W naszej firmie są zwykłe naczepy, na dodatek z dachami z włókna szklanego, półprzepuszczalnymi, które powodują dodatkowe nagrzewanie wnętrza. W środku temperatura sięga 45 stopni w słoneczne dni. Jedyna pomoc to wiatrak, który sami sobie musimy zorganizować, choć firma zwraca koszty zakupu, do 50 dolarów. W praktyce nie jest źle, zwłaszcza, gdy się człowiek przyzwyczai. Na początku było gorzej, głownie przez to, że byłem słabszy. Większość naszych kierowców nawet wiatraka nie używa.
Na tym polega moja praca, więc jaka przesada? Przesada, że się wymaga ode mnie tego, do czego mnie przyjęto do pracy? Czy przesadą jest spodziewać się po robotniku na budowie, że będzie kopał łopatą, gdy się go wynajęło do kopania rowów? Czytając Wasze komentarze widzę, że macie dość dziwne wyobrażenie o pracy w ogóle, a o pracy w USA w szczególności. Tu naprawdę pracodawcy wymagają, by ciężko na swoje pieniądze pracować. I to dotyczy nie tylko kierowców.
Teoretycznie rozładunek należy zapisywać jako "on duty not driving". Zużywają się nam godziny z tych, które mamy (70 na 8 dni), ale nie są to godziny jazdy. Ja mogę jechać 11 godzin w czasie mojego 14-godzinnego dnia. Gdy więc zużyję więcej niż 3 godziny na "On Duty Not Driving" zaczyna mi brakować godzin do jazdy. W praktyce jednak po pół godzinie zmieniam manualnie zapis w karcie drogowej na "Sleeper Berth", żeby oszczędzać godzinki. :-D Nic jednak nie zatrzyma 14-godzinnego zegara.
Uszanuj? Dalej nie rozumiem o czym mówisz. W tej firmie jest wielu kierowców pracujących tak od kilkunastu lat i nie zamieniliby tej roboty na żadną inną. Ona ma sporo zalet. Czego innego mam szukać? Zwłaszcza, że jeszcze tu na dobre nie zacząłem. Oczywiście jest możliwe, że zmienię pracę jeszcze nie raz. Możliwe, że kupię swoją ciężarówkę. Jednak nie po to się zdecydowałem na tę pracę, by po dwóch tygodniach ją kończyć.
Tak, i dodatkową trudnością jest fakt, że to jest po kilka pudełek każdego rodzaju, za mało, by się uzbierało na całą paletę. A sklepy nie mają ani ramp rozładunkowych, ani wózków do przewozu palet, więc i tak trzeba by je ręcznie rozładowywać.
Nie zaoszczędziłoby się niczego, bo na paletach nie zmieści się tyle towaru, co wrzucony luzem. A sklepy nie mają ramp, więc i tak te palety trzeba by rozbierać przed dostarczeniem.
Owszem, trudno bowiem u nas też na paletach są setki produktów, od tak zwanej drobnicy po rzeczy większe gabarytowo, a pakuje się towar pod konkretne sklepy. Wówczas zostawia się całą partię w danej placówce i jedzie dalej, zostawiając ponownie daną partię (palet) dla danej placówki. Magazynierzy placówki zajmują się sprawdzeniem ilościowym i jakościowym towaru, który zostawi kierowca.
Nie wiem jaką umowę o pracę podpisywali Twój tata. Ode mnie nikt nie wymaga tutaj nawet wymiany żarówki. Ja jednak przyjąłem się do pracy polegającej na rozładowywaniu towaru u klienta, więc "mam w papierach tak napisane".
Czas to pieniądz. Nikt nie będzie "cyzelował" ładunku, żeby było ładnie i równiutko. Chodzi o szybki załadunek (też robiony ręcznie, ale to już nie mój obowiązek) i o szybkie rozładowanie towaru.
Nie mogli, bo po pierwsze sklepy nie mają ramp wyładunkowych, po drugie to są pojedyncze pudełka różnych produktów, więc i tak w sklepie wszystko trzeba porozkładać, po trzecie naczepa nie byłaby w pełni wykorzystana. Może się nie zamęczę, może się po prostu "wyrobię". :D
Może byłoby lepiej, ale to "moje" rolki. Jeden taki segment kosztuje 200 dolarów. Pracownicy otrzymują je za darmo, albo raczej pożyczają, ale jak coś zginie, jesteśmy za nie odpowiedzialni materialnie. Za kabiną kierowcy mam stojak, gdzie je mogę przewozić, ale gdy jest miejsce w naczepie, to tam jest wygodniej.
Tak jest w wielu firmach, ale nie w takiej pracy. Tutaj zwykle jest po jednym - kilku pudełkach jednego rodzaju i nie ma wielkiego sensu ładowanie tego na palety. I tak trzeba by to rozbierać przy rozładunku, a w czasie transportu nie wykorzystałoby się nawet 80% przestrzeni naczepy.
Nie ma wielkiej rozpiętości między nowymi kierowcami, a tymi pracującymi już wiele lat, najwyżej ok. 100 dolarów tygodniowo. Zarobki są tu w granicach 1000-1300 tygodniowo, w zależności jak ciężko kierowca chce pracować, tzn czy chce mieć trzy, czy cztery sklepy. Oczywiście są okresy mniejszego ruchu, ale średnio bez problemu wyjdzie ponad 1000 dolarów tygodniowo brutto, czyli ponad 750 na rękę.
Wiesz, wstyd to jest kraść. Nigdy się nie wstydziłem pracy i nie bardzo rozumiem co jest wstydliwego w tym, że się pracuje fizycznie? Zwłaszcza, gdy za taką pracę dostaje się 30-40 dolarów na godzinę? Poza tym to jest stary film. Teraz już tam nie pracuję. Wziąłem tamtą pracę wiedząc, że będzie ona jedynie na pewien okres, aż mi się wyczyści historia mandatów i pójdę do lepszej firmy. Co też się stało.
Hiobie dużo wytrwałości życze i pozdrawiam. Zauważylem że nie dość że kabina nie jest tak wygodna jak w volvo, nie ma takiej ergonomii to i jakby praca silnika troche głośniejsza. Trzymaj sie Hiobie!.
Tym bardziej, że przewożąc luzem dużo łatwiej o uszkodzenia, część paczek ma napis "do not drop", trzeba kłaść górą do góry... Nie wspominając o tym jak łatwo jedna z paczek może "zginąć"...
Gdy ładowacze kończą układać pudelka do jednego sklepu, nalepiają na nich malutkie znaczki "Stop". To mi przypomina, by zacząć zwracać uwagę na nalepki na pudelkach, bo każde pudełko ma numer sklepu nalepiony na etykietce.
Kupno nowej ciężarówki i jazda dla własnej firmy wiąże się z tym, że znowu byłbym w drodze po kilka tygodni, każdego miesiąca musiałbym zanieść do banku pierwsze trzy-cztery tysiące zarobionych dolarów, a w domu Grażynka musiałaby co najmniej po 20 godzin tygodniowo zajmować się szukaniem ładunków, księgowością, zezwoleniami itd.
Załadunek jest podobny, ale to już nie jest nasza działka. To robią pracownicy Dollar Tree. US Xpress na pewno poszukuje kierowców w okolicach Chicago. Gdyby kogoś interesował ten sam rodzaj pracy, to Dollar Tree ma magazyn (Distribution Center) w Joliet, IL i US Xpress jest ich przewoźnikiem.
Naprawdę trudno zrozumieć proste wyjaśnienie? Gdy d sklepu przywożę 1000 pudełek, kilkaset różnych produktów, to i tak nie da się tego ułożyć na palecie, albo raczej jest to bez sensu. To niewielkie sklepy, nie mają ramp załadowczych, jedynie małe drzwi od zaplecza, więc i tak trzeba wszystko ręcznie wyładować. Przewożenie tego na paletach powodowałoby więcej pracy przy załadunku, więcej przy rozładunku i niewykorzystaną przestrzeń w naczepie.
Nie ma żadnych rewelacji, ale biorąc pod uwagę to, że będę w domu w każdy weekend nie jest źle. Firmy "unijne", takie, jak UPS, czy Roadway-Yellow płacą lepiej, ale tam praktycznie jest niemożliwe dostanie się do pracy. Może kiedyś powalczę o taką robotę, ale nie teraz. Na razie chcę się sprawdzić tutaj i trochę zregenerować zanikające mięśnie. "-DDD
Każde pudełko ma etykietkę z numerem sklepu. Podczas ładowania, gdy skończą wsadzać jeden sklep, nalepiają malutkie znaczki "Stop" na pudełka. A gdy się coś pomiesza, drugi sklep też to weźmie.
Opisy ciemne zleją się z ciemnym tłem. Napisy są na tyle długo, że zawsze tło się zdązy zmienić, poza tym tam nie ma aż tak ważnych rzeczy, by ich przeczytanie było konieczne do zrozumienia filmiku. :D
170 dolarów od naczepy, niezależnie od tego do ilu sklepów trzeba dowieźć towar. Z innymi klientami mają inne umowy, często jest mniej za naczepę, ale dochodzą pieniądze "od stopa". Z tego co widzę po pierwszym tygodniu, tu wiele naczep idzie do jednego, czy dwóch sklepów, więc chyba taki układ jaki mamy jest korzystniejszy. Średnio w tygodniu powinno się rozładować trzy naczepy, więc 510 dolarów brutto jest za same rozładunki. Może się zdarzyć, że będą też cztery naczepy w tydzień.
Straciłoby się sporo przestrzeni załadunkowej, bo nigdy się nie zbuduje palet takich, by wypełniły dokładnie całą przestrzeń w naczepie, a w sklepie i tak trzeba by to ręcznie rozładować.
To jest z pewnością specyficzna praca i nie każdemu pasuje. Jednak wielu kierowców tam jest od kilkunastu lat. Są w domu 3-4 noce w tygodniu i zarabiają 60-70 tys dolarów rocznie - z pewnością nie jest to najgorsza praca w tym zawodzie. Trzeba fizycznie pracować, ale po paru miesiącach czlowiek się przyzwyczaja. To nie są ciężkie pudelka, najcięższe mają po 25 kg, większość jest znacznie lżejsza. A całą naczepę można rozładować i w 4 godziny, gdy szybko odbierają - za 170 dolarów.
Naprawdę nie czytacie innych komentarzy? Takie stwierdzenie powtarza się tu któryś już raz. A odpowiedź jest taka: Nie tylko nie byłoby łatwiej, ale jest to wręcz niemożliwe. Jak każde niemal pudełko zawiera inny produkt, to i tak sklep, który najczęściej nie ma rampy rozładunkowej, wymagałby rozebrania tych palet. A to, że na naczepę weszłoby mniej towaru, także nie jest tu bez znaczenia. Oni to dokładnie przeliczyli, zapewniam was. I taka forma zaopatrzenia jest najekonomiczniejsza.
Nieefektywne? Myślisz, że byłoby bardziej efektywne, gdyby auto było wykorzystane w 75%? A załadunek i rozładunek trwał o wiele dłużej? Pamiętaj, że ja dostarczając do sklepu 1000 paczek, dostarczam pewnie z 300-500 rodzajów towaru. A koszt zbudowania palety i rozłożenia tego w sklepie nie jest mniejszy, niż koszt zapłacenia mnie za rozładunek. Natomiast budowa większej ilości center logistycznych też mija się z celem w tak słabo zaludnionym kraju. Oni zarabiają miliony, sprzedając za dolara
cholernie mi sie podobaja filmy jak przedstawiasz zycie truckera w stanach, sam nie interesuje sie zbytnio ciezarowkami ale poprostu mnie to ciekawi jak to jest za wielka woda.
Komentarz usunąłem, bo tutaj jest zero tolerancji dla wulgaryzmów. A dlaczego towar nie jest na paletach wytłumaczyłem w innym filmie: /watch?v=Inv2Jsdk6H0
Daje Ci miesiac jak to wytrzymasz to pelen podziw a jeszcze jedno cieekawe czy tyle zarobisz ? oni podaja sumy inne a wychodzi co innnego !! 3M sie i do zobaczenia na drodze !
Nie mają gdzie zlecieć, bo naczepa jest pełna. Od wolnej strony zakłada się zabezpieczenie, tak zwany "load bar". A gdy kilka pudełek spadnie, tragedii wielkiej nie ma. To są towary o niewielkiej wartości, nikt się nie przejmuje tym, że są jakieś straty w transporcie.
Naczepy są załadowane w centrum dystrybucyjnym, na naszej bazie. My mamy tylko dostarczyć i rozładować towar w sklepach, załadunek to nie nasz obowiązek.
Błagam, nie wierzcie we wszystko, co zobaczycie w TV! Praca na dalekiej północy nie wygląda tak, jak to pokazują w "reality TV". Ani nie jest tak ryzykowna, jak to chcą pokazać (tam praktycznie jest zero wypadków śmiertelnych, gdy na zwykłych autostradach co noc giną "zwykli" truckerzy), ani te zarobki nie są takie wspaniałe, a do tego ja mieszkam od 30 lat w Północnej Karolinie i tu jest mój dom. Nie mam najmniejszego zamiaru jechać na północ. Nie cierpię zimy.
Pewnie byłoby wygodniej, ale firma ma kilka tysięcy naczep, a tylko nieliczne obsługują tego klienta. Jakaś rotacja tych naczep istnieje, więc za chwilę te z koszami byłyby "w systemie", a tu nowe, bez koszy. Tak czy inaczej nie mamy tych koszy i trzeba rolki wozić w środku, albo za kabiną trucka.
Pas już kupiony, to wymagane wyposażenie kierowcy-ładowacza. Nie miałem go w pierwszym dniu, bo chciałem kupić porządny, w sportowym sklepie, nie elastyczne dziadostwo sprzedawane w truckstopie.
Każda praca ma swoje plusy i minusy, jak zresztą wszystko inne, ale nie zazdroszczę ci tej pracy, ja mam cichą nadzieję dostać się na sezon na cysterny, jeżeli mi się uda to będzie nowe doświadczenie;-)
Musze to napisać... Przecierz to jakaś farsa Hiobie jest. Odmiana może i korzystna na moment ale nie na długo. Proszę Cie myśl już jaką cięzarówkę kupisz i zrealizuj to jak najszybciej! Oby tylko nie było jakiejś kontuzji np. kręgosłupa między czasie bo jak raz strzeli to już pozamiatane. Pozdrawiam ze słonecznego Krakowa :)
W Stanach mamy i doskonałe autostrady i autostrady w fatalnym stanie. Tych dobrych jest zdecydowanie więcej, ale na pewno nie wszystkie są w idealnym stanie.
Gdy przyjechałem do Stanów, byłem na spotkaniu z Czesławem Miłoszem na UNC w Charlotte. Laureat Nobla, wykładowca na prestiżowym amerykańskim uniwersytecie, tłumacz na angielski i z angielskiego. Mówił z naprawdę okropnym, ciężkim akcentem. Nawet wręcz nie starał się wymawiać poprawnie np. angielskiego "R". Zastanawia mnie czy jego pytali, czemu ma tak okropny akcent? Kolega 1marti1 pewnie by zapytał. LOL
Witaj, Norbi. Bardzo mi miło, że oglądasz moje filmy i je komentujesz. Jedna malutka prośba: U mnie na kanale jest zero tolerancji dla wulgaryzmów, niezależnie od tego w jakim są one języku. Miałem kiedyś motocykl, ale nie był to HD. Miałem małą Ninję. Teraz mam rower, składaka z przerzutką. ;-)
Pożegnał? Dlaczego? To jest bardzo dobra praca. I ja, na moim miejscu, na razie nigdzie nie planuję stąd odchodzić. ;-) Niedługo będą nowe filmy z tej p[racy, zapraszam.
Czas pokaże... Ale jak wytrzymam trzy miesiące, to już będzie z górki. Ja myślę, że jak zrezygnuję to za dwa-trzy tygodnie, nie miesiące. Ale zobaczymy.
Piotrze podziwiam Cie bo z spokojnego kierowcy zostałeś magazynierem :D Powiedz tylko czy finansowo jest opłacalne? Nie chodzi mi o liczby bo nie jestem wścibski tylko czy warto.
Żałosne? Żałosne by było, gdyby kogokolwiek oszukiwali. Ale firma przecież nikogo do niczego nie zmusza i uprzedza przed przyjęciem o wymaganiach i oczekiwaniach wobec pracowników. A gdy komuś taka praca nie odpowiada, zawsze może się przenieść do rozwożenia "zwykłych" towarów, gdzie całymi miesiącami nawet palcem w bucie nie kiwnie przy rozładowywaniu ładunków.
Ciekawa Praca:) Pozdrawiam!! Kierowca Autobusu miejskiego w Niemczech... ps.u mnie w Autobusie "załadunek" i "rozładunek" odbywa się Samoczynnie ;) :D :D
Towar jest ułożony ciasno, a z tyłu zabezpieczony rozpieraczem. Straty znikome - najczęściej jakaś chemia gospodarcza, bo niektóre pojemniki mają bardzo tandetne zakrętki. Ale to jest towar do sklepów "wszystko za dolara", więc nawet, gdy w naczepie mam uszkodzonych kilka pudełek, to straty są groszowe. A często towar był bez żadnych uszkodzeń.
A czemu oni tak ładują towar do naczep, że potem trzeba wszystko ręcznie rozładowywać. Nie łatwiej było by te wszystkie pudła ustawić na palety i owinąć folią zabezpieczającą?
jestem za za wcześniejszą jazdą volvo, z tego co widzę wtedy to był raj, a teraz to jakiś koszmar, da się przeżyć, ale gdyby porównać tą pracę z poprzednią to widać różnicę
Wielu kierowców, zwłaszcza w początkach kariery, zarabia brutto 35-40 tys $, zarobki rzędu 50-60 to średnia krajowa. Na pewno są jakieś firmy, gdzie kierowcy zarobią 100 tys brutto, co dałoby ok. 6 tys netto na miesiąc, ale są to naprawdę ekstremalne przypadki. Kierowcy w najlepszych firmach zarobią zwykle 75-80 tys/rok. Brutto. thetruckersreport. com/truckerreport. html glassdoor. com/Salaries/truck-driver-salary-SRCH_KO0,12. htm W Polsce zarabiacie 10 tys netto? Pięknie...
No ten system rolek jest na pewno bardzo dużym ułatwieniem, ale rozładować tak całą naczepę kartoników, to jest dla Ciebie na pewno duży wysiłek. Powodzenia i wytrwałości :)
Ale mój towar nie pyskuje, nie patrzy mi na ręce i nie ma pretensji, gdy muszę awaryjnie stanąć na hamulcach. ;-) A jak się przewróci i rozbije, to nie zgłasza zażaleń do firmy tylko potulnie wędruje na śmietnik. :D
Jesli moge cos dodac na temat jakosci drog w US ,jedzilem po zachodniej europie ,Amerykanskie autostrady niestety bardzo sa nierowne dziurawe i laczenia na mostach bardzo odczuwalne ,jest kilka stanow np;Nevada czy Kansas tam jakosc dobra ,pamietam Niemcy czy Francja jazda po tych panstwach byla jak po stole a tu niestety tego nie widac brakuje im technologi i lepszego wykonania .
A Ty nie potrafisz napisać nic bez obrażania swego adwersarza? I Czy Tobie nie przeszkadzało, że Szwedzi napadli na Polskę za króla Jana Kazimierza? Co ma wspólnego firma BMW w 21 wieku z faktem, że ktoś zarabiał 70 lat wcześniej na dostawach wojennych?
I myślisz, że to coś złego? I że naprawdę wszyscy muszą wyglądać tak samo? Mnie się moje wąsy podobają, mojej żonie też, więc trudno, ale muszę Cię zmartwić: Golenia wąsów nie będzie.
Pracowałem kiedyś na magazynie w Wielkiej Brytanii i to do magazynierów należał rozładunek. Kierowca jedynie musiał podjechać pod BAY i po rozładunku odjechać. A Ty musisz sam go rozładować? Ciężka praca.
PS - u nas nawet sklepy, które ramp rozładowczych nie mają przyjmują palety. Sklepy, które można nazwać wręcz sieciowymi "warzywniakami", to jest placówką danej sieci, ale nie będącej wielkim supermarketem.
To jeden z pierwszych filmów w którym pokazujesz jak fatalne są warunki wewnątrz naczepy. Czy nie ma zwykłych naczep z dyfuzorami dachowymi, które wyciągają gorące powietrze na zewnątrz?
O tym samym pomyślałem oglądając ten rozładunek. Dla mnie to bardzo duża strata czasu, dodatkowo jeszcze przecież załadunek również zabiera pokaźną ilość czasu. Te naczepy są pewnie dłuższe od tych z Europy, a więc i palet wejdzie więcej.
Bez sensu byłoby to "wwalać do opakowania zbiorczego" i wysyłać dwie ciężarówki do sklepu odległego o 600 km, gdy można załadować naczepę luzem po sam sufit i wysłać jeden samochód. Uwierz mi, oni to doskonale wyliczyli. W ich sklepach nic nie kosztuje więcej niż jeden dolar, a firma zarabia całkiem niezłą kasę. To wszystko jest skalkulowane i przemyślane.
Tak jak już wyjaśniałem tu nie raz: Tłumaczenie dlaczego ten towar nie jest na paletach znajdziesz na innym filmie: /watch?v=Inv2Jsdk6H0 A to, że w tej firmie towar się wozi luzem, nie znaczy wcale, że "w Stanach nie używają palet". Używają, używają, oni je wymyślili. Przyczynił się do tego wynalazek wózka widłowego i brak ludzi w magazynach w czasach II Wojny Światowej. Dziś 2 miliardy palet jest w użyciu w USA. I "Stany", gdy mówimy o pewnym konkretnym państwie, piszemy w wielkiej litery.
Wydaje mi się, że 95% piszących te komentarze nigdy nie były w pracy, takiej prawdziwej, a nie siedząc za biurkiem. Dla porównania, kierowcy autobusów (nie chodzi o takie jakie hiob dojeżdżał na szkolenia) mają podobnie - przecież torby pasażerów same nie wskakują, ani nie wyskakują. To są właśnie prace dla ludzi bez dr. inż. mgr przed nazwiskiem.
Ale piękny dom i wspaniałe samochody nie spadły z nieba. To jest wynik ciężkiej pracy, mojej i mojej żony.
Za wszystkie modlitwy serdecznie dziękuję. To jest konkretna pomoc. ;-)
2:48 właśnie leci twój gtx 980ti :DD
Przyjacielu, nikt Cię nie zmusza do zaglądania na mój kanał. Jeżeli moje filmiki Cię "rozwalają", omijaj je szerokim łukiem.
Pozdrawiam.
Hiobie powodzenia w nowej pracy i dużo wytrwałości bo na prawdę widać, że nie jest lekko.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
Dzięki, oczekiwałem szczerej odpowiedzi ;) Powodzenia w nowej pracy i szerokiej drogi!
W naszej firmie są zwykłe naczepy, na dodatek z dachami z włókna szklanego, półprzepuszczalnymi, które powodują dodatkowe nagrzewanie wnętrza. W środku temperatura sięga 45 stopni w słoneczne dni. Jedyna pomoc to wiatrak, który sami sobie musimy zorganizować, choć firma zwraca koszty zakupu, do 50 dolarów.
W praktyce nie jest źle, zwłaszcza, gdy się człowiek przyzwyczai. Na początku było gorzej, głownie przez to, że byłem słabszy. Większość naszych kierowców nawet wiatraka nie używa.
Zapraszam na mój blog, polon.us Tam to wyjaśniłem.
Na tym polega moja praca, więc jaka przesada? Przesada, że się wymaga ode mnie tego, do czego mnie przyjęto do pracy? Czy przesadą jest spodziewać się po robotniku na budowie, że będzie kopał łopatą, gdy się go wynajęło do kopania rowów?
Czytając Wasze komentarze widzę, że macie dość dziwne wyobrażenie o pracy w ogóle, a o pracy w USA w szczególności. Tu naprawdę pracodawcy wymagają, by ciężko na swoje pieniądze pracować. I to dotyczy nie tylko kierowców.
Super praca Bardzo mi podoba się Pozdrawiam
Kocham akurat Cieżarówki
Teoretycznie rozładunek należy zapisywać jako "on duty not driving". Zużywają się nam godziny z tych, które mamy (70 na 8 dni), ale nie są to godziny jazdy. Ja mogę jechać 11 godzin w czasie mojego 14-godzinnego dnia. Gdy więc zużyję więcej niż 3 godziny na "On Duty Not Driving" zaczyna mi brakować godzin do jazdy.
W praktyce jednak po pół godzinie zmieniam manualnie zapis w karcie drogowej na "Sleeper Berth", żeby oszczędzać godzinki. :-D Nic jednak nie zatrzyma 14-godzinnego zegara.
Uszanuj? Dalej nie rozumiem o czym mówisz. W tej firmie jest wielu kierowców pracujących tak od kilkunastu lat i nie zamieniliby tej roboty na żadną inną. Ona ma sporo zalet. Czego innego mam szukać? Zwłaszcza, że jeszcze tu na dobre nie zacząłem.
Oczywiście jest możliwe, że zmienię pracę jeszcze nie raz. Możliwe, że kupię swoją ciężarówkę. Jednak nie po to się zdecydowałem na tę pracę, by po dwóch tygodniach ją kończyć.
dzięki za wyjaśnienie :) nie miałem pojęcia że odpowiesz mi na pytanie :) szacun :) czekam na kolejne filmiki
Tak, i dodatkową trudnością jest fakt, że to jest po kilka pudełek każdego rodzaju, za mało, by się uzbierało na całą paletę. A sklepy nie mają ani ramp rozładunkowych, ani wózków do przewozu palet, więc i tak trzeba by je ręcznie rozładowywać.
Nie zaoszczędziłoby się niczego, bo na paletach nie zmieści się tyle towaru, co wrzucony luzem. A sklepy nie mają ramp, więc i tak te palety trzeba by rozbierać przed dostarczeniem.
powiem tyle ladne sredniowiecze z recznym rozladunkiem i zaladunkiem tez masakra pozdrawiam
Owszem, trudno bowiem u nas też na paletach są setki produktów, od tak zwanej drobnicy po rzeczy większe gabarytowo, a pakuje się towar pod konkretne sklepy. Wówczas zostawia się całą partię w danej placówce i jedzie dalej, zostawiając ponownie daną partię (palet) dla danej placówki. Magazynierzy placówki zajmują się sprawdzeniem ilościowym i jakościowym towaru, który zostawi kierowca.
Jechałem wtedy na żywo :)Fajnie tak jeszcze raz obejrzeć :)
Nie wiem jaką umowę o pracę podpisywali Twój tata. Ode mnie nikt nie wymaga tutaj nawet wymiany żarówki. Ja jednak przyjąłem się do pracy polegającej na rozładowywaniu towaru u klienta, więc "mam w papierach tak napisane".
Czas to pieniądz. Nikt nie będzie "cyzelował" ładunku, żeby było ładnie i równiutko. Chodzi o szybki załadunek (też robiony ręcznie, ale to już nie mój obowiązek) i o szybkie rozładowanie towaru.
Nie mogli, bo po pierwsze sklepy nie mają ramp wyładunkowych, po drugie to są pojedyncze pudełka różnych produktów, więc i tak w sklepie wszystko trzeba porozkładać, po trzecie naczepa nie byłaby w pełni wykorzystana.
Może się nie zamęczę, może się po prostu "wyrobię". :D
Może byłoby lepiej, ale to "moje" rolki. Jeden taki segment kosztuje 200 dolarów. Pracownicy otrzymują je za darmo, albo raczej pożyczają, ale jak coś zginie, jesteśmy za nie odpowiedzialni materialnie.
Za kabiną kierowcy mam stojak, gdzie je mogę przewozić, ale gdy jest miejsce w naczepie, to tam jest wygodniej.
Tak jest w wielu firmach, ale nie w takiej pracy. Tutaj zwykle jest po jednym - kilku pudełkach jednego rodzaju i nie ma wielkiego sensu ładowanie tego na palety. I tak trzeba by to rozbierać przy rozładunku, a w czasie transportu nie wykorzystałoby się nawet 80% przestrzeni naczepy.
Nie ma wielkiej rozpiętości między nowymi kierowcami, a tymi pracującymi już wiele lat, najwyżej ok. 100 dolarów tygodniowo. Zarobki są tu w granicach 1000-1300 tygodniowo, w zależności jak ciężko kierowca chce pracować, tzn czy chce mieć trzy, czy cztery sklepy. Oczywiście są okresy mniejszego ruchu, ale średnio bez problemu wyjdzie ponad 1000 dolarów tygodniowo brutto, czyli ponad 750 na rękę.
Ciekawy wynalazek te rolki. Pierwszy raz się z czymś takim spotykam przy rozładowywaniu naczep.
Powodzenia w nowej pracy i wielu lekkich ładunków. ;)
Wiesz, wstyd to jest kraść. Nigdy się nie wstydziłem pracy i nie bardzo rozumiem co jest wstydliwego w tym, że się pracuje fizycznie? Zwłaszcza, gdy za taką pracę dostaje się 30-40 dolarów na godzinę?
Poza tym to jest stary film. Teraz już tam nie pracuję. Wziąłem tamtą pracę wiedząc, że będzie ona jedynie na pewien okres, aż mi się wyczyści historia mandatów i pójdę do lepszej firmy. Co też się stało.
Hiobie dużo wytrwałości życze i pozdrawiam. Zauważylem że nie dość że kabina nie jest tak wygodna jak w volvo, nie ma takiej ergonomii to i jakby praca silnika troche głośniejsza. Trzymaj sie Hiobie!.
Ale ja lubię oglądać twoje filmiki :)
Tym bardziej, że przewożąc luzem dużo łatwiej o uszkodzenia, część paczek ma napis "do not drop", trzeba kłaść górą do góry... Nie wspominając o tym jak łatwo jedna z paczek może "zginąć"...
Gdy ładowacze kończą układać pudelka do jednego sklepu, nalepiają na nich malutkie znaczki "Stop". To mi przypomina, by zacząć zwracać uwagę na nalepki na pudelkach, bo każde pudełko ma numer sklepu nalepiony na etykietce.
Kupno nowej ciężarówki i jazda dla własnej firmy wiąże się z tym, że znowu byłbym w drodze po kilka tygodni, każdego miesiąca musiałbym zanieść do banku pierwsze trzy-cztery tysiące zarobionych dolarów, a w domu Grażynka musiałaby co najmniej po 20 godzin tygodniowo zajmować się szukaniem ładunków, księgowością, zezwoleniami itd.
Załadunek jest podobny, ale to już nie jest nasza działka. To robią pracownicy Dollar Tree. US Xpress na pewno poszukuje kierowców w okolicach Chicago. Gdyby kogoś interesował ten sam rodzaj pracy, to Dollar Tree ma magazyn (Distribution Center) w Joliet, IL i US Xpress jest ich przewoźnikiem.
Naprawdę trudno zrozumieć proste wyjaśnienie? Gdy d sklepu przywożę 1000 pudełek, kilkaset różnych produktów, to i tak nie da się tego ułożyć na palecie, albo raczej jest to bez sensu. To niewielkie sklepy, nie mają ramp załadowczych, jedynie małe drzwi od zaplecza, więc i tak trzeba wszystko ręcznie wyładować.
Przewożenie tego na paletach powodowałoby więcej pracy przy załadunku, więcej przy rozładunku i niewykorzystaną przestrzeń w naczepie.
Nie ma żadnych rewelacji, ale biorąc pod uwagę to, że będę w domu w każdy weekend nie jest źle. Firmy "unijne", takie, jak UPS, czy Roadway-Yellow płacą lepiej, ale tam praktycznie jest niemożliwe dostanie się do pracy. Może kiedyś powalczę o taką robotę, ale nie teraz. Na razie chcę się sprawdzić tutaj i trochę zregenerować zanikające mięśnie. "-DDD
Każde pudełko ma etykietkę z numerem sklepu. Podczas ładowania, gdy skończą wsadzać jeden sklep, nalepiają malutkie znaczki "Stop" na pudełka. A gdy się coś pomiesza, drugi sklep też to weźmie.
Opisy ciemne zleją się z ciemnym tłem. Napisy są na tyle długo, że zawsze tło się zdązy zmienić, poza tym tam nie ma aż tak ważnych rzeczy, by ich przeczytanie było konieczne do zrozumienia filmiku. :D
170 dolarów od naczepy, niezależnie od tego do ilu sklepów trzeba dowieźć towar. Z innymi klientami mają inne umowy, często jest mniej za naczepę, ale dochodzą pieniądze "od stopa". Z tego co widzę po pierwszym tygodniu, tu wiele naczep idzie do jednego, czy dwóch sklepów, więc chyba taki układ jaki mamy jest korzystniejszy.
Średnio w tygodniu powinno się rozładować trzy naczepy, więc 510 dolarów brutto jest za same rozładunki. Może się zdarzyć, że będą też cztery naczepy w tydzień.
Oczywiście, że wiedziałem, co mnie czeka.
Straciłoby się sporo przestrzeni załadunkowej, bo nigdy się nie zbuduje palet takich, by wypełniły dokładnie całą przestrzeń w naczepie, a w sklepie i tak trzeba by to ręcznie rozładować.
To jest z pewnością specyficzna praca i nie każdemu pasuje. Jednak wielu kierowców tam jest od kilkunastu lat. Są w domu 3-4 noce w tygodniu i zarabiają 60-70 tys dolarów rocznie - z pewnością nie jest to najgorsza praca w tym zawodzie. Trzeba fizycznie pracować, ale po paru miesiącach czlowiek się przyzwyczaja. To nie są ciężkie pudelka, najcięższe mają po 25 kg, większość jest znacznie lżejsza. A całą naczepę można rozładować i w 4 godziny, gdy szybko odbierają - za 170 dolarów.
Naprawdę nie czytacie innych komentarzy? Takie stwierdzenie powtarza się tu któryś już raz. A odpowiedź jest taka: Nie tylko nie byłoby łatwiej, ale jest to wręcz niemożliwe. Jak każde niemal pudełko zawiera inny produkt, to i tak sklep, który najczęściej nie ma rampy rozładunkowej, wymagałby rozebrania tych palet. A to, że na naczepę weszłoby mniej towaru, także nie jest tu bez znaczenia.
Oni to dokładnie przeliczyli, zapewniam was. I taka forma zaopatrzenia jest najekonomiczniejsza.
Nieefektywne? Myślisz, że byłoby bardziej efektywne, gdyby auto było wykorzystane w 75%? A załadunek i rozładunek trwał o wiele dłużej? Pamiętaj, że ja dostarczając do sklepu 1000 paczek, dostarczam pewnie z 300-500 rodzajów towaru. A koszt zbudowania palety i rozłożenia tego w sklepie nie jest mniejszy, niż koszt zapłacenia mnie za rozładunek.
Natomiast budowa większej ilości center logistycznych też mija się z celem w tak słabo zaludnionym kraju.
Oni zarabiają miliony, sprzedając za dolara
cholernie mi sie podobaja filmy jak przedstawiasz zycie truckera w stanach, sam nie interesuje sie zbytnio ciezarowkami ale poprostu mnie to ciekawi jak to jest za wielka woda.
Witam i życzę przyzwyczajenia się do nowej pracy, myślę że na pewno się przyzwyczaisz Hiobie i mięśnie przestana boleć. Pozdrawiam!
Komentarz usunąłem, bo tutaj jest zero tolerancji dla wulgaryzmów. A dlaczego towar nie jest na paletach wytłumaczyłem w innym filmie: /watch?v=Inv2Jsdk6H0
Daje Ci miesiac jak to wytrzymasz to pelen podziw a jeszcze jedno cieekawe czy tyle zarobisz ? oni podaja sumy inne a wychodzi co innnego !! 3M sie i do zobaczenia na drodze !
Nie mają gdzie zlecieć, bo naczepa jest pełna. Od wolnej strony zakłada się zabezpieczenie, tak zwany "load bar". A gdy kilka pudełek spadnie, tragedii wielkiej nie ma. To są towary o niewielkiej wartości, nikt się nie przejmuje tym, że są jakieś straty w transporcie.
Naczepy są załadowane w centrum dystrybucyjnym, na naszej bazie. My mamy tylko dostarczyć i rozładować towar w sklepach, załadunek to nie nasz obowiązek.
Błagam, nie wierzcie we wszystko, co zobaczycie w TV! Praca na dalekiej północy nie wygląda tak, jak to pokazują w "reality TV". Ani nie jest tak ryzykowna, jak to chcą pokazać (tam praktycznie jest zero wypadków śmiertelnych, gdy na zwykłych autostradach co noc giną "zwykli" truckerzy), ani te zarobki nie są takie wspaniałe, a do tego ja mieszkam od 30 lat w Północnej Karolinie i tu jest mój dom. Nie mam najmniejszego zamiaru jechać na północ. Nie cierpię zimy.
Pewnie byłoby wygodniej, ale firma ma kilka tysięcy naczep, a tylko nieliczne obsługują tego klienta. Jakaś rotacja tych naczep istnieje, więc za chwilę te z koszami byłyby "w systemie", a tu nowe, bez koszy. Tak czy inaczej nie mamy tych koszy i trzeba rolki wozić w środku, albo za kabiną trucka.
To jest tylko jedna sieć sklepów. Nie znaczy to wcale, że inne w taki sposób dostarczają towar.
Ha ha ha! Bardzo Fajny Komentarz:) Dziękuję za odpowiedź)) ps.Niestety co prawda to prawda...
Oj, sorry, uraziłem uczucia właściciela Volvo. Ale to był żart, bo jak może zauważyłeś na filmie, wystrzeliła mu właśnie opona i zjeżdżał na pobocze.
Pas już kupiony, to wymagane wyposażenie kierowcy-ładowacza. Nie miałem go w pierwszym dniu, bo chciałem kupić porządny, w sportowym sklepie, nie elastyczne dziadostwo sprzedawane w truckstopie.
Nie wiem jak jest u Was, ale tu nie miałoby to sensu. Wyjaśniałem już dlaczego.
Każda praca ma swoje plusy i minusy, jak zresztą wszystko inne, ale nie zazdroszczę ci tej pracy, ja mam cichą nadzieję dostać się na sezon na cysterny, jeżeli mi się uda to będzie nowe doświadczenie;-)
Musze to napisać...
Przecierz to jakaś farsa Hiobie jest.
Odmiana może i korzystna na moment ale nie na długo.
Proszę Cie myśl już jaką cięzarówkę kupisz i zrealizuj to jak najszybciej!
Oby tylko nie było jakiejś kontuzji np. kręgosłupa między czasie bo jak raz strzeli to już pozamiatane.
Pozdrawiam ze słonecznego Krakowa :)
W Stanach mamy i doskonałe autostrady i autostrady w fatalnym stanie. Tych dobrych jest zdecydowanie więcej, ale na pewno nie wszystkie są w idealnym stanie.
"Polak" piszemy zawsze z wielkiej litery. Bardzo proszę...
Gdy przyjechałem do Stanów, byłem na spotkaniu z Czesławem Miłoszem na UNC w Charlotte. Laureat Nobla, wykładowca na prestiżowym amerykańskim uniwersytecie, tłumacz na angielski i z angielskiego. Mówił z naprawdę okropnym, ciężkim akcentem. Nawet wręcz nie starał się wymawiać poprawnie np. angielskiego "R". Zastanawia mnie czy jego pytali, czemu ma tak okropny akcent? Kolega 1marti1 pewnie by zapytał. LOL
Witaj, Norbi. Bardzo mi miło, że oglądasz moje filmy i je komentujesz. Jedna malutka prośba: U mnie na kanale jest zero tolerancji dla wulgaryzmów, niezależnie od tego w jakim są one języku.
Miałem kiedyś motocykl, ale nie był to HD. Miałem małą Ninję. Teraz mam rower, składaka z przerzutką. ;-)
Pożegnał? Dlaczego? To jest bardzo dobra praca. I ja, na moim miejscu, na razie nigdzie nie planuję stąd odchodzić. ;-)
Niedługo będą nowe filmy z tej p[racy, zapraszam.
Hiobie, czy taki rozładunek liczy się jako jazda i to jest tak jakbyś "jechał" ? Życzę wytrwałości w nowej pracy. Pozdrawiam ;)
Dla mnie to i tak nie ma znaczenia. Najwyraźniej film nie podoba się niektórym osobom. I dziwne by było, gdyby było inaczej.
Czas pokaże... Ale jak wytrzymam trzy miesiące, to już będzie z górki. Ja myślę, że jak zrezygnuję to za dwa-trzy tygodnie, nie miesiące. Ale zobaczymy.
Piotrze podziwiam Cie bo z spokojnego kierowcy zostałeś magazynierem :D Powiedz tylko czy finansowo jest opłacalne? Nie chodzi mi o liczby bo nie jestem wścibski tylko czy warto.
Żałosne? Żałosne by było, gdyby kogokolwiek oszukiwali. Ale firma przecież nikogo do niczego nie zmusza i uprzedza przed przyjęciem o wymaganiach i oczekiwaniach wobec pracowników. A gdy komuś taka praca nie odpowiada, zawsze może się przenieść do rozwożenia "zwykłych" towarów, gdzie całymi miesiącami nawet palcem w bucie nie kiwnie przy rozładowywaniu ładunków.
Ciekawa Praca:) Pozdrawiam!! Kierowca Autobusu miejskiego w Niemczech...
ps.u mnie w Autobusie "załadunek" i "rozładunek" odbywa się Samoczynnie ;) :D :D
Wracaj Piotrek na droge . Tak nie dlugo nie wytrzymasz ,
Savannah to olbrzymi port, więc całkiem możliwe. Nie wiem jednak jak daleko jest z tego magazynu do portu.
Towar jest ułożony ciasno, a z tyłu zabezpieczony rozpieraczem. Straty znikome - najczęściej jakaś chemia gospodarcza, bo niektóre pojemniki mają bardzo tandetne zakrętki. Ale to jest towar do sklepów "wszystko za dolara", więc nawet, gdy w naczepie mam uszkodzonych kilka pudełek, to straty są groszowe. A często towar był bez żadnych uszkodzeń.
A czemu oni tak ładują towar do naczep, że potem trzeba wszystko ręcznie rozładowywać. Nie łatwiej było by te wszystkie pudła ustawić na palety i owinąć folią zabezpieczającą?
To już nie mój problem. Ja zabieram załadowaną naczepę z bazy.
jestem za za wcześniejszą jazdą volvo, z tego co widzę wtedy to był raj, a teraz to jakiś koszmar, da się przeżyć, ale gdyby porównać tą pracę z poprzednią to widać różnicę
Wielu kierowców, zwłaszcza w początkach kariery, zarabia brutto 35-40 tys $, zarobki rzędu 50-60 to średnia krajowa. Na pewno są jakieś firmy, gdzie kierowcy zarobią 100 tys brutto, co dałoby ok. 6 tys netto na miesiąc, ale są to naprawdę ekstremalne przypadki. Kierowcy w najlepszych firmach zarobią zwykle 75-80 tys/rok. Brutto.
thetruckersreport. com/truckerreport. html
glassdoor. com/Salaries/truck-driver-salary-SRCH_KO0,12. htm
W Polsce zarabiacie 10 tys netto? Pięknie...
No ten system rolek jest na pewno bardzo dużym ułatwieniem, ale rozładować tak całą naczepę kartoników, to jest dla Ciebie na pewno duży wysiłek. Powodzenia i wytrwałości :)
Ale mój towar nie pyskuje, nie patrzy mi na ręce i nie ma pretensji, gdy muszę awaryjnie stanąć na hamulcach. ;-) A jak się przewróci i rozbije, to nie zgłasza zażaleń do firmy tylko potulnie wędruje na śmietnik. :D
Jesli moge cos dodac na temat jakosci drog w US ,jedzilem po zachodniej europie ,Amerykanskie autostrady niestety bardzo sa nierowne dziurawe i laczenia na mostach bardzo odczuwalne ,jest kilka stanow np;Nevada czy Kansas tam jakosc dobra ,pamietam Niemcy czy Francja jazda po tych panstwach byla jak po stole a tu niestety tego nie widac brakuje im technologi i lepszego wykonania .
Ja też nie wiem...
zauważ że Hiob mówił że wychodzi ok 35$/h przy rozładunku więc to jest dużo nawet na amerykańskie realia
Dzięki, wspomagaj duchowo. :D
A Ty nie potrafisz napisać nic bez obrażania swego adwersarza? I Czy Tobie nie przeszkadzało, że Szwedzi napadli na Polskę za króla Jana Kazimierza?
Co ma wspólnego firma BMW w 21 wieku z faktem, że ktoś zarabiał 70 lat wcześniej na dostawach wojennych?
Hiob to masakra! dobrze ze masz te rolki, bo jeszcze byś musiał ręcznie nosić. Pozdrawiam z Polski
To Ty już byłeś przygotowany i wiedziałeś, że będzie to taki rodzaj pracy czy dowiedziałeś się podczas pierwszego kursu?
Załadunek też trzeba samodzielnie wykonać ? Praca jest dość ciężka Trzymaj się
I myślisz, że to coś złego? I że naprawdę wszyscy muszą wyglądać tak samo? Mnie się moje wąsy podobają, mojej żonie też, więc trudno, ale muszę Cię zmartwić: Golenia wąsów nie będzie.
Pracowałem kiedyś na magazynie w Wielkiej Brytanii i to do magazynierów należał rozładunek. Kierowca jedynie musiał podjechać pod BAY i po rozładunku odjechać. A Ty musisz sam go rozładować? Ciężka praca.
PS - u nas nawet sklepy, które ramp rozładowczych nie mają przyjmują palety. Sklepy, które można nazwać wręcz sieciowymi "warzywniakami", to jest placówką danej sieci, ale nie będącej wielkim supermarketem.
To jeden z pierwszych filmów w którym pokazujesz jak fatalne są warunki wewnątrz naczepy. Czy nie ma zwykłych naczep z dyfuzorami dachowymi, które wyciągają gorące powietrze na zewnątrz?
O tym samym pomyślałem oglądając ten rozładunek. Dla mnie to bardzo duża strata czasu, dodatkowo jeszcze przecież załadunek również zabiera pokaźną ilość czasu. Te naczepy są pewnie dłuższe od tych z Europy, a więc i palet wejdzie więcej.
Bez sensu byłoby to "wwalać do opakowania zbiorczego" i wysyłać dwie ciężarówki do sklepu odległego o 600 km, gdy można załadować naczepę luzem po sam sufit i wysłać jeden samochód. Uwierz mi, oni to doskonale wyliczyli. W ich sklepach nic nie kosztuje więcej niż jeden dolar, a firma zarabia całkiem niezłą kasę. To wszystko jest skalkulowane i przemyślane.
Już wiem doczytałem ;)
Tak jak już wyjaśniałem tu nie raz: Tłumaczenie dlaczego ten towar nie jest na paletach znajdziesz na innym filmie: /watch?v=Inv2Jsdk6H0
A to, że w tej firmie towar się wozi luzem, nie znaczy wcale, że "w Stanach nie używają palet". Używają, używają, oni je wymyślili. Przyczynił się do tego wynalazek wózka widłowego i brak ludzi w magazynach w czasach II Wojny Światowej. Dziś 2 miliardy palet jest w użyciu w USA. I "Stany", gdy mówimy o pewnym konkretnym państwie, piszemy w wielkiej litery.
Wyluzuj, przyjacielu. Komentowałem tylko żartobliwie fakt, że akurat złapał on kapcia. Może miał chińskie opony? ;-)
Pożyjemy, zobaczymy.
fajne filmiki :)
Załadunek to już nie moja praca. Ja odbieram załadowaną naczepę.
11:15 - w pobliżu jest gdzieś port albo rzeka? bo chyba słychać statek
Dlaczego ta firma nie pakuje na palety, a potem normalnie widlakiem wyładowywać? Koszta? Bo w sumie czasu dużo by można zaoszczędzić.
Wydaje mi się, że 95% piszących te komentarze nigdy nie były w pracy, takiej prawdziwej, a nie siedząc za biurkiem.
Dla porównania, kierowcy autobusów (nie chodzi o takie jakie hiob dojeżdżał na szkolenia) mają podobnie - przecież torby pasażerów same nie wskakują, ani nie wyskakują. To są właśnie prace dla ludzi bez dr. inż. mgr przed nazwiskiem.