To nie jest takie proste. Zaczęłam robić to co lubię i wcale pieniądze nie spadają z nieba. Tak to nie działa. Najpierw trzeba mieć zapewniony byt, choćby na minimalnym poziomie, by stopniowo przechodzić na to co się lubi robić. Nie każdy ma takie warunki, że może rzucić z dnia na dzień wszystko i robić to co kocha. Bo w głowie ciągle są myśli, że to się nie uda, że pieniądze nie przyjdą, strach i obawa o to, że nie będę miała co jeść i za co rachunki opłacić. A to podejście ściąga w dół. To nie jest takie proste jak się nie ma zapewnionych podstawowych finansów. Kiedyś słuchałam fajnego wykładu przebudzonego człowieka. I on właśnie o tym mówił. Bo jak ktoś jest dopiero w procesie i nie jest przebudzony, to te negatywne myśli i strach może go jeszcze bardziej pogrążyć. I żeby wtedy dochodzić do przebudzenia stopniowo. Najpierw sobie zapewnić bezpieczeństwo finansowe na takim poziomie, by mieć na "życie", tzn. jedzenie, rachunki itp. żeby nie musieć się o to martwić. Jak się obecnie nie ma pracy to iść do jakiejkolwiek, która zapewni te podstawy. I wtedy można się ze spokojem rozwijać, jest mniej tych ściągających myśli i jest łatwiej iść do przodu. Bo jak się mówi komuś, kto nie ma za co żyć, żeby rzucił wszystko i żył w swojej prawdzie, to mało przekonywujące jest to dla niego. Ja też wciąż jestem w procesie i wiem jak to jest, jak się ledwo wiąże koniec z końcem. I rozwijam się stopniowo. I nie potrafię jeszcze rzucić wszystkiego na rzecz tego co kocham robić, bo nie widzę jeszcze tego, żebym mogła za to żyć. Umysł wciąż walczy i ściąga w dół, ale już to zauważam, pracuję z tym, medytuję, uwalniam blokady z ciała, ale to jest proces. Nie każdy ma tak, że nagle się przebudzi z dnia na dzień jak np. Eckhart Tolle.
Edyta, dziękuję za Twoją prawdę. Też myślę, że dobrze jest sobie zapewnić bezpieczeństwo i byt i zadbać o to, co jest dla nas ważne. Świetnie, że siebie wspierasz i tak - to jest proces. Kibicuję Ci całym sercem 💗
To nie jest takie proste. Zaczęłam robić to co lubię i wcale pieniądze nie spadają z nieba. Tak to nie działa. Najpierw trzeba mieć zapewniony byt, choćby na minimalnym poziomie, by stopniowo przechodzić na to co się lubi robić. Nie każdy ma takie warunki, że może rzucić z dnia na dzień wszystko i robić to co kocha. Bo w głowie ciągle są myśli, że to się nie uda, że pieniądze nie przyjdą, strach i obawa o to, że nie będę miała co jeść i za co rachunki opłacić. A to podejście ściąga w dół. To nie jest takie proste jak się nie ma zapewnionych podstawowych finansów. Kiedyś słuchałam fajnego wykładu przebudzonego człowieka. I on właśnie o tym mówił. Bo jak ktoś jest dopiero w procesie i nie jest przebudzony, to te negatywne myśli i strach może go jeszcze bardziej pogrążyć. I żeby wtedy dochodzić do przebudzenia stopniowo. Najpierw sobie zapewnić bezpieczeństwo finansowe na takim poziomie, by mieć na "życie", tzn. jedzenie, rachunki itp. żeby nie musieć się o to martwić. Jak się obecnie nie ma pracy to iść do jakiejkolwiek, która zapewni te podstawy. I wtedy można się ze spokojem rozwijać, jest mniej tych ściągających myśli i jest łatwiej iść do przodu. Bo jak się mówi komuś, kto nie ma za co żyć, żeby rzucił wszystko i żył w swojej prawdzie, to mało przekonywujące jest to dla niego. Ja też wciąż jestem w procesie i wiem jak to jest, jak się ledwo wiąże koniec z końcem. I rozwijam się stopniowo. I nie potrafię jeszcze rzucić wszystkiego na rzecz tego co kocham robić, bo nie widzę jeszcze tego, żebym mogła za to żyć. Umysł wciąż walczy i ściąga w dół, ale już to zauważam, pracuję z tym, medytuję, uwalniam blokady z ciała, ale to jest proces. Nie każdy ma tak, że nagle się przebudzi z dnia na dzień jak np. Eckhart Tolle.
Edyta, dziękuję za Twoją prawdę. Też myślę, że dobrze jest sobie zapewnić bezpieczeństwo i byt i zadbać o to, co jest dla nas ważne. Świetnie, że siebie wspierasz i tak - to jest proces. Kibicuję Ci całym sercem 💗