Ojcze Adamie, wiele jest serc czekających na Boga każdego dnia. Jako jeden z nielicznych Bożych embrionów wspaniale tłumaczysz i nadajesz dodatkowy sens każdego dnia, dziękuję.
Ja musze nauczyć się cierpliwości w pokonywaniu choroby,bólu, wciąż coś mi się przytrafia,dobrze że tu jestem I wciąż mam nadzieję że to wszystko jest po coś .Panie Jezu niech będzie wola Twoja.🙏🙏♥️🤗🌞🌞
Oby zawsze i wszędzie mówiły do nas takie heretyckie embriony to świat byłby lepszy,,,pozdrawiam Cię serdecznie Ojcze Adasiu,,,,i ja też pozdrawiam te dziecko Boże które Cię tak nazwało,,,,,
Oo maaamo - ale fejm z tym pytaniem moim o Friends Reunion :D Brat i znajomi do mnie wypisuja, ze moje pytanie u Szustaka :D I nawet ujęte w tytule odcinka :D Miło miło :D No i dziękuję za odpowiedź :D A odnośnie odpowiedzi - no mam w zasadzie bardzo podobne odczucia. Też wcześniej sądziłem, że faktycznie będzie jakiś odcinek jako odcinek, ale mimo wszystko i dobre i to :)
Ojcze Adamie - "heretycki embrionie", no chciałbym jakiś hejterski komentarz napisać ale nie mogę :) dziękuje Panu Bogu i Tobie, za to, że jesteś, jesteś sobą, że mówisz to, co mówisz. Niech Cię Bóg błogosławi!
cierpienie, bol fizyczny wiem cos na ten temat... walka z rakiem, lekiem, strachem, i te chwile ulgi,,, tak krotkie, ale ja swojemu cierpieniu skoro juz i tak bedzie zapragnelam nadac sens.... niemal od razu po diagnozie oddalam to wszystko co mnie czeka w intencji moich synow, i ludzi chorych.... oraz za dusze w czysciu cierpiace... i moje cierpienie ma sens w tym bezsensie samego faktu choroby.... tylko tyle moglam, i dzieki temu zaakceptowalam fakt bolu.... fakt chemioterapii jej skutkow ubocznych i tego ze patrze na moich bliskich ktorzy sie martwia... w zyciu ciagle szukamy sensu, ja go odnalazlam choc wiem ze trudno to pojac.... tylko tak moglam odnalezc sie w cierpieniu.... nadajac mu rys milosci wiary i nadziei.... bo wierze ze wygram bo mam spore szanse ale poki co... modle sie.... KIEDYS wciaz przepraszalam BOGA ze pracujac na 3 etaty nie mam czasu by isc do Kosciola, teraz gdy zycie zaciagnelo mi hamulec reczny, mam czas ale nie mam sil... i to sprawia mi ogrom bolu i smutku.... inny wymiar cierpenia, i nie wiem co jest gorsze...
Pozdrawiam i utulam mocno do serca.Cierpienie to tez modlitwa trzeba tak myslec choc to trudne ale mozna zamienic go na modlitwe.Zanurzam cie w swojej modlitwie.😘
Droga pani Marto, najważniejsze to, że Pan Bóg jest z panią, a pani z Nim, bardzo panią błogosławię, pozdrawiam, niechaj Pan Bóg nasz Wszechmogący dodaje pani nowych sił, napoi ze źródła, które gasi nasze pragnienie prawdziwie, uzdrawia, wzmacnia w wierze, dodaje otuchy, tuli i ociera łzy, niech Pan Bóg ma panią w swych ramionach, Amen 🙏🏽🙌🏽❤️
Rzadko się wypowiadam na forach ,ale teraz chcę podziękować ,,takiemu embrionowi,,, który pomógł mi przetrwać rozpacz po śmierci syna.Przypadkiem trafiłam na tą twarz na youtube ,ten głos codziennie dodawał mi siły by wstać i żyć i tak jest do dnia dzisiejszego.Ojcze bądź w tym okienku dla takich embrionów jak ja.
Ha ha, embrion! Ciekawe czemu, dlatego, że łysy? Spotkałem Cię ojcze w bardzo trudnym momencie mojego życia i często zastanawiam się jakby to było, gdybym spotkał Cię 5 lat wcześniej... Tak, że ten, dzięki, że jesteś i że robisz dobrą robotę.
Ojcze Adamie, musi Ojciec to przeczytać, bo to BARDZO WAŻNE. Brakuje mi w kościele ( a jestem stałym bywalcem) podnoszenia tematu przemocy fizycznej i psychicznej rodziców wobec dzieci. Zatrwożyła mnie ostatnio widziana na ulicy " scenka rodzajowa" gdy kilkuletnie dziecko podjeżdżając na rowerku do krzyczących na nie rodziców, zasłania rękoma głowę i twarz, uchylając się przed ciosem. W wielu domach dzieje się dzieciom straszna krzywda, którą rodzice tłumaczą jako " środek wychowawczy". Dlaczego tak mało, a może wcale nie mówi się o tym w kościele? Jest część rodziców, która nie traktuje takich swoich zachowań w kategorii zła. Trzeba coś z tym zrobić, a nasz kościół ma możliwość poprzez kazania docierać do wielu ludzi. Dziękuję za wysłuchanie i serdecznie Ojca pozdrawiam😊
„Heretycki embrionie”, niech Ci Pan Bóg błogosławi 👍 Bądź z nami jak najdłużej 🙏 Skoro Pana Jezusa nazywali „pijakiem” i „żarłokiem”, to Ty, Ojcze, jako „heretycki embrion” też możesz z Jego pomocą robić dalej wspaniałe rzeczy 🙂
Szczerze mówiąc mam wrażenie ze ksiądz Adam otrzymał dar i misje od Boga odnośnie przywracania ludzi do kościoła ja jestem jedna z tych osób które nie wierzyły w kościół od długiego czasu wycofałam się całkowicie gdy musiałam rozmawiać z jakimś księdzem to zastanawiałam się co tak na prawdę na za skóra nie ufałam księdzem jeszcze im do końca nie ufam ale na dzień dzisiejszy planuje może nawet i w ta niedziele generalna spowiedź u której nie byłam uffff nawet nie mam pojęcia jak długo ale teraz czuje ze muszę i to jest zasługa Twoja z góry dziękuje za prowadzenie nas ku lepszemu
Czasem myślę sobie, że gdyby nie nasze cierpienie, zapomnielibyśmy o Bogu. O Ofierze Jego Ciała i Krwi za nas, o innych ludziach. Kiedy rozwijamy się duchowo najbardziej? Gdy leżymy w łóżku złamani choroba i obiecujemy Panu Bogu wszystko co dobre, byle z niego wstać. Kiedy rozumiemy problemy innych? Wtedy gdy sami przez nie przechodzimy. Mówią, że tylko biedny zrozumie biednego... I tylko głodny głodnego. Taka nasza natura - słaba. A może cierpimy po to, by uwierzyć w życie wieczne, by uwierzyć w Niebo i jak najszybciej chcieć do niego iść? Z cierpieniem jest trochę jak ze starością...gdyby ich nie było, nie chcielibyśmy zostawiać tego co mamy tu na ziemi, nie obchodziłoby nas nic więcej... Cierpienie nie jest po to by zabić... Lecz skruszyć to co lodem skute, cierpienie nie po to być złamać, ale by wzbudzić pokutę... Cierpienie nie jest celem. Ono jest Droga... Z Panem Bogiem.
,,Jak trwoga to do Boga".Cierpienie"otwiera" oczy, umysl i serce...Zaczyna sie desperackie szukanie pomocy, pociechy ,ukojenia,odwagi,sily i przebaczenia u ,,kogos" kto wiemy ze jest Wszechmocny i Wszechobecny...u Boga....Zblizamy sie do niego...Poznajemy i Trwamy...Pojawia sie modlitwa,ktora pomaga trwac, nadzieja, ktora pomaga wytrwac i sila ktora pomaga zyc. Pozdrawiam Beatko🤗👋😘
Beatko, bardzo mądrze to ujęłaś. Podzielam Twoje zdanie, tak właśnie myślę jak Ty, że cierpienie jest po coś, czasem po to, by uwierzyć. Pozdrawiam serdecznie 💓🤗
Dziękuję, Bóg zapłać,Ojcu też niech Dobry Bóg błogosławi, no i znowu w sedno... zgadzam się na każdej linii,a zwłaszcza podkreślam kierownictwo duchowe, cudowne to jest .. mieć kierownika duchowego, ciągle się o to modlę ,bo bez NICH jest trudno się rozwijać... papapa.. papa, Bogiem 🙏❤️
Cierpienie i ból fizyczny jest i będzie. Modlitwa jest bardzo ważna, wręcz konieczna.🙏🌺🤲 Niech się ojciec nie zraża krytyka, ona zawsze będzie. Robi ojciec bardzo dobra robotę, kto chce skorzystać i się nawracać będzie wdzięczny, a kto nie to jego wybór. Z modlitwa 👋🙏
Najszustaczniejszy Ojcze Szustaku! (w skrócie NOS) Nie wiem jak to robisz ale jak Cię słucham to mi odchodzą stresy i zmartwienia i mi lżej na sercu. Dziękuję, Bóg zapłać i więcej kjuendejów proszę :)
Muszę przyznać, że cierpię bóle od lat, mam 43lata I na razie na rencie przez ból, czasem bardzo ciężko, czasem lżej, ale Pan Bóg daje sił iść z tym trudem przez to życie i nawet ten ciężar potrafi obrócić w coś, co mi pomogło być lepszym człowiekiem i WIEM, ŻE ON MEGO CIERPIENIA NIE CHCE... PAN BÓG NAS KOCHA I PRAGNIE NASZEGO SZCZĘŚCIA, NIE ZAGŁADY, Z NIM PRZEJDZIEMY PRZEZ TRUDY I Z NIM DAMY RADĘ
[Q&A] Chciałabym zapytać, jak się ma grzech pierworodny do ewolucji. Mianowicie: skoro obecny homo sapiens ponosi skutki grzechu to, który gatunek człowieka wcześniej zgrzeszył? (Homo habilis, homo erectus, homo sapiens?). Pozdrawiam serdecznie Ojca! Ewa
Gdyby nie było cierpienia, wcześniej czy później pozabijalibyśmy się z egoizmu. Taka nasza natura. Nie umielibyśmy odnaleźć Boga. Gdyby Bóg interweniował, musiałby interweniować miliard razy w ciągu sekundy, no i skończyłaby się nasza wolność. Cierpienie jest, wbrew pozorom, szansą. Być może jedyną. Tak to sobie wymyśliłem, pewnie bardzo upraszczając, ale do mnie to przemawia.
Dokładnie, kreatywność. Odpowiedź na heretyckiego embriona piękna 👍 Rzeczywiście, koncentracja na jednym grzechu przysłania inne, czasem nawet ważniejsze miejsca do nawrócenia. Wartościowa porada ojczulku kochany, aby pracować nad innymi rzeczami. Nawet jeśli by to miały być pozornie małe zadania. Dzięki. To paaa💚 (Nie oglądałam ani jednego odcinka Przyjaciół. Ale lubię Jennifer Aniston. Pozdrawiam sympatyków 😁🙋🏻♀️ )
Wiara jest MILOSCIA, jak się kocha ma się Łaskę wiary.Pan Bóg zaprasza kochania każdego czlowieka w wierze. Śmiało powiem KOCHAM OJCA ADAMA w wierze, zyczac My wszystkiego najlepszego.👏❤👏⚘🤲⚘🌝💕
Dziękuję, jak zwykle mądrze. Nasuwa mi się takie pytanie, jak znaleźć dobrego spowiednika. Kilka razy w życiu miałam to szczęście, ale to gdzieś na wyjeździe. A poza tym nigdy nie wiesz kto siedzi w konfesjonale.
Szczęść Boże Ojcze. Bardzo se lubię ojca posłuchać. Nie żebym była regularna w tym słuchaniu I ze wszystkim się zgadzała. Ale zawsze słowa Ojca mnie "zmuszają" do myślenia I zadawania sobie pytań. Oczywiście też do szukania odpowiedzi. Najbardziej lubię I to mi daje jakąś siłę jak Ojciec na koniec zapewnia że się za nas słuchaczy modli I nas błogosławi. Bo czasami potrzebujemy by ktoś się za nas pomodlił. Dziękuję.
Mnie też przejął Chandler, zasmuciły mnie zwłaszcza jego słowa na pytanie czy do siebie dzwonią, inni odpowiadali, że tak, a on na koniec, z poważną miną: "Do mnie nikt nie dzwoni" :( Odebrano to jako żart, ale to raczej nie był żart.
Pytanie do Q&A Czy przyjaźń/koleżeństwo z satanistami jest grzechem? Nie mówię o jakiejś wielkiej przyjaźni. Ale po prostu spotykaniu się, piciu razem itd? Oczywiście każdy ma swój biznes - ja mam swoje życie, oni swoje. Ale czy właśnie takie nie zwracanie uwagi na jakieś akcje, które robią jest grzechem? Przez akcje rozumiem rozwalanie grobów, i inne świętokradztwa. Nie robimy tego razem, tylko "chwalą" się tym przy piwie. Czy moje milczenie w tej sprawie jest grzechem? Też pewnie Ojciec ma oczy jak talerze, że mam takich znajomych więc wyjaśniam, że ja to brudny metal jestem. Tam, że wierzę w Boga no to wierzę, ale młody i głupi też jestem... Tego nie. Pozdrawiam i tam z Bogiem czy coś.
Ojcze Adamie.,tyle w tym przekazach jest głębi.A ludzie , mówią i piszą różne jołkì , połmki.A co do cierpienia ojciec Pio zalecał modliwtę o ulgach w cierpiach.A co do cierpienia tak sobie myśłę i czuje .Miłość Ofiarna + Białe Cierpienie= Miłość Owocującą .
[Q&A] Pewnie Ojciec nie przeczyta ale spróbuję. Czy jest sens prosić Boga o cokolwiek? Już wyjaśniam o co mi chodzi. Mam teraz taki etap w moim życiu bardzo Hiobowy (dużo nieszczęść chodzących już piątkami, a nie parami 😔). Zrozumiałam ostatnio, ze chyba bie ma sensu modlić sie modlitwą prośby i prosić ponieważ Bóg i tak ma plany wobec naszych najbliższych, wobec nas i naszego życia. Swój plan,który nijak ma sie dl naszego planu. Wobec tego skoro i tak ma swój plan (podobno lepszy niz nasz - ciężko mi w to obecnie uwierzyć, ale próbuje rozumem skoro sercem obecnie nie potrafię) to po co prosić Boga? Moze po prostu nie prosić bo przecież i tak uczyni po swojemu. Byłabym wdzięczna bardzo za odpowiedź w tym ciężkim dla mnie czasie.
"Przyjaciele", to serial mojej młodości, uwielbiam go i jak tylko nie mam co oglądać, to wtedy przychodzą na ratunek. Są dla mnie jak rodzina 😄 Jeszcze nie widziałam ich filmu po latach, nie mogę się już doczekać, żeby obejrzeć. Chendler, to też mój ulubiony bohater i zawsze mnie rozbawia 🤩 Kocham ten serial, zawsze jest aktualny 😍
[Q&A] Szczęść Boże Ojcze Adamie Czy małżonkowie powinni wyznawać sobie nawzajem swoje grzechy? Jeśli chodzi o grzechy dotyczące współmałżonka (np. zdrada) to pewnie tak, a co z pozostałymi? Czy zdrowo/rozsądnie jest mieć tajemnice (w sferze grzechu, ale nie tylko) przed swoim współmałżonkiem? Pozdrawiam serdecznie Antoni
Anna ma rację...niestety, bo lubię ojca Adama, ale jego ostatni wywiad był dla mnie szokiem...tyle nienawiści z ust zakonnika. Mam wrażenie, że ojciec dusi się już w habicie i nie ma odwagi sam zrezygnować, więc czeka na wyrzucenie przez "znienawidzony" KK. Co zyska ? Za plecami współczującą rzeszę ludzi, wspierającą wszelkimi możliwościami 😉, czyste sumienie, bo przecież sam nie odszedł....ech szkoda, bo bardzo ojca lubiłam i polecałam wszystkim a teraz mi głupio przed nimi
@@noisss1000 wątpię, że masz moc, by mówić, kto przemawia przez Marzenę. A i Marzena nie ma mocy, by wiedzieć, co jest w sercu ojca Szustaka (nieobiektywnie dodam, iż wierzę (!), że głównie dobro) WIĘCEJ POKORY, KATOLICY.
Q&A Brak więzi z dzieckiem. Kobieta w ciąży nie kocha swojego dziecka, wręcz marzy o jego śmierci. Nie umie udawać przed samą sobą, że chce tego dziecka, że je kocha. Nie wiem jaka jest droga wyjścia. No nie można nikogo zmusić do miłości. Miłość z decyzji może i jest wyjściem, ale nie oszukujemy się ciepła szczerego w niej nie znajdziemy, jedyne mechaniczną opiekę. Choć opieka ta byłaby najcudowniejsza to nie jest to ani miłość, ani więź. Ktoś czytając z was pomysłu, że jeste zaburzona. Może i tak jest...ale no naprawdę diagnoza ta nic nie wnosi do tego, że sytuacja i tak nie znajduje rozwiązania. Czytałam na forach, że są takie matki, które naprawdę nie kochają swoich dzieci....nawet po urodzeniu. I zrozumcie to dobrze...nie chodzi o to, że to dziecko w czymś przeszkadza, w karierze,w domu, nie chodzi o egoizm....ale chodzi o to, że patrzysz na USG, patrzysz na nowego człowieka, którego sama urodziłaś i naprawdę ci na nim nie zależy, nie kochasz go....i gdyby nie mąż oddałabyś je bez wahania. Czy widzi ksiądz jakieś wyjście? I jak to znieść? Nie można o tym głośno nawet mówić, bo totalny hejt w społeczeństwie. A jest to konkretne cierpienie, samotność, ciągle wyrzuty sumienia, że nie umie się dać więcej dziecku...że jest się jakaś wynaturzoną.
Ja już 60+ ale "Przyjaciele" są moim ulubionym serialem, obejrzanym wzdłuż, wszerz i w poprzek ;) Dzięki za przybliżenie Friends Reunion :) zastanawiałam się czy obejrzeć (musiałabym wykupić dostęp), ale po tej recenzji obejrzę, :D Pozdrawiam. :)
ja uważam tak ze swoich tam doświadczeń że dzięki cierpieniu można dostać wiele łask tu na ziemi jak i w czyśćcu dla siebie i innych , jest się wtedy takim szafarzem roznoszącym komunię 'Jezusa' łaski , to są takie wielkie skarby cenniejsze niż złoto że jakby człowiek wiedział co dzięki cierpieniu wybudował i otrzymał w 'niebie' lub na ziemi to by tylko marzył o cierpieniu
Chciałabym się podzielić z Panią Pauliną swoim osobistym doświadczeniem związanym z cierpieniem fizycznym, tym przedśmiertnym. Dwadzieścia lat temu mój mąż przegrał walkę z rakiem. Byłam świadkiem jego dwukrotnej agonii. Zapaść, pogotowie, szpital OIOM... Sepsa. Kryzys. Agonia. Straszny obraz dla mnie walki o każdy oddech, lejąca się z obnażonego ciała woda-pot. Budzące grozę odgłosy. I ordynator, która walczyła...Z moją córką ( lekarzem) stałyśmy przyklejone do ściany, zmartwiałe. Walka trwała cztery godziny i o dziwo, medycyna przełamała kryzys. Wygrała, ale na ten moment. Pani ordynator powiedziała do nas: odpocznijcie. Macie dwie godziny na wypicie czegoś( ja koczowałam w tym szpitalu), na drzemkę. Obiecuję, że Was wezwę. Przyjechałam do domu i w płaszczu, z komórką w ręku położyłam się na tapczanie. Przysnęłam. Obudziłam się nad ranem. Przekonana o najgorszym, zadzwoniłam do szpitala. Mój mąż nie tylko żył, ale był przytomny i prosił o jajko na miękko... Już kolejny raz przetaczano mu krew. Wypytywałam go, co pamięta... Słuchał mnie z rozbawieniem. Nic nie pamiętał. Za dwa tygodnie zmarł. Kiedy umierał, widziałam w jego oczach ogromny smutek. Chcę Pani powiedzieć, że być może, to po "stronie żywych" jest porażający obraz cierpienia, ale umierający są wolni od niego. Może to dobry Pan Bóg tak ułożył. Pozdrawiam serdecznie.
Ojcze w tym roku odeszła do Pana moja młodsza siostra. Towarzyszyłam jej wiele lat w drodze zmagania się z chorobą i wiem w jakim zaufaniu do Boga szła. Towarzyszyłam jej również w ostatnich chwilach. Mam przekonanie, że Bóg wziął ją do siebie - ona tego pragnęła. Dziś uczestniczymy w wielu mszach, ofiarowanych w jej intencji. I tu rodzi się moja wątpliwość, niepewność, zakłopotanie - czy jest sens takich intencji? Czy jeśli jest wśród świętych, te intencje nie powinny być raczej ofiarowane za duszę w czyśćcu? za które nota bene ofiarowywała swoje cierpienie.... jak rozumieć msze w intencji zmarłych? Ojcze dziękuję Ci za to jak głosisz słowo. Razem z ks. Pawlukiewiczem towarzyszyliście jej w tej trudnej codzienności. Szczęść Boże
Ojcze Adamie, bo dzisiaj jest uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa i są takie słowa w drugim czytaniu: "Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości zakorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Boga." Czy św. Paweł celowo wymienił tu cztery wymiary? O co tu w ogóle chodzi? Bardzo będę wdzięczna za małą egzegezę. 😇 Pozdrawiam najserdeczniej! ❤️ Ania
Pytanie do Q&A: Drogi Ojcze Adamie. Jestem w trakcie żałoby po stracie Mamy. Uczę się żyć na nowo (choć mam już 47 lat). Jak nie tracić nadziei, że jeszcze ją zobaczę? Wiem, że to pewnie dziecinne pytanie, ale tyle osób w ostatnim czasie straciło swoich Bliskich. Jak się pozbierać i żyć dalej? Dziękuję z całego serca - Kasia
Ja też oglądałam Friendsow z 5 razy wszystkie sezony. Mój ulubiony serial i też kawał mojej młodości. Teraz nie mam czasu, ale moje płytki (dostałam kiedyś od męża) czekają w szufladzie, jak kiedys będę mieć czas może znów uruchomie.. Adaś, jesteśmy podobni 😊 i ja też najbardziej zawsze lubiłam Chendlera
Adam oglądam cie dużo i naprawde pięknie mówisz szczegolnie na Niedziele i Święta.Lecz ostatnio widziałem szota z twojej rozmowy gdzie klnąłeś.Nie chce cie krytykować ale proszę o to żebyś nie przeklinał w takim miejscu bo to nie zadobry przykład daje dla innych o Księżach/ojcac.
Śniłeś mi sie dzisiaj Ojcze Szustaku !!! 😬😬😬 Najpierw zadzwoniliście do mnie z niespodzianką Wodzem a chwile potem spotkaliśmy sie na zorganizowanej wspólnej kolacji.... No to sobie POGADALIŚMY !!!! Bóg zapłać Ci za To 🙏🙏🙏 za każde słowo, za drogowskazy, za kierunek ... Bóg wie co robi. Zesłał mi Ciebie niczym Anioła do Maryi i pomogł rozeznać wszystko 😇😇😇 Bóg zapłać 🙏🙏🙏❤️❤️❤️
A ja Ojca 100 raz😊 proszę o to, by Ojciec opowiedzial o przyjaźni. Jak Ojciec " widzi" przyjaźń. Bardzo mnie ten temat trapi, bo nagle zerwała ze mną przyjaźń przyjaciółka nie podajac powodu. Czego wg Ojca nie powinno byc w takiej relacji? Moze Ojciec podjalby ten temat w jakimś vlogu? Bylabym bardzo wdźięczna.
Q&A pytanie: Ojcze Adasiu, czy wyjaśni mi Ojciec jak to jest z tymi odpustami? Czy, będąc po jednej spowiedzi, mogę przez kolejne dni dostać kilka odpustów (np. za odmówienie koronki do Miłosierdzia Bożego przed Najświętszym Sakramentem)? Wiem, że jednego dnia mogę zdobyć max jeden, ale jak to się ma do spowiedzi? Wiem, że odpust może być zupełny lub cząstkowy. Chciałabym je zbierać dla siebie i zmarłych.
Odnośnie bardzo szczegółowego rachunku sumienia polecam "Kazania proboszcza z Ars" Jan Maria Vianney -mocne wypunktowanie grzechów i zaniedbań, z wyjaśnieniem-Mega!!!
Q&A: Ojcze Adamie: co ojciec uważa o podejściu do Pisma Świętego prezentowanego przez protestantów, tzn. traktowanie Biblii jako kierunkowskazu w wierze. Odnoszę wrażenie, że w katolicyzmie w Polsce ludzie traktują Biblię jako coś, z czym ma się kontakt tylko w Kościele. Osobiście moja wiara nie jest silna, buduje ją czytając Pismo i sięgając do komentarzy. Czy możliwe jest zaadaptowanie protestanckiego podejścia do Biblii w budowaniu swojej własnej wiary (nie przewiduje zmiany wyznania). Na marginesie nadmienię, że to co od dawna się dzieje w Kościele w Polsce niezbyt pomaga w budowaniu wiary. Pozdrawiam ;)
Czytanie Biblii, komentarzy, medytowanie nad tym to jest także katolickie podejście! Ja należę np. do wspólnoty w której wspólnie czytamy Pismo, dzielimy się swoimi przemyśleniami, komentujemy. Kontakt z Pismem Św. to dla mnie źródło życia i kierunkowskaz! Poczytaj o lectio divina, pozdrowienia 🙂
Szczęść Boże, Jestem mężatką, mam 2 dzieci, wierzymy, chodzimy razem z mężem do kościoła itd. Moja już dorosła siostra za to żyje w związku nie sakramentalnym, nie chodzi do kościoła (chociaż twierdzi że raczej wierzy). Moja Mama (również bardzo wierząca) nie może się z tym pogodzić. Ciągle próbuje jej narzucać wiarę, i robi jej wyrzuty sumienia bo nie chce chodzić do kościoła. Sobie i Tacie robi zato wyrzuty sumienia, że źle ją wychowali. Ciągle są przez to jakieś kłótnie. Martwię się, bo wydaję mi się że zachowanie Mamy wcale nie pomaga, ale pogarsza sytuację. Nie wiem co robić, Mama nie słucha kiedy mówię jej, że ma zaufać Panu Bogu, że on ma dla siostry Plan. Może Ojciec pomoże. Pozdrawiam 🙂
Powiedz Mamie, żeby modliła się dla siostry o proroka - znaczy to jest "metoda" dla bliskich zatroskanych o wiarę innych bliskich - ponieważ z reguły ich usiłowania bezpośrednie przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego - a modlitwa zawsze warta odmawiania - jest szansa, że da ona Mamie nadzieję i odpuści bezsensowne wiercenie dziury w brzuchu
Dzięki za rady, ale Mama tego nie słucha. Twierdzi że tak już ma i nic na to nie poradzi. Ciężko jej z tym że siostra tak żyje, i wydaje jej się, że jak się jej nie będzie nic mówić to ona będzie kontynuować taki styl życia. Nie wiem co mogło by ją przekonać. Nie widzi że to tak nie działa
@@Aleksandra-wu8by myślę że jedyne co możesz zrobić to modlić się za siostrę i rodziców. Ale to "jedynie" to bardzo dużo!! Resztę zostaw Bogu i zaufaj, On działa❤️
4:57 Uznaje się, że Bóg dysponuje nieskończona miłością, mocą i wiedzą. Skoro jest taki dobry i miłosierny to nie powinien popierać bulu, cierpienia i zła. Jeśli byłby nieskończenie mądry to powinien wymyślić jak dojść do celów przez siebie wyznaczonych omijając cierpienie. Jeśli byłby wszechmocy mógłby zastosować to co wymyślił. Istnienie zła i cierpienia oznacza, że albo Bóg na to pozwala czyli nie jest całkowicie miłosierny albo nie potrafi wymyśleć jak ominąć zło albo nie potrafi tego zdziałać. Czy Bóg jest nieidealny?
Nieskończona miłość daje również kochanej osobie wolność jej odrzucenia. Cierpienie i zło bierze się z bycia daleko od Boga - a to oddalenie każdy może wybrać. Bóg mógłby tę wolność ograniczyć, i owszem - ale wtedy zaprzeczyłby miłości, która nie trzyma nikogo na siłę przy sobie. Polecam "Mechaniczną pomarańczę", gdzie ten wątek dobrowolnego bycia dobrym jest mocno zarysowany - tylko ostrzegam, jeśli ktoś nie oglądał, że Kubrick w tym filmie ostro jedzie po bandzie ;p Dodatkowo, zakładając Jego nieskończoną mądrość i wiedzę, uznajemy również skończoność naszego poznania - fakt, że nie potrafimy odpowiedzieć na wszystko i dla nas występuje sprzeczność, zdaje się to nawet potwierdzać. Miłość wymaga zaufania - a przy założeniu, że On nas kocha, trafne wydaje się przypuszczenie, że będzie się starał nas tej najlepszej wersji miłości uczyć. A z obserwacji wynika, że najlepiej się uczyć przez praktykę - czasem również przez doświadczenie samemu, że coś nie działa, nawet pomimo ostrzeżeń. W każdym razie ja to tak rozumiem - mogę się mylić ;)
Ja mam takie dość proste pytanie, ale przyznam że nie daje mi ono spokoju i często o nim myślę: kiedy małżonkowie celebrują swój sakrament? O co mi chodzi? Otóż np. sakrament pokuty celebruję w trakcie spowiedzi; eucharystii - wiadomo. Nie wiem jak to ująć, ale powiedzmy że chrzest czy bierzmowanie są "jednorazowymi" sakramentami. No i teraz jako mężowi żony trudno mi myśleć, że nasz sakrament celebrowaliśmy tylko raz, przed 21 laty. Dodam, że ostatnio przeżyliśmy bardzo duży kryzys i w jego trakcie zaczęliśmy się między innymi codziennie razem się modlić. I mam takie wrażenie, że wtedy właśnie celebrujemy nasze małżeństwo. Zresztą nie tylko wtedy - np. potrafimy długo ze sobą rozmawiać i myślę, że też jest to taki czas celebracji. Ale może się mylę. W każdym razie, wpuściliśmy Chrystusa do naszego małżeństwo i wszystko się zaczęło układać. I myślę, że jest to nie bez związku z sakramentem. Nie wiem, czy jasno się wyraziłem. Pozdrawiam serdecznie
Skoro padło pytanie związkowe to ja też zostawię swoje. Jestem 33 letnią pracującą kobietą. Od 2 lat jestem w związku z 29 letnim facetem. To bardzo dobry człowiek, jest wierzacy, pomógł mi się podnieść po toksycznym związku. Początkowo na odleglosc, a obecnie przeniósł się do Wrocławia gdzie mieszkam. Mogłam często liczyć na jego pomoc, głównie przy samochodzie. To tyle z plusów. A teraz druga strona medalu. Jest bardzo, wręcz przesadnie przywiązany do rodziny, okropnie liczy pieniądze, często nie umie się zachować. Tak naprawdę emocjonalnie i życiowo jest za mną z 10 kroków. Jego powolność hamuje rozwój tej relacji a mnie doprowadza do frustracji. Jako przyjaciel był Ok, ale teraz jako partner czuje, że marnuje czas... bo boje się, że nic z tego nie będzie. Wykonuje zadania i prośby jakie mu przydziele, ale sam nie podejmuje żadnej inicjatywy. Ma braki jako mężczyzna i nic z tym nie robi. Nasza relacja początkowo na odleglosc, nadal nie ma znamion relacji „na co dzień”. Najbardziej frustruje mnie: 1. Wolne tempo rozwoju tej relacji, 2. Brak jego niezależności i odciętej pępowiny z rodziną - zwłaszcza z mamą (która nie jest raczej mi przychylna, choć do końca nie wiem bo do tej pory nas ze sobą nie poznał), 3. Jego skąpstwo, choć przez ten czas starałam się uczyć go otwartości i hojności, 4. Jego niedojrzałość, opieszałość, wygodnictwo / liczy na to, że ja o wszystkim zdecyduje (taki jest związek jego rodziców: bierny ojciec, zarządzająca matka). Proszę Ojcze o Twój punkt widzenia, czy to ciągnąć? Coraz częściej mam myśli, że zmarnowałam kolejny czas, już kilka razy myślałam o rozstaniu. Coraz częściej myśle o nim jako o przepraszam „łajzie”, jak o Norku z „Miodowych lat”, a ja nie chce zostać despotyczną Danką!! Nie chce Norka!!! Trzymało mnie przy nim to, że jest wierzacy. Pozdrawiam ciepło 🌸
Czy czujesz się komfortowo w tej relacji ? Po co ci relacja, w której masz wątpliwości i się źle czujesz? Może należało by z nim jeszcze raz pogadać i jak znowu przeprosi i nic to może trzeba iść dalej bez niego.
@@martusia2833 Właśnie czuję się z nim dobrze, kiedy jesteśmy razem. Czasem czuję irytację. Ale kiedy zostaję sama dłużej i mam więcej czasu na przemyślenia, widzę tak naprawdę, co on robi, a czego nie robi. A także to, że jego postępowanie powoduje moje frustracje.
Q&A -Drogi "Ojcze ASz "mam pytanie... Znam malzenstwo(z prawie 40 letnim stazem),gdzie kobieta(zona)przyjmujac sakrament slubu nie dostapila bierzmowania(czyli ,,przeskoczyla"sakrament) ...wiem,fakt zupelnie niewiarygodny,ale jak mowila ksiedzu przed slubem(nie zyjacy juz kaznodzieja)nie bedac wowczas z jego parafii on odpowiedzial ze pewnie ,,nie pamieta " i nie wymagajac dostarczenia potwierdzenia tegozze sakramentu udzielil parze slubu. Pytanie brzmi: 1.Czy ten slub jest zgodny z prawem kosciola,tzn ,,wazny"? 2.Czy kobieta moze jeszcze (lub musi) przyjac sakrament bierzmowania,i czy mozna "nie pokoleji" przyjmowac sakramenty tak jak w tym przypadku? 3.Czy tak wazna pomylka mogla miec lub ma wplyw na zycie rodziny? Dziekuje i Pozdrawiam.
Chba juz teraz najwazniejsze co bylo w czyims sercu,intencji i czym dla niego jest wiara wich zyciu a czy teraz otrzymany sakrament bierzmowania cos zmieni w ich zyciu czy swiadomosci ,chyba zalezy od sytulacji i rozmowy ,chyba najlepiej nie doszukiwac sie konsekwencji tego na zyciu rodziny bo wiele zalezy od nas samych jak zyjemy w wierze ?Nawet jezeli zatail a zyje i wierzy jak mowi katechizm kosciola i nie bylo to podyktowane zlymi przeslankami zostalo odpuszczone jak grzech .
A co na to Prawo Kanoniczne? W Kan. 1065 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 roku czytamy, że „Katolicy, którzy nie przyjęli jeszcze sakramentu bierzmowania, powinni go przyjąć przed zawarciem małżeństwa, gdy jest to możliwe bez poważnej niedogodności”. Powinni a nie muszą.
Sakrament bierzmowania nie jest konieczny do zawarcia sakramentu małżeństwa. Odpowiadając na Twoje pytania: Ad 1. Tak małżeństwo jest ważne. Ad 2. Może przyjąć Sakrament bierzmowania w późniejszym wieku, jako mężatką również. Ad 3. Brak tego sakramentu raczej nie wpłynął na losy tej rodziny. Pozdrawiam.
Czasem się zastanawiam, jakie sensowne pytanie miałbym _padre_ zadać, jednak zawsze coś wypłynie, czy to ojciec wspomina, czy to ktoś pyta. Więc słucham.
Przyjaciół znam na pamięć, widziałam chyba z 10 razy i na tym nie kończę bo nie mogę przestać, bardzo się przy tym serialu relaksuje. Też mi się podobało Friends Reunion, ale czuje niedosyt i też mnie przeraziło jak Chandler źle wygląda, ale trzymam za Niego kciuki bo każdy faktycznie potrzebuje przyjaciół. Uwielbiam księdza jeszcze bardziej 😉
Niestety nie przyjmuje do wiadomości odpowiedzi na pytanie dotyczące cierpienia. Moja córeczka umierała 9 godzin. Chorowała na guza mózgu, ostatnie miesiące życia to koszmar- jest moją bohaterką, ja chyba nie dałabym rady..miała ledwo 9,5 roku. Jaki jest sens cierpienia dziecka? Prosiłam Boga o uzdrowienie, nic z tego. Mógł jej chociaż podarować lekką śmierć. To cierpienie i umieranie widziały jej dwie siostry.. Szorstka teraz ta moja z Nim relacja.. bardzo szorstka.
Bardzo współczuję. Też nie rozumiem czemu dzieci muszą cierpieć. Może jedyne pocieszenie to to, że Twoja córeczka jest teraz u Ojca Niebieskiego, który ją kocha bezgranicznie.
Wiem,że nie ma takich słów,które mogłyby Cię pocieszyć. Przykro mi z tego powodu co Cię spotkało i też uważam,że cierpienie dziecka nie ma sensu i nie powinno istnieć na naszym świecie. Niech Pan Bóg ma Ciebie w swojej opiece 🙂
[Q&A] Szczęść Boże! Ostatnio zastanowił mnie fragment z Ewangelii według Świętego Mateusza: «Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim». Wpadła mi do głowy taka myśl: jeśli ktoś znosi przykazanie to pewnie ranga przewinienia jest dość poważna. Taka osoba może i będzie najmniejsza, ale BĘDZIE po śmierci w Niebie? Mam nadzieję, że Ojciec rozumie o co mi chodzi. Wiem, że to pewnie metafora (a Niebo to bardziej stan niż miejsce), ale jakoś mocno do mnie trafił ten fragment 😊 Bóg zapłać za odpowiedź!
Lubie ojca za ten luz wobec krytyki i hejtu jaki ojca spotyka (szczególnie ostatnio) ja niestety czasem dostaję po głowie za to, ze ojca słucham i to od osób mi bliskich, na których mi jakoś zależy. A przecież wiele ojcu zawdzięczam i mnie ranią słowa np o tym, że z moją wiarą jest coś nie tak, bo ojca słucham. A tak naprawdę to dzieki ojcu przetrwałem wiele kryzysów też tych dotyczących wiary.
No przykre to jest i też to znam, bo można się z czymś nie zgadzać, ale atakowanie kogoś za jego, nazwijmy to zainteresowania, nie świadczy o tym, że chce się okazywać temu komuś zrozumienie i poszanowanie. Można rozmawiać, dyskutować, wspólnie analizować, ale waląc po łbie niczego nie da się dobrego osiągnąć. Co ciekawe metodę walenia po łbie stosuje się na potęgę w internecie, jako sposób do "sprowadzania na właściwą drogę" - serio mamy w te rzekome intencje wierzyć? Tu chodzi wyłącznie o wyżycie się na kimś, kto nie myśli czy nie postępuje tak, jakby inni sobie życzyli, i nic poza tym.
Oj znów chętnie powrócę do Q&A! :) Dzięki Ci Ojcze Adamie ! A odnośnie Friends : mamy z Narzeczonym takie same odczucia.. było cudownie, nostalgicznie i aż szkoda, że tyle szumu.. na 1 odcinek pogadankowy! Lisa Kudrow też moim zdaniem się nie zmienila :) Pozdrawiam i dziękuję !!!
Pytanie pierwsze jest bardzo ważne. Kiedy umierała moja mama też się zastanawiałam co mogę zrobić żeby jej ulżyć w tym cierpieniu. Ale miałam taką myśl, że cieszę się że żyjemy w takich czasach, gdzie są wszelkie środki farmakologiczne. Kiedyś ludzie umierali w agonii bez leków... A teraz są środki przeciwbólowe, otępiające. Nigdy nie zadawałam sobie pytania: dlaczego tak jest? Choć rozumiem, że ktoś może mieć takie pytanie. Pozdrawiam każdą taką osobę.
hehe.. mi ostatnio napisała jedna Pani na tt, że życzy mi jako mamie i mojej córce też życzy bym miała więcej mądrości i bym zagłębiła się w słownik bo jak ja mogę na moją kochaną córeczkę mówić 👉 mój glucik ..i tam jeszcze kilka słów od siebie dodała.. 😊 tak.. za głowę się złapałam i wyraziłam współczucie dla tej Pani.. bo cóż więcej można 🤷♀️ pozdrawiam, dobrego dnia ☕☀️🖐
Trzeba się modlić o to aby cierpienie nie było większe niż dana osoba jest w stanie znieść. Poza tym każde cierpienie ofiarowane Bogu w inntencji innych staje się słodkie i łatwe do zniesienia. Trzeba się też upewnić że dana osoba chce być uwolniona od cierpienia bo może być tak że jest ona Bogu wdzięczna za nie, gdyż może odkupić własne grzechy jeszcze za życia.
[Q&A] Relacja z kobietą młodszą o 13 lat Szczęść Boże. Ojcze Adamie, dziękuję za wszelkie konferencje i nauki, szczególnie te dotyczące budowania związku i relacji (m. in. Pachnidła, Ballady i romanse). Mam 43 lata, jestem kawalerem. Poznałem wyjątkową, mądrą, inteligentną, wierzącą, 30letnią Kobietę. Przez pół roku poznawaliśmy się i próbowaliśmy budować relację. Jednak po tym czasie Ona wycofała się. Utrzymujemy nadal przyjazną znajomość. Wydaje mi się, że istnieje szansa aby próbować odbudować nasz związek. Mam jednak duże obawy dotyczące różnicy wieku - 13 lat. Obawiam się np, że jeśli zostalibyśmy małżeństwem, umarłbym wcześniej od Niej i pozostawił Ją samotną w wieku np. 60 lat. Że w podeszłym wieku mógłbym być na tyle niesprawny/chory, że Ona musiałaby pełnić rolę mojej pielęgniarki. Że w pewnym momencie życia byłbym dla niej po prostu nieatrakcyjny fizycznie. Że ta różnica wieku utrudniałaby w różnych sytuacjach porozumiewanie się, byłaby źródłem konfliktów i problemów. Pamiętam, że w jednym z odcinków "Pachnideł" o "Ogrzewaniu stóp" była mowa o miłości niemożliwej, pomiędzy młodą Szulamitką a starcem Dawidem. Czy to nie jest własnie tego typu sytuacja? Jak układają się związki, w których ma miejsce taka różnica wieku? Co Ojciec o tym sądzi? Pozdrawiam, Michał
Ojcze Adamie! Na wstępie napiszę, że jestem bardzo wdzięczna, że jesteś i mówisz tutaj do nas. :) Ostatnio odsłuchałam Twoją konferencji sprzed kilku lat na temat toksycznych rodziców, w której opowiadałeś historię Tobiasza i odnosiłeś się też do swojego doświadczenia. Bardzo dobrze rozumiem tę sytuację. Mam trudną relację z mamą. Moja mama choruje na raka. Tato zmarł 3 lata temu. Mama czuje się samotna. Rozumiem, że po stracie męża może tak się czuć. Uważa jednak, że ja też ją zostawiłam. Mieszkam 300 km od domu rodzinnego, od ponad roku mam męża. Staram się układać swoje życie po swojemu, szukać swojej drogi. Pomagam mamie, kiedy jest taka potrzeba, ale mama ma też na miejscu znajomych i rodzinę - naprawdę nie jest całkowicie sama. Uważa jednak, że ja ją zostawiłam, nie wspieram jej i gdyby nie "obcy" ludzie to nie wie co z nią by było. Co jakiś czas zarzuca mi, że robię za mało, że mogłabym zorganizować tak swoje życie żeby być u niej częściej (jestem mniej więcej raz w miesiącu) i opiekować się nią. Dodam, że Mama wszystko wokół siebie ogarnia, sama jeździ samochodem, jest w stanie ugotować sobie jedzenie, jest sprawna fizycznie. Ostanio po operacji byłam z nią do momentu aż doszła do siebie na tyle, żeby znowu wszystko ogarniać samodzielnie. I jak pojechałam do siebie do domu, to znowu czuję wywieranie presji emocjonalnej, że powinnam wrócić i z nią być. Dodam, że od śmierci taty chodzę na psychoterapię, na której połapałam się, że w tej relacji z mamą coś jest nie tak i zaczęłam nad tym pracować. Pierwszy rok po tym, jak tato odszedł zajmowałam się nią tak jak chciała, zaniedbując siebie i gubiąc w tym wszystkim swoje życie. Po czasie dowiedziałam się od niej, że wtedy to też było za mało. Nie wiem już co robić. Próbuję się odcinać, dystansować, a przede wszystkim nie dawać się fałszywemu poczuciu winy, ale to jest bardzo trudne słuchając, że zostawia się chorą matkę na pastwę losu. Wokół mamy jest też wiele osób, które to jeszcze bardziej nakręcają, czasami mi też mówią co mam robić z mamą, jak żyć, co robię nie tak jak powinnam. Wiem, że Pan Bóg mi towarzyszy w tym trudzie i nie uważa o mnie tego wszystkiego, co moja mama mi mówi o mnie, gdy nie spełniam jej oczekiwań. Byłam na fundamencie rekolekcji ignacjańskich, gdzie w ciszy spotkałam się z Panem Bogiem, żeby poukładać wspólnie z nim tę sprawę. Dał mi dużo miłość i i nadziei, że mogę żyć swoim życiem i kochać mamę tak jak potrafię, a nie tak jak ona oczekuje. Ale teraz znowu gdzieś się oddalam od tego myślenia, znowu jest mi bardzo trudno, bo czuję, że mama wyciąga kolejne działa w moją stronę, a ja zaczynam się poddawać. Nie chcę z nią walczyć, jedynie próbuje się bronić, ale z marnymi skutkami. Ta sytuacja rzutuje na moje małżeństwo. Mąż bardzo mnie wspiera, ale też jest tylko człowiekiem i czasami ma dosyć kolejnej afery z mamą, przez którą potem nie mogę spać w nocy i skupić się na codziennych czynnościach. Jak to przeżyć i nie zwariować? Mówiłeś w tej konferencji, że Tobie poukładanie relacji z mamą zajęło 15 lat. Jak tyle czasu wytrzymać i walczyć z tym fałszywym poczuciem winy? Pewnie nie ma łatwego rozwiązania, więc proszę chociaż o promyk nadziei...
To próbuję jeszcze raz ;) pytanie nie dość, że długie to jeszcze mocno siedzi w "prywacie" ale może da coś komuś w podobnej sytuacji: Rozpoczęłam związek z kimś mocno poranionym przez "ludzi Kościoła", którzy podeptali jego relację z Bogiem. Z tego, co mówi, wygląda na to, że zakłada on istnienie Boga, ale jest w nim dużo bólu i rozgoryczenia, któremu się wcale nie dziwię - przypisuje Bogu odpowiedzialność za to, co mu zrobili ci, co bezczelnie wycierają sobie twarz Bogiem i ogólnie ma raczej "wywalone" na kościelne regułki. Do chodzenia na msze wrócił jakiś czas temu (zanim się zeszliśmy), choć w niektórych jej momentach aż mu się robi słabo, na spowiedź i komunię wciąż nie ma siły się przełamać. Na razie oboje jesteśmy na etapie "różowych okularów", ale też bardzo dużo staramy się o tym rozmawiać i układać naszą relację świadomie. On myśli bardzo poważnie o przyszłości, porusza dużo konkretnych tematów związanych ze wspólnym życiem, jak ewentualna rodzina, czy wychowanie dzieci (na razie hipotetycznie, bo to za wcześnie, by wyrokować, że akurat my to zbudujemy) - chce je wychowywać w duchu chrześcijańskich wartości, choć niekoniecznie stricte w ścisłym osadzeniu w instytucji Kościoła. Nie chcę go zmuszać do niczego, bo wiem, że ja go nie nawrócę - to musi wyjść od niego. Chciałabym jednak, by ta rana zagoiła się w nim przynajmniej na tyle, by mógł przyjąć także tę część mnie związaną z wiarą. Wróg atakuje go również od tej strony - sugeruje mu wprost, że nie da rady, jest za słaby na uniesienie niektórych trudów itp. Sama też nie jestem z żelaza i wiem, że w pewnych sytuacjach mogę się rozjechać i zacząć "równać w dół", czego chcę uniknąć. "Co robić, jak żyć?", czyli jak działać w tej relacji by samej się od Boga nie oddalić i jego jeszcze bardziej nie zrazić? Pozdrawiam i błogosławię, a i za modlitwę za mego Miłego będę wdzięczna ;)
Ojcze! A kiedy Ojciec się wybierze do Białegostoku? Wiem, że może są większe atrakcje ale my wszyscy czekamy i potrzebujemy spotkać się z Ojcem i głoszeniem Tatowym. Przychyl się do prośby!!!!!! Wszystkiego co Boże życzymy Ci całą rodziną!!!!!!!!!!!! Marta, Oliwka, Stasia i Wiesio. Love Yoy!
Tak trzymaj się sercem ❤️ Konrad jesteś mega ojcze jesteś mega piękny cudny 💖 jesteś aniołem na trudne czasy ojcze mój ❤️ Konrad z Bogiem miłego weekendu ojcze mój ❤️ Konrad twój bączek
[Q&a] Ojcze Adamie, bo dzisiaj jest uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa i są takie słowa w drugim czytaniu: "Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości zakorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Boga." Czy św. Paweł celowo wymienił tu cztery wymiary? O co tu w ogóle chodzi? Bardzo będę wdzięczna za małą egzegezę. 😇 Pozdrawiam najserdeczniej! ❤️ Ania
Cierpienie jest wynalazkiem złego, natomiast Bóg obraca jego własną broń przeciwko niemu. Dlatego na to pozwala i wyciąga dla nas z tego wszystko co najlepsze. Jesteśmy narzędziem do zbawienia świata, a Pan powiedział, że nie dostaniemy więcej niż jesteśmy w stanie unieść. ;)
Zabrakło informacji o tym że cierpienie można ofiarować jako zadośćuczynienie za grzechy swoje, czyjeś, księży, zakonników i zakonnic, świata itp itd. Wtedy jeśli cierpisz to masz to poczucie że Twoje cierpienie nie jest nadaremne.
Ojcze Adamie, żyję z nerwicą. Od trzech lat nie opuszczają mnie lęki. Zaczęło się od panicznego strachu że jak umrę to pójdę do piekła. Przerażała mnie do tego stopnia wizja wiecznego cierpienia, że nie potrafiłam żyć, funkcjonować. Co się też wiąże z lękiem przed śmiercią, okropnie bałam się o swoje zdrowie. Niedawno się okazało że mam guza, ale raczej Pani Doktor uważa że to niezłośliwe i nie zagraża mojemu życiu. Mam też stwierdzone Hashimoto, a od dłuższego czasu borykam się z bólem w jednej piersi, myślę, że łatwo się domyślić co moja głowa już stwierdziła że tam mam.. Mam 23 lata a mam wrażenie że moje ciało zaczyna się rozpadać. Usłyszałam kiedyś że to o czym myślimy prędzej czy później do nas przychodzi i tak to utkwiło w mojej przerażonej głowie że mam wrażenie że sama na własne życzenie produkuje sobie choroby. Przez to wszystko czuję się jakbym była w tym świecie sama, mimo że mam wiele bliskich mi osób, to brakuje mi Tego Najważniejszego. Całe życie próbowałam być "wierząca", ale po dłuższym lub krótszym czasie upadałam twarzą na beton z ogromną tęsknotą i poczuciem że Bóg mnie nie chce, że jestem takim zapomnianym ogryzkiem. Nie umiem go odnaleźć w całej tej mojej sytuacji przepełnionej lękiem i strachem co ze mną będzie. Zanim Ojcze spytasz, przeszłam terapię, i staram się o tym mówić moim spowiednikom co jest we mnie, ale mam wrażenie, że nie jestem do końca zrozumiana. Staram się też sobie z tym radzić ale raz jest lepiej a raz gorzej, tak jak teraz gdy czekam na wyniki ze strachem. W sumie miałam zadać jakieś pytanie, ale szczerze to chyba nie ma jednego konkretnego. Czuję po prostu wielką potrzebę się z Tobą podzielić moją historią, która jeszcze nie ma happy endu. Szalenie się rozpisałam, ale jeśli to czytasz lub o tym wspomnisz to ogromnie ci Ojcze Adasiu dziękuję i proszę, abyś pomógł mi rzucić na to wszystko nowe światło, bo nie wiem już, co mogę zrobić, aby wyrzucić ten największy strach i lęk - że Bóg nie będzie miał dla mnie Miłosierdzia. Nawet pisząc to mam poczucie jakbym robiła coś złego, ale chce się tym w końcu podzielić tutaj, bo od dawna czuję że chcę to zrobić. Pozdrawiam ciepło, i dziękuję za wszystkie materiały które utrzymują we mnie nadzieję i nie raz rozbudzają do podniesienia głowy ☺️ Ola
Ojcze Adamie, ja też mam jedno pytanie, skoro Bóg jest wszechmogący i od Niego jest wszystko zależne, to jaka powinna być nasza relacja z Nim ? Jak w ogóle budować relacje z Nim skoro to staje się monotonne, tzn. modlę się codziennie ale to staje się już monotonne i nudne i nie czuję na modlitwie czegoś co czułem wcześniej. ( pokoju i łagodności) Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie.
Q&A: Drogi Ojcze Adamie! Mam pytanie z obszaru etyki seksualnej. To dla mnie ważne, bo na całej sprawie funduje się ostatnio moja nieufność do Kościoła. Znam zasady i zalety NPR, ale są sytuacje, w których - w moim odczuciu - nie da się go stosować, jest to trudne lub szczególnie stresujące. Jestem w sytuacji, w której poczęcie dziecka wiązałoby się z ogromnym ryzykiem poronienia, więc minimalizacja szansy zajścia w ciążę to priorytet. W związku z tym, że karmię malucha i zmagam się z chorobą zakłócającą odczytanie NPR-owych pomiarów, żyjemy z mężem w abstynencji. Myśl o tym, że jakkolwiek ryzykujemy, jest dla mnie psychicznie nie do wytrzymania. Widzę jednak, że unikanie bliskości nie buduje naszego małżeństwa. W sumieniu uznałam, że czasowe skorzystanie z antykoncepcji - do czasu rozwiązania problemów zdrowotnych - byłoby ok. Dowiadywałam się, że są sytuacje, w których Kościół dopuszcza tego typu kompromis. Czy to prawda? I - to drugi problem - czy wystarczy moje upewnienie się w sumieniu, że postępuję słusznie? Proponowana przez internetowych kaznodziejów ścieżka rozmowy czy konsultacji z księdzem w tak delikatnej materii jest dla mnie krępująca i nie rozumiem, dlaczego miałaby być konieczna. Przecież i tak sama ponoszę moralną odpowiedzialność za swoje wybory. Ale może się pogubiłam. Proszę o jakieś światło w tej sprawie.
Niestety, ale w tej sprawie trzeba porozmawiać ze spowiednikiem lub kierownikiem duchowym. Masz prawo postępować zgodnie ze swoim sumieniem, ale wiedząc że kościół nie zgadza się na antykoncepcje, musisz swoje decyzje, wątpliwości, przedstawić na rozmowie np. w trakcie jakiejś dłuższej rozmowy, spowiedzi - niestety nie wystarcza w takim wypadku samodzielna decyzja, ponieważ jest to jasno i wyraźnie postawione w encyklice HV (a za nią powtarza katechizm), że nikt nie może *samodzielnie* zrywać jednoczącego i prokreacyjnego charakteru współżycia. Perspektywa braku współżycia lub doprowadzania do poronienia przy jednoczesnym braku możliwości użycia NPR, daje jakieś pole manewru, bo nie można też skazać małżeństwa na rozpad więzi małżeńskiej przez zaprzestanie współżycia, ale ze względu na bardzo indywidualny charakter takich rozstrzygnięć i tematów, nie dostaniesz zielonego światła przez internet - nie ma ogólnych norm postępowania w takich okolicznościach, ale prawdą jest że w indywidualnych sytuacjach czasami można użyć jakiejś (nieporonnej) formy antykoncepcji, jeśli ma to ocalić ważniejsze dobro (zdrowie czy jedność małżeństwa).
Kiedyś ks. Pawlukiewicz miał genialne (jak zwykle w jego przypadku zresztą) kazanie w tym temacie. Niestety teraz go nie odnajdę ale zapamiętałam, ze ks. Piotr mówił o tym, że w takim przypadku jest jeszcze jeden ratunek - " Czy żałujesz, że nie żałujesz? Czy chciałabyś żałować?" Może o. Adaś odpowie na Twoje pytanie, trzymam kciuki i pozdrawiam🙂🙂
Heretycki embrionie- kocham Cię i dziękuję za to, co od lat robisz 🙏🏻 codziennie się razem z Tobą nawracam i jestem wdzięczna, ze nagrywasz 😘
Alleluja 🙏🏽🙏🏽🙏🏽❤️👍🏽😀
Amen
I know it's kinda randomly asking but does anyone know of a good website to stream newly released movies online?
Thanks, signed up and it seems like a nice service =) I really appreciate it !
Cierpienie jest i musi byc gdyby go nie było człowiek robił by wszystko nie zastanawiając się nad konsekwencja
Ojcze Adamie, wiele jest serc czekających na Boga każdego dnia. Jako jeden z nielicznych Bożych embrionów wspaniale tłumaczysz i nadajesz dodatkowy sens każdego dnia, dziękuję.
super powiedziane
"Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie."
Ja musze nauczyć się cierpliwości w pokonywaniu choroby,bólu, wciąż coś mi się przytrafia,dobrze że tu jestem I wciąż mam nadzieję że to wszystko jest po coś .Panie Jezu niech będzie wola Twoja.🙏🙏♥️🤗🌞🌞
Oby zawsze i wszędzie mówiły do nas takie heretyckie embriony to świat byłby lepszy,,,pozdrawiam Cię serdecznie Ojcze Adasiu,,,,i ja też pozdrawiam te dziecko Boże które Cię tak nazwało,,,,,
amen,super
Oo maaamo - ale fejm z tym pytaniem moim o Friends Reunion :D Brat i znajomi do mnie wypisuja, ze moje pytanie u Szustaka :D I nawet ujęte w tytule odcinka :D Miło miło :D No i dziękuję za odpowiedź :D A odnośnie odpowiedzi - no mam w zasadzie bardzo podobne odczucia. Też wcześniej sądziłem, że faktycznie będzie jakiś odcinek jako odcinek, ale mimo wszystko i dobre i to :)
Ojcze Adamie - "heretycki embrionie", no chciałbym jakiś hejterski komentarz napisać ale nie mogę :) dziękuje Panu Bogu i Tobie, za to, że jesteś, jesteś sobą, że mówisz to, co mówisz. Niech Cię Bóg błogosławi!
Amen
"Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie."
cierpienie, bol fizyczny wiem cos na ten temat... walka z rakiem, lekiem, strachem, i te chwile ulgi,,, tak krotkie, ale ja swojemu cierpieniu skoro juz i tak bedzie zapragnelam nadac sens.... niemal od razu po diagnozie oddalam to wszystko co mnie czeka w intencji moich synow, i ludzi chorych.... oraz za dusze w czysciu cierpiace... i moje cierpienie ma sens w tym bezsensie samego faktu choroby.... tylko tyle moglam, i dzieki temu zaakceptowalam fakt bolu.... fakt chemioterapii jej skutkow ubocznych i tego ze patrze na moich bliskich ktorzy sie martwia... w zyciu ciagle szukamy sensu, ja go odnalazlam choc wiem ze trudno to pojac.... tylko tak moglam odnalezc sie w cierpieniu.... nadajac mu rys milosci wiary i nadziei.... bo wierze ze wygram bo mam spore szanse ale poki co... modle sie.... KIEDYS wciaz przepraszalam BOGA ze pracujac na 3 etaty nie mam czasu by isc do Kosciola, teraz gdy zycie zaciagnelo mi hamulec reczny, mam czas ale nie mam sil... i to sprawia mi ogrom bolu i smutku.... inny wymiar cierpenia, i nie wiem co jest gorsze...
Martusia, pomodlę się za Ciebie z prośbą o siłę i zdrowie.
Niech Matka Boża
wyprasza Ci łaskę zdrowia.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Z Bogiem 🙏💕🤗
Pozdrawiam i utulam mocno do serca.Cierpienie to tez modlitwa trzeba tak myslec choc to trudne ale mozna zamienic go na modlitwe.Zanurzam cie w swojej modlitwie.😘
Droga pani Marto, najważniejsze to, że Pan Bóg jest z panią, a pani z Nim, bardzo panią błogosławię, pozdrawiam, niechaj Pan Bóg nasz Wszechmogący dodaje pani nowych sił, napoi ze źródła, które gasi nasze pragnienie prawdziwie, uzdrawia, wzmacnia w wierze, dodaje otuchy, tuli i ociera łzy, niech Pan Bóg ma panią w swych ramionach, Amen 🙏🏽🙌🏽❤️
Jest Pani bardzo dzielną kobietą 👩 Niech Bóg Pani błogosławi wszelkimi łaskami.
Uzdrowienie Chorych, módl się za nami.
Rzadko się wypowiadam na forach ,ale teraz chcę podziękować ,,takiemu embrionowi,,, który pomógł mi przetrwać rozpacz po śmierci syna.Przypadkiem trafiłam na tą twarz na youtube ,ten głos codziennie dodawał mi siły by wstać i żyć i tak jest do dnia dzisiejszego.Ojcze bądź w tym okienku dla takich embrionów jak ja.
Strasznie Ci współczuję... Pomodlę się w jego intencji 🙏
Ha ha, embrion! Ciekawe czemu, dlatego, że łysy?
Spotkałem Cię ojcze w bardzo trudnym momencie mojego życia i często zastanawiam się jakby to było, gdybym spotkał Cię 5 lat wcześniej... Tak, że ten, dzięki, że jesteś i że robisz dobrą robotę.
Ojcze Adamie, musi Ojciec to przeczytać, bo to BARDZO WAŻNE. Brakuje mi w kościele ( a jestem stałym bywalcem) podnoszenia tematu przemocy fizycznej i psychicznej rodziców wobec dzieci. Zatrwożyła mnie ostatnio widziana na ulicy " scenka rodzajowa" gdy kilkuletnie dziecko podjeżdżając na rowerku do krzyczących na nie rodziców, zasłania rękoma głowę i twarz, uchylając się przed ciosem. W wielu domach dzieje się dzieciom straszna krzywda, którą rodzice tłumaczą jako " środek wychowawczy". Dlaczego tak mało, a może wcale nie mówi się o tym w kościele? Jest część rodziców, która nie traktuje takich swoich zachowań w kategorii zła. Trzeba coś z tym zrobić, a nasz kościół ma możliwość poprzez kazania docierać do wielu ludzi. Dziękuję za wysłuchanie i serdecznie Ojca pozdrawiam😊
Zgadzam się z Tobą, w kościele prawie się o tym nie mówi, a szkoda. Pozdrawiam Cię 🤗🌺
@@bajkac671 Dziękuję :) Dobrego dnia
@@agatazyczkowska9083 Tobie również Agatko miłego dnia życzę. Z Bogiem 😇💓🌷🤗
„Heretycki embrionie”, niech Ci Pan Bóg błogosławi 👍 Bądź z nami jak najdłużej 🙏 Skoro Pana Jezusa nazywali „pijakiem” i „żarłokiem”, to Ty, Ojcze, jako „heretycki embrion” też możesz z Jego pomocą robić dalej wspaniałe rzeczy 🙂
Szczerze mówiąc mam wrażenie ze ksiądz Adam otrzymał dar i misje od Boga odnośnie przywracania ludzi do kościoła ja jestem jedna z tych osób które nie wierzyły w kościół od długiego czasu wycofałam się całkowicie gdy musiałam rozmawiać z jakimś księdzem to zastanawiałam się co tak na prawdę na za skóra nie ufałam księdzem jeszcze im do końca nie ufam ale na dzień dzisiejszy planuje może nawet i w ta niedziele generalna spowiedź u której nie byłam uffff nawet nie mam pojęcia jak długo ale teraz czuje ze muszę i to jest zasługa Twoja z góry dziękuje za prowadzenie nas ku lepszemu
Ja też w to wierzę!!!
Martyna mam tak jak Ty
No dokladnie mam tak samo !!!
Czasem myślę sobie, że gdyby nie nasze cierpienie, zapomnielibyśmy o Bogu. O Ofierze Jego Ciała i Krwi za nas, o innych ludziach. Kiedy rozwijamy się duchowo najbardziej? Gdy leżymy w łóżku złamani choroba i obiecujemy Panu Bogu wszystko co dobre, byle z niego wstać. Kiedy rozumiemy problemy innych? Wtedy gdy sami przez nie przechodzimy. Mówią, że tylko biedny zrozumie biednego... I tylko głodny głodnego.
Taka nasza natura - słaba. A może cierpimy po to, by uwierzyć w życie wieczne, by uwierzyć w Niebo i jak najszybciej chcieć do niego iść? Z cierpieniem jest trochę jak ze starością...gdyby ich nie było, nie chcielibyśmy zostawiać tego co mamy tu na ziemi, nie obchodziłoby nas nic więcej...
Cierpienie nie jest po to by zabić... Lecz skruszyć to co lodem skute, cierpienie nie po to być złamać, ale by wzbudzić pokutę...
Cierpienie nie jest celem. Ono jest Droga...
Z Panem Bogiem.
,,Jak trwoga to do Boga".Cierpienie"otwiera" oczy, umysl i serce...Zaczyna sie desperackie szukanie pomocy, pociechy ,ukojenia,odwagi,sily i przebaczenia u ,,kogos" kto wiemy ze jest Wszechmocny i Wszechobecny...u Boga....Zblizamy sie do niego...Poznajemy i Trwamy...Pojawia sie modlitwa,ktora pomaga trwac, nadzieja, ktora pomaga wytrwac i sila ktora pomaga zyc.
Pozdrawiam Beatko🤗👋😘
Beatko, bardzo mądrze to ujęłaś. Podzielam Twoje zdanie, tak właśnie myślę jak Ty, że cierpienie jest po coś, czasem po to, by uwierzyć. Pozdrawiam serdecznie 💓🤗
Proszę o modlitwę w intencji uwolnienia mojego męża od nałogu alkoholizmu🙏🙏🙏Nie daję już rady😔
tu nie modlitwa potrzebna ale pała
Dziękuję, Bóg zapłać,Ojcu też niech Dobry Bóg błogosławi, no i znowu w sedno... zgadzam się na każdej linii,a zwłaszcza podkreślam kierownictwo duchowe, cudowne to jest .. mieć kierownika duchowego, ciągle się o to modlę ,bo bez NICH jest trudno się rozwijać... papapa.. papa, Bogiem 🙏❤️
Z całego całego serca Ojcze Adamie Dziękuję ci
Cierpienie i ból fizyczny jest i będzie. Modlitwa jest bardzo ważna, wręcz konieczna.🙏🌺🤲 Niech się ojciec nie zraża krytyka, ona zawsze będzie. Robi ojciec bardzo dobra robotę, kto chce skorzystać i się nawracać będzie wdzięczny, a kto nie to jego wybór. Z modlitwa 👋🙏
moje zycie pelne bolu i cierpienia.Jezu ufam Tobie.
Najszustaczniejszy Ojcze Szustaku! (w skrócie NOS) Nie wiem jak to robisz ale jak Cię słucham to mi odchodzą stresy i zmartwienia i mi lżej na sercu. Dziękuję, Bóg zapłać i więcej kjuendejów proszę :)
Kurczę, jak ja uwielbiam tą muzyczkę z czołówki! 😍🎉 Od razu mi się humor poprawia😀 A Friends to moj ukochany serial (też jestem po 40, jak ojciec🙃)
Muszę przyznać, że cierpię bóle od lat, mam 43lata I na razie na rencie przez ból, czasem bardzo ciężko, czasem lżej, ale Pan Bóg daje sił iść z tym trudem przez to życie i nawet ten ciężar potrafi obrócić w coś, co mi pomogło być lepszym człowiekiem i WIEM, ŻE ON MEGO CIERPIENIA NIE CHCE... PAN BÓG NAS KOCHA I PRAGNIE NASZEGO SZCZĘŚCIA, NIE ZAGŁADY, Z NIM PRZEJDZIEMY PRZEZ TRUDY I Z NIM DAMY RADĘ
[Q&A] Chciałabym zapytać, jak się ma grzech pierworodny do ewolucji. Mianowicie: skoro obecny homo sapiens ponosi skutki grzechu to, który gatunek człowieka wcześniej zgrzeszył? (Homo habilis, homo erectus, homo sapiens?). Pozdrawiam serdecznie Ojca! Ewa
Gdyby nie było cierpienia, wcześniej czy później pozabijalibyśmy się z egoizmu. Taka nasza natura. Nie umielibyśmy odnaleźć Boga. Gdyby Bóg interweniował, musiałby interweniować miliard razy w ciągu sekundy, no i skończyłaby się nasza wolność. Cierpienie jest, wbrew pozorom, szansą. Być może jedyną. Tak to sobie wymyśliłem, pewnie bardzo upraszczając, ale do mnie to przemawia.
Gdyby nie Bóg cierpienia moglibyśmy nie unieść. On daje siłę.
Cierpienie często uszlachetnia. Sprawia, że patrzymy na życie z innej perspektywy. Jest okazją do nawrócenia...
Witam Ojcze. Nadajesz sens mojego patrzenia na religie, w sposób ludzki. Dziękuję.
Dokładnie, kreatywność. Odpowiedź na heretyckiego embriona piękna 👍
Rzeczywiście, koncentracja na jednym grzechu przysłania inne, czasem nawet ważniejsze miejsca do nawrócenia. Wartościowa porada ojczulku kochany, aby pracować nad innymi rzeczami. Nawet jeśli by to miały być pozornie małe zadania. Dzięki. To paaa💚
(Nie oglądałam ani jednego odcinka Przyjaciół. Ale lubię Jennifer Aniston. Pozdrawiam sympatyków 😁🙋🏻♀️ )
Dziekuje Ojcze za to ze JESTES!!!❤️
Ojcze, dajesz mi siły na każdy dzień. KOCHAM CIĘ. 🌼🌻🌼🌻🌻🌼
wiara nie jest uczniem
Wiara jest MILOSCIA, jak się kocha ma się Łaskę wiary.Pan Bóg zaprasza kochania każdego czlowieka w wierze. Śmiało powiem KOCHAM OJCA ADAMA w wierze, zyczac My wszystkiego najlepszego.👏❤👏⚘🤲⚘🌝💕
Dziękuję, jak zwykle mądrze. Nasuwa mi się takie pytanie, jak znaleźć dobrego spowiednika. Kilka razy w życiu miałam to szczęście, ale to gdzieś na wyjeździe. A poza tym nigdy nie wiesz kto siedzi w konfesjonale.
Szczęść Boże Ojcze.
Bardzo se lubię ojca posłuchać. Nie żebym była regularna w tym słuchaniu I ze wszystkim się zgadzała. Ale zawsze słowa Ojca mnie "zmuszają" do myślenia I zadawania sobie pytań. Oczywiście też do szukania odpowiedzi. Najbardziej lubię I to mi daje jakąś siłę jak Ojciec na koniec zapewnia że się za nas słuchaczy modli I nas błogosławi. Bo czasami potrzebujemy by ktoś się za nas pomodlił. Dziękuję.
Ojcze Adamie, cuudownie Cię widzieć i słyszeć, miłego wieczoru Langustowicze 👌💐🕊❤😇🙋♀️
Mnie też przejął Chandler, zasmuciły mnie zwłaszcza jego słowa na pytanie czy do siebie dzwonią, inni odpowiadali, że tak, a on na koniec, z poważną miną: "Do mnie nikt nie dzwoni" :( Odebrano to jako żart, ale to raczej nie był żart.
Tamci pewnie kłamali i też do siebie nie dzwonią (albo sporadycznie) - a Matthew Perremu było przykro że akurat do niego nie 🤷♂️🤷♂️
, @@antoinehalik
Pytanie do Q&A
Czy przyjaźń/koleżeństwo z satanistami jest grzechem?
Nie mówię o jakiejś wielkiej przyjaźni. Ale po prostu spotykaniu się, piciu razem itd? Oczywiście każdy ma swój biznes - ja mam swoje życie, oni swoje. Ale czy właśnie takie nie zwracanie uwagi na jakieś akcje, które robią jest grzechem? Przez akcje rozumiem rozwalanie grobów, i inne świętokradztwa. Nie robimy tego razem, tylko "chwalą" się tym przy piwie. Czy moje milczenie w tej sprawie jest grzechem?
Też pewnie Ojciec ma oczy jak talerze, że mam takich znajomych więc wyjaśniam, że ja to brudny metal jestem. Tam, że wierzę w Boga no to wierzę, ale młody i głupi też jestem... Tego nie.
Pozdrawiam i tam z Bogiem czy coś.
W bólu i w cierpieniu Pan Bóg nas oczyszcza i upodabnia do siebie. I uświęca bo jeżeli zgadzamy się na cierpienie z pokorą i miłością i pełnym sercem.
Ojcze Adamie.,tyle w tym przekazach jest głębi.A ludzie , mówią i piszą różne jołkì , połmki.A co do cierpienia ojciec Pio zalecał modliwtę o ulgach w cierpiach.A co do cierpienia tak sobie myśłę i czuje .Miłość Ofiarna + Białe Cierpienie= Miłość Owocującą .
[Q&A] Pewnie Ojciec nie przeczyta ale spróbuję. Czy jest sens prosić Boga o cokolwiek? Już wyjaśniam o co mi chodzi. Mam teraz taki etap w moim życiu bardzo Hiobowy (dużo nieszczęść chodzących już piątkami, a nie parami 😔). Zrozumiałam ostatnio, ze chyba bie ma sensu modlić sie modlitwą prośby i prosić ponieważ Bóg i tak ma plany wobec naszych najbliższych, wobec nas i naszego życia. Swój plan,który nijak ma sie dl naszego planu. Wobec tego skoro i tak ma swój plan (podobno lepszy niz nasz - ciężko mi w to obecnie uwierzyć, ale próbuje rozumem skoro sercem obecnie nie potrafię) to po co prosić Boga? Moze po prostu nie prosić bo przecież i tak uczyni po swojemu.
Byłabym wdzięczna bardzo za odpowiedź w tym ciężkim dla mnie czasie.
"Przyjaciele", to serial mojej młodości, uwielbiam go i jak tylko nie mam co oglądać, to wtedy przychodzą na ratunek. Są dla mnie jak rodzina 😄 Jeszcze nie widziałam ich filmu po latach, nie mogę się już doczekać, żeby obejrzeć. Chendler, to też mój ulubiony bohater i zawsze mnie rozbawia 🤩 Kocham ten serial, zawsze jest aktualny 😍
Szczęść Boże Dziękuję Pięknego Blogoslawionego dnia Życzę
[Q&A]
Szczęść Boże Ojcze Adamie
Czy małżonkowie powinni wyznawać sobie nawzajem swoje grzechy?
Jeśli chodzi o grzechy dotyczące współmałżonka (np. zdrada) to pewnie tak, a co z pozostałymi?
Czy zdrowo/rozsądnie jest mieć tajemnice (w sferze grzechu, ale nie tylko) przed swoim współmałżonkiem?
Pozdrawiam serdecznie
Antoni
Bóg zapłać ojcze Adamie 🙏💐. Szczęść Boże Wszystkim we WSZYSTKIM 💐🙏💝
Też mnie to zdanie ujęło u Chandlera, pewnie z tego wynikły te jego późniejsze problemy.
Blogosławie dzień w którym, nastąpiło poczęcie tego"heretyckigo embrionu" ojcze tak trzymaj.🥰😇
Anna ma rację...niestety, bo lubię ojca Adama, ale jego ostatni wywiad był dla mnie szokiem...tyle nienawiści z ust zakonnika. Mam wrażenie, że ojciec dusi się już w habicie i nie ma odwagi sam zrezygnować, więc czeka na wyrzucenie przez "znienawidzony" KK. Co zyska ? Za plecami współczującą rzeszę ludzi, wspierającą wszelkimi możliwościami 😉, czyste sumienie, bo przecież sam nie odszedł....ech szkoda, bo bardzo ojca lubiłam i polecałam wszystkim a teraz mi głupio przed nimi
@@MiriamKal Szatan przez Ciebie przemawia Marzeno, przykro patrzeć
@@noisss1000 wątpię, że masz moc, by mówić, kto przemawia przez Marzenę. A i Marzena nie ma mocy, by wiedzieć, co jest w sercu ojca Szustaka (nieobiektywnie dodam, iż wierzę (!), że głównie dobro)
WIĘCEJ POKORY, KATOLICY.
@@ts-tj9fi niespecjalnie mnie obchodzą Twoje zwątpienia, natomiast wiem po samym tylko tonie i sposobie budowania zdań kto tam siedzi i jak mąci
@@noisss1000 "pycha kroczy przed upadkiem" ;)
Q&A Brak więzi z dzieckiem. Kobieta w ciąży nie kocha swojego dziecka, wręcz marzy o jego śmierci. Nie umie udawać przed samą sobą, że chce tego dziecka, że je kocha. Nie wiem jaka jest droga wyjścia. No nie można nikogo zmusić do miłości. Miłość z decyzji może i jest wyjściem, ale nie oszukujemy się ciepła szczerego w niej nie znajdziemy, jedyne mechaniczną opiekę. Choć opieka ta byłaby najcudowniejsza to nie jest to ani miłość, ani więź. Ktoś czytając z was pomysłu, że jeste zaburzona. Może i tak jest...ale no naprawdę diagnoza ta nic nie wnosi do tego, że sytuacja i tak nie znajduje rozwiązania. Czytałam na forach, że są takie matki, które naprawdę nie kochają swoich dzieci....nawet po urodzeniu. I zrozumcie to dobrze...nie chodzi o to, że to dziecko w czymś przeszkadza, w karierze,w domu, nie chodzi o egoizm....ale chodzi o to, że patrzysz na USG, patrzysz na nowego człowieka, którego sama urodziłaś i naprawdę ci na nim nie zależy, nie kochasz go....i gdyby nie mąż oddałabyś je bez wahania. Czy widzi ksiądz jakieś wyjście? I jak to znieść? Nie można o tym głośno nawet mówić, bo totalny hejt w społeczeństwie. A jest to konkretne cierpienie, samotność, ciągle wyrzuty sumienia, że nie umie się dać więcej dziecku...że jest się jakaś wynaturzoną.
Ja już 60+ ale "Przyjaciele" są moim ulubionym serialem, obejrzanym wzdłuż, wszerz i w poprzek ;) Dzięki za przybliżenie Friends Reunion :) zastanawiałam się czy obejrzeć (musiałabym wykupić dostęp), ale po tej recenzji obejrzę, :D Pozdrawiam. :)
Kocham cię Panie Jezu
Też liczyłam na to samo we Friends Reunion 🙂😥
Serdeczne Bóg zapłać bardzo ciekawe słowa 🙏❤🤭
ja uważam tak ze swoich tam doświadczeń że dzięki cierpieniu można dostać wiele łask tu na ziemi jak i w czyśćcu dla siebie i innych , jest się wtedy takim szafarzem roznoszącym komunię 'Jezusa' łaski , to są takie wielkie skarby cenniejsze niż złoto że jakby człowiek wiedział co dzięki cierpieniu wybudował i otrzymał w 'niebie' lub na ziemi to by tylko marzył o cierpieniu
Błogosławieni czystego serca...😂. Ty masz serce na dloni... Ojczulku.
Chciałabym się podzielić z Panią Pauliną swoim osobistym doświadczeniem związanym z cierpieniem fizycznym, tym przedśmiertnym. Dwadzieścia lat temu mój mąż przegrał walkę z rakiem. Byłam świadkiem jego dwukrotnej agonii. Zapaść, pogotowie, szpital OIOM... Sepsa. Kryzys. Agonia. Straszny obraz dla mnie walki o każdy oddech, lejąca się z obnażonego ciała woda-pot. Budzące grozę odgłosy. I ordynator, która walczyła...Z moją córką ( lekarzem) stałyśmy przyklejone do ściany, zmartwiałe. Walka trwała cztery godziny i o dziwo, medycyna przełamała kryzys. Wygrała, ale na ten moment. Pani ordynator powiedziała do nas: odpocznijcie. Macie dwie godziny na wypicie czegoś( ja koczowałam w tym szpitalu), na drzemkę. Obiecuję, że Was wezwę.
Przyjechałam do domu i w płaszczu, z komórką w ręku położyłam się na tapczanie. Przysnęłam. Obudziłam się nad ranem. Przekonana o najgorszym, zadzwoniłam do szpitala. Mój mąż nie tylko żył, ale był przytomny i prosił o jajko na miękko...
Już kolejny raz przetaczano mu krew.
Wypytywałam go, co pamięta... Słuchał mnie z rozbawieniem. Nic nie pamiętał. Za dwa tygodnie zmarł. Kiedy umierał, widziałam w jego oczach ogromny smutek.
Chcę Pani powiedzieć, że być może, to po "stronie żywych" jest porażający obraz cierpienia, ale umierający są wolni od niego. Może to dobry Pan Bóg tak ułożył.
Pozdrawiam serdecznie.
Ja sie nie modle o brak bólu. Ja sie modle do Pana, by pomógł mi wyciągnąć jak najlepszą naukę z tego co odczuwam.
Ojcze w tym roku odeszła do Pana moja młodsza siostra. Towarzyszyłam jej wiele lat w drodze zmagania się z chorobą i wiem w jakim zaufaniu do Boga szła. Towarzyszyłam jej również w ostatnich chwilach. Mam przekonanie, że Bóg wziął ją do siebie - ona tego pragnęła. Dziś uczestniczymy w wielu mszach, ofiarowanych w jej intencji. I tu rodzi się moja wątpliwość, niepewność, zakłopotanie - czy jest sens takich intencji? Czy jeśli jest wśród świętych, te intencje nie powinny być raczej ofiarowane za duszę w czyśćcu? za które nota bene ofiarowywała swoje cierpienie.... jak rozumieć msze w intencji zmarłych? Ojcze dziękuję Ci za to jak głosisz słowo. Razem z ks. Pawlukiewiczem towarzyszyliście jej w tej trudnej codzienności. Szczęść Boże
Ojcze Adamie, bo dzisiaj jest uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa i są takie słowa w drugim czytaniu: "Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości zakorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Boga." Czy św. Paweł celowo wymienił tu cztery wymiary? O co tu w ogóle chodzi? Bardzo będę wdzięczna za małą egzegezę. 😇
Pozdrawiam najserdeczniej! ❤️
Ania
Pytanie do Q&A: Drogi Ojcze Adamie. Jestem w trakcie żałoby po stracie Mamy. Uczę się żyć na nowo (choć mam już 47 lat). Jak nie tracić nadziei, że jeszcze ją zobaczę? Wiem, że to pewnie dziecinne pytanie, ale tyle osób w ostatnim czasie straciło swoich Bliskich. Jak się pozbierać i żyć dalej? Dziękuję z całego serca - Kasia
Ja też oglądałam Friendsow z 5 razy wszystkie sezony. Mój ulubiony serial i też kawał mojej młodości. Teraz nie mam czasu, ale moje płytki (dostałam kiedyś od męża) czekają w szufladzie, jak kiedys będę mieć czas może znów uruchomie.. Adaś, jesteśmy podobni 😊 i ja też najbardziej zawsze lubiłam Chendlera
Adam oglądam cie dużo i naprawde pięknie mówisz szczegolnie na Niedziele i Święta.Lecz ostatnio widziałem szota z twojej rozmowy gdzie klnąłeś.Nie chce cie krytykować ale proszę o to żebyś nie przeklinał w takim miejscu bo to nie zadobry przykład daje dla innych o Księżach/ojcac.
Śniłeś mi sie dzisiaj Ojcze Szustaku !!! 😬😬😬
Najpierw zadzwoniliście do mnie z niespodzianką Wodzem a chwile potem spotkaliśmy sie na zorganizowanej wspólnej kolacji.... No to sobie POGADALIŚMY !!!! Bóg zapłać Ci za To 🙏🙏🙏 za każde słowo, za drogowskazy, za kierunek ...
Bóg wie co robi. Zesłał mi Ciebie niczym Anioła do Maryi i pomogł rozeznać wszystko 😇😇😇
Bóg zapłać 🙏🙏🙏❤️❤️❤️
A ja Ojca 100 raz😊 proszę o to, by Ojciec opowiedzial o przyjaźni. Jak Ojciec " widzi" przyjaźń. Bardzo mnie ten temat trapi, bo nagle zerwała ze mną przyjaźń przyjaciółka nie podajac powodu. Czego wg Ojca nie powinno byc w takiej relacji? Moze Ojciec podjalby ten temat w jakimś vlogu? Bylabym bardzo wdźięczna.
Q&A pytanie: Ojcze Adasiu, czy wyjaśni mi Ojciec jak to jest z tymi odpustami? Czy, będąc po jednej spowiedzi, mogę przez kolejne dni dostać kilka odpustów (np. za odmówienie koronki do Miłosierdzia Bożego przed Najświętszym Sakramentem)? Wiem, że jednego dnia mogę zdobyć max jeden, ale jak to się ma do spowiedzi? Wiem, że odpust może być zupełny lub cząstkowy. Chciałabym je zbierać dla siebie i zmarłych.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że od spowiedzi nie może minąć więcej niż 8 dni
Odnośnie bardzo szczegółowego rachunku sumienia polecam "Kazania proboszcza z Ars" Jan Maria Vianney -mocne wypunktowanie grzechów i zaniedbań, z wyjaśnieniem-Mega!!!
Q&A: Ojcze Adamie: co ojciec uważa o podejściu do Pisma Świętego prezentowanego przez protestantów, tzn. traktowanie Biblii jako kierunkowskazu w wierze. Odnoszę wrażenie, że w katolicyzmie w Polsce ludzie traktują Biblię jako coś, z czym ma się kontakt tylko w Kościele. Osobiście moja wiara nie jest silna, buduje ją czytając Pismo i sięgając do komentarzy. Czy możliwe jest zaadaptowanie protestanckiego podejścia do Biblii w budowaniu swojej własnej wiary (nie przewiduje zmiany wyznania). Na marginesie nadmienię, że to co od dawna się dzieje w Kościele w Polsce niezbyt pomaga w budowaniu wiary. Pozdrawiam ;)
Czytanie Biblii, komentarzy, medytowanie nad tym to jest także katolickie podejście! Ja należę np. do wspólnoty w której wspólnie czytamy Pismo, dzielimy się swoimi przemyśleniami, komentujemy. Kontakt z Pismem Św. to dla mnie źródło życia i kierunkowskaz! Poczytaj o lectio divina, pozdrowienia 🙂
Super Ojcze Adaśko, że jesteś 🙂. Bardzo mi pomagasz, nawet nie wiesz jak bardzo 🙂
Szczęść Boże, Jestem mężatką, mam 2 dzieci, wierzymy, chodzimy razem z mężem do kościoła itd. Moja już dorosła siostra za to żyje w związku nie sakramentalnym, nie chodzi do kościoła (chociaż twierdzi że raczej wierzy). Moja Mama (również bardzo wierząca) nie może się z tym pogodzić. Ciągle próbuje jej narzucać wiarę, i robi jej wyrzuty sumienia bo nie chce chodzić do kościoła. Sobie i Tacie robi zato wyrzuty sumienia, że źle ją wychowali. Ciągle są przez to jakieś kłótnie. Martwię się, bo wydaję mi się że zachowanie Mamy wcale nie pomaga, ale pogarsza sytuację. Nie wiem co robić, Mama nie słucha kiedy mówię jej, że ma zaufać Panu Bogu, że on ma dla siostry Plan. Może Ojciec pomoże. Pozdrawiam 🙂
Powiedz Mamie, żeby modliła się dla siostry o proroka - znaczy to jest "metoda" dla bliskich zatroskanych o wiarę innych bliskich - ponieważ z reguły ich usiłowania bezpośrednie przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego - a modlitwa zawsze warta odmawiania - jest szansa, że da ona Mamie nadzieję i odpuści bezsensowne wiercenie dziury w brzuchu
Dzięki za rady, ale Mama tego nie słucha. Twierdzi że tak już ma i nic na to nie poradzi. Ciężko jej z tym że siostra tak żyje, i wydaje jej się, że jak się jej nie będzie nic mówić to ona będzie kontynuować taki styl życia. Nie wiem co mogło by ją przekonać. Nie widzi że to tak nie działa
@@Aleksandra-wu8by myślę że jedyne co możesz zrobić to modlić się za siostrę i rodziców. Ale to "jedynie" to bardzo dużo!! Resztę zostaw Bogu i zaufaj, On działa❤️
@Małpa w kąpieli--ja obejrzałam ostatnio film "Siła modlitwy"(org. "War room"). Pomaga mi taka świadomość. Zaproponuj mamie obejrzenie tego filmu.
Pozdrwiam ojcze Adamie i dziękuję za wszystko co ojciec robi oglądam wszystkie filmiki i konferencje
"Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie."
4:57
Uznaje się, że Bóg dysponuje nieskończona miłością, mocą i wiedzą. Skoro jest taki dobry i miłosierny to nie powinien popierać bulu, cierpienia i zła. Jeśli byłby nieskończenie mądry to powinien wymyślić jak dojść do celów przez siebie wyznaczonych omijając cierpienie. Jeśli byłby wszechmocy mógłby zastosować to co wymyślił. Istnienie zła i cierpienia oznacza, że albo Bóg na to pozwala czyli nie jest całkowicie miłosierny albo nie potrafi wymyśleć jak ominąć zło albo nie potrafi tego zdziałać. Czy Bóg jest nieidealny?
Nieskończona miłość daje również kochanej osobie wolność jej odrzucenia. Cierpienie i zło bierze się z bycia daleko od Boga - a to oddalenie każdy może wybrać. Bóg mógłby tę wolność ograniczyć, i owszem - ale wtedy zaprzeczyłby miłości, która nie trzyma nikogo na siłę przy sobie. Polecam "Mechaniczną pomarańczę", gdzie ten wątek dobrowolnego bycia dobrym jest mocno zarysowany - tylko ostrzegam, jeśli ktoś nie oglądał, że Kubrick w tym filmie ostro jedzie po bandzie ;p
Dodatkowo, zakładając Jego nieskończoną mądrość i wiedzę, uznajemy również skończoność naszego poznania - fakt, że nie potrafimy odpowiedzieć na wszystko i dla nas występuje sprzeczność, zdaje się to nawet potwierdzać. Miłość wymaga zaufania - a przy założeniu, że On nas kocha, trafne wydaje się przypuszczenie, że będzie się starał nas tej najlepszej wersji miłości uczyć. A z obserwacji wynika, że najlepiej się uczyć przez praktykę - czasem również przez doświadczenie samemu, że coś nie działa, nawet pomimo ostrzeżeń.
W każdym razie ja to tak rozumiem - mogę się mylić ;)
Ja mam takie dość proste pytanie, ale przyznam że nie daje mi ono spokoju i często o nim myślę: kiedy małżonkowie celebrują swój sakrament?
O co mi chodzi? Otóż np. sakrament pokuty celebruję w trakcie spowiedzi; eucharystii - wiadomo. Nie wiem jak to ująć, ale powiedzmy że chrzest czy bierzmowanie są "jednorazowymi" sakramentami. No i teraz jako mężowi żony trudno mi myśleć, że nasz sakrament celebrowaliśmy tylko raz, przed 21 laty. Dodam, że ostatnio przeżyliśmy bardzo duży kryzys i w jego trakcie zaczęliśmy się między innymi codziennie razem się modlić. I mam takie wrażenie, że wtedy właśnie celebrujemy nasze małżeństwo. Zresztą nie tylko wtedy - np. potrafimy długo ze sobą rozmawiać i myślę, że też jest to taki czas celebracji. Ale może się mylę. W każdym razie, wpuściliśmy Chrystusa do naszego małżeństwo i wszystko się zaczęło układać. I myślę, że jest to nie bez związku z sakramentem. Nie wiem, czy jasno się wyraziłem.
Pozdrawiam serdecznie
Skoro padło pytanie związkowe to ja też zostawię swoje. Jestem 33 letnią pracującą kobietą. Od 2 lat jestem w związku z 29 letnim facetem. To bardzo dobry człowiek, jest wierzacy, pomógł mi się podnieść po toksycznym związku. Początkowo na odleglosc, a obecnie przeniósł się do Wrocławia gdzie mieszkam. Mogłam często liczyć na jego pomoc, głównie przy samochodzie. To tyle z plusów. A teraz druga strona medalu. Jest bardzo, wręcz przesadnie przywiązany do rodziny, okropnie liczy pieniądze, często nie umie się zachować. Tak naprawdę emocjonalnie i życiowo jest za mną z 10 kroków. Jego powolność hamuje rozwój tej relacji a mnie doprowadza do frustracji. Jako przyjaciel był Ok, ale teraz jako partner czuje, że marnuje czas... bo boje się, że nic z tego nie będzie. Wykonuje zadania i prośby jakie mu przydziele, ale sam nie podejmuje żadnej inicjatywy. Ma braki jako mężczyzna i nic z tym nie robi. Nasza relacja początkowo na odleglosc, nadal nie ma znamion relacji „na co dzień”. Najbardziej frustruje mnie: 1. Wolne tempo rozwoju tej relacji, 2. Brak jego niezależności i odciętej pępowiny z rodziną - zwłaszcza z mamą (która nie jest raczej mi przychylna, choć do końca nie wiem bo do tej pory nas ze sobą nie poznał), 3. Jego skąpstwo, choć przez ten czas starałam się uczyć go otwartości i hojności, 4. Jego niedojrzałość, opieszałość, wygodnictwo / liczy na to, że ja o wszystkim zdecyduje (taki jest związek jego rodziców: bierny ojciec, zarządzająca matka). Proszę Ojcze o Twój punkt widzenia, czy to ciągnąć? Coraz częściej mam myśli, że zmarnowałam kolejny czas, już kilka razy myślałam o rozstaniu. Coraz częściej myśle o nim jako o przepraszam „łajzie”, jak o Norku z „Miodowych lat”, a ja nie chce zostać despotyczną Danką!! Nie chce Norka!!! Trzymało mnie przy nim to, że jest wierzacy. Pozdrawiam ciepło 🌸
PS. Dodam, że mu to wszystko powiedziałam. Przyznał mi racje, przeprosił i dalej jest tak jak jest 😉
Czy czujesz się komfortowo w tej relacji ? Po co ci relacja, w której masz wątpliwości i się źle czujesz? Może należało by z nim jeszcze raz pogadać i jak znowu przeprosi i nic to może trzeba iść dalej bez niego.
@@martusia2833 Właśnie czuję się z nim dobrze, kiedy jesteśmy razem. Czasem czuję irytację. Ale kiedy zostaję sama dłużej i mam więcej czasu na przemyślenia, widzę tak naprawdę, co on robi, a czego nie robi. A także to, że jego postępowanie powoduje moje frustracje.
Q&A -Drogi "Ojcze ASz "mam pytanie...
Znam malzenstwo(z prawie 40 letnim stazem),gdzie kobieta(zona)przyjmujac sakrament slubu nie dostapila bierzmowania(czyli ,,przeskoczyla"sakrament) ...wiem,fakt zupelnie niewiarygodny,ale jak mowila ksiedzu przed slubem(nie zyjacy juz kaznodzieja)nie bedac wowczas z jego parafii on odpowiedzial ze pewnie ,,nie pamieta " i nie wymagajac dostarczenia potwierdzenia tegozze sakramentu udzielil parze slubu.
Pytanie brzmi:
1.Czy ten slub jest zgodny z prawem kosciola,tzn ,,wazny"?
2.Czy kobieta moze jeszcze (lub musi) przyjac sakrament bierzmowania,i czy mozna "nie pokoleji" przyjmowac sakramenty tak jak w tym przypadku?
3.Czy tak wazna pomylka mogla miec lub ma wplyw na zycie rodziny?
Dziekuje i Pozdrawiam.
Chba juz teraz najwazniejsze co bylo w czyims sercu,intencji i czym dla niego jest wiara wich zyciu a czy teraz otrzymany sakrament bierzmowania cos zmieni w ich zyciu czy swiadomosci ,chyba zalezy od sytulacji i rozmowy ,chyba najlepiej nie doszukiwac sie konsekwencji tego na zyciu rodziny bo wiele zalezy od nas samych jak zyjemy w wierze ?Nawet jezeli zatail a zyje i wierzy jak mowi katechizm kosciola i nie bylo to podyktowane zlymi przeslankami zostalo odpuszczone jak grzech .
A co na to Prawo Kanoniczne?
W Kan. 1065 Kodeksu Prawa Kanonicznego z 1983 roku czytamy, że „Katolicy, którzy nie przyjęli jeszcze sakramentu bierzmowania, powinni go przyjąć przed zawarciem małżeństwa, gdy jest to możliwe bez poważnej niedogodności”. Powinni a nie muszą.
Sakrament bierzmowania nie jest konieczny do zawarcia sakramentu małżeństwa. Odpowiadając na Twoje pytania:
Ad 1. Tak małżeństwo jest ważne.
Ad 2. Może przyjąć Sakrament bierzmowania w późniejszym wieku, jako mężatką również.
Ad 3. Brak tego sakramentu raczej nie wpłynął na losy tej rodziny.
Pozdrawiam.
@@OlaOla-fw6pf Dziekuje Olu👋🤗
@@izabelakrosinska5206 Dziekuje Izo🤗👋
uwielbiam ten witty style Ojca już od samego początku :D
A propos "Przyjaciół" to z tego co słyszałem, Jennifer Lisa i Courtney spotykają się dość często, ale nie śledzę tego zbyt dokładnie. ;)
Ďakujem Vám, o. Adam.
Bardzo serdecznie dziękuje.
Czasem się zastanawiam, jakie sensowne pytanie miałbym _padre_ zadać, jednak zawsze coś wypłynie, czy to ojciec wspomina, czy to ktoś pyta.
Więc słucham.
Przyjaciół znam na pamięć, widziałam chyba z 10 razy i na tym nie kończę bo nie mogę przestać, bardzo się przy tym serialu relaksuje. Też mi się podobało Friends Reunion, ale czuje niedosyt i też mnie przeraziło jak Chandler źle wygląda, ale trzymam za Niego kciuki bo każdy faktycznie potrzebuje przyjaciół. Uwielbiam księdza jeszcze bardziej 😉
Niestety nie przyjmuje do wiadomości odpowiedzi na pytanie dotyczące cierpienia. Moja córeczka umierała 9 godzin. Chorowała na guza mózgu, ostatnie miesiące życia to koszmar- jest moją bohaterką, ja chyba nie dałabym rady..miała ledwo 9,5 roku. Jaki jest sens cierpienia dziecka? Prosiłam Boga o uzdrowienie, nic z tego. Mógł jej chociaż podarować lekką śmierć. To cierpienie i umieranie widziały jej dwie siostry.. Szorstka teraz ta moja z Nim relacja.. bardzo szorstka.
Płaczę z Tobą Anno💙
Nie wiem co powiedzieć. Po prostu strasznie mi przykro i bardzo współczuję 😥
Bardzo współczuję. Też nie rozumiem czemu dzieci muszą cierpieć. Może jedyne pocieszenie to to, że Twoja córeczka jest teraz u Ojca Niebieskiego, który ją kocha bezgranicznie.
Aniu 🙏
Wiem,że nie ma takich słów,które mogłyby Cię pocieszyć. Przykro mi z tego powodu co Cię spotkało i też uważam,że cierpienie dziecka nie ma sensu i nie powinno istnieć na naszym świecie. Niech Pan Bóg ma Ciebie w swojej opiece 🙂
[Q&A] Szczęść Boże!
Ostatnio zastanowił mnie fragment z Ewangelii według Świętego Mateusza:
«Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim».
Wpadła mi do głowy taka myśl: jeśli ktoś znosi przykazanie to pewnie ranga przewinienia jest dość poważna. Taka osoba może i będzie najmniejsza, ale BĘDZIE po śmierci w Niebie?
Mam nadzieję, że Ojciec rozumie o co mi chodzi. Wiem, że to pewnie metafora (a Niebo to bardziej stan niż miejsce), ale jakoś mocno do mnie trafił ten fragment 😊
Bóg zapłać za odpowiedź!
Lubie ojca za ten luz wobec krytyki i hejtu jaki ojca spotyka (szczególnie ostatnio) ja niestety czasem dostaję po głowie za to, ze ojca słucham i to od osób mi bliskich, na których mi jakoś zależy. A przecież wiele ojcu zawdzięczam i mnie ranią słowa np o tym, że z moją wiarą jest coś nie tak, bo ojca słucham. A tak naprawdę to dzieki ojcu przetrwałem wiele kryzysów też tych dotyczących wiary.
No przykre to jest i też to znam, bo można się z czymś nie zgadzać, ale atakowanie kogoś za jego, nazwijmy to zainteresowania, nie świadczy o tym, że chce się okazywać temu komuś zrozumienie i poszanowanie.
Można rozmawiać, dyskutować, wspólnie analizować, ale waląc po łbie niczego nie da się dobrego osiągnąć.
Co ciekawe metodę walenia po łbie stosuje się na potęgę w internecie, jako sposób do "sprowadzania na właściwą drogę" - serio mamy w te rzekome intencje wierzyć?
Tu chodzi wyłącznie o wyżycie się na kimś, kto nie myśli czy nie postępuje tak, jakby inni sobie życzyli, i nic poza tym.
@@e-OT_KA Tak z takimi ludźmi nie ma co dyskutować bo beton i tak zostanie betonem. Nie przegadasz.
Oj znów chętnie powrócę do Q&A! :) Dzięki Ci Ojcze Adamie ! A odnośnie Friends : mamy z Narzeczonym takie same odczucia.. było cudownie, nostalgicznie i aż szkoda, że tyle szumu.. na 1 odcinek pogadankowy! Lisa Kudrow też moim zdaniem się nie zmienila :) Pozdrawiam i dziękuję !!!
Proszę o modlitwę za mojego syna .Strasznie się pogubił. Nie potrafię się z tym pogodzić. 😥
Jezu, Ty się tym zajmij ❤️
Oddajemy Twego syna w ręce Pana naszego JEZUSA CHRYSTUSA AMEN
Modl sie do świętej rity ,a zobaczysz se wszystko się ulozy :)
Usia wiem co czujesz, mam to samo z córką. Będę modlila się za Twojego syna🤗 I o siłę dla Ciebie ❤️
@@marzenab8078 dziękuję ❤
Szczęść Boże
Pytanie pierwsze jest bardzo ważne. Kiedy umierała moja mama też się zastanawiałam co mogę zrobić żeby jej ulżyć w tym cierpieniu. Ale miałam taką myśl, że cieszę się że żyjemy w takich czasach, gdzie są wszelkie środki farmakologiczne. Kiedyś ludzie umierali w agonii bez leków... A teraz są środki przeciwbólowe, otępiające. Nigdy nie zadawałam sobie pytania: dlaczego tak jest? Choć rozumiem, że ktoś może mieć takie pytanie. Pozdrawiam każdą taką osobę.
Dziękuję za rekolekcje z Trier Szczęść Boże 😀🙂
Naprawdę mądra odpowiedź na pytanie o bycie chrzestną, dobre też pytanie, dzięki
Szczesc Boze Wszystkim 💖💖💖🙏🏼🙏🏼🙏🏼
Ojcze dziękiTobie żyje.
ja tak samo.
I ja❤
@@miriamx2038 nie bawmy się w nadinterpretację.
Ja też...
"Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie."
hehe.. mi ostatnio napisała jedna Pani na tt, że życzy mi jako mamie i mojej córce też życzy bym miała więcej mądrości i bym zagłębiła się w słownik bo jak ja mogę na moją kochaną córeczkę mówić 👉 mój glucik ..i tam jeszcze kilka słów od siebie dodała.. 😊 tak.. za głowę się złapałam i wyraziłam współczucie dla tej Pani.. bo cóż więcej można 🤷♀️
pozdrawiam, dobrego dnia ☕☀️🖐
Trzeba się modlić o to aby cierpienie nie było większe niż dana osoba jest w stanie znieść. Poza tym każde cierpienie ofiarowane Bogu w inntencji innych staje się słodkie i łatwe do zniesienia. Trzeba się też upewnić że dana osoba chce być uwolniona od cierpienia bo może być tak że jest ona Bogu wdzięczna za nie, gdyż może odkupić własne grzechy jeszcze za życia.
[Q&A] Relacja z kobietą młodszą o 13 lat
Szczęść Boże.
Ojcze Adamie, dziękuję za wszelkie konferencje i nauki, szczególnie te dotyczące budowania związku i relacji (m. in. Pachnidła, Ballady i romanse).
Mam 43 lata, jestem kawalerem. Poznałem wyjątkową, mądrą, inteligentną, wierzącą, 30letnią Kobietę.
Przez pół roku poznawaliśmy się i próbowaliśmy budować relację. Jednak po tym czasie Ona wycofała się.
Utrzymujemy nadal przyjazną znajomość. Wydaje mi się, że istnieje szansa aby próbować odbudować nasz związek.
Mam jednak duże obawy dotyczące różnicy wieku - 13 lat. Obawiam się np, że jeśli zostalibyśmy małżeństwem, umarłbym wcześniej od Niej i pozostawił Ją samotną w wieku np. 60 lat. Że w podeszłym wieku mógłbym być na tyle niesprawny/chory, że Ona musiałaby pełnić rolę mojej pielęgniarki. Że w pewnym momencie życia byłbym dla niej po prostu nieatrakcyjny fizycznie. Że ta różnica wieku utrudniałaby w różnych sytuacjach porozumiewanie się, byłaby źródłem konfliktów i problemów.
Pamiętam, że w jednym z odcinków "Pachnideł" o "Ogrzewaniu stóp" była mowa o miłości niemożliwej, pomiędzy młodą Szulamitką a starcem Dawidem. Czy to nie jest własnie tego typu sytuacja? Jak układają się związki, w których ma miejsce taka różnica wieku?
Co Ojciec o tym sądzi?
Pozdrawiam,
Michał
Ojcze Adamie! Na wstępie napiszę, że jestem bardzo wdzięczna, że jesteś i mówisz tutaj do nas. :)
Ostatnio odsłuchałam Twoją konferencji sprzed kilku lat na temat toksycznych rodziców, w której opowiadałeś historię Tobiasza i odnosiłeś się też do swojego doświadczenia. Bardzo dobrze rozumiem tę sytuację. Mam trudną relację z mamą. Moja mama choruje na raka. Tato zmarł 3 lata temu. Mama czuje się samotna. Rozumiem, że po stracie męża może tak się czuć. Uważa jednak, że ja też ją zostawiłam. Mieszkam 300 km od domu rodzinnego, od ponad roku mam męża. Staram się układać swoje życie po swojemu, szukać swojej drogi. Pomagam mamie, kiedy jest taka potrzeba, ale mama ma też na miejscu znajomych i rodzinę - naprawdę nie jest całkowicie sama. Uważa jednak, że ja ją zostawiłam, nie wspieram jej i gdyby nie "obcy" ludzie to nie wie co z nią by było. Co jakiś czas zarzuca mi, że robię za mało, że mogłabym zorganizować tak swoje życie żeby być u niej częściej (jestem mniej więcej raz w miesiącu) i opiekować się nią. Dodam, że Mama wszystko wokół siebie ogarnia, sama jeździ samochodem, jest w stanie ugotować sobie jedzenie, jest sprawna fizycznie. Ostanio po operacji byłam z nią do momentu aż doszła do siebie na tyle, żeby znowu wszystko ogarniać samodzielnie. I jak pojechałam do siebie do domu, to znowu czuję wywieranie presji emocjonalnej, że powinnam wrócić i z nią być. Dodam, że od śmierci taty chodzę na psychoterapię, na której połapałam się, że w tej relacji z mamą coś jest nie tak i zaczęłam nad tym pracować. Pierwszy rok po tym, jak tato odszedł zajmowałam się nią tak jak chciała, zaniedbując siebie i gubiąc w tym wszystkim swoje życie. Po czasie dowiedziałam się od niej, że wtedy to też było za mało.
Nie wiem już co robić. Próbuję się odcinać, dystansować, a przede wszystkim nie dawać się fałszywemu poczuciu winy, ale to jest bardzo trudne słuchając, że zostawia się chorą matkę na pastwę losu. Wokół mamy jest też wiele osób, które to jeszcze bardziej nakręcają, czasami mi też mówią co mam robić z mamą, jak żyć, co robię nie tak jak powinnam.
Wiem, że Pan Bóg mi towarzyszy w tym trudzie i nie uważa o mnie tego wszystkiego, co moja mama mi mówi o mnie, gdy nie spełniam jej oczekiwań. Byłam na fundamencie rekolekcji ignacjańskich, gdzie w ciszy spotkałam się z Panem Bogiem, żeby poukładać wspólnie z nim tę sprawę. Dał mi dużo miłość i i nadziei, że mogę żyć swoim życiem i kochać mamę tak jak potrafię, a nie tak jak ona oczekuje. Ale teraz znowu gdzieś się oddalam od tego myślenia, znowu jest mi bardzo trudno, bo czuję, że mama wyciąga kolejne działa w moją stronę, a ja zaczynam się poddawać. Nie chcę z nią walczyć, jedynie próbuje się bronić, ale z marnymi skutkami.
Ta sytuacja rzutuje na moje małżeństwo. Mąż bardzo mnie wspiera, ale też jest tylko człowiekiem i czasami ma dosyć kolejnej afery z mamą, przez którą potem nie mogę spać w nocy i skupić się na codziennych czynnościach. Jak to przeżyć i nie zwariować? Mówiłeś w tej konferencji, że Tobie poukładanie relacji z mamą zajęło 15 lat. Jak tyle czasu wytrzymać i walczyć z tym fałszywym poczuciem winy? Pewnie nie ma łatwego rozwiązania, więc proszę chociaż o promyk nadziei...
To próbuję jeszcze raz ;) pytanie nie dość, że długie to jeszcze mocno siedzi w "prywacie" ale może da coś komuś w podobnej sytuacji:
Rozpoczęłam związek z kimś mocno poranionym przez "ludzi Kościoła", którzy podeptali jego relację z Bogiem. Z tego, co mówi, wygląda na to, że zakłada on istnienie Boga, ale jest w nim dużo bólu i rozgoryczenia, któremu się wcale nie dziwię - przypisuje Bogu odpowiedzialność za to, co mu zrobili ci, co bezczelnie wycierają sobie twarz Bogiem i ogólnie ma raczej "wywalone" na kościelne regułki. Do chodzenia na msze wrócił jakiś czas temu (zanim się zeszliśmy), choć w niektórych jej momentach aż mu się robi słabo, na spowiedź i komunię wciąż nie ma siły się przełamać.
Na razie oboje jesteśmy na etapie "różowych okularów", ale też bardzo dużo staramy się o tym rozmawiać i układać naszą relację świadomie. On myśli bardzo poważnie o przyszłości, porusza dużo konkretnych tematów związanych ze wspólnym życiem, jak ewentualna rodzina, czy wychowanie dzieci (na razie hipotetycznie, bo to za wcześnie, by wyrokować, że akurat my to zbudujemy) - chce je wychowywać w duchu chrześcijańskich wartości, choć niekoniecznie stricte w ścisłym osadzeniu w instytucji Kościoła. Nie chcę go zmuszać do niczego, bo wiem, że ja go nie nawrócę - to musi wyjść od niego. Chciałabym jednak, by ta rana zagoiła się w nim przynajmniej na tyle, by mógł przyjąć także tę część mnie związaną z wiarą. Wróg atakuje go również od tej strony - sugeruje mu wprost, że nie da rady, jest za słaby na uniesienie niektórych trudów itp. Sama też nie jestem z żelaza i wiem, że w pewnych sytuacjach mogę się rozjechać i zacząć "równać w dół", czego chcę uniknąć.
"Co robić, jak żyć?", czyli jak działać w tej relacji by samej się od Boga nie oddalić i jego jeszcze bardziej nie zrazić?
Pozdrawiam i błogosławię, a i za modlitwę za mego Miłego będę wdzięczna ;)
Ojcze! A kiedy Ojciec się wybierze do Białegostoku? Wiem, że może są większe atrakcje ale my wszyscy czekamy i potrzebujemy spotkać się z Ojcem i głoszeniem Tatowym.
Przychyl się do prośby!!!!!!
Wszystkiego co Boże życzymy Ci całą rodziną!!!!!!!!!!!!
Marta, Oliwka, Stasia i Wiesio.
Love Yoy!
Bóg zapłać. Pozdrawiam.
Tak trzymaj się sercem ❤️ Konrad jesteś mega ojcze jesteś mega piękny cudny 💖 jesteś aniołem na trudne czasy ojcze mój ❤️ Konrad z Bogiem miłego weekendu ojcze mój ❤️ Konrad twój bączek
[Q&a] Ojcze Adamie, bo dzisiaj jest uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa i są takie słowa w drugim czytaniu: "Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości zakorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Boga." Czy św. Paweł celowo wymienił tu cztery wymiary? O co tu w ogóle chodzi? Bardzo będę wdzięczna za małą egzegezę. 😇
Pozdrawiam najserdeczniej! ❤️
Ania
Cierpienie jest wynalazkiem złego, natomiast Bóg obraca jego własną broń przeciwko niemu. Dlatego na to pozwala i wyciąga dla nas z tego wszystko co najlepsze.
Jesteśmy narzędziem do zbawienia świata, a Pan powiedział, że nie dostaniemy więcej niż jesteśmy w stanie unieść. ;)
Zabrakło informacji o tym że cierpienie można ofiarować jako zadośćuczynienie za grzechy swoje, czyjeś, księży, zakonników i zakonnic, świata itp itd. Wtedy jeśli cierpisz to masz to poczucie że Twoje cierpienie nie jest nadaremne.
Ojcze Adamie, żyję z nerwicą. Od trzech lat nie opuszczają mnie lęki. Zaczęło się od panicznego strachu że jak umrę to pójdę do piekła. Przerażała mnie do tego stopnia wizja wiecznego cierpienia, że nie potrafiłam żyć, funkcjonować. Co się też wiąże z lękiem przed śmiercią, okropnie bałam się o swoje zdrowie. Niedawno się okazało że mam guza, ale raczej Pani Doktor uważa że to niezłośliwe i nie zagraża mojemu życiu. Mam też stwierdzone Hashimoto, a od dłuższego czasu borykam się z bólem w jednej piersi, myślę, że łatwo się domyślić co moja głowa już stwierdziła że tam mam.. Mam 23 lata a mam wrażenie że moje ciało zaczyna się rozpadać. Usłyszałam kiedyś że to o czym myślimy prędzej czy później do nas przychodzi i tak to utkwiło w mojej przerażonej głowie że mam wrażenie że sama na własne życzenie produkuje sobie choroby. Przez to wszystko czuję się jakbym była w tym świecie sama, mimo że mam wiele bliskich mi osób, to brakuje mi Tego Najważniejszego. Całe życie próbowałam być "wierząca", ale po dłuższym lub krótszym czasie upadałam twarzą na beton z ogromną tęsknotą i poczuciem że Bóg mnie nie chce, że jestem takim zapomnianym ogryzkiem. Nie umiem go odnaleźć w całej tej mojej sytuacji przepełnionej lękiem i strachem co ze mną będzie. Zanim Ojcze spytasz, przeszłam terapię, i staram się o tym mówić moim spowiednikom co jest we mnie, ale mam wrażenie, że nie jestem do końca zrozumiana. Staram się też sobie z tym radzić ale raz jest lepiej a raz gorzej, tak jak teraz gdy czekam na wyniki ze strachem. W sumie miałam zadać jakieś pytanie, ale szczerze to chyba nie ma jednego konkretnego. Czuję po prostu wielką potrzebę się z Tobą podzielić moją historią, która jeszcze nie ma happy endu. Szalenie się rozpisałam, ale jeśli to czytasz lub o tym wspomnisz to ogromnie ci Ojcze Adasiu dziękuję i proszę, abyś pomógł mi rzucić na to wszystko nowe światło, bo nie wiem już, co mogę zrobić, aby wyrzucić ten największy strach i lęk - że Bóg nie będzie miał dla mnie Miłosierdzia. Nawet pisząc to mam poczucie jakbym robiła coś złego, ale chce się tym w końcu podzielić tutaj, bo od dawna czuję że chcę to zrobić. Pozdrawiam ciepło, i dziękuję za wszystkie materiały które utrzymują we mnie nadzieję i nie raz rozbudzają do podniesienia głowy ☺️
Ola
Po co mówić na początku, czy odcinek będzie długi czy tez nie? Skoro my i tak widzimy, ile będzie trwać ;)
Ojcze Adamie, ja też mam jedno pytanie, skoro Bóg jest wszechmogący i od Niego jest wszystko zależne, to jaka powinna być nasza relacja z Nim ? Jak w ogóle budować relacje z Nim skoro to staje się monotonne, tzn. modlę się codziennie ale to staje się już monotonne i nudne i nie czuję na modlitwie czegoś co czułem wcześniej. ( pokoju i łagodności)
Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie.
Q&A: Drogi Ojcze Adamie! Mam pytanie z obszaru etyki seksualnej. To dla mnie ważne, bo na całej sprawie funduje się ostatnio moja nieufność do Kościoła. Znam zasady i zalety NPR, ale są sytuacje, w których - w moim odczuciu - nie da się go stosować, jest to trudne lub szczególnie stresujące. Jestem w sytuacji, w której poczęcie dziecka wiązałoby się z ogromnym ryzykiem poronienia, więc minimalizacja szansy zajścia w ciążę to priorytet. W związku z tym, że karmię malucha i zmagam się z chorobą zakłócającą odczytanie NPR-owych pomiarów, żyjemy z mężem w abstynencji. Myśl o tym, że jakkolwiek ryzykujemy, jest dla mnie psychicznie nie do wytrzymania. Widzę jednak, że unikanie bliskości nie buduje naszego małżeństwa. W sumieniu uznałam, że czasowe skorzystanie z antykoncepcji - do czasu rozwiązania problemów zdrowotnych - byłoby ok. Dowiadywałam się, że są sytuacje, w których Kościół dopuszcza tego typu kompromis. Czy to prawda? I - to drugi problem - czy wystarczy moje upewnienie się w sumieniu, że postępuję słusznie? Proponowana przez internetowych kaznodziejów ścieżka rozmowy czy konsultacji z księdzem w tak delikatnej materii jest dla mnie krępująca i nie rozumiem, dlaczego miałaby być konieczna. Przecież i tak sama ponoszę moralną odpowiedzialność za swoje wybory. Ale może się pogubiłam. Proszę o jakieś światło w tej sprawie.
Niestety, ale w tej sprawie trzeba porozmawiać ze spowiednikiem lub kierownikiem duchowym. Masz prawo postępować zgodnie ze swoim sumieniem, ale wiedząc że kościół nie zgadza się na antykoncepcje, musisz swoje decyzje, wątpliwości, przedstawić na rozmowie np. w trakcie jakiejś dłuższej rozmowy, spowiedzi - niestety nie wystarcza w takim wypadku samodzielna decyzja, ponieważ jest to jasno i wyraźnie postawione w encyklice HV (a za nią powtarza katechizm), że nikt nie może *samodzielnie* zrywać jednoczącego i prokreacyjnego charakteru współżycia.
Perspektywa braku współżycia lub doprowadzania do poronienia przy jednoczesnym braku możliwości użycia NPR, daje jakieś pole manewru, bo nie można też skazać małżeństwa na rozpad więzi małżeńskiej przez zaprzestanie współżycia, ale ze względu na bardzo indywidualny charakter takich rozstrzygnięć i tematów, nie dostaniesz zielonego światła przez internet - nie ma ogólnych norm postępowania w takich okolicznościach, ale prawdą jest że w indywidualnych sytuacjach czasami można użyć jakiejś (nieporonnej) formy antykoncepcji, jeśli ma to ocalić ważniejsze dobro (zdrowie czy jedność małżeństwa).
[Q&A] Ojcze chyba straciłam sumienie, jakkolwiek bym nie zgrzeszyła nie czuje wyrzutów sumienia. Co zrobić?
Kiedyś ks. Pawlukiewicz miał genialne (jak zwykle w jego przypadku zresztą) kazanie w tym temacie. Niestety teraz go nie odnajdę ale zapamiętałam, ze ks. Piotr mówił o tym, że w takim przypadku jest jeszcze jeden ratunek - " Czy żałujesz, że nie żałujesz? Czy chciałabyś żałować?" Może o. Adaś odpowie na Twoje pytanie, trzymam kciuki i pozdrawiam🙂🙂
QA To chyba moja ulubiona forma vlogów, super że ostatnio są tak częste :)