MOI KOCHANI! Dotarła do mnie informacja że jakieś osobniki wchodzą po moim filmie na profil FB uczestników zawodów i jakieś rzeczy im wypisują. Absolutnie takich zachowań nie popieram, nie akceptuję, NIE ZACHĘCAM, oceniam je bardzo negatywnie i nie rozumiem, czemu by to miało słuzyć. Jeśli ktoś tak robi to chyba nie zrozumiał przesłania mojego filmu i jest mi przykro 😥Taką metodą niczego dobrego nie osiągniemy!
wsadziłeś Pan kij w mrowisko i jest dyskusja, przynajmniej tu. FB nie używam to nie wiem. ale temat ciekawy sam się zastanawiam co będzie z tym ultra bo już chyba jesteśmy po górce. I przewiduję spadki, kto przetrwa się zobaczy.
Na Duchu Puszczy gravel 240 w tym roku, z nowo poznanym towarzyszem trasy zatrzymaliśmy się przy innym uczestniku, który zmagał się w totalnych ciemnościach i po burzy z wymianą dętki na 5km od mety 🤦♀️ Poświeciliśmy, użyczyliśmy pompki, ruszyliśmy dalej razem. Straciliśmy z 15 minut, parę osób nas minęło, ale dla mnie wjazd na metę równo - we trójkę - bezcenny ❤
Widzisz Marta @martaandrzejewska6110, dla nas zatrzymanie się i pomoc była czymś naturalnym. A teraz są czasy gdy naturalne jest nienaturalnym i odwrotnie.
Dokładnie, choć kocham jazdę na rowerze i jedzże sporo to nigdy nie biorę udziału w żadnej imprezie. Jak widzę tych zakompleksionych napinaczy to mam dość i wole szlajać się w samoistności.
@@abcde11557 wiesz, ja na codzień też jeżdżę solo, nie lubię jeździć z innymi. Na UDP też 80% trasy przejechałam sama, ale jak wjechaliśmy w burzę w puszczy, doceniłam skromne milczące towarzystwo 😉
To samo miałem napisać. Po co jeździć z innymi kiedy ich zachowania nas wkurzają? A rowerzyści, którzy myślą że są prawie pro czy to na szosach czy gravelach to wyjątkowo irytująca grupa ludzi.
Wiesz co..... Kiedyś sie zatrzymałem podczas maratonu pomóc osobie której odcięło wizję i fonię. Poczekałem na sluzby medyczne i wiedząc ze jestem czasowo w dupę myślę sobie robie DNF a org mi przepisze start. Ale sie kuźwa zdziwiłem jak org zapytał sie "a niby dla czego?". Stwierdziłem ze jal ma to tak wyglądać to w dupie mam tego organizatora i więcej tam nawet złotówki nie zostawiłem. Zawsze będę pomagał jednak ryba psuje sie od głowy i jak organizatorzy nie będą uwzględniać takicj sytuacji to coraz więcej będzie znieczulicy.
@@freddie992jeden z kilku MTB na Mazowszu ;) ... Pozwolicie iz zachowam to dla siebie... Koledzy z teamu byli baaardzo zdziwieni takim podejściem organizatora.
Za udzielenie pomocy technicznej na Transcarpatii w 2005 dostałem namiot w prezencie. Służy mi do dziś. :) Dodam, że chodziło o inny zespół który w wyniku wypadku poważnie uszkodził koło. Podzieliłem się kluczami do szprych i chyba dętką. W ramach po prostu przyjacielskiej pomocy. Nikogo nie powinno się zostawiać na trasie w takim przypadku. Kto tak nie myśli - jest zwykłym ciulem. A nie daj bóg jeszcze przy lejącej się krwi.
Skoro film Velobirda o rowerowym buractwie prawiePROs-ów wywołał taki popłoch, to co by się stało gdyby ktoś ruszył temat dopingu i wszelkich wspomagaczy u tych samych patusów. To dopiero jest tabu w amatorskiej rowerówce. 😅😅
W tym roku gdzieś w Hiszpanii był amatorski wyścig kolarski. Na starcie organizatorzy ogłosili, że na mecie będą testy na doping. Ze 150 osób dojechało chyba tylko 30. Pozostali pozgłaszali awarie itp. Jest artykuł na Eurosporcie. Sport amatorski jest przesiąknięty dopingiem.
Nigdy nie brałem udziału w takim wydarzeniu i te filmy utwierdzają mnie, że to była dobra decyzja. Samemu potrafię wytyczyć trasę i zrobić wycieczkę. Komentarz dla zasięgów.
Mam za sobą tylko 2 krótkie maratony (Orient 120km), na które wybrałam się za namową chłopaka i znajomych. Moim celem było tylko dojechanie do mety i przeżycie, jako że jestem dużym amatorem. Rower MTB na grubej oponie. Oczywiście stres, bo nie umiem jeździć w grupie. Na szczęście na samym początku wszyscy mnie wyprzedzili i mogłam jechać na lajcie ;D Mimo wszystko, jak zobaczyłam zmachana na pit-stopach, jak ludzie-konie z dłuższych dystansów nawet się nie zatrzymują z lekką pretensją, że jest tam tylko woda, a nie izo, to poczułam się mocno nie na miejscu, "co ja tu robię" itp. Na pewno spróbuję jeszcze czasem pojechać, ale jako amator chyba nigdy nie będę się czuć na tych maratonach swobodnie.
Zaczynałem od bike maratonów, ale dałem sobie spokój bo najpierw trzeba uważać na gości, którzy niebyli wstanie wyprzedzić mnie na szerokim podjeździe, ale jak tylko zaczyna się singiel zjazd próbują zepchmąć mnie na drzewa, a w końcówce trasy robili to najlepsi z dłuższego dystansu. Później przesiadłem się na szosę i wystartowalem sobie w tour de silesia, gdzie na krótkim dystansie nie ma pomiaru czasu, a i tak pełno bylo osób, które przejeżdżały na czerwonym. Hitem był gościu, który ominął na skrzyżowaniu grupę rowerzystów przepuszczających samochód i wbił się w to auto. Od tego czasu jeżdżę sam.
Pierwsze imprezy jechałem w 2019 roku. Co prawda były wtedy głównie dłuższe dystanse tylko dostępne. Za to większość ludzi jechała na luzie, uśmiechnięci, przygodowo. Teraz to czuć jakieś takie nadęcie sporej części uczestników jakby byli co najmniej w połowie stawki Tour de France 😅Na szczęście nie wszyscy...
A, to fakt. Poniekąd dlatego się wycofałem z tej zabawy po kilku sezonach. Połowa spięta jak stereotypowi szosowcy, prawie każdy albo chce trzepać longiem, albo z minimalną dawką snu. I jakoś nikt nie wspomina o... przygodzie, widokach. Jest jeszcze kilka rzeczy, które się na minus zmieniły przez tych kilka lat, ale to inna rzecz 😅
Wielki szacun za pomoc Piotrkowi🫡 niektóre z twoich pomysłów bardzo mi się podoba. Jak zwykle pewnie marchewka byłaby bardziej zachęcająca od kija. Wyjątkiem jest dla mnie śmiecenie w lesie gdzie kara i edukacja jest niezbędna. Moja historia z gravmagedona: na Przełęczy Karkonowskiej chłopakowi którego wyprzedzałem strzelił łańcuch. Zatrzymałem się i spytałem czy wie jak to naprawić. Nie wiedział więc postanowiłem spiąć to za niego. Naszczęście miał spinkę więc nie zajęło to więcej niż 5 min. W tych 5 minutach wyprzedziło nas ok 15 osób. Tylko jeden chłopak zatrzymał się żeby zapytać czy potrzebujemy pomocy. Byłem trochę zdziwiony że resztę nie bardzo to interesuje. Nie bardzo rozumiem dlaczego ludzie liczą każdą minutę na tak długim wyścigu. Zawsze ścigam się tylko ze sobą i walczę że swoimi słabościami
Ścigają się bo chcą osiągnąć dobry wynik, pobić swój rekord, chcą się sprawdzić, lubią to. Jeśli na trasie widzę, że ktoś potrzebuje pomocy to zapytam ale jeśli widzę, że już dwie lub 3 osoby stoją i naprawiają to nie będę kolejny się wtrynial😅. Tak samo jak mi ktoś pomaga gdy mam awarie to nie potrzebujemy 5 innych do naprawy, czasem jak za dużo ludzi i pomysłów to zamiast naprawić może pójść coś nie tak. Jak to mówi przysłowie "gdzie kucharek sześć.... "
Siemka. Fajny temat wybrałeś. Tak to jest z naszą pomocą totalna znieczulica panuje i to jest chore. Miałem dużo takich akcji i zawsze było tak że nikt nie pomógł ale zawsze jak ty czy ty zatrzymiesz się i pomożesz to masz wewnętrzną satysfakcje że Pomogłem i tego trzeba się Trzymać
Jechałem trasę 150 km i bardzo fajna trasa, ale odcinki w mieście od świateł do świateł przypominały mi film o nielegalnych wyścigach. Wjazd na metę między zaparkowanymi samochodami i po chodniku między pieszymi też słabo wyglądał. Może przyjemniej i bezpieczniej byłoby wyprowadzić się z tym wszystkim poza miasto?
Ze sciezkami rowerowymi to temat rzeka. Mało która wogóle powinna móc nazywać się ścieżką rowerową. Często jechać się po tym nie da. Co do opakowaniach po żelach to na jednyn z ultra biegowych organizator markerem popisał numery zawodników na żelach i jak ktoś znalazł takie opakowanie to automatyczny DNF
Nie pieprz głupot. Z gówna macie te rowerki, że nie pojedziecie po kostce bauma? Ojejej karbonik sie porysuje. Dużo ściezej jest ok, a ze czesto sie koncza, nie sa super szerokie - wylozysz kasę na wykup terenu od wlascicieli nieruchomosci? Jęczeć jest najłatwiej, co nie?
Jako szosowiec to właśnie na wyścigach gravelowych otwieram oczy ze zdumienia z wszechobecnego cwaniactwa 😂 hitem jest dla mnie wiezienie na kole dziewczyn na pudło. Facet robi za pełne wsparcie i tragarza, a panna później bez krzty zażenowania wskakuje sama na podium bez swego rycerza. Skracanie trasy, jazda po asfalcie gdy track leci obok polną ścieżką, przejazd na czerwonym świetle i wymuszanie pierwszeństwa na przejazdach przez drogi publiczne to norma. Za wyrzucanie opakowan po żelach w lesie to już powinien być osobny krąg piekielny dedykowany. Nie udzielenie pomocy zakrwawionej osobie powinno być z automatu częstowane DSQ
Jest taka mistrzyni gravelowa, która przejechala 2 sezony gravelowe na kole u męża (same zwycięztwa i miejsca na podium). W ym roku na Robinsonadzie Mazowieckiej została objechana w ten sam sposób - zrobiła awanturę... organizatorowi, bo rzekomo zezwolil na jazdę bez kasku:D :D :D fck logick
A propo śmiecenia. Wyjechałem z lasu na asfalt. Mijam kolarza szosowca. Piękny na pięknym rumaku. Elita. Książę zjadł batonik i sru opakowanie w trawę. Źle trafił. Zjebałem jak psa. Zadziałało. Grzecznie wrócił się po śmieci. Tak trzeba. A jak nie stanie to pojechać za nim i mordę otłuc.
Wszystkie postulaty jak najbardziej słuszne! Może dodatkowo zrezygnować z klasyfikacji dla wszystkich i nagród w ramach „zwykłych wyścigów ultra”. Są imprezy zabezpieczane, czy to Tomka Marczyńskiego, czy RoadRacingu, tam można się pościgać na przygotowanej do tego trasie. I tam ci co chcą, mogą się wyżyć.
Ostatnio jechałem gravelowy wyścig i na koło wsiadł mi jegomość z partnerką. Jechali tak jakiś czas bez chęci zmiany, więc puściłem ich przed siebie i sie okazało, że nie mają obowiązkowego GPS albo tracka, jechali w ciemno. No i tak się wieźli ze mną, potem ich odpuściłem bo nie miałem wody. Ta kobitka wygrała ten wyścig jadąc całą trasę z partnerem.
Uwaga, podaję listę imprez "przygodowych". Warnija, Kaszebe Runda,Lubelski Maraton Turystyczny, Kórnicki Maraton Rowerowy, liczne Brevety. Można jechać i nie trzeba się ścigać i spoglądać na czas. Polecam, bo sam jeżdżę głównie na takie. Bo pojechanie na wyścig i dziwienie się, że komuś zależy na wyniku jest dziwne. Co nie zmienia faktu, że niektóre postulaty są słuszne. Ot, np. nagroda Fair Play za pomoc innym.
Osobiście taką pomoc, wymiana dętki itp uważam za dodatkową przygodę, coś się dzieje...poznajesz nowych ludzi którzy będą cie mile wspominać albo i nawet zostanie jakiś kontakt. Dla mnie jazda to rekreacja nie wyniki i jakaś tam przygoda a nie tylko "nudna trasa do pokonania na czas"
Jeśli jest to kolarstwo przygodowe to dlaczego mierzy się czas a nie mierzy się przygodności? Zamiast czasówek wystarczy "masz być do dnia X i godziny Y - wygrywa ten który wrzuci najśmieszniejszy film trwający nie dłużej niż 1 min. Drugie miejsce za najciekawszy. Trzecie za najdziwniejszy". Wtedy się ma takie wyniki jakie się mierzy ;) Jest śmiesznie i wesoło bo nikomu nie zależy na czasie bo czasu już "nie ma".
hej dzięki za fajny film dobrze, że mówisz o tym co by trochę spuścić ciśnienie i nie mieć takiego zadęcia, ale jak wiadomo ludzie są różni i rzeczywiście czuć napinkę szkoda że nie zdążyłem obejrzeć filmu Velobirda pozdrawiam :)
Film Velobirda na ten sam temat już zdjęty. Podobno były zgłoszenia. Czyżby od osób, które znalazły się na filmie? 😉 A co do pomocy. Kilka razy siedziałem na asfalcie coś sprawdzając, czy odpoczywając i zawsze ktoś zapytał, czy wszystko w porządku. Znieczulica pojawia się przeważnie w dużym skupisku ludzi, gdzie panuje spychologia i to są naukowo zbadane zachowania.
W filmie Velo to w ogóle widać jakie było bagno intelektualne na trasie. Najlepiej? Jakby organizator kolektywnie zdyskwalifikował wszystkie osoby z nagrania Velobird. Czyli pewnie większość czołówki ogólnie. Niestety to patologi nie wyeliminuje, po prostu ci jadący w czołówce będą się upewniać że nikt jadący z nimi nie ma kamery. Nie ma nagrania, nie ma zbrodni🤭🤷♂️. Tak to niestety wygląda.
@@jakubkrolewicz5230 też jestem za dyskwalifikacją wszystkich w tym mnie za nagminne łamanie przepisów... W regulaminie nie ma nic o karach, lecz przy takiej ilości złamanych zasad nie powinno być wątpliwości. Może to byłaby nauczka na przyszłość dla innych ✌️
@@Velobird Nie obraź się, za to co napiszę, ale odpuść sobie ponowne publikowanie tego filmu. Obejrzałem go. Wiesz jaki był mój odbiór? Pełna hipokryzja z Twojej strony, bo piętnujesz łamanie przepisów itp jednocześnie samemu z premedytacją je łamiąc i dziwnie się z tego tłumacząc. Poza tym wyglądało to dla mnie na wylewanie żali, bo znowu nie udało Ci się wygrać, mimo, że tak samo jak zwycięzcy łamałeś przepisy, przejeżdżałeś na czerwonym, wymuszałeś pierwszeństwo przejeżdżając przez krajówkę, a na końcu prawie wpier... wpakowałeś się pod auto. Pozostał mi niesmak po obejrzeniu tego filmu
Patrzę w regulamin i te imprezy rowerowe, definiowane są pod tajemniczym hasłem "event ultramaraton", po to żeby nie ponosić odpowiedzialności za to co tam się dzieje. Jeżeli macie tam pomiar czasu, trasę, dystans, podium i nagrody to jest to wyścig. Z drugiej strony organizator unika tego słowa, bo musiałby zrobić rzetelne zabezpieczenie trasy, a te generuje koszty i pracę nad pozwoleniami. Nowy twór i dzieje się co chce. Jeśli nie chcesz, puszczać ścigających się zawodników, a tacy mają stać 4 minuty na światłach, to apeluj o usunięcie pomiaru czasu i nagradzanie najszybszych zawodników. Na razie to jest armageddon w którym jadący ultras będzie wjeżdżał pod samochody jadąc 30 godzinę bez snu.
Nie, jesli trasa nie jest zamknieta i przeznaczona wylacznie dla scigajacych sie to nie jest to wyscig. Nie mozna sie scigac na sciezkach rowerowych z wozkami, dziecmi i piesakami albo na szosie z normlanym ruchem samochodowym, swiatlami itd. Takie "wyscigi" nie dosc ze sa niebezpicznie to sa pozbawione jakiegokolwiek sensu co chyba ostatni film vela i ten w oczywisty sposob obnaza.
@@liamkaloy polecam się zapoznać z terminem "alleycat" skoro twierdzisz, że to nie jest wyścig :) ale broń boże nie wpisuj tego na youtube bo jeszcze dostaniesz zawału
Zupełnie nie rozumiesz idei tego typu wyścigów. Niejeden z nich przekracza dystans niektórych wyścigów etapowych na szosie. Już nie chce mi się wchodzić w szczegóły ale masz jechać fair i nie łamać przepisów. Patrz np. Tour Divide.
Czyli nic się nie zmieniło przez 20 lat...... ścigałem się na maratonach pierwszych mtb w latach 2000-2004 i dokładnie tak samo było. Organizatorzy zapraszali teamy, czołówki itd, oni nawet nie płacili za starty tylko robili im za reklamę. Na podium te same nazwiska przez parę lat....a idea maratonów miała być jedna, jednoczenie rowerzystów w celu wspólnej jazdy.... Całe to ściganie burzyło to wszystko..... A jak się ścigali ? w tych latach były popularne "probówki" czyli takie wspomagacze na 8 godzin, jadąc z dalszych sektorów mijając start trzeba było uważać żeby gumy nie złapać tyle tego w trawie leżąło zużyte. Ludzie Ci mieli oczywiście swoich ludzi na trasie do bidonów, a amator nie , dla nich były pełne Powerade a nam nalewano po połowie do bidonu rozcieńczone.... Wiele rzeczy tam się działo......Startowałem też w 1 wyścigu 8 h w Brennej i tu atmosfera rodzinna, mało osób, ale miło wspominam.....każdy walczył ze sobą i górami a nie znaganiacza,i.
Historia kraju nauczyła nas kombinatorstwa i improwizacji. Mamy to we krwi. Dlatego dopóki nie będzie niemożliwej do zrealizowania indywidualnej kontroli każdego uczestnika to jestem za tym, by zlikwidować jakiekolwiek współzawodnictwa. A jeśli je zostawić to wpisać w regulaminie, że wszystkie chwyty dozwolone. I zostawić takie igrzyska dla tych, którzy chcą wygrać za wszelką cenę.
Ja na maratonach, zawsze pomogę. Kilka DNF się trafiło ze strony organizatorów, bo przekroczyłem czas bo czekałem na służby, albo pomagałem przy naprawie. Ale były też i przypadki, że po dotarciu na mety dostawałem jakiś upominek za fair play. A i bywało że odejmowali czas za jakąkolwiek pomoc. Grunt to dobra zabawa i fair play. Liczy się droga a nie meta.
Jakimś rozwiązaniem byłoby nie nagradzanie pierwszych miejsc, tylko wylosowanie na podstawie jakiegoś sprytnego algorytmu (jako inicjator maszyny losującej mogła by być suma sekund czasów wszystkich zawodników) nagrodzenie 3 osób, z tych, które to ukończyły. Za złamanie regulaminu, szczególnie za łamanie przepisów, powinna być bezdyskusyjna dyskwalifikacja.
dorosłych ludzi nie da się już wychować ;) nie wiem czy karanie jest opcją, z wykluczeniem włącznie. może po prostu nie podawać takim ręki, tylko i aż tyle. mamy wybór kim się otaczamy ;) i nie ma znaczenia czy w potrzebie jest kobieta czy facet. normą jest pomaganie komuś w potrzebie każdego dnia. widzisz to pomóż, kiedyś tobie może będzie pomoc potrzebna i wróci to do ciebie ;)
Akurat organizator Robinsonady wszelkie zgłoszenia ma raczej gdzieś..na wszelkie negatywne uwagi np na temat pit stopu nie ma odwagi odpowiedzieć. Widoczne u Velobirda na filmie liczne łamania przepisów ruchu drogowego czy też jeżdżenie po nie wyznaczonej trasie przez zwycięzców. Organizator woli to przemilczeć. Ważne, że hajs się zgadza😊
I to nie byle jaki hajs jak tak pomnożyć wpisowe i ilość uczestników to naprawdę są duże pieniądze, stąd moda na organizowanie takich eventów. Bierze kasę, puszcza rowerzystów i w zasadzie za nic nie odpowiada.
Super film! Też obserwuję rosnącą napinkę na ultra. Są takie wyścigi, że zawodnicy prawie ze sobą nie rozmawiają bo tak się spieszą do mety. Myślę, że to nie jest dobra droga dla przygodowych ultra, nie o to w takich wyścigach chodzi...
Mam 55 lat . No prawie 56:) Od wielu lat jeżdżę na rowerze . Powiedzmy ekstremalnie :) Robię sobie wyprawy z sakwami w odległe miejsca . Mam na koncie Bałtyk/Gdańsk , przed wojną Odessę nad morzem Czarnym , oraz w tym roku morze Śródziemne (Chorwacja /Rijeka) . Po drodze wielokrotnie spotykam ludzi o podobnym sposobie podróżowania . Zawsze są pozdrowienia i miła atmosfera . Niezależnie czy ja kogoś wyprzedzam , czy ktoś mnie , czy jedzie w przeciwną stronę :) Często się zatrzymujemy i gadamy co na drodze i czy nie potrzeba jakiejś pomocy . Po prostu taka esencjonalna rozmowa podróżników . To moja olimpiada w której mam złoty medal . Nie ważne , że jestem jedynym uczestnikiem tej olimpiady - ale złoto mam :) Uwielbiam spać na dziko w lesie , nad jeziorem czy rzeką . Jedynie czego się obawiam to ludzi :( Zwierzaki są przewidywalne , bez znaczenia na rozmiar (wilki , niedźwiedzie , skorpiony, węże) W sprawie negatywnych zachowań uczestników rajdów/wypraw , jest proste rozwiązanie :) Nie potrzeba odkrywać Ameryki ponownie - są gotowe i sprawdzone rozwiązania . Dawno temu były takie rajdy samochodowe "camel trophy". Wygrywał nie ten co pierwszy na mecie , ale liczyła się suma punktów . Sporo punktów dostawało się za czas przejazdu danego odcinka , ale była też punktacja od pozostałych uczestników :) Czy ktoś był pomocny , czy wspierał innych , czy dzielił się zapasami Wystarczy delikatnie zmienić regulamin , by pozostali uczestnicy mogli własnym głosem(odczuciami) przyczynić się do wybrania najlepszego zawodnika Pozdrawiam
Jadę Lubuską przygodę za 3 tygodnie i będzie to mój pierwszy maraton. Jeśli będzie tak jak mówisz, to chyba będzie też ostatni. ;p Jadę walczyć sam ze sobą i przeżyć coś nowego, do głowy by mi nie przyszło zapierdalać na czerwonym świetle, wyrzucać śmieci w lesie i brać udział w jakimś wyścigu szczurów. xd Ajajaj...
10:20 - co to znaczy „opłacało”? Albo ktoś jest człowiekiem i pomaga bo chce, albo ktoś jest ch..jem i nie zatrzymuje się żeby pomóc. Czołówka zachowuje się jak by jechali wyścig życia. A tak naprawdę ścigają się o „złote kalesony”
Bardzo ważny film Konrad. Ja może nie jestem jakimś wyżeraczem maratonów lecz jako amator widzę, ze to zmierza w złym kierunku. Pod postem Patryka w grupie Robinsonada, pogawędki z trasy była niezła dyskusja. Ktoś nawet posądził Patryka o donosicielstwo! No jak, kuźwa? To mamy przymknąć oko i równać cwaniaków i śmieciarzy? A gość, któremu dowieziono świeże bidony, na profilu chwali się zdjęciami reklamowymi dla Krossa. No i co na to Kross? Tak ma wyglądać fair play ? I on szczyci się zajęciem drugiego miejsca? No chyba coś jest nie tak. I dlatego bardzo dobrze, że nakręciłeś taki materiał. Pozdrawiam Konrad! Wiem, że Ty i ja zawsze będziemy jeździć swoje i na swój sposób!
Bardzo dobry i bardzo potrzebny film. Super pomysł z tym nagradzaniem za udzielenie pomocy. Cwaniactwo należy piętnować a nie przymykać oko bo to prowadzi do szerzenia patologii. Popieram to co robisz i że masz odwagę o tym mówić głośno! Wierzę, że to co robisz może mieć moc sprawczą. Wiele osób myśli tak jak Ty i z czasem wpłynie to na organizację takich imprez. Bardzo podoba mi się Twoje podejście do kolarstwa szeroko pojętego! 👍😀
Rzadko chce mi się pisać komentarze , ale teraz zrobie wyjątek. Co do śmiecenia, to niestty czasami nie jesteśmy świadomi tego, że coś nam wypadło z kieszonki, ale jest na to rozwiązanie, poświęcam jedną kieszonkę tylko na śmieci i w miarę możliwości ją opróżniam. Prosty temat. Co do ścieżek rowerowych to już dla mnie temat nie jest taki prosty, jaki się wydaje na początku. Miałem jedną stłuczkę z samochodem, gościu wyjeżdżał z pod żabki, wyjazd oczywiście totalnie ślepy zza żywopłotu. Ja też mogłem trochę zwolnić, ale kurde kto by chciał zwalniać przy każdym wjeździe gospodarczym? Koniec końców rama złamana, łokieć bolał mnie z miesiąc, spisane oświadczenie. Gościu był bardziej przerażony sytuacją niż ja. Nie zadzwoniłem po policje, bo po co mu jeszcze do tego mandat? Ścieżki rowerowe potrafią: Krzyżować się z innymi drogami bez żadnej widoczności, Kończyć się nagle, po to aby się zacząć znowu 10 metrów dalej, nie wierzę że nagle zsiadacie z roweru, przenosicie go na droge, przejeżdżacie 10m i wracacie na ścieżke. Zacząć się w miejscu gdzie nie da się na nią wjechać. Przechodzić bezpośrednio przy wyjściach z posesji, często są to posesje odgrodzone żywopłotem. Po ścieżkach często chodzą piesi oraz dzieci. W takich przypadkach, szczególnie gdy piesi są tyłem zwalniam do prędkosci chodzenia. Potrafią być nie oznaczone pionowymi znakami. Zdarzyło mi się być strąbiony przez to że po lewej stronie pojawiła się ścieżka. Czy ja mam się patrzeć gdzie jadę, czy może czy przypadkiem na tym chodniku obok ktoś nie namalował roweru? Być zakończone spadkiem, dziurą albo krawężnikiem, bo nie została wybudowana dalsza część. Najlepiej na zjeździe i żeby to nie było niczym oznaczone. Na skrzyżowaniach być idealnie w martwym punkcie kierowcy. Już nie wspominając o różnych nawierzchniach, ale to dla gravelowcow raczej nie problem. No i dla tego mam pewien prosty sposób na okreslenie czy jechać zgodnie z przepisami, czy nie. Trzeba trochę pomyśleć i wybrać najbezpieczniejszy dla siebie i innych sposób poruszania się. Jakbym miał jechać 35 km/h po zmianach (a według przepisów jest to legalne! ) to nie wybrałbym ścieżki, ktora leci wśród domków jednorodzinnych, tylko bezpieczniejszym będzie wtedy jazda asfaltem. Zresztą czasem jak wzdłuż ruchliwej drogi jest to jadę chodnikiem, ale mijajac pieszych staram się robić to tak zeby nie wywoływać dyskomfortu. Kilka razy zostałem strąbiony i wyzywany, ale w dupie to mam. Trzeba mieć łeb na karku. Też się nie spinam jak ktoś chodzi po ścieżce, zwykłe "przepraszam" a potem "dziekuje" wystarczy w 90% przypadków. Jak ktoś idzie tyłem i ma słuchawki lub idzie z dzieckiem to zwalniam to zwalniam do jego prędkości. Mam czas. Co do pomocy na ultra, podzielę się sytuacją. Wanoga, godzina 22 spotykamy gościa który dostal porażenia jakiegoś w szyi, nie jest w stanie podnieśc głowy. Dosłownie jechał z głową w dół. Postanowiliśmy że nie opuścimy go i wyeskortujemy go do hotelu. Tempo miał zerowe, jechal ledwo co co chwile żjeżdając z trasy. Więc krzyczeliśmy na niego, "głowa do góry". Podnosił ją na chwile, korygował kierunek i dałej głowa w dół. Temperatura spadłą chyba do 2*C, więc robiliśmy to na zmianę. Jeden pilnował kontuzjowanego, drugi jeździł w kółko, żeby nie zamarznąc. Udało się delikwenta eskortowac do hotelu. Co z tego mieliśmy? Kontuzjowany następnego dnia spał 3 godziny krócej niż my i końcowo dojechał też wyścig szybciej.... ale zasłużył na to. My za to mamy super opowieść i wspomnienia
Tak niestety to wszystko idzie w kierunku obsesji i paranoi ludzi bardzo zakompleksionych. Wszystko jest ok dopuki nie dojdzie do jakiegos wypadku. Nie powinno byc kar tylko natychmiastowa dyskwalifikacja za lamanie regulaminu! Trzymaj sie i jezdzij fair, moze nie wygrasz ale satysfakcja bedzie ogromna 🙌 Pozdrawiam
Słychać trzask pękających spodenek z wkładką "zawodników" pro tour wannabe :P Niestety jak coś zaczęło być fajne i modne to wkręciły się w to osoby które nie rozumieją idei i psują cała zabawę.
Masz jaja podziwiam cie że podjąłeś tak delikatny temat. A może warto było by porozmawiać z organizatorami wyścigów aby robili je w kategoriach Pro amatorów i hobby amatorów czyli tych którzy chcą się ścigać o,, ZŁOTE KALESONY, i tych którzy chcą przejechać trasę dla przyjemności. To tylko taka sugestia. Pozdrawiam być może więcej takich filmów zweryfikuję podejście zarówno organizatorów jak i startujących.
Mozna sprawdzić, czy opakowania z pakietu startowego są u zawodnika na mecie. Pełne albo puste. Każdy brak to doliczony czas. Na tyle długi, żeby bardziej opłacało się zadbać o papierek niż go wyrzucić.
Na imprezach, które odbywają się w otwartym ruchu powinno się zrezygnować z pomiaru czasu, tylko limit czasowy i z wszelakich klasyfikacji, podium i nagród za zdobyte miejsce. Wtedy byłoby to kolarstwo romantyczne, a nie wyścig. W maratonach szosowych, które odbywały i odbywają się w otwartym ruchu również trzeba stosować się do przepisów ruchu drogowego, jest zakaz pomocy zewnętrznej, więc szosowcy o tym wiedzą. Wszystko zależy od ludzi i ich podejścia. Jeździłem kiedyś na szosie i dużo różnych sytuacji widziałem. Niestety organizatorzy nie zrobią z tym porządku, bo frekwencja spadnie. Ścigać to się można na wyścigach na zamkniętej trasie. Pozdro.
ej no mozna wykorzystać case wrc tam masz osa w rowerach na jakiś podjazd - przewyższenie itp pomiar czasu. reszta jedziesz zgodnie z przepisami i masz limity czasowe...
O widzę, że imprezy wokół gravelowe zaczynają zjadać swój ogon. W miarę wzrostu popularności z kolarstwa romantycznego zaczyna robić się zwykła rzeźnia ;) Zamiast kolejnych porcji widoczków (w sumie tych samych) w jutubowym świecie zapanuje drama i wzajemne oskarżenia.
Ja z ultra (organizowanymi) skończyłem. Ostatnim był GravOn KIGR Long, który ukończyłem zgodnie z regulaminem, ale osobiście uznaję go za porażkę, bo nie przejechałem tego na moich zasadach (bardziej restrykcyjnej samowystarczalności). Luzowanie zasad (możliwość rezerwacji noclegów przed startem), pitstopy, rozciąganie limitów czasu, na watasze chyba nawet jest samochód ratunkowy... Nazywa się to szumnie ultra, a de facto zrobiły się z tego spędy wycieczkowe dla tatusiów z brzuszkiem i kilku koni co się ścigają. Sam jestem tatusiem z brzuszkiem, ale próbuję jeździć na własnych zasadach, przekraczać jakieś swoje bariery i sprawdzać się. Sama impreza jest tylko dawcą śladu gpx i bazy na start/meta (posiłek, picie i takie tam). W moim odczuciu zorganizowane imprezy mają jeszcze jednego małego plusika. Jak coś nie pyknie, to zawsze jest jeszcze kilka osób, które jak nie cisną na wynik to może pomogą. Albo jak już głowa mówi dość to znajdzie się ktoś, kto zmotywuje do dalszej jazdy. Ale w moim odczuciu, jak już skorzystam z takiej pomocy to dla mnie jest to porażka. W tym momencie dla mnie "ultra" zmienia się w "wycieczka". Przejeżdżam do końca na zasadzie "zapłacone trzeba zjeść". Integracja i znajomości na imprezie schodzą na dalszy plan. Ale to już mój problem kiepskich kompetencji społecznych.
Podpisuję pot tym wpisem. Mam dokładnie tak samo. Wszytko samodzielnie bez jazdy na kole. A jak cukier spadnie do 0 to czołganiem naprzód w kierunku mety. "Zapłacone trzeba zjeść".
Nikt nie ukrywa, że 80% uczestników to ludzie którzy nie ścigają się z innymi tylko z samymi sobą. Przekraczają granice własnych możliwości. Psychicznych i fizycznych. Tym , że sobie zaplanują logistykę (w tym nocleg pośredni) nie robią krzywdy nikomu a tym bardziej "koniom" cisnącym właśnie po wynik.
Z jednej strony kolarze często właśnie ci szosowi mówią o "dobrym wychowaniu" i aby się pozdrawiać jak się gdzieś tam mijają a z drugiej wychodzą właśnie takie kwiatki. Taka jazda na czerwonym świetle itd. przypomina mi sytuację z piłki nożnej gdzie dany zawodnik oszukuje i np. ręką zdobywa gola (wiadomo w dzisiejszych czasach na tym wyższym poziomie jest VAR choć i on czasami zawodzi a dokładniej ludzie którzy go obsługują) ale ja się zastanawiam jak smakuje taki zdobyty puchar wiedząc że się oszukiwało czyli można powiedzieć, że ukradłeś puchar a wszystkim dookoła pozujesz z nim jakbyś go wywalczył w uczciwym starciu. To robią zawodowcy ale dlaczego tak samo zachowują się amatorzy?? Często też słychać że w takich zawodach amatorskich uczestnicy stosują doping bo rzadko się jednak zdarza aby na takiej amatorskiej imprezie ktoś brał potem kogoś na testy antydopingowe.
Najprostsze rozwiązanie, organizator powinien organizować wyścig zabezpieczyć trasę żebyś ktoś w lesie np. nie wpadł na spacerowicza lub ultra bez liczenia czasu po prostu dla funu. Bo zawsze jak będzie liczony czas i "miejsca" to będzie jazda za wszelką cenę proste. Ps. Nie oszukujmy się “takie zawody” to też dobra kasa dlatego się robi jak grzybów po deszczu. Z czasem tak jak w MTB, szosa, XC jak się unormuje to będą zamknięte trasy a nie wolna amerykanka
Bardzo fajny materiał. Ja też jeżdżę dla radości i przygody i nie ukrywam poczucie wspolnoty jest dla mnie istotne. Ja chętnie nakłankałbym organizatorów (i dołożył cegiełkę) dla kolarza który pozbiera najwięcej śmieci po kolegach ;) pozbierałem na wspominanym przez Ciebie Robinsonadzie te żele bo jechałem jak ostatnia łamaga z tyłu zresztą skurcze mnie wy... z siodła w Fordnie ;D
Dobry film. Ciekawy i trudy temat poruszasz. W profesjonalnych wyścigach nawet Tour de Pologne każda drużyna ma zapewniony samochód serwisowy, wsparcie, dyrektora wyścigu na słuchawce, masarzystów co kilkadziesiąt km rozdających bidony i żele, karetki itd. Te wyścigi gravelowe pod tym względem wyglądają z goła inaczej. Nie ma zapewnionych samochodów serwisowych, karetek itp. Zostawienie dziewczyny z krwariącą twarzą to s$&*(*(^^, które trzeba piętnować i zgłaszać. Myślę, że to pod paragraf podlega za brak udzielenia pomocy w potrzebie. Te wyścigi to przede wszystkim zabawa a nie chora rywalizacja. Cieżko mieć zastrzeżenia do organizatorów, jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa. Wszystko oczywiście kosztuje, obsługa, karetki, policja itp. Z drugiej strony wyścigi, które mają 500 km nie da się poprowadzić, aby trasa nie biegła przez duże miasto. Może wystarczą trasy 100-200 km po lasach i polach a nie ultra po drogach publicznych? Długi dystans to też dużaa ilość śmieci. Nie czarujmy się. Jeden wszystko ze sobą będzie zbierał a inny wywali gdzie popadnie. Gemeralnie te wyścigi to nowość. I organizatorzy i uczestnicy muszą się nauczyć o co w tym chodzi. Ja co prawda w jednym uczestniczyłem. Jeśli chodzi o organizację, bezpieczeństwo, to nie mam zastrzeżeń. Każdy wyjazd z lasu na drogę asfaltową był obstawiony. Jedyny niesmak to komentarz randomowego "kolarza" który obśmiewał dystans 100 km. On lubi się upodlić i ujechać na 200 lub więcej. A setki to dla frajerów. Ale na to nic nie poradzę. Fajnie by było wprowadzenie jakiejś nagrody za zachowanie fair play, za przywiezienie na metę znalezionych papierków po żelach czy coś w tym stylu. Fajnie, że też wskazałeć aby wątpliwości zgłaszać do organizatów a nie hejtować po internetach. To organizator ma dostęp do śladów GPS i to on jest w stanie ustalić kto i kiedy przejechał obok tej dziewczyny, Organizator powinien wysłuchać obu stron, czy świadków i wtedy można ocenić w miarę poprawnie taką czy inną sytuację. W zeszłym roku byłem na takiej spontaniczne ustawce pod koniec września. Grupka około 100 osób przejechała się do innej gminy. Tam akurat był jakiś bieg na 5km, piknik na Mosirze. My zrobiliśmy rundkę honorową po boisku w ciasnych getrach i tęczowych koszulkach. Tak, wiem, było to przed wyborami. Burmistrz się po prostu chciał pochwalić na komercyjno politycznym pikniku sponsorowanym przez jedyną słuszną partię. Ale miło to wspominam. Na tym pikniku ojedliśmy się, opiliśmy. Jeszcze 6 flaszek jako grupa dostaliśmy. Jedna babeczka złapała gumę. Dałem jej swoją dętkę i pomogłem zmienić. A i policja parę skrzyżowań newralgicznych obstawiła. Nie było medali, miejsc. Taki zwykły grupowy przejazd. Starzy i młodzi. Kolarze na szosach i mamuśki na łabędziach z koszykiem na kierownicy. Szkoda, że tego typu imprez jest tak mało. Szkoda, że takich ''mas rowerowych" nie ma za dużo. Kieyś mamba powiedziała - chcecie więcej takich imprez, ustawek, to samemu trzeba się organizować. Nikt za nas tego nie zrobi. Może to też jest metowa: więcej spontanicznych imprez bez rankingów o złote gacie.
zgadzam się ! brałem udział w robinsonadzie Mazowieckiem i miałem bardzo poważny wypadek ( uderzyłem głową w drzewo które było na wysokości głowy ) zatrzymała się jedna osoba ! osoby z którymi jechałem olali i pojechali dalej przykre
Nie rozumiem jak można jechać np. 600km longiem. Zapłaciłem za 4dniową imprezę? To jadę 4 dni 😂 A tak poważnie, to chyba pojawia się na tych imprezach coraz więcej bucowizny, czy dzieci sukcesu zapatrzonych w siebie. A bucowiznę trzeba piętnować. Brawo Ty! Pozdrawiam Wojtek.
Konrad, a nie masz wrażenia, że ten opisywany problem występuje głównie przy tych nieco krótszych ultra? Jadąc dwie Wisły 1200 i trzy Warty 800, praktycznie nie spotkałem się z takimi sytuacjami. No dobra, na te kilkaset kilometrów zdarzy się jakiś zgubiony bidon czy butelka z resztką wody mineralnej. Pomoc innym zawodnikom w trasie była tak normalna, że wręcz nie podlegająca dyskusji. Piszę z pozycji zawodnika, który walczy o dojechanie w fajnym dla mnie czasie do mety, a nie o miejsce w czołówce.
Apropo SKAV200, jedzie koleś za mną (jeszcze w sporej odległości). No a że ja na luzie, to przejechałem sobie zjazd, zawracam, a koleś leci ze słownictwem... Czuć było u niego napinkę :D Nie wiem kto to, ale się koleś napinał na minuty😛 Szkoda że nie podchwyciłem tematu, nie ściągnąłem numerka i go w pole nie pociągnąłem😀
Generalnie takie maratony to powinna być dobra zabawa, a nie tylko rywalizacja. Niektórzy jednak jadą tak, jak by od tego zależało ich życie. I nie ma tu co debatować, są osoby które zawsze będą naginały przepisy lub stwarzały zagrożenie dla innych, aby tylko wygrać. A z tego co zauważyłem najgorsi są właśnie szosowcy, tak tak właśnie ci z przerośniętym ego. Moim zdaniem winę za to powinien ponosić organizator jak i delikwent. Z tym że organizator celowo nie ma doprecyzowanego regulaminu bo wie co się dzieje na trasie i nie chce mu się w tym szambie babrać. Brak kar, brak kontroli, samowolka, ot to cała prawda o maratonach.
Bardzo fajnie posłuchać tej "drugiej strony" ✌️ bez dodatkowych emocji 😉 niestety musiałem usunąć swój film, lecz na chłodno będę chciał wytłumaczyć dlaczego...
@@Rogus88 tylko dlatego, że ktoś mi grozi sądem! Mimo spełnienia jego życzenia przez publikacje filmu Konrada postanowił, że i tak założy mi sprawę, że pokazałem jego przewinienia i naruszyłem jego doba osobiste 🤔
Niestety takich sytuacji, zachowań jest dużo więcej poza imprezami, nagminnie spotykam się z nimi , i co?, mam każdemu zwracać uwagę?, pasowałoby, ale znając życie, dojdzie do czego więcej niestety, choć nieraz warto chyba by było 🙂. Reasumując burak zawsze zostanie burakiem, i masz świętą rację mówiąc o tym wprost 👍👍🙂
Konrad o ile mi wiadomo rower moze jezdzic po ulicy , nawet jak jest sciezka rowerowa, jezeli przestrzega przepisow ruchu drogowego. Ale moge sie oczywiscie mylic bo to sie zmienia, ja osobiscie wole nie uzywac sciezek by nie odbierac przyjemnosci rowerzystom rekreacyjnym. Co do reszty zgoda, szczegolnie smiecenie i pomoc! A ustepowanie- jakiekolwiek niemile uwagi sa niedopuszczalne. zawodnik szybki powinien zasygnalizowac chec wyprzedzenia a wolniejszy w miare mozliwosci ustapic drogi
Rozwiązanie jest proste. Tak jak w Ameryce. Albo wyścig z suportem i wtedy wyrośli na szosie ściganci się sprawdzą albo całkowicie wyścigi samowystarczalne gdzie szamponiaki jak powyżej spękają, bo nie będą wiedzieć jak sobie poradzić w terenie bez wsparcia.
Zaliczyłem mocną glebę rok temu na Gothice (stłuczone żebra) i ziomek co jechał za mną, zaczekał ze mną aż dojdę do siebie. Pozdrawiam go z tego miejsca.
Mnie się wtedy zawsze akurat bateria wyczerpuje w kamerze i muszę się zatrzymać wymienić ;) Nie cierpię jak mi ktoś na kole siedzi bo ludzie sobie nie zdają sprawy jaka że mnie lama techniki jazdy i mogę zahamować w momencie o który by mnie nie podejrzewał 😅😂
Że ścieżką rowerową to mam trochę wątpliwości. Na wyścigach jeździ się 30 km/h i więcej. Nie wiem czy taka prędkość była by adekwatna w miejscu gdzie są rodziny z dziećmi. To moja wątpliwość i tyle .
No o to chodzi że w regulaminie jest wyraźnie żeby przestrzegać przepisów. Więc należałoby po tej ścieżce nie jechać 30 skoro to jest nieadekwatne do miejsca gdzie są rodziny z dziećmi :)
Na początku gdy imprezy się zaczynały to każdy chciał się sprawdzić w tej formule czy da radę jakiś większy dystans przejechać ale jak już się sprawdził to chciał więcej dlatego zaczal jeździć szybciej żeby swój czas poprawić no i się pościgac taka natura człowieka, współzawodnictwo. Natomiast jeżeli mamy jeździć po ścieżkach to zabawa ta traci sens bo po co mam startować jak jadąc po ścieżce czasu nie poprawie. Starty tracą dla mnie sens. Na ścieżkach cyrk się odbywa i są one tylko do jazdy rekreacyjnej w koło komina bez celu. Ostatnio poszedłem potrenować, pojeździć interwały trochę szybciej. Wybrałem drogę gminną z dala od ruchu pech chciał że wzdłuż niej była ścieżka no to wjechałem na nią i co: najpierw uderzył bym w panią która jechała od prawa do lewa, potem w dziecko które samo nie wiedziało co tam robi, następnie dwie panie postawiło sobie rowery i rozpoczęły spotkanie nie mówiac o rowerzystach którzy bez kasków jeżdżą zwiedzać krajobrazy i patrzą w bok a nie przed siebie. Jeżeli życzysz sobie takich ultra to życzę tobie powodzenia bo ścieżki są niebezpieczne dla każdego prawdziwego rowerzysty
A ja chciałam poraz pierwszy spróbować swoich sił i wziąć udział w takich zawodach ale jak słyszę to co mówisz to już nie mam chęci uczestniczyć. Smutne to co słyszę. Pozdrawiam serdecznie
Powinny być imprezy dla buraków, różnych rowerowych cwaniaków, snobów, zakompleksionych, egoistow i takich, co mają innych w poważaniu. Np. Burak 2025.
15:26 Velobird sam narzekał w filmie podsumowującym Robinsonadę (który już usunął) na to że przejeżdżali na czerwonym, łamali PoRD, etc no ale niestety: znak stop: ua-cam.com/video/WBSBL1X2kas/v-deo.html rozmowa przez telefon trzymany przy uchu w trakcie jazdy: ua-cam.com/video/WBSBL1X2kas/v-deo.html jazda jezdnią gdy droga po prawej: ua-cam.com/video/WBSBL1X2kas/v-deo.html chodnikiem zamiast po jezdni: ua-cam.com/video/WBSBL1X2kas/v-deo.html
....jeśli chodzi o pomoc, zatrzymałem się za każdym razem jak ktoś coś robił ale nie afiszuje się z tym i nic z tego powodu nie miałem....i nie oczekuje za to nagrody ale kiedyś chciałbym żeby ktoś mi pomógł....Pozdrawiam...jesteś fajny gość
śmiecenie na trasie żelami z pakietu startowego da radę w miarę łatwo ogarnąć. Co prawda podaję patent z MTB, gdzie się ścigam. Żele dodawane do pakietu mają pisakiem napisany numer zawodnika. Później kiedy organizator robi objazd trasy, ściąga taśmy, oznaczenia z drzew itd przy okazji sprząta i jasno widzi kto zostawił ;) Inna kwestia że mało osób korzysta z tych żeli które otrzymuje w pakiecie :P
Ojciec dyrektor Pachulski powiedział wyraźnie że nie ma miejsca w wyścigu dla śmieciarzy. Naprawdę bałem się żeby nie wyleciało mi jakieś opakowanie z kieszeni 😁.
2 місяці тому+4
Kolarz szosowy to nie zwykły rowerzysta. To specjalny stan umysłu. To trochę jak właściciele supercarów chcący zdemontować progi zwalniające, bo nie przejadą z takim prześwitem. Oczywiście to nieuprawnione uogólnienie, ale rośnie nam zwyczajnie nowy stereotyp, który się skądś bierze.
Progi zwalniające powinny ZDEMONTOWANE! Jak jest problem z prędkością, to się stawia radar , a przekroczenie o 7km powinno kosztować 1500zł. I żadnych tablic, ze jest pomiar. Jak kierowcy zaczną dostawać srogie mandaty, to się wreszcie nauczą albo chociaż będą mieli odruch Pawłowa.
Dokładnie o tym samym napisałem kilka koemntarzy wyżej. " DDR powinny być robione zgodnie z przepisami i nie z kostki i asfaltowe? to ja mam teraz przestać jeździć na rowerze szosowym?" To tak jakbym ja sobie kupił bolid Formuły 1 mieszkając w miejscu (mieście) gdzie jest taka infrastruktura (progi zwalniajace) że nie przejadę albo nie mam jak dojechać do miejsca w którym mógłbym pojeździć i narzekał że mi progów nie usuną. A te progi są tam w jakimś celu i dla innych. Albo Yamahę R1 i narzekał że nie mam gdzie nią przepisowo jeździć 200 km/h po drogach publicznych i miał pretensje do Policji że mi daje mandaty i do innych kierowców że mi zwracają uwagę że zapierniczając z taką prędkością stwarzam niebezpieczeństwo róznież dla nich. Chciałbym, ale nie miałbym gdzie tym jeździć albo mógłbym używać w bardzo ograniczonym zakresie. Ty chcesz szosę, to albo jeździj nią tam gdzie się da przepisowo, albo nie jeździj, albo wkładaj do auta i zawieź tam gdzie możesz nią jeździć bez łamania przepisów, np. poza miastem gdzie nie ma dróg rowerowych albo są takie po których możesz jechać. Cała reszta sprowadza się do argumentu że posiadacz roweru szosowego "chce", bo nie dam sobie wmówić, że większość dróg rowerowych jest dziurawych albo w tragicznym stanie, jest to malutka mniejszość, całą resztą da się jeździć rowerem szosowym tyle że mniej lub bardziej komfortowo, a to już właściciela pojazdu decyzja że wybrał sobie pojazd na którym mu niekomfortowo.
Można jeszcze gdzieś kupić te rogi Accent PRO ERGO? Nigdzie nie mogę tego znaleźć. Jedyne podobne jakie udało mi się znaleźć to "Bop Big Wings" (85mm). Może ktoś z was ma takie, jak to wygląda w porównaniu. Z góry dziękuję za pomoc.
Przejechałem kilka ultra i jeśli mam być szczery... Najlepiej żeby każdy jechał swoje. Rozumiem frustracje ludzi, którzy się ścigają, ale większość uczestników realizuje swoje założenia, więc nie ma sensu się dodatkowo denerwować. Dla mnie osobiście "przepak" nie jest fair play, bo ultra powinno polegać na tym, że jedziesz od początku do końca z tym, co ze sobą zabierasz - ultra to nie tylko jazda, ale też logistyka, o którą trzeba zadbać samemu :) Co do nagradzania - na tegorocznej edycji Ultra Race Dolina Bugu była nagroda fair play dla osoby, która udzieliła pomocy innemu uczestnikowi imprezy :)
Wiecie czemu oni tak zaciekle walczą o zwycięstwo? Bo chcą mieć do CV. :) Dosłownie! Żyją marzeniami, oni mają nadzieje, że kiedyś złożą CV do jakiegoś bogatego teamu z emiratów a oni ich przyjmą. To jest trochę tak jakbym ja kupował sobie samochodziki do zabawy formuły f1, bo liczę na to, że kiedyś będę następcą Kubicy :) Warto mieć marzenia. Ale bardzo ważne jest aby twoje marzenia dorastały razem z Tobą. Jeśli twoje marzenia z dzieciństwa pozostaną z Tobą na cełe życie, twoje życie zamini się w wielką frustracje.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to ze zwycięzcy mogą pochwalić się wygraną lub podium w gronie rodzinnym i wśród kolegów bo reszty to xxxxx obchodzi.
Ścieżki rowerowe są niebezpieczne, przez prawie 10000km jakie zrobiłem na Gravelu miałem 1 wypadek i był on właśnie na ścieżce rowerowej z winy przechodnia który wyszedł zza budki, nie było widoczności i dzwon przy 30kmh, na szczęście nic się nie stało poza delikatnym obiciem i złamaniem haka przerzutki. Całkiem często mam sytuację gdzie piesi chodzą po ścieżkach rowerowych, raz nawet zostałem zwyzywany dlaczego nie jadę po ścieżce przez kobietę która szła po ścieżce z psem
Niestety ale z tym się trudno nie zgodzić. Zawsze korzystam ze ścieżek rowerowych, rowerem dojeżdżam też do pracy i naprawdę ilość niebezpiecznych zdarzeń jest ogromna, trzeba mieć oczy z tyłu głowy i jeździć powoli, hamując przed dosłownie każdym miejscem z ograniczoną widocznością, żywopłoty przy blokach, wyjazdy z posesji itp itd. Naprawdę taka jazda nie jest żadną przyjemnością.
@@tomaszkrajewski6431 a ja mam nadzieję, że tylko się mądrzysz bez chwili zastanowienia... Otóż to jest właśnie problem ścieżek rowerowych... Na nich brak widoczności jest NORMĄ, to po pierwsze. Po drugie, jak jesteś taki mądry, to rozumiem, że poruszając się autem po drodze jeździsz po mieście zawsze 15-20km/h i rozglądasz się, czy ktoś nie wyjedzie Ci przed maskę z bramy, pieszy nie wskoczy nagle z chodnika pod koła itd? Wiem że nie, bo tak się nie da jeździć i właśnie po to są przepisy ruchu drogowego, żeby to regulować. I dokładnie dlatego, w przypadku autora wpisu, była to wina pieszego... Bo to pieszy nie miał widoczności, a wylazł na DROGĘ, bo to się nazywa DROGA dla rowerów, a nie ścieżka... Jak by Tobie jakiś pieszy wyskoczył pod koła zza jakiejś budy stojącej przy jezdni, to jestem na 100% pewny, że byłbyś przekonany o jego winie. Po trzecie, drogi dla rowerów są po to, żeby się nimi sprawnie poruszać rowerem, więc co Cię oburza w prędkości 30km/h? Jeździsz autem po mieście co najmniej 50km/h i nie widzisz w tym nic dziwnego... A 90% kierowców i tak jeździ jeszcze szybciej. Więc przestań gadać głupoty albo sam oddaj prawo jazdy, skoro nie znasz przepisów i nie wiesz kto ma pierwszeństwo na drodze oraz że nie wolno na nią wbiegać/wjeżdżać bez upewnienia się, że to bezpieczne.
Byłem w tym roku na pierwszym ultra w tym roku. Jest spoko jak trzymasz się pewnych zasad. 1. Carbonowy CAŁY rower gravelowy. 2. Ubrania najlepiej Ralph. 3.Garmin. Wtedy może ktoś odpowie Ci "cześć". W przeciwnym przypadku niechętnie odpowiadają, zatrzymują się i traktują jak współtowarzysza fajnej przygody. NIE DAJ BOŻE jechać zwykłym MTB... Nie sądzilem , że tak to wygląda i następnym razem się nie zdecyduje na udział. Niech sobie jeżdzą sami i nie odzywają się do nikogo...
Ten sam w którym startowałeś również i Ty :) Oczywiście mój komentarz był trochę sarkastyczny ale sytuacja z kanałem Velobird niech będzie przykładem idealnym kto startuje w tych ultra... przecież atmosfera wokół "wyścigów" jest tak napięta jak baranie jaja. Myślałem, ze tylko podczas zawodów a tutaj jeszcze po nich. Chłop będzie podawał twórcę internetowego do sądu... przecież to jakaż żenada.
@@WJBCTV-tz3iy jedni carbonIarze korzystają z zalet carbonu i są o prostu zadowoleni a inni traktują go jak religię. No oczywiście skłamałbym, gdybym nie wspomniał o aspekcie finansowym i wynikającym z niego odmiennym statusie społecznym 🤣🤣🤣
Co do czasu to najprościej brać całkowity czas w ruchu, będzie bez znaczenia czy ktoś przejechał całość ciągiem po drodze olewając innych w potrzebie czy miał 5 postojów żeby komuś pomóc ;)
Nie zgadzam sie tutaj z Tobą. Znakomita większość postojów nie jest dla pomagania innym. Konrad lepiej zaproponował - niwelować tylko postoje dla pomocy i na dodatek nagradzać.
Apel świetny i potrzebny bo problem jest... i to nie tylko na wyścigach. Im więcej obserwuje się wszelkie grupy facebookowe i komentarze w wielu miejscach (między innymi youtube) tym mniej chce się wchodzić w to środowisko głębiej. Dlatego ja nie zdecyduje się pewnie na taki organizowany wyścig przygodowy i stawiam na trasy organizowane we własnym zakresie, w nieprofesjonalnych butach, bez profesjonalnych ciuchów, na rowerze który ma dętki(!) zamiast mleka w oponach. Utopijną jest wizją aby wszyscy ze środowiska rowerowego mieli do siebie szacunek, aby wzajemnie sobie pomagali chociażby kosztem wyników na mecie i tak daaalej by wymieniać, bo ludzie to są ludzie. Dla niektórych naturalnym jest, że trzeba pomóc i posprzątać po sobie, a dla drugich normalnym jest mieć wszystko i wszystkich w dupie byle widzieć koniec własnego nosa i nic poza.
wg mnie z niebezpieczeństwem na tzw ścieżkach rowerowych wytyczonych po chodniku chodzi bardziej nie o stan nawierzchni a o to że samochodiarze wyjeżdżające z posesji lub innych dróg bocznych mają w dupie zarówno pieszych jak i rowerzystów i przycinają chodniko-ścieżkę nie patrząc po stronach
Rozwiązaniem byłyby imprezy bez nagród i podawania oficjalnych wyników. Ot, jakieś upominki, medale, dyplomy, cokolwiek, za uczestnictwo, bez klasyfikacji. Na zasadzie płacisz za organizację, wsparcie, żarcie, atmosferę i tyle. Chcesz się sprawdzić, ale wiesz że nie jesteś sam, że są ludzie na trasie, że gdzieś uzupełnisz prowiant, znajdziesz pomoc itp. A czas sobie sam zmierzysz.
Jeśli imprezy mają charakter przygodowy to po kiego pomiar czasu? Limit by nie rozwlekać spotkania w nieskończoność i tyle. Ściganie niech będzie w wyścigach albo amatroskim albo zawodniczych. Syfienie w lesie jest tak samo słabe jak wyrzucanie peta przez okno w aucie! Co do kwestii wypadku to brak udzielenia pomocy jest tak samo dziadoskie jak nie zatrzymanie się na czerwonym świetle. Kolejna kwestia to drogi rowerowe i jazda szlachty asfaltem. "Olimpijczycy" na imprezach amatorskich.....
O to to... To samo napisałem, brak mierzenia i publikowania oficjalnych wyników i sprawa załatwiona. Pamiątka za ukończenie i tyle. Inaczej się tego nie da rozwiązać, bo jak wyścig to ludzie będą się ścigać...
Powiem tak, coraz więcej osób jeździ ultra, kiedyś dużo latałem po górach, im wiecej ludzi tym więcej opcji "bydło", niestety tak jest wszędzie. Im większa grupa, tym latwiej trafić na nieładne zachowanie. Szerokości
MOI KOCHANI! Dotarła do mnie informacja że jakieś osobniki wchodzą po moim filmie na profil FB uczestników zawodów i jakieś rzeczy im wypisują. Absolutnie takich zachowań nie popieram, nie akceptuję, NIE ZACHĘCAM, oceniam je bardzo negatywnie i nie rozumiem, czemu by to miało słuzyć. Jeśli ktoś tak robi to chyba nie zrozumiał przesłania mojego filmu i jest mi przykro 😥Taką metodą niczego dobrego nie osiągniemy!
wsadziłeś Pan kij w mrowisko i jest dyskusja, przynajmniej tu. FB nie używam to nie wiem. ale temat ciekawy sam się zastanawiam co będzie z tym ultra bo już chyba jesteśmy po górce. I przewiduję spadki, kto przetrwa się zobaczy.
Usuń pejsika.
Kiedyś szukałeś na pejsbuku, teraz pejsbuk szuka ciebie
Na Duchu Puszczy gravel 240 w tym roku, z nowo poznanym towarzyszem trasy zatrzymaliśmy się przy innym uczestniku, który zmagał się w totalnych ciemnościach i po burzy z wymianą dętki na 5km od mety 🤦♀️ Poświeciliśmy, użyczyliśmy pompki, ruszyliśmy dalej razem. Straciliśmy z 15 minut, parę osób nas minęło, ale dla mnie wjazd na metę równo - we trójkę - bezcenny ❤
Na UDP jak na 8 km złapałem kapcia to 99% jadących chciała pomagać....
15 min wymiana dętki ???? 🤣🤣🤣🤣🤣
@@marcin4893nie byłeś tam 😊 wszystko totalnie mokre i zabłocone po same uszy, ja bym nawet opony z obręczy nie zdjęła 🤪
Milczenie to złoto, weź to sobie głęboko do ❤@@marcin4893
Widzisz Marta @martaandrzejewska6110, dla nas zatrzymanie się i pomoc była czymś naturalnym. A teraz są czasy gdy naturalne jest nienaturalnym i odwrotnie.
Uwaga podaje rozwiązanie . Jeździć sobie samemu , żadnych wyścigów z zakompleksionymi siurkami
Dokładnie
ja tak robię, i jest git ;)
Dokładnie, choć kocham jazdę na rowerze i jedzże sporo to nigdy nie biorę udziału w żadnej imprezie. Jak widzę tych zakompleksionych napinaczy to mam dość i wole szlajać się w samoistności.
@@abcde11557 wiesz, ja na codzień też jeżdżę solo, nie lubię jeździć z innymi. Na UDP też 80% trasy przejechałam sama, ale jak wjechaliśmy w burzę w puszczy, doceniłam skromne milczące towarzystwo 😉
To samo miałem napisać. Po co jeździć z innymi kiedy ich zachowania nas wkurzają? A rowerzyści, którzy myślą że są prawie pro czy to na szosach czy gravelach to wyjątkowo irytująca grupa ludzi.
Wiesz co..... Kiedyś sie zatrzymałem podczas maratonu pomóc osobie której odcięło wizję i fonię. Poczekałem na sluzby medyczne i wiedząc ze jestem czasowo w dupę myślę sobie robie DNF a org mi przepisze start. Ale sie kuźwa zdziwiłem jak org zapytał sie "a niby dla czego?". Stwierdziłem ze jal ma to tak wyglądać to w dupie mam tego organizatora i więcej tam nawet złotówki nie zostawiłem. Zawsze będę pomagał jednak ryba psuje sie od głowy i jak organizatorzy nie będą uwzględniać takicj sytuacji to coraz więcej będzie znieczulicy.
Jak ktoś kojtnie to o to zadbają xd ale nie prędzej cd
Co to za maratón?
co to za maraton? dobrze wiedzieć gdzie unikać
@@freddie992jeden z kilku MTB na Mazowszu ;) ... Pozwolicie iz zachowam to dla siebie... Koledzy z teamu byli baaardzo zdziwieni takim podejściem organizatora.
co to znaczy "przepisze start"?
Wyjście z tej sytuacji to jeżdzić sobie samemu i mieć w dupie tych co golą nogi na każdy wypad na rower:))
Dokładnie, i jeszcze siano płacić za to że ktoś Ci trasę wyznaczy, postawi stoliki z napojami i arbuzem oraz za smycz w postaci nadajnika GPS
Za udzielenie pomocy technicznej na Transcarpatii w 2005 dostałem namiot w prezencie. Służy mi do dziś. :) Dodam, że chodziło o inny zespół który w wyniku wypadku poważnie uszkodził koło. Podzieliłem się kluczami do szprych i chyba dętką. W ramach po prostu przyjacielskiej pomocy. Nikogo nie powinno się zostawiać na trasie w takim przypadku. Kto tak nie myśli - jest zwykłym ciulem. A nie daj bóg jeszcze przy lejącej się krwi.
Super!
Skoro film Velobirda o rowerowym buractwie prawiePROs-ów wywołał taki popłoch, to co by się stało gdyby ktoś ruszył temat dopingu i wszelkich wspomagaczy u tych samych patusów. To dopiero jest tabu w amatorskiej rowerówce. 😅😅
W tym roku gdzieś w Hiszpanii był amatorski wyścig kolarski. Na starcie organizatorzy ogłosili, że na mecie będą testy na doping. Ze 150 osób dojechało chyba tylko 30. Pozostali pozgłaszali awarie itp. Jest artykuł na Eurosporcie.
Sport amatorski jest przesiąknięty dopingiem.
Sam bym taki film zrobił ale nie mam podstaw, bo nic nikomu nie mogę udowodnić.
@@subububu3867Nietrzebnie ogłosili, że będą testy na mecie. Fajnie byłoby zobaczyć zachowanie zawodników po takiej niespodziance na mecie 😂
Nigdy nie brałem udziału w takim wydarzeniu i te filmy utwierdzają mnie, że to była dobra decyzja. Samemu potrafię wytyczyć trasę i zrobić wycieczkę. Komentarz dla zasięgów.
Mam za sobą tylko 2 krótkie maratony (Orient 120km), na które wybrałam się za namową chłopaka i znajomych. Moim celem było tylko dojechanie do mety i przeżycie, jako że jestem dużym amatorem. Rower MTB na grubej oponie. Oczywiście stres, bo nie umiem jeździć w grupie. Na szczęście na samym początku wszyscy mnie wyprzedzili i mogłam jechać na lajcie ;D
Mimo wszystko, jak zobaczyłam zmachana na pit-stopach, jak ludzie-konie z dłuższych dystansów nawet się nie zatrzymują z lekką pretensją, że jest tam tylko woda, a nie izo, to poczułam się mocno nie na miejscu, "co ja tu robię" itp.
Na pewno spróbuję jeszcze czasem pojechać, ale jako amator chyba nigdy nie będę się czuć na tych maratonach swobodnie.
Zaczynałem od bike maratonów, ale dałem sobie spokój bo najpierw trzeba uważać na gości, którzy niebyli wstanie wyprzedzić mnie na szerokim podjeździe, ale jak tylko zaczyna się singiel zjazd próbują zepchmąć mnie na drzewa, a w końcówce trasy robili to najlepsi z dłuższego dystansu. Później przesiadłem się na szosę i wystartowalem sobie w tour de silesia, gdzie na krótkim dystansie nie ma pomiaru czasu, a i tak pełno bylo osób, które przejeżdżały na czerwonym. Hitem był gościu, który ominął na skrzyżowaniu grupę rowerzystów przepuszczających samochód i wbił się w to auto. Od tego czasu jeżdżę sam.
ważny temat! Fajnie że otwierasz pole do dyskusji, brakuje takich treści tutaj.
Pierwsze imprezy jechałem w 2019 roku. Co prawda były wtedy głównie dłuższe dystanse tylko dostępne. Za to większość ludzi jechała na luzie, uśmiechnięci, przygodowo. Teraz to czuć jakieś takie nadęcie sporej części uczestników jakby byli co najmniej w połowie stawki Tour de France 😅Na szczęście nie wszyscy...
A, to fakt. Poniekąd dlatego się wycofałem z tej zabawy po kilku sezonach. Połowa spięta jak stereotypowi szosowcy, prawie każdy albo chce trzepać longiem, albo z minimalną dawką snu. I jakoś nikt nie wspomina o... przygodzie, widokach. Jest jeszcze kilka rzeczy, które się na minus zmieniły przez tych kilka lat, ale to inna rzecz 😅
Wielki szacun za pomoc Piotrkowi🫡 niektóre z twoich pomysłów bardzo mi się podoba. Jak zwykle pewnie marchewka byłaby bardziej zachęcająca od kija. Wyjątkiem jest dla mnie śmiecenie w lesie gdzie kara i edukacja jest niezbędna. Moja historia z gravmagedona: na Przełęczy Karkonowskiej chłopakowi którego wyprzedzałem strzelił łańcuch. Zatrzymałem się i spytałem czy wie jak to naprawić. Nie wiedział więc postanowiłem spiąć to za niego. Naszczęście miał spinkę więc nie zajęło to więcej niż 5 min. W tych 5 minutach wyprzedziło nas ok 15 osób. Tylko jeden chłopak zatrzymał się żeby zapytać czy potrzebujemy pomocy. Byłem trochę zdziwiony że resztę nie bardzo to interesuje. Nie bardzo rozumiem dlaczego ludzie liczą każdą minutę na tak długim wyścigu. Zawsze ścigam się tylko ze sobą i walczę że swoimi słabościami
Bo ostatnio jest moda na jazdę "longiem"
Ścigają się bo chcą osiągnąć dobry wynik, pobić swój rekord, chcą się sprawdzić, lubią to. Jeśli na trasie widzę, że ktoś potrzebuje pomocy to zapytam ale jeśli widzę, że już dwie lub 3 osoby stoją i naprawiają to nie będę kolejny się wtrynial😅. Tak samo jak mi ktoś pomaga gdy mam awarie to nie potrzebujemy 5 innych do naprawy, czasem jak za dużo ludzi i pomysłów to zamiast naprawić może pójść coś nie tak. Jak to mówi przysłowie "gdzie kucharek sześć.... "
Siemka. Fajny temat wybrałeś. Tak to jest z naszą pomocą totalna znieczulica panuje i to jest chore. Miałem dużo takich akcji i zawsze było tak że nikt nie pomógł ale zawsze jak ty czy ty zatrzymiesz się i pomożesz to masz wewnętrzną satysfakcje że Pomogłem i tego trzeba się Trzymać
Świetny film. Mimo wszystko nie udzielenie pomocy w sytuacji wypadku powinno być piętnowane a nie nagradzane.
Rozwalają mnie wyścigi, które są w ruchu ulicznym :D Przecież to aż się prosi o tragedię :D
Dzięki Konrad za kolejnego Vloga 👍 pozdrawiam serdecznie 🖐️🚴
Jechałem trasę 150 km i bardzo fajna trasa, ale odcinki w mieście od świateł do świateł przypominały mi film o nielegalnych wyścigach. Wjazd na metę między zaparkowanymi samochodami i po chodniku między pieszymi też słabo wyglądał. Może przyjemniej i bezpieczniej byłoby wyprowadzić się z tym wszystkim poza miasto?
Ze sciezkami rowerowymi to temat rzeka. Mało która wogóle powinna móc nazywać się ścieżką rowerową. Często jechać się po tym nie da. Co do opakowaniach po żelach to na jednyn z ultra biegowych organizator markerem popisał numery zawodników na żelach i jak ktoś znalazł takie opakowanie to automatyczny DNF
Oficjalnie żadna nie nazywa się ścieżka rowerową. Jest droga rowerowa lub ciąg pieszo-rowerowy. Na jednych i drugich obowiązują konkretne przepisy.
Nie pieprz głupot. Z gówna macie te rowerki, że nie pojedziecie po kostce bauma? Ojejej karbonik sie porysuje. Dużo ściezej jest ok, a ze czesto sie koncza, nie sa super szerokie - wylozysz kasę na wykup terenu od wlascicieli nieruchomosci?
Jęczeć jest najłatwiej, co nie?
Może trzeba zrobić jakiś typowo szosowy rajd np: Bufonianda 2024.
Na Gassach oczywiście 😂
Jako szosowiec to właśnie na wyścigach gravelowych otwieram oczy ze zdumienia z wszechobecnego cwaniactwa 😂 hitem jest dla mnie wiezienie na kole dziewczyn na pudło. Facet robi za pełne wsparcie i tragarza, a panna później bez krzty zażenowania wskakuje sama na podium bez swego rycerza. Skracanie trasy, jazda po asfalcie gdy track leci obok polną ścieżką, przejazd na czerwonym świetle i wymuszanie pierwszeństwa na przejazdach przez drogi publiczne to norma. Za wyrzucanie opakowan po żelach w lesie to już powinien być osobny krąg piekielny dedykowany. Nie udzielenie pomocy zakrwawionej osobie powinno być z automatu częstowane DSQ
:) Widziałem jak na wyścigu gość miał przewymiarowany MTB by większy tunel zrobić i wiózł tak jakiś dziewczynę....na podium....
Nieudzielenie pomocy to nie dość, że DSQ powinno być, ale także zgłoszenie do prokuratora, bo to jest potencjalnie przestępstwo.
każdy start Jabłczyńskiej u Golonki tak wyglądał
Jest taka mistrzyni gravelowa, która przejechala 2 sezony gravelowe na kole u męża (same zwycięztwa i miejsca na podium). W ym roku na Robinsonadzie Mazowieckiej została objechana w ten sam sposób - zrobiła awanturę... organizatorowi, bo rzekomo zezwolil na jazdę bez kasku:D :D :D fck logick
@@Witek-c5i fajny obciach 😆
A propo śmiecenia. Wyjechałem z lasu na asfalt. Mijam kolarza szosowca. Piękny na pięknym rumaku. Elita. Książę zjadł batonik i sru opakowanie w trawę. Źle trafił. Zjebałem jak psa. Zadziałało. Grzecznie wrócił się po śmieci. Tak trzeba. A jak nie stanie to pojechać za nim i mordę otłuc.
Takich to jebać prądem. Milion kieszeni i nie można wsadzić papierka? Aaaa może dodatkowe gramy xd?
Wszystkie postulaty jak najbardziej słuszne! Może dodatkowo zrezygnować z klasyfikacji dla wszystkich i nagród w ramach „zwykłych wyścigów ultra”. Są imprezy zabezpieczane, czy to Tomka Marczyńskiego, czy RoadRacingu, tam można się pościgać na przygotowanej do tego trasie. I tam ci co chcą, mogą się wyżyć.
"czuli się mniej zestresowani sytuacją" - haha a to dobre!
Ostatnio jechałem gravelowy wyścig i na koło wsiadł mi jegomość z partnerką. Jechali tak jakiś czas bez chęci zmiany, więc puściłem ich przed siebie i sie okazało, że nie mają obowiązkowego GPS albo tracka, jechali w ciemno. No i tak się wieźli ze mną, potem ich odpuściłem bo nie miałem wody. Ta kobitka wygrała ten wyścig jadąc całą trasę z partnerem.
Masakra.
Uwaga, podaję listę imprez "przygodowych".
Warnija, Kaszebe Runda,Lubelski Maraton Turystyczny, Kórnicki Maraton Rowerowy, liczne Brevety.
Można jechać i nie trzeba się ścigać i spoglądać na czas. Polecam, bo sam jeżdżę głównie na takie.
Bo pojechanie na wyścig i dziwienie się, że komuś zależy na wyniku jest dziwne.
Co nie zmienia faktu, że niektóre postulaty są słuszne. Ot, np. nagroda Fair Play za pomoc innym.
Osobiście taką pomoc, wymiana dętki itp uważam za dodatkową przygodę, coś się dzieje...poznajesz nowych ludzi którzy będą cie mile wspominać albo i nawet zostanie jakiś kontakt. Dla mnie jazda to rekreacja nie wyniki i jakaś tam przygoda a nie tylko "nudna trasa do pokonania na czas"
Jeśli jest to kolarstwo przygodowe to dlaczego mierzy się czas a nie mierzy się przygodności?
Zamiast czasówek wystarczy "masz być do dnia X i godziny Y - wygrywa ten który wrzuci najśmieszniejszy film trwający nie dłużej niż 1 min. Drugie miejsce za najciekawszy. Trzecie za najdziwniejszy". Wtedy się ma takie wyniki jakie się mierzy ;) Jest śmiesznie i wesoło bo nikomu nie zależy na czasie bo czasu już "nie ma".
Przygodności to bym nie chciał mierzyć ale np. panowie Pachulscy to chyba przygodowość mierzą ilością krzaczorów ;)
hej
dzięki za fajny film
dobrze, że mówisz o tym co by trochę spuścić ciśnienie i nie mieć takiego zadęcia, ale jak wiadomo ludzie są różni i rzeczywiście czuć napinkę
szkoda że nie zdążyłem obejrzeć filmu Velobirda
pozdrawiam :)
Film Velobirda na ten sam temat już zdjęty. Podobno były zgłoszenia. Czyżby od osób, które znalazły się na filmie? 😉 A co do pomocy. Kilka razy siedziałem na asfalcie coś sprawdzając, czy odpoczywając i zawsze ktoś zapytał, czy wszystko w porządku. Znieczulica pojawia się przeważnie w dużym skupisku ludzi, gdzie panuje spychologia i to są naukowo zbadane zachowania.
Oczywiście będzie kolejny film więc spokojnie, ale czekam na rozwiązanie jednej sprawy ✌️
@@Velobirdja bym go już nie przywracał, nawet jeśli planujesz jakieś zmiany, ale zrobisz jak uważasz. Wchodziłem poczytać komentarze 😜.
W filmie Velo to w ogóle widać jakie było bagno intelektualne na trasie.
Najlepiej? Jakby organizator kolektywnie zdyskwalifikował wszystkie osoby z nagrania Velobird.
Czyli pewnie większość czołówki ogólnie.
Niestety to patologi nie wyeliminuje, po prostu ci jadący w czołówce będą się upewniać że nikt jadący z nimi nie ma kamery.
Nie ma nagrania, nie ma zbrodni🤭🤷♂️. Tak to niestety wygląda.
@@jakubkrolewicz5230 też jestem za dyskwalifikacją wszystkich w tym mnie za nagminne łamanie przepisów... W regulaminie nie ma nic o karach, lecz przy takiej ilości złamanych zasad nie powinno być wątpliwości. Może to byłaby nauczka na przyszłość dla innych ✌️
@@Velobird Nie obraź się, za to co napiszę, ale odpuść sobie ponowne publikowanie tego filmu. Obejrzałem go. Wiesz jaki był mój odbiór? Pełna hipokryzja z Twojej strony, bo piętnujesz łamanie przepisów itp jednocześnie samemu z premedytacją je łamiąc i dziwnie się z tego tłumacząc. Poza tym wyglądało to dla mnie na wylewanie żali, bo znowu nie udało Ci się wygrać, mimo, że tak samo jak zwycięzcy łamałeś przepisy, przejeżdżałeś na czerwonym, wymuszałeś pierwszeństwo przejeżdżając przez krajówkę, a na końcu prawie wpier... wpakowałeś się pod auto. Pozostał mi niesmak po obejrzeniu tego filmu
Patrzę w regulamin i te imprezy rowerowe, definiowane są pod tajemniczym hasłem "event ultramaraton", po to żeby nie ponosić odpowiedzialności za to co tam się dzieje. Jeżeli macie tam pomiar czasu, trasę, dystans, podium i nagrody to jest to wyścig. Z drugiej strony organizator unika tego słowa, bo musiałby zrobić rzetelne zabezpieczenie trasy, a te generuje koszty i pracę nad pozwoleniami.
Nowy twór i dzieje się co chce.
Jeśli nie chcesz, puszczać ścigających się zawodników, a tacy mają stać 4 minuty na światłach, to apeluj o usunięcie pomiaru czasu i nagradzanie najszybszych zawodników.
Na razie to jest armageddon w którym jadący ultras będzie wjeżdżał pod samochody jadąc 30 godzinę bez snu.
dokładnie tak to wygląda, jazda z pomiarem czasu i klasyfikacją to wyścig nie wycieczka jak się to reklamuje.
Nie, jesli trasa nie jest zamknieta i przeznaczona wylacznie dla scigajacych sie to nie jest to wyscig. Nie mozna sie scigac na sciezkach rowerowych z wozkami, dziecmi i piesakami albo na szosie z normlanym ruchem samochodowym, swiatlami itd. Takie "wyscigi" nie dosc ze sa niebezpicznie to sa pozbawione jakiegokolwiek sensu co chyba ostatni film vela i ten w oczywisty sposob obnaza.
@@liamkaloy polecam się zapoznać z terminem "alleycat" skoro twierdzisz, że to nie jest wyścig :)
ale broń boże nie wpisuj tego na youtube bo jeszcze dostaniesz zawału
@@liamkaloy o tym mówimy to jest niezabezpieczony wyścig.
Zupełnie nie rozumiesz idei tego typu wyścigów. Niejeden z nich przekracza dystans niektórych wyścigów etapowych na szosie. Już nie chce mi się wchodzić w szczegóły ale masz jechać fair i nie łamać przepisów. Patrz np. Tour Divide.
Czyli nic się nie zmieniło przez 20 lat...... ścigałem się na maratonach pierwszych mtb w latach 2000-2004 i dokładnie tak samo było.
Organizatorzy zapraszali teamy, czołówki itd, oni nawet nie płacili za starty tylko robili im za reklamę.
Na podium te same nazwiska przez parę lat....a idea maratonów miała być jedna, jednoczenie rowerzystów w celu wspólnej jazdy.... Całe to ściganie burzyło to wszystko.....
A jak się ścigali ? w tych latach były popularne "probówki" czyli takie wspomagacze na 8 godzin, jadąc z dalszych sektorów mijając start trzeba było uważać żeby gumy nie złapać tyle tego w trawie leżąło zużyte. Ludzie Ci mieli oczywiście swoich ludzi na trasie do bidonów, a amator nie , dla nich były pełne Powerade a nam nalewano po połowie do bidonu rozcieńczone.... Wiele rzeczy tam się działo......Startowałem też w 1 wyścigu 8 h w Brennej i tu atmosfera rodzinna, mało osób, ale miło wspominam.....każdy walczył ze sobą i górami a nie znaganiacza,i.
Ma-ka-bra.
Brawo! dobrze, że o tym nagrywasz. Idąc pod prąd. Może warto zrezygnować z nagród za miejsca na podium?
Ja bym ten team z busem jeszcze sprawdził na okoliczność środków dopingowych, nie zdziwiłbym się gdyby coś wyszło pozytywnie.
Zdziwiłbym się jakby wyszło negatywnie 😆
Niestety organizator nie ma takiej możliwości choćby dlatego że zorganizowanie takich testów jest drogie....
Wiecej takich ludzi jak Ty, Konrad a normalność wróci
Historia kraju nauczyła nas kombinatorstwa i improwizacji. Mamy to we krwi. Dlatego dopóki nie będzie niemożliwej do zrealizowania indywidualnej kontroli każdego uczestnika to jestem za tym, by zlikwidować jakiekolwiek współzawodnictwa. A jeśli je zostawić to wpisać w regulaminie, że wszystkie chwyty dozwolone. I zostawić takie igrzyska dla tych, którzy chcą wygrać za wszelką cenę.
Za odwagę!
Haha, dzięki :)
Ja na maratonach, zawsze pomogę. Kilka DNF się trafiło ze strony organizatorów, bo przekroczyłem czas bo czekałem na służby, albo pomagałem przy naprawie. Ale były też i przypadki, że po dotarciu na mety dostawałem jakiś upominek za fair play. A i bywało że odejmowali czas za jakąkolwiek pomoc. Grunt to dobra zabawa i fair play. Liczy się droga a nie meta.
Jakimś rozwiązaniem byłoby nie nagradzanie pierwszych miejsc, tylko wylosowanie na podstawie jakiegoś sprytnego algorytmu (jako inicjator maszyny losującej mogła by być suma sekund czasów wszystkich zawodników) nagrodzenie 3 osób, z tych, które to ukończyły. Za złamanie regulaminu, szczególnie za łamanie przepisów, powinna być bezdyskusyjna dyskwalifikacja.
dorosłych ludzi nie da się już wychować ;) nie wiem czy karanie jest opcją, z wykluczeniem włącznie. może po prostu nie podawać takim ręki, tylko i aż tyle. mamy wybór kim się otaczamy ;) i nie ma znaczenia czy w potrzebie jest kobieta czy facet. normą jest pomaganie komuś w potrzebie każdego dnia. widzisz to pomóż, kiedyś tobie może będzie pomoc potrzebna i wróci to do ciebie ;)
Akurat organizator Robinsonady wszelkie zgłoszenia ma raczej gdzieś..na wszelkie negatywne uwagi np na temat pit stopu nie ma odwagi odpowiedzieć. Widoczne u Velobirda na filmie liczne łamania przepisów ruchu drogowego czy też jeżdżenie po nie wyznaczonej trasie przez zwycięzców. Organizator woli to przemilczeć. Ważne, że hajs się zgadza😊
I to nie byle jaki hajs jak tak pomnożyć wpisowe i ilość uczestników to naprawdę są duże pieniądze, stąd moda na organizowanie takich eventów. Bierze kasę, puszcza rowerzystów i w zasadzie za nic nie odpowiada.
Super film! Też obserwuję rosnącą napinkę na ultra. Są takie wyścigi, że zawodnicy prawie ze sobą nie rozmawiają bo tak się spieszą do mety. Myślę, że to nie jest dobra droga dla przygodowych ultra, nie o to w takich wyścigach chodzi...
Mam 55 lat . No prawie 56:)
Od wielu lat jeżdżę na rowerze . Powiedzmy ekstremalnie :) Robię sobie wyprawy z sakwami w odległe miejsca . Mam na koncie Bałtyk/Gdańsk , przed wojną Odessę nad morzem Czarnym , oraz w tym roku morze Śródziemne (Chorwacja /Rijeka) . Po drodze wielokrotnie spotykam ludzi o podobnym sposobie podróżowania . Zawsze są pozdrowienia i miła atmosfera . Niezależnie czy ja kogoś wyprzedzam , czy ktoś mnie , czy jedzie w przeciwną stronę :) Często się zatrzymujemy i gadamy co na drodze i czy nie potrzeba jakiejś pomocy . Po prostu taka esencjonalna rozmowa podróżników . To moja olimpiada w której mam złoty medal . Nie ważne , że jestem jedynym uczestnikiem tej olimpiady - ale złoto mam :)
Uwielbiam spać na dziko w lesie , nad jeziorem czy rzeką . Jedynie czego się obawiam to ludzi :( Zwierzaki są przewidywalne , bez znaczenia na rozmiar (wilki , niedźwiedzie , skorpiony, węże)
W sprawie negatywnych zachowań uczestników rajdów/wypraw , jest proste rozwiązanie :) Nie potrzeba odkrywać Ameryki ponownie - są gotowe i sprawdzone rozwiązania .
Dawno temu były takie rajdy samochodowe "camel trophy". Wygrywał nie ten co pierwszy na mecie , ale liczyła się suma punktów .
Sporo punktów dostawało się za czas przejazdu danego odcinka , ale była też punktacja od pozostałych uczestników :)
Czy ktoś był pomocny , czy wspierał innych , czy dzielił się zapasami
Wystarczy delikatnie zmienić regulamin , by pozostali uczestnicy mogli własnym głosem(odczuciami) przyczynić się do wybrania najlepszego zawodnika
Pozdrawiam
Jadę Lubuską przygodę za 3 tygodnie i będzie to mój pierwszy maraton. Jeśli będzie tak jak mówisz, to chyba będzie też ostatni. ;p Jadę walczyć sam ze sobą i przeżyć coś nowego, do głowy by mi nie przyszło zapierdalać na czerwonym świetle, wyrzucać śmieci w lesie i brać udział w jakimś wyścigu szczurów. xd Ajajaj...
10:20 - co to znaczy „opłacało”? Albo ktoś jest człowiekiem i pomaga bo chce, albo ktoś jest ch..jem i nie zatrzymuje się żeby pomóc. Czołówka zachowuje się jak by jechali wyścig życia. A tak naprawdę ścigają się o „złote kalesony”
Bardzo ważny film Konrad. Ja może nie jestem jakimś wyżeraczem maratonów lecz jako amator widzę, ze to zmierza w złym kierunku. Pod postem Patryka w grupie Robinsonada, pogawędki z trasy była niezła dyskusja. Ktoś nawet posądził Patryka o donosicielstwo! No jak, kuźwa? To mamy przymknąć oko i równać cwaniaków i śmieciarzy? A gość, któremu dowieziono świeże bidony, na profilu chwali się zdjęciami reklamowymi dla Krossa. No i co na to Kross? Tak ma wyglądać fair play ? I on szczyci się zajęciem drugiego miejsca? No chyba coś jest nie tak. I dlatego bardzo dobrze, że nakręciłeś taki materiał. Pozdrawiam Konrad! Wiem, że Ty i ja zawsze będziemy jeździć swoje i na swój sposób!
To mnie denerwuje niesamowicie, nazywanie kogoś donosicielem albo konfidentem bo chce normalności a nie patologii.
No to biorę się za oglądanko ;)
wyścig o uścisk dłoni wójta a determinacja co niektórych jakby startowali w Leadville 100
Bardzo dobry i bardzo potrzebny film. Super pomysł z tym nagradzaniem za udzielenie pomocy. Cwaniactwo należy piętnować a nie przymykać oko bo to prowadzi do szerzenia patologii. Popieram to co robisz i że masz odwagę o tym mówić głośno! Wierzę, że to co robisz może mieć moc sprawczą. Wiele osób myśli tak jak Ty i z czasem wpłynie to na organizację takich imprez. Bardzo podoba mi się Twoje podejście do kolarstwa szeroko pojętego! 👍😀
Rzadko chce mi się pisać komentarze , ale teraz zrobie wyjątek.
Co do śmiecenia, to niestty czasami nie jesteśmy świadomi tego, że coś nam wypadło z kieszonki, ale jest na to rozwiązanie, poświęcam jedną kieszonkę tylko na śmieci i w miarę możliwości ją opróżniam. Prosty temat.
Co do ścieżek rowerowych to już dla mnie temat nie jest taki prosty, jaki się wydaje na początku. Miałem jedną stłuczkę z samochodem, gościu wyjeżdżał z pod żabki, wyjazd oczywiście totalnie ślepy zza żywopłotu. Ja też mogłem trochę zwolnić, ale kurde kto by chciał zwalniać przy każdym wjeździe gospodarczym? Koniec końców rama złamana, łokieć bolał mnie z miesiąc, spisane oświadczenie. Gościu był bardziej przerażony sytuacją niż ja. Nie zadzwoniłem po policje, bo po co mu jeszcze do tego mandat?
Ścieżki rowerowe potrafią:
Krzyżować się z innymi drogami bez żadnej widoczności,
Kończyć się nagle, po to aby się zacząć znowu 10 metrów dalej, nie wierzę że nagle zsiadacie z roweru, przenosicie go na droge, przejeżdżacie 10m i wracacie na ścieżke.
Zacząć się w miejscu gdzie nie da się na nią wjechać.
Przechodzić bezpośrednio przy wyjściach z posesji, często są to posesje odgrodzone żywopłotem.
Po ścieżkach często chodzą piesi oraz dzieci. W takich przypadkach, szczególnie gdy piesi są tyłem zwalniam do prędkosci chodzenia.
Potrafią być nie oznaczone pionowymi znakami. Zdarzyło mi się być strąbiony przez to że po lewej stronie pojawiła się ścieżka. Czy ja mam się patrzeć gdzie jadę, czy może czy przypadkiem na tym chodniku obok ktoś nie namalował roweru?
Być zakończone spadkiem, dziurą albo krawężnikiem, bo nie została wybudowana dalsza część. Najlepiej na zjeździe i żeby to nie było niczym oznaczone.
Na skrzyżowaniach być idealnie w martwym punkcie kierowcy.
Już nie wspominając o różnych nawierzchniach, ale to dla gravelowcow raczej nie problem.
No i dla tego mam pewien prosty sposób na okreslenie czy jechać zgodnie z przepisami, czy nie. Trzeba trochę pomyśleć i wybrać najbezpieczniejszy dla siebie i innych sposób poruszania się. Jakbym miał jechać 35 km/h po zmianach (a według przepisów jest to legalne! ) to nie wybrałbym ścieżki, ktora leci wśród domków jednorodzinnych, tylko bezpieczniejszym będzie wtedy jazda asfaltem. Zresztą czasem jak wzdłuż ruchliwej drogi jest to jadę chodnikiem, ale mijajac pieszych staram się robić to tak zeby nie wywoływać dyskomfortu. Kilka razy zostałem strąbiony i wyzywany, ale w dupie to mam. Trzeba mieć łeb na karku. Też się nie spinam jak ktoś chodzi po ścieżce, zwykłe "przepraszam" a potem "dziekuje" wystarczy w 90% przypadków. Jak ktoś idzie tyłem i ma słuchawki lub idzie z dzieckiem to zwalniam to zwalniam do jego prędkości. Mam czas.
Co do pomocy na ultra, podzielę się sytuacją.
Wanoga, godzina 22 spotykamy gościa który dostal porażenia jakiegoś w szyi, nie jest w stanie podnieśc głowy. Dosłownie jechał z głową w dół. Postanowiliśmy że nie opuścimy go i wyeskortujemy go do hotelu. Tempo miał zerowe, jechal ledwo co co chwile żjeżdając z trasy. Więc krzyczeliśmy na niego, "głowa do góry". Podnosił ją na chwile, korygował kierunek i dałej głowa w dół. Temperatura spadłą chyba do 2*C, więc robiliśmy to na zmianę. Jeden pilnował kontuzjowanego, drugi jeździł w kółko, żeby nie zamarznąc. Udało się delikwenta eskortowac do hotelu. Co z tego mieliśmy? Kontuzjowany następnego dnia spał 3 godziny krócej niż my i końcowo dojechał też wyścig szybciej.... ale zasłużył na to. My za to mamy super opowieść i wspomnienia
Ta przypadłość nazywa się "Shermer's neck".
Tak niestety to wszystko idzie w kierunku obsesji i paranoi ludzi bardzo zakompleksionych. Wszystko jest ok dopuki nie dojdzie do jakiegos wypadku. Nie powinno byc kar tylko natychmiastowa dyskwalifikacja za lamanie regulaminu! Trzymaj sie i jezdzij fair, moze nie wygrasz ale satysfakcja bedzie ogromna 🙌 Pozdrawiam
Słychać trzask pękających spodenek z wkładką "zawodników" pro tour wannabe :P Niestety jak coś zaczęło być fajne i modne to wkręciły się w to osoby które nie rozumieją idei i psują cała zabawę.
Masz jaja podziwiam cie że podjąłeś tak delikatny temat.
A może warto było by porozmawiać z organizatorami wyścigów aby robili je w kategoriach Pro amatorów i hobby amatorów czyli tych którzy chcą się ścigać o,, ZŁOTE KALESONY, i tych którzy chcą przejechać trasę dla przyjemności.
To tylko taka sugestia.
Pozdrawiam być może więcej takich filmów zweryfikuję podejście zarówno organizatorów jak i startujących.
Mozna sprawdzić, czy opakowania z pakietu startowego są u zawodnika na mecie. Pełne albo puste. Każdy brak to doliczony czas. Na tyle długi, żeby bardziej opłacało się zadbać o papierek niż go wyrzucić.
No ale przecież można korzystać ze śmietników... Poza tym to nie powstrzyma przed wyrzucaniem w las takich nie z pakietu startowego.
dzięki za rzeczowy materiał!
Na imprezach, które odbywają się w otwartym ruchu powinno się zrezygnować z pomiaru czasu, tylko limit czasowy i z wszelakich klasyfikacji, podium i nagród za zdobyte miejsce. Wtedy byłoby to kolarstwo romantyczne, a nie wyścig. W maratonach szosowych, które odbywały i odbywają się w otwartym ruchu również trzeba stosować się do przepisów ruchu drogowego, jest zakaz pomocy zewnętrznej, więc szosowcy o tym wiedzą. Wszystko zależy od ludzi i ich podejścia. Jeździłem kiedyś na szosie i dużo różnych sytuacji widziałem. Niestety organizatorzy nie zrobią z tym porządku, bo frekwencja spadnie. Ścigać to się można na wyścigach na zamkniętej trasie. Pozdro.
ej no mozna wykorzystać case wrc tam masz osa w rowerach na jakiś podjazd - przewyższenie itp pomiar czasu. reszta jedziesz zgodnie z przepisami i masz limity czasowe...
Pamiętajcie: jak wyrzucisz śmiecia na drogę wtedy na tej drodze są dwa śmiecie. Pozdro
O widzę, że imprezy wokół gravelowe zaczynają zjadać swój ogon. W miarę wzrostu popularności z kolarstwa romantycznego zaczyna robić się zwykła rzeźnia ;)
Zamiast kolejnych porcji widoczków (w sumie tych samych) w jutubowym świecie zapanuje drama i wzajemne oskarżenia.
Ja z ultra (organizowanymi) skończyłem. Ostatnim był GravOn KIGR Long, który ukończyłem zgodnie z regulaminem, ale osobiście uznaję go za porażkę, bo nie przejechałem tego na moich zasadach (bardziej restrykcyjnej samowystarczalności). Luzowanie zasad (możliwość rezerwacji noclegów przed startem), pitstopy, rozciąganie limitów czasu, na watasze chyba nawet jest samochód ratunkowy... Nazywa się to szumnie ultra, a de facto zrobiły się z tego spędy wycieczkowe dla tatusiów z brzuszkiem i kilku koni co się ścigają. Sam jestem tatusiem z brzuszkiem, ale próbuję jeździć na własnych zasadach, przekraczać jakieś swoje bariery i sprawdzać się. Sama impreza jest tylko dawcą śladu gpx i bazy na start/meta (posiłek, picie i takie tam). W moim odczuciu zorganizowane imprezy mają jeszcze jednego małego plusika. Jak coś nie pyknie, to zawsze jest jeszcze kilka osób, które jak nie cisną na wynik to może pomogą. Albo jak już głowa mówi dość to znajdzie się ktoś, kto zmotywuje do dalszej jazdy. Ale w moim odczuciu, jak już skorzystam z takiej pomocy to dla mnie jest to porażka. W tym momencie dla mnie "ultra" zmienia się w "wycieczka". Przejeżdżam do końca na zasadzie "zapłacone trzeba zjeść". Integracja i znajomości na imprezie schodzą na dalszy plan. Ale to już mój problem kiepskich kompetencji społecznych.
Podpisuję pot tym wpisem. Mam dokładnie tak samo. Wszytko samodzielnie bez jazdy na kole. A jak cukier spadnie do 0 to czołganiem naprzód w kierunku mety. "Zapłacone trzeba zjeść".
Tylko po co za to płacić? 😉
Nikt nie ukrywa, że 80% uczestników to ludzie którzy nie ścigają się z innymi tylko z samymi sobą. Przekraczają granice własnych możliwości. Psychicznych i fizycznych. Tym , że sobie zaplanują logistykę (w tym nocleg pośredni) nie robią krzywdy nikomu a tym bardziej "koniom" cisnącym właśnie po wynik.
Jak ja się cieszę, że nie mam zajawki na uczestniczenie w tym cyrku :-)
Dlaczego cyrku? To są pojedyncze przypadki i zwykle osób z czołówki, cała reszta jest najcześciej wspaniała.
Z jednej strony kolarze często właśnie ci szosowi mówią o "dobrym wychowaniu" i aby się pozdrawiać jak się gdzieś tam mijają a z drugiej wychodzą właśnie takie kwiatki. Taka jazda na czerwonym świetle itd. przypomina mi sytuację z piłki nożnej gdzie dany zawodnik oszukuje i np. ręką zdobywa gola (wiadomo w dzisiejszych czasach na tym wyższym poziomie jest VAR choć i on czasami zawodzi a dokładniej ludzie którzy go obsługują) ale ja się zastanawiam jak smakuje taki zdobyty puchar wiedząc że się oszukiwało czyli można powiedzieć, że ukradłeś puchar a wszystkim dookoła pozujesz z nim jakbyś go wywalczył w uczciwym starciu. To robią zawodowcy ale dlaczego tak samo zachowują się amatorzy?? Często też słychać że w takich zawodach amatorskich uczestnicy stosują doping bo rzadko się jednak zdarza aby na takiej amatorskiej imprezie ktoś brał potem kogoś na testy antydopingowe.
Najprostsze rozwiązanie, organizator powinien organizować wyścig zabezpieczyć trasę żebyś ktoś w lesie np. nie wpadł na spacerowicza lub ultra bez liczenia czasu po prostu dla funu. Bo zawsze jak będzie liczony czas i "miejsca" to będzie jazda za wszelką cenę proste.
Ps. Nie oszukujmy się “takie zawody” to też dobra kasa dlatego się robi jak grzybów po deszczu. Z czasem tak jak w MTB, szosa, XC jak się unormuje to będą zamknięte trasy a nie wolna amerykanka
Nie zawsze i nie każdy. Wielu jedzie turystycznie.
Bardzo fajny materiał. Ja też jeżdżę dla radości i przygody i nie ukrywam poczucie wspolnoty jest dla mnie istotne. Ja chętnie nakłankałbym organizatorów (i dołożył cegiełkę) dla kolarza który pozbiera najwięcej śmieci po kolegach ;) pozbierałem na wspominanym przez Ciebie Robinsonadzie te żele bo jechałem jak ostatnia łamaga z tyłu zresztą skurcze mnie wy... z siodła w Fordnie ;D
Dobry film. Ciekawy i trudy temat poruszasz. W profesjonalnych wyścigach nawet Tour de Pologne każda drużyna ma zapewniony samochód serwisowy, wsparcie, dyrektora wyścigu na słuchawce, masarzystów co kilkadziesiąt km rozdających bidony i żele, karetki itd. Te wyścigi gravelowe pod tym względem wyglądają z goła inaczej. Nie ma zapewnionych samochodów serwisowych, karetek itp. Zostawienie dziewczyny z krwariącą twarzą to s$&*(*(^^, które trzeba piętnować i zgłaszać. Myślę, że to pod paragraf podlega za brak udzielenia pomocy w potrzebie. Te wyścigi to przede wszystkim zabawa a nie chora rywalizacja. Cieżko mieć zastrzeżenia do organizatorów, jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa. Wszystko oczywiście kosztuje, obsługa, karetki, policja itp. Z drugiej strony wyścigi, które mają 500 km nie da się poprowadzić, aby trasa nie biegła przez duże miasto. Może wystarczą trasy 100-200 km po lasach i polach a nie ultra po drogach publicznych? Długi dystans to też dużaa ilość śmieci. Nie czarujmy się. Jeden wszystko ze sobą będzie zbierał a inny wywali gdzie popadnie. Gemeralnie te wyścigi to nowość. I organizatorzy i uczestnicy muszą się nauczyć o co w tym chodzi. Ja co prawda w jednym uczestniczyłem. Jeśli chodzi o organizację, bezpieczeństwo, to nie mam zastrzeżeń. Każdy wyjazd z lasu na drogę asfaltową był obstawiony. Jedyny niesmak to komentarz randomowego "kolarza" który obśmiewał dystans 100 km. On lubi się upodlić i ujechać na 200 lub więcej. A setki to dla frajerów. Ale na to nic nie poradzę. Fajnie by było wprowadzenie jakiejś nagrody za zachowanie fair play, za przywiezienie na metę znalezionych papierków po żelach czy coś w tym stylu. Fajnie, że też wskazałeć aby wątpliwości zgłaszać do organizatów a nie hejtować po internetach. To organizator ma dostęp do śladów GPS i to on jest w stanie ustalić kto i kiedy przejechał obok tej dziewczyny, Organizator powinien wysłuchać obu stron, czy świadków i wtedy można ocenić w miarę poprawnie taką czy inną sytuację.
W zeszłym roku byłem na takiej spontaniczne ustawce pod koniec września. Grupka około 100 osób przejechała się do innej gminy. Tam akurat był jakiś bieg na 5km, piknik na Mosirze. My zrobiliśmy rundkę honorową po boisku w ciasnych getrach i tęczowych koszulkach. Tak, wiem, było to przed wyborami. Burmistrz się po prostu chciał pochwalić na komercyjno politycznym pikniku sponsorowanym przez jedyną słuszną partię. Ale miło to wspominam. Na tym pikniku ojedliśmy się, opiliśmy. Jeszcze 6 flaszek jako grupa dostaliśmy. Jedna babeczka złapała gumę. Dałem jej swoją dętkę i pomogłem zmienić. A i policja parę skrzyżowań newralgicznych obstawiła. Nie było medali, miejsc. Taki zwykły grupowy przejazd. Starzy i młodzi. Kolarze na szosach i mamuśki na łabędziach z koszykiem na kierownicy. Szkoda, że tego typu imprez jest tak mało. Szkoda, że takich ''mas rowerowych" nie ma za dużo. Kieyś mamba powiedziała - chcecie więcej takich imprez, ustawek, to samemu trzeba się organizować. Nikt za nas tego nie zrobi. Może to też jest metowa: więcej spontanicznych imprez bez rankingów o złote gacie.
zgadzam się ! brałem udział w robinsonadzie Mazowieckiem i miałem bardzo poważny wypadek ( uderzyłem głową w drzewo które było na wysokości głowy ) zatrzymała się jedna osoba ! osoby z którymi jechałem olali i pojechali dalej przykre
Nie rozumiem jak można jechać np. 600km longiem. Zapłaciłem za 4dniową imprezę? To jadę 4 dni 😂 A tak poważnie, to chyba pojawia się na tych imprezach coraz więcej bucowizny, czy dzieci sukcesu zapatrzonych w siebie. A bucowiznę trzeba piętnować. Brawo Ty! Pozdrawiam Wojtek.
Konrad, a nie masz wrażenia, że ten opisywany problem występuje głównie przy tych nieco krótszych ultra? Jadąc dwie Wisły 1200 i trzy Warty 800, praktycznie nie spotkałem się z takimi sytuacjami. No dobra, na te kilkaset kilometrów zdarzy się jakiś zgubiony bidon czy butelka z resztką wody mineralnej. Pomoc innym zawodnikom w trasie była tak normalna, że wręcz nie podlegająca dyskusji.
Piszę z pozycji zawodnika, który walczy o dojechanie w fajnym dla mnie czasie do mety, a nie o miejsce w czołówce.
No na 1200 km, 4 minuty na światłach nie robią różnicy nawet czołówce...
Apropo SKAV200, jedzie koleś za mną (jeszcze w sporej odległości). No a że ja na luzie, to przejechałem sobie zjazd, zawracam, a koleś leci ze słownictwem... Czuć było u niego napinkę :D Nie wiem kto to, ale się koleś napinał na minuty😛 Szkoda że nie podchwyciłem tematu, nie ściągnąłem numerka i go w pole nie pociągnąłem😀
Generalnie takie maratony to powinna być dobra zabawa, a nie tylko rywalizacja. Niektórzy jednak jadą tak, jak by od tego zależało ich życie. I nie ma tu co debatować, są osoby które zawsze będą naginały przepisy lub stwarzały zagrożenie dla innych, aby tylko wygrać. A z tego co zauważyłem najgorsi są właśnie szosowcy, tak tak właśnie ci z przerośniętym ego. Moim zdaniem winę za to powinien ponosić organizator jak i delikwent. Z tym że organizator celowo nie ma doprecyzowanego regulaminu bo wie co się dzieje na trasie i nie chce mu się w tym szambie babrać. Brak kar, brak kontroli, samowolka, ot to cała prawda o maratonach.
Dzięki za ten film, poruszyłeś ważny temat, trzeba mieć jaja, żeby o tym mówić. Jesteś gość !!!
Będzie jakaś ustawka w Karkonoszach ?
Jest pomysł ale brakuje czasu :)
Bardzo fajnie posłuchać tej "drugiej strony" ✌️ bez dodatkowych emocji 😉 niestety musiałem usunąć swój film, lecz na chłodno będę chciał wytłumaczyć dlaczego...
Dlaczego usunąłeś?
@@karollochowski1326 tak jak napisałem wytłumaczę to na spokojnie 😉
@@Velobird e tam, wytłumacz na niespokojnie, niech będzie trochę emocji i adrenaliny 😄
Ponieważ połowa filmu była w stylu "gdyby babcia miała wąsy... To bym wygrał"
@@Rogus88 tylko dlatego, że ktoś mi grozi sądem! Mimo spełnienia jego życzenia przez publikacje filmu Konrada postanowił, że i tak założy mi sprawę, że pokazałem jego przewinienia i naruszyłem jego doba osobiste 🤔
Niestety takich sytuacji, zachowań jest dużo więcej poza imprezami, nagminnie spotykam się z nimi , i co?, mam każdemu zwracać uwagę?, pasowałoby, ale znając życie, dojdzie do czego więcej niestety, choć nieraz warto chyba by było 🙂. Reasumując burak zawsze zostanie burakiem, i masz świętą rację mówiąc o tym wprost 👍👍🙂
Super sprawa!
Konrad o ile mi wiadomo rower moze jezdzic po ulicy , nawet jak jest sciezka rowerowa, jezeli przestrzega przepisow ruchu drogowego. Ale moge sie oczywiscie mylic bo to sie zmienia, ja osobiscie wole nie uzywac sciezek by nie odbierac przyjemnosci rowerzystom rekreacyjnym. Co do reszty zgoda, szczegolnie smiecenie i pomoc! A ustepowanie- jakiekolwiek niemile uwagi sa niedopuszczalne. zawodnik szybki powinien zasygnalizowac chec wyprzedzenia a wolniejszy w miare mozliwosci ustapic drogi
Musi jechać po drodze rowerowej jeśli jest dostępna dla kierunku ruchu roweru :)
Rozwiązanie jest proste. Tak jak w Ameryce. Albo wyścig z suportem i wtedy wyrośli na szosie ściganci się sprawdzą albo całkowicie wyścigi samowystarczalne gdzie szamponiaki jak powyżej spękają, bo nie będą wiedzieć jak sobie poradzić w terenie bez wsparcia.
Zaliczyłem mocną glebę rok temu na Gothice (stłuczone żebra) i ziomek co jechał za mną, zaczekał ze mną aż dojdę do siebie. Pozdrawiam go z tego miejsca.
Najgorsze dla mnie ,gdy ktoś się uwiesi na kole przez prawie całą drogę, nie pomaga robić zmian, a potem wyprzedza na kilometr przed metą.
Oj tak, doświadczyłam. Zwyczajnie żenada 😊
to sie nazywa strategia a Ty zostales zwyczajnie wydymany ;)
Wampir energetyczny, kradnie moc z korb :P
@@piotr1707 😂😂😂
Mnie się wtedy zawsze akurat bateria wyczerpuje w kamerze i muszę się zatrzymać wymienić ;) Nie cierpię jak mi ktoś na kole siedzi bo ludzie sobie nie zdają sprawy jaka że mnie lama techniki jazdy i mogę zahamować w momencie o który by mnie nie podejrzewał 😅😂
Że ścieżką rowerową to mam trochę wątpliwości. Na wyścigach jeździ się 30 km/h i więcej. Nie wiem czy taka prędkość była by adekwatna w miejscu gdzie są rodziny z dziećmi. To moja wątpliwość i tyle .
No o to chodzi że w regulaminie jest wyraźnie żeby przestrzegać przepisów. Więc należałoby po tej ścieżce nie jechać 30 skoro to jest nieadekwatne do miejsca gdzie są rodziny z dziećmi :)
Na początku gdy imprezy się zaczynały to każdy chciał się sprawdzić w tej formule czy da radę jakiś większy dystans przejechać ale jak już się sprawdził to chciał więcej dlatego zaczal jeździć szybciej żeby swój czas poprawić no i się pościgac taka natura człowieka, współzawodnictwo. Natomiast jeżeli mamy jeździć po ścieżkach to zabawa ta traci sens bo po co mam startować jak jadąc po ścieżce czasu nie poprawie. Starty tracą dla mnie sens. Na ścieżkach cyrk się odbywa i są one tylko do jazdy rekreacyjnej w koło komina bez celu. Ostatnio poszedłem potrenować, pojeździć interwały trochę szybciej. Wybrałem drogę gminną z dala od ruchu pech chciał że wzdłuż niej była ścieżka no to wjechałem na nią i co: najpierw uderzył bym w panią która jechała od prawa do lewa, potem w dziecko które samo nie wiedziało co tam robi, następnie dwie panie postawiło sobie rowery i rozpoczęły spotkanie nie mówiac o rowerzystach którzy bez kasków jeżdżą zwiedzać krajobrazy i patrzą w bok a nie przed siebie. Jeżeli życzysz sobie takich ultra to życzę tobie powodzenia bo ścieżki są niebezpieczne dla każdego prawdziwego rowerzysty
A ja chciałam poraz pierwszy spróbować swoich sił i wziąć udział w takich zawodach ale jak słyszę to co mówisz to już nie mam chęci uczestniczyć. Smutne to co słyszę. Pozdrawiam serdecznie
Nie przejmuj się, spróbuj sam :)
To są problemy czołowki ktora walczy o miejsca, wiele osób jedzie dla rozrywki bez napinania się na wynik.
Powinny być imprezy dla buraków, różnych rowerowych cwaniaków, snobów, zakompleksionych, egoistow i takich, co mają innych w poważaniu.
Np. Burak 2025.
Mam pomysł na własny ultra w klimacie ogólnie pojętego dziadostwa ;)
Dodatkowe punkty za włożenie kija w szprychy 😅
Pozytywny przykład daje Poland Bike. W regulaminie jest sekcja Zasad fair-play oraz przewidziane nagrody Fair-play :)
15:26 Velobird sam narzekał w filmie podsumowującym Robinsonadę (który już usunął) na to że przejeżdżali na czerwonym, łamali PoRD, etc no ale niestety:
znak stop:
ua-cam.com/video/WBSBL1X2kas/v-deo.html
rozmowa przez telefon trzymany przy uchu w trakcie jazdy:
ua-cam.com/video/WBSBL1X2kas/v-deo.html
jazda jezdnią gdy droga po prawej:
ua-cam.com/video/WBSBL1X2kas/v-deo.html
chodnikiem zamiast po jezdni:
ua-cam.com/video/WBSBL1X2kas/v-deo.html
....jeśli chodzi o pomoc, zatrzymałem się za każdym razem jak ktoś coś robił ale nie afiszuje się z tym i nic z tego powodu nie miałem....i nie oczekuje za to nagrody ale kiedyś chciałbym żeby ktoś mi pomógł....Pozdrawiam...jesteś fajny gość
śmiecenie na trasie żelami z pakietu startowego da radę w miarę łatwo ogarnąć. Co prawda podaję patent z MTB, gdzie się ścigam. Żele dodawane do pakietu mają pisakiem napisany numer zawodnika. Później kiedy organizator robi objazd trasy, ściąga taśmy, oznaczenia z drzew itd przy okazji sprząta i jasno widzi kto zostawił ;) Inna kwestia że mało osób korzysta z tych żeli które otrzymuje w pakiecie :P
No kurde jakie proste.
Powodzenia w szukaniu śmieci na trasie np. 500 km 😀
Ojciec dyrektor Pachulski powiedział wyraźnie że nie ma miejsca w wyścigu dla śmieciarzy. Naprawdę bałem się żeby nie wyleciało mi jakieś opakowanie z kieszeni 😁.
Kolarz szosowy to nie zwykły rowerzysta. To specjalny stan umysłu. To trochę jak właściciele supercarów chcący zdemontować progi zwalniające, bo nie przejadą z takim prześwitem. Oczywiście to nieuprawnione uogólnienie, ale rośnie nam zwyczajnie nowy stereotyp, który się skądś bierze.
Progi zwalniające powinny ZDEMONTOWANE! Jak jest problem z prędkością, to się stawia radar , a przekroczenie o 7km powinno kosztować 1500zł. I żadnych tablic, ze jest pomiar. Jak kierowcy zaczną dostawać srogie mandaty, to się wreszcie nauczą albo chociaż będą mieli odruch Pawłowa.
Dokładnie o tym samym napisałem kilka koemntarzy wyżej. " DDR powinny być robione zgodnie z przepisami i nie z kostki i asfaltowe? to ja mam teraz przestać jeździć na rowerze szosowym?"
To tak jakbym ja sobie kupił bolid Formuły 1 mieszkając w miejscu (mieście) gdzie jest taka infrastruktura (progi zwalniajace) że nie przejadę albo nie mam jak dojechać do miejsca w którym mógłbym pojeździć i narzekał że mi progów nie usuną. A te progi są tam w jakimś celu i dla innych. Albo Yamahę R1 i narzekał że nie mam gdzie nią przepisowo jeździć 200 km/h po drogach publicznych i miał pretensje do Policji że mi daje mandaty i do innych kierowców że mi zwracają uwagę że zapierniczając z taką prędkością stwarzam niebezpieczeństwo róznież dla nich. Chciałbym, ale nie miałbym gdzie tym jeździć albo mógłbym używać w bardzo ograniczonym zakresie. Ty chcesz szosę, to albo jeździj nią tam gdzie się da przepisowo, albo nie jeździj, albo wkładaj do auta i zawieź tam gdzie możesz nią jeździć bez łamania przepisów, np. poza miastem gdzie nie ma dróg rowerowych albo są takie po których możesz jechać. Cała reszta sprowadza się do argumentu że posiadacz roweru szosowego "chce", bo nie dam sobie wmówić, że większość dróg rowerowych jest dziurawych albo w tragicznym stanie, jest to malutka mniejszość, całą resztą da się jeździć rowerem szosowym tyle że mniej lub bardziej komfortowo, a to już właściciela pojazdu decyzja że wybrał sobie pojazd na którym mu niekomfortowo.
Można jeszcze gdzieś kupić te rogi Accent PRO ERGO? Nigdzie nie mogę tego znaleźć. Jedyne podobne jakie udało mi się znaleźć to "Bop Big Wings" (85mm). Może ktoś z was ma takie, jak to wygląda w porównaniu. Z góry dziękuję za pomoc.
Przejechałem kilka ultra i jeśli mam być szczery... Najlepiej żeby każdy jechał swoje. Rozumiem frustracje ludzi, którzy się ścigają, ale większość uczestników realizuje swoje założenia, więc nie ma sensu się dodatkowo denerwować. Dla mnie osobiście "przepak" nie jest fair play, bo ultra powinno polegać na tym, że jedziesz od początku do końca z tym, co ze sobą zabierasz - ultra to nie tylko jazda, ale też logistyka, o którą trzeba zadbać samemu :)
Co do nagradzania - na tegorocznej edycji Ultra Race Dolina Bugu była nagroda fair play dla osoby, która udzieliła pomocy innemu uczestnikowi imprezy :)
Wiecie czemu oni tak zaciekle walczą o zwycięstwo? Bo chcą mieć do CV. :) Dosłownie! Żyją marzeniami, oni mają nadzieje, że kiedyś złożą CV do jakiegoś bogatego teamu z emiratów a oni ich przyjmą. To jest trochę tak jakbym ja kupował sobie samochodziki do zabawy formuły f1, bo liczę na to, że kiedyś będę następcą Kubicy :)
Warto mieć marzenia. Ale bardzo ważne jest aby twoje marzenia dorastały razem z Tobą. Jeśli twoje marzenia z dzieciństwa pozostaną z Tobą na cełe życie, twoje życie zamini się w wielką frustracje.
Peter Sagan: 100 zawodników, 100 różnych historii 😊
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to ze zwycięzcy mogą pochwalić się wygraną lub podium w gronie rodzinnym i wśród kolegów bo reszty to xxxxx obchodzi.
Ścieżki rowerowe są niebezpieczne, przez prawie 10000km jakie zrobiłem na Gravelu miałem 1 wypadek i był on właśnie na ścieżce rowerowej z winy przechodnia który wyszedł zza budki, nie było widoczności i dzwon przy 30kmh, na szczęście nic się nie stało poza delikatnym obiciem i złamaniem haka przerzutki. Całkiem często mam sytuację gdzie piesi chodzą po ścieżkach rowerowych, raz nawet zostałem zwyzywany dlaczego nie jadę po ścieżce przez kobietę która szła po ścieżce z psem
w miastach nie raz sie spotkałem z parkowaniem dostawczaka przez kurierów na asfaltowej ścieżce rowerowej
Niestety ale z tym się trudno nie zgodzić. Zawsze korzystam ze ścieżek rowerowych, rowerem dojeżdżam też do pracy i naprawdę ilość niebezpiecznych zdarzeń jest ogromna, trzeba mieć oczy z tyłu głowy i jeździć powoli, hamując przed dosłownie każdym miejscem z ograniczoną widocznością, żywopłoty przy blokach, wyjazdy z posesji itp itd. Naprawdę taka jazda nie jest żadną przyjemnością.
Jechales 30km/h przy "braku widocznosci"? I "z winy przechodnia" zaliczyles glebe?
Mam nadzieje, ze NIE posiadasz prawa jazdy.
@@tomaszkrajewski6431 a ja mam nadzieję, że tylko się mądrzysz bez chwili zastanowienia... Otóż to jest właśnie problem ścieżek rowerowych... Na nich brak widoczności jest NORMĄ, to po pierwsze. Po drugie, jak jesteś taki mądry, to rozumiem, że poruszając się autem po drodze jeździsz po mieście zawsze 15-20km/h i rozglądasz się, czy ktoś nie wyjedzie Ci przed maskę z bramy, pieszy nie wskoczy nagle z chodnika pod koła itd? Wiem że nie, bo tak się nie da jeździć i właśnie po to są przepisy ruchu drogowego, żeby to regulować. I dokładnie dlatego, w przypadku autora wpisu, była to wina pieszego... Bo to pieszy nie miał widoczności, a wylazł na DROGĘ, bo to się nazywa DROGA dla rowerów, a nie ścieżka... Jak by Tobie jakiś pieszy wyskoczył pod koła zza jakiejś budy stojącej przy jezdni, to jestem na 100% pewny, że byłbyś przekonany o jego winie. Po trzecie, drogi dla rowerów są po to, żeby się nimi sprawnie poruszać rowerem, więc co Cię oburza w prędkości 30km/h? Jeździsz autem po mieście co najmniej 50km/h i nie widzisz w tym nic dziwnego... A 90% kierowców i tak jeździ jeszcze szybciej. Więc przestań gadać głupoty albo sam oddaj prawo jazdy, skoro nie znasz przepisów i nie wiesz kto ma pierwszeństwo na drodze oraz że nie wolno na nią wbiegać/wjeżdżać bez upewnienia się, że to bezpieczne.
Byłem w tym roku na pierwszym ultra w tym roku. Jest spoko jak trzymasz się pewnych zasad. 1. Carbonowy CAŁY rower gravelowy. 2. Ubrania najlepiej Ralph. 3.Garmin. Wtedy może ktoś odpowie Ci "cześć". W przeciwnym przypadku niechętnie odpowiadają, zatrzymują się i traktują jak współtowarzysza fajnej przygody. NIE DAJ BOŻE jechać zwykłym MTB... Nie sądzilem , że tak to wygląda i następnym razem się nie zdecyduje na udział. Niech sobie jeżdzą sami i nie odzywają się do nikogo...
Rany boskie, co to było za "ultra"?
Ten sam w którym startowałeś również i Ty :) Oczywiście mój komentarz był trochę sarkastyczny ale sytuacja z kanałem Velobird niech będzie przykładem idealnym kto startuje w tych ultra... przecież atmosfera wokół "wyścigów" jest tak napięta jak baranie jaja. Myślałem, ze tylko podczas zawodów a tutaj jeszcze po nich. Chłop będzie podawał twórcę internetowego do sądu... przecież to jakaż żenada.
@@WJBCTV-tz3iy jedni carbonIarze korzystają z zalet carbonu i są o prostu zadowoleni a inni traktują go jak religię. No oczywiście skłamałbym, gdybym nie wspomniał o aspekcie finansowym i wynikającym z niego odmiennym statusie społecznym 🤣🤣🤣
Co do czasu to najprościej brać całkowity czas w ruchu, będzie bez znaczenia czy ktoś przejechał całość ciągiem po drodze olewając innych w potrzebie czy miał 5 postojów żeby komuś pomóc ;)
Nie zgadzam sie tutaj z Tobą. Znakomita większość postojów nie jest dla pomagania innym. Konrad lepiej zaproponował - niwelować tylko postoje dla pomocy i na dodatek nagradzać.
No nie do końca, to dawałoby nieograniczony czas np. na odpoczynek między podjazdami
Apel świetny i potrzebny bo problem jest... i to nie tylko na wyścigach. Im więcej obserwuje się wszelkie grupy facebookowe i komentarze w wielu miejscach (między innymi youtube) tym mniej chce się wchodzić w to środowisko głębiej. Dlatego ja nie zdecyduje się pewnie na taki organizowany wyścig przygodowy i stawiam na trasy organizowane we własnym zakresie, w nieprofesjonalnych butach, bez profesjonalnych ciuchów, na rowerze który ma dętki(!) zamiast mleka w oponach. Utopijną jest wizją aby wszyscy ze środowiska rowerowego mieli do siebie szacunek, aby wzajemnie sobie pomagali chociażby kosztem wyników na mecie i tak daaalej by wymieniać, bo ludzie to są ludzie. Dla niektórych naturalnym jest, że trzeba pomóc i posprzątać po sobie, a dla drugich normalnym jest mieć wszystko i wszystkich w dupie byle widzieć koniec własnego nosa i nic poza.
wg mnie z niebezpieczeństwem na tzw ścieżkach rowerowych wytyczonych po chodniku chodzi bardziej nie o stan nawierzchni a o to że samochodiarze wyjeżdżające z posesji lub innych dróg bocznych mają w dupie zarówno pieszych jak i rowerzystów i przycinają chodniko-ścieżkę nie patrząc po stronach
Rozwiązaniem byłyby imprezy bez nagród i podawania oficjalnych wyników. Ot, jakieś upominki, medale, dyplomy, cokolwiek, za uczestnictwo, bez klasyfikacji. Na zasadzie płacisz za organizację, wsparcie, żarcie, atmosferę i tyle. Chcesz się sprawdzić, ale wiesz że nie jesteś sam, że są ludzie na trasie, że gdzieś uzupełnisz prowiant, znajdziesz pomoc itp. A czas sobie sam zmierzysz.
Jeśli imprezy mają charakter przygodowy to po kiego pomiar czasu? Limit by nie rozwlekać spotkania w nieskończoność i tyle. Ściganie niech będzie w wyścigach albo amatroskim albo zawodniczych.
Syfienie w lesie jest tak samo słabe jak wyrzucanie peta przez okno w aucie!
Co do kwestii wypadku to brak udzielenia pomocy jest tak samo dziadoskie jak nie zatrzymanie się na czerwonym świetle. Kolejna kwestia to drogi rowerowe i jazda szlachty asfaltem.
"Olimpijczycy" na imprezach amatorskich.....
O to to... To samo napisałem, brak mierzenia i publikowania oficjalnych wyników i sprawa załatwiona. Pamiątka za ukończenie i tyle. Inaczej się tego nie da rozwiązać, bo jak wyścig to ludzie będą się ścigać...
Powiem tak, coraz więcej osób jeździ ultra, kiedyś dużo latałem po górach, im wiecej ludzi tym więcej opcji "bydło", niestety tak jest wszędzie. Im większa grupa, tym latwiej trafić na nieładne zachowanie. Szerokości
Walka o złote kalesony wójta gminy 😂
Byle nie używane...
Dokładnie