OD SPODU #71 MALUCH CZYLI FIAT 126P, BUDOWA POJAZDU I SENTYMENTALNA PODRÓŻ DO CZASÓW DZIECIŃSTWA.
Вставка
- Опубліковано 5 кві 2023
- Dzień dobry
Dzisiaj automobil którym cała Polska jeździła.
Łapka w górę jeśli chcecie kolejnych odcinków OD SPODU!
Pozdro
Niektóre moje sprzęty na sprzedaż:
sprzedajemy.pl/oferty-uzytkow...
Sklep Profesora z gadżetami i pamiątkami:
profesorchris.pl/
Wsparcie działalności Profesora:
patronite.pl/Profesorchris
09 2490 0005 0000 4000 3938 8281
Paypal:
paypal.me/ProfesorChris?local...
Program do obsługi warsztatu którego ja używam i polecam:
warsztat24.com/ KOD RABATOWY: "profesorkris" Pisane razem :)
Instagram:
/ profesor_chris .
Meble warsztatowe których używam
fastservice24.pl
#odspodu #fiat126p #czasymłodości - Авто та транспорт
Oba przeguby były przykręcane na cztery śruby, a dało się jechać mając po dwie. Jak się pogubiły śruby od jednego przegubu, to trzeba było "pożyczyć" dwie śruby z drugiego przegubu.
Spróbuj zrobić "test klameczki" z zamkniętymi szybami 😂.
Jechaliśmy kiedyś maluchem na dyskotekę w 9 osób. Dało radę.
Gabaryt łatwiej było przewieźć maluchem, niż dużym fiatem, bo można było wyjąć fotel, a do tego malczan miał większe drzwi.
Koło zapasowe było podstawowym wzmocnieniem z przodu auta.
Bagażnik był tak zaprojektowany, by zmieścić do niego kanister 20 litrów.
Każdy posiadacz malucha palonego z linki woził ze sobą szczotkę do mycia samochodu. Służyła do odpalania, jak się linka zerwała.
Przerdzewiały tylny wahacz potrafił się złamać - ale wraz dało się powoli jechać, bo całość "w kupie" trzymała linka od ręcznego.
Kiedyś w Warszawie urwała mi się linka sprzęgła - wróciłem do domu ponad 40 km bez sprzęgła.
Przy wyjmowaniu silnika dobrze było wspomóc się metalowym kanistrem dwudziestolitrowym - idealnie pasował podłożony pod miskę. Po odkręceniu sprężyny zawieszenia silnika (i oczywiście od skrzyni), ten osiadał na kanistrze, wystarczyło odepchnąć samochód.
Prawie cały samochód można było rozebrać przy pomocy klucza 10, 13 i 17 oraz dwustronnego śrubokręta od kompletu.
Na malczanie uczyłem się mechaniki. Bardzo dobre autko do zabawy w mechanika, lepsze niż klocki lego.
Ogólnie ciekawostek o maluchu jest cała masa, ale ich nie da się opowiedzieć - po prostu trzeba przeżyć z używanym maluchem kilka lat na dobre i złe.
Prawda gdyby miał wodne chłodzenie jak bis to nawet w zimę by się zarąbiscie jezdziło
@@ukaszszudok3812 Zawsze to tańsza eksploatacja bez płynu byla:) mniej wycieków, brak chłodnicy, wentylatora- same+ a przy próbach odpalenia w zime i tak się gorąco robiło... ;)
@@inesdawiinesdawi24 Do odpalania w zimie zakładało się dodatkowe kółko na prądnicę i zapalało linką na szarpaka i wtedy to rzeczywiście było ciepło jak nie chciał zaskoczyć 🙂
Przeguby były przykręcane jendną nakrętką do półosi piasty, natomiast czterema śrubami mocowało się zabierak nazywany kielichem do przegubu właśnie.
Te 2 śruby i tak pewnie dłużej by wytrzymały jak ten frez
W czwartej klasie LO dojeżdżaliśmy w czterech maluchem do szkoły, bo kolega miał już prawko a rodzice malucha. Pamietam, że pomimo tego, że mam prawie dwa metry wzrostu, to i tak wolałem jeździć tym Maluchem, niż stać na przystanku czekając na Autosana😁
Dokładnie BIOTAD PLUS team💪💪
Ja z ziomkami w trzy maluszki całą Słowację zjeździliśmy 😊
Ja na studiach wiozłem lodowko-zamrażarke szron 125cm i dalo sie rade.
Moje doświadczenie z maluchem, jedyne - kiedyś szedłem do roboty i była strasznie kiepska pogoda, 1 stopień, mocno padał deszcz. Z buta miałem kilometr bo dalej bus nie dojeżdżał. Nagle zatrzymuje się maluch i gość mówi że mnie podwiezie. Ciężko było ale wsiadłem, jestem dość wysoki i grubo kościsty że się tak wyrażę 😂, okopałem mu butami z błota wszystko co się dało ale zmieściłem się. Wszystko fajnie, spoko gość, pogadaliśmy. Wszystko zaparowało, zero widoczności. Kiedy przyszło do wysiadania nie mogłem zmieścić stopy pomiędzy fotelem a miejscem z zawiasami drzwi. Nie mam pojęcia jak wsiadłem ale wysiąść nie szło. Próbowałem przesunąć krzesło ale chyba było zepsute albo na maksa do tyłu. Trwało to jakiś czas i zażenowany w końcu wysiadłem rękami do przodu na czworaka żeby gościa nie zatrzymywać dłużej. On już chyba nigdy potem nikogo nie zabrał na stopa maluchem, a ja nigdy do niczego tak małego nie wsiadłem żeby się nie zbłaźnić. Kurtyna.
Ha ha mam podobne wspomnienia mój bardzo dobry kumpel 202cm w maluchu z kolanami w suficie i brodą koło kul😂żeśmy cisneli we czterech na dyskie do "Bravo Club" . Pozdrawiam 🍻
@@rafakowalski1941 mój ojciec ze swoim bratem pojechali do Włoch do roboty maluchem. Kiedyś wracałem stamtąd Renault Twingo i nie wyobrażam sobie 2000km maluchem strzelić.
Chrisie przypomina mi się rozmowa dwóch wiejskich "fachowców" sprzed lat 😏 Jeden przyjechał maluchem elegantem do drugiego. Zaglądają pod maskę na silnik... W tym momencie padają słowa "k...a Mietek tu jest elektronika, komputer! Tutaj już nic sam nie zrobisz". Historia w 100% autentyczna.
Tak samo było jak wszedł wtrysk do Poloneza.
Tak było, kiedyś kupiliśmy malucha za całe 800 tysięcy zł. Jeździliśmy czasami w 7 osób . Maluch na każde 5 litrów benzyny zużywał 2 litry oleju. Popielniczka była w podłodze i hamowało tylko jedno przednie koło. Oczywiście nikt nie posiadał prawa jazdy oraz nie było dowodu rejestracyjnego i ubezpieczenia. To były piękne dwa miesiące wakacji.
w 79r. jechaliśmy rodzinką 2+1 na Węgry maluchem.
...
...
z przyczepą campingową
przez góry
O jeju, jeju... Odmłodniałem o 20 lat, wszystko, o czym mówisz przeżyłem na własnej skórze. Dziękuję za odcinek! 😀
Krisu. Ze strefą zgniotu się zgadzam. Jednak mało kto wie że maluch był pierwszym samochodem z seryjną poduszką powietrzną (zbrojoną felgą) 😎
Smuteczek, profesor nie miał czego wycinać...
Maluch z oznaczeniem elx ma katalizator .
😂😂😂
W tym modelu był katalizator on był euro 1.
Już wycięty 😂
@@Szybki2 nie miał katalizatora. Był pochłaniacz par paliwa.
Maluch to maluch, mój ulubiony samochód ❤ człowiek wiedział że samochód się prowadzi, to się czuło i ta adrenalina czy w dobrym momencie zacznie się hamować, żeby wyrobić się przed skrzyżowaniem 😂😂😂 piękne czasy i piękne wspomnienia. Mieszkam w Irlandii i jak zobaczę gdzieś maluszka to zawsze patrzę tęsknym wzrokiem😊
Oj by się takim cudem pojezdziło😍
Oj to były czasy... Maluchy, Nyski, Trabanty i tak dalej ... Teraz próżno szukać tego klimatu. Tarpan był ociosany siekierą ale był a teraz musi być wszystko śliczne i ekologiczne. Eh super odcineczek.
...zwierzęta się woziło, no takie, które się mieściły. Kozy, owcę albo teściową...o ile się zmieściła. Mistrz jesteś! 😂
Sąsiad wiózł kiedyś kozła Maluchem to potem przez tydzień śmierdziało tylko kozłem.
Kolega pijany wracał maluchem polną droga i walnął w jałówkę która pasla się przy drodze, ale akurat bokiem stała na środku. Wpadła z szybą do środka.zwierzak poobijany a małuch też dalej pojechał.
W USA mój maluszek dostaje wiele thumbs up i uśmiechów. Na stacjach benzynowych ludzie podchodzą i robią sobie zdjęcia jakby to było Ferrari. Super odcinek i pozdrawiam.
Był na tyle lekki, że jak akumulator nie dawał rady zakręcić to na prostej bez "pod górkę" można było samemu popchnąć z otwartymi drzwiami kierowcy i po rozpędzeniu szybko wskoczyć, wrzucić dwójkę, puścić sprzęgło i z reguły zagadał ;-)
Ja tak polówkę odpalałem
Dokładnie tak się robiło. A jak się zakopało na wyjeździe na ryby do połowy koła to wstawało się plecami do auta łapało za nadkole i dźwigało do góry a kolega podkładał do powstałe dziury po kole kamienie i jechało się dalej, kiedyś to były piękna czasy.
Ja tak golfika mk2 musiałem często 😂
@@jaktozrobilem jak się nie chciało kręcić tym magicznym lewarkiem co się dłoń obijalo o drzwi to się za blotnik dźwignęło auto i noga windę wykopnelo
Meganka I ważąca około "tysionca" potrafiła jeździć na rozruszniku i to całkiem sporo. To była moja pierwsza hybryda :D
Miałem malucha z 1983 roku metalowe zderzaki, okrągły licznik, palony z linki. W bagażniku obowiązkowo kij do odpalania. Raz mi zgasł na dużym skrzyżowaniu wysiadłem wiozłem kij odpaliłem i pojechałem dalej. Po wyjęciu prawego fotela zdarzyło się wieźć prosięta i raz tygodniowego cielaka. Smród był niesamowity opuściłem szybę a ciele zaczęło się drzeć. Widok ludzi oglądających się za cielakiem niesamowity. Poza tym malucha najpierw było słychać później widać bo to w końcu jeżdżąca dyskoteka. Bass, techno i maluch to nierozłączne trio. Na dach można było założyć bagażnik i np. przewozić zboże.
Zapingalał, i najlepsze, z fotela kierowcy sięgałeś wszędzie😁
Musiałeś Chrisie dźwignię od ssania podciągnąć by wyjechać z zaspy. Wtedy obroty się zwiększały i silnik nie gasł. Kto miał malucha ten pamięta:)
Miałem kiedyś sytuację gdzie pękła linka gazu w Białymstoku i musiałem wracać do domu około 20km na ssaniu do domu i jeszcze podkręciłem obroty żeby jechać z prędkością około 40km/h na 4 biegu
Pierwsze maluchy, te z lat 70-tych, miały jeszcze ręczny gaz. Dźwignia była z lewej strony kierownicy obok dźwigni otwierania bagażnika.
@@piotrbua1959Zgadza się. Kolegi ojciec miał takiego. 600 pojemność. Jeszcze na kole prądnicy przystawka do odpalania na sznurek:)
Tak zwane kółko Koreckiego. Ale z tym ręcznym gazem to jestem ogromnie ciekaw. Proszę historię
@@switonmc3801 To był taki prymitywny tempomat. Na lewo od kierownicy była dźwignia połączona linką, a w zasadzie drutem, z pedałem gazu i podczas jazdy wystarczyło pociągnąć za tą dźwignie (skasować luz jej cięgna powstały po wciśnięciu gazu) i pedał gazu był zablokowany na tym położeniu. Aby zwolnić gaz trzeba było pchnąć tą dźwignię do oporu.
Kolega na dyskotece tak "rozmawiał" z koleżanką w maluchu, że mu przednią szybę nogą wypchnęła 😂
Bzykać też się dało, jak się zachciało:) wystarczyło wyjąć siedzenie pasażera przed umizgami, gdzieś na odludziu, a oparcie z tylnych siedzeń położyć na miejsce wyjętego siedzenia. Trzeba było sobie radzić;)
My w 11 jechaliśmy to któryś boczna szybę wypchnął tak było ciasno
@@jarekkowalski5869 A teraz nie ma ani normalnych aut ani normalnych dziewczyn które stały się wybredne i szukają wyłącznie milionerów albo aktorów z Hollywood .
.
Dziękuję Profesorze za podróż w czasie... tyle wspomień...
Niejednemu z nas łezka się zakręciła,..
Ehh... jak wspominał mój ojciec... moja siostra była z miłości a ja bo dostali talon na malucha :D
Jeździło się 4 osobową rodziną przez całą Polskę na wakacje i było bardzo komfortowo,
a pod koniec swoich dni maluszek służył mi i kumplom jako "kart" do ścigania się po okolicznych polach po ściernisku .... ehhh teraz to bym chętnie w garażu przytulił :) :(
Moja mama miała dwa, z tego drugi już polifitowy palony ze stacyjki. Przynajmniej raz na rok nam go kradli, ale zawsze znajdowalismy go w okolicy i z bratem pchaliśmy maluszka pod blok. Ahh te 90's
Miałem dwa i świetnie wspominam 👍👍👍
Jak byłem dzieciakiem w autoswiat był poradnik jak przygotować malucha do KJS. Zbierałem te numery z myślą że kiedy zrobię prawko to zbuduje malucha do KJS z poradnikiem z gazety xD. W sumie też ciekawe. Dziś młodzieży 500koni to mało. A kiedyś człowiekowi wystarczały 40 żeby zabawa była.
Bo zabawa zaczyna się wtedy kiedy kończą się możliwości samochodu
23km
@@paweltodudek mowa o rajdowce
Było coś takiego jak turbiną Kowalskiego do malucha.
Robiła zawirowanie powietrza w dolocie i lepsze mieszanie paliwa z powietrzem :)
@@mariuszh4805 najlepsza była frajda jak ta turbina sie rozpadala i to wpadalo do silnika :D
Bardzo fajne auto na tamte czasy. Gdy się zepsuł można było części kupić na pobliskiej stacji paliw, Pamietam jak kiedys zassał się korek od zbiornika i nie mogłem odkręcić aby zatankować.Jakierz było moje zdziwienie gdy nagle zjawia się gościu od obsługi dystrytutora ze szmatą i kluczem typu rurchak. minelo przeszło 30 lat a mnie to bawi.Dziś do takiego przypadku to trzeba by było do servisu !!!
Oj tak, Maluch to był niesamowity materiał do tuningów wszelakich, pamietam jak z kumplem zatankowaliśmy benzynę 98, a później trochę przyspieszyło się zapłon, efekt była taki, że na płaskim odcinku drogi zamknęliśmy licznik, hałas był jak diabli, ale wrażenia piorunujące 😃
Ta, dokładnie. A później UPG do wymiany😁 Padały jak muchy.
Legenda, którą ludzie podróżowali po całym świecie i to bez klimy!
Każdy jeździł chyba kiedyś Maluchem bo ja tak,od tego zaczęła się przygoda z motoryzacja (nie licząc ciągnika rolniczego i motoroweru)😁👍
Posiadanie Malucha w przeszłości, to bezcenne doświadczenie.
Moje pierwsze auto - to właśnie maluszek w takim kolorze. Złego słowa o nim nie powiem...
Też kiedyś miałem Malucha, zrobiłem całą blacharkę, pomalowałem na żółty kanarkowy. Miłe wspomnienia.
Miałem 4 takie, w tym jedno od nowości z 1998 roku (tzw. elegant). Faktycznie te nowsze gniły jak cholera. Oj, ile pizz się nim rozwiozło :). Ogólnie fajne autko do parkowania w mieście i tanie w eksploatacji. Samemu skrzynię można było pod domem zdjąć i w piwnicy naprawić. Teraz to klasyk, a w Augustowie w zeszłym roku, ryby z restauracji na przystań takim dowozili. Fajny klimacik :) Pozdrawiam fanów motoryzacji.
Jeszcze nie wspomniałeś ze w starszych wersjach obowiązkowe były chlapacze, za które psy mandaty pisały a urywały się na potęgę. Wystarczyło zawracać i ciut mocniej do krawężnika tyłem dojechać i chlapacz zostawał na drodze
...i jeszcze płaciło się za " trzeci stop"😅
najważniejsza w starszych modelach z rozruchem na linkę o którym wspomniałeś , drewniana zmiotka do odpalania silnika :)
Jak miałem 9 lat mieliśmy jechać całą 5 osobową rodziną na wakacje. Oczywiście malczan odmówił posłuszeństwa. Pamiętam jak ojciec go naprawiał. Tyle że nie kijem od miotły a grubszym patykiem znalezionym na podwórku.
Zimą do odśnieżania a całorocznie jako popychacz rozrusznika.
Dziś to by nazwę multitool nosiła ta zmiotka 🤡
Albo 50cm kijek.
Nieprawda. Ja mam pol fl na linke,23 lata i nawet nigdy nie mialem zadnego kija. Zawsze na linke zapala. Jak sie urwala raz tylko, to za pol godziny jak nowy
Do dziś mam kaszlaczka, rocznik 76, oczywiście nie jako wozik do codziennej jazdy ale dla frajdy 😁 Stoi sobie w garażu co jakiś czas jeżdżony, latem częściej, a to wycieczka w naturę z rowerem na dachu, zwykła przejażdżka, polowanie na grzyby lub po prostu wieczorem do sklepu. Komfort zerowy ale radość z jazdy przednia
Ja mam rocznik 86. I jak dla mnie to nawet jest trochę komfortu. Po prostu ludzie zamiast prawdziwych ludzi facetów stali się zwykłymi ofermami i pierdoła mi
Heh, też miałem😀 Mój był z 92 roku, więc już alternator, dysza elektryczna w gaźniku do gaszenia, plastikowe zderzaki, rozrusznik na kluczyk i mechaniczny rozdzielacz z odśrodkowym przyśpieszaczem. Mój pierwszy pojazd. Zacząłem jeździć nim w szkole, pod koniec trzeciej klasy. Ale wspomnień mam dużo pieknych związanych z tym autkiem. Bynajmniej nie motoryzacyjnych😜. Dostałem go po tacie, który miał go od nowości. Lekki remont zrobiliśmy i praktycznie bezawaryjnie jeździłem dwa lata. Później miałem peugeota i forda i maluch okazał się być zdecydowanie lepszą konstrukcją. Praktycznie wcale się nie psuł. Prawie też nie przyspieszał i nie hamował. Zwłaszcza jak z warsztatów wracalismy w ośmiu, heh. Jak go sprzedawałem to szyny od fotela kierowcy było widać pod autem i koło zapasowe nie miało się czego trzymać, więc trzeba było jeździć bez.
Bardzo dziękuję za ten odcinek - mamy te same wspomnienia.❤
Chrisie, zapomniałeś, że były też wersje z rozrusznikiem na drewniany kij 😁😁😁
Tak. Odpalanie z kija jak się linka urwała. 😂
A to wersję na export
Odpalanie na kij jak zgubiles kluczyki😂
Przez tą linkę raz mało mi się nie spalił :)
To był udany patent jak urwała mi się linka ssania. Pełna kontrola za pomocą kija od szotki z równoczesnym pchaniem dźwigienki gaźnika
Też prawko na maluchu zdawałem.
Auto miało uszkodzone synchronizatory i trójkę przez czwórkę się wrzucało.
Takie czasy były fajne.
Gdybym miał pieniądze, kupił bym sobie takiego maluszka. Ale takiego do remontu....... Kocham maluszki 😢
zabieraki,przeguby i choinka w skrzyni.Wieczny klopot w Malaczu.😋
kurna to chyba wszędzie w Polsce były maluchy i motorynki po 50 zł i przechodziły z rąk do rąk 🤣
dokładnie też zakupiłem za 50 dyszek zabawa przednia 🎉🎉🎉🎉pozdrawiam
Jeden z najlepszych filmów Od spodu na podnośniku. 9/10 hyhy
Mieliśmy malucha i wieźliśmy kiedyś świnie na spęd (nie dyskoteka). 4 kabany na przyczepce. Jakieś pół tony żywej wagi na haku. Nie mieliśmy wtedy jeszcze specjalnych odciągów do haka i zaczęła nam się wysuwać belka silnikowa. Jakie było nasze zdziwienie gdy nagle świnie przejęły kontrolę nad napędem auta. Resztę historii rolniczych opowiem Wam w kolejnym odcinku.
Chrisie w tych czasach żyje jeszcze sporo osób mających różne ciekawe wspomnienia związane z maluchami ,oczywiście 126p.Tym maluchem najprawdopodobniej jeżdżono tylko w suche dni w przeciwnym razie już by zgnił.
Wspomnień mnóstwo, śmiech przez łzy, niezapomniane wrażenia.
Pozdrowionka
Mój pierwszy samochód :D urwał mi się kiedyś pływak w gaźniku :D
Wyprzedziłem Lublina, wrzucam 4-kę, deptam a auto zwalnia i widzę w kusterku zasłonę dymną.... staję na poboczu, zdechł... kręci, kręci, kopci i śmierdzi wachą... z gaśnicą w rece otwieram maskę a tam gaźnik wylewał benzynę wierzchem i przez wszystkie możliwe szczeliny na taką podstawkę pod nim (tak jakby konstruktor przewidział taką opcję). Benzyna parowała na gorącym silniku i dymiło. Ostatecznie okazało się, że urwał się właśnie pływak w gardzieli, skończyło się na spacerze na stację benzynową po poxiline, pływak przyklejony do blaszek mocujących i pół roku jeździł zanim wymieniłem pływak, bo było dobrze :D... wspaniały pojazd,
Czekałem na taki odcinek :) Z własnego doświadczenia... wymieniłem rozrząd na chodniku :) Można było naprawić samemu. Ustawianie zapłonu na żarówkę się robiło, smarowanie zwrotnic co miesiąc. Odpalanie miałem na wajchę przy ręcznym.
Super odcinek, wspomnienia wracają 😊😊
Ale wspomnień wróciło prof tak samo jak Pan wyjechałem z rowu w zimie😁 tylko było trochę śmiesznie bo zanim ją się wygrzebałem z rowu małych już zdążył sporo odjechać 😁
ojej, warsztaty w technikum mi się przypomniały 83-88 były czasy!
Łezka się w oku kręci... Gimbaza, pięciu kumpli, hołda to był tor driftowy, maluch el boki robił sam, #komora wewnątrz. Pycha film Krisie!
w końcu jakaś porządna motoryzacja!
Miałem dwa. Plusy: Jedna z większych zim kilka lat temu. Wszystko na drodze w poprzek albo w rowie a ja pyk, pyk i pojechał. Minusy: Dopiero jak dojechałem do domu zaczęło grzać 😊 Ps: A nie dopisałem. Na śliskim albo hamujesz albo skręcasz. (Chyba że ma się ciężarek od pr. Chrisa 😉)
A pamiętacie, że zwrotnice trzeba było co miesiąc smarować bo jak ktoś nie posmarował to kierownicą a sobie nie pokręcił. Do smarowania trzeba było mieć dobrą towotnicę, byle jaka nie wepchnęła smaru przez sworzeń.
Gdy kupiłem następny samochód (Punto) nadziwić się nie mogłem, że jeżdżę i jeżdżę bez smarowania, nic się nie zaciera.
Pierwszy wyjazd za granicę Maluchem, chcieliśmy do Wiednia jechać zobaczyć Kahlenberg, gdzie Sobieski Turkom łomot sprawiał. Dopóki były drogi zwykłe- dawałem radę. Ale plamę Maluch i ja daliśmy przy wjeździe na autostradę. Ciężko załadowany (rodzina plus wyposażenie turystyczne) nie był w stanie się rozpędzić dostatecznie. Dojechałem do końca pasa rozbiegowego a prawym pasem śmigają bez przerwy samochody. Stanąłem- co było robić.
Ale szybko znalazła się litościwa dusza, ktoś ryzykując własnym tyłkiem zatrzymał się i przed siebie mnie wpuścił. Jestem mu wdzięczny, bo inaczej stałbym tam do dziś. Czyli 23 lata.
W nowszych maluchach były 2 kalamitki, u góry i na dole. Bo i tak smar nie docierał do drugiej tulejki, bo uszczelki były gówno warte i się przycierały.
@@antonitonieja9444 Nie co miesiąc. Instrukcja przewidywała raz do roku lub co 5 tysięcy kilometrów.
@@JeanPierreRheinault Robiło się to o połowę częściej.Tak praktyka warsztatowa nakazywała.
@@jansz7487 Pytanie czy to było aż tak istotne? Ja kaszlaka miałem 4,5 roku; zrobiłem nim ponad 15 tysięcy kilometrów i zwrotnice smarowałem tylko jeden raz, chyba krótko po zakupie. Nigdy nie miałem żadnych problemów ze zwrotnicami, w trakcie późniejszej eksploatacji.
Prawdę powiadasz! Tak właśnie było!
Aż się łza w oku kręci...
Ou! Osłona sprzęgła nie zgubiona 🙂 Pamiętam zapis książce gwarancyjnej Fiat Auto Poland: "Podwozie i profile zamknięte zabezpieczać dwa razy w roku, pod rygorem utraty gwarancji"
No to podobnie było w FSO .
1:00 kaszel miał silnik chłodzony płynem a dokładniej powietrzem
24:00 - potwierdzam, woziło się również cielaki. Ale do czasu aż podłoga od str pasażera zupełnie przestała istnieć, bo to był dokładnie taki sam zielony Maluch elegant-zgnilak. Kupiony nomen omen od weterynarza. A skończył podobnie jak u Profesora - młodzież go odkupiła do testów zawieszenia na żwirowni.
PS. Każdy wie, że maluch nie odpala: "miau miau miau". Tylko: "Nieee, niee, nie, nie.. o ch^j! TAK TAK TAK TAK!"
Joł, łezka się w oku kręci :)
Kiedyś nie było trytytek więc było ciężko naprawiać maluchy 😂
Wtedy rządził drut 😂😂😂
Jak to kiedyś mawiali "jakby nie sznurek i drut,to nie jeden by kaput"
@@pancakewsxdrut, sznurek i 2 klucze na krzyż
Miałem w identycznym kolorze😊
Pierwsze auto😅 Zderzaczki trzeba przetrzeć przepracowanym olejem silnikowym i będą wyglądały duuuużo lepiej👌
Do pierwszej jazdy. Kurz się przyklejał i wyglądał jak kombajn po żniwach:)
@@jarekkowalski5869 Jeździłem nim głównie po leśnych i polnych drogach i nie pamiętam żeby coś takiego miało miejsce🤔
Maluszek to było moje pierwsze auto, Czerwony FL z 93r. 🥹 Dziś obecne małe auta wyglądają potężnie przy takim fiaciku
Zgadza sie. Ja mam teraz rocxnik 86
Nabyłem kiedyś takiego za 1 zł zarejestrowany i w dobrym stanie rocznik 84 biały podłoga zdrowa reszta blacharki w miarę ok pojezdzilem 2 lata i na złom do dzisiaj żałuję tej decyzji wystarczyło zrobić parę poprawek bo baza była dobra . Teraz mógł cieszyć oko jak ten tutaj .
Fajne zabawy mieliście na tej wsi, Profesorze 😂😅😛
Mój dziadek woził cielaki zamiast fotela pasażera 😁 kiedyś to było ...🙂
W 1996 zdawałem prawko na maluszku koloru kawa z mlekiem😂. Po zdaniu prawka ojciec kupił mi Bisa. Bardzo dobrze wspominam ten czas oj tak.
Maluchy potrafiły gnić, oj potrafiły...
Gdy byłem młodym uczniem Technikum Samochodowego dostałem takiego zgniłka do rozebrania przedniego zawieszenia przed spawaniem podłogi z przyległościami. Jako niedoświadczony młokos zapłaciłem frycowe. Zamiast zacząć od obejm trzymających resor do podłogi zacząłem od odpuszczenia resora od zwrotnic. Podłoga była już tak zgniła, że po tej operacji resor wyrwał się z niej i jebn.ł mi na głowę. Więcej już nie popełniłem tego błędu...
Manszety ciekły, bo często półosie się wycieramy w miejscu styku z uszczelniaczem - robił się rowek i nowe uszczelniacze tak i tak ciekły.
Zabieraki nigdy mi się nie oberwały (FL), a żonie w el przynajmniej raz na dwa tygodnie się ukręcały. Siostrze w elx za to sprężyna pod silnikiem często pękała.
Dodaj, że filtr oleju w silniku jest odśrodkowy w kole pasowym - a czyści się przez odkręcenie pokrywy na śruby 6mm.
A w elx był katalizator, ale nie z ceramicznym wkładem jak w innych autach, ale metalowy, bo ceramiczne podczas testów pękały i specjalnie dla malucha skonstruowali.
Tej klapki lato/zima w fl już nie było. Po wyjęciu fotela pasażera to taczka (nie teczka) się mieściła.
Jak jest pochłaniacz par paliwa i elektrozawór wolnych obrotów zamiast dyszy w gaźniku, to tam powinien być w puszce wydechu katalozator.
11:34 Sprawdź Profesorze dokręcenie lewe mocowanie resoru. Tam chyba jest szpara między belką a mocowaniem.
Eeee tam 5 osób. Spokojnie wchodzilo 9 warstwowo. 2 warstwy w potrójnym rzędzie z tylu plus podwójna warstwa na siedzeniu pasażera kierowana przez pojedyńczego majstra kierownictwa (początkowo jeszcze trzeźwego a później już nie). Pozdro Prof!
Ja nie wiem jak to jest możliwe we 4 jak wsiedliśmy to nie było jak sie ruszyć xD
Mam gdzieś jeszcze na dysku filmik nagrywany kartoflem jak 11 nas weszło, choć z małym oszustwem, bo bez fotela pasażera.
Miałem maluszka rocznik 1988r.Fajnie się jeździło. Sprzęgło wymieniałem na podwórku . Silnik wyjmowało się samemu .Był to trochę większy gokard.😊
Fajnie jest wrócić wspomnieniami do maluszka. Dzięki profesorze.
W końcu na kanale mechanika samochodowego - samochód.
Dziękuję i pozdrawiam.
Maluszek lepiej jeździł w terenie niż teraz infiniti awd
Cos w tym jest obudziłeś moje wspomnienia odnośnie maluszka jeździłem i odbudwawalem od podstaw swego czasu
Pozdrawiam cię Kris
W latach 90tych byłem maluchem w Monachium. Razem 3000km i 30km przed domem strzelił kielich przegubu po 20minutowej wymianie pojechaliśmy dalej. Kielich, przegub i półoś zapasową miałem przy sobie😂😂😂😂. Półoś służyła też do samoobrony. No ale takie rzeczy to można robić tylko jak się ma 20lat😢. Ja miałem 20 i maluch też 20 teraz sam mam więcej niż mieliśmy razem😢. Mam 190 wzrostu i spałem w nim na leżąco😊
Miałem aż 3 razy "bąka". Pierwszy FSM, drugi włoski 600tka i potem znowu naszą dumę. Qźwa "Włoch" był i cichszy i lepiej się zbierał.
I mniej palił
600 nawet ładniej pracowała.
Nasi inżynierowie je ulepszyli ale jak widać nie do końca . Chociaż w FLu dali nowy gaźnik który zmniejszał spalanie o 1-2 litry i tłumik szmerów ssania .
Ładny stan tego maluszka
Przegub strzelał mi często ale zawsze prawy. Bez zapasowego w ogóle nie wyjeżdzałem z domu.Raz to nawet w garniturze wymieniałem.Minuta osiem
Wiozłem maluchem polską pralkę automatyczną, a na bagażniku dachowym przedni fotel, co ciekawe taka pralka do dużo Fiata nie wchodziła do środka - za małe drzwi. Był to 1988r. Kawał historii 😀
To były czasy gdy próbowałeś odkręcić resor albo wachacza i śruby się urwały.
Maluszek fajny był ale tam w tle też fajne auto stoi 😁
14:01 CZERPNIA powietrza make my day!😃👏👍
Miałem Fiata 126p - Malucha. Fajnie się nim jeździło. Potrafiłem zamknąć budzik - 120 km/h bez problemów. Najlepsze były trasy na wczasy nad morze 650 km w jedną stronę :P
Kolega jeździł do Niemiec maluchem. Później kupił peugeota 605 i chyba żałował, bo w maluchu silnik zdrowo cykał a za Peugeotem, po przegazowaniu, czarna trawa była. Linka od szyberdachu zerwana, koszt spory. Potem moduł chyba wspomagania elektrycznego ze szrotu 80euro plus wymiana...
Zabieraki i klucz 13 profilaktycznie na zapas… to były czasy 😁
poduszki popsute już po montażu. Pamiętam że były po 8 zł. Tak samo jak osłony półosi . Nowe i 2 h później już kapał olej. Pamiętam że miałem tylko tyle kasy, że jeździłem od czw-nd samochodem a pon-śr rowerem. Potem przeskoczyłem na fiestę mk1 i założyłem LPG . Wtedy za 10 zł było 2 dni szaleństwa. pierwsze tankowanie za 99 gr/l
olej ci kapał bo zimmering wytarł w tym miejscu półośkę
@@PrawdziwyNaczelnik wiem. Ale wszystkie te części były załamujące. Raz jak wymieniałem przegub w zimie to przymarzła mi kurtka do asfaltu.
@@diodadioda bo większość tych części była dostępna jako tzw "rzemieślnicze" a one z jakością miały tyle wspólnego co prostytutka z dziewictwem...
Ja pamiętam jak wymieniałem "rzemieślnicze" bębny, które nie hamowały, jak wymieniłem pompę hamulcową, która przepuszczała płyn, i rzemieślniczy tłumik, który zgubił końcówkę po 3 miesiącach od założenia...
Mialem kaszlaka po ojcu, bo kupil poloneza trucka, ile razy jak jechałem, ten lizak sie rozpinal! Raz jechałem na 4 biegu i może 100 metrów przed skrzyżowaniem z czerwonym światłem rozkręcił mi się ślimak i zjechałem na wysepkę z chodnikiem miedzy jezdniami, zgasiłem i cyk pod spodem rzut okiem- taa ślimak. Wziąłem 10 i kombinerki, odkręciłem śrubkę z nakrętką z tunelu silnika, skręciłem lizaka i jazda dalej. Dzieki chrisie!
Ładne autko. Tylko ta myzyczka w tle mi jeździ po strunach. :) W każdym razie dziękuję za podróż w czasie! Co do lizaka to wart było zostawiać maluszka na dwójce, jak lizak puścił to do warsztatu lub domu jakoś się człowiek dotoczył. Nauczyciele w szkołach średnich, Ci co mieli malucha, byli narażeni na żarty ich uczniów polegające na przenoszeniu ich maluszków w nieoczekiwane miejsca parkingowe :)
Profesorku maluch niechce zjechać na dół bo olej jest cięższy od samego malucha 😂.
A kto woził "kijek rozruchowy"? :) W jednym też mieliśmy modyfikację i można było odpalić na sznurek, tak jak piły motorowe :)
Ech, to se ne vrati :)
Można było kupić takie specjalne dedykowane koło co się montowało przy silniku by odpalić ze sznurka
@@kondziu93a dokładnie :) Linke mieliśmy gruuubą, a na końcu przyczepiona kulka od tik-taka (kto pamięta?!). Fajnie sie za tą kulke ciągnęło a jak linka nie spadła, i się nawinęła to kulka świetnie wychodziła z ręki.
W maluchu siedząc jako pasażer z przodu i wyciągając mocno noge do przodu pod ściane grodziową można bylo sięgnąć linki sprzęgła i ją wciskać wkurwiąjąć przy tym kierowcę. Robiłem tak sąsiadowi zimą podczas jazdy to myslał, że łapie poślizg :D
Troje dzieci, rodzice i ćwiartka świniaka w bagażniku ojciec za kierownicą i pękł nam wahacz na trasie. Piękne wspomnienia.
Z dyskoteki 9 osób w maluchu nawet wracało. Lepiej źle jechać, niż dobrze iść;)
Mi udało się jechać w 11 osób, z czego 3 na dachu :)) to były czasy aż się łezka w oku zakręciła :)
Włoskie i licencja Fiat były lepiej wykonane, były cichsze cieplejsze w zimie
To był najprostszy samochód pozdrawiam serdecznie Robert 👍👍👍
2001 r, też zgubiomy silnik w "MALUSZKU", ale tak, że już dalej nie pojechaliśmy. Wspomnienia, dzięki Profesorze 😉
A dziś za najstarsze wersje ludzie płacą krocie 🙂
Chrisie, zwróć uwagę z czego jest zrobiona tarcza kotwiczna w lewym tylnym kole 😂, to jest blacha alu 😂
Wersja Sport, redukcja masy nieresorowanej .
Z tym hamowaniem to zależało od egzemplarza. Mój maluch hamował tak jakby miał wspomaganie, ale te na których uczyłem się jeździć to już nie bardzo... Swoim maluchem spokojnie stówkę przekraczałem pomimo tego, że silnik był całkowicie seryjny. Trafił mi się fajny egzemplarz. Jak go sprzedawałem miał 140 000 a ja zrobiłem nim 70 000.
Jak z ojcem ciągnęliśmy maluchem przyczepę kempingową N126 przez całą Polskę to część kierowców pukala się w czoło, dzięki za odcineczek.