Dania - Hirtshals - Wyspy Owcze - Thorshavn

Поділитися
Вставка
  • Опубліковано 16 вер 2024
  • Zapraszam na pierwszą cześć relacji z naszego wyjazdu na Wyspy Owcze, którą odbyliśmy na przełomie lipca/sierpnia 2023. Skąd taki pomysł? Kiedy wczesną wiosną zaczęliśmy rozmowy o urlopie, moja żona zaproponowała Szwajcarię. Ja natomiast od dawna mam na liści wyjazd motocyklem na Nordkapp... Skoro więc nasze pomysły się nie spotkały, postanowiłem poddać pod dyskusję inny pomysł, ale najpierw musiałem rozeznać co i jak. Wyspy Owcze przewijały się nam od jakiegoś czasu za sprawą naszego znajomego przewodnika Jakuba (link do jego strony: przewodnik-tat..., którego poznaliśmy na trekkingu we Włoszech, a który to prowadzi wycieczki w różne ciekawe miejsca, min. Wyspy Owcze. Poczytałem internety, posprawdzałem połączenia na Wyspy, no i koniec końców przegadaliśmy temat z żoną :)
    Dlaczego promem, a nie samolotem? Samolotem, szybciej, czy taniej - już teraz nie pamiętam po ile były bilety. Pozostaje kwestia transportu na miejscu - więc trzeba wynająć auto - to też kosztuje. Wybraliśmy prom z kilku powodów - mega przygoda, coś nowego - innego, czas na relaks w trakcie rejsu i odcięcie się od spraw codziennych, możliwość podróżowania własnym autem, a tym samym spakowania tego co się chce/potrzebuje...
    Nasza podróż zaczęła się w piątek 21.07.2023. Wyruszyliśmy z domu około 18-tej, choć planowałem wyjechać wcześniej, żeby się nie gonić po drodze. W końcu do Hirtshals mamy ponad 1300km. Teoretycznie około 13h, ale wiadomo jak to bywa w wakacyjne weekendy. Nasza droga wiedzie najpierw A4, a potem A18 (jeszcze wtedy w budowie) w stronę granicy z Niemcami, a potem w kierunku Berlina, a dalej Hamburga. Za Hamburgiem, gdzieś około 2 nad ranem postanawiamy się zatrzymać na parkingu i przespać w aucie kilka godzin. Rano, około 8 ruszamy w dalszą drogę do Hirtshals - a konkretnie przystani promowej, gdzie docieramy około 11.25. Mamy więc około 2,5h zapas czasowy. Przy wjeździe na terminal trzeba zrobić check-in. Otrzymuje się karty pokładowe dla samochodu oraz pasażerów. No i czekanie, aż prom Norrona przybije do brzegu, wyładuje część naczep oraz samochodów, aby inne mogły wjechać na pokład. Sam prom jest ogromny - 165m długości, 30m szerokości - zabiera na pokład 1482 pasażerów oraz 800 samochodów lub 130 naczep. Oczywiście zwykle jest to miks aut osobowych, wszelkiej maści busów i kamperów, czasem kamperów ciężarówek lub nawet autobusów, ciężarówek z naczepami oraz samych naczep. Więcej na temat promu oraz firmy obsługującej można przeczytać tutaj: www.smyril-lin...
    Wybór środka transportu determinuje też długość pobytu na Wyspach. Jesteśmy zależni od albo samolotu, albo promu. My - od promu. Próbując kupić bilety odbiłem się od systemu, który to nie pozwalał mi wybrać terminu powrotu, który nam odpowiadał - okazało się, że nie ma już wolnych kabin na pokładzie... Dlatego też musieliśmy skrócić nasz pobyt do tygodnia. Udało się nam zakupić bilety, w jedną stroną była to tzw. kuszetka - czyli wieloosobowa kajuta, choć nie mieszają ze sobą obcych - w drugą kajuta z łazienką, choć bez okna :) Cenowo wyszło tak samo, a standard znacząco się różnił. Ba, powiedziałbym, że kuszetka wychodzi drożej, bo trzeba zapłacić za przechowalnię bagażu, ponieważ kuszetki nie mają zamykanych drzwi...
    Po tym, gdy już wjechaliśmy na prom, znaleźliśmy naszą kuszetkę, postanowiliśmy pozwiedzać prom, a następnie popatrzeć jak odpływamy... Potem znaleźliśmy wolne miejsca na pokładzie 10, w pubie z widokami na morze i delektowaliśmy się widokami, kawusią, piwkiem oraz książką... Na pokładzie promu jest wiele udogodnień, min. sklep, dwie jadło dajnie (można przy zakupie biletów od razu wykupić posiłki, wychodzi taniej), kino, basen, siłownia, są książki, itp.).
    Noc w naszym 'apartamencie' nie należała do przyjemnych. Po pierwsze z powodu 'sąsiadów', którzy około północy wrócili z pubu i kontynuowali imprezę... A, że kuszetki są bez drzwi (tylko takie wahadłowe jak w saloonach), to niestety wszystko się niesie... Po drugie warunki pogodowe się w nocy zmieniły... Trochę bujało, a co gorsza statek dość mocno uderzał w wodę lub fale w statek... Hałas był dość duży... Uroki spania na pokładzie poniżej lub na wysokości linii wody...
    Na drugi dzień zjedliśmy śniadanie - jeszcze kanapki zrobione w domu na drogę, no i poszliśmy na spacer po promie. Potem cały dzień lenistwo na kanapach na poziomie 10 - aż do wieczora, kiedy to trzeba było spakować rzeczy do samochodu i przygotować się do opuszczenia promu. Do Thorshavn przypłynęliśmy krótko po 23, lecz z promu zjechaliśmy jako jedni z ostatnich - pewnie około 23.30. Pozostało nam znaleźć naszą miejscówkę noclegową - wynajęliśmy na jedną noc coś w Thorshavn, żeby po nocy nie jeździć nigdzie daleko. To początek naszej przygody z Wyspami Owczymi :)

КОМЕНТАРІ •