobie kilka latarek. Grypa: Jem dużo czosnku i cebuli. Choroba przenosi się drogą kropelkową, więc unikam podawania rąk, często myję ręce, podczas kichania/kaszlania zasłaniam usta zewnętrzną stroną lewej ręki lub chusteczką higieniczną (jak zdążę). Ubieram się odpowiednio do pogody, żeby nie przegrzać się, albo nie zaziębić.
1.Sprawdzam kto z mojego sąsiedztwa,rodziny i znajomych jest chory ,żeby ewentualnie zapobiec zarażeniu się lub mojej rodziny wirusem.Natomiast jak ktoś z rodziny jest chory zacznie od razu kurację. 2.Sprawdzam zasób leków i antybiotyków w domowej apteczce i jak już mam receptę (co jest prawdopodobne) nabywam te leki. 3.Jeżeli sytuacja będzie się pogarszać to robię zapasy żywności wody i leków (ponieważ takowych nie posiadam jak na razie) i w razie sytuacji nie idę do szkoły i moi rodzice też. 4.Jeżeli epidemia będzie narastać i zarażenie wirusem znacznie wzrośnie do stopnia gdzie umieralność też będzie duża inicjuję plan ucieczki z miasta. Serdecznie Pozdrawiam!
Scenariuszy jest tak wiele, kazdy ma dosc specyficzne warunki mieszkalne i mozliwosci oraz problemy. Ale nie ma bohatera jak pradu nie ma 2 dni i szykuje sie dluzej. Pora roku jest wiazaca i otoczenie. Wazne jest tez jaki zawod wykonujemy! Niektorzy w zwiazku z awaria pradu nie pojda do pracy z zasady a inni wlasnie musza wiec nie moga organizowac sobie niczego...
Cofamy się 100 lat do tyłu.Dla młodych i zdrowych to na dobre wyjdzie. Chorzy i inni potrzebujący do życia urządzeń na prąd prawdopodobnie pierwszych 24 godzin nie przetrwają.
Ileż to razy śnieg lub wichura zrywa linie energetyczne i co , to znaczy, że mam się ewakuować z miasta? Bez przesady, choć rozumiem, że tu akurat mowa o innych sytuacjach. Jeśli chodzi o sam koniec filmu - jesteś wizjonerem, czy co? Wiedziałeś o Covid-19?
Jeśli linie energetyczne zerwie śnieg czy wiatr, to w mieście akurat należy się spodziewać względnie szybkiego przywrócenia zasilania. Ale w przypadku mniejszych miejscowości i rozległych awarii można na naprawę czekać tygodniami. Jeśli to by się przydarzyło zimą, gdy ludziom ogrzewanie przestanie działać, to ewakuowanie się z domu byłoby całkiem rozsądne. Czy jestem wizjonerem? Nie, ale że to jest jeden z najważniejszych, najbardziej problematycznych i całkiem prawdopodobnych scenariuszy, to wiedzieliśmy i pisaliśmy od lat. Zobacz sam: ua-cam.com/video/SaZfctSJyRc/v-deo.html [Krzysiek]
No cóż, to zależy jaki obszar obejmuje ta epidemia. W każdym razie spierdalamy, jeśli tylko możemy. Nie ma co ryzykować, wtedy każdy może być jednym z dziesięciu. Jeśli nie możemy się ewakuować, to najlepiej non stop dwie maseczki p.pył. z węglem aktywowanym pomiędzy nimi, albo nawet prowizoryczna maska p.gaz z butelki pet z filtrem węglowym, w nadziei, że to coś pomoże. Oczywiście na początku trza zrobić większy zapas żywności, żeby ograniczyć kontakt z ludźmi. Mam nadzieję, że w takiej sytuacji, uczelnia odwoła zajęcia. Jeśli nie, to rozważam ich olanie, albo jakiś telefonik do dziekanatu z pytaniem czy ich pojebało, że jeszcze nie odwołali. Jeśli rodzice nie załatwili sobie jeszcze zwolnienia i nie siedzą w domu, to suszę im o to głowę do skutku. Ewentualnie chowam kluczyki do obu samochodów, rozważając jednocześnie, czy to na pewno rozsądne. Poza tym... siedzimy w domu, myjemy rączki i robimy w gacie. Czekamy na rozwój sytuacji, z nadzieją, że nie wyniknie z tego coś grubszego, bo nikt nie pracuje w strachu przed zarażeniem i jest ogólna lipa. Obawiam się braku prądu. Wtedy m.in. robię zapas amunicji do rewolweru. Tak na wszelki.
Jeśli masz na myśli to, że ludzkość (gdzieś, w jakiejś części) przetrwa, to oczywiście trzeba się z tym zgodzić. To jednak nie oznacza, że przeżyjemy wszyscy, łatwo i bezproblemowo. Nie wiem, jak Ciebie, ale mnie bardziej interesuje przetrwanie moje i moich bliskich, niż ludzkości jako takiej. [Krzysiek]
Moja mama zawsze nalewała wody do wanny i garnków, kiedy były ogłoszenia o braku wody albo przy brakach prądu. W latach 80 i 90-tych w moim mieście to wcale nie było taką rzadkością.
Razem z żoną kontaktujemy się z pracodawcą i sprawdzamy czy mamy przymusowe urlopy czy nie. Od tego warunkuje dalsze działania - czy będziemy otrzymywać pełną wypłatę, tylko jedno z nas czy w ogóle. Dodam, że mimo epidemii moglibyśmy spokojnie pracować, ponieważ mamy bardzo ograniczony kontakt z pozostałymi pracownikami - jeździmy wózkami widłowymi w dużym centrum dystrybucyjnym i "ramie w ramie" się tam nie pracuje.
Może jeszcze termos na resztę uprzednio zagotowanej wody i wrzucić kawałek imbiru , który rozgrzewa (ogólnie mieć zawsze imbir , czosnek , goździki, cynamon i inne rozgrzewające przyprawy ) . Ocet do dezynfekcji np. podczas sprzątania, soda, proszek do pieczenia , ale jako środek do przepłukania odzieży i nie tylko (Google). Dzięki za info . 👍🏽🐙
Żel antybakteryjny, przejście na pracę zdalną tak długo jak to będzie możliwe, higienia do najwyższego poziomu, maseczki. Od biedy można by podejść do lekarza (chociaż bycie w przychodni to już i tak spore zagrozenie) i zasymulować objawy, by wyciągnąć od niego receptę na antybiotyk na wszelki wypadek. P.S. - lepiej zamiast zadać pytanie o epidemię grypy lepiej chyba zadać pytanie o na przykład "epidemię dżumy" czy "epidemię ospy prawdziwej" i odwołać się do wydarzenia z lat '50 z Wrocławia, gdzie zamknięto całe miasto.
Sprawdzam czy nie śpię, wypatrując hordy zombie. Jeżeli oprócz braku prądu zauważam uszkodzenie elektroniki, przypominam sobie podstawy języka rosyjskiego, wypatruję grzyba atomowego i oddziałów specnazu. Oczywiście zabieram najpotrzebniejsze rzeczy i pakuję się do mojej zabawki garażowej (126p odpali nawet po impulsie elektromagnetycznym) i oddałam się od dużego miasta i węzłów komunikacyjnych. Następnie "prywatyzuje" wszystko co się przyda, bez względu na to, czyje to coś jest. W naszym kraju ciężko o broń, więc chwilowo musi wystarczyć nóż, toporek, młotek ewentualnie wiatrówka z lunetą.
Na pewno staram się ograniczyć kontakt z ludźmi na tyle na ile jest to możliwe. Szukam informacji na temat objawów lub kontaktuję się z kimś kto może mieć jakąś wiedzę na ten temat aby wiedzieć czy jestem zarażony.
Jeśli jestem w domu to po prostu czekam. Nie wpuszczam obcych do domu. Jeśli jestem "na mieście" wracam do domu. Ubrania daję do prania a sam biorę prysznic. I czekam. Uruchamiam radio.
●Ewakuacja do miejsca odosobnionego ●Zrobiłbym tak duże zapasy żeby nie mieć styczności zbyt często z zarażonymi, ale takie żeby się nic nie zmarnowało. ● Szybka inwentaryzacja w lekach jakie mam i jakie warto wykupić. ●Korzystać z naturalnych źródeł witamin które wspomagają odporność, tak długo jak to tylko możliwe takich jak kiszona kapusta, a dopiero potem wykorzystywać leki. ●Zaopatrzenie w środki higieny typu mydło, alkohol do odkażania, maseczki higieniczne rękawiczki jednorazowe. ●Korzystanie ze środków masowego przekazu aby być na bieżąco z wiadomościami na temat danego wirusa
Nie znam czasu inkubacji choroby, ale podane parametry nie oznaczają dużego zagrożenia - 1% śmiertelności. Przestaje jeździć do pracy i pracuje zdalnie - tak samo żona, dzieciaki nie chodzą do przedszkola i staramy się nie zarazić (maseczki, mycie itp.). Przy większej śmiertelności przenoszę się (mazury, Francja, Szwajcaria, Włochy, UK) do kogoś z rodziny, znajomych.
Tak jak słucham co ludzie proponują, to chyba trochę dają się ponieść wyobraźni. Zbieramy baterie i powerbanki, odpalamy agregat. Brak prądu to brak prądu, a nie katastrofa. Jeśli dotrą do nas informacje, lub domyślimy się że sprawa jest grubsza niż kilkugodzinna przerwa w dostawie prądu, to przede wszystkim trzeba być ostrożnym. Nie mamy możliwości najczęściej zmagazynować tylu prądu, aby zasilać poważne sprzęty, więc zamiera życie codzienne, pranie, gotowanie, film wieczorem. A to co mamy małego i mobilnego to tak naprawdę daje światło jak jest ciemno i umożliwia słuchanie audycji radiowych. Ile my w nocy będziemy świecić, tylko w drodze do WC. Jeśli chodzi o rozrywkę to polecam książkę, lub proste gry na telefonie. Albo gruntowne porządki w domu za dnia. Wielka mobilizacja powerbanków skończy się z chwilą gdy okaże się że dawno ich nie ładowaliśmy, albo na tym że naładujemy smartfon żeby... no właśnie że by co? Nie będzie działać komunikacja, to połowa funkcji zbędna. Zostaje i tu się znów powtórzę, latarka, rozrywka, informacje. Tylko ile można słuchać radia czy grać. Przedewszystkim realizm. Nie hurra survival.
Idę do sklepu kupić jakieś witaminy, suplementy itp (ale nie do apteki, gdzie będą kolejki już chorych), sprawdzam (ew. uzupełniam) zapas żeli do dezynfekcji rąk, uzupełniam zapas żywności a następnie ograniczam do granic możliwości kontakt z ludźmi (jeżeli to możliwe biorę wolne w pracy).
Myję się, zachowuję środki ostrożności, ubieram się jak najszczelniej, ewakuuję się do innego miasta, idę do tamtejszego szpitala w celu diagnozowania choroby. (tak swoją drogą ta choroba jest dosyć agresywna jak na grypę)
To ja się wytłumaczę, bo może ktoś niepotrzebnie będzie nadinterpretował moje słowa zacytowane w filmie (pojawiają się w okolicach 7 minuty, tłumaczenie Krzyśka koło 7:30 : w moim gospodarstwie muszę mieć prąd o dużym napięciu (tzw. siła) w zasadzie przez cały czas. Taka jest specyfika mojej działki rolnictwa. Używam pompy głębinowej, sporej chłodziarki do mleka (dla kogo sporej, dla tego sporej, ale 1,5 k litrów pojemności trochę prądu ciągnie), która musi cały czas być na stand-by, mieszać mleko co kwadrans i regulować temperaturę, potrzebuję prądu do mniejszych urządzeń. Już nie mówię o tym, że w czasie udoju chodzi mi spory silnik podstawowy i mniejszy silniczek pomocniczy w dojarce. Potrzebuję też prądu, żeby nakarmić zwierzęta. Istnieje coś takiego jak mieszalnik pasz, a żeby z niego wydobyć paszę we w miarę sensowny sposób, to go trzeba uruchomić. Co prawda na podobne okazje staram się mieć gdzieś skitrane trochę paszy zworkowanej, ale nie zawsze ten zapas jest, a i z jego trwałością jest dość słabo-max 2 tygodnie. Tak więc agregat w moim przypadku to konieczność. Natomiast w pełni popieram to, że jeśli ktoś nie potrzebuje, to niech nie wydaje kasy od razu na agregat. Akumulator, ładowany choćby z auta, a do tego jakieś fajne przetwornice, może mała bateria słoneczna połączona z power bankiem większości ludzi w zupełności wystarczą. Pozdro :)
Dzięki za doprecyzowanie. To zmienia postać rzeczy.
[Krzysiek]
Masz agregat spalinowy samodzielny czy na WOM?
PonuryFarmer na wałek. Dużo tańszy, łatwiej przechować, nie trzeba się martwić o oddzielne paliwo do niego, a jest dość mocny, żeby w sytuacji awaryjnej sobie poradził. Choć kiedy mu włączę duże obciążenie, to potrafi skakać na WOM-ie
@@michabonski398 wiem że rok ale na wałek a co to znaczy?
@@anmoderi1 Wałek to sposób przekazywania energii w maszynach rolniczych. W ciągniku, w jego tylnej części standardowo montowany jest specjalny króciec (kawałek grubego prętu), który przy pomocy czegoś, co nazywamy WOMem, przekaźnikiem albo wałkiem odbioru mocy, napędza maszyny towarzyszące ciągnikowi. System jest uniwersalny dla wszystkich znanych mi ciągników. Jeżeli jesteś dalej zainteresowany, to możesz wygooglać wszystko :)
Wyjeżdżam na wieś do dziadka, stamtąd dzwonię do pracy, że mam grypę i nie będzie mnie 2 tyg. Na wsi szukam przekupnego lekarza, który wystawi L4. Nasłuchuję wieści z miasta, czy epidemia minęła.
Jak zadzwonisz skoro nadajniki bedą
wyłączone?
To jest całkiem możliwy scenariusz tej zimy..
Bo?
@@Daniel-ux5ni bo sytuacja na granicy się zagęszcza, bo ludzie mają dość terroru sanitarnego, bo Ruscy przykręcą kurek... posluchaj co Niemcom 2 lata temu mówili, co teraz mówią Austryjakom. Na stronach rządowych niby przypadkiem tez cos mówią....
@@justynaksiazkiewicz2562 ale co ma sytuacja na granicy i kurek gazowy do prądu?
@@Daniel-ux5ni a pomyśl
@@agnieszkas3582 mamy prąd w ok 80% z elektrowni weglowej. Nie z gazu. Nie z ciał cispakow z granicy
Pracuję zdalnie z domu na wsi położonej w środku lasu, mieszkam sam, w tygodniu widuję się z garstką osób. W przypadku epidemii o której mówisz to po prostu nie podejmuję gości i sam też nie odwiedzam sąsiadów. Nie robię zakupów, zużywam zapasy. Nie licząc braku towarzystwa innych ludzi wiele nie zmieniłoby się w moim życiu, no.. może częściej bym wędkował aby mieć świeże jedzenie bez chodzenia do sklepu, ale wędkowanie to przecież przyjemność :)
Stale monitorowałbym sytuację przez Internet, radio, krótkofalówkę i dzwoniłbym po znajomych z całej Polski aby mieć obraz całokształtu sytuacji.
Kolejne kroki, jakie bym podjął, zależałyby od tego co bym się dowiedział.
Hej na ogół nie pisze komentarzy ani się nie udzielam w dyskusjach ale oddaje ci szacunek za twój poświęcony czas na przygotowanie tak wielu materiałów z których mogę się wiele nauczyć pozdrawiam
Mała uwaga. Jak nie ma prądu, nie działają kasy fiskalne, terminale do kart, bankomaty. Zakupy będą możliwe tylko za gotówkę w małych sklepach spożywczych. Wszystkie sieciówki będą zamknięte.
Łom,młotek,latarka
*Kupiłem książkę....rewelacja. Rzetelna, konkretna, dużo informacji. Gratulacje dla Krzyśka i Artura. Polecam wszystkim z czystym sumieniem!*
PoProstuPiotr a gdzie product placement
Ja bym został w domu i oglądał domowy survival.
Tej zimy możliwe że zabraknie
Na płycie a prąd z agregatu
[Odpowiedź]
Idę kupić dużą ilość naturalnych "leków". Czosnek, imbir, cebuula, miód itp.
W aptece dużo łatwiej natknąć się na zarażonych i/lub nosicieli, a ww. składniki podniosą odporność organizmu.
No własnie,że te warzywa ktore wymieniłeś to leki. Lekarze zapisują same śmieci ktore trochę niwelują skutki choroby,a ich nie leczą. Osobiście używam czosnku- silny antybiotyk, cebula- lek na układ krążenia(serce), kurkuma- silny lek przeciw zapalny, imbir-lek na układ krążenia poprawia samopoczucie itd. Dużo by tu pisać na temat takich warzyw których nie smakują jak (cukier) ;)
z uwagi na ostatnie cuda pogodowe i trzykrotne od ubiegłych wakacji wyłączenia prądu (dwukrotnie po 48godzin i raz ponad 72godziny) zaopatrzyłem się w trzy akumulatory 145Ah 900A 12V (takie od stara) i przetwornicę z 12 na 250v. Więc mam podtrzymanie pracy pieca co na jakieś pięć dni. Zapas akumulatorków też jest, kuchenki benzynowe są, zapasy paliwa , nafty do lamp i gazu w butlach mam. Znajdzie się też trochę świec. Radioodbiornik na korbkę już płynie z chin, więc dam radę blackoutowi. ;P O wodę i żywność nie muszę się martwić ( mam studnię głębinową z zamontowaną ręczną pompą. Rodzina ( i ja też) zwykle robimy przetwory. Problemem może być ogrzewanie, bo w tej chwili został mi sprawny jeden piec węglowy (drugi niestety po instalacji co został zlikwidowany). Więc akurat mi groźniejszy jest brak gazu niż prądu.
A w ramach jakiejkolwiek epidemii to mam problem. Jestem ratownikiem medycznym ( choć w tej chwili mam przerwę w pracy po wypadku) . Więc niestety jestem powoływany w pierwszej kolejności. Ale w domu są i maseczki przeciwbakteryjne i rękawiczek i zapasy środków bakteriobójczych. W razie czego trzeba sobie będzie radzić wybielaczem czy chloraminą.
Wojciech Marciniak I
dobry vlog. moje awarie prądu były bardzo lokalne. gdyby zdechło w całym mieście to, musiał bym szybko myśleć. nigdy nie rozpatrywałem takiej sytuacji. czas na zmiany w myśleniu. Pozdrawiam.
10% w skali np. Warszawy to naprawdę sporo...alarm epidemiologiczny. Jeżeli nie wiadomo jak choroba jest przenoszona to maski i butelkowana woda mogą się przydać. Zostać najlepiej w domu i korzystać z zapasów (o ile choroba nie była przenoszona przez żywność). Ucieczka do miejsca ewakuacji może tym razem nie być rozwiązaniem ze względu na większe prawdopodobieństwo kontaktu z osobą zarażoną.
Polecam przygotowanie w zamrazarce zapasow wkladow chlodzacych (takich jak do lodowek turystycznych itp) i w przypadku braku pradu mozna uzyc ich do ochladzania lodowki i zamrazarki
Albo przynajmniej butelek z wodą!
[Krzysiek]
Tez moze byc np po rozmrozeniu mozna ja wykozystac do ugotowania posilku
Tylko piwnica i spiżarnia lodówka bez prądu nie będzie chłodzić tylko mieso w słoikach warzywa owoce soki mąka olej kasza makarony ryż mleko w proszku konserwy turystyczne fasola ziemniaki w piwnicy słonina solona śledzie solone woda ze studni i chodowla kur i kaczek troche ziemi by sadzić i zbierać na jesueń słoik złota i dubeltówka
Zimą zawsze można żywność wynieść na balkon.
Gdyby była epidemia to bym:
1.Zrobił zapas czystej wody do mycia się, może woda też w jakiś sposób zostaje skażone dlatego zawsze mam jej zapas w odpowiednim do tego miejscu.
2.Wyszukuje w internecie informacji na temat epidemi i sposobów zabezpieczania się przed nią.
3. Ubieram się tak aby moja skóra i usta nie miały kontaktu z potencjalnie chorymi. (Wiem co nie z obozu parawojskowego bo klasa mundurowa i byliśmy przeszkoleni co do takich epidemi i skażeń powietrza)
4.Robie maskę z zwilżonych szmatek na twarz która powinna pomóc w przypadku kontaktu z zakażonym do tego dokładam okulary by chronić oczy i wyglądać cool.
5.Sprawdzam ile mam w zapasie spirytusu salicylowego so odkarzania skóry. (Jeśli nie mam to idę do apteki kupić w wcześniej przygotowanym ubraniu i masce z okularami lub goglami)
6.Unikam domowników jak potencjalnych zakażonych.
Unikasz domowników? Zamelinujesz się w jednym pokoju ze strzelbą i będziesz nią odstraszał żonę/dzieci/rodziców? (niepotrzebne skreślić)
Jak epidemia to zamykam okna, uszczelniam drzwi i wentylację. Używam wody butelkowanej i jedzenia, które mam pewność, że nie jest powodem choroby. Szukam informacji w internecie i tv. Dzwonię do najbliższych i pytam czy u nich wszystko w porządku.
W naszej okolicy prąd wyłączają bardzo często. Czasami nawet na dwa dni. Razem to będzie kilkanaście razy w ciągu roku więc nie jest to dziwnego tutaj.
Nieraz wygląda to tak jakby jakiś Kutas robił sobie żarty nawet przy dobrej pogodzie.
To zakład energetyczny Piotrków Trybunalski
no to rzeczywiście na to wygląda, bo u nas też zdarzały się sytuacje że nie było prądu przez ok 8 godzin, 2 razy w roku ale było to odpowiednio wcześnie nagłaśniane przez elektrownię ( z powodu usuwania jakichś usterek), Plakatami przy każdym domu. Więc jeśli nie jesteście ostrzegani na tą okoliczność, wygląda to na jakieś głupie żarty. Napisałabym na Pana miejscu maila do zarządu dostawcy prądu z prośbą o wyjaśnienie.
@@lucyna6269
Szkoda nawet prądu i czasu na pisanie do takich instytucji. W odpowiedzi jak zwykle można się jedynie spodziewać Bełkotu który niczego nie wyjaśni
Niezwłocznie po otrzymaniu takiej informacji oddalam się z zatłoczonych miejsc i idę do domu, biorę prysznic, a ubrania wkładam do pralki i piorę. Jeżeli to możliwe zamykam kanały wentylacyjne w mieszkaniu i sprawdzam w internecie co to za choroba, jaką drogą się przenosi i zależnie od tego podejmuję odpowiednie działania. W międzyczasie upewniam się czy moi najbliżsi wiedzą o zagrożeniu i zabezpieczam większą ilość wody do celów higienicznych. ( oczywiście posiadam zapas żywności, wody pitnej, podstawowych medykamentów oraz podstawowe środki odkażające jak jodyna, spirytus czy domestos. )
Mój piec CO jest tak podłączony, że ma obejście pompki elektrycznej. Jak pompa się wyłączy to zawory automatycznie się otworzą i dalej będzie można grzać. Kilka lat temu to się przydało kiedy przez 3 dni nie było prądu, a na zewnątrz było prawie -30°C.
Też tak miałem dopóki miałem piec ale teraz zakazali 😔
7:23 odpalam agregat, który pracuje tylko 10 godzin dziennie. Aby nie zużywać zbyt dużo paliwa trzeba zrobić harmonogram pracy agregatu. W nocy lodówki się nie otwiera więc nie potrzebuje zasilania na podtrzymanie temperatury.
trzeba jak najszybciej naszykować jakaś broń zgromadzić jedzenie i chronić domu bo będzie jak w mad maxie ...ludzie oszalejąi będą sie nakurwiać o kawałek chleba, oczywiście nie wszędzie tak będzie ale na pewno tam gdzie była sieć elektryczna ...A najlepsze że czeka nas to za podobno max 20 lat .
Puszczam niektóre Twoje filmy na lekcjach z edukacji dla bezpieczeństwa ;-) . Pozdrawiam
Fajowo! Dzięki! Jeśli są jakieś tematy, których czujesz, że brakuje do wykorzystania na lekcje, daj znać. :D
[Krzysiek]
Robię dodatkowe zakupy tak żeby podczas trwania epidemii ograniczyć do minimum wychodzenie z domu, a jeśli już muszę gdzieś wyjść to korzystam z maseczki na twarz żeby jak najlepiej zabezpieczyć swoje drogi oddechowe
Nie zrobisz zakupów. Skoro nie ma prądu, to nie działają kasy fiskalne, a sprzedawca nie ma prawa nic Ci sprzedać bez wydania paragonu.
John Smith mówimy o pytaniu do kolejnego odcinka o epidemii ;)
Jan Kowalski Idąc do jakiegoś supermarketu to faktycznie nie jest najlepszy pomysł, ale mały osiedlowy sklepik gdzie na ogół jest mały ruch wystarczy żeby zrobić dodatkowe zakupy :)
To na ulicy gdzie mieszkam umierają 4 osoby, teoretycznie. Gdyby zaczęło dziać się mega to pierwsze dzwonie do młodej. Odpalam RSO i lokalne radio, aby sprawdzić, czy są jakieś komunikaty, które uzupełnią wiedzę. Mam możliwość więc z werandy robię strefę przejściową. Ustawiam tam dozowniki z płynem do odkażania rąk, worki na śmieci szmatkę nasączam płynem i ustawiam atomizer z izopropaolem. Jeśli mam niedobór prowiantu ubieram się w ciuchy wycieruchy, zakładam maseczkę, do kieszeni wkładam chusteczkę nasączoną płynem do dezynfekcji i idę do sklepu. Wybieram produkty szczelnie zapakowane w folię, dobrze też oglądam czy opakowanie nie jest uszkodzone. O pieczywie, warzywach i owocach prewencyjnie papierowe opakowania zapominam lub wybieram te suszone foliowane. Płacę kartą zbliżeniowo, bo wiem, że wirus może czaić się na pieniądzach, klamkach itp. drzwi staram się otwierać stopą lub miejscem, gdzie mało kto by dotknął czyli choćby 50cm niżej klamki. Po zakupach i wyjściu ze sklepu wycieram ręce w szmaktkę, a po powrocie, zdejmuję ciuchy i wrzucam do wora, spryskuje izopropanolem. Ręce dokładnie wycieram w szmatkę z płynem do dezynfekcji, wilgotnymi rękami zdejmuję maseczkę i do śmieci, wycieram klamkę i wszystko co dotykałem, znów wycieranie rąk. Maseczkę w śmieciach dobrze spryskuje izoprop. to samo z opakowaniami prowiantu zostawiając na chwilę i dokładnie wycierając. Ciuchy wrzucam do pralki i prócz zwykłego prania dodaję gotowanie. Prewencyjnie używam płynu do dezynfekcji rąk bo wiadomo usta oczy nos twarz. I raz na czas wietrzę aby wymienić powietrze. no i kwas askorbinowy. Może to cyrk, ale z moim szczęściem byłbym tą 10 osobą. a izopropanol 80% zwalcza większość bakterii wirusów i innych kojotów.
A dla wszystkich mieszkających w domach polecam zakupić agregat z automatycznym rozruchem, który jest podłączany do instalacji. Wyłączą prąd agregat sam się odpala. Koszt nie jest ogromny a wygoda niesamowita. A ile spali to zależy od obciążenia
Tutaj trzeba już podjąć zdecydowane działania. Zignorowanie zdania pracodawcy, ewakuacja ze starannym przestrzeganiem zasad higieny i korzystanie z zapasów sprzed kryzysu.
Nie za bardzo jest mowa o dbałości o komfort, byleby uniknąć ryzyka - zdobycie wiedzy o nim będzie kluczowe. W niewiedzy trzeba jednak unikać wszystkich dróg zakażenia, a więc nie ma pójścia na zakupy ani spotkania ze znajomymi, a pomagać im można jedynie przez dzielenie się informacjami.
Władze szybko zajmą się próbami przywrócenia normalności, bo sparaliżowane społeczeństwo wyrządzałoby wielkie straty, ale odpowiednio przygotowani nie będziemy musieli liczyć na nic przez jakiś czas.
Kupuje szybko dobre maski do oddychania
sprawdzam apteczke / uzupełniam
staram się nie opuszczać domu - biorę urlop (mniejszy kontakt z zarażonymi)
robie zapasy wody i ewentualnie kupuje filtr do wody
nasluchuje komunikatów z radia /tv
0) Sprawdzić czy to nie jest "fake news" - jak to często bywa przy tego typu informacjach
1) telefon do rodziny => poinformować i skonsultować dalsze działania
2) jak najszybszy kontakt z lekarzem - najlepiej, o ile się da, bez długiego kontaktu z innymi pacjentami
3) zestaw "72" lub zestaw "INCH" => samochód = > i jak najdalej... (cel ewakuacji / hostel / cokolwiek!)
PS. W zasadzie to do lekarza można nawet pójść już po ewakuowaniu się - jeśli np. ewakuuję się sam i raczej nikogo nie zarażę to mogę poczekać te kilka godzin
W takiej sytuacji muszę zmierzyć się z tym, że pracuje w służbie zdrowia i także mam do czynienia z zwłokami. Jednak nie dopatrywałbym się w tej sytuacji samych minusów ponieważ po mimo narażenia bezpośredniego na zarażenie mam dostęp do środków chociażby dezynfekcyjnych i leków a także lekarzy specjalistów. Jeżeli o sytuację domową to w momencie nasilania się zachorowań zaopatrzył bym się w wodę i suchą żywność ponieważ ta jest zamknięta próżniowo i nie będzie mieć kontaktu ewent. z zarażoną ekspedientką. Wszystkie wyjścia z domu ograniczyłbym do koniecznych. No i restrykcje higieniczne dla domowników dużo bardziej niż zwykle. Woda zawsze przegotowana. I ograniczony kontakt z zwierzętami, jeżeli miałbym domowego zwierzaka np psa próbowałbym go odizolować od innych zwierząt. Podstawowe maseczki, może nawet rękawiczki jednorazowe przy wyjściu z domu. A jeżeli ktoś choruje przewlekle bardzo uważać na swoje schorzenia bo mogą być bardzo szkodliwe w połączeniu z np grypą. No i czekać ponieważ w moim przypadku w takich sytuacjach nie ma szans na urlop czy ucieczkę z miejsca pracy, zachorowanie mnie z tego zwalnia no a przecież chodzi o to żeby nie zachorować.
Zrób ten eksperyment z lodówką, będę czekał na materiał
Co do epidemii :zakładam gumowe rękawiczki i maseczkę z fitrem, myję ręce przy każdej okazji, jedzenie spożywam tylko po obróbce termicznej.(woda tylko przegotowana) Ograniczam kontakt z ludźmi i czekam na rozwój wydarzeń.
dobrym rozwiązaniem jest aby mieć nastawione zamrażanie na maxa, a gdy mamy wolna przestrzeń wypełnić ją wodą np w butelkach albo chociaż w kartonach po mleku. Woda ma wyśmienite właściwości energetyczne . potrzebuje bardzo dużo energii by z lodu przejść w stan ciekły. Lodówka nawet w normalnym trybie pracy lubi być w 2/3 zapełniona ma lepszą kulturę pracy . Pamiętajmy też że nie otwieramy lodówki i nie zastanawiamy sie co z niej wyjąć
To prawda. Na puste półki dajemy butelki z wodą. W zamrażarce lepiej sprawdzą się torebki strunowe do mrożonek. Byle nie napełniać ich do końca.
[Krzysiek]
skoro choruje aż 10% osób to ograniczam wychodzenie z domu do minimum by nie znaleźć się w tym 1% osób które umierają z powody choroby
1.zbieram rodzinę w mieszkaniu (mieszkam w bloku)
2.przenoszę zapasy z piwnicy do mieszkania
3.każdy z domowników bierze prysznic celem zmycia ewentualnych bakterii a ciuchy wrzucam do pralki.
4.biorę urlop w pracy- nie miało by sensu zabezpieczanie się przed epidemią jeśli codziennie bym musiał jechać do pracy gdzie mam kontakt z ludźmi których nie znam.
5.kontaktuję się z dalszą rodziną by dowiedzieć się jak sytuacja wygląda u nich.
6. unikam zbędnego wychodzenia z mieszkania zwłaszcza w miejsca gdzie mogą być duże grupy ludzi (apteki,sklepy-nie muszę tam się udawać ponieważ posiadam w mieszkaniu zapasy wody i żywności na co najmniej 2-3 tygodnie)
7. jeśli sytuacja się nie poprawia.... nocą (mniejsze prawdopodobieństwo natrafienia na chorych) ... ewakuuję się z bliskimi do mojego punktu ewakuacji przygotowanego do dłuższego przebywania gdzie czekam na dalszy rozwój sytuacji.
do punktu 3 dodał bym profilaktyczne zażycie leków :)
Mój Boże jakie to dzisiaj jest aktualne ,nawet nikt nie pomyślał, ze takich czasów doczekamy ,ze będziemy musieli myśleć o ewakuacji
Heh, pamiętam jak jechałem do Warszawy, żeby siostrę w bezpieczny sposób na wieś sprowadzić, to były czasy. Cyfry na domofonie przez foliówkę wciskałem 😂
Witam Krzysztofie! Bardzo lubię Twoje nagrania. Mamy chyba podobne warunki mieszkaniowe i tym bardziej cenię sobie Twoje rady. Większość znajomych rozumie moje podejście. I więcej - traktują mnie jako poradnik/wypożyczalnię sprzętu - a to jakiś ogrzewacz na zimowe wieczory (bo z przyczyn formalnych nie mają gazu przez dwa dni), a to brakuje kuchenki na letni kilkudniowy wypad, a to trzeba jakoś wyparzyć butelki i smoczki dla noworodka w hotelu w Meksyku... Generalnie - skompletowałem sobie w samochodzie zestaw rzeczy na masę różnych okoliczności. Dwa opakowania świeżej bielizny zapakowanej próżniowo rozdałem w zeszłym roku... wolę nie wnikać w to, dlaczego trzymam zapasową bieliznę w samochodzie :) - ale trzymam i już! Jest natomiast kilkoro ludzi, którzy traktują mnie jak świra, bo w głowie im się nie mieści, że któregoś dnia mogą być częścią takiej akcji
www.rmf24.pl/fakty/polska/news-ewakuacja-dwoch-tysiecy-mieszkancow-dierzoniowa-na-dolnym-sl,nId,2521574
Mam 12 lat i sam niewiele mogę. Mam parę latarek, telefon i power bank, i to tyle. Moi rodzice raczej przygotowywać się niechcą.😪
A obejrzałeś nasz film dla nastolatków?
[Krzysiek]
Domowy Survival tak obejrzałem.
W pierwszej kolejności ograniczam kontakt z ludźmi, a żeby nie wyjść na chama daję żółwika znajomym zamiast podawać dłoni, daję maski przeciwpyłowe(tylko takie mam) najbliższym, kupuję żel odkażający i powiększam zapas makaronu. Czekam na rozwój wydarzeń, obserwuję jednostkę wojskową, jeśli będą chcieli zamknąć miasto, to najszybciej będzie to widać po wojsku. (Mobilizacja itp.)
Ps. Polecam książkę "Pandemia" :)
W pierwszej kolejności sprawdzam czy nie mam z żoną objawów choroby - jeżeli występują takowe to szukam pomocy jak najszybciej i unikam kontaktu z bliskimi żeby ich nie zarazić.
Po drugie sprawdzam co mam w lodówce, zamrażarce i w piwnicy, czy moje zapasy są zdatne do spożycia. Wtedy podejmowana jest decyzja czy zostaje w domu na stałe czy udaje się autem na duże zakupy do pobliskiego sklepu - pamiętajmy, że w marketach możemy kupić także witaminy a nie tylko żywność ale z witaminami jak ze wszystkim też nie możemy przesadzać. Jestem zdrowy, silny (oddaje regularnie krew co podnosi moją odporność) i nie chorowałem od ponad 10 lat więc udanie się do sklepu jest ryzykiem ale warto zaryzykować, bo osłabiony organizm będzie podatniejszy na choroby a epidemia może trwać wiele tygodni.
Staram się odżywiać zdrowo - więcej sałatek i ogórków kiszonych ( jak zabraknie świeżych warzyw i owoców w mieszkaniu to konsumuje przetwory) + regularnie spożywam syrop z mlecza (mam kilka słoiczków które zrobiłem w sezonie).
Jeżeli choroba jest bakteryjna a nie wirusowa to spożywam nieduże ilości alkoholu.
Unikam kontaktów z innymi osobami i staram się pozyskać jak najwięcej informacji o chorobie - sposób rozprzestrzeniania, pierwsze oznaki, sposoby leczenia.
Witam, działania jakie bym podjął to:
1. Załatwienie urlopu w pracy (moja praca wymaga kontaktu z duża ilością osób - potencjalnych nosicieli wirusa)
2. Unikanie skupisk ludzkich (galerii handlowych lub środków komunikacji publicznej)
3. Wzmocnienie odporności poprzez zażywanie odpowiednich suplementów.
4. Dbanie o higienę, w tym częste mycie rąk itp.
Celowo pominąłem szczepionkę przeciwko grypie ponieważ te przygotowywane sa na bazie wirusa z poprzedniego roku i napewno nie zadziałają. W przypadku dostępności skutecznej szczepionki zaszczepienie sie byłoby na pierwszym miejscu.
Biore suplementy i inne rzeczy wzmacniajace odporność. Unikam ludzi w miare możliwości.
Kali 9000 Suplementy są do kitu. Lepszy czosnek.
no to też dodajmy.
odporność buduje się latami a nie garstka tabletek i jestem odporny .... ćwiczenia, zdrowe ,odzywianie, zdrowy sen, odpoczynek ,relax .regularne badania lekarskie to buduje odporność a nie tabletki
Ja jestem w dość komfortowej sytuacji. Pracuję zdalnie więc nie mam kontaktu z dużą liczbą osób. W dodatku mam cel ewakuacji na wsi (w zasadzie osadzie w promieniu 200m jest 8 zamieszkałych domów), więc załatwiam szybko jakieś względnie uniwersalne leki (antybiotyki, leki na odporność) wsiadam w samochód i jadę.
Krzysiek,może zrobisz odcinek o zabezpieczeniu domu,mieszkania w bloku, w przypadku wybuchu anarchii,jaka może mieć miejsce np.przez dłuży brak prądu przez co sklepy będą zamknięte.A ludzie zaczną zachowywać się jak zwierzęta w poszukiwaniu jedzenia.Oglądałem film jak przez wyladowanie słoneczne była awaria prądu na całym Świecie.I pokazywali kolejne etapy co przestaje działać.A wszystko kończyło się tym że ludzie zaczynali się zabijać za paliwo,wodę i jedzenie.Czy możemy zostając w mieście ukryć swoją obecność?Pozdrawiam
Zostaję w domu, pracuję zdalnie, jem zapasy. Wychodzę tylko jak muszę, jedyna maska jaką mam to antysmogowa, więc ją zakładam. Ewentualnie dokupuję do zapasów świeżych warzyw, żeby były na rosołek na odporność.
Przy takich warunkach szansa na to że mnie ukatrupi jest w zasadzie żadna, bo 1%. Pewnie warto zrobić zapas żywności i wody, głównie po to żeby ograniczyć konieczność wychodzenia z domu, a przez to kontakt z potencjalnym czynnikiem chorobotwórczym. Generalnie kontakt z innymi ludźmi i przebywanie na zewnątrz warto ograniczyć do niezbędnego minimum, a jeśli już wyjść trzeba to przygotowanym czyli ze środkami ochrony indywidualnej.
Jak ktoś ma bunkier to pewnie niegłupim pomysłem jest zamknięcie się tam i przejście na system filtracji powietrza (jeśli sam bunkier jest szczelny).
W sumie nie zastanawiałem się nigdy nad takim scenariuszem, dodatkowo taki jeden łysy Pan z youtube mówił przy jakiejś okazji żeby nie przygotowywać się na scenariusze.
Łysy pan z UA-cam właśnie przegląda komentarze opracowując kolejny odcinek i zauważył, że ten przeoczył wcześniej.
Jasne, że nie chodzi o to, by się przygotowywać na pojedyncze konkretne scenariusze. Takie podejście może bowiem sprawić, że przegapimy inne rzeczy, ważniejsze w sytuacji dużo bardziej prozaicznej, ale bardziej prawdopodobnej. Ale niech te przeróżne scenariusze będą pretekstem do przemyślenia własnych przygotowań. Z tego nie warto rezygnować. :)
[Krzysiek]
Do dzisiejszego odcinka:1. dzwonię na 991 i ustalam co się stało i ile może potrwać usuwanie awarii (przeżyłem to w ostatnią sobotę gdy prądu nie było od 20 do niedzieli godz.12. 2. Mam zbiornik Hydroforowy na 150 l wody więc zaczynam ją oszczędzać aby wystarczyła do końca awarii. jeżeli to nie wystarczy to będę musiał użyć wiader.3. organizuję zastępcze światło mam latarki i zapas baterii i lampę naftową. Instalacja Co jest wykonana w taki sposób aby chodziła samoczynnie bez prądu. Więc mój dom moją twierdzą.
Na dzisiejsze pytanie. 1. odgraniczam kontakt z otoczeniem. wyjście na zewnątrz tylko w ograniczonych przypadkach w masce i okularach, (grypa przenosi się drogą kropelkową)
Gdyby Doszło to takiej epidemii skupiłbym się na higenie jak najczęstsze mycie rąk, następnie ograniczył kontakt z innymi ludźmi do minimum, również pracowałbym w domu (jeżeli nasza praca na to pozwala)
Pozdrawiam 👍
W wypadku epidemii od razu zażywam leki, które mogą mnie wspomóc/obronić przed chorobą (jeżeli ich nie mam, a apteczkę domową mam pokaźną, to staram się je zdobyć). Następnie zabieram EDC i co potrzebniejsze z mieszkania (zapasy jedzenia i picia, komputer, kobietę, medykamenty, etc.), wsiadam w samochód i na obiegu zamkniętym dojeżdżam do jednej z "kryjówek" - chodzi głównie o odcięcie się od ludzi. Cały czas słucham też komunikatów w radiu/TV oraz przeglądam Internet w poszukiwaniu informacji.
Film był publikowany 3 lata temu ale, zabieram ze sobą swoją maskę przeciw gazową ubieram pod nią jeszce 2 chirurgiczne i idę do apteki po leki a następnie do np. Biedronki bo zapas jedzenia na najbliższe 2tyg oczywiście wracam do domu cały się dezynfekuje i dokładnie myje, zakładam że mieszkam sam więc tego jesienia nie będzie wiele mi potrzeba i do tego mam coś jescze w domu
Tam niżej napisaliście, że idziecie do najbliższego ośrodka zdrowia a to jest jedno z miejsc gdzie właśnie najłatwiej coś złapać, bo będą tam dziesiątki jak nie setki już chorych szukających pomocy.
Jest ogromna różnica co robię jak zabraknie prądu zależnie od czasu. Na dzień, na tydzień, miesiąc, rok czy bliżej nieograniczony. I czy mam taką wiedzę i mogę ją zdobyć. Pierwsza newralgiczna sprawa to woda. Pozostaje woda w sklepach która zaraz się skończy. A dalej tylko panika i szał. Więc pewnie jednak najważniejsza jest informacja....
Słucham komunikatów w telewizji, radiu. Jeżeli muszę gdzieś wyjść to zakładam maseczkę i staram się niczego nie dotykać jeśli nie jest to konieczne. Oczywiście nie korzystam z transportu publicznego. Nie chodzę do marketów ani innych miejsc gdzie jest dużo ludzi. Po przyjściu do domu dezynfekuje ręce. Jeżeli okaże się że epidemia jest poważna to biorę wolne zabieram edc, zestaw 72 godziny, plecak ucieczkowy, zapasy i inne rzeczy które mogą się przydać i wyjeżdżam za miasto do miejsca ewakuacji
W sprawie bezpieczeństwa : taka sytuacja z życia, sierpień 2017 przechodzi burza, miejscowości koło miasta nie mają prądu ale samo miasto ma komunikacja działa więc jak by się wydawało żaden problem bo nawet jak nie mam samochodu to pojadę na zakupy PKS. Miasto jedne z większych, w sklepach nawet nie odczuwa się braku podstawowych produktów. Jednym słowem wszystko gra. Tylko że jak się okazuje w tam gdzie nie było prądu pojawiły się różne spiny o to że ktoś ma agregat a my nie mamy a mógłbyś pożyczyc. Relacje mieszkańców zawsze spoko teraz nie ma prądu dwa dni przez co spad tylko poziom życia. Bo wszystko co potrzebne do życia było dostępne. Sierpień więc ciepło jedzenie woda do kupienia inne produkty też. Dlatego zachowanie ludzi dało mi do myślenia co by było jak prądu nie było by długo albo nie było by go też w mieście.
Dlatego montuje u siebie PV z aku które bd w stanie utrzymać mi zasilanie domu przez ok tydzień przy normalnym użytkowaniu. Wiadomo w dobie kryzysu urządzenia które nie są niezbędne zostaną wyłączone co wydłuży działanie powerwalla nawet jakby nie było słońca aby powerwalla podladowało.
Co do kas fiskalnych, awaryjne zasilanie w Biedronkach starcza na jakies 20 min pracy i jest to czas dla kierownika by zamknac sklep i rozliczyc zmiane ;D.
W przypadku epidemii: sprawdzam zapas wody, środków dezynfekcyjnych, ręczników jednorazowych i witamin. Gdy czegoś brakuje uzupełniam kupując.
Chyba traktujesz te odpowiedzi zbyt poważnie, mam namyśli te o alkoholu lub o siedzeniu w kącie i płakaniu, mam wrażenie że te osoby napisały to dla żartu, ale kto wie, może ktoś naprawdę ma zamiar się nachlać i płakać bo prądu niema.
Niewykluczone, ale czasem nie jestem w stanie ocenić, czy ktoś jest naprawdę głupi, czy udaje głupka dla żartu.
[Krzysiek]
Ja mam studnie wiec na pierwszym miejscu o wodzie bym nie myślał. Jestem właśnie w Czechach w pracy, w tej miejscowości w której przebywam nic nie wiadomo o jakiejś epidemii. Pozdrawiam.
Grypa? Już pisałem kiedyś.
Mam zapas ok 40 pudełek czystej Wit c w proszku po 90 g każdy. 1g topola 1000% dziennego zapotrzebowania (w teorii) człowiek może przyjmować Wit c w wielkich ilościach bez obaw o zdrowie. W czasie grypy przejmował był 5x dziennie. Nie ma szans załapać grypę przy takiej profilaktyce.
Jest to w moim przypadku bo zapas tej Wit mam zawsze
A w przypadku epidemi natychmiastowy kontakt z rodzina poinformowanie ich o zagrozeniu (lub ewakuacja na tereny bezpieczne), zabezpieczenie zapasow wody, zywnosci i srodkow higieny osobistej oraz apteczki ze srodkami odkazajacymi i opatrunkami (jeszcze apropos wody zapewnienie zrodla ciepla do zagotowania tej wody-kartusze do kuchenek gazowych, paliwa stale itp) i w przypadku kontaktu z ludzmi zakazonymi stosowanie srodkow ochronnych (rekawiczki, maski/maseczki itp)
Jakieś 20 lat temu na mojej ulicy nie było prądu przez 4 dni. Poza tym, że rozmroziła się lodówka, wodę zarówno do jedzenia jak i mycia trzeba było kupować w 5 litrowych baniakach, a z braku światła chodziło się wcześniej spać, to nie stanowiło to większego problemu.
Bo problem nie jest wtedy, gdy prądu nie ma na jednej ulicy. Ale gdy nie ma go w całym mieście, to już się robi poważna katastrofa.
[Krzysiek]
Tylko że jak nie ma prądu w całym mieście, to zgaduje że do energetyki będzie dzwonić pierdyliard innych ludzi, strata baterii w telefonie, czasu i nerwów
A telefon to działa bez nadajników?
Czy Pan wiedział 3 lata temu co nas czeka teraz ...plandemia?
Po pierwsze, to nie "plandemia", tylko pandemia.
Po drugie, o pandemii mówiliśmy od 2010 roku:
ua-cam.com/video/SaZfctSJyRc/v-deo.html
[Krzysiek]
W pierwszej kolejności kupiłbym zapasy żywności hermetycznie zamkniętej między innymi ; makaron , konserwy turystyczne , wodę w zbiornikach 5l, itp. by uniknąć ryzyka zarażenia się, następnie postarał bym się by nie przebywać w większych skupiskach ludzi a jeśli by była taka konieczność ewakuował bym się do punktu ewakuacji .
U mnie w czasie ostatnich orkanów, huraganów i innych wiatrów dość często brakowało prądu. Pierwsze co robię to narzekam, że nie mam naładowanej baterii w laptopie (jeśli nie mam) i włączam w nim tryb uśpienia, druga rzecz to biorę telefon i włączam w nim latarkę oraz szukam powerbanka i lampki w kształcie zwykłej żarówki którą przywieszam do żyrandola, po trzecie dzwonię na 991 - pogotowie energetyczne gdzie nagrana lektorka wyczytuje miejscowości i ulice z brakiem prądu oraz szacowana godzina przywrócenia zasilania. W lato będziemy sprawiać sobie agregat, a z wodą nie będzie problemu, bo gmina instaluje już agregaty na wszystkich stacjach uzdatniania wody. ;)
Krzyśku, nie dokończyłeś mojej wypowiedzi gdzie wypowiadałem się o ewakuacji a coś pomieszałeś :) - ja o rowerze nic nie pisałem. Uzasadniałem dalej dlaczego podejrzewam wybuch wojny. A miasto to wcale nie Suwałki ani Białystok, a Warszawa :).
A odpowiadając na nowe pytanie - również wyjazd do miejsca ewakuacji, gdzie nie ma tylu ludzi co w Warszawie, co za tym idzie, gdzie jest X razy mniejsze ryzyko zarażenia
Pozdrowienia.
Mogło mi się z tym rowerem pomieszać z jakimś innym komentarzem. :( Wybacz.
[Krzysiek]
Zakładając że było by to kilka tygodni, to całe mięso (zakładając że temperatura jest na +) susze i/lub solanka i zakopuje w glebie. Jeśli jest na minusie, to przenosze najpotrzebniejsze rzeczy do jednego pomieszczenia z ogrzwaniem (np koza) by ograniczyć spalanie opału do minimum, z racji tego że istnieje prawdopodobieństwo że nikt mi go nie dowiezie... Woda to standard, dlatego nie wspominam.
a ja powiem tobie tak raz sie zdarzyło że przy opłatach miesięcznych zdarzyło mi sie że zapomniałem o opłatach za prąd (bo jest co 2 mies.) przyszli panowie i wyłączyli prąd jak na nieszczęście był to piątek po południu więc jakoś trzeba było żyć do poniedziałku więc najpierw zapas źródła światła (jak i troche ciepła bo był to grudzień jak odpalisz kilka świeć|(ogrzewanie na prąd)) w czyli świece i latarki które kupuję od tego przypadku reguralnie + zapałki o których chyba wszyscy zapominamy to podstawa podstaw którą należy pośiadać w zapasie benzyna też jak ktoś ma samochód (bo przy każdym tankowaniu można wziąć zawsze 1l. więcej) ładowarke solarną albo na korbke też warto zakupić jak oczywiście chodzi tu mowa o dłuższym okresie niż 24h a przede wszystkim mieć odzież na niskie temperatury.(jak wyłączyli mi prąd to w mieszkaniu miałem +4 st.)
Ciekawe rozważania.Pozdrawiam.
Świetny materiał.
Jako rodzic...od czasu do czasu robiłbym z dziećmi świeczkowisko, aby oswajały się z brakiem światła, itd. Wiecie o co chodzi. ;-)
1. Umieralność rzędu 1 na 100 osób. Niby niewiele, ale to oznacza, że w moim bloku umrą średnio 2-3 osoby.
2. Bierzemy z żoną wolne przynajmniej na kilka dni. Nie wyłazimy z domu na początku, uszczelniam mieszkanie i wyłączam wentylację. Sprawdzam komunikaty oraz internet i w zależności od rodzaju drogi zarażania podejmuję dalsze decyzje.
Dużo dezynfekcji mocnym alkoholem (niekoniecznie wewnętrznej :P), maseczki, higiena. Zapasy mam, także wody butelkowanej, więc się nigdzie nie spieszę. Ewakuacja w ostateczności i dobrze zaplanowana, bo trzeba brać pod uwagę bardzo ostrą kwarantannę.
Czekam do późnej nocy, po czym jadę do całodobowego Tesco (w masce antybakteryjnej) żeby uzupełnić zapasy. Robię też dla rodziców i im podrzucam wraz z zakazem opuszczenia domu i wpuszczania kogokolwiek. Następnie biorę urlop i siedzę w domu przeczekując epidemię.
Brak prądu:
Na wsi, jak zabraknie prądu, to pierwsze, co się robi, to nabranie jak najwięcej wody do garnków i wiaderek, zanim jej też zabraknie, a jak jest ciemno, to zapalam świeczkę. Włączam radio (albo jedną lampkę), żeby wiedzieć kiedy włączą prąd i wyłączam wszystkie inne odbiorniki i światła, żeby nie żarły prądu, jak go włączą, albo, żeby się nie spaliły. Przełączam smartphone w tryb oszczędzania energii, bo mam taki model i słucham radio. Kiedyś napisałbym, że pierwsze - lecę po latarkę, ale od kilku lat mam przy sobie kilka latarek.
Grypa:
Jem dużo czosnku i cebuli. Choroba przenosi się drogą kropelkową, więc unikam podawania rąk, często myję ręce, podczas kichania/kaszlania zasłaniam usta zewnętrzną stroną lewej ręki lub chusteczką higieniczną (jak zdążę). Ubieram się odpowiednio do pogody, żeby nie przegrzać się, albo nie zaziębić.
1.Sprawdzam kto z mojego sąsiedztwa,rodziny i znajomych jest chory ,żeby ewentualnie zapobiec zarażeniu się lub mojej rodziny wirusem.Natomiast jak ktoś z rodziny jest chory zacznie od razu kurację.
2.Sprawdzam zasób leków i antybiotyków w domowej apteczce i jak już mam receptę (co jest prawdopodobne) nabywam te leki.
3.Jeżeli sytuacja będzie się pogarszać to robię zapasy żywności wody i leków (ponieważ takowych nie posiadam jak na razie) i w razie sytuacji nie idę do szkoły i moi rodzice też.
4.Jeżeli epidemia będzie narastać i zarażenie wirusem znacznie wzrośnie do stopnia gdzie umieralność też będzie duża inicjuję plan ucieczki z miasta.
Serdecznie Pozdrawiam!
Scenariuszy jest tak wiele, kazdy ma dosc specyficzne warunki mieszkalne i mozliwosci oraz problemy. Ale nie ma bohatera jak pradu nie ma 2 dni i szykuje sie dluzej. Pora roku jest wiazaca i otoczenie. Wazne jest tez jaki zawod wykonujemy! Niektorzy w zwiazku z awaria pradu nie pojda do pracy z zasady a inni wlasnie musza wiec nie moga organizowac sobie niczego...
Cofamy się 100 lat do tyłu.Dla młodych i zdrowych to na dobre wyjdzie.
Chorzy i inni potrzebujący do życia urządzeń na prąd prawdopodobnie pierwszych 24 godzin nie przetrwają.
Ileż to razy śnieg lub wichura zrywa linie energetyczne i co , to znaczy, że mam się ewakuować z miasta? Bez przesady, choć rozumiem, że tu akurat mowa o innych sytuacjach. Jeśli chodzi o sam koniec filmu - jesteś wizjonerem, czy co? Wiedziałeś o Covid-19?
Jeśli linie energetyczne zerwie śnieg czy wiatr, to w mieście akurat należy się spodziewać względnie szybkiego przywrócenia zasilania.
Ale w przypadku mniejszych miejscowości i rozległych awarii można na naprawę czekać tygodniami. Jeśli to by się przydarzyło zimą, gdy ludziom ogrzewanie przestanie działać, to ewakuowanie się z domu byłoby całkiem rozsądne.
Czy jestem wizjonerem? Nie, ale że to jest jeden z najważniejszych, najbardziej problematycznych i całkiem prawdopodobnych scenariuszy, to wiedzieliśmy i pisaliśmy od lat. Zobacz sam:
ua-cam.com/video/SaZfctSJyRc/v-deo.html
[Krzysiek]
No cóż, to zależy jaki obszar obejmuje ta epidemia. W każdym razie spierdalamy, jeśli tylko możemy. Nie ma co ryzykować, wtedy każdy może być jednym z dziesięciu.
Jeśli nie możemy się ewakuować, to najlepiej non stop dwie maseczki p.pył. z węglem aktywowanym pomiędzy nimi, albo nawet prowizoryczna maska p.gaz z butelki pet z filtrem węglowym, w nadziei, że to coś pomoże.
Oczywiście na początku trza zrobić większy zapas żywności, żeby ograniczyć kontakt z ludźmi. Mam nadzieję, że w takiej sytuacji, uczelnia odwoła zajęcia. Jeśli nie, to rozważam ich olanie, albo jakiś telefonik do dziekanatu z pytaniem czy ich pojebało, że jeszcze nie odwołali.
Jeśli rodzice nie załatwili sobie jeszcze zwolnienia i nie siedzą w domu, to suszę im o to głowę do skutku. Ewentualnie chowam kluczyki do obu samochodów, rozważając jednocześnie, czy to na pewno rozsądne.
Poza tym... siedzimy w domu, myjemy rączki i robimy w gacie. Czekamy na rozwój sytuacji, z nadzieją, że nie wyniknie z tego coś grubszego, bo nikt nie pracuje w strachu przed zarażeniem i jest ogólna lipa. Obawiam się braku prądu. Wtedy m.in. robię zapas amunicji do rewolweru. Tak na wszelki.
Ludzie bez prądu też przetrwają bez ropy gazu człowiek przetrwa gospodarki upadną ale ludzie nie
Jeśli masz na myśli to, że ludzkość (gdzieś, w jakiejś części) przetrwa, to oczywiście trzeba się z tym zgodzić.
To jednak nie oznacza, że przeżyjemy wszyscy, łatwo i bezproblemowo.
Nie wiem, jak Ciebie, ale mnie bardziej interesuje przetrwanie moje i moich bliskich, niż ludzkości jako takiej.
[Krzysiek]
Moja mama zawsze nalewała wody do wanny i garnków, kiedy były ogłoszenia o braku wody albo przy brakach prądu. W latach 80 i 90-tych w moim mieście to wcale nie było taką rzadkością.
Biorę urlop i staram się przeczekać w domu.
Razem z żoną kontaktujemy się z pracodawcą i sprawdzamy czy mamy przymusowe urlopy czy nie. Od tego warunkuje dalsze działania - czy będziemy otrzymywać pełną wypłatę, tylko jedno z nas czy w ogóle. Dodam, że mimo epidemii moglibyśmy spokojnie pracować, ponieważ mamy bardzo ograniczony kontakt z pozostałymi pracownikami - jeździmy wózkami widłowymi w dużym centrum dystrybucyjnym i "ramie w ramie" się tam nie pracuje.
Światło punktowe z latarki nie rzuca się w oczy. Wystarczy ją włożyć do papierowej tubki od alufolii.
Może jeszcze termos na resztę uprzednio zagotowanej wody i wrzucić kawałek imbiru , który rozgrzewa (ogólnie mieć zawsze imbir , czosnek , goździki, cynamon i inne rozgrzewające przyprawy ) . Ocet do dezynfekcji np. podczas sprzątania, soda, proszek do pieczenia , ale jako środek do przepłukania odzieży i nie tylko (Google). Dzięki za info . 👍🏽🐙
Ja się martwię co zrobić jak kiedyś jeszcze PO nie daj Boże dojdzie do władzy...
Jan Kowalski ja dołącze
Rafał Behrendt jest nas już 4
Jan Kowalski ja też chcę :p
@Jan Kowalski To i ja się piszę :D, to już 6 ściu :P
Kupuje jakieś zapasy żywności leki i unikam ludzi o ile to możliwe.
Żel antybakteryjny, przejście na pracę zdalną tak długo jak to będzie możliwe, higienia do najwyższego poziomu, maseczki. Od biedy można by podejść do lekarza (chociaż bycie w przychodni to już i tak spore zagrozenie) i zasymulować objawy, by wyciągnąć od niego receptę na antybiotyk na wszelki wypadek. P.S. - lepiej zamiast zadać pytanie o epidemię grypy lepiej chyba zadać pytanie o na przykład "epidemię dżumy" czy "epidemię ospy prawdziwej" i odwołać się do wydarzenia z lat '50 z Wrocławia, gdzie zamknięto całe miasto.
Dzwonię do bliskich i mówię im żeby zostali w domu i nie wychodzili do ludzi.
Sprawdzam czy nie śpię, wypatrując hordy zombie. Jeżeli oprócz braku prądu zauważam uszkodzenie elektroniki, przypominam sobie podstawy języka rosyjskiego, wypatruję grzyba atomowego i oddziałów specnazu. Oczywiście zabieram najpotrzebniejsze rzeczy i pakuję się do mojej zabawki garażowej (126p odpali nawet po impulsie elektromagnetycznym) i oddałam się od dużego miasta i węzłów komunikacyjnych. Następnie "prywatyzuje" wszystko co się przyda, bez względu na to, czyje to coś jest. W naszym kraju ciężko o broń, więc chwilowo musi wystarczyć nóż, toporek, młotek ewentualnie wiatrówka z lunetą.
Ewakuacja. Uciekam z miasta do rodziców na wieś. U rodziców mam swoje bezpieczne miejsce. Raczej nie czekalbym na rozwój sytuacji.
Jeżeli faktycznie mówimy tylko o gminie lub powiecie (i nie założono kwarantanny) to najrozsądniej jest po prostu wyjechać.
Na pewno staram się ograniczyć kontakt z ludźmi na tyle na ile jest to możliwe. Szukam informacji na temat objawów lub kontaktuję się z kimś kto może mieć jakąś wiedzę na ten temat aby wiedzieć czy jestem zarażony.
W razie epidemii ograniczam wyjścia w miejsca gdzie są ludzie do minimum a jak muszę to chodzę w masce medycznej, jem czosnek i dużo cebuli :)
Jeśli jestem w domu to po prostu czekam. Nie wpuszczam obcych do domu. Jeśli jestem "na mieście" wracam do domu. Ubrania daję do prania a sam biorę prysznic. I czekam. Uruchamiam radio.
●Ewakuacja do miejsca odosobnionego
●Zrobiłbym tak duże zapasy żeby nie mieć styczności zbyt często z zarażonymi, ale takie żeby się nic nie zmarnowało.
● Szybka inwentaryzacja w lekach jakie mam i jakie warto wykupić.
●Korzystać z naturalnych źródeł witamin które wspomagają odporność, tak długo jak to tylko możliwe takich jak kiszona kapusta, a dopiero potem wykorzystywać leki.
●Zaopatrzenie w środki higieny typu mydło, alkohol do odkażania, maseczki higieniczne rękawiczki jednorazowe.
●Korzystanie ze środków masowego przekazu aby być na bieżąco z wiadomościami na temat danego wirusa
Nie znam czasu inkubacji choroby, ale podane parametry nie oznaczają dużego zagrożenia - 1% śmiertelności. Przestaje jeździć do pracy i pracuje zdalnie - tak samo żona, dzieciaki nie chodzą do przedszkola i staramy się nie zarazić (maseczki, mycie itp.). Przy większej śmiertelności przenoszę się (mazury, Francja, Szwajcaria, Włochy, UK) do kogoś z rodziny, znajomych.
Tak jak słucham co ludzie proponują, to chyba trochę dają się ponieść wyobraźni. Zbieramy baterie i powerbanki, odpalamy agregat. Brak prądu to brak prądu, a nie katastrofa. Jeśli dotrą do nas informacje, lub domyślimy się że sprawa jest grubsza niż kilkugodzinna przerwa w dostawie prądu, to przede wszystkim trzeba być ostrożnym. Nie mamy możliwości najczęściej zmagazynować tylu prądu, aby zasilać poważne sprzęty, więc zamiera życie codzienne, pranie, gotowanie, film wieczorem. A to co mamy małego i mobilnego to tak naprawdę daje światło jak jest ciemno i umożliwia słuchanie audycji radiowych. Ile my w nocy będziemy świecić, tylko w drodze do WC. Jeśli chodzi o rozrywkę to polecam książkę, lub proste gry na telefonie. Albo gruntowne porządki w domu za dnia. Wielka mobilizacja powerbanków skończy się z chwilą gdy okaże się że dawno ich nie ładowaliśmy, albo na tym że naładujemy smartfon żeby... no właśnie że by co? Nie będzie działać komunikacja, to połowa funkcji zbędna. Zostaje i tu się znów powtórzę, latarka, rozrywka, informacje. Tylko ile można słuchać radia czy grać. Przedewszystkim realizm. Nie hurra survival.
Idę do sklepu kupić jakieś witaminy, suplementy itp (ale nie do apteki, gdzie będą kolejki już chorych), sprawdzam (ew. uzupełniam) zapas żeli do dezynfekcji rąk, uzupełniam zapas żywności a następnie ograniczam do granic możliwości kontakt z ludźmi (jeżeli to możliwe biorę wolne w pracy).
Myję się, zachowuję środki ostrożności, ubieram się jak najszczelniej, ewakuuję się do innego miasta, idę do tamtejszego szpitala w celu diagnozowania choroby.
(tak swoją drogą ta choroba jest dosyć agresywna jak na grypę)
Wyciągam z garażu agregat i podłanczam od lodówki i piec gazowy. Bęzyne mają sąsìedzi w samochodach. 😉👍