Bo własnie tego zostaliśmy nauczeni. Bo tak funkcjonowało środowisko w którym wzrastaliśmy, że właśnie tym jest miłość - bluszczowa bliskość i kłucie; bo tylko tak potrafili nas kochać. I siebie. Ludzie nie są źli z natury. Ludzie są zranieni - brakiem miłości, akceptacji, poczucia bycia wartościowym dlatego, że się jest a nie że się grzecznie zachowuje przy stole. Czytałam ostatnio artykuł o tym, że gdyby nie zakochanie nigdy byśmy nie zmierzyli się z traumami jakich doświadczyliśmy w okresie dzieciństwa; bo dopiero wtedy zaczynamy powtarzać wzorce i widzieć (o ile) jak są destrukcyjne. Plus trzeba pamiętac trzeba, że dobieramy partnera wedle schematu w którym umiemy się zachować; czyli tym znanym z domu. Jest taki piękny cytat psychoterapetów: "Mamy w życiu dwa problemy: Mamę i Tatę".
Gdyby ludzie się nie zdradzali to jestem pewien że nie mieli by takiego parcia na bluszczową bliskość, z drugiej strony wtedy mogli by też przestać się starać o drugą połówkę.
@@adamadamx5464 Zdrada to tez jest efekt, a nie przyczyna. Taki sam jak bluszczowość oraz szantaż emocjonalny, że dbanie to zazdrość i strach o zdradę. To wszystko są ojbawy tego, że nie znamy tego czym naprawdę jest bezwarunkowa miłość.
Jeśli masz minimum inteligencji to jak masz źle wzorce z domu to się trzymasz od nich z daleka.w życiu dorosłym robisz dokładnie odwrotnie Jesteś dorosłym człowiekiem a mama i tata nie ma więcej na ciebie wpływu chyba że jeszcze mentalnie się od nich nie oderwaleś
@@jakubgorny666 Instynktowanie człowiek wie co jest dobre i co złe. Mamy to udowodnione naukowo. Warstości których jesteśmy uczeni i świat jaki znamy z domu generuje to jakimi jesteśmy ludzmi, jesteąśmy tym czego zostalismy nauczeni do momentu w którym idziemy na terapie żeby zrozumieć wzorce, schematy i nauczyć sie ich i je przepracować jeśli niszczą nas i nasze otoczenie.
@@halemohalemo5741 Jest taka opowieść o kobiecie, która została bardzo skrzywdzona przez swoją matkę. Całe dorosłe życie postępowała tak żeby nie powtarzać niczego co ma z domu. Jeśli pamiętała z domu, że jej matka kupowała margarynę to ona kupowała masło, jeśli jej matka piła herbatę rano ona piła kawę. Problem w tym, że mimo, że wszystko robiła całkiem inaczej niż ta matka, cały czas była z tą matką związana, bo ta matka ciągle wybierała za nią co ona ma robić. WIęc wybacz, ale to nie "odrobina inteligencji" sprawia, że w dorosłym życiu robisz wszystko odwrotnie tylko fuzyjne związanie z rodzicem którego się nie widzi i jeszcze zasłania to intelentem.
Dużo prawdy. Gdy się zmagałem z nałogiem alkocholowym to mocno raniłem moją dziewczynę :( Wyszedłemz tego, postawiłem na rozwój osobisty itp trenuję ciągle świadomość zaawansowaną i czasem odczuwam w chwili napięć, że chciałbym jej powiedzieć coś niemiłego i jak narazie mój wewnętrzny jeżozwierz coraz rzadziej wychodzi :) paradoksalnie takie wzajemne ranienie się wynika często z troski i miłości.
Ludzie się ranją bo sprawia to im przyjemność i dowartowościowują się przez to (różne typy zaburzeń). Efekt Jerzozwierza pojawia się głównie tam gdzie nie ma zaufania do drugiego człowieka albo kiedy nie dostaje się to czego chce.
Kolce jeżozwierza mogą dobrze oddawać na przykład naturę uprzedzeń. Natomiast ja spotkałem się z inną metaforą bliskości między ludźmi. Ludzie jako indywidualiści - zawsze w jakiś sposób inni od reszty - są jak nieokrzesane skały o chaotycznych kształtach. Jedne pasują do innych czasem bardziej, czasem mniej. Kiedy dwie chcą się do siebie zbliżyć, zawsze złożą się niedoskonale jak niepasujące puzzle. Stykać się będą tylko w paru pojedynczych punktach - dla wielu to za mało, by stworzyć zadowalającą bliskość. Dlatego, by się zbliżyć, zaczynają się nawzajem boleśnie ścierać. I tu powstaje pytanie - czy warto przypłacać bliskość okrzesaniem swojej indywidualności? Jedni sądzą że tak inni że nie. Chodzi tu zapewne o wszelakie kompromisy, dostosowywanie się do drugiego człowieka, by móc z nim żyć. Nie wiem, czy ta metafora jest słuszna, bo nie umiem najlepiej w relacje. Może ukazuje sytuacje patologiczną?
Bardzo podoba mi się, że twój kanał to głównie przemyślenia i wszystko przekazujesz w logiczny sposób. Nie znoszę gdy czyjaś filozofia polega na popieraniu swojej racji pustymi cytatami. Odnośnie filmu, to też w tej sferze życia staram się nie targować swoimi uczuciami, co da więcej szczęścia za mniejszy ból. Próbuje akceptować każdy ból i skupiać się na osiągnięciach. Jeśli patrzymy na świat subiektywnie to czemu starać się nie kszałtować swojego spojrzenia. Lubie w tym przypadku przywoływać podejście wynalazców, którzy musieli ponieść setki porażek by odnieść sukces. Jakie mają znaczenie te porażki, jeśli to sukces był celem który osiągneli. Niestety też jestem tylko słabym, tchórzliwym człowiekiem i niezawsze udaje mi się utrzymać to podejście. Nie każdemu by one pomogło, ale wciąż najgorsze to nawet nie spróbować, bo nie dowiemy się co mogliśmy stracić, a coś na pewno już straciliśmy.
Żyjemy. Już prawie pół życia. Mieszkamy już osobno a widujemy się codziennie. Nadal jest złość i żal. I wiemy że mamy dla siebie specjalne miejsce w sercu. Nie jesteśmy sobie jednak obojętni. Ciągnie nas do siebie nawzajem i lubimy te chwile kiedy tymczasowa nieopatrzność pozwala zapomnieć o wcześniejszych urazach. I wtedy jest jakoś tak miło i niezręcznie zarazem. Bo przywykliśmy już do ran. I do kłucia. Po co? Do czego to nam? Dokąd to nas prowadzi? To miłości naszego życia i matki i ojcowie naszych pociech. To ich dłoń trzymamy we wspomnieniach na sali porodowej i ich głos budzi nas co rano. Po jaką cholerę brniemy w te iluzje zranionej dumy? Po kiego diabła dorzucamy co pieca następna kłótnią? Przecież chcemy czegoś innego...
Z tym małym dzieckiem to się zgodzę, ostatnio sama do tego doszłam, żeby tak właśnie patrzeć się w złych chwilach na partnera, bo jednak chyba zawsze będziemy mieć w sobie coś z dziecka. I tak jak ja kiedy robię różne głupoty pod wpływem emocji itp chciałabym, żeby ktoś okazał mi taką wyrozumiałość jak dziecku, tak wydaje mi się, że inni pragnęliby dla siebie tego samego
moim zdaniem ludzia ranią bliskich, przyjaciół i tych co ich kochają bo po prostu mogą to zrobić, zranienie wroga która jest uzbrojony rowniez w psychiczny pancerz, gotowy na przyjecie kazdej obelgi jak i na kontrofensywe wiec duzo latwiej zranic kogos z rodziny, przyjaciol lub nawet wogole ludzi lagodnych kto nie jest gotowy do walki, tak jak mówi stare powiedzenie : nie jestes gotowy na wojne? to bedziesz ja mial! i to jest cala filozofia
Robimy to bo: - sprawdzamy bliskich, ludzie emocjonalnie związani ze sobą reagują na różne akcje/reakcje, osoby z zaburzeniem osobowosci borderline ( tez mi to diagnozowali "szpenie" ) robią to do potęgi Ludzie obcy nam emocjonalnie daliby po przyslowiowej mordzie w ostateczności, w lżejszych przypadkach popukali się w czoło - boimy się odrzucenia wiec prowokujemy bliskich ich raniąc, "przerzucając" w ten sposób winę jest nam lżej samemu odejść, można to porównać do działań wojennych, oczywiście można wypowiedzieć wojnę ale potrzeba "casus belli" aby lepiej wypaść w oczach innych/nie mieć moralnych wyrzutów/aby to lepiej wytlumaczyć - z zemsty i tyczy to ludzi którzy winią bliskich za prawdzie czy urojone krzywdy - dla zabawy ale to już tyczy się ludzi z jakimiś tendencjami typu psychopatia Zrób jakiś odcinek o zespole stresu pourazowego albo wpływie pornografii na życie mężczyzn
Ja myślę, ze na korzyść tego, ze ranimy najbardziej i najczęściej naszych najbliższych - działa po prostu statystyka. Z bliskimi ludźmi mamy wielokrotnie więcej relacji niezależnie od ich typu - więc siłą rzeczy i takich, które ranią. Ale ilość to tylko jedna strona medalu - kolejną statystyczną zależnością powodującą tendencję do ranienia bliskich jest też nasze zaangażowanie w te relacje. Nie tylko wiemy więcej o sobie, ale i zależy nam bardziej i dlatego emocje, zwłasdzca te skrajne, są o wiele silniejsze, a docinki trafiają w tak czuły punkt...
Myślę ,że dlatego ,że wyrzucamy swą złość,ból,zawód,żal i nie potrafimy inaczej,bo łatwiej na kimś się wyżyć,aniżeli pokazać zranienie. Taka tarcza!,a druga osoba nie potrafi potraktować nas jak dziecko",czego byśmy oczekiwali...Druga strona też może być urażona,i też nie potrafi bądź oczekuje też potraktowania jak dziecko"...nie umiemy tak postępować..nikt nas tego nie uczy..za bardzo jesteśmy wrażliwi,dumni,mądrzy,głupi...uważamy to za poniżenie...a czasami wystarczyłoby przytulić i pogłaskać i zrozumieć to małe dziecko w nas.. czyz w większości nie umiemy po prostu kochac....Nie umiemy pracować z emocjami...fajne,trafne te pana wyklady
Mam podobnie z moim ojcem, tyle, że on rani mnie celowo. Uderza w moje bardzo czułe punkty zamiast stawiać realne argumenty w dyskysji/kłótni. Dodatkowo, często używa słów "bo ty zawsze, bo ty nigdy, bo ja nigdy, a ty zawsze..." Bardzo mnie to boli, przez co nie jestem w stanie już z nim normalnie rozmawiać i tylko unikam go w domu.
Bardzo lubię cię słuchać. Podoba mi się w jaki sposób przekazujesz wiedzę, szczególnie z zakresu filozofii. Ah, no i czekam na nowe filmy na kanale Młodość, bo faktycznie coś martwo tam ostatnio :)
Co do tego momentu z tym dzieckiem co wywala talerz na ziemię z jedzeniem... Zdziwilam się, ja jedyne co dostałam i to za kręcenie nosem to wpierdol, plucie i obrażanie.
Spoko, jesteśmy z Tobą i powinnismy wiedzieć, że wkrótce wszystko sie unormuje i będzie dobrze ^.^ sam 3 miesiące temu miałem okazję doświadczać tego samego
@@Mi-Kov Staram się iść do przodu ale różnie to bywa. Dzisiaj są jego urodziny i teoretyczne zaplanowalam weekend dla nas w innym mieście. Nie potrzebnie się zastanawiam, czy on dzisiaj pomyślał o mnie i o tym że mieliśmy jechać To wygląda jakbym się katowała, ale może dlatego przyszły do mnie te myśli bo ostatecznie ja sama pojechalam na weekend gdzieś i chyba samonie sie czuję 😅
discord.gg/qEbrR5u Zapraszam was na Kolegium Dyskusyjne - serwer na Discordzie poświęcony kulturalnym dyskusjom na wszelakie tematy. Duża aktywność i ponad 400 osób!
Wchodząc tutaj nie spodziewałem się usłyszeć takiej prawdy. Moj Boże, filozofia Alaina de Botton to jedna z ważniejszych lekcji w tym roku, o ile nie w życiu.
Właśnie odkryłem ten kanał i brzmi dość interesująco. Mała sugestia, aby w tytule każdego filmiku, po symbolu "|", pojawiała się nazwa kanału. To ułatwia archiwizowanie.
Dojrzały człowiek pracuje nad sobą. Niestety komentarze które tu widzę świadczą o tym, że dobrze jest się samemu wytłumaczyć że swojej nieświadomości własnej psychologii i niechęci do pracy nad samym sobą. Nie cierpie ludzi. Serio. Zawsze wszyscy są winni. Mama siostra brat wujek.
Bo to prostrze niż kochanie. Moze być też tak że krzywdzimy innych aby udowodnić sobie że np. Nie zasługujemy na miłość albo jesteśmy tak beznadziejni że zamiast tworzyć normalne relacje zabijamy siebie i innych od środka
Łukasz, przede wszystkim bardzo dziękuję, że tworzysz ten kanał. Jesteś spryciarzem, masz świetna dykcje i mądrze prawisz. Czy abym dobrze zapamiętała że jesteś psychologiem? Czy można wiedzieć czy prowadzisz własną praktykę i to jest Twoje główne źródło zawodowej pracy.? Pozdrawiam Cię serdecznie
Z tym spryciarzem to bym nie przesadzał (patrząc na moje niektóre wybory życiowe;] ) ale na pewno się nie nudzę. Dzięki za miłe słowa w każdym razie. Psychologię rzeczywiście studiowałem, praktyki nie prowadzę bo pracuje w consultingu i z tego niestety żyje. Niemniej może niedługo uda mi się żyć bardziej z mojej twórczości (najbardziej kręci mnie tworzenie dobrych historii)
Chłodne wychowanie , małe dziecko ale inaczej. Różne dni , mijające lata i wariacki czas w którym żyjemy . Można się zmęczyć sobą bez ,, kolców " temat warty dc .
Hah, nie tak dawno napisałem dziewczynie: nawet najpiękniejsza róża ma kolce o które można się zranić, czy to jest powód by nie sięgać po ten kwiat? A teraz ty mówisz o relacji w kontekście róży. Taka już nasza natura moim zdaniem. Pozdrawiam
Zbytnia zapobiegliwość, zamknięcie się na ludzi też przecież (co ciekawe) może prowadzić do cierpienia. To, co chroni w pewnych kwestiach, w innych prowadzi do wyobcowania.
@@Amelia-lr5lp Jako rasa ludzka częściowo kierujemy się instynktami pierwotnymi a częściowo człowieczeństwem. Nad tym wszystkim jest rozum i możliwość wyboru. Wystarczy pojąć te mechanizmy i lecieć ponad schematami.
Sławek S Niestety nie wszyscy rozumieją to na tyle żeby kierować się rozumem, a raczej by próbować zrozumieć innych... szkoda bo to tylko krzywdzi wszyskich w to zamieszanych
@@CzowiekAbsurdalny Jeżeli jest taka możliwość można na wstępie wyjaśnić wszystko w kilku zdaniach a następnie to rozwinąć. 10 minutowy filmik, który po kolei wszystko wyjaśnia robi się nudny po 4 minutach. Na samym końcu można też polecić literaturę dla wybitnie zainteresowanych. Pozdrawiam
Odpowiedź prosta i banalna, mozna porownac do zawistości polaków. W miłości jak z sąsiadem, nie może mieć lepiej od nas. Ranimy drugą osobę, celowo czy też nie, tylko dlatego żeby poczuła NASZ ból. Nie mniej jednak jest to podswiadomy proces, za co później przepraszamy
Ranimy druga osobę żeby poczuła nasz ból??? To nie jest milosc.nie wszyscy ludzie umieją kochać niestety na tym świecie. Jak kogoś kochasz chcesz żeby nigdy krzywda mu się nie stała nawet najmniejsza.
Zależy nam na innych, ale też zależy nam na sobie samych. Czasami jesteśmy zbyt zmęczeni, by zadbać o dwie osoby na raz. Przynajmniej tak to widzę ze swoich doświadczeń. Druga sprawa, to że nie da się "zranić" kogoś, kto jest daleko. Nawet jeśli danego dnia wkurzył nas szef, to prędzej oberwie partner albo dziecko, bo są "pod ręką".
Człowieku - o czym ty mówisz? 10 minut wygadywania niedorzeczności. Ja nigdy - nawet raz - nie zraniłem nikogo kogo kocham ani - nawet raz - nie byłem zraniony przez nikogo kogo kocham. Skąd ty bierzesz takie dane, że człowiek - rzekomo - rani najbardziej tego kogo kocha? Z własnego doświadczenia? Z doświadczenia innych? Co to za banialuki..
Czy Twoi ukochani potwierdzą taką wersję?;) A tak poważnie, jeśli należysz to tych nielicznych ludzi świadomych, bezbłędnych i pozbawionych lęków to mogę Ci tylko gratulować!:)
@@CzowiekAbsurdalny Rzecz polega na czym innym niż moja bezbłędność czy błędność. Ja po prostu miałem i mam żywe kontakty z tymi, których kocham - czego zapewne Ty o sobie powiedzieć nie możesz. Odpowiedź na pytanie tytułowe filmu: "Dlaczego ranimy tych, których kochamy?" brzmi: jest tak dlatego, że wcale ich nie kochamy. Zranienie kogoś kogo kochamy jest fizycznie niemożliwe, gdyż bardziej dbamy o jego dobro niż o swoje własne.
Uwielbiam Twoją szczerość i łatwe wytłumaczenie dla skomplikowanego tematu. Dzięki ❤
Nie wiem czemu ale z ostatnim twoim zdaniem popłynęły mi łzy.
Niby jestem sobą, a tak mało o sobie wiem.
Świetny materiał.
Bo własnie tego zostaliśmy nauczeni. Bo tak funkcjonowało środowisko w którym wzrastaliśmy, że właśnie tym jest miłość - bluszczowa bliskość i kłucie; bo tylko tak potrafili nas kochać. I siebie.
Ludzie nie są źli z natury. Ludzie są zranieni - brakiem miłości, akceptacji, poczucia bycia wartościowym dlatego, że się jest a nie że się grzecznie zachowuje przy stole.
Czytałam ostatnio artykuł o tym, że gdyby nie zakochanie nigdy byśmy nie zmierzyli się z traumami jakich doświadczyliśmy w okresie dzieciństwa; bo dopiero wtedy zaczynamy powtarzać wzorce i widzieć (o ile) jak są destrukcyjne. Plus trzeba pamiętac trzeba, że dobieramy partnera wedle schematu w którym umiemy się zachować; czyli tym znanym z domu.
Jest taki piękny cytat psychoterapetów:
"Mamy w życiu dwa problemy: Mamę i Tatę".
Gdyby ludzie się nie zdradzali to jestem pewien że nie mieli by takiego parcia na bluszczową bliskość, z drugiej strony wtedy mogli by też przestać się starać o drugą połówkę.
@@adamadamx5464 Zdrada to tez jest efekt, a nie przyczyna. Taki sam jak bluszczowość oraz szantaż emocjonalny, że dbanie to zazdrość i strach o zdradę. To wszystko są ojbawy tego, że nie znamy tego czym naprawdę jest bezwarunkowa miłość.
Jeśli masz minimum inteligencji to jak masz źle wzorce z domu to się trzymasz od nich z daleka.w życiu dorosłym robisz dokładnie odwrotnie Jesteś dorosłym człowiekiem a mama i tata nie ma więcej na ciebie wpływu chyba że jeszcze mentalnie się od nich nie oderwaleś
@@jakubgorny666 Instynktowanie człowiek wie co jest dobre i co złe. Mamy to udowodnione naukowo. Warstości których jesteśmy uczeni i świat jaki znamy z domu generuje to jakimi jesteśmy ludzmi, jesteąśmy tym czego zostalismy nauczeni do momentu w którym idziemy na terapie żeby zrozumieć wzorce, schematy i nauczyć sie ich i je przepracować jeśli niszczą nas i nasze otoczenie.
@@halemohalemo5741 Jest taka opowieść o kobiecie, która została bardzo skrzywdzona przez swoją matkę. Całe dorosłe życie postępowała tak żeby nie powtarzać niczego co ma z domu. Jeśli pamiętała z domu, że jej matka kupowała margarynę to ona kupowała masło, jeśli jej matka piła herbatę rano ona piła kawę. Problem w tym, że mimo, że wszystko robiła całkiem inaczej niż ta matka, cały czas była z tą matką związana, bo ta matka ciągle wybierała za nią co ona ma robić.
WIęc wybacz, ale to nie "odrobina inteligencji" sprawia, że w dorosłym życiu robisz wszystko odwrotnie tylko fuzyjne związanie z rodzicem którego się nie widzi i jeszcze zasłania to intelentem.
Dużo prawdy. Gdy się zmagałem z nałogiem alkocholowym to mocno raniłem moją dziewczynę :(
Wyszedłemz tego, postawiłem na rozwój osobisty itp trenuję ciągle świadomość zaawansowaną i czasem odczuwam w chwili napięć, że chciałbym jej powiedzieć coś niemiłego i jak narazie mój wewnętrzny jeżozwierz coraz rzadziej wychodzi :) paradoksalnie takie wzajemne ranienie się wynika często z troski i miłości.
Ludzie się ranją bo sprawia to im przyjemność i dowartowościowują się przez to (różne typy zaburzeń). Efekt Jerzozwierza pojawia się głównie tam gdzie nie ma zaufania do drugiego człowieka albo kiedy nie dostaje się to czego chce.
Kolce jeżozwierza mogą dobrze oddawać na przykład naturę uprzedzeń. Natomiast ja spotkałem się z inną metaforą bliskości między ludźmi. Ludzie jako indywidualiści - zawsze w jakiś sposób inni od reszty - są jak nieokrzesane skały o chaotycznych kształtach. Jedne pasują do innych czasem bardziej, czasem mniej. Kiedy dwie chcą się do siebie zbliżyć, zawsze złożą się niedoskonale jak niepasujące puzzle. Stykać się będą tylko w paru pojedynczych punktach - dla wielu to za mało, by stworzyć zadowalającą bliskość. Dlatego, by się zbliżyć, zaczynają się nawzajem boleśnie ścierać. I tu powstaje pytanie - czy warto przypłacać bliskość okrzesaniem swojej indywidualności? Jedni sądzą że tak inni że nie. Chodzi tu zapewne o wszelakie kompromisy, dostosowywanie się do drugiego człowieka, by móc z nim żyć. Nie wiem, czy ta metafora jest słuszna, bo nie umiem najlepiej w relacje. Może ukazuje sytuacje patologiczną?
Na moje najbardziej sa skrzywdzeni osoby ktorzy pomagaja i maja dobre serca i nikt ich nie docenia
Wspaniały odcinek. Najzabawniejsze jest to, że w idealnej (nawet) godzinie mojego życia. Dzięki temu spojrzałam na nie chłodnym okiem. Dziękuję ❤️.
Dziękuję..
Mądra to porada by traktować się na wzajem niczym małe dzieci. To może wnieść wiele pokoju w relacjach. Propsik!
Uważam, że twoje słowa były bardzo trafne i rzeczywiście mają swoje odzwierciedlenie w życiu codziennym.
Świetny film!
Niedawno odkryłam Pana kanał bardzo mnie zainteresował, lubię poznawać dlaczego ludzie się tak zachowują i tu mogę dostać odpowiedź
Bardzo podoba mi się, że twój kanał to głównie przemyślenia i wszystko przekazujesz w logiczny sposób. Nie znoszę gdy czyjaś filozofia polega na popieraniu swojej racji pustymi cytatami. Odnośnie filmu, to też w tej sferze życia staram się nie targować swoimi uczuciami, co da więcej szczęścia za mniejszy ból. Próbuje akceptować każdy ból i skupiać się na osiągnięciach. Jeśli patrzymy na świat subiektywnie to czemu starać się nie kszałtować swojego spojrzenia. Lubie w tym przypadku przywoływać podejście wynalazców, którzy musieli ponieść setki porażek by odnieść sukces. Jakie mają znaczenie te porażki, jeśli to sukces był celem który osiągneli. Niestety też jestem tylko słabym, tchórzliwym człowiekiem i niezawsze udaje mi się utrzymać to podejście. Nie każdemu by one pomogło, ale wciąż najgorsze to nawet nie spróbować, bo nie dowiemy się co mogliśmy stracić, a coś na pewno już straciliśmy.
Jesteś mądrym facetem. Znakomicie się Ciebie słucha. Dziękuję za ten szczególnie wykład.
Dziękuję za odcinek i bardzo słuszne, logiczne przemyślenia.
Pozdrawiam
Żyjemy. Już prawie pół życia. Mieszkamy już osobno a widujemy się codziennie. Nadal jest złość i żal. I wiemy że mamy dla siebie specjalne miejsce w sercu. Nie jesteśmy sobie jednak obojętni. Ciągnie nas do siebie nawzajem i lubimy te chwile kiedy tymczasowa nieopatrzność pozwala zapomnieć o wcześniejszych urazach. I wtedy jest jakoś tak miło i niezręcznie zarazem. Bo przywykliśmy już do ran. I do kłucia. Po co? Do czego to nam? Dokąd to nas prowadzi? To miłości naszego życia i matki i ojcowie naszych pociech. To ich dłoń trzymamy we wspomnieniach na sali porodowej i ich głos budzi nas co rano. Po jaką cholerę brniemy w te iluzje zranionej dumy? Po kiego diabła dorzucamy co pieca następna kłótnią? Przecież chcemy czegoś innego...
Z tym małym dzieckiem to się zgodzę, ostatnio sama do tego doszłam, żeby tak właśnie patrzeć się w złych chwilach na partnera, bo jednak chyba zawsze będziemy mieć w sobie coś z dziecka. I tak jak ja kiedy robię różne głupoty pod wpływem emocji itp chciałabym, żeby ktoś okazał mi taką wyrozumiałość jak dziecku, tak wydaje mi się, że inni pragnęliby dla siebie tego samego
moim zdaniem ludzia ranią bliskich, przyjaciół i tych co ich kochają bo po prostu mogą to zrobić, zranienie wroga która jest uzbrojony rowniez w psychiczny pancerz, gotowy na przyjecie kazdej obelgi jak i na kontrofensywe wiec duzo latwiej zranic kogos z rodziny, przyjaciol lub nawet wogole ludzi lagodnych kto nie jest gotowy do walki, tak jak mówi stare powiedzenie : nie jestes gotowy na wojne? to bedziesz ja mial! i to jest cala filozofia
Robimy to bo:
- sprawdzamy bliskich, ludzie emocjonalnie związani ze sobą reagują na różne akcje/reakcje, osoby z zaburzeniem osobowosci borderline ( tez mi to diagnozowali "szpenie" ) robią to do potęgi
Ludzie obcy nam emocjonalnie daliby po przyslowiowej mordzie w ostateczności, w lżejszych przypadkach popukali się w czoło
- boimy się odrzucenia wiec prowokujemy bliskich ich raniąc, "przerzucając" w ten sposób winę jest nam lżej samemu odejść, można to porównać do działań wojennych, oczywiście można wypowiedzieć wojnę ale potrzeba "casus belli" aby lepiej wypaść w oczach innych/nie mieć moralnych wyrzutów/aby to lepiej wytlumaczyć
- z zemsty i tyczy to ludzi którzy winią bliskich za prawdzie czy urojone krzywdy
- dla zabawy ale to już tyczy się ludzi z jakimiś tendencjami typu psychopatia
Zrób jakiś odcinek o zespole stresu pourazowego albo wpływie pornografii na życie mężczyzn
Ja myślę, ze na korzyść tego, ze ranimy najbardziej i najczęściej naszych najbliższych - działa po prostu statystyka. Z bliskimi ludźmi mamy wielokrotnie więcej relacji niezależnie od ich typu - więc siłą rzeczy i takich, które ranią. Ale ilość to tylko jedna strona medalu - kolejną statystyczną zależnością powodującą tendencję do ranienia bliskich jest też nasze zaangażowanie w te relacje. Nie tylko wiemy więcej o sobie, ale i zależy nam bardziej i dlatego emocje, zwłasdzca te skrajne, są o wiele silniejsze, a docinki trafiają w tak czuły punkt...
Ranny rani !
Myślę ,że dlatego ,że wyrzucamy swą złość,ból,zawód,żal i nie potrafimy inaczej,bo łatwiej na kimś się wyżyć,aniżeli pokazać zranienie. Taka tarcza!,a druga osoba nie potrafi potraktować nas jak dziecko",czego byśmy oczekiwali...Druga strona też może być urażona,i też nie potrafi bądź oczekuje też potraktowania jak dziecko"...nie umiemy tak postępować..nikt nas tego nie uczy..za bardzo jesteśmy wrażliwi,dumni,mądrzy,głupi...uważamy to za poniżenie...a czasami wystarczyłoby przytulić i pogłaskać i zrozumieć to małe dziecko w nas.. czyz w większości nie umiemy po prostu kochac....Nie umiemy pracować z emocjami...fajne,trafne te pana wyklady
Mam podobnie z moim ojcem, tyle, że on rani mnie celowo. Uderza w moje bardzo czułe punkty zamiast stawiać realne argumenty w dyskysji/kłótni. Dodatkowo, często używa słów "bo ty zawsze, bo ty nigdy, bo ja nigdy, a ty zawsze..."
Bardzo mnie to boli, przez co nie jestem w stanie już z nim normalnie rozmawiać i tylko unikam go w domu.
Bardzo lubię cię słuchać. Podoba mi się w jaki sposób przekazujesz wiedzę, szczególnie z zakresu filozofii. Ah, no i czekam na nowe filmy na kanale Młodość, bo faktycznie coś martwo tam ostatnio :)
Co do tego momentu z tym dzieckiem co wywala talerz na ziemię z jedzeniem...
Zdziwilam się, ja jedyne co dostałam i to za kręcenie nosem to wpierdol, plucie i obrażanie.
Po raz kolejny... w punkt
Oglądam to po zerwaniu i jest mi bardzo przykro. 😢
Spoko, jesteśmy z Tobą i powinnismy wiedzieć, że wkrótce wszystko sie unormuje i będzie dobrze ^.^ sam 3 miesiące temu miałem okazję doświadczać tego samego
@@Mi-Kov Staram się iść do przodu ale różnie to bywa. Dzisiaj są jego urodziny i teoretyczne zaplanowalam weekend dla nas w innym mieście. Nie potrzebnie się zastanawiam, czy on dzisiaj pomyślał o mnie i o tym że mieliśmy jechać To wygląda jakbym się katowała, ale może dlatego przyszły do mnie te myśli bo ostatecznie ja sama pojechalam na weekend gdzieś i chyba samonie sie czuję 😅
Trzymam kciuki za Ciebie, lala
Bardzo chętnie przeczytałabym twoją książkę:)
O! to super, bo faktycznie rzadko pojawiają się nowe filmiki - pozdrawiam ^_^
Jeden z mądrzejszych wywodów jakie ostatnio słyszałam
Ciekawy filmik 👏
Wstrzeliłęś się idealnie z tematem odcinka :)
discord.gg/qEbrR5u
Zapraszam was na Kolegium Dyskusyjne - serwer na Discordzie poświęcony kulturalnym dyskusjom na wszelakie tematy. Duża aktywność i ponad 400 osób!
Dobry odcinek, bo daje do myślenia. Nie znałem metafory z jeżozwierzami.
❤️
Swietny odcinek 👏😘 Cheers🥂
Macie problem. Jak kolcozwierz dorasta i jego kolce sa dlugie- zaczyna kluc tylko tych na duzy dystans!
Brakowało mi twoich filmów
Mi brakowało Waszych komentarzy! :)
Dawno Pana nie było. Tęsknilam
Mi też, zresztą jest coś w Panu takiego pociągającego. Pozdrawiam
Do ludzi tylko dystans, nie ma sensu cierpieć. Są ciekawsze rzeczy do robienia niż wchodzenie w "bliskie realcje"
Wchodząc tutaj nie spodziewałem się usłyszeć takiej prawdy. Moj Boże, filozofia Alaina de Botton to jedna z ważniejszych lekcji w tym roku, o ile nie w życiu.
Proszę:)
kurwa no tak, w sumie to dokładnie tak
Właśnie odkryłem ten kanał i brzmi dość interesująco.
Mała sugestia, aby w tytule każdego filmiku, po symbolu "|", pojawiała się nazwa kanału.
To ułatwia archiwizowanie.
Dojrzały człowiek pracuje nad sobą. Niestety komentarze które tu widzę świadczą o tym, że dobrze jest się samemu wytłumaczyć że swojej nieświadomości własnej psychologii i niechęci do pracy nad samym sobą. Nie cierpie ludzi. Serio. Zawsze wszyscy są winni. Mama siostra brat wujek.
"Dobry jesteś doktorku"
Bo to prostrze niż kochanie. Moze być też tak że krzywdzimy innych aby udowodnić sobie że np. Nie zasługujemy na miłość albo jesteśmy tak beznadziejni że zamiast tworzyć normalne relacje zabijamy siebie i innych od środka
Łukasz, przede wszystkim bardzo dziękuję, że tworzysz ten kanał. Jesteś spryciarzem, masz świetna dykcje i mądrze prawisz. Czy abym dobrze zapamiętała że jesteś psychologiem? Czy można wiedzieć czy prowadzisz własną praktykę i to jest Twoje główne źródło zawodowej pracy.? Pozdrawiam Cię serdecznie
Z tym spryciarzem to bym nie przesadzał (patrząc na moje niektóre wybory życiowe;] ) ale na pewno się nie nudzę. Dzięki za miłe słowa w każdym razie. Psychologię rzeczywiście studiowałem, praktyki nie prowadzę bo pracuje w consultingu i z tego niestety żyje. Niemniej może niedługo uda mi się żyć bardziej z mojej twórczości (najbardziej kręci mnie tworzenie dobrych historii)
@@CzowiekAbsurdalny Dzięki za odpowiedź! Będę śledzić każdy filimk który wrzucisz bo takich perełek jest jak na lekarstwo na YT (bez sciemy). Pozd
Chłodne wychowanie , małe dziecko ale inaczej. Różne dni , mijające lata i wariacki czas w którym żyjemy . Można się zmęczyć sobą bez ,, kolców " temat warty dc .
Od strony religijnej, to jest dzialanie zlego ducha, ktory chce popsuc nasze relacje, zebysmy zostali sami...
Myślę że ranimy tych których kochamy bo oczekujemy zrozumienia dbałości o nas i gdy tu coś szwankuje mamy żal, pretensje o niespełnione oczekiwania.
Przepraszam czy ja słyszę soundtrack z minecrafta w tle?
Odcinek bardzo dobry, ale temat niewyczerpany, bo wyczerpać go chyba nie sposób :)
Hah, nie tak dawno napisałem dziewczynie: nawet najpiękniejsza róża ma kolce o które można się zranić, czy to jest powód by nie sięgać po ten kwiat? A teraz ty mówisz o relacji w kontekście róży. Taka już nasza natura moim zdaniem. Pozdrawiam
2:57 o, to ciekawe. Mógłbyś podać źródło, bo jak czytałem o wszelkim warunkowaniu, to czegoś takiego nie znalazłem :)
Jak dla mnie jest to powiązane z niechęcią do ponoszenia strat, o którym między innymi pisał Daniel Kahneman w swojej książce "Pułapki myślenia"
Żadna dieta nie da nic, kiedy nie wiesz czy szkodzą Ci tłuszcze, czy węglowodany. Można to sprawdzić za pomocą badań genetycznych.
Uważam, że bardzo trafne przemyślenia
Ranimy kogoś żeby go może chronić ?
Może i masz rację ale wtedy chcemy Go chronić tak jakbyśmy chronili przed "samym sobą"a wiec ... nic dobrego z tego racznej nie wyniknie.
a złodziej kradnie rzecz która w jego rękach będzie bezpieczniejsza skoro tamta osoba nie umiała tego upilnować, jasne że tak
Skorpion to nie to samo ale jak tak uważasz to spoko
Żądza pieniądza,konsumpcjonizm,władza i przerost ambicjonizmu oraz przerost własnego ego.
czesc, czy jestes moze posiadaczem Parerga i Paralipomena W poszukiwaniu mądrości życia tom 1? jesli tak to moglbys pożyczyc?
Co to za soundtrack w tle?
Zbytnia zapobiegliwość, zamknięcie się na ludzi też przecież (co ciekawe) może prowadzić do cierpienia. To, co chroni w pewnych kwestiach, w innych prowadzi do wyobcowania.
Ranimy bo mamy problemy z komunikacją? Inaczej rozumiemy takie same zdania... różnie odbieramy wszystko do około nas?
Ściśle przyjęte schematy + egoizm.
Sławek S Dokładnie, czyli błędne koło i wada rasy ludzkiej
@@Amelia-lr5lp Jako rasa ludzka częściowo kierujemy się instynktami pierwotnymi a częściowo człowieczeństwem. Nad tym wszystkim jest rozum i możliwość wyboru. Wystarczy pojąć te mechanizmy i lecieć ponad schematami.
Sławek S Niestety nie wszyscy rozumieją to na tyle żeby kierować się rozumem, a raczej by próbować zrozumieć innych... szkoda bo to tylko krzywdzi wszyskich w to zamieszanych
@@Amelia-lr5lp , takich osób trzeba unikać. Jak nie rokują to szkoda własnego życia na kolce i skorupy.
Ja sie wykrwawiam
Czytales wilka stepowego?
Marna książka.
Do takiego traktowania trzeba dwojga
Nie oglądając filmu mogę opisać to na autopsji:
Dla zasad
Dla zabawy
Dla zemsty (to dopisałem edytując tekst).
To obejrzyj i pogadamy jeszcze raz ;) (Acz wszystko to też prawda... )
@@CzowiekAbsurdalny Jeżeli jest taka możliwość można na wstępie wyjaśnić wszystko w kilku zdaniach a następnie to rozwinąć. 10 minutowy filmik, który po kolei wszystko wyjaśnia robi się nudny po 4 minutach. Na samym końcu można też polecić literaturę dla wybitnie zainteresowanych. Pozdrawiam
Bo to jest najprostsze.
Odpowiedź prosta i banalna, mozna porownac do zawistości polaków. W miłości jak z sąsiadem, nie może mieć lepiej od nas. Ranimy drugą osobę, celowo czy też nie, tylko dlatego żeby poczuła NASZ ból. Nie mniej jednak jest to podswiadomy proces, za co później przepraszamy
Najbliższy odcinek będzie o zawiści Polaków;)
Ranimy druga osobę żeby poczuła nasz ból??? To nie jest milosc.nie wszyscy ludzie umieją kochać niestety na tym świecie. Jak kogoś kochasz chcesz żeby nigdy krzywda mu się nie stała nawet najmniejsza.
Ojezu wytłumaczysz może mi to w lepszy sposób niż moja terapeutka
Zależy nam na innych, ale też zależy nam na sobie samych. Czasami jesteśmy zbyt zmęczeni, by zadbać o dwie osoby na raz. Przynajmniej tak to widzę ze swoich doświadczeń.
Druga sprawa, to że nie da się "zranić" kogoś, kto jest daleko. Nawet jeśli danego dnia wkurzył nas szef, to prędzej oberwie partner albo dziecko, bo są "pod ręką".
Co to znaczy, że ludzie się ranią? Mógłby mi ktoś napisać jakieś przykłady, bo nie rozumiem tego.
Bardzo cicho. :(
Kurwa strzał w 10e
Pan to chyba nie ma dzieci, na spokojnie analizuje zachowanie dziecka...? Dobre🤣🤣🤣🤣🙈
Trzeba próbować, aby nie wychowywać jeżozwierzy na swoje podobieństwo ;)
Chyba ma dzieci
Mam ale nie bije więc chyba odrobinę cierpliwości jeszcze mam;)
@@CzowiekAbsurdalny 😂
Człowieku - o czym ty mówisz? 10 minut wygadywania niedorzeczności. Ja nigdy - nawet raz - nie zraniłem nikogo kogo kocham ani - nawet raz - nie byłem zraniony przez nikogo kogo kocham. Skąd ty bierzesz takie dane, że człowiek - rzekomo - rani najbardziej tego kogo kocha? Z własnego doświadczenia? Z doświadczenia innych? Co to za banialuki..
Czy Twoi ukochani potwierdzą taką wersję?;) A tak poważnie, jeśli należysz to tych nielicznych ludzi świadomych, bezbłędnych i pozbawionych lęków to mogę Ci tylko gratulować!:)
@@CzowiekAbsurdalny Rzecz polega na czym innym niż moja bezbłędność czy błędność. Ja po prostu miałem i mam żywe kontakty z tymi, których kocham - czego zapewne Ty o sobie powiedzieć nie możesz. Odpowiedź na pytanie tytułowe filmu: "Dlaczego ranimy tych, których kochamy?" brzmi: jest tak dlatego, że wcale ich nie kochamy. Zranienie kogoś kogo kochamy jest fizycznie niemożliwe, gdyż bardziej dbamy o jego dobro niż o swoje własne.
@@hearbeat1354 100%sie zgadzam.
Żądza pieniądza,konsumpcjonizm,władza i przerost ambicjonizmu oraz przerost własnego ego.