Jeżeli chodzi o mocne granie, Peavey jest tą marką w której ja się absolutnie zawsze odnajduję. Nie muszę niczego szukać, nie muszę zanadto kręcić - mam od razu to co chcę. Lubię przester 5150, jeszcze bardziej lubię przester 6505. Kanału czystego te wzmacniacze nie mają, ale też nie były tworzone po to by grać na czystym kanale tylko miały brzmieniem wyszarpywać wątroby i w tej roli sprawdzają się świetnie. W graniu lżejszym Peavey Classic też ma wszystko co potrzeba. Bardzo fajny test, bardzo fajny wzmacniacz, a przeróbki combo na head często się widzi, np w przypadku 6505. Kiedyś robienie headów poniżej 100W było rzadkie bo te wzmacniacze przeznaczone były na scenę. Od mniejszych mocy były combo - wszystko było protsze.
Jeżeli chodzi o mocne granie, Peavey jest tą marką w której ja się absolutnie zawsze odnajduję. Nie muszę niczego szukać, nie muszę zanadto kręcić - mam od razu to co chcę. Lubię przester 5150, jeszcze bardziej lubię przester 6505. Kanału czystego te wzmacniacze nie mają, ale też nie były tworzone po to by grać na czystym kanale tylko miały brzmieniem wyszarpywać wątroby i w tej roli sprawdzają się świetnie. W graniu lżejszym Peavey Classic też ma wszystko co potrzeba.
Bardzo fajny test, bardzo fajny wzmacniacz, a przeróbki combo na head często się widzi, np w przypadku 6505. Kiedyś robienie headów poniżej 100W było rzadkie bo te wzmacniacze przeznaczone były na scenę. Od mniejszych mocy były combo - wszystko było protsze.
one of my all time favorite amps
Live pewnie by się sprawdził. Osobiście starczyłby mi kanał crunch i zdecydowanie mniej basu :D
Live to jest prawdziwy potwór, wpadnij kiedyś ograć, bo warto.
fajne bębny jak z drugiej płyty Geisha Goner brzmienie
A bo to naturalne beczki są 😊