Siedzę na ławeczce i wącham róże. Chociaż czasami pracuję dla przyjemności. Tak jak słucham Pana. Sprzątam od rana z Panem. Szukam błędów z przekory i szukam dalej. 😀
Definicja szczęścia jest bardzo prosta. Szczęście to zaspakajanie swoich potrzeb cokolwiek miałoby to znaczyć. Często jednak ludzie nie mają świadomości swoich prawdziwych potrzeb. Znam to z własnego doświadczenia. Na szczęście życie dało mi szansę, abym poznała swoje prawdziwe potrzeby. Mimo, że poznawanie samego siebie było dla mnie bardzo bolesne, to nie żałuję, bo dzięki temu poszłam do przodu w moim rozwoju intelektualnym. Toksyczny związek, w jakim byłam przez 12 lat bardzo mi ten rozwój uniemożliwiał. Dotarło to do mnie już jednak po rozstaniu, które jak się okazało, było zbawienne. Jestem teraz bardzo szczęśliwa, bo wiem kim jestem. Wiem również kim nie jestem wobec tego. Pracuję nad sobą, oglądam różne wykłady takie jak wyklady pana Gibasa, czytam książki z nauk psychologicznych. I sprawia mi to radość. Każdego dnia. Bo wiem, że inwestuję w swój dobrostan, staje się lepszą osobą. Ale radość znajduję rowniez w rzeczach materialnych i chyba jestem nie z tej planety, ponieważ cieszę się jak glupia każdego dnia z rzeczy, które kupilam sobie po rozstaniu ponad dwa lata temu. Te rzeczy nadal mnie cieszą tak samo. Mam autentyczną radochę z ich posiadania. Moja radość z tych rzeczy utrzymuje się na tym samym poziomie. Nikt mi nie uwierzy, że gdy zasłaniam okno nowymi zasłonami, to sobie mowie po roku od ich zakupu, że uwielbiam je i patrzę na nie jeszcze chwilę zanim nie zgaszę nowej witrażowej lampki nad łóżkiem, którą też uwielbiam i podziwiam z taką samą radością jak pierwszego dnia gdy przyszła w paczce. Gdymym wiedziała, że nie będę cieszyć się z tego co mam codziennie to bym tego nie kupowała. Dla mnie ma znaczenie z czego piję herbatę lub kawę. Lubię moje filiżanki z motywami obrazów Muchy, van Gogha czy Moneta. Oddałam dp renowacji stary fotel, który niedawno zakupiłam, w stylu Ludwika. Nie mogę doczekać się już, kiedy naprawiony stanie przy moim biurku. Moja hedonistyczna bieżnia widocznie jest jakaś inna. Acha, i jeszcze jedno. Powiedzenie, że pieniądze szczescia nie dają jest już dawno nieaktualne a właściwie nie było nigdy. Żyję w świecie materialnym i trudno byłoby i z resztą nielogiczne, nie korzystać z radości, jaką dają materialne rzeczy. Człowiek stworzył tak piękne dzieła, przedmioty codziennego użytku, że aż żal i głupotą byłoby z tego rezygnować. Jeśli ktoś musi mieć więcej i więcej, to jest to jakiś rodzaj patologii i proponuję się leczyć. Proszę mi wierzyć, że można cieszyć się miesiącami i latami z tych samych rzeczy. Wciąż na nowo i z tym samym entuzjazmem. Pozdrawiam.
Same w sobie pieniądze (bogactwo, rzeczy materialne) szczęścia nie dają, ale mogą być bardzo ważnym środkiem do osiągnięcia zadowalającego poziomu - o ile potrafimy powiedzieć "dość, już mam, co chciałam". Myślę, że szczęście jest w umiejętności nieustannego czerpania radości z drobnostek towarzyszących temu, co sobie kupiliśmy: wycieczek, pięknego wystroju mieszkania, widoku z okna domu wybudowanego w wymarzonym miejscu. Tak samo szczęścia nie dają same w sobie rzeczy niematerialne: rodzina, związek, przyjaciele, pozycja w firmie, niskobudżetowe hobby (jak spacery po lesie, czytanie książek z biblioteki) - ale cieszenie się z towarzyszących tym rzeczom drobnostek to już szczęście. Sedno leży w naszej umiejętności niepodnoszenia poprzeczki i dostrzegania pozytywów w drobnych rzeczach życia codziennego. Mimo przyzwyczajenia do wymarzonego auta możemy czuć, że osiągnęliśmy cel (albo możemy po 3 latach stwierdzić, że chcemy nowsze, lepsze), tak samo mimo trudów życia codziennego możemy czerpać radość z przeżywania tej normalności z ukochaną osobą (albo możemy czuć rozczarowanie tą normalnością i jakąś taką bylejakość, nudę).
Wychodzi na to, że podejmowanie się trudów i akceptacja niezależności od pewnych kwestii skutkuje szczęściem, adaptacją do gorszych warunków :) Coś jednak racji jest w naukach Jezusa i tym, aby wyprzeć się (w pewnym stopniu przynajmniej) materialnych rzeczy.
Siedzę na ławeczce i wącham róże. Chociaż czasami pracuję dla przyjemności. Tak jak słucham Pana. Sprzątam od rana z Panem. Szukam błędów z przekory i szukam dalej. 😀
Definicja szczęścia jest bardzo prosta. Szczęście to zaspakajanie swoich potrzeb cokolwiek miałoby to znaczyć. Często jednak ludzie nie mają świadomości swoich prawdziwych potrzeb. Znam to z własnego doświadczenia. Na szczęście życie dało mi szansę, abym poznała swoje prawdziwe potrzeby. Mimo, że poznawanie samego siebie było dla mnie bardzo bolesne, to nie żałuję, bo dzięki temu poszłam do przodu w moim rozwoju intelektualnym. Toksyczny związek, w jakim byłam przez 12 lat bardzo mi ten rozwój uniemożliwiał. Dotarło to do mnie już jednak po rozstaniu, które jak się okazało, było zbawienne. Jestem teraz bardzo szczęśliwa, bo wiem kim jestem. Wiem również kim nie jestem wobec tego. Pracuję nad sobą, oglądam różne wykłady takie jak wyklady pana Gibasa, czytam książki z nauk psychologicznych. I sprawia mi to radość. Każdego dnia. Bo wiem, że inwestuję w swój dobrostan, staje się lepszą osobą. Ale radość znajduję rowniez w rzeczach materialnych i chyba jestem nie z tej planety, ponieważ cieszę się jak glupia każdego dnia z rzeczy, które kupilam sobie po rozstaniu ponad dwa lata temu. Te rzeczy nadal mnie cieszą tak samo. Mam autentyczną radochę z ich posiadania. Moja radość z tych rzeczy utrzymuje się na tym samym poziomie. Nikt mi nie uwierzy, że gdy zasłaniam okno nowymi zasłonami, to sobie mowie po roku od ich zakupu, że uwielbiam je i patrzę na nie jeszcze chwilę zanim nie zgaszę nowej witrażowej lampki nad łóżkiem, którą też uwielbiam i podziwiam z taką samą radością jak pierwszego dnia gdy przyszła w paczce. Gdymym wiedziała, że nie będę cieszyć się z tego co mam codziennie to bym tego nie kupowała. Dla mnie ma znaczenie z czego piję herbatę lub kawę. Lubię moje filiżanki z motywami obrazów Muchy, van Gogha czy Moneta. Oddałam dp renowacji stary fotel, który niedawno zakupiłam, w stylu Ludwika. Nie mogę doczekać się już, kiedy naprawiony stanie przy moim biurku. Moja hedonistyczna bieżnia widocznie jest jakaś inna. Acha, i jeszcze jedno. Powiedzenie, że pieniądze szczescia nie dają jest już dawno nieaktualne a właściwie nie było nigdy. Żyję w świecie materialnym i trudno byłoby i z resztą nielogiczne, nie korzystać z radości, jaką dają materialne rzeczy. Człowiek stworzył tak piękne dzieła, przedmioty codziennego użytku, że aż żal i głupotą byłoby z tego rezygnować. Jeśli ktoś musi mieć więcej i więcej, to jest to jakiś rodzaj patologii i proponuję się leczyć. Proszę mi wierzyć, że można cieszyć się miesiącami i latami z tych samych rzeczy. Wciąż na nowo i z tym samym entuzjazmem. Pozdrawiam.
Same w sobie pieniądze (bogactwo, rzeczy materialne) szczęścia nie dają, ale mogą być bardzo ważnym środkiem do osiągnięcia zadowalającego poziomu - o ile potrafimy powiedzieć "dość, już mam, co chciałam". Myślę, że szczęście jest w umiejętności nieustannego czerpania radości z drobnostek towarzyszących temu, co sobie kupiliśmy: wycieczek, pięknego wystroju mieszkania, widoku z okna domu wybudowanego w wymarzonym miejscu. Tak samo szczęścia nie dają same w sobie rzeczy niematerialne: rodzina, związek, przyjaciele, pozycja w firmie, niskobudżetowe hobby (jak spacery po lesie, czytanie książek z biblioteki) - ale cieszenie się z towarzyszących tym rzeczom drobnostek to już szczęście. Sedno leży w naszej umiejętności niepodnoszenia poprzeczki i dostrzegania pozytywów w drobnych rzeczach życia codziennego. Mimo przyzwyczajenia do wymarzonego auta możemy czuć, że osiągnęliśmy cel (albo możemy po 3 latach stwierdzić, że chcemy nowsze, lepsze), tak samo mimo trudów życia codziennego możemy czerpać radość z przeżywania tej normalności z ukochaną osobą (albo możemy czuć rozczarowanie tą normalnością i jakąś taką bylejakość, nudę).
Dziękuję Panu, że Pan jest
Cieszę się, że trafiłem na ten kanał. Dziękuję za przedstawienie tematu!
Jak zwykle - w punkt👍
Thx . . . taki piekny wyklad . . .
Świetne, dzięki.
Tak jest. Dziękuje
Ja tez nie jaze tych biezni :D A jak ktos jedzie samochodem na silownie biegac na biezni, to juz totalnie wysiadam xD Pozdrowionka :)
Ten zapach róż odczuwam słuchając PANA wykładu!
Czy byłby PAN w stanie potwierdziś te słowa prywatnie?
Dziekuje ;)))
Dobry film :)
Dobre :-)
Wychodzi na to, że podejmowanie się trudów i akceptacja niezależności od pewnych kwestii skutkuje szczęściem, adaptacją do gorszych warunków :) Coś jednak racji jest w naukach Jezusa i tym, aby wyprzeć się (w pewnym stopniu przynajmniej) materialnych rzeczy.
Jak zawsze świetny temat. Bardzo dziękuję 👍