Gry: pozwalają na lepsze zrozumienie działania rzeczywistości, oswajają z przestrzenią o 3 i 2 wymiarach przestrzennych, nie pozwalają na szybkie starzenie się umysłu, wizualizują, rozwijają kreatywność, sprawiają że osoba z grami wpisanymi w podstawy umysłu ma *na oko* (nie pytaj bo jeszcze zacznę tłumaczyć, a tego nie chcesz) ok. 143-232%... no może ...-423%-1200% (zależy od łba) przeciętnych zdolności w kwesti wyobrazania i manipulowania obiektami (zna światy wirualne i wyobraźnione (tak to słowo dokładnie chcę tu wstawić) lepiej i nie jest ograniczony do tego co poda mu ten realny (bez wglądu poza jego oczy (wzrok i sposoby na opisanie rzeczywistości (np. fizyka)) i pełnych możliwości manipulacji)), tworzą światy tak bez sensu jak realny, ... (Mam 2% bateri może jeszcze później rozwinę)
@@55sfg55 no no to ja dopisze swój kawałek więc do tego dochodzi że np oglądając Telewizje nie musisz NIC robić oprócz Gapienia się w ekran a natomiast w grach trzeba się bardziej wysilić
@@55sfg55 śmiem twierdzić, że ludzie ograniczający się do ogladania seriali są dużo bardziej ograniczeni niż gracze ale też nie każdej kategorii. Bezmyślne napiepszanie stworków też nie rozwija umysłu i osobowości. Gry cedepu są dlatego dóbre ponieważ dzięki wielowątkowości i multiwyborach możemy sami siebie odkryć i zdefiniować. To jeszcze zależy kto jak gra, jedni grają by grać a drudzy grają, żeby się wczuc. Oile w grze masz kontrolę nad otaczającym Cię światem tak w filmie jesteś ograniczony do wyboru bohatera który ma już jasno przydzielona ścieżkę.
@@55sfg55 sory ale nie będę tego czytał bo mogłeś to zawrzeć w max 4 zdaniach ale może ktoś inny to zrobi, ktoś kto nie ceni swojego czasu. Tak czy inaczej pozdrawiam
@@Demon-vx7by Elokwencja - umiejętność przekonującego, pięknego wypowiadania się. Astronomia zrodziła się z przesądów, elokwencja z ambicji, nienawiści, fałszu i pochlebstwa, geometria z chciwości, fizyka z próżnej ciekawości, nawet filozofia moralna z ludzkiej pychy. więc sie nie zesraj xD
Bardzo fajny materiał. Powiem szczerze że też ostatnio zauważyłem ten trend i co więcej: zaczyna on mnie mocno w grach irytować. Każda jedna produkcja chce otrzymywać 100% mojego czasu i to regularnie przez dłuższy okres. Te systemy uzależniające w nich wprowadzone typu daily czy weekly rewards uważam wręcz za niemoralne zabiegi, które na dłuższą metę mogą wyrządzić w świecie gier bardzo dużo szkód. To wszystko natomiast działa mi na nerwy i sprawia że grać się zwyczajnie odechciewa, bo jeżeli nie poświęcę tak dużej ilości czasu (lub alternatywnie nie przeznaczę kilku stówek na mikrotransakcje), to nic w tej grze nie osiągnę (vide Fifa ultimate team, bo to chyba najbardziej pod tym względem rozbudowana machina uzależniająca).
Czyli w zasadzie nie ma gry, która się kończy sama z siebie. Tak jak nasza cywilizacja w dużej mierze opiera się na umowności (nadanie pieniądzu wartości, odmierzanie czasu, zdefiniowanie kilograma, metra i wiele innych) tak dany tytuł może trwać na podobnej zasadzie.
Bardzo lubie grac w gry ,,bez konca'' ale chyba najwieksza obawa w graniu jest fakt ze zawsze musi powstac cos lepszego i strace czas jaki poswiecilem na gre.
@michal G. to jest konto Gambriego i widocznie Cyberpunk to jego nie ulubiona gra dlatego , że ma małe błędy nie dociągnięcia więc zaczął grać w Fallouta 76
Grzegorz ma taki warsztat, że materiały z nim oglądam w ciemno. Zawsze dobrze przygotowany, rzetelnie, notatki. Oczywiście z całym szacunkiem dla pozostałych osób w zespole.
Rosyjska Ruletka! Gra w którą można grać bez końca, koniec jest w twojej głowie. Niskie wymagania sprzętowe, wystarczy rewolwer. Dla speed runerów polecam pistolet albo luk, można w nią grać do śmierci
Jest jeszcze jedna kwestia - Szef już kiedyś poruszał go w innym materiale. Chodzi o to, że z wiekiem ma się coraz mniej czasu na granie. Więc zaczyna się zwracać uwagę na to, żeby z gierek móc w krótkim czasie wycisnąć jak najwięcej zabawy (taka nowa jednostka fizyczna - fun na sekundę). Także myślę, że podsumowanie Szefa to motto które przyświeca sporej części graczy.
Europa Universalis IV - 2000 godzin i jeszcze mam sporo do zrobienia, grałem w prawie we wszystkie części Monster Huntera - każda po co najmniej 300 godzin (w planach mam zamiar nabyć MH World i tam nabić jakieś 1000+ godzin. Dodatkowo lubię symulatory jak np. FS, więc dla mnie granie w gry które się nie kończą lub prawie nie kończą jest czymś co mi odpowiada, bo jakże mogę przestać grać w grę która mi się tak podoba, a jednocześnie nie mieć odpowiednio dobrego sprzętu by zagrać takiego Worlda xDDDD Nie no, serio EU4 uwielbiam, gram już od 5 lat z malutkimi przerwami, a dopiero mam 57% acziwów, tyle ta gra oferuje, szok.
Lubię "wykłady" tego gościa - ciekawe pomysły, adekwatne przykłady, etc., jednak najbardziej odpowiada mi jego socjologiczne filozofowanie. Takie mocno podstawowe - tyle, na ile pozwala średni odbiorca. Brawo Panie Boberek, niewielu potrafi tak odważnie nie pieрrzyć głupot. I proszę o więcej z historii (umyślnie przeze mnie znienawidzonej), którą ostatnio Pan odpuścił. \(°•,° )/
Zawsze myślałem że tvgry to gracze tacy sami jak ja, ja gram w gry, oni grają w gry; ale w pewnym momencie sobie uświadomiłem że podczas gdy ja rozwijałem swoje umiejętności, stawałem się lepszym graczem, oni rozwijali swoje avatary i dropili lepsze itemy, podczas gdy ja grindowałem swojego skill, oni grindowali level. Pytanie kto na tym wyszedł lepiej, przede mną kolejne tysiące godzin grania w moją ulubioną grę, podczas gdy wam zostaną tylko wspomninia. Tak z przymrużeniem oka. Pozdrawiam!😎
Zamknięcie serwerów w grach multi takich jak Battlefield czy LoL (hehe), gdzie rozgrywka jest podzielona na krótkie mecze, może i nie jest niczym złym. Ale jeśli mowa o grach MMORPG, w których prowadzisz to "drugie życie" i gromadzisz swój dobytek, może być czymś bolesnym a nawet traumatycznym.
Szef ma zawsze rację. Nigdy nie grałem w gry dla samego grania. Gry bez fabuły i zakończenia są dobre do pogrania z kumplami ale kiedy zaczynamy jakąś historię w singlu to oczekujemy że ją dokończymy a nie że gra będzie trwać aż się skończy wsparcie.
Jak chcecie szybki test czy warto grać w grę w którą gracie z tego rodzaju to zróbcie screen statów postaci i zapytajcie na grupce ile taka postać jest warta. Jak zaczną gadać o jakiś śmiesznych sumach to pora zmienić grę. Najgorszym rakiem jest community zwykle gry łatwe, ogólno dostępne dla wszystkich nie odsiewające dzieci/biedaków są marnowaniem czasu.
Śmieszą mnie narzekania, że kampania singlowa jest "tylko" na 30 godzin. Przecież dla każdego normalnego człowieka, który ma życie, 30 godzin poświęconych na jedną grę to spory wysiłek.
Wiesz że programowanie weszło za mocno jak odpalasz pierwszą lepszą grę 3D i zamiast cieszyć się rozgrywką, wtapiać się w świat gry to ty widzisz macierze, obliczenia matematyczne i zastanawiasz się jak został ten shader napisany. I znowu cię do openGLa ciągnie.
Pamiętam jak się ludzie jarali HellGate London, sam od razu kupiłem opakowanie za 129zł (na tamte czasy to cena tych najdroższych gier na premiere) i mimo, że gra okazała się niewypałem i po niecałym roku chyba, zamknęli serwery to miałem poczucie, że nie ograłem gry w 100% i po prostu zabrali mi grę, którą kupiłem. Gracze z Korei mieli serwery jeszcze przez pare miesięcy a potem gra sygnowana na tripleA multiplayer, pogromca Diablo - umarł. Szkoda.
Świetny materiał!!! Rzeczywiście gdy gra jest nieskończona, to najczęściej skończysz ją pod wpływem flustracji. Żeby tego uniknąć polecam nadać takiej grze jakiś cel, po którym będzie można tą grę skończyć z satysfakcją, np. Ja w lolu postawiłem sobie cel, żeby w grze niestandardowej ze znajomymi po prostu pozwiedzać mapę, i próbować dostać się tam gdzie zwykle się nie da (Kayn E), oraz pooglądać tekstury i próbować wyłapać jakieś ciekawostki, na które zwykle nie zwraca się uwagi. Zabawa była świetna i do tego poczucie spełnienia i zakończenia przygody, czego nie da się doświadczyć, w PVP. Podobny przykład, to GTA V. Tam zacząłem grę od online, a dopiero po przegraniu kilkudziesięciu godzin, odpaliłem tryb fabularny. Ostatnia misja była klamrą która w satysfakcjonujący sposób zamknęła mi fabułę i dała poczucie, że nie zmarnowałem tych godzin.
Tak tak granie w gry co mają koniec. Powiedzcie to Hedowi, który marnuje swoje marne życie na X przejściu Demon Souls Remastered. Potem Ci taką zamkniętą grę mogą remasterować w nieskończoność. Wyjdzie Play Station 20 a tam Demon Souls 2077 remasterd PS20 Home Dark Cave Play Edition with a cavegirl in the box ^^
Z perspektywy czasu ciesze się że teraz gry nie są wcale takie długie. Wolałem ten niedosyt niż zbyt długo ciągnący się wątek. Kiedy nie ma się już dużo czasu na granie a chciałoby się ograć ogromną biblioteke gier krótka ale mocna fabuła jest dla mnie dużym plusem.
Ogólnie z grami jest podobnie jak z życiem. Niektórzy wolą szybką drogę na skróty, inni długą, męcząca i satysfakcjonującą przygodę, a jeszcze inni wolą zdobywać osiągnięcia i laury dla sławy i pieniędzy. Gry to troszkę takie odzwierciedlenie naszych kompleksów, każdy może znaleźć coś dla siebie czego brakuje mu w życiowe realnym. Można powiedzieć że dzięki graniu, przeżywany dwa życia, jedno w realu, które często nie możemy zmienić i to w wirtualu, które kreujemy pod własne dyktando.
Kowal swego losu, zegarmistrz swego czasu. Tylko dlatego, że życie jest zamknięte w czasie, wykorzystanie przez nas danego nam czasu na tym ziemskim padole ma jakiś sens i wartość. Droga, którą obieramy sami, decyzje, które sami podejmujemy, konsekwencje naszych działań, emocje pozytywne i negatywne, czas przeznaczony na rozrywkę (czyli w kontekście materiału gry). 'Przegrałem' sporo godzin w różne gry, ale żadnej 'przegranej' sekundy zupełnie nie żałuję, bo każda chwila w którejkolwiek grze, jaka sprawiła mi radość miała i nadal mieć będzie mój prywatny sens. To ja wybrałem te chwile, z których czerpałem radość w grach, czy to tych skończonych, czy pozornie nieskończonych i jestem z tego dumny. Gdybym miał żałować tych decyzji i sposobu, w jaki wykorzystuję swój czas, to chyba zgorzkniałbym lub 'wypalił się growo' - a ja nie chcę się wypalić ;)
Gry to gry, ale co innego ma się sprawa z serialami. Mam kilkanaście tytułów, które mają po 5-6 sezonów, a ja zobaczyłem tylko pierwszy. Teraz aktualnie dopóki cały serial nie wyjdzie to go nawet nie ruszam choćby nie wiem jak mnie internet kusił.
Do CS'a wracam głównie dla ludzi. Mam jakieś 2,5k h i rzucałem kilka razy. Gdyby nie stare zgredy i serwery społecznościowe to już dawno walnąłbym ją w kąt.
Niektórzy grają w niekończące się gry dla znajomych, których poznali poprzez te wszystkie lata. Długie posiedzenia na discordzie czy wspólne niezapomniane rajdy powodują, że w daną grę chce się grać bez względu na to ile ma ta gra oraz ile jeszcze będzie istniała ;)
Dobre jest to jak dana gra jest na prawde długo wieczna i wchodzisz na nią np po latach patrzysz w ekwipunek, i wgl masz możliwość powrotu, chociaż najczęściej zmiany które są wprowadzone lub ich brak w większym stopniu sprawiają że odbijamy się od takiego tytułu ale to miłe jak np po 10 latach mogę sobie wejść na moją postać i zobaczyć co tam słychać czy powspominać stare czasy :)
Także nie lubie gier z długim wsparciem, nie mam nic przeciwko dużym DLC ale powyżej roku człowiek chce pograć w ,,kompletny" produkt a tu cyk non stop DLC i DLC eventy itd.
Kurcze, ile razy miałem po jakimś czasie grania, czasem to jest 10h czasem, 150h i po 500 poczucie w stylu "po co w ogóle w to gram, nawet mnie to nie bawi". Pewne gry wciagaja i staja sie jakby obowiazkiem, ktory odczuwamy wewnetrznie, gramy mimio, ze nie sprawia to frajdy, ale znamy zasady gry i dlatego przy niej zostajemy. Czemu ludzie graja w fife i narzekaja na nia, stwierdzaja u siebie problemy z agresja podczas gry. Gramy w lola po iles tam lat narzekajac, ze to glupie, ludzie sa toksyczni, czujemy sie gorzej po ilus tam meczach bo siada to na glowe. Ludzie graja w mmo kosmiczne ilosci godzin i sami stwierdzaja, ze to rabanie 100 potworow na minute to prawie jak praca, robi sie cos nie wiadomo dlaczego klika dla klikania zamiast pograć w cos co naprawde nas wciagnie i da poczucie zabawy, frajdy.
Gothic...ah shit here we go again, a poza tym to dla mnie seria The Elder Scrolls niby się kończy, ale nigdy nie odkryłem wszystkiego, więc uwielbiam wracać.
Każda gra jest nieskończona, ale tylko niektóre da się skończyć (chodzi o to że np. Hollow knight to gra nieskończona, możemy grać ile chcemy, ale są procenty ukończenia fabuły gry)
Ja mam tak że mało które uniwersum wciagnie mnie fabularnie tak bym nie udawał grając ze treść jest inna niż to co jest na ekranie. Dla mnie historie dobre które mnie kupiły w całości w swej czystej postaci mogą trwać wiecznie. Kazdy kiedyś umrze ale w życiu wrecz unikam tego co nie jest dla mnie satysfakcjonujące. Czasem szarość powtazajacej się codzienności w MMO np jest dobre. Świetny przykład DBD albo Warframe. Dwa różne, świetne przyklady tego samego zjawiska. Kazdy do czegoś dąży. W Warframe mamy motyw historii swiata którą obserwujemy ale gra na start mówi nam ze jesteśmy jednym z wielu Teeno ale łączy nas nie cel a wspólnota. Każdy robi co chce i staje się tym kim chce w ramach możliwości swiata. Stale zmieniajacy się poziom trudności i motyw nowych umiejętności i ulepszeń imitujący swoisty wyścig zbrojeń... Ma to w sobie magię. Potrzeba im moim zdaniem więcej swiata. To sci-fi zawsze znajdzie się motyw nowego wroga lub czegokolwiek gdy obecne konflikty dobiegną końca, to też zawsze znajdzie się podłoże pod nowe wydarzenia oraz wspinanie się ponad dotychczasowe ograniczenia. Ja postawiłem na dosłownie noeśmoertelnego tanka ale z biegiem historii oraz powrotem świadomych, implementacji ich technologi nieznacznie oslabłem więc ponownie szukam tego co pozwoli mi nie być heroicznie twardym a znów niezabijalnym. Najlpszym w swej dziedzinie. Dbd z kolei, motyw miejsca z którego nie wiadomo jak uciec i nieustanne zagrożenie. Motyw dobry a z czasem nawet już nie chce się go opuścić. Metafizyczna zabawa między treścią a samą rozgrywką. Nikogo z zewnątrz, tylko ocalali i mordercy, brudne strategie, skomplikowane plany i swoboda. Rozwój nowi towarzysze uczący własnych doświadczeń (umiejętności), nowe zagrożenia, do swiata bytu regularnie trafiają nowe postacie, nowi towarzysze niedoli. Byt nigdy nie bedzie nasycony, by przetrwać trzeba być elastycznym. Nie ma wyjścia z mgły, "Śmierć nie jest ucieczką" Generalnie czepianie się ze coś jest nieskończone to swoiste samobójstwo jako gracz w końcu nawet jesli twórcy nie mają dobrych pomysłów to imercyjnie jesteś samobójcą w świecie który i tak będzie żył bez ciebie. W realnym siecie nikt nie podważa historii ze jest źle napisana. Tworzą ją ludzie niekiedy niezbyt ambitni, nikt nie decydował o wojnach bo są fajne tylko ktoś czegoś chciał i wymyślił jak to osiągnąć nawet jesli był chorym człowiekiem a powodem byl sernik z rodzynkami. To nie jest zła historia ani zły motyw, to poprostu glupia osoba ale takie rzeczy tworzą prawdziwą historię. Podsumowując, moim zdaniem gry powinny być tak długie jak się da. To nie twórcy czy koniec wątku fabularnego powinien decydować o tym koedy gra się dla kogo kończy. To ty powinieneś decydować kiedy odejdziesz z danego swiata i nie musisz zaliczyć czy zrobić wszystkiego, nie musisz. Tacy co tak chcą mogli by być porównani do tych którzy szukają sposobów jak oszukać śmierć. Wszystko pisze się samo. Nie decydujcie za innych, dla was historia może się skończyć nawet w trakcie wątku, w końcu "kula między oczy" rozwiązuje wszystkie watki natychmiast...
Moje podejście jest dość dziwne z punktu widzenia logiki wielu graczy, gdyż nie spotkałem się z wieloma osobami dzielącymi mój pogląd. Ja szukam gier bez końca, co nie oznacza, że koniec faktycznie nie istnieje, tylko jest bardzo odległy a osiągnięcie go wiąże się z ogromnymi nakładami czasu i szlifem umiejętności. A to co w tym jest moim zdaniem najciekawsze i powoduje, że tak mało osób ma te same preferencje to fakt, że nie chcę kończyć gry. Sam hamuję swoja rozgrywkę rozbijając się o szczegółową eksplorację, farmienie sprzętu czy często zaczynanie od nowa kiedy koniec można było dostrzec na horyzoncie.
Ja mam 2700h w CS:GO i mimo że ostatnio gram częściej w Valoranta to i tak uważam że nie zmarnowałem tego czasu, a zamiast tego rozwinąłem swojego skilla.
Pan Boberek jest niezwykle inteligentną osobą .z takimi to ja moge rozmawiac a nie z typem co w mobile legends chce skakac postacia która tego nie robi :)
Ja nie gram jakoś bardzo dużo bo nie mam ani tyle czasu ani świetnego sprzętu, ale ponad 3 lata temu gdy zaczynałem swoją przygodę z gamingiem, próbowałem różnych tytułów i na początku bardziej podobały mi się gry długowieczne, ponieważ w nich najczęściej twórcy musieli na bieżąco komunikować soe z graczem (nieważne czy był to single czy multiplayer) lecz po dłuższym czasie, szczególnie gdy musiałem zrobić sobie nieco dłuższy moment przerwy od jakiegoś tytułu to czułem że twórcy na mnie nie czekają, a ja umieream wraz z minionym czasem, i wtedy zacząłem próbować gier których fabuła miała koniec (oczywiście wybierałem te najdłuższe tytuły) i naprawdę uznałem że są one o niebo lepsze i do tej pory gram jedynie w gry singleplayer z ciekawą fabuła (od czasu do czasu wybierając ich multiplayer-owe wersje)
Od samego początku gry służyły zwykłej rozrywce, a nie rozważaniom na filozoficzne tematy. Pong nie zdobył popularności dlatego ze kontestował stoicyzm, ale dlatego że można było sobie odbijać piłeczkę i zdobywać punkty. Gry fabularne to bardzo mały wycinek tortu, nie chce mi się szukać danych ale na chłopski rozum większość gier nie ma fabuły lub ma ją w formie pretekstowej: - sportowe: FIFA, NHL, NBA, NFL, rocket league, golfowe, managery, symulatory lotu, bilardowe, rajdowe - bijatyki: mortal kombat, fighting force - zrecznosciowki: platypus, metal slug, galaga, pac-man - strzelanki: FPSy, czolgi, statki - społecznościowe: guitar hero, taneczne, imprezowe, wormsy - wyscigowe: motogp, f1, need for speed, project torque - odmóżdżacze: symulatory pociągów czy ciężarówek, tetris, snake, saper, pasjans, farmville, elastomania - MMO (liczy się żeby coś podexpić i rajdować, a czy fabuła każe zabić dużego szczura wyżerającego zboże, czy odrodzonego boga wojny niszczącego fundamenty wszechświata to już nie ma najmniejszego znaczenia) - RTSy (to samo co w MMO) - prawdziwe symulatory - karcianki Z kolei fabularne to: - rpg - przygodówki - akcyjniaki I właściwie więcej nie potrafię w tej chwili wymyślić.
Mi się podoba taki podział na gry, które wzbudzają uczucie się i gry, które powodują otępienie. Gry rzucają wyzwanie i pobudzają Twoje emocje oraz dostarczają pomysłów i inspiracji, a drugie gry polegają jedynie na masowaniu twojego mózgu za pomocą powtarzających się klepnięć w ramię, abyś nie myślał o niczym co wyprowadziłoby cię z tego stanu. Jakby co, to jest parafraza od Yathzee'go Croshaw
Chyba dlatego bo nie da się przyzwyczaić i ciągle trzeba coś zapamiętywać, taka gra NIGDY nie będzie skończona xD (multiplayer?) Dlatego kupiłem RG351P, i czekam na dostawę ;) na emulatorach będzie grane! Zresztą co brzmi lepiej - mam 2000 godzin w LoLu, czy ukończyłem 400 gier? lol Właśnie, lepiej grać w gry singleplayer, ma się większe spojrzenie na gry, I MOŻNA PAUZOWAĆ!!!!!
Myślę, że jeszcze jednym elementem który może sprawić, że ktoś porzuca "niekończącą" się grę, jest moment w którym twórcy za pomocą mechanika gry chcą skłonić gracza do częstszego sięgania po nią, co przyspiesza proces znudzenia albo odrzuca, bo nie chce poświęcać jej tyle czasu.
Wiadomo, że jedyną słuszną grą długożyjąca jest ESO 😉 Choć traktuję Ją jako poczekalnię do TES VI to robię sobię czasem przerwę co by się nie przejadło.
Jak mówił klasyk: "każda historia ma swój dylemat Ma swój początek i koniec jak poemat Nowy temat, kreci i nęci, a później umiera Nic nie trwa wiecznie, niebezpiecznie Jest wierzyć w to, że coś trwa wiecznie"
Ha, ja właśnie też mam problem. Kupiłem sobie PS4 Pro, żeby pograć w kilka gier AAA, których mój słaby pecet nie mógł udźwignąć. No i na pierwszy ogień wybrałem Red Dead Redemption 2. No i bawię się doskonale, ale właśnie dotarło do mnie, że na dzień dobry wziąłem grę na, zapewne, ponad 100 godzin rozgrywki, a przecież jest cała masa innych gier, w które chciałem pograć na konsoli. I teraz mam dylemat - nie mam ochoty odstawiać przygód Arthura, a z drugiej strony czuję, że już na początku utknąłem w jednej grze :)
Swój chłop. Całe życie cierpie bo mnie rzadna gra bez końca nie wciąga. Fabuła, fabuła, fabuła bo już ze mnie taki mól książkowy. Szefie ja cie tak nohomo kocham xD
Zaprzestanie grania w LoLa to była moja najlepsza decyzja w moim gamerskim żywocie. Obecny sezon wprowadza takie zmiany, że weteran poprzednich sezonów musiał się zacząć faktycznie uczyć od nowa tej gry. Nowe synergie, nowe buildy, taktyki, routy po mapie itp.. Dzięki tej decyzji w końcu miałem więcej czasu i chęci na poznawanie nowych tytułów, które pomimo że mają parę lat, dla mnie były obce, jak np. Nier, Pyre czy Ori. Materiał, jak zwykle świetny.
Za czasów Wotlka grałem w wowa dzień w dzień. Nie mogę powiedzieć ile dokładnie godzin przegrałem, ale miałem 6 postaci bisowych (najlepszy ekwipunek dla nieznających określenia). Pamiętam gdy farmiliśmy z gildią ICC 25HC. Z profesora plag (abominacje etc) leciał topór dla death knitghta tanka. Skończyłem grę w momencie właśnie kiedy broń wyleciała w momencie kiedy akurat byłem na ławce rezerwowych bo musiałem coś załatwić. To był cios w moje serce i od tamtego momentu nie odpaliłem gry.
Ja tam lubię tego typu gry, bo często są darmowe i mogę sobie za darmo przetestować, a jak się wciągnę to i mogę wydać na grę pieniądze. Jestem też ciekaw jak się rozwinie Genshin Impact w którego aktualnie gram i jak długo będzie popularny.
IMO, droga jest równie ważna jak cel. Jeżeli jakiś tytuł budzi dreszczyk emocji a szczęk zamka automatycznej strzelby wciąż wywołuje dreszcze na plecach, to nie ma znaczenia czy widzę koniec. Jeżeli to przestanie działać, ukłonie się i pełny fajnych wspomnień pójdę dalej
Szef tak dobrze gada... nienawidzę grać w gry, z których nic nie wynika, nie ma jakiejś puenty. Spędziłem tysiące godzin w grach jak SAMP, MTA, LoL, CS GO, Starcraft 2 itd. i wszystkie te gry łączy jedno - czuję się jakbym miał do nich wrócić bo ich nie skończyłem, a jednocześnie ciągle od nich uciekam ponieważ są stratą czasu. Oczywiście jest to nadal świetna zabawa, lecz nie czuję postepu, nie czuję że mogę wziąć i zamknąć rozdział, jak kończąc grę single player. Nienawidzę obecnych czasów gier - albo mikropłatności, z których nie korzystam i omija mnie kontent, albo gra bez końca i bez celu.. Najpierw dotknęło Androida, ale na PC już wcale nie jest lepiej. I tak większość świetnych gier - chociażby wszystkie Battle Royale, mnóstwo gier "F2P" itd, battle passy, sezony, dlc.. wiecznie za coś trzeba dopłacać zamiast kupić grę i się nią cieszyć od początku do końca jak dobrą książką.
Ja tam lubię gry długo żyjące np. Liga Legend. Gram w nią już 6 lat i nadal mi się nie znudziła. Są ciągłe zmiany, riot cały czas coś dodaje, lore ligi jest aktualizowane na bieżąco -co jakiś czas wychodzą nowe opowiadania, komiksy. Jestem pewien, że liga nigdy mi się nie znudzi.
Proste wytłumaczenie dlaczego nie warto grać w gry bez końca bo jak tam se zyczynasz grać wbijasz level i w tedy zaczynasz sie interesować otoczeniem go otaczającym i wtedy sie wciągasz bo świat jest bardzo rozszerzony potem zaczynasz grać nałogowo powiedzmy po 2 godziny dziennie to to nie ma sensu bo gra przecież nie ma końca ale strzelanki takie jak fortnite to ci sezon zmienia fabułe ale zawsze jakieś pozostałości zostaną naprykład miauśniak z sezonu 2 rozdzialu 2 to w sezonie 3 rozdzialu 2 pojawil sue kitek czyli syn miauśniaka ale raz sie łączy sezon z następnym ale co chwile sie zmienia fabułe czyli nie ma końca przepraszam za to co napisałem ;) jak bym sie gdzieś pomylił napisz w komentarzu Przepraszam że tak to rospisałem Like rzeby widział
Mi z tematem kojarzą się też niekończące się gry na komórki, np. grałem kiedyś w Farm Heroes Saga, przeszedłem mnóstwo poziomów, aż w końcu bez płacenia za pomoce gra stała się tak męcząca że zrezygnowałem. Z tego co widzę na fb gra dalej jest rozwijana i jest już chyba kilka tysięcy poziomów.
Jak byłem mały, to narzekałem na krótkie gry, ale już od blisko 15 lat zacząłem coraz bardziej doceniać gry zarówno skończone, jak i do tego, może nie tyle krótkie, co, z braku lepszego słowa, "skondensowane". Ot choćby taki Gothic 2 vs Skyrim - Gothic jest krótszy, ma mniej zadań pobocznych, ale jest właśnie "skondensowany", mamy wyraźną fabułę, która prowadzi nas przez historię, a questy poboczne tyko pomagają dodatkowo budować świat i jego klimat, bez w gruncie rzeczy niepotrzebnego silenia się na bycie niewiadomo jak wielką intrygą (podobnie jest w takim np. Kingdom Come: Deliverance). Z drugiej strony gry Bethesdy mają milion questów pobocznych, tony lochów, gildii itd. Tyko co z tego, skoro większość questów to fedexy lub proste zabójstwa, obudowane "fabularnie" w tak biedny sposób, usiłujący jednak wydawać się wielką intrygą. Co z lochów, skoro wszystkie prawie takie same? Niestety, ale zwykle jest tak, że im więcej gra oferuje, tym gorszy jest każdy z poszczególnych elementów. Ot, choćby taki Wiedźmin 2 - co z tego, że oferuje dwie niemal całkowicie różne od siebie ścieżki, skoro obie są krótkie i w gruncie rzeczy raczej słabe? Co z tego, że w różnych częściach Far Cry mamy wielkie wyspy z mnóstwem aktywności pobocznych, skoro wszystko jest praktycznie takie samo? Gry-usługi to też śmiech, bo zamiast "dodatkowej zawartości oferującej dodatkową zabawę na wiele godzin" zwykle dostajemy więcej śmieci i bylejakich aktywności, czyniąc grę coraz bardziej uciążliwą i nużącą. Wychodzę z założenia, że dobra gra, gdy się kończy powinna oferować jedno z dwóch uczuć (a najlepiej oba naraz) - niedosyt i spełnienie. To pierwsze sprawia, że człowiek nie chce gry kończyć, odkłada tę ostatnią misję do ostatniej chwili, a po skończeniu myśli o grze, czasem zagra raz jeszcze, przez długi czas nie będzie jej usuwał z dysku. To drugie powoduje, że choć po skończeniu nie pozostaje ona długo w pamięci, na każde wspomnienie o niej aż chce się zainstalować ponownie i znów przejść, albo chociaż zagrać. To, czego gra jednak nie powinna oferować nigdy, to znużenie i zirytowanie. Jeśli gra mi się podoba, ale po prostu nie chce mi się w nią grać, nie myślę o tym w ogóle, a przypominam sobie, że mam ją zainstalowaną tylko jak przypadkiem zobaczę, że jest biała na liście steam albo przez ikonkę na pulpicie, albo na samą myśl o tym, że znowu będę musiał się męczyć przez X czasu by dojść do jakiegoś momentu, to cóż, grą dobrą nie jest (wyjątkami mogą tu być gry "trudne, ale sprawiedliwe", w których irytacja jest nie tyle na grę, jej mechaniki, a na swoje własne umiejętności, jak np. Soulsy czy inne rouglike). Wyjątkami są (choć tak naprawdę to nie) gry stricte multiplayerowe, takie jak Dota, Lol, Heartstone, różne strzelanki czy jak w moim przypadku - War Thunder. Tutaj, choć grać można bardzo długo, setki a nawet tysiące godzin, tak każdy mecz z osobna ma swój początek i koniec, każdy w gruncie rzeczy spełnia moje wymagania dobrej gry (a nawet jak idzie źle, to tylko 10-20, może 30 minut i już możemy zaczynać "od zera" w nowym meczu).
to już zależy od tego jakie gracz ma podejście ogólnie do gier według mnie :) jeśli ktoś w większej mierze woli fabułę opowieść itd to wiadomo że dla niego lepiej jak gra będzie wcześniej czy później miała swój koniec i już nie ważne czy gra w to sam czy z kimś a z drugiej strony są osoby które właśnie wolą grać w gry w stylu multi gdzie mogą konkurować i rywalizować z innymi graczami lub po prostu lubią grać sobie ze znajomymi albo nie mają aż tyle czasu by grać bo praca szkoła albo coś takiego i wolą zagrać jedną 20-30min w takiego warzone czy heartstone albo LOLa niż przez ten czas w nie wiem wiedzmina bo tyle czasu mogą uważąc za mała ilość :)
Szef sam sobie przeczy twierdząc, iż zapomniane krainy same sobie przeczą. Nie można takiej osoby, której kamery nie kochają brać na poważnie gdy występuje z nową „treścią” ;)
Zacząłem grać w darkorbit chyba w 2008 roku, sporo minęło, wiele się pozmieniało. Może i poświęciłem sporo czasu na grę ale te wiele wiele lat temu poznałem sporo świetnych ludzi z którymi do dziś mam kontakt. Pod koniec 2015 zacząłem grać w warface'a. Obie te gry nie mają końca a lvl i eq można podbijać w nieskończoność. Gdybym teraz miał zacząć grać w coś podobnego, to odpuściłbym już sobie na starcie. Młodzieńcze lata minęły, przez ten czas można było wiele osiągnąć i wyrosnąć na całkiem inną osobę.
Co do gier, które się nie kończą, to dla mnie skończył się dawno temu Aion, mimo że działa i jakoś tam ciągnie. Grałem w tą grę godzinami, odkąd wyszła beta, czy to na prywatnych serwerach, czy na oficjalnych. Mogłem w nieskończoność tworzyć nowe postacie, różne klasy i do 30 poziomu gra szła płynnie, a potem to już w ogóle było mnóstwo roboty. Póki była płatna, była w porządku, jak przeszła na free2play, to powoli zaczęła się psuć. Gameforge zaczął wycinać zadania, fabułę spłycać, usuwać zawartość, nad którą gracze pracowali latami, potem pousuwali skill'e, pozmieniali mechanikę, aby na koniec wyciąć 4/5 gry, dać nową lokację i bawcie się dzieci w mega PvPvE, do którego dojdziecie od zera w 8 godzin, bo przyspieszyliśmy wam poziomowanie postaci, żeby olać fabułę, a skupić się na Pay2Win. Szkoda mi tej gry. Większość ludzi nawet jej nie kojarzy, ale dla mnie była ona ciekawsza, niż WoW, do którego nigdy nie usiadłem. Ale ją schrzanili i dopóki nie przywrócą świata, w którym spędziłem wiele lat (Verteron, Eltnen i inne lokacje), a pewnie tego nie zrobią, bo pewnie wywalili już pliki do śmieci, to nie wrócę, a szkoda, bo będę tą grę wspominać jeszcze przez wiele lat. Pewnie Aion będzie świnią, którą zarżną, gdy tylko przestanie przynosić zyski, czyli ludzie odejdą od gry, bo będzie nudna, albo dlatego, że nie ma fabuły. Bo w ten sposób to można równie dobrze odpalić LoL'a i jeszcze mniej człowiek będzie musiał się męczyć, bo nie będzie musiał przechodzić ośmiogodzinnego samouczka, przepychającego cię po pozostałościach starego świata gry. Stare, dobre czasy...
Gry w mediach - Powodują agresję.
Gry w prawdziwym życiu - Filozoficzne rozmyślania nad przemijaniem.
Gry: pozwalają na lepsze zrozumienie działania rzeczywistości, oswajają z przestrzenią o 3 i 2 wymiarach przestrzennych, nie pozwalają na szybkie starzenie się umysłu, wizualizują, rozwijają kreatywność, sprawiają że osoba z grami wpisanymi w podstawy umysłu ma *na oko* (nie pytaj bo jeszcze zacznę tłumaczyć, a tego nie chcesz) ok. 143-232%... no może ...-423%-1200% (zależy od łba) przeciętnych zdolności w kwesti wyobrazania i manipulowania obiektami (zna światy wirualne i wyobraźnione (tak to słowo dokładnie chcę tu wstawić) lepiej i nie jest ograniczony do tego co poda mu ten realny (bez wglądu poza jego oczy (wzrok i sposoby na opisanie rzeczywistości (np. fizyka)) i pełnych możliwości manipulacji)), tworzą światy tak bez sensu jak realny, ... (Mam 2% bateri może jeszcze później rozwinę)
@@55sfg55 no no to ja dopisze swój kawałek więc do tego dochodzi że np oglądając Telewizje nie musisz NIC robić oprócz Gapienia się w ekran a natomiast w grach trzeba się bardziej wysilić
@@55sfg55 śmiem twierdzić, że ludzie ograniczający się do ogladania seriali są dużo bardziej ograniczeni niż gracze ale też nie każdej kategorii.
Bezmyślne napiepszanie stworków też nie rozwija umysłu i osobowości.
Gry cedepu są dlatego dóbre ponieważ dzięki wielowątkowości i multiwyborach możemy sami siebie odkryć i zdefiniować.
To jeszcze zależy kto jak gra, jedni grają by grać a drudzy grają, żeby się wczuc.
Oile w grze masz kontrolę nad otaczającym Cię światem tak w filmie jesteś ograniczony do wyboru bohatera który ma już jasno przydzielona ścieżkę.
nie wiem co cpasz ale bierz tego polowe mniej
@@55sfg55 sory ale nie będę tego czytał bo mogłeś to zawrzeć w max 4 zdaniach ale może ktoś inny to zrobi, ktoś kto nie ceni swojego czasu. Tak czy inaczej pozdrawiam
Ale sie trudne wysolowało
Egzystencjalne xD
Widać na miniaturce, jaki to trud
Dlatego szef wziął na siebie, uratował sytuację i dał bonus do morale dla całej gildii TVGry :P
Co raz lepszy jest ten szef. Mądrego chyba chce zastąpić
@@wheelmanfull ???
*To teraz czekamy na film Heda o tym dlaczego gra w gry które się nie kończą*
*tak*
_XD_
*tak*
XD
Albo arasza
Pewien mądry człowiek kiedyś rzekł:
*Gra kończy się wtedy, kiedy przestanę w nią grać.*
cóż za mądrości wy tu piszecie
Nie
Gra w życie się kończy wraz ze śmiercią protagonisty.
llooll
Poziom humoru Koprolity.
@@infernaltourist9601 czyli dno
Nigdy nie lubiłem trybu Hardcore :C
Niby jest jakiś respawn czy coś
Wchodzisz, aby pooglądać filmik o grach, a dostajesz filozoficzne rozważania o sensie istnienia i przemijaniu życia. 👍
Ty to chyba miałeś 100% z ustnej matury xDD
Nie musiał. Jak jest bardziej elokwentny od ciebie, to nie ma znaczenia o 1% czy 100 razy. I tak nie jesteś w stanie tego stwierdzić.
@@nannull4851 ok boomer
@@Demon-vx7by ok wypierdalaj
@@nannull4851 przecież gada do promptera
@@Demon-vx7by Elokwencja - umiejętność przekonującego, pięknego wypowiadania się. Astronomia zrodziła się z przesądów, elokwencja z ambicji, nienawiści, fałszu i pochlebstwa, geometria z chciwości, fizyka z próżnej ciekawości, nawet filozofia moralna z ludzkiej pychy. więc sie nie zesraj xD
Bardzo fajny materiał. Powiem szczerze że też ostatnio zauważyłem ten trend i co więcej: zaczyna on mnie mocno w grach irytować. Każda jedna produkcja chce otrzymywać 100% mojego czasu i to regularnie przez dłuższy okres. Te systemy uzależniające w nich wprowadzone typu daily czy weekly rewards uważam wręcz za niemoralne zabiegi, które na dłuższą metę mogą wyrządzić w świecie gier bardzo dużo szkód. To wszystko natomiast działa mi na nerwy i sprawia że grać się zwyczajnie odechciewa, bo jeżeli nie poświęcę tak dużej ilości czasu (lub alternatywnie nie przeznaczę kilku stówek na mikrotransakcje), to nic w tej grze nie osiągnę (vide Fifa ultimate team, bo to chyba najbardziej pod tym względem rozbudowana machina uzależniająca).
Gra nieskończona się kończy gdy ci się znudzi/zrobisz w niej już teoretycznie wszystko
Jak ma aktualizacje to się nie da zrobić wszystkiego
Czyli w zasadzie nie ma gry, która się kończy sama z siebie. Tak jak nasza cywilizacja w dużej mierze opiera się na umowności (nadanie pieniądzu wartości, odmierzanie czasu, zdefiniowanie kilograma, metra i wiele innych) tak dany tytuł może trwać na podobnej zasadzie.
Raczej kiedy zeozumiesz bezsens swojego marnowania czasu jednej produkcji gdy tyle innych ciekawych jest.
@@Bartix520 dlatego jest znudzisz/zrobisz wszystko.
Bardzo lubie grac w gry ,,bez konca'' ale chyba najwieksza obawa w graniu jest fakt ze zawsze musi powstac cos lepszego i strace czas jaki poswiecilem na gre.
Mam tak samo.
2:51 Właściciel konta szybko porzucił Cyberpunka.
myślę, że 14 grudnia był ten materiał nagrywany.
przeciez widać, że te 0.3h to jest pobranie gry i uruchomienie. Nie wszyscy mają czas na granie
@@ravixzczteroroga4977 0.3 godz. w ciągu ostatnich 2 tygodni
@michal G. to jest konto Gambriego i widocznie Cyberpunk to jego nie ulubiona
gra dlatego , że ma małe błędy nie dociągnięcia więc zaczął grać w Fallouta 76
@@MediTation-dc4cn mogl grac offline to by mu sie nie liczylo. W trybie rodzinnym tylko jedno konto moze grac online w gre udostepniana.
Grzegorz ma taki warsztat, że materiały z nim oglądam w ciemno. Zawsze dobrze przygotowany, rzetelnie, notatki. Oczywiście z całym szacunkiem dla pozostałych osób w zespole.
Rosyjska Ruletka!
Gra w którą można grać bez końca, koniec jest w twojej głowie. Niskie wymagania sprzętowe, wystarczy rewolwer. Dla speed runerów polecam pistolet albo luk, można w nią grać do śmierci
Do nieskończonych gier mmo pasuje jeden dobry cytat "You either die a hero, or you live long enough to see yourself become the villain.".
Jest jeszcze jedna kwestia - Szef już kiedyś poruszał go w innym materiale. Chodzi o to, że z wiekiem ma się coraz mniej czasu na granie. Więc zaczyna się zwracać uwagę na to, żeby z gierek móc w krótkim czasie wycisnąć jak najwięcej zabawy (taka nowa jednostka fizyczna - fun na sekundę).
Także myślę, że podsumowanie Szefa to motto które przyświeca sporej części graczy.
Europa Universalis IV - 2000 godzin i jeszcze mam sporo do zrobienia, grałem w prawie we wszystkie części Monster Huntera - każda po co najmniej 300 godzin (w planach mam zamiar nabyć MH World i tam nabić jakieś 1000+ godzin. Dodatkowo lubię symulatory jak np. FS, więc dla mnie granie w gry które się nie kończą lub prawie nie kończą jest czymś co mi odpowiada, bo jakże mogę przestać grać w grę która mi się tak podoba, a jednocześnie nie mieć odpowiednio dobrego sprzętu by zagrać takiego Worlda xDDDD Nie no, serio EU4 uwielbiam, gram już od 5 lat z malutkimi przerwami, a dopiero mam 57% acziwów, tyle ta gra oferuje, szok.
Lubię "wykłady" tego gościa - ciekawe pomysły, adekwatne przykłady, etc., jednak najbardziej odpowiada mi jego socjologiczne filozofowanie. Takie mocno podstawowe - tyle, na ile pozwala średni odbiorca.
Brawo Panie Boberek, niewielu potrafi tak odważnie nie pieрrzyć głupot. I proszę o więcej z historii (umyślnie przeze mnie znienawidzonej), którą ostatnio Pan odpuścił.
\(°•,° )/
Niby o grach a tak naprawde duzo szerszy kontekst filozoficzny. 10/10 szefie, food for thought
Zawsze myślałem że tvgry to gracze tacy sami jak ja, ja gram w gry, oni grają w gry; ale w pewnym momencie sobie uświadomiłem że podczas gdy ja rozwijałem swoje umiejętności, stawałem się lepszym graczem, oni rozwijali swoje avatary i dropili lepsze itemy, podczas gdy ja grindowałem swojego skill, oni grindowali level. Pytanie kto na tym wyszedł lepiej, przede mną kolejne tysiące godzin grania w moją ulubioną grę, podczas gdy wam zostaną tylko wspomninia. Tak z przymrużeniem oka. Pozdrawiam!😎
o kurde w końcu jakiś naprawdę ciekawy materiał
Zamknięcie serwerów w grach multi takich jak Battlefield czy LoL (hehe), gdzie rozgrywka jest podzielona na krótkie mecze, może i nie jest niczym złym. Ale jeśli mowa o grach MMORPG, w których prowadzisz to "drugie życie" i gromadzisz swój dobytek, może być czymś bolesnym a nawet traumatycznym.
Szef ma zawsze rację. Nigdy nie grałem w gry dla samego grania. Gry bez fabuły i zakończenia są dobre do pogrania z kumplami ale kiedy zaczynamy jakąś historię w singlu to oczekujemy że ją dokończymy a nie że gra będzie trwać aż się skończy wsparcie.
Lubię Twoje materiały, miło się słucha i dają do myślenia
Jak chcecie szybki test czy warto grać w grę w którą gracie z tego rodzaju to zróbcie screen statów postaci i zapytajcie na grupce ile taka postać jest warta. Jak zaczną gadać o jakiś śmiesznych sumach to pora zmienić grę. Najgorszym rakiem jest community zwykle gry łatwe, ogólno dostępne dla wszystkich nie odsiewające dzieci/biedaków są marnowaniem czasu.
Świetnym przykładem do omawianego materiału jest genialne Dead Cells.
Śmieszą mnie narzekania, że kampania singlowa jest "tylko" na 30 godzin. Przecież dla każdego normalnego człowieka, który ma życie, 30 godzin poświęconych na jedną grę to spory wysiłek.
Wiesz że programowanie weszło za mocno jak odpalasz pierwszą lepszą grę 3D i zamiast cieszyć się rozgrywką, wtapiać się w świat gry to ty widzisz macierze, obliczenia matematyczne i zastanawiasz się jak został ten shader napisany.
I znowu cię do openGLa ciągnie.
Pamiętam jak się ludzie jarali HellGate London, sam od razu kupiłem opakowanie za 129zł (na tamte czasy to cena tych najdroższych gier na premiere) i mimo, że gra okazała się niewypałem i po niecałym roku chyba, zamknęli serwery to miałem poczucie, że nie ograłem gry w 100% i po prostu zabrali mi grę, którą kupiłem. Gracze z Korei mieli serwery jeszcze przez pare miesięcy a potem gra sygnowana na tripleA multiplayer, pogromca Diablo - umarł. Szkoda.
Wchodzę tu po materiał rozrywkowy a wychodzę z bólem istnienia i pustką egzystencjalną
Świetny materiał!!! Rzeczywiście gdy gra jest nieskończona, to najczęściej skończysz ją pod wpływem flustracji. Żeby tego uniknąć polecam nadać takiej grze jakiś cel, po którym będzie można tą grę skończyć z satysfakcją, np. Ja w lolu postawiłem sobie cel, żeby w grze niestandardowej ze znajomymi po prostu pozwiedzać mapę, i próbować dostać się tam gdzie zwykle się nie da (Kayn E), oraz pooglądać tekstury i próbować wyłapać jakieś ciekawostki, na które zwykle nie zwraca się uwagi. Zabawa była świetna i do tego poczucie spełnienia i zakończenia przygody, czego nie da się doświadczyć, w PVP. Podobny przykład, to GTA V. Tam zacząłem grę od online, a dopiero po przegraniu kilkudziesięciu godzin, odpaliłem tryb fabularny. Ostatnia misja była klamrą która w satysfakcjonujący sposób zamknęła mi fabułę i dała poczucie, że nie zmarnowałem tych godzin.
Tak tak granie w gry co mają koniec. Powiedzcie to Hedowi, który marnuje swoje marne życie na X przejściu Demon Souls Remastered. Potem Ci taką zamkniętą grę mogą remasterować w nieskończoność. Wyjdzie Play Station 20 a tam Demon Souls 2077 remasterd PS20 Home Dark Cave Play Edition with a cavegirl in the box ^^
Z perspektywy czasu ciesze się że teraz gry nie są wcale takie długie. Wolałem ten niedosyt niż zbyt długo ciągnący się wątek. Kiedy nie ma się już dużo czasu na granie a chciałoby się ograć ogromną biblioteke gier krótka ale mocna fabuła jest dla mnie dużym plusem.
Ogólnie z grami jest podobnie jak z życiem.
Niektórzy wolą szybką drogę na skróty, inni długą, męcząca i satysfakcjonującą przygodę, a jeszcze inni wolą zdobywać osiągnięcia i laury dla sławy i pieniędzy.
Gry to troszkę takie odzwierciedlenie naszych kompleksów, każdy może znaleźć coś dla siebie czego brakuje mu w życiowe realnym.
Można powiedzieć że dzięki graniu, przeżywany dwa życia, jedno w realu, które często nie możemy zmienić i to w wirtualu, które kreujemy pod własne dyktando.
Czy tylko mi się wydaje, że szef wygląda dzisiaj jakoś tak... starzej ?
Zwróciłam uwagę na to samo
Co ty gadasz, dalej jest super ciacho.
Bo to szef
Szef się nie starzeje tylko dojrzewa jak wino
@@ObnoxiusBrat Im chodzi że przedojrzał chyba ale nie zrozumią tego
Kowal swego losu, zegarmistrz swego czasu. Tylko dlatego, że życie jest zamknięte w czasie, wykorzystanie przez nas danego nam czasu na tym ziemskim padole ma jakiś sens i wartość. Droga, którą obieramy sami, decyzje, które sami podejmujemy, konsekwencje naszych działań, emocje pozytywne i negatywne, czas przeznaczony na rozrywkę (czyli w kontekście materiału gry).
'Przegrałem' sporo godzin w różne gry, ale żadnej 'przegranej' sekundy zupełnie nie żałuję, bo każda chwila w którejkolwiek grze, jaka sprawiła mi radość miała i nadal mieć będzie mój prywatny sens. To ja wybrałem te chwile, z których czerpałem radość w grach, czy to tych skończonych, czy pozornie nieskończonych i jestem z tego dumny. Gdybym miał żałować tych decyzji i sposobu, w jaki wykorzystuję swój czas, to chyba zgorzkniałbym lub 'wypalił się growo' - a ja nie chcę się wypalić ;)
Gry to gry, ale co innego ma się sprawa z serialami. Mam kilkanaście tytułów, które mają po 5-6 sezonów, a ja zobaczyłem tylko pierwszy. Teraz aktualnie dopóki cały serial nie wyjdzie to go nawet nie ruszam choćby nie wiem jak mnie internet kusił.
Próbuję przejść cs'a od 20 lat
syzyfowa gra
Do CS'a wracam głównie dla ludzi. Mam jakieś 2,5k h i rzucałem kilka razy. Gdyby nie stare zgredy i serwery społecznościowe to już dawno walnąłbym ją w kąt.
@@arturl1714 ja w cs gralem na serweze diablomod bo nie był syzyfowy
Wut ale cs ma 10 prawie 11 jak ja
@@pindol69 A słyszałeś o czymś takim jak cs 1.6 ?
“It is only the promise of death that makes life worth living.”
Robert E. Howard
Złote słowa
Ja gram kilka lat w World of Warcraft i nadal jest super :> konkretniej z 6
Zależy od człowieka i gry w jaką gra.
Ja gram od prawie 4 lat w clash royale i tez jest spoko
Gram od 13 lat w Cabal online i też ujdzie
Ile pieniędzy wydałeś
@@dawidkwiatkowski7992Od poprzedniego dodatku kupuję abonament za walutę w grze więc nie tak dużo
Nigdy się nie dowiesz dlaczego ten komentarz ma 1000 polubień
-Albert Einstein 1920
Szef w 2010 Niemki oceniał i ludzie podważali jego zdanie... Wtedy jeszcze nie miał tego autorytetu.
Ciekawe którego członka załogi TVGry to multikonto
@@gryvader4803 szefa
@internetowy ktoś Minecraft to jest niby gra ba całe życie ale to co innego :P
Grzesiu Ty to ziom jesteś mam podobnie. Gra może być ogromna (np AC Odyssey) ale musi mieć koniec fabularny.
Gotowa praca mgr z filozofii:)
Granie w sandboxy jest kox. Ktoś kończy Minecraft po ubiciu smoka?
Gram w Minecrafta od 2011 a smoka jeszcze nie ubiłem zawsze grałem Minecrafta dla survivalu budowania itp
Ten jeden typ co woli terrarię niż Minecrafta bo nie wie czy hejtować czy faworyzować Minecrafta 😂
Jakiego smoka?
@@Ezeriasz Beka z typa? XD
@@kkmaverick.7 terraria>minecraft
Moja perfekcjonistyczna dusza uwielbia twój głos
Niektórzy grają w niekończące się gry dla znajomych, których poznali poprzez te wszystkie lata. Długie posiedzenia na discordzie czy wspólne niezapomniane rajdy powodują, że w daną grę chce się grać bez względu na to ile ma ta gra oraz ile jeszcze będzie istniała ;)
Battlefield Panie Grzegorzu się nie kończy ;D
Też tak pomyślałem... "Nie gram w gry bez końca" A ile godzin w BF3... ? ;)
Szef:
lv do inta po tym materiale +1
jeszcze trochę to zamiast mądrego będą wołać o szefa :p
Dobre jest to jak dana gra jest na prawde długo wieczna i wchodzisz na nią np po latach patrzysz w ekwipunek, i wgl masz możliwość powrotu, chociaż najczęściej zmiany które są wprowadzone lub ich brak w większym stopniu sprawiają że odbijamy się od takiego tytułu ale to miłe jak np po 10 latach mogę sobie wejść na moją postać i zobaczyć co tam słychać czy powspominać stare czasy :)
Także nie lubie gier z długim wsparciem, nie mam nic przeciwko dużym DLC ale powyżej roku człowiek chce pograć w ,,kompletny" produkt a tu cyk non stop DLC i DLC eventy itd.
Kurcze, ile razy miałem po jakimś czasie grania, czasem to jest 10h czasem, 150h i po 500 poczucie w stylu "po co w ogóle w to gram, nawet mnie to nie bawi". Pewne gry wciagaja i staja sie jakby obowiazkiem, ktory odczuwamy wewnetrznie, gramy mimio, ze nie sprawia to frajdy, ale znamy zasady gry i dlatego przy niej zostajemy. Czemu ludzie graja w fife i narzekaja na nia, stwierdzaja u siebie problemy z agresja podczas gry. Gramy w lola po iles tam lat narzekajac, ze to glupie, ludzie sa toksyczni, czujemy sie gorzej po ilus tam meczach bo siada to na glowe. Ludzie graja w mmo kosmiczne ilosci godzin i sami stwierdzaja, ze to rabanie 100 potworow na minute to prawie jak praca, robi sie cos nie wiadomo dlaczego klika dla klikania zamiast pograć w cos co naprawde nas wciagnie i da poczucie zabawy, frajdy.
Dlatego że jako gracz próbujesz wszystko wymaksować, a gry bez końca nie da się wymaksować
Teraz po tym filmie jestem smutny bo wiek że moja ulubiona gra kiedyś zginie ):
Świetnie opisany temat , ruszamy w nową generację sprzętu a w bebechach czuć moc czekam na więcej
Super materiał, pozdrawiam i niech ten mądry wróci.
Właśnie oglądałem wasze stare filmy i w końcu 2021
Gothic...ah shit here we go again, a poza tym to dla mnie seria The Elder Scrolls niby się kończy, ale nigdy nie odkryłem wszystkiego, więc uwielbiam wracać.
Materiał od szefa w urodziny ? Czego chcieć więcej ❤❤
sto lat, sto lat!
Najlepszego 🍾
@@karolgogola1412 dziękować 🤗❤
@@lukran2015 dziękować 🤗🤗❤
Najlepszego
Już myślałam że Gambri znowu wrócił do Heartstone'a
Każda gra jest nieskończona, ale tylko niektóre da się skończyć (chodzi o to że np. Hollow knight to gra nieskończona, możemy grać ile chcemy, ale są procenty ukończenia fabuły gry)
Ja mam tak że mało które uniwersum wciagnie mnie fabularnie tak bym nie udawał grając ze treść jest inna niż to co jest na ekranie. Dla mnie historie dobre które mnie kupiły w całości w swej czystej postaci mogą trwać wiecznie. Kazdy kiedyś umrze ale w życiu wrecz unikam tego co nie jest dla mnie satysfakcjonujące. Czasem szarość powtazajacej się codzienności w MMO np jest dobre. Świetny przykład DBD albo Warframe. Dwa różne, świetne przyklady tego samego zjawiska. Kazdy do czegoś dąży. W Warframe mamy motyw historii swiata którą obserwujemy ale gra na start mówi nam ze jesteśmy jednym z wielu Teeno ale łączy nas nie cel a wspólnota. Każdy robi co chce i staje się tym kim chce w ramach możliwości swiata. Stale zmieniajacy się poziom trudności i motyw nowych umiejętności i ulepszeń imitujący swoisty wyścig zbrojeń... Ma to w sobie magię. Potrzeba im moim zdaniem więcej swiata. To sci-fi zawsze znajdzie się motyw nowego wroga lub czegokolwiek gdy obecne konflikty dobiegną końca, to też zawsze znajdzie się podłoże pod nowe wydarzenia oraz wspinanie się ponad dotychczasowe ograniczenia. Ja postawiłem na dosłownie noeśmoertelnego tanka ale z biegiem historii oraz powrotem świadomych, implementacji ich technologi nieznacznie oslabłem więc ponownie szukam tego co pozwoli mi nie być heroicznie twardym a znów niezabijalnym. Najlpszym w swej dziedzinie.
Dbd z kolei, motyw miejsca z którego nie wiadomo jak uciec i nieustanne zagrożenie. Motyw dobry a z czasem nawet już nie chce się go opuścić. Metafizyczna zabawa między treścią a samą rozgrywką. Nikogo z zewnątrz, tylko ocalali i mordercy, brudne strategie, skomplikowane plany i swoboda. Rozwój nowi towarzysze uczący własnych doświadczeń (umiejętności), nowe zagrożenia, do swiata bytu regularnie trafiają nowe postacie, nowi towarzysze niedoli. Byt nigdy nie bedzie nasycony, by przetrwać trzeba być elastycznym. Nie ma wyjścia z mgły, "Śmierć nie jest ucieczką"
Generalnie czepianie się ze coś jest nieskończone to swoiste samobójstwo jako gracz w końcu nawet jesli twórcy nie mają dobrych pomysłów to imercyjnie jesteś samobójcą w świecie który i tak będzie żył bez ciebie. W realnym siecie nikt nie podważa historii ze jest źle napisana. Tworzą ją ludzie niekiedy niezbyt ambitni, nikt nie decydował o wojnach bo są fajne tylko ktoś czegoś chciał i wymyślił jak to osiągnąć nawet jesli był chorym człowiekiem a powodem byl sernik z rodzynkami. To nie jest zła historia ani zły motyw, to poprostu glupia osoba ale takie rzeczy tworzą prawdziwą historię.
Podsumowując, moim zdaniem gry powinny być tak długie jak się da. To nie twórcy czy koniec wątku fabularnego powinien decydować o tym koedy gra się dla kogo kończy. To ty powinieneś decydować kiedy odejdziesz z danego swiata i nie musisz zaliczyć czy zrobić wszystkiego, nie musisz. Tacy co tak chcą mogli by być porównani do tych którzy szukają sposobów jak oszukać śmierć. Wszystko pisze się samo.
Nie decydujcie za innych, dla was historia może się skończyć nawet w trakcie wątku, w końcu "kula między oczy" rozwiązuje wszystkie watki natychmiast...
Moje podejście jest dość dziwne z punktu widzenia logiki wielu graczy, gdyż nie spotkałem się z wieloma osobami dzielącymi mój pogląd.
Ja szukam gier bez końca, co nie oznacza, że koniec faktycznie nie istnieje, tylko jest bardzo odległy a osiągnięcie go wiąże się z ogromnymi nakładami czasu i szlifem umiejętności. A to co w tym jest moim zdaniem najciekawsze i powoduje, że tak mało osób ma te same preferencje to fakt, że nie chcę kończyć gry. Sam hamuję swoja rozgrywkę rozbijając się o szczegółową eksplorację, farmienie sprzętu czy często zaczynanie od nowa kiedy koniec można było dostrzec na horyzoncie.
Ja mam 2700h w CS:GO i mimo że ostatnio gram częściej w Valoranta to i tak uważam że nie zmarnowałem tego czasu, a zamiast tego rozwinąłem swojego skilla.
Pan Boberek jest niezwykle inteligentną osobą .z takimi to ja moge rozmawiac a nie z typem co w mobile legends chce skakac postacia która tego nie robi :)
Wesołych Swiąt
Ja nie gram jakoś bardzo dużo bo nie mam ani tyle czasu ani świetnego sprzętu, ale ponad 3 lata temu gdy zaczynałem swoją przygodę z gamingiem, próbowałem różnych tytułów i na początku bardziej podobały mi się gry długowieczne, ponieważ w nich najczęściej twórcy musieli na bieżąco komunikować soe z graczem (nieważne czy był to single czy multiplayer) lecz po dłuższym czasie, szczególnie gdy musiałem zrobić sobie nieco dłuższy moment przerwy od jakiegoś tytułu to czułem że twórcy na mnie nie czekają, a ja umieream wraz z minionym czasem, i wtedy zacząłem próbować gier których fabuła miała koniec (oczywiście wybierałem te najdłuższe tytuły) i naprawdę uznałem że są one o niebo lepsze i do tej pory gram jedynie w gry singleplayer z ciekawą fabuła (od czasu do czasu wybierając ich multiplayer-owe wersje)
Dobra psycho analiza Grzes, brakuje tego.
Szczerze mówiąc te argumenty zarówno za i przeciw pojawiają się w dyskusji o wiecznym życiu... Niby tyle głębszy temat, a tak podobnie
Skomplikowany tematycznie materiał. Podoba mi się.
Od samego początku gry służyły zwykłej rozrywce, a nie rozważaniom na filozoficzne tematy. Pong nie zdobył popularności dlatego ze kontestował stoicyzm, ale dlatego że można było sobie odbijać piłeczkę i zdobywać punkty.
Gry fabularne to bardzo mały wycinek tortu, nie chce mi się szukać danych ale na chłopski rozum większość gier nie ma fabuły lub ma ją w formie pretekstowej:
- sportowe: FIFA, NHL, NBA, NFL, rocket league, golfowe, managery, symulatory lotu, bilardowe, rajdowe
- bijatyki: mortal kombat, fighting force
- zrecznosciowki: platypus, metal slug, galaga, pac-man
- strzelanki: FPSy, czolgi, statki
- społecznościowe: guitar hero, taneczne, imprezowe, wormsy
- wyscigowe: motogp, f1, need for speed, project torque
- odmóżdżacze: symulatory pociągów czy ciężarówek, tetris, snake, saper, pasjans, farmville, elastomania
- MMO (liczy się żeby coś podexpić i rajdować, a czy fabuła każe zabić dużego szczura wyżerającego zboże, czy odrodzonego boga wojny niszczącego fundamenty wszechświata to już nie ma najmniejszego znaczenia)
- RTSy (to samo co w MMO)
- prawdziwe symulatory
- karcianki
Z kolei fabularne to:
- rpg
- przygodówki
- akcyjniaki
I właściwie więcej nie potrafię w tej chwili wymyślić.
Mi się podoba taki podział na gry, które wzbudzają uczucie się i gry, które powodują otępienie. Gry rzucają wyzwanie i pobudzają Twoje emocje oraz dostarczają pomysłów i inspiracji, a drugie gry polegają jedynie na masowaniu twojego mózgu za pomocą powtarzających się klepnięć w ramię, abyś nie myślał o niczym co wyprowadziłoby cię z tego stanu.
Jakby co, to jest parafraza od Yathzee'go Croshaw
Bardzo dobry materiał, się słucha
Brawo ty
Chyba dlatego bo nie da się przyzwyczaić i ciągle trzeba coś zapamiętywać, taka gra NIGDY nie będzie skończona xD (multiplayer?)
Dlatego kupiłem RG351P, i czekam na dostawę ;)
na emulatorach będzie grane!
Zresztą co brzmi lepiej - mam 2000 godzin w LoLu, czy ukończyłem 400 gier? lol
Właśnie, lepiej grać w gry singleplayer, ma się większe spojrzenie na gry, I MOŻNA PAUZOWAĆ!!!!!
Myślę, że jeszcze jednym elementem który może sprawić, że ktoś porzuca "niekończącą" się grę, jest moment w którym twórcy za pomocą mechanika gry chcą skłonić gracza do częstszego sięgania po nią, co przyspiesza proces znudzenia albo odrzuca, bo nie chce poświęcać jej tyle czasu.
Wiadomo, że jedyną słuszną grą długożyjąca jest ESO 😉 Choć traktuję Ją jako poczekalnię do TES VI to robię sobię czasem przerwę co by się nie przejadło.
Widziałem cię w którejś gildii.
@@AlduinESO przemytnicy skoomy 😉
Jak mówił klasyk:
"każda historia ma swój dylemat
Ma swój początek i koniec jak poemat
Nowy temat, kreci i nęci, a później umiera
Nic nie trwa wiecznie, niebezpiecznie
Jest wierzyć w to, że coś trwa wiecznie"
Ależ ten rok był dziwny, ale przynajmniej sporo popłakałem bo nie było nic innego do roboty
Ha, ja właśnie też mam problem. Kupiłem sobie PS4 Pro, żeby pograć w kilka gier AAA, których mój słaby pecet nie mógł udźwignąć. No i na pierwszy ogień wybrałem Red Dead Redemption 2. No i bawię się doskonale, ale właśnie dotarło do mnie, że na dzień dobry wziąłem grę na, zapewne, ponad 100 godzin rozgrywki, a przecież jest cała masa innych gier, w które chciałem pograć na konsoli. I teraz mam dylemat - nie mam ochoty odstawiać przygód Arthura, a z drugiej strony czuję, że już na początku utknąłem w jednej grze :)
Każda najlepsza gra musi mieć swój koniec... Dzięki za te kilka lat.
Ciekawe... Czy tylko ja czułem się jak na wykładzie filozofii?
+1
Swój chłop. Całe życie cierpie bo mnie rzadna gra bez końca nie wciąga. Fabuła, fabuła, fabuła bo już ze mnie taki mól książkowy. Szefie ja cie tak nohomo kocham xD
Fable
Zaprzestanie grania w LoLa to była moja najlepsza decyzja w moim gamerskim żywocie. Obecny sezon wprowadza takie zmiany, że weteran poprzednich sezonów musiał się zacząć faktycznie uczyć od nowa tej gry. Nowe synergie, nowe buildy, taktyki, routy po mapie itp.. Dzięki tej decyzji w końcu miałem więcej czasu i chęci na poznawanie nowych tytułów, które pomimo że mają parę lat, dla mnie były obce, jak np. Nier, Pyre czy Ori.
Materiał, jak zwykle świetny.
twój komentarz brzmi jak moje myśli dotyczące tego dlaczego odpuściłam sobie overwatcha. po prostu duże +1
Za czasów Wotlka grałem w wowa dzień w dzień. Nie mogę powiedzieć ile dokładnie godzin przegrałem, ale miałem 6 postaci bisowych (najlepszy ekwipunek dla nieznających określenia). Pamiętam gdy farmiliśmy z gildią ICC 25HC. Z profesora plag (abominacje etc) leciał topór dla death knitghta tanka. Skończyłem grę w momencie właśnie kiedy broń wyleciała w momencie kiedy akurat byłem na ławce rezerwowych bo musiałem coś załatwić. To był cios w moje serce i od tamtego momentu nie odpaliłem gry.
Ja tam lubię tego typu gry, bo często są darmowe i mogę sobie za darmo przetestować, a jak się wciągnę to i mogę wydać na grę pieniądze. Jestem też ciekaw jak się rozwinie Genshin Impact w którego aktualnie gram i jak długo będzie popularny.
Oj tak, nie wiem, ile godzin mam w Genshinie, ale na pewno sporo 😅
Ej on zaczął film w tej samej pozycji co jest miniatura :O
O:
:O
:O
:O
O:
Doceniam bardzo merytoryke materiału, odnośniki do poszczególnych zależności niemalże na płaszczyźnie filozoficznej, trafiają w sedno.
IMO, droga jest równie ważna jak cel. Jeżeli jakiś tytuł budzi dreszczyk emocji a szczęk zamka automatycznej strzelby wciąż wywołuje dreszcze na plecach, to nie ma znaczenia czy widzę koniec. Jeżeli to przestanie działać, ukłonie się i pełny fajnych wspomnień pójdę dalej
Szef tak dobrze gada... nienawidzę grać w gry, z których nic nie wynika, nie ma jakiejś puenty. Spędziłem tysiące godzin w grach jak SAMP, MTA, LoL, CS GO, Starcraft 2 itd. i wszystkie te gry łączy jedno - czuję się jakbym miał do nich wrócić bo ich nie skończyłem, a jednocześnie ciągle od nich uciekam ponieważ są stratą czasu. Oczywiście jest to nadal świetna zabawa, lecz nie czuję postepu, nie czuję że mogę wziąć i zamknąć rozdział, jak kończąc grę single player. Nienawidzę obecnych czasów gier - albo mikropłatności, z których nie korzystam i omija mnie kontent, albo gra bez końca i bez celu.. Najpierw dotknęło Androida, ale na PC już wcale nie jest lepiej. I tak większość świetnych gier - chociażby wszystkie Battle Royale, mnóstwo gier "F2P" itd, battle passy, sezony, dlc.. wiecznie za coś trzeba dopłacać zamiast kupić grę i się nią cieszyć od początku do końca jak dobrą książką.
3:11 To tak jak w życiu, gdyby było wieczne, to co robimy nie miało by znaczenia.
Ja tam lubię gry długo żyjące np. Liga Legend. Gram w nią już 6 lat i nadal mi się nie znudziła. Są ciągłe zmiany, riot cały czas coś dodaje, lore ligi jest aktualizowane na bieżąco -co jakiś czas wychodzą nowe opowiadania, komiksy. Jestem pewien, że liga nigdy mi się nie znudzi.
Proste wytłumaczenie dlaczego nie warto grać w gry bez końca bo jak tam se zyczynasz grać wbijasz level i w tedy zaczynasz sie interesować otoczeniem go otaczającym i wtedy sie wciągasz bo świat jest bardzo rozszerzony potem zaczynasz grać nałogowo powiedzmy po 2 godziny dziennie to to nie ma sensu bo gra przecież nie ma końca ale strzelanki takie jak fortnite to ci sezon zmienia fabułe ale zawsze jakieś pozostałości zostaną naprykład miauśniak z sezonu 2 rozdzialu 2 to w sezonie 3 rozdzialu 2 pojawil sue kitek czyli syn miauśniaka ale raz sie łączy sezon z następnym ale co chwile sie zmienia fabułe czyli nie ma końca przepraszam za to co napisałem ;) jak bym sie gdzieś pomylił napisz w komentarzu
Przepraszam że tak to rospisałem
Like rzeby widział
Mi z tematem kojarzą się też niekończące się gry na komórki, np. grałem kiedyś w Farm Heroes Saga, przeszedłem mnóstwo poziomów, aż w końcu bez płacenia za pomoce gra stała się tak męcząca że zrezygnowałem. Z tego co widzę na fb gra dalej jest rozwijana i jest już chyba kilka tysięcy poziomów.
Szef wypuść mądrego z komnaty, wiem ze ty za tym stoisz
Jak byłem mały, to narzekałem na krótkie gry, ale już od blisko 15 lat zacząłem coraz bardziej doceniać gry zarówno skończone, jak i do tego, może nie tyle krótkie, co, z braku lepszego słowa, "skondensowane". Ot choćby taki Gothic 2 vs Skyrim - Gothic jest krótszy, ma mniej zadań pobocznych, ale jest właśnie "skondensowany", mamy wyraźną fabułę, która prowadzi nas przez historię, a questy poboczne tyko pomagają dodatkowo budować świat i jego klimat, bez w gruncie rzeczy niepotrzebnego silenia się na bycie niewiadomo jak wielką intrygą (podobnie jest w takim np. Kingdom Come: Deliverance). Z drugiej strony gry Bethesdy mają milion questów pobocznych, tony lochów, gildii itd. Tyko co z tego, skoro większość questów to fedexy lub proste zabójstwa, obudowane "fabularnie" w tak biedny sposób, usiłujący jednak wydawać się wielką intrygą. Co z lochów, skoro wszystkie prawie takie same?
Niestety, ale zwykle jest tak, że im więcej gra oferuje, tym gorszy jest każdy z poszczególnych elementów. Ot, choćby taki Wiedźmin 2 - co z tego, że oferuje dwie niemal całkowicie różne od siebie ścieżki, skoro obie są krótkie i w gruncie rzeczy raczej słabe? Co z tego, że w różnych częściach Far Cry mamy wielkie wyspy z mnóstwem aktywności pobocznych, skoro wszystko jest praktycznie takie samo?
Gry-usługi to też śmiech, bo zamiast "dodatkowej zawartości oferującej dodatkową zabawę na wiele godzin" zwykle dostajemy więcej śmieci i bylejakich aktywności, czyniąc grę coraz bardziej uciążliwą i nużącą.
Wychodzę z założenia, że dobra gra, gdy się kończy powinna oferować jedno z dwóch uczuć (a najlepiej oba naraz) - niedosyt i spełnienie. To pierwsze sprawia, że człowiek nie chce gry kończyć, odkłada tę ostatnią misję do ostatniej chwili, a po skończeniu myśli o grze, czasem zagra raz jeszcze, przez długi czas nie będzie jej usuwał z dysku. To drugie powoduje, że choć po skończeniu nie pozostaje ona długo w pamięci, na każde wspomnienie o niej aż chce się zainstalować ponownie i znów przejść, albo chociaż zagrać.
To, czego gra jednak nie powinna oferować nigdy, to znużenie i zirytowanie. Jeśli gra mi się podoba, ale po prostu nie chce mi się w nią grać, nie myślę o tym w ogóle, a przypominam sobie, że mam ją zainstalowaną tylko jak przypadkiem zobaczę, że jest biała na liście steam albo przez ikonkę na pulpicie, albo na samą myśl o tym, że znowu będę musiał się męczyć przez X czasu by dojść do jakiegoś momentu, to cóż, grą dobrą nie jest (wyjątkami mogą tu być gry "trudne, ale sprawiedliwe", w których irytacja jest nie tyle na grę, jej mechaniki, a na swoje własne umiejętności, jak np. Soulsy czy inne rouglike).
Wyjątkami są (choć tak naprawdę to nie) gry stricte multiplayerowe, takie jak Dota, Lol, Heartstone, różne strzelanki czy jak w moim przypadku - War Thunder. Tutaj, choć grać można bardzo długo, setki a nawet tysiące godzin, tak każdy mecz z osobna ma swój początek i koniec, każdy w gruncie rzeczy spełnia moje wymagania dobrej gry (a nawet jak idzie źle, to tylko 10-20, może 30 minut i już możemy zaczynać "od zera" w nowym meczu).
to już zależy od tego jakie gracz ma podejście ogólnie do gier według mnie :) jeśli ktoś w większej mierze woli fabułę opowieść itd to wiadomo że dla niego lepiej jak gra będzie wcześniej czy później miała swój koniec i już nie ważne czy gra w to sam czy z kimś a z drugiej strony są osoby które właśnie wolą grać w gry w stylu multi gdzie mogą konkurować i rywalizować z innymi graczami lub po prostu lubią grać sobie ze znajomymi albo nie mają aż tyle czasu by grać bo praca szkoła albo coś takiego i wolą zagrać jedną 20-30min w takiego warzone czy heartstone albo LOLa niż przez ten czas w nie wiem wiedzmina bo tyle czasu mogą uważąc za mała ilość :)
Z takimi grami jest jak z depresją niby nie chcesz ale dalej ciągniesz
Szef sam sobie przeczy twierdząc, iż zapomniane krainy same sobie przeczą. Nie można takiej osoby, której kamery nie kochają brać na poważnie gdy występuje z nową „treścią” ;)
Gra może się nie kończyć, niestety to samo nie tyczy się życia gracza.
"niestety"
@@卩尺卂-u7q co chcesz xD? Nie rozumiem twojego komentarza
koleś wyżej ma 2x wiecej likeów od ciebie nie pykło ci tym razem
Zacząłem grać w darkorbit chyba w 2008 roku, sporo minęło, wiele się pozmieniało. Może i poświęciłem sporo czasu na grę ale te wiele wiele lat temu poznałem sporo świetnych ludzi z którymi do dziś mam kontakt. Pod koniec 2015 zacząłem grać w warface'a. Obie te gry nie mają końca a lvl i eq można podbijać w nieskończoność. Gdybym teraz miał zacząć grać w coś podobnego, to odpuściłbym już sobie na starcie. Młodzieńcze lata minęły, przez ten czas można było wiele osiągnąć i wyrosnąć na całkiem inną osobę.
Najlepszy materiał jaki widziałem na kanale. Dotknął mojej duszy.
Co do gier, które się nie kończą, to dla mnie skończył się dawno temu Aion, mimo że działa i jakoś tam ciągnie.
Grałem w tą grę godzinami, odkąd wyszła beta, czy to na prywatnych serwerach, czy na oficjalnych. Mogłem w nieskończoność tworzyć nowe postacie, różne klasy i do 30 poziomu gra szła płynnie, a potem to już w ogóle było mnóstwo roboty. Póki była płatna, była w porządku, jak przeszła na free2play, to powoli zaczęła się psuć.
Gameforge zaczął wycinać zadania, fabułę spłycać, usuwać zawartość, nad którą gracze pracowali latami, potem pousuwali skill'e, pozmieniali mechanikę, aby na koniec wyciąć 4/5 gry, dać nową lokację i bawcie się dzieci w mega PvPvE, do którego dojdziecie od zera w 8 godzin, bo przyspieszyliśmy wam poziomowanie postaci, żeby olać fabułę, a skupić się na Pay2Win.
Szkoda mi tej gry. Większość ludzi nawet jej nie kojarzy, ale dla mnie była ona ciekawsza, niż WoW, do którego nigdy nie usiadłem. Ale ją schrzanili i dopóki nie przywrócą świata, w którym spędziłem wiele lat (Verteron, Eltnen i inne lokacje), a pewnie tego nie zrobią, bo pewnie wywalili już pliki do śmieci, to nie wrócę, a szkoda, bo będę tą grę wspominać jeszcze przez wiele lat.
Pewnie Aion będzie świnią, którą zarżną, gdy tylko przestanie przynosić zyski, czyli ludzie odejdą od gry, bo będzie nudna, albo dlatego, że nie ma fabuły. Bo w ten sposób to można równie dobrze odpalić LoL'a i jeszcze mniej człowiek będzie musiał się męczyć, bo nie będzie musiał przechodzić ośmiogodzinnego samouczka, przepychającego cię po pozostałościach starego świata gry.
Stare, dobre czasy...