Posłuchaj znawco... chleb nie piekło się rzadko z biedy lecz wynikało to z faktu,że był to proces skomplikowany, czas przygotowania długi oraz wymagający nagromadzenia dużej ilości opału czyli dobrego, suchego drewna.. Należało tez mieć dobry piec i oczywiście wcześniej go nagrzać i przepalić. Dlatego często skrzykiwało się kilka rodzin i wtedy piekło się chleb. Na wsi również nie było czasu na bawienie się w wypieki chleba bo była robota w polu w sezonie non-stop, robota w stajni przy "gadach", kurach, koniach, krowach, zbożu, sianie, w lesie i czego tam jeszcze. I oczywiście przy dzieciach. Potrzebne było jeszcze doświadczenie w przygotowaniu i pieczeniu bo nie każda baba potrafiła upiec chleb. Tak jak teraz. Były gospodynie i gospodynie. Już o dobrym zbożu nie wspomnę... Natomiast proziaki, podpłomyki można było zrobić od ręki !!! A i chleb nie zawsze się udawał... Z chlebem było czy jest tak jak z pieczeniem makowca zwijaka... czy serownika. Raz się udał, raz nie bardzo a raz był zakalec.
Posłuchaj znawco... chleb nie piekło się rzadko z biedy lecz wynikało to z faktu,że był to proces skomplikowany, czas przygotowania długi oraz wymagający nagromadzenia dużej ilości opału czyli dobrego, suchego drewna.. Należało tez mieć dobry piec i oczywiście wcześniej go nagrzać i przepalić. Dlatego często skrzykiwało się kilka rodzin i wtedy piekło się chleb. Na wsi również nie było czasu na bawienie się w wypieki chleba bo była robota w polu w sezonie non-stop, robota w stajni przy "gadach", kurach, koniach, krowach, zbożu, sianie, w lesie i czego tam jeszcze. I oczywiście przy dzieciach. Potrzebne było jeszcze doświadczenie w przygotowaniu i pieczeniu bo nie każda baba potrafiła upiec chleb. Tak jak teraz. Były gospodynie i gospodynie. Już o dobrym zbożu nie wspomnę... Natomiast proziaki, podpłomyki można było zrobić od ręki !!! A i chleb nie zawsze się udawał... Z chlebem było czy jest tak jak z pieczeniem makowca zwijaka... czy serownika. Raz się udał, raz nie bardzo a raz był zakalec.
Pozdrawiam serdecznie