Absolutnie super rozmowa! Jak ja nie cierpiałam PanaTomka, a jak go teraz szanuję, jak lubię Go słuchać! Jestem głęboko wierząca i Jego tłumaczenie spraw związanych z wiarą tylei ułatwia, rozjaśnia... Super! Wielkie dzięki 🤗🥰🤩
"Moda na to, żeby być niewierzący". Serio? A jakbym powiedziała "czy jest moda, żeby być katolikiem" to nie byłoby przypadkiem dewaluujące czyjąś duchowość?
Chyba nie dewaluuje, ale skłania do zadania sobie pytania: Czy wierzę dlatego, że taka moda w mojej rodzinie, w moim otoczeniu? A może wierzę bez względu na to czy ktoś to popiera, akceptuje, wyśmiewa itp. Czy to mój dojrzały wybór? Czy po prostu tradycja i tylko tradycja rodzinna? Moda moim zdaniem na katolicyzm w Polsce jest ogromna!
@@marikamalinowa3649tylko, że jeszcze nie spotkałem nikogo kto na początku rozmowy by mówił, że jest katolikiem, za to spotkałem wielu ludzi którzy w drugim zdaniu mówią o tym, że są ateistami. Kogo to interesuje 🤦
Nie jest lepiej Panie Terlikowski mnie byłoby po tysiąckroć lepiej jakby mnie wychowywała sama Mama,bo mój ojciec to ja jedynie doprowadził na skraj wytrzymałości psychicznej, podzielił mnie z moja siostra przekupując ją pieniędzmi, dlatego w tak delikatnej materii nie ma jednych wzorców....
Chętnie usłyszałabym opinię na temat dzieci poczętych dzięki metodzie in vitro. Kosciół ochrzci, ale juz rodzice muszą uznawać, że popełnili grzech. Czy to znaczy, że jeżeli nie będą żałować tego, że mają dziecko, to nigdy nie otrzymają rozgrzeszenia?
Wiem, że to nie to samo, ale przecież podobny dylemat masz w przypadku każdego niewłaściwego poczęcia dziecka. Czy jeżeli mąż pragnący potomka "skutecznie" zgwałci opierającą się żonę i nie będzie żałował tego gwałtu, to ma otrzymać rozgrzeszenie? Bo przecież mamy tu uznane przez Kościół dobro, jakim jest nowe życie.
@@3stefany Myślę, że bez większego problemy dostanie rozgrzeszenie, ponieważ wielu "ludzi kościoła" do tej pory twierdzi w publicznych wypowiedziach, że to kobieta robi źle odmawiając.
Jest to problem kościoła kogo rozgrzesza i to tylko o nim świadczy. Ale rozgrzeszanie gwałtu jeśli nie ma żadnej refleksji i chęci zmiany, w moim poczuciu moralności jest zbrodnią na tej żonie.
@@askahm137 Ja też tak sądzę. Chodziło mi tylko o zidentyfikowanie, gdzie się kryje problem. Bo, jak sądzę, nie ma to nic wspólnego z ambiwalentnym stosunkiem do - nazwijmy to w ten sposób - nieregularnego aktu poczęcia, a jedynie z tym, że gwałt uważasz za zbrodnię, a in vitro - nie. To jest OK, to po prostu różnica światopoglądowa. Nie OK byłoby jedynie tropić u adwersarzy jakąś domniemaną niekonsekwencję tam, gdzie w istocie jej nie ma.
43:16 to nieprawda. Od 2020 uzyskanie zezwolenia Biskupa na ślub kościelny bez skutków cywilnych jest proste. Formularz nr 16 do Dekretu o przeprowadzaniu rozmów kanoniczno - duszpasterskich z narzeczonymi przed zawarciem Małżeństwa Kanonicznego.
Wyznanie religijne to jest jakiś postulat, tak samo jak zapatrywanie polityczne. Religia to zbiór tradycji , rodzaj pielegnowanego folkloru, propozycji . Wstawianie tych elementów w miejsce praw i zasad sztywnych prowadzi do odchodzenia od żywej miłości i prawdy w imię martwych dogmatów, co ma miejsce dziś w kościele.To wartości scalają zwiazek a nie poglądy. Odnoszę wrażenie, że problem jest nadmuchany historycznym blednym postrzeganiem wyznania jako wiary lub niewiary w Boga. Co dziś jest absurdem bo wielu ludzi wierzy w Boga,ale nie utożsamia się z kościołem, z żadną religią i ma w sobie wartości. Pytanie o praktykujący czy nie jest wszepionym zwrotem ukutym przez kościół. Przecież żyjąc pięknie w zwiazku, w rodzinie, w miłości, czyniąc dobro, pracując uczciwe i kompetentnie to czysta i zywa praktyka Boga w życiu. A ktoś skupia się czy ktoś chodzi czy nie do kościoła, nonsens. Oburza mnie to średniowieczne postrzeganie wiary. Ja proponuję zostawić dyskusję o religiach a zacząć mówić o wartosciach bez powiązań z religią, kościołem czy partią polityczną. Bo polityka , bo religia dzielą ludzi a wartości łączą.
pan Tomasz nie wiem świadomie czy nieświadomie pomija osobę Jezusa Chrystusa , który wspomaga i uświęca małżeństwo w jego trudach i radościach, bo jeżeli trwałość związku to tylko zabiegi czysto psychologiczne to po co wiara. ps. w dalszej części wszystko jest ujęte
Nie ważne co ja chcę. Tematem jest ślub kościelny i taki akt wymaga pełnej definicji, i taka właśnie została wyrażona przez Pana Tomasza. I nie rozumiem co ma wnieść do tematu stwierdzenie - a ja nie wierzę. To nie jest tematem wywiadu. Bądź tolerancyjny
Ciekawe z jakiego powodu pan Kurski dostał orzeczenie nieważności małżeństwa po ponad dwadziestu latach i mając kilkoro dzieci. Przypuszczam że to zależy od grubości koperty.
Odnosnie swojej wiary czy niewiary to Zyje juz dlugo na swiecie i z obserwacji widac ze jesli dziewczyna jest wirzaca to chlopak przejdzie na jej strone ale jesli dziewczyna jest niewierzaca to i chlopak wierzacy stanie sie niewierzacy .Nie ma calkowitej regoly ale niestety widze to z autopsji .😢
Panie Tomaszu Terlikowski czemu Pan bije się kościołem skoro ma Pan dostęp bezpośredni do Boga? Poco się Pan spala na walkę z kościołem skoro tak pięknie Bóg Panu pokazuje drogę bez pośredników i oprawców? Odnoszę wrażenie, że i Panu kościół wszczepił ten czip obowiązku kościoła, jego koniecznego istnienia. Widać u Pana wartości, ludzie -spoleczenstwo też je może mieć i ma bez instytucji kościoła. Bo mam wrażenie , że Pan tak walczy w obawie i w imie wartości. Może jest inny sposób na pielegnowanie wartości społeczeństwa, etyki i pole działań dla Pana? Modlę się za Pana i Pana prowadzenie w prawdzie.
Raz czy dwa razy padło stwierdzenie że "ślub cementuje związek" że "lepiej niż wspólny kredyt" albo jakoś podobnie. Może i kiedyś tak było. Patrząc jednak po moim przykładzie, jak i po wielu innych które docierają do mnie (uczestniczę w kilku grupach z kilkudziesięciotysięcznym zasobem ludzkim) gdzie codziennie ktoś dzieli się swoimi trudnymi doświadczeniami relacyjnymi, mogę śmiało rzucić, że obecnie - nic już nie cementuje związku. Może poza takimi "prostymi" rzeczami jak wzajemna życzliwość, szacunek i miłość. Ale te filary takie jak sakrament, kredyt czy dzieci, to już nie są tak znowu wielkie spoiwa. Mężczyźni i kobiet, potrafią przekreślać 10--20-30 letnie związki z dziećmi kredytami, wspólnymi zobowiązaniami. Ja należę do tych którzy uważają że ślub jako umowa cywilnoprawna, jest kompletnie zbędną formułą, w dodatku bardzo krzywdzącą dla męskiej części. Każdy kto się otarł o sprawy rozwodowe, wie jak nierówne szanse wobec "prawa" ma mężczyzna. Zwłaszcza gdy chodzi o dzieci. Konkluzja na koniec dla mnie jest prosta. Najlepszy jest związek nieformalny. Dlaczego? Kiedy ktoś, nie ma żadnej praktycznie konsekwencji aby odejść kiedy mu się podoba, to możemy ufać że zostaje z nami bo chce. Nie dlatego że ludzie coś powiedzą, że podział majątku, że przecież rozwód i ta cała procedura nas czeka. Nie. Będąc aktualnie w związku jestem spokojny i ufny. Bo wiem że ta druga osoba jest ze mną bo tego chce, a nie dla tego że coś nas "dodatkowo spaja".
"Ja należę do tych którzy uważają że ślub jako umowa cywilnoprawna, jest kompletnie zbędną formułą, w dodatku bardzo krzywdzącą dla męskiej części". No widzisz, ale filmik jest skierowany do osób, które traktują ślub jako sakrament, zobowiązanie na całe życie, a nie tylko na okres czasu, w którym jest dobrze. "Najlepszy jest związek nieformalny". Nie, nie jest najlepszy - ani z punktu widzenia religii (bo dwie osoby, żyjąc wtedy razem, trwają w grzechu do czasu zawarcia związku sakramentalnego), ani nawet z punktu widzenia prawa. Pozostając w związku nieformalnym jesteś dla swojej teży (tak to teraz nazywacie?) zupełnie obcą osobą. Czyli, zero wspólnego załatwiania spraw w urzędach, a jeśli nie daj Boże ulegnie wypadkowi, lekarz nie ma żadnego obowiązku udzielać Ci informacji o jej stanie zdrowia, a jeśli będziesz się naprzykrzał, może co najwyżej kazać Ci sp.....lać. Same plusy ujemne, jak to kiedyś mówili.
@@mattreggie4481 widzisz tylko to co chcesz widzieć, w dodatku nie próbujesz nawet zrozumieć co napisałem. Wolno Ci. Jak swoje przeżyjesz, i (oby nie) doświadczysz czym potrafi być "przysięga" to wróć do mojego wpisu. Grzech? No oby tylko takie grzechy jak nieformalny związek toczyły świat. Jeśli dla Ciebie największe plusy związku sakramentalnego to urzędy i informacje medyczne, to ja Ci akurat współczuję. Są rzeczy ważne, i ważniejsze. Urzędy i informacje medyczne są u mnie na dalszych miejscach.
@@bicki0 "widzisz tylko to co chcesz widzieć, w dodatku nie próbujesz nawet zrozumieć co napisałem". Dziękuję za przyznanie mi prawa do własnego zdania, choć przysługuje mi one zawsze, niezależnie od tego, co byś powiedział lub nie. A teraz pozwól, że wytłumaczę Ci, czym jest zdanie, od którego zacząłeś swoją wypowiedź. Stanowi ono próbę obrony poprzez agresję, coś w stylu "wszyscy jesteście idiotami, tylko ja rozumiem, jak funkcjonuje świat". Obyś tylko nie został kiedyś sam ze swoimi problemami przez tą "logikę". "Jak swoje przeżyjesz, i (oby nie) doświadczysz czym potrafi być "przysięga" to wróć do mojego wpisu". Raczej nie wrócę, bo nie działam tak, jak Ty. Czy mam rozumieć, że czujesz się rozgoryczony, bo próbowałeś żyć w małżeństwie, a następnie się rozwiodłeś? Nawet jeśli zostało to zainicjowane przez żonę, powinieneś winić siebie. W związki małżeńskie wstępują z reguły dorośli (nie tylko pełnoletni) ludzie. Tacy, którzy potrafią dokonać projekcji przyszłych wydarzeń na to, co jest teraz, na podstawie tego, co widzą i słyszą. Przyszła żona w jednej z rozmów odkrywa karty, mówiąc na przykład, że możecie mieszkać razem, ale w żadnym razie nie chce mieć z Tobą dzieci? Co robisz w takim przypadku? Zawijasz się stamtąd, zanim sprawy zajdą za daleko i powiesz jej "tak". Ta sama przyszła żona stawia jako warunek do zawarcia z Tobą związku małżeńskiego zerwanie kontaktów z Twoimi rodzicami i rodzeństwem, tak żeby ona była tą jedyną, ale sama nie zamierza tego zrobić? Patrz rozwiązanie przedstawione wyżej. Ty nie chcesz brać ślubuj po to, aby tego uniknąć, a jednocześnie twierdzisz, że z obecną partnerką jest Ci dobrze. Nie masz przy tym gwarancji, że będzie tak zawsze. Kogo zatem oszukujesz? Mnie? Zły adres. Siebie? Nie wiem, czy warto.
Gdzie ja Ci dałem prawo do własnego zdania? Przeczytaj uważniej. "nie próbujesz nawet zrozumieć co napisałem. Wolno Ci" to jednak coś innego. A reszta komentarza, zupełnie bez sensu, ale to nie Twoja wina, bo nie rozumiesz o co mi chodziło, ani nie znasz mojej historii. Ale podam Ci taki hint: za rozpad relacji odpowiada zawsze oboje partnerów. Wina nigdy nie jest po jednej stronie. No chyba że mówimy o zdradzie.
@@bicki0 "Ale podam Ci taki hint: za rozpad relacji odpowiada zawsze oboje partnerów". Teraz mnie "zastrzeliłeś". Z takim myśleniem trzeba było zostać adwokatem. Choć niewiele chyba byś zarobił, bo w cywilnych sprawach rozwodowych chodzi o to, żeby udowodnić kto zawalił sprawę. Opcja "oboje byliście winni po trochu" nie istnieje, a prawda leżąca pośrodku to tylko takie ładne powiedzenie. I na koniec: był "strzał" z Twojej strony, teraz będzie z mojej. Zdrada w związku też nie jest wyłączną winą jego lub jej, bo zawsze to ta druga osoba doprowadza do stanu, w którym partner/ka zaczyna szukać przygód. Nie zdradzimy kogoś, z kim jest nam dobrze, prawda?
Wiesz co romciu ( celowo z malej z braku szacunku do ciebie), twoim najwiekszym problemem jest, ze nie szanujesz ani kobiet ani mezczyzn, zwlaszcza, ze wypowiadasz się publicznie. Kobiet bo non stop podkreslasz, ze lepiej wiesz czego pragną kobiety, co dla nich jest dobre, ect. A mezczyzn bo nazywajac slabszych przegrywami a tych niby lepszych, facetami wysokiej jakosci, traktujesz ich jak produkt, rzecz. Jak dla mnie takich jak ty powinno sie izolowac i ignorowac a twoje poglady sa zbrodnią przeciwko ludzkości. 👎👎👎
Uwielbiam słuchać Terlikowskiego :D przemądry człowiek
Absolutnie super rozmowa!
Jak ja nie cierpiałam PanaTomka, a jak go teraz szanuję, jak lubię Go słuchać!
Jestem głęboko wierząca i Jego tłumaczenie spraw związanych z wiarą tylei ułatwia, rozjaśnia...
Super!
Wielkie dzięki 🤗🥰🤩
Dziękujemy i bardzo nam miło. Pozdrawiamy 👋👋
Dzięki za ciekawą rozmowę. Mam nadzieję, że Tomasz jeszcze będzie Waszym gościem.
Dziękujemy za komentarz. Tak, Tomasz Terlikowski to wspaniały rozmówca 👏 Pozdrawiamy! 🫶👋
Rewelacyjna rozmowa! Niepotrzebnie się martwiliście, że zbyt dluga, jest dokładnie na odwrót.
Super sie słuchało!!!
Szanuję Terlika, ponieważ potrafi myśleć i drążyć...
Super rozmowa 😊 !
Uwielbiam i niezwykle cenię Tomasza Terlikowskiego. Wielka mądrość, erudycja, wyważone poglądy i niezwykła umiejętność mówienia i słuchania.
Dzięki za dobór gościa😍
Wspaniałe się tego słucha❤️
Dziękujemy i pozdrawiamy 🫶👋🫶👋
Otwieram lodówkę, a tam Antoni Dudek i Tomek Terlikowski :) Światłych ludzi nigdy dość
"Moda na to, żeby być niewierzący". Serio? A jakbym powiedziała "czy jest moda, żeby być katolikiem" to nie byłoby przypadkiem dewaluujące czyjąś duchowość?
Chyba nie dewaluuje, ale skłania do zadania sobie pytania: Czy wierzę dlatego, że taka moda w mojej rodzinie, w moim otoczeniu? A może wierzę bez względu na to czy ktoś to popiera, akceptuje, wyśmiewa itp. Czy to mój dojrzały wybór? Czy po prostu tradycja i tylko tradycja rodzinna? Moda moim zdaniem na katolicyzm w Polsce jest ogromna!
@@marikamalinowa3649tylko, że jeszcze nie spotkałem nikogo kto na początku rozmowy by mówił, że jest katolikiem, za to spotkałem wielu ludzi którzy w drugim zdaniu mówią o tym, że są ateistami. Kogo to interesuje 🤦
O tym ile warta jest religia i rytuały dowiesz się po rozwodzie.
Nie jest lepiej Panie Terlikowski mnie byłoby po tysiąckroć lepiej jakby mnie wychowywała sama Mama,bo mój ojciec to ja jedynie doprowadził na skraj wytrzymałości psychicznej, podzielił mnie z moja siostra przekupując ją pieniędzmi, dlatego w tak delikatnej materii nie ma jednych wzorców....
Chętnie usłyszałabym opinię na temat dzieci poczętych dzięki metodzie in vitro. Kosciół ochrzci, ale juz rodzice muszą uznawać, że popełnili grzech. Czy to znaczy, że jeżeli nie będą żałować tego, że mają dziecko, to nigdy nie otrzymają rozgrzeszenia?
Wiem, że to nie to samo, ale przecież podobny dylemat masz w przypadku każdego niewłaściwego poczęcia dziecka.
Czy jeżeli mąż pragnący potomka "skutecznie" zgwałci opierającą się żonę i nie będzie żałował tego gwałtu, to ma otrzymać rozgrzeszenie? Bo przecież mamy tu uznane przez Kościół dobro, jakim jest nowe życie.
@@3stefany Myślę, że bez większego problemy dostanie rozgrzeszenie, ponieważ wielu "ludzi kościoła" do tej pory twierdzi w publicznych wypowiedziach, że to kobieta robi źle odmawiając.
@@askahm137 Ale czy TY uważasz, że powinien je otrzymać?
Jest to problem kościoła kogo rozgrzesza i to tylko o nim świadczy. Ale rozgrzeszanie gwałtu jeśli nie ma żadnej refleksji i chęci zmiany, w moim poczuciu moralności jest zbrodnią na tej żonie.
@@askahm137 Ja też tak sądzę. Chodziło mi tylko o zidentyfikowanie, gdzie się kryje problem. Bo, jak sądzę, nie ma to nic wspólnego z ambiwalentnym stosunkiem do - nazwijmy to w ten sposób - nieregularnego aktu poczęcia, a jedynie z tym, że gwałt uważasz za zbrodnię, a in vitro - nie.
To jest OK, to po prostu różnica światopoglądowa. Nie OK byłoby jedynie tropić u adwersarzy jakąś domniemaną niekonsekwencję tam, gdzie w istocie jej nie ma.
43:16 to nieprawda. Od 2020 uzyskanie zezwolenia Biskupa na ślub kościelny bez skutków cywilnych jest proste. Formularz nr 16 do Dekretu o przeprowadzaniu rozmów kanoniczno - duszpasterskich z narzeczonymi przed zawarciem Małżeństwa Kanonicznego.
Co to znaczy bez skutków cywilnych??
"Uświęca się mąż niewierzący dzięki swej żonie, podobnie jak uświęca się niewierząca żona przez męża" 1Kor, 7, 14
Wyznanie religijne to jest jakiś postulat, tak samo jak zapatrywanie polityczne. Religia to zbiór tradycji , rodzaj pielegnowanego folkloru, propozycji . Wstawianie tych elementów w miejsce praw i zasad sztywnych prowadzi do odchodzenia od żywej miłości i prawdy w imię martwych dogmatów, co ma miejsce dziś w kościele.To wartości scalają zwiazek a nie poglądy. Odnoszę wrażenie, że problem jest nadmuchany historycznym blednym postrzeganiem wyznania jako wiary lub niewiary w Boga. Co dziś jest absurdem bo wielu ludzi wierzy w Boga,ale nie utożsamia się z kościołem, z żadną religią i ma w sobie wartości. Pytanie o praktykujący czy nie jest wszepionym zwrotem ukutym przez kościół. Przecież żyjąc pięknie w zwiazku, w rodzinie, w miłości, czyniąc dobro, pracując uczciwe i kompetentnie to czysta i zywa praktyka Boga w życiu. A ktoś skupia się czy ktoś chodzi czy nie do kościoła, nonsens. Oburza mnie to średniowieczne postrzeganie wiary. Ja proponuję zostawić dyskusję o religiach a zacząć mówić o wartosciach bez powiązań z religią, kościołem czy partią polityczną. Bo polityka , bo religia dzielą ludzi a wartości łączą.
pan Tomasz nie wiem świadomie czy nieświadomie pomija osobę Jezusa Chrystusa , który wspomaga i uświęca małżeństwo w jego trudach i radościach, bo jeżeli trwałość związku to tylko zabiegi czysto psychologiczne to po co wiara.
ps. w dalszej części wszystko jest ujęte
Wiara jest niepotrzebna
@@jezalb2710 nie rozumiem o co Panu chodzi?
@@grzegorzsliwowski3245chcesz aby ludzie wierzyli w Żyda żyjącego 2000 lat temu? Po co to?
Nie ważne co ja chcę. Tematem jest ślub kościelny i taki akt wymaga pełnej definicji, i taka właśnie została wyrażona przez Pana Tomasza. I nie rozumiem co ma wnieść do tematu stwierdzenie - a ja nie wierzę. To nie jest tematem wywiadu. Bądź tolerancyjny
@@grzegorzsliwowski3245 to ty bądź tolerancyjny wobec mojej niewiary
Bardziej scala znajomość zasad gry.
Odkąd Tomasz stał się fajnym katolikiem, to jest bardzo popularny. Żal mi człowieka.
Jo wiedzioł ale nie powiedzioł. A potem zostałem prezesem TVP. I dali jo nie wiedzioł😂
Jezus urodził się z Maryi. Bóg Jest Ojcem. ;-)
Kiedy będzie Roman Warszawski ?
Niebawem :)
@@wzwiazku
No jestem pod wrażeniem.
Szacun.
Oglądalność murowana.
Ciekawe z jakiego powodu pan Kurski dostał orzeczenie nieważności małżeństwa po ponad dwadziestu latach i mając kilkoro dzieci. Przypuszczam że to zależy od grubości koperty.
Doucz się. Ani to od stażu nie zależy, ani od "ilości"dzieci.
"Za pieniądze ksiadz się modli".
Odnosnie swojej wiary czy niewiary to Zyje juz dlugo na swiecie i z obserwacji widac ze jesli dziewczyna jest wirzaca to chlopak przejdzie na jej strone ale jesli dziewczyna jest niewierzaca to i chlopak wierzacy stanie sie niewierzacy .Nie ma calkowitej regoly ale niestety widze to z autopsji .😢
Panie Tomaszu Terlikowski czemu Pan bije się kościołem skoro ma Pan dostęp bezpośredni do Boga? Poco się Pan spala na walkę z kościołem skoro tak pięknie Bóg Panu pokazuje drogę bez pośredników i oprawców? Odnoszę wrażenie, że i Panu kościół wszczepił ten czip obowiązku kościoła, jego koniecznego istnienia. Widać u Pana wartości, ludzie -spoleczenstwo też je może mieć i ma bez instytucji kościoła. Bo mam wrażenie , że Pan tak walczy w obawie i w imie wartości. Może jest inny sposób na pielegnowanie wartości społeczeństwa, etyki i pole działań dla Pana? Modlę się za Pana i Pana prowadzenie w prawdzie.
Nigdy w życiu bym nie wzięła ślubu kościelnego.
Czemu?wytłumacz mi proszę twoje myślenie....
Zasięgi
Raz czy dwa razy padło stwierdzenie że "ślub cementuje związek" że "lepiej niż wspólny kredyt" albo jakoś podobnie. Może i kiedyś tak było. Patrząc jednak po moim przykładzie, jak i po wielu innych które docierają do mnie (uczestniczę w kilku grupach z kilkudziesięciotysięcznym zasobem ludzkim) gdzie codziennie ktoś dzieli się swoimi trudnymi doświadczeniami relacyjnymi, mogę śmiało rzucić, że obecnie - nic już nie cementuje związku. Może poza takimi "prostymi" rzeczami jak wzajemna życzliwość, szacunek i miłość. Ale te filary takie jak sakrament, kredyt czy dzieci, to już nie są tak znowu wielkie spoiwa. Mężczyźni i kobiet, potrafią przekreślać 10--20-30 letnie związki z dziećmi kredytami, wspólnymi zobowiązaniami. Ja należę do tych którzy uważają że ślub jako umowa cywilnoprawna, jest kompletnie zbędną formułą, w dodatku bardzo krzywdzącą dla męskiej części. Każdy kto się otarł o sprawy rozwodowe, wie jak nierówne szanse wobec "prawa" ma mężczyzna. Zwłaszcza gdy chodzi o dzieci. Konkluzja na koniec dla mnie jest prosta. Najlepszy jest związek nieformalny. Dlaczego? Kiedy ktoś, nie ma żadnej praktycznie konsekwencji aby odejść kiedy mu się podoba, to możemy ufać że zostaje z nami bo chce. Nie dlatego że ludzie coś powiedzą, że podział majątku, że przecież rozwód i ta cała procedura nas czeka. Nie. Będąc aktualnie w związku jestem spokojny i ufny. Bo wiem że ta druga osoba jest ze mną bo tego chce, a nie dla tego że coś nas "dodatkowo spaja".
"Ja należę do tych którzy uważają że ślub jako umowa cywilnoprawna, jest kompletnie zbędną formułą, w dodatku bardzo krzywdzącą dla męskiej części". No widzisz, ale filmik jest skierowany do osób, które traktują ślub jako sakrament, zobowiązanie na całe życie, a nie tylko na okres czasu, w którym jest dobrze. "Najlepszy jest związek nieformalny". Nie, nie jest najlepszy - ani z punktu widzenia religii (bo dwie osoby, żyjąc wtedy razem, trwają w grzechu do czasu zawarcia związku sakramentalnego), ani nawet z punktu widzenia prawa. Pozostając w związku nieformalnym jesteś dla swojej teży (tak to teraz nazywacie?) zupełnie obcą osobą. Czyli, zero wspólnego załatwiania spraw w urzędach, a jeśli nie daj Boże ulegnie wypadkowi, lekarz nie ma żadnego obowiązku udzielać Ci informacji o jej stanie zdrowia, a jeśli będziesz się naprzykrzał, może co najwyżej kazać Ci sp.....lać. Same plusy ujemne, jak to kiedyś mówili.
@@mattreggie4481 widzisz tylko to co chcesz widzieć, w dodatku nie próbujesz nawet zrozumieć co napisałem. Wolno Ci. Jak swoje przeżyjesz, i (oby nie) doświadczysz czym potrafi być "przysięga" to wróć do mojego wpisu. Grzech? No oby tylko takie grzechy jak nieformalny związek toczyły świat. Jeśli dla Ciebie największe plusy związku sakramentalnego to urzędy i informacje medyczne, to ja Ci akurat współczuję. Są rzeczy ważne, i ważniejsze. Urzędy i informacje medyczne są u mnie na dalszych miejscach.
@@bicki0 "widzisz tylko to co chcesz widzieć, w dodatku nie próbujesz nawet zrozumieć co napisałem". Dziękuję za przyznanie mi prawa do własnego zdania, choć przysługuje mi one zawsze, niezależnie od tego, co byś powiedział lub nie. A teraz pozwól, że wytłumaczę Ci, czym jest zdanie, od którego zacząłeś swoją wypowiedź. Stanowi ono próbę obrony poprzez agresję, coś w stylu "wszyscy jesteście idiotami, tylko ja rozumiem, jak funkcjonuje świat". Obyś tylko nie został kiedyś sam ze swoimi problemami przez tą "logikę".
"Jak swoje przeżyjesz, i (oby nie) doświadczysz czym potrafi być "przysięga" to wróć do mojego wpisu".
Raczej nie wrócę, bo nie działam tak, jak Ty. Czy mam rozumieć, że czujesz się rozgoryczony, bo próbowałeś żyć w małżeństwie, a następnie się rozwiodłeś? Nawet jeśli zostało to zainicjowane przez żonę, powinieneś winić siebie. W związki małżeńskie wstępują z reguły dorośli (nie tylko pełnoletni) ludzie. Tacy, którzy potrafią dokonać projekcji przyszłych wydarzeń na to, co jest teraz, na podstawie tego, co widzą i słyszą. Przyszła żona w jednej z rozmów odkrywa karty, mówiąc na przykład, że możecie mieszkać razem, ale w żadnym razie nie chce mieć z Tobą dzieci? Co robisz w takim przypadku? Zawijasz się stamtąd, zanim sprawy zajdą za daleko i powiesz jej "tak". Ta sama przyszła żona stawia jako warunek do zawarcia z Tobą związku małżeńskiego zerwanie kontaktów z Twoimi rodzicami i rodzeństwem, tak żeby ona była tą jedyną, ale sama nie zamierza tego zrobić? Patrz rozwiązanie przedstawione wyżej. Ty nie chcesz brać ślubuj po to, aby tego uniknąć, a jednocześnie twierdzisz, że z obecną partnerką jest Ci dobrze. Nie masz przy tym gwarancji, że będzie tak zawsze. Kogo zatem oszukujesz? Mnie? Zły adres. Siebie? Nie wiem, czy warto.
Gdzie ja Ci dałem prawo do własnego zdania? Przeczytaj uważniej. "nie próbujesz nawet zrozumieć co napisałem. Wolno Ci" to jednak coś innego. A reszta komentarza, zupełnie bez sensu, ale to nie Twoja wina, bo nie rozumiesz o co mi chodziło, ani nie znasz mojej historii. Ale podam Ci taki hint: za rozpad relacji odpowiada zawsze oboje partnerów. Wina nigdy nie jest po jednej stronie. No chyba że mówimy o zdradzie.
@@bicki0 "Ale podam Ci taki hint: za rozpad relacji odpowiada zawsze oboje partnerów". Teraz mnie "zastrzeliłeś". Z takim myśleniem trzeba było zostać adwokatem. Choć niewiele chyba byś zarobił, bo w cywilnych sprawach rozwodowych chodzi o to, żeby udowodnić kto zawalił sprawę. Opcja "oboje byliście winni po trochu" nie istnieje, a prawda leżąca pośrodku to tylko takie ładne powiedzenie. I na koniec: był "strzał" z Twojej strony, teraz będzie z mojej. Zdrada w związku też nie jest wyłączną winą jego lub jej, bo zawsze to ta druga osoba doprowadza do stanu, w którym partner/ka zaczyna szukać przygód. Nie zdradzimy kogoś, z kim jest nam dobrze, prawda?
Terlikowski stwiedził, że w rodzinie to kobieta uczy religijności - skoro tak to kobiety winny być kapłanami!!!
Wiesz co romciu ( celowo z malej z braku szacunku do ciebie), twoim najwiekszym problemem jest, ze nie szanujesz ani kobiet ani mezczyzn, zwlaszcza, ze wypowiadasz się publicznie. Kobiet bo non stop podkreslasz, ze lepiej wiesz czego pragną kobiety, co dla nich jest dobre, ect. A mezczyzn bo nazywajac slabszych przegrywami a tych niby lepszych, facetami wysokiej jakosci, traktujesz ich jak produkt, rzecz. Jak dla mnie takich jak ty powinno sie izolowac i ignorowac a twoje poglady sa zbrodnią przeciwko ludzkości. 👎👎👎
Jeśli jedna osoba jest religijna a druga nie - nie ma szans aby byli że sobą szczęśliwi jeśli oboje razem nie ustalą wspólnej wersji dla obojga.