Panie dr zgadzam się w całej rozciągłości - sporo nauczyłem się robiąc ściągawki. Zmieszczenie wiedzy na harmonijce wymagało myslenia. Dziękuję za propozycje.
Moja formalna edukacja trwała prawie 20 lat. W tym czasie w ramach systemu, który mnie trawił żaden z nauczycieli nie wpadł na oczywisty pomysł żeby mi wyjaśnić jak mam się uczyć. Musiałem sam się tym zainteresować. To tak jakbym zatrudnił się do pracy przy skomplikowanej obrabiarce i sam mozolnie przez 20 lat dochodził jak z niej korzystać. Niestety ten absurd edukacji trwa i trawi kolejne pokolenia. Wspaniale, że w tym zakresie podzielił się Pan swoją wiedzą i doświadczeniem. To trudny temat, bo zazwyczaj u siebie widzimy ogrom pracy, a u innych widzimy tylko efekty, często lepsze od naszych. Tymczasem trwałe nauczenie się wymaga pracy wykonanej w odpowiednim reżimie. Pan wskazał robienie notatek, które zmusza mózg do uwagi i angażuje nas na kilka sposobów równocześnie. To bardzo skuteczne do szybkiego uczenia się w ramach studiów. Czytałem dawno temu książkę o samouczeniu się pracowników naukowych, w której autor opisywał, że każdą treść należy przetworzyć/przeczytać co najmniej 3 razy w odpowiednich odstępach czasu. Nie pamiętam niestety tytułu, bo książka była z lat 60-tych lub jeszcze starsza, ale technikę stosowałem i stosuję nadal. Najpierw czytamy/studiujemy tak wiele razy aż wszystko zrozumiemy - to pierwsze czytanie. Po kilku dniach do dwóch tygodni czytamy powtórnie. Po dwóch/trzech miesiącach przerwy czytamy po raz trzeci. Jeśli materiał jest niezwykle istotny czytamy go po raz czwarty np. w wakacje. Powtórzony w ten sposób materiał zapamiętamy do końca życia. To ważne dla osób, które nie uczą się na egzamin a dla siebie. Ucząc się w ten sposób pamiętam ze szczegółami informacje, które pochłaniałem nawet ponad 30 lat temu. Większość osób stosuje tylko pierwsze czytanie i po egzaminie gro wiedzy im ulatuje.
Pisze Pan o krzywej zapominania , w pełni zgadzam się z takim podejściem. Uczyć się dla Siebie to co innego niż uczyć się pod czyjeś dyktando np. na studiach.
kiedys przy książce "Cyfrowe przetwarzanie sygnałów. Od teorii do zastosowań" Tomasza Zielinskiego (czerwona na filmie) fajnie sie zasypiało, teraz fajnie sie czyta ale dopiero po kilku latach proby zrozumienia tematu :) Jako lzejszy zamiennik na poczatek polecam "Cyfrowe przetwarzanie sygnalow w telekomunikacji" tego samego autora.
Panie dr zgadzam się w całej rozciągłości - sporo nauczyłem się robiąc ściągawki. Zmieszczenie wiedzy na harmonijce wymagało myslenia. Dziękuję za propozycje.
Moja formalna edukacja trwała prawie 20 lat. W tym czasie w ramach systemu, który mnie trawił żaden z nauczycieli nie wpadł na oczywisty pomysł żeby mi wyjaśnić jak mam się uczyć. Musiałem sam się tym zainteresować. To tak jakbym zatrudnił się do pracy przy skomplikowanej obrabiarce i sam mozolnie przez 20 lat dochodził jak z niej korzystać. Niestety ten absurd edukacji trwa i trawi kolejne pokolenia.
Wspaniale, że w tym zakresie podzielił się Pan swoją wiedzą i doświadczeniem. To trudny temat, bo zazwyczaj u siebie widzimy ogrom pracy, a u innych widzimy tylko efekty, często lepsze od naszych. Tymczasem trwałe nauczenie się wymaga pracy wykonanej w odpowiednim reżimie. Pan wskazał robienie notatek, które zmusza mózg do uwagi i angażuje nas na kilka sposobów równocześnie. To bardzo skuteczne do szybkiego uczenia się w ramach studiów.
Czytałem dawno temu książkę o samouczeniu się pracowników naukowych, w której autor opisywał, że każdą treść należy przetworzyć/przeczytać co najmniej 3 razy w odpowiednich odstępach czasu. Nie pamiętam niestety tytułu, bo książka była z lat 60-tych lub jeszcze starsza, ale technikę stosowałem i stosuję nadal. Najpierw czytamy/studiujemy tak wiele razy aż wszystko zrozumiemy - to pierwsze czytanie. Po kilku dniach do dwóch tygodni czytamy powtórnie. Po dwóch/trzech miesiącach przerwy czytamy po raz trzeci. Jeśli materiał jest niezwykle istotny czytamy go po raz czwarty np. w wakacje. Powtórzony w ten sposób materiał zapamiętamy do końca życia. To ważne dla osób, które nie uczą się na egzamin a dla siebie. Ucząc się w ten sposób pamiętam ze szczegółami informacje, które pochłaniałem nawet ponad 30 lat temu. Większość osób stosuje tylko pierwsze czytanie i po egzaminie gro wiedzy im ulatuje.
Dziękuję za podzielenie się swoimi refleksjami.
Pisze Pan o krzywej zapominania , w pełni zgadzam się z takim podejściem. Uczyć się dla Siebie to co innego niż uczyć się pod czyjeś dyktando np. na studiach.
kiedys przy książce "Cyfrowe przetwarzanie sygnałów. Od teorii do zastosowań" Tomasza Zielinskiego (czerwona na filmie) fajnie sie zasypiało, teraz fajnie sie czyta ale dopiero po kilku latach proby zrozumienia tematu :)
Jako lzejszy zamiennik na poczatek polecam "Cyfrowe przetwarzanie sygnalow w telekomunikacji" tego samego autora.
Bardzo wartościowy kanał.👏
Ja studiowałem w czasach przedinternetowych. W bibliotece AGH skryptów było tylko po kilka kilka i gdzieś się rozchodziły. Teraz jest łatwiej
Podstawy Metrologii Elektrycznej w księgarni agh były właśnie za załego złocisza. Z przesyłka ~16 pln. Zobaczymy.
Wersja paierowa - 1 PLN, wersja cyfrowa - bum szaka laka - 25 zł.
Ja znam książkę do metrologii Ciepłuchy z łódzkiej polibudy i była ok.
Super.
"Ale było w internecie" :)