Mialam w 84' 9 lat.Nie pamietam w ktorym roku pusciła to nasza TVP ale Diuna wtedy mnie zafascynowala bardzo Dzis faktycznie ta scenografia smieszy, a wizja rezserska Lyncha vs DV jest jakas waricko dziecinna, ale wdzieczna jestem ze byla , bo zaszczepila we mnie na rowni z 8 Pasazerem Nostromo miłosc do sf juz na zawsze :)
To jest tak spizgane, że mam ochotę obejrzeć trzeci raz. Lyncha się kocha lub nie, a ja miałbym do niego większe pretensje, gdyby nie było tam dojenia kota!
😂 Zjechałeś jeden z kilku ulubionych filmów mojego męża. Filmu który "musiałam" obejrzeć na początek naszej znajomości. Dobrze ze mi podobało się dużo bardziej niż tobie bo jeszcze było by po małżeństwie. Mąż ma boksa ze wszystkimi częściami oraz gry na amige. I chyba ta stara wersja bardziej podobała mu sie niż obecna. Ja tylko napisze że mnie właśnie te obrzydliwe, brutalne i chore fragmenty najbardziej kupiły. Teraz już nawet w horrorach są bardziej ugrzecznione postacie.
Wow, to mnie zaskoczyłeś XD Szczególnie, że wczoraj byłam drugi raz na DUNIE i będąc natchnięta sprawdzałam... fragmenty filmu z 84 xD Skoro ruszyłeś go, może odważysz się też na serial z 2000?
jestem geriatrykiem :) w 84 miałem 19 lat. już byłem po dwóch Jarocinach... czekaliśmy na Diunę, bo to była dla nas fantazjowców biblia (pierwszy Polcon '84)... niestety totalny zawód już w tym czasie, jedynie nasze dziewczyny cieszyły się, że kochany Sting pokazał się prawie w pełnej krasie :)
Myślę, że po latach i dwóch nowych filmach, ten stary można wrzucić do szuflady guilty pleasures 😂. Ale tak jak pisze wiele osób, dla mnie to był pierwszy kontakt z Herbertem i naznaczył mnie na całe życie. Stringów Stinga nie odzobaczę do śmierci 🥲😋
Jak jesteśmy przy Lynchu to zrób retro recenzje jego najlepszych filmów Człowiek Słoń, Mulholand Drive, Blue Velvet, Dzikość Serca i Twin Peaks. Diuna była najsłabszym filmem w jego dorobku.
David Lynch to przede wszystkim serial Twin Peaks - genialny zwłaszcza dla tych, którzy pierwszy raz oglądali go w latach 90-tych. Z filmów dodałbym świetną i jak na Lyncha całkiem normalną Prostą Historię, a do tego Człowiek Słoń i Mullholland Drive.
Ale jedno trzeba pochwalić ten film dzięki tym urządzeniom dźwiękowym co tam w jednej scenie rozwala jakiś monolit czy co to było w każdym razie dzięki temu mamy genialne krzyki z Skyrim ze słynnym FUSSRODA! na czele Taka by the way ciekawostka 😉
W tamtych latach (1984) to powinni poprosić najlepszego wtedy plastyka wśród reżyserów: Terry Gilliama. W 1983 zrobił 'Sens życia wg Monty Pythona', z której krótszą perełkę 'Karmazynowe Ubezpieczenie Ostateczne' nominowano do BAFTY /watch?v=ecFBcpY9NHI . A to przecież była rozgrzewka, bo już w 1985 wyszedł genialny 'Brazil' (dziś przerażająco aktualny, a może nawet bardzie). Może i dobrze się stało: piękna to mogła być Diuna, ale jakby miał "Brazil' nie powstać...
Poprosili Scotta ale się wycofał jak się poznał na De Laurentisie i trafiło na Lyncha, który miał na koncie 2 filmy w tym sławnego „Człowieka Słonia”, którego skusił budżet i spodobały my się „dziwactwa” książki… problem, że Lynch nakręcił film 4-godzinny, a kompromisem dla niego był 3-godzinny a Laurentis chciał 2-godzinnego, więc odsunięto Lyncha od montażu.
@@GoodNightWroclawa w wersji 4 h, byłyby lepsze efekty? Lunch sam żałuję że się za to wziął i długość filmu może by wpłynął na lepsze wytłumaczenie fabuły ale.nie specjalnie na jakość filmu np pod względem efektów wizualnych
@@GoodNightWroclaw Bardzo ciekawe to, co napisałeś. Czyli mordercą tego projektu był producent, który chciał zrobić wypatroszonego z fabuły gniota i nawet Ridley by poległ podejmując taką współpracę.
Komentować film w wersji kinowej, kiedy długość filmu była kością niezgody między reżyserem a producentem, w czasie gdy na YT jest obecnie swobodnie dostępny 3-godzinny fan edit wg ostatniej wersji scenariusza Lyncha (ten z japońskimi napisami) jest lamerskie.😵💫
Ta wersja jest kultowa i bezbłędna =D Po % świetnie się ją oglądać =p BTW. film technicznie był wbrew pozorom naprawdę ciekawy.. warto poczytać o tych efektach specjalnych w czasach gdy nikt o CG nie myślał... I na obiecane The Expanse czekam =[
Druga połowa lat 80, ośrodek wczasowy Szarlota koło Kościerzyny. Ja mały dzieciak snuje się w dymie papierosowym po "klubokawiarni" gdyż tylko było tam cudo z zachodniego świata zwane wideło😂 i można było na kineskopowym tv powieszonym gdzieś w rogu oglądać filmy jak w kinie 😅 No prawie jak w kinie bo jakość kasety VHS odtwarzanej kilkadziesiąt razy z mizernej kopi pirackiej to był bardziej spektakl światłocieni i teatr pantomimy 😂 Nie ważne leci jakiś film który mimo że SF (a to było zazwyczaj bardzo coool dla mnie ) - nudny jak flaki z olejem i nawet nie wzbudził mojego zainteresowana gdyby nie jedna scena która zostala mocno wryta w mojej pamięci. Para bohaterów ucieka nocą przed wielką dżdżownica !!! Boze ale to było super!!! I jakie efekty!!! Ale reszta filmu jakaś nijaka więc zapomniałem o tym seansie az do począteku lat 90. Wtedy to została wydana gra Dune ze stajni Cryo gdzie w intrze właśnie takie robaki się przewijaja.❤ Od razu złapałem co jest 5 i poszukałem filmu o tym tytule i już jako nastolatek jeszcze raz spróbowałem podejść do tematu. I powiem Wam...ma w sobie coś. Wiem wiem wady są straszne ale efekty robaków i muzyka zawsze mnie kopia i wracam z nostalgia do tych czasów dzieciństwa. A co do reszty zgadzam się z Tobą. Pastisz albo karykatura ale i tak mam do niej sentyment. Jestem fanem prozy Herberta uwielbiam gry komputerowe z tego uniwersum- DUNE2 to najlepsza pramatka strategi RTS. Więc może ten film nie jest taki zły skoro zapadł w pamięć 😉
Ja nie pamiętam kiedy i gdzie widziałam ten film po raz pierwszy (znaczy wiem, że najpewniej w telewizji, bo gdzie?). Ale chyba coś musiałam z niego zapamiętać, (zdaje się, że właśnie tę scenę z Czerwiem, choć do końca tak jak wyglądała) bo po iluś latach do niego wróciłam do niego i chyba wtedy ogarnęłam, że są książki... I że te książki to podobno arcydzieło. Chyba tak to mniej-wiecej wyglądało. Film ma coś w sobie mino jest tragiczny... A może właśnie dlatego? Bo to jest tak dziwne, że coś jednak z tego zapamiętasz... Wielkiego czerwia, Stinga w gaciach, muzykę? No ta akurat była dobra 😅
Jak wychodziła 1 część nowej Diuny postanowiłem przypomnieć sobie tą Davida Lyncha, którą oglądałem wieeele lat temu za małolata. Moje odczucia były takie, że ten film niestety bardzo źle się zestarzał
Tutaj na pewno Chani ma oddane co jej się należy w tej scenie gdzie Paul oświadcza, że bierze Irulanę, ale to Chani jest jego miłością i tamtej nawet spojrzeniem pożądania nie obdarzy , ona nie ma powodów aby wkurzona odjeżdżać na czerwiu. A teraz idę szukać kota...
Dla mnie Diuna Lyncha to przede wszystkim gigantyczna nostalgia, oglądałem ją pewnie pierwszy raz jak miałem 10 lat (czyli koło 1993 r.) z ojcem i musiałem zasłaniać oczy na scenach z baronem. Później regularnie wypożyczałem ją z pobliskiej wypożyczalni kaset i zajechałem na śmierć w swoim odtwarzaczu wideo. To jest ten ciekawy przykład tego, jak człowiek dowiaduje się dopiero po latach, kiedy pojawi się Internet, że oglądał kiepski film :) Bo skąd miałem wiedzieć to jako nastoletnie dziecko? Jeżeli nawet wtedy mi coś nie pasowało czy czegoś nie rozumiałem, to pewnie dlatego, że to właśnie taki wyrafinowany kawałek kultury "dla dorosłych". Pod względem "dziwności" i pewnej aury "mistycyzmu" wylewającej się z ekranu Diuna bardzo kojarzy mi się z innym filmem, który również zrobił na mnie wówczas duże wrażenie, a mianowicie Excalibur z 1981 r. Pewnie jeżeli ktoś weźmie się znowu na poważnie za robienie filmu opartego o legendy arturiańskie, to też przy okazji dowiem się wówczas, ile warte było moje filmowe dzieciństwo :P
Ten film mial miec chyba 2 części i byc o połowę dluzszy . Wytwórnia dala kase,ale produkcja się przeciągała,kilkaktorotnie przekroczono budżet i wytwórnia powiedziala dosc koniec,jak filmu nie ma to juz nie bedzie. Lynch zmontowal film z tego co zdazyl nakręcić a pozniej udal się do psychiatry i psychologa gdzie leczyl sie bardzo dlugo bo wpadl w jakąś depresję i nerwicę i jechal na tabsach bardzo długo. Kiedyś czytałam o produkcji tego filmu wizja była inna a wyszlo jak wyszlo,ja lubie ten film, chociaz no nie jest doskonały .Zrob Mulhollad Drive ,chyba najlepszy dil Lyncha , gdzie wszytko jest niby wyjasnione o co chodzi a jak sie zaczyna myleć o tym ,to nagle znajduje się inne wyjaśnienie. Siostry mi sie podobaja w starej Diunie bardziej ,z tymi czołami,Harkonenowie obrzydliwi hehe,ale to akurat chyba tak mialo być .
Rozumiem Twoje zarzuty i absolutnie rozbawiła mnie Twoja recenzja, ale ja ten film lubię. Widziałem go pierwszy raz kilka lat temu i jako nieczytającemu książki oglądało mi się to naprawdę spoko, takie 6-6,5/10. Ale Stinga w kosmicznych stringach już nie odzobaczę. 😀
Lekka przesada z 2/10 ale rozumiem twoją argumentację :) a co do powierzenia mu filmu, podobnie odbieram Jacksona i "Władcę pierścieni", nie wiem kto na to wpadł ale się udało.
Odnośnie Oppenheimera, cieszyłam się że nie poszłam do kina. To było kilka dobrych scen, jeden dobry efekt akustyczny a pół filmu bym przespała. Może jestem ignorantem, ale na Diunie dopiero po 1,5 odkryłam że mi noga zdrętwiała, bo zaczęła mega boleć 😂nie mogłam oderwać wzroku od ekranu, totalna immersja
Od razu przyjemniej się ćwiczy, gdy jest taka długość materiału😊 kiedy zaprosisz dziewczynę i wspólnie coś zrecenzujecie? Może kolejną bajkę albo serial?
Od Lyncha polecam "The Straight Story" z 1999 roku, to jeden z jego bardziej "przyziemnych" filmów, bez surrealizmu, ja osobiście byłem zachwycony, warto nadrobić.
Corridor Crew miało też fajny film jak nakładali efekt tarcz z Diuny Lyncha na sceny z Diuny Villeneuve'a. Ja mam jakąś słabość do lynchowskiej Diuny, choć bardziej jako guilty pleasure no i kocham Lyncha. No i ci nawigatorzy rzygający ogniem, piękne 😄
W ramach jak pierwsza Diuna Vileneuve'a wychodziła nadrobiłem ten film Lyncha notabene pierwszy jaki od niego widze i Pamiętam że była dla mnie meh znaczy okej coś doceniłem lubiłem te jego czerwie i to jak je zrobił no i Muzyka też spoko ale reszta meh 6/10 dałem wtedy a dziś po dwójce Vileneuve'a i w ogóle jego Diune uwielbiam tak przypomniałem sobie o tamtym filmie hmm myślę o nim znacznie gorzej i zastanawiam się czy nie odświeżyć sobie i chyba to zrobie. A tak w ogóle co do reżysera poza Vileneuvem który mógłby diune zrobić przynajmniej wtedy nie dziś ale (pozdrawiam swojego znajomego z Filmwebu i też popieram to) moim zdaniem David Lean (Lawrence z Arabii uwielbiam☺️) powinien wyreżyserować Diune :)
Oj Michał, Michał, ty nie rozumiesz, ten film to trzeba oglądać w pełni Księżyca, kiedy Saturn jest ułożony do Plutona pod kątem 3 stopni do kąta Marsa (ale batonika, a nie planety). Dodatkowo musisz pić wino, które ma 30 lat, i wtedy ALE tylko wtedy być może... nie wykluczone, że ten film ci się spodoba i pokochasz go.😆
Ja też nie jestem fanem Lyncha i ten film kompletnie dla mnie nie działa. Natomiast ubawiłem się oglądając Twoją recenzję. Masz świetne poczucie humoru 😅
Wersja rozszerzona ma coś ponad trzy godziny, i faktycznie, pokazane jest więcej, jak n.p. trening prana bindu Alji, czy animowane wprowadzenie historyczne. To jest dopiero połączenie, krecha wprowadza do fabuły. Taniej było narysować widocznie.
Byloby jeszCze ddziwniej gdyby Jodorowski Alejandro zrobil Dune to bylaby jazda po kwasie bez kwasa ... Jak ogladalem stara wersje za dzirciaka bylem zauroczony klimatem lekko schizoidalnym i o so chodzi. Ci nawigatorzy ... Czerwie eobily wrazenie. Teraz jak ogladalem starą to beke mialem po buchach ale i tak sentyment. Mnie sie podoba jako dziwnostka.
Ale Lynch to sfilmował tak jak Herbert to opisał a w D2 Denis dał dupy, wyrzucając z filmu wszystko, co stanowi o kultowości książki, chociaż D1 tego nie zapowiadała.
Próbowałem obejrzeć ale nie zdusiłem, wyłączyłem po pierwszej scenie z Harkonenami ;d Po dziele Villeneuva ciężko się na to patrzy, a przed - nie chciałem sobie zaspojlerować. Swoją drogą jeśli Lynch poszedł w taki kicz to tylko dziękować Bogu że Jodorowski swojej Diuny nie nakręcił :D
Jestem bardzo ciekaw Twojej opinii na temat 3go sezonu Twin Peaks. Tak, tak, 3go :) Ja zbierałem z ziemi szczękę. Ale najpierw ogólnie zapoznaj się z jakimś opisem obu pierwszych sezonów (ich obejrzenie sporo zajmie, a zawsze możesz to nadrobić. Polecam, bo to jednak smutna historia :( ) + osobny film "Ogniu krocz ze mną" z tego uniwersum, aby ogólnie rozeznać się w sytuacji i postaciach, bo inaczej będzie trudno. Smaczki: gra większość aktorów z poprzednich sezonów (czujesz!), a kiedy jedna z aktorek cierpi na raka i jest w fazie terminalnej, umiera także w filmie (raczej "odchodzi"). To było bardzo emocjonalne... albo aktor grający demonicznego karła mówiącego wspak (" is this the future or is this the past") - zażądał takiej stawki, że Lynch zamienił go w 3 sezonie na... Well- sam zobaczysz :) Daj szansę chociaż pierwszemu odcinkowi, "akwarium Cię zaskoczy" - tyle mogę powiedzieć :) TO jest prawdziwy Lynch. A ostatnia scena (SPOILER) ostatniego odcinka mnie zmroziła i trzyma do dziś... beznadziejność sytuacji była powalająca - a już wydawało się...
Hej! Może komentarz nie będzie odnośnie tego filmu, ale ostatnio obejrzałem serial "The Bear" na Disney + i nie widziałem jego recenzji u Ciebie. Z całego serca polecam! Chętnie bym posłuchał co Ty o nim myślisz 😄 Ps. Co z resztą odcinków Reachera? 😉
Proponuję Wersję reżyserska Lyncha. Ja uwielbiam . Tak naprawdę lubię wszystkie wersje na swòj sposòb. .Ale najbardziej książkowa jest Dumna miniserial telewizyjny. Ale efekty w tym widowisku robione są chyba na Amiga 500.😂
@@PonarzekajmyoFilmach To prawda . Widać nawet nie doròbki w scenach . Ale można wyobrazić sobie że miał większa perspektywę na produkcję tego filmu za nim nie wparowali z nożyczkami producenci . Aktorzy mieli angaże na trylogię . Pozdro
Co do wyboru reżysera to producentami byli Dino De Laurentiis i jego córka Raffaella. Ci co się interesują piłką wiedzą czego można się po tej rodzinie spodziewać.
Przypomniałem sobie rok temu tą ambitną porażkę Lyncha po której reżyser “Człowieka Słonia” (po dużym sukcesie tego filmu zaproponowano Davidowi ekranizację powieści Herberta) postanowił więcej nie bawić się w superprodukcje. Film kręcono 3 lata i ciągłe wojny z producentami, więc już więcej Lynch nie nakręcił z gatunku SF, ani żadnej superprodukcji. Ale tym razem obejrzałem wersję w której zamiast nazwiska reżysera jest pseudonim Judas Booth i Alan Smithee. Smithee jest to pseudonim używany przez reżyserów gdy nie chcą z daną wersją filmu mieć nic wspólnego. Dotyczy to wersji, którą bez zgody reżysera producenci zmontowali dodając sceny, które Lynch wyciął, a na początku filmu posłużono się rysunkami ze storyboardu. No i taką wersje prawie 3godzinną obejrzałem. Nie pamiętam dokładnie wersji lynchowej, ale pamiętam że to był chaotyczny film do którego widać, że producenci się wtrącali. Więc nie dziwne, że reżyser nie chce mieć z filmem nic wspólnego i omija temat Diuny w każdym wywiadzie. Producenci dokręcili kilka scen bez zgody reżysera, dodali monologi by fabuła była zrozumiała, np. początek w lynchowej wersji z Virginią Madsen to nie jest pomysł reżysera (w wersji tej co widziałem Madsen pojawia się w epizodzie i nie ma żadnego dialogu) i w przypadku dłuższej wersji nic się nie zmieniło, bo to wciąż chaotyczny film. “Diuna” to ambitna porażka, ale lubię tą porażkę. Co prawda niektóre sceny z efektami specjalnymi się bardzo postarzały, ale sporo scen robi wciąż wrażeniem realizacyjnym rozmachem. Film ma przepiękne zdjęcia i znakomitą obsadę. Tutaj nawet w epizodzie pojawiają się znane nazwiska, a część aktorów to ci co w latach 80ych zaczynali karierę, czyli tak samo jak w nowej wersji. Oczywiście skoro to film Lyncha to pojawiają się jego ulubieni aktorzy jak Everett McGill, a przede wszystkim jego przyjaciele jak Jack Nance, w tamtych latach mąż aktorki co grała Damę z Pieńkiem w “Twin Peaks” (grał w każdym filmie Lyncha, oprócz “Człowieka słonia”, czyli od “Głowy do wycierania” do “Zagubionej Autostrady”) oraz Kyle McLachlan. Muszę powiedzieć, że jak uwielbiam pupilka Lyncha, który nie wiedzieć czemu, a to naprawdę dobry aktor, najlepsze role zaliczył u swojego przyjaciela. Jakoś tylko twórca “Dzikości serca” potrafi cały talent aktorski wyciągnąć z agenta Coopera. Choć ma kilka dobrych nie lynchowych ról, jak w np. “The Doors”, “Hidden”, “Flitstones”, czy w “Procesie” wg Kafki, ale kojarzony jest głównie Kyle jako aktor i przyjaciel Lyncha. Zapamiętałem McLachlana z dotychczasowych seansów “Diuny”, że niezbyt dobrze wypadł i jest nijaki. Do tej pory uważałem, że trema go musiała zjeść, a przecież to była rola główna w superprodukcji co do której były wielkie oczekiwania i producenci nie szczędzili na nią kasy, która okazała się wtopą finansową i artystyczną. Więc też nie dziwiło mnie, że nie dał rady debiutując w produkcji, wobec której były tak wielkie oczekiwania, ale przyznam, że myliłem się przez te lata od ostatniego seansu “Diuny”. Miałem mylne wyobrażenie o debiucie McLachlana, jak teraz oglądałem to podobał mi się w roli Paula. Tworzy ciekawą postać, może to nie jest poziom jego najlepszych ról, ale jak na debiut wystarczy. Nie odstaje wcale od reszty. Widać u 24- latka potencjał aktorski. Ale zastanawiało mnie w czasie seansu co innego, to jak udało się Lynchowi namówić producentów by zatrudnić debiutanta do głównej roli. Może uznali, że tyle nazwisk znanych pojawia się, że zaoszczędzą na nieznanym nikomu debiutancie, któremu zapłacą grosze. Co do filmu to co prawda nie do końca jest udany produkt, ale trzeba przyznać, że nawet w chaotycznej superprodukcji widać rękę reżysera. Jest kilka scen które mi się kojarzyły z “Głową do wycierania”, a nawet z nowym Twin {eak. No i jak to bywa u Lyncha z negatywnymi postaciami budzą przerażenie i niepokój, ale też fascynują. Tak jest z Dennisem Hooperem w “Blue Velvet” czy BOBem w “Twin Peaks” - identycznie jest z Baronem i jego ludźmi, których świetnie grają Kenneth McMillan, Brad Dourif i Sting (nigdy nie zapomnę sceny jak Sting wyłania się w samych majtkach i Baron wyraźnie na niego leci). Szarżują na całego, widać jaką mają dobrą zabawę. Za każdym razem jak oglądam filmy Lyncha odnoszę wrażenie, że chyba musi reżyser kochać psychopatów ze swoich filmów. Oprócz aktorstwa (choć nie każdy gra dobrze, bo niektórzy grają strasznie drewnianie i co ciekawe nie aktorzy znani z Twin Peaks, jak Ed czy Pete Martell) oraz zdjęć i strony wizualnej film zachwyca jak to w filmach Lyncha bywa muzyką, którą uważam za dużo lepszą od tej z nowej wersji. Wszystkie sceny, zwłaszcza z czerwiami i gdy muzyka wychodzi na pierwszy plan to miałem ciary. Chociaż muszę powiedzieć, że Lynch nie umie kręcić scen batalistycznych, scen akcji z dużą ilością ludzi, więc nie dziwne, że więcej nie zrobił żadnego SF, ani żadnej superprodukcji. Pewnie to wina tego, że to debiut przy tak ogromnej produkcji. Po dramacie “Człowiek słoń” wrzucono go na głęboką wodę, ale sceny walk wszystkie są takie sobie. Może jakby “Diuna” odniosła sukces, a reżyser nakręcił więcej superprodukcji to by sceny akcji byłyby u Lyncha coraz lepsze, ale za to wszystkie sceny z czerwiami dają radę - jest w nich moc i siła. Podsumowując “Diuna” to nieudany film, w którym są świetne sceny i słabe. Widać w filmie sporo problemów, ale też nie jest to jeden z najgorszych filmów jakie powstały. Po prostu nieudana ambitna porażka, którą jednak warto znać. Postawię “Diunie” 6/10 i można powiedzieć, że tylko lub aż tyle, ale zależy jak na to patrzeć przez problemy jakie film przeszedł.
Denis Villeneuve tez by poległ gdyby robił swoją Dune w 1984 roku bez komputerów( bo jakie wtedy były efekty komputerowe) i milardów wydanych w ciemno przez wytwórnie
Propozycja do retrorecenzji: "Immortal-kobieta pulapka" oraz "Mlyn i krzyz", ciekawie uzyte technologie, a i interesujace filmy (to tylko opinia). Pozdro!
Nie do końca się z Tobą zgadzam, bo może nie do końca mocno zagłębiłeś się w temat. To podpowiem, że Lynch nakręcił materiał na przeszło cztery godziny. Skrócił go do absolutnego (według niego) minimum czyli trzech godzin. Niestety, nie zapewnił sobie tzw ''Final cut" w kontrakcie, studio wzięło się do roboty i skróciło materiał do około dwóch godzin. Czyli pewnie do tej wersji co recenzujesz. Także krytykowanie, jego ostatecznej wizji, czy zrozumiał czy nie zrozumiał, że świat Ci nie działa, że Ci się nie spina. Ok rozumiem, aczkolwiek ale warto by było przedstawić w tej sytuacji kontekst i z czego to wynikało. Ja mam pewien sentyment do niego za muzykę, tę wspomnianą dziwność, oczywiście jest tu trochę tandety, trochę guilty pleasure, ALE jest tu pewna odjechana wizja, która niestety została zniszczona przez studio i smutnych panów w garniturach. Pewnie już nigdy nie dostaniemy czegoś na miarę Director`s Cut, ale jeżeli chcesz się pośmiać może trochę mniej to polecam wpisanie sobie Dune (1984) Alternative Edition Redux | Special 1080p Edition [Spicediver]. Gość odrestaurował oryginalną wersję, dodał wiele scen, które gdzieś cudem się uchowały w różnych edycjach czy archiwach i połączył to w trzygodzinny materiał. Moim zdaniem dużo lepiej oddaje to czym mogło to być, i trochę zmienia postrzeganie całości. POZDRO! 😉
Michale to samo było w blade runnerze. Lektor z offu jest zrobiony wbrew reżyserowi przez producentów którzy uważali ze nikt nie zrozumie fabuły. To ich ocena reżyserii. A może takie czasy. Diuna to to była walka z producentami. Wersja reżysera nigdy nie powstała. Dobrze ze udało im się zamknąć projekt.
Oglądałem kiedyś ten film. Był tak creepy, że po prostu nie wiedziałem czy ktoś sobie robi jaja czy serio to traktować. Myślałem że cała Diuna jest taka. Potem wyszedł jednak ten nowożytny film i się okazało, że jest całkiem spoko. Drugiej części nie widziałem jeszcze, ale 1 była wporzo. Książki SF to nie mój klimat, więc nie będę pewnie się za to brał.
Na CDA jest rozszerzona wersja , dłuższą o 40 min . Tam wtedy to jakoś z sensem się ogląda..Lynchowi wycieli dużo scen z których nie był zadowolony bo doszli do wniosku że film będzie za długi. 😬
Był z nich zadowolony bo planował 4-godzinny film, gdzie kompromisem z jego strony był 3-godzinny ale producent De Laurentis chciał 2-godzinny i postawił na swoim bo Lynch nie miał w kontrakcie tzw. „final cut”.
Wydaje mi się , że Devid Lynch odpowiadał za nakręcenie Diuny z wymienionych przez ciebie przyczyn,film był skazany na porażkę więc zapewne żaden inny reżyser nie chciał się pod tym podpisać.
Przede wszystkim filmy science-fiction starzeją się bardzo niewdzięcznie i to na tym co pokazałeś widać było po 1000kroć. W przeciwieństwie do Ciebie cenie pokręcony klimat Zaginionej Autostrady itd., więc teoretycznie powinienem film ocenić wyżej. Ale cóż... Diune w jego wydaniu uważam za kompletny niewypał i oceniam jeszcze niżej niż Ty w dorobku Lyncha. Masz racje, że to nieporozumienie, na tym stanowisku to nazwisko. Dzięki za recenzję.
tak swoją drogą - nie chciałoby Ci się zrobic retro-recki "dzikości serca"? jeden z "normalniejszych" filmów lyncha, cage w roli głównej i kultowy tekst o kurtce z wężowej skory...
Diunę 1984, puścili dużo później w telewizyjnej dwójce, w cyklu kino konesera albo coś takiego, jak pamiętam późno wieczorem, film z jednej strony odpychający,ale z drugiej mający swój klimat, taki zabieg, że słyszymy monologi wewnętrzne bohaterów był swego czasu bardzo popularny i nie ma się co dziwić,że zastosowano to tu żeby zrobić ekspozycję, bo czas ograniczony. Wcześniej ten film mnie nie porwał, ale teraz z perspektywy czasu, no coś w nim jest.😀Ale te kostiumy ciekawe no i te Bene Geserit jak ze średniowiecznych obrazów.
Monologi wewnętrzne są podstawą całej literackiej serii Kroniki Diuny a im dalej w las tym ich więcej, więc tym prostym trickiem Lynch bliżył się do oryginału bardziej niż Denis, co można niestety stwierdzić po D2.
Oooo, Dune od Camerona w latach 80-tych. Albo od Scotta. Może od Scotta nawet bardziej - powiedziałbym, ze pierwszemu Obcemu bliżej do Duny, niż drugiemu;)
Slow motion - Zack Snyder stwierdził: To jest najfajniejsze! Wielkie wybuchy - Michael Bay stwierdził: To jest najfajniejsze! Ujęcia na stopy - Quentin Tarantino stwierdził: To jest najfajniejsze!
Akurat Sting IMO dużo bardziej pasował do postaci Feyda - wyniku wielowiekowej ścisłej hodowli Benne Gesserit. Chociaż, co zabawne, z opisu i roli postaci książkowej najbardziej pasuje Chalamet, może z lekkim makijażem pogłębiającym oczy.
Przeczytałem wszystkie części Diuny i byłem zafascynowany dzcxególnie pierwszym tomem, ale filmu z 1984r. nigdy do końca nie obejrzałem pomimo podjęcia kilku prób.
Dla chcących wesprzeć kanał, buycoffee.to/pof
Weź mi odpisz ostra ripostę bo trolowanie. Bez odpowiedzi jest nudne za rok dwa się pewnie znudze😊
@@radekradek9833"terrible experience" ;)
Mialam w 84' 9 lat.Nie pamietam w ktorym roku pusciła to nasza TVP ale Diuna wtedy mnie zafascynowala bardzo Dzis faktycznie ta scenografia smieszy, a wizja rezserska Lyncha vs DV jest jakas waricko dziecinna, ale wdzieczna jestem ze byla , bo zaszczepila we mnie na rowni z 8 Pasazerem Nostromo miłosc do sf juz na zawsze :)
Obcy 8 - ech, to było coś!!Chomik
Mi się Nawigator podobał bardzo i trzyletnia morderczyni też. Kocham Lyncha za to, że nie bał się spróbować tego pokazać.
Najlepsze SF lat 80-tych to Seksmisja
Nasza własna dyspopia postapokalityczna 😅
A może tak retrorecenzja najbardziej epickiego filmu czyli Władcy Pierścieni? 🤠
Masz mój miecz Masz mój łuk Masz mój topór
@@PrimalElf to kiedy ruszamy?
@@kopytoborka Gimli: Nie krasnoludem się nie rzuca ; Aaa! Tylko nie za brode
Scena z ujeżdżaniem ogromnego czerwia wciąż świetnie się trzyma, no i ta gitarowa solówka urywająca łeb przy samym pośladzie.
To jest tak spizgane, że mam ochotę obejrzeć trzeci raz. Lyncha się kocha lub nie, a ja miałbym do niego większe pretensje, gdyby nie było tam dojenia kota!
😂 Zjechałeś jeden z kilku ulubionych filmów mojego męża. Filmu który "musiałam" obejrzeć na początek naszej znajomości. Dobrze ze mi podobało się dużo bardziej niż tobie bo jeszcze było by po małżeństwie. Mąż ma boksa ze wszystkimi częściami oraz gry na amige. I chyba ta stara wersja bardziej podobała mu sie niż obecna. Ja tylko napisze że mnie właśnie te obrzydliwe, brutalne i chore fragmenty najbardziej kupiły. Teraz już nawet w horrorach są bardziej ugrzecznione postacie.
Uwielbiam tą wersję bo się na niej wychowałem. Z tego powodu czytałem książki. Klimat, muzyka, efekty specjalne, wtedy to zrobiło mi dzieciństwo.
Istnieje wersja poprawiona tego filmu.
@@VademecumPopkultury Pod którą Lynch się nie podpisał :)
@@ZbysheqZavv.001 nie wiedziałem i jakoś mi to nie robi różnicy
Diuna powinna być 10 odcinkowym serialem.
I będzie
Duna to książka. Filmy to tylko adaptacje. Oryginał jest tylko jeden
zdecydowanie, bo tak to idzie po łebkach - ale, co ciekawe, książka TEŻ leci szybko z wątkami
Wow, to mnie zaskoczyłeś XD
Szczególnie, że wczoraj byłam drugi raz na DUNIE i będąc natchnięta sprawdzałam... fragmenty filmu z 84 xD
Skoro ruszyłeś go, może odważysz się też na serial z 2000?
jestem geriatrykiem :) w 84 miałem 19 lat. już byłem po dwóch Jarocinach... czekaliśmy na Diunę, bo to była dla nas fantazjowców biblia (pierwszy Polcon '84)... niestety totalny zawód już w tym czasie, jedynie nasze dziewczyny cieszyły się, że kochany Sting pokazał się prawie w pełnej krasie :)
Myślę, że po latach i dwóch nowych filmach, ten stary można wrzucić do szuflady guilty pleasures 😂. Ale tak jak pisze wiele osób, dla mnie to był pierwszy kontakt z Herbertem i naznaczył mnie na całe życie. Stringów Stinga nie odzobaczę do śmierci 🥲😋
Jak jesteśmy przy Lynchu to zrób retro recenzje jego najlepszych filmów Człowiek Słoń, Mulholand Drive, Blue Velvet, Dzikość Serca i Twin Peaks. Diuna była najsłabszym filmem w jego dorobku.
A mnie się podoba, ma swój styl.
Nareszcie! Czekałem na to 😁
David Lynch to przede wszystkim serial Twin Peaks - genialny zwłaszcza dla tych, którzy pierwszy raz oglądali go w latach 90-tych. Z filmów dodałbym świetną i jak na Lyncha całkiem normalną Prostą Historię, a do tego Człowiek Słoń i Mullholland Drive.
fajna, kwasowa jazda. trzeba oglądać w odpowiednim wieku, wtedy jest sztos. albo przynajmniej był. dawno, dawno temu.😂
Dziękuję za tę recenzję. Wiem, że Diuna Lyncha jest krindżowa, ale mam do niej sentyment i przyjemnie było posłuchać Twojej opinii, nawet negatywnej 🖤
Ale jedno trzeba pochwalić ten film dzięki tym urządzeniom dźwiękowym co tam w jednej scenie rozwala jakiś monolit czy co to było w każdym razie dzięki temu mamy genialne krzyki z Skyrim ze słynnym FUSSRODA! na czele
Taka by the way ciekawostka 😉
Jest to film wobec którego na pytanie "Ile punktów w skali 1-10 chcesz mu przyznać" odpowiadam: "Tak".
W tamtych latach powinni byli poprosić Scotta albo Spielberga. Mielibyśmy o jedno kultowe widowisko więcej.
W tamtych latach (1984) to powinni poprosić najlepszego wtedy plastyka wśród reżyserów: Terry Gilliama. W 1983 zrobił 'Sens życia wg Monty Pythona', z której krótszą perełkę 'Karmazynowe Ubezpieczenie Ostateczne' nominowano do BAFTY /watch?v=ecFBcpY9NHI . A to przecież była rozgrzewka, bo już w 1985 wyszedł genialny 'Brazil' (dziś przerażająco aktualny, a może nawet bardzie). Może i dobrze się stało: piękna to mogła być Diuna, ale jakby miał "Brazil' nie powstać...
Poprosili Scotta ale się wycofał jak się poznał na De Laurentisie i trafiło na Lyncha, który miał na koncie 2 filmy w tym sławnego „Człowieka Słonia”, którego skusił budżet i spodobały my się „dziwactwa” książki… problem, że Lynch nakręcił film 4-godzinny, a kompromisem dla niego był 3-godzinny a Laurentis chciał 2-godzinnego, więc odsunięto Lyncha od montażu.
@@GoodNightWroclawa w wersji 4 h, byłyby lepsze efekty? Lunch sam żałuję że się za to wziął i długość filmu może by wpłynął na lepsze wytłumaczenie fabuły ale.nie specjalnie na jakość filmu np pod względem efektów wizualnych
@@GoodNightWroclaw Bardzo ciekawe to, co napisałeś. Czyli mordercą tego projektu był producent, który chciał zrobić wypatroszonego z fabuły gniota i nawet Ridley by poległ podejmując taką współpracę.
Teraz już Scott lepiej nic już nie kreci dobił człowieka tym Napoleonem
Komentować film w wersji kinowej, kiedy długość filmu była kością niezgody między reżyserem a producentem, w czasie gdy na YT jest obecnie swobodnie dostępny 3-godzinny fan edit wg ostatniej wersji scenariusza Lyncha (ten z japońskimi napisami) jest lamerskie.😵💫
Dzięki, nie znałem. Będzie oglądane!
Ta wersja jest kultowa i bezbłędna =D
Po % świetnie się ją oglądać =p
BTW. film technicznie był wbrew pozorom naprawdę ciekawy.. warto poczytać o tych efektach specjalnych w czasach gdy nikt o CG nie myślał...
I na obiecane The Expanse czekam =[
Druga połowa lat 80, ośrodek wczasowy Szarlota koło Kościerzyny. Ja mały dzieciak snuje się w dymie papierosowym po "klubokawiarni" gdyż tylko było tam cudo z zachodniego świata zwane wideło😂 i można było na kineskopowym tv powieszonym gdzieś w rogu oglądać filmy jak w kinie 😅
No prawie jak w kinie bo jakość kasety VHS odtwarzanej kilkadziesiąt razy z mizernej kopi pirackiej to był bardziej spektakl światłocieni i teatr pantomimy 😂
Nie ważne leci jakiś film który mimo że SF (a to było zazwyczaj bardzo coool dla mnie ) - nudny jak flaki z olejem i nawet nie wzbudził mojego zainteresowana gdyby nie jedna scena która zostala mocno wryta w mojej pamięci.
Para bohaterów ucieka nocą przed wielką dżdżownica !!! Boze ale to było super!!! I jakie efekty!!! Ale reszta filmu jakaś nijaka więc zapomniałem o tym seansie az do począteku lat 90.
Wtedy to została wydana gra Dune ze stajni Cryo gdzie w intrze właśnie takie robaki się przewijaja.❤
Od razu złapałem co jest 5 i poszukałem filmu o tym tytule i już jako nastolatek jeszcze raz spróbowałem podejść do tematu. I powiem Wam...ma w sobie coś. Wiem wiem wady są straszne ale efekty robaków i muzyka zawsze mnie kopia i wracam z nostalgia do tych czasów dzieciństwa.
A co do reszty zgadzam się z Tobą. Pastisz albo karykatura ale i tak mam do niej sentyment.
Jestem fanem prozy Herberta uwielbiam gry komputerowe z tego uniwersum- DUNE2 to najlepsza pramatka strategi RTS.
Więc może ten film nie jest taki zły skoro zapadł w pamięć 😉
*pastisz
@@pajzano-gu4cufakt poprawiłem 💪
Ja nie pamiętam kiedy i gdzie widziałam ten film po raz pierwszy (znaczy wiem, że najpewniej w telewizji, bo gdzie?). Ale chyba coś musiałam z niego zapamiętać, (zdaje się, że właśnie tę scenę z
Czerwiem, choć do końca tak jak wyglądała) bo po iluś latach do niego wróciłam do niego i chyba wtedy ogarnęłam, że są książki... I że te książki to podobno arcydzieło. Chyba tak to mniej-wiecej wyglądało. Film ma coś w sobie mino jest tragiczny... A może właśnie dlatego? Bo to jest tak dziwne, że coś jednak z tego zapamiętasz... Wielkiego czerwia, Stinga w gaciach, muzykę? No ta akurat była dobra 😅
Jak wychodziła 1 część nowej Diuny postanowiłem przypomnieć sobie tą Davida Lyncha, którą oglądałem wieeele lat temu za małolata. Moje odczucia były takie, że ten film niestety bardzo źle się zestarzał
Tutaj na pewno Chani ma oddane co jej się należy w tej scenie gdzie Paul oświadcza, że bierze Irulanę, ale to Chani jest jego miłością i tamtej nawet spojrzeniem pożądania nie obdarzy , ona nie ma powodów aby wkurzona odjeżdżać na czerwiu. A teraz idę szukać kota...
16:57 nie tylko ,,Blade Runner" i Gwiezdne Wojny ale też ,,Diuna" Lyncha była 15 lat po ,,Odyseji Kosmicznej" Kubricka
Dokładnie!
Dokładnie.
Duna jest Franka a Odyseja Clarka. Ogromna różnica w pojemności dosłownie to tak jak zrobienie dania dla 4 rodziny i wyżywienie całego turnusu.
@@jaroslawpawlik5146 chodzi o scenografie i efekty w ,,Diunie" Lyncha, która pomimo 15 lat różnicy wygląda dużo gorzej niż ,,Odyseja Kosmiczna"
Michał kiedyś: z filmami Lyncha mi nie pod drodze
też Michał po obejrzeniu jego "Diuny": to jest ku*wa arcydzieło, 11/10
No to jeszcze proponuje retro ranty Ostatniego władcy wiatru Shalamana i Dragon Ball evolution
Pozdrawiam
Zgadzam się dosłownie z każdym słowem. Lubię muzykę z tego filmu.
Dla mnie Diuna Lyncha to przede wszystkim gigantyczna nostalgia, oglądałem ją pewnie pierwszy raz jak miałem 10 lat (czyli koło 1993 r.) z ojcem i musiałem zasłaniać oczy na scenach z baronem. Później regularnie wypożyczałem ją z pobliskiej wypożyczalni kaset i zajechałem na śmierć w swoim odtwarzaczu wideo. To jest ten ciekawy przykład tego, jak człowiek dowiaduje się dopiero po latach, kiedy pojawi się Internet, że oglądał kiepski film :) Bo skąd miałem wiedzieć to jako nastoletnie dziecko? Jeżeli nawet wtedy mi coś nie pasowało czy czegoś nie rozumiałem, to pewnie dlatego, że to właśnie taki wyrafinowany kawałek kultury "dla dorosłych".
Pod względem "dziwności" i pewnej aury "mistycyzmu" wylewającej się z ekranu Diuna bardzo kojarzy mi się z innym filmem, który również zrobił na mnie wówczas duże wrażenie, a mianowicie Excalibur z 1981 r. Pewnie jeżeli ktoś weźmie się znowu na poważnie za robienie filmu opartego o legendy arturiańskie, to też przy okazji dowiem się wówczas, ile warte było moje filmowe dzieciństwo :P
Ostatnio włączyłam ale nie dalam rady obejrzeć.Choć uwielbiam Lyncha.
Ten film mial miec chyba 2 części i byc o połowę dluzszy . Wytwórnia dala kase,ale produkcja się przeciągała,kilkaktorotnie przekroczono budżet i wytwórnia powiedziala dosc koniec,jak filmu nie ma to juz nie bedzie. Lynch zmontowal film z tego co zdazyl nakręcić a pozniej udal się do psychiatry i psychologa gdzie leczyl sie bardzo dlugo bo wpadl w jakąś depresję i nerwicę i jechal na tabsach bardzo długo. Kiedyś czytałam o produkcji tego filmu wizja była inna a wyszlo jak wyszlo,ja lubie ten film, chociaz no nie jest doskonały .Zrob Mulhollad Drive ,chyba najlepszy dil Lyncha , gdzie wszytko jest niby wyjasnione o co chodzi a jak sie zaczyna myleć o tym ,to nagle znajduje się inne wyjaśnienie. Siostry mi sie podobaja w starej Diunie bardziej ,z tymi czołami,Harkonenowie obrzydliwi hehe,ale to akurat chyba tak mialo być .
Te tarcze są najlepsze. Mocno się uśmiałem.
Rozumiem Twoje zarzuty i absolutnie rozbawiła mnie Twoja recenzja, ale ja ten film lubię. Widziałem go pierwszy raz kilka lat temu i jako nieczytającemu książki oglądało mi się to naprawdę spoko, takie 6-6,5/10. Ale Stinga w kosmicznych stringach już nie odzobaczę. 😀
Monolog naracji miażdży. Zawsze mam ciary, jak słyszę księżniczkę. Film jest świetny. Przypominam, że produkcja miała miejsce 40 lat temu.
Uwielbiam zwlaszcza wersje rozrzeżoną ❤ super kostiumy i uczucie jakbys był na kwasie
Z tą wersją akurat Lynch nie miał nic wspólnego
@@pawmal1988 nie wiedziałem 😀 dzięki za ciekawostkę
@@pawmal1988 Z wersją kinową, poza reżyserią, też nic bo go odsunięto od montażu.
@@GoodNightWroclaw aha to nawet nie wiedziałem, dzieki
Siemka może zrobisz retrorecenzję Żandarm i kosmici ?
Lekka przesada z 2/10 ale rozumiem twoją argumentację :) a co do powierzenia mu filmu, podobnie odbieram Jacksona i "Władcę pierścieni", nie wiem kto na to wpadł ale się udało.
Dziękuję, dla mnie to wciąż najlepszy film w uniwersum, ale warto poznać opinie krytyka.
Odnośnie Oppenheimera, cieszyłam się że nie poszłam do kina. To było kilka dobrych scen, jeden dobry efekt akustyczny a pół filmu bym przespała. Może jestem ignorantem, ale na Diunie dopiero po 1,5 odkryłam że mi noga zdrętwiała, bo zaczęła mega boleć 😂nie mogłam oderwać wzroku od ekranu, totalna immersja
No ja zasnęłam 😊
Od razu przyjemniej się ćwiczy, gdy jest taka długość materiału😊 kiedy zaprosisz dziewczynę i wspólnie coś zrecenzujecie? Może kolejną bajkę albo serial?
Aż się nie chce wychodzić ze świata Diuny 😢
Od Lyncha polecam "The Straight Story" z 1999 roku, to jeden z jego bardziej "przyziemnych" filmów, bez surrealizmu, ja osobiście byłem zachwycony, warto nadrobić.
Corridor Crew miało też fajny film jak nakładali efekt tarcz z Diuny Lyncha na sceny z Diuny Villeneuve'a. Ja mam jakąś słabość do lynchowskiej Diuny, choć bardziej jako guilty pleasure no i kocham Lyncha. No i ci nawigatorzy rzygający ogniem, piękne 😄
W ramach jak pierwsza Diuna Vileneuve'a wychodziła nadrobiłem ten film Lyncha notabene pierwszy jaki od niego widze i Pamiętam że była dla mnie meh znaczy okej coś doceniłem lubiłem te jego czerwie i to jak je zrobił no i Muzyka też spoko ale reszta meh 6/10 dałem wtedy a dziś po dwójce Vileneuve'a i w ogóle jego Diune uwielbiam tak przypomniałem sobie o tamtym filmie hmm myślę o nim znacznie gorzej i zastanawiam się czy nie odświeżyć sobie i chyba to zrobie.
A tak w ogóle co do reżysera poza Vileneuvem który mógłby diune zrobić przynajmniej wtedy nie dziś ale (pozdrawiam swojego znajomego z Filmwebu i też popieram to) moim zdaniem David Lean (Lawrence z Arabii uwielbiam☺️) powinien wyreżyserować Diune :)
16:54, ale ta rukwa przy krytyce oświetlenia weszła, lekka wręcz poetycka, jak w szczycie kariery Pana Pazury😶
Oglądałem Diunę z 84r. w erze wypożyczania magnetowidów i kaset. Film zrobił na mnie w owym czasie mega wrażenie.
Oj Michał, Michał, ty nie rozumiesz, ten film to trzeba oglądać w pełni Księżyca, kiedy Saturn jest ułożony do Plutona pod kątem 3 stopni do kąta Marsa (ale batonika, a nie planety). Dodatkowo musisz pić wino, które ma 30 lat, i wtedy ALE tylko wtedy być może... nie wykluczone, że ten film ci się spodoba i pokochasz go.😆
Ja też nie jestem fanem Lyncha i ten film kompletnie dla mnie nie działa.
Natomiast ubawiłem się oglądając Twoją recenzję.
Masz świetne poczucie humoru 😅
Wersja rozszerzona ma coś ponad trzy godziny, i faktycznie, pokazane jest więcej, jak n.p. trening prana bindu Alji, czy animowane wprowadzenie historyczne. To jest dopiero połączenie, krecha wprowadza do fabuły. Taniej było narysować widocznie.
Jeszcze recenzję potrzebujemy wersji Diuny z 2000 roku. To już robione ala serial.
Byloby jeszCze ddziwniej gdyby Jodorowski Alejandro zrobil Dune to bylaby jazda po kwasie bez kwasa ...
Jak ogladalem stara wersje za dzirciaka bylem zauroczony klimatem lekko schizoidalnym i o so chodzi. Ci nawigatorzy ... Czerwie eobily wrazenie. Teraz jak ogladalem starą to beke mialem po buchach ale i tak sentyment. Mnie sie podoba jako dziwnostka.
Ale Lynch to sfilmował tak jak Herbert to opisał a w D2 Denis dał dupy, wyrzucając z filmu wszystko, co stanowi o kultowości książki, chociaż D1 tego nie zapowiadała.
Wydawało mi się że pamiętam Diune Lyncha ale kot do dojenia mnie zaskoczył.
nie kot a kotka ....
Próbowałem obejrzeć ale nie zdusiłem, wyłączyłem po pierwszej scenie z Harkonenami ;d Po dziele Villeneuva ciężko się na to patrzy, a przed - nie chciałem sobie zaspojlerować. Swoją drogą jeśli Lynch poszedł w taki kicz to tylko dziękować Bogu że Jodorowski swojej Diuny nie nakręcił :D
Jestem bardzo ciekaw Twojej opinii na temat 3go sezonu Twin Peaks. Tak, tak, 3go :) Ja zbierałem z ziemi szczękę. Ale najpierw ogólnie zapoznaj się z jakimś opisem obu pierwszych sezonów (ich obejrzenie sporo zajmie, a zawsze możesz to nadrobić. Polecam, bo to jednak smutna historia :( ) + osobny film "Ogniu krocz ze mną" z tego uniwersum, aby ogólnie rozeznać się w sytuacji i postaciach, bo inaczej będzie trudno. Smaczki: gra większość aktorów z poprzednich sezonów (czujesz!), a kiedy jedna z aktorek cierpi na raka i jest w fazie terminalnej, umiera także w filmie (raczej "odchodzi"). To było bardzo emocjonalne... albo aktor grający demonicznego karła mówiącego wspak (" is this the future or is this the past") - zażądał takiej stawki, że Lynch zamienił go w 3 sezonie na... Well- sam zobaczysz :) Daj szansę chociaż pierwszemu odcinkowi, "akwarium Cię zaskoczy" - tyle mogę powiedzieć :) TO jest prawdziwy Lynch.
A ostatnia scena (SPOILER)
ostatniego odcinka mnie zmroziła i trzyma do dziś... beznadziejność sytuacji była powalająca - a już wydawało się...
Obejrzałem ten film kiedyś. i dobrze, że już go praktycznie nie pamiętam .
szła u nas w TV, ciekawe przeżycie
Ja bardzo lubię, ma swój klimat chociaż są momenty bardzo śmieszne. Pan Lynch we wczesnej młodości musiał dużo "zażywać" 😁
Hej! Może komentarz nie będzie odnośnie tego filmu, ale ostatnio obejrzałem serial "The Bear" na Disney + i nie widziałem jego recenzji u Ciebie. Z całego serca polecam! Chętnie bym posłuchał co Ty o nim myślisz 😄
Ps. Co z resztą odcinków Reachera? 😉
Proponuję Wersję reżyserska Lyncha. Ja uwielbiam . Tak naprawdę lubię wszystkie wersje na swòj sposòb. .Ale najbardziej książkowa jest Dumna miniserial telewizyjny. Ale efekty w tym widowisku robione są chyba na Amiga 500.😂
Wersja wydłużona nie jest reżyserską, w sensie lyncha nawet nie ma w napisach ;)
@@PonarzekajmyoFilmach To prawda . Widać nawet nie doròbki w scenach . Ale można wyobrazić sobie że miał większa perspektywę na produkcję tego filmu za nim nie wparowali z nożyczkami producenci . Aktorzy mieli angaże na trylogię . Pozdro
Co do wyboru reżysera to producentami byli Dino De Laurentiis i jego córka Raffaella. Ci co się interesują piłką wiedzą czego można się po tej rodzinie spodziewać.
Ale na to czekałem !
Father the sleeper has awakend! Brakuje mi tej sceny w nowej Diunie.
Jak miałem 10 lat to chyba z 50 razy obejrzałem "Willow" , teraz powróciłem no i widzę o co w tym wszystkim chodzi.
Być może się ta wersja specjalnie nie udała, ale bez niej twórcy nowszej wersji nie dowiedzieliby się jak łatwo zepsuć film o Diunie.
Po obejrzeniu tego filmu zacząłem szukać książek, mały nie dosyt koncepcja tego świata mi się spodobała.
Przypomniałem sobie rok temu tą ambitną porażkę Lyncha po której reżyser “Człowieka Słonia” (po dużym sukcesie tego filmu zaproponowano Davidowi ekranizację powieści Herberta) postanowił więcej nie bawić się w superprodukcje. Film kręcono 3 lata i ciągłe wojny z producentami, więc już więcej Lynch nie nakręcił z gatunku SF, ani żadnej superprodukcji. Ale tym razem obejrzałem wersję w której zamiast nazwiska reżysera jest pseudonim Judas Booth i Alan Smithee. Smithee jest to pseudonim używany przez reżyserów gdy nie chcą z daną wersją filmu mieć nic wspólnego. Dotyczy to wersji, którą bez zgody reżysera producenci zmontowali dodając sceny, które Lynch wyciął, a na początku filmu posłużono się rysunkami ze storyboardu. No i taką wersje prawie 3godzinną obejrzałem.
Nie pamiętam dokładnie wersji lynchowej, ale pamiętam że to był chaotyczny film do którego widać, że producenci się wtrącali. Więc nie dziwne, że reżyser nie chce mieć z filmem nic wspólnego i omija temat Diuny w każdym wywiadzie. Producenci dokręcili kilka scen bez zgody reżysera, dodali monologi by fabuła była zrozumiała, np. początek w lynchowej wersji z Virginią Madsen to nie jest pomysł reżysera (w wersji tej co widziałem Madsen pojawia się w epizodzie i nie ma żadnego dialogu) i w przypadku dłuższej wersji nic się nie zmieniło, bo to wciąż chaotyczny film.
“Diuna” to ambitna porażka, ale lubię tą porażkę. Co prawda niektóre sceny z efektami specjalnymi się bardzo postarzały, ale sporo scen robi wciąż wrażeniem realizacyjnym rozmachem. Film ma przepiękne zdjęcia i znakomitą obsadę. Tutaj nawet w epizodzie pojawiają się znane nazwiska, a część aktorów to ci co w latach 80ych zaczynali karierę, czyli tak samo jak w nowej wersji. Oczywiście skoro to film Lyncha to pojawiają się jego ulubieni aktorzy jak Everett McGill, a przede wszystkim jego przyjaciele jak Jack Nance, w tamtych latach mąż aktorki co grała Damę z Pieńkiem w “Twin Peaks” (grał w każdym filmie Lyncha, oprócz “Człowieka słonia”, czyli od “Głowy do wycierania” do “Zagubionej Autostrady”) oraz Kyle McLachlan.
Muszę powiedzieć, że jak uwielbiam pupilka Lyncha, który nie wiedzieć czemu, a to naprawdę dobry aktor, najlepsze role zaliczył u swojego przyjaciela. Jakoś tylko twórca “Dzikości serca” potrafi cały talent aktorski wyciągnąć z agenta Coopera. Choć ma kilka dobrych nie lynchowych ról, jak w np. “The Doors”, “Hidden”, “Flitstones”, czy w “Procesie” wg Kafki, ale kojarzony jest głównie Kyle jako aktor i przyjaciel Lyncha. Zapamiętałem McLachlana z dotychczasowych seansów “Diuny”, że niezbyt dobrze wypadł i jest nijaki.
Do tej pory uważałem, że trema go musiała zjeść, a przecież to była rola główna w superprodukcji co do której były wielkie oczekiwania i producenci nie szczędzili na nią kasy, która okazała się wtopą finansową i artystyczną. Więc też nie dziwiło mnie, że nie dał rady debiutując w produkcji, wobec której były tak wielkie oczekiwania, ale przyznam, że myliłem się przez te lata od ostatniego seansu “Diuny”. Miałem mylne wyobrażenie o debiucie McLachlana, jak teraz oglądałem to podobał mi się w roli Paula.
Tworzy ciekawą postać, może to nie jest poziom jego najlepszych ról, ale jak na debiut wystarczy. Nie odstaje wcale od reszty. Widać u 24- latka potencjał aktorski. Ale zastanawiało mnie w czasie seansu co innego, to jak udało się Lynchowi namówić producentów by zatrudnić debiutanta do głównej roli. Może uznali, że tyle nazwisk znanych pojawia się, że zaoszczędzą na nieznanym nikomu debiutancie, któremu zapłacą grosze.
Co do filmu to co prawda nie do końca jest udany produkt, ale trzeba przyznać, że nawet w chaotycznej superprodukcji widać rękę reżysera. Jest kilka scen które mi się kojarzyły z “Głową do wycierania”, a nawet z nowym Twin {eak. No i jak to bywa u Lyncha z negatywnymi postaciami budzą przerażenie i niepokój, ale też fascynują. Tak jest z Dennisem Hooperem w “Blue Velvet” czy BOBem w “Twin Peaks” - identycznie jest z Baronem i jego ludźmi, których świetnie grają Kenneth McMillan, Brad Dourif i Sting (nigdy nie zapomnę sceny jak Sting wyłania się w samych majtkach i Baron wyraźnie na niego leci). Szarżują na całego, widać jaką mają dobrą zabawę.
Za każdym razem jak oglądam filmy Lyncha odnoszę wrażenie, że chyba musi reżyser kochać psychopatów ze swoich filmów. Oprócz aktorstwa (choć nie każdy gra dobrze, bo niektórzy grają strasznie drewnianie i co ciekawe nie aktorzy znani z Twin Peaks, jak Ed czy Pete Martell) oraz zdjęć i strony wizualnej film zachwyca jak to w filmach Lyncha bywa muzyką, którą uważam za dużo lepszą od tej z nowej wersji. Wszystkie sceny, zwłaszcza z czerwiami i gdy muzyka wychodzi na pierwszy plan to miałem ciary.
Chociaż muszę powiedzieć, że Lynch nie umie kręcić scen batalistycznych, scen akcji z dużą ilością ludzi, więc nie dziwne, że więcej nie zrobił żadnego SF, ani żadnej superprodukcji. Pewnie to wina tego, że to debiut przy tak ogromnej produkcji. Po dramacie “Człowiek słoń” wrzucono go na głęboką wodę, ale sceny walk wszystkie są takie sobie. Może jakby “Diuna” odniosła sukces, a reżyser nakręcił więcej superprodukcji to by sceny akcji byłyby u Lyncha coraz lepsze, ale za to wszystkie sceny z czerwiami dają radę - jest w nich moc i siła.
Podsumowując “Diuna” to nieudany film, w którym są świetne sceny i słabe. Widać w filmie sporo problemów, ale też nie jest to jeden z najgorszych filmów jakie powstały. Po prostu nieudana ambitna porażka, którą jednak warto znać. Postawię “Diunie” 6/10 i można powiedzieć, że tylko lub aż tyle, ale zależy jak na to patrzeć przez problemy jakie film przeszedł.
Aż mam ochotę sama sprawdzić
Zrobisz recenzje niekończącej się opowieści ??
Jeśli mowa o filmach dziwnych to polecam Gummo (1997) dość specyficzne doświadczenie 😉
Jeszcze Ci zostały seriale 😊😊😊
Denis Villeneuve tez by poległ gdyby robił swoją Dune w 1984 roku bez komputerów( bo jakie wtedy były efekty komputerowe) i milardów wydanych w ciemno przez wytwórnie
Propozycja do retrorecenzji: "Immortal-kobieta pulapka" oraz "Mlyn i krzyz", ciekawie uzyte technologie, a i interesujace filmy (to tylko opinia). Pozdro!
Nie do końca się z Tobą zgadzam, bo może nie do końca mocno zagłębiłeś się w temat. To podpowiem, że Lynch nakręcił materiał na przeszło cztery godziny. Skrócił go do absolutnego (według niego) minimum czyli trzech godzin. Niestety, nie zapewnił sobie tzw ''Final cut" w kontrakcie, studio wzięło się do roboty i skróciło materiał do około dwóch godzin. Czyli pewnie do tej wersji co recenzujesz. Także krytykowanie, jego ostatecznej wizji, czy zrozumiał czy nie zrozumiał, że świat Ci nie działa, że Ci się nie spina. Ok rozumiem, aczkolwiek ale warto by było przedstawić w tej sytuacji kontekst i z czego to wynikało. Ja mam pewien sentyment do niego za muzykę, tę wspomnianą dziwność, oczywiście jest tu trochę tandety, trochę guilty pleasure, ALE jest tu pewna odjechana wizja, która niestety została zniszczona przez studio i smutnych panów w garniturach. Pewnie już nigdy nie dostaniemy czegoś na miarę Director`s Cut, ale jeżeli chcesz się pośmiać może trochę mniej to polecam wpisanie sobie Dune (1984) Alternative Edition Redux | Special 1080p Edition [Spicediver]. Gość odrestaurował oryginalną wersję, dodał wiele scen, które gdzieś cudem się uchowały w różnych edycjach czy archiwach i połączył to w trzygodzinny materiał. Moim zdaniem dużo lepiej oddaje to czym mogło to być, i trochę zmienia postrzeganie całości. POZDRO! 😉
Lepsza od tego jest wersja z japońskimi napisami 3:04:00
@@GoodNightWroclaw nie znam, ale z czym dokładnie lepsza?
Michale to samo było w blade runnerze. Lektor z offu jest zrobiony wbrew reżyserowi przez producentów którzy uważali ze nikt nie zrozumie fabuły. To ich ocena reżyserii. A może takie czasy. Diuna to to była walka z producentami. Wersja reżysera nigdy nie powstała. Dobrze ze udało im się zamknąć projekt.
Oglądałem kiedyś ten film. Był tak creepy, że po prostu nie wiedziałem czy ktoś sobie robi jaja czy serio to traktować. Myślałem że cała Diuna jest taka. Potem wyszedł jednak ten nowożytny film i się okazało, że jest całkiem spoko. Drugiej części nie widziałem jeszcze, ale 1 była wporzo. Książki SF to nie mój klimat, więc nie będę pewnie się za to brał.
Ludzie mam pytanie: czy tylko mi się zdawało, że w tym filmie jest Sting w złotych gaciach?
Jest, ale w jakich gaciach to niepamietam
@@mirosawmiskiewicz1366 no właśnie... W tym kłopot; Sting w gaciach jest... Ale nie w złotych, a ja przez bardzo długi czas myślałam, że w złotych:)
Ciekawostka
Aby Wyreżyserować ten film Lynch odrzucił propozycje nakręcenia Powrotu Jedi
I pytanie czy Powrót jedi zrobił by lepiej czy tak samo słabo jak diune?
jest nawet słynna anegdota Lyncha jak opowiada o odrzuceniu propozycji, lata gdzieś na yt.
Film włączyłem by pokręcić beke z starocia a dowiedziałem się więcej o oryginalnym lore niż z filmów mu poświęconych xd
Na CDA jest rozszerzona wersja , dłuższą o 40 min . Tam wtedy to jakoś z sensem się ogląda..Lynchowi wycieli dużo scen z których nie był zadowolony bo doszli do wniosku że film będzie za długi. 😬
Nawet nie wiedziałem, że jest dłuższa wersja choć o tym, że film miał być dłuższy słyszałem.
Był z nich zadowolony bo planował 4-godzinny film, gdzie kompromisem z jego strony był 3-godzinny ale producent De Laurentis chciał 2-godzinny i postawił na swoim bo Lynch nie miał w kontrakcie tzw. „final cut”.
@@lukaszslowikowski1001Są 2 albo 3 fan edit, najbardziej znany SpiceDiver prawie 3 godziny ale najlepszy taki z Japońskimi napisami ponad 3 godziny.
Mam zgoła inne zdanie, ale się uśmiałem. Dzięki
Wydaje mi się , że Devid Lynch odpowiadał za nakręcenie Diuny z wymienionych przez ciebie przyczyn,film był skazany na porażkę więc zapewne żaden inny reżyser nie chciał się pod tym podpisać.
Przede wszystkim filmy science-fiction starzeją się bardzo niewdzięcznie i to na tym co pokazałeś widać było po 1000kroć. W przeciwieństwie do Ciebie cenie pokręcony klimat Zaginionej Autostrady itd., więc teoretycznie powinienem film ocenić wyżej. Ale cóż... Diune w jego wydaniu uważam za kompletny niewypał i oceniam jeszcze niżej niż Ty w dorobku Lyncha. Masz racje, że to nieporozumienie, na tym stanowisku to nazwisko. Dzięki za recenzję.
Podpisuję się rękami i nogami pod tą recenzją. 🤔 Dune Lyncha nadrobiłam znając już książkę i będąc po pierwszej części kinowej Villeneuva. 😂
tak swoją drogą - nie chciałoby Ci się zrobic retro-recki "dzikości serca"? jeden z "normalniejszych" filmów lyncha, cage w roli głównej i kultowy tekst o kurtce z wężowej skory...
Diunę 1984, puścili dużo później w telewizyjnej dwójce, w cyklu kino konesera albo coś takiego, jak pamiętam późno wieczorem, film z jednej strony odpychający,ale z drugiej mający swój klimat, taki zabieg, że słyszymy monologi wewnętrzne bohaterów był swego czasu bardzo popularny i nie ma się co dziwić,że zastosowano to tu żeby zrobić ekspozycję, bo czas ograniczony. Wcześniej ten film mnie nie porwał, ale teraz z perspektywy czasu, no coś w nim jest.😀Ale te kostiumy ciekawe no i te Bene Geserit jak ze średniowiecznych obrazów.
Ja oglądałem z kasety w 1991 roku gdy byłem zapuszkowany ... puszczali też p.rnosy .. na świetlicy
Monologi wewnętrzne są podstawą całej literackiej serii Kroniki Diuny a im dalej w las tym ich więcej, więc tym prostym trickiem Lynch bliżył się do oryginału bardziej niż Denis, co można niestety stwierdzić po D2.
@@GoodNightWroclawczyli Diuna powinna być anime. Tam monologi wewnętrzne nikogo nie dziwią xd
Oooo, Dune od Camerona w latach 80-tych. Albo od Scotta. Może od Scotta nawet bardziej - powiedziałbym, ze pierwszemu Obcemu bliżej do Duny, niż drugiemu;)
Lynch byl na melanżu...
Ej ale Księżniczka w prologu lepiej tłumaczy przyczynę całego zamieszania niż jak na razie dwa filmy DV., które są dobre ale po ciul im ta przyprawa?
Slow motion - Zack Snyder stwierdził: To jest najfajniejsze!
Wielkie wybuchy - Michael Bay stwierdził: To jest najfajniejsze!
Ujęcia na stopy - Quentin Tarantino stwierdził: To jest najfajniejsze!
Szczur był po to aby nakręcać kota do produkcji antidotum. To Gieldi Prime jest: rzeczy dzieją się tylko w dużym stresie.
Ej no, jak to koniec z Diuną? A mini-serial kiedy?
Nawet dwa, bo była Diuna i Dzieci Diuny z Jamsem M... E, no młodym Profesorem X
O kurła w końcu
Diuna Lyncha kojarzy mi się wyłącznie ze Stingiem w gatkach "ze skrzydełkami".
Ja przez długi czas widziałam tam złote gacie, a nie skrzydlate gacie😅
Akurat Sting IMO dużo bardziej pasował do postaci Feyda - wyniku wielowiekowej ścisłej hodowli Benne Gesserit. Chociaż, co zabawne, z opisu i roli postaci książkowej najbardziej pasuje Chalamet, może z lekkim makijażem pogłębiającym oczy.
A kiedy retrorecenzja Ostatniego Mohikanina?
Przeczytałem wszystkie części Diuny i byłem zafascynowany dzcxególnie pierwszym tomem, ale filmu z 1984r. nigdy do końca nie obejrzałem pomimo podjęcia kilku prób.
22:56 dobra ale jest jedna rzecz która dla mnie tą scene polepsza Muzyka
Oglądasz serial Ted? Przyjemny odmóżdżacz 😅
Plastik i teatr 🙂 też mi nie klika już. Jestem rocznik 75 oglądałem za dzieciaka i już wtedy wydawał mi się podejrzany 😃