Celem pracodawcy jest znalezienie właściwego pracownika. Od strony kandydata widzę przede wszystkim dwa cele. Pierwszy oczywiście przedstawienie swoich umiejętności i w zasadzie sprzedanie idei - to ja jestem właściwym wyborem. Ten drugi to nabycie informacji o firmie, o środowisku pracy czy o stylu zarządzania albo jego elementach. Oczywiście dużo zależy od stanowisko i osób, które biorą udział w rekrutacji. Sam rekruter jest słabym źródłem informacji ale jak już mamy managera, dyrektora albo po prostu ludzi z docelowego teamu to już coś. Na marginesie jeżeli rekrutujecie się na wysoce specjalistyczne stanowiska, to warto się przygotować na niespodzianki i pozostać jak to się mówi 'professional'. Jako przykład mogę powiedzieć, że może zostać dla was odegrana scenka z udziałem osób trzecich aby sprawdzić jak reagujecie np. na sytuacje stresowe albo czy przejawiacie problematyczne zachowania jak choćby agresję.
Błędy 3, 4 i 5 konkret. Osobiście nie lubię jak ktoś ze mną pracował a potem w CV sobie wpisuje te same osiągnięcia co moje mimo, że ta osoba brała tylko mały udział w wykonaniu tej pracy. Tutaj mniej, znaczy więcej. Lepiej powiedzieć uczciwie co się robiło niż owijać w bawełne o "optymalizacjach procesów" :)
Trochę bym na to spojrzał inaczej. Uważam, że ludzie pracują nie dlatego, że chcą ale dlatego, że muszą. Wręcz są przez rzeczywistość świata do tego zmuszani. Ludzie potrzebują pieniędzy aby po prostu żyć. Jedni mają lepsze kwalifikacje inni gorsze. jedni lepiej się nadają inni mniej. Ale ogólnie chodzi o jedno. O zasoby do życia. Pan tu mówi o rzeczach które są generalnie nieistotne. Jak Panu nie pasuje to proszę go zwolnic po okresie próbnym i wziąć nową osobę. Koniec! To co Pan mówi to są zwykłe rekrutacyjne "kalki", które tylko powodują, że mnóstwo ludzi nie może znaleźć roboty. Zawsze coś nie będzie pasować. Pa chce zatrudnić kogoś. OK. Potrzebuje Pan kogoś do konkretnej roboty, ale niech Pan nie utrąca tylko dlatego, że ten ktoś nie sprawdził co to za firma. Jest zakres obowiązków i tyle. Pan myśli, że wszyscy będą się "uczuciowo" wiązać z Pana zarobkami? Przecież to głupota. I tak Pan "wydoi" każdego zatrudnionego tyle ile się da. Kokosy to Pan zbierze. A pod pretekstem rozwoju osobistego da "ochłapy" pracownikom bo niby sami nie umieli to niech się cieszą z tego co jest. Cały system rekrutacyjny więcej zrobił złego niż dobrego. Zamiast szybko zatrudniać ludzi i ewentualnie szybko ich zwalniać (bo się nie nadają) to mieli się (wydaje kasę) na jakieś procedury/systemy a efekt jest taki, że firma i tak nie ma pracownika (bo kandydaci nie pasują). I skończmy z tym rozwojem kariery, ścieżki zawodowej itp. itd. To jest "bull shit". W większości wypadków "pracuję bo muszę a nie, że chcę)
Panie Arturze - świetny materiał! Idealny dla mnie, gdy muszę szukać nowej pracy po praktycznie 8 latach w jednej firmie.
Celem pracodawcy jest znalezienie właściwego pracownika. Od strony kandydata widzę przede wszystkim dwa cele. Pierwszy oczywiście przedstawienie swoich umiejętności i w zasadzie sprzedanie idei - to ja jestem właściwym wyborem. Ten drugi to nabycie informacji o firmie, o środowisku pracy czy o stylu zarządzania albo jego elementach. Oczywiście dużo zależy od stanowisko i osób, które biorą udział w rekrutacji. Sam rekruter jest słabym źródłem informacji ale jak już mamy managera, dyrektora albo po prostu ludzi z docelowego teamu to już coś. Na marginesie jeżeli rekrutujecie się na wysoce specjalistyczne stanowiska, to warto się przygotować na niespodzianki i pozostać jak to się mówi 'professional'. Jako przykład mogę powiedzieć, że może zostać dla was odegrana scenka z udziałem osób trzecich aby sprawdzić jak reagujecie np. na sytuacje stresowe albo czy przejawiacie problematyczne zachowania jak choćby agresję.
Błędy 3, 4 i 5 konkret. Osobiście nie lubię jak ktoś ze mną pracował a potem w CV sobie wpisuje te same osiągnięcia co moje mimo, że ta osoba brała tylko mały udział w wykonaniu tej pracy. Tutaj mniej, znaczy więcej. Lepiej powiedzieć uczciwie co się robiło niż owijać w bawełne o "optymalizacjach procesów" :)
Trochę bym na to spojrzał inaczej. Uważam, że ludzie pracują nie dlatego, że chcą ale dlatego, że muszą. Wręcz są przez rzeczywistość świata do tego zmuszani. Ludzie potrzebują pieniędzy aby po prostu żyć. Jedni mają lepsze kwalifikacje inni gorsze. jedni lepiej się nadają inni mniej. Ale ogólnie chodzi o jedno. O zasoby do życia. Pan tu mówi o rzeczach które są generalnie nieistotne. Jak Panu nie pasuje to proszę go zwolnic po okresie próbnym i wziąć nową osobę. Koniec! To co Pan mówi to są zwykłe rekrutacyjne "kalki", które tylko powodują, że mnóstwo ludzi nie może znaleźć roboty. Zawsze coś nie będzie pasować. Pa chce zatrudnić kogoś. OK. Potrzebuje Pan kogoś do konkretnej roboty, ale niech Pan nie utrąca tylko dlatego, że ten ktoś nie sprawdził co to za firma. Jest zakres obowiązków i tyle. Pan myśli, że wszyscy będą się "uczuciowo" wiązać z Pana zarobkami? Przecież to głupota. I tak Pan "wydoi" każdego zatrudnionego tyle ile się da. Kokosy to Pan zbierze. A pod pretekstem rozwoju osobistego da "ochłapy" pracownikom bo niby sami nie umieli to niech się cieszą z tego co jest. Cały system rekrutacyjny więcej zrobił złego niż dobrego. Zamiast szybko zatrudniać ludzi i ewentualnie szybko ich zwalniać (bo się nie nadają) to mieli się (wydaje kasę) na jakieś procedury/systemy a efekt jest taki, że firma i tak nie ma pracownika (bo kandydaci nie pasują). I skończmy z tym rozwojem kariery, ścieżki zawodowej itp. itd. To jest "bull shit". W większości wypadków "pracuję bo muszę a nie, że chcę)
Pierwsz błąd, który przychodzi mi do głowy to zero wiedzy o firmie, a prawie zawsze jest o to pytanie ;p