Krzysztof Kamil Baczyński - Deszcze

Поділитися
Вставка
  • Опубліковано 15 вер 2024
  • Krzysztof Kamil Baczyński - Deszcze:
    Deszcz jak siwe łodygi, szary szum,
    a u okien smutek i konanie.
    Taki deszcz kocham, taki szelest strun,
    deszcz - życiu zmiłowanie.
    Dalekie pociągi jeszcze jadą dalej
    bez ciebie. Cóż? Bez ciebie. Cóż?
    w ogrody wód, w jeziora żalu,
    w liście, w aleje szklanych róż.
    I czekasz jeszcze? Jeszcze czekasz?
    Deszcz jest jak litość - wszystko zetrze:
    i krew z bojowisk, i człowieka,
    i skamieniałe z trwóg powietrze.
    A ty u okien jeszcze marzysz,
    nagrobku smutny. Czasu napis
    spływa po mrocznej, głuchej twarzy,
    może to deszczem, może łzami.
    I to, że miłość, a nie taka,
    i to, że nie dość cios bolesny,
    a tylko ciemny jak krzyk ptaka,
    i to, że płacz, a tak cielesny.
    I to, że winy niepowrotne,
    a jedna drugą coraz woła,
    i to, jakbyś u wrót kościoła
    widzenie miał jak sen samotne.
    I stojąc tak w szeleście szklanym,
    czuję, jak ląd odpływa w poszum.
    Odejdą wszyscy ukochani,
    po jednym wszyscy - krzyże niosąc,
    a jeszcze innych deszcz oddali,
    a jeszcze inni w mroku zginą,
    staną za szkłem, co jak ze stali,
    i nie doznani miną, miną.
    I przejdą deszcze, zetną deszcze,
    jak kosy ciche i bolesne,
    i cień pokryje, cień omyje.
    A tak kochając, walcząc, prosząc
    stanę u źródeł - studni ciemnych,
    w groźnym milczeniu ręce wznosząc,
    jak pies pod pustym biczem głosu.
    Nie pokochany, nie zabity,
    nie napełniony, niedorzeczny,
    poczuję deszcz czy płacz serdeczny,
    że wszystko Bogu nadaremno.
    Zostanę sam. Ja sam i ciemność.
    I tylko krople, deszcze, deszcze
    coraz to cichsze, bezbolesne.
    ukończone 21 II 43r.
    Śpiew z pożogi, 1947

КОМЕНТАРІ • 5