Mam wrażenie, że już więcej wiem o terapii dziecka niż wielu terapeutów z którymi rozmawiałam. Często patrzą bardzo wąsko, jednostronnie, nie poznają nowych metod i wyników badań. Państwowo w ogóle bez sensu chodzić, kiedy wizyta trwa 10 minut w sumie, wwr też godzina w tygodniu, co tydzień inny specjalista a w trakcie się zmieniali, dziecko opuszczało bo chorowało, przez lockdown i inne kwarantanny musiałam robić osobiście terapię miesiącami. A widzę, że jeśli pracujemy to są postępy a jeśli nie to regres i utrata umiejętności. Ale jak mam płacić minimum 100 zł za wizytę, to muszę wybrać czy to fizjoterapia czy neurologa, a czasem po prostu nie starcza na paliwo na dojazd, szczególnie przy obecnych cenach. Na razie żaden specjalista, ani integracji sensorycznej, ani fizjotetapeuta nie miał nic do powiedzenia o przetrwałych odruchach, przeczytałam książkę specjalistyczną i z badań wynika, że dotyczy to większości dzieci z problemami w nauce. Z testu przesiewowego, prawie wszystkie punkty zakreślone, od lat pytam o te odruchy poniemowlęce a każdy zbywa temat.
Mi się wydaje że to nie kwestia problemu terapii a nieprawidłowe myślenie co do efektów jakie ma przynieść te kilka spotkań z terapeutą. Terapeuta daje narzędzia rodzicom i wskazówki jak ma pracować bo wiadomo że jedno dwa spotkania nie będzie kształtowało układu nerwowego. To trzeba liczyć w setkach powtórzeń. Pozdrawiam serdecznie
Nie potrafię sobie wyobrazić ćwiczenia z dzieckiem "zdrowym" któremu zaszkodziło by ćwiczenie przeznaczone dla dziecka, które potrzebuje takiego ćwiczenia. Więc traktuje to jako wymówkę, jednakże rozumiem obawy przed "nawiedzonymi" i roszczeniowymi rodzicami, którzy zjedli i nie wydalili wszystkich rozmów.
Czy neurolog badający ogólnie dziecko, nie sprawdza przetrwałych odruchów rutynowo? Chodzi o nastoletnie dziecko... Córka diagnozowana była w wieku 9 lat przez terapeutę SI ale w diagnozie nie ma mowy o odruchach wczesnodziecięcych. Mogły być rutynowo badane, czy nie, bo nie było wyraźnej prośby ze strony rodzica?
Przede wszystkim diagnostyka na INPP jest bazą terapeutów,dobrze poczytać też Sally Goodard...to długa terapia,która kontynuują także rodzice w domu...
A co zrobic gdy gdziecko mialo postawione diagnozy miedzy innymi: nie wygaszony ATOS, zaburzenia integracji sensorycznej, problemy ze skupieniem uwagi, problemy z koordynacja, z rownowaga itd ale jego zaburzona matka, zignorowala kwestie terapi - stwierdzajac ze jest to glupie i bez sensu. Obecnie dzieciak ma 19 lat i wszystkie te zdiagnozowane problemy nadal w nim tkwia. Co mozna teraz z tym zrobic?
@@logospektrumkatarzynamatyasik Bardzo dziekuje za odpowiedz. Chlopak jest bardzo zdeterminowany zeby nadrobic zaniedbanie wyniesione z dziecinstwa i polepszyc wlasne funkcjonowanie. Dziekuje juz wiem gdzie go skierowac.
Dobrze, że mówi Pani o konsultacji ze specjalistą i nie uchyla za bardzo rąbka tajemnicy.
Dziękuję za zrozumienie:)
Byłam z synem u Pani Elżbiety Cichoń w Grudziądzu, mam nadzieję, że terapia przyniesie efekty ♥️
Powodzenia!
Mam wrażenie, że już więcej wiem o terapii dziecka niż wielu terapeutów z którymi rozmawiałam. Często patrzą bardzo wąsko, jednostronnie, nie poznają nowych metod i wyników badań. Państwowo w ogóle bez sensu chodzić, kiedy wizyta trwa 10 minut w sumie, wwr też godzina w tygodniu, co tydzień inny specjalista a w trakcie się zmieniali, dziecko opuszczało bo chorowało, przez lockdown i inne kwarantanny musiałam robić osobiście terapię miesiącami. A widzę, że jeśli pracujemy to są postępy a jeśli nie to regres i utrata umiejętności. Ale jak mam płacić minimum 100 zł za wizytę, to muszę wybrać czy to fizjoterapia czy neurologa, a czasem po prostu nie starcza na paliwo na dojazd, szczególnie przy obecnych cenach. Na razie żaden specjalista, ani integracji sensorycznej, ani fizjotetapeuta nie miał nic do powiedzenia o przetrwałych odruchach, przeczytałam książkę specjalistyczną i z badań wynika, że dotyczy to większości dzieci z problemami w nauce. Z testu przesiewowego, prawie wszystkie punkty zakreślone, od lat pytam o te odruchy poniemowlęce a każdy zbywa temat.
Mi się wydaje że to nie kwestia problemu terapii a nieprawidłowe myślenie co do efektów jakie ma przynieść te kilka spotkań z terapeutą. Terapeuta daje narzędzia rodzicom i wskazówki jak ma pracować bo wiadomo że jedno dwa spotkania nie będzie kształtowało układu nerwowego. To trzeba liczyć w setkach powtórzeń. Pozdrawiam serdecznie
Nie potrafię sobie wyobrazić ćwiczenia z dzieckiem "zdrowym" któremu zaszkodziło by ćwiczenie przeznaczone dla dziecka, które potrzebuje takiego ćwiczenia. Więc traktuje to jako wymówkę, jednakże rozumiem obawy przed "nawiedzonymi" i roszczeniowymi rodzicami, którzy zjedli i nie wydalili wszystkich rozmów.
Rewelacyjny kanał😀
Dzięki :)
Czy neurolog badający ogólnie dziecko, nie sprawdza przetrwałych odruchów rutynowo? Chodzi o nastoletnie dziecko...
Córka diagnozowana była w wieku 9 lat przez terapeutę SI ale w diagnozie nie ma mowy o odruchach wczesnodziecięcych. Mogły być rutynowo badane, czy nie, bo nie było wyraźnej prośby ze strony rodzica?
Moje doświadczenie jest takie, że tych często nie sprawdza
Przede wszystkim diagnostyka na INPP jest bazą terapeutów,dobrze poczytać też Sally Goodard...to długa terapia,która kontynuują także rodzice w domu...
Zgadzam się :)
A co zrobic gdy gdziecko mialo postawione diagnozy miedzy innymi: nie wygaszony ATOS, zaburzenia integracji sensorycznej, problemy ze skupieniem uwagi, problemy z koordynacja, z rownowaga itd ale jego zaburzona matka, zignorowala kwestie terapi - stwierdzajac ze jest to glupie i bez sensu. Obecnie dzieciak ma 19 lat i wszystkie te zdiagnozowane problemy nadal w nim tkwia. Co mozna teraz z tym zrobic?
@@Helena_de_Camargo 19-latek to już nie dzieciak,.Teraz to już on bierze odpowiedzialność za swoje życie. Można pokierować do terapeuty INPP
@@logospektrumkatarzynamatyasik Bardzo dziekuje za odpowiedz. Chlopak jest bardzo zdeterminowany zeby nadrobic zaniedbanie wyniesione z dziecinstwa i polepszyc wlasne funkcjonowanie. Dziekuje juz wiem gdzie go skierowac.