Pogłębiarka nie mogłaby istnieć i rozwijać się, gdyby nie Twoja życzliwość i hojne wsparcie, za co z całego serca dziękujemy! Jeżeli cenisz to, co robimy, możesz wesprzeć naszą pracę na trzy sposoby: - przez zrzutkę: zrzutka.pl/fp9srd - przez Patronite: pogle.pl/7GtL5 - przez darowiznę wpłaconą na konto: 22 1870 1045 2078 1068 8519 0001 (Nest Bank Spółka Akcyjna) Tytuł: Darowizna na cele statusowe Fundacja Pogłębiarka Nowy Świat 33/13 00-029 Warszawa
Uwielbiam dr Natalię, ogrom wiedzy i chęć pomocy pacjentom❤ sama kiedyś nią byłam, teraz czas oczekiwania to rok, ale i tak uważam, że warto bo Pani dr jest wybitnym specjalistą w teh dziedzinie, a lekarzy z holistycznym podejsciem do zdrowia jak na lekarstwo. Dziękuję za tę rozmowę!
Potężna dawka wiedzy! Dziękuję. Ten kawałek o współodpowiedzialności mężczyzn za poronienia, czy trudny przebieg ciąży, myślę, zdejmie odium winy z wielu cierpiących kobiet❤
My także staraliśmy się kilka lat przeszliśmy cała procedurę zarówno leczenia naprotechnologicznego jak i proces adopcyjny i pojawił się nasz cud w postaci ciąży i zdrowej córeczki. Nigdy nie można tracić nadziei ❤
To ważny temat, bo mało się mówi o tym jak niejednokrotnie pary z takim problemem są traktowane wciąż bez empatii, wglądu w całokszałt zdrowia, a informacja o tym, że nie ma możliwości posiadania w sposób naturalny dziecka ( bo niestety i tak bywa, że nic się nie da zrobić) jest rzucana w twarz, bez brania pod uwagę jaką drogę ta para przeszła, jak bardzo to wszystko jest upokarzające i dołujące. Nie ważne, czy to wizyta płatna czy nie. Jeszcze wiele polska medycyna ma do nadrobienia w customer experience ☹
Masa wiedzy, bardzo dziękuję! A ja chętnie posłuchałabym rozmowy o rozeznawaniu powołania chrześcijańskiego, ale takiej praktycznej, na dzisiejsze czasy; biorącej pod uwagę plagę samotności oraz właśnie kwestie zdrowotne. Kiedyś więcej ludzi podejmowało kluczowe decyzje w młodszym wieku; kiedy ich wiedza o własnej psychice i ciele była dużo mniejsza. Weźmy na przykład takiego współczesnego, długoletniego, wierzącego singla, który jest otwarty na związki, ale generalnie one się nie bardzo pojawiają, a ponieważ się nie pojawiają, to on nie wyklucza też jakiejś innej formy życia w zgodzie z wiarą, może jakąś wspólnotę, zakładając, że nie chce trwać cały czas w gotowości/niepewności, tylko jednak coś wybrać...? Załóżmy, że z biegiem lat taka osoba dodatkowo odkrywa u siebie trudności zdrowotne, które w bardzo dużym stopniu mogą wpłynąć np. na przyszłą niepłodność. Czy taki ktoś w ogóle może próbować wchodzić w związki, szukać intymności, z katolickiego punktu widzenia? Czy gdyby miał duże podejrzenie niepłodności, to może zawrzeć małżeństwo, jeśli druga strona świadomie to zaakceptuje? A czy mógłby np. wstąpić do zakonu albo zostać księdzem gdyby w tym kierunku rozeznał powołanie? Wiem, że jak już się jest po ślubie czy święceniach/ślubach zakonnych, to wszelkie trudy później odkryte, czy to somatyczne, czy psychologiczne, niesie się albo z małżonkiem, albo np. ze wspólnotą czy zakonem. Ale co jeśli te trudy zaczyna się częściowo poznawać jeszcze przed wiążącą decyzją? Wiadomo, że np. poznawanie siebie, diagnozowanie może trwać długo, a też medycyna nie na wszystko ma radę, więc może być tak, że się nigdy pewnych odpowiedzi nie dostanie, a życie płynie. Jak taka wiedza i niewiedza o sobie wpływa na formalne decyzje dotyczące wejścia na jakąś konkretną drogę powołania? Wiem, że to dość szeroki temat, ale marzy mi się jakieś interdyscyplinarne, wychodzące poza schemat ujęcie tych problemów. (Schematy, które widzę, to np. mówienie o niepłodności tylko w kontekście małżeńskim; rozeznawanie powołania ale ogólnie, np. po prostu do świętości; mówienie o odkrywaniu i kontakcie z własną sferą seksualną, ale skierowane tylko do osób w związku, pomijanie singli).
@arletaa9826 Z tego powodu, że nie można spłodzić potomstwa... (mam na mysli sytuację, w której osoba podejrzewa lub nawet wie o niepłodności przed zawarciem małżeństwa, a nie dowiaduje się po fakcie). Mam nadzieję, że tak nie jest, w każdum razie. Też sądzę, że to byłoby krzywdzące. Powiem, skąd mi to przyszło do głowy. Otóż słyszałam kiedyś wypowiedź pewnego księdza zajmującego się sprawami sądowymi, który powiedział, że jeśli mężczyzna cierpi na impotencję, to nie może wstąpić do seminarium. Z tego powodu pomyslałam, że zdrowie jest niejako warunkiem wstępu. I ciekawa jestem, czy tak samo jest z małżeństwem. Będę wdzięczna, jeśli ktoś mnie wyprowadzi z błędu.
@@arletaa9826 Na przykład dlatego, że właśnie jest ryzyko, że się nie spłodzi potomstwa... Mam nadzieję, że tak nie jest, bo też jestem zdania, że to by było krzywdzące. Powiem, skąd mi to przyszło do głowy. Pamiętam sprzed wielu lat wypowiedź pewnego księdza pracującego w sądzie. On powiedział, że mężczyźni cierpiący na impotencję nie mogą wstąpić do seminarium duchownego. Wymaga się zdrowia od kandydata na wejściu tak jakby po to, żeby potem mógł z tej swojej płodności świadomie zrezygnować, będąc księdzem. Analogicznie może być z małżonkami: powinieneś być zdrowy, żeby przynajmniej deklaratywnie móc postarać się o dzieci. Oczywiście wiem, że w małżeństwie seks ma też wartość budowania relacji. Pytanie, czy ten aspekt wystarczy, żeby móc wejść w związek, jeśli jednocześnie istnieje podejrzenie (już przed zawarciem małżeństwa), że mogą być trudności z rozmnożeniem się. Jeśli ktoś mógłby te kwestie rozjaśnić, to będę wdzięczna, bo może gdzieś się mylę (mam nadzieję, że się mylę).
@@midi0210 ja już przed ślubem wiedziałam, że będę miała problem z zajściem w ciążę. Czy to sprawia, że jestem gorszą żoną. Ksiądz o to pytał, i powiedziałam zgodnie z prawdą, że mam problemy hormonalne i nie wiem czy w ciążę zajdę. Powiedziałam, że poddam się leczeniu po ślubie i że bardzo chcę mieć dzieci. No to ksiądz spytał, czy narzeczony to wie. Byliśmy razem na protokole i powiedziałam przy narzeczonym wtedy, zgodnie z prawdą, że wie. I to Księdzu w zupełności wystarczyło. Powiedział, że najważniejsze, że druga osoba to wie. I że są ludzie bezpłodni i mogą zawrzeć małżeństwo. Kościół im tego nie zabrania
Zdrowie kobiety to ciężki temat. Fajnie, że ludzie kierują się coraz bardziej w stronę naturalności i słuchania swojego organizmu. I że w myślenie o płodności wreszcie włączają się mężczyźni. Chciałabym umieć każdego dnia żyć w zgodzie z rytmem dobowym, światłem dziennym, naturą itd. Ale nie mam pojęcia jak komuś się to udaje w dzisiejszym stresującym, sztucznym świecie. Niestety nie znam nikogo, kto umiałby tak funkcjonować na dłuższą metę (a nie tylko do jakiegoś celu jakim jest np. staranie się o dziecko, bo to jest oczywiste). U mnie dopiero antykoncepcja hormonalna przyniosła ulgę od dolegliwości i komfort życia :( bo próba funkcjonowania w skrajnie restrykcyjny sposób za każdym razem finalnie kończy się fiaskiem i wyczerpaniem psychicznym. Baaardzo ciężki temat, zwłaszcza jeśli do wszystkiego dochodzi myślenie o zajściu w ciążę 🙈
Około 70 % par z rozpoznaną niepłodnością idiopatyczna w ciągu dwóch lat od rozpoznania zajdzie w ciążę bez żadnej interwencji i zmiany, często są to graniczne wartości nasienia np. Chwalenie sie 50-70 % skutecznością niewiadomo jak zdefiniowana i w jakim okresie cyklu versus skuteczność in vitro na jeden cykl urodzenia dziecka 20-30 % , gdzie w przypadku in vitro jest to wynik u pacjentów w którym to wszystko o czym pani doktor mówi ( zmiana trybu życia, czynniki które możemy wyeliminować- a każdy to stosuje na samym początku każdy rzetelny lekarz ) jest nadużyciem i manipulacją, pewnie wynikającą ze światopoglądu. Jeśli kanał ma być rzetelny proponuję zaproszenie szanowanego eksperta niekoniecznie o katolickim poglądzie, ponieważ część osób nigdy nie posłucha specjalistów, niewystępujących w katolickich mediach. In vitro to metoda ratunkowa ostatniej szansy, a nie zastępcza, w każdej dobrej klinice niepłodności zawsze zaczyna się od diagnostyki i wdrożenia leczenia przyczynowego jeśli jest to możliwe. To tak jakby porównywać skuteczność leczenia cukrzycy przeciwstawiając sobie zmiana trybu życia , dietę , odchudzanie czy tabletki na pewnym etapie z wdrożeniem insluly, która nie jest w zastępstwie tylko niestety w pewnych typach cukrzycy jedyna metoda leczenia co niewyklucza poprzednie. (MProponuję zaproszenie dobrych ekspertów którzy mogliby wyjaśnić tą manipulację, bo inaczej dochodzi się do błędnych wniosków które zaskoczyły nawet prowadzącego „ skoro taka skuteczność 70 % a im vitro 24% to pieniądze idą w błoto „. Słuchaczom należy się pełna wiedza, a nie wygodne pasujące do katolickiego światopoglądu wnioski , ale wyciągane na nie tych samych grupach porównawczych.
Merytoryczna rozmowa. Smutny ten obraz małżeństw, współżyjących 8 razy w miesiącu. Tak, wiem, że czasem to i tak dużo. Ale w zdrowym związku z dużym libido może to być 40 razy w miesiącu, po 25 latach małżeństwa. Więc do mnie argument nie trafia 😉
Pogłębiarka nie mogłaby istnieć i rozwijać się, gdyby nie Twoja życzliwość i hojne wsparcie, za co z całego serca dziękujemy! Jeżeli cenisz to, co robimy, możesz wesprzeć naszą pracę na trzy sposoby:
- przez zrzutkę: zrzutka.pl/fp9srd
- przez Patronite: pogle.pl/7GtL5
- przez darowiznę wpłaconą na konto: 22 1870 1045 2078 1068 8519 0001 (Nest Bank Spółka Akcyjna)
Tytuł: Darowizna na cele statusowe
Fundacja Pogłębiarka
Nowy Świat 33/13
00-029 Warszawa
Dziękujemy , świetna rozmowa! Zapraszamy po więcej do ProCreatio! :)
Uwielbiam dr Natalię, ogrom wiedzy i chęć pomocy pacjentom❤ sama kiedyś nią byłam, teraz czas oczekiwania to rok, ale i tak uważam, że warto bo Pani dr jest wybitnym specjalistą w teh dziedzinie, a lekarzy z holistycznym podejsciem do zdrowia jak na lekarstwo. Dziękuję za tę rozmowę!
Dziękuję za ten komentarz i bardzo mi miło Pani Ewelino, pozdrawiam serdecznie❤
Znam temat... my adoptiwalismy synka, który jest naszym największym darem od Pana Boga ❤
Wspaniała rozmowa, bardzo kompetentna Pani Doktor, która słucha się z przyjemnością. Bardzo dziękuję ❤
Bardzo dziękuję, że Pani odsłuchała, dziękuję za komplement❤
Potężna dawka wiedzy! Dziękuję. Ten kawałek o współodpowiedzialności mężczyzn za poronienia, czy trudny przebieg ciąży, myślę, zdejmie odium winy z wielu cierpiących kobiet❤
Och tak, tak bym chciałm💔❤️🩹
Ogrom jakże ciekawej i potrzebnej wiedzy, ubolewam, że tak mało lekarzy odpowiednio nas kieruje 😢
Dziękuję pani Natalio za holistyczne podejście do tematyki płodności. Niech fundacja Procreatio się dalej rozwija!
Bardzo dziękuję, bardzo mi miło❤
Przeciekawy temat i bardzo intrygująca rozmowa. :D Dziękuję
Pani doktor potrafi przekazać wiedzę w bardzo ciekawy, przystępny sposób , do tego ma bardzo ładny głos i mówi piękną polszczyzną..... Dziękuję
Bardzo ciekawy merytoryczny wywiad . I bardzo potrzebny temat
Bardzo dziękuję za komplement i za odsłuchanie❤
Cudownie że poruszacie też takie tematy! Dziękuję za tę rozmowę ❤😊
Też tak myślę❤
Dziękujemy za to, że JESTEŚCIE 🔥🕊🔥🖐
ale profesjonalne podejście pani doktor, całościowe.dziekuje za rozmowę☀️
Serdecznie dziękuję na komplement❤
Świetna rozmowa, jak zawsze Natalia - pełen profesjonalizm i mega dawka wiedzy ❤ materiał do udostępniania dalej! 😊
Wow, wreszcie świadomy lekarz. Brawo. Oby więcej takich.
❤
cudowna Pani Doktor
Wow dziękuję za komplement❤
Dziękuję za świetną rozmowę ❤
❤
Dziękuje za ten filmik szkoda że nie powstał kilka lat temu
My także staraliśmy się kilka lat przeszliśmy cała procedurę zarówno leczenia naprotechnologicznego jak i proces adopcyjny i pojawił się nasz cud w postaci ciąży i zdrowej córeczki. Nigdy nie można tracić nadziei ❤
@@martaogrodnik5381dziękuję serdecznie za to świadectwo❤
Bardzo ważny temat, może niepłodność jest większym problemem jak niechciana ciąża.
Taaaak 🙌🏼
Tak się składa, że temat mnie dotyczy, szczególnie poronień. Chętnie posłucham.
Jestem szczęśliwą mamą adopcyjna i biologiczną. W tej kolejnosci.😃
👏🏼 ❤
❤
ZNAKOMITA rozmowa, wiele konkretów można wziąć dla siebie, lepiej zrozumieć innych
Cieszę się, że się przydało❤
To ważny temat, bo mało się mówi o tym jak niejednokrotnie pary z takim problemem są traktowane wciąż bez empatii, wglądu w całokszałt zdrowia, a informacja o tym, że nie ma możliwości posiadania w sposób naturalny dziecka ( bo niestety i tak bywa, że nic się nie da zrobić) jest rzucana w twarz, bez brania pod uwagę jaką drogę ta para przeszła, jak bardzo to wszystko jest upokarzające i dołujące. Nie ważne, czy to wizyta płatna czy nie. Jeszcze wiele polska medycyna ma do nadrobienia w customer experience ☹
czasem odsyłam moje pary do Pani doktor. uczę obserwacji cyklu
Masa wiedzy, bardzo dziękuję! A ja chętnie posłuchałabym rozmowy o rozeznawaniu powołania chrześcijańskiego, ale takiej praktycznej, na dzisiejsze czasy; biorącej pod uwagę plagę samotności oraz właśnie kwestie zdrowotne. Kiedyś więcej ludzi podejmowało kluczowe decyzje w młodszym wieku; kiedy ich wiedza o własnej psychice i ciele była dużo mniejsza. Weźmy na przykład takiego współczesnego, długoletniego, wierzącego singla, który jest otwarty na związki, ale generalnie one się nie bardzo pojawiają, a ponieważ się nie pojawiają, to on nie wyklucza też jakiejś innej formy życia w zgodzie z wiarą, może jakąś wspólnotę, zakładając, że nie chce trwać cały czas w gotowości/niepewności, tylko jednak coś wybrać...? Załóżmy, że z biegiem lat taka osoba dodatkowo odkrywa u siebie trudności zdrowotne, które w bardzo dużym stopniu mogą wpłynąć np. na przyszłą niepłodność. Czy taki ktoś w ogóle może próbować wchodzić w związki, szukać intymności, z katolickiego punktu widzenia? Czy gdyby miał duże podejrzenie niepłodności, to może zawrzeć małżeństwo, jeśli druga strona świadomie to zaakceptuje? A czy mógłby np. wstąpić do zakonu albo zostać księdzem gdyby w tym kierunku rozeznał powołanie? Wiem, że jak już się jest po ślubie czy święceniach/ślubach zakonnych, to wszelkie trudy później odkryte, czy to somatyczne, czy psychologiczne, niesie się albo z małżonkiem, albo np. ze wspólnotą czy zakonem. Ale co jeśli te trudy zaczyna się częściowo poznawać jeszcze przed wiążącą decyzją? Wiadomo, że np. poznawanie siebie, diagnozowanie może trwać długo, a też medycyna nie na wszystko ma radę, więc może być tak, że się nigdy pewnych odpowiedzi nie dostanie, a życie płynie. Jak taka wiedza i niewiedza o sobie wpływa na formalne decyzje dotyczące wejścia na jakąś konkretną drogę powołania? Wiem, że to dość szeroki temat, ale marzy mi się jakieś interdyscyplinarne, wychodzące poza schemat ujęcie tych problemów. (Schematy, które widzę, to np. mówienie o niepłodności tylko w kontekście małżeńskim; rozeznawanie powołania ale ogólnie, np. po prostu do świętości; mówienie o odkrywaniu i kontakcie z własną sferą seksualną, ale skierowane tylko do osób w związku, pomijanie singli).
A niby dlaczego niepłodność miałaby dyskwalifikować bycie żoną czy mężem? Byłoby to bardzo krzywdzące.
@arletaa9826 Z tego powodu, że nie można spłodzić potomstwa... (mam na mysli sytuację, w której osoba podejrzewa lub nawet wie o niepłodności przed zawarciem małżeństwa, a nie dowiaduje się po fakcie).
Mam nadzieję, że tak nie jest, w każdum razie. Też sądzę, że to byłoby krzywdzące.
Powiem, skąd mi to przyszło do głowy. Otóż słyszałam kiedyś wypowiedź pewnego księdza zajmującego się sprawami sądowymi, który powiedział, że jeśli mężczyzna cierpi na impotencję, to nie może wstąpić do seminarium. Z tego powodu pomyslałam, że zdrowie jest niejako warunkiem wstępu. I ciekawa jestem, czy tak samo jest z małżeństwem.
Będę wdzięczna, jeśli ktoś mnie wyprowadzi z błędu.
@@arletaa9826 Na przykład dlatego, że właśnie jest ryzyko, że się nie spłodzi potomstwa... Mam nadzieję, że tak nie jest, bo też jestem zdania, że to by było krzywdzące. Powiem, skąd mi to przyszło do głowy. Pamiętam sprzed wielu lat wypowiedź pewnego księdza pracującego w sądzie. On powiedział, że mężczyźni cierpiący na impotencję nie mogą wstąpić do seminarium duchownego. Wymaga się zdrowia od kandydata na wejściu tak jakby po to, żeby potem mógł z tej swojej płodności świadomie zrezygnować, będąc księdzem. Analogicznie może być z małżonkami: powinieneś być zdrowy, żeby przynajmniej deklaratywnie móc postarać się o dzieci. Oczywiście wiem, że w małżeństwie seks ma też wartość budowania relacji. Pytanie, czy ten aspekt wystarczy, żeby móc wejść w związek, jeśli jednocześnie istnieje podejrzenie (już przed zawarciem małżeństwa), że mogą być trudności z rozmnożeniem się. Jeśli ktoś mógłby te kwestie rozjaśnić, to będę wdzięczna, bo może gdzieś się mylę (mam nadzieję, że się mylę).
@@midi0210 ja już przed ślubem wiedziałam, że będę miała problem z zajściem w ciążę. Czy to sprawia, że jestem gorszą żoną. Ksiądz o to pytał, i powiedziałam zgodnie z prawdą, że mam problemy hormonalne i nie wiem czy w ciążę zajdę. Powiedziałam, że poddam się leczeniu po ślubie i że bardzo chcę mieć dzieci. No to ksiądz spytał, czy narzeczony to wie. Byliśmy razem na protokole i powiedziałam przy narzeczonym wtedy, zgodnie z prawdą, że wie. I to Księdzu w zupełności wystarczyło. Powiedział, że najważniejsze, że druga osoba to wie. I że są ludzie bezpłodni i mogą zawrzeć małżeństwo. Kościół im tego nie zabrania
@@arletaa9826 dziękuję Ci bardzo za podzielenie się :). To daje nadzieję!!!
👍👍👍
Zdrowie kobiety to ciężki temat. Fajnie, że ludzie kierują się coraz bardziej w stronę naturalności i słuchania swojego organizmu. I że w myślenie o płodności wreszcie włączają się mężczyźni. Chciałabym umieć każdego dnia żyć w zgodzie z rytmem dobowym, światłem dziennym, naturą itd. Ale nie mam pojęcia jak komuś się to udaje w dzisiejszym stresującym, sztucznym świecie. Niestety nie znam nikogo, kto umiałby tak funkcjonować na dłuższą metę (a nie tylko do jakiegoś celu jakim jest np. staranie się o dziecko, bo to jest oczywiste). U mnie dopiero antykoncepcja hormonalna przyniosła ulgę od dolegliwości i komfort życia :( bo próba funkcjonowania w skrajnie restrykcyjny sposób za każdym razem finalnie kończy się fiaskiem i wyczerpaniem psychicznym. Baaardzo ciężki temat, zwłaszcza jeśli do wszystkiego dochodzi myślenie o zajściu w ciążę 🙈
Taaaak, zycie bez bolu i komfort psychiczny sa bardzo wazne, ciesze sie, ze Pani znalazla rozwiazanie dla siebie❤
Czy jeżeli Pani Doktor wie, że nie ma szans na naturalne zapłodnienie (np. wycięte jajowody), to proponuje metodę in vitro?
W metodzie in vitro, mrożone są zarodki...
@rafr8843 To wiem. Pytanie było do Pani Doktor. Ale nie odpowiedziała...
W Insytucie Rodziny podpisuje się klauzulę, że jest się świadomym, że leczenie nie będzie oferować metody in vitro.
Hahaha rozbawiło mnie to dzisiaj nikt nie lubi słowa dyscyplina wewnętrzna no i tu się zgadzam 🙄
Około 70 % par z rozpoznaną niepłodnością idiopatyczna w ciągu dwóch lat od rozpoznania zajdzie w ciążę bez żadnej interwencji i zmiany, często są to graniczne wartości nasienia np. Chwalenie sie 50-70 % skutecznością niewiadomo jak zdefiniowana i w jakim okresie cyklu versus skuteczność in vitro na jeden cykl urodzenia dziecka 20-30 % , gdzie w przypadku in vitro jest to wynik u pacjentów w którym to wszystko o czym pani doktor mówi ( zmiana trybu życia, czynniki które możemy wyeliminować- a każdy to stosuje na samym początku każdy rzetelny lekarz ) jest nadużyciem i manipulacją, pewnie wynikającą ze światopoglądu. Jeśli kanał ma być rzetelny proponuję zaproszenie szanowanego eksperta niekoniecznie o katolickim poglądzie, ponieważ część osób nigdy nie posłucha specjalistów, niewystępujących w katolickich mediach. In vitro to metoda ratunkowa ostatniej szansy, a nie zastępcza, w każdej dobrej klinice niepłodności zawsze zaczyna się od diagnostyki i wdrożenia leczenia przyczynowego jeśli jest to możliwe. To tak jakby porównywać skuteczność leczenia cukrzycy przeciwstawiając sobie zmiana trybu życia , dietę , odchudzanie czy tabletki na pewnym etapie z wdrożeniem insluly, która nie jest w zastępstwie tylko niestety w pewnych typach cukrzycy jedyna metoda leczenia co niewyklucza poprzednie. (MProponuję zaproszenie dobrych ekspertów którzy mogliby wyjaśnić tą manipulację, bo inaczej dochodzi się do błędnych wniosków które zaskoczyły nawet prowadzącego „ skoro taka skuteczność 70 % a im vitro 24% to pieniądze idą w błoto „. Słuchaczom należy się pełna wiedza, a nie wygodne pasujące do katolickiego światopoglądu wnioski , ale wyciągane na nie tych samych grupach porównawczych.
Merytoryczna rozmowa. Smutny ten obraz małżeństw, współżyjących 8 razy w miesiącu. Tak, wiem, że czasem to i tak dużo. Ale w zdrowym związku z dużym libido może to być 40 razy w miesiącu, po 25 latach małżeństwa. Więc do mnie argument nie trafia 😉
Jak dodamy do tego dzieci, więcej obowiązków, stresu, zmęczenia, problemów ze zdrowiem a mniej czasu to takich wspolzyc będzie gora 2-3 na miesiąc
@robertmin3827 Współczuję. Na poważnie, myślę, że warto w małżeństwie zawalczyć o tą sferę. To daje mega power do codziennej walki 💪
@@atomatom6014 mamy tego problemu nie mamy. Używamy prezerwatyw
@@atomatom6014 dlatego rozeznalismy i używamy prezerwatyw I nie mamy tego problemu