O kobieto kochana! Historia o mamie i babci rezonuje ze mną tak mocno... pamiętam wizyty u lekarzy i omawianie mojej wagi, a raczej mama skarżąca się że robię to to i tamto i że ona nic nie moze na to zaradzic. Teraz wiem, że tym co mnie najbardziej bolało był brak poczucia, że mama jest po mojej stronie. Że naprawdę chce mi pomóc. Wtedy czułam, że jestem chodzącym problemem, a to okropne uczucie dla dziecka. Dziś jest o niebo lepiej, nie mam do niej pretensji, ale jest to nauczka na przyszłość - rodzice, edukujcie się! To wy kształtujecie rzeczywistość dziecka, to od was czerpie wzorce! Dzięki Paula za podzielenie się historią ❤
Moja sugestia na film: jak sobie poradzić z otyłością / zaburzeniami odżywiania u małych dzieci dzieci, nie rujnując im psychiki w tym procesie? Jak sobie uświadomić swoje błędy i je naprawić, ale nie krzywdzić dziecka ? Do pytania skłonił mnie inny film Justyny z goscinia po operacji bariatrycznej, która otwarcie mówi, ze jej kilkuletnia córka idzie jej śladami i już ma problem z waga. Ty mówisz (i ja się zgadzam z Tobą) , ze waga dziecka jest odpowiedzialnością rodziców i ze dziecko nie może być z tym samo . Wiec jak pomoc dziecku i zmienić siebie i uświadomić sobie, co robimy ze nasze dziecko będzie cierpieć
Tak mi przykro, bo wszystko znam z doświadczenia... Starsze pokolenia (rodzice, babcia) wywarły duży wpływ na moją wagę - raz byłam za gruba, raz za chuda, raz mnie dokarmiano na siłę, raz przy podejściu do lodówki słyszałam docinki "nie otwieraj, bo będziesz gruba!" ... Mam prawie 30 lat i od nastolatki żyję w niekończącym się kręgu odchudzanie/przytycie +/- 15kg, dosłownie co roku i nie mogę sobie z tym poradzić... Nigdy nie jest dobrze.
Cześć Motywatorko 😊. Dziekuje za ten film, daje duzo do myślenia. Ja tez miałam problemy z wagą od podstawowki mniej wiecej od 4/5 klasy. Ciagle slyszalam, ze mam jeść, bo będę głodna... w gimnazjum przeszlam na glodzenie się, razem z koleżanką jadłyśmy na sniadanie kajzerke i banana, kanapki z domu lądowały w koszu... w LO wszystko sie unormowalo miałam prawidłową wage, bylam aktywna. A na studiach niestety waga zaczęła rosnąć (praca + zaoczne studia). Na 3 roku postanowilam, że biore sie za siebie. Ćwiczyłam, jadłam zdrowo, schudlam i wtedy nagle zaczelam słyszeć od mojej rodziny "jaka Ty jesteś chuda; nie przesadzaj z tym odchudzaniem ". Ech nigdy im sie nie dogodzi. Niestety potem zmienilam tryb zycia na "niezdrowy" i waga wrocila. A teraz znow postanowilam zawalczyc o sobie, dla siebie, dzis mija miesiac od kiedy kupilam bieżnię. Wlaczam Twoje filmy, rozmyslam i chodzę po 30 minut. Jestem z siebie mega dumna ❤ chodzilam 23 dni na 31😊. Powoli wracam do formy fizycznej, ale przede wszystkim psychicznej. Ściskam i czekam na kolejne filmy 🤗💝
17:17 "Ale przecież my jej nie każemy jeść na siłę" Liczba kotletów miarą miłości-- ta fraza przyświecała całemu mojemu dzieciństwu. Począwszy od tłustych nawyków żywieniowych wpojonych przez babcię, poprzez "żywienie zbiorowe" w szkole podstawowej czy internacie aż po rodziców którzy brak czasu zazwyczaj nadrabiali celebracją dużych i smakowitych posiłków jeśli już udało nam się razem złapać. Aktualnie dobiegam do trzydziestki, schudłam ponad 40 kg w ostatnim roku ale moja sytuacja żywieniowa nadal nie jest stabilna bo potrafię zjeść tyle ile jest w garnku nawet jeśli jestem pełna. Niemniej udało mi się wywalczyć mały sukces w kolejnej, kolejnej rozmowie z mamą (która jest bardzo szczupła i totalnie nie ma problemów z objadaniem się za to gotuje dla pięciu nawet jeśli przy stole są trzy osoby) "-proszę Cię nie rób sosu do tych ziemniaków (sos na mące itd) -ale przecież nie musisz jeść z sosem -nadal nie rozumiesz, prawda? -aha.. musisz jeść z sosem jak jest" Sosu nie było, było tylko puree (ziemniaki+mleko 2%) Kurtyna.
#ODK :) Ja od dziecka byłam gruba - a jak nie byłam, to i tak byłam. Dopiero parę lat temu ktoś oglądając moje zdjęcia z podstawówki i gimnazjum odkrył, że to nieprawda. Szkoda tylko, że wtedy ciągle wbijali mi to do głowy.
Ten filmik wywołał u mnie smutek 😕 Może dlatego, że sama mam bardzo podobne wspomnienia. Ale piękne jest to, że dzisiaj Ty opowiadasz o swojej przykrej przeszłości jako osoba, która rozwaliła system 💪 Może głupio to zabrzmi, ale dzisiaj ci wszyscy ,,znawcy'' i ,,życzliwi doradcy'' mogą Ci skoczyć 😅
#odk Smutny film, szkoda tej małej dziewczynki - mojej imienniczki 🤗 ogromny szacunek dla Ciebie za to, że nie tylko to wszystko przepracowałaś, ale jeszcze przekułaś te przykre doświadczenia w ogromną pomoc innym osobom, w tym mnie ❤
Bardzo dziękuję za ten film ♥️ Przepięknie wyglądasz ! Możesz być mega dumna, że jako dorosła osoba wzięłaś sprawy w swoje ręce, uporałaś się z bagażem jaki dostałaś w dzieciństwie, a który każdy z nas dostaje w różnym stopniu. A w dodatku teraz pomagasz innym ! Ściskam Cię wirtualnie, pozdrawiam najcieplej 💕 Odk 🤗
Dokumentacja medyczna jest przechowywana przez 20 lat, więc jeżeli jeszcze nie minęło to skontaktuj się ze szpitalem i zloz wniosek o udostępnienie dokumentacji:)
Pierwsze, co mi przyszło do głowy jak zadałaś sobie pytanie „co by mi wtedy pomogło” to od razu w głowie miałam, że przecież Paulina by Cię utuliła. Moja historia jest bardzo podobna, podejście bliskich było takie jak u Ciebie: powinnaś schudnąć jednego dnia a innego zjedz jeszcze, bo tyle nagotowałam. Rodzinne odchudzania trwające kilka tygodni po czym powrót do „normalnego” jedzenia. Dokładnie te same słowa mojej mamy, że przecież nie ma błędów w żywieniu u nas w domu, to normalne jedzenie, dwudaniowy obiad, słodycze, pełna lodówka bez limitów. „Zjedz bo to się zepsuje, zjedz bo specjalnie dla Ciebie kupiłam itp.” Babcia też z ogromnej miłości (wierze w to, że z miłości) kupowała nam ulubione soczki, desery, drożdżówki, słodycze itp. Ja też odchudzanie kojarzę tylko z ogromnym poczuciem głodu, z zakazami, z jedzeniem które nie smakuje, z dietą, która jest na chwilę.
Witaj Wspaniała Motywatorko:) Gratuluje odwagi i dziekuje ogromnie za Szczerość i podzielenie sie z nami Twoja przeszłością. Bardzo mi przykro, że przeszłas przez taki wg mnie traumatyczny czas dla dziecka, nastalotki i młodej dorosłej. Bardzo to smutne. Ale jednoczesnie mam wrażenie, że to pozwoliło Ci stać się Taka silną i pozytywną Osoba, jaka Jesteś. Faktycznie co nas nie zabije, to nas wzmocni. Sobie tez tak ciagle powtarzałam, jak mi sie źle działo. A jednoczesnie jak waliło mi się na głowę i leciałam w dół to ryczałam i krzyczałam, że mam dosyć, juz koniec z tymi katastrofami. I szczęśliwie, od 4 lata radze sobie z przeciwnosicami o niebo lepiej. Ale wracając do Twojej przeszłość, Paulinko... Bardzo mocno i ciepło Cię przytulam. I wyobraź sobie, ze wywalamy Razem wszystko z lodówki, z półek. Biore się za książki, kupuje czasopisma i się edukuję. I razem ustalamy co ma największy wpływ na sytość, jak jeść smacznie, a mniej kalorycznie, jak jeśc tak aby nie czuć głodu, jako niszczacego symptomu, a sygnała, że caś zjeśc coś konkretnego, etc. Podsumowując, Dorosłi sa wzorem dla dzieci i młodzieży. Rodzice, opiekunowie, dziadkowie, nauczyciele, trenerzy, etc. I kiedys i teraz i zapewne zawsze. Ja jestem rocznik 70, więc pamiętam czasy pustych półek, rzucania sie do sklepów, jak cokolwiek maiało być. Pamiętam czasy stanu wojjennego, kartek, okropnych ubrań, czekolady czy kakao czy cytrusów raz czy dwa do roku. Ale i tak być może byłam w szczęśliwszej sytuacji, bo miałam Dziadków na wsi. I to własnie u Nich mieszkając przed przedszkolem czy ostatnie 3 lata podstawówki byłam najzdrowsza i najszczesliwsza. Jedliśmy prosto, sezonowo, swojsko. 3 posiłki i żadnych przekąsek...bo ich nie było. Oprócz chleba z małej piekarni, masła i sera żółtego z małe=j, lokalnej mleczarni wszystko mieliśmy swoje. Ale ciasto na niedziele, to było drożdzowe lub szarlotka, albo kruche z tejże piekarni, robione tam przez Moją Babcie i z moja dziecięca pomocą:) Jakies inne słodkie ciacha były na Święta i Uroczystości, wiec może kilka razy w roku. Owoce i wazrywa zwyczajne z własnego ogrodu i sadu, orzechy włoskie i laskowe, jabłka, gruszki, śliwki, porzeczki, agrest, maliny, truskawki, pomidory, ogórki, fasolka, kausta. Kiszona kausta i ogórki. Woda ze studni, chłodny, albo wręcz zimny dom, a zero chorób. Aktywnośc, jak to na wsi ciagała, codziennie. Pierwszeństwo zawsze zwierzeta i rosli, ludzie na końcu, zatem prawdopodobnie jedlismy w naturalnym IF-e. Na wsi u dziadków, w ponliskim miasteczku, gdzie się uczyłam, nawet potem w szkole średniej Nie widziałam osób otyłych, a z nadwagą spradycznie. Wokół mni nawet starsze osoby nie brały żadnych leków. Wyjatkiem Była moja Babcia, szczuła ale z chorym sercem od czasów wojny. Z perspektywy lat widze, że może z tego powodu, a może tak robili tez inni , w tamtych rejonach, ale jedlismy całkiem zdrowo. Dwa razy w tygodniu obowiąkowo ryby, przez caly dzień. Mięso drobiowe w sobotę i niedziele. Wieprzowina czy wołowina od święta. Z warzyw kiszonki własne non-stop, w danej poirze roku, a inne warzywa sezonowo. Owoce jako deser. Ciasta jako słodycze własnej roboty jak pisałam. Dla mnie kuchnia polska nie ociekała tłuszczem, raczej był niedosyt jedzenia, niz nadmiar, takie czasy. Wiele brakw i ograniczeń, oprócz nauki cięzka praca w polu, 3 km do szkoły w jedna strone pieszo i powrót, niezaleznie od pogody. Byc może dizęki temu, odpowiednią aktywność miałam jakby naturalnie, a jedzenie bez przesytu i przekąsek było odpowiednie. Ale...Całą rodzina się zwykle jadło chociaz jeden posiłek. Jak się udawało to i więcej. Pamiętam czasy klasy podsawowej 3-5, z kluczem na szyi i samotne jedzenie z termosu...masakra. A poetm czasy szkoły średniej i internat...masa ludzi, mieszkanie w kilka osób w pokoju, odwiedziny u rodziny czasem raz na miesiąc...kontakt z bliskimi marny. Pamiętajcie, że były to czasy hedego telefonu u sołtysa, innej waznej osoby na wsi, zamawiane rozmowy w Warszawie, na Swiętokrzyskiej, potem budki telefoniczne, telefony stacjonarne w domach. Ale to raczej lata listów, kartek pocztowych i jeżdzenia pociagami czy inna komunkacją. Podsumowując.... Przykład Dorosłych, nie w teorii ale w praktyce jest najwazniejszy. Nie żadne zalecenia, nakazy, zakazy, ale wspólne stosowanie, może być pomocne, dla całej Rodziny. Ja akurat z problemem otyłości na mnie samej zdeżyłam się po 45 roku życia. Ale byłam gnębiona za wade zgryzu i noszenie okularów. Zatem wyobrażam sobie jaki ból czułaś Paulinko, bo ja cierpiałam za same durne wyzwiska: okularnica, brzydula, krzywe zęby, ślepak, etc. Dzieci potrafia..ale dosrosli tez potrafili podobnie. Zatem, Ku przestrodze dla obecnych Dorosłych: Edukujmy się i nie żadajmy od naszych dzieci niczego, czego sami nie stosujemy, dla zdrowia, rzecz jasna. Albo nie zakazujmy niczego, co sami robmy, uzywek np. Paulinko, Jesteś Prawdziwą Motywatorką:) Pozdrawiam ciepło z Warszawy, Marzena, 50+
Nic nie mozesz zrobic jak dorastasz w takim domu. Totalny brak konsekwencji w dzialaniu Twojej rodziny. Przykro slyszec przez co przeszlas. Teraz jestes silniejsza. Tak 3maj.
Nadrabiam filmy. Jak dla mnie zawsze byłaś śliczna na buzi może i otyła ale śliczna 😍 trochę słuchając Ciebie przychodzi mi do głowy myśl czy ktoś z Twojej rodziny nie próbował leczyć swoich kompleksów i niedoskonałości Tobą. Nie wiem czy wiesz o co mi chodzi?
to pokazuje jak mała była świadomość w tamtych czasach. zawsze jak było w szkole jakieś ważenie i wyliczanie bmi, to mimo, że byłam "pełniejsza" niż koleżanki, moje bmi zawsze było w normie. o pierwszym sygnale, że powinnam się odchudzać usłyszałam w czwartej klasie, gdy na pomiarach do karty sportowca miałam najwiekszą wagę w klasie - 56kg. w piątej u pediatry też usłyszałam, że mam schudnąć, a zgłosiłam się z bólem kręgosłupa. oczywiście odzieżowe zakupy kończyły się płaczem, bo wszystko za małe lub obcisłe. wina oczywiście po mojej stronie bo za duzo jem, a jak spojrzę na składy tych samych produktów, które były wtedy w lodówce to się za głowę łapię. no i ziemniaczki polane tłuszczykiem, najlepiej jeszcze skwareczki, moja mama do tej pory sypie sól na potęgę, a tłuszczu leje litrami do smażenia. było, że schudłam, 17kg przed ślubem i ślub to chyba była dla mnie największa motywacja, ale wyobraź sobie, że chociaż miałam rozmiar 44/46 , w Fali kupiłam sukienkę w rozmiarze 52, bo w inne nie mogłam się wcisnąć. płacząc w przebieralni przeklinałam siebie, że nie zamówiłam sukienki z aliexpress na wymiar. po śłubie waga wróciła, bo się przestałam pilnować. zaszłam w ciążę i nie ma miesiąca, żebym nie słyszała, jak trudno u mnie zbadać maluszka, bo tkanka tłuszczowa, a na spotkaniu z położną środowiskową pierwsze co usłyszałam to "a czy pani coś robi z tą otyłością?"...
Miałam już dawno Cię zapytać, jeśli to nie jest zbyt intymne, ale ciekawi mnie jakie masz relacje z rodziną? Czy masz kontakt z mamą? Co ona mówi na Twoją metamorfozę?
Ciężko będzie udzielić odpowiedzi w jednym komentarzu :) Ale w wielkim skrócie: wszystko jest w porządku. Stosunki z moją rodziną są dobre, a moja metamorfoza nie jest już żadnym tematem. Moje odchudzanie odbiło się echem, ale nie wydarzyło się nic ciekawego :D Z nikim nie urwałam kontaktu ani z nikim się nie pokłóciłam :)
Paulino, pamiętam jak kiedyś byłam u Was w odwiedzinach i na obiad bul między innymi właśnie ten słynny schabowy. Do tego, co z perspektywy czasu uważam za zgubne, wlacziny telewizor. Pokolenie naszych rodziców niestety nie miało żadnej świadomości na temat odżywiania. Mamy gotowały tak jak nasze babcie, a babcie jak ich mamy z tego co było dostępne. Na szczęście w dzisiejszych czasach to się bardzo zmienia i jest coraz więcej świadomych osób. Pozdrawiam serdecznie.
Najgorsze jest to, kiedy dziś widzę na ulicy takie dzieci, lepiej wyglądające, jak ja kiedyś. Która stałam się potem grubą nastolatką, zakompleksioną, z którą nikt nie chciał się zadawać. Samotna i gruba. Płakać mi się chce. Też dopiero po 20-ym roku życia schudłam. Pozdrawiam Cię serdecznie. ❤❤❤
Ciężko mieć pretensje, jak te lata temu świadomość na temat zdrowego odżywiania naszych rodziców, dziadków była zupełnie inna. I tak jak mówisz, nie chcieli źle, po prostu nie potrafili inaczej. Ja miałam podobnie, tylko u mnie zaczęło się od niedowagi i najpierw wymuszali we mnie jedzenie, a później jeździli po różnych ośrodkach odchudzających.. neverending story. Ja myśle, ze pomimo, ze w dzisiejszych czasach jest łatwiejszy dostep do informacji i zdrowe żywienie jest propagowane to i tak jest wiele osób, które jednak są nieświadome. Chociażby to, ze jak powiedziałam w pracy ze redukuje wagę a napiłam się pepsi bez cukru to usłyszałam: odchudzasz sie i pijesz pepsi? Tak pije, bez cukru bo wiem ze droga do sukcesu nie musi być na diecie 1000kcal z milionem wyrzeczeń.
#odk dziękuję za filmik. Zaczęło mnie to zastanawiać, czy mój ogromny żal i przykrość, że jestem alergikiem na wiele produktów spożywczych, nie przyczynia się do mojej blokady w chudnięciu...
7:53 moim zdaniem TAK, możesz poprosić o te informacje szpital lub nawet uzyskać informacje o samym fakcie pobytu (czyli znać datę choćby i dzięki temu łatwiej ustalić inne fakty) na Portalu Pacjenta w domenie gov. Natomiast ja jako dwunastolatka miałam podobny pobyt w szpitalu na oddziale leczenia otyłości, ale krótszy. Mogę Ci opowiedzieć, to może coś skojarzysz. :) W trakcie miałam robione: szeroko badania krwi (w tym hormony, lipidogram, próby wątrobowe), krzywą cukrową, USG brzucha, liczne pomiary tkanki tłuszczowej i rozkładu ciała. Codziennie ważenie i dieta oparta o produkty o niskim indeksie glikemicznym, ponieważ stwierdzono mi insulinooporność. Sama otyłość w karcie wypisu miała wskazane trzy powody: 1) przekarmianie w domu 2) problemy emocjonalne i w relacjach z rówieśnikami oraz złe relacje z matką (nawet w dniu przyjęcia pożarłyśmy się z matką kilkukrotnie przy lekarce) 3) wysoki poziom androstendionu (hormon męski). Insulinooporność została wskazana jako efekt choroby otyłościowej, a nie przyczyna. Sam pobyt był ok. Schudłam w trakcie 7 kg, a nie chodziłam głodna. Moja mama dostała gruby stos zapisków, co mam jeść, jak mam jeść. Wytrzymała 2 dni robiąc mi kanapki z bułką grahamką i pozwalając mi ugotować sobie zupę. Na 3 dzień nasmażyła placków ziemniaczanych... Może teraz mogłabym sobie powiedzieć "nie rusz!" i nie ruszyć. Ale wtedy? Najadłam się po kokardę. I tyle, po diecie. Od 4 dnia już po staremu. Do dziś jestem zła, że moja mama dostała od lekarzy potężny opierdziel za mój wygląd, dostała narzędzia, miałyśmy się zgłaszać na konsultacje. I po prostu uznała, że e, ona wie lepiej. A na koniec obwiniła mnie, że to ja się nażarłam placków. ;) Bo w szpitalu nie było głaskania po głowie. Było mówienie wprost "pani doprowadziła do tego, ze córka ledwo chodzi". Moja mama oczywiście w zaparte stałą kartą, że ona jest samotną matką, to jej jest ciężko i w ogóle odpieprzcie się. Ale tam nie było jojania nad moją mamą, do którego ona była przyzwyczajona. To był jedyny moment w moim życiu, gdy dorośli zamiast obskakiwać moja mamę i to jaka ona jest biedna, naprawdę stali po mojej stronie. Nawet z tego Centrum Matki Polki miałyśmy potem telefony, żeby zapytać co u mnie, czy może się zgłoszę na konsultacje. Ale matka była wściekła, że się "wtrącają", więc nie reagowała. A ja w wieku 12 lat ważyłam 110 kg.
U mnie z jednej strony było wypominanie, ale z drugiej strony chwalili, że wszystko jem i nie robię problemów xd. Moja mama też gotuje bardzo po polsku - tłusto, przy okazji słodycze u nas w domu nie były codziennością, więc gdy się pojawiały, to z bratem nie odchodziliśmy od nich dopóki nie zniknęły. Teraz niby mam świadomość, że nikt mi tego nie zabierze i w każdej chwili sama mogę sobie coś kupić, ale jeszcze nie wypracowałam umiejętności ignorowania napadów 😢.
Słucham Twojej historii i chce mi się płakać😢 jestem mamą 4dzieci, też chcę schudnąć, póki co karmię piersią, więc nie bardzo mogę... ja mam problem w drugą stronę, 1 z dzieci ma problemy ze zbytnią chudością... my z mężem byliśmy chudzi w wieku do małżeństwa 😂ale, nie aż tak, też pewnie popełniamy dużo błędów Co do odżywiania ,wszak mamy nadwagę, ja po 4ciąży nawet dużą, choć starałam się nie przytyć dużo i jeść zdrowo, bo cukrzyca ciążowa.... Ale jak tak pamiętam, to jako dziecko też zawsze słyszałam tę złą motywację:" jesteś za chuda, kościotrup, sama skóra i kości"... wtedy nic z tym nie umiałam zrobić... no... a jak już przytyłam, to było:" musisz coś ze sobą zrobić, patrz jak ty wyglądasz, jak nic ze sobą nie zrobisz, to nie będziesz się podobać mężowi..." a za chwilę:" czemu tego nie jesz, mogłabyś coś jednak zjeść, nie przesadzaj" I tak w kółko... od rodziny rodzonej takie rzeczy... dzięki Bogu mężowi się podobam i jako kościotrup i kobieta z nadwagą😊 Pozdrawiam Cię serdecznie i podziwiam, że udaje Ci się utrzymywać wagę po tylu przejściach... dziękuję także za dobrą motywację 😊niech Cię Bóg błogosławi 💪
Ja jestem otyła moje dzieci na szczescie nie,ale bardzo z mezem dbamy o to,zeby dbac o ich diete o to zeby nie bylo jej duzo cukru.Jednoczesnie bez zafiksowania sie na tym temacie.Moj maz jest szczuply od zawsze.W rodzinie sa dzieci grube i to wg mnie jest 100 % odpowiedzialnosc rodzicow ze np 10 latek jest gruby.
Mam 2 dzieci - jedno przesadnie chude a drugie ma nadwagę - cóż charaktery zupełnie inne i smaki też.. pierwszy wybredny, drugiemu smakuje wszystko, pierwszy alergik, drugi nie; pierwszy karmiony sztucznie (skaza białkowa), drugi naturalnie. Na razie obserwuje, limituje cukier temu drugiemu (bo pierwszy nie lubi) - ale po prostu nie mogę się nadziwić że dzieci mogą być tak różne. Ale jedynie chciałam w sumie potwierdzić że postawa rodziców może pogorszyć lub polepszyć naturalne uwarunkowania.. no bo jednemu trzeba jedzenie wmuszac a drugiemu odmawiać.
Strasznie to smutne. Jestem starsza od Ciebie, urodziłam się jeszcze przed upadkiem komuny. Moi rodzice też nigdy nie interesowali się dietetyką, dziadkowie (a właściwie pradziadkowie, ktorzy przeżyli przeciez wojnę i ogromny głód) również. Jednak zupełnie inaczej rozumiem "polskie jedzenie" - w naszym domu to była równowaga, warzywa zawsze i do obiadu i do kanapek. Moja prababcia skończyła szkołę gospodarstwa domowego (taka "szkoła żon" przed wojną😅) i gotowała pysznie, uwielbiała nas karmić, ale nigdy nikogo nie zmuszała. Też jedliśmy knedle, naleśniki i placki ziemniaczane, jasne - ale w życiu nie utożsamiałam tego z "polską" kuchnią, bo polska kuchnia jest też różnorodna, są kiszonki, sezonowo np. obiad z np. samego kalagiora i jajka - i taką kuchnię znałam.
Oczywiście, że może Pani poprosić szpital o wydanie swojej dokumentacji, ale jeśli minęło więcej niż 20 lat to dokumentacja najprawdopodobniej została zniszczona zgodnie z przepisami.
dokładnie! mam aktualnie 19 lat i mamę, która najpewniej pół życia choruje na zaburzenia odżywiania, które po niej odziedziczyłam. Nigdy nie byłam otyła, nadwagę miałam krótko, bo wpadłam sama w ed i aktualnie moja waga od kilku lat to niedowaga lub granica prawidłowej
@@Motywatorka ja teraz jestem szczupła ,ale byłam grubym dzieckiem, i też były "niemieckie paczki", ale teraz mimo tego że jestem szczupła to dziennie walczę o to i mam wrażenie że to konsekwencje z dzieciństwa, dlatego czasami mam żal ale masz rację co to teraz zmieni... bardziej dbam o to żeby moje dziecko "pilnować " , pozdrawiam ciepło !
O kobieto kochana! Historia o mamie i babci rezonuje ze mną tak mocno... pamiętam wizyty u lekarzy i omawianie mojej wagi, a raczej mama skarżąca się że robię to to i tamto i że ona nic nie moze na to zaradzic. Teraz wiem, że tym co mnie najbardziej bolało był brak poczucia, że mama jest po mojej stronie. Że naprawdę chce mi pomóc. Wtedy czułam, że jestem chodzącym problemem, a to okropne uczucie dla dziecka.
Dziś jest o niebo lepiej, nie mam do niej pretensji, ale jest to nauczka na przyszłość - rodzice, edukujcie się! To wy kształtujecie rzeczywistość dziecka, to od was czerpie wzorce!
Dzięki Paula za podzielenie się historią ❤
Byłaś przesłodkim dzieckiem 😍Nie wiem jak bliscy mogli tego nie podkreślać na każdym kroku. Cudna istota!
Moja sugestia na film: jak sobie poradzić z otyłością / zaburzeniami odżywiania u małych dzieci dzieci, nie rujnując im psychiki w tym procesie? Jak sobie uświadomić swoje błędy i je naprawić, ale nie krzywdzić dziecka ?
Do pytania skłonił mnie inny film Justyny z goscinia po operacji bariatrycznej, która otwarcie mówi, ze jej kilkuletnia córka idzie jej śladami i już ma problem z waga. Ty mówisz (i ja się zgadzam z Tobą) , ze waga dziecka jest odpowiedzialnością rodziców i ze dziecko nie może być z tym samo . Wiec jak pomoc dziecku i zmienić siebie i uświadomić sobie, co robimy ze nasze dziecko będzie cierpieć
Kto testowal BIOTAD PLUS?💪
Tak mi przykro, bo wszystko znam z doświadczenia... Starsze pokolenia (rodzice, babcia) wywarły duży wpływ na moją wagę - raz byłam za gruba, raz za chuda, raz mnie dokarmiano na siłę, raz przy podejściu do lodówki słyszałam docinki "nie otwieraj, bo będziesz gruba!" ... Mam prawie 30 lat i od nastolatki żyję w niekończącym się kręgu odchudzanie/przytycie +/- 15kg, dosłownie co roku i nie mogę sobie z tym poradzić... Nigdy nie jest dobrze.
Cześć Motywatorko 😊. Dziekuje za ten film, daje duzo do myślenia. Ja tez miałam problemy z wagą od podstawowki mniej wiecej od 4/5 klasy. Ciagle slyszalam, ze mam jeść, bo będę głodna... w gimnazjum przeszlam na glodzenie się, razem z koleżanką jadłyśmy na sniadanie kajzerke i banana, kanapki z domu lądowały w koszu... w LO wszystko sie unormowalo miałam prawidłową wage, bylam aktywna. A na studiach niestety waga zaczęła rosnąć (praca + zaoczne studia). Na 3 roku postanowilam, że biore sie za siebie. Ćwiczyłam, jadłam zdrowo, schudlam i wtedy nagle zaczelam słyszeć od mojej rodziny "jaka Ty jesteś chuda; nie przesadzaj z tym odchudzaniem ". Ech nigdy im sie nie dogodzi. Niestety potem zmienilam tryb zycia na "niezdrowy" i waga wrocila. A teraz znow postanowilam zawalczyc o sobie, dla siebie, dzis mija miesiac od kiedy kupilam bieżnię. Wlaczam Twoje filmy, rozmyslam i chodzę po 30 minut. Jestem z siebie mega dumna ❤ chodzilam 23 dni na 31😊. Powoli wracam do formy fizycznej, ale przede wszystkim psychicznej. Ściskam i czekam na kolejne filmy 🤗💝
17:17 "Ale przecież my jej nie każemy jeść na siłę"
Liczba kotletów miarą miłości-- ta fraza przyświecała całemu mojemu dzieciństwu. Począwszy od tłustych nawyków żywieniowych wpojonych przez babcię, poprzez "żywienie zbiorowe" w szkole podstawowej czy internacie aż po rodziców którzy brak czasu zazwyczaj nadrabiali celebracją dużych i smakowitych posiłków jeśli już udało nam się razem złapać. Aktualnie dobiegam do trzydziestki, schudłam ponad 40 kg w ostatnim roku ale moja sytuacja żywieniowa nadal nie jest stabilna bo potrafię zjeść tyle ile jest w garnku nawet jeśli jestem pełna. Niemniej udało mi się wywalczyć mały sukces w kolejnej, kolejnej rozmowie z mamą (która jest bardzo szczupła i totalnie nie ma problemów z objadaniem się za to gotuje dla pięciu nawet jeśli przy stole są trzy osoby)
"-proszę Cię nie rób sosu do tych ziemniaków (sos na mące itd)
-ale przecież nie musisz jeść z sosem
-nadal nie rozumiesz, prawda?
-aha.. musisz jeść z sosem jak jest"
Sosu nie było, było tylko puree (ziemniaki+mleko 2%)
Kurtyna.
#ODK :) Ja od dziecka byłam gruba - a jak nie byłam, to i tak byłam. Dopiero parę lat temu ktoś oglądając moje zdjęcia z podstawówki i gimnazjum odkrył, że to nieprawda. Szkoda tylko, że wtedy ciągle wbijali mi to do głowy.
Wspieram 🥺❤️
Ten filmik wywołał u mnie smutek 😕 Może dlatego, że sama mam bardzo podobne wspomnienia. Ale piękne jest to, że dzisiaj Ty opowiadasz o swojej przykrej przeszłości jako osoba, która rozwaliła system 💪 Może głupio to zabrzmi, ale dzisiaj ci wszyscy ,,znawcy'' i ,,życzliwi doradcy'' mogą Ci skoczyć 😅
#odk
Smutny film, szkoda tej małej dziewczynki - mojej imienniczki 🤗 ogromny szacunek dla Ciebie za to, że nie tylko to wszystko przepracowałaś, ale jeszcze przekułaś te przykre doświadczenia w ogromną pomoc innym osobom, w tym mnie ❤
Bardzo dziękuję za ten film ♥️
Przepięknie wyglądasz !
Możesz być mega dumna, że jako dorosła osoba wzięłaś sprawy w swoje ręce, uporałaś się z bagażem jaki dostałaś w dzieciństwie, a który każdy z nas dostaje w różnym stopniu.
A w dodatku teraz pomagasz innym !
Ściskam Cię wirtualnie, pozdrawiam najcieplej 💕
Odk 🤗
Dokumentacja medyczna jest przechowywana przez 20 lat, więc jeżeli jeszcze nie minęło to skontaktuj się ze szpitalem i zloz wniosek o udostępnienie dokumentacji:)
Pierwsze, co mi przyszło do głowy jak zadałaś sobie pytanie „co by mi wtedy pomogło” to od razu w głowie miałam, że przecież Paulina by Cię utuliła.
Moja historia jest bardzo podobna, podejście bliskich było takie jak u Ciebie: powinnaś schudnąć jednego dnia a innego zjedz jeszcze, bo tyle nagotowałam. Rodzinne odchudzania trwające kilka tygodni po czym powrót do „normalnego” jedzenia. Dokładnie te same słowa mojej mamy, że przecież nie ma błędów w żywieniu u nas w domu, to normalne jedzenie, dwudaniowy obiad, słodycze, pełna lodówka bez limitów. „Zjedz bo to się zepsuje, zjedz bo specjalnie dla Ciebie kupiłam itp.”
Babcia też z ogromnej miłości (wierze w to, że z miłości) kupowała nam ulubione soczki, desery, drożdżówki, słodycze itp.
Ja też odchudzanie kojarzę tylko z ogromnym poczuciem głodu, z zakazami, z jedzeniem które nie smakuje, z dietą, która jest na chwilę.
Przytulam ❤️
Witaj Wspaniała Motywatorko:)
Gratuluje odwagi i dziekuje ogromnie za Szczerość
i podzielenie sie z nami Twoja przeszłością.
Bardzo mi przykro, że przeszłas przez taki wg mnie traumatyczny czas dla dziecka, nastalotki i
młodej dorosłej.
Bardzo to smutne.
Ale jednoczesnie mam wrażenie, że to pozwoliło Ci stać się Taka silną i pozytywną Osoba,
jaka Jesteś.
Faktycznie co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Sobie tez tak ciagle powtarzałam, jak mi sie źle działo.
A jednoczesnie jak waliło mi się na głowę i leciałam w dół to ryczałam i krzyczałam, że mam
dosyć, juz koniec z tymi katastrofami.
I szczęśliwie, od 4 lata radze sobie z przeciwnosicami o niebo lepiej.
Ale wracając do Twojej przeszłość, Paulinko...
Bardzo mocno i ciepło Cię przytulam.
I wyobraź sobie, ze wywalamy Razem wszystko z lodówki, z półek.
Biore się za książki, kupuje czasopisma i się edukuję.
I razem ustalamy co ma największy wpływ na sytość, jak jeść smacznie, a mniej kalorycznie,
jak jeśc tak aby nie czuć głodu, jako niszczacego symptomu, a sygnała, że caś zjeśc coś konkretnego, etc.
Podsumowując,
Dorosłi sa wzorem dla dzieci i młodzieży.
Rodzice, opiekunowie, dziadkowie, nauczyciele, trenerzy, etc.
I kiedys i teraz i zapewne zawsze.
Ja jestem rocznik 70, więc pamiętam czasy pustych półek, rzucania sie do sklepów, jak cokolwiek maiało być.
Pamiętam czasy stanu wojjennego, kartek, okropnych ubrań, czekolady czy kakao czy cytrusów raz czy dwa do roku.
Ale i tak być może byłam w szczęśliwszej sytuacji, bo miałam Dziadków na wsi.
I to własnie u Nich mieszkając przed przedszkolem czy ostatnie 3 lata podstawówki byłam
najzdrowsza i najszczesliwsza.
Jedliśmy prosto, sezonowo, swojsko.
3 posiłki i żadnych przekąsek...bo ich nie było.
Oprócz chleba z małej piekarni, masła i sera żółtego z małe=j, lokalnej mleczarni wszystko mieliśmy swoje.
Ale ciasto na niedziele, to było drożdzowe lub szarlotka, albo kruche z tejże piekarni, robione tam przez Moją Babcie i z moja dziecięca pomocą:)
Jakies inne słodkie ciacha były na Święta i Uroczystości, wiec może kilka razy w roku.
Owoce i wazrywa zwyczajne z własnego ogrodu i sadu, orzechy włoskie i laskowe, jabłka, gruszki,
śliwki, porzeczki, agrest, maliny, truskawki, pomidory, ogórki, fasolka, kausta.
Kiszona kausta i ogórki.
Woda ze studni, chłodny, albo wręcz zimny dom, a zero chorób.
Aktywnośc, jak to na wsi ciagała, codziennie.
Pierwszeństwo zawsze zwierzeta i rosli, ludzie na końcu, zatem prawdopodobnie jedlismy w naturalnym IF-e.
Na wsi u dziadków, w ponliskim miasteczku, gdzie się uczyłam, nawet potem w szkole średniej
Nie widziałam osób otyłych, a z nadwagą spradycznie.
Wokół mni nawet starsze osoby nie brały żadnych leków.
Wyjatkiem Była moja Babcia, szczuła ale z chorym sercem od czasów wojny.
Z perspektywy lat widze, że może z tego powodu, a może tak robili tez inni , w tamtych rejonach,
ale jedlismy całkiem zdrowo.
Dwa razy w tygodniu obowiąkowo ryby, przez caly dzień.
Mięso drobiowe w sobotę i niedziele.
Wieprzowina czy wołowina od święta.
Z warzyw kiszonki własne non-stop, w danej poirze roku, a inne warzywa sezonowo.
Owoce jako deser.
Ciasta jako słodycze własnej roboty jak pisałam.
Dla mnie kuchnia polska nie ociekała tłuszczem, raczej był niedosyt jedzenia, niz nadmiar, takie czasy.
Wiele brakw i ograniczeń, oprócz nauki cięzka praca w polu, 3 km do szkoły w jedna strone pieszo i powrót, niezaleznie od pogody.
Byc może dizęki temu, odpowiednią aktywność miałam jakby naturalnie, a jedzenie bez przesytu i przekąsek
było odpowiednie.
Ale...Całą rodzina się zwykle jadło chociaz jeden posiłek.
Jak się udawało to i więcej.
Pamiętam czasy klasy podsawowej 3-5, z kluczem na szyi i samotne jedzenie z termosu...masakra.
A poetm czasy szkoły średniej i internat...masa ludzi, mieszkanie w kilka osób w pokoju, odwiedziny u rodziny czasem raz na miesiąc...kontakt z bliskimi marny.
Pamiętajcie, że były to czasy hedego telefonu u sołtysa, innej waznej osoby na wsi, zamawiane rozmowy w Warszawie, na Swiętokrzyskiej, potem budki telefoniczne, telefony stacjonarne w domach.
Ale to raczej lata listów, kartek pocztowych i jeżdzenia pociagami czy inna komunkacją.
Podsumowując....
Przykład Dorosłych, nie w teorii ale w praktyce jest najwazniejszy.
Nie żadne zalecenia, nakazy, zakazy, ale wspólne stosowanie,
może być pomocne, dla całej Rodziny.
Ja akurat z problemem otyłości na mnie samej zdeżyłam się po 45 roku życia.
Ale byłam gnębiona za wade zgryzu i noszenie okularów.
Zatem wyobrażam sobie jaki ból czułaś Paulinko, bo ja cierpiałam za same durne wyzwiska:
okularnica, brzydula, krzywe zęby, ślepak, etc.
Dzieci potrafia..ale dosrosli tez potrafili podobnie.
Zatem,
Ku przestrodze dla obecnych Dorosłych:
Edukujmy się i nie żadajmy od naszych dzieci niczego, czego sami nie stosujemy, dla zdrowia, rzecz jasna.
Albo nie zakazujmy niczego, co sami robmy, uzywek np.
Paulinko, Jesteś Prawdziwą Motywatorką:)
Pozdrawiam ciepło z Warszawy,
Marzena, 50+
Super filmik. Pełen szczerości. Ja wychowywałam się w podobnym środowisku. Z niecierpliwością czekałam na kolejne video . Pozdrawiam x
Dziekujemy za filmik - mysle ze kazdy kto nie jest zadowolony ze swojej wagi moze tam znalezc cząstkę siebie...
Nic nie mozesz zrobic jak dorastasz w takim domu. Totalny brak konsekwencji w dzialaniu Twojej rodziny. Przykro slyszec przez co przeszlas. Teraz jestes silniejsza. Tak 3maj.
Dziękuję za ten filmik 👏
Kochana, dziękuję Ci przede wszystkim za Twoją szczerość tym filmiku. ❤
Nadrabiam filmy. Jak dla mnie zawsze byłaś śliczna na buzi może i otyła ale śliczna 😍 trochę słuchając Ciebie przychodzi mi do głowy myśl czy ktoś z Twojej rodziny nie próbował leczyć swoich kompleksów i niedoskonałości Tobą. Nie wiem czy wiesz o co mi chodzi?
to pokazuje jak mała była świadomość w tamtych czasach. zawsze jak było w szkole jakieś ważenie i wyliczanie bmi, to mimo, że byłam "pełniejsza" niż koleżanki, moje bmi zawsze było w normie. o pierwszym sygnale, że powinnam się odchudzać usłyszałam w czwartej klasie, gdy na pomiarach do karty sportowca miałam najwiekszą wagę w klasie - 56kg. w piątej u pediatry też usłyszałam, że mam schudnąć, a zgłosiłam się z bólem kręgosłupa. oczywiście odzieżowe zakupy kończyły się płaczem, bo wszystko za małe lub obcisłe. wina oczywiście po mojej stronie bo za duzo jem, a jak spojrzę na składy tych samych produktów, które były wtedy w lodówce to się za głowę łapię. no i ziemniaczki polane tłuszczykiem, najlepiej jeszcze skwareczki, moja mama do tej pory sypie sól na potęgę, a tłuszczu leje litrami do smażenia. było, że schudłam, 17kg przed ślubem i ślub to chyba była dla mnie największa motywacja, ale wyobraź sobie, że chociaż miałam rozmiar 44/46 , w Fali kupiłam sukienkę w rozmiarze 52, bo w inne nie mogłam się wcisnąć. płacząc w przebieralni przeklinałam siebie, że nie zamówiłam sukienki z aliexpress na wymiar. po śłubie waga wróciła, bo się przestałam pilnować. zaszłam w ciążę i nie ma miesiąca, żebym nie słyszała, jak trudno u mnie zbadać maluszka, bo tkanka tłuszczowa, a na spotkaniu z położną środowiskową pierwsze co usłyszałam to "a czy pani coś robi z tą otyłością?"...
Miałam już dawno Cię zapytać, jeśli to nie jest zbyt intymne, ale ciekawi mnie jakie masz relacje z rodziną? Czy masz kontakt z mamą? Co ona mówi na Twoją metamorfozę?
Ciężko będzie udzielić odpowiedzi w jednym komentarzu :) Ale w wielkim skrócie: wszystko jest w porządku. Stosunki z moją rodziną są dobre, a moja metamorfoza nie jest już żadnym tematem. Moje odchudzanie odbiło się echem, ale nie wydarzyło się nic ciekawego :D Z nikim nie urwałam kontaktu ani z nikim się nie pokłóciłam :)
❤odk,mega szczery film,z calego serca wielkie dzięki ❤❤❤
Paulino, pamiętam jak kiedyś byłam u Was w odwiedzinach i na obiad bul między innymi właśnie ten słynny schabowy. Do tego, co z perspektywy czasu uważam za zgubne, wlacziny telewizor. Pokolenie naszych rodziców niestety nie miało żadnej świadomości na temat odżywiania. Mamy gotowały tak jak nasze babcie, a babcie jak ich mamy z tego co było dostępne. Na szczęście w dzisiejszych czasach to się bardzo zmienia i jest coraz więcej świadomych osób. Pozdrawiam serdecznie.
8:10 w szpitalach potrafią trzymać dokumenty po 20-parę lat, najlepiej podejść/zadzwonić i zapytać.
Zgodnie z przepisami muszą przechowywać 20 lat. Później jest przekazywana do zniszczenia.
Najgorsze jest to, kiedy dziś widzę na ulicy takie dzieci, lepiej wyglądające, jak ja kiedyś. Która stałam się potem grubą nastolatką, zakompleksioną, z którą nikt nie chciał się zadawać. Samotna i gruba. Płakać mi się chce. Też dopiero po 20-ym roku życia schudłam. Pozdrawiam Cię serdecznie. ❤❤❤
Ciężko mieć pretensje, jak te lata temu świadomość na temat zdrowego odżywiania naszych rodziców, dziadków była zupełnie inna. I tak jak mówisz, nie chcieli źle, po prostu nie potrafili inaczej. Ja miałam podobnie, tylko u mnie zaczęło się od niedowagi i najpierw wymuszali we mnie jedzenie, a później jeździli po różnych ośrodkach odchudzających.. neverending story. Ja myśle, ze pomimo, ze w dzisiejszych czasach jest łatwiejszy dostep do informacji i zdrowe żywienie jest propagowane to i tak jest wiele osób, które jednak są nieświadome. Chociażby to, ze jak powiedziałam w pracy ze redukuje wagę a napiłam się pepsi bez cukru to usłyszałam: odchudzasz sie i pijesz pepsi? Tak pije, bez cukru bo wiem ze droga do sukcesu nie musi być na diecie 1000kcal z milionem wyrzeczeń.
#odk dziękuję za filmik. Zaczęło mnie to zastanawiać, czy mój ogromny żal i przykrość, że jestem alergikiem na wiele produktów spożywczych, nie przyczynia się do mojej blokady w chudnięciu...
#odk
Popłakałam się, jesteś silną, mądrą kobietą, pozdrawiam i ściskam mocno
Dziękuję ❤️🥹 również ściskam!
Dziękuję Paulinko❤❤
7:53 moim zdaniem TAK, możesz poprosić o te informacje szpital lub nawet uzyskać informacje o samym fakcie pobytu (czyli znać datę choćby i dzięki temu łatwiej ustalić inne fakty) na Portalu Pacjenta w domenie gov. Natomiast ja jako dwunastolatka miałam podobny pobyt w szpitalu na oddziale leczenia otyłości, ale krótszy. Mogę Ci opowiedzieć, to może coś skojarzysz. :) W trakcie miałam robione: szeroko badania krwi (w tym hormony, lipidogram, próby wątrobowe), krzywą cukrową, USG brzucha, liczne pomiary tkanki tłuszczowej i rozkładu ciała. Codziennie ważenie i dieta oparta o produkty o niskim indeksie glikemicznym, ponieważ stwierdzono mi insulinooporność.
Sama otyłość w karcie wypisu miała wskazane trzy powody: 1) przekarmianie w domu 2) problemy emocjonalne i w relacjach z rówieśnikami oraz złe relacje z matką (nawet w dniu przyjęcia pożarłyśmy się z matką kilkukrotnie przy lekarce) 3) wysoki poziom androstendionu (hormon męski). Insulinooporność została wskazana jako efekt choroby otyłościowej, a nie przyczyna.
Sam pobyt był ok. Schudłam w trakcie 7 kg, a nie chodziłam głodna. Moja mama dostała gruby stos zapisków, co mam jeść, jak mam jeść. Wytrzymała 2 dni robiąc mi kanapki z bułką grahamką i pozwalając mi ugotować sobie zupę. Na 3 dzień nasmażyła placków ziemniaczanych... Może teraz mogłabym sobie powiedzieć "nie rusz!" i nie ruszyć. Ale wtedy? Najadłam się po kokardę. I tyle, po diecie. Od 4 dnia już po staremu. Do dziś jestem zła, że moja mama dostała od lekarzy potężny opierdziel za mój wygląd, dostała narzędzia, miałyśmy się zgłaszać na konsultacje. I po prostu uznała, że e, ona wie lepiej. A na koniec obwiniła mnie, że to ja się nażarłam placków. ;) Bo w szpitalu nie było głaskania po głowie. Było mówienie wprost "pani doprowadziła do tego, ze córka ledwo chodzi". Moja mama oczywiście w zaparte stałą kartą, że ona jest samotną matką, to jej jest ciężko i w ogóle odpieprzcie się. Ale tam nie było jojania nad moją mamą, do którego ona była przyzwyczajona. To był jedyny moment w moim życiu, gdy dorośli zamiast obskakiwać moja mamę i to jaka ona jest biedna, naprawdę stali po mojej stronie. Nawet z tego Centrum Matki Polki miałyśmy potem telefony, żeby zapytać co u mnie, czy może się zgłoszę na konsultacje. Ale matka była wściekła, że się "wtrącają", więc nie reagowała. A ja w wieku 12 lat ważyłam 110 kg.
Przytulam.
U mnie z jednej strony było wypominanie, ale z drugiej strony chwalili, że wszystko jem i nie robię problemów xd. Moja mama też gotuje bardzo po polsku - tłusto, przy okazji słodycze u nas w domu nie były codziennością, więc gdy się pojawiały, to z bratem nie odchodziliśmy od nich dopóki nie zniknęły. Teraz niby mam świadomość, że nikt mi tego nie zabierze i w każdej chwili sama mogę sobie coś kupić, ale jeszcze nie wypracowałam umiejętności ignorowania napadów 😢.
Słucham Twojej historii i chce mi się płakać😢 jestem mamą 4dzieci, też chcę schudnąć, póki co karmię piersią, więc nie bardzo mogę... ja mam problem w drugą stronę, 1 z dzieci ma problemy ze zbytnią chudością... my z mężem byliśmy chudzi w wieku do małżeństwa 😂ale, nie aż tak, też pewnie popełniamy dużo błędów Co do odżywiania ,wszak mamy nadwagę, ja po 4ciąży nawet dużą, choć starałam się nie przytyć dużo i jeść zdrowo, bo cukrzyca ciążowa....
Ale jak tak pamiętam, to jako dziecko też zawsze słyszałam tę złą motywację:" jesteś za chuda, kościotrup, sama skóra i kości"... wtedy nic z tym nie umiałam zrobić... no... a jak już przytyłam, to było:" musisz coś ze sobą zrobić, patrz jak ty wyglądasz, jak nic ze sobą nie zrobisz, to nie będziesz się podobać mężowi..." a za chwilę:" czemu tego nie jesz, mogłabyś coś jednak zjeść, nie przesadzaj" I tak w kółko... od rodziny rodzonej takie rzeczy... dzięki Bogu mężowi się podobam i jako kościotrup i kobieta z nadwagą😊
Pozdrawiam Cię serdecznie i podziwiam, że udaje Ci się utrzymywać wagę po tylu przejściach... dziękuję także za dobrą motywację 😊niech Cię Bóg błogosławi 💪
Jakbym słuchała historii o samej sobie❤
Ja jestem otyła moje dzieci na szczescie nie,ale bardzo z mezem dbamy o to,zeby dbac o ich diete o to zeby nie bylo jej duzo cukru.Jednoczesnie bez zafiksowania sie na tym temacie.Moj maz jest szczuply od zawsze.W rodzinie sa dzieci grube i to wg mnie jest 100 % odpowiedzialnosc rodzicow ze np 10 latek jest gruby.
Mam 2 dzieci - jedno przesadnie chude a drugie ma nadwagę - cóż charaktery zupełnie inne i smaki też.. pierwszy wybredny, drugiemu smakuje wszystko, pierwszy alergik, drugi nie; pierwszy karmiony sztucznie (skaza białkowa), drugi naturalnie. Na razie obserwuje, limituje cukier temu drugiemu (bo pierwszy nie lubi) - ale po prostu nie mogę się nadziwić że dzieci mogą być tak różne. Ale jedynie chciałam w sumie potwierdzić że postawa rodziców może pogorszyć lub polepszyć naturalne uwarunkowania.. no bo jednemu trzeba jedzenie wmuszac a drugiemu odmawiać.
Dziękuję
Ja jestem na początku... W sumie to nie wiem sama gdzie😅 w mojej walce z kompulsywnym objadaniem się...
Strasznie to smutne. Jestem starsza od Ciebie, urodziłam się jeszcze przed upadkiem komuny. Moi rodzice też nigdy nie interesowali się dietetyką, dziadkowie (a właściwie pradziadkowie, ktorzy przeżyli przeciez wojnę i ogromny głód) również. Jednak zupełnie inaczej rozumiem "polskie jedzenie" - w naszym domu to była równowaga, warzywa zawsze i do obiadu i do kanapek. Moja prababcia skończyła szkołę gospodarstwa domowego (taka "szkoła żon" przed wojną😅) i gotowała pysznie, uwielbiała nas karmić, ale nigdy nikogo nie zmuszała. Też jedliśmy knedle, naleśniki i placki ziemniaczane, jasne - ale w życiu nie utożsamiałam tego z "polską" kuchnią, bo polska kuchnia jest też różnorodna, są kiszonki, sezonowo np. obiad z np. samego kalagiora i jajka - i taką kuchnię znałam.
#odk trzy razy ❤
❤❤❤
# SDK 💙💚❤
#odk, pozdrawiam serdecznie 🍀
❤
Odk ❤️
Czy nie masz obwisłej skóry np na biuście /udach/ brzuchu po schudnięciu ? Ja boję się najbardziej o uda i biust...
Oczywiście, że może Pani poprosić szpital o wydanie swojej dokumentacji, ale jeśli minęło więcej niż 20 lat to dokumentacja najprawdopodobniej została zniszczona zgodnie z przepisami.
Jeśli chodzi o dokumenty ze szpitala, to radzę zadzwonić i spytać, czy mają wciąż dokumentację z tamtego roku, bo byłaś i chciałabyś to wyciągnąć.
Mogą być w archiwach, trzeba sprawdzać.
Takie to są demony z przeszłości czyli błędy wychowawcze.
dokładnie! mam aktualnie 19 lat i mamę, która najpewniej pół życia choruje na zaburzenia odżywiania, które po niej odziedziczyłam. Nigdy nie byłam otyła, nadwagę miałam krótko, bo wpadłam sama w ed i aktualnie moja waga od kilku lat to niedowaga lub granica prawidłowej
Krem bambino😊
Odk❤
#odk❤
❤
Jak ja w tym bardzo widze swoją historię...
#odk
użyje jednej z moich ulubionych fraz w języku angielskim:
Paulina, I see you x
💚
#oglądamdokońca
#odk❤
ODK
#ODK
Odk chapeau bas
#odk
Hej wysłałam Ci maila.
#odk
Nie masz żalu do rodziców ?😢
Już nie ☺️ dzisiaj ten żal nic by nie zmienił
@@Motywatorka ja teraz jestem szczupła ,ale byłam grubym dzieckiem, i też były "niemieckie paczki", ale teraz mimo tego że jestem szczupła to dziennie walczę o to i mam wrażenie że to konsekwencje z dzieciństwa, dlatego czasami mam żal ale masz rację co to teraz zmieni... bardziej dbam o to żeby moje dziecko "pilnować " , pozdrawiam ciepło !
❤❤❤❤
❤
#odk♥️
#odk
#odk
#odk
#odk
#odk
#odk