Mi się wydaje, że (tak odnośnie kochania siebie) jest ogólnie pomieszanie z poplątaniem. Mam wrażenie, że ów dominikanin i jemu podobne osoby, mówiąc o kochaniu siebie, mają coś innego na myśli niż Ty. Ja to widzę tak. Wydaje mi się, że możesz tego nie rozumieć z jednego prostego powodu. Wyszedłeś z kochającej się, zdrowej rodziny. Wiele osób natomiast wychowało się w innych warunkach. I takie osoby mają ogromne deficyty i na przykład uważają siebie za nic niewarte, za beznadziejne, za zero, za śmieci, za ludzi gorszej kategorii itd. itp. To nie jest kwestia rozumu tylko chorych emocji, psychiki, odczuwania wartości. I kochać siebie oznacza jak dla mnie (i może to być naprawdę heroiczny wyczyn oraz długi proces) wyzbyć się takiego negatywnego postrzegania siebie, uznać swoją wartość jako człowieka, zobaczyć siebie jak najbardziej w taki sposób, jak widzi nas Bóg. I myślę, że o to chodzi w mówieniu "pokochaj siebie". Pytanie jest takie: Czy bez tego jesteśmy w stanie prawdziwie pokochać drugą osobę? Nie znam odpowiedzi, ale takie są moje przemyślenia.
Jeśli ktoś sam ze sobą czuje się tragicznie, to czy da radę wykrzesać z siebie miłość do drugiego człowieka? Być może. Nie rozstrzygam tego. Tylko się zastanawiam.
Dokładnie. Powiem szczerze, bardzo lubię Mikołaja i jego kanał, ale niestety czasem zdarza mu się wypowiadać w taki sposób, jakby udzielał złotych rad ludziom, którzy mieli bez porównania trudniejsze warunki, niż on i bywa to irytujące.
Dokładnie. Zgadzam się. Nie należy mylić kochania siebie z egoizmem, szukaniem swego. Nadmierne zaspakajanie potrzeb wynika z traum, to próba zapełniania pustki w sobie.
100% się zgadzam z tym, że trzeba dawać jak najwięcej z siebie i być czujnym na potrzeby naszej żony/męża, jednak trochę inaczej rozumiem słowa tego rekolekcjonisty o miłości własnej. Z mojego jeszcze dość krótkiego doświadczenia bycia żoną widzę, że w momentach, kiedy najbardziej szwankowała moja miłość własna, kiedy miałam niskie poczucie własnej wartości lub myślałam, źle o siebie, to tym trudniej było mi być dobrą towarzyszka i wsparciem dla męża. Myślę, że miłość własna to nie stawianie siebie na piedestale i dbanie przede wszystkim o swoje potrzeby, ale takie zdrowe poczucie własnej wartości, lubienie siebie, dbanie o siebie i o swoje piękno wewnętrzne i zewnętrzne, aby później tym pięknem dzielić się z drugą połówką. Człowiek, który nie kocha siebie i jest nieszczęśliwy sam ze sobą, nie będzie kochał w pełni bezinteresownie:) i ja tak rozumiem miłość własną w kontekście małżeństwa. Innymi słowy najważniejsza jest równowaga:)
Wydaję mi się, że poprzez "kochać siebie" należy rozumieć, że zasługujemy na to, by być szanowanymi i kochanymi. Jeżeli będziemy żyć w pogardzie do samych siebie, nienawidzić siebie i uwłaczać sobie, to nie zdołamy nikogo obdarzyć miłością i szacunkiem. Jak to mówią "z pustego i Salomon nie naleje". Tak jak żadna miłość tak i nawet ta własna nie może być egoistyczna, dlatego jeżeli ktoś stawia jedynie na potrzeby własne, za nic mając cudze, to wiadomo, że taka miłość własna doprowadzi do regresu w małżeństwie, ale wątpię też, by o coś takiego chodziło duchownemu. :) Stawiam raczej na to, że chciał uświadomić ludziom bardzo zaniedbaną w Kościele Katolickim myśl o tym, żeby zadbać też o siebie, o własne zdrowie fizyczne, psychiczne i duchowe. Bo jeżeli będziemy zdrowi we wszystkich tych aspektach, będziemy w stanie zadbać o naszą drugą połówkę. :) Z Panem Bogiem!
Nie mam możliwość wysłuchania rekolekcji tego księdza, a słuchając Was kochani nie do końca się zgadzam.Uważam że jak siebie nie będę potrafiła kochać to innych tym bardziej. Dopiero jak "przeglądam się w oczach Boga" w modlitwie, mogę ukochać siebie i otwieram serce na mojego męża i moje dzieci.
No to Paweł apostoł w takim razie nienawidził siebie, bo trzymał ciało w ryzach, by nie rządziło w pożądliwościach.. Miłować siebie, nie oznacza dawać prawo ciału do spełnienia jego pożądliwości. Albo chłodzenie w nurcie wymysłów świata. Miłować siebie, to podstawowa troska o ciało. Czyli zjedzenie, napicie się, i to też w skromnych ilościach na co dzień, sen, ubranie, i to też nie jakieś przesadne, drogie, markowe, ponad wartość, po to tylko aby dostosować się do bogaczy tego świata, po prostu normalne, dach nad głową, kąpiel, aby ciało nie śmierdziało. Praca własnymi rękami, aby jeść swój własny chleb. To jest miłowanie siebie. Zapewnienie sobie podstawowych rzeczy życia. Wszystko inne to wymysły, i pokazanie innym, że nie znam Boga jak należy. Za to znam świat i pragnę iść jego pożądliwością i wartościami. Wy to co nazywacie miłością siebie, Bóg nazywa pychą życia.
@@JezusPanemkompletnie nie rozumiesz co kobieta napisala. Czlowiek egoistyczny wcale nie kocha siebie! Dogadza jedynie ciału. To milosc? Przyglądanie się w oczach Boga piękne. Chyba zapomnieliśmy jak brzmi przykazanie miłości do blizniego. Kochaj blizniego jak SIEBIE SAMEGO. No jak to tak? To jest tak proste.
Kochani po pierwsze uwielbiam wasze małzenskie podsumowania co pare lat w ruchomym studio😀 A po drugie, akurat dzis nad tym rozmyslałam co z ta miłoscia do siebie samego, popularne: "LOVE YOURSELF". Dzieki wielkie za wasze refleksje na ten temat bo faktycznie w Kosciele czesto słysze, ze mamy kochac siebie bo tylko wtedy bedziemy zdolni kochac innych. Dobrze, ze jestescie! CHWAŁA PANU🕊
"Nie szuka swego" nie do końca to oznacza, o czym mówisz. Wystawiacie się za to unosząc się pychą (a my to robimy inaczej niż inni) na poklask - brawo!
Co za dzień! Najpierw wpada film Hani, gdzie jesteście oboje, a teraz to samo u Ciebie Mikołaj 😃 Niech Pan będzie uwielbiony za Wasze wspólne świadectwo, za pracę dla królestwa Bożego i niech dobry Bóg Wam błogosławi! ❤️🕊️✝️😄
Jak zwykle się zgadzam z Tobą, Mikołaju, i ogólnie uważam, że przesłanie tego filmu jest świetne, mega mega, tak wydaje mi się, że trochę nie rozumiesz, co ludzie mogą mieć na myśli przez miłość do siebie. Myślę, że nie chodzi o to, by dbać przede wszystkim o siebie i zaspokajać swoje potrzeby, ale bardziej o to, by siebie akceptować, widzieć swoją wartość tak, jak Bóg ją widzi. Są osoby, które sobą gardzą, nie widzą żadnej wartości w sobie. Rzeczywiście mamy się siebie wyrzekać, brać krzyż, ale to nie znaczy, że mamy sobą, jako dzieckiem Bożym, pogardzać. Często właśnie używa się jakiegoś pojęcia, które każdy rozumie inaczej i z tego wynikają nieporozumienia, ale warto spróbować zrozumieć, o co chodzi drugiej osobie. Ale to chyba tylko kwestia pojęć w sumie i tak poza tym, to właściwie że wszystkim się zgadzam i jesteście wzorem:P
chwała Panu, za to! do dziś miałam silne przekonanie, że 'jeśli nie kochasz siebie - nie pokochasz prawdziwie nikogo innego'. najważniejsze jest podążanie i kochanie Jego, amen!
Pokochać siebie to znaczy ujrzeć swoje słabości i dopuścić myśl, że nie jestem idealny i nie muszę być, bo moc Boga w słabości się doskonali. Jednocześnie możliwe jest wtedy skierowanie woli, żeby pozwolić Bogu działać w tej sferze. Kochać siebie to widzieć też swoje talenty jakie dostaliśmy, docenić je i wykorzystywać służąc (wiem, że nie lubiane słowo) innym. Nie być służącym, ale służyć czyli pomagać. Z miłości i troski do drugiego człowieka i Boga tym samym. I w służeniu dzięki miłości do siebie pojawia się mądrość czyli żeby nie popaść w pychę i mierzyć siły na zamiary ale też nie dać się wykorzystać. To wszystko bardzo się łączy. Ja zaczynam powoli kochać siebie. Widzę wady i zalety. I paradoksalnie gdy skierowałam wektor na siebie, na pracę nad prawdziwą wizją siebie, nie pozytywną ale też nie niegatywną pełną strachu, to jestem pełna wyrozumiałości i miłości też dla innych. Traktuj innych jak siebie. Jeśli siebie nie kocham i źle postrzegam, karcę, nienawidzę, wymagam perfekcji to i tak samo innych... przez pryzmat siebie. Więc to nie chodzi o dogadzanie sobie materialnie czy życie w ciągłej przyjemności. Tylko pogodzenie się że mam i wady i zalety. I każdy ma. Każdy jest mieszaniną światła i cienia
Wiele można się od Was nauczyć. Dziękujemy, że dzielicie się swoim doświadczeniem. My też w naszym małżeństwie widzimy jak wiele złych sytuacji bierze się z przekładania własnego dobra ponad dobro małżonka. Pozdrawiamy! 🙂
"Nikt nigdy nie mial w nienawisci swojego ciała"🤔? Co w takim razie z całą masą osób stosujących autoagresje? Ludziektirzy w dzieciństwie doswiadczyli przemocy od najblizszych NiE KoCHAJĄ siebie i często stosują samouszkodzenia bo nie potrafią inaczej rozładować napiecia zwiazanego z poczuciem winy.
Zgadzam się. Myślę, że Mikołaj pochodzi z domu pełnego miłości i nawet nie wyobraża sobie, że można siebie nienawidzić i z tej nienawiści robić sobie krzywdę. Jest wiele osób, które nienawidzą swojego ciała ( samookaleczenia, anoreksja, katowanie siebie dietami itd).
Kochani, życzę Wam miłości i błogosławieństwa Bożego ❤️, miło na was patrzeć i słuchać was. Jak to dobrze, że są ludzie młodzi i mądrzy Bożą miłościa. Serce się raduje a Hania rozkwita jak najpiękniejszy kwiat przy takim wspaniałym i dobrym mężu jak Ty Mikołaj 🤗 p.Lucyna
Coraz więcej ostatnio narzeka się na ambonę i to co z niej słyszymy, a ja wlasnie z ambony usłyszałem, że przecież całe przykazanie miłości (zresztą jak całe Pismo Święte) powinno się i trzeba rozpatrywać w Chrystusie i przez Chrystusa. Wówczas nie będzie problemu także z miłością własną. Kocham siebie i to mi nie przeszkadza JESZCZE BARDZIEJ kochać swojej żony, dzieci i ogolnie bliźnich. Co wiecej jeślibym nie kochal siebie, nie akceptował, nie dbał o siebie, to byłoby mi o wiele trudniej jeszcze bardziej kochac bliźniego swego. To Jezus Chrystus ustawia odpowiednie proporcje MIŁOŚCI Pozdrawiam Was serdecznie ❤
Nie wiem, co mówił Dominikanin o którym mówicie, musiałbym być na miejscu żeby się do tego odnieść. Nie do końca się z Wami zgadzam. Potrzeby wszystkich ludzi są równej wagi - moje nie są mniej ważne od innych, ale dojrzałość polega na odłożeniu na chwilę swoich potrzeb (jeśli np. moje dziecko jest w potrzebie). Nie można jednak rezygnować ze swoich potrzeb i je tłumić, bo nagromadzone mogą wrócić w postaci frustracji. Piszę to jako mąż i ojciec:).
Jesteście wzorem do naśladowania. Niestety tak mało jest takich pieknych relacji.Cudownie mieć taką pewność, że żadna inna kobieta i żaden inny meżczyzna nie ma wstepu do waszego zwiazku.
Mi się wydaje, że mówienie Panu Mikołajowi, że może coś źle zrozumiał w kontekście „miłości do samego siebie” będzie go tylko utwierdzało w przekonaniu, że inni nie rozumieją jego interpretacji a już nie raz pokazał (choćby na początku tego filmiku) że ma najlepszy sposób na postrzeganie kwestii małżeńskich czy innych kwestii dotyczących ludzkiego funkcjonowania, który interpretuje w oparciu o Słowo. Ja mam zawsze do tego dystans, bo to co działa u innych nie zawsze musi działać generalnie i nie mają oni żadnej złotej recepty na życie- sami to mówią, Jezus ma. Oni tylko po ludzku czysto próbują to interpretować i są przekonani o pełnej poprawności swoich interpretacji. Dla mnie spoko, choć ja takie rozkminy w aucie toczę z mężem także ale nie zadręczam nimi innych w poczuciu „o, teraz wszyscy niech usłyszą jak bardzo mamy rację”. Dla mnie już jest malostkowe, ze jeden katolik wytyka drugiemu „ten zakonnik skandalicznie to powiedział” gdzie tu miłość do bliźniego?
Fajnie Was się słucha . Ja jestem 10 lat po ślubie:)i najlepiej u mnie się sprawdza służenie bezinteresownie na wzór Chrystusa sługi. Gdy nie spodziewam się nic mąż widzi mój trud i też pomaga itp. dzisiejszy świat wszystko odwrócił i trzeba uważać bardzo bo owoce złe widac
Jestem 18 lat w małżeństwie i ilekroć wiecej daje z milosci i jestem dla tym bardziej dostaję czułość, miłość.. gdy szukam swego i domagam się jej to jest złość feustracja i poczucie niezrozumienia, osamotnienia. ❤❤😊
idealnego myślę przykładu doświadczyłam, gdy urodziłam swoją córeczkę- to się tak lekko mówi "trochę niewyspanie"- drodzy to jest taki poziom braku przytomności w pewnych momentach że nie wiesz która jest godzina jaki dzień i jak masz na imie. ALE - wierzę że to również jest chwała Panu, bo jako matka zapieram się siebie- całą sobą zaspokajam potrzeby noworodka, nie dbam w ogóle o swoje potrzeby bo nie mam jak i kiedy- ale skolei kto dbał o to żebym nie padła z głodu zawsze miała co pić pod ręką żebym mogła całą siebie w maleństwo wlewać? ano właśnie Ukochany. ja dbałam o potrzeby dzieciątka, on dbał o potrzeby moje- dzięki temu gdy ja miałam troche więcej sił to mogłam umożliwić jemu odpoczynek- tylko dzięki wzajemnym dbaniu o siebie- nie o siebie samych tylko własnie o siebie nazwajem- przetrwaliśmy. I to jest naprawde chwalebny układ
❤❤❤ Haniu, masz taką śliczną twarz, całe nogi, ręce, kręgosłup - realizacją właściwie rozumianej miłości własnej i służby innym jest też zapinanie pasów w samochodzie. Jako kierowca czuję się w obowiązku, żeby o tym napisać - zresztą nie jako pierwsza osoba w ogóle. Poza tym bez zastrzeżeń - super ogląda się ludzi, którzy tak szczerze starają się iść za Bogiem. Życzę Wam z serca dalszego postępu w wierze, w miłości i mądrości Bożej! 😊 Pozdrawiam ciepło! Aga
Kochanie siebie nie w sensie egoistycznym i szukaniu swego, nie o taka milosc chodzi. Zreszta jak mozna kochac blizniego siebie majac w nienawisci? Kochaj blizniego swego jak siebie samego. Czlowiek egoistyczny i dogadzajacy sobie wcale siebie nie kocha i nie dba o dobrostan swojego ducha. Tak to widze.
Zgadza się, najpierw należy pokochać siebie samego , aby być " pełnym Milosci" , ażeby móc tą Miłością obdarzać innych , I aby móc Nią " promieniować " 😇💓
Popieram niektóre komentarze nieprzychylne. Łatwo jest mówić komuś kto jest jakoś dobrze „z domu wychowany” i ma małżonka „na swoim poziomie”. Sytuacja z mojego domu: nie szukanie swego, codzienna modlitwa Słowem Bozym i po 1,5 roku ostre załamanie nerwowe. A czemu? Bo wlasnie to „nie szukanie swego” było źle rozumiane, nie można dawać przekraczać własnych granic aż w tak drastyczny sposób, bo kończy się to po prostu stanami depresyjnymi. Psychika się w końcu zbuntuje. Nie można tego negować, bo można zrobić komuś wielką krzywdę. Wiele osób nie pójdzie się leczyć do psychologa lub psychiatry, bo „Bóg sam wystarczy”.
Tylko to jest przy założeniu że dwie osoby są normalne, a co w sytuacji gdy jedna osoba jest narcyzem i wampirem energetycznym? Wtedy druga osoba staje się służącą i do niczego dobrego to nie prowadzi
Bardzo madre pod warunkiem ze oboje tak dbaja o siebie ale w sytuacji kiedy jedno z nich to kompletny egoista -egocentryk to wtedy jest to co proponujecie jest niwykonalne .Sa takie zwiazki ze jedno bezwzglednie wykorzystuje teog drugiego calymi latami
Jezusa na krzyż popchnęła jego własna miłość do człowieka. Jezus jest Miłością i żeby móc się spełnić do końca w swym Jestestwie jako Miłości właśnie , poszedł na krzyż...pozwalając się ukrzyżować swej własnej oblubienicy jak to ująłeś...Jezus pokazał,że spełnić się do końca możemy jedynie poprzez całkowite poświęcenie, uniżenie siebie, oddanie...Jesteśmy ludźmi misji, mamy tutaj tylko jedno życiowe zadanie do odrobienia , by nauczyć się miłości, nauczyć się kochać bo po drugiej stronie jest tylko Miłość.:)
*Jezusa na krzyż popchnęła jego własna miłość do człowieka.* To jest kłamstwo co napisałaś. Powtarzane zresztą od innych kłamców. Właśnie dlatego na tej planecie robią z wami to co robią i za chwilę będzie III wojna światowa, bo nic kompletnie nie rozumiecie co się wkoło was dzieje.
Dziękuję Wam za tę (bardzo potrzebną) perspektywę. Poproszę o więcej. Zgadzam się z Wami, że ostatnio modne stało się "self love". Brakuje, nawet w kręgu osób wierzących, brania przykładu z Chrystusa i skupienia na Ewangelii... Poproszę o więcej takich treści... 😊
Serio myślicie, że ktoś widząc swojego małżonka potrzebującego wsparcia mówi sobie: nie, jeszcze dzisiaj nie kocham siebie wystarczająco, więc nie mogę kochać swojego małżonka, niech sam sobie radzi. ?
tez chyba nie do konca chodzi o kochanie siebie w taki sposób cielesny, tylko po to zeby akceptowac siebie, ja np mialem z tym problem i cięzko mi było w pełni pokochać kogos, samemi nie mozemy sie pokochac mozemy jedynie dostac milosc od Pana która nas otoczy
Dziękuję Wam za wszystko co głosicie, a za ten odcinek w sposób szczególny. Całkowicie zgadzam się z Wami. Mało dziś w Kosciele ludzi, którzy głoszą zdrową naukę. Niech Was Pan błogosławi! P.S. Wybieram się na rekolekcje prowadzone przez dominikanina. Możesz zdradzić którego dominikanina unikać? Bo szkoda mi czasu.
Miłość do siebie i miłość własna, o której wy mówicie to zupełnie dwie różne sprawy. Człowiek, który uważa, że jest do niczego i wiecznie wątpi w siebie nie zbuduje dobrego związku, bo właśnie zamiast dbać o drugą osobę będzie chronił swoje ego i ciągle tę drugą osobę atakował i od niej wymagał. Ewentualnie będzie osobą uparcie trwającą przy swoim oprawcy. Chrystus kochał siebie, był uporządkowany wewnętrznie. Ludzka nienawiść nie niszczyła Jego "delikatnego ego", bo kiedy ktoś sam ze sobą jest w zgodzie, to nic zewnętrznego nie może tego spokoju zburzyć. Dlatego wydaje mi się, że strasznie mieszacie pojęcia. Osoby zakompleksione, nielubiące siebie nigdy nie tworzą udanych związków. Co najwyżej trwałe, ale zazwyczaj i to nawet nie. No i to "dbam o siebie tylko po to, żeby służyć innym". No nie wiem, osoby, które się tak wiecznie poświęcają i żyją tylko dla innych, najczęściej kończą z frustracją i poczuciem zmarnowanego życia. To brzmi, jak obraz typowej matki Polki, która się "poświęca" dla innych, a potem jest wkurzona. Jakoś mało chrześcijańskie mi się to wydaje.
z Tym kochaniem siebie to jest zgrzyt, bo wyrwane z kontekstu szkodzi młodym, a przeciez w Mt22, 39 jest to dopełnienie miłości do drugiego, ze ja będe w tej miłości szanował i siebie samego❤❤ Mikołaj dzis młodzi ludzie są przez uzależnienia i traumy bardzo niegotowi do małżeństwa, potrzeba najpierw uporządkować w Bogu siebie najlepiej we wspólnocie sióstr braci i sióstr w relacjach bezcielesnych🎉Przygotować serce do przyjęcia 2 osoby by nie minąć sie z powołaniem, by wytrwać do końca życia❤ Dlatego miłość wlasna zdrowa i poukładana w Jezusie promienieje na Relacje z ludzmi i z tą Jedną osobą🎉❤😊 Dzieki za Słowo, Blogoslawie Wam w childrenach🎉❤
My też wiarę budowaliśmy w nurcie katolickiej odnowy i po 30 lat, przeżywszy wiele krzyży potwierdzamy to co mówicie. Małżeństwo jest piękne, a trud z Bogiem owocuje radością . Nigdy tego nie żałuję. Dziękuję za Wasze świadectwo i pozdrawiam.
To też ostrzenie piły to w takim ogólnym rozumieniu miłość własna i zadbanie o siebie.To dokładnie mają na myśli osoby, które kochają siebie.I oto tylko chodzi,nie ojakis skrajny egoizm...
U mnie też od ślubu coraz lepiej ❤ Pan działa i niech nas, was i słuchających prowadzi. Pozdrawiam rok po ślubie 💙 Super tłumaczycie swoje podejście, bardzo zrozumiale. Mam wrażenie, że wiele osób, które nawet podchodzą do tego przykazania miłości bliźniego w sposób mainstreamowy, te osoby często tak naprawdę są tak prowadzone przez Boga, że i tak zachowują się tak samo tak jak wy. To trochę tak Mikołaju jak twój przyjaciel mówił w ostatnim filmie o podejściu protestantów do nieutracalnosci zbawienia. Wiele różnych nomenklatur, wiele różnych podejść a owoc ten sam ❤ Niech Duch Święty odbiera w tym swoją chwałę
Jesteście bardzo cudowni i dobrze się na Was patrzy. Niestety takie postawy wymagają dojrzałości i odwagi, by o siebie się już nie troszczyć a oddać się Panu i ukochanej osobie. Jednak na pewno wymaga to odważnej miłości, wielu z nas ma doświadczenie rezygnacji z siebie, oddania się drugiemu a potem zostajemy odrzuceni lub mimo naszego zaangażowania, niedocenieni, to pozostawia ślady i rany. Jest też wątek pasji i talentów, które pochłaniają część życia, rezygnacja w imię miłości nie jest dobra i rozwijająca dla jednej ze stron, bo może wręcz odebrać pełnię miłości takiemu sercu.. i jak to pogodzić? Pewnie kluczem jest dobrze się dobrać i kroczyć tą samą ścieżką. Widać, że Wam się udało. Życzę powodzenia, wspierajcie i dajcie światło ludziom, którzy nie stracili jeszcze nadziei!
Fantastycznie! Bardzo dobre treści - zgodnie z Bogiem a nie "aggiornamento" :D PS: z niecierpliwością czekam na odpowiedź do ks. Bańki - na ten moment to chyba on mnie przekonuje 😁
Jeśli założymy, że oboje małżonkowie nie mają większych problemów ze zdrowiem lub nałogu, to tak, zgadzam się. Mówię to z pozycji osoby, która kilkanaście lat spędziła kochając innych bardziej niż siebie i stawiając ich potrzeby nad swoimi, a obecnie mierzę się z kolejnymi wyzwaniami związanymi z nałogiem najbliższej mi osoby. Dalej kocham bardzo i służę, ale kocham siebie i wiem, że nie zawsze mogę liczyć na to, że ta osoba zaspokoi moje elementarne potrzeby.
Miłować bliźniego jak siebie samego, oznacza, by traktować bliźniego jak siebie. Czyli, jeśli ja nie lubię chodzić głodny, to troszczę się o to, by bliźni nie chodził, jeśli ja nie lubię być brudny, to i pilnuje, by bliźni również nie był, jeśli nie podoba mi się że ktoś na mnie wrzeszczy, to i ja nie wrzeszczę na kogoś. I tak można mnożyć przykłady. Tym bardziej, że co do tego jest puenta, nie czyń drugiemu tego co tobie nie miłe. Więc tu nie chodzi o narcyzm siebie, czy wymysły, tylko o prostotę. Jeśli ja miłuje siebie w sposób podstawowy i dbam o siebie, podobnie mam czynić bliźniemu.
No właśnie, coś mi się zawsze nie zgadzało jeśli chodzi o interpretację "kochaj bliźniego jak siebie samego" w kontekście że "siebie najpierw trzeba pokochać". Czy Bóg nie zwracał uwagi tutaj na niezdrowe podejście ludzi do miłości własnej, które tak gorliwie uskuteczniali? Może mówił że tak bardzo jak siebie kochasz - tak właśnie kochaj drugiego! Tę falę miłości do siebie skieruj na drugiego człowieka. Czy ma to sens?
Widzę tylko mały problem z osobami z zaburzeniami narcystycznymi. Jeżeli zainwestujesz miłość w osobę o takich zaburzeniach, to stopą zwrotu może być tylko syndrom sztokholmski .
Piękni jesteście, świetny materiał, bardzo potrzebny , proszę tylko uważajcie z nagrywaniem w samochodzie, właśnie niedawno wróciłem ze szpitala po czołowym zderzeniu z samochodem , jechałem na rowerze, kierowca mnie nie zauważył. Pozdrawiam serdecznie Wasz brat ,,odłączony" 😊
Ten film pięknie pokazuje, że chrześcijaństwo nakłania do przedmiotowego traktowania siebie, odrzucenia ciała, które jest tylko narzędziem, że to czego to ciało potrzebuje jest złe, pogardy siebie. I to Bóg chce żeby człowiek tak siebie postrzegał, jako przedmiot, ku jego chwale. Dobrze, jeśli tak jak autorzy filmu jesteś tego świadomy, gorzej, gdy nie masz wyboru, ani świadomości, a taki styl życia może sprzyjać nadużyciom i przemocy, np. dla osób wychowanych w taki sposób.
Popatrzmy na 6 od strony 9. Z perspektywy 26lat poslugi w roznych warunkach i 20l małżeństwa i 3 dzieci, kochanie 2 ukochanej połówki przechodzi rożne etapy i nie zawsze sprawdza się jeden schemat miłowania przy najlepszych naszych chęciach. Najtrudniejsze sa sprawdziany w ekstremalnych sytuacjach, gdzie dochodzi do weryfikacji schematu. Łamanie siebie jest najtrudniejsze ale zbawcze i rozwija w wyobraźni miłosierdzia❤
Wsród ludzkich mądrości można usłyszeć "Nie ma ideałów". Bzdura! Jest jeden i wystarczy za nim podążać! Po 4 miesiącach małżeństwa potwierdzam, żadnych kłótni, cichych dni czy czegokolwiek innego! Jest co raz lepiej!
To że: " miłość nie szuka swego " , to znaczy że nie jest " egoistyczna" , a to że człowiek kocha ( także) siebie samego , tk wcale nie oznacza że jest on " egoistą " , który nie kocha innych , poza sobą samym...
A co robić z osobami z którymi okresowo mieszkamy ale tak przesiąknęły tą potrzebą kochania siebie że przejawiają zachowania narcystyczne? Słyszałem że narcyza do pewnego stopnia należy ignorować. Inaczej doświadczyłem czegoś takiego że moja pomoc była dla takiej osoby pożywką do dalszego samozadowolenia, lenistwa i pychy a ja nie chce by przezmnie ta osoba rozwijała takie cechy. Jednak z ignorowaniem mam obawę że mnie popsuje na miłość do drugiej osoby.
Dziękuję! Potrzebowałem dzisiaj tego, bo jestem na granicy, gdy patrzę na dzisiejszy Kościół. Ten zakonnik dawno Słowa w rękach nie miał. Czasy ostateczne: ci, którzy mają głosić Słowo głoszą siebie, Słowo głoszą ci, którzy tego nie przyrzekali.
BARDZO WAŻNE SŁOWA w około 30 minuty filmu i dalej !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗pierwsze 30 minut to tak naprawdę rozgrzewka do tego NAJWAŻNIEJSZEGO ❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗CHWAŁA PANU BOGU że to wybrzmiało tak pięknie ❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗
Mikołaj, to jak rozumiesz przykazanie "Miłuj bliźniego jak siebie samego"? Bo Jezus istotnie dał nowe przykazanie, ale Paweł w liście do Rzymian 13 i do Galatów 5 mówi dalej o tym "starym" przykazaniu. Jestem bardzo ciekaw, jak to widzisz w świetle miłości własnej o której mówisz. Bo powiedziałeś "... miłość własna to jest dla Ciebie wzór. Jezus zakłada, że ty już doskonale siebie kochasz", a z drugiej strony odbieram przekaz (może błędnie) że mamy siebie nie kochać... Bez krzty złych intencji i z pełną pokorą będę wdzięczny za odpowiedź:)
Nie mamy po prostu do tej doskonałej miłości własnej dodawać jeszcze więcej. Jezus nigdy nie mówi "kochaj siebie", ale "kochaj Boga" i "kochaj bliźniego". Skupianie się na sobie samym jest Biblii całkowicie obce. Gdy Mojżesz narzeka na swoje słabe zdolności, Bóg mówi mu: "JA będę z tobą". Bóg zawsze zwraca uwagę człowieka ku sobie. Pozdrawiam! :)
Dalej mam zgrzyt, bo Jezus faktycznie nie mówi "kochaj siebie", ale "kochaj bliźniego JAK SIEBIE". Paweł to powtarza w ww. fragmentach. Moim zdaniem trzeba kochać siebie na tyle, żeby nie dać się wykorzystać, zmanipulować, być zadbanym itp.
Może chodzi o to , że jak drugiego siebie, na równi ze sobą, ni mniej ni więcej...na odróżnienie od miłości Boga, którego masz kochać najpierw i całymi swoimi władzami, które posiadasz :)...Jeżeli stawisz Boga na pierwszym miejscu to automatycznie wiesz ,że jesteś kochany, ale ta Jego miłość ogołaca Cię przecież ze złudzeń na swój temat, przez co kształtuje i kierunkuje w dobrą stronę, którą jest Chrystus...by pozwolić Mu odnawiać Swój własny obraz w Tobie...a Twój bliźni jest Tobie równy...a gdyby w ogóle patrzeć na drugą osobę jak na drugiego siebie :) to przecież chciałbyś dla tego kogoś (siebie samego:)) jak najlepiej...bo teraz nie ma rozróżnienia pomiędzy Tobą a tym drugim...jesteśmy Jednością w Chrystusie. @@kac0125
Osobiście odczuwam, że Jezus tym przykazaniem uzupełnia radę: „co chciecie, żeby wam czyniono, tak czyńcie i wy”. Jeśli takie mamy nastawienie, szybko przychodzi refleksja np. w chwili, gdy mam komuś ostro odpowiedzieć (czy chciałabym, by w ten sposób ktoś się do mnie odzywał?) lub w czyjejś w trudnej sytuacji (co pragnęłabym, by mi ktoś w takiej trudnej chwili uczynił). Miłość wyraża się czynem.
Myślę, że takie poczucie niektórych, że kochanie siebie miałoby być czymś złym wynika z niewłaściwego rozumienia czym miłość jest i czym miłość do siebie jest. Prawdziwa miłość jest czysta i swego nie szuka, dlatego, gdy kochamy siebie, to także nie szukamy swego. Ponad to, mam głębokie przeświadczenie, że kochanie siebie jest oddawaniem chwały Bogu, bo jesteśmy de facto Jego własnością i Dziełem, jak każdy inny. Więc ta właściwie rozumiana miłość wyklucza egoizm, a oznacza tak naprawdę szacunek i godność, można przy tym zapierać się siebie, a nawet trzeba i miłość tego nie wyklucza, a wręcz umożliwa zrobić to w sposób czysty i pokorny. Czyż miłość nie od Bogq pochodzi?
AD rekolekcji- uważam że własnie Ty Mikołaju masz wszystko co potrzebne aby zwrócić temu Kaznodziei-Dominikaninowi że szerzy herezje (po waszej relacji widzę mocny wpływ ideologii NewAge. niestety diabeł potrafi omamić udając że da się to połączyć z chrześcijaństwem i niektórzy dali się nabrać) AD małżeństwa - macie dużo szcześcia że oboje jesteście wierzący, macie dużo szczęscia że jesteście na podobnym poziomie intelektualnym. To nie prawda że mając małżonka niewierzącego jest taka samo-nie jest, bo ma inny priorytet życiowy czyt. miłość własną i wcale nie będzie czerpał inspiracji ze słów Boga. Jeśli zaś nie jesteście na tym samym poziomie intelektualnym to nie ma co się oszukiwać pewnych potrzeb nie ma np rozwoju, pogłębionych rozmów, refleksji. Posłuszeństwo takiemu mężowi nie ma w tym przypadku szans bo cała rodzina musiałaby zaprzestać wszelkich przejawów swojej wiary. Naprawdę wierzę że Was wiele złych doświadczeń małżeńskich ominie dzięki Bogu i waszemu podejsciu ale generalizowanie w tym temecie jest błędem. Wymieniłam tylko moje problemy a co para to inne zmagania. Mówcie o swoich doświadczeniach-super życzymy Wam jak najlepiej z całego serca ale zalecam więcej pokory jednak...A i jeszcze dodam że to prawdziwa łaska że jesteście oboje charyzmatykami. Oj potafi iskrzyć gdy wizja charyzmatyka zderza się z tradycyjnym podejsciem. Można być posądzonym np o służenie diabłu i takie tam, sami wiecie :) Z całego serca błogosławię!
Cześć Mikołaj! Czy jesteś już tradycjonalistą? Moje pytanie nie jest sarkastyczne, po prostu ostatnio w Katechiźme Kościoła Katolickiego znalazłem KKK 2264, który mówi, że "Miłość samego siebie pozostaje podstawową zasadą moralności." W pełni podzielam tój pogląd, że powinniśmy INNYCH kochać tak jak CHRYSTUS NAS UMIŁOWAŁ, ale jakim cudem, Kościół prowadzony przez Ducha Świętego pozwolił na takie zdanie?! Ja tego autentycznie nie pojmuję. Jak Ty to odbierasz? Jestem literalnie ciekaw.
Mi się wydaje, że (tak odnośnie kochania siebie) jest ogólnie pomieszanie z poplątaniem. Mam wrażenie, że ów dominikanin i jemu podobne osoby, mówiąc o kochaniu siebie, mają coś innego na myśli niż Ty. Ja to widzę tak. Wydaje mi się, że możesz tego nie rozumieć z jednego prostego powodu. Wyszedłeś z kochającej się, zdrowej rodziny. Wiele osób natomiast wychowało się w innych warunkach. I takie osoby mają ogromne deficyty i na przykład uważają siebie za nic niewarte, za beznadziejne, za zero, za śmieci, za ludzi gorszej kategorii itd. itp. To nie jest kwestia rozumu tylko chorych emocji, psychiki, odczuwania wartości. I kochać siebie oznacza jak dla mnie (i może to być naprawdę heroiczny wyczyn oraz długi proces) wyzbyć się takiego negatywnego postrzegania siebie, uznać swoją wartość jako człowieka, zobaczyć siebie jak najbardziej w taki sposób, jak widzi nas Bóg. I myślę, że o to chodzi w mówieniu "pokochaj siebie". Pytanie jest takie: Czy bez tego jesteśmy w stanie prawdziwie pokochać drugą osobę? Nie znam odpowiedzi, ale takie są moje przemyślenia.
Jeśli ktoś sam ze sobą czuje się tragicznie, to czy da radę wykrzesać z siebie miłość do drugiego człowieka? Być może. Nie rozstrzygam tego. Tylko się zastanawiam.
Mam nadzieję, że Mikołaj dostrzeże tę subtelną różnicę.. bo jak na razie wylewa dziecko z kąpielą
Dokładnie. Powiem szczerze, bardzo lubię Mikołaja i jego kanał, ale niestety czasem zdarza mu się wypowiadać w taki sposób, jakby udzielał złotych rad ludziom, którzy mieli bez porównania trudniejsze warunki, niż on i bywa to irytujące.
Dokładnie!
Dokładnie. Zgadzam się. Nie należy mylić kochania siebie z egoizmem, szukaniem swego. Nadmierne zaspakajanie potrzeb wynika z traum, to próba zapełniania pustki w sobie.
100% się zgadzam z tym, że trzeba dawać jak najwięcej z siebie i być czujnym na potrzeby naszej żony/męża, jednak trochę inaczej rozumiem słowa tego rekolekcjonisty o miłości własnej. Z mojego jeszcze dość krótkiego doświadczenia bycia żoną widzę, że w momentach, kiedy najbardziej szwankowała moja miłość własna, kiedy miałam niskie poczucie własnej wartości lub myślałam, źle o siebie, to tym trudniej było mi być dobrą towarzyszka i wsparciem dla męża. Myślę, że miłość własna to nie stawianie siebie na piedestale i dbanie przede wszystkim o swoje potrzeby, ale takie zdrowe poczucie własnej wartości, lubienie siebie, dbanie o siebie i o swoje piękno wewnętrzne i zewnętrzne, aby później tym pięknem dzielić się z drugą połówką. Człowiek, który nie kocha siebie i jest nieszczęśliwy sam ze sobą, nie będzie kochał w pełni bezinteresownie:) i ja tak rozumiem miłość własną w kontekście małżeństwa. Innymi słowy najważniejsza jest równowaga:)
Wydaję mi się, że poprzez "kochać siebie" należy rozumieć, że zasługujemy na to, by być szanowanymi i kochanymi. Jeżeli będziemy żyć w pogardzie do samych siebie, nienawidzić siebie i uwłaczać sobie, to nie zdołamy nikogo obdarzyć miłością i szacunkiem. Jak to mówią "z pustego i Salomon nie naleje". Tak jak żadna miłość tak i nawet ta własna nie może być egoistyczna, dlatego jeżeli ktoś stawia jedynie na potrzeby własne, za nic mając cudze, to wiadomo, że taka miłość własna doprowadzi do regresu w małżeństwie, ale wątpię też, by o coś takiego chodziło duchownemu. :) Stawiam raczej na to, że chciał uświadomić ludziom bardzo zaniedbaną w Kościele Katolickim myśl o tym, żeby zadbać też o siebie, o własne zdrowie fizyczne, psychiczne i duchowe. Bo jeżeli będziemy zdrowi we wszystkich tych aspektach, będziemy w stanie zadbać o naszą drugą połówkę. :) Z Panem Bogiem!
Nie mam możliwość wysłuchania rekolekcji tego księdza, a słuchając Was kochani nie do końca się zgadzam.Uważam że jak siebie nie będę potrafiła kochać to innych tym bardziej. Dopiero jak "przeglądam się w oczach Boga" w modlitwie, mogę ukochać siebie i otwieram serce na mojego męża i moje dzieci.
No to Paweł apostoł w takim razie nienawidził siebie, bo trzymał ciało w ryzach, by nie rządziło w pożądliwościach.. Miłować siebie, nie oznacza dawać prawo ciału do spełnienia jego pożądliwości. Albo chłodzenie w nurcie wymysłów świata. Miłować siebie, to podstawowa troska o ciało. Czyli zjedzenie, napicie się, i to też w skromnych ilościach na co dzień, sen, ubranie, i to też nie jakieś przesadne, drogie, markowe, ponad wartość, po to tylko aby dostosować się do bogaczy tego świata, po prostu normalne, dach nad głową, kąpiel, aby ciało nie śmierdziało. Praca własnymi rękami, aby jeść swój własny chleb. To jest miłowanie siebie. Zapewnienie sobie podstawowych rzeczy życia.
Wszystko inne to wymysły, i pokazanie innym, że nie znam Boga jak należy. Za to znam świat i pragnę iść jego pożądliwością i wartościami. Wy to co nazywacie miłością siebie, Bóg nazywa pychą życia.
@@JezusPanemkompletnie nie rozumiesz co kobieta napisala. Czlowiek egoistyczny wcale nie kocha siebie! Dogadza jedynie ciału. To milosc? Przyglądanie się w oczach Boga piękne. Chyba zapomnieliśmy jak brzmi przykazanie miłości do blizniego. Kochaj blizniego jak SIEBIE SAMEGO. No jak to tak? To jest tak proste.
2 lata temu pisałem, że 16letni ja dziękuję za dobre treści - dziś mogę powiedzieć, że 18 letni ja dziękuję za przesłanie;))
dobry wieczór - trzeba mówić ludziom - co myślimy słuchając ich - to ważne - pozdrawiam Was - chwała PANU
Kochani po pierwsze uwielbiam wasze małzenskie podsumowania co pare lat w ruchomym studio😀 A po drugie, akurat dzis nad tym rozmyslałam co z ta miłoscia do siebie samego, popularne: "LOVE YOURSELF". Dzieki wielkie za wasze refleksje na ten temat bo faktycznie w Kosciele czesto słysze, ze mamy kochac siebie bo tylko wtedy bedziemy zdolni kochac innych. Dobrze, ze jestescie! CHWAŁA PANU🕊
Chwała Panu 💞 za Wasze błogosławione życie z Nim zgodnie z Jego Słowem. Alleluja ❣️
Rewelacja treści. Nie szukać swego to podstawa miłości, wielkie dzięki 🌹
"Nie szuka swego" nie do końca to oznacza, o czym mówisz. Wystawiacie się za to unosząc się pychą (a my to robimy inaczej niż inni) na poklask - brawo!
A co to w takim razie znaczy?
Co za dzień! Najpierw wpada film Hani, gdzie jesteście oboje, a teraz to samo u Ciebie Mikołaj 😃
Niech Pan będzie uwielbiony za Wasze wspólne świadectwo, za pracę dla królestwa Bożego
i niech dobry Bóg Wam błogosławi! ❤️🕊️✝️😄
Chwała Panu! Dziękuję bardzo za dobre słowa! :D
Hania ma kanał?! Poproszę o namiary😅❤
@@andrejewna_6990 youtube.com/@PoznajmyPana?si=5cED7AwNwhWjaSyY
💞💜💞💜💞💜
Niech Pan Bóg prowadzi Was przez kolejne piękne lata Waszego małżeństwa 🕊️
Słodziaki !!!!!
Dziękujemy bardzo! :))
Jak zwykle się zgadzam z Tobą, Mikołaju, i ogólnie uważam, że przesłanie tego filmu jest świetne, mega mega, tak wydaje mi się, że trochę nie rozumiesz, co ludzie mogą mieć na myśli przez miłość do siebie. Myślę, że nie chodzi o to, by dbać przede wszystkim o siebie i zaspokajać swoje potrzeby, ale bardziej o to, by siebie akceptować, widzieć swoją wartość tak, jak Bóg ją widzi. Są osoby, które sobą gardzą, nie widzą żadnej wartości w sobie. Rzeczywiście mamy się siebie wyrzekać, brać krzyż, ale to nie znaczy, że mamy sobą, jako dzieckiem Bożym, pogardzać. Często właśnie używa się jakiegoś pojęcia, które każdy rozumie inaczej i z tego wynikają nieporozumienia, ale warto spróbować zrozumieć, o co chodzi drugiej osobie. Ale to chyba tylko kwestia pojęć w sumie i tak poza tym, to właściwie że wszystkim się zgadzam i jesteście wzorem:P
Zgadzam się. Trzeba kochać siebie, co nie znaczy myśleć tylko o sobie.
chwała Panu, za to! do dziś miałam silne przekonanie, że 'jeśli nie kochasz siebie - nie pokochasz prawdziwie nikogo innego'. najważniejsze jest podążanie i kochanie Jego, amen!
Masz piękną żonę Mikołaju, w szerokim tego słowa znaczeniu. Pozdrawiam Was 💌
Pokochać siebie to znaczy ujrzeć swoje słabości i dopuścić myśl, że nie jestem idealny i nie muszę być, bo moc Boga w słabości się doskonali. Jednocześnie możliwe jest wtedy skierowanie woli, żeby pozwolić Bogu działać w tej sferze. Kochać siebie to widzieć też swoje talenty jakie dostaliśmy, docenić je i wykorzystywać służąc (wiem, że nie lubiane słowo) innym. Nie być służącym, ale służyć czyli pomagać. Z miłości i troski do drugiego człowieka i Boga tym samym. I w służeniu dzięki miłości do siebie pojawia się mądrość czyli żeby nie popaść w pychę i mierzyć siły na zamiary ale też nie dać się wykorzystać. To wszystko bardzo się łączy. Ja zaczynam powoli kochać siebie. Widzę wady i zalety. I paradoksalnie gdy skierowałam wektor na siebie, na pracę nad prawdziwą wizją siebie, nie pozytywną ale też nie niegatywną pełną strachu, to jestem pełna wyrozumiałości i miłości też dla innych. Traktuj innych jak siebie. Jeśli siebie nie kocham i źle postrzegam, karcę, nienawidzę, wymagam perfekcji to i tak samo innych... przez pryzmat siebie. Więc to nie chodzi o dogadzanie sobie materialnie czy życie w ciągłej przyjemności. Tylko pogodzenie się że mam i wady i zalety. I każdy ma. Każdy jest mieszaniną światła i cienia
Jesteście super! Bożego błogosławieństwa na dalsze lata ❤️
Bóg zapłać za wasze świadectwo
I po 23 latach małżeństwa potwierdzam i zgadzam się z wami.
Hania jest tak ładna że nawet jak mówił Mikołaj to patrzyłam na nią 😂❤
Oboje są piękni Panem:)
@@zedhaerka to prawda :)
Piękni blisko BOGA niech PAN was Błogosławi
Super filmik😊Dużo Błogosławieństwa Bożego z okazji Rocznicy ślubu❤❤
Widzę Was w Tradycji, gdyż widać coraz więcej nowości, których jako prawdziwi Katolicy, nie zniesiecie❤
Wiele można się od Was nauczyć. Dziękujemy, że dzielicie się swoim doświadczeniem. My też w naszym małżeństwie widzimy jak wiele złych sytuacji bierze się z przekładania własnego dobra ponad dobro małżonka. Pozdrawiamy! 🙂
Wspaniale mówicie... ❤❤widać między Wami głębokie uczucie i to, że wiecie o czym mówicie. Z Panem Bogiem Kochani!
Dziękuje, że jesteście wspaniała, prawdziwą oraz bożym małżeństwem ❤. Warto brac z was autorytet❤
"Nikt nigdy nie mial w nienawisci swojego ciała"🤔?
Co w takim razie z całą masą osób stosujących autoagresje?
Ludziektirzy w dzieciństwie doswiadczyli przemocy od najblizszych NiE KoCHAJĄ siebie i często stosują samouszkodzenia bo nie potrafią inaczej rozładować napiecia zwiazanego z poczuciem winy.
Bardzo ważne jest to, co napisałaś... Myślę, że Mikołaj nie bierze tego pod uwagę 😢
Zgadzam się. Myślę, że Mikołaj pochodzi z domu pełnego miłości i nawet nie wyobraża sobie, że można siebie nienawidzić i z tej nienawiści robić sobie krzywdę. Jest wiele osób, które nienawidzą swojego ciała ( samookaleczenia, anoreksja, katowanie siebie dietami itd).
Dziękuję za Wasze słowa. Piękne to wszystko i trudne jednocześnie 🙏
Uszanowanie. Pozdrawiam cieplutko. Prośba o modlitwę, bo coś się przeziębiłem. Odwzajemnię się tym samym. Chwała Panu, wszystkiego dobrego :D
Kochani, życzę Wam miłości i błogosławieństwa Bożego ❤️, miło na was patrzeć i słuchać was. Jak to dobrze, że są ludzie młodzi i mądrzy Bożą miłościa. Serce się raduje a Hania rozkwita jak najpiękniejszy kwiat przy takim wspaniałym i dobrym mężu jak Ty Mikołaj 🤗 p.Lucyna
Coraz więcej ostatnio narzeka się na ambonę i to co z niej słyszymy, a ja wlasnie z ambony usłyszałem, że przecież całe przykazanie miłości (zresztą jak całe Pismo Święte) powinno się i trzeba rozpatrywać w Chrystusie i przez Chrystusa. Wówczas nie będzie problemu także z miłością własną. Kocham siebie i to mi nie przeszkadza JESZCZE BARDZIEJ kochać swojej żony, dzieci i ogolnie bliźnich. Co wiecej jeślibym nie kochal siebie, nie akceptował, nie dbał o siebie, to byłoby mi o wiele trudniej jeszcze bardziej kochac bliźniego swego. To Jezus Chrystus ustawia odpowiednie proporcje MIŁOŚCI Pozdrawiam Was serdecznie ❤
Lepiej bym tego nie ujęła ❤
Niech Ci Bóg obficie błogosławi
Nie wiem, co mówił Dominikanin o którym mówicie, musiałbym być na miejscu żeby się do tego odnieść. Nie do końca się z Wami zgadzam. Potrzeby wszystkich ludzi są równej wagi - moje nie są mniej ważne od innych, ale dojrzałość polega na odłożeniu na chwilę swoich potrzeb (jeśli np. moje dziecko jest w potrzebie). Nie można jednak rezygnować ze swoich potrzeb i je tłumić, bo nagromadzone mogą wrócić w postaci frustracji. Piszę to jako mąż i ojciec:).
A kto mówi o rezygnowaniu ze swoich potrzeb?Nie było tutaj, nawet takiej sugestii.
Jesteście wzorem do naśladowania. Niestety tak mało jest takich pieknych relacji.Cudownie mieć taką pewność, że żadna inna kobieta i żaden inny meżczyzna nie ma wstepu do waszego zwiazku.
Słuchajcie, dziękuję za to co powiedzieliście. Ja z Żoną jesteśmy już po ósmej rocznicy. Pozdrowienia z Chwaszczyna
Mi się wydaje, że mówienie Panu Mikołajowi, że może coś źle zrozumiał w kontekście „miłości do samego siebie” będzie go tylko utwierdzało w przekonaniu, że inni nie rozumieją jego interpretacji a już nie raz pokazał (choćby na początku tego filmiku) że ma najlepszy sposób na postrzeganie kwestii małżeńskich czy innych kwestii dotyczących ludzkiego funkcjonowania, który interpretuje w oparciu o Słowo. Ja mam zawsze do tego dystans, bo to co działa u innych nie zawsze musi działać generalnie i nie mają oni żadnej złotej recepty na życie- sami to mówią, Jezus ma. Oni tylko po ludzku czysto próbują to interpretować i są przekonani o pełnej poprawności swoich interpretacji. Dla mnie spoko, choć ja takie rozkminy w aucie toczę z mężem także ale nie zadręczam nimi innych w poczuciu „o, teraz wszyscy niech usłyszą jak bardzo mamy rację”. Dla mnie już jest malostkowe, ze jeden katolik wytyka drugiemu „ten zakonnik skandalicznie to powiedział” gdzie tu miłość do bliźniego?
Fajnie Was się słucha . Ja jestem 10 lat po ślubie:)i najlepiej u mnie się sprawdza służenie bezinteresownie na wzór Chrystusa sługi. Gdy nie spodziewam się nic mąż widzi mój trud i też pomaga itp. dzisiejszy świat wszystko odwrócił i trzeba uważać bardzo bo owoce złe widac
Jestem 18 lat w małżeństwie i ilekroć wiecej daje z milosci i jestem dla tym bardziej dostaję czułość, miłość.. gdy szukam swego i domagam się jej to jest złość feustracja i poczucie niezrozumienia, osamotnienia. ❤❤😊
dziękuję bardzo za rolkę, bardzo piękne i wrażliwe myśli ...
taka radons wyjść z siebie, stracić życie żeby uzyskać...
Jesteście dla mnie wzorem małżeństwa do naśladowania ❤
Chwała Panu! Niech Ci Bóg błogosławi! :)
Dzieci mają?
idealnego myślę przykładu doświadczyłam, gdy urodziłam swoją córeczkę- to się tak lekko mówi "trochę niewyspanie"- drodzy to jest taki poziom braku przytomności w pewnych momentach że nie wiesz która jest godzina jaki dzień i jak masz na imie. ALE - wierzę że to również jest chwała Panu, bo jako matka zapieram się siebie- całą sobą zaspokajam potrzeby noworodka, nie dbam w ogóle o swoje potrzeby bo nie mam jak i kiedy- ale skolei kto dbał o to żebym nie padła z głodu zawsze miała co pić pod ręką żebym mogła całą siebie w maleństwo wlewać? ano właśnie Ukochany. ja dbałam o potrzeby dzieciątka, on dbał o potrzeby moje- dzięki temu gdy ja miałam troche więcej sił to mogłam umożliwić jemu odpoczynek- tylko dzięki wzajemnym dbaniu o siebie- nie o siebie samych tylko własnie o siebie nazwajem- przetrwaliśmy. I to jest naprawde chwalebny układ
❤❤❤ Haniu, masz taką śliczną twarz, całe nogi, ręce, kręgosłup - realizacją właściwie rozumianej miłości własnej i służby innym jest też zapinanie pasów w samochodzie. Jako kierowca czuję się w obowiązku, żeby o tym napisać - zresztą nie jako pierwsza osoba w ogóle. Poza tym bez zastrzeżeń - super ogląda się ludzi, którzy tak szczerze starają się iść za Bogiem. Życzę Wam z serca dalszego postępu w wierze, w miłości i mądrości Bożej! 😊 Pozdrawiam ciepło! Aga
Przecież Hania ma zapięte pasy
Zapięte są, ale źle dopasowane. Warto obejrzeć crash testy
Kochanie siebie nie w sensie egoistycznym i szukaniu swego, nie o taka milosc chodzi. Zreszta jak mozna kochac blizniego siebie majac w nienawisci? Kochaj blizniego swego jak siebie samego. Czlowiek egoistyczny i dogadzajacy sobie wcale siebie nie kocha i nie dba o dobrostan swojego ducha. Tak to widze.
Zgadza się, najpierw należy pokochać siebie samego , aby być " pełnym Milosci" , ażeby móc tą Miłością obdarzać innych , I aby móc Nią " promieniować " 😇💓
Popieram niektóre komentarze nieprzychylne. Łatwo jest mówić komuś kto jest jakoś dobrze „z domu wychowany” i ma małżonka „na swoim poziomie”. Sytuacja z mojego domu: nie szukanie swego, codzienna modlitwa Słowem Bozym i po 1,5 roku ostre załamanie nerwowe. A czemu? Bo wlasnie to „nie szukanie swego” było źle rozumiane, nie można dawać przekraczać własnych granic aż w tak drastyczny sposób, bo kończy się to po prostu stanami depresyjnymi. Psychika się w końcu zbuntuje. Nie można tego negować, bo można zrobić komuś wielką krzywdę. Wiele osób nie pójdzie się leczyć do psychologa lub psychiatry, bo „Bóg sam wystarczy”.
(Kochani po prostu! ❤❤❤❤)
"Być zawsze zjednoczonym z Jezusem Chrystusem - Oto mój plan na życie" _Bł.Carlo Acutis_
Tutaj zastosowane w praktyce 😊
Tylko to jest przy założeniu że dwie osoby są normalne, a co w sytuacji gdy jedna osoba jest narcyzem i wampirem energetycznym? Wtedy druga osoba staje się służącą i do niczego dobrego to nie prowadzi
Bardzo madre pod warunkiem ze oboje tak dbaja o siebie ale w sytuacji kiedy jedno z nich to kompletny egoista -egocentryk to wtedy jest to co proponujecie jest niwykonalne .Sa takie zwiazki ze jedno bezwzglednie wykorzystuje teog drugiego calymi latami
No właśnie.. miłość musi być MĄDRA
Jezusa na krzyż popchnęła jego własna miłość do człowieka. Jezus jest Miłością i żeby móc się spełnić do końca w swym Jestestwie jako Miłości właśnie , poszedł na krzyż...pozwalając się ukrzyżować swej własnej oblubienicy jak to ująłeś...Jezus pokazał,że spełnić się do końca możemy jedynie poprzez całkowite poświęcenie, uniżenie siebie, oddanie...Jesteśmy ludźmi misji, mamy tutaj tylko jedno życiowe zadanie do odrobienia , by nauczyć się miłości, nauczyć się kochać bo po drugiej stronie jest tylko Miłość.:)
*Jezusa na krzyż popchnęła jego własna miłość do człowieka.*
To jest kłamstwo co napisałaś. Powtarzane zresztą od innych kłamców.
Właśnie dlatego na tej planecie robią z wami to co robią i za chwilę będzie III wojna światowa, bo nic kompletnie nie rozumiecie co się wkoło was dzieje.
Dziękuję Wam za tę (bardzo potrzebną) perspektywę. Poproszę o więcej. Zgadzam się z Wami, że ostatnio modne stało się "self love". Brakuje, nawet w kręgu osób wierzących, brania przykładu z Chrystusa i skupienia na Ewangelii...
Poproszę o więcej takich treści... 😊
Serio myślicie, że ktoś widząc swojego małżonka potrzebującego wsparcia mówi sobie: nie, jeszcze dzisiaj nie kocham siebie wystarczająco, więc nie mogę kochać swojego małżonka, niech sam sobie radzi. ?
Jesteście cudowni ❤
Bóg z Wami😘
tez chyba nie do konca chodzi o kochanie siebie w taki sposób cielesny, tylko po to zeby akceptowac siebie, ja np mialem z tym problem i cięzko mi było w pełni pokochać kogos, samemi nie mozemy sie pokochac mozemy jedynie dostac milosc od Pana która nas otoczy
Dziękuję Wam za wszystko co głosicie, a za ten odcinek w sposób szczególny. Całkowicie zgadzam się z Wami. Mało dziś w Kosciele ludzi, którzy głoszą zdrową naukę. Niech Was Pan błogosławi!
P.S.
Wybieram się na rekolekcje prowadzone przez dominikanina. Możesz zdradzić którego dominikanina unikać? Bo szkoda mi czasu.
Miłość do siebie i miłość własna, o której wy mówicie to zupełnie dwie różne sprawy. Człowiek, który uważa, że jest do niczego i wiecznie wątpi w siebie nie zbuduje dobrego związku, bo właśnie zamiast dbać o drugą osobę będzie chronił swoje ego i ciągle tę drugą osobę atakował i od niej wymagał. Ewentualnie będzie osobą uparcie trwającą przy swoim oprawcy. Chrystus kochał siebie, był uporządkowany wewnętrznie. Ludzka nienawiść nie niszczyła Jego "delikatnego ego", bo kiedy ktoś sam ze sobą jest w zgodzie, to nic zewnętrznego nie może tego spokoju zburzyć. Dlatego wydaje mi się, że strasznie mieszacie pojęcia. Osoby zakompleksione, nielubiące siebie nigdy nie tworzą udanych związków. Co najwyżej trwałe, ale zazwyczaj i to nawet nie. No i to "dbam o siebie tylko po to, żeby służyć innym". No nie wiem, osoby, które się tak wiecznie poświęcają i żyją tylko dla innych, najczęściej kończą z frustracją i poczuciem zmarnowanego życia. To brzmi, jak obraz typowej matki Polki, która się "poświęca" dla innych, a potem jest wkurzona. Jakoś mało chrześcijańskie mi się to wydaje.
14:01, Haniu, serdeczne dzięki za propozycję fajnej lektury. Zanotowałam: Najpierw rzeczy najważniejszej” Stephen R.Covey ❤
Dziękuję🙏
z Tym kochaniem siebie to jest zgrzyt, bo wyrwane z kontekstu szkodzi młodym, a przeciez w Mt22, 39 jest to dopełnienie miłości do drugiego, ze ja będe w tej miłości szanował i siebie samego❤❤
Mikołaj dzis młodzi ludzie są przez uzależnienia i traumy bardzo niegotowi do małżeństwa, potrzeba najpierw uporządkować w Bogu siebie najlepiej we wspólnocie sióstr braci i sióstr w relacjach bezcielesnych🎉Przygotować serce do przyjęcia 2 osoby by nie minąć sie z powołaniem, by wytrwać do końca życia❤
Dlatego miłość wlasna zdrowa i poukładana w Jezusie promienieje na Relacje z ludzmi i z tą Jedną osobą🎉❤😊
Dzieki za Słowo, Blogoslawie Wam w childrenach🎉❤
Powtarzajcie to o tym przykazaniu miłości. Wydaje mi się że te interpretacje przeniknęły z jakiś wschodnich religii.
Zyczę Wam powodzenia i wytrwałości😊
Dziękuję kochani ❤ Wszelkiego dobra!
My też wiarę budowaliśmy w nurcie katolickiej odnowy i po 30 lat, przeżywszy wiele krzyży potwierdzamy to co mówicie. Małżeństwo jest piękne, a trud z Bogiem owocuje radością . Nigdy tego nie żałuję. Dziękuję za Wasze świadectwo i pozdrawiam.
To też ostrzenie piły to w takim ogólnym rozumieniu miłość własna i zadbanie o siebie.To dokładnie mają na myśli osoby, które kochają siebie.I oto tylko chodzi,nie ojakis skrajny egoizm...
Podpisuję się
U mnie też od ślubu coraz lepiej ❤ Pan działa i niech nas, was i słuchających prowadzi. Pozdrawiam rok po ślubie 💙 Super tłumaczycie swoje podejście, bardzo zrozumiale. Mam wrażenie, że wiele osób, które nawet podchodzą do tego przykazania miłości bliźniego w sposób mainstreamowy, te osoby często tak naprawdę są tak prowadzone przez Boga, że i tak zachowują się tak samo tak jak wy. To trochę tak Mikołaju jak twój przyjaciel mówił w ostatnim filmie o podejściu protestantów do nieutracalnosci zbawienia. Wiele różnych nomenklatur, wiele różnych podejść a owoc ten sam ❤ Niech Duch Święty odbiera w tym swoją chwałę
Jesteście bardzo cudowni i dobrze się na Was patrzy. Niestety takie postawy wymagają dojrzałości i odwagi, by o siebie się już nie troszczyć a oddać się Panu i ukochanej osobie. Jednak na pewno wymaga to odważnej miłości, wielu z nas ma doświadczenie rezygnacji z siebie, oddania się drugiemu a potem zostajemy odrzuceni lub mimo naszego zaangażowania, niedocenieni, to pozostawia ślady i rany. Jest też wątek pasji i talentów, które pochłaniają część życia, rezygnacja w imię miłości nie jest dobra i rozwijająca dla jednej ze stron, bo może wręcz odebrać pełnię miłości takiemu sercu.. i jak to pogodzić? Pewnie kluczem jest dobrze się dobrać i kroczyć tą samą ścieżką. Widać, że Wam się udało. Życzę powodzenia, wspierajcie i dajcie światło ludziom, którzy nie stracili jeszcze nadziei!
Fantastycznie! Bardzo dobre treści - zgodnie z Bogiem a nie "aggiornamento" :D
PS: z niecierpliwością czekam na odpowiedź do ks. Bańki - na ten moment to chyba on mnie przekonuje 😁
Jeśli założymy, że oboje małżonkowie nie mają większych problemów ze zdrowiem lub nałogu, to tak, zgadzam się. Mówię to z pozycji osoby, która kilkanaście lat spędziła kochając innych bardziej niż siebie i stawiając ich potrzeby nad swoimi, a obecnie mierzę się z kolejnymi wyzwaniami związanymi z nałogiem najbliższej mi osoby. Dalej kocham bardzo i służę, ale kocham siebie i wiem, że nie zawsze mogę liczyć na to, że ta osoba zaspokoi moje elementarne potrzeby.
Trudne przesłanie na dzisiejsze czasy, ale wierzę, że warto ❤️❤️
Miłować bliźniego jak siebie samego, oznacza, by traktować bliźniego jak siebie. Czyli, jeśli ja nie lubię chodzić głodny, to troszczę się o to, by bliźni nie chodził, jeśli ja nie lubię być brudny, to i pilnuje, by bliźni również nie był, jeśli nie podoba mi się że ktoś na mnie wrzeszczy, to i ja nie wrzeszczę na kogoś. I tak można mnożyć przykłady. Tym bardziej, że co do tego jest puenta, nie czyń drugiemu tego co tobie nie miłe. Więc tu nie chodzi o narcyzm siebie, czy wymysły, tylko o prostotę. Jeśli ja miłuje siebie w sposób podstawowy i dbam o siebie, podobnie mam czynić bliźniemu.
No właśnie, coś mi się zawsze nie zgadzało jeśli chodzi o interpretację "kochaj bliźniego jak siebie samego" w kontekście że "siebie najpierw trzeba pokochać". Czy Bóg nie zwracał uwagi tutaj na niezdrowe podejście ludzi do miłości własnej, które tak gorliwie uskuteczniali? Może mówił że tak bardzo jak siebie kochasz - tak właśnie kochaj drugiego! Tę falę miłości do siebie skieruj na drugiego człowieka. Czy ma to sens?
Widzę tylko mały problem z osobami z zaburzeniami narcystycznymi. Jeżeli zainwestujesz miłość w osobę o takich zaburzeniach, to stopą zwrotu może być tylko syndrom sztokholmski .
Piękni jesteście, świetny materiał, bardzo potrzebny , proszę tylko uważajcie z nagrywaniem w samochodzie, właśnie niedawno wróciłem ze szpitala po czołowym zderzeniu z samochodem , jechałem na rowerze, kierowca mnie nie zauważył.
Pozdrawiam serdecznie
Wasz brat ,,odłączony" 😊
Jesteście dla mnie ogromną inspiracją ❤️❤️
Ten film pięknie pokazuje, że chrześcijaństwo nakłania do przedmiotowego traktowania siebie, odrzucenia ciała, które jest tylko narzędziem, że to czego to ciało potrzebuje jest złe, pogardy siebie. I to Bóg chce żeby człowiek tak siebie postrzegał, jako przedmiot, ku jego chwale. Dobrze, jeśli tak jak autorzy filmu jesteś tego świadomy, gorzej, gdy nie masz wyboru, ani świadomości, a taki styl życia może sprzyjać nadużyciom i przemocy, np. dla osób wychowanych w taki sposób.
Bożego błogosławieństwa dla Was 🤍🕊
Święte małżeństwo ❤❤ !!! można? MOŻNA!!!! W Tym, który umacnia❤
No właśnie „ miłość nie szuka swego” Dobro drugiego człowieka.
Popatrzmy na 6 od strony 9.
Z perspektywy 26lat poslugi w roznych warunkach i 20l małżeństwa i 3 dzieci,
kochanie 2 ukochanej połówki przechodzi rożne etapy i nie zawsze sprawdza się jeden schemat miłowania przy najlepszych naszych chęciach. Najtrudniejsze sa sprawdziany w ekstremalnych sytuacjach, gdzie dochodzi do weryfikacji schematu. Łamanie siebie jest najtrudniejsze ale zbawcze i rozwija w wyobraźni miłosierdzia❤
Wsród ludzkich mądrości można usłyszeć "Nie ma ideałów". Bzdura! Jest jeden i wystarczy za nim podążać! Po 4 miesiącach małżeństwa potwierdzam, żadnych kłótni, cichych dni czy czegokolwiek innego! Jest co raz lepiej!
Blessings!! ❤
To że: " miłość nie szuka swego " , to znaczy że nie jest " egoistyczna" , a to że człowiek kocha ( także) siebie samego , tk wcale nie oznacza że jest on " egoistą " , który nie kocha innych , poza sobą samym...
Chwała Panu:)
Pozdrawiam Was serdecznie 👼❤️😇
Ładny odcinek
Proszę o modlitwy za mnie, szczególnie w intencji zdrowia, o które ostatnio bardzo się martwię...
Wspaniały film
Kochane słodziaki 🌺💖🌺💖💐🙏💐🙏😘😘🍩🫖☕️🍩🫖☕️🍃🌷🌸🌷🍃🌸✝️😊🍔🍔
Ale przeleciało 4 lata... Pozdrawiam
A co robić z osobami z którymi okresowo mieszkamy ale tak przesiąknęły tą potrzebą kochania siebie że przejawiają zachowania narcystyczne? Słyszałem że narcyza do pewnego stopnia należy ignorować. Inaczej doświadczyłem czegoś takiego że moja pomoc była dla takiej osoby pożywką do dalszego samozadowolenia, lenistwa i pychy a ja nie chce by przezmnie ta osoba rozwijała takie cechy. Jednak z ignorowaniem mam obawę że mnie popsuje na miłość do drugiej osoby.
Dziękuję! Potrzebowałem dzisiaj tego, bo jestem na granicy, gdy patrzę na dzisiejszy Kościół. Ten zakonnik dawno Słowa w rękach nie miał. Czasy ostateczne: ci, którzy mają głosić Słowo głoszą siebie, Słowo głoszą ci, którzy tego nie przyrzekali.
Miłość nie szuka swego.... Amen ❤
Oczywiście, że kochamy. ❤🤗
BARDZO WAŻNE SŁOWA w około 30 minuty filmu i dalej !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗pierwsze 30 minut to tak naprawdę rozgrzewka do tego NAJWAŻNIEJSZEGO ❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗CHWAŁA PANU BOGU że to wybrzmiało tak pięknie ❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗❗
I to jest prawdziwa Miłość .❤
Najlepsza para na polskim YT ❤
Mikołaj, to jak rozumiesz przykazanie "Miłuj bliźniego jak siebie samego"? Bo Jezus istotnie dał nowe przykazanie, ale Paweł w liście do Rzymian 13 i do Galatów 5 mówi dalej o tym "starym" przykazaniu. Jestem bardzo ciekaw, jak to widzisz w świetle miłości własnej o której mówisz. Bo powiedziałeś "... miłość własna to jest dla Ciebie wzór. Jezus zakłada, że ty już doskonale siebie kochasz", a z drugiej strony odbieram przekaz (może błędnie) że mamy siebie nie kochać... Bez krzty złych intencji i z pełną pokorą będę wdzięczny za odpowiedź:)
Nie mamy po prostu do tej doskonałej miłości własnej dodawać jeszcze więcej. Jezus nigdy nie mówi "kochaj siebie", ale "kochaj Boga" i "kochaj bliźniego". Skupianie się na sobie samym jest Biblii całkowicie obce. Gdy Mojżesz narzeka na swoje słabe zdolności, Bóg mówi mu: "JA będę z tobą". Bóg zawsze zwraca uwagę człowieka ku sobie. Pozdrawiam! :)
Dalej mam zgrzyt, bo Jezus faktycznie nie mówi "kochaj siebie", ale "kochaj bliźniego JAK SIEBIE". Paweł to powtarza w ww. fragmentach. Moim zdaniem trzeba kochać siebie na tyle, żeby nie dać się wykorzystać, zmanipulować, być zadbanym itp.
Może chodzi o to , że jak drugiego siebie, na równi ze sobą, ni mniej ni więcej...na odróżnienie od miłości Boga, którego masz kochać najpierw i całymi swoimi władzami, które posiadasz :)...Jeżeli stawisz Boga na pierwszym miejscu to automatycznie wiesz ,że jesteś kochany, ale ta Jego miłość ogołaca Cię przecież ze złudzeń na swój temat, przez co kształtuje i kierunkuje w dobrą stronę, którą jest Chrystus...by pozwolić Mu odnawiać Swój własny obraz w Tobie...a Twój bliźni jest Tobie równy...a gdyby w ogóle patrzeć na drugą osobę jak na drugiego siebie :) to przecież chciałbyś dla tego kogoś (siebie samego:)) jak najlepiej...bo teraz nie ma rozróżnienia pomiędzy Tobą a tym drugim...jesteśmy Jednością w Chrystusie. @@kac0125
Osobiście odczuwam, że Jezus tym przykazaniem uzupełnia radę: „co chciecie, żeby wam czyniono, tak czyńcie i wy”. Jeśli takie mamy nastawienie, szybko przychodzi refleksja np. w chwili, gdy mam komuś ostro odpowiedzieć (czy chciałabym, by w ten sposób ktoś się do mnie odzywał?) lub w czyjejś w trudnej sytuacji (co pragnęłabym, by mi ktoś w takiej trudnej chwili uczynił). Miłość wyraża się czynem.
Myślę, że takie poczucie niektórych, że kochanie siebie miałoby być czymś złym wynika z niewłaściwego rozumienia czym miłość jest i czym miłość do siebie jest. Prawdziwa miłość jest czysta i swego nie szuka, dlatego, gdy kochamy siebie, to także nie szukamy swego. Ponad to, mam głębokie przeświadczenie, że kochanie siebie jest oddawaniem chwały Bogu, bo jesteśmy de facto Jego własnością i Dziełem, jak każdy inny. Więc ta właściwie rozumiana miłość wyklucza egoizm, a oznacza tak naprawdę szacunek i godność, można przy tym zapierać się siebie, a nawet trzeba i miłość tego nie wyklucza, a wręcz umożliwa zrobić to w sposób czysty i pokorny.
Czyż miłość nie od Bogq pochodzi?
Odpoczywajcie w Bogu, Adoraja Sakramentu! Codzienna Eucharystia.
A Hania mówi "jo", już jest swojska;)
A co to za kaznodzieja jeśli można zapytać, bo nie chciałbym wybrac się na takie "rekolekcje".
AD rekolekcji- uważam że własnie Ty Mikołaju masz wszystko co potrzebne aby zwrócić temu Kaznodziei-Dominikaninowi że szerzy herezje (po waszej relacji widzę mocny wpływ ideologii NewAge. niestety diabeł potrafi omamić udając że da się to połączyć z chrześcijaństwem i niektórzy dali się nabrać) AD małżeństwa - macie dużo szcześcia że oboje jesteście wierzący, macie dużo szczęscia że jesteście na podobnym poziomie intelektualnym. To nie prawda że mając małżonka niewierzącego jest taka samo-nie jest, bo ma inny priorytet życiowy czyt. miłość własną i wcale nie będzie czerpał inspiracji ze słów Boga. Jeśli zaś nie jesteście na tym samym poziomie intelektualnym to nie ma co się oszukiwać pewnych potrzeb nie ma np rozwoju, pogłębionych rozmów, refleksji. Posłuszeństwo takiemu mężowi nie ma w tym przypadku szans bo cała rodzina musiałaby zaprzestać wszelkich przejawów swojej wiary. Naprawdę wierzę że Was wiele złych doświadczeń małżeńskich ominie dzięki Bogu i waszemu podejsciu ale generalizowanie w tym temecie jest błędem. Wymieniłam tylko moje problemy a co para to inne zmagania. Mówcie o swoich doświadczeniach-super życzymy Wam jak najlepiej z całego serca ale zalecam więcej pokory jednak...A i jeszcze dodam że to prawdziwa łaska że jesteście oboje charyzmatykami. Oj potafi iskrzyć gdy wizja charyzmatyka zderza się z tradycyjnym podejsciem. Można być posądzonym np o służenie diabłu i takie tam, sami wiecie :) Z całego serca błogosławię!
Może zrobicie jeszcze taki filmik, ale w formie Q&A?
Cześć Mikołaj! Czy jesteś już tradycjonalistą? Moje pytanie nie jest sarkastyczne, po prostu ostatnio w Katechiźme Kościoła Katolickiego znalazłem KKK 2264, który mówi, że "Miłość samego siebie pozostaje podstawową zasadą moralności." W pełni podzielam tój pogląd, że powinniśmy INNYCH kochać tak jak CHRYSTUS NAS UMIŁOWAŁ, ale jakim cudem, Kościół prowadzony przez Ducha Świętego pozwolił na takie zdanie?! Ja tego autentycznie nie pojmuję. Jak Ty to odbierasz? Jestem literalnie ciekaw.