.....właściwie, to zgadzam się ze wszystkim, co Pani powiedziała, sama do wielu rzeczy doszłam, ale przede wszystkim się odgracić !!!!!!!!!!!!!! Wiele przedmiotów można sprzedać w necie i jeszcze odzyskać kasę. I nie kupować nowych, niepotrzebnych rzeczy. To najczęściej jest wyciąganie od nas ,konsumentów, pieniędzy. Bardzo serdecznie wszystkich pozdrawiam
@@annawatza4356nie zgodzę się z tym, mam małe mieszkanie i ubrania dzieci, z których już wyrosły wywożę do domu mamy na strych, są to spore pudła, które przydadzą mi się przy kolejnych dzieciach, wtedy pojadę i je przywiozę
ja mialam taki zwyczaj kupowania wielu rzeczy na zapas, na zapas jedzenia, mydel, ksiazek, ubran i calego mnostwa innych rzeczy zwlaszcza, kiedy kosztowaly male pieniadze. i mowiac szczerze to za bardzo nie zaluje, bo przez inflacje wszystko bardzo zdrozalo i bedzie drozec a ja korzystam z tanio kupionych zapasow albo ktos inny korzysta wiec odgracanie a i owszem ale tez madrze, zeby sie pozniej nie okazalo, ze wywalilismy calkiem dobra koszulke, za ktora zaplacilismy 15 zlotych a teraz nie mamy 50 zlotych na zamiennik. Tak samo jak ksiazki, ktore jeszcze jakis czas temu kosztowaly np. 25 zlotych teraz kosztuja nawet 65 zl a biorac pod uwage, ze inne wydatki tez sa wieksze w tej chwili juz nie mozna sobie na to pozwolic (oczywiscie pamietam, ze sa biblioteki, ale inni tez o nich pamietaja, poza tym budzety tychze raczej bardzo nie wzrosly wiec zakupy tez mniejsze) itd. itp. Co do samych domow to za duzo rzeczy oczywiscie nie wyglada dobrze, ale pustostany tez nie sa za fajne, potrzeba jednak troche tego ciepla, ktore daja obrazy, wazony czy nawet porcelanowe baletnice. Nie wylewajmy wiec dziecka z kapiela
Ja na przykład że sprzątaniem sobie nie radzę ale mam motywację dzieci bo mam nadzór asystenta rodzinnego staram się a i tak się o coś doczepi a mi zależy na dzieciach
Jak mówię, że muszę posprzątać to mówią mu, że ty zawsze masz porządek. Jednak ja ntak nie uważam. Nie potrafię skupić się i np. Przerabiać 777 gdy w domu nieporządek🙂
Ostatnio sprzątałam szafe i strych z moich za ciasnych ubrań. Oddałam koleżance której siostra jest szczupła. Jeszcze dwa wory ubrań poszly na pomocna dłoń i szafa ma tyle luzu teraz i na strychu porządek. Ogólnie staram się wogule nie kupować nowych przedmiotów jak mam dobre te które używam np do kuchni. Tak samo ubrania, bardzo się pilnuje by w szmateksie nie kupować za dużo dla siebie, jedynie dla dzieci bo szybko wyrastają z ubrań.
Jak nauczyc rodzine, ze kazda rzecz ma swoj domek, swoje miejsce? Ja to wiem ale moj maz i moje dzieci mają to w nosie. Tysiac razy juz odrgracałam, segregowałam, chowałam a potem i tak wszystko jest wszędzie. Moj maz chce miec porzadek jednoczesnie sam wszystko wyciaga na wierzch, bo inaczej nie wie, gdzie co jest. Denerwuje sie i robi awantury, ze znow cos schowalam i nie moze znaleźć, mimo, ze pokazuje mu gdzie jest co odlozone. Dzieci robią to samo co tata. Poddaje się...
Najpierw należy dostrzec gdzie zadomowiają się konkretne rzeczy a nie narzucać nienaturalne dla nich miejsce. Jeśli są rzucane gdzieś klucze to w tym miejscu należy stworzyć dla nich miejsce. Gdzie rzucany jest plecak tam tworzymy dla niego wieszak lub kosz lub szafkę. To wnętrze dostosowujemy do ludzi do wnętrza. Sprawdzamy ciągi komunikacyjne, miejsca przebywania, ulubione kąty, sposób użytkowania danego mebla czy przedmiotu. Jeśli odkładasz coś odruchowo w jakieś miejsce a potem specjalnie odkładasz gdzieś indziej to znaczy ze to gdzie indziej jest błędnym miejscem. A co do chowania rzeczy. Ja tez gdy czegoś nie widze to dla mnie to nie istnieje. Wychowałam się na sześciu metrach kwadratowych własnego pokoju i wszystko miałam pod ręką. Nie istnieją wiec dla mnie rzeczy które nie są pod ręką. Wyniesienie do innego pomieszczenia rzeczy osobistych powoduje ze dla mnie one nikną. Wtedy dokupuje bo mam poczucie ze tego nie mam i dubluję przedmioty. Więc nie mogę usuwać z zasięgu wzroku. Kuchnia to kuchnia. Sypialnia to sypialnia. Łazienka to łazienka.Szafa to szafa. Wszystko muszę widzieć. Poza tym mam idiotyczne przekonanie, że gdy posprzątam tak na fest to…umrę. Wiec tworzenie nieładu to po prostu przedłużanie życia. A ja nienawidzę pustych blatów i pustych przestrzeni. Wywołują we mnie przygnębienie. Bóg chyba miał to samo uczucie gdy w pewnym momencie stworzył świat. Miał dość tej idealnej uporządkowanej spokojnej nicości. Pustka Marsa do mnie nie przemawia. Wole bałagan Ziemi.
@@ankadabrowska5016 chodzi mi o segregowanie. Na przykład klocki mają swoje pudło, samochodziki swoje, książeczki swoje itd. Mój mąż uważa, że wszystko może być wszędzie i sprzątając z dziećmi po zabawie wrzucają wszystko do przypadkowych pudełek, nie zwracając uwagi na to, co gdzie było. W rezultacie wszystko jest byle jak i nigdzie nic nie można znaleźć, co zniechęca dzieci do zabawy. Szafa przesuwna ciągle jest otwarta, bo ubrania muszą być widoczne. Leki na blacie w kuchni, bo inaczej mąż nie pamięta co bierze a ja się stresuje, żeby coś nie wpadło dzieciom w ręce. Nigdy nie miałam pustych blatów i nie o to mi chodzi. Chciałabym po prostu, by skoro wymaga się ode mnie porządku, nie traktowano mnie jak służącej, która przyjdzie i posprząta, żeby cała rodzina wspierała mnie w wysiłkach i żeby dzieci uczyły się porządku.
@@martaharasimiuk3599może jakaś rozmowa z mężem by się przydała? Może napisać wiadomość: list, maila? Opisać co Cię denerwuje, co przygnębia w zachowaniu, itd. może to pomoże. Choć trochę. Albo uświadomi.
Odgracanie- słowo klucz. Ja żeby uzyskać taki efekt oprócz pozbycia się nadmiaru rzeczy (głównie ciuchów :) ) musiałabym jeszcze wyrzucić koty !!. I wtedy byłaby szansa na uzyskanie takiego miłego/pachnącego miejsca dla siebie.
@@aaaaaaaa7062 Chyba się źle zrozumieliśmy. Bardzo lubię koty i dbam o nie. Mają wszystko co im potrzebne : Począwszy od serdeczności wszystkich domowników, poprzez osobne kuwety ze świeżym żwirkiem, osobne miseczki, drapaki, wizyty u weterynarza itd. Bardziej chodziło mi o to, że pomimo tej dbałości w domu są pozaciągane tapicerki na meblach, poszarpany dywan i zasłonki, podrapane silikony w oknach, podniszczony parkiet, parę innych dość dotkliwych uszkodzeń. No i najważniejsze musiałam się pozbyć kwiatów doniczkowych- właściwie to koty mi wszystkie razem z donicami skasowały :) I żebym nie wiem jak sprzątała to bez remontu mieszkania efekt będzie mizerny. I dlatego z mojego punktu widzenia perfekcyjny dom i koty w nim - to się wzajemnie wyklucza.
Dziękuję serdecznie za bardzo dobre rady!! ❤❤❤
.....właściwie, to zgadzam się ze wszystkim, co Pani powiedziała, sama do wielu rzeczy doszłam, ale przede wszystkim się odgracić !!!!!!!!!!!!!!
Wiele przedmiotów można sprzedać w necie i jeszcze odzyskać kasę. I nie kupować nowych, niepotrzebnych rzeczy. To najczęściej jest wyciąganie od nas ,konsumentów, pieniędzy.
Bardzo serdecznie wszystkich pozdrawiam
Dziękuję! Bardzo pomocne rady. Warto je zapamiętać.
Dzień Dobry, jestem panią oczarowana. Bardzo dziękuję, za pani pracę. Potrzebowałam tego. Zaczęłam myśleć o wielu rzeczach..... . Pozdrawiam
"wywożenie do domu mamy" - oj, chyba nie na tym polega sprzątanie własnej przestrzeni
Czyli wywozimy do kogoś nasz bałagan i balast. Smutne.
I dziękuję Ci - oszczędziłaś mi ten czas, który chciałam poświęcić ma ten film.
@@annawatza4356nie zgodzę się z tym, mam małe mieszkanie i ubrania dzieci, z których już wyrosły wywożę do domu mamy na strych, są to spore pudła, które przydadzą mi się przy kolejnych dzieciach, wtedy pojadę i je przywiozę
Właśnie zbieram się do sprzątania ale najpierw wysłucham🙂
ja mialam taki zwyczaj kupowania wielu rzeczy na zapas, na zapas jedzenia, mydel, ksiazek, ubran i calego mnostwa innych rzeczy zwlaszcza, kiedy kosztowaly male pieniadze.
i mowiac szczerze to za bardzo nie zaluje, bo przez inflacje wszystko bardzo zdrozalo i bedzie drozec a ja korzystam z tanio kupionych zapasow albo ktos inny korzysta wiec odgracanie a i owszem ale tez madrze, zeby sie pozniej nie okazalo, ze wywalilismy calkiem dobra koszulke, za ktora zaplacilismy 15 zlotych a teraz nie mamy 50 zlotych na zamiennik. Tak samo jak ksiazki, ktore jeszcze jakis czas temu kosztowaly np. 25 zlotych teraz kosztuja nawet 65 zl a biorac pod uwage, ze inne wydatki tez sa wieksze w tej chwili juz nie mozna sobie na to pozwolic (oczywiscie pamietam, ze sa biblioteki, ale inni tez o nich pamietaja, poza tym budzety tychze raczej bardzo nie wzrosly wiec zakupy tez mniejsze) itd. itp. Co do samych domow to za duzo rzeczy oczywiscie nie wyglada dobrze, ale pustostany tez nie sa za fajne, potrzeba jednak troche tego ciepla, ktore daja obrazy, wazony czy nawet porcelanowe baletnice. Nie wylewajmy wiec dziecka z kapiela
Glos rozsadku ❤
pani pytała- no ja nie mam tak,że jestem wciąż niezadowolona-nawet jak jest dobrze.Jest posprzątane-to jest ok ,nie ma co szukać dziury
Mistrzowski odcinek! Dziękuję ❤️
Ja na przykład że sprzątaniem sobie nie radzę ale mam motywację dzieci bo mam nadzór asystenta rodzinnego staram się a i tak się o coś doczepi a mi zależy na dzieciach
Potrzebuję takiej mentorki, jak Pani 😊
Jak mówię, że muszę posprzątać to mówią mu, że ty zawsze masz porządek. Jednak ja ntak nie uważam. Nie potrafię skupić się i np. Przerabiać 777 gdy w domu nieporządek🙂
Poprosze o napisy polskie dla niesłyszących 🙏🙏🙏
Do moich dzieci autystycznych domki szafki czy inne tam nie dociera i tak mam ekstremalny bałagan i wszystko dookoła
❤❤❤
jestem super ekstra babką
Ostatnio sprzątałam szafe i strych z moich za ciasnych ubrań. Oddałam koleżance której siostra jest szczupła. Jeszcze dwa wory ubrań poszly na pomocna dłoń i szafa ma tyle luzu teraz i na strychu porządek. Ogólnie staram się wogule nie kupować nowych przedmiotów jak mam dobre te które używam np do kuchni. Tak samo ubrania, bardzo się pilnuje by w szmateksie nie kupować za dużo dla siebie, jedynie dla dzieci bo szybko wyrastają z ubrań.
Jak nauczyc rodzine, ze kazda rzecz ma swoj domek, swoje miejsce? Ja to wiem ale moj maz i moje dzieci mają to w nosie. Tysiac razy juz odrgracałam, segregowałam, chowałam a potem i tak wszystko jest wszędzie. Moj maz chce miec porzadek jednoczesnie sam wszystko wyciaga na wierzch, bo inaczej nie wie, gdzie co jest. Denerwuje sie i robi awantury, ze znow cos schowalam i nie moze znaleźć, mimo, ze pokazuje mu gdzie jest co odlozone. Dzieci robią to samo co tata. Poddaje się...
Najpierw należy dostrzec gdzie zadomowiają się konkretne rzeczy a nie narzucać nienaturalne dla nich miejsce. Jeśli są rzucane gdzieś klucze to w tym miejscu należy stworzyć dla nich miejsce. Gdzie rzucany jest plecak tam tworzymy dla niego wieszak lub kosz lub szafkę. To wnętrze dostosowujemy do ludzi do wnętrza. Sprawdzamy ciągi komunikacyjne, miejsca przebywania, ulubione kąty, sposób użytkowania danego mebla czy przedmiotu. Jeśli odkładasz coś odruchowo w jakieś miejsce a potem specjalnie odkładasz gdzieś indziej to znaczy ze to gdzie indziej jest błędnym miejscem. A co do chowania rzeczy. Ja tez gdy czegoś nie widze to dla mnie to nie istnieje. Wychowałam się na sześciu metrach kwadratowych własnego pokoju i wszystko miałam pod ręką. Nie istnieją wiec dla mnie rzeczy które nie są pod ręką. Wyniesienie do innego pomieszczenia rzeczy osobistych powoduje ze dla mnie one nikną. Wtedy dokupuje bo mam poczucie ze tego nie mam i dubluję przedmioty. Więc nie mogę usuwać z zasięgu wzroku. Kuchnia to kuchnia. Sypialnia to sypialnia. Łazienka to łazienka.Szafa to szafa. Wszystko muszę widzieć. Poza tym mam idiotyczne przekonanie, że gdy posprzątam tak na fest to…umrę. Wiec tworzenie nieładu to po prostu przedłużanie życia. A ja nienawidzę pustych blatów i pustych przestrzeni. Wywołują we mnie przygnębienie. Bóg chyba miał to samo uczucie gdy w pewnym momencie stworzył świat. Miał dość tej idealnej uporządkowanej spokojnej nicości. Pustka Marsa do mnie nie przemawia. Wole bałagan Ziemi.
@@ankadabrowska5016 chodzi mi o segregowanie. Na przykład klocki mają swoje pudło, samochodziki swoje, książeczki swoje itd. Mój mąż uważa, że wszystko może być wszędzie i sprzątając z dziećmi po zabawie wrzucają wszystko do przypadkowych pudełek, nie zwracając uwagi na to, co gdzie było. W rezultacie wszystko jest byle jak i nigdzie nic nie można znaleźć, co zniechęca dzieci do zabawy.
Szafa przesuwna ciągle jest otwarta, bo ubrania muszą być widoczne. Leki na blacie w kuchni, bo inaczej mąż nie pamięta co bierze a ja się stresuje, żeby coś nie wpadło dzieciom w ręce.
Nigdy nie miałam pustych blatów i nie o to mi chodzi. Chciałabym po prostu, by skoro wymaga się ode mnie porządku, nie traktowano mnie jak służącej, która przyjdzie i posprząta, żeby cała rodzina wspierała mnie w wysiłkach i żeby dzieci uczyły się porządku.
@@martaharasimiuk3599może jakaś rozmowa z mężem by się przydała? Może napisać wiadomość: list, maila? Opisać co Cię denerwuje, co przygnębia w zachowaniu, itd. może to pomoże. Choć trochę. Albo uświadomi.
Odgracanie- słowo klucz. Ja żeby uzyskać taki efekt oprócz pozbycia się nadmiaru rzeczy (głównie ciuchów :) ) musiałabym jeszcze wyrzucić koty !!. I wtedy byłaby szansa na uzyskanie takiego miłego/pachnącego miejsca dla siebie.
Koty nie gromadzą nadmiaru rzeczy. Bez kotów dom jest pusty i zimny❤
@@aaaaa-cn6lv Nadmiaru rzeczy nie gromadzą ale za to brudzą i wszędzie fruwa sierść
Dorota jesteś dla mnie głąbem kapuscianym jeśli KOTY TRAKTUJESZ JAK BIBELOT.......
@@aaaaaaaa7062 Chyba się źle zrozumieliśmy. Bardzo lubię koty i dbam o nie. Mają wszystko co im potrzebne : Począwszy od serdeczności wszystkich domowników, poprzez osobne kuwety ze świeżym żwirkiem, osobne miseczki, drapaki, wizyty u weterynarza itd. Bardziej chodziło mi o to, że pomimo tej dbałości w domu są pozaciągane tapicerki na meblach, poszarpany dywan i zasłonki, podrapane silikony w oknach, podniszczony parkiet, parę innych dość dotkliwych uszkodzeń. No i najważniejsze musiałam się pozbyć kwiatów doniczkowych- właściwie to koty mi wszystkie razem z donicami skasowały :) I żebym nie wiem jak sprzątała to bez remontu mieszkania efekt będzie mizerny. I dlatego z mojego punktu widzenia perfekcyjny dom i koty w nim - to się wzajemnie wyklucza.
Ja też mam pozaciągane firanki (w jednej dziura na samym środku) ale akceptuję to 😊 jak posprzątam i odkocę to udaję, że jest tak, jak ma być❤