Tekst: Słyszałem że też razem z tym syfem dorosłaś I dalej chcesz biec po nowy pakiet doznań I niby parter, ale bez przerwy go kochasz A on dziwnym trafem jest niechętny do rozstań Twoja dawka mnie nie ruszy nawet odrobinę I nie pytaj czego się po latach na tym dorobiłem Znam drogi z powrotem, ale jak się zastosować Dopiero jak się skończą stopnie, to się zaczną schody Na pierwszym z nich pokochałem gorzki smak Oddał mi moje sny czysty, niewinny Gdybym siedząc na nim, choćby raz Spojrzał w tył, może dziś byłbym bez blizny Drugi schodek to łap oddech smak kropli Dziś dwie butle z miejsca to łagodnie I pale czerwone mając pod językiem klony Bo nie chce potem piany z pyska i rozbitej mordy Z pierwszym razem było jakoś cieplej trochę taki plusz Z diazepamem tylko w jednej pompce Stałem tu za krótko i mi przykro teraz Na tym podwórku by się przydał retard Kolejny schodek to inny chodnik Odejmij krople, szkło, blistry, fiolki Dodaj worki, na polu bitwy ścinam głowy A dziś kurwa chętnie bym kupił trochę słomy Co dwie glowy to nie jedna, jak makiwara Nie palę trawy ale się czasem jaram Moja codzienność od dawna to nie hasz na strychach Chociaż na pewno ta magia to wciąż afganistan Wszystkie moje garnki miały małe przejścia Wszystkie moje plany sie udały gdzieś tam Znają wrzątek i chłód, i te krew na ustach Tolerują głód na czarną wersję jutra Kolejny schodek to inny klimat Jakie dosłownie mam te igły w żyłach Daj mi szkło, a pokaże ci krew Daj mi szkło, zanim noc pokaże mi lęk I kurwa znów wygra ze mną Tamten wywar już nie robi chociaż wywarł piekło A każda ampułka teraz to jak pocisk w serce Ale wolę kurwa strzelać niż się pocić bez niej Tu sie martwisz jak przeżyc dzis nie jutro Jak nie daję rady znowu musze żyć z redukcją Dalej błądzę po tych schodach, wokól pełno krwi I'm alone in a coma from buprenorphine I nie mów kurwa mi jak acetylować Nie spotykam się z magikiem, by zalecił prozac Chociaż wiem już że ta wojna mi zamieni romans W okamgnieniu w największy koszmar I potykam się o stopnie jakbym gjebla żarł I nie kminie czemu wchodząc wyżej sięgam dna I nie kminie czemu coraz łatwiej wejść na schody Tak jak tego, że wraz z tym przepaść bardziej stroma I kolejne noce tak kurwa nieprzespane I to przecież problem, ale przecież nie przestane Znowu pot z czoła, wiem jak zabić go w sobie Ale jakoś dalej nie wiem jak stawić czoła potowi Te schody do nieba mają zabiegowe stopnie Jakbym deksa żarł miałbym wchodząc na nie spory problem Ale nie jem, odwiedzam kilka aptek bez przerwy I realizuje się, tak jakbym miał tu recepty I się boję stawić krok, mam problem z każdym stopniem Jakbym serio nie ogarniał miałbym mały problem Kminie, ale moja świadomość przestała to widzieć A schody mi się dwoją jakbym wpierdalał zolpidem Chcesz, wejdź i poznaj moje niebo Żeby potem blagać o swoje piekło Sam chciałbym w chuj się za tym stęsknić posłusznie Jestem szczery do bólu jak kurwa skręty po buprze To jest moja pierdolona krwawa klatka schodowa Bo od jakiegoś czasu się nie mogę z niej wydostać I to kocham kurwa tak jak tego nienawidzę Jak przesadziłem i nokaut albo nie mam igieł To nie kurwa twelve steps, jaka terapia Specjaliści po rozmowach ze mna muszą żreć xanax Patrzą po szufladkach; nie mogą spać po nocach Przestają wierzyć w boga wpierdalają estazolam Jak wejdę na samą gorę, to się zapowietrze Poznam z fentem, chcę być lekki jak balon z helem Ona ma blizny po cięciach, ja ślady po strzałach I może widzisz to z nieba, jak wabi nas szatan Tylko nie budź jej wcale, niech śpi dalej Jeszcze daj jej temat i przysięgnij zabić Nie budź jej, nie budź, słyszysz jak prosi Rozbite szkło wtłocz i przybliż do skroni
pare lat zycia w paru minutach przypomniałam sobie jak poczułam to szczescie jak maraton nocny nie dawał uczucia zdychania za dnia a teraz wystarczy nie spac zeby sie wkurwiac i caly dzien nie chciec nawet wstac ale nawet nie lezec i nie zasnac tez tak kurwa siedziec i zawalic wszystko ale dalej walic i noc tylko jak sie zbliza jakby cos kazalo wyjsc jak jest ciemno ja sie kurwa dalej budze a im jasniej tym mi gorzej teraz wstac a budzic sie nie znaczy to samo
"Gdyby istniał Diabeł, sprzedałbym mu duszę, żeby to przerwać. Gdyby istniało coś Wyższego, co kontroluje nasze indywidualne losy, powiedziałbym mu, żeby wzięło mój los i wsadziło sobie w pierdoloną dupę." J. F. "I to kocham, tak jak tego nienawidzę." "Ona ma blizny po cięciach, ja ślady po strzałach.."
@@tedoendoceKonrad po co ty zacząłeś ćpać najgorszy narkotyk skoro pochodzisz z dobrego domu? Wiesz że większość ćpunów to ludzie z patologii, bici przez matki w dzieciństwie po traumach itd. ich rozumie bo chcieli odciąć się od złego życia ... Sorry ale jesteś głupi i nigdy z tego nałogu nie wyjdziesz bo masz uzależnioną podświadomosc.
Słyszałem że też razem z tym syfem dorosłaś I dalej chcesz biec po nowy pakiet doznań I niby parter ale bez przerwy go kochasz A on dziwnym trafem jest niechętny do rozstań Twoja dawka mnie nie ruszy nawet odrobinę I nie pytaj czego się po latach na tym dorobiłem Znam drogi z powrotem ale jak się zastosować Dopiero jak się skończą stopnie to się zaczną schody Na pierwszym z nich pokochałem gorzki smak Oddał mi moje sny czysty niewinny Gdybym siedząc na nim choćby raz Spojrzał w tył może dziś byłbym bez blizny Drugi schodek to łap oddech smak kropli Dziś dwie butle z miejsca to łagodnie I pale czerwone mając pod językiem klony Bo nie chce potem piany z pyska i rozbitej mordy Z pierwszym razem było jakoś cieplej trochę taki plusz Z diazepamem tylko w jednej pompce Stałem tu za krótko i mi przykro teraz Na tym podwórku by się przydał retard Kolejny schodek to inny chodnik Odejmij krople szkło blistry fiolki Dodaj worki na polu bitwy ścinam głowy A dziś kurwa chętnie bym kupił trochę słomy Co dwie glowy to nie jedna jak makiwara Nie palę trawy ale się czasem jaram Moja codzienność od dawna to nie hasz na strychach Chociaż na pewno ta magia to wciąż afganistan Wszystkie moje garnki miały małe przejścia Wszystkie moje plany sie udały gdzieś tam Znają wrzątek i chłód i te krew na ustach Tolerują głód na czarną wersję jutra Kolejny schodek to inny klimat Jakie dosłownie mam te igły w żyłach Daj mi szkło a pokaże ci krew Daj mi szkło zanim noc pokaże mi lęk I kurwa znów wygra ze mną Tamten wywar już nie robi chociaż wywarł piekło A każda ampułka teraz to jak pocisk w serce Ale wolę kurwa strzelać niż się pocić bez niej Tu sie martwisz jak przeżyc dzis nie jutro Jak nie daję rady znowu musze żyć z redukcją Dalej błądzę po tych schodach wokól pełno krwi I'm alone in a coma from buprenorphine I nie mów kurwa mi jak acetylować Nie spotykam się z magikiem by zalecił prozac Chociaż wiem już że ta wojna mi zamieni romans W okamgnieniu w największy koszmar I potykam się o stopnie jakbym gjebla żarł I nie kminie czemu wchodząc wyżej sięgam dna I nie kminie czemu coraz łatwiej wejść na schody Tak jak tego że wraz z tym przepaść bardziej stroma I kolejne noce tak kurwa nieprzespane I to przecież problem ale przecież nie przestane Znowu pot z czoła wiem jak zabić go w sobie Ale jakoś dalej nie wiem jak stawić czoła potowi Te schody do nieba mają zabiegowe stopnie Jakbym deksa żarł miałbym wchodząc na nie spory problem Ale nie jem odwiedzam kilka aptek bez przerwy I realizuje się tak jakbym miał tu recepty I się boję stawić krok mam problem z każdym stopniem Jakbym serio nie ogarniał miałbym mały problem Kminie ale moja świadomość przestała to widzieć A schody mi się dwoją jakbym wpierdalał zolpidem Chcesz wejdź i poznaj moje niebo Żeby potem blagać o swoje piekło Sam chciałbym w chuj się za tym stęsknić posłusznie Jestem szczery do bólu jak kurwa skręty po buprze To jest moja pierdolona krwawa klatka schodowa Bo od jakiegoś czasu się nie mogę z niej wydostać I to kocham kurwa tak jak tego nienawidzę Jak przesadziłem i nokaut albo nie mam igieł To nie kurwa twelve steps jaka terapia Specjaliści po rozmowach ze mna muszą żreć xanax Patrzą po szufladkach; nie mogą spać po nocach Przestają wierzyć w boga wpierdalają estazolam Jak wejdę na samą gorę to się zapowietrze Poznam z fentem chcę być lekki jak balon z helem Ona ma blizny po cięciach ja ślady po strzałach I może widzisz to z nieba jak wabi nas szatan Tylko nie budź jej wcale niech śpi dalej Jeszcze daj jej temat i przysięgnij zabić Nie budź jej nie budź słyszysz jak prosi Rozbite szkło wtłocz i przybliż do skroni
3:10 ten wjazd to całkiem jak "Póki styknie wódki póty jadę na bakier Serce napierdala z werblem jak ćpuny w parapet" z "Nie składaj broni" od Laika Czy to Laikike2? :D
Dzisiaj cię słucham pierwszy raz i chyba już 7 raz. Zrób se detox i nagraj coś. Z...jebiste. ;) "A schody mi się dwoją jakbym wpierdalał zolpidem" dobre. : ) "Jak wkręty po buprze" ;)
Ale że Kalina Jędrusik, która nie chce spać i umierać? O ile pamiętam, to miałem w zwyczaju robić outro zupełnie od czapy, i tu nie było inaczej, tyle że chyba wysłałem tą wersję przypadkiem.
Ja nie jestem i nie mam zamiaru tykać opio nawet, między innymi też przez to co usłyszałem na zwrotkach Toncia. Jednak w pełni rozumiem jego teksty, ten numer jest imo jego najlepszym, metafora do schodów i stopni, budowanie napięcia, bit i klimat tutaj to normalnie magia, nie wspominając już o warstwie lirycznej i technicznej, kawał dobrej roboty. Te nowsze traki dla mnie zbyt duża sieczka i rzadko do mnie trafiają, ta forma zdecydowanie najlepsza, oby się chłop ogarnął do końca i znalazł spokój bo szkoda talentu
@@Havok0ne "metafora do schodów i stopni, budowanie napięcia, bit i klimat tutaj to normalnie magia, nie wspominając już o warstwie lirycznej i technicznej, kawał dobrej roboty." Takie były założenia ;) O ile sam bit jest prosty, to posiedziało się trochę przy aranżu.
To jest poezja polskiego podziemia
Keepitrilll
Udostępniłbym to wszędzie i wszystkim. Ale oni nie zrozumieją...
paweł pawłowski może to i lepiej, że nie rozumieją (:
oj kurwa lepiej ze nie rozumieją, bedą lepiej spać
Lepiej nie rozumieć a przeżyć 🙃
Prawdziwe w chuj, am alone in a coma from buprenorphine
@@waldiiltv9045 wolalabym jednak tego nie przezyc, bo zyc z tym jest ciezko bardzo
Tekst:
Słyszałem że też razem z tym syfem dorosłaś
I dalej chcesz biec po nowy pakiet doznań
I niby parter, ale bez przerwy go kochasz
A on dziwnym trafem jest niechętny do rozstań
Twoja dawka mnie nie ruszy nawet odrobinę
I nie pytaj czego się po latach na tym dorobiłem
Znam drogi z powrotem, ale jak się zastosować
Dopiero jak się skończą stopnie, to się zaczną schody
Na pierwszym z nich pokochałem gorzki smak
Oddał mi moje sny czysty, niewinny
Gdybym siedząc na nim, choćby raz
Spojrzał w tył, może dziś byłbym bez blizny
Drugi schodek to łap oddech smak kropli
Dziś dwie butle z miejsca to łagodnie
I pale czerwone mając pod językiem klony
Bo nie chce potem piany z pyska i rozbitej mordy
Z pierwszym razem było jakoś cieplej trochę taki plusz
Z diazepamem tylko w jednej pompce
Stałem tu za krótko i mi przykro teraz
Na tym podwórku by się przydał retard
Kolejny schodek to inny chodnik
Odejmij krople, szkło, blistry, fiolki
Dodaj worki, na polu bitwy ścinam głowy
A dziś kurwa chętnie bym kupił trochę słomy
Co dwie glowy to nie jedna, jak makiwara
Nie palę trawy ale się czasem jaram
Moja codzienność od dawna to nie hasz na strychach
Chociaż na pewno ta magia to wciąż afganistan
Wszystkie moje garnki miały małe przejścia
Wszystkie moje plany sie udały gdzieś tam
Znają wrzątek i chłód, i te krew na ustach
Tolerują głód na czarną wersję jutra
Kolejny schodek to inny klimat
Jakie dosłownie mam te igły w żyłach
Daj mi szkło, a pokaże ci krew
Daj mi szkło, zanim noc pokaże mi lęk
I kurwa znów wygra ze mną
Tamten wywar już nie robi chociaż wywarł piekło
A każda ampułka teraz to jak pocisk w serce
Ale wolę kurwa strzelać niż się pocić bez niej
Tu sie martwisz jak przeżyc dzis nie jutro
Jak nie daję rady znowu musze żyć z redukcją
Dalej błądzę po tych schodach, wokól pełno krwi
I'm alone in a coma from buprenorphine
I nie mów kurwa mi jak acetylować
Nie spotykam się z magikiem, by zalecił prozac
Chociaż wiem już że ta wojna mi zamieni romans
W okamgnieniu w największy koszmar
I potykam się o stopnie jakbym gjebla żarł
I nie kminie czemu wchodząc wyżej sięgam dna
I nie kminie czemu coraz łatwiej wejść na schody
Tak jak tego, że wraz z tym przepaść bardziej stroma
I kolejne noce tak kurwa nieprzespane
I to przecież problem, ale przecież nie przestane
Znowu pot z czoła, wiem jak zabić go w sobie
Ale jakoś dalej nie wiem jak stawić czoła potowi
Te schody do nieba mają zabiegowe stopnie
Jakbym deksa żarł miałbym wchodząc na nie spory problem
Ale nie jem, odwiedzam kilka aptek bez przerwy
I realizuje się, tak jakbym miał tu recepty
I się boję stawić krok, mam problem z każdym stopniem
Jakbym serio nie ogarniał miałbym mały problem
Kminie, ale moja świadomość przestała to widzieć
A schody mi się dwoją jakbym wpierdalał zolpidem
Chcesz, wejdź i poznaj moje niebo
Żeby potem blagać o swoje piekło
Sam chciałbym w chuj się za tym stęsknić posłusznie
Jestem szczery do bólu jak kurwa skręty po buprze
To jest moja pierdolona krwawa klatka schodowa
Bo od jakiegoś czasu się nie mogę z niej wydostać
I to kocham kurwa tak jak tego nienawidzę
Jak przesadziłem i nokaut albo nie mam igieł
To nie kurwa twelve steps, jaka terapia
Specjaliści po rozmowach ze mna muszą żreć xanax
Patrzą po szufladkach; nie mogą spać po nocach
Przestają wierzyć w boga wpierdalają estazolam
Jak wejdę na samą gorę, to się zapowietrze
Poznam z fentem, chcę być lekki jak balon z helem
Ona ma blizny po cięciach, ja ślady po strzałach
I może widzisz to z nieba, jak wabi nas szatan
Tylko nie budź jej wcale, niech śpi dalej
Jeszcze daj jej temat i przysięgnij zabić
Nie budź jej, nie budź, słyszysz jak prosi
Rozbite szkło wtłocz i przybliż do skroni
pare lat zycia w paru minutach przypomniałam sobie jak poczułam to szczescie
jak maraton nocny nie dawał uczucia zdychania za dnia a teraz wystarczy nie spac zeby sie wkurwiac
i caly dzien nie chciec nawet wstac ale nawet nie lezec i nie zasnac tez tak kurwa siedziec i zawalic wszystko ale dalej walic i noc tylko jak sie zbliza jakby cos kazalo wyjsc jak jest ciemno ja sie kurwa dalej budze a im jasniej tym mi gorzej teraz wstac a budzic sie nie znaczy to samo
Kto nie prześle dalej, tego nigdy już nie spotka dobra faza.
Najlepszy z twoich kawałków , świetna robota naprawdę, wierzę że będzie o tobie głośno, zamierzam kupić fizyka żeby wspierać to co robisz pozdro mordo
ja pierdole, siedzę upizgany na wykładzie i to weszlo, jest srogo. Masz talent w chuj stary, bit tez wykurwisty
Cudowne! Kocham ten numer.
japierdole Tonciu co za tekst, mistrzostwo, dawno nie słyszałem nic bardziej...
Nic bardziej czego?
nic bardziej czego?
Nic bardziej
Konrad, żyjesz ?
Nie mg się już doczekać koncertu !!!!
kolejne noce, TAK KURWA NIEPRZESPANE
przecież kurwa nie przestane
propsuje najmocniej
2024 wciaz słuchane pzdr
"Gdyby istniał Diabeł, sprzedałbym mu duszę, żeby to przerwać. Gdyby istniało coś Wyższego, co kontroluje nasze indywidualne losy, powiedziałbym mu, żeby wzięło mój los i wsadziło sobie w pierdoloną dupę."
J. F.
"I to kocham, tak jak tego nienawidzę."
"Ona ma blizny po cięciach, ja ślady po strzałach.."
twój kumpel mi to pokazał i w sumie ogień :D
Kocham to. 💖💖💖💖
CIARY..
IGIEŁKI?
@@tedoendoceKonrad po co ty zacząłeś ćpać najgorszy narkotyk skoro pochodzisz z dobrego domu? Wiesz że większość ćpunów to ludzie z patologii, bici przez matki w dzieciństwie po traumach itd. ich rozumie bo chcieli odciąć się od złego życia ... Sorry ale jesteś głupi i nigdy z tego nałogu nie wyjdziesz bo masz uzależnioną podświadomosc.
@@tedoendoceArmagedon przetrwa jeden na sto. Dobrze jest Ci aluminium szelesci a u cb żyły
To jest tak kurwa wyjebiste , ze ja nie mam pytań
Ale ciary od 3:12
Japierdolee ten tekst to mistrzostwo
props
Zajebiste budowanie napięcia
ciekawe nagranie :)
Czy można gdziekolwiek kupić jakąś twoją płytę? Chcę ci w końcu zapłacić za to co robisz. Dzięki i pozdro
Rozjebane! łapię oddech
Słyszałem że też razem z tym syfem dorosłaś
I dalej chcesz biec po nowy pakiet doznań
I niby parter ale bez przerwy go kochasz
A on dziwnym trafem jest niechętny do rozstań
Twoja dawka mnie nie ruszy nawet odrobinę
I nie pytaj czego się po latach na tym dorobiłem
Znam drogi z powrotem ale jak się zastosować
Dopiero jak się skończą stopnie to się zaczną schody
Na pierwszym z nich pokochałem gorzki smak
Oddał mi moje sny czysty niewinny
Gdybym siedząc na nim choćby raz
Spojrzał w tył może dziś byłbym bez blizny
Drugi schodek to łap oddech smak kropli
Dziś dwie butle z miejsca to łagodnie
I pale czerwone mając pod językiem klony
Bo nie chce potem piany z pyska i rozbitej mordy
Z pierwszym razem było jakoś cieplej trochę taki plusz
Z diazepamem tylko w jednej pompce
Stałem tu za krótko i mi przykro teraz
Na tym podwórku by się przydał retard
Kolejny schodek to inny chodnik
Odejmij krople szkło blistry fiolki
Dodaj worki na polu bitwy ścinam głowy
A dziś kurwa chętnie bym kupił trochę słomy
Co dwie glowy to nie jedna jak makiwara
Nie palę trawy ale się czasem jaram
Moja codzienność od dawna to nie hasz na strychach
Chociaż na pewno ta magia to wciąż afganistan
Wszystkie moje garnki miały małe przejścia
Wszystkie moje plany sie udały gdzieś tam
Znają wrzątek i chłód i te krew na ustach
Tolerują głód na czarną wersję jutra
Kolejny schodek to inny klimat
Jakie dosłownie mam te igły w żyłach
Daj mi szkło a pokaże ci krew
Daj mi szkło zanim noc pokaże mi lęk
I kurwa znów wygra ze mną
Tamten wywar już nie robi chociaż wywarł piekło
A każda ampułka teraz to jak pocisk w serce
Ale wolę kurwa strzelać niż się pocić bez niej
Tu sie martwisz jak przeżyc dzis nie jutro
Jak nie daję rady znowu musze żyć z redukcją
Dalej błądzę po tych schodach wokól pełno krwi
I'm alone in a coma from buprenorphine
I nie mów kurwa mi jak acetylować
Nie spotykam się z magikiem by zalecił prozac
Chociaż wiem już że ta wojna mi zamieni romans
W okamgnieniu w największy koszmar
I potykam się o stopnie jakbym gjebla żarł
I nie kminie czemu wchodząc wyżej sięgam dna
I nie kminie czemu coraz łatwiej wejść na schody
Tak jak tego że wraz z tym przepaść bardziej stroma
I kolejne noce tak kurwa nieprzespane
I to przecież problem ale przecież nie przestane
Znowu pot z czoła wiem jak zabić go w sobie
Ale jakoś dalej nie wiem jak stawić czoła potowi
Te schody do nieba mają zabiegowe stopnie
Jakbym deksa żarł miałbym wchodząc na nie spory problem
Ale nie jem odwiedzam kilka aptek bez przerwy
I realizuje się tak jakbym miał tu recepty
I się boję stawić krok mam problem z każdym stopniem
Jakbym serio nie ogarniał miałbym mały problem
Kminie ale moja świadomość przestała to widzieć
A schody mi się dwoją jakbym wpierdalał zolpidem
Chcesz wejdź i poznaj moje niebo
Żeby potem blagać o swoje piekło
Sam chciałbym w chuj się za tym stęsknić posłusznie
Jestem szczery do bólu jak kurwa skręty po buprze
To jest moja pierdolona krwawa klatka schodowa
Bo od jakiegoś czasu się nie mogę z niej wydostać
I to kocham kurwa tak jak tego nienawidzę
Jak przesadziłem i nokaut albo nie mam igieł
To nie kurwa twelve steps jaka terapia
Specjaliści po rozmowach ze mna muszą żreć xanax
Patrzą po szufladkach; nie mogą spać po nocach
Przestają wierzyć w boga wpierdalają estazolam
Jak wejdę na samą gorę to się zapowietrze
Poznam z fentem chcę być lekki jak balon z helem
Ona ma blizny po cięciach ja ślady po strzałach
I może widzisz to z nieba jak wabi nas szatan
Tylko nie budź jej wcale niech śpi dalej
Jeszcze daj jej temat i przysięgnij zabić
Nie budź jej nie budź słyszysz jak prosi
Rozbite szkło wtłocz i przybliż do skroni
KOZAK
jestem najebany ale fajnie sie słucha, szanuje
3:10 ten wjazd to całkiem jak "Póki styknie wódki póty jadę na bakier
Serce napierdala z werblem jak ćpuny w parapet" z "Nie składaj broni" od Laika
Czy to Laikike2? :D
Zakochałam się
a schody mi się dwoją jakbym wpierdalał zolpidem
Trawa tylko na zejściu jeżeli się uda doczekać;)
ćpuński Bisz hehe, błądzimy po podobnych korytarzach i schodach Labiryntu Babel Konrad, albo może labiryntu Kabel?
Ej Tonciu to artysta
Żodyn nie spodziewał się Kaliny Jędrusik w ćpuńskim bengerze. Żodyn.
jebac sląsk, zjebał mi zycie
Katowałam jak złamałam abstynecje po 3 latach
propsik panowie
Git
Nie pale trawy ale się czasem jaram
Najlepszy moment 5:05 Rozpierdol!!!!!!
dlatego jeżdżę windą
Propsy w chuj ❤
!!!!
jaki bass
Specjaliści po rozmowach ze mną muszą żreć xanax :D
I dalej to samo
Dzisiaj cię słucham pierwszy raz i chyba już 7 raz. Zrób se detox i nagraj coś. Z...jebiste. ;) "A schody mi się dwoją jakbym wpierdalał zolpidem" dobre. : ) "Jak wkręty po buprze" ;)
*skręty raczej
Aaaaaa
Laikike 1 już jeden jest. Idź do egzorcysty.
Mistrzu, nie gadaj kurwa glupot...
Jak laik ;o
niemal identycznie
Bit malina
Proper w chuj
Kurwa trochę taki Laik
Dlatego korzystam z windy
no i chuj znowu wracam
Izi...
kurwa sample pod koniec ciary w chuj
Ale że Kalina Jędrusik, która nie chce spać i umierać?
O ile pamiętam, to miałem w zwyczaju robić outro zupełnie od czapy, i tu nie było inaczej, tyle że chyba wysłałem tą wersję przypadkiem.
@@Pawloom Zawsze myślałem, że to wokale dograne przez znajomą osobę.
Ratujesz więcej zyc niż gówno na receptę
Jest ktoś w komentarzach ktoś kto nie jest ćpunem ?
Ja nie jestem i nie mam zamiaru tykać opio nawet, między innymi też przez to co usłyszałem na zwrotkach Toncia. Jednak w pełni rozumiem jego teksty, ten numer jest imo jego najlepszym, metafora do schodów i stopni, budowanie napięcia, bit i klimat tutaj to normalnie magia, nie wspominając już o warstwie lirycznej i technicznej, kawał dobrej roboty. Te nowsze traki dla mnie zbyt duża sieczka i rzadko do mnie trafiają, ta forma zdecydowanie najlepsza, oby się chłop ogarnął do końca i znalazł spokój bo szkoda talentu
@@Havok0ne
"metafora do schodów i stopni, budowanie napięcia, bit i klimat tutaj to normalnie magia, nie wspominając już o warstwie lirycznej i technicznej, kawał dobrej roboty."
Takie były założenia ;) O ile sam bit jest prosty, to posiedziało się trochę przy aranżu.
Żaden nie ćpun nie zrozumie dokładnie jak to jest tak naprawde
Ja
Ja
no
eh.
Weź się człowieku zwróć do Jezusa bo dalej nie ujedziesz w takiej lipie.
a jak to kurwa niby zrobić mistrzu ? chodzę po kosciołach, próbuję się nawrócić i jak zwykle chuj wychodzi
Przecież to laikike nawija