Ogromna walka, ogromne cierpienie i zmaganie się ze sobą. Jestem wstrząśnięta. Wielki szacunek dla Pana Konrada za podzielenie się swoją historią. Uważam, że obejrzenie tego materiału powinno być obowiązkowe dla przyszłych księży i zakonników.
Pan Bóg nie jest tak bezduszny jak my. Kocha każde swoje dziecko i nie odrzuca go. Szczęść Boże dla Waltraud i Konrada. Dla mądrej Pani Moniki i was wszystkich którzy tu zaglądacie.
Każde odejście z zakonu czy kapłaństwa to dramat serca człowieka .Czasem jest większy a czasem tak ogromny ,że ktoś traci wiarę .Jako siostra zakonna widziałam wiele odejść i to b różnych .Powody są naprawdę bardzo wielorakie !!!! Ja mam ogromny szacunek do takich ludzi bo trzeba ogromnej odwagi by wrócić do życia i zacząć wszystko od nowa !!!!
Ma Siostra rację, to przede wszystkim akt odwagi przed samym sobą. Osoby duchowne tkwią wiele lat w opisanej bańce, a jak powiedział jeden taki "kto nie ma pokus"? Kłopotem jest to, że KK określa normalne ludzkie potrzeby miłości pokusami i je piętnuje. To jest wbrew człowieczeństwu.
z tą samotnoscią zgadzam się, jest to problem ogromny i w trakcie formacji nie ma przygotowania do tego .Jedni nie mają z tym problemu bo uciekają w różne rzeczy a inni niestety załamują się. JEST też ogromny problem we wspólnotach gdzie dziś jest rozłam i przeżywa się tam ogromną samotność i obojętność .Też miałam takie doświadczenia w zakonie i jest to bardzo trudne.
Oglądam Pani kanał regularnie. Często się z Panią nie zgadzam, ale doceniam pracę jaką Pani wykonuje. Rozmowy z Waldraud i Konradem, to obok materiałów o o. Dariuszu Godawie, fantastyczne przykłady świetnego warsztatu. Gratuluję i dziękuję!
Pani Moniko wysłuchałem obu wywiadów i zabraķlo mi pytania o dzieci? Zastanawia mnie czy jako małżonkowie chcieli mieć dzieci, czy jednak "bronili" się przed potomstwem. Oczywiście przyjmuję że nie każdy może mieć, ale właśnie pytam tylko o postawę i pragnienie potomstwa. Drugie pytanie - czy zreazlizuje Pani podobną rozmowę z byłym mężem/żoną którzy będą w nowym związku? Bo jako mąż tak właśnie rozumiem "odejście" od kapłaństwa - jako rezygnację z danych ślubów. To wlasnie do kapłaństwa, do życia zakonnego osoby często są lepiej przygotowane bo aż kilka lat, a do małżenstwa.... bywa różnie. W małżenstwie też może być czlowiek samotny, a czasami jeszcze gorzej doświadcxony negatywnymi sytuacjami niż będac osobą duchowną. Dla mnie "celibat" jest świadectwem że można i trzeba dotrzymywać słowa danego Bogu, drugiej osobie, wspólnocie. Odchodzenie jest pewnym pęknięciem również dla sakramentu małżenstwa. Nawet jeśli pięknie o tym mówimy to jednak zrywa się z tym co się ślubowało. Coekawe jak społecznie byłby odebrany ksiądz, który odszedł od żony (np. cywilnej lub będąc w innej denominacji) i został kapłanem ale takim bez rodziny. Ciekawe jak "media" by oceniły takiego księdza. Kto stanąłby po stronie "opuszczonej żony". Ps. Gratuluję Pani Moniko nagrody bo miło się słucha prowadzonych przez Panią rozmów.
Nie pytam o dzieci nikogo i nigdy - chyba, że ktoś sam proponuje i zaczyna rozmowę na ten temat. Bo są tak różne powody, dla których ludzie ich nie mają, że nie zamierzam stawiać nikogo w krępującej sytuacji, w której tłumaczyć się muszą chociażby z chorób. A różnica między byłym mężem a byłym księdzem nie jest jednak tak prosta i żadna, jak Pan próbuje ją opisać.
@@wycinkiswiata dlatego napisałem o "postawie" i prsgnieniu posiadania dzieci. Jest to dlatego z mojego punktu widzenia ważne, ponieważ potomstwo zmienia relację mężczyzna-kobieta na tata-dzieci-mama. Z trochę "sielankowych" relacji gdzie dwoje dorosły może sobie układać życie wpada się w inną perspektywę również obowiązków i braku własnej woli szczególnie jak dzieci są chore. Ciekawi mnie czy wtedy taka osoba, której było ciasno w instytucji i hierarchii kościelnej nie ustąpi ponownie. Dlatego napisałem też o małżenstwie, bo ja nie widzę dużej różnicy w tym, że skoro się ślubowało to należy trwać w postanowieniu...nawet jeśli bym się zakochał, a w związku czuł się samotnym i nie zrozumiałym. Dziękuję Pani Moniko za odpowiedź, choć niestety mam wrażenie, że poruszamy się na dwóch różnych płaszczyznach. Ps. Rozumiem, że Pani nie pyta się o sprawy delikatne jakim jest możliwość posiadania potomstwa, ale ciekawi mnie czy w bliskości małżenkowie są otwarci na dzieci, czy starają się blokować możliwość poczęścia się dzieci. Starałem się delikatnie o tym napisać i jeśli nie mam odpowiedniej wrażliwości to z góry przepraszam za moją dociekliwość
Ja mam swoją teorię na temat dlaczego księża, siostry, współbracia w zakonie są po wystąpieniu księdza, siostry są „mniej miłosierni” i nie chcą kontaktu. Robią to ze strachu przed samym sobą, boją się konfrontacji, pytań, które musieliby sobie postawić. Boją się własnych wątpliwości, boją się konfrontacji z własnym sercem. To tylko moja teoria.
Wydaje się, że w formacji w zakonie czy w seminarium powinno się uwrażliwiać na co się ktoś decyduje, na trudności, samotność(ona też może być w małżeństwie-sama tego wielokrotnie doświadczam i nie opuściłam męża. Kapłan "poślubia" Kościół, jeśli jest po ślubach wieczystych, po święceniach kapłańskich, to wg mnie jest dezercja.. A może zabrakło naprawdę głębokiej więzi z Chrystusem. O. Pio, Folindo też byli samotni, też doświadczali cierpień że strony hierarchii, przełożonych i co-nie zdezertowsli. Z drugiej strony dziwne żeby przez 6 lat formacji nie umieć rozeznać, są kierownicy duchowi itp...
Zgadzam się. W małżeństwie również można spotkać kogoś „ciekawego”, nawet ciekawszego od współmałżonka, inteligentniejszego, kogoś - gdzie masz tę pewność, że to ten. Że małżonek to pomyłka, że z nową osoba łączy cię wyjątkowa, głęboka więź (i wcale nie seks). No właśnie - ale zostajemy. W tej samotności… P.S. Równie śmieszne jest dorabianie teorii „dla dobra dzieci…”. (Wykluczamy przemoc, nie o tym mowa).
Nie blokuję opinii. Blokuję chamskie komentarze, blokuję komentarze ad personam, blokuję komentarze oceniające moich rozmówców. I jasno o tym mówię. To jest miejsce, w którym moi goście - mówiąc o najtrudniejszych dla siebie sprawach - mają się czuć bezpiecznie. I to jest granica wolności słowa w tym miejscu. Jeśli ktoś chce wylewać swoje frustracje, ma do dyspozycji cały internet. Pozdrawiam serdecznie.
@@wycinkiswiata moja przygoda z minionego tygodnia: lecialem samolotem,lot trwal dluzej niz 6 godzin.Stewardessy ruszaly sie jak przyslowiowe muchy w smole,leniwe i powolne,i ktos z pasazerow,wlasnie dokladnie w chamski sposob upomnial sie o jedzenie.Reakcja: wszyscy inni pasazerowie byli wielce oburzeni,ale w sercu ,w 99 % kazdy sie z nim zgadzal.Mialy go stewardesy zablokowac?wysadzic z samolotu?nie!wlasnie on,jako pierwszy dostal posilek,a potem wszyscy inni pozostali.Czasem w zyciu bywa i tak,ze ktos ,np komentujacy ma ograniczony zasob slow ,wyraza sie chamsko i prostaco,ale to nie znaczy ,ze nie ma racji(?). To ,ze Pani wystepuje publicznie na YT,to zdaje sobie Pani tez z tego sprawe,ze nie zawsze wszyscy beda bili Pani brawo i nie zawsze wszyscy ,w sposob literacki ,czy piekny beda dawac swoje komentarze ( ze np pan Kondrad jest szczesliwy ze swoja wybranka losu,ze czytal taka czy inna ksiazke ,ze oglada wspolnie zachody slonca czy cieszy sie cieplem koninka).Wolnosc slowa,a zwlaszcza w dziejszych czasch,wlasnie polega na tym ,aby byc otwartym na wszystkie komentarze,i nawet i z tych chamskich,czy wulgarnych,wyciagnac ,to co najcenniejsze.Kazdy ma prawo do opinii i do komentwoania?czy zawsze w calym roku swieci slonce?czasem i pada deszcz,czasem i wieje wiatr,czasem jest i bardzo zimno: to samo,kiedy sie wystepuje piblicznie: i bynajmnie nie musi sie pan Kondrad czuc tutaj bezpiecznie czy nie,ale jesli dzieli sie publicznie swoja historia ,to chyba naiwnie nie liczy na to,ze wszyscy beda za nim,ze wszystkim jego decyzja sie spodoba i ze dzieki temu bedzie innym czlowiekiem,i ze zagluszy swoje zakonne sumienie. Prosze byc otwarta na innych,czasm i pijak w swoim chamstwie i ograniczonym slownictwie powie wiecej madrosci zyciowej,niz niejeden uczony mol ksiazkowy....prosze nie blokowac innych,prosze dac innych sie wypowiedziec,prosze nie blokowac opinii innych..........bo to jest wlasnie,wg mnie WOLNOSC SLOWA................pozdrawiam i zapewniam,ze nadal i mimo wszystko bede Pania ogladal i sluchal( ze wszystkimi komentarazmi,nawet i tymi chamskimi,nawet i tymi ad persona) prosze sie nie bac!strach ma TYLKO wielkie oczy......internet nie gryzie,nie boli.....daje tylko mozliwosc patrzenia na swiat z innej prespektywny,oczami ,innego ( nawet i sfrustrowanego czlowieka),ktory wlasnie tego tak bardzo potrzebuje..............
Ogromna walka, ogromne cierpienie i zmaganie się ze sobą. Jestem wstrząśnięta. Wielki szacunek dla Pana Konrada za podzielenie się swoją historią. Uważam, że obejrzenie tego materiału powinno być obowiązkowe dla przyszłych księży i zakonników.
Dzisiaj nie ma kapłanów!!! ani żadnych ofiar .Dzisiaj Kapłaństwo sprawuje sam Pan Jezus . Listbdo Hebrajczyków 7; 11- 28.
Nigdy Wola Boza nie było by zakładać klasztory i składanie jakiejś przysięgi. To wymyśl ludzki,ale nie nakaz Bozy.
Pan Bóg nie jest tak bezduszny jak my. Kocha każde swoje dziecko i nie odrzuca go. Szczęść Boże dla Waltraud i Konrada. Dla mądrej Pani Moniki i was wszystkich którzy tu zaglądacie.
piekne i madre
Każde odejście z zakonu czy kapłaństwa to dramat serca człowieka .Czasem jest większy a czasem tak ogromny ,że ktoś traci wiarę .Jako siostra zakonna widziałam wiele odejść i to b różnych .Powody są naprawdę bardzo wielorakie !!!! Ja mam ogromny szacunek do takich ludzi bo trzeba ogromnej odwagi by wrócić do życia i zacząć wszystko od nowa !!!!
Ma Siostra rację, to przede wszystkim akt odwagi przed samym sobą. Osoby duchowne tkwią wiele lat w opisanej bańce, a jak powiedział jeden taki "kto nie ma pokus"? Kłopotem jest to, że KK określa normalne ludzkie potrzeby miłości pokusami i je piętnuje. To jest wbrew człowieczeństwu.
z tą samotnoscią zgadzam się, jest to problem ogromny i w trakcie formacji nie ma przygotowania do tego .Jedni nie mają z tym problemu bo uciekają w różne rzeczy a inni niestety załamują się. JEST też ogromny problem we wspólnotach gdzie dziś jest rozłam i przeżywa się tam ogromną samotność i obojętność .Też miałam takie doświadczenia w zakonie i jest to bardzo trudne.
Piękne kwiaty 😊
Oglądam Pani kanał regularnie. Często się z Panią nie zgadzam, ale doceniam pracę jaką Pani wykonuje. Rozmowy z Waldraud i Konradem, to obok materiałów o o. Dariuszu Godawie, fantastyczne przykłady świetnego warsztatu. Gratuluję i dziękuję!
Pani Moniko wysłuchałem obu wywiadów i zabraķlo mi pytania o dzieci? Zastanawia mnie czy jako małżonkowie chcieli mieć dzieci, czy jednak "bronili" się przed potomstwem.
Oczywiście przyjmuję że nie każdy może mieć, ale właśnie pytam tylko o postawę i pragnienie potomstwa.
Drugie pytanie - czy zreazlizuje Pani podobną rozmowę z byłym mężem/żoną którzy będą w nowym związku?
Bo jako mąż tak właśnie rozumiem "odejście" od kapłaństwa - jako rezygnację z danych ślubów.
To wlasnie do kapłaństwa, do życia zakonnego osoby często są lepiej przygotowane bo aż kilka lat, a do małżenstwa.... bywa różnie.
W małżenstwie też może być czlowiek samotny, a czasami jeszcze gorzej doświadcxony negatywnymi sytuacjami niż będac osobą duchowną.
Dla mnie "celibat" jest świadectwem że można i trzeba dotrzymywać słowa danego Bogu, drugiej osobie, wspólnocie.
Odchodzenie jest pewnym pęknięciem również dla sakramentu małżenstwa. Nawet jeśli pięknie o tym mówimy to jednak zrywa się z tym co się ślubowało.
Coekawe jak społecznie byłby odebrany ksiądz, który odszedł od żony (np. cywilnej lub będąc w innej denominacji) i został kapłanem ale takim bez rodziny. Ciekawe jak "media" by oceniły takiego księdza. Kto stanąłby po stronie "opuszczonej żony".
Ps. Gratuluję Pani Moniko nagrody bo miło się słucha prowadzonych przez Panią rozmów.
Nie pytam o dzieci nikogo i nigdy - chyba, że ktoś sam proponuje i zaczyna rozmowę na ten temat. Bo są tak różne powody, dla których ludzie ich nie mają, że nie zamierzam stawiać nikogo w krępującej sytuacji, w której tłumaczyć się muszą chociażby z chorób.
A różnica między byłym mężem a byłym księdzem nie jest jednak tak prosta i żadna, jak Pan próbuje ją opisać.
@@wycinkiswiata dlatego napisałem o "postawie" i prsgnieniu posiadania dzieci.
Jest to dlatego z mojego punktu widzenia ważne, ponieważ potomstwo zmienia relację mężczyzna-kobieta na tata-dzieci-mama. Z trochę "sielankowych" relacji gdzie dwoje dorosły może sobie układać życie wpada się w inną perspektywę również obowiązków i braku własnej woli szczególnie jak dzieci są chore.
Ciekawi mnie czy wtedy taka osoba, której było ciasno w instytucji i hierarchii kościelnej nie ustąpi ponownie.
Dlatego napisałem też o małżenstwie, bo ja nie widzę dużej różnicy w tym, że skoro się ślubowało to należy trwać w postanowieniu...nawet jeśli bym się zakochał, a w związku czuł się samotnym i nie zrozumiałym.
Dziękuję Pani Moniko za odpowiedź, choć niestety mam wrażenie, że poruszamy się na dwóch różnych płaszczyznach.
Ps. Rozumiem, że Pani nie pyta się o sprawy delikatne jakim jest możliwość posiadania potomstwa, ale ciekawi mnie czy w bliskości małżenkowie są otwarci na dzieci, czy starają się blokować możliwość poczęścia się dzieci. Starałem się delikatnie o tym napisać i jeśli nie mam odpowiedniej wrażliwości to z góry przepraszam za moją dociekliwość
Ja mam swoją teorię na temat dlaczego księża, siostry, współbracia w zakonie są po wystąpieniu księdza, siostry są „mniej miłosierni” i nie chcą kontaktu. Robią to ze strachu przed samym sobą, boją się konfrontacji, pytań, które musieliby sobie postawić. Boją się własnych wątpliwości, boją się konfrontacji z własnym sercem. To tylko moja teoria.
Mam podobne obserwacje
Chłopie ty sam nie wiesz czego chcesz
Wola ludzka jest iść do zakonu , klasztoru, ale nie jest to Wola Boza !
Proszę o rozmowę z bylą siostrą zakonną!!!!
Mogę porozmawiać...
,,czułeś się sam ,a przecież Pan Bóg stworzył kobietę, by mężczyzna nie czuł się sam ."
Wydaje się, że w formacji w zakonie czy w seminarium powinno się uwrażliwiać na co się ktoś decyduje, na trudności, samotność(ona też może być w małżeństwie-sama tego wielokrotnie doświadczam i nie opuściłam męża. Kapłan "poślubia" Kościół, jeśli jest po ślubach wieczystych, po święceniach kapłańskich, to wg mnie jest dezercja.. A może zabrakło naprawdę głębokiej więzi z Chrystusem. O. Pio, Folindo też byli samotni, też doświadczali cierpień że strony hierarchii, przełożonych i co-nie zdezertowsli. Z drugiej strony dziwne żeby przez 6 lat formacji nie umieć rozeznać, są kierownicy duchowi itp...
Zgadzam się. W małżeństwie również można spotkać kogoś „ciekawego”, nawet ciekawszego od współmałżonka, inteligentniejszego, kogoś - gdzie masz tę pewność, że to ten. Że małżonek to pomyłka, że z nową osoba łączy cię wyjątkowa, głęboka więź (i wcale nie seks). No właśnie - ale zostajemy. W tej samotności…
P.S. Równie śmieszne jest dorabianie teorii „dla dobra dzieci…”. (Wykluczamy przemoc, nie o tym mowa).
Ile kobiet jest samotnych a mezczyzni ida sobie na ksiezy? I co, nikt tego nie widzi??? Egoizm.
Nic co ludzkie nie jest nam obce, człowiek jest zwierzęciem stadnym.
zyjemy w wolnym kraju: dlaczego Pani blokuje inne komentarze??
Bo jest autorką i ma do tego prawo?
Bo chroni swojego gościa?
Bo nie pozwala na obrażanie ludzi?
Wybierz sobie.
@@silaczka1996 tzn ze moze blokowac opinie innych ??co to za ochrona??boi sie innego spojrzenia na sprawe??albo ......
@@silaczka1996 tylko to co mile??przyjemnie dla odbiorcy??pod publike???albo.....
Nie blokuję opinii. Blokuję chamskie komentarze, blokuję komentarze ad personam, blokuję komentarze oceniające moich rozmówców. I jasno o tym mówię. To jest miejsce, w którym moi goście - mówiąc o najtrudniejszych dla siebie sprawach - mają się czuć bezpiecznie. I to jest granica wolności słowa w tym miejscu. Jeśli ktoś chce wylewać swoje frustracje, ma do dyspozycji cały internet. Pozdrawiam serdecznie.
@@wycinkiswiata moja przygoda z minionego tygodnia: lecialem samolotem,lot trwal dluzej niz 6 godzin.Stewardessy ruszaly sie jak przyslowiowe muchy w smole,leniwe i powolne,i ktos z pasazerow,wlasnie dokladnie w chamski sposob upomnial sie o jedzenie.Reakcja: wszyscy inni pasazerowie byli wielce oburzeni,ale w sercu ,w 99 % kazdy sie z nim zgadzal.Mialy go stewardesy zablokowac?wysadzic z samolotu?nie!wlasnie on,jako pierwszy dostal posilek,a potem wszyscy inni pozostali.Czasem w zyciu bywa i tak,ze ktos ,np komentujacy ma ograniczony zasob slow ,wyraza sie chamsko i prostaco,ale to nie znaczy ,ze nie ma racji(?).
To ,ze Pani wystepuje publicznie na YT,to zdaje sobie Pani tez z tego sprawe,ze nie zawsze wszyscy beda bili Pani brawo i nie zawsze wszyscy ,w sposob literacki ,czy piekny beda dawac swoje komentarze ( ze np pan Kondrad jest szczesliwy ze swoja wybranka losu,ze czytal taka czy inna ksiazke ,ze oglada wspolnie zachody slonca czy cieszy sie cieplem koninka).Wolnosc slowa,a zwlaszcza w dziejszych czasch,wlasnie polega na tym ,aby byc otwartym na wszystkie komentarze,i nawet i z tych chamskich,czy wulgarnych,wyciagnac ,to co najcenniejsze.Kazdy ma prawo do opinii i do komentwoania?czy zawsze w calym roku swieci slonce?czasem i pada deszcz,czasem i wieje wiatr,czasem jest i bardzo zimno: to samo,kiedy sie wystepuje piblicznie: i bynajmnie nie musi sie pan Kondrad czuc tutaj bezpiecznie czy nie,ale jesli dzieli sie publicznie swoja historia ,to chyba naiwnie nie liczy na to,ze wszyscy beda za nim,ze wszystkim jego decyzja sie spodoba i ze dzieki temu bedzie innym czlowiekiem,i ze zagluszy swoje zakonne sumienie.
Prosze byc otwarta na innych,czasm i pijak w swoim chamstwie i ograniczonym slownictwie powie wiecej madrosci zyciowej,niz niejeden uczony mol ksiazkowy....prosze nie blokowac innych,prosze dac innych sie wypowiedziec,prosze nie blokowac opinii innych..........bo to jest wlasnie,wg mnie WOLNOSC SLOWA................pozdrawiam i zapewniam,ze nadal i mimo wszystko bede Pania ogladal i sluchal( ze wszystkimi komentarazmi,nawet i tymi chamskimi,nawet i tymi ad persona) prosze sie nie bac!strach ma TYLKO wielkie oczy......internet nie gryzie,nie boli.....daje tylko mozliwosc patrzenia na swiat z innej prespektywny,oczami ,innego ( nawet i sfrustrowanego czlowieka),ktory wlasnie tego tak bardzo potrzebuje..............