Panie Tomku sam jestem katolikiem i popieram sierpniową akcję trzeźwości. W moim odczuciu chodzi o wsparcie trzeźwiejących alkoholików. Co do alkoholu to sam lubię piwo i uważam, że należy promować w Polsce kulturę picia.
Co do formuły, super! Moim zdaniem nie powinno się bać swoich emocji i opinii... Dlatego im więcej tego typu filmów, tym bardziej się cieszę. Muszę się przyznać, że czekam na każdy film z niecierpliwością. Bardzo liczę na kurs sensoryczny "Na Żywo" organizowany w Starej Rozlewni przez Tomasza Kopyrę... Gdzie wpłacić zaliczkę?....
Znakomity felieton. A co do PARPA to oni muszą udowadniać, swoją przydatność. Jeżeli nagle by się okazało, że problem nie jest aż tak palący to mógłby ktoś pomyśleć nad ich likwidacją.
W średniowieczu spożywano ok 2 litrów piwa dziennie, były to jednak piwa o wiele słabsze o zawartości 0,5-2% alkoholu, które podawano nawet dzieciom. Dzięki procesowi warzenia piwa zabijane były mikroorganizmy występujące w wodzie, ponadto alkohol w niskich dawkach powodował dodatkową sterylizację. Było to o wiele zdrowsze niż spożywanie samej wody, która była mocno zanieczyszczona (tym bardziej, że ludzie nie wiedzieli o przegotowywaniu wody w celu jej oczyszczenia). Oczywiście były też piwa mocniejsze, które spożywano z tych samych pobudek co dzisiaj. Mam jednak nadzieję, że za mojego życia nie nadejdzie czas braku piwa :)
Propos 7 minuty około. U mnie na podkarpaciu jest miara taka że litr wódki na każdą osobę w tym dzieci. Dzieci nie piją oczywiście, ale wielu wypija ponad litra i trzeba to jakoś policzyć.
Podnoszenie cen spowoduje produkcję na własną rękę. Tak było w latach 80-tych, albo sklepy czynne od 13. "Która godzina? - Nie wiem, ale też bym się napił". Sierpień miesiącem trzeźwości? Czyli, już 1.IX. można się zbombardować?
Ale po co kupować do Cydru koncentrat, jak można taniej dostać jabłka na bazarze. Wychodzi taniej ;) (Nie ważne, że pewnie również smaczniej i naturalniej)
Witaj Tomku mam prośbę odnośnie twojej tablicy z kapslami. Czy mógłbyś gdzieś dać link do dobrego zdjęcia twojej tablicy? Chciałbym porównać / obejrzeć własne :D
Mnie interesuje najbardziej jakie jest ROZWARSTWIENIE picia. Powiedzmy zbiera się 8 osób na obiedzie, na imprezie, na kolacji. I w Polsce Piją 3 osoby butelkę wódki czy wina. A na zachodzie pije 7 osób po jednej lampce. Taka sama ilość ale efekt jak różny.
jakiś czas temu byłem na delegacji w Szwecji, i w firmowej "stołówce" jest normalnie piwo z nalewaka, oczywiście nie jest to porter tylko jakieś lekkie piwko, to dla nich jest standardem, przez tydzień nie widziałem choćby podchmielonego osobnika, u nas pewnie byłoby z tym ciężej, ale kulturę picia dopiero zdobywamy, mam nadzieję ;)
Bardzo dobry filmik... no i toast wznosi się zawsze za szczęście, a nie za zdrowie. Na Titanicu wszyscy byli zdrowi, ale ze szczęściem to już tak niekoniecznie.
Ludzie piją dużo nalewek czy "nalewek"? Nie chcę tu iść w stronę mądrości Janusza P., ale brakuje regulacji, tj. zarezerwowania nazwy dla trunków wytworzonych metodą maceracji, bo teraz to byle likier na sztucznych aromatach można sobie tak nazwać.
W Stanach ludzie wsiadają po spożyciu i jakoś się nie zabijają. Każdy wie, że ma jechać wolno i zgodnie z przepisami jak policja skontroluje kierowcę to najczęściej eskortuje go do domu lub upewnia się, że sam dojedzie. W Polsce problemem jest kultura picia a w zasadzie jej brak. Do tego upijanie się na umór i ''byle siekło''
Wszelkie wspólnoty religijne przynoszą nam tyle dobra co i zła ale to takie "grzeszki" ludzi jak picie alkoholu jest złe i oni to piętnują ale za to oni nie znoszą krytyki.
Hello. W kościele katolickim picie alkoholu nie jest złe. Przecież pierwszą winnicę założył Noe, Jezus zmieniał wodę w wino, ogromny wkład w rozwój piwowarstwa miały klasztory, a w czasie mszy spożywa się wino. To nadużywanie czegokolwiek, w tym alkoholu, jest złe i piętnowane przez Kościół.
Naświetlenie sprawy pędzenia bimbru na wsi? :) Nie wiem w czym problem. Jak ktoś ma ochotę to pędzi. Znam ludzi, którzy piją taki alkohol w ilościach zupełnie racjonalnych i problemu z alkoholem nie mają. A znam też takich, którzy piją dziennie po kilka piw i problem już moga mieć :)
Strasznie przykro mi z tego powodu, że w Polsce świadomość alkoholowa jest tak niska... W krajach "zachodnich", pijąc lampkę wina czerwonego dla podkreślenia smaku pieczeni traktuje się normalnie, w krajach typu Polska jest to przestępstwo... Na tym kanale wypowiada się mniejszość:) dlatego też, mogę stwierdzić, że nic tak nie smakuje jak RIS z gorzką czekoladą... Niektórzy nigdy się tego nie dowiedzą, przecież piwo mające ponad 8% alc, to obłęd:)
W dobie otwartych granic i swobodnego przemieszczania się osób wszystkie statystyki spożycia alkoholu można wsadzić w D. Znaczną ilość alkoholu spożywają przyjeżdżający do Polski turyści. Z kolei Polacy przywożą olbrzymią ilość alkoholu z zagranicy. :*
herkules lubelski Mi się kiedyś zdarzyło, że kupiłem w normalnym legalnym sklepie i na etykiecie nie było składu po polsku. Napisałem skargę w kilka miejsc i okazało się, że ktoś to przywiózł na własną rękę zza granicy, bo tam było taniej niż w polskich hurtowniach. Teraz kleją takie zwykłe białe etykiety z informacjami po polsku.
Mieszkam na podkarpaciu znanym z zamiłowania do tradycji. Mianowicie po ostatnich podwyżkach masa ludzi kupiła sobie sprzęt albo odkurzyła i robią wina itp na własną rękę. Nie myślcie, że ludzie piją mniej bo narażacie się na śmieszność. Po prostu więcej alkoholu to domowa produkcja.
Co domowej produkcji to byłem jakiś czas temu na Białorusi (Nowogródek, Pińsk, jezioro Świteź, Baranowicze, Wasiliszki, Grodno, a także białoruskie wsie). Miałem wizę indywidualną więc mogłem być tam gdzie chciałem. Dodatkowo jeszcze mam korzenie Kresowe zarówno z Ukrainy jak i najpewniej z Litwy. Jechałem tam z kolei z Tatą mojego szwagra mającego korzenie na Kresach Północnych (Litwa, Białoruś). Obaj znamy mentalność litewską, białoruską i ukraińską. Wracając jednak do tematu - Białorusini piją własny alkohol. Rzadko kiedy kupują w sklepie. A własnym też nieźle potrafią zryć beret. I wbrew pozorom ich bimber (piłem) jest bardzo dobry. A co do kupnego alkoholu to poznane tam córki znajomej Białorusinki niespecjalnie były doń przekonane. Nawet do takich pyszności jak miód pitny.
Tusk chce opodatkować domowe winiarstwo i piwowarstwo. wkoncu 25l wina to 36butelek po 10zł (bo jesteśmy "kiepskimi wytwórcami alkoholu") to 360zł straty w obrocie. Wiem cukier woda i potrzebne akcesoria i produkty też kosztuje. Czyli liczby z górką że 300zł co 25L państwo traci.
Moim zdaniem piep... jak potłuczony. Nie ma różnicy, czy pijesz piwo, wino czy wódkę - każde z nich zawiera ten sam alkohol etylowy (wiem, brzmi jak z plakatu kampanii społecznej, ale takie są fakty). Idąc za przykładem, który podajesz - wypijasz średnio 1 piwo (0,5 l) dziennie, co w tygodniu daje 3,5 l. Zakładając, że przeciętnie piwo ma 5% alko, wypijasz tygodniowo średnio dawkę alkoholu odpowiadającą 17,5 mniejszym kieliszkom (25 g) wódki. Czyli wciągasz podobną ilość alkoholu, jak osoba, która "ryje beret raz w tygodniu", jak sam to określiłeś. Myślisz, że jak rozbijesz sobie to na porcję pod pseudokulturalną postacią piwka, to nie wyrządzisz szkody organizmowi? Bzdura! Jeden i drugi sposób picia niszczy wątrobę i może doprowadzić do alkoholizmu. Nie lubisz wódki - OK, masz do tego prawo, ale nie bądź hipokrytą i nie dziel alkoholu na "lepszy" i "gorszy", czy też "zdrowszy" i "mniej zdrowy".
Jeszcze jedno - strasznie generalizujesz, jeśli chodzi o tzw. kulturę picia. Dzielisz ludzi na pijących dobre gatunki piwa - w domyśle "kulturalnych koneserów" oraz pijących wódkę i tańsze koncerniaki - w domyśle "moczymordy". Tak jak by picie wódki czy zwykłego piwa równało się z pijactwem. Moim zdaniem kultura picia kończy się wtedy, kiedy nie umiemy odmówić sobie kolejnej porcyjki, obojętnie czy w formie shota wódki czy szklaneczki wyszukanego piwka.
Oczywiście, że jest różnica między wypiciem 1 piwa dziennie, a wypiciem 7 piw w sobotę. W tym pierwszym wypadku nie jesteś pijany, ani razu, w tym drugim jesteś zamroczony.
feeldafunk86 Oczywiście zgoda, że można być alkoholikiem upijającym się single maltami po kilkaset złotych za butelkę. Jednak ja mówię o czymś innym. Jeśli pijesz dla smaku, w niewielkich ilościach, to ryzyko, że wpadniesz w alkoholizm jest znacznie mniejsze niż jeśli raz w tygodniu, czy w miesiącu upijasz się w trupa.
Tomasz Kopyra Tomku, alkoholizm niewiele ma wspólnego z alkoholem wbrew pozorom. I dlatego nie ma znaczenia ile się pije, ani jak sie pije aby zostać alkoholikiem. Nie bez powodu w klasyfikacji ICD alkoholizm jest w grupie F - zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania. Alkoholizm to choroba emocji. A ryzyko "wpadnięcia" nie zależy od ilości czy jakości picia. To jest tak, że ktoś jest chory, próbuje się leczyć np. za pomocą alkoholu - wpada w alkoholizm, za pomocą hazardu - zostaje nałogowym hazardzistą, za pomocą narkotyków - narkomanem. Polega to na tym, że ludzie, nazwijmy ich "bardziej narażeni na wpadnięcie w nałóg" szukają regulatora emocji. Takim regulatorem może być wszystko, co powyżej wymieniłem (a nawet o wiele więcej). Alkohol, jako najłatwiej dostępny, jest najpopularniejszy. Obecnie równie łatwo dostępny jest hazard i powoli zaczyna się dostrzegać rosnący problem. Proponuję zasięgnąć wiedzy u źródeł. Pozdrawiam - Marcin, birofil, niegdyś piwosz, później alkoholik, obecnie od 6 lat alkoholik trzeźwy. A przecież ja tylko po jednym piwku dziennie piłem....... (na początku)
feeldafunk86 Niestety ale to Ty piep... farmazony.Nie można porównywać 1 piwa dziennie do "zrycia beretu" raz w tygodniu.Z jednym piwem organizm poradzi sobie lepiej niż z przedawkowaniem alkoholu.Dochodzi wtedy do większych spustoszeń w organizmie.Każde przedawkowanie (zrycie beretu) doprowadza do większych uszkodzeń nerek, wątroby czy mózgu niż jedno piwo dziennie.Organizm ludzki nie sumuje alkoholu matematycznie z całego tygodnia jak Ty.Nie wychodzi mu na końcu że to jest to samo co jednotygodniowe sponiewieranie.Sugeruję eksperyment jak mi nie wierzysz.Puknij się 10 razy w paluszek półkilowym młotkiem, lub raz 10 kilowym.Zobaczysz czy nie ma różnicy.
Bardzo ciekawy vlog. Pozdrawiam i wytrwałości przy nowych produkcjach :)
Panie Tomku, rewelacja. Czekam niecierpliwie na kolejny odcinek. Bardzo dobry felieton!
Pozdrawiam!
Panie Tomku sam jestem katolikiem i popieram sierpniową akcję trzeźwości. W moim odczuciu chodzi o wsparcie trzeźwiejących alkoholików. Co do alkoholu to sam lubię piwo i uważam, że należy promować w Polsce kulturę picia.
+Grunia Tatunia Poza tym trzeźwość to chyba nie to samo co abstynencja, nie?
Co do formuły, super! Moim zdaniem nie powinno się bać swoich emocji i opinii... Dlatego im więcej tego typu filmów, tym bardziej się cieszę. Muszę się przyznać, że czekam na każdy film z niecierpliwością. Bardzo liczę na kurs sensoryczny "Na Żywo" organizowany w Starej Rozlewni przez Tomasza Kopyrę... Gdzie wpłacić zaliczkę?....
Znakomity felieton. A co do PARPA to oni muszą udowadniać, swoją przydatność. Jeżeli nagle by się okazało, że problem nie jest aż tak palący to mógłby ktoś pomyśleć nad ich likwidacją.
Według statystyk w czasie stanu wojennego w ogóle nie spożywaliśmy alkoholu. Przecież nie było wtedy nielegalnych punktów sprzedaży alkoholu.
W średniowieczu spożywano ok 2 litrów piwa dziennie, były to jednak piwa o wiele słabsze o zawartości 0,5-2% alkoholu, które podawano nawet dzieciom. Dzięki procesowi warzenia piwa zabijane były mikroorganizmy występujące w wodzie, ponadto alkohol w niskich dawkach powodował dodatkową sterylizację. Było to o wiele zdrowsze niż spożywanie samej wody, która była mocno zanieczyszczona (tym bardziej, że ludzie nie wiedzieli o przegotowywaniu wody w celu jej oczyszczenia). Oczywiście były też piwa mocniejsze, które spożywano z tych samych pobudek co dzisiaj. Mam jednak nadzieję, że za mojego życia nie nadejdzie czas braku piwa :)
Bardzo ciekawy odcinek. Dobre argumenty, ciekawy punkt widzenia. Na zdrowie :-).
Często bywam w małych miejscowościach/wsiach i moje doświadczenia są takie a nie inne, że słysząc takie zdanie uśmiech sam mi się pojawia na twarzy :)
Propos 7 minuty około. U mnie na podkarpaciu jest miara taka że litr wódki na każdą osobę w tym dzieci. Dzieci nie piją oczywiście, ale wielu wypija ponad litra i trzeba to jakoś policzyć.
A mi się wydaje że po prostu kultura się zmieniła i nawalić się jak samolot przy wszystkich po prostu nie jest fajnie.
Podnoszenie cen spowoduje produkcję na własną rękę. Tak było w latach 80-tych, albo sklepy czynne od 13. "Która godzina? - Nie wiem, ale też bym się napił".
Sierpień miesiącem trzeźwości? Czyli, już 1.IX. można się zbombardować?
No ten był. :P
Ale po co kupować do Cydru koncentrat, jak można taniej dostać jabłka na bazarze. Wychodzi taniej ;) (Nie ważne, że pewnie również smaczniej i naturalniej)
Witaj Tomku mam prośbę odnośnie twojej tablicy z kapslami. Czy mógłbyś gdzieś dać link do dobrego zdjęcia twojej tablicy? Chciałbym porównać / obejrzeć własne :D
znajdź mi proszę statystyki sprzedaży cukru NA WSI.
Mnie interesuje najbardziej jakie jest ROZWARSTWIENIE picia. Powiedzmy zbiera się 8 osób na obiedzie, na imprezie, na kolacji. I w Polsce Piją 3 osoby butelkę wódki czy wina. A na zachodzie pije 7 osób po jednej lampce. Taka sama ilość ale efekt jak różny.
Witam! będzie odcinek poświęcony alkoholizmowi??
Jak wykleję całą. ;)
To rzuć jakimś źródłem tych rewelacji. Będzie ciekawy materiał do piwnych newsów.
W moim przypadku te 40%-we trunki to whiskacze - za plecami mam sporą kolekcję :), a w piwnicy stout sobie bulgocze, w weekend rozlew.
Pozdrawiam
jakiś czas temu byłem na delegacji w Szwecji, i w firmowej "stołówce" jest normalnie piwo z nalewaka, oczywiście nie jest to porter tylko jakieś lekkie piwko, to dla nich jest standardem, przez tydzień nie widziałem choćby podchmielonego osobnika, u nas pewnie byłoby z tym ciężej, ale kulturę picia dopiero zdobywamy, mam nadzieję ;)
świetnie się bawie przy 1000 IBU :D
Bardzo dobry filmik... no i toast wznosi się zawsze za szczęście, a nie za zdrowie. Na Titanicu wszyscy byli zdrowi, ale ze szczęściem to już tak niekoniecznie.
"Newsweek" i wszystko jasne.
Ludzie piją dużo nalewek czy "nalewek"? Nie chcę tu iść w stronę mądrości Janusza P., ale brakuje regulacji, tj. zarezerwowania nazwy dla trunków wytworzonych metodą maceracji, bo teraz to byle likier na sztucznych aromatach można sobie tak nazwać.
Trudno komentować film, gdy zgadzam się w 100% :)))
W Stanach ludzie wsiadają po spożyciu i jakoś się nie zabijają. Każdy wie, że ma jechać wolno i zgodnie z przepisami jak policja skontroluje kierowcę to najczęściej eskortuje go do domu lub upewnia się, że sam dojedzie. W Polsce problemem jest kultura picia a w zasadzie jej brak. Do tego upijanie się na umór i ''byle siekło''
Co 3 na wsi nie pije.. tu się uśmiałem ;) Po prostu brak słów co do pana przewodniczącego ^^
gobizu123
Dwójka dorosłych rodziców, a ten trzeci to dziecko.
czy taki urząd do walki z alkoholizmem jest potrzebny ????? może lepiej rozwiązywać sprawy społeczne, zamiast walczyć ze spożyciem.
z tą wódką z Czech z tych czasów to prawda, całe imprezy rodziny organizowały na wódce z Czech.
Wszelkie wspólnoty religijne przynoszą nam tyle dobra co i zła ale to takie "grzeszki" ludzi jak picie alkoholu jest złe i oni to piętnują ale za to oni nie znoszą krytyki.
Hello. W kościele katolickim picie alkoholu nie jest złe. Przecież pierwszą winnicę założył Noe, Jezus zmieniał wodę w wino, ogromny wkład w rozwój piwowarstwa miały klasztory, a w czasie mszy spożywa się wino.
To nadużywanie czegokolwiek, w tym alkoholu, jest złe i piętnowane przez Kościół.
Naświetlenie sprawy pędzenia bimbru na wsi? :) Nie wiem w czym problem. Jak ktoś ma ochotę to pędzi. Znam ludzi, którzy piją taki alkohol w ilościach zupełnie racjonalnych i problemu z alkoholem nie mają. A znam też takich, którzy piją dziennie po kilka piw i problem już moga mieć :)
Strasznie przykro mi z tego powodu, że w Polsce świadomość alkoholowa jest tak niska... W krajach "zachodnich", pijąc lampkę wina czerwonego dla podkreślenia smaku pieczeni traktuje się normalnie, w krajach typu Polska jest to przestępstwo... Na tym kanale wypowiada się mniejszość:) dlatego też, mogę stwierdzić, że nic tak nie smakuje jak RIS z gorzką czekoladą... Niektórzy nigdy się tego nie dowiedzą, przecież piwo mające ponad 8% alc, to obłęd:)
W dobie otwartych granic i swobodnego przemieszczania się osób wszystkie statystyki spożycia alkoholu można wsadzić w D. Znaczną ilość alkoholu spożywają przyjeżdżający do Polski turyści. Z kolei Polacy przywożą olbrzymią ilość alkoholu z zagranicy. :*
herkules lubelski
Mi się kiedyś zdarzyło, że kupiłem w normalnym legalnym sklepie i na etykiecie nie było składu po polsku. Napisałem skargę w kilka miejsc i okazało się, że ktoś to przywiózł na własną rękę zza granicy, bo tam było taniej niż w polskich hurtowniach. Teraz kleją takie zwykłe białe etykiety z informacjami po polsku.
Mieszkam na podkarpaciu znanym z zamiłowania do tradycji. Mianowicie po ostatnich podwyżkach masa ludzi kupiła sobie sprzęt albo odkurzyła i robią wina itp na własną rękę. Nie myślcie, że ludzie piją mniej bo narażacie się na śmieszność. Po prostu więcej alkoholu to domowa produkcja.
Co domowej produkcji to byłem jakiś czas temu na Białorusi (Nowogródek, Pińsk, jezioro Świteź, Baranowicze, Wasiliszki, Grodno, a także białoruskie wsie). Miałem wizę indywidualną więc mogłem być tam gdzie chciałem. Dodatkowo jeszcze mam korzenie Kresowe zarówno z Ukrainy jak i najpewniej z Litwy. Jechałem tam z kolei z Tatą mojego szwagra mającego korzenie na Kresach Północnych (Litwa, Białoruś). Obaj znamy mentalność litewską, białoruską i ukraińską. Wracając jednak do tematu - Białorusini piją własny alkohol. Rzadko kiedy kupują w sklepie. A własnym też nieźle potrafią zryć beret. I wbrew pozorom ich bimber (piłem) jest bardzo dobry. A co do kupnego alkoholu to poznane tam córki znajomej Białorusinki niespecjalnie były doń przekonane. Nawet do takich pyszności jak miód pitny.
Jak się baby nie bije to jej wątroba gnije!! A nie od alkoholu ;-)
co do polmosów to na polskim rynku sie nie zarabia, polmosy zarabiają na eksporcie
Tusk chce opodatkować domowe winiarstwo i piwowarstwo. wkoncu 25l wina to 36butelek po 10zł (bo jesteśmy "kiepskimi wytwórcami alkoholu") to 360zł straty w obrocie. Wiem cukier woda i potrzebne akcesoria i produkty też kosztuje. Czyli liczby z górką że 300zł co 25L państwo traci.
Z powrotem na maturę Panie Tomku... Jeśli ktoś twierdzi że spożycie wzrosło o 1/3, tzn że kiedyś było mniejsze o 1/4 :)
A nie tak jest? Było 9. Dodajmy do tego 1/3 i mamy 12. Czyli kiedyś było o 1/4 mniej. Podstawówka, a nie matura. 🤦♂️
Uwielbiam katolików, którzy nie piją cały sierpień, a potem piją cały pierwszy tydzień września zwieńczony dożynkami, zero hipokryzji :)
Moim zdaniem piep... jak potłuczony. Nie ma różnicy, czy pijesz piwo, wino czy wódkę - każde z nich zawiera ten sam alkohol etylowy (wiem, brzmi jak z plakatu kampanii społecznej, ale takie są fakty). Idąc za przykładem, który podajesz - wypijasz średnio 1 piwo (0,5 l) dziennie, co w tygodniu daje 3,5 l. Zakładając, że przeciętnie piwo ma 5% alko, wypijasz tygodniowo średnio dawkę alkoholu odpowiadającą 17,5 mniejszym kieliszkom (25 g) wódki. Czyli wciągasz podobną ilość alkoholu, jak osoba, która "ryje beret raz w tygodniu", jak sam to określiłeś. Myślisz, że jak rozbijesz sobie to na porcję pod pseudokulturalną postacią piwka, to nie wyrządzisz szkody organizmowi? Bzdura! Jeden i drugi sposób picia niszczy wątrobę i może doprowadzić do alkoholizmu. Nie lubisz wódki - OK, masz do tego prawo, ale nie bądź hipokrytą i nie dziel alkoholu na "lepszy" i "gorszy", czy też "zdrowszy" i "mniej zdrowy".
Jeszcze jedno - strasznie generalizujesz, jeśli chodzi o tzw. kulturę picia. Dzielisz ludzi na pijących dobre gatunki piwa - w domyśle "kulturalnych koneserów" oraz pijących wódkę i tańsze koncerniaki - w domyśle "moczymordy". Tak jak by picie wódki czy zwykłego piwa równało się z pijactwem. Moim zdaniem kultura picia kończy się wtedy, kiedy nie umiemy odmówić sobie kolejnej porcyjki, obojętnie czy w formie shota wódki czy szklaneczki wyszukanego piwka.
Oczywiście, że jest różnica między wypiciem 1 piwa dziennie, a wypiciem 7 piw w sobotę. W tym pierwszym wypadku nie jesteś pijany, ani razu, w tym drugim jesteś zamroczony.
feeldafunk86 Oczywiście zgoda, że można być alkoholikiem upijającym się single maltami po kilkaset złotych za butelkę. Jednak ja mówię o czymś innym. Jeśli pijesz dla smaku, w niewielkich ilościach, to ryzyko, że wpadniesz w alkoholizm jest znacznie mniejsze niż jeśli raz w tygodniu, czy w miesiącu upijasz się w trupa.
Tomasz Kopyra Tomku, alkoholizm niewiele ma wspólnego z alkoholem wbrew pozorom. I dlatego nie ma znaczenia ile się pije, ani jak sie pije aby zostać alkoholikiem. Nie bez powodu w klasyfikacji ICD alkoholizm jest w grupie F - zaburzenia psychiczne i zaburzenia zachowania. Alkoholizm to choroba emocji. A ryzyko "wpadnięcia" nie zależy od ilości czy jakości picia. To jest tak, że ktoś jest chory, próbuje się leczyć np. za pomocą alkoholu - wpada w alkoholizm, za pomocą hazardu - zostaje nałogowym hazardzistą, za pomocą narkotyków - narkomanem. Polega to na tym, że ludzie, nazwijmy ich "bardziej narażeni na wpadnięcie w nałóg" szukają regulatora emocji. Takim regulatorem może być wszystko, co powyżej wymieniłem (a nawet o wiele więcej). Alkohol, jako najłatwiej dostępny, jest najpopularniejszy. Obecnie równie łatwo dostępny jest hazard i powoli zaczyna się dostrzegać rosnący problem. Proponuję zasięgnąć wiedzy u źródeł. Pozdrawiam - Marcin, birofil, niegdyś piwosz, później alkoholik, obecnie od 6 lat alkoholik trzeźwy. A przecież ja tylko po jednym piwku dziennie piłem....... (na początku)
feeldafunk86 Niestety ale to Ty piep... farmazony.Nie można porównywać 1 piwa dziennie do "zrycia beretu" raz w tygodniu.Z jednym piwem organizm poradzi sobie lepiej niż z przedawkowaniem alkoholu.Dochodzi wtedy do większych spustoszeń w organizmie.Każde przedawkowanie (zrycie beretu) doprowadza do większych uszkodzeń nerek, wątroby czy mózgu niż jedno piwo dziennie.Organizm ludzki nie sumuje alkoholu matematycznie z całego tygodnia jak Ty.Nie wychodzi mu na końcu że to jest to samo co jednotygodniowe sponiewieranie.Sugeruję eksperyment jak mi nie wierzysz.Puknij się 10 razy w paluszek półkilowym młotkiem, lub raz 10 kilowym.Zobaczysz czy nie ma różnicy.
A po co? To blog o piwie, a nie o alkoholu.