Cieszę się, ze mimo konfrontacji z autorem prostracja nie hamowała się ze swoim zdaniem i krytyką. Bardzo obawiałam się, że przez występ Julii Żugaj film będzie stronniczy
@@Montecristo257 zgadzam się. moze oglądałam za malo takich konfrontacji, ale w tej julka bardzo dobrze sobie poradziła. revo kompletnie „uległ” boxdelowi, a prostracja konfrontuje z julką wszystkie swoje poglądy i nie boi sie reakcji autorki
@@damilinot hah konfrontacja w sensie opinii obu osob na zywo, tzn. julka wprost wyraża swoje zdanie o książce przy autorce i nie „ulega” jej w rozmowie tylko przytakując, ale faktycznie prowadzi dyskusje. przykładem słabej konfrontacji dwoch stron jest odcinek zgrzytu z boxdelem, gdzie zarówno revo jak i gimper malo dopytywali o cokolwiek i według mnie wyszło to bardzo stronniczo i delikatnie
wydaje mi się, że najwiekszym problemem tej ksiązki jest to, że Julia miała w swojej głowie tak wyraźny obraz historii, że nawet napisany w dużym uproszczeniu był dla niej zauważalny i oczywisty, ale dla czytelnika który tego samego nie widzi jest zwyczajnie zbyt niezrozumiały przez to, że nie ma konkretnego zaznaczenia i osadzenia danych kwestii przez bardzo prosty styl i szybkie tempo akcji
zgadzam się, nei czytalam tej ksiazki ale to co z tego filmu wywnioskowalam bylo tam za malo takiej więzi miedzy bohaterem a czytelnikiem ze mogloby byc tam wiecej jakis mysli glownej bohaterki, moze jakies dodatkowe sytuacje z przeszlosci o ktorych opowiadalaby mia i po prostu za malo informacji zostalo przekazanych w tej ksiazce
Sama pewnie nigdy tego dzieła nie przeczytam, ale po opisie fabuły stwierdzam, że dla grupy, do której książka jest targetowana to nie jest największa tragedia na świecie. Gdybym miała jakąś 10-letnią siostrzenicę, to wolałabym, żeby sięgała po 'Tak miało być' niż Hell czy inny paździerz. Sama Julia wydaje się sympatyczna.
O właśnie to jest dobra perspektywa. Mam to samo. Mam 23 lata, więc nie sięgnę raczej po tę książkę, ale mam młodszą siostrę i jak podrośnie, będzie miała ok. 12 lat, to podsunę jej tą z czystym sumieniem. Jakby sięgnęła po "Rodzinę Monet", a już nie daj Boże po SAF, to bym sie zawiodla na sobie jako siostrze i na mojej mamie, że pozwoliła jej na czytanie tak toksycznego shitu.
@@miosniczkaksiazek1871 tak szczerze, to jak sobie przypomnę, co sama czytałam będąc nastolatką, to nie była to jakaś literatura wyższych lotów niż książka Julii Żugaj. W tym wieku się nie oczekuje kwiecistego języka, tylko żeby opisywana historia dobrze siadała. To akurat Tak miało być ma szansę spełnić.
Dlaczego każdy porównuje książkę juli żugaj która ewidentnie zamyka się w gronie do 16 lat z np. Helem który jest od 18 lat to wiadomo że dziecko które ma 11 lat nie dostanie książki która jest kierowana do starszego grona i ludzie piszą że woleli by dać młodszej siostrze tak miało być niż Hel ale ta "siostra" nigdy nie powinna dostać takiej książki bo jest na nią za młoda
Podepnę tutaj kom, bo w sumie czemu nie 😉 Ja też nie jestem targetem tej książki (rocznik -04), ale zachęcony ciekawością zerknąłem do środka. Bo (współ)autorce niezmiennie dobrze życzę odkąd dotarło do mnie, że jako totalnie jedyna osoba z Team X i okolic próbuje wykorzystać influencerstwo na wiele pozytywnych sposobów. I za to wielkie dzięki w imieniu wszystkich dzieciaków, którym pomogłaś i zapewne jeszcze nie raz pomożesz 👌 Co do samej książki: na pewno nie zrobiłaby tyle hałasu gdyby nie nazwisko autorki, ale skoro to nazwisko już mamy i o zainteresowanie czytelnika nie trzeba walczyć każdym zdaniem, to... dla mnie brak większych dram, dylematów etc. był jednym z jej największych atutów i tej opinii będą bronił. Imho wszyscy mamy na co dzień aż za dużo bodźców i całkiem spoko opcją jest raz na jakiś czas pokazać dzieciakom lżejszą książkę, w której nie ma wizyt w szpitalach co pięć stron, niechcianych ciąż co piętnaście i śmierci któregoś z bohaterów co dwadzieścia. Więc mnie akurat ten trik z nagromadzeniem informacji na początku, a potem prowadzeniem akcji spokojnym (ale nie nudnym) torem, jak najbardziej kupił. Z zarzutami Julii B. co do braku realizmu w relacjach bohaterki i ojczyma też się nie do końca zgadzam, choć z taką uwagą, że zdecydowanie bardziej reakcje bohaterki pasują mi jednak do polskiej niż amerykańskiej nastolatki, która właśnie będzie kończyć high school. Ale to już temat na dłuższą rozkminę i pewnie każdy i tak pozostałby przy swoim zdaniu. A taka uwaga zupełnie na marginesie: skoro zdecydowaliście się zrobić z bohaterki sportsmenkę (swoją drogą bardzo propsuję, bo sport wśród młodzieży trzeba w PL mocno propagować, szczególnie wśród dziewczynek) i chcieliście żeby uprawiała jakąś mniej popularną u nas dyscyplinę, to lepiej byłoby chyba uderzyć w softball. A skoro umieściliście akcję na wschodnim wybrzeżu, to może jeszcze lepiej pasowałby lacrosse. Bo jednak baseball kobiet to raczej sport wciąż mocno niszowy i wielu emocji w otoczeniu nie wzbudzający 😉
Jeśli będziesz pisać kiedyś inną książkę - to polecam zrobić research przed tym. - W New Jersey prawo jazdy "learning" możesz mieć już jako 16 latek, po prostu nie można wtedy samemu prowadzić samochodu. Pełne prawo jazdy masz po 18-stce. - baseball to jest sport dla chłopaków, dziewczyny grają w softball. Nie żeby to miało jakiekolwiek znaczenie w kontekście Cape May, bo tam... nie ma żadnej z tych drużyn. Jest piłka nożna, lacrosse czy hokej na trawie, koszykówka. - poczytanie nieco o tym jak są skonstruowane rozgrywki ligowe też by nie zaszkodziło, plus lekcja geografii. Nie 700 osobowe liceum z samego końca stanu NJ nigdy ot tak nie zagra sobie meczu z żadną szkoła z NY; chyba żeby absolutnie zaorali bazę i byli sensacją na cały kraj. To by mogli zagrać mecz z jakimś liceum sportowym; ale na ich stadionie, takie mecze leczą w tv i zwykle kończą się rozjechaniem tej drużyny gości na placek. Bo to taka szopka ma być (i tak to by był niezły wątek, gdybyście zrobili risercz :D). Gdzie no zwykle goście mają nadzieje, ale te nadzieje kończą się gdzieś... no... gdzieś. New Jersey State Interscholastic Athletic Association - to jest liga w jakiej operuje Cape May, tam jest ino jedna szkoła średnia i tak, jest też ich okręg - już więcej sensu miałby finałowy mecz z jakąś drużyną z większego miasta. I znowu - u nich np, bo to zawsze podkręca atmosferę na boisku. No nie popisaliście się, dwoje autorów - żadne nie umie używać google...
Nie znając Julii Żugaj wcześniej mam wrażenie, że rodzice dzieciaków, dla których jest ona idolem trafili jackpota, ciężko teraz o influencera, który rzeczywiście myśli co robi i jeszcze chce dać do tego dobry przykład
nie jest to jakaś intelektualnie rozwijająca książka, ale jest dość urocza na swój sposób. to znaczy, nie ma tego gloryfikowania toksycznych zachowań jak na przykład w Rodzinie Monet. nie każda książka, którą czytamy musi być przecież intelektualnym wyzwaniem - to, że ktoś czyta mniej ambitne książki to nic złego. szczególnie jeśli target odbiorców Julii Żugaj, to dzieci 11-12 lat.
Dokładnie, zgadzam się z tym. Szczerze, to te shity z Wattpada też nie są napisane dobrze i też ciężko przez to przejść, ale tam też fabuła jest obrzydliwa i toksyczna. Tu też może nie jest to książka mocno rozwijająca, ale przynajmniej nie gloryfikuje przemocy, przekleństw i innych tego typu rzeczy.
Właśnie to samo pomyślałam. Może książka nie jest wysokich lotów, ale wreszcie nie ma wulgaryzmów na siłę, seksu, narkotyków, alkoholu. Wreszcie jakaś faktyczna młodzieżówka, a nie trochę taki dark romance, ale z cenzurą XD
+1, skoro nie zawsze oglądam europejskie dramaty psychologiczne i dla relaksu włączam seriale komediowe to dlaczego nie przeczytać lekkiej książki? Szczególnie gdy nie jest naładowana toksycznyn syfem jak w Wattpadowych potworkach 🙉
@@kociaralambadziaraa dokładnie! Wiadomo, że tej książki dziełem sztuki nazwać nie można i nie jest to najlepsza, najcudowniejsza książka, jaka powstała, nie jest to wybitne dzieło, ale nie sądzę, by krytyka, jaką na tiktoku ona dostała była zasłużona. Mam wrażenie, że te książkary, które kochają Rodzinę Monet i Hell wywyższają swoje nastoletnie harlequiny, ale tym by już mocno gardziły, mimo iż ogólnie moim zdaniem książka Julii Żugaj wypada lepiej, odkąd tamte książki też są średnio napisane, styl o kąt dupy potrzeć
Ej, super jest to, że Ty się nie hamujesz ze swoją opinią, a Julia jest świadoma wad i zalet książki, wieku odbiorców, nie strzela fochów i ma w sobie dużo pokory. Nie przeczytam tej książki nigdy, ale rozmowa wyszła Wam naprawdę spoko.
Widać że autorka chciała chyba powiedzieć że rok lub dwa temu nie było tych popularnych książek pokroju rodziny monet, a nie że książki w ogóle nie były popularne
@@BurnSalat no bo w sumie pewnie taak było z wykluczeniem harrego pottera. Mam na myśli że target audience tej książki nie czytał harrego pottera, a przed pizgaczami to w ogóle nic. I tak serio mówie że Harry Potter przynajmniej w polsce umiera w mojej opinii. Mówię to po moich uczniach np.
@@skyethorgerson5150 właśnie mi chodziło o różnopokoleniowe czytanie, nie miałam na myśli jednej grupy. A np 12 latków którzy czytali hp w swoim czasie, a 12 czytających monet teraz
Gdyby autorką ksiązki była kociołek to tłumacząc swe mankamenty w książce powie że jest bardzo emocjonalną osobą i się rozpacze na wizji... nie wiem czy Monice kociołek wystarczyłoby zaparcia na napisaniu książki
wiesz że książka musi być mocarna kiedy filmik ma 1:14:31 a opowiadanie fabuły kończy się w 20 minucie XDDD no cóż pora siadać do oglądania Edit: słuchając Julii to dla mnie to czego brakuje tej książce to trzymanie się jednego konceptu. Jeśli Mia ma 17 lat, bo Julia chce żeby ten romans był dojrzały, żeby były ucieczki przez okno to nie może się zachowywać jak czternastolatka. Jeśli chce by bohaterka była do utożsamiania się dla młodszego czytelnika to niech ma 15 lat i wątek miłosny będzie równie infantylny - myślę że byłby nawet bardziej zrozumiały niż ostateczna wersja książki. A tak to wychodzi z niej takie nie wiadomo co
To trochę takie "chce mieć tu wszystkie ulubione zabawki, nie ważne że do siebie nie pasują". Jak dla mnie to zabrakło ze strony wydawnictwa kogoś co by ogarnął autorów i im powiedział "Zdecydujcie się na jedno"
Również myślałam że książka będzie mieć potężną fabułę, a tu można 200stron streścić w 20min xd. Moim zdaniem źle, że Mia nie ma jakiś przeszkód , bo to jest zakłamywanie rzeczywistości. Nastolatek jak przeczyta książkę to pomyśli dobra jak będę mieć 17lat to moje życie będzie łatwe miłe i przyjemne, usiane kwiatkami. Poznam drugą połówkę i happy end. Skoro książka ma być podręcznikiem to niech poruszy problemy w szkole, przyjaźni cokolwiek i wskaże konkretne rozwiązanie. Moim zdaniem wiek bohaterki nie pasuje do odbiorców książki i to jest problem.
@@zosiamil1399 Właśnie. Zwłaszcza, że bardziej pouczające jest przepracować problem na fikcyjnych postaciach, zrozumieć pewne rzeczy. I to nie muszą być zaraz gwałty, przemoc domowa, czy rodzina zabita przez orków. Konflikt może być wewnętrzny, pokazujący problem postaci, czy błędne przekonanie
Jestem mega pod wrażeniem jak Julka Żugaj obronila swoją książkę. W sumie to wydaje sie mega ciepłą, sympatyczną osobą oraz według mnie ma olbrzymi potencjał na napisanie dobrej ksiazki, zwłaszcza po wysłuchaniu rad Prostracji
Jak dla mnie słabo obroniła,gadanie ,że ona nie wie czemu ten Przemek coś tam napisał itd trochę kiepsko brzmi biorąc pod uwagę ,że jest za tą książkę tak samo odpowiedzialna. Chyba ,że podeszła olewczo i całkiem na tym Przemku polegała nie sprawdzając uważnie co on właściwie robi ,tak to niestety wygląda
@@weronika7726jednak nie bez powodu zleciła napisanie komuś innemu. Na pewno sprawdziła nie raz treść, i nawet o tym mówiła, ale spodziewam się, że miała większe zaufanie do umiejętności Przemka niż swoich co do ewentualnych mankamentów
Mam wrażenie, że główny problem z tą książką polega na zapomnieniu przez Julkę, że dokładny zamysł na tę historię znają tylko ona i Przemek. Jeśli w książce pojawia się dialog wyglądający jak screen z messengera i nie będzie to w żaden sposób uzasadnione poprzez opis emocji bohaterki, wiadomo że ludzie będą się śmiać. Stąd odpowiedź na większość zarzutów brzmi: ,,o to nam chodzilo". I o ile wypowiedzi Julki brzmią sensownie w filmie prostracji, trzeba zapoznać się z tym materiałem, żeby mieć pełen obraz historii, co chyba troche mija się z celem. Ale szacun dla obu Julek za merytoryczną dyskusję, a dla Żugaj za spokojne przyjęcie konstruktywnej krytyki
Proponuję wysłać materiał Prostracji do Revo, żeby pokazać mu na czym polega konfrontacja. Nie ma negatywnej atmosfery, nikt nie krzyczy, nie rzuca szklankami. Jest za to merytoryczna rozmowa, przestrzeń na przedstawienie perspektywy każdej ze stron, pytania oparte o konkretne przykłady. Czyli jednak się da :)
To moja pierwsza styczność z Julką Żugaj, ale powiem szczerze, że jest z niej ogromnie sympatyczna osoba. Jakoś nawet na tę książkę spojrzałam dużo cielplej. Mam nadzieję, że Julia nie przestanie pisać i jej kolejna pozycja będzie wielkim redemption, a rady weźmie sobie do serca.
Pani menadżer Weroniki nigdy się na to nie zgodzi bo jest zadufaną niunią która pcha się tam gdzie widzi pieniądze. Poznałam te babe osobiście kiedy byłam wolontariuszką na jednym z festiwali książki i nie naprawdę nie chcielibyście tak stronniczego materiału na kanale prostracji oraz tak zcenzurowanego...
Fajnie że książka jest taką bezpieczną przestrzenią dla młodych, bez toksycznych relacji czy porytych akcji. To co Julka dopowiedziała rzuca więcej światła na historię, może się wzruszała bo wiedziała więcej niż czytelnik. Takie komentarze, nawet krótkie mogły znaleźć się w środku żeby dać lepszy obraz relacji i wydarzeń..
Niepopularna opinia: uważam że Żugaj bardzo odpowiedzialnie podeszła do swojego "produktu" i odbiorców, tak jak podkreślała, jej książka nie jest zajebista i nie musi być. Krótka obyczajówka z drobnymi morałami jest okej dla jej grupy odbiorców. Mam wrażenie, po komentarzach, że ludzie oceniają tą książkę jakby miala być literaturą piękną dla dorosłych, bądź 16+. Książka spełnia swoje zadanie, i wierzę iż może być początkiem przygody czytelniczej wielu dziewczynek (fanek Julki)
Właśnie mi się wydaje zupełnie inaczej 😆 Słuchając tej rozmowy odniosłam wrażenia ,że Julka bardzo olewczo podeszła do tworzenia tej książki. Nie wiem z jakich powodów ,ale wygląda to tak jakby poza ogólnym pomysłem na fabule zostawiła wszystko temu Przemkowi do roboty i nawet potem nie sprawdziła czy to jest poprawnie zrobione( a nie jest poprawnie zrobione ). Jak chciała robić za współautorke i wydawać swoją książkę powinna zadbać o takie podstawowe rzeczy jak poprawność stylistyczna itd. Nawet książki dla dzieci można pisać w sposób ciekawy i dobry. Nie czepiam się samej fabuły bo nie jest ona zła ,przeszkadza mi tylko,że ta książka wygląda jakby była pisana na kolanie na przerwie w szkole.
@@rishieritzksiążka Julii przede wszystkim ma język odpowiedni dla grupy wiekowej, dla której pisze i nie zawiera złych lub szkodliwych wzorców, w przeciwieństwie do innych górujących dziś popularnością polskich młodzieżówek. Nie jest to może górnolotna i specjalnie wartościowa czy ambitna literatura, ale jak na książkę dla dzieci w wieku 10-16 lat jest odpowiednia. W miarę możliwości nastolatkom powinno się serwować nieco bardziej ambitną literaturę młodzieżową, która będzie przekazywać odpowiednie wartości i może stanowić względnie dobre źródło dla wzbogacania swojej wiedzy i zasobu słownictwa. Ale nie ma nic złego w książce Julii, która - nie oszukujmy się - nie jest zbyt logiczna i górnolotna, ale nie będzie miała złego wpływu na dzieci i młodzież, ba, ze względu na jej zasięgi może zachęci je do czytania i sprawi, że wraz z biegiem czasu zaczną sięgać po coraz lepszą jakościowo literaturę.
Przeraża mnie, w jaki sposób autorzy i wydawnictwa postrzegają grupę wiekową 10-16 lat - chyba, że teraz serio tak to wygląda, choć mój kuzyn pożera książki, najróżniejsze. Ma 11 lat. Kuzynka w liceum to samo. Ja w wieku 10-12 lat czytałam literaturę piękną typu "Oskar i Pani Róża", jeszcze zanim dostaliśmy ją na obowiązkowej liście lektur i nie miałam żadnego problemu, żeby ją obrobić w jeden dzień, zrozumieć i pokochać, young/new adult, które po prostu leżały na obyczajówce obok romansów te kilkanaście lat temu, były znacznie grubsze i dojrzalsze, niż to, co możemy znaleźć dzisiaj w dziale młodzieżowym. Jasne, był wtedy szał na "Zmierzch", ale nie wiem, weźmy takiego Johna Greena chociażby, który wtedy królował - o ile nie jest to jakiś szczyt literatury ogółem, tak w porównaniu do obecnie wydawanego shitu, naprawdę wypada wartościowo i jest co najmniej kilkanaście poziomów wyżej. Nie chodzi nawet o osiąganie szczytu, robienie czegoś nowatorskiego, a ogarnianie podstaw w dziedzinie, którą mamy się profesjonalnie zajmować. W podstawówce sama z siebie sięgałam po takie książki jak "Ania z Zielonego Wzgórza", "A jednak, strzelę!", albo romanse poruszające problematykę śmiertelnych chorób, poważnego nękania, wojny, tragedii rodzinnych. Oczywiście, nie mówię, że każdy powinien coś takiego czytać, ale nawet komedie były mniej infantylne, niż dzisiejsze, "poważne" tytuły, przez które nastolatki płaczą na tiktoku 🙃 Pamiętam, jak cieszyłam się, że "Nasz ostatni dzień" zaczął się super sprzedawać (pracowałam wtedy w księgarni), bo czytałam to z dwa lata przed peakiem popularności, miałam jeszcze nadzieję, że wydawcy i czytelnicy przejrzą na oczy, ale nie - rozpoczęła się epoka Moneciar, Pizgaczy i na półkach mamy wysrywy gwiazdek, niedorobionych autoreczek z wattpada, których "dzieła" zaśmiecają regały. Popełniają tyle błędów, że korekta/redakcje nie wyrabia i wypuszcza wybrakowany produkt. Nie mówiąc o treści i przekazie, którego nie ma. Byleby sprzedaż się zgadzała. Tak, każdy ma inny gust, ale to szkodliwe trendy wpływają na to, co jest bardziej promowane i sztucznie kreują oczekiwania grupy docelowej. Najbardziej oklepane motywy mogłyby być dobrze przedstawione i ciekawie opisane, gdybyśmy na rynku wydawniczym widzieli prawdziwych pisarzy. Z talentem, warsztatem i rozumieniem tematów, których się podejmują. Nie zgadzam się, że lepiej przeczytać takie coś, niż nic. Bo niby zachęca do czytania - te dzieci nie interesują się czytaniem, tylko Julką Żugaj. Co najwyżej w następnej kolejności sięgną po "Rodzinę Monet" czy innego raka. To, że sama lubię fantastykę, romanse, new adult, nie oznacza, że z chęcią przeczytam wojenną obyczajówkę opartą na faktach historycznych, bo mnie to nie interesuje, nie jestem oswojona z literaturą tego typu, dotychczas raczej nic podobnego mnie nie porwało. Jeśli zdecyduję się na coś takiego, to nie dlatego, że wcześniej czytałam new adult, tylko dlatego, że mnie dany tytuł zainteresował. A propozycje proponowane "dzieciakom" przez wydawnictwa, po prostu je ogłupiają. Nie niosą ze sobą wartości, często są wręcz szkodliwe. Niech czytają sobie o badboyach, klubach szkolnych, imprezach, ale niech to będą profesjonalne książki, dopieszczone, sensowne (nawet bez jakiegoś najs morału, ale bez zbędnej infantylizacji). Nie wiem, to tak jakbyście chodzili do dentysty z ładnym gabinetem, ale bez kwalifikacji, który byłby miły, charyzmatyczny, dlatego miałby dużo pacjentów i był polecany, a dopiero po latach okazałoby się, że zęby są do wyrwania przez jakieś błędy w sztuce lekarskiej, ale powiedzielibyście "no dobrze, że w ogóle do tego dentysty chodziłem, bo nie wszyscy chodzą" XD To, że dzieci są zniechęcone do książek i trzeba je jakoś specjalnie do nich zachęcać, upraszczać język czy robić inne zbędne wygibasy, to taka bujda na resorach. Może 10-15 lat temu jeszcze tak było, ale obecnie dzieci mają tak szeroki wybór na dziale 0-12, że na pewno już od najmłodszych lat znajdą książki, które pokochają i które wciągną je w czytanie. Akcje promujące czytanie działają już w przedszkolu. A rodzice, wydawcy, autorzy na siłę próbują zrobić z młodzieży takich nieoczytanych, leniwych kołków, infantylizując wszystko do granic absurdu. Plus to, że nie - Moneciara nie jest mądrzejsza, lepsza i porządniejsza od kogoś, kto książek nie czyta. Więc absolutnie nie widzę powodów, dla których dzieci miałyby być zachęcane do czytania książek z błędami lub szkodliwą treścią (jedno nie wyklucza drugiego). Nie wiem, wkurzały mnie odpowiedzi Julki, bo ewidentnie chodziło o wciśnięcie kidosom nowego iteamu pod płaszczykiem "noo, żeby fani zrozumieli i się przypadkiem nie zniechęcili". To ja polecam tym dzieciom przeczytać właśnie "Dzieci z Bullerbyn". Zajebista książka.
Szczerze??? Lepsze by dzieci czytały książki Julki żugaj ktore sa lekkie moze troche cringowe ale przynajmniej zależy jej na dawaniu dobrego przykladu odbiorcom tzn dzieciom. O wiele lepsze napewno niż wattpadowe toxic romanse z bad boyami albo rodziny monetow gdzie jest pelno wulgaryzmow i innych negatywnych wzorcow np relacji rodzinnych.
Pomimo tego, że jej książka wydaje się słaba, to zgadzam się z tym komentarzem. Fajnie, jakby ogólnie dzieci brały się za lepszą literaturę, ale wiemy, jak wyglądają realia, dlatego już niech zostaną przy czymś takim niż tych toksycznych tworach.
Mam trochę mieszane uczucia jeśli chodzi o ten film. Z jednej strony bałam się, że Julka będzie stronnicza ze względu na wystąpienie autora w filmie. Z drugiej strony oprócz tego, że ta książka nie jest toksyczna (jeśli możemy to zaliczyć jako atut), to żadnego pozytywu o niej nie dostaliśmy, a mam wrażenie, że dla młodego czytelnika się nada, choć to nie jest literatura najwyższych lotów. Mam wrażenie, że to miała być comfy historia, która się przyda młodszym odbiorcom, ponieważ są oni faszerowani negatywnymi wartościami. Nie wszystkie historie muszą mieć sto wydarzeń na stronę. Według mnie to byłaby ciekawa pozycja na wyciszenie się, wyciągnięcie z niej pozytywnych wzorców, bo dzieciaki na pewno będą chciały wziąć z niej przykład, bo na okładce znajduje się nazwisko ich idolki. Miała bardzo dobry zamysł. Widać, że przesłanie było przemyślenie. Też należy brać pod uwagę to, że to pierwsza pozycja, którą podpisała, więc musi być bezpieczna ze względu na młody wiek czytelników. Z tego powodu trochę mi zabrakło plusów w opiniach, bo na pewno je ma, a Julka ich należycie nie podkreśliła według mnie.
@@martynapietraszekdziewczyna nie napisała angielskiego słowa 'literally' w swoim komentarzu, tylko słowo 'literalnie', które jak najbardziej znajduje się w słowniku języka polskiego :)
Ja mam takie zdanie, że może ta książka nie jest wybitnym dziełem, ale przynajmniej nie jest toksyczna i no to taka czysta rozrywka dla dzieci. W erze książek takich jak saf czy rodzina monet to ta ksiazka naprawde nie jest okropna. Oczywiscie dla każdego powyżej 12 lat to będzie nuda,ale każdy od czegoś zaczynał no nie?
Bardzo podobnie wypowiada się o tej książce Wybredna Maruda, z czym sie zgadzam. Co prawda wiek głównej bohaterki trochę przestrzelony, biorąc pod uwagę jej zachowanie, ale przynajmniej nie promuje złych zachowań. Lepsze to niż wspomniane SAF
Ja nie wiem czy ta ksiazka daje taki dobry przyklad. Jestem dopiero na 15 min recenzji, ale jak wyobrazam sobie, ze jakies dziecko to czyta i widzi ze bohaterka zaczyna strzelac z pistoletu na wode bo ktos gazet nie umie rozwozic to watpie. I mam wrazenie ze zachowania bohaterow przenikaja przy tym czasami na sile toksyczna pozytywnoscia. No i dodatkowo jak sb porownamy niektore zachowania bohaterow do realiow spolezcnosic szkolnych, to dziecko powiedzmy idace za przykladem z fabuly - wysylajace zdj nauczyciela na grupe wraz z mową motywacyjna by bylo wysmiane i nękane na 100% to nie jest absolutnie realistyczne xd. Moze lepsza jest ta ksiazka niz inne, tak jak mowisz ale moim zdaniem nie powinnismy abolustnie zanizac standardu bo jest wysyp gorszych pozycji
Ja sie cieszę ze cos takiego powstało, Julia jest popularna wśród dzieciaków i prawdopodobnie gdy usłyszą, że wydaje ona książkę to będą chcieli ją natychmiast przeczytać. Książka ma fajny przekaz i ma na celu uczyć odbiorcę, więc dzieciaki z tego korzystają
@@666kemi niby tak, ale nie mówimy tutaj o ogóle literatury młodzieżowej, tylko o viralowych książkach, które stają się bestsellerami. Te przytoczone przez ciebie zachowania są okej w porównaniu z takim saf. Wiadomo, nie jest to książka bezproblemowa, ale te problemy są tak nikłe że nie ma co się nad nimi rozwodzić. Dzieci i tak bez książek znajdują źródła, z których czerpią jakieś schematy jak np tiktok czy filmy, więc myślę że takie rozwodzenie się nad tymi małymi sytuacjami w tej książce jest trochę głupie i bezsensowne.
Mówicie cały czas o tym że dzieci chcą krótkie książki, że za szybko się znudzą, tym czasem ja w wieku 9/8 lat czytająca całego "Harry'ego Potter'a" lub inne 1000 stronne książki. Dajcie dzieciom więcej zaufania, a one was zaskoczą.
Cieszę się, że Julka jest świadoma tego, do jakiej grupy odbiorców ma jej książka trafić. Bardzo na plus - nie to co te pseudo young adult autorki, których książki są o rzeczach dla dorosłych, a pisane są bardzo infantylnie i w przewidywalny sposób.
Szczerze mam wrażenie że ta książka mogłaby być dobra gdyby autorzy przypomnieli sobie że nie wszyscy czytają im w myślach i fajnie coś tłumaczyć chociaż zdaniem perspektywe bohaterki
Totalnie rozumiem twoje zarzuty do książki, ale też doskonale rozumiem perspektywę Juli. Idea książki jest świetna, bo ma zachęcać do czytania treści dostosowanych do wieku odbiorcy, to się ceni:)
Niesamowite jest dla mnie, że tłumaczysz autorce na czym polega tworzenie historii. To że każda historia opiera się na konflikcie lub problemie i wtedy opowieść (jakakolwiek) ma po prostu sens. Tak jakby Julia chciała napisać trochę książkę w stylu vloga aby ucieszyć dzieci i jednoczenie mówi, że jest dla każdego.
Mam 15 lat i kiedy Julka mówi, że ta książka targetuje do dzieci w wieku ok.13-14 lat, tym właśnie tłumacząc nieskomplikowaną fabułę i infantylne zachowania bohaterów oraz prosty język, mam wrażenie, że uwłacza inteligencji mojej grupy wiekowej. Uważam również, że występowanie w tej książce tylu błędów jest zwyczajnie żałosne.
Fajnie jakby wyrzucić te wszystkie zbędne wydarzenia, które nie miały zbytnio dużego wpływu na fabułę i zamiast tego te strony poświęcić na rozwinięcie historii samych zakochanych. Oprócz tego MEGA props dla Julki, że jest świadoma swojej widowni i unikała zamieszczania w książce używek typu alkohol itp.
Kurczę strasznie fajna ta rozmowa wasza Bardzo fajnie posłuchać jak autorzy się bronią normalnie jak na licencjacie xD Pewnie ciężko to ogarnąć, ale byłoby super gdybyś częściej brała autorów do filmików :>
Julia mówi, że na tym się nie zna, na tamtym się nie zna, tego nie wie, to zrobiła na czuja, to czytałą z grubsza, napisała jeden rozdział i dlatego to wygląda jak wygląda, szajs. Chce żeby imprezowali do rana i wychodzili przez okna, ale wiem, że tak mogą robić dorośli, więc będą mieć 19 lat, ale mają też się chować w krzakach, więc mentalnie 14 lat. Misz masz bylejakości, dziwnych pomyslów i traktowania młodzieży jak 9 latków, okraszony skrótami myślowymi.
Ogólnie książka jest dość słaba, to fakt. Jednak bardzo miło zaskoczyło mnie podejście Julki do jej odbiorców, bo doskonale zdaje sobie sprawę, jakich treści dla jej fanów będą jeszcze nieodpowiednie. Naprawdę jeśli będę miała dziecko, nie mam nic przeciwko aby oglądało takie osoby jak Julia Żugaj:) Niestety większość influencerów, których śledzą dzieciaki to totalne dno.
Jako 13latka (czyli osoba w wieku dużej ilości odbiorców juli żugaj) chciałabym powiedzieć że ludzie w moim wieku wcale nie lubią czytać książek prostych z "cool" językiem. Przeczytałam w tym roku coś koło 60 książek może 65 no i stwierdzam że według mnie najgorsze książki jakie czytałam to takie właśnie z prostym językiem. Zbyt prostym to już nie było coś w stylu "no bo ja mam lekkie pióro" tylko "nie chcę mi się. Myślę że Julia Żugaj zbyt bardzo przejmuje się wszystkim np. ten wątek z włażeniem przez okno i wyskakiwaniem. Dzieci by nie zaczęły tego robić bo raczej mają przynajmniej 10iq i wiedzą co to fikcja literacka. To że dzieci nie koniecznie czytają tylko książki które czyta się szybko pokazuje seria np. Wojiwnicy która przecież jest napisana bardzo dobrze i ma dopracowany styl, jedna seria ma około 2200 stron a dzieci i tak to czytają przez interesującą fabułe.
Nie sądzę, by Wojownicy byli dobrym przykładem. Faktycznie jest to seria zdecydowanie bardziej dopracowana niż większość książek, po które sięgają osoby w twoim wieku, natomiast wciąż nie jest to ambitna literatura. W wojownikach występuje wiele, wiele błędów logicznych i fabularnych, a same autorki plączą się we własnym uniwersum. Wielokrotnie zdarzały się sytuacje, że Eriny po prostu nie trzymały się chronologii zdarzeń i cały ciąg przyczynowo-skutkowy i czasoprzestrzeń legła w gruzach. Przykładowo jedna z książek, w której Biała Burza był jednocześnie kociakiem i wojownikiem, czy też wielokrotne błędy w opisie wyglądu kotów i brak konsekwencji i odpowiedniej wiedzy na temat kotów (rozumiem, że wojownicy zawierają w dużej części elementy fantastyczne, nieprawdopodobne, chociażby sama wizja Klanu Gwiazdy etc., ale wciąż akcja osadzona jest w realnym świecie). Przykładem takiej niekonsekwencji jest na przykład fakt występowania szylkretowych kocurów, gdzie w naturze jest to zjawisko ekstremalnie rzadkie (maść szylkretowa u kotów jest sprzężona z płcią. Geny odpowiadające za szylkret są ulokowane w chromosomie X, a żeby ta maść była możliwa, kot musi mieć dwa chromosomy X. Kocury mają chromosomy XY, więc nie jest możliwe, by były szylkretowe, a gdy już się to zdarzy, są zazwyczaj bezpłodne). Innym przykładem jest uniwersum zbudowane na zero-jedynkowym i dość naiwnym systemie. Autorki miały wiele możliwości przedstawienia zaświatów, ale zdecydowały się na typowy schemat nieba i piekła - do Mrocznej Puszczy idą złe koty, a do Klanu Gwiazdy dobre. Tyle, że uniwersum nie uwzględnia faktu, że świat nie jest czarno-biały i często osoba, która zrobiła wiele złych rzeczy, niekoniecznie jest osobą niemoralną. Niekonsekwencja w lokowaniu kotów do zaświatów też rzuca się w oczy. Jesionowe Futro chciał zabić matkę z dziećmi i dostał się do Klanu Gwiazdy, bo był "zaślepiony miłością", ale Piegowata Wola, która nie uratowała topiących się kociąt Klonowego Cienia (Gdzie Piegowata miała traumę, bo ktoś z jej bliskich zginął poprzez utonięcie, a poza tym pływać nie umiała i inni wojownicy już kocięta ratowali) poszła do Mrocznej Puszczy za to, że ich nie uratowała. Nie mówię, że wojownicy to zła seria, bo mi czytało się przyjemnie i mam dużą do niej nostalgię, ale myślę, że nie jest to dobry przykład ambitnej literatury. Sama siedzę w fandomie długo, mimo że od kilku dobrych lat nie czytam już książek, a po prostu siedzę w artystycznej części społeczności.
Lepszym przykładem na to, że dzieci potrafią dużo czytać jest Harry Potter, tam mamy intrygę, fajny świat, ciekawych bohaterów przy których chcemy być. I mimo iż ksiażki były długi jak na młodzieżówki to dzieci to łykały
@@MistrzSeller Ja jako osoba, która czytała HP jako nastolatka przyznam, że ani trochę mi się ta seria nie spodobala. Może dlatego, że już od początków mojej przygody z książkami byłam bardzo wybredna i mialam wygórowane oczekiwania, przy czym jednocześnie nie przepadałam za tym, co było popularne i oblegane. Świat Pottera może nie był najgorzej wykreowany, ale był po prostu bardzo przewidywalny. Od razu się domyśliłam, z kim autorka sparuje poszczególnych głównych bohaterów. Antagonista też średnio mi się spodobał - bardzo brakowało mi tej dynamiki zmieniających się niespodziewanie antagonistów. Przez długi czas masz wrażenie, że wiesz, kto jest głównym złym, po czym okazuje się kompletnie co innego - ewentualnie do intrygi wkracza postać trzecia, która zamierza wykorzystać sytuację. W hp tego nie odczułam, bo do końca wiernie antaognista pozostaje ten sam Voldemort. No i w Potterze, nie ukrywajmy, leje się przez kartki oklepany motyw walki dobra ze złem. To też jest również bardzo zero jedynkowy schemat, który mnie zniechęcił do czytania. Oprócz tego antagoniści są... Meh. Nie mogłam przebrnąć przez Pottera z powodu irracjonalnego zachowania Draco, który z jakiegoś powodu stwierdził, że z dupy uczepi się Pottera i będzie mu "przeszkadzać" w bardzo infantylny sposób godny jakiejś bajki dla dzieci. Rozumiem, jeśli ktoś Pottera lubi, ale wciąż nie uważam, że to jest dobry przykład... Gdybyśmy mieli już wymieniać najlepszą jakościowo młodzieżówkę, choć zdecydowanie od HP młodszą, moim rekrutem byłaby zdecydowanie Szóstka Wron. Z wielu powodów. Głównie z powodu dynamicznie zmieniających się antagonistów, wielowymiarowych postaci i niezwykle rozbudowanego świata przedstawionego, który uważam za bardziej logiczny niż ten w Potterze. Bo jasne, Harry Potter miał wiele dobrych konceptów fantastycznych elementów świata przedstawionego, ale brakowało w tym wszystkim spójnej logiki, a niektóre fantastyczne mechanizmy nie miały absolutnie żadnego sensu. Na youtubie jest zresztą o tym wiele filmów.
@@livro5845 Przewidywalny? Przecież tam co tom jest twist wywracający całą fabułę I przecież nie wszystkie tomy są o walce Voldemortem I co jest złego w walce dobra ze złem? To podstawowy motyw w fantasy
@@MistrzSeller to jest złego w walce dobra ze złem, że jest to motyw powtarzalny, nieoryginalny i zero jedynkowy. Nie wymaga żadnych refleksji. Autor jasno przedstawia nam, że mamy pozytywnie odbierać głównych bohaterów i negatywnie antagonistów. I to jest po prostu nudne. Dobrzy bohaterowie zwyciężają, źli bohaterowie są niemoralni i spotyka ich kara za swoje czyny, bla, bla bla. Niezwykle interesujące. No dla mnie bardziej interesujący jest konflikt, gdzie nie ma złej i dobrej strony, zero jedynkowego pojedynku. Bo świat nie jest czarno-biały. Nie ma dobrych i złych ludzi. Są ludzie, których czyny pokierowane są konkretnymi - szkodliwymi lub nie - wartościami. I to właśnie taki konflikt moralny jest najciekawszy. Konflikt, gdzie nie ma tej jedynej właściwej opcji, gdzie nie stawia się czytelnika między jednym prostym wyborem - dobrem i złem, gdzie oczywiście autor i tak kieruje nas w stronę tej dobrej strony. Czy to jest złe? Nie wiem. Zależy dla kogo. Ale jest nudne, przewidywalne i powtarzalne. Co druga książka fantasy ma motyw walki dobra ze złem. Wolę coś, co wymaga od czytelnika większego zaangażowania i wywołuje konflikt moralny. Wolę nie walkę między dobrem i złem, tylko walkę między różnymi stronami, gdzie każda z nich ma inne motywacje i kieruje się innymi wartościami. Bo tak działa świat. A czy Harry Potter jest przewidywalny? Zależy dla kogo. Ja przewidziałam zakończenia kilku tomów, a te, których nie przewidziałam nie wprawiły mnie w większe zaskoczenie. Spodziewałam się, że dostanę w odpowiedzi pasywno-agresywny ton głosu, bo jakże mogłam obrazić wspaniałe HP, które, cóż, wspaniałe nie jest i zdecydowanie zbyt mocno wyidealizowane przez społeczność. Harry Potter był jedną z tych serii, które przeczytałam (przy czym okrutnie się z nimi męczyłam, zwłaszcza z czwartym tomem, który zanudził mnie na śmierć) i od razu po przeczytaniu po prostu zapomniałam. To jest dobra książka, jasne. Ale tylko dobra. Nie wyróżnia się niczym na tle innych młodzieżowych książek fantasy. Nie zaskoczyła mnie na tyle, żebym zatrzymała się na dłużej w fandomie.
Jestem pod ogromnym wrażeniem! Revo powinien uczyć się od Ciebie jak prawadzic dyskusję, która przedstawia całkowicie dwa inne pogląd. Nie uległaś Julce a mimo to dyskusja była bardzo kulturalna. Szacunek też dla Julki Żugaj, która odważyła się przyjść i odpowiadała na wszystkie pytania.
Ej w sumie, to całkiem rozsądnie Julia podchodzi do tej książki. Nie jest obrażoną księżniczką i nie wciska, że to jest arcydzieło pokroju Potopu czy czegoś, tylko jest świadoma że nie wszędzie jest to dopięte dobrze, albo że niektóre rzeczy są dosyć płaskie.
Trochę smutne, że ma się takie małe zaufanie do możliwości dzieci. Właśnie mając takie popularne nazwisko wśród młodszych można było dać im coś więcej, bo pewnie większość by to i tak przeczytała ze względu na autorkę...
to prawda ale moze gdy julka wytknela jej zarzuty i zugaj to normalnie przyjela i byla swiadoma tego to napisze z przemkiem (lub bez niego juz) lepsza ksiazke, ktora bedzie ciekawsza, zugaj chyba za bardzos se wziela do serca to ze chciala dzieci zachecic jakkolwiek do czytania i poszła na skróty, gdzie teraz guruja RM czy SAF i czytaja i to osoby ktore nawet nie powinny tego miec w lapkach, rodzice tez powinni bardziej sie angazowac w to co czytaja i ogladaja ich dzieci a nie miec olewke totalna, przez to wlasnie dzieci ktore cos czytaja nie siegaja po lepsza literature dla nich, a lektury, powiedzmy sb szczerze, nie zachecaja, moze te w 1-3 ale u mnie sie nie sprawdzilo bo nienawidzilem gdy ktos mnie do czegos zmuszał xD dopiero w 7 klasie sie zainteresowalem wattpadem i jakos potem zaczalem czytac papierowe (na szczescie nie byly to toksyki) te lektury sa za trudne czasem a nauczyciele nie wszyscy sie nadaja i potrafia przekazac, wiadomo jak to wyglada, trudno teraz dzieci zachecic do czytania lepszych tresci ogolnie to sorki ze taki chaos troche wyszedł xD
6:56 mogła mu wysłać na przykład przepis na bigos SKŁADNIKI: 2 kg kapusty 0,5 kg boczku świeżego 0,5 kg karkówki lub łopatki 0,5 kg kiełbasy głogowskiej(śląskiej) 20 dkg kiełbasy jałowcowej 30 dkg pieczarek lub grzybów suszonych 4 sztuki śliwek suszonych(bez pestek) ziele angielskie,liście laurowe,pieprz,sól 2 cebule 1 słoiczek koncentratu pomidorowego PRZYGOTOWANIE: Kapustę zalać wodą, dodać ziele angielskie, liście laurowe. Mięso podsmażyć na tłuszczu, pokroić w kostkę, dodać do kapusty. Kiełbasę pokroić w kostkę podsmażyć razem z cebulką na tłuszczu, dodać do kapusty. Dodać pieczarki pokrojone lub grzybki suszone wcześniej namoczone i obgotowane w wodzie, w której się moczyły, oraz śliwki. Gotować bigos na wolnym ogniu, pod koniec gotowania dodać koncentrat pomidorowy, dobrze wymieszać, doprawić do smaku solą i pieprzem.
Świetnie się słucha waszej rozmowy. Jestem w szoku jak konkretnie i merytorycznie. Jedna Julka uwagi w punkt, druga Julka otwarta na krytykę i pluje naprawdę sensownymi argumentami. Miód. Pozdrawiam was obie.
Słuchając opisu książki stwierdzam że jest ona niesamowicie pusta. To jest produkt, a nie literatura. To że książka ma trafić do młodej widowni nie oznacza że może być ona napisana nie dokładnie. Tekst również może być prosty, ale powinien być napisany ładnym i składanym językiem. Fajnie gdy książka wzbogaca słownictwo co jest ważne przy młodych odbiorcach. Ten produkt jest niedokładny i nic nie wnoszący. Perfum ma ładnie pachnieć, paletka ma ładnie wyglądać na oku, a książka powinna bawić i według autorki przekazywać odpowiednie wzorce. Moim zdaniem tego nie robi. Mam 14 lat przeczytałam bardzo wiele książek najróżniejszych autorów od Karin Slaughter po Marie Radziewiczówne. Gdy czytam książki kierowane do mojej grupy wiekowej najczęściej zapadam się pod ziemię ze wstydu. Tak było też przy fragmentach tego tworu. Ale okładka bardzo ładna!🪻
Laska wymyśliła mało odkrywczą fabułę, napisała JEDEN rozdział i uważa się za autorkę? Tak naprawdę to napisał ten Przemek, a ona firmuje to swoim nazwiskiem. Od ghos writera tego kolesia różni tylko to, że jego nazwisko widnieje na okładce.
@@helenahildegarda5739Ja nie mam żadnego. Nie jestem odbiorcą takich książek. Niemniej, na miejscu fanek tej pani czułabym się chyba trochę oszukana, że to nie ona napisała tylko jakiś facet.
kurde mam dylemat z julia teraz. jezeli jest to jej ksiazka, to powinna sie z tego powodu chwalic i dopracowac ją jak najbardziej. ogladajac ten material mam wrazenie ze duzo zrzuca na przemka i tak jakby stara sie uciekanać od tych "złych" stron ksiazki. jezeli chcesz cos wypuscic to licz sie z tym ze bedzie to ocenione, nie tylko w pozytywny sposob. mimo wszytsko uwazam ze nabierze pokory i przy ewentualnych koljenych ksiazkach sie poprawi
Mam 17 lat i nie wiem kto to Hitchcock z ręką na sercu. Bardzo fajny materiał, miło się sluchało. Zaskoczyła mnie obecność Julii Żugaj. Ciekawie rozwinął się ten odcinek, nie spodziewałam się tego. Naprawdę przyjemnie się oglądało, nie mogę się doczekać kolejnego materiału. Jeszcze co do Julii Żugaj - fajnie podeszła do 'zarzutów'. Miło, że faktycznie odpowiadała na wszystkie pytania, próbowała różne kwestie wyjaśnić. Jej obecność jest na pewno na plus.
Ale ja bym się nie czepiał bo nie każdy interesuje się kinem. Poza tym Hitchcock robił filmy wiele lat temu, więc nic dziwnego, że nowe pokolenie ich nie kojarzy.
@@helenahildegarda5739 Bo w sumie w pokoleniu boomerów to była "wiedza powszechna" gdyż większość osob żyła w czasach jak te filmy wychodzily, albo gdy jeszcze były w miarę świeże i nie odrzucały wielu ludzi swoim wiekiem. Nie mówiąc już o tym, że kiedyś były powszechne nawiazania do niego czy parafrazowanie jego słów o zaczęciu od trzęsienia ziemi, a potem trzymaniu napięcia
Jako ,,grupa docelowa”( mam 13 lat) bardzo chciałabym dowiedzieć się więcej o całym temacie i lubię jak książka się rozpędza a nie odwrotnie. Mi też niektóre momenty było trudno poskładać w składną wypowiedź.
Nie mogę z tego momentu z gazeciarzem XDDD Wkurza cię kurier, który rzuca twoją paczką? Schowaj się w krzakach i zaatakuj go pistoletem na wodę, a potem na niego nakrzycz, to zupełnie rozsądne i dorosłe, a chłop będzie miał nauczkę jak nikt inny XDDD
Ta cała seria jest bardzo pomocna, napisałam książkę jakoś rok temu i zbieram się do poprawek a jest ich dużo, dzięki tym filmom wiem na co zwrócić uwagę ze strony czytelnika Ps Nie sądziłam że Julka Żugaj to taka uprzejma i mądra osoba, ładnie się wybroniła i wysłuchała wszystkiego
Wow spodziewałam się jakiejś wojny, skoro sama autorka była przy Twojej recenzji, żeby wysłuchać zarzutów, a wyszło mega sympatycznie :D Gratuluję i pozdrawiam obie Julie ❤ PS Proponuję "Czwarte skrzydło" Rebecci Yarros na jedną z następnych lektur.
jeśli chodzi o relację głównej bohaterki z ojczymem - doskonale ją rozumiem i myślę, że większość dzieci po rozwodzie rodziców rozumie. Mimo, że ojczym z nami mieszka i mamy z nim jakąś relacje to niektórzy po prostu nie mogą go zaakceptować jako członka rodziny i mimowolnie pojawia się antypatia do tej osoby. Jeśli udało nam się kiedyś poznać biologicznego ojca, to nawet jeśli w niejednym przypadku jest on złym człowiekiem to po rpostu bardziej go akceptujemy jako rodzine, ponieważ rzeczywiscie do niej należał i jest to poczucie, że "to on nas stworzył XD" i czujemy większą bliskość emocjonalną niż do de fakto obcej nam osoby.
@@rudakawa fakt jest szkodliwa zły opis próby samobójczej gdzie autorka pisze że naszej bohaterce pojawiają się przyjemne obrazy to aż nie do pomyślenia że taka książka została wydana przez booktokerke...
Czego się spodziewać po dziewczynie, która nie zna "bólu życia". Nie umniejszam tutaj autorce, ale słuchając tego wywiadu. A dokładniej jej sposobu obrony niektórych wątków. Widać, że autorka książki ma w życiu "lekko" i nie dokońca rozumie na czym polegają prawdziwe rozterki. Przez co w finalnym efekcie całość historii wyszła płasko. To tak jakby chłopakowi w wypadku zginęli rodzice. Następnego dnia dzwoni do niego przyjaciel który mu się żali, że "stara" znowu mu śniadania nie zrobiła i, że jakie to on ma ciężkie życie. Jeden i drugi czuje ból i żal, ale jednak na zupełnie innym poziomie.
Odnosząc się do opowieści Julii Ż. to mam wrażenie, że miała sporo pomysłów, ale nie do końca umiała je złożyć sensownie do kupy. Podejmowała sie wielu wątków, nie kończyła ich lub nie wiedziała jak je dobrze przedstawić. Z jej wypowiedzi często wynika, że nie potrafiła wejść w rolę dziecka, do którego chciała dotrzeć z przekazem. Może zabrakło też takiego badania rynku tzn. poznania literatury młodzieżowej szerzej. Paradoksalnie dużo dzieci lubi np. Harergo Pottera, a tych tomów jest przecież wiele. Szkoda, że tak bardzo bała się opinii dzieci i nie pomyślała, że nie jest w stanie sprostać wymaganiom każdego. Historia ciekawie opisana z humorem lub po prostu odnosząca się do ich własnych doświadczeń, mogłaby być naprawdę super. Fajnie można bazować na wyobraźni dzieci i zrobić z tego atut, bo bardzo często są one naprawdę oryginalne. Prostracja ma wiele racji w tym co mówi w kwestii stylistyki, redakcji, czy nawet stylu, bo często myślałam podobnie widząc przytaczane fragmenty (nie znam całości). Natomiast mam świadomość, że mówi z pozycji osoby, która po pierwsze lubi czytać, po drugie jest dorosła. Czasy obecnie bardzo dynamicznie się zmieniają, a to co było modne kiedyś teraz jest ,,żenadą". Z kolei Julia Ż. ma więcej styczności z młodszymi widzami i jest w stanie przewidzieć, chociażby tempo czytania, możliwe preferencje względem treści, czy sposób budowana narracji (ograniczonej przez rozstrzał wiekowy czytelników), czy nawet style wypowiedzi charakterystyczne dla dziecka. No i tutaj jest pewne, ale mianowicie dzieci od 10 do 16 roku życia są baaardzo różne. W związku z tym argument prostracji o wieku bohaterki jest myślę sednem, który powoduje, że opowieść lekko nie zagrała. Małe dzieci też nie są takie durne i będą wyłapywać, niektóre smaczki, a im starsza grupa tym wymagania rosną. Podsumowując myślę że Julka Ż. chciała dotrzeć do wielu osób co niewątpliwie się ceni. Chciała zachęci dzieci, które nie lubią czytać do książek i mimo wszystko fajnie, że podjęła się tego zadania. Życzę Julii Ż., żeby kolejne książki były lepsze 😊.
Po prostu autorka chciała wrzucić wszystkie pomysły na raz nawet jak się wykluczały. Dziwne, że nikt w wydawnictwie nie potrafił tego ogarnąć i wytłumaczyć jej "Nie, te rzeczy sie wykluczają. Połowę pomysłów musisz odpuścić
@@MistrzSeller domyslam sie ze wydawnictwo moglo poleciec na kase, julka jest popularna wsrod dzieci wiec ksiazki napewno by sie sprzedawaly, podobnie jest z wattpadowymi tworami, tam to wgl zadnej redakcji, nic, totalne gowno
Ja kompletnie nie czaję, dlaczego to Julka jest autorką, a Przemek współautorem, gdzie ona sama przyznała, że napisała jeden rozdział. Czy to nie powinno być odwrotnie?
Szczerze mówiąc, to w temacie tego że "Nienawidziła Bena, bo nie był jej ojcem", to sam tak miałem jak rodzice się rozwiedli. Pierwsze kilka lat po tym jak mama znalazła nowego partnera nie byłem w stanie tego zaakceptować i usilnie starałem się to pokazać... Na szczęście to już za mną 😁
No tak, to dość częste, niestety dla nowych partnerów rodziców. Miałam podobnie, już 10 lat temu, kiedy mój tata miał narzeczoną, która była mega miła i kochana, ale po prostu chciałam pokazać, że jej nie lubie, bo tak. Mimo że moi rodzice byli rozwiedzeni odkąd miałam roczek i że moja mama już miała nowego męża i mojego brata z nim, to i tak jakoś nie umiałam pogodzić się z tym, że mój tata też miałby mieć kogoś nowego. Może i cringe, no i dziś to widzę i aż mnie skręca na to, ale jednak tak było i tego nie cofnę.
@@miosniczkaksiazek1871Ja myślę, że to całkiem normalne, bo tę złość i niezgodę na to, że rodzice nie są razem dziecko musi gdzieś wyładować. I najbardziej obrywa ta nowa partnerka/partner, bo jest "elementem obcym", który jeszcze bardziej miesza Ci w świecie i "zabiera tatę". Także moim zdaniem zupełnie nie powinnaś sobie tego wyrzucać. Myślę, że rozwód rodziców to bardzo ciężka rzecz do przetrawienia, zwłaszcza dla małego dziecka.
w 40:11 mam wrażenie, że widzę jak Prostracji przez głowę przeszło "shit, to wiele wyjaśnia... ale nie komentuj tego", po "w każdym bądź razie" Julii Ż. Zgodzę się, że nastolatki nie muszą wiedzieć kim jest Hitchcock. Motyw nastolatki, która ma bezzasadnego focha na nowego partnera mamy wydaje się być dość realistyczna.... ale przeraża mnie to nastawienie, że dwunastolatki to nie dadzą rady się skupić na wystarczająco długo. Jeśli dzieciaki teraz są w stanie czytać całą rodzinę Monet, czyli cały cykl książek, to te kilka dodatkowych opisów randek/spotkań też by ogarnęły. W wieku 11-12 lat czytałam kilkuset stronicowe książki, wielowątkowe. Wydaje mi się, że obecnie młode nastolatki teraz mają za dużo kontaktu ze światem i (pop)kulturą, żeby targetować na nie tak infantylną pozycję EDIT: Doceniam, że Julia przyjęła zaproszenie i nawet jestem pozytywnie zaskoczona, bo całkiem dobrze się (o)broniła, choć mam wrażenie, że ma dość naiwne podejście do życia - jak osoba, która żyje w swojej bezproblemowej bańce i stąd dość infantylna książka bez konfliktów.
Muszę poprawić swój komentarz. W trakcie słuchania o czym jest ta książka i fakt że napisała ją jakaś influ (nie znam Julii Żugaj, jedynie gdzieś mi się obiło jej nazwisko raz czy dwa) myślałam, że to będzie kolejne "arcydzieło" podobne do tych które Prostracja nagrała wcześniej. Ale po wysłuchaniu całej historii i części rozmowy z Julią zmieniam zdanie. Może i faktycznie książka jest jest jakoś wybitnie napisana ani historia nie jest mega wciągająca. Pomimo tego jest na pewno dużo lepsza niż poprzedniczki z tej serii. Myślę, że dla targetu wiekowego będzie bardzo fajną pozycją i faktycznie może zachęcić do czytania innych pozycji. A starą wersję komentarza zostawiam tutaj: Najlepsze co mogło spotkać te postacie to to że wyglądają jak wyciągnięte z Wodogrzmotów Małych
Bohaterowie którzy mają po 17 i 19 lat ale zachowują się jak czternastolatki bo taka jest grupa docelowa brzmi jak chęć posiadania ciastka i jednocześnie zjedzenia go
Propozycje książek na kolejne odcinki: - "Clone" - "Bad Friends" - "Hellish Hell" A z grubszego kalibru: - "Haunting Adeline" - "Papierowa księżniczka" - "The Inheritance Games".
Oj chciałabym Inheritance Game. Nie jest szkodliwa, ale tak nudna i ciągle o facetach, że wątek zagadki to całkowicie ginie. Lepiej na kilka stron się rozpisywać jak to wnukowie są przystojni.
Jeszcze niech na dokładkę weźmie Foxhole Courta książka która za wcześnie wyszła w polsce, gdyż trochę przed rozpoczęciem moneciarowego "patologia fajna" trendu, w innych krajach ma natomiast status kultowy. Mimo iż to patola ostra to jest jedyna książka tego typu którą autentycznie lubię.
Polecam wywiad z Przemkiem Corso na 5nz bardzo fajny człowiek. Trochę wszedł taki mały hejcik na tego pana a on został wybrany do napisania szmiry i to przyjął bo łatwy hajsik, a to ktoś inny powinien uznać czy to będzie dobry wybór osoby do zadania.
Jak ludzie na tiktoku próbowali bronić tę książkę mówiąc, że "ale to książka dla DZIECI" to myślałam, że bohaterowie mają tam z 13-15 lat, a nie prawie 18 i 19 XDDD
@@lily17456 Czytałaś? Jest infantylna. Nastolatki są głupie i infantylne? Lubią czytać słabo napisaną ksiązkę praktycznie bez fabuły, z drewnianymi dialogami ...o niczym?
Osadzenie fabuły w Polsce nie jest krindżowe, myślenie tak jest krindżowe xd Autorka, która rzekomo redagowała książkę zasłania się drugim autorem przy prawie każdej próbie krytyki. Plus czterdziestolatek piszący książkę o siedemnastoletniej dziewczynie z perspektywy 1 osoby? I tak, na pewno fakt, że ma dziewięcioletnią córkę sprawia, że dużo bardziej się z bohaterką utożsamię xd no ja nie wierzę, co tu się w ogóle wydarzyło xd
Mam mały pomysł co mogłabyś robić żeby troche urozmaicić sobie czytanie nastepnej tego typu ksiakżki. Robiłam to przy ogaladniu zmierzchu xD. Zrobić sobie bingo z momentami typowymi dla młodzieżowek. Np dziewcyzna upada, chłopak ją łapie. To pierdoła ale potrafi bawić
Prostracjo wznoszę błagania, nagraj film o książce "Nie rób scen, Flora" Martyny Pustelnik. Wytrzymałam 38 stron i nigdy w życiu nie czułam takiej irytacji względem książki. W tej małej części którą udało mi się przebrnąć jest pełno nawiązań do popkultury, które są wepchane na siłę, jakby autorka chciała powiedzieć "książki, filmy - znam". Styl pisania autorki sprawia autentyczny ból. Uwaga - mój ulubiony fragment: "- Kiedy ostatnio śmiałaś się tak bardzo, że bolał cię brzuch? - Jakiś tydzień temu. Antek z zespołu wyjechał na urlop, więc podmieniliśmy wszystkie zdjęcia jego dzieci na biurku na zdjęcia Karolaka. Jego mina... bezcenna. - Wymienił je z powrotem? - pytam. - Nie. Teraz jego biurko to ołtarzyk najlepszego aktora w historii polskiej kinematografii. - Nawet gwiazdy porno nie mają seksowniejszej szparki - wtrąca Lena." Co najlepsze, książka ma naprawdę dobre opinie i nie wiem jakim cudem. Można powiedzieć - hej, może dalej jest lepiej. Nie jest, przeczytałam kilka stron na chybił trafił, bolało tak samo. Pomocy.
Osobiście uważam, że Żugaj pomyliła zdolności intelektualne dzieci 12 letnich z dziećmi 7 - 8 letnimi, książka dla 12 letnich dzieci nie musi być jak najcieńsza, z jak najszybciej rozwijającą się akcją, bez żadnych konfliktów. Oczywiście nie jestem zwolenniczką umieszczania w takich książkach wulgaryzmów czy brutalnej przemocy, ale nie traktujmy też dzieci jakby były ze szkła, że książka ma być słodką opowiastką bez przedstawienia poważniejszych problemów bo inaczej ich umysły tego nie ogarną. Nie podoba mi się też traktowanie dzieci jako istot absolutnie nie posiadających własnego rozumu i powtarzających wszystko co im się pokaże, więc nie możemy umieścić w książce zachowania np. bardziej niebezpiecznego bo one automatycznie je powtórzą. Pamiętam jak w podstawówce z przyjaciółmi pochłanialiśmy książki mające po 600 - 800 stron, jeśli książka jest ciekawa i ma wciągającą akcję nie ma problemu z tym, że jest grubsza, bo dziecko które się wciągnie będzie prosiło o więcej, tylko zamiast przeczytać książkę w 2 dni przeczyta w tydzień czy dwa. Poza tym dostosowywanie swojego języka usilnie do języka ''młodzieżowego'' też nie jest moim zdaniem dobrym zabiegiem, ponieważ dziecko czytając powinno rozwijać się językowo, wzbogacać swoje słownictwo, uczyć się poprawnej polszczyzny, a nie mielić znowu zwroty które są w aktualnie obowiązującym slangu, a za rok dwa już będą przestarzałe, wystarczy więc pisać językiem prostszym. I wiem, że porównując tę książkę do Rodziny Monet czy innych książek, których recenzje pojawiły się na tym kanale, ta może wydawać się wartościowa, ale poza tym niechlubnym podgatunkiem literatury młodzieżowej istnieją setki książek skierowanych do młodszych odbiorców, które jednak nie traktują dzieci jak idiotów, którzy nie są zdolni do przyswojenia poważniejszych treści.
O tym samym pomyślałam, gdy miałam 12 lat pamiętam, że czytałam książki w stylu „osobliwy dom pani peregrine” i „rywalki”. Chociaż druga opcja jest bardziej podobna do omawianej książki, bo ma mocny nacisk na relacje głównych bohaterów, to obydwie poruszały dosyć skomplikowane tematy wojny. Jak sobie przypomniałam, że w wieku 12 lat, a chciałabym zaznaczyć, że byłam dzieckiem raczej nielubiącym czytać, to te książki, które mają dosyć skomplikowane fabuły, od razu zaczęłam myśleć o tym samym. Dwa tomy pani peregrine, które obydwie mają kolejno po 400 i 440 stron, pochłonęłam w 2 tygodnie co daje ok. 60 stron na dzień. Z tego, co pamiętam moje koleżanki, również czytały długie książki i również nie zniechęcał nas fakt grubości książek.
XD "Czy zawsze chłop musi wchodzić romantycznie przez okno" - akurat wczoraj przypominałam sobie Straszny Film 1, gdzie było takie piękne wyśmianie tego konceptu 😄ziomek, który wszedł przez pomyłkę do całujących się Cindy i Bobiego i tekst: "Sorry, wrong window" ❤
Rozumiem argumenrację Julki Żugaj ale mimo wszystko, jeżeli wrócę sobie wspomnieniami do tego co czytałam majac to 14 lat, sięgałam po dużo bardziej ambitne pozycje. W wieku 14 lat przeczytałam całą serię "Pieśń lodu i ognia" i język absolutnie mnie zachwycił, czytałam ją ponownie w wieku 18 i zdania nie zmienilam. Uważam, że mówiąc o przedziale 10-14 tworzy się ogromna dziura pomiędzy odbiorcami bo jest to wiek intensywnego rozwoju biologicznego. Fabuła ma w sobie wiele sprzeczności i jest zwyczajnie nudna. Moim zdaniem, podsuwając tą książkę osobie , która "ustawowo" czyta "Pana Tadeusza" czy "Quo Vadis" ujmuje się odpowiedniej dla wieku dojrzałości i i nteligencji. Tak czy inaczej życzę Julce powodzenia w dalszej karierze autorskiej :)
szczerze to zalezy. zugajki sa w wieku 10-14 i niektore sa bardziej dziecinne niektore nie, mam 14 lat i szczerze to gdybym miala 12 to bym po to nie siegnela bo to tylko kwestia indywidualna
@@miu_swrpewnie masz racje, ja mogę mówić tylko z własnego doświadczenia i obserwacji. Mimo wszystko cieszę się, że nie sięgnęłabyś po tę książkę bo szkoda czasu na czytanie tego, można zrobić wiele lepszych rzeczy w tę „godzinkę”
zdecydowanie się zgadzam, w wieku 14 lat przeczytałam mnóstwo "dorosłych" książek i nie miałam z tym żadnych problemów. rozumiem, że są osoby które czytać nie lubią ale naprawdę ciężko jest mi sobie wyobrazić kogoś kto jest taka osoba, powyżej 12 lat, kogo książka która tak właściwie nic nie "mówi" zachęci do dalszego czytania. oczywiście tylko moja opinia
@@hanuahmu mi sie wydaje ze wiek jest za bardzo zawyżony, niektorzy w kom wspominali nawet do 16 lat xD jak dla mnie to 10-12 to jest maksymalny wiek dla odbiorcow tej ksiazki ktorzy czytac nie lubia i zaczynaja
Kto, podczas gdy wokół mamy tak fantastyczną, mądrą literaturę, kto pytam kupuje książki jakiejś baby, o któej wiedzy, talencie albo wykształceniu, nikt nie wie nic, do czego zmierza ten świat
Kiedy miałam 13 lat moja mama kupiła mi książkę Cathy Cassidy "Indi Blue" i nie wiem jak teraz bym ją odebrała, ale wtedy mnie poruszyła i wciągnęła. Pomimo tego, że nie była ona jakąś fantazy przygodą, a wtedy czytałam tylko takie pozycje. Piszę o tej książce bo pojawiła mi się w głowie gdy Prostracja zaczęła mówić właśnie o tych przeciwnościach losu. "Indi Blue" jest literaturą dziecięca, ma mało stron, a nadal dogłębnie porusza problemy głównej bohaterki. Pomimo, że nie miałam takiej samej sytuacji to mogłam się wczuć w przeżycia tej dziewczynki. Uważam więc, że można napisać książkę dla młodszej grupy odbiorców, która jest ciekawa i przedstawia dążenie do celu i, że radzenie sobie z problemami nie trwa kilka minut.
Cieszę się, ze mimo konfrontacji z autorem prostracja nie hamowała się ze swoim zdaniem i krytyką. Bardzo obawiałam się, że przez występ Julii Żugaj film będzie stronniczy
właśnie też to zauważyłam, doceniam wyjątkową obiektywność prostracji w tym filmie
Revo powinien się uczyć .
@@Montecristo257 zgadzam się. moze oglądałam za malo takich konfrontacji, ale w tej julka bardzo dobrze sobie poradziła. revo kompletnie „uległ” boxdelowi, a prostracja konfrontuje z julką wszystkie swoje poglądy i nie boi sie reakcji autorki
@@cukierkowosccooo jaka konfrontacja, gdzie mogę to znaleźć?
@@damilinot hah konfrontacja w sensie opinii obu osob na zywo, tzn. julka wprost wyraża swoje zdanie o książce przy autorce i nie „ulega” jej w rozmowie tylko przytakując, ale faktycznie prowadzi dyskusje. przykładem słabej konfrontacji dwoch stron jest odcinek zgrzytu z boxdelem, gdzie zarówno revo jak i gimper malo dopytywali o cokolwiek i według mnie wyszło to bardzo stronniczo i delikatnie
wydaje mi się, że najwiekszym problemem tej ksiązki jest to, że Julia miała w swojej głowie tak wyraźny obraz historii, że nawet napisany w dużym uproszczeniu był dla niej zauważalny i oczywisty, ale dla czytelnika który tego samego nie widzi jest zwyczajnie zbyt niezrozumiały przez to, że nie ma konkretnego zaznaczenia i osadzenia danych kwestii przez bardzo prosty styl i szybkie tempo akcji
To trochę przepaść miedzy co autor chciał przekazać, a co przekazał
zgadzam się, nei czytalam tej ksiazki ale to co z tego filmu wywnioskowalam bylo tam za malo takiej więzi miedzy bohaterem a czytelnikiem ze mogloby byc tam wiecej jakis mysli glownej bohaterki, moze jakies dodatkowe sytuacje z przeszlosci o ktorych opowiadalaby mia i po prostu za malo informacji zostalo przekazanych w tej ksiazce
Sama pewnie nigdy tego dzieła nie przeczytam, ale po opisie fabuły stwierdzam, że dla grupy, do której książka jest targetowana to nie jest największa tragedia na świecie. Gdybym miała jakąś 10-letnią siostrzenicę, to wolałabym, żeby sięgała po 'Tak miało być' niż Hell czy inny paździerz. Sama Julia wydaje się sympatyczna.
O właśnie to jest dobra perspektywa. Mam to samo. Mam 23 lata, więc nie sięgnę raczej po tę książkę, ale mam młodszą siostrę i jak podrośnie, będzie miała ok. 12 lat, to podsunę jej tą z czystym sumieniem. Jakby sięgnęła po "Rodzinę Monet", a już nie daj Boże po SAF, to bym sie zawiodla na sobie jako siostrze i na mojej mamie, że pozwoliła jej na czytanie tak toksycznego shitu.
@@miosniczkaksiazek1871 tak szczerze, to jak sobie przypomnę, co sama czytałam będąc nastolatką, to nie była to jakaś literatura wyższych lotów niż książka Julii Żugaj. W tym wieku się nie oczekuje kwiecistego języka, tylko żeby opisywana historia dobrze siadała. To akurat Tak miało być ma szansę spełnić.
@@miosniczkaksiazek1871 co to SAF?
@@batonikzbozowy5334 start a fire, pierwsza czesc trylogii hell od pizgacz
Dlaczego każdy porównuje książkę juli żugaj która ewidentnie zamyka się w gronie do 16 lat z np. Helem który jest od 18 lat to wiadomo że dziecko które ma 11 lat nie dostanie książki która jest kierowana do starszego grona i ludzie piszą że woleli by dać młodszej siostrze tak miało być niż Hel ale ta "siostra" nigdy nie powinna dostać takiej książki bo jest na nią za młoda
Dziękuję za zaproszenie❤
Życzymy powodzenia~
Podepnę tutaj kom, bo w sumie czemu nie 😉 Ja też nie jestem targetem tej książki (rocznik -04), ale zachęcony ciekawością zerknąłem do środka. Bo (współ)autorce niezmiennie dobrze życzę odkąd dotarło do mnie, że jako totalnie jedyna osoba z Team X i okolic próbuje wykorzystać influencerstwo na wiele pozytywnych sposobów. I za to wielkie dzięki w imieniu wszystkich dzieciaków, którym pomogłaś i zapewne jeszcze nie raz pomożesz 👌
Co do samej książki: na pewno nie zrobiłaby tyle hałasu gdyby nie nazwisko autorki, ale skoro to nazwisko już mamy i o zainteresowanie czytelnika nie trzeba walczyć każdym zdaniem, to... dla mnie brak większych dram, dylematów etc. był jednym z jej największych atutów i tej opinii będą bronił. Imho wszyscy mamy na co dzień aż za dużo bodźców i całkiem spoko opcją jest raz na jakiś czas pokazać dzieciakom lżejszą książkę, w której nie ma wizyt w szpitalach co pięć stron, niechcianych ciąż co piętnaście i śmierci któregoś z bohaterów co dwadzieścia. Więc mnie akurat ten trik z nagromadzeniem informacji na początku, a potem prowadzeniem akcji spokojnym (ale nie nudnym) torem, jak najbardziej kupił. Z zarzutami Julii B. co do braku realizmu w relacjach bohaterki i ojczyma też się nie do końca zgadzam, choć z taką uwagą, że zdecydowanie bardziej reakcje bohaterki pasują mi jednak do polskiej niż amerykańskiej nastolatki, która właśnie będzie kończyć high school. Ale to już temat na dłuższą rozkminę i pewnie każdy i tak pozostałby przy swoim zdaniu.
A taka uwaga zupełnie na marginesie: skoro zdecydowaliście się zrobić z bohaterki sportsmenkę (swoją drogą bardzo propsuję, bo sport wśród młodzieży trzeba w PL mocno propagować, szczególnie wśród dziewczynek) i chcieliście żeby uprawiała jakąś mniej popularną u nas dyscyplinę, to lepiej byłoby chyba uderzyć w softball. A skoro umieściliście akcję na wschodnim wybrzeżu, to może jeszcze lepiej pasowałby lacrosse. Bo jednak baseball kobiet to raczej sport wciąż mocno niszowy i wielu emocji w otoczeniu nie wzbudzający 😉
Jakbym byla mamą to bardzo bym sir cieszyła gdyby moje dzieci Ciebie oglądały, wydajesz się super odpowiedzialną twórczynią ❤
Jeśli będziesz pisać kiedyś inną książkę - to polecam zrobić research przed tym.
- W New Jersey prawo jazdy "learning" możesz mieć już jako 16 latek, po prostu nie można wtedy samemu prowadzić samochodu. Pełne prawo jazdy masz po 18-stce.
- baseball to jest sport dla chłopaków, dziewczyny grają w softball. Nie żeby to miało jakiekolwiek znaczenie w kontekście Cape May, bo tam... nie ma żadnej z tych drużyn. Jest piłka nożna, lacrosse czy hokej na trawie, koszykówka.
- poczytanie nieco o tym jak są skonstruowane rozgrywki ligowe też by nie zaszkodziło, plus lekcja geografii. Nie 700 osobowe liceum z samego końca stanu NJ nigdy ot tak nie zagra sobie meczu z żadną szkoła z NY; chyba żeby absolutnie zaorali bazę i byli sensacją na cały kraj. To by mogli zagrać mecz z jakimś liceum sportowym; ale na ich stadionie, takie mecze leczą w tv i zwykle kończą się rozjechaniem tej drużyny gości na placek. Bo to taka szopka ma być (i tak to by był niezły wątek, gdybyście zrobili risercz :D). Gdzie no zwykle goście mają nadzieje, ale te nadzieje kończą się gdzieś... no... gdzieś.
New Jersey State Interscholastic Athletic Association - to jest liga w jakiej operuje Cape May, tam jest ino jedna szkoła średnia i tak, jest też ich okręg - już więcej sensu miałby finałowy mecz z jakąś drużyną z większego miasta. I znowu - u nich np, bo to zawsze podkręca atmosferę na boisku.
No nie popisaliście się, dwoje autorów - żadne nie umie używać google...
Książkary vs Żugajki
Wojna, której nikt nie chciał, ale każdy potrzebował...
Też tak uważam
Team Książkary ❤
Team książkary❤
@@najwiekszaKSIAZKARA_xdddd nmg z twojej nazwy
@@Ikwsviaco jest w jej smiesznego? Normalna nazwa, wiko.33
@@nananiejestwcale XD, moja przybajmniej cos oznacza wika to moje imie a 33 to po prostu raper ktorego lubie
Nie znając Julii Żugaj wcześniej mam wrażenie, że rodzice dzieciaków, dla których jest ona idolem trafili jackpota, ciężko teraz o influencera, który rzeczywiście myśli co robi i jeszcze chce dać do tego dobry przykład
Przypomnę, że Julka lubi wywijać dupskiem na koncertach xd
Julia Żugaj raczej nie jest dobrym autorytetem czy przykładem dla dzieci...
Ja miałam wręcz na odwrót, no za wiele w głowie to ona nie ma xddd
@@invennisbo?
nie jest to jakaś intelektualnie rozwijająca książka, ale jest dość urocza na swój sposób. to znaczy, nie ma tego gloryfikowania toksycznych zachowań jak na przykład w Rodzinie Monet. nie każda książka, którą czytamy musi być przecież intelektualnym wyzwaniem - to, że ktoś czyta mniej ambitne książki to nic złego. szczególnie jeśli target odbiorców Julii Żugaj, to dzieci 11-12 lat.
Dokładnie, zgadzam się z tym. Szczerze, to te shity z Wattpada też nie są napisane dobrze i też ciężko przez to przejść, ale tam też fabuła jest obrzydliwa i toksyczna. Tu też może nie jest to książka mocno rozwijająca, ale przynajmniej nie gloryfikuje przemocy, przekleństw i innych tego typu rzeczy.
Właśnie to samo pomyślałam. Może książka nie jest wysokich lotów, ale wreszcie nie ma wulgaryzmów na siłę, seksu, narkotyków, alkoholu. Wreszcie jakaś faktyczna młodzieżówka, a nie trochę taki dark romance, ale z cenzurą XD
I nie ma przesadzonej różnicy wieku
+1, skoro nie zawsze oglądam europejskie dramaty psychologiczne i dla relaksu włączam seriale komediowe to dlaczego nie przeczytać lekkiej książki? Szczególnie gdy nie jest naładowana toksycznyn syfem jak w Wattpadowych potworkach 🙉
@@kociaralambadziaraa dokładnie! Wiadomo, że tej książki dziełem sztuki nazwać nie można i nie jest to najlepsza, najcudowniejsza książka, jaka powstała, nie jest to wybitne dzieło, ale nie sądzę, by krytyka, jaką na tiktoku ona dostała była zasłużona. Mam wrażenie, że te książkary, które kochają Rodzinę Monet i Hell wywyższają swoje nastoletnie harlequiny, ale tym by już mocno gardziły, mimo iż ogólnie moim zdaniem książka Julii Żugaj wypada lepiej, odkąd tamte książki też są średnio napisane, styl o kąt dupy potrzeć
Ej, super jest to, że Ty się nie hamujesz ze swoją opinią, a Julia jest świadoma wad i zalet książki, wieku odbiorców, nie strzela fochów i ma w sobie dużo pokory. Nie przeczytam tej książki nigdy, ale rozmowa wyszła Wam naprawdę spoko.
- KSIĄZKI NIE BYŁY WTEDY TAKIE POPULARNE
- KIEDY?
- ROK TEMU...
Widać że autorka chciała chyba powiedzieć że rok lub dwa temu nie było tych popularnych książek pokroju rodziny monet, a nie że książki w ogóle nie były popularne
@@marcinsznntak, tez myśle, ze to niefortunny skrót myślowe, ale wyszło śmiesznie XD
@@marcinsznnzabrzmiało jakby np między Rodziną Monet a np Harrym Potterem była wielka dziura i dzieciaki nic nie czytały
@@BurnSalat no bo w sumie pewnie taak było z wykluczeniem harrego pottera. Mam na myśli że target audience tej książki nie czytał harrego pottera, a przed pizgaczami to w ogóle nic. I tak serio mówie że Harry Potter przynajmniej w polsce umiera w mojej opinii. Mówię to po moich uczniach np.
@@skyethorgerson5150 właśnie mi chodziło o różnopokoleniowe czytanie, nie miałam na myśli jednej grupy. A np 12 latków którzy czytali hp w swoim czasie, a 12 czytających monet teraz
Super, że dziewczyny normalnie ze sobą rozmawiają, Prostracja mówi wprost, jakie ma uwagi do książki a Julia Żugaj przyjmuje krytykę na klatę, szacun
Gdyby autorką ksiązki była kociołek to tłumacząc swe mankamenty w książce powie że jest bardzo emocjonalną osobą i się rozpacze na wizji... nie wiem czy Monice kociołek wystarczyłoby zaparcia na napisaniu książki
wiesz że książka musi być mocarna kiedy filmik ma 1:14:31 a opowiadanie fabuły kończy się w 20 minucie XDDD no cóż pora siadać do oglądania
Edit: słuchając Julii to dla mnie to czego brakuje tej książce to trzymanie się jednego konceptu. Jeśli Mia ma 17 lat, bo Julia chce żeby ten romans był dojrzały, żeby były ucieczki przez okno to nie może się zachowywać jak czternastolatka. Jeśli chce by bohaterka była do utożsamiania się dla młodszego czytelnika to niech ma 15 lat i wątek miłosny będzie równie infantylny - myślę że byłby nawet bardziej zrozumiały niż ostateczna wersja książki. A tak to wychodzi z niej takie nie wiadomo co
Drugim błędem jest skracanie wątków. Ciągle jest "minęło trochę czasu", "popisalismy trochę" itp. Tak od nie chcenia ta książka została napisana
To trochę takie "chce mieć tu wszystkie ulubione zabawki, nie ważne że do siebie nie pasują". Jak dla mnie to zabrakło ze strony wydawnictwa kogoś co by ogarnął autorów i im powiedział "Zdecydujcie się na jedno"
Również myślałam że książka będzie mieć potężną fabułę, a tu można 200stron streścić w 20min xd. Moim zdaniem źle, że Mia nie ma jakiś przeszkód , bo to jest zakłamywanie rzeczywistości. Nastolatek jak przeczyta książkę to pomyśli dobra jak będę mieć 17lat to moje życie będzie łatwe miłe i przyjemne, usiane kwiatkami. Poznam drugą połówkę i happy end. Skoro książka ma być podręcznikiem to niech poruszy problemy w szkole, przyjaźni cokolwiek i wskaże konkretne rozwiązanie. Moim zdaniem wiek bohaterki nie pasuje do odbiorców książki i to jest problem.
@@zosiamil1399 Właśnie. Zwłaszcza, że bardziej pouczające jest przepracować problem na fikcyjnych postaciach, zrozumieć pewne rzeczy. I to nie muszą być zaraz gwałty, przemoc domowa, czy rodzina zabita przez orków. Konflikt może być wewnętrzny, pokazujący problem postaci, czy błędne przekonanie
i nawet jeśli miałaby 15 lat to fabuła dalej by się kleiła bo Nicholas mógłby mieć 16 lat i mieć prawo jazdy
Mam 33 lata i obejrzałam Waszą rozmowę z przyjemnością. Dzieciaki i nastolatki mogą uczyć się od Was dyskusji na poziomie.
Jestem mega pod wrażeniem jak Julka Żugaj obronila swoją książkę. W sumie to wydaje sie mega ciepłą, sympatyczną osobą oraz według mnie ma olbrzymi potencjał na napisanie dobrej ksiazki, zwłaszcza po wysłuchaniu rad Prostracji
Ale ona napisała czy ten gość, a ona tylko dała pomysły? A może po równo?
Jak dla mnie słabo obroniła,gadanie ,że ona nie wie czemu ten Przemek coś tam napisał itd trochę kiepsko brzmi biorąc pod uwagę ,że jest za tą książkę tak samo odpowiedzialna. Chyba ,że podeszła olewczo i całkiem na tym Przemku polegała nie sprawdzając uważnie co on właściwie robi ,tak to niestety wygląda
@@weronika7726no jak polowa krytyki leci na styl a ona jej nie napisala to co ma powiedzieć
@@maragotka2361 Nie napisała ,ale podpisała się jaka autorka czyli miała obowiązek sprawdzić jakość produktu ,dlatego słabe tłumaczenie
@@weronika7726jednak nie bez powodu zleciła napisanie komuś innemu. Na pewno sprawdziła nie raz treść, i nawet o tym mówiła, ale spodziewam się, że miała większe zaufanie do umiejętności Przemka niż swoich co do ewentualnych mankamentów
Mam wrażenie, że główny problem z tą książką polega na zapomnieniu przez Julkę, że dokładny zamysł na tę historię znają tylko ona i Przemek. Jeśli w książce pojawia się dialog wyglądający jak screen z messengera i nie będzie to w żaden sposób uzasadnione poprzez opis emocji bohaterki, wiadomo że ludzie będą się śmiać. Stąd odpowiedź na większość zarzutów brzmi: ,,o to nam chodzilo". I o ile wypowiedzi Julki brzmią sensownie w filmie prostracji, trzeba zapoznać się z tym materiałem, żeby mieć pełen obraz historii, co chyba troche mija się z celem. Ale szacun dla obu Julek za merytoryczną dyskusję, a dla Żugaj za spokojne przyjęcie konstruktywnej krytyki
Nie wiedziałam, że głos Przemka prześladuje mnie codziennie w pociągu. Jeżdżenie KD już nigdy nie będzie takie samo.
rel
bez kitu
dosłownie
dosłownie
Proponuję wysłać materiał Prostracji do Revo, żeby pokazać mu na czym polega konfrontacja. Nie ma negatywnej atmosfery, nikt nie krzyczy, nie rzuca szklankami. Jest za to merytoryczna rozmowa, przestrzeń na przedstawienie perspektywy każdej ze stron, pytania oparte o konkretne przykłady. Czyli jednak się da :)
Co Revo powiedział na temat Julii?
Smiechlam, prawda 😂
To moja pierwsza styczność z Julką Żugaj, ale powiem szczerze, że jest z niej ogromnie sympatyczna osoba. Jakoś nawet na tę książkę spojrzałam dużo cielplej. Mam nadzieję, że Julia nie przestanie pisać i jej kolejna pozycja będzie wielkim redemption, a rady weźmie sobie do serca.
Czy tylko ja bym chciała, aby Prostracja zrobiła taką konfrontację z Weroniką Anną Marczak?
Edit: Omg. Dzięki za 1k like.
FR ZAJEBISTE BY TO BYŁO
Taak boze
Pani menadżer Weroniki nigdy się na to nie zgodzi bo jest zadufaną niunią która pcha się tam gdzie widzi pieniądze. Poznałam te babe osobiście kiedy byłam wolontariuszką na jednym z festiwali książki i nie naprawdę nie chcielibyście tak stronniczego materiału na kanale prostracji oraz tak zcenzurowanego...
ma menadżer? Pisarka? Wow... ale świat odjechał@@wandziaanastazjarain4480
@@wandziaanastazjarain4480a co spowodowało że takie o niej masz zdanie? Nie wiem może np: nieprzyjemna rozmowa,traktowanie z góry?
Fajnie że książka jest taką bezpieczną przestrzenią dla młodych, bez toksycznych relacji czy porytych akcji.
To co Julka dopowiedziała rzuca więcej światła na historię, może się wzruszała bo wiedziała więcej niż czytelnik. Takie komentarze, nawet krótkie mogły znaleźć się w środku żeby dać lepszy obraz relacji i wydarzeń..
Z drugiej strony każda historia musi być o czymś i nawet jako bezpieczna przestrzeń da się zrobić jakieś rzeczy by było to ciekawe fabularnie
Fajnie że zaprosiłaś Julkę, mamy teraz perspektywę drugiej strony.
Śmiesznie by było gdyby to ewoluowalo w "Dwie Julki podcast"
To by było potężne
@@xxxxx7197 raczej potężnie nudne, młodsza Julka niestety wydaje się nie mieć za dużo do powiedzenia :p
Niepopularna opinia: uważam że Żugaj bardzo odpowiedzialnie podeszła do swojego "produktu" i odbiorców, tak jak podkreślała, jej książka nie jest zajebista i nie musi być. Krótka obyczajówka z drobnymi morałami jest okej dla jej grupy odbiorców. Mam wrażenie, po komentarzach, że ludzie oceniają tą książkę jakby miala być literaturą piękną dla dorosłych, bądź 16+. Książka spełnia swoje zadanie, i wierzę iż może być początkiem przygody czytelniczej wielu dziewczynek (fanek Julki)
Ale ta książka nie jest nawet okey. Książki powinny mieć poziom
Właśnie mi się wydaje zupełnie inaczej 😆 Słuchając tej rozmowy odniosłam wrażenia ,że Julka bardzo olewczo podeszła do tworzenia tej książki. Nie wiem z jakich powodów ,ale wygląda to tak jakby poza ogólnym pomysłem na fabule zostawiła wszystko temu Przemkowi do roboty i nawet potem nie sprawdziła czy to jest poprawnie zrobione( a nie jest poprawnie zrobione ). Jak chciała robić za współautorke i wydawać swoją książkę powinna zadbać o takie podstawowe rzeczy jak poprawność stylistyczna itd. Nawet książki dla dzieci można pisać w sposób ciekawy i dobry. Nie czepiam się samej fabuły bo nie jest ona zła ,przeszkadza mi tylko,że ta książka wygląda jakby była pisana na kolanie na przerwie w szkole.
@@rishieritzksiążka Julii przede wszystkim ma język odpowiedni dla grupy wiekowej, dla której pisze i nie zawiera złych lub szkodliwych wzorców, w przeciwieństwie do innych górujących dziś popularnością polskich młodzieżówek. Nie jest to może górnolotna i specjalnie wartościowa czy ambitna literatura, ale jak na książkę dla dzieci w wieku 10-16 lat jest odpowiednia. W miarę możliwości nastolatkom powinno się serwować nieco bardziej ambitną literaturę młodzieżową, która będzie przekazywać odpowiednie wartości i może stanowić względnie dobre źródło dla wzbogacania swojej wiedzy i zasobu słownictwa. Ale nie ma nic złego w książce Julii, która - nie oszukujmy się - nie jest zbyt logiczna i górnolotna, ale nie będzie miała złego wpływu na dzieci i młodzież, ba, ze względu na jej zasięgi może zachęci je do czytania i sprawi, że wraz z biegiem czasu zaczną sięgać po coraz lepszą jakościowo literaturę.
Ale książka powinna być dobrą książką. Zwłaszcza, że nie ma na okładce napisu dla kogo jest
A ciekawe ile dzieciaków po przeczytaniu takiej nudnej, napisanej po łebkach książki stwierdzi że jednak lepiej oglądać Netfliksa niż czytać.
Przeraża mnie, w jaki sposób autorzy i wydawnictwa postrzegają grupę wiekową 10-16 lat - chyba, że teraz serio tak to wygląda, choć mój kuzyn pożera książki, najróżniejsze. Ma 11 lat. Kuzynka w liceum to samo. Ja w wieku 10-12 lat czytałam literaturę piękną typu "Oskar i Pani Róża", jeszcze zanim dostaliśmy ją na obowiązkowej liście lektur i nie miałam żadnego problemu, żeby ją obrobić w jeden dzień, zrozumieć i pokochać, young/new adult, które po prostu leżały na obyczajówce obok romansów te kilkanaście lat temu, były znacznie grubsze i dojrzalsze, niż to, co możemy znaleźć dzisiaj w dziale młodzieżowym.
Jasne, był wtedy szał na "Zmierzch", ale nie wiem, weźmy takiego Johna Greena chociażby, który wtedy królował - o ile nie jest to jakiś szczyt literatury ogółem, tak w porównaniu do obecnie wydawanego shitu, naprawdę wypada wartościowo i jest co najmniej kilkanaście poziomów wyżej. Nie chodzi nawet o osiąganie szczytu, robienie czegoś nowatorskiego, a ogarnianie podstaw w dziedzinie, którą mamy się profesjonalnie zajmować. W podstawówce sama z siebie sięgałam po takie książki jak "Ania z Zielonego Wzgórza", "A jednak, strzelę!", albo romanse poruszające problematykę śmiertelnych chorób, poważnego nękania, wojny, tragedii rodzinnych. Oczywiście, nie mówię, że każdy powinien coś takiego czytać, ale nawet komedie były mniej infantylne, niż dzisiejsze, "poważne" tytuły, przez które nastolatki płaczą na tiktoku 🙃
Pamiętam, jak cieszyłam się, że "Nasz ostatni dzień" zaczął się super sprzedawać (pracowałam wtedy w księgarni), bo czytałam to z dwa lata przed peakiem popularności, miałam jeszcze nadzieję, że wydawcy i czytelnicy przejrzą na oczy, ale nie - rozpoczęła się epoka Moneciar, Pizgaczy i na półkach mamy wysrywy gwiazdek, niedorobionych autoreczek z wattpada, których "dzieła" zaśmiecają regały. Popełniają tyle błędów, że korekta/redakcje nie wyrabia i wypuszcza wybrakowany produkt. Nie mówiąc o treści i przekazie, którego nie ma. Byleby sprzedaż się zgadzała.
Tak, każdy ma inny gust, ale to szkodliwe trendy wpływają na to, co jest bardziej promowane i sztucznie kreują oczekiwania grupy docelowej. Najbardziej oklepane motywy mogłyby być dobrze przedstawione i ciekawie opisane, gdybyśmy na rynku wydawniczym widzieli prawdziwych pisarzy. Z talentem, warsztatem i rozumieniem tematów, których się podejmują.
Nie zgadzam się, że lepiej przeczytać takie coś, niż nic. Bo niby zachęca do czytania - te dzieci nie interesują się czytaniem, tylko Julką Żugaj. Co najwyżej w następnej kolejności sięgną po "Rodzinę Monet" czy innego raka. To, że sama lubię fantastykę, romanse, new adult, nie oznacza, że z chęcią przeczytam wojenną obyczajówkę opartą na faktach historycznych, bo mnie to nie interesuje, nie jestem oswojona z literaturą tego typu, dotychczas raczej nic podobnego mnie nie porwało. Jeśli zdecyduję się na coś takiego, to nie dlatego, że wcześniej czytałam new adult, tylko dlatego, że mnie dany tytuł zainteresował. A propozycje proponowane "dzieciakom" przez wydawnictwa, po prostu je ogłupiają. Nie niosą ze sobą wartości, często są wręcz szkodliwe. Niech czytają sobie o badboyach, klubach szkolnych, imprezach, ale niech to będą profesjonalne książki, dopieszczone, sensowne (nawet bez jakiegoś najs morału, ale bez zbędnej infantylizacji). Nie wiem, to tak jakbyście chodzili do dentysty z ładnym gabinetem, ale bez kwalifikacji, który byłby miły, charyzmatyczny, dlatego miałby dużo pacjentów i był polecany, a dopiero po latach okazałoby się, że zęby są do wyrwania przez jakieś błędy w sztuce lekarskiej, ale powiedzielibyście "no dobrze, że w ogóle do tego dentysty chodziłem, bo nie wszyscy chodzą" XD
To, że dzieci są zniechęcone do książek i trzeba je jakoś specjalnie do nich zachęcać, upraszczać język czy robić inne zbędne wygibasy, to taka bujda na resorach. Może 10-15 lat temu jeszcze tak było, ale obecnie dzieci mają tak szeroki wybór na dziale 0-12, że na pewno już od najmłodszych lat znajdą książki, które pokochają i które wciągną je w czytanie. Akcje promujące czytanie działają już w przedszkolu. A rodzice, wydawcy, autorzy na siłę próbują zrobić z młodzieży takich nieoczytanych, leniwych kołków, infantylizując wszystko do granic absurdu.
Plus to, że nie - Moneciara nie jest mądrzejsza, lepsza i porządniejsza od kogoś, kto książek nie czyta. Więc absolutnie nie widzę powodów, dla których dzieci miałyby być zachęcane do czytania książek z błędami lub szkodliwą treścią (jedno nie wyklucza drugiego).
Nie wiem, wkurzały mnie odpowiedzi Julki, bo ewidentnie chodziło o wciśnięcie kidosom nowego iteamu pod płaszczykiem "noo, żeby fani zrozumieli i się przypadkiem nie zniechęcili".
To ja polecam tym dzieciom przeczytać właśnie "Dzieci z Bullerbyn". Zajebista książka.
Ale masz przeorany mózg😂😂
Szczerze??? Lepsze by dzieci czytały książki Julki żugaj ktore sa lekkie moze troche cringowe ale przynajmniej zależy jej na dawaniu dobrego przykladu odbiorcom tzn dzieciom. O wiele lepsze napewno niż wattpadowe toxic romanse z bad boyami albo rodziny monetow gdzie jest pelno wulgaryzmow i innych negatywnych wzorcow np relacji rodzinnych.
Pomimo tego, że jej książka wydaje się słaba, to zgadzam się z tym komentarzem. Fajnie, jakby ogólnie dzieci brały się za lepszą literaturę, ale wiemy, jak wyglądają realia, dlatego już niech zostaną przy czymś takim niż tych toksycznych tworach.
I dobrze w rodzinie monet nie ma Feminzmu za to props!!! Femiznm to zaraza
@@evenec8766faceci mają czytać mądre książki nie Kobiety
Mam trochę mieszane uczucia jeśli chodzi o ten film. Z jednej strony bałam się, że Julka będzie stronnicza ze względu na wystąpienie autora w filmie. Z drugiej strony oprócz tego, że ta książka nie jest toksyczna (jeśli możemy to zaliczyć jako atut), to żadnego pozytywu o niej nie dostaliśmy, a mam wrażenie, że dla młodego czytelnika się nada, choć to nie jest literatura najwyższych lotów. Mam wrażenie, że to miała być comfy historia, która się przyda młodszym odbiorcom, ponieważ są oni faszerowani negatywnymi wartościami. Nie wszystkie historie muszą mieć sto wydarzeń na stronę. Według mnie to byłaby ciekawa pozycja na wyciszenie się, wyciągnięcie z niej pozytywnych wzorców, bo dzieciaki na pewno będą chciały wziąć z niej przykład, bo na okładce znajduje się nazwisko ich idolki. Miała bardzo dobry zamysł. Widać, że przesłanie było przemyślenie. Też należy brać pod uwagę to, że to pierwsza pozycja, którą podpisała, więc musi być bezpieczna ze względu na młody wiek czytelników. Z tego powodu trochę mi zabrakło plusów w opiniach, bo na pewno je ma, a Julka ich należycie nie podkreśliła według mnie.
"Żałosny jesteś i smutny , chcesz cos z avonu " XDDDDD KOCHAM
Prostracja literalnie zrobiła tutorial jak napisać dobrą książkę xD
w języku polskim jest odpowiednik słowa „literally” i jest to słowo “dokładnie” :)
Coś w tym jest
@@martynapietraszekraczej "dosłownie" jest odpowiednikiem... Z całą pewnością tutaj lepiej pasuje niż "dokładnie".
Słowo literalnie według SJP istnieje i było w nim zawarte już w 1939 roku.
@@martynapietraszekdziewczyna nie napisała angielskiego słowa 'literally' w swoim komentarzu, tylko słowo 'literalnie', które jak najbardziej znajduje się w słowniku języka polskiego :)
Ja mam takie zdanie, że może ta książka nie jest wybitnym dziełem, ale przynajmniej nie jest toksyczna i no to taka czysta rozrywka dla dzieci. W erze książek takich jak saf czy rodzina monet to ta ksiazka naprawde nie jest okropna. Oczywiscie dla każdego powyżej 12 lat to będzie nuda,ale każdy od czegoś zaczynał no nie?
Bardzo podobnie wypowiada się o tej książce Wybredna Maruda, z czym sie zgadzam. Co prawda wiek głównej bohaterki trochę przestrzelony, biorąc pod uwagę jej zachowanie, ale przynajmniej nie promuje złych zachowań. Lepsze to niż wspomniane SAF
Ja nie wiem czy ta ksiazka daje taki dobry przyklad. Jestem dopiero na 15 min recenzji, ale jak wyobrazam sobie, ze jakies dziecko to czyta i widzi ze bohaterka zaczyna strzelac z pistoletu na wode bo ktos gazet nie umie rozwozic to watpie. I mam wrazenie ze zachowania bohaterow przenikaja przy tym czasami na sile toksyczna pozytywnoscia. No i dodatkowo jak sb porownamy niektore zachowania bohaterow do realiow spolezcnosic szkolnych, to dziecko powiedzmy idace za przykladem z fabuly - wysylajace zdj nauczyciela na grupe wraz z mową motywacyjna by bylo wysmiane i nękane na 100% to nie jest absolutnie realistyczne xd. Moze lepsza jest ta ksiazka niz inne, tak jak mowisz ale moim zdaniem nie powinnismy abolustnie zanizac standardu bo jest wysyp gorszych pozycji
Ja sie cieszę ze cos takiego powstało, Julia jest popularna wśród dzieciaków i prawdopodobnie gdy usłyszą, że wydaje ona książkę to będą chcieli ją natychmiast przeczytać. Książka ma fajny przekaz i ma na celu uczyć odbiorcę, więc dzieciaki z tego korzystają
@@666kemi??? U mnie teksty motywacyjne sa właśnie częste w klasie 😭
@@666kemi niby tak, ale nie mówimy tutaj o ogóle literatury młodzieżowej, tylko o viralowych książkach, które stają się bestsellerami. Te przytoczone przez ciebie zachowania są okej w porównaniu z takim saf. Wiadomo, nie jest to książka bezproblemowa, ale te problemy są tak nikłe że nie ma co się nad nimi rozwodzić. Dzieci i tak bez książek znajdują źródła, z których czerpią jakieś schematy jak np tiktok czy filmy, więc myślę że takie rozwodzenie się nad tymi małymi sytuacjami w tej książce jest trochę głupie i bezsensowne.
prostacja zrobiła większy research niż julka żugaj o przemku... no nie mogę XDD
Czekam na recenzję "known from snow" veli szulwińskiej. Ponoć niezłe bagno bo autorka romantyzuje samobójstwo i wgl bohaterka gorsza od Haillie Monet
A słyszałam coś o "przyjemnej ciemności" :T Chętnie bym posłuchała opinii Prostracji o tej książce
YEAAH TEZ CZEKAM
o tak, tez bardzo czekam
TAAAAK
Wpisałam z ciekawości w googla. 2/5 gwiazdek na wattpadzie wiele mówi XD
Mówicie cały czas o tym że dzieci chcą krótkie książki, że za szybko się znudzą, tym czasem ja w wieku 9/8 lat czytająca całego "Harry'ego Potter'a" lub inne 1000 stronne książki. Dajcie dzieciom więcej zaufania, a one was zaskoczą.
siedze chora w domu i widze powiadomienie o filmie prostracji, jak cudownie
doslownie
Mam dokładnie tak samo
REL
same😭❤️
zdrówka Miśki
Po szybkim strszczeniu Julki czuje, że ta ksiązka jest strasznie nudna
Ta książka jest przede wszystkim o niczym. Taki pamiętnik 14latki
Błagam zróbmy bingo w tej serii książkowej XDD
Takk
Bingo pasowało by idealnie w każdej by było że jest ojczym zamiast ojca czemu w każdej książce rodzice są rozwiedzeni
Wcgodzenie przez okno na pewno
Nowa uczennica albo uczen w szkole tez
musi być hot bad boy albo hot spermiarz
Cieszę się, że Julka jest świadoma tego, do jakiej grupy odbiorców ma jej książka trafić. Bardzo na plus - nie to co te pseudo young adult autorki, których książki są o rzeczach dla dorosłych, a pisane są bardzo infantylnie i w przewidywalny sposób.
Akurat kiedy jestem chora zawsze prosracja spada z nieba ZAWSZE dziękuję prostacja
mam tak samo
Gdybyś napisał jej nick trzeci raz, to raczej napisałbyś w końcu poprawnie.
@@lassischzwg zaśmiane
też ale ngl mogłaby się zamknąć i dać tej kobiecie mówić. Policz ile razy Julia chce coś więcej powiedzieć, ale nie może bo Prostracja coś mówi.
też jestem chora :(
Szczerze mam wrażenie że ta książka mogłaby być dobra gdyby autorzy przypomnieli sobie że nie wszyscy czytają im w myślach i fajnie coś tłumaczyć chociaż zdaniem perspektywe bohaterki
Totalnie rozumiem twoje zarzuty do książki, ale też doskonale rozumiem perspektywę Juli. Idea książki jest świetna, bo ma zachęcać do czytania treści dostosowanych do wieku odbiorcy, to się ceni:)
Dokładnie! Kurczę Julka w tym wywiadzie mnie mega zachęciła do sięgnięcia po jej książkę, a mam 17 lat i nie czytam takich rzeczy raczej
Niesamowite jest dla mnie, że tłumaczysz autorce na czym polega tworzenie historii. To że każda historia opiera się na konflikcie lub problemie i wtedy opowieść (jakakolwiek) ma po prostu sens. Tak jakby Julia chciała napisać trochę książkę w stylu vloga aby ucieszyć dzieci i jednoczenie mówi, że jest dla każdego.
Bo to jest brak warsztatu. Jak widać nie każdy może być pisarzem
Ale Julki Żugaj to nikt się nie spodziewał xD
Frr bylam w szoku jak ją zobaczylam XD
✨ a sprawiedliwość Balladynie wymierzył Konopski poprzez uderzenie pioruna✨
kocham te teksty z montarzu
Teksty z montażu to rzecz dla której żyję
ona pisała tę książkę jak jeszcze nie było takiego czegoś jak książkary.........(rok temu)
> TYMCZASEM BOOKMEDIA, KTÓRE SĄ AKTYWNE OD X LAT
Mam 15 lat i kiedy Julka mówi, że ta książka targetuje do dzieci w wieku ok.13-14 lat, tym właśnie tłumacząc nieskomplikowaną fabułę i infantylne zachowania bohaterów oraz prosty język, mam wrażenie, że uwłacza inteligencji mojej grupy wiekowej.
Uważam również, że występowanie w tej książce tylu błędów jest zwyczajnie żałosne.
Brawo. Plus masa dzieciaków w tym wieku czyta dobre książki
Przynajmniej ta książka nie jest szkodliwa. Miła odmiana
w koncu jakis plus
Fajnie jakby wyrzucić te wszystkie zbędne wydarzenia, które nie miały zbytnio dużego wpływu na fabułę i zamiast tego te strony poświęcić na rozwinięcie historii samych zakochanych. Oprócz tego MEGA props dla Julki, że jest świadoma swojej widowni i unikała zamieszczania w książce używek typu alkohol itp.
Kurczę strasznie fajna ta rozmowa wasza
Bardzo fajnie posłuchać jak autorzy się bronią normalnie jak na licencjacie xD
Pewnie ciężko to ogarnąć, ale byłoby super gdybyś częściej brała autorów do filmików :>
- wtedy książki w ogóle nie były popularne, kiedy ja wydawałam płytę (…)
- który to był rok?
- to było rok temu.
- uhum…
No way!? Najbardziej zadziwiający collab...kocham ten kanał!
Podsumowując…
Prostracja daje jakiś zarzut.
Żugajka: tak właśnie miało być.
XD
rel
Julka Żugaj cisnąca bekę z własnej książki, to coś, co chciałam dzisiaj zobaczyć xDD
Rel
Młodzi czytelnicy nie są głupi i zasługują na literaturę na poziomie
Bardzo słuszna uwaga
2:10 myślałam, że pierdolną w ten znak, matka umrze a Mija wyjedzie do stanów do swoich pięciu braci, których nigdy nie widziała na oczy
Julia mówi, że na tym się nie zna, na tamtym się nie zna, tego nie wie, to zrobiła na czuja, to czytałą z grubsza, napisała jeden rozdział i dlatego to wygląda jak wygląda, szajs.
Chce żeby imprezowali do rana i wychodzili przez okna, ale wiem, że tak mogą robić dorośli, więc będą mieć 19 lat, ale mają też się chować w krzakach, więc mentalnie 14 lat.
Misz masz bylejakości, dziwnych pomyslów i traktowania młodzieży jak 9 latków, okraszony skrótami myślowymi.
Czekam na recenzję książki "Known from Snow" Vela Szulwińska
Rel
rel
same
+1
rel
Moment, w którym podczas rozmowy o błędach Żugaj powiedziała "w każdym bądź razie" i Julia spojrzała na nią w taki wyjątkowy sposób XD ❤️
HAHHAHAH chyba mi umknęło błagam o time stamp😭🙏🏼
@@paulapaprocka158540:10 ❤
40:10
I to jeszcze w trakcie rozmowy o kulejacym stylu ksiazki xdd rozumiem czemu ten watek sie chwile potem zakonczyl
Ogólnie książka jest dość słaba, to fakt. Jednak bardzo miło zaskoczyło mnie podejście Julki do jej odbiorców, bo doskonale zdaje sobie sprawę, jakich treści dla jej fanów będą jeszcze nieodpowiednie. Naprawdę jeśli będę miała dziecko, nie mam nic przeciwko aby oglądało takie osoby jak Julia Żugaj:)
Niestety większość influencerów, których śledzą dzieciaki to totalne dno.
Jako 13latka (czyli osoba w wieku dużej ilości odbiorców juli żugaj) chciałabym powiedzieć że ludzie w moim wieku wcale nie lubią czytać książek prostych z "cool" językiem. Przeczytałam w tym roku coś koło 60 książek może 65 no i stwierdzam że według mnie najgorsze książki jakie czytałam to takie właśnie z prostym językiem. Zbyt prostym to już nie było coś w stylu "no bo ja mam lekkie pióro" tylko "nie chcę mi się. Myślę że Julia Żugaj zbyt bardzo przejmuje się wszystkim np. ten wątek z włażeniem przez okno i wyskakiwaniem. Dzieci by nie zaczęły tego robić bo raczej mają przynajmniej 10iq i wiedzą co to fikcja literacka. To że dzieci nie koniecznie czytają tylko książki które czyta się szybko pokazuje seria np. Wojiwnicy która przecież jest napisana bardzo dobrze i ma dopracowany styl, jedna seria ma około 2200 stron a dzieci i tak to czytają przez interesującą fabułe.
Nie sądzę, by Wojownicy byli dobrym przykładem. Faktycznie jest to seria zdecydowanie bardziej dopracowana niż większość książek, po które sięgają osoby w twoim wieku, natomiast wciąż nie jest to ambitna literatura. W wojownikach występuje wiele, wiele błędów logicznych i fabularnych, a same autorki plączą się we własnym uniwersum. Wielokrotnie zdarzały się sytuacje, że Eriny po prostu nie trzymały się chronologii zdarzeń i cały ciąg przyczynowo-skutkowy i czasoprzestrzeń legła w gruzach. Przykładowo jedna z książek, w której Biała Burza był jednocześnie kociakiem i wojownikiem, czy też wielokrotne błędy w opisie wyglądu kotów i brak konsekwencji i odpowiedniej wiedzy na temat kotów (rozumiem, że wojownicy zawierają w dużej części elementy fantastyczne, nieprawdopodobne, chociażby sama wizja Klanu Gwiazdy etc., ale wciąż akcja osadzona jest w realnym świecie). Przykładem takiej niekonsekwencji jest na przykład fakt występowania szylkretowych kocurów, gdzie w naturze jest to zjawisko ekstremalnie rzadkie (maść szylkretowa u kotów jest sprzężona z płcią. Geny odpowiadające za szylkret są ulokowane w chromosomie X, a żeby ta maść była możliwa, kot musi mieć dwa chromosomy X. Kocury mają chromosomy XY, więc nie jest możliwe, by były szylkretowe, a gdy już się to zdarzy, są zazwyczaj bezpłodne).
Innym przykładem jest uniwersum zbudowane na zero-jedynkowym i dość naiwnym systemie. Autorki miały wiele możliwości przedstawienia zaświatów, ale zdecydowały się na typowy schemat nieba i piekła - do Mrocznej Puszczy idą złe koty, a do Klanu Gwiazdy dobre. Tyle, że uniwersum nie uwzględnia faktu, że świat nie jest czarno-biały i często osoba, która zrobiła wiele złych rzeczy, niekoniecznie jest osobą niemoralną.
Niekonsekwencja w lokowaniu kotów do zaświatów też rzuca się w oczy. Jesionowe Futro chciał zabić matkę z dziećmi i dostał się do Klanu Gwiazdy, bo był "zaślepiony miłością", ale Piegowata Wola, która nie uratowała topiących się kociąt Klonowego Cienia (Gdzie Piegowata miała traumę, bo ktoś z jej bliskich zginął poprzez utonięcie, a poza tym pływać nie umiała i inni wojownicy już kocięta ratowali) poszła do Mrocznej Puszczy za to, że ich nie uratowała.
Nie mówię, że wojownicy to zła seria, bo mi czytało się przyjemnie i mam dużą do niej nostalgię, ale myślę, że nie jest to dobry przykład ambitnej literatury. Sama siedzę w fandomie długo, mimo że od kilku dobrych lat nie czytam już książek, a po prostu siedzę w artystycznej części społeczności.
Lepszym przykładem na to, że dzieci potrafią dużo czytać jest Harry Potter, tam mamy intrygę, fajny świat, ciekawych bohaterów przy których chcemy być. I mimo iż ksiażki były długi jak na młodzieżówki to dzieci to łykały
@@MistrzSeller
Ja jako osoba, która czytała HP jako nastolatka przyznam, że ani trochę mi się ta seria nie spodobala. Może dlatego, że już od początków mojej przygody z książkami byłam bardzo wybredna i mialam wygórowane oczekiwania, przy czym jednocześnie nie przepadałam za tym, co było popularne i oblegane. Świat Pottera może nie był najgorzej wykreowany, ale był po prostu bardzo przewidywalny. Od razu się domyśliłam, z kim autorka sparuje poszczególnych głównych bohaterów. Antagonista też średnio mi się spodobał - bardzo brakowało mi tej dynamiki zmieniających się niespodziewanie antagonistów. Przez długi czas masz wrażenie, że wiesz, kto jest głównym złym, po czym okazuje się kompletnie co innego - ewentualnie do intrygi wkracza postać trzecia, która zamierza wykorzystać sytuację. W hp tego nie odczułam, bo do końca wiernie antaognista pozostaje ten sam Voldemort. No i w Potterze, nie ukrywajmy, leje się przez kartki oklepany motyw walki dobra ze złem. To też jest również bardzo zero jedynkowy schemat, który mnie zniechęcił do czytania. Oprócz tego antagoniści są... Meh. Nie mogłam przebrnąć przez Pottera z powodu irracjonalnego zachowania Draco, który z jakiegoś powodu stwierdził, że z dupy uczepi się Pottera i będzie mu "przeszkadzać" w bardzo infantylny sposób godny jakiejś bajki dla dzieci. Rozumiem, jeśli ktoś Pottera lubi, ale wciąż nie uważam, że to jest dobry przykład... Gdybyśmy mieli już wymieniać najlepszą jakościowo młodzieżówkę, choć zdecydowanie od HP młodszą, moim rekrutem byłaby zdecydowanie Szóstka Wron. Z wielu powodów. Głównie z powodu dynamicznie zmieniających się antagonistów, wielowymiarowych postaci i niezwykle rozbudowanego świata przedstawionego, który uważam za bardziej logiczny niż ten w Potterze. Bo jasne, Harry Potter miał wiele dobrych konceptów fantastycznych elementów świata przedstawionego, ale brakowało w tym wszystkim spójnej logiki, a niektóre fantastyczne mechanizmy nie miały absolutnie żadnego sensu. Na youtubie jest zresztą o tym wiele filmów.
@@livro5845 Przewidywalny? Przecież tam co tom jest twist wywracający całą fabułę
I przecież nie wszystkie tomy są o walce Voldemortem
I co jest złego w walce dobra ze złem? To podstawowy motyw w fantasy
@@MistrzSeller to jest złego w walce dobra ze złem, że jest to motyw powtarzalny, nieoryginalny i zero jedynkowy. Nie wymaga żadnych refleksji. Autor jasno przedstawia nam, że mamy pozytywnie odbierać głównych bohaterów i negatywnie antagonistów. I to jest po prostu nudne. Dobrzy bohaterowie zwyciężają, źli bohaterowie są niemoralni i spotyka ich kara za swoje czyny, bla, bla bla. Niezwykle interesujące.
No dla mnie bardziej interesujący jest konflikt, gdzie nie ma złej i dobrej strony, zero jedynkowego pojedynku. Bo świat nie jest czarno-biały. Nie ma dobrych i złych ludzi. Są ludzie, których czyny pokierowane są konkretnymi - szkodliwymi lub nie - wartościami. I to właśnie taki konflikt moralny jest najciekawszy. Konflikt, gdzie nie ma tej jedynej właściwej opcji, gdzie nie stawia się czytelnika między jednym prostym wyborem - dobrem i złem, gdzie oczywiście autor i tak kieruje nas w stronę tej dobrej strony. Czy to jest złe? Nie wiem. Zależy dla kogo. Ale jest nudne, przewidywalne i powtarzalne. Co druga książka fantasy ma motyw walki dobra ze złem.
Wolę coś, co wymaga od czytelnika większego zaangażowania i wywołuje konflikt moralny. Wolę nie walkę między dobrem i złem, tylko walkę między różnymi stronami, gdzie każda z nich ma inne motywacje i kieruje się innymi wartościami. Bo tak działa świat.
A czy Harry Potter jest przewidywalny? Zależy dla kogo. Ja przewidziałam zakończenia kilku tomów, a te, których nie przewidziałam nie wprawiły mnie w większe zaskoczenie.
Spodziewałam się, że dostanę w odpowiedzi pasywno-agresywny ton głosu, bo jakże mogłam obrazić wspaniałe HP, które, cóż, wspaniałe nie jest i zdecydowanie zbyt mocno wyidealizowane przez społeczność. Harry Potter był jedną z tych serii, które przeczytałam (przy czym okrutnie się z nimi męczyłam, zwłaszcza z czwartym tomem, który zanudził mnie na śmierć) i od razu po przeczytaniu po prostu zapomniałam. To jest dobra książka, jasne. Ale tylko dobra. Nie wyróżnia się niczym na tle innych młodzieżowych książek fantasy. Nie zaskoczyła mnie na tyle, żebym zatrzymała się na dłużej w fandomie.
Jestem pod ogromnym wrażeniem! Revo powinien uczyć się od Ciebie jak prawadzic dyskusję, która przedstawia całkowicie dwa inne pogląd. Nie uległaś Julce a mimo to dyskusja była bardzo kulturalna. Szacunek też dla Julki Żugaj, która odważyła się przyjść i odpowiadała na wszystkie pytania.
Ej w sumie, to całkiem rozsądnie Julia podchodzi do tej książki. Nie jest obrażoną księżniczką i nie wciska, że to jest arcydzieło pokroju Potopu czy czegoś, tylko jest świadoma że nie wszędzie jest to dopięte dobrze, albo że niektóre rzeczy są dosyć płaskie.
Trochę smutne, że ma się takie małe zaufanie do możliwości dzieci. Właśnie mając takie popularne nazwisko wśród młodszych można było dać im coś więcej, bo pewnie większość by to i tak przeczytała ze względu na autorkę...
to prawda ale moze gdy julka wytknela jej zarzuty i zugaj to normalnie przyjela i byla swiadoma tego to napisze z przemkiem (lub bez niego juz) lepsza ksiazke, ktora bedzie ciekawsza, zugaj chyba za bardzos se wziela do serca to ze chciala dzieci zachecic jakkolwiek do czytania i poszła na skróty, gdzie teraz guruja RM czy SAF i czytaja i to osoby ktore nawet nie powinny tego miec w lapkach, rodzice tez powinni bardziej sie angazowac w to co czytaja i ogladaja ich dzieci a nie miec olewke totalna, przez to wlasnie dzieci ktore cos czytaja nie siegaja po lepsza literature dla nich, a lektury, powiedzmy sb szczerze, nie zachecaja, moze te w 1-3 ale u mnie sie nie sprawdzilo bo nienawidzilem gdy ktos mnie do czegos zmuszał xD dopiero w 7 klasie sie zainteresowalem wattpadem i jakos potem zaczalem czytac papierowe (na szczescie nie byly to toksyki) te lektury sa za trudne czasem a nauczyciele nie wszyscy sie nadaja i potrafia przekazac, wiadomo jak to wyglada, trudno teraz dzieci zachecic do czytania lepszych tresci
ogolnie to sorki ze taki chaos troche wyszedł xD
6:56
mogła mu wysłać na przykład przepis na bigos
SKŁADNIKI:
2 kg kapusty
0,5 kg boczku świeżego
0,5 kg karkówki lub łopatki
0,5 kg kiełbasy głogowskiej(śląskiej)
20 dkg kiełbasy jałowcowej
30 dkg pieczarek lub grzybów suszonych
4 sztuki śliwek suszonych(bez pestek)
ziele angielskie,liście laurowe,pieprz,sól
2 cebule
1 słoiczek koncentratu pomidorowego
PRZYGOTOWANIE:
Kapustę zalać wodą, dodać ziele angielskie, liście laurowe. Mięso podsmażyć na tłuszczu, pokroić w kostkę, dodać do kapusty. Kiełbasę pokroić w kostkę podsmażyć razem z cebulką na tłuszczu, dodać do kapusty. Dodać pieczarki pokrojone lub grzybki suszone wcześniej namoczone i obgotowane w wodzie, w której się moczyły, oraz śliwki. Gotować bigos na wolnym ogniu, pod koniec gotowania dodać koncentrat pomidorowy, dobrze wymieszać, doprawić do smaku solą i pieprzem.
myślałam, że piosenki influencerów to już ostatni krąg piekieł, ale książki to jednak wyższy poziom abstrakcji
czekam na więcej
Ksiazki juz byly dawno, ale byly to gwono poradniki i inne typu rzeczy
Świetnie się słucha waszej rozmowy. Jestem w szoku jak konkretnie i merytorycznie. Jedna Julka uwagi w punkt, druga Julka otwarta na krytykę i pluje naprawdę sensownymi argumentami. Miód. Pozdrawiam was obie.
-Nowa jesteś?
• Nie wyprana w Perwolu
KOCHAM XDDDD
Słuchając opisu książki stwierdzam że jest ona niesamowicie pusta. To jest produkt, a nie literatura. To że książka ma trafić do młodej widowni nie oznacza że może być ona napisana nie dokładnie. Tekst również może być prosty, ale powinien być napisany ładnym i składanym językiem. Fajnie gdy książka wzbogaca słownictwo co jest ważne przy młodych odbiorcach. Ten produkt jest niedokładny i nic nie wnoszący. Perfum ma ładnie pachnieć, paletka ma ładnie wyglądać na oku, a książka powinna bawić i według autorki przekazywać odpowiednie wzorce. Moim zdaniem tego nie robi. Mam 14 lat przeczytałam bardzo wiele książek najróżniejszych autorów od Karin Slaughter po Marie Radziewiczówne. Gdy czytam książki kierowane do mojej grupy wiekowej najczęściej zapadam się pod ziemię ze wstydu. Tak było też przy fragmentach tego tworu.
Ale okładka bardzo ładna!🪻
To może ty jesteś nazbyt dojrzała jak na swój wiek
Laska wymyśliła mało odkrywczą fabułę, napisała JEDEN rozdział i uważa się za autorkę? Tak naprawdę to napisał ten Przemek, a ona firmuje to swoim nazwiskiem. Od ghos writera tego kolesia różni tylko to, że jego nazwisko widnieje na okładce.
Where problem bo ja nie widzę problemu xD nie widzę żeby panu Corso cokolwiek przeszkadzało
@@helenahildegarda5739bo dostał hajs xd
@@helenahildegarda5739Ja nie mam żadnego. Nie jestem odbiorcą takich książek. Niemniej, na miejscu fanek tej pani czułabym się chyba trochę oszukana, że to nie ona napisała tylko jakiś facet.
Książka to nie tylko zbiór liter, ale również właśnie pomysł, fabuła, wymyślony świat i postacie, więc jak najbardziej jest autorką.
@@krwawylizard2302 no nie jest xd książka to zbiór zdań. jak wrzucisz prompta w generator AI i potem to wydasz to mówisz o sobie, że jesteś pisarką?
kurde mam dylemat z julia teraz. jezeli jest to jej ksiazka, to powinna sie z tego powodu chwalic i dopracowac ją jak najbardziej. ogladajac ten material mam wrazenie ze duzo zrzuca na przemka i tak jakby stara sie uciekanać od tych "złych" stron ksiazki. jezeli chcesz cos wypuscic to licz sie z tym ze bedzie to ocenione, nie tylko w pozytywny sposob. mimo wszytsko uwazam ze nabierze pokory i przy ewentualnych koljenych ksiazkach sie poprawi
No Julia prawie że wprost powiedziała, że Przemek ją zawiódł XD
Mam 17 lat i nie wiem kto to Hitchcock z ręką na sercu.
Bardzo fajny materiał, miło się sluchało. Zaskoczyła mnie obecność Julii Żugaj. Ciekawie rozwinął się ten odcinek, nie spodziewałam się tego. Naprawdę przyjemnie się oglądało, nie mogę się doczekać kolejnego materiału. Jeszcze co do Julii Żugaj - fajnie podeszła do 'zarzutów'. Miło, że faktycznie odpowiadała na wszystkie pytania, próbowała różne kwestie wyjaśnić. Jej obecność jest na pewno na plus.
Zgadzam się. + Ja o Hitchcocku wiem tylko dlatego, że kiedyś pojawił się w książce młodzieżowej którą czytałam xD
Ja mam 20 lat i też nie wiem kto to jest Hitchcock XD
współczuję xd
Ale ja bym się nie czepiał bo nie każdy interesuje się kinem. Poza tym Hitchcock robił filmy wiele lat temu, więc nic dziwnego, że nowe pokolenie ich nie kojarzy.
@@helenahildegarda5739 Bo w sumie w pokoleniu boomerów to była "wiedza powszechna" gdyż większość osob żyła w czasach jak te filmy wychodzily, albo gdy jeszcze były w miarę świeże i nie odrzucały wielu ludzi swoim wiekiem. Nie mówiąc już o tym, że kiedyś były powszechne nawiazania do niego czy parafrazowanie jego słów o zaczęciu od trzęsienia ziemi, a potem trzymaniu napięcia
Jako ,,grupa docelowa”( mam 13 lat) bardzo chciałabym dowiedzieć się więcej o całym temacie i lubię jak książka się rozpędza a nie odwrotnie. Mi też niektóre momenty było trudno poskładać w składną wypowiedź.
Nie mogę z tego momentu z gazeciarzem XDDD Wkurza cię kurier, który rzuca twoją paczką? Schowaj się w krzakach i zaatakuj go pistoletem na wodę, a potem na niego nakrzycz, to zupełnie rozsądne i dorosłe, a chłop będzie miał nauczkę jak nikt inny XDDD
Czekam, jak Prostracja napisze własną książkę dla młodzieży. Ilustrowałabym.
Ta cała seria jest bardzo pomocna, napisałam książkę jakoś rok temu i zbieram się do poprawek a jest ich dużo, dzięki tym filmom wiem na co zwrócić uwagę ze strony czytelnika
Ps Nie sądziłam że Julka Żugaj to taka uprzejma i mądra osoba, ładnie się wybroniła i wysłuchała wszystkiego
Wow spodziewałam się jakiejś wojny, skoro sama autorka była przy Twojej recenzji, żeby wysłuchać zarzutów, a wyszło mega sympatycznie :D
Gratuluję i pozdrawiam obie Julie ❤
PS Proponuję "Czwarte skrzydło" Rebecci Yarros na jedną z następnych lektur.
Mamy szansę na kolejną noblistkę w dziedzinie literatury.
Korpolity kiedy książka xd
Czemu ty
bez kitu XD
Jexu nawet tu jestes
@@temclme to poprosru grupa ludzi jest pod tym kontem.
jeśli chodzi o relację głównej bohaterki z ojczymem - doskonale ją rozumiem i myślę, że większość dzieci po rozwodzie rodziców rozumie. Mimo, że ojczym z nami mieszka i mamy z nim jakąś relacje to niektórzy po prostu nie mogą go zaakceptować jako członka rodziny i mimowolnie pojawia się antypatia do tej osoby. Jeśli udało nam się kiedyś poznać biologicznego ojca, to nawet jeśli w niejednym przypadku jest on złym człowiekiem to po rpostu bardziej go akceptujemy jako rodzine, ponieważ rzeczywiscie do niej należał i jest to poczucie, że "to on nas stworzył XD" i czujemy większą bliskość emocjonalną niż do de fakto obcej nam osoby.
tyle, że problemem jest chyba to, że nie wynika to tak mocno z samej książki. Przez to autorka recenzji postawiła to jako zarzut.
To teraz czekamy jeszcze na filmik o Known from Snow
@@rudakawatak to ta książka gdzie autorka nie ma wiedzy o narciarstwie i innych rzeczach
@@rudakawa fakt jest szkodliwa zły opis próby samobójczej gdzie autorka pisze że naszej bohaterce pojawiają się przyjemne obrazy to aż nie do pomyślenia że taka książka została wydana przez booktokerke...
Czego się spodziewać po dziewczynie, która nie zna "bólu życia". Nie umniejszam tutaj autorce, ale słuchając tego wywiadu. A dokładniej jej sposobu obrony niektórych wątków. Widać, że autorka książki ma w życiu "lekko" i nie dokońca rozumie na czym polegają prawdziwe rozterki. Przez co w finalnym efekcie całość historii wyszła płasko.
To tak jakby chłopakowi w wypadku zginęli rodzice. Następnego dnia dzwoni do niego przyjaciel który mu się żali, że "stara" znowu mu śniadania nie zrobiła i, że jakie to on ma ciężkie życie. Jeden i drugi czuje ból i żal, ale jednak na zupełnie innym poziomie.
Odnosząc się do opowieści Julii Ż. to mam wrażenie, że miała sporo pomysłów, ale nie do końca umiała je złożyć sensownie do kupy. Podejmowała sie wielu wątków, nie kończyła ich lub nie wiedziała jak je dobrze przedstawić. Z jej wypowiedzi często wynika, że nie potrafiła wejść w rolę dziecka, do którego chciała dotrzeć z przekazem. Może zabrakło też takiego badania rynku tzn. poznania literatury młodzieżowej szerzej. Paradoksalnie dużo dzieci lubi np. Harergo Pottera, a tych tomów jest przecież wiele. Szkoda, że tak bardzo bała się opinii dzieci i nie pomyślała, że nie jest w stanie sprostać wymaganiom każdego. Historia ciekawie opisana z humorem lub po prostu odnosząca się do ich własnych doświadczeń, mogłaby być naprawdę super. Fajnie można bazować na wyobraźni dzieci i zrobić z tego atut, bo bardzo często są one naprawdę oryginalne. Prostracja ma wiele racji w tym co mówi w kwestii stylistyki, redakcji, czy nawet stylu, bo często myślałam podobnie widząc przytaczane fragmenty (nie znam całości). Natomiast mam świadomość, że mówi z pozycji osoby, która po pierwsze lubi czytać, po drugie jest dorosła. Czasy obecnie bardzo dynamicznie się zmieniają, a to co było modne kiedyś teraz jest ,,żenadą". Z kolei Julia Ż. ma więcej styczności z młodszymi widzami i jest w stanie przewidzieć, chociażby tempo czytania, możliwe preferencje względem treści, czy sposób budowana narracji (ograniczonej przez rozstrzał wiekowy czytelników), czy nawet style wypowiedzi charakterystyczne dla dziecka. No i tutaj jest pewne, ale mianowicie dzieci od 10 do 16 roku życia są baaardzo różne. W związku z tym argument prostracji o wieku bohaterki jest myślę sednem, który powoduje, że opowieść lekko nie zagrała. Małe dzieci też nie są takie durne i będą wyłapywać, niektóre smaczki, a im starsza grupa tym wymagania rosną. Podsumowując myślę że Julka Ż. chciała dotrzeć do wielu osób co niewątpliwie się ceni. Chciała zachęci dzieci, które nie lubią czytać do książek i mimo wszystko fajnie, że podjęła się tego zadania. Życzę Julii Ż., żeby kolejne książki były lepsze 😊.
Po prostu autorka chciała wrzucić wszystkie pomysły na raz nawet jak się wykluczały. Dziwne, że nikt w wydawnictwie nie potrafił tego ogarnąć i wytłumaczyć jej "Nie, te rzeczy sie wykluczają. Połowę pomysłów musisz odpuścić
@@MistrzSeller domyslam sie ze wydawnictwo moglo poleciec na kase, julka jest popularna wsrod dzieci wiec ksiazki napewno by sie sprzedawaly, podobnie jest z wattpadowymi tworami, tam to wgl zadnej redakcji, nic, totalne gowno
Ja kompletnie nie czaję, dlaczego to Julka jest autorką, a Przemek współautorem, gdzie ona sama przyznała, że napisała jeden rozdział. Czy to nie powinno być odwrotnie?
Marketing.
Książka wyprodukowana tylko dla pieniedzy, zeby wykorzystac te 5 min popularnosci ktore ma influencerka. Stąd też niska jakość.
Szczerze mówiąc, to w temacie tego że "Nienawidziła Bena, bo nie był jej ojcem", to sam tak miałem jak rodzice się rozwiedli. Pierwsze kilka lat po tym jak mama znalazła nowego partnera nie byłem w stanie tego zaakceptować i usilnie starałem się to pokazać... Na szczęście to już za mną 😁
No tak, to dość częste, niestety dla nowych partnerów rodziców.
Miałam podobnie, już 10 lat temu, kiedy mój tata miał narzeczoną, która była mega miła i kochana, ale po prostu chciałam pokazać, że jej nie lubie, bo tak. Mimo że moi rodzice byli rozwiedzeni odkąd miałam roczek i że moja mama już miała nowego męża i mojego brata z nim, to i tak jakoś nie umiałam pogodzić się z tym, że mój tata też miałby mieć kogoś nowego. Może i cringe, no i dziś to widzę i aż mnie skręca na to, ale jednak tak było i tego nie cofnę.
@@miosniczkaksiazek1871Ja myślę, że to całkiem normalne, bo tę złość i niezgodę na to, że rodzice nie są razem dziecko musi gdzieś wyładować. I najbardziej obrywa ta nowa partnerka/partner, bo jest "elementem obcym", który jeszcze bardziej miesza Ci w świecie i "zabiera tatę". Także moim zdaniem zupełnie nie powinnaś sobie tego wyrzucać. Myślę, że rozwód rodziców to bardzo ciężka rzecz do przetrawienia, zwłaszcza dla małego dziecka.
@@Catwoman_mrrrteż myślę że to normalne, a mimo to do tej pory (mimo że minęło już z 7-8 lat) potrafię go za to przepraszać 😆
Jestem naprawdę zadowolony, że Julia podeszła do napisania książki odpowiedzialnie i naprawdę przemyślała dla jakiej widowni ją pisze ^^
w 40:11 mam wrażenie, że widzę jak Prostracji przez głowę przeszło "shit, to wiele wyjaśnia... ale nie komentuj tego", po "w każdym bądź razie" Julii Ż.
Zgodzę się, że nastolatki nie muszą wiedzieć kim jest Hitchcock. Motyw nastolatki, która ma bezzasadnego focha na nowego partnera mamy wydaje się być dość realistyczna.... ale przeraża mnie to nastawienie, że dwunastolatki to nie dadzą rady się skupić na wystarczająco długo. Jeśli dzieciaki teraz są w stanie czytać całą rodzinę Monet, czyli cały cykl książek, to te kilka dodatkowych opisów randek/spotkań też by ogarnęły. W wieku 11-12 lat czytałam kilkuset stronicowe książki, wielowątkowe.
Wydaje mi się, że obecnie młode nastolatki teraz mają za dużo kontaktu ze światem i (pop)kulturą, żeby targetować na nie tak infantylną pozycję
EDIT: Doceniam, że Julia przyjęła zaproszenie i nawet jestem pozytywnie zaskoczona, bo całkiem dobrze się (o)broniła, choć mam wrażenie, że ma dość naiwne podejście do życia - jak osoba, która żyje w swojej bezproblemowej bańce i stąd dość infantylna książka bez konfliktów.
Muszę poprawić swój komentarz.
W trakcie słuchania o czym jest ta książka i fakt że napisała ją jakaś influ (nie znam Julii Żugaj, jedynie gdzieś mi się obiło jej nazwisko raz czy dwa) myślałam, że to będzie kolejne "arcydzieło" podobne do tych które Prostracja nagrała wcześniej. Ale po wysłuchaniu całej historii i części rozmowy z Julią zmieniam zdanie. Może i faktycznie książka jest jest jakoś wybitnie napisana ani historia nie jest mega wciągająca. Pomimo tego jest na pewno dużo lepsza niż poprzedniczki z tej serii. Myślę, że dla targetu wiekowego będzie bardzo fajną pozycją i faktycznie może zachęcić do czytania innych pozycji.
A starą wersję komentarza zostawiam tutaj:
Najlepsze co mogło spotkać te postacie to to że wyglądają jak wyciągnięte z Wodogrzmotów Małych
Bohaterowie którzy mają po 17 i 19 lat ale zachowują się jak czternastolatki bo taka jest grupa docelowa brzmi jak chęć posiadania ciastka i jednocześnie zjedzenia go
W obronie Julki Żugaj powiem, że mam osiemnaście lat i do dzisiaj nie wiedziałam kim jest Alfred Hitchcock
31:06 Wersja młodzieżowa: "Nasz kapeć od wf'u. To jednak był mega skibidi sigma."
Propozycje książek na kolejne odcinki:
- "Clone"
- "Bad Friends"
- "Hellish Hell"
A z grubszego kalibru:
- "Haunting Adeline"
- "Papierowa księżniczka"
- "The Inheritance Games".
Czemu the inheritance games?
Oj chciałabym Inheritance Game. Nie jest szkodliwa, ale tak nudna i ciągle o facetach, że wątek zagadki to całkowicie ginie. Lepiej na kilka stron się rozpisywać jak to wnukowie są przystojni.
Bad friends jest z wattapada? Pytam, bo wydaje mi się że miałam coś takiego na głównej ma wattapadzie przez conajmniej rok XDD
Jeszcze niech na dokładkę weźmie Foxhole Courta książka która za wcześnie wyszła w polsce, gdyż trochę przed rozpoczęciem moneciarowego "patologia fajna" trendu, w innych krajach ma natomiast status kultowy. Mimo iż to patola ostra to jest jedyna książka tego typu którą autentycznie lubię.
Polecam wywiad z Przemkiem Corso na 5nz bardzo fajny człowiek. Trochę wszedł taki mały hejcik na tego pana a on został wybrany do napisania szmiry i to przyjął bo łatwy hajsik, a to ktoś inny powinien uznać czy to będzie dobry wybór osoby do zadania.
Jak ludzie na tiktoku próbowali bronić tę książkę mówiąc, że "ale to książka dla DZIECI" to myślałam, że bohaterowie mają tam z 13-15 lat, a nie prawie 18 i 19 XDDD
to jest książka dla nastolatek, a nie dzieci XD
Dzieci czytają lepsze pozycje. MOja 12latka próbowała to czytać i stwierdziła, że to jest napisane przez kolejną 12 latkę chyba...
@@lily17456 Czytałaś? Jest infantylna. Nastolatki są głupie i infantylne? Lubią czytać słabo napisaną ksiązkę praktycznie bez fabuły, z drewnianymi dialogami ...o niczym?
@@magdalenagranosik4952 jeszcze nie czytałam ale mam tą książkę i chce sprawdzic
Osadzenie fabuły w Polsce nie jest krindżowe, myślenie tak jest krindżowe xd Autorka, która rzekomo redagowała książkę zasłania się drugim autorem przy prawie każdej próbie krytyki. Plus czterdziestolatek piszący książkę o siedemnastoletniej dziewczynie z perspektywy 1 osoby? I tak, na pewno fakt, że ma dziewięcioletnią córkę sprawia, że dużo bardziej się z bohaterką utożsamię xd no ja nie wierzę, co tu się w ogóle wydarzyło xd
No ale kurwa, jak laska mówi "w każdym bądź razie", to jak ona ma zredagować cokolwiek, no błagam XD
Mam mały pomysł co mogłabyś robić żeby troche urozmaicić sobie czytanie nastepnej tego typu ksiakżki. Robiłam to przy ogaladniu zmierzchu xD. Zrobić sobie bingo z momentami typowymi dla młodzieżowek. Np dziewcyzna upada, chłopak ją łapie. To pierdoła ale potrafi bawić
Prostracjo wznoszę błagania, nagraj film o książce "Nie rób scen, Flora" Martyny Pustelnik. Wytrzymałam 38 stron i nigdy w życiu nie czułam takiej irytacji względem książki. W tej małej części którą udało mi się przebrnąć jest pełno nawiązań do popkultury, które są wepchane na siłę, jakby autorka chciała powiedzieć "książki, filmy - znam". Styl pisania autorki sprawia autentyczny ból.
Uwaga - mój ulubiony fragment:
"- Kiedy ostatnio śmiałaś się tak bardzo, że bolał cię brzuch?
- Jakiś tydzień temu. Antek z zespołu wyjechał na urlop, więc podmieniliśmy wszystkie zdjęcia jego dzieci na biurku na zdjęcia Karolaka. Jego mina... bezcenna.
- Wymienił je z powrotem? - pytam.
- Nie. Teraz jego biurko to ołtarzyk najlepszego aktora w historii polskiej kinematografii.
- Nawet gwiazdy porno nie mają seksowniejszej szparki - wtrąca Lena."
Co najlepsze, książka ma naprawdę dobre opinie i nie wiem jakim cudem. Można powiedzieć - hej, może dalej jest lepiej. Nie jest, przeczytałam kilka stron na chybił trafił, bolało tak samo.
Pomocy.
Osobiście uważam, że Żugaj pomyliła zdolności intelektualne dzieci 12 letnich z dziećmi 7 - 8 letnimi, książka dla 12 letnich dzieci nie musi być jak najcieńsza, z jak najszybciej rozwijającą się akcją, bez żadnych konfliktów. Oczywiście nie jestem zwolenniczką umieszczania w takich książkach wulgaryzmów czy brutalnej przemocy, ale nie traktujmy też dzieci jakby były ze szkła, że książka ma być słodką opowiastką bez przedstawienia poważniejszych problemów bo inaczej ich umysły tego nie ogarną. Nie podoba mi się też traktowanie dzieci jako istot absolutnie nie posiadających własnego rozumu i powtarzających wszystko co im się pokaże, więc nie możemy umieścić w książce zachowania np. bardziej niebezpiecznego bo one automatycznie je powtórzą. Pamiętam jak w podstawówce z przyjaciółmi pochłanialiśmy książki mające po 600 - 800 stron, jeśli książka jest ciekawa i ma wciągającą akcję nie ma problemu z tym, że jest grubsza, bo dziecko które się wciągnie będzie prosiło o więcej, tylko zamiast przeczytać książkę w 2 dni przeczyta w tydzień czy dwa. Poza tym dostosowywanie swojego języka usilnie do języka ''młodzieżowego'' też nie jest moim zdaniem dobrym zabiegiem, ponieważ dziecko czytając powinno rozwijać się językowo, wzbogacać swoje słownictwo, uczyć się poprawnej polszczyzny, a nie mielić znowu zwroty które są w aktualnie obowiązującym slangu, a za rok dwa już będą przestarzałe, wystarczy więc pisać językiem prostszym. I wiem, że porównując tę książkę do Rodziny Monet czy innych książek, których recenzje pojawiły się na tym kanale, ta może wydawać się wartościowa, ale poza tym niechlubnym podgatunkiem literatury młodzieżowej istnieją setki książek skierowanych do młodszych odbiorców, które jednak nie traktują dzieci jak idiotów, którzy nie są zdolni do przyswojenia poważniejszych treści.
O tym samym pomyślałam, gdy miałam 12 lat pamiętam, że czytałam książki w stylu „osobliwy dom pani peregrine” i „rywalki”. Chociaż druga opcja jest bardziej podobna do omawianej książki, bo ma mocny nacisk na relacje głównych bohaterów, to obydwie poruszały dosyć skomplikowane tematy wojny. Jak sobie przypomniałam, że w wieku 12 lat, a chciałabym zaznaczyć, że byłam dzieckiem raczej nielubiącym czytać, to te książki, które mają dosyć skomplikowane fabuły, od razu zaczęłam myśleć o tym samym. Dwa tomy pani peregrine, które obydwie mają kolejno po 400 i 440 stron, pochłonęłam w 2 tygodnie co daje ok. 60 stron na dzień. Z tego, co pamiętam moje koleżanki, również czytały długie książki i również nie zniechęcał nas fakt grubości książek.
XD "Czy zawsze chłop musi wchodzić romantycznie przez okno" - akurat wczoraj przypominałam sobie Straszny Film 1, gdzie było takie piękne wyśmianie tego konceptu 😄ziomek, który wszedł przez pomyłkę do całujących się Cindy i Bobiego i tekst: "Sorry, wrong window" ❤
Ale jakie to jest cute że Julka Żugaj się tak troszczy o swoich widzów 💗💗💗
Rozumiem argumenrację Julki Żugaj ale mimo wszystko, jeżeli wrócę sobie wspomnieniami do tego co czytałam majac to 14 lat, sięgałam po dużo bardziej ambitne pozycje. W wieku 14 lat przeczytałam całą serię "Pieśń lodu i ognia" i język absolutnie mnie zachwycił, czytałam ją ponownie w wieku 18 i zdania nie zmienilam. Uważam, że mówiąc o przedziale 10-14 tworzy się ogromna dziura pomiędzy odbiorcami bo jest to wiek intensywnego rozwoju biologicznego. Fabuła ma w sobie wiele sprzeczności i jest zwyczajnie nudna. Moim zdaniem, podsuwając tą książkę osobie , która "ustawowo" czyta "Pana Tadeusza" czy "Quo Vadis" ujmuje się odpowiedniej dla wieku dojrzałości i i nteligencji. Tak czy inaczej życzę Julce powodzenia w dalszej karierze autorskiej :)
szczerze to zalezy. zugajki sa w wieku 10-14 i niektore sa bardziej dziecinne niektore nie, mam 14 lat i szczerze to gdybym miala 12 to bym po to nie siegnela bo to tylko kwestia indywidualna
@@miu_swrpewnie masz racje, ja mogę mówić tylko z własnego doświadczenia i obserwacji. Mimo wszystko cieszę się, że nie sięgnęłabyś po tę książkę bo szkoda czasu na czytanie tego, można zrobić wiele lepszych rzeczy w tę „godzinkę”
zdecydowanie się zgadzam, w wieku 14 lat przeczytałam mnóstwo "dorosłych" książek i nie miałam z tym żadnych problemów. rozumiem, że są osoby które czytać nie lubią ale naprawdę ciężko jest mi sobie wyobrazić kogoś kto jest taka osoba, powyżej 12 lat, kogo książka która tak właściwie nic nie "mówi" zachęci do dalszego czytania. oczywiście tylko moja opinia
@@hanuahmu mi sie wydaje ze wiek jest za bardzo zawyżony, niektorzy w kom wspominali nawet do 16 lat xD jak dla mnie to 10-12 to jest maksymalny wiek dla odbiorcow tej ksiazki ktorzy czytac nie lubia i zaczynaja
Szczerze, gdybym miała około 10-letną siostrę/córkę/kuzynkę, to wolałabym, żeby czytała „Tak miało być”, niż Hell czy Rodzine Monet
Kto, podczas gdy wokół mamy tak fantastyczną, mądrą literaturę, kto pytam kupuje książki jakiejś baby, o któej wiedzy, talencie albo wykształceniu, nikt nie wie nic, do czego zmierza ten świat
Liczę teraz na wypowiedź o książce "known from snow", bo słyszałam negatywne opinie
*A tak po prostu nie chce się męczyć czytając ją 💀
Kiedy miałam 13 lat moja mama kupiła mi książkę Cathy Cassidy "Indi Blue" i nie wiem jak teraz bym ją odebrała, ale wtedy mnie poruszyła i wciągnęła. Pomimo tego, że nie była ona jakąś fantazy przygodą, a wtedy czytałam tylko takie pozycje. Piszę o tej książce bo pojawiła mi się w głowie gdy Prostracja zaczęła mówić właśnie o tych przeciwnościach losu. "Indi Blue" jest literaturą dziecięca, ma mało stron, a nadal dogłębnie porusza problemy głównej bohaterki. Pomimo, że nie miałam takiej samej sytuacji to mogłam się wczuć w przeżycia tej dziewczynki. Uważam więc, że można napisać książkę dla młodszej grupy odbiorców, która jest ciekawa i przedstawia dążenie do celu i, że radzenie sobie z problemami nie trwa kilka minut.
Nie wierze XDDD zawsze jak jestem sama w maku to dodajesz odcinek z tej serii. To już tradycja. Smacznego dla wszystkich którzy jedzą