Najlepszy kanal o tematyce gorskiej jaki widzialem. Konkrety, porady i motywacja. Pokazujesz jak bez budżetu i najdrozszych ubran realiziwac marzenia. Dziekuje!
Doskonały kanał o górach , śledzę , odkąd Was odkryłem. Oglądając ten kanał jestem pełen enuzjazmu, że wiele można w życiu osiągnąć ! I to nie będąc milionerem ! Pozdrawiam ! Aly, teraz Kaukaz... Może.... Andy???! Moim marzeniem życia jest Peru.....
Andy to świetny kierunek pod szczyty o wysokości 5000 i 6000, jednak niełatwo się tam dostać. BiIety drogie, loty długie, a i bariera językowa może być dość sporą przeszkodą. Ale kiedyś i tak chętnie bym się tam wybrał, np. do Boliwii czy Argentyny.
W temacie jedzenia warto zainterować się liofilizowaną żywnością. Waży to tyle co nic, smakuje bardzo dobrze, wartości odżywcze ma praktycznie jak świeże produkty, jedynie cena zaporowa (30-60zł za posiłek). Polecam rozważyć zakup paru posiłków (ważność szczelnie zapakowanego posiłku to spokojnie 20/25 lat) i używaniu go w sytuacjach takich jak opisałeś. Koszt liofilizatora to około 18000 złotych więc (wg chatugpt) zwraca się po wykonaniu ~550 posiłków (nie wliczając ceny prądu i pracy, realnie około 650 posiłków). Alternatywnie można bawić się w suszenie posiłków, z tym, że nie wychodzą tak dobre jak te liofilizowane (po ponownym nawodnieniu i podgrzaniu). Od siebie mogę polecić przepisy z kanału thruhikers, większość ich przepisów nadaje się do suszenia.
Czekałem na tego typu materiał. Wyszedł bardzo rzeczowo i na pewno może pomóc w planowaniu. Mam nadzieję, że będzie więcej takich wypraw i późniejszych podsumowań. Pozdrawiam serdecznie! 💪
Na własną rękę da się dość tanio zrobić. To zaletą był też brak wizy i pozwoleń. Gruzja jako kraj jest dość tania, więc przy takiej wyprawie, jak nasza, największym kosztem zawsze będzie transport.
Z moich doświadczeń z tegorocznego biwakowania w górach Jotunheimen w Norwegii: 1. Na każdy dzień miałem coś, co dość dobrze przypominało normalny obiad, a konkretnie liofilizaty od Tactical Foodpack. Nie jest to najtańsza opcja, ale moim zdaniem warta swojej ceny. Nieźle sprawdziły się też suchary specjalne SU. Z przekąsek natomiast chałwa oraz kwaśne żelki (podkreślam - kwaśne - to na tyle odmienny smak od reszty pożywienia w tych warunkach, że smakowały dobrze). Reszta pewnie nie różniła się znacząco od tego, co Ty miałeś. Tyle tylko że my wieźliśmy jedzenie z Polski, a nie mając sprzętu zimowego mogliśmy sobie na to pozwolić (u nas limit dla bagażu rejestrowanego wynosił 20 kg). 2. Do spania koniecznie polecam stopery (nie wspominałeś, żebyś używał) - najlepiej jakieś lepsze, takie do strzelectwa, a nie najtańsze z apteki.
Nie miałem stoperów, ale słyszałem już od paru osób, że warto. Może będę musiał wypróbować, choć nie wiem czy znajdę takie, które będą komfortowe (nie lubię mieć niczego w uszach, nawet słuchawki używam wyłącznie te duże, przykrywające całe ucho). A co do sprzętu zimowego, to faktycznie trochę to ważyło i zajmowało miejsce, który na wyprawie gdzieś niżej pewnie przeznaczyłbym na lepsze jedzenie. Ale niestety, w tych wyższych górach taki sprzęt jest konieczny. I tak dobrze, że Kazbek nie był zbyt techniczny, bo na trudniejszy szczyt trzeba by zabrać pewnie ze dwa razy więcej "zabawek".
Jeśli dużo gotujesz polecam adapter do napełniania gazem tylko trzeba ogarniać wagę(uczyć się na pustych kartuszach) taki gaz jest nawet zagranicą mega tańszy niż te kartusze. Ja tak na adapterze już długi czas lecę. Wtedy zdobyłbyś tani gaz np. na stacji benzynowej i sobie napełnił swój kartusz. To taki pro tipek jak można jeszcze schodzić z ceny. I nawet nie 'cebulenie' tylko właśnie prędzej gdzies znajdziesz tani propan butan nawet na takiej słowacji niż kartusz gazowy. Jak zwykle pauza w 3 minucie i oglądam z zaciekawieniem dalej :D
Pytanie, czy pusty kartusz można przewieźć samolotem, czy też się będą czepiać? Bo jeśli to drugie, to w przypadku Kazbeku i tak będzie trzeba na miejscu jakiś kartusz zdobyć. Ale generalnie pomysł z adapterem jest dobry. Sam mam paru znajomych, którzy stosują.
Chciałbym napisać jaki miałem prowiant na przejście przez góry Sierra Nevada na południu Hiszpanii. Szedłem z wioski Capileira doliną Poqueiry. Celem był szczyt Mulhacen. Z powodu zbyt silnego wiatru zachodniego i braku okularów przeciwsłonecznych nie dotarłem na sam szczyt. Zabrakło tak z 10 m w pionie po łagodnym grzbiecie. W górach spędziłem dwie noce. Jedną pod niebem (nie miałem namiotu) , a drugą w darmowym schronisku Caldera. Płatne schronisko Poqueira było zamknięte z powodu remontu. Jako obfite picie miałem płynącą tam wodę przelewaną przez lekki filtr zatrzymujący wszystkie bakterie i zanieczyszczenia. Nawet kawę rozpuszczałem w tej zimnej wodzie. W domu wykonałem takie placki z mąki owsianej, gryczanej, pomielonych pestek dyni, masła klarowanego, kozieratki i cardamonu, curry, pieprzu, soli i wody (zalewa po oliwkach). Po upieczeniu na 140 st. C i wystygnięciu i przesypaniu acerolą (naturalna witamina C) zamykałem je próżniowo w workach. Wykonałem też takie wysuszone upieczone na patelni przykrytej siatkową pokrywką nad małym gazem na smalcu gęsim mięso z mielonej chudej wołowiny. Podobnie zamykałem to próżniowo w workach też przesypując acerolą. Jako warzywo były suszone mielone buraki z suszonym mielonym czosnkiem i koncetrat pomidorowy w tubce. Jedzenie był bardzo syte. Miałem go trochę za dużo. Nie poszedłem w Grenadzie na jakiś obiad bo chciałem to kończyć. Do domu i tak przywiozłem placki, susz buraczano - czosnkowy, czekoladę z marcepanem i chałwę. Nic się nie popsuło. W przyszłym roku jako odżywkę białkową i urozmaicenie wziąłbym żółtko w proszku. Jest spasteryzowane i można je jeść bezpośrednio łyżką. Oczywiście trzeba popijać wodą.
3:02 @@projektyprzygodowe ciasto było z 1 kg mąki owsianej 0,5 kg mąki gryczanej i 0,5 kg pomielonych pestek z dyni. i tak z 0,2 kg masła klarowanego. Z j1,2 kg wołowiny i 0,2 kg smalcu gęsiego po upieczeniu za zapaczkowaniu próżniowym wyszło ok. 0,52 kg. Pod koniec ten tłuszcz trochę przeciekał. Można by pakować próżniowo dwa razy obcinająć nadmiary folii. Cały bagaż do samolotu do Malagi miałem jako podręczny + plecak pod siedzenie. W przyszłym roku bym przewidywał trasę na 6 dni ( 5 nocy). (być może będę z 80latkiem). Poszedłbym z Capileiry odrazu na poziom kanału górnego (acequia alta) i szedł jego brzegiem. Warto też pamiętać o probiotyku przed i w trakcie wyprawy.
Bardzo pożyteczny materiał .Korzystając z usług agenćji wychodzi duuużo drożej.Dla mnie była by to wyprawa życia chyba przebija mount blanc.Na razie wszedłem na rzeżuchowe turnie swoją drogą a więc jestem tylko 2 lata za wami😅 pozdro.
Cześć, jak zwykle super materiał, dużo konkretów, zero lania wody, to się ceni. Co do jedzenia podczas górskich wypraw - mam podobny problem. Przede wszystkim brakuje owoców i warzyw, które siłą rzeczy trudno zabrać ze sobą. Ponadto podczas większego wysiłku fizycznego suche jedzenie, takie jak np. ciastka czy kanapki powoduje u mnie ból w górnej części podniebienia, więc wybór jest dość ograniczony i faktycznie po jakimś czasie człowiekowi po prostu nie chce się więcej jeść tego samego. Ale im wyższy i bardziej wymagający cel, tym mniejsze możliwości zorganizowania tego tak, żeby było smacznie i przyjemnie, chyba trzeba się z tym pogodzić
Też mi bardzo owoców brakuje. Na nizinach jem ich sporo, w góry jednak są mało praktyczne. Duże, ciężki i łatwo uszkodzić, więc tylko czasem zabieram na jakieś krótsze wycieczki (głównie banany). A co do pogodzenia się z tym, że na wyprawie nie będzie "smacznie i przyjemnie", to z początku nie miałem z tym problemu, ale im później, tym bardziej doskwierało i kolejne garście orzechów pakowałem już w siebie na siłę.
Jak to jest dokładnie z przedownikami na Damavandzie? Wiem, że mnóstwo osób chodzi bez nich. W niektórych miejscach w sieci widziałem info, że można bez. Gdzie indziej, że przewodnik obowiązkowy, ale przepis nie jest respektowany. W bazie pod Kazbekiem rozmawiałem z Irańskim przewodnikiem o tym, to twierdził, że trzeba mieć guide'a, ale z drugiej strony, co miał mi powiedzieć, skoro dla niego to pieniądze? Będę wdzięczny za jakieś oficjalne informacje, bo niestety, sam nie umiem się nich dokopać.
@@projektyprzygodowe Nie byłem tam, ale rozważałem wyprawę. Niestety kasuje mi wszystkie odpowiedzi z linkami do stron internetowych. Wszystkie są po angielsku. są relacje ludzi , którzy byli bez przewodnika droga północną z Nandal. Płacili 50$ pozwolenia na trekking w Polour, skąd większość idzie. WAtpię czy w Nandal to sprawdzają. Jest taka strona z pytaniami i odpowiedziami i tam napisali, że przewodnik nie jest wymagany, ale lepiej wziąć. Myślę,że z twoim doświdczeniem wszedłbyś jakąś z tych rzadziej uczęszczanych tras. Do Everest BC, albo Annapurna circuit idą tłumy (też byłem) ludzi z małym doświadczeniem i tam sa wysokości 5500mnpm. Na trasie północnej na Damavand są 2 schrony darmowe. Może kiedyś się wybiorę
@@ziku57 YT nie lubi linków. Z jednej strony rozumiem, z drugiej trochę to utrudnia komunikację. Możesz do mnie napisać na Instagramiu lub przez email, jeśli chcesz. Angielski to nie problem - znam, używam w pracy regularnie. Z innymi językami też dam radę. O pozwoleniu w Polur wiem, drogi też mniej więcej znam. Trudnoście techniczne to nie problem, ale szczerze mówiąc, chciałbym wybrać taki wariant, żeby nie musieć nosić sprzętu wspinaczkowego i mnieć w plecaku kilka kilogramów mniej niż na Kazbeku.
Oops :D Ale to i tak nie zmienia faktu, że czasówki z mapy.cz są przeważnie bardzo optymistyczne. Tam nie biorą za bardzo pod uwagę typu terenu, a jedynie dystans i przewyższenia.
@@projektyprzygodowe Co ciekawe, tak do Babiej Góry włącznie pokazuje w miarę poprawne czasówki, a od Tatr Zachodnich zaczyna być taki z niego optymista :) np. pokazuje 2h35min na Kasprowy z Kuźnic - coś pod Twoje tempo. Inny przykład - Bystra z Siwej w 5 godzin, Starorobociański 4h15min. Ale Ciemniak w 2,5 godziny z Kościeliska rozwala system🤣
Też myślę o Kazbeku w przyszłym sezonie. Trochę w Tatrach zimą zrobiłem jedynie nad kondycją muszę popracować choć zawsze udaje się sporo urwać z "czasówek" na szlaku :D Patrząc na to ile wyniósł Cię wyjazd to muszę poważnie przemyśleć czy chce z agencją wchodzić bo tam koszt Kazbeku to już jakieś 6k nie licząc prowiantu. Mam tylko pytanie, robiłeś jakiś kurs poruszania się po lodowcu? Bo to w sumie jedyna kwestia, która sprawia, że nie wiem czy to góra dla mnie. PS: Oba filmy z Kazbeku świetne jak i inne. Wiele razy korzystałem z Twoich "przewodników" w Tatarch i wszystko świetnie się sprawdziło. Pozdro!
Ja w sumie nie mam żadnych górskich kursów zrobionych. Jestem samoukiem + sporo wiedzy od znajomych. A co do kondycji, to na Kazbeku nie jest aż tak istotna moim zdaniem. Ważne, aby dobrze aklimatyzację zrobić, potem tempo wejścia na szczyt będzie i tak O WIELE wolniejsze niż to, jakim się chodzi po tatrzańskich szlakach. Więc taka ogólna wytrzymałość i trochę siły do noszenia ciężkiego plecaka spokojnie powinny wystarczyć.
Nie moja, ja się podpiąłem tylko dwa razy na kilkanaście / kilkadziesiąt minut. Ale w tym czasem parę procent baterii w telefonie przybyło i to mimo częściowego zachmurzenia. Paweł z kolei ładował więcej i raczej problemów nie było. Sam też chętnie bym coś takiego kupił, jakbym jechał gdzieś na jeszcze dłużej.
przyjecialu! jesli chcesz pomysl jak brac przygotowane posilki do gory a jednoczesnie zeby sie nie zepsuly zainwestuj w pakowacz prozniowy! i poprostu odgrzac w wodzie w foli albo bez worka i wszamac!
Ślędzę Łukasza od dłuższego czasu. Fajne rzeczy robi i faktycznie można się sporo nauczyć. Z tym, że on od pewnego czasu ma sponsorów, więc przeważnie dysponuje topowym sprzętem i jedzeniem, nieco przekraczającym budżet, w którym ja organizuję wyjazdy.
Bez gotowania. A tak szczerze, to czasem nawet nie czekałem tych 30 minut, które się niby powinno. Parę razy, zdarzyło mi się nawet pić wodę bez uzdatniania, bezpośrednio z tych rurek, ale to już w małych ilościach.
Nie będę tego polecał, głównie ze względu na przejście lodowcem, gdzie jednak warto mieć czekan. Ale z drugiej strony, parę osób tak wchodziło, więc dać się da.
Tak, gdziekolwiek na terenie bazy. Każda ekipa zostawia namiot tak jak stoi i idzie na szczyt na lekko. Rozmawiałem nawet o tym z miejscowymi ratownikami i ponoć nigdy nie słyszeli o tym, żeby coś komuś ginęło.
Oczywiście. Szczególnie, jeśli towarzyszy temu podwyższone tętno i ogólne poczucie zmęczenia. To nie są jeszcze groźne objawy, z czasem się organizm dostosuje, ale oznaczają, że do dalszego nabierania wysokości należy podchodzić ostrożnie.
Właśnie ze względu na słowo "raczej". Są dni, że góra jest zalodzona. Śruby mogą się też przydać na lodowcu do zbudowania stanowiska. Takie rzeczy w wyższych górach zawsze lepiej mieć.
MB ciekawy, ale trudny logistycznie. Trzeba się wstrzelić w pogodę, a jednocześnie mieć nocleg, który swoją drogą jest tam dość drogi. Do tego wcześniej warto zrobić solidną aklimatyzację i mieć czas po niej odpocząć. Więc, aby zrobić MB "porządnie", to potrzeba jednak sporo czasu, trochę pieniędzy i sporo szczęścia.
@@projektyprzygodowe słuchając twojej relacji to nic się nie zgadza :) wręcz powiedziałbym że jest taniej i szybciej. Głównie przez to że w cenie jednego biletu lotniczego jesteś w stanie w 4 osoby tam dojechać (resztę masz już na plus. Do tego twój transfer trwał dobę a ja dojechałem w 16h). Do tego można spać tanio pod namiotem w Tete. W sierpniu 3 noclegi miałem w schroniskach i zdobyliśmy szczyt. A oglądając twoją relację stwierdzam że jest dużo więcej wyzwań i cała trasa trudniejsza (między schroniskami masz takie 800m porównywalne do wejścia na Kozi Wierch a szczyt podobnie jak Kazbek) więc polecam dach Europy drogą królewską ;)
@@projektyprzygodowePamiętam wejście Dominika Sochy. On spał na polu namiotowym w Zermatt i stamtąd zaczynał swoje wejście na Matterhorn. Myślę, że takie wejście w Twoim wykonaniu byłoby bardzo interesujące do obejrzenia.
9:16 pamiętam ze studiów, że to właśnie odwodnienie i przemęczenie/niewyspanie są głównymi czynnikami ryzyka wystąpienia choroby wysokogórskiej, oprócz oczywiście zbyt szybkiego nabierania wysokości. I szczerze mówiąc, oglądając film z wyprawy miałem wątpliwości czy ciśnięcie z ciężkimi plecakami po długiej i męczącej podróży tak daleko od razu było dobrym pomysłem.
Jak widać, nie było ;) Choć akurat ta pierwsza noc na 2150m była dla mnie bardzo dobra. Serio wtedy porządnie odpocząłem. Myślę, że główny czynnik, to po prostu duży przeskok wysokości, a reszta była drugorzędna, choć oczywiście nie bez wpływu.
Sam planowałem się zmieścić w 2500 i faktycznie się udało. Ale Kazbek to raczej taki wyprawowy wyjątek - inne góry o podobnej lub większej wysokości będą zauważalnie droższe.
Najlepszy kanal o tematyce gorskiej jaki widzialem. Konkrety, porady i motywacja. Pokazujesz jak bez budżetu i najdrozszych ubran realiziwac marzenia. Dziekuje!
Dzięki wielkie za miłe słowa i zapraszam w przyszłości po więcej :)
Doskonały kanał o górach , śledzę , odkąd Was odkryłem. Oglądając ten kanał jestem pełen enuzjazmu, że wiele można w życiu osiągnąć ! I to nie będąc milionerem ! Pozdrawiam ! Aly, teraz Kaukaz... Może.... Andy???! Moim marzeniem życia jest Peru.....
Andy to świetny kierunek pod szczyty o wysokości 5000 i 6000, jednak niełatwo się tam dostać. BiIety drogie, loty długie, a i bariera językowa może być dość sporą przeszkodą. Ale kiedyś i tak chętnie bym się tam wybrał, np. do Boliwii czy Argentyny.
W temacie jedzenia warto zainterować się liofilizowaną żywnością. Waży to tyle co nic, smakuje bardzo dobrze, wartości odżywcze ma praktycznie jak świeże produkty, jedynie cena zaporowa (30-60zł za posiłek). Polecam rozważyć zakup paru posiłków (ważność szczelnie zapakowanego posiłku to spokojnie 20/25 lat) i używaniu go w sytuacjach takich jak opisałeś. Koszt liofilizatora to około 18000 złotych więc (wg chatugpt) zwraca się po wykonaniu ~550 posiłków (nie wliczając ceny prądu i pracy, realnie około 650 posiłków). Alternatywnie można bawić się w suszenie posiłków, z tym, że nie wychodzą tak dobre jak te liofilizowane (po ponownym nawodnieniu i podgrzaniu). Od siebie mogę polecić przepisy z kanału thruhikers, większość ich przepisów nadaje się do suszenia.
Myślę, że na kolejną wyprawę kupię choć klika liofów, bo faktycznie kalorie to nie wszystko - czasem lepiej zjeść po prostu coś ciepłego i smacznego.
Bardzo dobra i przydatna synteza wiedzy na temat wyprawy. Dzięki!
Również dzięki za miłe słowa!
Czekałem na tego typu materiał. Wyszedł bardzo rzeczowo i na pewno może pomóc w planowaniu. Mam nadzieję, że będzie więcej takich wypraw i późniejszych podsumowań.
Pozdrawiam serdecznie! 💪
Ja też mam nadzieję, że będzie ;)
Plany już są, więc jak dobrze pójdzie, to w przyszłym roku robimy kolejny wysoki szczyt!
Dzięki za podsumowanie. Spodziewałem się sporo większych kosztów, ekstra cenowo Wam to wyszło. Gratulacje jeszcze raz!
Na własną rękę da się dość tanio zrobić. To zaletą był też brak wizy i pozwoleń. Gruzja jako kraj jest dość tania, więc przy takiej wyprawie, jak nasza, największym kosztem zawsze będzie transport.
Ciężka dola podróżnika. Tylko zazdrościć takich przygód jak Wasze. Masz bardzo swobodną wypowiedź.Serdecznie pozdrawiam .❤
Dobrze, że nie widać tego, co za kulisami. Bo czasem muszę po 5 razy nagrywać to samo zdanie, żeby go powiedzieć jakoś sensownie w całości ;)
I tak Ci ładnie wychodzi
Dziękujemy za podsumowanie, przyda się każdemu!
Fajnie, że się podoba. Tylko warto mieć na uwadze, że to jest stan na rok 2024. Za kilka lat pewne rzeczy mogą się nieco pozmieniać.
Bardzo fajne podsumowanie i rady 👍
Dzięki, może ktoś kiedyś skorzysta :)
Cześć, super materiał, konkretnie 👍👍 Czekam na kolejną Waszą większą wyprawę 😁
Jak się wszystko dobrze ułoży, to będzie za rok :)
No to trzymam kciuki bo robicie na prawdę wyróżniające się filmy 😁
Dzięki za film, może kiedyś tej wiedzy użyje ;)
Z moich doświadczeń z tegorocznego biwakowania w górach Jotunheimen w Norwegii:
1. Na każdy dzień miałem coś, co dość dobrze przypominało normalny obiad, a konkretnie liofilizaty od Tactical Foodpack. Nie jest to najtańsza opcja, ale moim zdaniem warta swojej ceny. Nieźle sprawdziły się też suchary specjalne SU. Z przekąsek natomiast chałwa oraz kwaśne żelki (podkreślam - kwaśne - to na tyle odmienny smak od reszty pożywienia w tych warunkach, że smakowały dobrze). Reszta pewnie nie różniła się znacząco od tego, co Ty miałeś. Tyle tylko że my wieźliśmy jedzenie z Polski, a nie mając sprzętu zimowego mogliśmy sobie na to pozwolić (u nas limit dla bagażu rejestrowanego wynosił 20 kg).
2. Do spania koniecznie polecam stopery (nie wspominałeś, żebyś używał) - najlepiej jakieś lepsze, takie do strzelectwa, a nie najtańsze z apteki.
Nie miałem stoperów, ale słyszałem już od paru osób, że warto. Może będę musiał wypróbować, choć nie wiem czy znajdę takie, które będą komfortowe (nie lubię mieć niczego w uszach, nawet słuchawki używam wyłącznie te duże, przykrywające całe ucho).
A co do sprzętu zimowego, to faktycznie trochę to ważyło i zajmowało miejsce, który na wyprawie gdzieś niżej pewnie przeznaczyłbym na lepsze jedzenie. Ale niestety, w tych wyższych górach taki sprzęt jest konieczny. I tak dobrze, że Kazbek nie był zbyt techniczny, bo na trudniejszy szczyt trzeba by zabrać pewnie ze dwa razy więcej "zabawek".
Super materiał
Spoko ściąga dla planujących taki wyjazd. Gratulacje zdobycia 5tki 👍🏻
Dzięki, oby nie było to ostatnie 5000+ ;)
Bardzo fajne podsumowanie!
Dzięki!
Fajne kompendium, wszystko elegancko opisane. W 2025 też spróbuję 🙂
W takim razie, powodzenia!
Jeśli dużo gotujesz polecam adapter do napełniania gazem tylko trzeba ogarniać wagę(uczyć się na pustych kartuszach) taki gaz jest nawet zagranicą mega tańszy niż te kartusze. Ja tak na adapterze już długi czas lecę. Wtedy zdobyłbyś tani gaz np. na stacji benzynowej i sobie napełnił swój kartusz. To taki pro tipek jak można jeszcze schodzić z ceny.
I nawet nie 'cebulenie' tylko właśnie prędzej gdzies znajdziesz tani propan butan nawet na takiej słowacji niż kartusz gazowy.
Jak zwykle pauza w 3 minucie i oglądam z zaciekawieniem dalej :D
Pytanie, czy pusty kartusz można przewieźć samolotem, czy też się będą czepiać? Bo jeśli to drugie, to w przypadku Kazbeku i tak będzie trzeba na miejscu jakiś kartusz zdobyć.
Ale generalnie pomysł z adapterem jest dobry. Sam mam paru znajomych, którzy stosują.
Świetny film! Wciskam suba.
Dzięki!
Chciałbym napisać jaki miałem prowiant na przejście przez góry Sierra Nevada na południu Hiszpanii. Szedłem z wioski Capileira doliną Poqueiry. Celem był szczyt Mulhacen. Z powodu zbyt silnego wiatru zachodniego i braku okularów przeciwsłonecznych nie dotarłem na sam szczyt. Zabrakło tak z 10 m w pionie po łagodnym grzbiecie. W górach spędziłem dwie noce. Jedną pod niebem (nie miałem namiotu) , a drugą w darmowym schronisku Caldera. Płatne schronisko Poqueira było zamknięte z powodu remontu. Jako obfite picie miałem płynącą tam wodę przelewaną przez lekki filtr zatrzymujący wszystkie bakterie i zanieczyszczenia. Nawet kawę rozpuszczałem w tej zimnej wodzie. W domu wykonałem takie placki z mąki owsianej, gryczanej, pomielonych pestek dyni, masła klarowanego, kozieratki i cardamonu, curry, pieprzu, soli i wody (zalewa po oliwkach). Po upieczeniu na 140 st. C i wystygnięciu i przesypaniu acerolą (naturalna witamina C) zamykałem je próżniowo w workach. Wykonałem też takie wysuszone upieczone na patelni przykrytej siatkową pokrywką nad małym gazem na smalcu gęsim mięso z mielonej chudej wołowiny. Podobnie zamykałem to próżniowo w workach też przesypując acerolą. Jako warzywo były suszone mielone buraki z suszonym mielonym czosnkiem i koncetrat pomidorowy w tubce. Jedzenie był bardzo syte. Miałem go trochę za dużo. Nie poszedłem w Grenadzie na jakiś obiad bo chciałem to kończyć. Do domu i tak przywiozłem placki, susz buraczano - czosnkowy, czekoladę z marcepanem i chałwę. Nic się nie popsuło. W przyszłym roku jako odżywkę białkową i urozmaicenie wziąłbym żółtko w proszku. Jest spasteryzowane i można je jeść bezpośrednio łyżką. Oczywiście trzeba popijać wodą.
Dzięki za pomysły. Być może właśnie w tą stronę będę musiał pójść z jedzeniem, żeby było i w miarę dobre i wartościowe.
3:02 @@projektyprzygodowe ciasto było z 1 kg mąki owsianej 0,5 kg mąki gryczanej i 0,5 kg pomielonych pestek z dyni. i tak z 0,2 kg masła klarowanego. Z j1,2 kg wołowiny i 0,2 kg smalcu gęsiego po upieczeniu za zapaczkowaniu próżniowym wyszło ok. 0,52 kg. Pod koniec ten tłuszcz trochę przeciekał. Można by pakować próżniowo dwa razy obcinająć nadmiary folii. Cały bagaż do samolotu do Malagi miałem jako podręczny + plecak pod siedzenie. W przyszłym roku bym przewidywał trasę na 6 dni ( 5 nocy). (być może będę z 80latkiem). Poszedłbym z Capileiry odrazu na poziom kanału górnego (acequia alta) i szedł jego brzegiem. Warto też pamiętać o probiotyku przed i w trakcie wyprawy.
Bardzo pożyteczny materiał .Korzystając z usług agenćji wychodzi duuużo drożej.Dla mnie była by to wyprawa życia chyba przebija mount blanc.Na razie wszedłem na rzeżuchowe turnie swoją drogą a więc jestem tylko 2 lata za wami😅 pozdro.
Rzeżuchowe Turnie też bardzo fajne :)
Cześć, jak zwykle super materiał, dużo konkretów, zero lania wody, to się ceni. Co do jedzenia podczas górskich wypraw - mam podobny problem. Przede wszystkim brakuje owoców i warzyw, które siłą rzeczy trudno zabrać ze sobą. Ponadto podczas większego wysiłku fizycznego suche jedzenie, takie jak np. ciastka czy kanapki powoduje u mnie ból w górnej części podniebienia, więc wybór jest dość ograniczony i faktycznie po jakimś czasie człowiekowi po prostu nie chce się więcej jeść tego samego. Ale im wyższy i bardziej wymagający cel, tym mniejsze możliwości zorganizowania tego tak, żeby było smacznie i przyjemnie, chyba trzeba się z tym pogodzić
Też mi bardzo owoców brakuje. Na nizinach jem ich sporo, w góry jednak są mało praktyczne. Duże, ciężki i łatwo uszkodzić, więc tylko czasem zabieram na jakieś krótsze wycieczki (głównie banany).
A co do pogodzenia się z tym, że na wyprawie nie będzie "smacznie i przyjemnie", to z początku nie miałem z tym problemu, ale im później, tym bardziej doskwierało i kolejne garście orzechów pakowałem już w siebie na siłę.
Może daktyle.
Polecam Damavand w Iranie. Jak nie chcesz iść z przewodnikiemto możesz wejść tam od tylca
Jak to jest dokładnie z przedownikami na Damavandzie?
Wiem, że mnóstwo osób chodzi bez nich. W niektórych miejscach w sieci widziałem info, że można bez. Gdzie indziej, że przewodnik obowiązkowy, ale przepis nie jest respektowany. W bazie pod Kazbekiem rozmawiałem z Irańskim przewodnikiem o tym, to twierdził, że trzeba mieć guide'a, ale z drugiej strony, co miał mi powiedzieć, skoro dla niego to pieniądze?
Będę wdzięczny za jakieś oficjalne informacje, bo niestety, sam nie umiem się nich dokopać.
@@projektyprzygodowe Kasuje mi wszystkie odpowiedzi
@@ziku57 Jakby co, nie moja wina. Ale jeśli wiesz coś w temacie, to serio byłbym wdzięczny za info.
@@projektyprzygodowe Nie byłem tam, ale rozważałem wyprawę. Niestety kasuje mi wszystkie odpowiedzi z linkami do stron internetowych. Wszystkie są po angielsku. są relacje ludzi , którzy byli bez przewodnika droga północną z Nandal. Płacili 50$ pozwolenia na trekking w Polour, skąd większość idzie. WAtpię czy w Nandal to sprawdzają. Jest taka strona z pytaniami i odpowiedziami i tam napisali, że przewodnik nie jest wymagany, ale lepiej wziąć. Myślę,że z twoim doświdczeniem wszedłbyś jakąś z tych rzadziej uczęszczanych tras. Do Everest BC, albo Annapurna circuit idą tłumy (też byłem) ludzi z małym doświadczeniem i tam sa wysokości 5500mnpm. Na trasie północnej na Damavand są 2 schrony darmowe. Może kiedyś się wybiorę
@@ziku57 YT nie lubi linków. Z jednej strony rozumiem, z drugiej trochę to utrudnia komunikację. Możesz do mnie napisać na Instagramiu lub przez email, jeśli chcesz.
Angielski to nie problem - znam, używam w pracy regularnie. Z innymi językami też dam radę.
O pozwoleniu w Polur wiem, drogi też mniej więcej znam.
Trudnoście techniczne to nie problem, ale szczerze mówiąc, chciałbym wybrać taki wariant, żeby nie musieć nosić sprzętu wspinaczkowego i mnieć w plecaku kilka kilogramów mniej niż na Kazbeku.
4:30 Hej! Czasówki oderwane od rzeczywistości bo na screenie z map zaznaczyliście podróż rowerem 😅
Oops :D
Ale to i tak nie zmienia faktu, że czasówki z mapy.cz są przeważnie bardzo optymistyczne. Tam nie biorą za bardzo pod uwagę typu terenu, a jedynie dystans i przewyższenia.
@@projektyprzygodowe Co ciekawe, tak do Babiej Góry włącznie pokazuje w miarę poprawne czasówki, a od Tatr Zachodnich zaczyna być taki z niego optymista :) np. pokazuje 2h35min na Kasprowy z Kuźnic - coś pod Twoje tempo.
Inny przykład - Bystra z Siwej w 5 godzin, Starorobociański 4h15min.
Ale Ciemniak w 2,5 godziny z Kościeliska rozwala system🤣
Juz za 2 tygodnie wszystko sprawdze 😉
Powodzenia!
Też myślę o Kazbeku w przyszłym sezonie. Trochę w Tatrach zimą zrobiłem jedynie nad kondycją muszę popracować choć zawsze udaje się sporo urwać z "czasówek" na szlaku :D
Patrząc na to ile wyniósł Cię wyjazd to muszę poważnie przemyśleć czy chce z agencją wchodzić bo tam koszt Kazbeku to już jakieś 6k nie licząc prowiantu.
Mam tylko pytanie, robiłeś jakiś kurs poruszania się po lodowcu? Bo to w sumie jedyna kwestia, która sprawia, że nie wiem czy to góra dla mnie.
PS: Oba filmy z Kazbeku świetne jak i inne. Wiele razy korzystałem z Twoich "przewodników" w Tatarch i wszystko świetnie się sprawdziło.
Pozdro!
Ja w sumie nie mam żadnych górskich kursów zrobionych. Jestem samoukiem + sporo wiedzy od znajomych.
A co do kondycji, to na Kazbeku nie jest aż tak istotna moim zdaniem. Ważne, aby dobrze aklimatyzację zrobić, potem tempo wejścia na szczyt będzie i tak O WIELE wolniejsze niż to, jakim się chodzi po tatrzańskich szlakach. Więc taka ogólna wytrzymałość i trochę siły do noszenia ciężkiego plecaka spokojnie powinny wystarczyć.
Bardzo fajny filmik. Dużo konkretnych wiadomości. Na pewno się przydadzą. Mam pytanie jak się sprawiła ładowarka solarna?
Nie moja, ja się podpiąłem tylko dwa razy na kilkanaście / kilkadziesiąt minut. Ale w tym czasem parę procent baterii w telefonie przybyło i to mimo częściowego zachmurzenia.
Paweł z kolei ładował więcej i raczej problemów nie było. Sam też chętnie bym coś takiego kupił, jakbym jechał gdzieś na jeszcze dłużej.
przyjecialu! jesli chcesz pomysl jak brac przygotowane posilki do gory a jednoczesnie zeby sie nie zepsuly zainwestuj w pakowacz prozniowy! i poprostu odgrzac w wodzie w foli albo bez worka i wszamac!
Dobry pomysł, poczytam sobie coś więcej o tym, dzięki!
Materiał jak zwykle super, a co do wyboru jedzenia to może odezwij się do Łukasza Supergana, on przerobił temat ,,niesmakowania" wdluż i wszerz 😅
Ślędzę Łukasza od dłuższego czasu. Fajne rzeczy robi i faktycznie można się sporo nauczyć. Z tym, że on od pewnego czasu ma sponsorów, więc przeważnie dysponuje topowym sprzętem i jedzeniem, nieco przekraczającym budżet, w którym ja organizuję wyjazdy.
Czesc. Gotowałeś jeszcze wodę po tych tabletkach czy od razu do picia?
Bez gotowania. A tak szczerze, to czasem nawet nie czekałem tych 30 minut, które się niby powinno. Parę razy, zdarzyło mi się nawet pić wodę bez uzdatniania, bezpośrednio z tych rurek, ale to już w małych ilościach.
Czy zamiast tabletek nie jest lepiej używać filtra do uzdatniania wody? Waży nie dużo, a likwiduje wszystkie bakterie i chemikalia.
5:00 wyglądają jak moje Kalenji z Dekato 🙂
Bo to właśnie są Kalenji (MT2) z Decathlona ;)
Ciekawe :)
Meteoblue rządzi-od dawna wszystkim polecam
Ja też najbardziej ufam właśnie Meteoblue, choć sam z reguły sprawdzam kilka prognoz naraz. Dla Tatr szczególnie polecam też słowackie SHMU.
Czy w dobrej pogodzie same raki i kijki wystarczą? Jak oceniasz zagrożenie?
Nie będę tego polecał, głównie ze względu na przejście lodowcem, gdzie jednak warto mieć czekan.
Ale z drugiej strony, parę osób tak wchodziło, więc dać się da.
A będzie poradnik z Alp julijskich bardzo mnie to ciekawi
Za mało tam robiłem, żeby się wypowiadać na temat całych Julijskich. Jak coś konkretnego potrzebujesz, to pytaj po prostu - odpowiem na ile dam radę.
Czy jest gdzieś opcja depozytu, pozostawienia namiotu i sprzętu biwakowego i ataku szczytowego na lekko?
Tak, gdziekolwiek na terenie bazy. Każda ekipa zostawia namiot tak jak stoi i idzie na szczyt na lekko. Rozmawiałem nawet o tym z miejscowymi ratownikami i ponoć nigdy nie słyszeli o tym, żeby coś komuś ginęło.
@@projektyprzygodowe czyli spiwory, jetboile, maty, ciuchy mozna zostawic?
@@cubapawlac Można i nawet nie widziałem, żeby ktoś robił inaczej. Ja zawsze zabierałem ze sobą tylko rzeczy typu dokumenty, klucze i pieniądze.
jak myślisz te bóle głowy to początki choroby wysokościowej ?
Oczywiście. Szczególnie, jeśli towarzyszy temu podwyższone tętno i ogólne poczucie zmęczenia.
To nie są jeszcze groźne objawy, z czasem się organizm dostosuje, ale oznaczają, że do dalszego nabierania wysokości należy podchodzić ostrożnie.
po co sprzet do zjazdów i śruby lodowe jak wejscie tam to raczej treking?
Właśnie ze względu na słowo "raczej". Są dni, że góra jest zalodzona. Śruby mogą się też przydać na lodowcu do zbudowania stanowiska.
Takie rzeczy w wyższych górach zawsze lepiej mieć.
Do ewentualnego wyciągania ze szczeliny lodowej
To powiem Ci że Mount Blanc ciekawszy pomimo że niżej. Ale 5 z przodu smakuje lepiej
MB ciekawy, ale trudny logistycznie. Trzeba się wstrzelić w pogodę, a jednocześnie mieć nocleg, który swoją drogą jest tam dość drogi. Do tego wcześniej warto zrobić solidną aklimatyzację i mieć czas po niej odpocząć.
Więc, aby zrobić MB "porządnie", to potrzeba jednak sporo czasu, trochę pieniędzy i sporo szczęścia.
@@projektyprzygodowe słuchając twojej relacji to nic się nie zgadza :) wręcz powiedziałbym że jest taniej i szybciej. Głównie przez to że w cenie jednego biletu lotniczego jesteś w stanie w 4 osoby tam dojechać (resztę masz już na plus. Do tego twój transfer trwał dobę a ja dojechałem w 16h). Do tego można spać tanio pod namiotem w Tete. W sierpniu 3 noclegi miałem w schroniskach i zdobyliśmy szczyt. A oglądając twoją relację stwierdzam że jest dużo więcej wyzwań i cała trasa trudniejsza (między schroniskami masz takie 800m porównywalne do wejścia na Kozi Wierch a szczyt podobnie jak Kazbek) więc polecam dach Europy drogą królewską ;)
A może Matterhorn?
Chętnie, ale nie przepadam za górami, gdzie trzeba spać w schroniskach. A tam chyba nie za bardzo jest inna (legalna) opcja.
@@projektyprzygodowePamiętam wejście Dominika Sochy. On spał na polu namiotowym w Zermatt i stamtąd zaczynał swoje wejście na Matterhorn. Myślę, że takie wejście w Twoim wykonaniu byłoby bardzo interesujące do obejrzenia.
Jaka matę zakupiłeś na wyjazd?
Thermarest NeoAir Xlite. Ale nie była kupowana pod Kazbek, mam już ją od paru lat.
Ile waży? Jaki ma R?
9:16 pamiętam ze studiów, że to właśnie odwodnienie i przemęczenie/niewyspanie są głównymi czynnikami ryzyka wystąpienia choroby wysokogórskiej, oprócz oczywiście zbyt szybkiego nabierania wysokości. I szczerze mówiąc, oglądając film z wyprawy miałem wątpliwości czy ciśnięcie z ciężkimi plecakami po długiej i męczącej podróży tak daleko od razu było dobrym pomysłem.
Jak widać, nie było ;)
Choć akurat ta pierwsza noc na 2150m była dla mnie bardzo dobra. Serio wtedy porządnie odpocząłem.
Myślę, że główny czynnik, to po prostu duży przeskok wysokości, a reszta była drugorzędna, choć oczywiście nie bez wpływu.
Jak na taki wyjazd to nie dużo wyszło
Sam planowałem się zmieścić w 2500 i faktycznie się udało. Ale Kazbek to raczej taki wyprawowy wyjątek - inne góry o podobnej lub większej wysokości będą zauważalnie droższe.
Krotko i konkretnie 👍 dzieki
Również dzięki! Miło, że się podobało.