Stanisław Soyka - koncert w Muzeum Gombrowicza
Вставка
- Опубліковано 16 бер 2011
- Fragmenty wideo z koncertu Stanisława Soyki w Muzeum Witolda Gombrowicza, który odbył się 27 lutego 2011 r.
Że Stanisław Soyka wielkim artystą jest, wiedzą wszyscy. Że jest też artystą niezwykle ciepłym, sympatycznym i inteligentnym, przekonali się ci, którym w niedzielny wieczór udało się wcisnąć do Muzeum Witolda Gombrowicza. Pobiliśmy kolejny rekord frekwencji -- w niewielkiej sali na parterze muzeum zmieściło się 210 osób, kolejnych kilkanaście słuchało koncertu siedząc w holu, a było też sporo takich, którym wejściówek na recital musieliśmy z ogromną przykrością odmówić.
Liryka, dynamika i ironia -- tak można streścić ten niezwykle udany koncert. O walorach artystycznych: niesamowitym wokalu, swobodzie interpretacji i niepowtarzalnym wyrazie artystycznym Soyki napisano już chyba wszystko. Ale dopiero koncert taki, jak ten w kameralnych wsolskich wnętrzach pokazuje, że wszystko to składa się w przemyślaną całość, w śpiewany wykład o dobrym życiu, jego sensie i smaku. W hymn o miłości -- „bez niej/ nie udałoby się nam nic/ absolutnie nic". W wykład bez cienia dydaktyzmu, w którym łagodna ironia odgania pokusę mądrzenia się. Mówiąc najkrócej: niedzielny koncert pokazał, że Stanisław Soyka odnalazł tę prostą mądrość (i wiedzę) życiową, która jest na tyle autentyczna, że można o niej mówić wprost, unikając pretensjonalności. „Tej nuty sentymentalnej się nie wstydzę/ piękno jest piękne na wieki ja to wiem/ i widzę" -- powiada Soyka, by za chwilę w innej piosence przypomnieć nam, że „Na miły Bóg/ Życie nie tylko po to jest by brać/ Życie nie po to by bezczynnie trwać/ I aby żyć siebie samego trzeba dać".
Odkryciem dla wielu słuchaczy była łatwość, z jaką Soyka do współtworzenia koncertu angażował publiczność. Już w trzecim utworze wieczoru potrafił namówić nas do wspólnego śpiewania, a potem bez trudu wciągał w żartobliwą rozmowę. Po półtoragodzinnym koncercie był jeszcze bis i brawurowo wykonana „Modlitwa" Okudżawy. A na pożegnanie serdeczny uścisk dłoni wymieniany z widzami z pierwszych rzędów. Niesamowity koncert wspaniałego artysty dla świetnej publiczności.
Ciekawe wykonanie, inne niz na plycie ale wciaz pokazujace ogromny talent Stanizlawa. Jego gra na klawiszach zawsze byla dla mnie wyszukana.
Idealnie
panie s-nie fałszuje pan