Panie Juzefie jestem wielkim Pana fanem , ale ten utwór nie jest pańskim wielkim dziełem. Nie wciągnęła mnie ta ,,opowieść ,, Na początku pobawił się Pan efektami , potem zaintonował elektroniczną wersję indiańskich piszczałek...I na koniec to tempo że momentami bębniarz nie nadążył . Przepraszam za słowa krytyki , ale w pròwnaniu z innymi Pana dziełami , to są jakieś muzyczne doły. Z wielkim szacunkiem i uznaniem Tadeusz S.
Panie Juzefie jestem wielkim Pana fanem , ale ten utwór nie jest pańskim wielkim dziełem. Nie wciągnęła mnie ta ,,opowieść ,, Na początku pobawił się Pan efektami , potem zaintonował elektroniczną wersję indiańskich piszczałek...I na koniec to tempo że momentami bębniarz nie nadążył . Przepraszam za słowa krytyki , ale w pròwnaniu z innymi Pana dziełami , to są jakieś muzyczne doły. Z wielkim szacunkiem i uznaniem Tadeusz S.
Ten "bębniarz" jak go Teady nazwałeś, to Mirek Muzykant... On nadąża. Po prostu nie znasz go.