Postać Hanksa jest wyjęta jak ze starych kreskówek Disneya. Jeszcze tu brakowało, żeby schował się za jakimś rogiem i zaczął pocierać rączki mówiąc jaki to on jest zły. Oczywiście szyderczo się przy tym śmiejąc xd.
Świetny kinowy film. Nigdy nie byłem fanem Elvisa, uważałem jego twórczość za wręcz kiczowatą, ale po seansie muszę posypać głowę popiołem, kurczę gość robił naprawdę niezłe show. No i ta muzyka w filmie "podrasowana" współczesnym bitem. 8/10.
Żałuj, że nie byłeś w kinie. O ile nie mam ochoty wybierać się na ciche produkcje jak film balkonowy do kina, to to aż się prosi! Cieszę się, że docenileś, bo w moim gronie pojawiło się trochę krytyków motywu lunaparku. Dla mnie połączenie muzyczne czarnej muzyki lat 50-60 i współczesnego rapu przez bluess- genialne, choć na początku miałam zgrzyt, to dałam się przekonać. Wspaniale poruszyli kwestie rasizmu i seksizmu. W jednej scenie dziewczyny w majtkach z ameryką na kroczu tańczą wyciągają mężów z domów, a w drugiej Elvis dostaje zjeby za taniec biodrami, bo wyciąga żony i córki z domu ;)
Ha. Tom Hanks zagrał moim zdaniem brawurowo. Gesty, krótkie dialogi i mimika. To warsztat ubogi ale trudny i pokazuje że nie każdy mógłby tak opowiedzieć te historie aby nie przyćmić gwiazdy i głównej postaci Elvisa. Idealna równowaga: mało widoczny Hanks i historia Elvisa opowiedziana genialnie. Całości dopełnia światło i muzyka. Nie wyszedłem z kina aż nie skończyły się napisy bo aż żal było skończyć. Nie jestem fanem Elvisa ale ten film rzuca mocne i wartościowe światło na ikonę rock and rolla. Polecam
Byłem w kinie na Elvisie i mam kompletnie inne odczucia po seansie. Bardzo męczyły mnie właśnie te sceny z montażem kiedy na ekran wyskakiwały różne okna z historii albo jednoczesne pokazywanie różnych momentów bardzo mi nie odpowiadało. Jedynie moją uwagę zwróciło ostatnie 40 min filmu gdzie całość wyhamowała i film zaczął być dla mnie oglądalny. Czuć było także w niektórych scenach taką "sztuczność" scenerii, np. kiedy Elvis jedzie kabrioletem do klubu muzycznego, cała sceneria na ulicy, czuć że jest to plan filmowy zrobiony sztucznie, wszystko jest takie idealne.
Trzeba orientować się w innych filmach tego reżysera i wtedy nie ma zaskoczenia. Pierwszy raz zerknęłam się z Moulin Rouge i jakiś czas był to dla mnie tak bardzo kiczowaty styl, że czułam ciarki żenady a z czasem okazało się że polubiłam i w końcu oglądam ten film raz do roku.
Przedziwny film. Pierwsza połowa aż boleśnie dynamiczna i kolorowa. Naprawdę miałem aż trudność z obejrzeniem. Ale potem...miód...a gra aktorska...wow. Tylko mało tego Elvisa w Elvisie...w sensie mało można się z filmu dowiedzieć. Ot, podstawy w wikipedii. Ale film bardzo na plus.
Ciekawe. Ja miałam inne odczucia co do kreacji Elvisa przez Butlera. Postać Elvisa była mi znana tyle o ile, dlatego po wyjściu z kina zasiadłam do oglądania jakichś jego występów live. W filmie jest bowiem "odwzorowanych" wiele autentycznych koncertów tego muzyka. I moja refleksja była taka, że Butler bardzo mocno Elvisa przerysował. Tak, on był ekscentryczny, tak, miał swój dziwny taniec, który stał się potem kultowy, ale w filmie jest to wszystko bardzo podkręcone.
Po dłuuuugiej przerwie postanowiłam wybrać się do kina przy okazji wizyty w moim rodzinnym miasteczku i szczęśliwie trafiłam właśnie na "Elvisa". Na początku byłam zaskoczona tym kalejdoskopem kolorowych obrazów, a zaraz potem przepadłam, tytułowa rola- mistrzowska! Film przypominał mi trochę ruchomy komiks i wydaje mi się, że takie jednostronne przedstawienie postaci było celowe, ten "dobry" kontra "złol". Może uznano, że taka intensywna oprawa wizualna plus pogłębione studium psychologiczne to właśnie byłoby zbyt wiele. I tak wyszłam z kina zaczarowana i jeszcze kilka dni wracały do mnie wspomnienia seansu.
"Elvis" to jeden z najważniejszych filmów w moim życiu spośród całego mnóstwa tworów, które widziałem. Spośród tych wszystkich wylukrowanych kreacji superbohaterskich, wśród całej gamy tworów blockbusterów lub innych odmóżdżaczy, na które hurtem chodzimy do kin, "Elvis" okazał się czymś ponad to: kwiatem o niewypowiedzianym pięknie. Na elvisowskiej filmowej wizji Australijskiego reżysera, cóż, byłem trzykrotnie; pierwszy raz widziałem obraz w Multikinie, potem w Dolby Atmos w Heliosie i jeszcze raz ponownie w tym kinopleksie właśnie (wciąż mi mało! Przymierzam się do zakupu filmu na płycie 4K!). Żałuję jednego: gdy latem, podczas pierwszych premier "Elvisa", byłem na weekendzie w Poznaniu i Wrocławiu... zupełnie zapomniałem, że ta perełka jest puszczana w immersyjnym formacie IMAX Sam film owszem jakieś ,,mikropęknięcia" na swej idealnej powierzchni ma, ale w kontekście fenomenalnie całościowo skonstruowanego (zrealizowanego i montowanego dzieła) obrazu, nic one nie znaczą. Nie mam doświadczenia zawodowego w kinematografii, ale z tego, co pozwala ogólnie o filmie powiedzieć mi moja nabyta wiedza, przeczuwam, że "Elvis" może zgarnąć kilka Oscarów na gali w 2023 roku. Montaż, dźwięk, muzyka, aktorstwo! P.S. A ta piosenka w filmie, "That's all right mama" - sposób jej montażu (sekwencje z przeszłości Elvisa z czarnoskórym wokalistą), nagrania, ta jej energia: coś pięknego! "Elvis" - rzecz o miłości i pasji do muzyki!
boski, artystyczny kicz, czyli Buzz z małżonką w pełnej krasie ! ten styl wizualny można tylko pokochać albo znienawidzieć. ja wielbię całym serduszkiem od lat
Powiem tak - patrząc na ten film rzemieślniczo (ruch kamery, montaż, muzyka, zdjęcia, kostiumy) to jest absolutne cudo ale moim zdaniem fabuła leży, nie widziałam w tym filmie nic poza laurką (bardzo ładną) ale wciąż laurką. Natomiast gra aktorska jest w punkt, główny aktor ciągnie ten film niesamowicie.
Ten film się podoba, bo to rewelacyjnie podana bajka, w której mamy złą czarownicę (w tej roli, uważam, że specjalnie przerysowany Tom Hanks) i biedną, zwodzoną przez czarownicę królewnę ( w tej roli król rock and rolla czyli sam Elvis). Jako zła czarownica Tom Hanks wypadł rewelacyjnie (nadal moje zdanie), a jeszcze lepiej Austin Butler w roli królewny Śnieżki vel króla rock and rolla.
Dokładnie przedwczoraj (wtorek 27.09) też obejrzałem ten film na HBO MAX i mam niemal identyczne odczucia. Bardzo żałuję, że postać pułkownika została tak "spłaszczona", bo można było pokazać, że nie jest tak jednoznacznie złym człowiekiem, można było pokazać wyraźniej jego lęki, jego słabości, wewnętrzne demony itd .... Elvisa moim zdaniem przedstawiono dobrze. Myślę, że pogłębianie jego postaci doprowadziłoby do tego, że film zmienia się w nierówny dramat, a tak to zachował dużo spójności. Generalnie super się bawiłem i kupuję takie kino. Dla porównania: tydzień temu wreszcie zobaczyłem Aquaman'a (MCU) i .... ręce mi opadły.... Strasznie debilne te produkcje, ale cóż - jest popyt, to jest i podaż. W każdym razie gdybym miał na siłę te dwa filmy oceniać, to Elvis jest perełką przy Aquaman'ie. A co dopiero mówić o jeszcze lepszych produkcjach (Zielony Rycerz - cuuuudo!). Pozdrawiam Marcinie ! P.S. marzy mi się, że w grudniu lub styczniu znowu zobaczę Cię u Borysa i Rocka - tworzycie idealny tercet do "rozjeżdżania" filmów ;-)
Oglądałem w kinie 1x potem czekałem na wersję na HBO przy 4k dobrych głośnikach film już 2x obejrzany z rodziną, kilka scen puszczanych czasem w tle przy jakiejś pracy w domu. Dla mnie perełka tego roku 9/10. Minus za drugą połowę filmu, troszkę tam dla mnie stracił, Tom Hanks (zgadzam się że mogli z niego nieco więcej wycisnąć) Poza tym każdemu kto nie oglądał polecam nadrobić
Austin Butler byłby odpowiednim aktorem do zagrania Marilyna Mansona. Chętnie obejrzałbym film o nim. Jednak póki Manson żyje pewnie nie ma co na to liczyć.
Przepraszam że nie dałem znać wcześniej, ale sam obejrzałem go 6 dni temu. Jest rewelacyjny. Dokładnie czas zleciał nie wiem kiedy, został nie dosyt, ale odkryłem Elvisa. Muzyka jest świetna i teksty. Polecam.
Austin Butler jest świetny. Wpadł mi w oko jako aktor w Switched at Birth, a potem w Kronikach Shannary. Jego uśmiech mnie rozwala i chociaż na pierwszy rzut oka to taki słodki chłopak, pokazuje, że potrafi więcej. Podobała mi się rola Elvisa, chociaż sam film mnie w końcu zmęczył. Nadal nie wiem, dlaczego, ale chyba bardziej chodzi mi o rolę Toma Hanksa. Wkurzał mnie i w końcu wkurzanie mnie zmęczyło.
Jeśli podobał Ci się "Elvis" to musisz obejrzeć opus magnum Baza Luhrmanna, genialne "Moulin Rouge". W porównaniu z filmem z Kidman, "Elvis" to spokojna produkcja.
Uwielbiam Twoje filmy, są dla mnie w pewien sposób inspirujące jako że sam montuje co nie co :) Swoją drogą film "Elvis" to naprawdę dobre kino które mnie wciągnęło i tak jak Ty czułem niedosyt. Pozdro 🤠👊
Miałem podobną sytuację do Ciebie, film włączyłem na chwilę, bo miałem czym innym się zająć, i tak zostałem do końca seansu. Natomiast jeżeli chodzi o sam scenariusz, jest momentami przerysowany, ale mi to nie przeszkadzało. Z resztą nie dało by się inaczej pokazać Króla i jego życie, karierę wzloty i upadki w tak krótkim czasie. Pozdrawiam serdecznie.
Prawie każdy biopic teraz jest przerysowany. Znak naszych czasów. Reżyserzy boją się też często pokazać bardziej "kontrowersyjne" części życia danego artysty.
Jak zawsze świetny materiał. Zgadzam się ze wszystkim. Ten film to jazda bez trzymanki, uczta audiowizualna. A Austin? Sama na scenach jego koncertu chciałam zacząć zachowywać się jak jego fanki.
No nie wiem, facet który prowadzi taki kanał i przeoczył Elvisa w kinie - no wiem,, niewybaczalny błąd :) To co on takiego oglądał w tym kinie?! Ja poszedłem na Elvisa m.in. dlatego, że nic lepszego nie leciało w tamtym czasie, i chciałem samemu zweryfikować tą charakteryzację, którą tak Grażyna Torbicka skrytykowała (kobieta która prawie nigdy nie wypowiada się źle o jakimś filmie). Polecam Kocham Cię Kino w każdy piątek w Radio Zet - tak przynajmniej było kiedyś.
Cześć marcin mam coś nie na temat Powinieneś obejrzeć uśmiechnij się horror w kinach niedawno wszedł Bardzo dobrze nagrany, aktorzy też fajnie grają i przede wszystkim jest bardzo oryginalny. Filmikiem na ten temat bym nie pogardził
Hello Jaki wasz ranking filmów Baza Lurhmana? U mnie: 1.Moulin rouge 10/10 2.Elvis 9,5/10 3.Australia 9/10 4.Wielki gatsby 8/10 Roztańczony buntownik i Romeo I Julia do nadrobienia Pozdrawiam
Film jest mega chaotyczny z początku i pod wieloma względami nie miałem poczucia by jakoś eksplorował jego twórczość. Bardziej chodziło o wizerunek i stronę "celebryty".
Marcinie, jak na znawcę kina kategorii ciężkiej (tu bez ironii) taki wstęp do materiału nie przystoi komuś takiemu. ;))) Aby mnie namówić na oglądanie Elvisa wystarczyły dwa słowa: BAZ LUHRMANN. No i podejrzewam, że musiałeś leżeć w śpiączce przez ostatnie pół roku jeśli udało ci się nie obejrzeć kozackiego zwiastuna do tego filmu. ;)))))) Jak Baz Luhrmann bierze się za realizację to pierwszym przymiotnikiem jaki mi przychodzi do głowy w ciemno na temat jego filmu to taki, że będzie on spektakularny w każdej warstwie. Jeśli Elvis nie zgarnie co najmniej kliku Oskarów (nie tylko za montaż) to będzie to zbrodnia w biały dzień na oczach milionów ludzi. A co do "Bohemian Rapsody" to jakikolwiek Oskar dla tego filmu to ...ekhm.. delikatnie pisząc nadużycie i przejaw słabości całego Hollywood.
Wiem dlaczego tobie się ten film podobał. Dlatego, że podobał ci się film... Ale od początku. Oglądam Elvisa i pytam siebie - gdzie ja ten typ reżyserii już widziałem? No i wyszło szydło z worka, bo reżyserem Elvisa jest ten sam gość co wyreżyserował film "Wielki Gatsby" - Baz Luhrmann. Widać to w każdej minucie. Oczywiście na plus, rewelacja :) Polecam.
Moj problem z filmem jest taki, ze historia zostala plytko opowiedziana. Dzisiaj premiere ma Blondynka i nie moge sie doczekac, az zobacze, poniewaz reklamowano go problemami gwiazdy, zamiast po raz kolejny mowic, jakie to wspaniale zycie bylo, niczym jak influencerzy z instagrama. Przestroga, edukacja, mrok.
Kurczę, to tylko mnie ten film nie przypadł do gustu? Jednym zdaniem opisałbym go jako zlepek teledysków, reklam czy wrzutek z tiktoka. Jak dla mnie tak dynamiczny montaż przyprawia o ból głowy. Ale warto samemu sprawdzić bo film nie jest zły, z przerwami obejrzałem cały.
Mnie również odrzuca konwencja tego filmu. Słuchając Marcina odnoszę wrażenie, że oglądaliśmy inny film. W żadnym innym obrazie nie kłuło mnie w oczy takie przedstawianie historii. Czułem się jak bym oglądał wybrakowany, pocięty film co przy jego długości brzmi niedorzecznie. Te sklejki/zlepki irytowały mnie niesamowicie, a postać odgrywana przez Toma Hanks'a sprawiała wrażenie wyjętej z kreskówki/komiksu z pierwszej połowy minionego wieku. Z żadnym z bohaterów nie poczułem więzi, bo wszystko było... zlepkiem/sklejką. Dla mnie stracony czas. Boli mnie to tym bardziej, że ja samego Elvisa bardzo lubię. Moja mama była jego wielką fanką. Słuchała go regularnie - będąc ze mną w ciąży podobno wręcz katowała jego muzykę. Ja jako gówniak kilka razy do roku oglądałem na VHS koncert z Hawajów, a do tego oglądałem wszystkie filmy z Elvisem, które puszczała polska telewizja w niedzielnie przedpołudnia w latach 90. Mega zawód.
Film jest gniotem. To moja opinia. Jakaś cukierkowa melancholia przepleciona tym co dziś chwyta publiczność. Wszędzie gdzie się nie spojrzy producenci chcieli wpleść motywy, które dziś łechczą współczesnego widza - Efekty, EFEKTY! I nie, tu nie ma duszy Elvisa, nie te drzwi. Sorry... DubStepy w filmie biograficznym? Osadzonym w latach 60/70? Penetracja psychiki? Gdzie jej szukać? Elvis dałby wam z liścia!
Mnie natomiast te pierwsze 30 min zniechęciły do filmu 😂 ta pierwsza scena w której Elvis wyszedł na scenę i dziewczyny zaczęły jęczeć i nie wiadomo co jeszcze była żenująca dla mnie 🥴
Dokładnie, ja też nie przebrnęłam przez pierwsze 30 minut. Nie wiem dlaczego, ale mnie trochę początek tego filmu znudził. Natomiast Moulin Rouge uwielbiam ❤️
Ale tak było w rzeczywistości. Zobacz beatlemanie i jak mówiono o ich trasach koncertowych...trasy mokrych krzeseł. Panny wychowywane w świecie forsowanej pruderyjnosci i wariowaly na taką seksualizacje...
Mnie film się nie podobał. Za mało muzyki. W ogóle nie było pokazane w nim etapu tworzenia piosenek. Zbyt wyolbrzymiony wątek segregacji ludzi w USA. W pewnym momencie zrobiono z Elvisa głównego wojownika o równouprawnienie. Rola Hanksa specjalnie wybielona. Grana przez niego postać historycznie była całkowicie negatywna, a miałem wrażenie, że celowo go wybielono ze względu na nazwisko aktora - ot, Hanks nie może się źle kojarzyć.
film slaby. teraz jest moda ja ocenianie cgi. takze cgi tez do dupy. teraz nie da sie zrobic filmu z roku 1960. ba! nawet wcześniejszych. bez green screenu nic nie zrobią. gówno, gówno i jeszcze raz gówno teraz i od kilku lat robią gówno.
Osobiście nie rozumiem fenomenu Elvisa. Jak dla mnie film nie był aż tak dobry, momentami bylo widać CGI, gdzie zdecydowanie nie musiało byc. Dodatkowo brakowało mi pokazywania procesów powstawania piosenek jak np. w filmie o queen gdzie pokazano jak powstawały wielkość ich największych hitów. Pozatym moim zdaniem Austin Butler nie zagrał tak świetnie jak ludzie mówią.
Miałem podobną sytuację do Ciebie, film włączyłem na chwilę, bo miałem czym innym się zająć, i tak zostałem do końca seansu. Natomiast jeżeli chodzi o sam scenariusz, jest momentami przerysowany, ale mi to nie przeszkadzało. Z resztą nie dało by się inaczej pokazać Króla i jego życie, karierę wzloty i upadki w tak krótkim czasie. Pozdrawiam serdecznie.
![Як НЕ треба робити продовження [Огляд Аркейн]](http://i.ytimg.com/vi/xKc9Fe2XF9M/mqdefault.jpg)
Postać Hanksa jest wyjęta jak ze starych kreskówek Disneya. Jeszcze tu brakowało, żeby schował się za jakimś rogiem i zaczął pocierać rączki mówiąc jaki to on jest zły. Oczywiście szyderczo się przy tym śmiejąc xd.
Byłam na tym w kinie i wgniotło mnie w fotel. Powinno być między fotelami więcej miejsca, bo nogi same rwały się do tańca przy kawałkach Elvisa. :)
No bez kitu też tak miałem dosłownie tak samo
😢😢r😮rmbe
Widzę że nie tylko na mnie zrobił takie wrażenie
ziub ziub SCAN ME;.
Świetny kinowy film. Nigdy nie byłem fanem Elvisa, uważałem jego twórczość za wręcz kiczowatą, ale po seansie muszę posypać głowę popiołem, kurczę gość robił naprawdę niezłe show. No i ta muzyka w filmie "podrasowana" współczesnym bitem. 8/10.
Świetny film. Byłam w kinie i świetnie się bawiłam! :)
Elvisa pierwszy raz widziałam w kinie, potem HBO i coraz bardziej doceniam. Zwłaszcza po obejrzeniu Blondynki...
Na początku ten film wydawał mi się strasznie przekoloryzowany i kiczowaty ale im dalej szła fabuła tym bardziej się w ten film wciągałem :)
Żałuj, że nie byłeś w kinie. O ile nie mam ochoty wybierać się na ciche produkcje jak film balkonowy do kina, to to aż się prosi! Cieszę się, że docenileś, bo w moim gronie pojawiło się trochę krytyków motywu lunaparku. Dla mnie połączenie muzyczne czarnej muzyki lat 50-60 i współczesnego rapu przez bluess- genialne, choć na początku miałam zgrzyt, to dałam się przekonać. Wspaniale poruszyli kwestie rasizmu i seksizmu. W jednej scenie dziewczyny w majtkach z ameryką na kroczu tańczą wyciągają mężów z domów, a w drugiej Elvis dostaje zjeby za taniec biodrami, bo wyciąga żony i córki z domu ;)
Ha. Tom Hanks zagrał moim zdaniem brawurowo. Gesty, krótkie dialogi i mimika. To warsztat ubogi ale trudny i pokazuje że nie każdy mógłby tak opowiedzieć te historie aby nie przyćmić gwiazdy i głównej postaci Elvisa. Idealna równowaga: mało widoczny Hanks i historia Elvisa opowiedziana genialnie. Całości dopełnia światło i muzyka. Nie wyszedłem z kina aż nie skończyły się napisy bo aż żal było skończyć. Nie jestem fanem Elvisa ale ten film rzuca mocne i wartościowe światło na ikonę rock and rolla. Polecam
Pozdrawiam i 😎👍
Widziałam w kinie i mega się cieszyłam, że ten film jest taki długi i trochę pozwolił mi poznać historię Elvisa. I wcale nie znudził.
Byłem w kinie na Elvisie i mam kompletnie inne odczucia po seansie. Bardzo męczyły mnie właśnie te sceny z montażem kiedy na ekran wyskakiwały różne okna z historii albo jednoczesne pokazywanie różnych momentów bardzo mi nie odpowiadało. Jedynie moją uwagę zwróciło ostatnie 40 min filmu gdzie całość wyhamowała i film zaczął być dla mnie oglądalny. Czuć było także w niektórych scenach taką "sztuczność" scenerii, np. kiedy Elvis jedzie kabrioletem do klubu muzycznego, cała sceneria na ulicy, czuć że jest to plan filmowy zrobiony sztucznie, wszystko jest takie idealne.
ziub ziub SCAN ME;.
Takie są filmy Luhrmanna, że albo męczą albo wciągają, albo jedno i drugie, np. Romeo i Julia z Di Caprio, Moulin Rouge.
Trzeba orientować się w innych filmach tego reżysera i wtedy nie ma zaskoczenia. Pierwszy raz zerknęłam się z Moulin Rouge i jakiś czas był to dla mnie tak bardzo kiczowaty styl, że czułam ciarki żenady a z czasem okazało się że polubiłam i w końcu oglądam ten film raz do roku.
w kinie świetnie się bawiłem polecam bardzo ten film
Film jest świetny:)
ziub ziub SCAN ME;.
Piękny film ogólnie mówiąc,,,,🙂
ziub ziub SCAN ME;.
Tez żałuje, ze nie byłam na tym filmie w kinie
Oskar dla Austina Butlera ❤❤❤
Przedziwny film. Pierwsza połowa aż boleśnie dynamiczna i kolorowa. Naprawdę miałem aż trudność z obejrzeniem. Ale potem...miód...a gra aktorska...wow. Tylko mało tego Elvisa w Elvisie...w sensie mało można się z filmu dowiedzieć. Ot, podstawy w wikipedii. Ale film bardzo na plus.
ziub ziub SCAN ME;.
Nie jestem fanką Elvisa, ale film naprawdę mi się podobał.
ziub ziub SCAN ME;.
W kinie ten film robił niesamowite wrażenie. Świetne role Austina Butlera oraz Hanksa.
Traaa...w kinie byłem trzy razy i za każdym razem super.
ziub ziub SCAN ME;.
Wczoraj ogladalem i tak myslalem, że jeszcze na gałęzi go nie ma.a tu dzisiaj niespodzianka.super film
ziub ziub SCAN ME;.
Montaż wizualny świetny, ale montaż muzyki i audio w tym filmie to arcydzieło.
ziub ziub SCAN ME;.
Ciekawe. Ja miałam inne odczucia co do kreacji Elvisa przez Butlera. Postać Elvisa była mi znana tyle o ile, dlatego po wyjściu z kina zasiadłam do oglądania jakichś jego występów live. W filmie jest bowiem "odwzorowanych" wiele autentycznych koncertów tego muzyka. I moja refleksja była taka, że Butler bardzo mocno Elvisa przerysował. Tak, on był ekscentryczny, tak, miał swój dziwny taniec, który stał się potem kultowy, ale w filmie jest to wszystko bardzo podkręcone.
13:19 to prawda, jest czego żałować :)
Po dłuuuugiej przerwie postanowiłam wybrać się do kina przy okazji wizyty w moim rodzinnym miasteczku i szczęśliwie trafiłam właśnie na "Elvisa". Na początku byłam zaskoczona tym kalejdoskopem kolorowych obrazów, a zaraz potem przepadłam, tytułowa rola- mistrzowska! Film przypominał mi trochę ruchomy komiks i wydaje mi się, że takie jednostronne przedstawienie postaci było celowe, ten "dobry" kontra "złol". Może uznano, że taka intensywna oprawa wizualna plus pogłębione studium psychologiczne to właśnie byłoby zbyt wiele. I tak wyszłam z kina zaczarowana i jeszcze kilka dni wracały do mnie wspomnienia seansu.
"Elvis" to jeden z najważniejszych filmów w moim życiu spośród całego mnóstwa tworów, które widziałem. Spośród tych wszystkich wylukrowanych kreacji superbohaterskich, wśród całej gamy tworów blockbusterów lub innych odmóżdżaczy, na które hurtem chodzimy do kin, "Elvis" okazał się czymś ponad to: kwiatem o niewypowiedzianym pięknie. Na elvisowskiej filmowej wizji Australijskiego reżysera, cóż, byłem trzykrotnie; pierwszy raz widziałem obraz w Multikinie, potem w Dolby Atmos w Heliosie i jeszcze raz ponownie w tym kinopleksie właśnie (wciąż mi mało! Przymierzam się do zakupu filmu na płycie 4K!). Żałuję jednego: gdy latem, podczas pierwszych premier "Elvisa", byłem na weekendzie w Poznaniu i Wrocławiu... zupełnie zapomniałem, że ta perełka jest puszczana w immersyjnym formacie IMAX Sam film owszem jakieś ,,mikropęknięcia" na swej idealnej powierzchni ma, ale w kontekście fenomenalnie całościowo skonstruowanego (zrealizowanego i montowanego dzieła) obrazu, nic one nie znaczą. Nie mam doświadczenia zawodowego w kinematografii, ale z tego, co pozwala ogólnie o filmie powiedzieć mi moja nabyta wiedza, przeczuwam, że "Elvis" może zgarnąć kilka Oscarów na gali w 2023 roku. Montaż, dźwięk, muzyka, aktorstwo!
P.S. A ta piosenka w filmie, "That's all right mama" - sposób jej montażu (sekwencje z przeszłości Elvisa z czarnoskórym wokalistą), nagrania, ta jej energia: coś pięknego! "Elvis" - rzecz o miłości i pasji do muzyki!
ziub ziub SCAN ME;.
Masz w pełni rację. Ten film jest oskarowy, bo taki właśnie ma być. Scenariusze, Programy, Paradygmaty...
boski, artystyczny kicz, czyli Buzz z małżonką w pełnej krasie ! ten styl wizualny można tylko pokochać albo znienawidzieć. ja wielbię całym serduszkiem od lat
Dzięki
Powiem tak - patrząc na ten film rzemieślniczo (ruch kamery, montaż, muzyka, zdjęcia, kostiumy) to jest absolutne cudo ale moim zdaniem fabuła leży, nie widziałam w tym filmie nic poza laurką (bardzo ładną) ale wciąż laurką. Natomiast gra aktorska jest w punkt, główny aktor ciągnie ten film niesamowicie.
Ten film się podoba, bo to rewelacyjnie podana bajka, w której mamy złą czarownicę (w tej roli, uważam, że specjalnie przerysowany Tom Hanks) i biedną, zwodzoną przez czarownicę królewnę ( w tej roli król rock and rolla czyli sam Elvis). Jako zła czarownica Tom Hanks wypadł rewelacyjnie (nadal moje zdanie), a jeszcze lepiej Austin Butler w roli królewny Śnieżki vel króla rock and rolla.
a zapraszałem na piwo aby pogadać o Elvisie :P
Dokładnie przedwczoraj (wtorek 27.09) też obejrzałem ten film na HBO MAX i mam niemal identyczne odczucia. Bardzo żałuję, że postać pułkownika została tak "spłaszczona", bo można było pokazać, że nie jest tak jednoznacznie złym człowiekiem, można było pokazać wyraźniej jego lęki, jego słabości, wewnętrzne demony itd .... Elvisa moim zdaniem przedstawiono dobrze. Myślę, że pogłębianie jego postaci doprowadziłoby do tego, że film zmienia się w nierówny dramat, a tak to zachował dużo spójności. Generalnie super się bawiłem i kupuję takie kino. Dla porównania: tydzień temu wreszcie zobaczyłem Aquaman'a (MCU) i .... ręce mi opadły.... Strasznie debilne te produkcje, ale cóż - jest popyt, to jest i podaż. W każdym razie gdybym miał na siłę te dwa filmy oceniać, to Elvis jest perełką przy Aquaman'ie. A co dopiero mówić o jeszcze lepszych produkcjach (Zielony Rycerz - cuuuudo!). Pozdrawiam Marcinie ! P.S. marzy mi się, że w grudniu lub styczniu znowu zobaczę Cię u Borysa i Rocka - tworzycie idealny tercet do "rozjeżdżania" filmów ;-)
Aquaman nie jest produkcji MCU tylko DC
Ale zgadzam się z komentarzem 👌🏻😊
@@karolinamis558 o rany, no pewnie! Mylą mi się czasem te dwa uniwersa - dzięki za czujność ;-)
@@karolinamis558 miło mi i ... pozdrawiam !
Elegancko
Oglądałem w kinie 1x potem czekałem na wersję na HBO przy 4k dobrych głośnikach film już 2x obejrzany z rodziną, kilka scen puszczanych czasem w tle przy jakiejś pracy w domu. Dla mnie perełka tego roku 9/10. Minus za drugą połowę filmu, troszkę tam dla mnie stracił, Tom Hanks (zgadzam się że mogli z niego nieco więcej wycisnąć)
Poza tym każdemu kto nie oglądał polecam nadrobić
Po pół godziny haosu na ekranie nie dałem rady obejrzeć dalej
Austin Butler byłby odpowiednim aktorem do zagrania Marilyna Mansona. Chętnie obejrzałbym film o nim. Jednak póki Manson żyje pewnie nie ma co na to liczyć.
Przepraszam że nie dałem znać wcześniej, ale sam obejrzałem go 6 dni temu. Jest rewelacyjny. Dokładnie czas zleciał nie wiem kiedy, został nie dosyt, ale odkryłem Elvisa. Muzyka jest świetna i teksty. Polecam.
Austin Butler jest świetny. Wpadł mi w oko jako aktor w Switched at Birth, a potem w Kronikach Shannary. Jego uśmiech mnie rozwala i chociaż na pierwszy rzut oka to taki słodki chłopak, pokazuje, że potrafi więcej.
Podobała mi się rola Elvisa, chociaż sam film mnie w końcu zmęczył. Nadal nie wiem, dlaczego, ale chyba bardziej chodzi mi o rolę Toma Hanksa. Wkurzał mnie i w końcu wkurzanie mnie zmęczyło.
Żałuję, że nie byłem w kinie na tym filmie: zawsze mi coś wypadało. Może zobaczę w jakimś streamingu albo poczekam na DVD/Bluray.
Polecam film ZAUŁEK KOSZMARÓW.! Tam jest doslownie lunapark. Obsada mega. Podobna energia z filmem ELVIS.
Jeśli podobał Ci się "Elvis" to musisz obejrzeć opus magnum Baza Luhrmanna, genialne "Moulin Rouge". W porównaniu z filmem z Kidman, "Elvis" to spokojna produkcja.
Typ pierdoli, a ja to oglądam. Nie wiem po co... Wreszcie film mu się spodobał. Cud.
Uwielbiam Twoje filmy, są dla mnie w pewien sposób inspirujące jako że sam montuje co nie co :) Swoją drogą film "Elvis" to naprawdę dobre kino które mnie wciągnęło i tak jak Ty czułem niedosyt.
Pozdro 🤠👊
ziub ziub SCAN ME;.
Miałem podobną sytuację do Ciebie, film włączyłem na chwilę, bo miałem czym innym się zająć, i tak zostałem do końca seansu. Natomiast jeżeli chodzi o sam scenariusz, jest momentami przerysowany, ale mi to nie przeszkadzało. Z resztą nie dało by się inaczej pokazać Króla i jego życie, karierę wzloty i upadki w tak krótkim czasie. Pozdrawiam serdecznie.
ziub ziub SCAN ME;.
Prawie każdy biopic teraz jest przerysowany. Znak naszych czasów. Reżyserzy boją się też często pokazać bardziej "kontrowersyjne" części życia danego artysty.
Jak zawsze świetny materiał. Zgadzam się ze wszystkim. Ten film to jazda bez trzymanki, uczta audiowizualna. A Austin? Sama na scenach jego koncertu chciałam zacząć zachowywać się jak jego fanki.
Zupełnie się zgadzam! Mam nadzieję, że wydadzą wersję reżyserską!
Ze dopiero teraz? Czemu nie w kinie?
No nie wiem, facet który prowadzi taki kanał i przeoczył Elvisa w kinie - no wiem,, niewybaczalny błąd :) To co on takiego oglądał w tym kinie?! Ja poszedłem na Elvisa m.in. dlatego, że nic lepszego nie leciało w tamtym czasie, i chciałem samemu zweryfikować tą charakteryzację, którą tak Grażyna Torbicka skrytykowała (kobieta która prawie nigdy nie wypowiada się źle o jakimś filmie). Polecam Kocham Cię Kino w każdy piątek w Radio Zet - tak przynajmniej było kiedyś.
Cześć marcin mam coś nie na temat
Powinieneś obejrzeć uśmiechnij się horror w kinach niedawno wszedł
Bardzo dobrze nagrany,
aktorzy też fajnie grają i przede wszystkim jest bardzo oryginalny.
Filmikiem na ten temat bym nie pogardził
Hello
Jaki wasz ranking filmów Baza Lurhmana? U mnie:
1.Moulin rouge 10/10
2.Elvis 9,5/10
3.Australia 9/10
4.Wielki gatsby 8/10
Roztańczony buntownik i Romeo I Julia do nadrobienia
Pozdrawiam
Film jest mega chaotyczny z początku i pod wieloma względami nie miałem poczucia by jakoś eksplorował jego twórczość. Bardziej chodziło o wizerunek i stronę "celebryty".
Dla mnie film o fredim był zajebisty
No to jeszcze film o Hendrixie, może będzie jeszcze lepszy od Elvisa
Marcinie, jak na znawcę kina kategorii ciężkiej (tu bez ironii) taki wstęp do materiału nie przystoi komuś takiemu. ;))) Aby mnie namówić na oglądanie Elvisa wystarczyły dwa słowa: BAZ LUHRMANN. No i podejrzewam, że musiałeś leżeć w śpiączce przez ostatnie pół roku jeśli udało ci się nie obejrzeć kozackiego zwiastuna do tego filmu. ;)))))) Jak Baz Luhrmann bierze się za realizację to pierwszym przymiotnikiem jaki mi przychodzi do głowy w ciemno na temat jego filmu to taki, że będzie on spektakularny w każdej warstwie. Jeśli Elvis nie zgarnie co najmniej kliku Oskarów (nie tylko za montaż) to będzie to zbrodnia w biały dzień na oczach milionów ludzi. A co do "Bohemian Rapsody" to jakikolwiek Oskar dla tego filmu to ...ekhm.. delikatnie pisząc nadużycie i przejaw słabości całego Hollywood.
Film 9/10. Usunąć Hanksa i byłoby arcydzieło 👍
Wiem dlaczego tobie się ten film podobał. Dlatego, że podobał ci się film... Ale od początku. Oglądam Elvisa i pytam siebie - gdzie ja ten typ reżyserii już widziałem? No i wyszło szydło z worka, bo reżyserem Elvisa jest ten sam gość co wyreżyserował film "Wielki Gatsby" - Baz Luhrmann. Widać to w każdej minucie. Oczywiście na plus, rewelacja :) Polecam.
czekam na recenzję Broad Peak - bo sam mam mieszane uczucia
Dla mnie "Elvis" to jeden wielki chaos, niestety nie zgadzam się z ogólną opinią, że to dobry film
a jest motyw kiedy uczył go tańca Forrest Gump?? jak nie to chyba to nie jest na faktach:)😁🤣
Dla mnie akcja zbyt szybko pędziła w tym filmie, przez pierwsze 30 minut filmu co 3 sekundy jakiś nowy wątek się zaczynał
Jak Elvis to tylko Michał Milowicz.
Początek filmu nie zachęca do obejrzenia.
Spóźniłeś się z tym filmem o jakieś 3 miesiące...
Ja grałem w midnight cluba:D
Dla nie kumatych...nie minie 16 sekund wszystko będzie jasne
Byłem na elvisie i dałem mu ocenę 8/10 na filmwebie
ziub ziub SCAN ME;.
austin butler zasługuje na oskara za te role
Czy to prawda, że wiele aspektów z jego życia zostało pominiętych?
ziub ziub SCAN ME;.
A ja uważam że to pułkownik go zabił,myślał tylko o swoim interesie.A jak uważa reszta?
Pewnie wszystko okej tylko, że szkoda, że tak mało prawdziwego Elvisa w tym filmie, i tego z czym sie zmagał przez całe życie i jego problemy.
Moj problem z filmem jest taki, ze historia zostala plytko opowiedziana. Dzisiaj premiere ma Blondynka i nie moge sie doczekac, az zobacze, poniewaz reklamowano go problemami gwiazdy, zamiast po raz kolejny mowic, jakie to wspaniale zycie bylo, niczym jak influencerzy z instagrama. Przestroga, edukacja, mrok.
ziub ziub SCAN ME;.
ok
Sceny zmontowane nieksiążkowo? Brzmi jak układ nut w Jazzzzie ;)
Mi ten film się baaardzo podobał ale niestety jest bardzo dużo błędów biograficznych ;(
do połowy filmu nawet spoko filmale moim zdaniem sie popsuł film po tym jak poszedł do wojska. cos sie popsuło
:))
zaczął się fajnie, od drugiej połowy dla mnie nuda.
Miałem włączyć rodzicom i olać film, ale po tej recenzji raczej nie pominę filmu.
Kurczę, to tylko mnie ten film nie przypadł do gustu? Jednym zdaniem opisałbym go jako zlepek teledysków, reklam czy wrzutek z tiktoka. Jak dla mnie tak dynamiczny montaż przyprawia o ból głowy. Ale warto samemu sprawdzić bo film nie jest zły, z przerwami obejrzałem cały.
Mnie również odrzuca konwencja tego filmu. Słuchając Marcina odnoszę wrażenie, że oglądaliśmy inny film. W żadnym innym obrazie nie kłuło mnie w oczy takie przedstawianie historii. Czułem się jak bym oglądał wybrakowany, pocięty film co przy jego długości brzmi niedorzecznie. Te sklejki/zlepki irytowały mnie niesamowicie, a postać odgrywana przez Toma Hanks'a sprawiała wrażenie wyjętej z kreskówki/komiksu z pierwszej połowy minionego wieku. Z żadnym z bohaterów nie poczułem więzi, bo wszystko było... zlepkiem/sklejką. Dla mnie stracony czas.
Boli mnie to tym bardziej, że ja samego Elvisa bardzo lubię. Moja mama była jego wielką fanką. Słuchała go regularnie - będąc ze mną w ciąży podobno wręcz katowała jego muzykę. Ja jako gówniak kilka razy do roku oglądałem na VHS koncert z Hawajów, a do tego oglądałem wszystkie filmy z Elvisem, które puszczała polska telewizja w niedzielnie przedpołudnia w latach 90. Mega zawód.
Rytm montażu jest koszmarny. Męczy to widza.
Film jest gniotem. To moja opinia.
Jakaś cukierkowa melancholia przepleciona tym co dziś chwyta publiczność. Wszędzie gdzie się nie spojrzy producenci chcieli wpleść motywy, które dziś łechczą współczesnego widza - Efekty, EFEKTY!
I nie, tu nie ma duszy Elvisa, nie te drzwi.
Sorry... DubStepy w filmie biograficznym? Osadzonym w latach 60/70?
Penetracja psychiki? Gdzie jej szukać?
Elvis dałby wam z liścia!
A mnie rola Toma Hanksa sie podobała. Jest fajna przeciwwagą do ekspresyjnej roli Elvisa.
ziub ziub SCAN ME;.
Mnie natomiast te pierwsze 30 min zniechęciły do filmu 😂 ta pierwsza scena w której Elvis wyszedł na scenę i dziewczyny zaczęły jęczeć i nie wiadomo co jeszcze była żenująca dla mnie 🥴
Współczuję. Widocznie nie znasz stylu tego reżysera
@@jezyk82 Ja też sobie współczuje bo chciałem obejrzeć coś co by mnie bardziej wciągnęło
Dokładnie, ja też nie przebrnęłam przez pierwsze 30 minut. Nie wiem dlaczego, ale mnie trochę początek tego filmu znudził.
Natomiast Moulin Rouge uwielbiam ❤️
Ale tak było w rzeczywistości. Zobacz beatlemanie i jak mówiono o ich trasach koncertowych...trasy mokrych krzeseł. Panny wychowywane w świecie forsowanej pruderyjnosci i wariowaly na taką seksualizacje...
Mnie film się nie podobał. Za mało muzyki. W ogóle nie było pokazane w nim etapu tworzenia piosenek. Zbyt wyolbrzymiony wątek segregacji ludzi w USA. W pewnym momencie zrobiono z Elvisa głównego wojownika o równouprawnienie. Rola Hanksa specjalnie wybielona. Grana przez niego postać historycznie była całkowicie negatywna, a miałem wrażenie, że celowo go wybielono ze względu na nazwisko aktora - ot, Hanks nie może się źle kojarzyć.
Mi ten film się nie podoba całkowicie. Mam nadzieję że przy zielonym rycerzu nasze gusta będą bardziej zbliżone.
ziub ziub SCAN ME;.
film slaby. teraz jest moda ja ocenianie cgi. takze cgi tez do dupy. teraz nie da sie zrobic filmu z roku 1960. ba! nawet wcześniejszych. bez green screenu nic nie zrobią. gówno, gówno i jeszcze raz gówno teraz i od kilku lat robią gówno.
ziub ziub SCAN ME;.
Ten film był nużący i bardzo słaby.
ziub ziub SCAN ME;.
Osobiście nie rozumiem fenomenu Elvisa. Jak dla mnie film nie był aż tak dobry, momentami bylo widać CGI, gdzie zdecydowanie nie musiało byc. Dodatkowo brakowało mi pokazywania procesów powstawania piosenek jak np. w filmie o queen gdzie pokazano jak powstawały wielkość ich największych hitów. Pozatym moim zdaniem Austin Butler nie zagrał tak świetnie jak ludzie mówią.
Elvis nie pisał swoich piosenek ani nawet tekstów. I dlatego nie pokazywali bo wtedy nie byłoby
Elvisa na ekranie. On je "jedynie" wykonywał.
@@jacekbeetho6541 Aha, no to nie dziwie się, że tego nie pokazali
ziub ziub SCAN ME;.
Miałem podobną sytuację do Ciebie, film włączyłem na chwilę, bo miałem czym innym się zająć, i tak zostałem do końca seansu. Natomiast jeżeli chodzi o sam scenariusz, jest momentami przerysowany, ale mi to nie przeszkadzało. Z resztą nie dało by się inaczej pokazać Króla i jego życie, karierę wzloty i upadki w tak krótkim czasie. Pozdrawiam serdecznie.
Mi ten film się nie podoba całkowicie. Mam nadzieję że przy zielonym rycerzu nasze gusta będą bardziej zbliżone.
ziub ziub SCAN ME;.