To akurat proste - sprzątasz, gotujesz, pierzesz i z uśmiechem witasz swojego powracającego z pracy faceta w drzwiach, proste jak budowa cepa, wiedziała o tym twoja prababcia, babcia i mama eot, bez odbioru
Jesteś tak pozytywna! Ja też uważam że to co można poradzić na ten temat to to że trzeba tam zapisywać notatki. Film o niczym a tak fajnie się go ogląda! Uwielbiam Cię
To jest fantastyczne wideo. zawsze jak chciałam zrobić planer, siadalam ze wszystkimi długopisami i zakreslaczami i kończyło się na myśli "no fajnie, ale co ja mam teraz z tym zrobić?". w końcu ktoś przyznaje, że nie planuje sobie życia co do godziny, to pocieszające ;)
Ja sobie tak zeszyt z posiłkami zrobiłam. Rozrysowałam, piękne nagłówki, jaki trening dzisiaj przeprowadziłam i jakaś tam mała uwaga, nad którą jeszcze muszę popracować. Nie potrafię planować dnia, bo jestem z tych ludzi, którzy nie wiedzą co będą robić jeszcze dzisiaj :D
to i tak lepiej niż ja ;) ja tylko pod wieczór zapisuję: tytuł książki,ilość przeczytanych stron,cytat poznany danego dnia albo wydarzenie o którym się akurat dowiedziałam,pomysł na artykuł na bloga i tyle :)
Ja jestem studentką i planuję wszystko dokładnie tuż i w trakcie sesji. Inaczej myślę, że zginęłabym pod natłokiem zadań do wykonania. I ta satysfakcja kiedy mogę odhaczyć zdany egzamin lub zaliczony projekt - BEZCENNA!!!! :P Jeszcze nie znalazłam kalendarza, który idealnie pasowałby do moich potrzeb, dlatego sama go sobie tworzę w notesie i jest to dla mnie świetna rozrywka i czysta przyjemność.
W moim przypadku im więcej czasu poświęcam na planowanie tym bardziej nie chce mi się nic robić :D Wypisuję co przychodzi mi do głowy, a logiczna kolejność czynności zazwyczaj tworzy mi się podczas działania :)
A do pracy z domu mam podobne podejście jak Ty do planowania - no ma być popracowane i tyle. Żaden film, żaden spacer czy inne dzikie węże. 4 lata tak pracuję - da się.
hej hej :) Film o nierozpraszaniu się byłby najlepszym prezentem jaki na chwile obecną moge dostać bo właśnie stoje przed wyzwaniem samodzielnego ustalenia planu pracy a wszystko mi przeszkadza :/
Mam to samo zdanie na temat tych wszystkich bullet journali itd. - piękne to-to i może nawet zabawnie byłoby to wypełniać, ale c'mon, organizacja ma mi pomóc tak załatwiać sprawy, żeby mieć więcej czasu, nie będę poświęcać go na organizowanie własnej organizacji ;) Ja próbowałam prowadzić organizery tego typu (książkowe) kilka lat, ale zawsze zostawiałam to w marcu-kwietniu. Za duże, za małe, za proste albo przekombinowane, no nie sprawdzały mi się. W ubiegłym roku w styczniu dostałam za to ładny kalendarz ścienny i jakoś tak samo zaczęło mi się tam wszystko zapisywać. Obecnie mój idealny system jest złożony: wydrukowany kalendarz ścienny, na którym zaznaczam highlight danego dnia (np. impreza, egzamin, obrona etc) lub okres (np. wyjazd od-do - ładnie widać na takim formacie). Obok wisi pojedyncza kartka - planer na dany miesiąc z pustymi kratkami, na których odznaczam tylko te rzeczy, które chcę kontrolować/monitorować postępy: odznaczam wykonane czynności, gdy wyrabiam sobie jakiś nawyk albo zapisuję zmiany, np. stan skóry czy obwód w pasie (plus tej metody: łatwy podgląd danych i szybkie zapisyanie. Minus: żeby zrobić ładny wykres postępów (
Ja miałam kilkanaście prób korzystania z elektronicznego kalendarza, ale zawsze to zawodziło. Zapisane odręcznie, jakoś tak się po prostu sprawdza ;) Plus - jak się wiecznie pisze na komputerze to przydaje się od czasu do czasu coś napisać na kartce, by nie utracić całkowicie charakteru pisma ;)
Film o pracy w domu to super pomysł. Jestem lektorką i główną pracę wykonuję poza domem, ale to raczej na zasadzie 'koniec wieńczy dzieło', bo wiadomo, że zajęcia same się nie przygotują. Pracuję głównie wieczorami, albo mam potężne okienka między zajęciami. Zazwyczaj w piątek po pracy naobiecuję sobie, czego to ja nie przygotuję przez weekend, a potem i tak robię to w niedziele po nocy albo w poniedziałek 3 h przed lektoratem...
to się nie da inaczej niż założyć sobie - 8-13 pracuję choćby się waliło i paliło. Ja pracuję w domu głownie od 4 lat i niestety to kwestia samoorganizacji. Ja to traktuję jak normalną pracę, wstaję rano, siadam do roboty i robię w założonych godzinach.
Kłopot jest taki, że I'm not a morning person... Przysięgam - łatwiej mi pracować do 1-2 w nocy niż od 8 rano... Próbowałam myku pracy tylko w pracy, ale nie zawsze się tak da. Może po prostu powinnam pracować 20-1, a nie 8-13 ;)
Oj wcale mnie ten odcinek nie rozczarował-wrecz przeciwnie - "przywròcił rzeczom i właściwą miarę":) Zdarzyło mi sie niedawno oglądac filmik o bullet journalu, czy jak to sie tam nazywa ;) i.. zgubiłam się w połowie.. pomyślałam : OMG! Jakie to wszystko skomplikowane i ile zajmuje czasu... Ja juz od lat planuję i zapisuję, ale to wygląda tak,ze poprostu.."planuje i zapisuję" i koniec! Kiedys robiĺam to w kalendarzu, teraz głownie w telefonie i czasem na karteczkach "niezapominajkach" i to wszystko... Fajnie, ze tez pokazałas ten temat tak prosto i zwyczajnie:) A filmik o produktywnosci przy pracy chetnie obejrze:)
Powstało jakieś dziwne przekonanie, że każdy bullet journal to kolorowy notesik z milionem naklejek i pierdół. A to zwykły zeszyt z listą rzeczy do zrobienia. Jak ktoś chce, to doda listę książek do przeczytania, a ktoś listę rzeczy do naprawy w domu. Zapisanie listy rzeczy do zrobienia trwa tak długo, jak długo chcemy nad tym siedzieć. Czy ktoś na planer, czy journal, czy zwykły zeszyt. Jedyna różnica jest taka, że we własnoręcznie robionym dzienniku możemy raz zapisać cały tydzień, a raz nie zapisać nic i nie tracimy miejsca (nie ma pustych kartek tylko dlatego, że w daną rubryczkę nie było co wpisać). Od kiedy pamiętam nosiłam przy sobie jakiś zeszyt gdzie zapisywałam ważne rzeczy, teraz to się nazywa bullet journalowanie. Taka nowość, a raczej odgrzewany kotlecik ;)
Pewnie trochę tak;) Bo teraz ogólnie jest moda na robienie wielkiego "HALO!" z różnych zwyczajnych rzeczy i spraw, które byly od zawsze.. Ja po prostu właśnie z braku czasu to zapisywanie maksymalnie upraszczam, ale też "żyć bez tego nie mogę" już od lat..:)
Ja moje rachunki płace hurtowo po wypłacie. :-) Nie przypadają wtedy oczywiście ich terminy płatności. Jedne są zapłacone za wcześnie inne za późno :-) ale nie muszę myśleć przez cały miesiąc kiedy co mam zapłacić. Tak na prawdę wychodzi że tylko za telefon płacę za późno ale jeszcze nie poszłam z torbami z powodu tych kilku groszy odsetek :-)
opłaty podałam tu bardziej jako przykład - chodziło mi o to, że są takie rzeczy w każdym miesiącu, które należy zrobić w konkretnym dniu - ktoś ma cykliczne wizyty u lekarza, ktoś dodatkowe zajęcia, ktoś treningi, ktoś rachunki ;)
Jak miło, że nie tylko ja po prostu używam plannera. ;-) W tym roku swój stworzyłam sobie sama. Wydrukowałam kartki z układem, który jest mi potrzebny i wpięłam do segregatora. Do tej pory używałam tylko plannera i pióra, ale może włączę kolorowe karteczki wg Twojego pomysłu...chociaż nie wiem czy mam jakieś takie "przestawne" zadania.
Ja jak mówiłam - przez wiele lat korzystałam z zeszytu i długopisu :) Potem trafiłam na ten planner u Angel, a że rozkład i wytrzymałość (włączywszy latanie po walizce w samolocie i wrzucanie torby na półkę w pociągu) mnie zadowoliły na tyle, że w tym roku kupiłam taki sam :)
Wbrew pozorom filmik był bardzo przydatny. Patentu z karteczkami nie znałam a przecież to takie proste! Dlatego bez obciachu kradnę i włączam do swojego planera. A filmiki dotyczące planowania dostępne na UA-cam mogą być faktycznie przytłaczające - dla mnie proste rozwiązania są najlepsze, bo rzeczy mają być zrobione - po prostu 😄 a filmik o motywacji do pracy w domu bardzo na tak! 💜 Sama jestem w takim momencie że rozważam rzucenie etatu na rzecz pracy z domu, ale obawiam się tych wszystkich pokus wiec chętnie posłucham jak Ty sobie to zorganizowałaś 😆
No ja akurat odnajduję się w bullet journal, bo lubię pobudzać swoją kreatywność, która przez studia była bardzo zaniedbana :P teraz się 'uwolniłam' :) poza tym paradoksalnie bardziej mnie to zmusza do regularnego planowania - chętniej to robię przez to, że takie rysowanie, przyklejanie jest dla mnie atrakcyjne, mimo, że kosztuje mnie to więcej czasu, niż zwykle zapisanie. Wcześniej porzucałam tego typu praktyki po dwóch tygodniach, bo mnie nudziły :P teraz trzyma mnie to do kupy :)
Mając swój bullet journal spędzam nad nim może kilka minut wpisując to, co mam zrobić danego dnia - dzięki temu nie gubię karteczek, na których zapisywałam listy rzeczy do zrobienia i nie zaśmiecam sobie głowy tym, że za tydzień mam odebrać buty od szewca. Powstał jakiś mit, że każdy bullet journal to kolorowanie, naklejanie i tasiemki i to wydaje mi się krzywdzące.
Makeup by Paulina (@SuperSwatches) No a to też prawda :) Jest ogrom osób robiących bujo i praktykujących w nim minimalizm :) W zasadzie jakby nie patrzeć od takiego prostego się zaczęło :) Ja swój ozdabiam, bo sprawia mi to radochę, ale też nie przesadzam w ilości trackerów i innych podobnych bajerów, bo mi to akurat nie potrzebne :)
jak miło że nie tylko ja mam takie podejście do planowania :) to co teraz widzę w necie to gooodzinyyy malowania rysowania klejenia - no cuda wianki :D Twój wygląda bardzo rozsądnie, super. :)
mój planner - w ciągu dnia umawiane spotkania telefoniczne zapisuję w jednym z trzech kalendarzy (na biurku w pracy, w torebce, w samochodzie) a wieczorne planowanie - jakaś kartka zostawiona na biurku :D
chociaż do spotkań ostatnio polubiłam google calendar ale to dlatego, że go sobie z facetem synchronizujemy a że razem pracujemy to się przydaje. Szybciej tam będę wiedzieć, że umówił spotkanie w aucie bo zanim dojedzie do firmy to zapomina :p
hej , mam ten planer . Jakos sie nie polubilismy , cieszki do torebki, nie otwiera sie i nie zamyka szybko mam trudnosci. ale wykoszystam go za kolka lat jak bedzie kor sie powtarzała bo cena jest spora okolo 80 zł . a prawie go nie zapisalam
Korzystasz może z kalendarza/jakiejś aplikacji w telefonie? Mi przez długi czas właśnie zwykły kalendarz w telefonie wystarczał do mojego planowania, ale to chyba tylko dlatego że mam dobrą pamięć i nie pracuję w domu więc nie muszę ogarniać wielu rzeczy. Ale teraz gdy jestem w ciąży i mój rok się diametralnie zmieni chciałabym kupić sobie kalendarz by pamiętać o wszystkich badaniach, wizytach, co kiedy kupić itd. Pozdrawiam :)
Jak oglądam czasem osoby, które robią sobie planer, to zastanawiam się WHY?!. Sama z planera nie korzystam na co dzień, bo po prostu nie mam takiej potrzeby. Wszystko co muszę pamiętać zapisuję w kalendarzu w telefonie, ale poza moim uczelnianym planem, wcale nie ma tego tak wiele. Rzeczy dnia codziennego typu pranie, zakupy, odpisanie na maila zapamiętuje albo zostawiam sobie karteczkę na biurku, żeby jednak nie pozwolić im wylecieć z głowy, bo są takie dni ;). Natomiast powiem Ci szczerze, że jesteś pierwszą osobą, która mnie przekonała, że korzystanie z planera JEST potrzebne i użyteczne, kiedy ma się tyle rzeczy to poukładania i zapamiętania, szczególnie do przodu. Żadnemu bullet journal się to nie udało ;). Pozdrawiam Paula!
Dobrze wiedzieć, że w tym tłumie ludzi, którzy malują flamastrami po kalendarzach, jest jeszcze ktoś, kto (tak, jak ja) po prostu korzysta z plannera. Dla mnie również tworzenie tych wszystkich kolorowych list lub rysowanie od podstaw kalendarza w bullet journalu jest bez sensu i jest przerostem formy nad treścią. Zwłaszcza, że sam twórca bullet journala wymyślił to, jako bardzo prosty system, do użycia którego potrzeba tylko zeszytu i długopisu. Przyznam, że korzystam z niektórych jego porad, np. kodowanie symbolami: robisz listę rzeczy do zrobienia i zaczynasz ją od kropki. Potem łatwo tą kropkę przerobić na x, który oznacza, że zadanie jest zrealizowane lub na >, kiedy zostaje przeniesione na następny tydzień. Twój patent z naklejkami też jest świetny, szczególnie do rzeczy, które często się zmieniają - zamiast gromadzić skreślenia, po prostu przeklejasz. Swoją drogą, mam ten sam zestaw zakładek indeksujących (i z tego, co pamiętam z vlogmasów, to mam też tę samą polarową pościel z Lidla ;-)). Pozdrawiam!
Och w moim miasteczku Lidl robi za centrum handlowe ;) A te naklejki mieli bodajże 3 lata z rzędu i zawsze do końca roku wykorzystuję je do ostatniej sztuki ;)
to nie jest rozczarowujący film, wręcz przeciwnie, sensowne i konkretne podejście do sprawy, ja natomiast lubię zapisywać terminy w telefonie, bo planera nie chce mi się taszczyć wszędzie ze sobą, a kiedy dostaję telefon czy wiadomość odnoście jakiegoś terminu to nawet podczas jazdy na rowerze od razu mogę to zapisać i nie zapomnę:) wszystko zależy od rodzaju i specyfiki pracy oraz naszego podejścia..
:) Bardzo fajny filmik. Praca w domu nie jest łatwa i trzeba wykazać się bardzo silną wolą ponieważ pokusa, żeby zrobić coś innego jest bardzo duża ;) U mnie z całą pewnością pomaga wyłączenie youtube'a i facebooka - niestety, to są takie rozpraszacze mimochodem. Niby tylko coś tam zobaczę, a nagle okazuje się że wsąkłam na dobre, a rzeczy do zrobienia czekają ;) Pozdrawiam.
jak komu wygodniej :) ja prowadzę taki pseudo-bullet journal ;) też mi szkoda czasu a i nie jest mi potrzebna połowa tych pierdółek, więc przygarnęłam to co mi pasuje i przy okazji mam gdzie się trochę wyżyć kreatywnie jak mówisz ;) robotę mam dosyć monotonną więc to jest poprostu zdrowe dla mojego umysłu ;) ale nie będę wydawać kasy na jakieś naklejeczki, tasiemki czy co to tam jeszcze ludzie używają, wystarczy jakiś długopis czarny, jakieś ze dwa kolorowe i tyle :) ale wiadomo: jak ktoś ma ochotę się z tym bawić i ma na to czas to też spoko :) pozdrawiam :)
To było odświeżające, już myślałam, że wszyscy marnują pół dnia, żeby pięknie sobie ten dzień zaplanować 😜
Ja chyba po prostu nie mam tyle czasu :)
Tego słowa szukałam - odświeżające :) Niech planowanie będzie tylko tym czym jest - narzędziem do pamiętania i WYKONANIA czynności :)
Chcemy odcinek o produktywności w domu! :D
To akurat proste - sprzątasz, gotujesz, pierzesz i z uśmiechem witasz swojego powracającego z pracy faceta w drzwiach, proste jak budowa cepa, wiedziała o tym twoja prababcia, babcia i mama
eot, bez odbioru
Jesteś tak pozytywna! Ja też uważam że to co można poradzić na ten temat to to że trzeba tam zapisywać notatki. Film o niczym a tak fajnie się go ogląda! Uwielbiam Cię
To jest fantastyczne wideo. zawsze jak chciałam zrobić planer, siadalam ze wszystkimi długopisami i zakreslaczami i kończyło się na myśli "no fajnie, ale co ja mam teraz z tym zrobić?". w końcu ktoś przyznaje, że nie planuje sobie życia co do godziny, to pocieszające ;)
Nie ma niepomocnych filmów w Twoim wykonaniu. Każde "spotkanie" z Tobą jest dla mnie mega przyjemnością :)
Dziękuję :)
Ja sobie tak zeszyt z posiłkami zrobiłam. Rozrysowałam, piękne nagłówki, jaki trening dzisiaj przeprowadziłam i jakaś tam mała uwaga, nad którą jeszcze muszę popracować. Nie potrafię planować dnia, bo jestem z tych ludzi, którzy nie wiedzą co będą robić jeszcze dzisiaj :D
to i tak lepiej niż ja ;) ja tylko pod wieczór zapisuję: tytuł książki,ilość przeczytanych stron,cytat poznany danego dnia albo wydarzenie o którym się akurat dowiedziałam,pomysł na artykuł na bloga i tyle :)
Ja jestem studentką i planuję wszystko dokładnie tuż i w trakcie sesji. Inaczej myślę, że zginęłabym pod natłokiem zadań do wykonania. I ta satysfakcja kiedy mogę odhaczyć zdany egzamin lub zaliczony projekt - BEZCENNA!!!! :P Jeszcze nie znalazłam kalendarza, który idealnie pasowałby do moich potrzeb, dlatego sama go sobie tworzę w notesie i jest to dla mnie świetna rozrywka i czysta przyjemność.
amarant
W moim przypadku im więcej czasu poświęcam na planowanie tym bardziej nie chce mi się nic robić :D Wypisuję co przychodzi mi do głowy, a logiczna kolejność czynności zazwyczaj tworzy mi się podczas działania :)
"Trzeba rzeczy zapisywać, jak się nie pamięta" -> MISZCZ! :D
A do pracy z domu mam podobne podejście jak Ty do planowania - no ma być popracowane i tyle. Żaden film, żaden spacer czy inne dzikie węże. 4 lata tak pracuję - da się.
hej hej :) Film o nierozpraszaniu się byłby najlepszym prezentem jaki na chwile obecną moge dostać bo właśnie stoje przed wyzwaniem samodzielnego ustalenia planu pracy a wszystko mi przeszkadza :/
Mam to samo zdanie na temat tych wszystkich bullet journali itd. - piękne to-to i może nawet zabawnie byłoby to wypełniać, ale c'mon, organizacja ma mi pomóc tak załatwiać sprawy, żeby mieć więcej czasu, nie będę poświęcać go na organizowanie własnej organizacji ;)
Ja próbowałam prowadzić organizery tego typu (książkowe) kilka lat, ale zawsze zostawiałam to w marcu-kwietniu. Za duże, za małe, za proste albo przekombinowane, no nie sprawdzały mi się. W ubiegłym roku w styczniu dostałam za to ładny kalendarz ścienny i jakoś tak samo zaczęło mi się tam wszystko zapisywać. Obecnie mój idealny system jest złożony: wydrukowany kalendarz ścienny, na którym zaznaczam highlight danego dnia (np. impreza, egzamin, obrona etc) lub okres (np. wyjazd od-do - ładnie widać na takim formacie). Obok wisi pojedyncza kartka - planer na dany miesiąc z pustymi kratkami, na których odznaczam tylko te rzeczy, które chcę kontrolować/monitorować postępy: odznaczam wykonane czynności, gdy wyrabiam sobie jakiś nawyk albo zapisuję zmiany, np. stan skóry czy obwód w pasie (plus tej metody: łatwy podgląd danych i szybkie zapisyanie. Minus: żeby zrobić ładny wykres postępów (
Ja miałam kilkanaście prób korzystania z elektronicznego kalendarza, ale zawsze to zawodziło. Zapisane odręcznie, jakoś tak się po prostu sprawdza ;) Plus - jak się wiecznie pisze na komputerze to przydaje się od czasu do czasu coś napisać na kartce, by nie utracić całkowicie charakteru pisma ;)
Film o pracy w domu to super pomysł. Jestem lektorką i główną pracę wykonuję poza domem, ale to raczej na zasadzie 'koniec wieńczy dzieło', bo wiadomo, że zajęcia same się nie przygotują. Pracuję głównie wieczorami, albo mam potężne okienka między zajęciami. Zazwyczaj w piątek po pracy naobiecuję sobie, czego to ja nie przygotuję przez weekend, a potem i tak robię to w niedziele po nocy albo w poniedziałek 3 h przed lektoratem...
to się nie da inaczej niż założyć sobie - 8-13 pracuję choćby się waliło i paliło. Ja pracuję w domu głownie od 4 lat i niestety to kwestia samoorganizacji. Ja to traktuję jak normalną pracę, wstaję rano, siadam do roboty i robię w założonych godzinach.
Kłopot jest taki, że I'm not a morning person... Przysięgam - łatwiej mi pracować do 1-2 w nocy niż od 8 rano... Próbowałam myku pracy tylko w pracy, ale nie zawsze się tak da. Może po prostu powinnam pracować 20-1, a nie 8-13 ;)
Oj wcale mnie ten odcinek nie rozczarował-wrecz przeciwnie - "przywròcił rzeczom i właściwą miarę":) Zdarzyło mi sie niedawno oglądac filmik o bullet journalu, czy jak to sie tam nazywa ;) i.. zgubiłam się w połowie.. pomyślałam : OMG! Jakie to wszystko skomplikowane i ile zajmuje czasu... Ja juz od lat planuję i zapisuję, ale to wygląda tak,ze poprostu.."planuje i zapisuję" i koniec! Kiedys robiĺam to w kalendarzu, teraz głownie w telefonie i czasem na karteczkach "niezapominajkach" i to wszystko... Fajnie, ze tez pokazałas ten temat tak prosto i zwyczajnie:) A filmik o produktywnosci przy pracy chetnie obejrze:)
Powstało jakieś dziwne przekonanie, że każdy bullet journal to kolorowy notesik z milionem naklejek i pierdół. A to zwykły zeszyt z listą rzeczy do zrobienia. Jak ktoś chce, to doda listę książek do przeczytania, a ktoś listę rzeczy do naprawy w domu. Zapisanie listy rzeczy do zrobienia trwa tak długo, jak długo chcemy nad tym siedzieć. Czy ktoś na planer, czy journal, czy zwykły zeszyt. Jedyna różnica jest taka, że we własnoręcznie robionym dzienniku możemy raz zapisać cały tydzień, a raz nie zapisać nic i nie tracimy miejsca (nie ma pustych kartek tylko dlatego, że w daną rubryczkę nie było co wpisać).
Od kiedy pamiętam nosiłam przy sobie jakiś zeszyt gdzie zapisywałam ważne rzeczy, teraz to się nazywa bullet journalowanie. Taka nowość, a raczej odgrzewany kotlecik ;)
Pewnie trochę tak;) Bo teraz ogólnie jest moda na robienie wielkiego "HALO!" z różnych zwyczajnych rzeczy i spraw, które byly od zawsze.. Ja po prostu właśnie z braku czasu to zapisywanie maksymalnie upraszczam, ale też "żyć bez tego nie mogę" już od lat..:)
agama Dokładnie tak jak piszesz :) posiadanie zeszytu powoduje że nie gubię karteczek
A ja przeważnie zapisuję w telefonie, bo nie chcę dźwigać kolejnej rzeczy w mojej - i tak już nie lekkiej;) torebce:)
Ja moje rachunki płace hurtowo po wypłacie. :-) Nie przypadają wtedy oczywiście ich terminy płatności. Jedne są zapłacone za wcześnie inne za późno :-) ale nie muszę myśleć przez cały miesiąc kiedy co mam zapłacić. Tak na prawdę wychodzi że tylko za telefon płacę za późno ale jeszcze nie poszłam z torbami z powodu tych kilku groszy odsetek :-)
opłaty podałam tu bardziej jako przykład - chodziło mi o to, że są takie rzeczy w każdym miesiącu, które należy zrobić w konkretnym dniu - ktoś ma cykliczne wizyty u lekarza, ktoś dodatkowe zajęcia, ktoś treningi, ktoś rachunki ;)
Jak miło, że nie tylko ja po prostu używam plannera. ;-) W tym roku swój stworzyłam sobie sama. Wydrukowałam kartki z układem, który jest mi potrzebny i wpięłam do segregatora. Do tej pory używałam tylko plannera i pióra, ale może włączę kolorowe karteczki wg Twojego pomysłu...chociaż nie wiem czy mam jakieś takie "przestawne" zadania.
Ja jak mówiłam - przez wiele lat korzystałam z zeszytu i długopisu :) Potem trafiłam na ten planner u Angel, a że rozkład i wytrzymałość (włączywszy latanie po walizce w samolocie i wrzucanie torby na półkę w pociągu) mnie zadowoliły na tyle, że w tym roku kupiłam taki sam :)
Wbrew pozorom filmik był bardzo przydatny. Patentu z karteczkami nie znałam a przecież to takie proste! Dlatego bez obciachu kradnę i włączam do swojego planera. A filmiki dotyczące planowania dostępne na UA-cam mogą być faktycznie przytłaczające - dla mnie proste rozwiązania są najlepsze, bo rzeczy mają być zrobione - po prostu 😄 a filmik o motywacji do pracy w domu bardzo na tak! 💜 Sama jestem w takim momencie że rozważam rzucenie etatu na rzecz pracy z domu, ale obawiam się tych wszystkich pokus wiec chętnie posłucham jak Ty sobie to zorganizowałaś 😆
No ja akurat odnajduję się w bullet journal, bo lubię pobudzać swoją kreatywność, która przez studia była bardzo zaniedbana :P teraz się 'uwolniłam' :) poza tym paradoksalnie bardziej mnie to zmusza do regularnego planowania - chętniej to robię przez to, że takie rysowanie, przyklejanie jest dla mnie atrakcyjne, mimo, że kosztuje mnie to więcej czasu, niż zwykle zapisanie. Wcześniej porzucałam tego typu praktyki po dwóch tygodniach, bo mnie nudziły :P teraz trzyma mnie to do kupy :)
Mając swój bullet journal spędzam nad nim może kilka minut wpisując to, co mam zrobić danego dnia - dzięki temu nie gubię karteczek, na których zapisywałam listy rzeczy do zrobienia i nie zaśmiecam sobie głowy tym, że za tydzień mam odebrać buty od szewca. Powstał jakiś mit, że każdy bullet journal to kolorowanie, naklejanie i tasiemki i to wydaje mi się krzywdzące.
Makeup by Paulina (@SuperSwatches) No a to też prawda :) Jest ogrom osób robiących bujo i praktykujących w nim minimalizm :) W zasadzie jakby nie patrzeć od takiego prostego się zaczęło :) Ja swój ozdabiam, bo sprawia mi to radochę, ale też nie przesadzam w ilości trackerów i innych podobnych bajerów, bo mi to akurat nie potrzebne :)
jak miło że nie tylko ja mam takie podejście do planowania :) to co teraz widzę w necie to gooodzinyyy malowania rysowania klejenia - no cuda wianki :D Twój wygląda bardzo rozsądnie, super. :)
Jesteś świetna! już myślałam, że tylko do mnie nie przemawia "kreatywne" planowanie 😉
mój planner - w ciągu dnia umawiane spotkania telefoniczne zapisuję w jednym z trzech kalendarzy (na biurku w pracy, w torebce, w samochodzie) a wieczorne planowanie - jakaś kartka zostawiona na biurku :D
chociaż do spotkań ostatnio polubiłam google calendar ale to dlatego, że go sobie z facetem synchronizujemy a że razem pracujemy to się przydaje. Szybciej tam będę wiedzieć, że umówił spotkanie w aucie bo zanim dojedzie do firmy to zapomina :p
czekam na odcinek o pracy w domu!
hej , mam ten planer . Jakos sie nie polubilismy , cieszki do torebki, nie otwiera sie i nie zamyka szybko mam trudnosci. ale wykoszystam go za kolka lat jak bedzie kor sie powtarzała bo cena jest spora okolo 80 zł . a prawie go nie zapisalam
Może go sprzedać spróbuj? Szkoda pieniędzy tracić ;)
Krótko i na temat! Jak zawsze wartościowy filmik :)
Korzystasz może z kalendarza/jakiejś aplikacji w telefonie? Mi przez długi czas właśnie zwykły kalendarz w telefonie wystarczał do mojego planowania, ale to chyba tylko dlatego że mam dobrą pamięć i nie pracuję w domu więc nie muszę ogarniać wielu rzeczy. Ale teraz gdy jestem w ciąży i mój rok się diametralnie zmieni chciałabym kupić sobie kalendarz by pamiętać o wszystkich badaniach, wizytach, co kiedy kupić itd. Pozdrawiam :)
Nareszcie znalazłam czego szukałam :) a bullet Journal leżały by u mnie nieużywany, jak 3/4 dnia nie ma mnie w domu
właśnie że fajny filmik:) myślałam że tylko ja tak robię a inni cuda wyczyniają:) i tak chcemy filmik o pracach domowych :)
To raczej miałby być odcinek o pracy w domu - o pracach domowych masz prawi całą playlistę: ua-cam.com/play/PLlcymrNRbOy1JDjccZ4W74bJN0bWbyppe.html :)
Jak oglądam czasem osoby, które robią sobie planer, to zastanawiam się WHY?!. Sama z planera nie korzystam na co dzień, bo po prostu nie mam takiej potrzeby. Wszystko co muszę pamiętać zapisuję w kalendarzu w telefonie, ale poza moim uczelnianym planem, wcale nie ma tego tak wiele. Rzeczy dnia codziennego typu pranie, zakupy, odpisanie na maila zapamiętuje albo zostawiam sobie karteczkę na biurku, żeby jednak nie pozwolić im wylecieć z głowy, bo są takie dni ;). Natomiast powiem Ci szczerze, że jesteś pierwszą osobą, która mnie przekonała, że korzystanie z planera JEST potrzebne i użyteczne, kiedy ma się tyle rzeczy to poukładania i zapamiętania, szczególnie do przodu. Żadnemu bullet journal się to nie udało ;). Pozdrawiam Paula!
Bardzo fajny planner :) no i okazuje się, że siła tkwi w prostocie :D
Dobrze wiedzieć, że w tym tłumie ludzi, którzy malują flamastrami po kalendarzach, jest jeszcze ktoś, kto (tak, jak ja) po prostu korzysta z plannera.
Dla mnie również tworzenie tych wszystkich kolorowych list lub rysowanie od podstaw kalendarza w bullet journalu jest bez sensu i jest przerostem formy nad treścią. Zwłaszcza, że sam twórca bullet journala wymyślił to, jako bardzo prosty system, do użycia którego potrzeba tylko zeszytu i długopisu. Przyznam, że korzystam z niektórych jego porad, np. kodowanie symbolami: robisz listę rzeczy do zrobienia i zaczynasz ją od kropki. Potem łatwo tą kropkę przerobić na x, który oznacza, że zadanie jest zrealizowane lub na >, kiedy zostaje przeniesione na następny tydzień. Twój patent z naklejkami też jest świetny, szczególnie do rzeczy, które często się zmieniają - zamiast gromadzić skreślenia, po prostu przeklejasz. Swoją drogą, mam ten sam zestaw zakładek indeksujących (i z tego, co pamiętam z vlogmasów, to mam też tę samą polarową pościel z Lidla ;-)).
Pozdrawiam!
Och w moim miasteczku Lidl robi za centrum handlowe ;) A te naklejki mieli bodajże 3 lata z rzędu i zawsze do końca roku wykorzystuję je do ostatniej sztuki ;)
to nie jest rozczarowujący film, wręcz przeciwnie, sensowne i konkretne podejście do sprawy, ja natomiast lubię zapisywać terminy w telefonie, bo planera nie chce mi się taszczyć wszędzie ze sobą, a kiedy dostaję telefon czy wiadomość odnoście jakiegoś terminu to nawet podczas jazdy na rowerze od razu mogę to zapisać i nie zapomnę:) wszystko zależy od rodzaju i specyfiki pracy oraz naszego podejścia..
:) Bardzo fajny filmik. Praca w domu nie jest łatwa i trzeba wykazać się bardzo silną wolą ponieważ pokusa, żeby zrobić coś innego jest bardzo duża ;) U mnie z całą pewnością pomaga wyłączenie youtube'a i facebooka - niestety, to są takie rozpraszacze mimochodem. Niby tylko coś tam zobaczę, a nagle okazuje się że wsąkłam na dobre, a rzeczy do zrobienia czekają ;) Pozdrawiam.
Fajny odcinek, bardzo zdroworozsądkowy
Uwielbiam Twoje filmy☺
zarąbisty planer!
Czy ktoś spotkał planer w którym można wpinać i wypinać poszczególne kartki? Szukam takiego ale jakoś nie mogę trafić na odpowiedni.
Idź do jakiejś małej księgarni :) Zaskakująco dużo takich tam można spotkać :) Ja też widziałam w osiedlowym papierniczym :)
A czyli pod latarnią najciemniej :)
jak komu wygodniej :) ja prowadzę taki pseudo-bullet journal ;) też mi szkoda czasu a i nie jest mi potrzebna połowa tych pierdółek, więc przygarnęłam to co mi pasuje i przy okazji mam gdzie się trochę wyżyć kreatywnie jak mówisz ;) robotę mam dosyć monotonną więc to jest poprostu zdrowe dla mojego umysłu ;) ale nie będę wydawać kasy na jakieś naklejeczki, tasiemki czy co to tam jeszcze ludzie używają, wystarczy jakiś długopis czarny, jakieś ze dwa kolorowe i tyle :) ale wiadomo: jak ktoś ma ochotę się z tym bawić i ma na to czas to też spoko :) pozdrawiam :)
No to właśnie mówię :) Kto co lubi, i co jemu się sprawdza :D
he he😊pozytywnie,pozdrawiam
mam taki sam planer
Jesteś świetna! już myślałam, że tylko do mnie nie przemawia "kreatywne" planowanie 😉