Pogłębiarka nie mogłaby istnieć i rozwijać się, gdyby nie Twoja życzliwość i hojne wsparcie, za co z całego serca dziękujemy! Jeżeli cenisz to, co robimy, możesz wesprzeć naszą pracę na trzy sposoby: - przez zrzutkę: zrzutka.pl/fp9srd - przez Patronite: pogle.pl/7GtL5 - przez darowiznę wpłaconą na konto: 22 1870 1045 2078 1068 8519 0001 (Nest Bank Spółka Akcyjna) Tytuł: Darowizna na cele statusowe Fundacja Pogłębiarka Nowy Świat 33/13 00-029 Warszawa
Dla równowagi w tym temacie moim zdaniem warto, aby wypowiedziała się osoba do gruntu znająca NPR i doświadczona jako jego Nauczyciel/ Doradca. Bo to z tej strony może to zagadnienie istotnie inaczej wyglądać. Moim zdaniem księża, którzy na ogól niespecjalnie znają NPR, dość lekką ręką dają dyspensę na prezerwatywę, zamiast odesłać na konsultację do Doradcy Życia Rodzinnego, który ma dyplom Nauczyciela NPR. Bo takie naprawdę trudne przypadku, że się nie znajdzie metody/ reguły NPR, są marginalne. No i kwestia stosowania NPR w mentalności antykoncepcyjnej- to też temat warty omówienia od strony świeckiego specjalisty - praktyka w NPR, najlepiej jednocześnie wykształconego z teologii...
Wspaniały Ksiądz i człowiek. Bardzo doceniam to czego właśnie wysłuchałam. Jestem mamą trójki dzieci i potwierdzam wiele z tego co zostało tu powiedziane. Nie czuję się na siłach ani fizycznie, ani psychicznie na kolejne dziecko. Widać, że Ksiądz nie tylko rozmawia z małżeństwami, ale też ich naprawdę słucha. Widać ile ma w sobie empatii i takiego prawdziwego zainteresowania drugim człowiekiem. Nie mam poczucia, słuchając Księdza, że nie wie o czym mówi, wręcz przeciwnie. I ta pokora wobec rzeczywistości, której sam nie doświadcza, ale próbuje ją poznać. Mam na myśli rzeczywistość bycia małżonkiem i rodzicem. Naprawdę ogromny szacunek dla Księdza. Natomiast jest to naprawdę bardzo rzadkie podejście. Bardzo bardzo dziękuję za tę rozmowę, dziękuję za odwagę i życzę Księdzu wielu łask bożych.
Jestem matką czwórki dzieci i w życiu nie słyszałam tak trzeźwo myślącego,rozumnego księdza.Zawsze byliśmy otwarci na potomstwo ale w końcu zaczyna brakować sił i zdrowia. Dziękuję, obejrzę z uwagą ten materiał
Jedno zastrzeżenie. Jakikolwiek ksiądz Dariusz nie jest i czego nie mówi, to tutaj jednak mówił wiele razy, że nie chce uogólniać, że nie można jednego klucza podawać do różnych zamków.
@@LaraLaraCroft40 Nie chcialabym sie dowiedziec, ze moje przyjscie na swiat bylo aktem heroizmu moich rodzicow. Heroizm, moim zdaniem, nie powinien byc motywacja do rozmnazania sie. Jesli ktos czuje, ze dziesiatka dzieci da mu radosc i ze jest w stanie dac milosc, oraz zapewnic godziwe warunki dziesiatce, to super. Jesli ktos czuje, ze chce jedno dziecko albo wcale, to tez super. Nie rozumiem, dlaczego posiadanie dzieci mialoby byc heroizmem a nie po prostu potrzeba serca.
@@noligray5828 bo jak poszperasz w internecie i księgarniach oraz zgłębisz temat to się dowiesz, że ponad połowa kobiet na świecie tak właśnie odczuwa macierzyństwo. Wiele z nich ma dzieci, ale bardziej dlatego, że nie do końca sobie zdawały sprawę z trudu, jaki to niesie. Zapytane w ogólnoświatowym wywiadzie czy chciałyby podjąć inną decyzję, gdyby dostały drugą szansę w życiu, to w większości odpowiadają, że nie zdecydowałyby się po raz drugi na to samo. Wychowują więc w heroiźmie. Ja się zgadzam ze stwierdzeniem, że macierzyństwo to heroizm, bo nikt do tego nie przygotowuje, a wiele kobiet wychowuje dzieci z odpowiedzialności za nie i tylko tyle. Poszukaj materiałów, bo tego dużo jest i zobaczysz jak wiele kobiet się w tym "heroiźmie" nie odnajduje.... nie mogę reklamować tutaj pewnie pozycji książkowych, więc trudno mi przytoczyć tytuł książki, która odsłoniła całe to zjawisko na skalę światową.... poza tym pamiętajmy, że wiele kobiet wychowuje dzieci np. z gwałtów i wtedy nie ma mowy o potrzebie serca, tylko jest to czysty heroizm... zachęcam się wdrożyć w temat
Bardzo potrzebny temat - z Mężem po slubie otworzylismy sie bardzo na zycie i mamy 3 dzieci. Wszystko zadzialo sie w obrebie 7 lat i po.ostatnim dziecku przyszedl ogromny lęk z mojej strony o następną ciążę bo czulam ze nie dam rady w tym momencie wiecej. Mąż rowniez mial swoje lęki i razem powiedzielismy ze to nasz max na ten czas. I wtedy przyszly mysli o zabezpieczaniu sie po raz pierwszy i watpliwosci. Po.rozmowach z Ksiezmi rowniez doszlismy do wniosku ze kazdy przypadek jest inny i trzeba indywidualnie do tego podchodzić. Oczywiacie kwestii w malzenstwie bylo wiecej ktore zawazyly na tym ze zebysmy my byli malzenstwem caly czas wzrastajacym to na ten moment sie zabezpieczamy. I mam takie poczucie ze nie zrozumie ten kto nie doszedl do takiego moemntu w zyciu ze jest na skraju zalamania, braku nadziei, braku bliskosci. Ludzie oceniaja na miare siebie i nieraz to boli. Ale.mam w sobie wyrozumialosc do takich ludzi i nikomu nie zycze taiich dylematow :) Jeszcze dodam z perspektywy.ze dzieci (u nas przynajmniej) latwo miec - ale jeszcze je dobrze trzeba, z.miloscia i wiara wychować :)
Jakże potrzebna ta rozmowa! Jestem mamą 4 wspaniałych dzieci, najstarsza córka zaczęła 2 klasę podstawówki. Kocham moją dużą rodzinę nad życie, ale...na ten moment naprawdę nie damy rady więcej. Nie mówię, że już nigdy, ale w tym momencie, godzenie pracy zawodowej z prowadzeniem domu jest ponad nasze siły. Kiedy w domu panuje sajgon, a każdy dzień jest walką z czasem, naprawdę myśl o kolejnym dziecku mnie przeraża. Lęk przed grzechem jest jednak tak silny,że zwyczajnie zaczęliśmy się z mężem od siebie oddalać, a kontakt fizyczny z własnym mężem mnie paraliżuje. Chyba nie powinno tak być...Zdanie księży,z którym poruszałam ten temat często jest skrajnie różne. I bądź tu mądry katoliku:)
zrozumie ten, kto był/jest w takiej sytuacji, kto nie był da rade typu: " każdy ma nieść swój krzyż", "naucz sie metod", "wystarczy zaufać", "prawdziła miłość wszystko zniesie", " to takie proste, tylko ludzie wszytsko komplikują" , "chcesz być wygodny/a", "módl sie , a bedzie Ci dane", "jedzcie na rekolekcje, albo chodziaż kursy małzeńskie" . A Ty stoisz z rozdarciem wewnętrzym i zastanawiasz sie co jest ze mna / z nami nie tak. A potem jak jednak rodzina tego nie wytrzyma ...... to słyszysz "sam/sama jesteś sobie winna".
Podoba mi się Pani zakończenie: bądź tu mądry katoliku i dodam moje bądź mądry w wyborze kogo słuchasz, bądź mądry w braniu odpowiedzialności za siebie i swoje życie.
Mam nadzieję, że będzie więcej takich wypowiedzi księży. Niektórzy mają ogromne problemy psychologiczne po rozmowach z niedouczonymi księżmi, którzy nie mają podstaw dotyczących psychologii oraz psychologicznego rozwoju człowieka.
Nie byłoby tematu, gdyby Barany nie chodziły pytać się gości w sukienkach o własne życie seksualne!!! Jak bardzo trzeba być niedojrzałym seksualnie, by o sprawach współżycia rozmawiać z obcym facetem, który na spotkanie przychodzi w sukience! To zalatuje jakimś zboczeniem, jakimś sado-maso!!!! Jak nisko upadliście!
Brawo? Za co? Za to, że Gość wił się w swoich wypowiedziach?! Przecież widać było, że walczył sam, ze sobą udzielając odpowiedzi na niektóre pytania. On już wie, że KK w tej sprawie głosi herezje, że przez takie podejście KK, miliony ludzi na świecie cierpi bez powodu. W imię wymysłu grupy podstarzałych gości?!
Dzięki za tę rozmowę, w końcu po tylu latach mój mąż otwiera oczy ale musiał to usłyszeć od Kapłana ... tym bardziej jestem wdzięczna bo mówimy tym samym " językiem" :) P.s. Pan Pulikowski powinien posłuchać :)
Cały kanał robi super robotę 😊 Tak trzymajcie ❤ Ks. Piórkowski, prof. Marek Kita, ks. prof. Strzelczyk - najwyższy poziom merytoryczny i dobrze się słucha. Ja dodam jeszcze jeden argument, który chyba nie padł w podcaście. Każdy z nas będzie sam odpowiadał przed Bogiem, więc niech każdy postępuje według własnego sumienia. Prymat sumienia jest zresztą oficjalną (choć jak niechętnie głoszoną) nauką Kościoła.
A ja mam wrażenie, że niewiele ta rozmowa wyjaśniła. Mało konkretów, więcej kręcenia się wokół tematu i próba jakiegoś obejścia zadanych pytań. Duchowni oczywiście bardzo sympatyczni, życzliwi, merytorycznie podchodzący do tematu. Mam jednak jakieś takie poczucie, szczególnie ze strony Księdza Darka, że temat był dla niego na tyle niewygodny, że bał się odpowiadać wprost na pytania, co mnie jako słuchającej dawało takie odczucie, że błądzimy i nie wiadomo dokąd zmierzamy. Mimo wszystko dziękuję Wam bardzo, że podejmujecie takie tematy i w sposób mądry i łagodny próbujecie je rozpracować :)
@@katarzynam2336 bo tak jest, Kościół bardzo się gubi w tych tematach. I mówię to jako osoba wierząca, praktykująca, niegdyś bardzo zachwycona nauką Kościoła o seksualności. Niestety nie da się pogodzić nauki o tym, że seks ma dwie funkcje z tym, że tak naprawdę powinniśmy pod groźbą śmierci duchowej zajmować się jedną z tych funkcji. To jest wewnętrzna sprzeczność. Kościół powinien nauczać o budowaniu relacji, bliskości, miłości i miłości małżeńskiej a nie skupiać się na zakazach dotyczących medycznych wynalazków.
Szczerze, to spodziewałem się czegoś bardziej konkretnego....duży stopień ogółowości, dużo tłumaczenia Kościoła.. wszystko rozczłonkowane i nie trzymające się jakiejś myśli... Kiedy otwieram Ewangelię i czytam o łotrze na krzyżu, którył rozpoznał w Jezusie Mesjasza, niewinnego baranka.... uznając wcześniej słuszną karę za swoje występki, myśle sobie, że Komuś takiemu chcę wierzyć, ktory w takiej chwili towarzyszył z wyboru skazańcom, samemuxstając sie skazańcem. Przychodzimy do Kościoła sprawujemy Eucharystie, czy to oznacza zgromadzenie doskonałych etycznie ludzi.... już akt pokuty który odmawiamy na początku mówi nam....uznajmy przed Bogiem, że jesteśmy grzeszni, abyśmy mogli sprawować Jego najświętszą ofiarę... akcent nie jest położony na to czy my stojący tutaj zasługujemy, aby tu stać... ciężar jest położony na uznanie swojej grzeszności i tego, że w świetle prawa, nie powinno nas tu być... a uznanie grzechu- sprawia, że stajemy się godni... Papież mówi, że Eucharystia nie jest nagroda za moralne życie... ale zaproszeniem dla głodnych Boga ludzi... znakiem Jego obecności... Kiedy staniemy sie tym Kosciołem, którego On pragnął, otwartym na człowieka i działającego Ducha Swietego... kiedy zaufamy temu działaniu. Miłość małżeńska jest wyróżnioną wspólnotą... ale człowiek jest w drodze, dojrzewa, dorasta, chce sięgać czasem niemożliwości.... czasem sie pomyli, potknie przewróci... zabłądzi i to jest normalne... dlaczego w Kosciele od razu odrzucamy mozliwość uczestnictwa w Eucharystii, która jest pokarmem na drogę... ma nas wewnetrznie uzdolnić do głębi Komunii...a my się tylko slizgamy po wierzchu, sądząc, że Bog sprawiedliwie nas ukaze za zło wynikajace z naszej słabości.... Zaufajmy w ten wielki projekt Boga jakim jest małżeństwo, na którym opiera się cały świat, nie tylko swiat katolicki. Dwa znaki jednoczący i otwarty na płodność i ich nierozdzielność oczywiście, że jest WAŻNY. W praktyce jednak, kiedy kobieta zmaga sie np. z traumą z dzieciństwa i śmiertelnie boi sie zajść w ciążę...nie wynika z jej złej woli, czy świadomego wyboru... ale działają w niej takie siły, który odłączają ją od racjonalnego myślenia... ona współżyjąc w okresie niepłodnym, będzie robiła, co chwilę test ciążowy, aby zniwelować silny lęk i upewnić się, że w końcu przyjdzie okres. Lęki prokreacyjne są bardzo dużym problemem i ogromnie wpływają na dobrostan psychofizyczny kobiet. Inna kobieta stosowała npr przez 5 lat przy 3 dzieci do czasu, aż jej mąż, nie wykorzystywał obserwacji do inicjowania poczecia syna, na którym mu bardzo zależało. Kobieta zachodziła w ciąże i poraniała w sumie 4 w tym raz bliźnięta. Facet nie przyjmował do wiadomości, że kolejne zajscie w ciążę może pozbawić jego córki matki.Ostatecznie kobieta zmuszona byla porzucić npr, aby mąż nie wiedział w której fazie cyklu ona jest. Przykładów mam sporo, ale nie o to chodzi. Npr ma swoje zalety. Dbałość o zdrowie. Świadomość własnego ciała. Nawyk współżycia w naturalnym jego przebiegu. Ale są sytuacje w małżeństwach, które czasem dla ich dobra, można korzystać z formy antykoncepcji bezwzględnie wyłaczając tą która ktora niszczy również poczęte życie... No i też te okresy wstrzemieźliwości, zakończone tym kiedy kobieta wchodzi w faze niepłodna i z natury traci zainteresowanie współzyciem... i podejmuje je jedynie z pewnego obowiązku czy konieczności, żeby nie powiedzieć z musu. Co jest podwójnym ciosem dla męża, który najpierw zmaga sie z napięciem seksualnym i podejmuje wstrzemięźliwość z musu (dla dobra żony i dzieci już urodzonych)i w zamian później może zbliżyć się do żony, która z musu podejmuje współżycie. Przestrzeń jaka się pojawia w tym oddaleniu od ciała i jego potrzeb jest kosmiczna. Pierwsze współzycie w okresie nieplodnym to tzw. na rozładowanie. Drugie już z większym luzem.Trzecie juz zaczyna sie napiecie przedmiesiaczkowe i wszystko jest nie tak. Czwarte aby jeszcze wykorzystać, zeby sie nie zmarnowało itd.itd. Jesli by poprzestać jedynie na npr wyszedlby nam smutny obraz chrześcijaństwa. Nie da się zbudować harmonii nie uwzględniając potrzeb ciał, ktore służa miłości. Zanim czlowiek do tego dojrzeje potrzeba mnostwo lat i dbania o rozwój. W tym rozwoju fundamentalną rolę pełni Duch Święty, ktory stopniowo przemienia i podprowadza od jednego dobra, do większego dobra. Naiwnościa było by myśleć, że Kościół jest w stanie tak wychować mlodych, aby od razu byli w swoich decyzjach heroiczni... zwlaszcza ze mlodych Kosciele mozna policzyc na palcach. Wiec albo bierzemy real czyli to jak jest nie rzucamy kłód tylko cierpliwie towarzyszymy grzesznikom, albo czynimy wspólnotę zamkniętą dla tych doskonałych., Tylko, co wtedy z tą otwartością na życie? Mąż z 25 letnim stażem i ojciec 4 dzieci, świadomy npr-owiec, teolog malżeństwa i rodzin, grzesznik, który ufa w moc Ducha Onowiciela.
Doczepię się do jednego, jako kobieta. Przestańcie proszę w waszej argumentacji mówić, jakoby kobieta poza dniami płodnymi traciła całkowitą ochotę na seks i robiła to z musu, to nie jest prawda.
@@irzad7miejsce852 to jest cześć prawdy. Osobiście tak nie mam, ale znam blisko przynajmniej jedną kobietę, która tak ma i cierpi z tego powodu mimo tego że jest to małżeństwo bardzo świadomie dbające o swój związek. I to cierpi do tego stopnia, że u spowiednika szukali rady i znaleźli w postaci poluzowania doktryny ogólnie mówiąc. No i mimo, że nie brakuje mi zasadniczo ochoty na seks w fazie poowulacyjnej, to bardzo mi jest bliski powyższy opis niezdrowej dynamiki zycia seksualnego bo pewne jego elementy widzę w swoim przeżywaniu tego cyklu, a przynajmniej niektórych cyklów. I to współżycie przed miesiączką, żeby się nie zmarnowało 😂 Wybaczcie, nie wiem, czy śmiać się, czy płakać...
@@irzad7miejsce852 a jednak, jak wynika z rozmów z koleżankami, tak właśnie dzieje się u większości kobiet które znam... Hormony mają duży wpływ na to. Aczkolwiek na pewno jest część kobiet, które mają ochotę pomimo tego
@@Paka_Xd Doświadczenia Twojego grona znajomych, to nie doświadczenia ogólne, ja nie mówię, że libido nie jest mniejsze, ale pisanie, że go praktycznie nie ma i kobiety poza dniami plodnymi muszą się zmuszać do seksu, nie jest prawdą.
Bardzo dziękuję za ten podcast, tak potrzebny❤ mnie też dotyczy.. Mamy dzieci jedno po drugim (żyliśmy w czystości przed ślubem, pierwszy synek począł się zaraz po ślubie, drugi nie był planowany - po porodzie miałam rozregulowany cykl i NPR się nie sprawdziło), a ja wpadłam w depresję z mocnymi myślami samobójczymi. Było mi trudno już przy pierwszym synku - mąż ciągle praca i zmęczony, mieszkamy z daleka od rodziny, byłam w tym wszystkim sama... chciałam pójść do pracy, żeby mąż mnie szanował i też się zajął swoim dzieckiem, chciałam wyrwać się z tych czterech ścian, a tu druga ciąża... Wszyscy gratulują, a ja jestem załamana.. kolejna męcząca ciąża, kolejny ciężki poród... Mdlałam z bólu, nie wszystko pamiętam... I znowu sama z dwójką dzieci które ciągle coś ode mnie potrzebują... Modlę się o śmierć... Tylko ona dałaby ukojenie... Poszłam do proboszcza zapytać co z antykoncepcją w moim przypadku bo jeśli zaszłabym teraz w trzecią ciążę to na pewno się zabiję... Powiedział że według niego mogę ją stosować w takiej sytuacji ale dopyta jeszcze specjalistki od NPR i znajomego moralisty od spraw małżeństw - i ona i on powiedzieli mu że antykoncepcja jest zakazana i nie mogę jej stosować, a ten moralista dodał, że proboszcz z sympatii do mnie chciał mnie usprawiedliwić, a wyjątkiem jest tylko zagrożenie życia - w moim przypadku stwierdził że nie ma takiego zagrożenia i będzie grzech... Ciągłe myśli samobójcze i próby odurzenia się lekami to przecież nie jest zagrożenie życia... A gdyby tylko były takie tabletki które szybko i skutecznie by mnie zabiły to nie pisałbym tego komentarza... Widziałam że proboszcz jest rozdarty, bo on miał podobne zdanie do Was, ale "specjaliści" stwierdzili że tylko NPR jest dopuszczone przez kościół i koniec kropka... Gdybym nie miała mocnej relacji z Bogiem to odeszłabym w tamtym momencie od kościoła.. zostałam tylko przez wzgląd na Jezusa którego kocham najbardziej na tym świecie i nie wyobrażam sobie żeby mnie potępiał za to że nie czuję się na siłach na ten moment na kolejne dziecko... Także również przywołam słowa Jezusa: szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu❤
@@treningnieztejziemi2961 Kochana, przede wszystkim idź koniecznie do psychiatry. Koniecznie. Z tak mocnymi myślami samobójczymi potrzebujesz pomocy. Możesz też zadzwonić na telefon zaufania. Jak to pójść do pracy, żeby mąż Cię szanował? Kiedy jesteś z dziećmi w domu to Cię nie szanuje? To bardzo niepokojące, co piszesz.
Droga Pogłębiarko. Jeżeli ktoś z Was to czyta to proszę przekażcie ks. Dariuszowi tę informację. Otóż po raz pierwszy w życiu piszę opinię w Internecie na temat drugiego człowieka. Ale nie mogłem się powstrzymać w tym wypadku. To już kolejny podcast z ks. Dariuszem i z każdym razem kiedy go słucham odnoszę wrażenie, że jest to bardzo fajny człowiek, bardzo prosty (oczywiście to jest komplement) i taki zwyczajny. Mam poczucie jakiegoś dobra które się z niego wylewa, a jednocześnie bardzo duża pokora i skromność. Znam kilka takich osób prywatnie i ks. Dariusz bardzo pasuje mi do takiego modelu osoby. Po prostu mega sympatyczna postać. Czekam na kolejne podcasty z ks. Dariuszem :)
Fajność człowieka i sympatyczność nie daje zrozumienia ale daje fajne odczucie. Proszę się zastanowić, czy po tym podkaście rozumie Pan temat, czy "fajnie się czuje"?
Dziękuję za rozmowę!Jestem osobą samotną,codzienne pracuję z dziećmi w szkole.Bardzo podobała mnie myśl o intencji w sercach małżonków.Ksiądz ma racje-z intencji wychodzi prawda,a ludzi patrzą na zewnętrzne zjawiska,a na serca nie patrzą.Przecież największa walka idzie o sercu ludzkim
Fajnie, że robicie takie rzeczy. Myślę, że w Kościele jest potrzeba problematyzacji i wchodzenia głębiej w dane zagadnienia. Wielu z nas chciałoby iść do księdza i otrzymać gotową receptę na swoje życie. I w przekonaniu wielu (także samych księży) to ksiądz jest wyrocznią. Wszyscy wiemy, że świat się zmienia. I nie chodzi o to (moim zdaniem) żeby dostosować się do zmian - bliżej nieokreślonego "czegoś", tylko starać się, bez lęku, szukać tego co słuszne w danej sytuacji.
Miałam przywilej poznać Ojca Darka i pisać z Nim ! ❤ ecce Homo, oto człowiek czyli pozostać człowiekiem i współczuć i patrzeć na każdego indywidualnie a nie przedmiotowo ! ❤
Super sensowna rozmowa. Dla porównania proszę posłuchać Pana Pulikowskiego, który od lat wpędza małżonków w poczucie winy i łamie sumienia. Jestem ojcem szóstki dzieci. Kocham moją żonę i sam jestem kochany. Zajęło nam wiele czasu przepracowanie naszego stosunku (nomen omen) współżycia i antykoncepcji. Sami decydujemy w sumieniu i współżyjemy stosując prezerwatywy. Widzę jak brak relacji intymnej często nas niszczył - naszą psychikę, nasze relacje, zrozumienie siebie itd. Rozum i sumienie podpowiadają nam jak postępować. A przecież i rozum i sumienie to narzędzia, w które wyposażył nas Bóg.
Pulikowski ma swoje plusy i minusy. Są kawalki jego głoszenia które sa dobre, dobrze ujmują relacje damsko męskie itp ale są też kawalki które hm nie wiem jak je nazwać, może nie aż tak radykalnie ale jest z nimi pewien problem.
Jak słyszę bzdury że antykoncepcja niszczy relację małżeńską to aż mnie skręca że złości i frustracji bo jest dokładnie odwrotnie jeśli małżeństwo nie chce mieć dzieci ile fabryka dała! To co niszczy małżeństwo to ciągłe odmawianie sobie, pilnowanie się, seks wtedy gdy kobiecie zbytnio się nie chce i nie osiągnie takich doznań jak w dni płodne...wiem coś o tym niestety 😢
Pan Pulikowski kieruje się nauką Pana Jezusa i chwała Panu, że są ludzie, którzy jeszcze nie zbłądzili i nie przesiąknęli duchem tego świata. Życie katolika musi się znacznie różnić od życia ludzi niewierzących, inaczej nie można się nazywać katolikiem. Mowa Pana Jezusa jest trudna i ciężko wytrwać na właściwej drodze zwłaszcza dziś gdzie jest tyle pokus i tyle treści, które wpływają na nasze myślenie
@@AlexanDra-td7qc pan Pulikowski przez dłuugie lata nie mógł z żoną począć dziecka, nie był nigdy w małzenstwie które od razu miało dzieci, nie był nigdy osobą słabą witalnie, lub z jakimis innymi trudnosciami urodzenia zdrowego dziecka i wychowania. To tez trzeba brac pod uwagę bo podejscie Pana Pulikowskiego jest naznaczone jego osobistym doswiadczeniem, a ma on tylko swoje, nigdy nie był w zadnej innej sytuacji jak tylko w tej swojej. Zauwazam ze jako miłosnik zycia pan Pulikowski nie decyduje sie na zostanie rodzicem zastępczym lub adopcyjnym mimo braków przeszkód w zyciu. Co tez mnie mocno zastanawia biorąc pod uwage jak bardzo jest za otwarciem w teorii na zycie, dla mnie to swego rodzaju zgrzyt w postawie pana Pulikowskiego.
Dziękuję! Cudownie się tego słucha, cudownie Was się słucha. Kościół zaczyna mieć ludzką twarz, nie oderwaną od rzeczywistości ludzi którzy w tym małżeńsko- rodzinnym świecie są codziennie. Żona i mama 3 dzieci
Nie obejrzałem jeszcze całości, ale dla mnie to jest przerażające, jak ksiądz musi się wić w odpowiedziach. Widać, że ogólnie dostrzega problem, ale ma trudność z dopasowaniem swojego poglądu w nauczanie kościoła. Przez lata byłem osobą mocno związaną z kościołem, ale po latach niestety zdałem sobie sprawę, że jego prawa są często nieludzkie, a wynika to z faktu, że przez wieki powstawało w głowach ludzi kompletnie oderwanych od codziennego życia zwykłych ludzi.
Mamy z mężem dwoje dzieci i zdecydowałam, że nie chce mieć więcej. I to nie z pobudek egoistycznych, że figurę mi ciąża zniszczy, że mi się nie chce itd. Jestem osoba bardzo zalękniona i tyle stresu, lęku ile mnie kosztowało bycie w ciąży i obecnie posiadanie dzieci, nie chce tego znów przeżywać, po prostu nie jest to na moje siły, psychiczne przede wszystkim. Nie umiem wyzbyć się ciągłego strachu o zdrowie dzieci, we wszelkich ich dolegliwościach dopatruje się poważnych chorób. Życie w ciągłym lęku i stresie przepłaciłam już choroba żołądka. Nie chce kolejnych dzieci, chce się skupić na tych obecnych i na swoim zdrowiu, aby wyjść jakoś z tej nerwicy lękowej. I stosujemy z mężem prezerwatywy. I nie przystępujemy do komunii, a tak bardzo nam tego brakuje... Nie wiem jednak, czy nawet jak jakiś ksiądz powie, że w naszej sytuacji prezerwatywy są ok, to czy naprawdę według Boga to jest ok? Póki nie będzie oficjalnej zmiany w myśleniu Kościoła, to zawsze będę miała wątpliwości. A pewnie nigdy w tej kwestii nie będzie...
Myślisz, że dla wszechmogącego Boga stwórcy, który ukochał Cie tak bardzo, że pozwolił na męczeńska śmierć swojego syna, litera prawa jest ważniejsza, od Twojego dobra i szczęścia. Bóg chce Ciebie zdrowej. Twoim obowiązkiem jest zadbac o zdrowie. A jednocześnie jesteś w relacji małżeńskiej i ona nie zaczeka, aż wszystko się ułoży. Żyjesz teraz, w tym momencie swojego życia. Zdecyduj, co najlepszego możesz zrobić w swojej konkretnej sytuacji ? Wiesz, jaki jest ideał. Kiedy on będzie możliwy to do niego wrócisz. Jestem przekonana, że Bóg chce być z Tobą w bliskości
Dziękuję SJ Darkowi za podzielenie się przemyśleniami i pokazanie jak przez wieki zwiększa się poznanie zamysłu Boga. “Mojżesz dał nam Prawo, natomiast dzięki Jezusowi Chrystusowi nadeszła łaska i prawda.” Jana 1:17 PLNT
Dobrze, że takie tematy coraz częściej są poruszane. Wielu katolików zmaga się z problemami, o których była mowa. Odnośnie szukania pomocy, wsparcia osób mieszkających w małych miastach i wioskach, to może dobrym rozwiązaniem byłyby poradnie online prowadzone przez dobrze przygotowane osoby, żony, mężów, osoby duchowne i potrzebnych specjalistów. Na początek może chociaż jedna poradnia na jedną diecezję. Oczywiście należy rozwijać istniejące punkty pomocy stacjonarnej, gdzie można spotkać się i porozmawiać „twarzą w twarz”. Przede wszystkim jednak istotne jest podejście to tematu seksualności. Zgadzam się z ks. Dariuszem, że Kościół przez ostatnie 50 lat i tak zrobił milowy krok do przodu w podejściu do seksu w małżeństwie (czy taka rozmowa byłaby możliwa kilkadziesiąt lat temu?). Dokumenty Kościoła jednak tego nie oddają. Z tego powodu jest spore zamieszanie, niepewność wielu małżonków. Jeden ksiądz mówi, że w danej sprawie można tak, drugi, że nie można, a trzeci jeszcze inaczej. Takie jest moje i moich znajomych doświadczenie. Uważam, że w tym temacie powinniśmy odejść od legalizmu, sztywnych norm obowiązujących jednakowo wszystkich. To pojawiło się w rozmowie - każdy jest inny, każde małżeństwo indywidualnie odkrywa swoją seksualność. A świat? Są różne tradycje, dziedzictwo kulturowe, więc nie można narzucać w tak intymnej materii jednakowych rozwiązań dla wszystkich. Nie oznacza to jednak, że jest za relatywizmem moralnym. Absolutnie nie. „Normą” powinna być nasza wiara, relacja z Bogiem, skupienie się na oddawaniu czci „w duchu i prawdzie”. Mówimy tutaj o małżeństwach chrześcijańskich, czyli takich gdzie mąż i żona mają osobistą relację z Bogiem, dla których Jezus jest Panem i Zbawicielem. To determinuje wszystkie aspekty naszego życia, włącznie z seksualnością. Czy nasz Ojciec nie cieszy się kiedy małżonkowie w wolności i radości obdarowują się pocałunkami, pieszczotami i najbliższym jaki może być tu na ziemi zbliżeniem ciała i ducha? W seksie małżeńskim jest coś z boskości. Biblijna „Pieśń nad Pieśniami” pięknie to przedstawia. Tak więc, moim zdaniem należy stawiać na edukację (dobrze pojętą, opartą o rzetelną naukę) i dojrzałość chrześcijańską. Wówczas nasz wysiłek skupiony zostanie na rozwijaniu wiary, relacji z Bogiem, małżonkiem, z dziećmi. „Sprawy techniczne” w seksie są oczywiście istotne, ale nie najważniejsze. Można i trzeba o nich dyskutować. W temacie rozmowy - moim zdaniem, małżonkowie, którzy mają już kilkoro dzieci, mogliby używać prezerwatyw, kiedy pojawienie się kolejnych dzieci byłoby dla nich bardzo trudne - wychowawczo, psychicznie czy materialne. Takie sytuacje zawsze będą indywidualnym wyborem małżonków, nie da się ich zapisać w przepisach. Potrzeba więc dojrzałego, odpowiedzialnego człowieka. Z tym wiąże się nauczanie, katechizacja, ale to szerszy temat na inną wypowiedź. Z żoną mamy ponad 35 letni staż małżeński, czyli można domyśleć się, że jesteśmy w wieku koło 60-tki 😊 Seksualnie wciąż jesteśmy aktywni i bywa wesoło. Pewnie jak zdecydowana większość małżonków katolickich i my mieliśmy wiele dylematów moralnych. Bywało różnie, ale staraliśmy się stosować NPR. W praktyce ta metoda czasami była pomocna, ale nie zawsze się sprawdzała. Kobieta ma swój cykl i kiedy ma dni płodne to ma też ochotę na seks. Wydaje się naturalne, aby właśnie w takim czasie dochodziło do zbliżenia, aby zarówno mąż i żona czerpali z tego jak największą radość. Nasz seks przez lata ewaluował, ale widzimy jak bardzo buduje nasz związek, umacnia go. Z naszego „kochania” narodziło się 4 wspaniałych dzieci 😊, dziś już dorosłych, myślę, że szczęśliwych i odpowiedzialnych. Pozdrawiam
Jesli Kościół w swej nauce sie zmienia, to bardzo powoli. Hierchowie nie chcą dostrzec, ze my juz dawno sie zmieniliśmy. Dowodem na potrzeby zmian, są dla mnie historie życia mojej babci i jej sióstr. Wszystkie miały kilkanascioro dzieci. Kazda pochowaka kilkoro. Kochały, ale nie mialy czasu dla dzieci, ani możliwości aby odpowienio o nie dbać. Musiały ciezko pracować w domu i w polu, a w nocy oddawac sie swoim mężom. Nie chciały kolejnych dzieci, Wiecej dzieci oznaczalo biedę. Najwiekszą, kiedy na raka umarl moj dziadek. Niech mi tu ktos powie, ze to bylo piekne życie...???
@maxiemme2272 oczywiście, mężczyźni mieli tu znaczącą rolę, proszę jednak, nie zapominajmy, że kosciół ze swoją nauką wplywa na nasze postrzeganie i rozumienie świata, szczególnie jesli pewne zachowania czy "wątpliwe wartosci" obwarowuje zakazem, nakazem i groźbą grzechu "nie do wybaczenia". Jestem na tyle dojrzała, że z lekcji religii pamiętam straszenie Bogiem, a nie naukę o miłości i miłosierdziu. Dopiero teraz dowiedziałam się, że 6 głównych prawd wiary, które wbijałam na pamięć są elementem tzw małego katechizmu dla "niepiśmiennych" co by im ułatwić rozumienie zasad. Pozdrawiam Wigilijnie:)
@dorotabush6160 To, jaki obraz Boga mamy nie zależy tylko od lekcji religii, ale przede wszystkim od sposobu w jaki wiarę przekazuję nam najbliższą rodzina...I z wychowania- grzeczny/niegrzeczny, wina- kara... Bóg jest kimś realnym, obecnym, konkretnym, albo folklorem. Nikt nie trzyma tajemnej "wiedzy" Dla piśmiennych i nie piśmiennych. Główne prawdy wiary są prawdą. 10 przykazań Bożych nam służy i nie jako policjant, ale drogowskaz dany przez Tego, który najlepiej zna naszą "instrukcję obsługi". Można wyszukiwać coraz to nowe kruczki prawne, żeby usprawiedliwić siebie na wiele sposobów, tylko to jest strata czasu. Jeśli nie rozumiesz, poszukaj ludzi, którzy tak żyją...a zapewniam Cię, że sam zapragniesz życia zaufaniem Bogu do końca dla siebie! ua-cam.com/video/slfEPBaZJLw/v-deo.htmlsi=z60AUwQhFbxEu1OI Pod powyższym świadectwem podpisuję się obiema rękami. Moja historia jest niemal identyczna, tylko inna wspólnota, inny rodzaj zagrożenia ciąży (i życia mamy), ten sam szczęśliwy finał...
Bardzo ważny temat i dobry podcast! Na decyzję Jana Pawła II wpływ miała Wanda Pułtawska. W wielu trudnych sytuacjach małżeńskich faktycznie ścisłe trzymanie się zakazu stosowania antykoncepcji powoduje , że gubi się w tym wszystkim człowiek i dobro małżeństwa. Bardzo ciężko znaleźć mądrego kapłana, który mądrze w takiej drodze poprowadzi. Sama przeszłam tą drogę i doszłam do takich samych wniosków jak ksiądz i bardzo cieszę się , że to wreszcie głośno wybrzmiało. Na koniec rozeznawania w takich sytuacjach trudnych małżonkowie muszą podjąć decyzję w sumieniu, ale ciężko to od kapłanów usłyszeć. Dziękuję za to, że jesteście 😊❤
I warto tez znac historie Pani Wandy. I jej podejscie do seksualnosci i jej rozumienie seksualnosci. Warto znac podstawy na jakich pewne decyzje papieskie sa podejmowane. I zastanowic sie, czy byly to przeslanki, ktore dzis uznalibysmy za sluszne...
Dziękuję za dotykanie tabu w KK. To jest odwaga ojca prawdziwa i jednocześnie wielka wrażliwość. Być w ciele prawdziwie z duchem i cielesnością, możliwie blisko małżonkowie. Bardzo się cieszę z tego spotkania i gratuluję odwagi. Ojcze jesteś wielki!
Sama nie mam dzieci. Jednak od wielu moich znajomych będących w KK słyszę o tym trudzie, np. W momencie depresji poporodowej i leķu przed kolejnym dzieckiem w kwestii materialnej itp. Potrzeba zmian w KK w tej kwestii, na pewno mentalnych. Poruszyliście ważny temat!❤
@@gwosc100 raczej zaczął luzować zasady, bo choćby pozwolił na przystępowanie do Komunii małżonków w powtórnych związkach, jeśli nie będą współżyli. Nie oceniam czy to dobrze, czy źle, ale myślę, że w jakiejś mierze od JPII zaczęło się luzowanie sztywnej moralności seksualnej.
@@Izabela_Wojtal żadna rewolucja.. pozorne luzowanie, bo seksualność nadal trzymana na wodzy przez biskupa. Zastanów się i poczytaj jak kobiety były i nadal są traktowane w kościele. Pozornie nazywane niewiastami itd, ale wydźwięk jest jednoznaczny i sprowadzający do usługiwania, rezygnowania z siebie i zadowalanie mężczyzn
Bo księża (ale też sami ojcowie)często nie wiedzą o tych trudnościach. Sprzedaje nam się urocza reklamę ciąży, porodu czy rodzicielstwa a później wielu doznaje szoku.
@@gwosc100duża zasługę miała pani Półtwaska, która nie była zbytnio dobrą matka jak i żoną. A przynajmniej ja bym nie chciał mieć takiej matki czy żony
Podam przykład mojego małżeństwa. Mamy dwójkę dzieci (jedno już dorosłe). Trzy lata temu okazało się że moja żona ma niewydolność serca. W tej chwili przy życiu trzymają ją tabletki. Nie może mieć dzieci bo albo leki zabiją dziecko, albo odstawienie leków zabije żonę i dziecko. Niestety ale antykoncepcja stała się koniecznością.
polecam model Creighton. rozpoznać fazę niepłodności bezwzględnej i współżyć tylko w tej fazie (można potwierdzić badaniem progesteronu). wówczas nie będzie żadnego ryzyka utraty życia. Z modlitwą
jak się poczyta amoris laetitia to możemy dojść do wniosku że prawo służy miłości a nie na odwrót i że ślepe trzymanie się litery prawa jest formą faryzeizmu któremu Jezus się sprzeciwiał i wskazywał na prymat miłości
Tylko że Jezus mówi na przykład: Idź i nie grzesz więcej. Nie mówi: to prawo jest glupie znieście je Mówi: ani jota nie będzie zmieniona przyszedłem wypełnić prawo a nie je znieść. Mam wrażenie że ludzie często chcieli by zniesienia sprzeciwu kościoła wobec antykoncepcji argumentując właśnie ze Miłość ważna nie prawo itp zamiast spojrzeć bardziej całościowo że potrzebujemy by wielu ludzi było chętnych zgodnie z naturą mieć dzieci i w ten sposob tez wzrastać jako ludzie a wyjątki nawet jak czasami są to trzeba z nimi ostrożnie by były właśnie wyjątkami a nie norma.
@piotrszczerbinski2338 to chyba wszystko zależy (zwłaszcza jak jest się zwolennikiem relatywizmu moralnego) bo trzeba się zatrzymać i zapytać o jakim Prawie mówi Jezus - czy chodzi o prawo ludzkie (np sprzeciwił się rozwodom na które przyzwalał Mojżesz - Mt5:18 vs Mt19:8) czy chodzi o Prawo Boże i też można się spierać czy 10 przykazań ma prymat nad Prawem Miłości Boga i Bliźniego .. i czy w niektórych przypadkach Miłość znosi prawo - Mt12:1-14...
@@piotrszczerbinski2338 zbrodnia używania kwantyfikatorów wielkich leży po obu stronach barykady - obie strony lubią nadużywać słów takich jak "zawsze" i "nigdy" i zawsze (😅) są ofiary tech zbrodni..
Mamy dzieci i dzieci i obydwoje z żoną czujemy, że w naszej sytuacji nie podołamy większej ilości. W teorii moglibyśmy stosować naturalne planowanie rodziny, zgodnie z nauką Kościoła. Ale Kościół nie bierze pod uwagi bardzo ważnej rzeczy, mianowicie libido kobiety jest często największe podczas owulacji, czyli wtedy kiedy seksu uprawiać nie wolno. Raz że to krzywdzące względem kobiety, bo niejako odmawia się jej przyjemności, a dwa, że to właśnie w tym okresie dzięki największej namiętności najbardziej się do siebie zbliżyć. No i warto dodać, że przy małżeństwach z dziećmi to wcale nie jest tak łatwo znaleźć czas i chęć. Czesto czlowiek nie ma czasu, okazji i siły, a wprowadzając dodatkowy czynnik w postaci cyklu kobiety może sprawić, że udany stosunek, który zbliży i da przyjemność zarówno żonie i mężowi, a dodakowo nie będzie ryzykiem kolejnej ciąży może przypaść kilka razy w roku.
@@krzysztofkrzysztof7074sprawdź sobie skuteczność wszystkich metod bo głupoty piszesz. NMP rodziny sprawdzą się pod warunkiem regularnych cykli i to nie zawsze chyba że w połączeniu z inną metodą
To chyba nie ja potrzebuję doczytania. W objawowo-termicznej (np Rotzer) przecież mierzymy temperaturę i śluz, i na podstawie tego wyznaczamy moment owulacji. Zawsze gdy chce się dyskredytować NPR (czy tam jak kto woli MRP) podaje się jakieś zarzuty skierowane do kalendarzyka, tylko że metoda Rotzera to kompletnie inna metoda. Możesz mieć nawet na zmianę cykle 25, 30, 35, 40 dni i wciąż nie wpływa to na skuteczność bo nie ma prawa mieć, tu mierzymy objawy i temperaturę.
@@krzysztofkrzysztof7074npr ma tylko jedną zaletę - jest naturalna. Za to poza tym, ma same wady: ogromny stres, wielkie ryzyko niechcianej ciąży, brak bliskości. Koszmar. Ja nigdy nie chciałam mieć dzieci i mieć nie będę na pewno, a mężczyźni nie maja prawa wypowiadać się na takie tematy.
@@AnDZ86to chyba mówi osoba która nigdy tych metod nie stosowała. Npr może być skuteczny niezależnie id długości cyklu. Inna sprawę jest jakim kosztem małżeństwo osiągnie te skuteczność. 😢 Bo nieregularne cykle z npr to może być katorga. Ale skuteczność... jak najbardziej nadal jest
Dla mnie to jest dosyć proste. Liczy się duch prawa, a nie litera prawa. Mówi się nawet, że litera zabija, a duch daje życie. Jeśli para rozeznaje, że dla dobra rodziny, powinna sięgnąć po antykoncepcję, to niech tak robi i nie oczekuje, że ktoś rozezna to za nią. Byle to rozeznawanie było uczciwe.
Uczciwe, czyli jakie? Uczciwość względem prawdy? Czyli trzeba by powiedzieć jaka jest prawda o antykoncepcji, a tutaj w rozmowie nie zostało to powiedziane. Dużo było "nie rozumiem", "nie wiem", itp... radzę jednak poszukać prawdy nt antykoncepcji.
Bardzo ważne zdanie z pisma św. :"duch ożywia, a litera zabija". Mam wrazenie , że papież często rozważa to zdanie. Obyśmy zobaczyli szybko owoce tych rozważań .
Niestety wiele osób cierpi z powodu podejścia kościoła... Nie zawsze da się rozpoznać płodność, np w okresie karmienia piersią lub przy nieregularnych czy bezowulacyjnych cyklach. Niektórzy mają " fałszywie " płodny śluz cały czas i nie da się określić dni plodnych i niepłodnych. A nie zawsze decyzja na kolejne dziecko jest dobra w danym czasie. Ludzie mają dzieci z niepełnosprawnościami i różne sytuacje. Nie można oczekiwać żeby zawsze chcieli mieć dzieci więcej. A npr nie zawsze działa , np ze względów zdrowotnych, nie u każdego niestety.
Dziękuję,dobry temat.. Zgadzam się z księdzem,slucham uważnie, Ci którzy są w tzw.poradnich nie do końca są na tyle dobrze przygotowani ,aby to prowadzić,osoba prowadząca czy osoby prowadzące każdy temat czy jakieś trudności osób przychodzących nie zawsze są w stanie dobrze rozeznać bez pomocy księdza ( wszyscy muszą dbać o solidną wiedzę będący blisko Boga ,sakramenty) rozeznawać,a wiem że można z pomocą Bożą, każdy człowiek to odrębna jednostka , mądry ksiądz Boży ksiądz,czy osoba świecka z pomocą łaski Bożej da radę w każdej przestrzeni życia człowieka ,nie bać się ,a zadbać o swoje życie w łączności z P.Bogiem,tak tu jest przestrzeń,a potem pomocą służyć będącym w potrzebie,to tak w wielkim skrócie... pozdrawiam serdecznie 🥰,zP.Bogiem
Pan Bog powiedzial do kobiety i mezczyzny "idzcie i rozmnazajcie sie" - ale nie powiedzial im jak i kiedy maja sie rozmnazac, ile dzieci mają miec... dotyka mnie to ze nauki dla malzenstw opieraja sie za bardzo na nauczaniu jak poprawnie uprawiac seks w zwiazku a nie ucza np jak pokonywac kryzysy , jak zarzadzac wspolnymi pieniedzmi, jak rozmawiac z dziecmi, gdzie sie udac jesli beda problemy w malzenstwie... ingeruje sie za bardzo w ta sfere. A jest powiedziane w KK ze malzenstwo ma. "miec tyle dzieci za ile jest w stanie wziac odpowiedzialnosc". Wpedzanie ludzi w poczucie winy ze realizują swoją milosc i potrzeby w seksie w malzenstwie , oddala ich bardziej od siebie i od Boga bo czuja sie niegodni bycia z Jezusem To juz lepiej w ogole byloby nie wchodzic w malzentwo skoro malzenstwo ma.byc ciaglym strachem przed popelnieniem grzechu ciezkiego i byc ciagle na niego narazonym. Tylko nie bycie w malzenstwie nie sprawia ze znika potrzeba bliskosci czulosci i realizowania sie w seksie. Zatem chyba tak to Bog zamierzyl ze to jest, jedynie osoby ktore wybieraja zycie z Bogiem zamiast z druga osoba moze inaczej sobie z tym radza
Myślę, że problem tych decyzji (nie ważne czy dotyczą współżycia czy innego tematu ), w ogóle podejmowania jakichkolwiek decyzji w oparciu o wiarę i Kościół jest dlatego, że sam Kościół nie uczy/ nie mówi/ nie pokazuje jak budować prawdziwą relację z Bogiem ale w głównej mierze skupia się na literze prawa. I to powoduje, że człowiek skupia się na tym prawie i przepisach, a nie na samej wierze i poglebianiu relacji z Chrystusem.
Tak! To jest dla mnie też trudne w momentach, kiedy nie zgadzam się z jakimś aspektem nauczania KK czy ze stanowiskiem, które może nie jest oficjalne ale jest głoszone przez wielu księży. Mam w sobie ogromny lęk czy mogę zaufać mojemu sumieniu i intuicji, bo z jednej strony wiem o prymacie sumienia, a z drugiej... z drugiej jest "2000 lat tradycji", oskarżenia o relatywizm i lęk, że "zło ukrywa się pod postacią dobra"
Dziękuję za ten temat, który jest bardzo ważny i niezwykle trudny do przejścia pewnie przez wiele małżeństw. Niestety brak jest tak jak mówiliście wsparcia w tym kierunku i wielu nie ma na tyle zawziętości by samemu go rozwiązać bez szkody dla małżeństwa. Na pocieszenia tych co drążą temat jest możliwe znaleźć nawet poza wielkimi miastami towarzysza duchowego i spowiednika który pomoże. Może trwa to niekiedy lata ale jest możliwe. Naprawdę od prostego księdza na wsi można usłyszeć nawet jeszcze lepsze zrozumienie i radę niż tu ale nie mogę tu się tym dzielić bo każdy jest inny. Warto szukać porady i w szczerości pytać pierwsze Boga a potem ludzi bo naprawdę się da. Dziękuję i pozdrawiam.
Jeśli kobieta ma 50+ i jest plodna!!!! to naprawdę trudno zrezygnować z antykoncepcji. Ciąża może się bardzo źle skończyć i dla dziecka, i dla matki. Temat jest niezmiernie trudny.
@@AgnieszkaStock ja jeżeli będę płodna po 50 rż albo kolejna ciąża będzie zagrażała mojemu życiu, to zapłacę za usunięcie jajowodów, choćbym miała za granicę jechać. Mam to już w głowie poukładane i jestem przekonana, że Pan Bóg się o to nie pogniewa.
Jak wspaniale, że ten temat został podjęty! Oby z Bożą pomocą Kościół dojrzewał w głębszym poznaniu zamysłu Boga odnośnie seksualności. A propòs wątku problematycznego wsparcia duszpasterskiego osób z mniejszych miast i wsi. Gdyby byli towarzysze duchowi gotowi udzielać wsparcia online - mieć dyżury w określonym czasie w określone dni, kiedy można się umówić na rozmowę online - to byłby sztos! Towarzyszenie duchowe to nie spowiedź, więc chyba dałoby się to z grubsza odbywać w tej formie, a w ten sposób osoby z miejsc, gdzie normalnie by tego nie mogły uzyskać, miałyby wsparcie w rozwoju. Bóg chce mieć synów, a nie niewolników, niezależnie od tego, gdzie mieszkają.
Bardzo madre patrzenie na seks w malzenstwie. Moim zdanie. Za duzo jest obostrzen w nauczaniu seks w malzenstwie dla malzonkow staje sie pozniej wiekszym poblemem niz radoscia, bo trzeba sie dostosowac do regul ze mozna sie kochac tak albo inaczej albo wtedy i wtedy . Seks ma byc z szacunkiem do malzonka ale ma byc radodcia i wyrazaniem milosci a nie tylko stresem czy to juz grzech czy jeszcze nie, czy isc do Komunii czy juz nie mozna bo seks sie nie skonczyl w drogach rodnych... ponizajace nawet ze malzonkowie musza pozniej isc do ksiedza i mu sie spowiadac z tego. Nauczanie przedslubne powinno byc takie ze malzonkowie maja siebie szanowac ,swoje dzieci, przyjmowac dzieci jesli juz sie pojawia , ale przede wszystkim kierowac sie miloscia i szacunkiem. I uczyc tez jak zd soba w malzenstwie rozmawiac, jak rozwiazywac konflikty... moim zdaniem nieraz wiecej i czesciej grzeszy sie w relacjach pycha, obrazaniem siebie, niz samym seksem. Rzeczywiscie malzenstwo w optyce samego seksu i prokreacji jawi sie jako stan w ktorym grozi nam tylko sam grzech, przez co trzeba uwazac ciagle zeby nie zgrzeszyc.
Jak tu nie być rozczarowanym i wkurzonym na nauczanie Kościoła... oczekiwałabym więcej zrozumienia dla osób, które je odrzucają po tym jak zryło im psychikę i rozwaliło małżeństwo 😢
Ciekawy temat również dla małżonków koło 50. Nie wszystkie kobiety przechodzą menopauzę zaraz po 40. Dziecko w wieku 50 lat, o tym też się nie mówi. Dziękuję za tą rozmowę❤.
A bylby to ciekawy temat to rozmowy. Moim zdaniem, jesli to dziecko kochane i chciane, to super. (Calkiem sporo dzieci ma duzo starszych tatusiow i nikt sie nie czepia, wiec dlaczego wiek mamusi jest problemem?) Z drugiej strony przeraza mnie ilu ludzi ma dzieci z poczucia obowiazku, i zeby nie miec grzechu stostowania antykoncepcji... Czy czlowiek powinien przychodzic na swiat bo jego rodzice poczuli sie w obowiazku go splodzic? Czy to dobra motywacja?
@@noligray5828super by było by wszystkie dzieci ba wszyscy ludzie byli kochani i warto do tego dążyć a jeszcze lepiej by jednocześnie społeczeństwo nie wymieralo bo mam wrażenie że często efektem ubocznym braku presji społecznej jest to że dzieci jest mało. Potrzebujemy mądrych działań by nie było ani tak że społeczeństwo jest tylko gdy jest presja a zanika gdy jej nie ma tylko by wielu ludzi wybierało kochać gdy mają na to warunki w sensie nie mają skrajnych przeszkód.
Mam 41 lat i dwójkę malutkich dzieci (1 i 3 lata) . Po ostatnim porodzie zaczełam chorować na nadciśnienie.Dla organizmu w tym wieku dwa porodu to bylo zbyt duze obciazenie. Trzeba tez pomyślec o dzieciach ktore bedac nastolatkami beda mialy rodzicow w wieku dziadkow a moze juz ich nie bedzie na swiecie. Mialam ogromny dylemat ze wspolzyciem , bo oboje z mężem wiemy ze kolejna ciaza to w naszym przypadku nieodpowiedzialnosc. Dziekuje za rozmowę, tak bardzo ważna!!!
Jeszcze dodam- czy to nie jest nakladanie na ludzi ciężarów, ktorych sami nie mogliby uniesc? Chodzi o całkowity zakaz antykoncepcji bez względu na sytuację danego małżeństwa. Ideal jest poekny,wzniosły, Bogu dzięki ze wielu małżeństwom sie udaje tak zyc. Ale ile małżeństw, tyle sytuacji...
Dwa znajome małżeństwa, które chwaliły się świetnym zastosowaniem metod naturalnych, okazały się ... bezpłodne. Jednym w końcu udało się mieć dziecko, drugiemu małżeństwu nie.
@@joannajoanka3672to podobnie jak małżeństwo pulikowskich. NPR jest całkiem dobre na początku małżeństwa, ale jak już się pojawia dzieci, jak zdrowie zaczyna szwankowac, coraz mniej mamy czasu i więcej obowiązków to już tak kolorowo nie jest.
Bardzo pocieszające:... potrzeba ma być zrealizowana, ale warto zachować otwartość na sposób jej realizacji... uznaje moje potrzeby, bo są ważne i zastanawiam się w jaki mądry Boży sposób mają być zrealizowane... Bardzo budująca i pożyteczna zachęta.Dziekuje.
13'46 "nie rozumiem [czesci nauczania humane vitae]" - to jest coś nowego!!! Z Mezem czytalismy, dyskutowalismy, chcielismy dyskutowac na zewnątrz zestawiając nasze doswiadczenie z tym wznioslym językiem. I zazwyczaj konczylo sie na tym "to jak nie rozumiesz to przeczytaj jeszcze to i tamto". Nikt nie uznawal, ze moze jednak nasze intuicje mają sens i że nie chcemy podejmowac waznych decyzji o zyciu intymnym poprzez wciskanie się teoretyczne ramy, ktore nie przystają do naszego doswiadczenia. Przestalam liczyc na zrozumienie mojego "nie rozumiem" a tu prosze - mila niespodzianka!
@@teresalichota1743 Hej, "nie czuć się samotnie" to jest pogłębienie czegokolwiek? Nie czuję się samotnie, bo mój "pasterz" nie rozumie, tak jak ja? Hej!? Czy naprawdę o to chodzi żeby się poczuć dobrze?
@@chyraski Trudno to ująć w komentarzu pod filmem, gdybyśmy się spotkali i pogadali to może byśmy przybliżyli do siebie nasze punkty widzenia. Ale tu chyba nie ma sensu odpowiadać literalnie na pytanie. Hej! Pozdrawiam!!
@@teresalichota1743 chętnie, bo jednak liczyłem na podjęcie tematu w podkascie a nie na rozmywanie tematu. Jeśli chcesz pociągnąć rozmowę dalej skontaktujmy się na priv i pogadajmy bo może to będzie z pożytkiem doczesnym i wiecznym?
Oglądalam kiedys film Mary's Land - Ziemia Maryi. Byl w tym filmie wątek swieckiego 'misjonarza' który na niebezpiecznych przedmiesciach gdzies w Ameryce Poludniowej szedl do dzielnicy gdzie pracowaly prostytutki, i odmawial z nimi rozaniec . Te prostytutki, mimo ze nie mialy mozliwosci zrezygnowac ze swojej profesji, dawaly swiadectwa jak Maryja realnie dziala w ich zyciu, ze doswiadczaja jej matczynej milosci , ze sie modla.do Boga za jej wstawiennictwem. I to mnie tak uderzylo ze Bog nie ma naprawde wzgledu na osobe, a jesli ktos jest daleko od Niego to i tak Bog sie zniza do grzesznika..a my w Kosciele katolickim nie umiemy otworzyc sie na milosc Boga i nie umiemy bydowac z nim relacji, bo zamiasy zapraszac.Go do swoich spraw.i zycia, skupiamy sie na tym.np zeby nauczyc sie NPR i stosowac tej metody literalnie bo w przeciwnym wypadku nie czujemy sie godni Bozej Milosci. Nie wiem, poplątane to jest dla mnie. Grzech oczywiscie jest grzechem, ale gdzie jest napisane w Biblii jak malzonkowie maja sie kochac , a jak nie ? Jest przykazanie : nie cudzoloz. A dwa najwazniejsze : Kochaj Boga. Kochaj Ludzi.
''Obejrzałem wczoraj reportaż Gutowskiego. Wiedziałem od kilku lat, że Wojtyła wiedział (choć nie mogłem o tym mówić) - moja hipoteza (nie mam dowodów) jest taka, że był obiektem „admiracji” Sapiehy i że być może w związku z tym był zdysocjowany (posługiwał się dysocjacją jako mechanizmem obronnym czyli że miał jakby dwie części w swojej osobowości, czyli że nie był zintegrowany i na zewnątrz komunikował się jedną z części) - uciekł w obsesyjność narracji o „teologii ciała” aby nie skonfrontować się z samym sobą i własną seksualnością oraz własnymi wyborami, które widać u Gutowskiego. Ekspresja tej „świętej” części wzmacniała idealizację Wojtyły - przez co nam dziś trudno mieć zintegrowane spojrzenie na obiekt bez rozszczepienia na jedynie dobre aspekty lub jedynie złe. Dysocjacyjna „ślepota” Wojtyły była - być może - jak u Szawła/św. Pawła sposobem poradzenia sobie z własną przeszłością. Pacjent niezintegrowany rozszczepia grupę terapeutyczną. Podobnie teraz JP II będzie jeszcze bardziej rozszczepiać na tych, którzy będą go idealizować a dewaluację pomieszczą we „wrogach” Kościoła i na tych, co będą go dewaluować („bestia z Wadowic”) a idealizację umieszczać gdzie indziej. Potrzebujemy jakiegoś rodzaju „psychoterapii” by jako naród (niekoniecznie wspólnota wierzących) sobie z tym poradzić.'' prof Krajewski-Siuda, psychiatra i psychoterapeuta.
Ja na przyklad jestem w takiej sytuacji, że nawet nie wiem od czrgo zaczac. Od lat choruje na depresje i zaburzenia lękowe. Jako 19 latka bylam z chlopakiem, który wykorzystywal mnie seksualnie. Pierwszy raz kiedy się upilam niestety na imprezie. Nie chciałam, czułam się potem pusta, odcięta od swoich emocji. Potem sie na to zgadzalam bo nie umialam odmówić, chcialam byc kochana, wazna, zauwazona, czesto byl alkohol, a kiedy chcialam to przerwać to mnie szantażował ze cos sobie zrobi. Pamiętam jak jechaliśmy na ślub jego kuzyna i tam była opcja że dla gości są pokoje w hotelu, oczywiście on chciał i załatwił dla nas. Ja miałam w głowie wtedy tylko myśl że znowu to będzie. Ostatecznie sam mnie porzucił po jakimś czasie. Bylam wolna. Pozniej spotkalam mojego meza, byliśmy razem przed ślubem jakieś 5 lat i przed slubem mieszkalismy u moich rodzicow (2 pokojowe mieszkanie). To może trwało z rok, dwa lata. Potrzebowałam go, mialam tylko jego, tylko z nim moglam sie dzielic tym co mi jest, chorowalam wtedy takze na depresje i zaburzenia lękowe. Na spowiedzi przed ślubnej wyszlo że ze sobą mieszkamy i ksiadz stwierdził, że gorszymy sąsiadow tym i dopoki moj przyszły mąż sie nie wyprowadzi to nie da nam rozgrzeszenia. Bylo to straszne doświadczenie, płakaliśmy i zachodzilismy w głowę co zrobić bo chcemy przystepować do komunii i dostać rozgrzeszenie. Nie wspolzylismy przed slubem. Wyprowadzil sie z powrotem do swoich rodzicow. Nie mieszkalismy razem. To bylo trudne, mysle ze pewne rzeczy popsulo. Co wiecej pozniej rozmawialam z innym ksiadzem i on mial na to inne spojrzenie - wg niego my nikogo nie gorszylismy, ze jesli sasiedzi cos sobie wyobrazali, ze mieszkajac razem wspołzyjemy to oni sami siebie gorszyli. Nie my ich. I nie widzial nic zlego w tym, ze mieszkalismy razem, zwłaszcza ze z rodzicami na 2 pokojowym mieszkaniu. I tutaj juz jest rozbieznosc ze kazdy ksiadz moze powiedziec cos innego i jak tu przyjsc z jakims problemem, dylematem. Mam chodzic do roznych i tam gdzie jego zdanie pokryje sie z moim to go posluchac? Bo inny moze mi zle doradzic. Dzisiaj jestesmy 8 lat po slubie, jestem po terapii, ale wciaz choruje. Na terapii wyszlo ze bylam gwalcona przez mojego bylego chlopaka. Ja wciąż czuję się trochę winna. Psychoterapeutka konsultowala to z innymi i ze swoim superwizorem. Do dzisiaj ma to wplyw na nasze pożycie seksualne w malzenstwie. Co wiecej, bedac swiadoma ze mam wiele do przepracowania traum, peoblemow natury psychicznej nie chce po prostu powolywac na swiat dziecka. Nie dopoki nie uporam sie ze soba. Bo nie chce skrzywdzic dziecka, przekazac traum. Uwazam ze to dojrzale podejscie. Poza tym od 8 lat po slubie niewiele razy ze soba wspolzylismy - to jest problem bo oddala to malzonkow od siebie. I co np wg takiego ksiedza powinnismy robic w tej sytuacji? Nie kazdego stac na seksuologa, psychoterapeute od par itp. Nas w tym momencie na pewno nie. I jest to bolesna sprawa, bo wiadomo ze pragnie sie tej bliskosci, ale sa kwestie ktore nam ją utrudniają. Ale nawet gdybysmy sie o nią postarali to nie jest dobry czas na dzieci z ww przyczyn. A poza tym raczej bysmy sie chcieli nacieszyc tez tą bliskością bez lęku, że skończy się to ciążą na ktotą nie jest dobry czas, gdyby już nam sie udalo. Bardzo jestem ciekawa co ksiadz by powiedzial na taka historie? Pozdrawiam
Wierzę, że Bóg, który jest źródłem wszelkiej Miłości jest blisko Ciebie i wkrótce Cię uzdrowi ❤ Miej ufność w Jezusie i szukaj Jego słów dla Ciebie. Ps. Napisz proszę skąd pochodzisz?
Dzięki! Fajny przykład nie wylewania dziecka z kąpielą i dla mnie, paradoksalnie, zachęta do większej ostrożności w moich decyzjach. Pozdrawiam serdecznie obu Rozmówców 👋
Zaczęłam słuchać i poczatek byl ciężki ale widzę ze, ksiadz próbuje dobrać odpowiednie słowa 😊😂 super dziekuje za bardzo na czasie potrzebny wywiad Jesteśmy z mezem 22 lata malzenstwem i dzieki życiu z Bogiem naze życie seksualne również sie zmieniło bo pytamy Pana a, On tak pięknie odpowiada w Piśmie świętym na, wszelkie pytania. Choćby Pieśń nad pieśniami pokazała nam ze seksualność jest piekna i dozwolona kiedy oboje jesteśmy gotowi ze mamy siebie szanować i kiedy ja nie mogę bo, choćby nie mam siły (mamy 3 dzieci) lub wrecz czuje sie obolała po calym dniu wtedy moj maz pamieta, ze ma mnie kochać jak Jezus ukochał kościół i daje mi wtedy duzo szacunku czułości i opiekuje sie mną a, ja wlasnie wtedy widząc jak Maz mnie traktuje otwieram sie na Jego potrzeby ❤ Do tego trafiliśmy na wspaniałego ksiedza proboszcza którego mamy w Parafii i potwierdził i upewnił nas ze w naszej sytuacji rozgrzesza nas w naszej decyzji kiedy i jak bo wie ze Bóg jest dla nas tak ważny ❤
Życzę, aby oczekiwanie na mające się narodzić Dzieciątko przyniosło Pani w tym świętym dniu pokój, nadzieję i radość, a także otwartość na to, co jeszcze dziś może jest dla Pani niepojęte. Życzę z doświadczenia i po przejściach, ale dzięki otwartości na nowo znalazłam w nauce Kościoła wąską drogę do Ojca.
Można poczytać artykuł Marcina Kędzierskiego w kwartalniku "Więź", pt.: "Co dalej z dyskusją o katolickiej etyce seksualnej". Tego samego autora, również w "Więzi": "Katolicka etyka seksualna; przed drugim etapem rewolucji seksualnej", M.T. Terlikowscy: "Seks w małżeństwie, czyli przyjemność i namiętność koniecznie potrzebne" ("Więź"), Dariusz Piórkowski SJ "Eros, agape i seks" (tamże). Warto też obejrzeć na YT "Czy Kościół boi się seksualności? Jubileusz miesięcznika "W drodze"". Dziękujemy. Szczęść Boże "Pogłębiarce".
Działanie wbrew sumieniu jest grzechem, a to sumienie czasem stoi w sprzeczności z konkretną interpretacją litery prawa. Dlatego jest to tak bolesne dla małżonków. Zgadzam się, że trzeba sprawę rozpatrywać indywidualnie, sytuacji relacyjnych jest nieskończenie wiele. Chętnie przeczytałbym od wypowiadających się nauczycieli NPR, w jakim są wieku i jakie mieli w życiu małżeńskim najpoważniejsze przeszkody w regularnym współżyciu; mam wrażenie, że to jest dużo ciekawsze niż konsensus naukowy co do NPR, o czym można sobie doczytać.
Jestem ojcem 5 dzieci (z tego jedno w niebie). Rozumiem i dociera do mnie to co mówicie ale zastanawiam się dlaczego to mówicie? Urodziłem się w 1989 r i wychowywałem w domu gdzie mieszkaliśmy w dwie rodziny z kuzynostwem w sumie 8 dzieci. Na tamten czas niewiedzieliśmy, że my czy nasi rodzice jesteśmy "nienormalni". Okno Overtona w tej materii zostało przesunięte w takie miejsce, że 2 dzieci to max akceptowalny społecznie a mający 3 i więcej dzieci codziennie słyszysz na placu zabaw "no i jak wy sobie radzicie","podziwiam was ja bym tak nie mógł/nie mogła". Niestety ten podkast przybija pieczęć na tym stanie rzeczy. Nie potrzebujemy promocji na antykoncepcje po 4tym dziecku tylko przywrócenia godności rodzicielstwu. Dyskurs internetowy obecnie wgniata rodzine w ziemie. Matki nazywane są Madkami, dzieci bąbelkami i kaszojadami a obraz ojca który wyłania się z tego podcastu też nie napawa optymizmem. Wstańmy z kolan!
Nie - ten podcast nie jest w ogóle o dzietności, a tym bardziej nie piętnuje liczebności ani nie jest promocją antykoncepcji. Podcast przede wszystkim stara się spojrzeć na sytuacje, które nie są łatwe dla małżeństw, którym jeszcze zależy na kościele i jego nauczaniu (bo inne już dawno się tym nie przejmują). W ogóle nie chodzi tu przecież o liczbę dzieci, tylko o sytuacje braku opcji współżycia, kiedy nie można (z różnych powodów) pozwolić sobie na kolejne dziecko, a cele współżycia są dwa, równorzędne - dla przypomnienia. Jeśli Ty możesz mieć 4, 5, 6, i więcej to chwała ci że możesz. Ale wyobraź sobie, że czasem posiadanie dwóch jest bardzo trudne, a posiadanie 5 bardzo łatwe. Nazywanie dzieci bąbelkami albo kaszojadami, to czułe i pełne miłości określenie własnych dzieci. Nigdy nie słyszałem, aby ktoś mówił tak z powodu pogardy do dzieci.
Pan patrzy przez pryzmat swojej sytuacji, jakby inni ludzie i ich problemy nie były ważne. Może te komentujące osoby tak naprawdę Panu zazdroszczą. I po co w ogóle się przejmować takimi komentarzami.
Dziecku trzeba poświęcić czas, a im więcej dzieci tym mniej czasu na każde z nich co wynika z prostego rachunku. Dzisiaj dziecko ma znacznie więcej zagrożeń niż 30 lat temu, po prostu cywilizacja przyniosła nowe, nieznane wcześniej patologie lub nieznane ich natężenie. Zgodzę się że napuszczanie na "madki i bąbeli" jest straszne i szkodliwe, podobnie jak wyzywanie bezdzietnych od lambadziarzy. Pozdrawiam
Ważny głos, tylko pytanie czy żona mogłaby tu go potwierdzić? Czy macie zaangażowanie i obowiązki rozłożone równo między was dwoje? Bo może Ty się dziwisz czemu ludzie pytają jak sobie radzicie, a żona ledwo zipie?
Słuchając tego podcastu odnoszę wrażenie, że wniosek jest taki: czekamy na zmiany w przepisach Kościelnych, a to co jest teraz zapisane, poddajemy własnemu rozeznaniu i sami podejmujemy decyzję. Podoba mi się to jak konkretnie Daniel zadaje pytania i wyłapuje wymijające odpowiedzi księdza i z determinacją dąży do uzyskania odpowiedzi. Ja jestem z tych osób „tradycyjnych”, a jeżeli mam jakiś dylemat dot. przepisów prawa to chciałbym porozmawiać z kimś kompetentnym, osobą zakorzenioną w katolicyzmie, która powie „tak”/„nie”. Trudne są te tematy związane ze współżyciem.
Ja miałam taką sytuację, o której mówicie. Miałam pięcioro dzieci i męża dosyć ostro pijącego, a w ciążę zachodzilam praktycznie w ciągu całego cyklu,❤😊
Bardzo ciekawa rozmowa. Tak sobie myślę o tym, co powiedział o. Darek na temat potrzeby towarzyszenia duchowego (bardziej niż spowiedzi). To taka rozkmina z kategorii makro-reform, więc z zasady wiadomo, że to złożone i trudne, ale ja też takie lubię, więc jednak się wypowiem 😅 Nie wystarczyłoby oczywiście stworzenie formy kontaktu, typu „od teraz w każdej parafii księża mają stworzyć możliwość towarzyszenia duchowego w taki i taki sposób”. Należałoby jeszcze przeszkolić osoby, które miałyby to robić. Nie lubię uogólnień i uproszczeń, ale obawiam się, że wielu „zwykłych” księży nie ma odpowiednich kompetencji i umiejętności. I wiary. … I tu wchodzimy w temat kształcenia księży i doboru osób do tego zawodu, superwizji… Szeroko, szeroko i coraz szerzej 😅 Ale rozkminy są fajne :) Co ciekawe, takie same (sic!) rozważania snułam na temat nauczycieli, studiując pedagogikę 🙃
To nie chodzi tylko o rodziny, które mają 4 dzieci. Ja mam dwójkę dzieci, ale mam 47 lat i nie jest to bezpieczne żebym teraz była w ciążę. Niebezpieczne dla mnie ale i tez dla dziecka. Jest duże ryzyko wad płodu w tym wieku.
Zgadza się! Dobrze, że pojawiają się wogóle coraz cześciej głosy poddające w wątpliwość NPR jako jedyną słuszną i najlepszą drogę dla katolickiego małżeństwa, bo życie pokazuje, że często ten wybór, zamiast budować - rujnuje więź małżeńską.. Natomiast zawsze jako przykład takich trudnych sytuacji podawane są tam wielodzietne rodziny, które już nie mają sił, środków, czasem problemy medyczne itp. Natomiast istnieje grupa kobiet - nazwijmy to "dojrzalszych" - takich 40+, czyli wchodzących w okres premonopauzy. Nie są to starsze, siwe panie, ktore widzimy w reklamach suplementów na menopauzę...nie.. Ale.. zdrowe, atrakcyjne, cały czas młode i normalnie funkcjonujące kobiety, które chcą nadal normalnie funkcjonować jako żony i nadal przeżywać normalnie intymność w małżeństwie. Jednak w tym czasie, tj. w premnenopauzy, cykle stają się nieregularne - często całymi tygodniami lub miesiącami nie wiadomo co tak naprawdę dzieje się z płodnością, bo objawy stają się nieczytelne..(mimo stosowania wcześniej NPR i znajomości siebie przez lata..) i taka sytuacja może trwać KILKA LAT! nawet do 8-10 lat! i to się nie unormuje, jak po ciąży.. już nie bedzie normalnie, tego się nie da przeczekać.. - natomiast z wiekiem coraz bardziej zwiększa się ryzyko wad rozwojowych u dziecka i powikłań dla matki w przypadku ewentualnej ciąży.. i co wtedy?? Nie współżyć?? Niestety, ale to jest jedno w kolejnych pytań bez odpowiedzi i kolejna luka w metodzie NPR, która miała być dobra dla wszystkich ma każdą sytuację życiową..
@Tomek-z7k otóż to. Jakbyśmy mieli mało wstrzemiezliowsci przez codzienne zycie(praca, stres,zmeczenie,choroby itd.) Jak dodamy do tego NPR to wyjdzie nam 1-2stosunki na miesiąc 🤣
@Pimpekduduś ile by nie było. Najważniejsze to brak poczucia strachu leku piętna wstydu poczucia GRZECHU bo było przyjemne ale bez szans na poczęcie. Kwintesencja kompletnego idiotyzmu nauki KK to sprawdzenie czynnika rozrodczego jako klucza do oceny moralnej małżeństwa. Wszystko co nie prowadzi do pełnego seksu jest grzechem tj musi być nastawienie na prokreacje. Reszta jest nieważna nawet jeśli trzeba miesiącami trwać " w ubiegającej wstrzemięźliwości".
Bóg widzi serce człowieka i ostatecznie to On osądzi intencje. Rozmywanie nauki Kościoła w tym zakresie spowoduje wiele szkód, bo antykoncepcja prowadzi do wielu patologii. Po wysłuchaniu do samego końca rozumiem intencje. Chodzi o to żeby próbować zrozumieć człowieka i jego sytuację. Udział świeckich par przy doradzaniu bardzo wskazany.
Jest napisane ponoć w nauczaniu kościoła że malzenstwo powinno mieć tyle dzieci za ile jest w stanie wziąć odpowiedzialność ( dzieci już poczęte oczywiście to inna kwestia i wiadomo że trzeba za nie wziąć odpowiedzialność ) . Antykoncepcja zatem pozwala świadomie decydować. Jak myślę o NPR to wydaje mi się że czasem zbytnie nadgorliwe przestrzeganie tej metody, może rodzic napięcia między małżonkami i oddalać ich od siebie.
Jak ktoś chce zawrzeć ważne sakramentalnie małżeństwo ale nie chce mieć dzieci, to niech poczeka do menopauzy, 70-latkom Kościół udziela ślubów bez zawahania, mimo, że z góry wiadomo, że dzieci mieć ani by nie mogli, ani pewnie już nie chcieli ;-) taki to spójny ten Kościół, że jak 25-latkowie się boją to ślubu nie da, ale jak 75-latkowie chcą ślubu to da, mimo, że statek potencjalnego potomstwa już dawno odpłynął.
Tak... No cóż, generalnie dzieci to naprawdę piękna sprawa, ale jeśli ktoś ich nie chce, to zmuszanie robi krzywdę i takiej parze, i potencjalnym dzieciom z przymusu. Natomiast czasem wcale nie chodzi o niechęć do potomstwa, tylko o pewne lęki, negatywną wizję świata, i tak dalej. I to warto przepracować też dla samego siebie, i takie przepracowanie może skutkować otwarciem na ewentualność rodzicielstwa. P.s. za długo też nie można znowu czekać, bo impotentom też nie dadzą ślubu 🤣🤣🤣😉 wybacz, nie wiadomo czy się śmiać czy płakać :)
@@malgorzatachp Impotentom nie dadza slubu. Bo przeciez niezdolnosc do penetracji jest tozsama z niezdolnoscia do kochania drugiej osoby. Logiczne. (Zupelnie nie rozumiem nauki kosciola w kwestii zmuszania ludzi do posiadania dzieci i odmawiania osobom niezdolnym do aktu seksualnego, prawa do spelnionej milosci...)
Bardzo potrzebny temat. Ważny! Ja bym pociągnęła jeszcze o seksualności człowieka, po co ona jest, jak objawia się w małżeństwie poza współżyciem, co daje
NPR działa wbrew naturze kobiety i mężczyzny. W czasie dni płodnych zazwyczaj kobieta ma największą ochotę na seks i wtedy musi się powstrzymywać. Działają także fermony, hormony, aby była bardziej atrakcyjna dla mężczyzny , zazwyczaj ma wtedy cerę w dobrej kondycji, włosy ładnie się układają itp...no i wtedy ban na współżycie według NPR. Za to w dni niepłodne niektóre kobiety czasem odczuwają niechęć do współżycia, jest też problem z wilgotnością części intymnych...to właśnie wtedy można współżyć. Uważam, że Kościół powinien wziąć w końcu pod uwagę naturalny rytm cyklu kobiety, a nie narzucać działanie wbrew naturze.
To współżyj w dni płodne i miej dziecko. To Bóg tak wymyślił, nie kościół zagubione roszczeniowe kobiety. A stosowanie gumy i tabletek nie jest wbrew naturze? Głupota nie boli, a szkoda.
@@martaasawstraszną roszczeniowość mieć przyjemność z seksu w ciągu całego życia częściej niż poczyna się dziecko. Okropne te baby! No okropne! Coś czuję, że gdyby mężczyźnie powiedzieć , że seks przyjemny może być tylko wtedy, kiedy pocznie się dziecko....to prezerwatywy byłyby rozdawane na rekolekcjach jako ochrona małżeńskiej wiezi 🤣
@@DWoongdokładnie, albo gdyby Bóg nie chciał żeby przyjemnosc z seksu była to by jej nie dał odczuwać w ciele. I gdyby takie było zamierzenie Boga na malzenstwo to dzieci byłyby poczynane jedynie po to aby być poczęte, bez żadnej przyjemnosci i bliskosci z małżonkiem, i malzenstwo naprawdę służyłoby tylko do prokreacji, tylko kto by chciał w takie malzenstwo wchodzić jeśli w sumie nie miałby w sobie tej potrzeby zjednoczenia cielesnego z drugim człowiekiem? Wtedy tworzyłyby się instytucje a nie rodziny , oparte na miłości. Przestańmy demonizować seks !
No właśnie.Przecież tego nauczał Chrystus-,, nie człowiek dla szabatu a szabat dla człowieka".Jak uzdrowił w szabat to faryzeusze zarzucali Mu łamanie przepisøw prawa...I wtedy odpowiedział,,jak Twoje zwierzę wpadnie w dół w szabat,to nie wyciągniesz go?Najważniejsza jest Miłošć.Bardzo potrzebna wypowiedź.
Prawda jest taka, że każde małżeństwo jest inne, więc jak tu zostało powiedziane, podchodzimy indywidualnie. Dla jednych 1 dziecko będzie wyczerpującym heroizmem, a inni będą ogarniać piątkę dzieci i dadzą radę. Nie możemy ludziom zabraniać współżycia w małżeństwie, ale też nie sprowadzajmy wszystkiego do seksu, bo bez niego spokojnie można funkcjonować i pozbywać się napięć :) sztuka poznania siebie...
Ale dlaczego dziecko mialoby byc heroizmem? Dlaczego uznajemy, ze dziecko trzeba miec przez heroizm? I ze to dobrze, ze ma sie dzieci przez heroizm, bo nie posiadanie dzieci to egoizm? (No i czy wolno wymagac od ludzi heroizmu? Jesli dla kogos dziecko jest heroizmem, to czy wolno nam wymagac od niego zeby sie na ten heroizm zdecydowalo?)
Odnośnie 32:20 - My z Mężem też potrzebowaliśmy kogoś "trzeciego", kto pomoże nam ocenić sytuację i będzie duchowo - moralnym doradcą. I pogadaliśmy - z naszymi Rodzicami. Niby dlaczego tylko ksiądz ma być w kościele autorytetem moralno - duchowym? To Rodzice wychowali nas w wierze, to oni pierwsi pokazali nam relację z Bogiem. To jest też ważna rzecz, która musi zmienić się w kościele - bezwzględny autorytet duchownych w kwestiach wykładni katolickiej i umniejszenie roli właśnie np. rodzin w tych kwestiach. Edit: 34:00 brawo, brawo, brawo, dokładnie tak! To znaczy, nie to, że księża mają się w ogóle na ten temat nie wypowiadać, ale niech małżeństwa mają więcej do powiedzenia.
@peonyinthemist co to znaczy mieszać? Nie opowiadamy rodzicom o szczegółach z naszego życia intymnego. A niektórzy ludzie po prostu mają dobre i bliskie relacje z rodzicami i rozmawiają z nimi o różnych rzeczach, w niektórych rodzinach też seks nie jest tematem tabu.
@@dominantaseptymowa4060 opowiadać mu o swoim życiu seksualnym i zadawać mu żenujące pytania, które można rozwiązać, chociażby pytając czata gpt, a nie narażać kogoś na dyskomfort. Chyba, że jest to terapeuta albo seksuolog, to wtedy spoko.
Jeszcze inną specyficzną sytuacją jest gdy tylko jedna osoba w małżeństwie jest osobą wierząca. U nas po urodzeniu trzeciego dziecka (które było nieplanowane) mąż zdecydował się na wazektomię. Ja Mu tego pomysłu nie odradzałam, ponieważ nie byłam w stanie przytoczyć żadnego argumentu, który nie byłby związany z wiarą. Pan Bóg uwolnił mnie od wyrzutów sumienia, które miałam, że w sumie to się cieszę z tej decyzji (choć gdybym miała wybór, to zdecydowanie wolałabym by mąż uwierzył i z tego powodu zrezygnował z zabiegu o co szczerze się modliłam).
@@martynam8632 my oboje z Mężem jesteśmy wierzący a i tak uważamy wazektomię lub usunięcie jajowodów za akceptowalne w sytuacji, kiedy już absolutnie nie można mieć kolejnego dziecka. Jeżeli po 50 rż będę dalej płodna albo wcześniej kolejna ciąża będzie zagrażała mojemu życiu, to sami się na to zdecydujemy.
Czy nie warto by było, aby w tej rozmowie wybrzmiało, że człowiek nie musi dobrymi uczynkami zasługiwać na zbawienie. Ba, nie dałby rady. Z wypowiedzi Prowadzącego mam wrażenie wybrzmiewa, że stosowanie NPR jest rodzajem zasługiwania, podobnie jak stosowanie się do innych praw chrześcijańskich. Czy warto, czy jest zgodne. Coś jak: czy w ten piątek można jeść mięso - uff można, bo jest dyspensa z okazji imienin ks. Biskupa. Gdzie tutaj miejsce na sumienie człowieka, na relację człowieka z Bogiem.
Nie musi zasługiwać, ale przez intencję czynienia dobra a unikania zła wyraża się nasza miłość do Boga. To trochę co innego niż "KK niech sobie mówi swoje a ja i tak wybiorę z tego tylko to co mi pasuje"
Pogłębiarka nie mogłaby istnieć i rozwijać się, gdyby nie Twoja życzliwość i hojne wsparcie, za co z całego serca dziękujemy! Jeżeli cenisz to, co robimy, możesz wesprzeć naszą pracę na trzy sposoby:
- przez zrzutkę: zrzutka.pl/fp9srd
- przez Patronite: pogle.pl/7GtL5
- przez darowiznę wpłaconą na konto: 22 1870 1045 2078 1068 8519 0001 (Nest Bank Spółka Akcyjna)
Tytuł: Darowizna na cele statusowe
Fundacja Pogłębiarka
Nowy Świat 33/13
00-029 Warszawa
Dla równowagi w tym temacie moim zdaniem warto, aby wypowiedziała się osoba do gruntu znająca NPR i doświadczona jako jego Nauczyciel/ Doradca. Bo to z tej strony może to zagadnienie istotnie inaczej wyglądać. Moim zdaniem księża, którzy na ogól niespecjalnie znają NPR, dość lekką ręką dają dyspensę na prezerwatywę, zamiast odesłać na konsultację do Doradcy Życia Rodzinnego, który ma dyplom Nauczyciela NPR.
Bo takie naprawdę trudne przypadku, że się nie znajdzie metody/ reguły NPR, są marginalne.
No i kwestia stosowania NPR w mentalności antykoncepcyjnej- to też temat warty omówienia od strony świeckiego specjalisty - praktyka w NPR, najlepiej jednocześnie wykształconego z teologii...
Myślę że lepiej dla poglebiarki jak przestanie istnieć
@@martaasawdlaczego?!
@@piotrszczerbinski2338 bo kłamie
@@magdalenahola4425będzie taki odcinek 😊
Wspaniały Ksiądz i człowiek. Bardzo doceniam to czego właśnie wysłuchałam. Jestem mamą trójki dzieci i potwierdzam wiele z tego co zostało tu powiedziane. Nie czuję się na siłach ani fizycznie, ani psychicznie na kolejne dziecko. Widać, że Ksiądz nie tylko rozmawia z małżeństwami, ale też ich naprawdę słucha. Widać ile ma w sobie empatii i takiego prawdziwego zainteresowania drugim człowiekiem. Nie mam poczucia, słuchając Księdza, że nie wie o czym mówi, wręcz przeciwnie. I ta pokora wobec rzeczywistości, której sam nie doświadcza, ale próbuje ją poznać. Mam na myśli rzeczywistość bycia małżonkiem i rodzicem. Naprawdę ogromny szacunek dla Księdza. Natomiast jest to naprawdę bardzo rzadkie podejście. Bardzo bardzo dziękuję za tę rozmowę, dziękuję za odwagę i życzę Księdzu wielu łask bożych.
Jestem matką czwórki dzieci i w życiu nie słyszałam tak trzeźwo myślącego,rozumnego księdza.Zawsze byliśmy otwarci na potomstwo ale w końcu zaczyna brakować sił i zdrowia.
Dziękuję, obejrzę z uwagą ten materiał
bardzo madre slowa, potwierdzam i przylaczam sie
Czwórka to według mnie już heroizm :)
Jedno zastrzeżenie. Jakikolwiek ksiądz Dariusz nie jest i czego nie mówi, to tutaj jednak mówił wiele razy, że nie chce uogólniać, że nie można jednego klucza podawać do różnych zamków.
@@LaraLaraCroft40 Nie chcialabym sie dowiedziec, ze moje przyjscie na swiat bylo aktem heroizmu moich rodzicow. Heroizm, moim zdaniem, nie powinien byc motywacja do rozmnazania sie. Jesli ktos czuje, ze dziesiatka dzieci da mu radosc i ze jest w stanie dac milosc, oraz zapewnic godziwe warunki dziesiatce, to super. Jesli ktos czuje, ze chce jedno dziecko albo wcale, to tez super. Nie rozumiem, dlaczego posiadanie dzieci mialoby byc heroizmem a nie po prostu potrzeba serca.
@@noligray5828 bo jak poszperasz w internecie i księgarniach oraz zgłębisz temat to się dowiesz, że ponad połowa kobiet na świecie tak właśnie odczuwa macierzyństwo. Wiele z nich ma dzieci, ale bardziej dlatego, że nie do końca sobie zdawały sprawę z trudu, jaki to niesie. Zapytane w ogólnoświatowym wywiadzie czy chciałyby podjąć inną decyzję, gdyby dostały drugą szansę w życiu, to w większości odpowiadają, że nie zdecydowałyby się po raz drugi na to samo. Wychowują więc w heroiźmie. Ja się zgadzam ze stwierdzeniem, że macierzyństwo to heroizm, bo nikt do tego nie przygotowuje, a wiele kobiet wychowuje dzieci z odpowiedzialności za nie i tylko tyle. Poszukaj materiałów, bo tego dużo jest i zobaczysz jak wiele kobiet się w tym "heroiźmie" nie odnajduje.... nie mogę reklamować tutaj pewnie pozycji książkowych, więc trudno mi przytoczyć tytuł książki, która odsłoniła całe to zjawisko na skalę światową.... poza tym pamiętajmy, że wiele kobiet wychowuje dzieci np. z gwałtów i wtedy nie ma mowy o potrzebie serca, tylko jest to czysty heroizm... zachęcam się wdrożyć w temat
Bardzo potrzebny temat - z Mężem po slubie otworzylismy sie bardzo na zycie i mamy 3 dzieci. Wszystko zadzialo sie w obrebie 7 lat i po.ostatnim dziecku przyszedl ogromny lęk z mojej strony o następną ciążę bo czulam ze nie dam rady w tym momencie wiecej. Mąż rowniez mial swoje lęki i razem powiedzielismy ze to nasz max na ten czas. I wtedy przyszly mysli o zabezpieczaniu sie po raz pierwszy i watpliwosci. Po.rozmowach z Ksiezmi rowniez doszlismy do wniosku ze kazdy przypadek jest inny i trzeba indywidualnie do tego podchodzić. Oczywiacie kwestii w malzenstwie bylo wiecej ktore zawazyly na tym ze zebysmy my byli malzenstwem caly czas wzrastajacym to na ten moment sie zabezpieczamy. I mam takie poczucie ze nie zrozumie ten kto nie doszedl do takiego moemntu w zyciu ze jest na skraju zalamania, braku nadziei, braku bliskosci. Ludzie oceniaja na miare siebie i nieraz to boli. Ale.mam w sobie wyrozumialosc do takich ludzi i nikomu nie zycze taiich dylematow :)
Jeszcze dodam z perspektywy.ze dzieci (u nas przynajmniej) latwo miec - ale jeszcze je dobrze trzeba, z.miloscia i wiara wychować :)
Poszliście do gości w sukienkach, by się zapytać o własne pożycie?! Gdzie Wy macie rozum?!
Jakże potrzebna ta rozmowa! Jestem mamą 4 wspaniałych dzieci, najstarsza córka zaczęła 2 klasę podstawówki. Kocham moją dużą rodzinę nad życie, ale...na ten moment naprawdę nie damy rady więcej. Nie mówię, że już nigdy, ale w tym momencie, godzenie pracy zawodowej z prowadzeniem domu jest ponad nasze siły. Kiedy w domu panuje sajgon, a każdy dzień jest walką z czasem, naprawdę myśl o kolejnym dziecku mnie przeraża. Lęk przed grzechem jest jednak tak silny,że zwyczajnie zaczęliśmy się z mężem od siebie oddalać, a kontakt fizyczny z własnym mężem mnie paraliżuje. Chyba nie powinno tak być...Zdanie księży,z którym poruszałam ten temat często jest skrajnie różne. I bądź tu mądry katoliku:)
zrozumie ten, kto był/jest w takiej sytuacji, kto nie był da rade typu: " każdy ma nieść swój krzyż", "naucz sie metod", "wystarczy zaufać", "prawdziła miłość wszystko zniesie", " to takie proste, tylko ludzie wszytsko komplikują" , "chcesz być wygodny/a", "módl sie , a bedzie Ci dane", "jedzcie na rekolekcje, albo chodziaż kursy małzeńskie" . A Ty stoisz z rozdarciem wewnętrzym i zastanawiasz sie co jest ze mna / z nami nie tak. A potem jak jednak rodzina tego nie wytrzyma ...... to słyszysz "sam/sama jesteś sobie winna".
Powodzenia odwagi nie lękajcie się. Wierzę że rozeznacie dobrze. Cokolwiek zrobicie Bóg Was kocha
@@agnieszkap.1602 dokładnie tak.
Podoba mi się Pani zakończenie: bądź tu mądry katoliku i dodam moje bądź mądry w wyborze kogo słuchasz, bądź mądry w braniu odpowiedzialności za siebie i swoje życie.
@@teresalichota1743 ale jednak nieuniknione,zapraszajmy Ducha Świętego i Jego mądrość każdego dnia do naszego życia,będzie łatwiej☺️
Mam nadzieję, że będzie więcej takich wypowiedzi księży. Niektórzy mają ogromne problemy psychologiczne po rozmowach z niedouczonymi księżmi, którzy nie mają podstaw dotyczących psychologii oraz psychologicznego rozwoju człowieka.
Nie byłoby tematu, gdyby Barany nie chodziły pytać się gości w sukienkach o własne życie seksualne!!! Jak bardzo trzeba być niedojrzałym seksualnie, by o sprawach współżycia rozmawiać z obcym facetem, który na spotkanie przychodzi w sukience! To zalatuje jakimś zboczeniem, jakimś sado-maso!!!! Jak nisko upadliście!
Brawo za ten podcast, brawo za odwagę i zrozumienie tego delikatnego, a jakże ważnego tematu ❤. Dziękuję 🙏
Brawo? Za co? Za to, że Gość wił się w swoich wypowiedziach?! Przecież widać było, że walczył sam, ze sobą udzielając odpowiedzi na niektóre pytania. On już wie, że KK w tej sprawie głosi herezje, że przez takie podejście KK, miliony ludzi na świecie cierpi bez powodu. W imię wymysłu grupy podstarzałych gości?!
Dzięki za tę rozmowę, w końcu po tylu latach mój mąż otwiera oczy ale musiał to usłyszeć od Kapłana ... tym bardziej jestem wdzięczna bo mówimy tym samym " językiem" :)
P.s. Pan Pulikowski powinien posłuchać :)
Bardzo mądry, inteligentny, życiowy kapłan. Oby jak najwięcej ludzi wątpiących trafiało na takich księży.
Cały kanał robi super robotę 😊 Tak trzymajcie ❤ Ks. Piórkowski, prof. Marek Kita, ks. prof. Strzelczyk - najwyższy poziom merytoryczny i dobrze się słucha. Ja dodam jeszcze jeden argument, który chyba nie padł w podcaście. Każdy z nas będzie sam odpowiadał przed Bogiem, więc niech każdy postępuje według własnego sumienia. Prymat sumienia jest zresztą oficjalną (choć jak niechętnie głoszoną) nauką Kościoła.
A ja mam wrażenie, że niewiele ta rozmowa wyjaśniła. Mało konkretów, więcej kręcenia się wokół tematu i próba jakiegoś obejścia zadanych pytań.
Duchowni oczywiście bardzo sympatyczni, życzliwi, merytorycznie podchodzący do tematu. Mam jednak jakieś takie poczucie, szczególnie ze strony Księdza Darka, że temat był dla niego na tyle niewygodny, że bał się odpowiadać wprost na pytania, co mnie jako słuchającej dawało takie odczucie, że błądzimy i nie wiadomo dokąd zmierzamy.
Mimo wszystko dziękuję Wam bardzo, że podejmujecie takie tematy i w sposób mądry i łagodny próbujecie je rozpracować :)
@@katarzynam2336 bo tak jest, Kościół bardzo się gubi w tych tematach. I mówię to jako osoba wierząca, praktykująca, niegdyś bardzo zachwycona nauką Kościoła o seksualności. Niestety nie da się pogodzić nauki o tym, że seks ma dwie funkcje z tym, że tak naprawdę powinniśmy pod groźbą śmierci duchowej zajmować się jedną z tych funkcji. To jest wewnętrzna sprzeczność. Kościół powinien nauczać o budowaniu relacji, bliskości, miłości i miłości małżeńskiej a nie skupiać się na zakazach dotyczących medycznych wynalazków.
Obserwuję księdza na fb i wielokrotnie słuchałam jego wypowiedzi na yt. Mądry kapłan. Bardzo podoba mi się prowadzenie tego wywiadu pod kątem pytań.
Szczerze, to spodziewałem się czegoś bardziej konkretnego....duży stopień ogółowości, dużo tłumaczenia Kościoła.. wszystko rozczłonkowane i nie trzymające się jakiejś myśli...
Kiedy otwieram Ewangelię i czytam o łotrze na krzyżu, którył rozpoznał w Jezusie Mesjasza, niewinnego baranka.... uznając wcześniej słuszną karę za swoje występki, myśle sobie, że Komuś takiemu chcę wierzyć, ktory w takiej chwili towarzyszył z wyboru skazańcom, samemuxstając sie skazańcem.
Przychodzimy do Kościoła sprawujemy Eucharystie, czy to oznacza zgromadzenie doskonałych etycznie ludzi.... już akt pokuty który odmawiamy na początku mówi nam....uznajmy przed Bogiem, że jesteśmy grzeszni, abyśmy mogli sprawować Jego najświętszą ofiarę... akcent nie jest położony na to czy my stojący tutaj zasługujemy, aby tu stać... ciężar jest położony na uznanie swojej grzeszności i tego, że w świetle prawa, nie powinno nas tu być... a uznanie grzechu- sprawia, że stajemy się godni... Papież mówi, że Eucharystia nie jest nagroda za moralne życie... ale zaproszeniem dla głodnych Boga ludzi... znakiem Jego obecności... Kiedy staniemy sie tym Kosciołem, którego On pragnął, otwartym na człowieka i działającego Ducha Swietego... kiedy zaufamy temu działaniu.
Miłość małżeńska jest wyróżnioną wspólnotą... ale człowiek jest w drodze, dojrzewa, dorasta, chce sięgać czasem niemożliwości.... czasem sie pomyli, potknie przewróci... zabłądzi i to jest normalne... dlaczego w Kosciele od razu odrzucamy mozliwość uczestnictwa w Eucharystii, która jest pokarmem na drogę... ma nas wewnetrznie uzdolnić do głębi Komunii...a my się tylko slizgamy po wierzchu, sądząc, że Bog sprawiedliwie nas ukaze za zło wynikajace z naszej słabości.... Zaufajmy w ten wielki projekt Boga jakim jest małżeństwo, na którym opiera się cały świat, nie tylko swiat katolicki. Dwa znaki jednoczący i otwarty na płodność i ich nierozdzielność oczywiście, że jest WAŻNY.
W praktyce jednak, kiedy kobieta zmaga sie np. z traumą z dzieciństwa i śmiertelnie boi sie zajść w ciążę...nie wynika z jej złej woli, czy świadomego wyboru... ale działają w niej takie siły, który odłączają ją od racjonalnego myślenia... ona współżyjąc w okresie niepłodnym, będzie robiła, co chwilę test ciążowy, aby zniwelować silny lęk i upewnić się, że w końcu przyjdzie okres. Lęki prokreacyjne są bardzo dużym problemem i ogromnie wpływają na dobrostan psychofizyczny kobiet.
Inna kobieta stosowała npr przez 5 lat przy 3 dzieci do czasu, aż jej mąż, nie wykorzystywał obserwacji do inicjowania poczecia syna, na którym mu bardzo zależało. Kobieta zachodziła w ciąże i poraniała w sumie 4 w tym raz bliźnięta. Facet nie przyjmował do wiadomości, że kolejne zajscie w ciążę może pozbawić jego córki matki.Ostatecznie kobieta zmuszona byla porzucić npr, aby mąż nie wiedział w której fazie cyklu ona jest.
Przykładów mam sporo, ale nie o to chodzi.
Npr ma swoje zalety. Dbałość o zdrowie. Świadomość własnego ciała. Nawyk współżycia w naturalnym jego przebiegu. Ale są sytuacje w małżeństwach, które czasem dla ich dobra, można korzystać z formy antykoncepcji bezwzględnie wyłaczając tą która ktora niszczy również poczęte życie...
No i też te okresy wstrzemieźliwości, zakończone tym kiedy kobieta wchodzi w faze niepłodna i z natury traci zainteresowanie współzyciem... i podejmuje je jedynie z pewnego obowiązku czy konieczności, żeby nie powiedzieć z musu. Co jest podwójnym ciosem dla męża, który najpierw zmaga sie z napięciem seksualnym i podejmuje wstrzemięźliwość z musu (dla dobra żony i dzieci już urodzonych)i w zamian później może zbliżyć się do żony, która z musu podejmuje współżycie. Przestrzeń jaka się pojawia w tym oddaleniu od ciała i jego potrzeb jest kosmiczna.
Pierwsze współzycie w okresie nieplodnym to tzw. na rozładowanie. Drugie już z większym luzem.Trzecie juz zaczyna sie napiecie przedmiesiaczkowe i wszystko jest nie tak. Czwarte aby jeszcze wykorzystać, zeby sie nie zmarnowało itd.itd. Jesli by poprzestać jedynie na npr wyszedlby nam smutny obraz chrześcijaństwa. Nie da się zbudować harmonii nie uwzględniając potrzeb ciał, ktore służa miłości. Zanim czlowiek do tego dojrzeje potrzeba mnostwo lat i dbania o rozwój. W tym rozwoju fundamentalną rolę pełni Duch Święty, ktory stopniowo przemienia i podprowadza od jednego dobra, do większego dobra. Naiwnościa było by myśleć, że Kościół jest w stanie tak wychować mlodych, aby od razu byli w swoich decyzjach heroiczni... zwlaszcza ze mlodych Kosciele mozna policzyc na palcach. Wiec albo bierzemy real czyli to jak jest nie rzucamy kłód tylko cierpliwie towarzyszymy grzesznikom, albo czynimy wspólnotę zamkniętą dla tych doskonałych., Tylko, co wtedy z tą otwartością na życie?
Mąż z 25 letnim stażem i ojciec 4 dzieci, świadomy npr-owiec, teolog malżeństwa i rodzin, grzesznik, który ufa w moc Ducha Onowiciela.
Doczepię się do jednego, jako kobieta. Przestańcie proszę w waszej argumentacji mówić, jakoby kobieta poza dniami płodnymi traciła całkowitą ochotę na seks i robiła to z musu, to nie jest prawda.
@@irzad7miejsce852zależy od kobiety, stanu zdrowia, psychiki itp.. chyba jednak większość tak ma. Nie widzialam jednak zadnych statystyk
@@irzad7miejsce852 to jest cześć prawdy. Osobiście tak nie mam, ale znam blisko przynajmniej jedną kobietę, która tak ma i cierpi z tego powodu mimo tego że jest to małżeństwo bardzo świadomie dbające o swój związek. I to cierpi do tego stopnia, że u spowiednika szukali rady i znaleźli w postaci poluzowania doktryny ogólnie mówiąc.
No i mimo, że nie brakuje mi zasadniczo ochoty na seks w fazie poowulacyjnej, to bardzo mi jest bliski powyższy opis niezdrowej dynamiki zycia seksualnego bo pewne jego elementy widzę w swoim przeżywaniu tego cyklu, a przynajmniej niektórych cyklów. I to współżycie przed miesiączką, żeby się nie zmarnowało 😂 Wybaczcie, nie wiem, czy śmiać się, czy płakać...
@@irzad7miejsce852 a jednak, jak wynika z rozmów z koleżankami, tak właśnie dzieje się u większości kobiet które znam... Hormony mają duży wpływ na to. Aczkolwiek na pewno jest część kobiet, które mają ochotę pomimo tego
@@Paka_Xd Doświadczenia Twojego grona znajomych, to nie doświadczenia ogólne, ja nie mówię, że libido nie jest mniejsze, ale pisanie, że go praktycznie nie ma i kobiety poza dniami plodnymi muszą się zmuszać do seksu, nie jest prawdą.
Bardzo dziękuję za ten podcast, tak potrzebny❤
mnie też dotyczy..
Mamy dzieci jedno po drugim (żyliśmy w czystości przed ślubem, pierwszy synek począł się zaraz po ślubie, drugi nie był planowany - po porodzie miałam rozregulowany cykl i NPR się nie sprawdziło), a ja wpadłam w depresję z mocnymi myślami samobójczymi. Było mi trudno już przy pierwszym synku - mąż ciągle praca i zmęczony, mieszkamy z daleka od rodziny, byłam w tym wszystkim sama... chciałam pójść do pracy, żeby mąż mnie szanował i też się zajął swoim dzieckiem, chciałam wyrwać się z tych czterech ścian, a tu druga ciąża... Wszyscy gratulują, a ja jestem załamana..
kolejna męcząca ciąża, kolejny ciężki poród... Mdlałam z bólu, nie wszystko pamiętam...
I znowu sama z dwójką dzieci które ciągle coś ode mnie potrzebują... Modlę się o śmierć... Tylko ona dałaby ukojenie...
Poszłam do proboszcza zapytać co z antykoncepcją w moim przypadku bo jeśli zaszłabym teraz w trzecią ciążę to na pewno się zabiję...
Powiedział że według niego mogę ją stosować w takiej sytuacji ale dopyta jeszcze specjalistki od NPR i znajomego moralisty od spraw małżeństw - i ona i on powiedzieli mu że antykoncepcja jest zakazana i nie mogę jej stosować, a ten moralista dodał, że proboszcz z sympatii do mnie chciał mnie usprawiedliwić, a wyjątkiem jest tylko zagrożenie życia - w moim przypadku stwierdził że nie ma takiego zagrożenia i będzie grzech...
Ciągłe myśli samobójcze i próby odurzenia się lekami to przecież nie jest zagrożenie życia... A gdyby tylko były takie tabletki które szybko i skutecznie by mnie zabiły to nie pisałbym tego komentarza...
Widziałam że proboszcz jest rozdarty, bo on miał podobne zdanie do Was, ale "specjaliści" stwierdzili że tylko NPR jest dopuszczone przez kościół i koniec kropka...
Gdybym nie miała mocnej relacji z Bogiem to odeszłabym w tamtym momencie od kościoła.. zostałam tylko przez wzgląd na Jezusa którego kocham najbardziej na tym świecie i nie wyobrażam sobie żeby mnie potępiał za to że nie czuję się na siłach na ten moment na kolejne dziecko...
Także również przywołam słowa Jezusa: szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu❤
@@treningnieztejziemi2961 Kochana, przede wszystkim idź koniecznie do psychiatry. Koniecznie. Z tak mocnymi myślami samobójczymi potrzebujesz pomocy. Możesz też zadzwonić na telefon zaufania. Jak to pójść do pracy, żeby mąż Cię szanował? Kiedy jesteś z dziećmi w domu to Cię nie szanuje? To bardzo niepokojące, co piszesz.
"żyliśmy w czystości przed ślubem" - a teraz to jak żyjecie, w brudzie?
Polecam model Creighton.
Nie potrafię wyrazić jak cenna i ważna jest dla mnie ta rozmowa. Bóg zapłać ❤
Ważna, bo w końcu można sobie pozwolić na antykoncepcję? Hmmm.... Mam nadzieję, że nie.
@@chyraskiignorant! Boże chroń mnie przed takimi Katolikami!!!!
Rewolucja, świeże powietrze, prawda, zdrowy rozsądek, refleksja, a wszystko tu oparte o Jezusa. dziękuję.
@@tomjeery2741 nie jestem do końca pewien
@@piotrszczerbinski2338 Polecam książkę Boskie DNA.
Droga Pogłębiarko. Jeżeli ktoś z Was to czyta to proszę przekażcie ks. Dariuszowi tę informację. Otóż po raz pierwszy w życiu piszę opinię w Internecie na temat drugiego człowieka. Ale nie mogłem się powstrzymać w tym wypadku. To już kolejny podcast z ks. Dariuszem i z każdym razem kiedy go słucham odnoszę wrażenie, że jest to bardzo fajny człowiek, bardzo prosty (oczywiście to jest komplement) i taki zwyczajny. Mam poczucie jakiegoś dobra które się z niego wylewa, a jednocześnie bardzo duża pokora i skromność. Znam kilka takich osób prywatnie i ks. Dariusz bardzo pasuje mi do takiego modelu osoby. Po prostu mega sympatyczna postać. Czekam na kolejne podcasty z ks. Dariuszem :)
Fajność człowieka i sympatyczność nie daje zrozumienia ale daje fajne odczucie. Proszę się zastanowić, czy po tym podkaście rozumie Pan temat, czy "fajnie się czuje"?
@@chyraskinie zesraj się.
Dzieki Duchowi Świętemu za tego mądrego księdza! I prowadzacemu za swietne prowadzenie wywiadu:) Komentarz dla zasięgów :)
A ja uważam że to świetny temat
Dziękuję za rozmowę!Jestem osobą samotną,codzienne pracuję z dziećmi w szkole.Bardzo podobała mnie myśl o intencji w sercach małżonków.Ksiądz ma racje-z intencji wychodzi prawda,a ludzi patrzą na zewnętrzne zjawiska,a na serca nie patrzą.Przecież największa walka idzie o sercu ludzkim
Fajnie, że robicie takie rzeczy. Myślę, że w Kościele jest potrzeba problematyzacji i wchodzenia głębiej w dane zagadnienia. Wielu z nas chciałoby iść do księdza i otrzymać gotową receptę na swoje życie. I w przekonaniu wielu (także samych księży) to ksiądz jest wyrocznią.
Wszyscy wiemy, że świat się zmienia. I nie chodzi o to (moim zdaniem) żeby dostosować się do zmian - bliżej nieokreślonego "czegoś", tylko starać się, bez lęku, szukać tego co słuszne w danej sytuacji.
Świetna rozmowa, taką personalistyczna. Spoglądając na człowieka. Gratulacje dla Was 👏👏👏
Miałam przywilej poznać Ojca Darka i pisać z Nim ! ❤ ecce Homo, oto człowiek czyli pozostać człowiekiem i współczuć i patrzeć na każdego indywidualnie a nie przedmiotowo ! ❤
Super sensowna rozmowa. Dla porównania proszę posłuchać Pana Pulikowskiego, który od lat wpędza małżonków w poczucie winy i łamie sumienia.
Jestem ojcem szóstki dzieci. Kocham moją żonę i sam jestem kochany. Zajęło nam wiele czasu przepracowanie naszego stosunku (nomen omen) współżycia i antykoncepcji.
Sami decydujemy w sumieniu i współżyjemy stosując prezerwatywy. Widzę jak brak relacji intymnej często nas niszczył - naszą psychikę, nasze relacje, zrozumienie siebie itd. Rozum i sumienie podpowiadają nam jak postępować. A przecież i rozum i sumienie to narzędzia, w które wyposażył nas Bóg.
Pulikowski ma swoje plusy i minusy. Są kawalki jego głoszenia które sa dobre, dobrze ujmują relacje damsko męskie itp ale są też kawalki które hm nie wiem jak je nazwać, może nie aż tak radykalnie ale jest z nimi pewien problem.
@@piotrszczerbinski2338 taaa jasne...zazwyczaj podchodzi do tych spraw bardzo stereotypowo
Jak słyszę bzdury że antykoncepcja niszczy relację małżeńską to aż mnie skręca że złości i frustracji bo jest dokładnie odwrotnie jeśli małżeństwo nie chce mieć dzieci ile fabryka dała! To co niszczy małżeństwo to ciągłe odmawianie sobie, pilnowanie się, seks wtedy gdy kobiecie zbytnio się nie chce i nie osiągnie takich doznań jak w dni płodne...wiem coś o tym niestety 😢
Pan Pulikowski kieruje się nauką Pana Jezusa i chwała Panu, że są ludzie, którzy jeszcze nie zbłądzili i nie przesiąknęli duchem tego świata. Życie katolika musi się znacznie różnić od życia ludzi niewierzących, inaczej nie można się nazywać katolikiem. Mowa Pana Jezusa jest trudna i ciężko wytrwać na właściwej drodze zwłaszcza dziś gdzie jest tyle pokus i tyle treści, które wpływają na nasze myślenie
@@AlexanDra-td7qc pan Pulikowski przez dłuugie lata nie mógł z żoną począć dziecka, nie był nigdy w małzenstwie które od razu miało dzieci, nie był nigdy osobą słabą witalnie, lub z jakimis innymi trudnosciami urodzenia zdrowego dziecka i wychowania. To tez trzeba brac pod uwagę bo podejscie Pana Pulikowskiego jest naznaczone jego osobistym doswiadczeniem, a ma on tylko swoje, nigdy nie był w zadnej innej sytuacji jak tylko w tej swojej. Zauwazam ze jako miłosnik zycia pan Pulikowski nie decyduje sie na zostanie rodzicem zastępczym lub adopcyjnym mimo braków przeszkód w zyciu. Co tez mnie mocno zastanawia biorąc pod uwage jak bardzo jest za otwarciem w teorii na zycie, dla mnie to swego rodzaju zgrzyt w postawie pana Pulikowskiego.
Dziękuję! Cudownie się tego słucha, cudownie Was się słucha. Kościół zaczyna mieć ludzką twarz, nie oderwaną od rzeczywistości ludzi którzy w tym małżeńsko- rodzinnym świecie są codziennie.
Żona i mama 3 dzieci
Bardzo ciekawe, wielki szacunek dla księdza, żeby szanować każdego człowieka niezależnie od płci. Pozdrawiam serdecznie 🎉
Nie obejrzałem jeszcze całości, ale dla mnie to jest przerażające, jak ksiądz musi się wić w odpowiedziach. Widać, że ogólnie dostrzega problem, ale ma trudność z dopasowaniem swojego poglądu w nauczanie kościoła. Przez lata byłem osobą mocno związaną z kościołem, ale po latach niestety zdałem sobie sprawę, że jego prawa są często nieludzkie, a wynika to z faktu, że przez wieki powstawało w głowach ludzi kompletnie oderwanych od codziennego życia zwykłych ludzi.
Popieram!
Poruszyłeś bardzo odważny, trudny, ale niesamowicie ważny temat Danielu. Dziękuję.
Dziękuję za bardzo światłe spojrzenie na ten jednak bardzo trudny dla nas katolików temat❤
Mamy z mężem dwoje dzieci i zdecydowałam, że nie chce mieć więcej. I to nie z pobudek egoistycznych, że figurę mi ciąża zniszczy, że mi się nie chce itd. Jestem osoba bardzo zalękniona i tyle stresu, lęku ile mnie kosztowało bycie w ciąży i obecnie posiadanie dzieci, nie chce tego znów przeżywać, po prostu nie jest to na moje siły, psychiczne przede wszystkim. Nie umiem wyzbyć się ciągłego strachu o zdrowie dzieci, we wszelkich ich dolegliwościach dopatruje się poważnych chorób. Życie w ciągłym lęku i stresie przepłaciłam już choroba żołądka. Nie chce kolejnych dzieci, chce się skupić na tych obecnych i na swoim zdrowiu, aby wyjść jakoś z tej nerwicy lękowej. I stosujemy z mężem prezerwatywy. I nie przystępujemy do komunii, a tak bardzo nam tego brakuje... Nie wiem jednak, czy nawet jak jakiś ksiądz powie, że w naszej sytuacji prezerwatywy są ok, to czy naprawdę według Boga to jest ok? Póki nie będzie oficjalnej zmiany w myśleniu Kościoła, to zawsze będę miała wątpliwości. A pewnie nigdy w tej kwestii nie będzie...
Biblia nigdzie nie zabrania antykoncepcji. Aborcja to co innego. O tym już jasno się wypowiada
Myślisz, że dla wszechmogącego Boga stwórcy, który ukochał Cie tak bardzo, że pozwolił na męczeńska śmierć swojego syna, litera prawa jest ważniejsza, od Twojego dobra i szczęścia. Bóg chce Ciebie zdrowej. Twoim obowiązkiem jest zadbac o zdrowie. A jednocześnie jesteś w relacji małżeńskiej i ona nie zaczeka, aż wszystko się ułoży. Żyjesz teraz, w tym momencie swojego życia. Zdecyduj, co najlepszego możesz zrobić w swojej konkretnej sytuacji ? Wiesz, jaki jest ideał. Kiedy on będzie możliwy to do niego wrócisz. Jestem przekonana, że Bóg chce być z Tobą w bliskości
Temat dla wszystkich dojrzałych ludzi , wspaniale jest posłuchać takich ludzi.
😊
Bardzo dobre podejście duszpasterskie tego księdza👏.
1:06:15 - uff, dziękuję za to pytanie i jeszcze bardziej za odpowiedź, też mnie ten aspekt mierził niesamowicie.
Dziękuję SJ Darkowi za podzielenie się przemyśleniami i pokazanie jak przez wieki zwiększa się poznanie zamysłu Boga. “Mojżesz dał nam Prawo, natomiast dzięki Jezusowi Chrystusowi nadeszła łaska i prawda.”
Jana 1:17 PLNT
Trzeba zgłębiać ten temat i chcemy o tym
Mówić ❤️
Dobrze, że takie tematy coraz częściej są poruszane. Wielu katolików zmaga się z problemami, o których była mowa. Odnośnie szukania pomocy, wsparcia osób mieszkających w małych miastach i wioskach, to może dobrym rozwiązaniem byłyby poradnie online prowadzone przez dobrze przygotowane osoby, żony, mężów, osoby duchowne i potrzebnych specjalistów. Na początek może chociaż jedna poradnia na jedną diecezję. Oczywiście należy rozwijać istniejące punkty pomocy stacjonarnej, gdzie można spotkać się i porozmawiać „twarzą w twarz”.
Przede wszystkim jednak istotne jest podejście to tematu seksualności. Zgadzam się z ks. Dariuszem, że Kościół przez ostatnie 50 lat i tak zrobił milowy krok do przodu w podejściu do seksu w małżeństwie (czy taka rozmowa byłaby możliwa kilkadziesiąt lat temu?). Dokumenty Kościoła jednak tego nie oddają. Z tego powodu jest spore zamieszanie, niepewność wielu małżonków. Jeden ksiądz mówi, że w danej sprawie można tak, drugi, że nie można, a trzeci jeszcze inaczej. Takie jest moje i moich znajomych doświadczenie. Uważam, że w tym temacie powinniśmy odejść od legalizmu, sztywnych norm obowiązujących jednakowo wszystkich. To pojawiło się w rozmowie - każdy jest inny, każde małżeństwo indywidualnie odkrywa swoją seksualność. A świat? Są różne tradycje, dziedzictwo kulturowe, więc nie można narzucać w tak intymnej materii jednakowych rozwiązań dla wszystkich. Nie oznacza to jednak, że jest za relatywizmem moralnym. Absolutnie nie.
„Normą” powinna być nasza wiara, relacja z Bogiem, skupienie się na oddawaniu czci „w duchu i prawdzie”. Mówimy tutaj o małżeństwach chrześcijańskich, czyli takich gdzie mąż i żona mają osobistą relację z Bogiem, dla których Jezus jest Panem i Zbawicielem. To determinuje wszystkie aspekty naszego życia, włącznie z seksualnością. Czy nasz Ojciec nie cieszy się kiedy małżonkowie w wolności i radości obdarowują się pocałunkami, pieszczotami i najbliższym jaki może być tu na ziemi zbliżeniem ciała i ducha? W seksie małżeńskim jest coś z boskości. Biblijna „Pieśń nad Pieśniami” pięknie to przedstawia.
Tak więc, moim zdaniem należy stawiać na edukację (dobrze pojętą, opartą o rzetelną naukę) i dojrzałość chrześcijańską. Wówczas nasz wysiłek skupiony zostanie na rozwijaniu wiary, relacji z Bogiem, małżonkiem, z dziećmi. „Sprawy techniczne” w seksie są oczywiście istotne, ale nie najważniejsze. Można i trzeba o nich dyskutować. W temacie rozmowy - moim zdaniem, małżonkowie, którzy mają już kilkoro dzieci, mogliby używać prezerwatyw, kiedy pojawienie się kolejnych dzieci byłoby dla nich bardzo trudne - wychowawczo, psychicznie czy materialne. Takie sytuacje zawsze będą indywidualnym wyborem małżonków, nie da się ich zapisać w przepisach. Potrzeba więc dojrzałego, odpowiedzialnego człowieka. Z tym wiąże się nauczanie, katechizacja, ale to szerszy temat na inną wypowiedź.
Z żoną mamy ponad 35 letni staż małżeński, czyli można domyśleć się, że jesteśmy w wieku koło 60-tki 😊 Seksualnie wciąż jesteśmy aktywni i bywa wesoło. Pewnie jak zdecydowana większość małżonków katolickich i my mieliśmy wiele dylematów moralnych. Bywało różnie, ale staraliśmy się stosować NPR. W praktyce ta metoda czasami była pomocna, ale nie zawsze się sprawdzała. Kobieta ma swój cykl i kiedy ma dni płodne to ma też ochotę na seks. Wydaje się naturalne, aby właśnie w takim czasie dochodziło do zbliżenia, aby zarówno mąż i żona czerpali z tego jak największą radość. Nasz seks przez lata ewaluował, ale widzimy jak bardzo buduje nasz związek, umacnia go. Z naszego „kochania” narodziło się 4 wspaniałych dzieci 😊, dziś już dorosłych, myślę, że szczęśliwych i odpowiedzialnych. Pozdrawiam
Jesli Kościół w swej nauce sie zmienia, to bardzo powoli. Hierchowie nie chcą dostrzec, ze my juz dawno sie zmieniliśmy. Dowodem na potrzeby zmian, są dla mnie historie życia mojej babci i jej sióstr. Wszystkie miały kilkanascioro dzieci. Kazda pochowaka kilkoro. Kochały, ale nie mialy czasu dla dzieci, ani możliwości aby odpowienio o nie dbać. Musiały ciezko pracować w domu i w polu, a w nocy oddawac sie swoim mężom. Nie chciały kolejnych dzieci, Wiecej dzieci oznaczalo biedę. Najwiekszą, kiedy na raka umarl moj dziadek. Niech mi tu ktos powie, ze to bylo piekne życie...???
@@dorotabush6160 To raczej kwestią świadomości, czym jest małżeństwo że strony obojga małżonków (bardziej męskiej strony) niz nauczania Koscioła....
@maxiemme2272 oczywiście, mężczyźni mieli tu znaczącą rolę, proszę jednak, nie zapominajmy, że kosciół ze swoją nauką wplywa na nasze postrzeganie i rozumienie świata, szczególnie jesli pewne zachowania czy "wątpliwe wartosci" obwarowuje zakazem, nakazem i groźbą grzechu "nie do wybaczenia". Jestem na tyle dojrzała, że z lekcji religii pamiętam straszenie Bogiem, a nie naukę o miłości i miłosierdziu. Dopiero teraz dowiedziałam się, że 6 głównych prawd wiary, które wbijałam na pamięć są elementem tzw małego katechizmu dla "niepiśmiennych" co by im ułatwić rozumienie zasad. Pozdrawiam Wigilijnie:)
@dorotabush6160 To, jaki obraz Boga mamy nie zależy tylko od lekcji religii, ale przede wszystkim od sposobu w jaki wiarę przekazuję nam najbliższą rodzina...I z wychowania- grzeczny/niegrzeczny, wina- kara... Bóg jest kimś realnym, obecnym, konkretnym, albo folklorem. Nikt nie trzyma tajemnej "wiedzy" Dla piśmiennych i nie piśmiennych. Główne prawdy wiary są prawdą. 10 przykazań Bożych nam służy i nie jako policjant, ale drogowskaz dany przez Tego, który najlepiej zna naszą "instrukcję obsługi". Można wyszukiwać coraz to nowe kruczki prawne, żeby usprawiedliwić siebie na wiele sposobów, tylko to jest strata czasu. Jeśli nie rozumiesz, poszukaj ludzi, którzy tak żyją...a zapewniam Cię, że sam zapragniesz życia zaufaniem Bogu do końca dla siebie! ua-cam.com/video/slfEPBaZJLw/v-deo.htmlsi=z60AUwQhFbxEu1OI
Pod powyższym świadectwem podpisuję się obiema rękami. Moja historia jest niemal identyczna, tylko inna wspólnota, inny rodzaj zagrożenia ciąży (i życia mamy), ten sam szczęśliwy finał...
@@dorotabush6160 Uwzględnijmy jeszcze fakt, że Bóg i Jego przykazania się nie zmieniają....niezależnie od tego, jaki obecnie "wiatr" wieje w Kościele!
@@maxiemme2272 Właśnie, nie ma przykazania o antykoncepcji. ;)
Bardzo ważny temat i dobry podcast! Na decyzję Jana Pawła II wpływ miała Wanda Pułtawska. W wielu trudnych sytuacjach małżeńskich faktycznie ścisłe trzymanie się zakazu stosowania antykoncepcji powoduje , że gubi się w tym wszystkim człowiek i dobro małżeństwa. Bardzo ciężko znaleźć mądrego kapłana, który mądrze w takiej drodze poprowadzi. Sama przeszłam tą drogę i doszłam do takich samych wniosków jak ksiądz i bardzo cieszę się , że to wreszcie głośno wybrzmiało. Na koniec rozeznawania w takich sytuacjach trudnych małżonkowie muszą podjąć decyzję w sumieniu, ale ciężko to od kapłanów usłyszeć. Dziękuję za to, że jesteście 😊❤
I warto tez znac historie Pani Wandy. I jej podejscie do seksualnosci i jej rozumienie seksualnosci. Warto znac podstawy na jakich pewne decyzje papieskie sa podejmowane. I zastanowic sie, czy byly to przeslanki, ktore dzis uznalibysmy za sluszne...
@@noligray5828zawsze będzie trochę wątpliwości co z Ducha Świętego a co z człowieka
@@noligray5828 co masz na myśli? jakie to były przesłanki?
Dziękuję za dotykanie tabu w KK.
To jest odwaga ojca prawdziwa i jednocześnie wielka wrażliwość. Być w ciele prawdziwie z duchem i cielesnością, możliwie blisko małżonkowie. Bardzo się cieszę z tego spotkania i gratuluję odwagi. Ojcze jesteś wielki!
Sama nie mam dzieci. Jednak od wielu moich znajomych będących w KK słyszę o tym trudzie, np. W momencie depresji poporodowej i leķu przed kolejnym dzieckiem w kwestii materialnej itp. Potrzeba zmian w KK w tej kwestii, na pewno mentalnych.
Poruszyliście ważny temat!❤
Podziękuj rodakowi JP2. On nałożył taki metalowy krzyż małżonkom praktykującym katolikom..
@@gwosc100 raczej zaczął luzować zasady, bo choćby pozwolił na przystępowanie do Komunii małżonków w powtórnych związkach, jeśli nie będą współżyli. Nie oceniam czy to dobrze, czy źle, ale myślę, że w jakiejś mierze od JPII zaczęło się luzowanie sztywnej moralności seksualnej.
@@Izabela_Wojtal żadna rewolucja.. pozorne luzowanie, bo seksualność nadal trzymana na wodzy przez biskupa. Zastanów się i poczytaj jak kobiety były i nadal są traktowane w kościele. Pozornie nazywane niewiastami itd, ale wydźwięk jest jednoznaczny i sprowadzający do usługiwania, rezygnowania z siebie i zadowalanie mężczyzn
Bo księża (ale też sami ojcowie)często nie wiedzą o tych trudnościach. Sprzedaje nam się urocza reklamę ciąży, porodu czy rodzicielstwa a później wielu doznaje szoku.
@@gwosc100duża zasługę miała pani Półtwaska, która nie była zbytnio dobrą matka jak i żoną. A przynajmniej ja bym nie chciał mieć takiej matki czy żony
Dostałem Odpowiedź od Was na Wieloletnie Zmagania się w tym temacie .Dziękuję Wam ❤
Podam przykład mojego małżeństwa. Mamy dwójkę dzieci (jedno już dorosłe). Trzy lata temu okazało się że moja żona ma niewydolność serca. W tej chwili przy życiu trzymają ją tabletki. Nie może mieć dzieci bo albo leki zabiją dziecko, albo odstawienie leków zabije żonę i dziecko. Niestety ale antykoncepcja stała się koniecznością.
polecam model Creighton. rozpoznać fazę niepłodności bezwzględnej i współżyć tylko w tej fazie (można potwierdzić badaniem progesteronu). wówczas nie będzie żadnego ryzyka utraty życia.
Z modlitwą
jak się poczyta amoris laetitia to możemy dojść do wniosku że prawo służy miłości a nie na odwrót i że ślepe trzymanie się litery prawa jest formą faryzeizmu któremu Jezus się sprzeciwiał i wskazywał na prymat miłości
Tylko że Jezus mówi na przykład: Idź i nie grzesz więcej. Nie mówi: to prawo jest glupie znieście je
Mówi: ani jota nie będzie zmieniona przyszedłem wypełnić prawo a nie je znieść. Mam wrażenie że ludzie często chcieli by zniesienia sprzeciwu kościoła wobec antykoncepcji argumentując właśnie ze Miłość ważna nie prawo itp zamiast spojrzeć bardziej całościowo że potrzebujemy by wielu ludzi było chętnych zgodnie z naturą mieć dzieci i w ten sposob tez wzrastać jako ludzie a wyjątki nawet jak czasami są to trzeba z nimi ostrożnie by były właśnie wyjątkami a nie norma.
@piotrszczerbinski2338 to chyba wszystko zależy (zwłaszcza jak jest się zwolennikiem relatywizmu moralnego) bo trzeba się zatrzymać i zapytać o jakim Prawie mówi Jezus - czy chodzi o prawo ludzkie (np sprzeciwił się rozwodom na które przyzwalał Mojżesz - Mt5:18 vs Mt19:8) czy chodzi o Prawo Boże i też można się spierać czy 10 przykazań ma prymat nad Prawem Miłości Boga i Bliźniego .. i czy w niektórych przypadkach Miłość znosi prawo - Mt12:1-14...
@marekauk3758 niektórych to ważne słowo bo ludzie mają pokusę robić z wyjątkow normę
@@piotrszczerbinski2338 zbrodnia używania kwantyfikatorów wielkich leży po obu stronach barykady - obie strony lubią nadużywać słów takich jak "zawsze" i "nigdy" i zawsze (😅) są ofiary tech zbrodni..
@marekauk3758 wielkie kwantyfikatory nigdy nie są dobre... hm zaraz może jednak są wyjątki :)
Chorowałam 5 lat na chorobę przy której nie dało się niczym określić dni płodnych..tak się zdarza
Mamy dzieci i dzieci i obydwoje z żoną czujemy, że w naszej sytuacji nie podołamy większej ilości. W teorii moglibyśmy stosować naturalne planowanie rodziny, zgodnie z nauką Kościoła. Ale Kościół nie bierze pod uwagi bardzo ważnej rzeczy, mianowicie libido kobiety jest często największe podczas owulacji, czyli wtedy kiedy seksu uprawiać nie wolno. Raz że to krzywdzące względem kobiety, bo niejako odmawia się jej przyjemności, a dwa, że to właśnie w tym okresie dzięki największej namiętności najbardziej się do siebie zbliżyć.
No i warto dodać, że przy małżeństwach z dziećmi to wcale nie jest tak łatwo znaleźć czas i chęć. Czesto czlowiek nie ma czasu, okazji i siły, a wprowadzając dodatkowy czynnik w postaci cyklu kobiety może sprawić, że udany stosunek, który zbliży i da przyjemność zarówno żonie i mężowi, a dodakowo nie będzie ryzykiem kolejnej ciąży może przypaść kilka razy w roku.
@@krzysztofkrzysztof7074sprawdź sobie skuteczność wszystkich metod bo głupoty piszesz. NMP rodziny sprawdzą się pod warunkiem regularnych cykli i to nie zawsze chyba że w połączeniu z inną metodą
To chyba nie ja potrzebuję doczytania. W objawowo-termicznej (np Rotzer) przecież mierzymy temperaturę i śluz, i na podstawie tego wyznaczamy moment owulacji. Zawsze gdy chce się dyskredytować NPR (czy tam jak kto woli MRP) podaje się jakieś zarzuty skierowane do kalendarzyka, tylko że metoda Rotzera to kompletnie inna metoda. Możesz mieć nawet na zmianę cykle 25, 30, 35, 40 dni i wciąż nie wpływa to na skuteczność bo nie ma prawa mieć, tu mierzymy objawy i temperaturę.
@@krzysztofkrzysztof7074npr ma tylko jedną zaletę - jest naturalna. Za to poza tym, ma same wady: ogromny stres, wielkie ryzyko niechcianej ciąży, brak bliskości. Koszmar. Ja nigdy nie chciałam mieć dzieci i mieć nie będę na pewno, a mężczyźni nie maja prawa wypowiadać się na takie tematy.
@@AnDZ86to chyba mówi osoba która nigdy tych metod nie stosowała. Npr może być skuteczny niezależnie id długości cyklu. Inna sprawę jest jakim kosztem małżeństwo osiągnie te skuteczność. 😢 Bo nieregularne cykle z npr to może być katorga. Ale skuteczność... jak najbardziej nadal jest
Dziękuję za poruszenie tego tematu. Dla mnie jest ważny i od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad podejściem kościoła.
Dla mnie to jest dosyć proste. Liczy się duch prawa, a nie litera prawa. Mówi się nawet, że litera zabija, a duch daje życie. Jeśli para rozeznaje, że dla dobra rodziny, powinna sięgnąć po antykoncepcję, to niech tak robi i nie oczekuje, że ktoś rozezna to za nią. Byle to rozeznawanie było uczciwe.
@@anetabatko8138 W punkt
👍
Uczciwe, czyli jakie? Uczciwość względem prawdy? Czyli trzeba by powiedzieć jaka jest prawda o antykoncepcji, a tutaj w rozmowie nie zostało to powiedziane. Dużo było "nie rozumiem", "nie wiem", itp... radzę jednak poszukać prawdy nt antykoncepcji.
Bardzo dziękuję za tę mądrą rozmowę i nadzieję dla wszystkich,którzy chcą wiedzieć więcej i coraz bardziej kochać:)
Bardzo ważne zdanie z pisma św. :"duch ożywia, a litera zabija". Mam wrazenie , że papież często rozważa to zdanie. Obyśmy zobaczyli szybko owoce tych rozważań .
Dzięki za podjęcie tego tematu!
Niestety wiele osób cierpi z powodu podejścia kościoła... Nie zawsze da się rozpoznać płodność, np w okresie karmienia piersią lub przy nieregularnych czy bezowulacyjnych cyklach. Niektórzy mają " fałszywie " płodny śluz cały czas i nie da się określić dni plodnych i niepłodnych. A nie zawsze decyzja na kolejne dziecko jest dobra w danym czasie.
Ludzie mają dzieci z niepełnosprawnościami i różne sytuacje. Nie można oczekiwać żeby zawsze chcieli mieć dzieci więcej. A npr nie zawsze działa , np ze względów zdrowotnych, nie u każdego niestety.
Dziękuję,dobry temat..
Zgadzam się z księdzem,slucham uważnie, Ci którzy są w tzw.poradnich nie do końca są na tyle dobrze przygotowani ,aby to prowadzić,osoba prowadząca czy osoby prowadzące każdy temat czy jakieś trudności osób przychodzących nie zawsze są w stanie dobrze rozeznać bez pomocy księdza ( wszyscy muszą dbać o solidną wiedzę będący blisko Boga ,sakramenty) rozeznawać,a wiem że można z pomocą Bożą, każdy człowiek to odrębna jednostka , mądry ksiądz Boży ksiądz,czy osoba świecka z pomocą łaski Bożej da radę w każdej przestrzeni życia człowieka ,nie bać się ,a zadbać o swoje życie w łączności z P.Bogiem,tak tu jest przestrzeń,a potem pomocą służyć będącym w potrzebie,to tak w wielkim skrócie... pozdrawiam serdecznie 🥰,zP.Bogiem
Pan Bog powiedzial do kobiety i mezczyzny "idzcie i rozmnazajcie sie" - ale nie powiedzial im jak i kiedy maja sie rozmnazac, ile dzieci mają miec... dotyka mnie to ze nauki dla malzenstw opieraja sie za bardzo na nauczaniu jak poprawnie uprawiac seks w zwiazku a nie ucza np jak pokonywac kryzysy , jak zarzadzac wspolnymi pieniedzmi, jak rozmawiac z dziecmi, gdzie sie udac jesli beda problemy w malzenstwie... ingeruje sie za bardzo w ta sfere. A jest powiedziane w KK ze malzenstwo ma. "miec tyle dzieci za ile jest w stanie wziac odpowiedzialnosc". Wpedzanie ludzi w poczucie winy ze realizują swoją milosc i potrzeby w seksie w malzenstwie , oddala ich bardziej od siebie i od Boga bo czuja sie niegodni bycia z Jezusem
To juz lepiej w ogole byloby nie wchodzic w malzentwo skoro malzenstwo ma.byc ciaglym strachem przed popelnieniem grzechu ciezkiego i byc ciagle na niego narazonym. Tylko nie bycie w malzenstwie nie sprawia ze znika potrzeba bliskosci czulosci i realizowania sie w seksie. Zatem chyba tak to Bog zamierzyl ze to jest, jedynie osoby ktore wybieraja zycie z Bogiem zamiast z druga osoba moze inaczej sobie z tym radza
Oby było więcej ludzi tak myślących!
Genialny Ksiądz ,takich kapłanów potrzeba❤
Dzięki za tę rozmowę. Pozdrawiam.
Myślę, że problem tych decyzji (nie ważne czy dotyczą współżycia czy innego tematu ), w ogóle podejmowania jakichkolwiek decyzji w oparciu o wiarę i Kościół jest dlatego, że sam Kościół nie uczy/ nie mówi/ nie pokazuje jak budować prawdziwą relację z Bogiem ale w głównej mierze skupia się na literze prawa. I to powoduje, że człowiek skupia się na tym prawie i przepisach, a nie na samej wierze i poglebianiu relacji z Chrystusem.
Tak! To jest dla mnie też trudne w momentach, kiedy nie zgadzam się z jakimś aspektem nauczania KK czy ze stanowiskiem, które może nie jest oficjalne ale jest głoszone przez wielu księży. Mam w sobie ogromny lęk czy mogę zaufać mojemu sumieniu i intuicji, bo z jednej strony wiem o prymacie sumienia, a z drugiej... z drugiej jest "2000 lat tradycji", oskarżenia o relatywizm i lęk, że "zło ukrywa się pod postacią dobra"
W punkt!
Potrzebny temat do obgadania❤miło się was słuchało
Brawo dla prowadzącego, bardzo dobrze poprowadzony wywiad
Sytuacje zyciowe... zdrowy rozsadek malzonkow ..dziekuje
Dziękuję za ten temat, który jest bardzo ważny i niezwykle trudny do przejścia pewnie przez wiele małżeństw. Niestety brak jest tak jak mówiliście wsparcia w tym kierunku i wielu nie ma na tyle zawziętości by samemu go rozwiązać bez szkody dla małżeństwa. Na pocieszenia tych co drążą temat jest możliwe znaleźć nawet poza wielkimi miastami towarzysza duchowego i spowiednika który pomoże. Może trwa to niekiedy lata ale jest możliwe. Naprawdę od prostego księdza na wsi można usłyszeć nawet jeszcze lepsze zrozumienie i radę niż tu ale nie mogę tu się tym dzielić bo każdy jest inny. Warto szukać porady i w szczerości pytać pierwsze Boga a potem ludzi bo naprawdę się da. Dziękuję i pozdrawiam.
Jeśli kobieta ma 50+ i jest plodna!!!! to naprawdę trudno zrezygnować z antykoncepcji. Ciąża może się bardzo źle skończyć i dla dziecka, i dla matki. Temat jest niezmiernie trudny.
Nie jest w ogóle trudny. Nie chcesz dziecka - zabezpieczasz się.
@@AgnieszkaStock ja jeżeli będę płodna po 50 rż albo kolejna ciąża będzie zagrażała mojemu życiu, to zapłacę za usunięcie jajowodów, choćbym miała za granicę jechać. Mam to już w głowie poukładane i jestem przekonana, że Pan Bóg się o to nie pogniewa.
Temat bardzo ważny.Dziękuje❤😊🍏
Jak wspaniale, że ten temat został podjęty! Oby z Bożą pomocą Kościół dojrzewał w głębszym poznaniu zamysłu Boga odnośnie seksualności.
A propòs wątku problematycznego wsparcia duszpasterskiego osób z mniejszych miast i wsi. Gdyby byli towarzysze duchowi gotowi udzielać wsparcia online - mieć dyżury w określonym czasie w określone dni, kiedy można się umówić na rozmowę online - to byłby sztos! Towarzyszenie duchowe to nie spowiedź, więc chyba dałoby się to z grubsza odbywać w tej formie, a w ten sposób osoby z miejsc, gdzie normalnie by tego nie mogły uzyskać, miałyby wsparcie w rozwoju. Bóg chce mieć synów, a nie niewolników, niezależnie od tego, gdzie mieszkają.
Bardzo madre patrzenie na seks w malzenstwie. Moim zdanie. Za duzo jest obostrzen w nauczaniu seks w malzenstwie dla malzonkow staje sie pozniej wiekszym poblemem niz radoscia, bo trzeba sie dostosowac do regul ze mozna sie kochac tak albo inaczej albo wtedy i wtedy . Seks ma byc z szacunkiem do malzonka ale ma byc radodcia i wyrazaniem milosci a nie tylko stresem czy to juz grzech czy jeszcze nie, czy isc do Komunii czy juz nie mozna bo seks sie nie skonczyl w drogach rodnych... ponizajace nawet ze malzonkowie musza pozniej isc do ksiedza i mu sie spowiadac z tego. Nauczanie przedslubne powinno byc takie ze malzonkowie maja siebie szanowac ,swoje dzieci, przyjmowac dzieci jesli juz sie pojawia , ale przede wszystkim kierowac sie miloscia i szacunkiem. I uczyc tez jak zd soba w malzenstwie rozmawiac, jak rozwiazywac konflikty... moim zdaniem nieraz wiecej i czesciej grzeszy sie w relacjach pycha, obrazaniem siebie, niz samym seksem. Rzeczywiscie malzenstwo w optyce samego seksu i prokreacji jawi sie jako stan w ktorym grozi nam tylko sam grzech, przez co trzeba uwazac ciagle zeby nie zgrzeszyc.
Jak tu nie być rozczarowanym i wkurzonym na nauczanie Kościoła... oczekiwałabym więcej zrozumienia dla osób, które je odrzucają po tym jak zryło im psychikę i rozwaliło małżeństwo 😢
Morał z tego taki nie osądzać nikogo ,bo nie mamy takiej władzy i mądrości.
❤❤ dziękuję za tę rozmowę!
Ciekawy temat również dla małżonków koło 50. Nie wszystkie kobiety przechodzą menopauzę zaraz po 40. Dziecko w wieku 50 lat, o tym też się nie mówi. Dziękuję za tą rozmowę❤.
A bylby to ciekawy temat to rozmowy. Moim zdaniem, jesli to dziecko kochane i chciane, to super. (Calkiem sporo dzieci ma duzo starszych tatusiow i nikt sie nie czepia, wiec dlaczego wiek mamusi jest problemem?) Z drugiej strony przeraza mnie ilu ludzi ma dzieci z poczucia obowiazku, i zeby nie miec grzechu stostowania antykoncepcji... Czy czlowiek powinien przychodzic na swiat bo jego rodzice poczuli sie w obowiazku go splodzic? Czy to dobra motywacja?
@@noligray5828super by było by wszystkie dzieci ba wszyscy ludzie byli kochani i warto do tego dążyć a jeszcze lepiej by jednocześnie społeczeństwo nie wymieralo bo mam wrażenie że często efektem ubocznym braku presji społecznej jest to że dzieci jest mało. Potrzebujemy mądrych działań by nie było ani tak że społeczeństwo jest tylko gdy jest presja a zanika gdy jej nie ma tylko by wielu ludzi wybierało kochać gdy mają na to warunki w sensie nie mają skrajnych przeszkód.
@@noligray5828 Anita Sokołowska to jest jakaś jurorka z "top model" urodziła chyba przed pięćdziesiątką pierwsze dziecko
@@noligray5828 a Karol Strasburger chyba miał 78 lat jak został ojcem któregoś dziecka z kolei takie rzeczy się zdarzają
Mam 41 lat i dwójkę malutkich dzieci (1 i 3 lata) . Po ostatnim porodzie zaczełam chorować na nadciśnienie.Dla organizmu w tym wieku dwa porodu to bylo zbyt duze obciazenie. Trzeba tez pomyślec o dzieciach ktore bedac nastolatkami beda mialy rodzicow w wieku dziadkow a moze juz ich nie bedzie na swiecie. Mialam ogromny dylemat ze wspolzyciem , bo oboje z mężem wiemy ze kolejna ciaza to w naszym przypadku nieodpowiedzialnosc. Dziekuje za rozmowę, tak bardzo ważna!!!
Miłość i łaska buduje na naturze❤
Jeszcze dodam- czy to nie jest nakladanie na ludzi ciężarów, ktorych sami nie mogliby uniesc? Chodzi o całkowity zakaz antykoncepcji bez względu na sytuację danego małżeństwa. Ideal jest poekny,wzniosły, Bogu dzięki ze wielu małżeństwom sie udaje tak zyc. Ale ile małżeństw, tyle sytuacji...
Dwa znajome małżeństwa, które chwaliły się świetnym zastosowaniem metod naturalnych, okazały się ... bezpłodne. Jednym w końcu udało się mieć dziecko, drugiemu małżeństwu nie.
@@joannajoanka3672to podobnie jak małżeństwo pulikowskich.
NPR jest całkiem dobre na początku małżeństwa, ale jak już się pojawia dzieci, jak zdrowie zaczyna szwankowac, coraz mniej mamy czasu i więcej obowiązków to już tak kolorowo nie jest.
Bóg nikomu antykoncepcji nie zabrania. Nie nakazuje też mieć dzieci. Zamiast słuchać księży poczytać pismo święte. Tam wszystkie odpowiedzi się znajdą
Bardzo pocieszające:... potrzeba ma być zrealizowana, ale warto zachować otwartość na sposób jej realizacji... uznaje moje potrzeby, bo są ważne i zastanawiam się w jaki mądry Boży sposób mają być zrealizowane... Bardzo budująca i pożyteczna zachęta.Dziekuje.
Bardzo doceniam, ze Ksiadz potrafi powiedziec NIE WIEM ❤️❤️❤️
To jest DRAMT. Dramat tego księdza i milionów ludzi!!!
Dziękuję za podjęcie tematu😊 Polecam książki Magdaleny Kleczyńskiej😊
13'46 "nie rozumiem [czesci nauczania humane vitae]" - to jest coś nowego!!! Z Mezem czytalismy, dyskutowalismy, chcielismy dyskutowac na zewnątrz zestawiając nasze doswiadczenie z tym wznioslym językiem. I zazwyczaj konczylo sie na tym "to jak nie rozumiesz to przeczytaj jeszcze to i tamto". Nikt nie uznawal, ze moze jednak nasze intuicje mają sens i że nie chcemy podejmowac waznych decyzji o zyciu intymnym poprzez wciskanie się teoretyczne ramy, ktore nie przystają do naszego doswiadczenia. Przestalam liczyc na zrozumienie mojego "nie rozumiem" a tu prosze - mila niespodzianka!
Ks. Dariusz tez nie rozumie, więc spotkaliście się przy "nie rozumieniu" a nie zrozumieniu 🙂radzę szukać zrozumienia dalej
@@chyraski Czasem wystarczy po prostu nie czuć się samotnie w swoim "nie rozumiem".
@@teresalichota1743 Hej, "nie czuć się samotnie" to jest pogłębienie czegokolwiek? Nie czuję się samotnie, bo mój "pasterz" nie rozumie, tak jak ja? Hej!? Czy naprawdę o to chodzi żeby się poczuć dobrze?
@@chyraski Trudno to ująć w komentarzu pod filmem, gdybyśmy się spotkali i pogadali to może byśmy przybliżyli do siebie nasze punkty widzenia. Ale tu chyba nie ma sensu odpowiadać literalnie na pytanie. Hej! Pozdrawiam!!
@@teresalichota1743 chętnie, bo jednak liczyłem na podjęcie tematu w podkascie a nie na rozmywanie tematu. Jeśli chcesz pociągnąć rozmowę dalej skontaktujmy się na priv i pogadajmy bo może to będzie z pożytkiem doczesnym i wiecznym?
Oglądalam kiedys film Mary's Land - Ziemia Maryi. Byl w tym filmie wątek swieckiego 'misjonarza' który na niebezpiecznych przedmiesciach gdzies w Ameryce Poludniowej szedl do dzielnicy gdzie pracowaly prostytutki, i odmawial z nimi rozaniec . Te prostytutki, mimo ze nie mialy mozliwosci zrezygnowac ze swojej profesji, dawaly swiadectwa jak Maryja realnie dziala w ich zyciu, ze doswiadczaja jej matczynej milosci , ze sie modla.do Boga za jej wstawiennictwem. I to mnie tak uderzylo ze Bog nie ma naprawde wzgledu na osobe, a jesli ktos jest daleko od Niego to i tak Bog sie zniza do grzesznika..a my w Kosciele katolickim nie umiemy otworzyc sie na milosc Boga i nie umiemy bydowac z nim relacji, bo zamiasy zapraszac.Go do swoich spraw.i zycia, skupiamy sie na tym.np zeby nauczyc sie NPR i stosowac tej metody literalnie bo w przeciwnym wypadku nie czujemy sie godni Bozej Milosci. Nie wiem, poplątane to jest dla mnie. Grzech oczywiscie jest grzechem, ale gdzie jest napisane w Biblii jak malzonkowie maja sie kochac , a jak nie ? Jest przykazanie : nie cudzoloz. A dwa najwazniejsze : Kochaj Boga. Kochaj Ludzi.
Dziękuję za ten komentarz. ❤️
''Obejrzałem wczoraj reportaż Gutowskiego. Wiedziałem od kilku lat, że Wojtyła wiedział (choć nie mogłem o tym mówić) - moja hipoteza (nie mam dowodów) jest taka, że był obiektem „admiracji” Sapiehy i że być może w związku z tym był zdysocjowany (posługiwał się dysocjacją jako mechanizmem obronnym czyli że miał jakby dwie części w swojej osobowości, czyli że nie był zintegrowany i na zewnątrz komunikował się jedną z części) - uciekł w obsesyjność narracji o „teologii ciała” aby nie skonfrontować się z samym sobą i własną seksualnością oraz własnymi wyborami, które widać u Gutowskiego. Ekspresja tej „świętej” części wzmacniała idealizację Wojtyły - przez co nam dziś trudno mieć zintegrowane spojrzenie na obiekt bez rozszczepienia na jedynie dobre aspekty lub jedynie złe.
Dysocjacyjna „ślepota” Wojtyły była - być może - jak u Szawła/św. Pawła sposobem poradzenia sobie z własną przeszłością.
Pacjent niezintegrowany rozszczepia grupę terapeutyczną. Podobnie teraz JP II będzie jeszcze bardziej rozszczepiać na tych, którzy będą go idealizować a dewaluację pomieszczą we „wrogach” Kościoła i na tych, co będą go dewaluować („bestia z Wadowic”) a idealizację umieszczać gdzie indziej. Potrzebujemy jakiegoś rodzaju „psychoterapii” by jako naród (niekoniecznie wspólnota wierzących) sobie z tym poradzić.''
prof Krajewski-Siuda, psychiatra i psychoterapeuta.
Świetną rozmowa!
Ja na przyklad jestem w takiej sytuacji, że nawet nie wiem od czrgo zaczac. Od lat choruje na depresje i zaburzenia lękowe. Jako 19 latka bylam z chlopakiem, który wykorzystywal mnie seksualnie. Pierwszy raz kiedy się upilam niestety na imprezie. Nie chciałam, czułam się potem pusta, odcięta od swoich emocji. Potem sie na to zgadzalam bo nie umialam odmówić, chcialam byc kochana, wazna, zauwazona, czesto byl alkohol, a kiedy chcialam to przerwać to mnie szantażował ze cos sobie zrobi. Pamiętam jak jechaliśmy na ślub jego kuzyna i tam była opcja że dla gości są pokoje w hotelu, oczywiście on chciał i załatwił dla nas. Ja miałam w głowie wtedy tylko myśl że znowu to będzie. Ostatecznie sam mnie porzucił po jakimś czasie. Bylam wolna. Pozniej spotkalam mojego meza, byliśmy razem przed ślubem jakieś 5 lat i przed slubem mieszkalismy u moich rodzicow (2 pokojowe mieszkanie). To może trwało z rok, dwa lata. Potrzebowałam go, mialam tylko jego, tylko z nim moglam sie dzielic tym co mi jest, chorowalam wtedy takze na depresje i zaburzenia lękowe.
Na spowiedzi przed ślubnej wyszlo że ze sobą mieszkamy i ksiadz stwierdził, że gorszymy sąsiadow tym i dopoki moj przyszły mąż sie nie wyprowadzi to nie da nam rozgrzeszenia. Bylo to straszne doświadczenie, płakaliśmy i zachodzilismy w głowę co zrobić bo chcemy przystepować do komunii i dostać rozgrzeszenie. Nie wspolzylismy przed slubem. Wyprowadzil sie z powrotem do swoich rodzicow. Nie mieszkalismy razem. To bylo trudne, mysle ze pewne rzeczy popsulo. Co wiecej pozniej rozmawialam z innym ksiadzem i on mial na to inne spojrzenie - wg niego my nikogo nie gorszylismy, ze jesli sasiedzi cos sobie wyobrazali, ze mieszkajac razem wspołzyjemy to oni sami siebie gorszyli. Nie my ich. I nie widzial nic zlego w tym, ze mieszkalismy razem, zwłaszcza ze z rodzicami na 2 pokojowym mieszkaniu.
I tutaj juz jest rozbieznosc ze kazdy ksiadz moze powiedziec cos innego i jak tu przyjsc z jakims problemem, dylematem. Mam chodzic do roznych i tam gdzie jego zdanie pokryje sie z moim to go posluchac? Bo inny moze mi zle doradzic.
Dzisiaj jestesmy 8 lat po slubie, jestem po terapii, ale wciaz choruje. Na terapii wyszlo ze bylam gwalcona przez mojego bylego chlopaka. Ja wciąż czuję się trochę winna. Psychoterapeutka konsultowala to z innymi i ze swoim superwizorem. Do dzisiaj ma to wplyw na nasze pożycie seksualne w malzenstwie. Co wiecej, bedac swiadoma ze mam wiele do przepracowania traum, peoblemow natury psychicznej nie chce po prostu powolywac na swiat dziecka. Nie dopoki nie uporam sie ze soba. Bo nie chce skrzywdzic dziecka, przekazac traum. Uwazam ze to dojrzale podejscie. Poza tym od 8 lat po slubie niewiele razy ze soba wspolzylismy - to jest problem bo oddala to malzonkow od siebie. I co np wg takiego ksiedza powinnismy robic w tej sytuacji? Nie kazdego stac na seksuologa, psychoterapeute od par itp. Nas w tym momencie na pewno nie. I jest to bolesna sprawa, bo wiadomo ze pragnie sie tej bliskosci, ale sa kwestie ktore nam ją utrudniają. Ale nawet gdybysmy sie o nią postarali to nie jest dobry czas na dzieci z ww przyczyn. A poza tym raczej bysmy sie chcieli nacieszyc tez tą bliskością bez lęku, że skończy się to ciążą na ktotą nie jest dobry czas, gdyby już nam sie udalo.
Bardzo jestem ciekawa co ksiadz by powiedzial na taka historie?
Pozdrawiam
Człowiek musi słuchać Boga we własnym sercu !
bo to jest ,,izdebka" do modlitwy i rozmów ze Stwórcą.
Wierzę, że Bóg, który jest źródłem wszelkiej Miłości jest blisko Ciebie i wkrótce Cię uzdrowi ❤ Miej ufność w Jezusie i szukaj Jego słów dla Ciebie.
Ps. Napisz proszę skąd pochodzisz?
Dzięki! Fajny przykład nie wylewania dziecka z kąpielą i dla mnie, paradoksalnie, zachęta do większej ostrożności w moich decyzjach. Pozdrawiam serdecznie obu Rozmówców 👋
Zaczęłam słuchać i poczatek byl ciężki ale widzę ze, ksiadz próbuje dobrać odpowiednie słowa 😊😂 super dziekuje za bardzo na czasie potrzebny wywiad
Jesteśmy z mezem 22 lata malzenstwem i dzieki życiu z Bogiem naze życie seksualne również sie zmieniło bo pytamy Pana a, On tak pięknie odpowiada w Piśmie świętym na, wszelkie pytania. Choćby Pieśń nad pieśniami pokazała nam ze seksualność jest piekna i dozwolona kiedy oboje jesteśmy gotowi ze mamy siebie szanować i kiedy ja nie mogę bo, choćby nie mam siły (mamy 3 dzieci) lub wrecz czuje sie obolała po calym dniu wtedy moj maz pamieta, ze ma mnie kochać jak Jezus ukochał kościół i daje mi wtedy duzo szacunku czułości i opiekuje sie mną a, ja wlasnie wtedy widząc jak Maz mnie traktuje otwieram sie na Jego potrzeby ❤
Do tego trafiliśmy na wspaniałego ksiedza proboszcza którego mamy w Parafii i potwierdził i upewnił nas ze w naszej sytuacji rozgrzesza nas w naszej decyzji kiedy i jak bo wie ze Bóg jest dla nas tak ważny ❤
Życzę, aby oczekiwanie na mające się narodzić Dzieciątko przyniosło Pani w tym świętym dniu pokój, nadzieję i radość, a także otwartość na to, co jeszcze dziś może jest dla Pani niepojęte. Życzę z doświadczenia i po przejściach, ale dzięki otwartości na nowo znalazłam w nauce Kościoła wąską drogę do Ojca.
...zbierając doświadczenie i przechodząc przez 5 porodów i wychowując pięcioro dzieci 😊
Można poczytać artykuł Marcina Kędzierskiego w kwartalniku "Więź", pt.: "Co dalej z dyskusją o katolickiej etyce seksualnej". Tego samego autora, również w "Więzi": "Katolicka etyka seksualna; przed drugim etapem rewolucji seksualnej", M.T. Terlikowscy: "Seks w małżeństwie, czyli przyjemność i namiętność koniecznie potrzebne" ("Więź"), Dariusz Piórkowski SJ "Eros, agape i seks" (tamże). Warto też obejrzeć na YT "Czy Kościół boi się seksualności? Jubileusz miesięcznika "W drodze"". Dziękujemy. Szczęść Boże "Pogłębiarce".
Działanie wbrew sumieniu jest grzechem, a to sumienie czasem stoi w sprzeczności z konkretną interpretacją litery prawa. Dlatego jest to tak bolesne dla małżonków. Zgadzam się, że trzeba sprawę rozpatrywać indywidualnie, sytuacji relacyjnych jest nieskończenie wiele.
Chętnie przeczytałbym od wypowiadających się nauczycieli NPR, w jakim są wieku i jakie mieli w życiu małżeńskim najpoważniejsze przeszkody w regularnym współżyciu; mam wrażenie, że to jest dużo ciekawsze niż konsensus naukowy co do NPR, o czym można sobie doczytać.
Przecież NPR, to też antykoncepcja!
Jestem ojcem 5 dzieci (z tego jedno w niebie). Rozumiem i dociera do mnie to co mówicie ale zastanawiam się dlaczego to mówicie? Urodziłem się w 1989 r i wychowywałem w domu gdzie mieszkaliśmy w dwie rodziny z kuzynostwem w sumie 8 dzieci. Na tamten czas niewiedzieliśmy, że my czy nasi rodzice jesteśmy "nienormalni". Okno Overtona w tej materii zostało przesunięte w takie miejsce, że 2 dzieci to max akceptowalny społecznie a mający 3 i więcej dzieci codziennie słyszysz na placu zabaw "no i jak wy sobie radzicie","podziwiam was ja bym tak nie mógł/nie mogła". Niestety ten podkast przybija pieczęć na tym stanie rzeczy. Nie potrzebujemy promocji na antykoncepcje po 4tym dziecku tylko przywrócenia godności rodzicielstwu. Dyskurs internetowy obecnie wgniata rodzine w ziemie. Matki nazywane są Madkami, dzieci bąbelkami i kaszojadami a obraz ojca który wyłania się z tego podcastu też nie napawa optymizmem. Wstańmy z kolan!
Nie - ten podcast nie jest w ogóle o dzietności, a tym bardziej nie piętnuje liczebności ani nie jest promocją antykoncepcji. Podcast przede wszystkim stara się spojrzeć na sytuacje, które nie są łatwe dla małżeństw, którym jeszcze zależy na kościele i jego nauczaniu (bo inne już dawno się tym nie przejmują). W ogóle nie chodzi tu przecież o liczbę dzieci, tylko o sytuacje braku opcji współżycia, kiedy nie można (z różnych powodów) pozwolić sobie na kolejne dziecko, a cele współżycia są dwa, równorzędne - dla przypomnienia. Jeśli Ty możesz mieć 4, 5, 6, i więcej to chwała ci że możesz. Ale wyobraź sobie, że czasem posiadanie dwóch jest bardzo trudne, a posiadanie 5 bardzo łatwe. Nazywanie dzieci bąbelkami albo kaszojadami, to czułe i pełne miłości określenie własnych dzieci. Nigdy nie słyszałem, aby ktoś mówił tak z powodu pogardy do dzieci.
Pan patrzy przez pryzmat swojej sytuacji, jakby inni ludzie i ich problemy nie były ważne. Może te komentujące osoby tak naprawdę Panu zazdroszczą. I po co w ogóle się przejmować takimi komentarzami.
Dziecku trzeba poświęcić czas, a im więcej dzieci tym mniej czasu na każde z nich co wynika z prostego rachunku. Dzisiaj dziecko ma znacznie więcej zagrożeń niż 30 lat temu, po prostu cywilizacja przyniosła nowe, nieznane wcześniej patologie lub nieznane ich natężenie. Zgodzę się że napuszczanie na "madki i bąbeli" jest straszne i szkodliwe, podobnie jak wyzywanie bezdzietnych od lambadziarzy. Pozdrawiam
świetny komentarz, pozdrawia tata 7 dzieci ;)
Ważny głos, tylko pytanie czy żona mogłaby tu go potwierdzić? Czy macie zaangażowanie i obowiązki rozłożone równo między was dwoje? Bo może Ty się dziwisz czemu ludzie pytają jak sobie radzicie, a żona ledwo zipie?
Słuchając tego podcastu odnoszę wrażenie, że wniosek jest taki: czekamy na zmiany w przepisach Kościelnych, a to co jest teraz zapisane, poddajemy własnemu rozeznaniu i sami podejmujemy decyzję. Podoba mi się to jak konkretnie Daniel zadaje pytania i wyłapuje wymijające odpowiedzi księdza i z determinacją dąży do uzyskania odpowiedzi. Ja jestem z tych osób „tradycyjnych”, a jeżeli mam jakiś dylemat dot. przepisów prawa to chciałbym porozmawiać z kimś kompetentnym, osobą zakorzenioną w katolicyzmie, która powie „tak”/„nie”. Trudne są te tematy związane ze współżyciem.
Ja miałam taką sytuację, o której mówicie. Miałam pięcioro dzieci i męża dosyć ostro pijącego, a w ciążę zachodzilam praktycznie w ciągu całego cyklu,❤😊
Tu jest pytanie czy nie powinnaś się całkowicie odseparować od męża?
Bardzo ciekawa rozmowa. Tak sobie myślę o tym, co powiedział o. Darek na temat potrzeby towarzyszenia duchowego (bardziej niż spowiedzi). To taka rozkmina z kategorii makro-reform, więc z zasady wiadomo, że to złożone i trudne, ale ja też takie lubię, więc jednak się wypowiem 😅 Nie wystarczyłoby oczywiście stworzenie formy kontaktu, typu „od teraz w każdej parafii księża mają stworzyć możliwość towarzyszenia duchowego w taki i taki sposób”. Należałoby jeszcze przeszkolić osoby, które miałyby to robić. Nie lubię uogólnień i uproszczeń, ale obawiam się, że wielu „zwykłych” księży nie ma odpowiednich kompetencji i umiejętności. I wiary. … I tu wchodzimy w temat kształcenia księży i doboru osób do tego zawodu, superwizji… Szeroko, szeroko i coraz szerzej 😅 Ale rozkminy są fajne :) Co ciekawe, takie same (sic!) rozważania snułam na temat nauczycieli, studiując pedagogikę 🙃
To nie chodzi tylko o rodziny, które mają 4 dzieci. Ja mam dwójkę dzieci, ale mam 47 lat i nie jest to bezpieczne żebym teraz była w ciążę. Niebezpieczne dla mnie ale i tez dla dziecka. Jest duże ryzyko wad płodu w tym wieku.
Zgadza się!
Dobrze, że pojawiają się wogóle coraz cześciej głosy poddające w wątpliwość NPR jako jedyną słuszną i najlepszą drogę dla katolickiego małżeństwa, bo życie pokazuje, że często ten wybór, zamiast budować - rujnuje więź małżeńską.. Natomiast zawsze jako przykład takich trudnych sytuacji podawane są tam wielodzietne rodziny, które już nie mają sił, środków, czasem problemy medyczne itp. Natomiast istnieje grupa kobiet - nazwijmy to "dojrzalszych" - takich 40+, czyli wchodzących w okres premonopauzy. Nie są to starsze, siwe panie, ktore widzimy w reklamach suplementów na menopauzę...nie.. Ale.. zdrowe, atrakcyjne, cały czas młode i normalnie funkcjonujące kobiety, które chcą nadal normalnie funkcjonować jako żony i nadal przeżywać normalnie intymność w małżeństwie. Jednak w tym czasie, tj. w premnenopauzy, cykle stają się nieregularne - często całymi tygodniami lub miesiącami nie wiadomo co tak naprawdę dzieje się z płodnością, bo objawy stają się nieczytelne..(mimo stosowania wcześniej NPR i znajomości siebie przez lata..) i taka sytuacja może trwać KILKA LAT! nawet do 8-10 lat! i to się nie unormuje, jak po ciąży.. już nie bedzie normalnie, tego się nie da przeczekać.. - natomiast z wiekiem coraz bardziej zwiększa się ryzyko wad rozwojowych u dziecka i powikłań dla matki w przypadku ewentualnej ciąży.. i co wtedy?? Nie współżyć?? Niestety, ale to jest jedno w kolejnych pytań bez odpowiedzi i kolejna luka w metodzie NPR, która miała być dobra dla wszystkich ma każdą sytuację życiową..
@@agama3311wtedy pozostaje ta cudowna" ubogacająca" wstrzemięźliwość wspamiany wynalazek KRK
@Tomek-z7k otóż to. Jakbyśmy mieli mało wstrzemiezliowsci przez codzienne zycie(praca, stres,zmeczenie,choroby itd.) Jak dodamy do tego NPR to wyjdzie nam 1-2stosunki na miesiąc 🤣
@robertmin3827 gdzie statystyczna norma to 2-3 w tygodniu, a w młodych małżeństwach nawet 5. Hehe.
@Pimpekduduś ile by nie było. Najważniejsze to brak poczucia strachu leku piętna wstydu poczucia GRZECHU bo było przyjemne ale bez szans na poczęcie. Kwintesencja kompletnego idiotyzmu nauki KK to sprawdzenie czynnika rozrodczego jako klucza do oceny moralnej małżeństwa. Wszystko co nie prowadzi do pełnego seksu jest grzechem tj musi być nastawienie na prokreacje. Reszta jest nieważna nawet jeśli trzeba miesiącami trwać " w ubiegającej wstrzemięźliwości".
Bóg widzi serce człowieka i ostatecznie to On osądzi intencje. Rozmywanie nauki Kościoła w tym zakresie spowoduje wiele szkód, bo antykoncepcja prowadzi do wielu patologii.
Po wysłuchaniu do samego końca rozumiem intencje. Chodzi o to żeby próbować zrozumieć człowieka i jego sytuację. Udział świeckich par przy doradzaniu bardzo wskazany.
Brak antykoncepcji tam gdzie małżonkowie już naprawdę nie mogą pozwolić sobie na kolejne dzieci to dopiero rodzi patologie i frustracje!!
Jest napisane ponoć w nauczaniu kościoła że malzenstwo powinno mieć tyle dzieci za ile jest w stanie wziąć odpowiedzialność ( dzieci już poczęte oczywiście to inna kwestia i wiadomo że trzeba za nie wziąć odpowiedzialność ) . Antykoncepcja zatem pozwala świadomie decydować. Jak myślę o NPR to wydaje mi się że czasem zbytnie nadgorliwe przestrzeganie tej metody, może rodzic napięcia między małżonkami i oddalać ich od siebie.
Jak ktoś chce zawrzeć ważne sakramentalnie małżeństwo ale nie chce mieć dzieci, to niech poczeka do menopauzy, 70-latkom Kościół udziela ślubów bez zawahania, mimo, że z góry wiadomo, że dzieci mieć ani by nie mogli, ani pewnie już nie chcieli ;-) taki to spójny ten Kościół, że jak 25-latkowie się boją to ślubu nie da, ale jak 75-latkowie chcą ślubu to da, mimo, że statek potencjalnego potomstwa już dawno odpłynął.
Ciekawy komentarz. Moze po menopauzie będe miala spokojniejsze sumienia w takim razie.
Tak... No cóż, generalnie dzieci to naprawdę piękna sprawa, ale jeśli ktoś ich nie chce, to zmuszanie robi krzywdę i takiej parze, i potencjalnym dzieciom z przymusu. Natomiast czasem wcale nie chodzi o niechęć do potomstwa, tylko o pewne lęki, negatywną wizję świata, i tak dalej. I to warto przepracować też dla samego siebie, i takie przepracowanie może skutkować otwarciem na ewentualność rodzicielstwa.
P.s. za długo też nie można znowu czekać, bo impotentom też nie dadzą ślubu 🤣🤣🤣😉 wybacz, nie wiadomo czy się śmiać czy płakać :)
@@malgorzatachp Impotentom nie dadza slubu. Bo przeciez niezdolnosc do penetracji jest tozsama z niezdolnoscia do kochania drugiej osoby. Logiczne. (Zupelnie nie rozumiem nauki kosciola w kwestii zmuszania ludzi do posiadania dzieci i odmawiania osobom niezdolnym do aktu seksualnego, prawa do spelnionej milosci...)
Bardzo potrzebny temat. Ważny! Ja bym pociągnęła jeszcze o seksualności człowieka, po co ona jest, jak objawia się w małżeństwie poza współżyciem, co daje
NPR działa wbrew naturze kobiety i mężczyzny.
W czasie dni płodnych zazwyczaj kobieta ma największą ochotę na seks i wtedy musi się powstrzymywać. Działają także fermony, hormony, aby była bardziej atrakcyjna dla mężczyzny , zazwyczaj ma wtedy cerę w dobrej kondycji, włosy ładnie się układają itp...no i wtedy ban na współżycie według NPR.
Za to w dni niepłodne niektóre kobiety czasem odczuwają niechęć do współżycia, jest też problem z wilgotnością części intymnych...to właśnie wtedy można współżyć.
Uważam, że Kościół powinien wziąć w końcu pod uwagę naturalny rytm cyklu kobiety, a nie narzucać działanie wbrew naturze.
Dokladnie tak jest.
To współżyj w dni płodne i miej dziecko. To Bóg tak wymyślił, nie kościół zagubione roszczeniowe kobiety. A stosowanie gumy i tabletek nie jest wbrew naturze? Głupota nie boli, a szkoda.
@@martaasawstraszną roszczeniowość mieć przyjemność z seksu w ciągu całego życia częściej niż poczyna się dziecko. Okropne te baby! No okropne! Coś czuję, że gdyby mężczyźnie powiedzieć , że seks przyjemny może być tylko wtedy, kiedy pocznie się dziecko....to prezerwatywy byłyby rozdawane na rekolekcjach jako ochrona małżeńskiej wiezi 🤣
@@DWoongdokładnie, albo gdyby Bóg nie chciał żeby przyjemnosc z seksu była to by jej nie dał odczuwać w ciele. I gdyby takie było zamierzenie Boga na malzenstwo to dzieci byłyby poczynane jedynie po to aby być poczęte, bez żadnej przyjemnosci i bliskosci z małżonkiem, i malzenstwo naprawdę służyłoby tylko do prokreacji, tylko kto by chciał w takie malzenstwo wchodzić jeśli w sumie nie miałby w sobie tej potrzeby zjednoczenia cielesnego z drugim człowiekiem? Wtedy tworzyłyby się instytucje a nie rodziny , oparte na miłości. Przestańmy demonizować seks !
duża praca na temat prezerwatywy to jest przykre
No właśnie.Przecież tego nauczał Chrystus-,, nie człowiek dla szabatu a szabat dla człowieka".Jak uzdrowił w szabat to faryzeusze zarzucali Mu łamanie przepisøw prawa...I wtedy odpowiedział,,jak Twoje zwierzę wpadnie w dół w szabat,to nie wyciągniesz go?Najważniejsza jest Miłošć.Bardzo potrzebna wypowiedź.
Wartosci tu dużo 👌😘
Prawda jest taka, że każde małżeństwo jest inne, więc jak tu zostało powiedziane, podchodzimy indywidualnie. Dla jednych 1 dziecko będzie wyczerpującym heroizmem, a inni będą ogarniać piątkę dzieci i dadzą radę. Nie możemy ludziom zabraniać współżycia w małżeństwie, ale też nie sprowadzajmy wszystkiego do seksu, bo bez niego spokojnie można funkcjonować i pozbywać się napięć :) sztuka poznania siebie...
Trzeba sobie tylko odpowiedzieć na pytanie: czy seks jest co do zasady zły czy dobry :)
Ale dlaczego dziecko mialoby byc heroizmem? Dlaczego uznajemy, ze dziecko trzeba miec przez heroizm? I ze to dobrze, ze ma sie dzieci przez heroizm, bo nie posiadanie dzieci to egoizm? (No i czy wolno wymagac od ludzi heroizmu? Jesli dla kogos dziecko jest heroizmem, to czy wolno nam wymagac od niego zeby sie na ten heroizm zdecydowalo?)
@@noligray5828 absolutnie nikogo nie wolno zmuszać do heroizmu, bo będzie z tego tylko tragedia...
@@noligray5828nie chodzi o to że dziecko jest heroizmem a cały trud wokół niego
Dziękuję za rozmowę ❤
Odnośnie 32:20 - My z Mężem też potrzebowaliśmy kogoś "trzeciego", kto pomoże nam ocenić sytuację i będzie duchowo - moralnym doradcą. I pogadaliśmy - z naszymi Rodzicami. Niby dlaczego tylko ksiądz ma być w kościele autorytetem moralno - duchowym? To Rodzice wychowali nas w wierze, to oni pierwsi pokazali nam relację z Bogiem. To jest też ważna rzecz, która musi zmienić się w kościele - bezwzględny autorytet duchownych w kwestiach wykładni katolickiej i umniejszenie roli właśnie np. rodzin w tych kwestiach.
Edit: 34:00 brawo, brawo, brawo, dokładnie tak! To znaczy, nie to, że księża mają się w ogóle na ten temat nie wypowiadać, ale niech małżeństwa mają więcej do powiedzenia.
Jak można mieszać w swój związek i seks rodziców? 🤦♀️ albo w ogóle kogoś obcego? Masakra.
@peonyinthemist co to znaczy mieszać? Nie opowiadamy rodzicom o szczegółach z naszego życia intymnego. A niektórzy ludzie po prostu mają dobre i bliskie relacje z rodzicami i rozmawiają z nimi o różnych rzeczach, w niektórych rodzinach też seks nie jest tematem tabu.
@@peonyinthemist jestem ciekawa, co masz na myśli pisząc "mieszać"
@@dominantaseptymowa4060 opowiadać mu o swoim życiu seksualnym i zadawać mu żenujące pytania, które można rozwiązać, chociażby pytając czata gpt, a nie narażać kogoś na dyskomfort. Chyba, że jest to terapeuta albo seksuolog, to wtedy spoko.
@@dominantaseptymowa4060 katolicy mają jakąś chorą tendencję do oversharingu.
Jeszcze inną specyficzną sytuacją jest gdy tylko jedna osoba w małżeństwie jest osobą wierząca. U nas po urodzeniu trzeciego dziecka (które było nieplanowane) mąż zdecydował się na wazektomię. Ja Mu tego pomysłu nie odradzałam, ponieważ nie byłam w stanie przytoczyć żadnego argumentu, który nie byłby związany z wiarą. Pan Bóg uwolnił mnie od wyrzutów sumienia, które miałam, że w sumie to się cieszę z tej decyzji (choć gdybym miała wybór, to zdecydowanie wolałabym by mąż uwierzył i z tego powodu zrezygnował z zabiegu o co szczerze się modliłam).
Jedna osoba wierząca... A to ciekawe. W związku z tym ślub cywilny, tak? Czy kościelny ?
@@Dorota-xu4hbkościelny, jednostronny
@@Dorota-xu4hbkościelny, jednostronny
Kościelny, jednostronny
@@martynam8632 my oboje z Mężem jesteśmy wierzący a i tak uważamy wazektomię lub usunięcie jajowodów za akceptowalne w sytuacji, kiedy już absolutnie nie można mieć kolejnego dziecka. Jeżeli po 50 rż będę dalej płodna albo wcześniej kolejna ciąża będzie zagrażała mojemu życiu, to sami się na to zdecydujemy.
Czy nie warto by było, aby w tej rozmowie wybrzmiało, że człowiek nie musi dobrymi uczynkami zasługiwać na zbawienie. Ba, nie dałby rady. Z wypowiedzi Prowadzącego mam wrażenie wybrzmiewa, że stosowanie NPR jest rodzajem zasługiwania, podobnie jak stosowanie się do innych praw chrześcijańskich. Czy warto, czy jest zgodne. Coś jak: czy w ten piątek można jeść mięso - uff można, bo jest dyspensa z okazji imienin ks. Biskupa. Gdzie tutaj miejsce na sumienie człowieka, na relację człowieka z Bogiem.
Nie musi zasługiwać, ale przez intencję czynienia dobra a unikania zła wyraża się nasza miłość do Boga. To trochę co innego niż "KK niech sobie mówi swoje a ja i tak wybiorę z tego tylko to co mi pasuje"