Myślę że dużym problemem jest to, że za chęcią odchudzania zazwyczaj idzie jakiś powód. Nagle dociera do nas, że pora ze sobą coś zrobić bo coś tam. Bo fajnie by było akurat na jakąś okazję schudnąć. I zaczyna się presja czasu. W moim wypadku tak było. Miałam pół roku do jakiegoś wydarzenia i stwierdziłam, że muszę koniecznie schudnąć. Deficyt na maksa, ćwiczenia na maksa. I skończyło się to jedną wielką klapą. Po tej klęsce nie poddałam się, ale zaczęłam ćwiczyć tylko wtedy kiedy mam ochotę, podniosłam limit kcal o 400kcal w górę i przestałam myśleć o tym że muszę osiągnąć cel w jakim konkretnym czasie. I co? I w końcu chudnę 😊🤘
Dzięki! 🫶 No mi się nie chce. Miałam nieredukcyjne miesiące, aż ostatni miesiąc zrobił się tuczący 3 kg🙈. Teraz znów muszę mieć redukcyjne🙈. Nie sądziłam, że mi się to przytrafi. Już byłam taka fit😅 tak ładnie ta waga ze mną współpracowała. I klops. Mam dolinę.
Fajnie sobie na takie gorsze dni przygotować plan awaryjny. I najlepiej rozpisać go sobie w lepsze dni, przemyśleć jakie minimum chcę zachować w moim odchudzaniu. Przykładowo można przejść na prostszą dietę opartą tylko na zdrowych gotowcach albo wykupić catering. A gdy się nie chce ćwiczyć to przynajmniej żeby wyjść na spacer.
Dziękuję za kolejną dawkę fajnych spostrzeżeń. Akurat zgrało sie to z moimi doświadczeniami. Ostatnio mam cel nie tyć, jem w okolicach mojej podstawowej przemiany materii od dłuższego czasu. W weekend wskoczyła działka, basen, kawełek karkówki, kawałak ciasta, ale nadal blisko tego mojego limitu. Dziś całą noc sikałam i jestem lżejsza o jakieś 2 kg. U mnie niestety nabieranie wody to spory problem, ale utrata tak intensywana rzadko mi się zdarza. Ciało od razu wygląda inaczej, spodnie luźniejsze, płaski brzuch. Może to właśnie efekt relaksu, zmiany otoczenia, bo raczej nie dnia cyklu. Pozdrawiam.
Paula, czytasz chyba w moich myślach! Mój mąż ma takie totalne podejście a mnie to wkurza i zniechęca. Teraz próbuję z powrotem wejść w proces i nie chce mi się bowiem że za chwilę będzie właśnie tak jak mówiłaś. Dzięki za plan na tą cięższą chwilę ❤
Bardzo Ci dziękuję za ten filmik❤ akurat jestem w całkowitym pacie na odchudzanie, chwycilam za dużo srok za ogon i i tak skończyłam dzisiaj z paczką żelek 😅😅 robię głęboki wdech i krok wstecz❤
W dzien wolny przygotowuje sobie sniadania i obiady na kilka dni. Po czym zabieram to do pracy i nawet nie mam kiedy posmarowac tym hummusem chleba. Wychodze z pracy i mysle tylko o tym zeby isc na zapiekanke albo kebaba. Wiem ze powinnam kupic mus albo jogurt pitny ale moj organizm wola o cos innego. Myslac o tej kaszy z warzywami ktora przygotowalam na obiad, mysle ze moze zrobie dzisiaj pizze. A o godz 13 mam zrobione 17 tys krokow i jak tu myslec o tym zeby jeszcze pobiegac albo poćwiczyc, skoro moj organizm zasypia jak tylko usiade. A wieczorem kiedy pojawia sie film motywatorki mysle tylko o tym zeby dziecko poszlo spac a ja otworze chipsy i obejrze. Jak mam sobie z tym poradzic. Czy tylko ja tak mam ze jak zaplanuje odchudzanie to nie minie jeden dzien a juz sie konczy? Jakie 2 tyg-miesiąc? Nigdy nie wytrwalam wiecej niz tydzień. Jak mam sie zmotywowac. Jakies rady zeby miec sile na to wszystko?
Jest takie popularne żeby dzielić się z innymi wiadomością o odchudzaniu. Żeby inni nas wspierali, żeby otoczenie wiedziało. I wtedy jest presja, trzeba chudnąć, szybko, za wszelką cenę bo inni patrzą i oceniają, nie ma miejsca na przerwę dzień, tydzień, miesiąc od odchudzania.
A czy ktoś wie jak poradzić sobie z głodem psychicznym? Ja mogłabym nie jeść, ale to głowa ciągle podpowiada "weź ciasteczko, zjedz kilka paluszków" itd... I jak oduczyc się jedzenia wieczorami? Nie potrafie obejrzec filmu bez chipsow ):
Myślę że dużym problemem jest to, że za chęcią odchudzania zazwyczaj idzie jakiś powód. Nagle dociera do nas, że pora ze sobą coś zrobić bo coś tam. Bo fajnie by było akurat na jakąś okazję schudnąć. I zaczyna się presja czasu. W moim wypadku tak było. Miałam pół roku do jakiegoś wydarzenia i stwierdziłam, że muszę koniecznie schudnąć. Deficyt na maksa, ćwiczenia na maksa. I skończyło się to jedną wielką klapą. Po tej klęsce nie poddałam się, ale zaczęłam ćwiczyć tylko wtedy kiedy mam ochotę, podniosłam limit kcal o 400kcal w górę i przestałam myśleć o tym że muszę osiągnąć cel w jakim konkretnym czasie. I co? I w końcu chudnę 😊🤘
Dzięki! 🫶 No mi się nie chce. Miałam nieredukcyjne miesiące, aż ostatni miesiąc zrobił się tuczący 3 kg🙈. Teraz znów muszę mieć redukcyjne🙈. Nie sądziłam, że mi się to przytrafi. Już byłam taka fit😅 tak ładnie ta waga ze mną współpracowała. I klops. Mam dolinę.
Do ćwiczeń zakupiłam wioślarza-też super przydatny jako wieszak a nawet jako mała garderoba😉😁
Fajnie sobie na takie gorsze dni przygotować plan awaryjny. I najlepiej rozpisać go sobie w lepsze dni, przemyśleć jakie minimum chcę zachować w moim odchudzaniu. Przykładowo można przejść na prostszą dietę opartą tylko na zdrowych gotowcach albo wykupić catering. A gdy się nie chce ćwiczyć to przynajmniej żeby wyjść na spacer.
Dzięku za film, chyba doszłam do tego etapu.
Dziękuję za kolejną dawkę fajnych spostrzeżeń. Akurat zgrało sie to z moimi doświadczeniami. Ostatnio mam cel nie tyć, jem w okolicach mojej podstawowej przemiany materii od dłuższego czasu. W weekend wskoczyła działka, basen, kawełek karkówki, kawałak ciasta, ale nadal blisko tego mojego limitu. Dziś całą noc sikałam i jestem lżejsza o jakieś 2 kg. U mnie niestety nabieranie wody to spory problem, ale utrata tak intensywana rzadko mi się zdarza. Ciało od razu wygląda inaczej, spodnie luźniejsze, płaski brzuch. Może to właśnie efekt relaksu, zmiany otoczenia, bo raczej nie dnia cyklu. Pozdrawiam.
Paula, czytasz chyba w moich myślach! Mój mąż ma takie totalne podejście a mnie to wkurza i zniechęca. Teraz próbuję z powrotem wejść w proces i nie chce mi się bowiem że za chwilę będzie właśnie tak jak mówiłaś. Dzięki za plan na tą cięższą chwilę ❤
Bardzo Ci dziękuję za ten filmik❤ akurat jestem w całkowitym pacie na odchudzanie, chwycilam za dużo srok za ogon i i tak skończyłam dzisiaj z paczką żelek 😅😅 robię głęboki wdech i krok wstecz❤
Piękna jak zawsze❤
#odk❤❤❤dzięki za super rady❤
Dziękuję ❤
Mój krok w tył ujawnił ADHD. I to jest zupełnie inna perspektywa odchudzania.
W dzien wolny przygotowuje sobie sniadania i obiady na kilka dni. Po czym zabieram to do pracy i nawet nie mam kiedy posmarowac tym hummusem chleba. Wychodze z pracy i mysle tylko o tym zeby isc na zapiekanke albo kebaba. Wiem ze powinnam kupic mus albo jogurt pitny ale moj organizm wola o cos innego. Myslac o tej kaszy z warzywami ktora przygotowalam na obiad, mysle ze moze zrobie dzisiaj pizze. A o godz 13 mam zrobione 17 tys krokow i jak tu myslec o tym zeby jeszcze pobiegac albo poćwiczyc, skoro moj organizm zasypia jak tylko usiade. A wieczorem kiedy pojawia sie film motywatorki mysle tylko o tym zeby dziecko poszlo spac a ja otworze chipsy i obejrze. Jak mam sobie z tym poradzic. Czy tylko ja tak mam ze jak zaplanuje odchudzanie to nie minie jeden dzien a juz sie konczy? Jakie 2 tyg-miesiąc? Nigdy nie wytrwalam wiecej niz tydzień. Jak mam sie zmotywowac. Jakies rady zeby miec sile na to wszystko?
#odk dziękuję
Idealny temat dla mnie 🥹
To ja 😂
🎉🎉🎉❤dziekuję
Jest takie popularne żeby dzielić się z innymi wiadomością o odchudzaniu. Żeby inni nas wspierali, żeby otoczenie wiedziało. I wtedy jest presja, trzeba chudnąć, szybko, za wszelką cenę bo inni patrzą i oceniają, nie ma miejsca na przerwę dzień, tydzień, miesiąc od odchudzania.
❤❤❤❤❤❤❤❤
❤
#odk 🎉
Odk
#odk ❤
A czy ktoś wie jak poradzić sobie z głodem psychicznym? Ja mogłabym nie jeść, ale to głowa ciągle podpowiada "weź ciasteczko, zjedz kilka paluszków" itd...
I jak oduczyc się jedzenia wieczorami? Nie potrafie obejrzec filmu bez chipsow ):
#odk
Czyli wyluzuj kobieto. 😅.
❤
#odk ❤
#odk