Taco Hemingway - Marsz marsz [INSTRUMENTAL] prod. Rumak

Поділитися
Вставка
  • Опубліковано 17 жов 2024
  • Nie mam żadnych praw do tego utworu.

КОМЕНТАРІ • 4

  • @owca26
    @owca26 4 роки тому +6

    zajebisty bit

  • @mikoaj5945
    @mikoaj5945 Рік тому +1

    Wbijam tam z grubej rury upijam się mówię bzdury
    I zaraz dostanę mandat bo warczy ten kundel bury
    Funkcjonariusza widzę co łypie ze suczej fury
    Bo widział jak tańczę w kroplach deszczyku z tej rudej chmury
    Drga mi grdyka nie słyszę bo gra muzyka
    Te dziewki ciągną te kreski nie wspomną o Mazowieckim
    Me serce znów za mną tęskni bo znowu te lufy łykam
    I całe od kul dziurawe i jak Rambo kuśtykam
    W tym mieście nikt już nie tańczy
    W tym mieście tango to frykas
    Panowie owocowi chcą bananem mango dotykać
    Gardło nam usycha po narkotykach
    Każdy się z czartem i niefartem i ze szklanką boryka
    Biały proch Ci leci na czarne szpilki
    Pewnie wciągasz biel jak kiedyś wciągałaś Big Milki
    Jestem tu powiedzieli mi że wyszłaś o pierwszej
    A twoje usta się błyszczały jak lipcowe czereśnie
    Ciebie znowu nie było
    Gdybyś nie istniała miastu by wygodniej się żyło
    Jestem tu byłem tam zresztą w sumie kto nie był
    Jest tu cała WWA z wyjątkiem Ciebie
    Jestem tu byłem tam poszłaś z koleżankami
    Na tych nogach które ja nazywam karabinami
    No to marsz marsz
    Marsz marsz marsz
    Szukam cię po shot barach
    Z dziewczynami wyglądacie jakbyście były na Oscarach
    Ja i koledzy oświadczymy wam się od zaraz
    Choć stanowimy pewnie jakąś bandę ciot dla was
    Wiążesz włosy w cebulę
    I pewnie świat Cię denerwuje jak Alutka Jędrulę
    Pewnie Cię bolą oskrzela a teraz dymem je czule
    Opatuliłaś i zamawiasz sobie wódkę z Red Bullem
    Latacie po mieście jak Bójka Bajka Brawurka
    Dźwigając swoje atrybuty: wóda szampan bibułka
    Dzika jak pustynne kresy stepy tajga i dżungla
    A twoje rzęsy wobec mężczyzn są jak łańcuch dla kundla
    Szukasz zapalniczki ja bym dał Ci ogień
    I nękał wzrokiem jak proboszcz który gwałci Bogiem
    No mon dieu wciąż kochasz mnie ja w to nie wątpię
    Chociaż w zeszły piątek przecież poszłaś za tamtym Piotrkiem
    Ciebie znowu nie było
    Gdybyś nie istniała miastu by wygodniej się żyło
    Jestem tu byłem tam zresztą w sumie kto nie był
    Jest tu cała WWA z wyjątkiem Ciebie
    Jestem tu byłem tam poszłaś z koleżankami
    Na tych nogach które ja nazywam karabinami
    No to marsz marsz
    Marsz marsz marsz
    Lubisz muskulaturę
    Gestykulujesz jakbyś znów zdawała ustną maturę
    Gdy ciebie widzę momentalnie zamiast mózgu mam dziurę
    Chce z tobą chadzać po knajpach zamawiać kuskus na spółę
    Potem w nocy się kochać i rano zamawiać pizzę
    Bo jesteś fajna i dobra tylko że w złym towarzystwie
    Wolicie koksować w loftach my raczej browar przy Wiśle
    Może cię pojmam i koszmar ci zrobię żeby się przyśnić
    Okej za daleko
    Ale chyba się zatrułem znów nóżkami z galaretą
    Jutro będzie masa Ibupromów potem kawa mleko
    Ale póki mogę się na nogi dzisiaj stawiam setą
    Gorzka ruda chmura znowu kropi
    Zastanawiam się co robisz i gdzie teraz stawiasz kroki
    I dlaczego mi nie odpisujesz kurwa błagam odpisz
    Nagle jesteś rzucam setką gdzie popadnie bo nie zdążę jej dopić
    No i
    Butla się tłucze o chodnik
    Idzie jakaś para do taksówki chyba to Grosik
    A ty drąc się wniebogłosy do chłopaka podchodzisz
    I krzyczysz coś co sugeruje że się znacie z przeszłości
    Ile minęło sekund No maks trzy
    On bierze tamtą drugą i ją rzuca do taksy
    To jest jest ten cały Piotr Kurwa mać jestem tak zły
    Rzuciłbym butem w ciebie gdyby to nie były Air Maxy
    Tragicznie zakochana
    Pocieszyłbym cię ale muszę iść do domu żeby chlać do rana
    Nie chodzi o to że się kochasz w jakichś innych panach
    Ale w tej szui która miastu znana Dramat
    Byłem tam zresztą w sumie kto nie był
    Jest tu cała WWA z wyjątkiem Ciebie
    Zabawa gospodarze obiecują dobry nastrój muzykę prima i obecność dziewczyn większą niż zazwyczaj

  • @0imi087
    @0imi087 3 роки тому +5

    Wbijam tam z grubej rury
    Upijam się, mówię bzdury
    I zaraz dostanę mandat
    Bo warczy ten kundel bury
    Funkcjonariusza widzę, co łypie ze suczej fury
    Bo widział jak tańczę w kroplach deszczyku z tej rudej chmury
    Drga mi grdyka, nie słyszę, bo gra muzyka
    Te dziewki ciagną te kreski, nie wspomną o Mazowieckim
    Me serce znów za mną tęskni, bo znowu te lufy łykam
    I całe od kul dziurawe i jak Rambo kuśtykam
    W tym mieście nikt już nie tańczy
    W tym mieście tango to frykas
    Panowie owocowi chcą bananem mango dotykać
    Gardło nam usycha po narkotykach
    Każdy się z czartem i niefartem i ze szklanką boryka
    Biały proch Ci leci na czarne szpilki
    Pewnie wciągasz biel, jak kiedyś wciągałaś Big Milki
    Jestem tu, powiedzieli mi, że wyszłaś o pierwszej
    A Twoje usta się błyszczały jak lipcowe czereśnie
    Ciebie znowu nie było
    Gdybyś nie istniała, miastu by wygodniej się żyło
    Jestem tu, byłem tam, zresztą w sumie, kto nie był?
    Jest tu cała WWA, z wyjątkiem Ciebie
    Jestem tu, byłem tam, poszłaś z koleżankami
    Na tych nogach, które ja nazywam karabinami
    No to marsz, marsz
    Marsz, marsz, marsz
    Szukam Cię po shot-barach
    Z dziewczynami wyglądacie jakbyście były na Oscarach
    Ja i koledzy oświadczymy wam się od zaraz
    Choć stanowimy pewnie jakąś bandę ciot dla was
    Wiążesz włosy w cebulę
    I pewnie świat Cię denerwuje jak Alutka Jędrulę
    Pewnie Cię bolą oskrzela, a teraz dymem je czule
    Opatuliłaś i zamawiasz sobie wódkę z Redbullem
    Latacie po mieście jak Bójka, Bajka, Brawurka
    Dźwigając swoje atrybuty: wóda, szampan, bibułka
    Dzika jak pustynne kresy, stepy, tajga i dżungla
    A Twoje rzęsy wobec mężczyzn są jak łańcuch dla kundla
    Szukasz zapalniczki, ja bym dał Ci ogień
    I nękał wzrokiem jak proboszcz, który gwałci bokiem
    No, mon dieu, wciąż kochasz mnie, ja w to nie wątpię
    Chociaż w zeszły piątek przecież poszłaś za tamtym Piotrkiem
    Ciebie znowu nie było
    Gdybyś nie istniała, miastu by wygodniej się żyło
    Jestem tu, byłem tam, zresztą w sumie, kto nie był?
    Jest tu cała WWA, z wyjątkiem Ciebie
    Jestem tu, byłem tam, poszłaś z koleżankami
    Na tych nogach, które ja nazywam karabinami
    No to marsz, marsz
    Marsz, marsz, marsz
    Lubisz muskulaturę
    Gestykulujesz, jakbyś znów zdawała ustną maturę
    Gdy Ciebie widzę momentalnie zamiast mózgu mam dziurę
    Chcę z Tobą chadzać po knajpach, zamawiać kuskus na spółę
    Potem w nocy się kochać i rano zamawiać pizzę
    Bo jesteś fajna i dobra, tylko że w złym towarzystwie
    Wolicie koksować w loftach, my raczej browar przy Wiśle
    Może Cię pojmam i koszmar Ci zrobię, żeby się przyśnić?
    Okej, za daleko
    Ale chyba się zatrułem znów nóżkami z galaretą
    Jutro będzie masa Ibupromów, potem kawa, mleko
    Ale póki mogę się na nogi dzisiaj stawiam setą
    Gorzka ruda chmura znowu kropi
    Zastanawiam się, co robisz i gdzie teraz stawiasz kroki
    I dlaczego mi nie odpisujesz, kurwa, błagam, odpisz
    Nagle jesteś, rzucam setką, gdzie popadnie
    Bo nie zdążę jej dopić
    No, i...
    Butla się tłucze o chodnik
    Idzie jakaś para do taksówki, chyba to Grosik
    A Ty drąc się w niebogłosy do chłopaka podchodzisz
    I krzyczysz coś, co sugeruje, że się znacie z przeszłości
    Ile minęło sekund? No, maks trzy
    On bierze tamtą drugą i ją rzuca do taksy
    To jest jest ten cały Piotr? Kurwa mać, jestem tak zły
    Rzuciłbym butem w Ciebie, gdyby to nie były Air Maxy
    Ciebie znowu nie było
    Gdybyś nie istniała, miastu by wygodniej się żyło
    Jestem tu, byłem tam, zresztą w sumie, kto nie był?
    Jest tu cała WWA, z wyjątkiem Ciebie
    Jestem tu, byłem tam, poszłaś z koleżankami
    Na tych nogach, które ja nazywam karabinami
    No to marsz, marsz
    Marsz, marsz, marsz