Panie Tomaszu, polecam spojrzeć na sytuację na rynku w Luksemburgu; to taki mały ryneczek, ale dynamika jest bardzo podobna do PL (do 2022) tylko na sterydach; od 2022 do dziś ceny i budowy spadły; ceny teoretycznie o 10% ale znajdziemy również i 20% od szczytu; przy czym najlepsze miejsca są praktycznie na tym samym poziomie; za to rynek oczyszcza się z przewartościowanych aktywów (stare budynki w cenie nowych); Dla mnie taka lekcja że najlepsze lokalizacje trzymają się względnie bezpiecznie; duża dynamika (+/-) jest natomiast na starych aktywach i słabych lokalizacjach - to są aktywa bardziej spekulacyjne;
Co miesiąc deweloperzy sprzedają kilka tysięcy mieszkan po 16 tys za metr a nie po 14 bo ich kumpel Donek utrzymuje przy życiu wizję kredytu zero procent. A ludzie się pasjonują czy on wejdzie czy nie wejdzie. On ma wchodzić i wchodzić..
mamy chwilowy zastój, przez wysokie stopy kredytów - wysokie koszty, niska zdolność. W przyszłym roku NBP zacznie obnizać stopy - ceny znowu wyskoczą do góry tym bardziej po takim zastoju... Kto nie kupi dziś będzie żałował za 2 lata bo będzie duzo duzo drozej.
To zależy nowych czy używanych. Bo popyt jest słaby, deweloperzy ogranicza podaż ale używane wcale nie bo kto musi sprzedać sprzeda. Czy będzie duża różnica pomiędzy rynkiem używanym i nowych mieszkań. @@RaaooN
Nagra Pan jakieś porównanie cen nieruchomości z innymi krajami? Czy to uczciwe mówić, że np. w Niemczech jest drożej, więc w Polsce też będzie drożało? Srednia cena mieszkań w Polsce 11734, średnia płaca 8147. To jest 0.69m za jedną średnią pensję. Średnia cena mieszkań w Niemczech 3124 euro, średnia płaca 4105 euro. Co daje 1.31m za średnią miesięczną pensję. Tak licząc to w Niemczech jest niemal dwa razy taniej niż w Polsce. Jak na takie dane należy patrzeć próbując przewidzieć jak zachowają się ceny w ciagu najbliższych 10 lat?
Dziękuję za propozycję tematu audycji. Od razu dodam, że to temat rzeka. Dawno temu była podobna audycja, ale może warto wrócić do tego zagadnienia. Dodam jednak, że porównywanie nie jest tak oczywiste, jak napisano w komentarzu. Niewielki sens ma odnoszenie średniej arytmetycznej płacy w całej Polsce do średniej arytmetycznej ceny mieszkań w całej Polsce. Po pierwsze trzeba odnosić się do lokalnych cen i lokalnych zarobków i raczej do median, a nie do średnich arytmetycznych. Kolejną sprawą jest to, że ważniejsze od relacji pensja do cena metra kwadratowego, istotniejsza jest relacja tego, co można "odłożyć" z pensji do ceny metra kwadratowego. Niemniej jednak pomyślę o takiej audycji.
@@MrcLdz Mam tego świadomość. Porównanie średnich z mojego komentarza to był raczej przykład a nie coś z czego należy wyciągnąć jakieś wnioski. By lepiej zrozumieć sytuację nieruchomości na rynku nie można patrzeć tylko na ceny i zarobki. Ważne są też np. koszty kredytu, dostępność do nich, potencjał demograficzny, migracyjny, strukturę wieku społeczeństwa, strukturę własności/najmu (w Polsce 90% mieszkań jest własnościowych.. Niemcy to 51% bodajże.. co według wielu oznacza, że ceny w PL będą rosły bo będziemy dążyć do podobnych proporcji.. moim zdaniem jest odwrotnie.. to, że liczba ludności ma spadać a na własność ma mieszkania już teraz 90% dorosłych oznaczałoby raczej, że popytu na najem nie będzie). Do tego potencjał gospodarczy kraju, konkurencyjność, jego położenie, prawo obowiązujące. Dalej poszczególne regiony, miasta będą miały inną dynamikę. Można tak wymieniać a i tak np. taki psychologiczny efekt, że zaraz braknie i że będzie coraz drożej spowoduje wystrzał cen. Te wszystkie aspekty prowadzą do niepewności co będzie ale co jest bardziej realne uwzględniając jak najwięcej czynników? W perspektywie np. 10-15 lat?
@@mrk9253 Droższa od Warszawy jest Bratysława, Budapeszt, nie mówiąc już nawet o Pradze. Nawet Brno i Koszyce są droższe od naszej stolicy. Warszawę odsadzają dwukrotnie cenami ulubione miasta lewicy, czyli: Wiedeń, Berlin, Kopenhaga i Amsterdam. Jak widać, dostępność subsydiowanego najmu nie przekłada się na niższe ceny zakupu. Wygląda, jakby było wręcz odwrotnie. Oczywiście pamiętamy też o różnicy zarobków, jednak wiąże się ona z koniecznością emigracji. Prawie dwukrotnie droższe są Lizbona i Madryt, którym powoli depczemy po piętach gospodarczo, o czempionach drożyzny, czyli Paryżu i Londynie nawet nie wspominając. Droższe od Warszawy są także Ateny - stolica kraju, w którym jako jedynym ceny mieszkań systematycznie znacząco spadały w ciągu ostatniej dekady. Droższy jest oczywiście Mediolan i Rzym. Ba! Droższa jest nawet słoweńska Ljublana. Warto by więc chyba wystosować apel: przestańcie straszyć Polaków. Bo naprawdę nie ma czym.
Zależy od lokalizacji w takich Suwałkach pewnie się zmniejszy, ale w Warszawie. Liczyłem i nie opłaca się kupować swojego przy tych stopach %. Wynajmując oszczędzam miesięcznie 1000 zł.
Dobry material
Kiedy 0 ma być przesunęty na powodzian. Oby tak się stało 😊
Zero dla budowania nowych tylko dla powodzian.
@@klientklient4834dla tych co zablokowali budowę zbiorników retencyjnych tez?
Z tego co czytałam za środki na kredyt 0 procent ale tylko za biezacy rok
Panie Tomaszu, polecam spojrzeć na sytuację na rynku w Luksemburgu; to taki mały ryneczek, ale dynamika jest bardzo podobna do PL (do 2022) tylko na sterydach; od 2022 do dziś ceny i budowy spadły; ceny teoretycznie o 10% ale znajdziemy również i 20% od szczytu; przy czym najlepsze miejsca są praktycznie na tym samym poziomie; za to rynek oczyszcza się z przewartościowanych aktywów (stare budynki w cenie nowych);
Dla mnie taka lekcja że najlepsze lokalizacje trzymają się względnie bezpiecznie; duża dynamika (+/-) jest natomiast na starych aktywach i słabych lokalizacjach - to są aktywa bardziej spekulacyjne;
Mieszkania już tanieją
Spokojnie można zejść z ceny 20-25 %
Co miesiąc deweloperzy sprzedają kilka tysięcy mieszkan po 16 tys za metr a nie po 14 bo ich kumpel Donek utrzymuje przy życiu wizję kredytu zero procent. A ludzie się pasjonują czy on wejdzie czy nie wejdzie. On ma wchodzić i wchodzić..
Dziękuję bardzo za materiał Panie Tomaszu 👌
Panie Tomaszu, gratulacje z powodu rozpoczęcia budowy! Może coś więcej Pan zdradzi na ten temat 😊
Jesli podaż spadnie o 30%, a popyt o 50% to ceny i tak będą spadać. "Szantaż" w stylu, ceny nie spadną bo mniej się buduje tym razem nie zadziała.
Dokładnie.
mamy chwilowy zastój, przez wysokie stopy kredytów - wysokie koszty, niska zdolność. W przyszłym roku NBP zacznie obnizać stopy - ceny znowu wyskoczą do góry tym bardziej po takim zastoju... Kto nie kupi dziś będzie żałował za 2 lata bo będzie duzo duzo drozej.
To zależy nowych czy używanych.
Bo popyt jest słaby, deweloperzy ogranicza podaż ale używane wcale nie bo kto musi sprzedać sprzeda. Czy będzie duża różnica pomiędzy rynkiem używanym i nowych mieszkań. @@RaaooN
@@RaaooN a jak Pan ocenia, że o ile w 2025 NBP jest skłonne w sumie obniżyć stopy % ? I jak Pan sądzi jaki poziom stopy % osiągną do końca 2027 roku ?
@@RaaooN nie patrz na PL tylko na USA. Bo historycznie każdy spadek stop prowadził do kryzysu i kilkuletniego zastoju.
Kredyt 0 % dla powodzian;) a dla ludzi tansze mieszkania. Kazdy korzysta
Nagra Pan jakieś porównanie cen nieruchomości z innymi krajami? Czy to uczciwe mówić, że np. w Niemczech jest drożej, więc w Polsce też będzie drożało? Srednia cena mieszkań w Polsce 11734, średnia płaca 8147. To jest 0.69m za jedną średnią pensję. Średnia cena mieszkań w Niemczech 3124 euro, średnia płaca 4105 euro. Co daje 1.31m za średnią miesięczną pensję. Tak licząc to w Niemczech jest niemal dwa razy taniej niż w Polsce. Jak na takie dane należy patrzeć próbując przewidzieć jak zachowają się ceny w ciagu najbliższych 10 lat?
Na cenę mieszkań wpływają nie tylko zarobki
Dziękuję za propozycję tematu audycji. Od razu dodam, że to temat rzeka. Dawno temu była podobna audycja, ale może warto wrócić do tego zagadnienia. Dodam jednak, że porównywanie nie jest tak oczywiste, jak napisano w komentarzu. Niewielki sens ma odnoszenie średniej arytmetycznej płacy w całej Polsce do średniej arytmetycznej ceny mieszkań w całej Polsce. Po pierwsze trzeba odnosić się do lokalnych cen i lokalnych zarobków i raczej do median, a nie do średnich arytmetycznych. Kolejną sprawą jest to, że ważniejsze od relacji pensja do cena metra kwadratowego, istotniejsza jest relacja tego, co można "odłożyć" z pensji do ceny metra kwadratowego. Niemniej jednak pomyślę o takiej audycji.
@@MrcLdz Mam tego świadomość. Porównanie średnich z mojego komentarza to był raczej przykład a nie coś z czego należy wyciągnąć jakieś wnioski. By lepiej zrozumieć sytuację nieruchomości na rynku nie można patrzeć tylko na ceny i zarobki. Ważne są też np. koszty kredytu, dostępność do nich, potencjał demograficzny, migracyjny, strukturę wieku społeczeństwa, strukturę własności/najmu (w Polsce 90% mieszkań jest własnościowych.. Niemcy to 51% bodajże.. co według wielu oznacza, że ceny w PL będą rosły bo będziemy dążyć do podobnych proporcji.. moim zdaniem jest odwrotnie.. to, że liczba ludności ma spadać a na własność ma mieszkania już teraz 90% dorosłych oznaczałoby raczej, że popytu na najem nie będzie). Do tego potencjał gospodarczy kraju, konkurencyjność, jego położenie, prawo obowiązujące. Dalej poszczególne regiony, miasta będą miały inną dynamikę. Można tak wymieniać a i tak np. taki psychologiczny efekt, że zaraz braknie i że będzie coraz drożej spowoduje wystrzał cen. Te wszystkie aspekty prowadzą do niepewności co będzie ale co jest bardziej realne uwzględniając jak najwięcej czynników? W perspektywie np. 10-15 lat?
@@mrk9253 a może zacznij sie porównywać z gospodarkami co są podobnej do naszej - Czechy, Słowacja, Węgry ? ? JEST DUŻO DUŻO DROŻEJ
@@mrk9253 Droższa od Warszawy jest Bratysława, Budapeszt, nie mówiąc już nawet o Pradze. Nawet Brno i Koszyce są droższe od naszej stolicy.
Warszawę odsadzają dwukrotnie cenami ulubione miasta lewicy, czyli: Wiedeń, Berlin, Kopenhaga i Amsterdam. Jak widać, dostępność subsydiowanego najmu nie przekłada się na niższe ceny zakupu. Wygląda, jakby było wręcz odwrotnie. Oczywiście pamiętamy też o różnicy zarobków, jednak wiąże się ona z koniecznością emigracji.
Prawie dwukrotnie droższe są Lizbona i Madryt, którym powoli depczemy po piętach gospodarczo, o czempionach drożyzny, czyli Paryżu i Londynie nawet nie wspominając.
Droższe od Warszawy są także Ateny - stolica kraju, w którym jako jedynym ceny mieszkań systematycznie znacząco spadały w ciągu ostatniej dekady.
Droższy jest oczywiście Mediolan i Rzym.
Ba! Droższa jest nawet słoweńska Ljublana.
Warto by więc chyba wystosować apel: przestańcie straszyć Polaków. Bo naprawdę nie ma czym.
dzieki!
Jeśli zmniejszy się liczba osób wynajmujących mieszkania to ceny będą spadać. To oczywiste.
Nie do końca takie oczywiste.
Zależy od lokalizacji w takich Suwałkach pewnie się zmniejszy, ale w Warszawie. Liczyłem i nie opłaca się kupować swojego przy tych stopach %. Wynajmując oszczędzam miesięcznie 1000 zł.