10 lat w pracy z klientem za mną. Wniosek: Ludzie w znakomitej większości nie powinni mieć praw wyborczych, ba, nie powinni się kurwa rozmnażać, żeby nie powiedzieć, że to roszczeniowi debile. Wnioski na tysiącach klientów z detalu poprzez male i średnie firmy po klientów zamożnych i produkty ekskluzywne, więc próba badawcza dość spora i bogata w przeróżne jednostki, w różnych branżach, bo "dobry sprzedawca smołę w piekle sprzeda". Nie bądźcie jednym z nich.
Tez pracuje z klientem, a wręcz dużą ich ilością. W pewnym momencie zaczęłam fantazjować o zakładaniu niektórym kagańca. Jakiś czas temu zaczęłam odmawiać im obslizenia, do puki nie zaczną mnie traktować jak drugiego człowieka.
Też mam ten sam staż pracy w handlu.Nigdy więcej.Czarę goryczy przelał ten rok.Roszczeniowi klienci z pytaniami z dupy.W moje ostatnie dni pracy gościu przysapal się ,że nie umiem kawy zmielić (w tym sklepie była możliwość zmielenia sobie kawy).Powiedziałam,że jestem nowa tutaj i niestety mnie nie przeszkolono, to przyszedł na następny dzień zawiedziony,że jestem i oto samo się przysapał a ja już zmęczona tym wszystkim,zmęczona pracą i ludźmi powiedziałam,że spokojnie niedługo mnie tu nie będzie (normalnym tonem)to stwierdził,że jestem niemiła i że poskarży się dyrektorowi.Powiedziałam,że proszę bardzo
@@tomeksocha3440 biblia mówi, że człowiek jest zły i jak widać jest to prawda. a co do ustroi to lepsza demokracja od monarchii czy dyktatury. kiedyś te 90% chamskich ludzi byłoby plebsem i by pracowali w polu za domami i jakoś by nie płakali heh
Przepracowałam w handlu półtora roku. NIby krótko, ale obiecałam sobei, że nigdy więcej nie wrócę do sklepu. Ludzie to kurwy, a klienci sklepów jeszcze większe. W moim pierwszym dniu w pracy też jakaś baba się nade mna znęcała i też chodziło o ser. Problem w tym, że pracowałam na stanowisku krojenia na wagę i baba, która chciała pół kg w kostce zaczęła się na mnie wydzierać, kiedy zaczęłam jej pytać o to, czy tyle "na oko" chce. Zaczęła mnie wyzywać i mówić, że nigdzie nie powinnam pracować skoro nawet nie wiem ile to pół kg. Innym razem przyszedł dzban z dzieckiem i zaczął pokazywać mu na mnie palcem mówiąc "ucz się synu, bo będziesz pracować jak ta pani" Co za uwłaczenie. W sklepie nauczyłam się nienawidzić ludzi i tak mi zostało.
A ja nienawidzę ludzi, przez szkołę, a co do tego dziecka to mogłaś je wziąć i rzucić z całym impetem o podłogę. Co prawda ono niby nie jest nic winne, ale byłaby to dobra nauczka dla ojca.😊
Szanuję to, że ktoś podjął się głośnego wyrażania co do znęcania się nad pracownikami przez klientów ❤️ Bardzo rozumiem i się cieszę twoim szczęściem, że miałeś opcje porzucenia takiej pracy
Stoję w kolejce, nagle przychodzi babka wpierd@ala się w kolejkę i mówi że wcześniej tu stała. Ja do niej, że: a ja wczoraj gasiłem telewizor! Suka się oburzyła!
@@kompowiec2 niby tak ale też mogą znaleźć jakiegoś innego pracownika równo szybko ponieważ jest wiele osób co by skusiła oferta pracy jeszcze na pełen etat
Kiedyś na kasie zauważyłem (jako klient), że jakaś babka nie może skasować jakiegoś produktu (bo nie umiała) i się denerwowała. Zaczęła wołać pracownika, żeby jej pomógł, ale pracownik był bardzo zajęty. Kobita miała to gdzieś i dalej się darła, żeby jakiś pracownik jej pomógł. W końcu stwierdziła, że użyje argumentu siły i wyciągnęła (po 5 minutach czekania) telefon i zaczęła dzwonić właśnie na infolinie, żeby donieść na pracowników, że nic nie robią i nie chcą jej pomóc. Wiedziałem, że pracownicy są zabiegani a mimo to i tak dostaną opierdol bo baba czuje się jak królowa. Postanowiłem coś z tym zrobić, więc podszedłem do kasy (samoobsługowej) gdzie stała ta babka. Wziąłem produkt, którego nie umiała skasować i wklepałem ręcznie kod produktu (ten pod kodem kreskowym) i zatwierdziłem ten produkt. Kiedy baba to zauważyła to zamiast "dziękuję" to powiedziała "Co pan mi tutaj zrobił? Pan mi coś zmienił w tym urządzeniu tak, żebym zapłaciła więcej. Tak się nie kasuje tutaj produktów, więc na pewno pan jest jakimś oszustem i próbuje mi shakować kartę przy użyciu tego niedziałającego złomu!". Wkurwiłem się i powiedziałem jej, że jak myśli, że coś zepsułem to ma pełne prawo wypierdalać z sklepu, ale bez zakupów za które nie zapłaciła. A jak chce wyjść z zakupami to będzie musiała czekać tutaj do póki pracownik nie podejdzie i nie "naprawi" maszyny. I nie będzie mogła podczas czekania dzwonić na infolinie bo w tedy ja doniosę na nią do ZPPS (zarządu praw pracownika sklepowego ... tak wiem czegoś takiego nie ma, ale ona o tym nie wiedziała) i powiedziałem, że zgłoszę jej nadużycia w korzystaniu z infolinii bez powodu i dostanie za to pozew sądowy i w najlepszym dla niej wypadku dostanie karę zapłacenia sklepowi 3050 zł a w najgorszym ta kwota wyniesie jakieś 13 550 zł XD. Babka tak postała i się popatrzyła na mnie i na innych klientów i wyszła mówiąc, że tego tak nie zostawi XD (zostawiła produkty i wyszła od tak). Następnego dnia Bóg dał mi szansę rewanżu na tej suce bo akurat następnego dnia znowu ją spotkałem pod tym samym sklepem, ale tym razem była w drodze do auta z wózkiem pełnym zakupów. Powiedziałem sobie "Jeśli taka jest twoja wola Boże to niech się stanie według słowa twego". Kiedy baba zostawiła wózek przy samochodzie, żeby otworzyć bagażnik to podbiegłem i zabrałem jej wózek z zakupami. Baba to zauważyła i zaczęła mnie ganiać po parkingu XD. Podbiegłem pod krawężnik z tym koszykiem (w nocy padał deszcz i po drugiej stronie krawężnika było błoto) i walnąłem tym wózkiem o krawężnik tak, że koszyk się wywalił a przynajmniej połowa produktów poleciała w błoto. Po czynie dokonanym zacząłem uciekać i z oddali było słychać tylko krzyk tej kobiety. Czułem satysfakcje bo wiedziałem, że zrobiłem coś dobrego dla ludzkości. Morał? Zawsze ingerujcie jak widzicie klientów z poziomem IQ niższym niż ich wiek. Jeśli nawet nie pomożecie pracownikom to pokarzecie takim podludziom, gdzie jest ich miejsce w hierarchii społecznej a to już coś XD.
@@Humalien91 No ta akurat się wydarzyła. Patrząc na to jakie rzeczy się odwalają w Polsce to to co opisałem nie jest takie absurdalne jakby się tobie wydawało.
Z jednej strony mam takie "No nie powinno się takim ludziom robić na złość, bo tylko dowodzi dla nich że to oni są pokrzywdzeni" bla bla bla. A z drugiej to po prostu zaciesz że babce się oberwało za bycie wredną szują xDDD
Uwielbiam kasy samoobsługowe. Ja się nie stresuję, że muszę pakować zakupy szybciej niż kasjer skanuje, kasjer ma jedną osobę mniej. Jeśli już idę do zwykłej kasy, to z niewielką liczbą produktów. Jeśli się rozmyślę, odkładam towar na miejsce. Nie rozwalam pudełek, żeby coś obejrzeć. Proponuję sama, że zapłacę kartą, jeśli widzę, że z drobnymi krucho albo po prostu widzę po minie kasjera, że może być problem z resztą. Jeśli muszę po coś iść 20 minut przed zamknięciem, to jest to naprawdę sytuacja podbramkowa i nie może poczekać do następnego dnia. I idę po dosłownie jedną lub dwie rzeczy, a moja wizyta w sklepie trwa 5 minut. Wchodzę, biorę towar, idę do kasy, wychodzę. Nie zawracam głowy pracownikom, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. Raz niestety miałam pecha do kasy samoobsługowej i ciągle coś było nie tak. Było mi głupio, ale pani z obsługi była przemiła.
Pracowałem 3 lata jako magazynier (chociaż po koniec to już byłem magazynier-sprzedawca-kasjer-piekarz) i powiem tak, ludzie serio powinni obowiązkowo iść do roboty do sklepu na jakiś dłuższy okres czasu, i poczuć na własnej skórze jak to jest stać po drugiej strony kasy, i użerać się z bydłem. Do dziś pamiętam jak jedna młoda dziewczyna zatrudniła się na wakacje żeby sobie dorobić i wytrzymała całe 2 dni w sklepie. Pierwszy dzień nie był taki zły bo chwilę siedziała na kasie i chwilę na sklepie ale w drugim jak jakiś dziad zaczął ją wyzywać od złodziei, ku*w itp bo wydała mu chyba o dyszkę za mało. Dziewczyna wydała właściwą kwotę ale dziad dalej po niej jechał póki ochroniarz mu nie powiedział że albo wychodzi albo będą go wynosić w bransoletkach. Po tym jednym dniu oczywiście dziewczyna nie wróciła już do pracy i nie dziwię jej się. Cokolwiek groziło temu dziadowi? Oczywiście że nie bo "klient nasz pan" i póki ta "zasada" nie umrze a firmy nie zaczną stawać po stronie pracowników a nie klientów to niestety pracownicy w handlu dalej będą musieli się użerać z bydłem, i jedyną rzeczą jaką będą mogli zrobić to zawołanie ochroniarza, i odpalenie napadówki.
A pierdolenie, sama pracuje w handlu i nie zliczę ile razy była sytuacja, że ktoś z kim kiedyś przyszło mi pracować w danym sklepie przyszedł i robił syf, no bo przecież ona już tu nie pracuje, to po co będzie odkładać rzeczy na miejsce? Większość osób z mojej pracy narzeka, że ojoj klienci ich nie szanują, robią rozpierdol, zachowują się jak debile i tak- to prawda, ale te same osoby potrafią narzekać w socjalnym na inny sklep, bo pani nie raczyła podejść w 0,5 s skasować, albo że w innym sklepie jest syf, a doskonale wiedzą, że to nie zależy od pracownika; jeżeli jest możliwość i jest na to czas to sklep będzie czysty, jeżeli jest inaczej to nie jest wina pracownika, jebane hipokrytki, to bardziej kwestia empatii, bo na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby z mojej pracy, czyli szeregowych pracowników, którzy faktycznie zachowują kulturę i odpowiedni ton głosu w stosunku do pracowników na innych sklepach, czy po prostu innych ludzi, wiadomo, że w naszym sklepie są miłe i potulne (spróbowałyby nie być) ale jak przychodzi udać się do innego dyskontu, czy sieciówki, albo nawet na spotkaniach pracowniczych w jakiś knajpach to potrafią narzekać na pracowników, tak jakby zapomniały, że same nie chciałyby być tak traktowane
Ja od siebie dodam: 1. Używanie przemocy fizycznej gdy klient się dowiaduje, że mamy 14 dni oczekiwania na rozpatrzenie reklamacji 2. Używanie przemocy fizycznej, gdy klienta frustruje ciasno ułożony asortyment (wymóg działu Vm nie nasz pomysł), zaczyna rzucać w nas asortymentem 3. Brak ceny? (5 dużych palet dostawy, coś zawsze mogło umknąć) - HEHEHE TO ZA DARMOOOO 4. Szuka jednego ręcznika - zrzuca wszytsko na podłogę i nie podnosi 5. Zostawianie kubków z gastro, talerzyków jednorazowych z gastro, swoich wydzielin w chusteczkach w randomowych miejscach sklepu (sklep z dekoracjami i wykończeniem) 6. Obsługa od 9 sprząta salon, ale sklep otwarty jest od 10. Klient widzi że latamy z mopem - DZIEŃ DOBRY MOGĘ SZYBKO KUPIĆ COS? -Zapraszamy od 10, o tej się otwieramy -TAKI SZACUNEK DO KLIENTA?!?!?!!!! ZGŁOSZĘ WAS!!! 7. 21, sklep zamknięty. Kasy zamknięte. Brama opuszczona na wysokość kolana, abyśmy tylko mogły wyjść. Raport dobowy wydrukowany (po tym raporcie nie można otwierać kas na nowo do kolejnej zmiany). Klient czołga się pod bramą. Chce kubek i nie wyjdzie dopóki my go nie sprzedamy 8. Żarty z kradzieży to normalka i jeśli ja się z tego nie śmieję razem z klientem, to jestem gburowata i sztywna i nie powinnam pracować z ludźmi (real cytat) Mogę wymieniać i wymieniać, ale uważam że w szkołach średnich na wychowaniu do życia powinno być wychowanie do życia wśród ludzi i wytłumaczenie im, że pracownicy wielkich sieciówek nie mogą nic. Nie mogą siadać, rozmawiać ze sobą, pić wodę na kasie jak jest duży ruch, a już na pewno nie mogą decydować o tym, co zarządziła przy swoich biurkach centrala - marketing, ceny, jakość, vm salonu. Dzięki za ten film i życzę Ci, abyś osiągnął spokój w swoim życiu z dala od takich toksycznych miejsc
Wy (jako cała firma) robicie klienta w wała to z jakiego powodu klient ma być inny? Ile razy są szargani za spróbowanie produktu (część produktów nie nadaje się do jedzenia) czy jakąś pomyłkę? Wy oskarżacie klienta o kradzież towaru za 5gr ale już w drugą stronę to tylko pomyłka.
Pracowałem 4 lata w Biedronce. Nienawidziłem ani jednego dnia w tej pracy, a powodów była cała masa. Mógłbym się tak rozpisać, że powstałby z mojego komentarza drugi odcinek na 30 minut. Z drugiej strony, odkryłem magiczny przepis "Miej wyjebane, a będzie ci dane". Przykładowo, gdy pojawiał się jakiś klient, co chciał się awanturować, to po prostu miałem to w dupie. Nie reagowałem. Jego to nakręcało, ale ja miałem tylko w głowie "Ale ty musisz mieć małe ego, że musisz się dowartościowywać jechaniem pracowników". Zapierdol na sklepie. Na przerwy na pierwszej zmianie wolno chodzić dopiero po wyłożeniu mięsa, mrożonek i nabiału. Jebać. Najwyżej nie pójdziemy na przerwy i niech się potem kierownicy tłumaczą kontroli urzędu pracy, czemu nie mamy odbitych przerw. Towar nie wyłożony. Raz mnie kierowniczka opierdoliła, że chciałem wyłożyć paletę, na której był ocet, o co każdy klient się pytał. Siadam na kasie i dosłownie pierwszy klient się spytał o ocet. "Jak to nie ma octu? Musi być ocet! Za komuny był tylko ocet!" xD (autentycznie tak powiedziała, ale dla beki). No to jebać, dzwonię po kierowniczkę, by przyniosła i wyłożyła. Dzięki tej jednej zasadzie "Miej wyjebane, a będzie ci dane", nagle ta praca przestała być aż tak wkurwiająca. Co nie zmienia faktu, że dzień, gdy jebnąłem wypowiedzenie, był najlepszym dniem mojego życia. Napomknę też, że o ile miałem wielu wkurwiających klientów, to tak na prawdę, byli oni moim najmniejszym problemem. Bywały miesiące bez chociażby jednego wkurzającego klienta, a jak już się zdarzali takowi, to z reguły łatwo było rozwiązać sprawę. Ale to wynika też z mojej innej postawy, że jak widzę 1000 normalnych osób i 3 nienormalne, to o tych nienormalnych łatwo zapominam, a niestety większość ludzi (np. Naukowy bełkot), ma dokładnie na odwrót.
Dla mnie jest tak obecnie w Dino. Nie dość, że czepiają się o byle pierdołe, to jeszcze jebią mnie na hajs. Chociażby na ostatniej wypłacie, dostałam o ponad 1000zł za mało, a mam ulgę bo nie mam 26 lat i jestem studentem.
Pracowałam na obsłudze klienta w kilku różnych miejscach dopóki się nie przebranżowiłam w IT. Powiem jedno, z całego serca nienawidzę ludzi i całego naszego gatunku. Takiego poziomu głupoty, zjebania, roszczeniowości i buractwa jakiego doświadczyłam od "klientów" nie doświadczy nikt nigdzie dopóki nie podejmie tej pracy. Tak jak edukacja w szkole jest obowiązkowa, tak powinno być obowiązkowe szkolenie ludzi w kwestii bycia klientem bez którego nie można nic kupić, każdy powininen minimum trzy miesiące doświadczyć jak to jest pracować na obsłudze klienta i jak jest się traktowanym, to by się te chamy i dzbany nauczyli szacunku do ludzkiej pracy.
Kurczę, ja pracowałem ale w sklepie budowlanym i w pełni cię rozumiem. Najlepszy przykład to była pani która uznała że pewna płyta betonowa AKURAT Z SAMEGO DOŁU PÓŁKI (dla przykładu takich płyt leżało koło 10, każda po 20 kg) jest ciemniejsza i jak z początku próbowałem wytłumaczyć na spokojnie że te płyty mają ten sam odcień, ale pani się uparła. To przekładam te wszystkie płyty, a trzeba być z nimi delikatnym bo łatwo pękają. To pani stojąc mi nad głową zaczęła do mnie tupać praktycznie i rzucać co chwile "co tak wolno? nie może pan szybciej?" na co nie zareagowałem. Wyciągam tą płytę i NIESPODZIANKA okazuje się że nie jest ciemniejsza (XD) to pani oczywiście zaczęła mi insynuować że się krzywo na nią patrzę (mimo że nie patrzałem się w jej stronę) i zaczęła wyzywać mnie i wjeżdżać na moją nadwagę. Na szczęście niewiele później stwierdziłem że pora się wziąć za swoje życie i 3 miesiące później szczęśliwy wychodziłem wolny z tego kołchozu. Tbh, przez tą pracę mam tak ogromną awersje do ludzi że ehh xD ale i sam nabrałem szacunku do ludzi którym się tą pracę chce wykonywać, stąd staram się nigdy jej nie utrudniać i być dla osób w takich miejscach zwyczajnie ludzki i wyrozumiały, tak żebym chociaż ja jeden nie dokładał się do tej codziennej karuzeli spierdolenia. A co do kas samoobsługowych to jest jak dla mnie co najmniej niepoważne że za każdym cholernym razem jak kupuje bułki to ta kasa samoobsługowa musi za każdym razem traktować mnie jak złodzieja bo sobie kasa uznała że bułki są o 10g za lekkie lub za ciężkie i muszę stać tam jak debil czekając aż ktoś przyjdzie. (i nie, nie mam tu pretensji bo najczęściej po prostu stoje i czekam bo domyślam się że jak nikt do mnie nie podchodzi przez dłuższą chwile to znaczy że ktoś jest zwyczajnie zajęty czy cokolwiek).
dobre jest to ze jak stoisz jak ten debil z tymi bułkami to kasjer o nic cię nie pyta, przykłada karte przeklika i leci dalej klikac w komunikaty jak maszyna... ogolnie te systemy samoobsługowe to połączenie bankomatu i skanera, serwisują je ci sami serwisanci najcześciej :) Kasy samoobsługowe są produkowane przez diebol nixdorf, dla którego pracowałem, i on obsługuje spokojnie połowę rynku jako całość lub inaczej same największe sieciówki. czy to spozywka czy budowlanka czy bankowość :) sam ich system jest stary oparty na starych silnikach programowych, ale nikt tez nie zmienia bo działa, słabo ale działa, kierownicy tych sklepów rwą sobie codziennie włosy z głowy rozliczając zmiany, albo podliczając faktury itd... :) bo się drukarka zawiesiła przy drukowaniu paragonu... :) karuzela śmiechu, nie musze mówić ze jako help desk odwiedzając miejsca w których robiliśmy szkolenia aby się nauczyc jak to działa w realu to nigdzie nie przyjmowano nas z otwartymi rękoma, niechęć do tego systemu i jego działania robiła niesamowitą robote, aby nas nienawidzic za to ze help desk istnieje i nic nie robi... :) napisałbym coś ale nie chce dostać pozwu sądowego :D
Pracowałam w sklepie budowlanym, niewielkim, żadna sieciówka, każdy pracownik był trochę od wszystkiego, większość sklepu zamknięta dla klienta (może wejść z pracownikiem), ze względu na rzeczy które się tam znajdowały. Miałam sytuację w której, spora kolejka, większość moich współpracowników na sklepie z klientami, kończę kasować klienta i przechodzę do kolejnego "Ja poczekam, aż któryś z kolegów wróci, Pani i tak mi w niczym nie pomoże, bo na czym baba się może znać", upewniam się czy na pewno, jak typ odmrukuje, że tak, biorę kolejnego klienta który już wie co chce, stały klient, idziemy na sklep, zbieramy jego rzeczy, w między czasie przychodzi znajomy z klientem który czekał i słyszę, jak ten mu narzeka, że "ta młoda nie chciała go obsłużyć, bo nie rozumiała co to jest otwornica do betonu". No, życie, klient marudny, niezbyt ogarnięty. Wracamy do kas (trzy stanowiska, jedno obok drugiego), ja stoję na swoim kasuje klienta, znajomy wraca z Panem marudą i mój klient klasycznie pyta o rabat, jest stałym klientem więc go ma, nabijam mu rabat, przy okazji słuchając od niego czegoś w stylu "No ja tu do was lubię przychodzić, bo zawsze się rabat dostanie, pogadać można". W między czasie znajomy podaje chamowi ile ma zapłacić i pada "a rabat pan naliczył?", w odpowiedzi znajomy tłumaczy, że te są tylko dla stałych klientów, typ płaci od niechcenia i wyjeżdża z tekstem "gdyby pana koleżanka nie była niekompetentna i mnie obsłużyła, to pewnie by mi nabiła rabat" i wychodzi. Do pracy do sklepu nigdy już nie wrócę, choć oprócz takich chamów, nie mogłam narzekać ani na współpracowników, ani na szefa. Jednak klienci potrafią obrzydzić wszystko.
Handel i gastro - piekło na ziemi dla pracowników. Po pracy w takich zawodach człowieka naprawdę mało co dziwi, bo ludzka głupota i brak jakiegokolwiek szacunku do drugiej osoby czy wstydu za swoje czyny naprawdę przerasta wszelkie oczekiwania. Super materiał i bardzo współczuję przeżyć, łącze się w bólu :')
Ja nie wiem jakiego wy mieliście pecha. Ja chamskich klientek/ów w sklepach, w restauracji miałam może z 5% w pracy, przy tym jakieś 50% bardzo sympatycznych. W sklepach to pracowałam głównie odzieżowych dla kobiet 30+. I nie byłam jakimś orłem nauki nowych schematów. Problemem raczej byli współpracownicy jeśli już np. przychodzili pod wpływem alkoholu, byli chamscy proporcjonalnie częściej niż klienci. Kierownicy którzy wymyślali jakieś nierealistyczne cele sprzedaży poliestru z Indii itd.
@@A-BYTE94 Problem w tym, że jak jesteś młody to najczęściej tylko w tym dostaniesz pracę, a często też jak potrzebujesz pracy jak najszybciej bo jest jakaś sytuacja i potrzebujesz pieniędzy, to tak samo najprędzej w tym znajdziesz zatrudnienie (albo w zakładach, gdzie nie jest lepiej), bo zawsze brakuje ludzi. Znalezienie pracy w innym sektorze to też nie lada wyzwanie jeśli całe twoje doświadczenie to markety i tym podobne. Ba, nawet jeśli masz jakieś konkretniejsze doświadczenie to i tak ciężko.
Pracowałam w handlu, gastro i bezpośrednio w obsłudze klienta typu reklamacje. Po krótkim czasie zrozumiałam, że klienci są rozwydrzeni i czasem zdarzało mi się wylać kulturalnie i z klasą wielki kubeł wody, że czasy niewolników się skończyły i nigdy nie wiedzą, czy przypadkiem osoba na kasie nie dorabia sobie na studia. Hitem było, gdy jakiś oblech na nocnym drive, siedzący obok kierowcy kilka razy spytał czy mu obciągnę, gdy gadałam z jego kolegą i zrobił wielkie gały, że mogę przerwać obsługę i anulować nawet zapłacone zamówienie za takie traktowanie. W dodatku zawsze miałam 'jaja', by sama powiedzieć kierownikowi jak sprawa wyglądała i widać było, że żadna groźba zwolnienia na mnie nie działa, raz kiedyś usłyszałam, że jeśli nie zrobię x, to kierownik mnie zdegraduje z menagera. Jej mina gdy mnie to nie ruszyło bezcenna Grunt to znać swoją wartość. Jeśli chodzi o zwolnienie dyscyplinarne z sieci handlowych, zawsze można odwołać się do sądów pracy, skonsultować to z prawnikiem przed pójściem do sądu itp. Czasy niewolnictwa pracowników się skończyły i trzeba w końcu im to uświadomić.
Pracuje w handlu od zawsze więc o niektórych klientach to mozna książkę napisać. Jednego jestem pewna każdy obywatel powinien przepracować chociaż miesiąc w sklepie (i pewnie w innych zawodach ktorych sie nie szanuje a powinno). Bo to serio zmienia punkt widzenia. Nie raz słyszałam ze ktoś zmienił myślenie o sprzedawcach i pracy w handlu dopiero jak sam stanął z drugiej strony
Też prawda, czasem życzliwość między sprzedawcą a klientem widać bardziej dosadnie, jeżeli klient też pracuje w tej dziedzinie. Takie mentalnie zrozumienie XDD
Tej, klienci robiący w dowolnym handlu, logistyce czy sprzedaży to najfajniejszy sort. Pomogą, pogadają, podpowiedzą, podrzucą bilon (oj tak, przydawał się po godzinie płacenia samymi 200zl XD)
Sytuacja z dawna, ale dalej o niej pamiętam, jako klient poszłam do sklepu na zakupy, przede mną w kasie typowy sebiks, ale po 50stce z dwójką dzieci. Kasjerka kulturalnie zwróciła uwagę, że nie może mu skasować obieraczki do ziemniaków, bo nie ma tej metki z kodem, a gościu zaczął się na nią wydzierać (dosłownie), że to nie jego problem i ona MUSI mu to skasować. Pani (w dodatku młoda) spytała go, czy można by wymienić na inną, a on zaczął się jeszcze bardziej na nią wydzierać, że on chce konkretnie TĘ obieraczkę i konkretnie w TYM KOLORZE. Ona zakłopotana, wezwała inną pracownice, która przyniosła inną zasraną obieraczkę, żeby skasować ten kod i w końcu mu to sprzedać, nawet te dzieci powiedziały mu wcześniej, że mogą po nią iść, a on zaczął do nich z tekstem, żeby się nie wtrącały, bo to PRACA TEJ PANI. Myślałam, że wywali mnie tam z butów. Dzieci mądrzejsze od ojca, a potem mają taki, a nie inny przykład od rodzica. Było mi szkoda tej kasjerki i tych dzieci, bo było widać, że im wstyd za takiego ojca prostaka i chama, a jak ma żonę to jej też współczuje żyć z takim prymitywem. Widać, że typ się lubi wyżywać na innych, a człowiek nawet nie może nic odpowiedzieć, bo jest w pracy.
@@wojbas471 jesli ma takie same problemy jak ta pani to powinien rozumiec jak to jest byc w takiej sytuacji+ to ze ktos sie zachowuje zle w stosunku do niego nie znaczy ze on ma byc takim samym chujem dla kogos innego
Oj puszka pandory... Miałam nieprzyjemność przepracować na kasie w Carrefourze przez pół roku tylko (na szczęście). Oto moje najlepsze perełki: W pierwszy dzień pracy jakiś dziadek kombinował żeby swój rachunek 3 razy rozdzielać między kartę a gotówkę, 20 zł z karty, 30 gotówką (dlaczego? Ni chuja nie wiem), a ja nie umiałam tego zrobić bo szkolenie kasjerskie było żartem. W końcu udało mi się zawołać innego kasjera który mi pomógł, a miły dziadek zwyzywał mnie od szmat, i że jak się nie nadaje do tej roboty to mam wypierdalać. Ja w ryk, w końcu jakaś pani z kolejki stanęła w mojej obronie i przegoniła dziadka. Druga perełka: Nie miałam za bardzo większych drobnych więc wydałam kobiecie sumę 3,20 w dziesięcio groszówkach, na co ta wzięła te pieniądze do ręki i rzuciła nimi o kasę mówiąc że "to jest gówno a nie pieniądze!" i żądając że mam jej to wydać inaczej. Tłumaczyłam że nie mam jak, a jak ona nie chce brać tej reszty to też spoko. Co straszne, przez pół mojej zmiany krążyła po galerii co jakiś czas zatrzymując się niedaleko lini kas i patrzyła się na mnie gadając jaka to ja jestem okropna i głupia. 😂 Przypadków wyzywania, i wyżywania się to nawet nie opiszę bo za dużo tego. Czarę goryczy przelała sytuacja w której moja wiecznie uśmiechnięta kierownicza podeszła do mnie i wyszeptała mi do ucha: "Jak nie zaczniesz skanować 21 produktów na minutę to Cię wypierdolę stąd na zbity pysk" Na szczęście już wtedy miałam w planie wakacyjny wyjazd za granicę. 🎉😅 Przez to co sama przeszłam nie wyobrażam sobie być niemiła dla obsługi jakiegokolwiek sklepu, i jestem tym bezproblemowym klientem. 😊
W tej samej sieci przepracowałam aż cały tydzień. Raz babeczka mnie zwyzywała, bo podrożała karma dla kotów z zawrotnej ceny 35 groszy na 40 czy 50 groszy 😂
Wyświetliło się na głównej i nie żałuję wejścia. Chłopie otworzyłeś puszkę pandory moich przeżyć w pracy w handlu. Mam 21 lat, pracuję z przerwami odkąd skończyłam 17. It ain't much, but it's honest work. Najpierw sezonowo, w sklepie z obuwiem, zaczynającym się na c a kończącym na c. Tyle razy ile musiałam się nasłuchać obelg, ze strony głównie starszych klientów, że oszukuję ich, bo jest promocja "druga sztuka za 50% LUB trzecia gratis" i że oni to zgłoszą, to ja nawet nie. Albo baba co pierwszego dnia mnie, z perfidnym magnesem "UCZĘ SIĘ", zwyzywała, bo dlaczego nie wiem czy mamy Umbro na stanie. Nie wiem, bo tych różnych podmarek jest cholibka dużo. A potem była pewna hiszpańska sieciówka odzieżowa. I tak jak było spoko, bo moja kierowniczka była kochaną kobietą, tak nie zapomnę sytuacji jak jedna pani wlazła nam na sklep po zamknięciu (nie mieliśmy kurtyny tylko szklane drzwi i jedne ze względów bezpieczeństwa są zawsze otwarte) i potem przez 20 minut nie chciała wyjść "bo ona przyjechała z miasta 60 km stąd i chce jeszcze poprzymierzać". Można by wiele mówić jeszcze o black friday, kierownikach regionalnych, ciśnięciu na zamówienia online i wielu innych rzeczach, ale szkoda strzępić. Dziękuję za ten film, oby takich głosów było tylko więcej!
Ajj ciśnięcia na zakupy online 😢 jak czegoś nie było na sklepie to musiałam proponować, że zamówię to klientowi do domu, (można było tylko kuriera za 10zl, a jak klient zamawiał przez stronę to normalnie każda opcja), co było bez sensu i nikt z tego nie korzystał, słyszałam: „Pani myśli że jestem głupia? Przecież mogę sobie to sama zamówić ze strony na spokojnie” ale góry to nie obchodziło i były zjeby na nas że nikt nie chce tej opcji
@@Magdalena_ol to była długa próba wyperswadowania jej pomysłu z przymierzaniem czegokolwiek. Z racji na to, że było to w okolicach black friday to było nas dużo na sklepie, więc zrobiliśmy mini szpaler kierujący ją do drzwi ( z tego co pamiętam to nawet moja jedna koleżanka te drzwi jej cały czas trzymała). Ciągłe tłumaczenie, że może przyjść jutro, mamy wtedy wydłużone godziny pracy, a teraz musimy zostać jeszcze przez dwie godziny, żeby doprowadzić sklep do porządku w końcu poskutkowała.
@@paulina6819 ah tak, zamówienia online to była moja osobista bolączka w czasie pracy. Góra ma w dupie, że ludzie nie chcą kupić czegoś online z naszą pomocą (szczerze się im nie dziwię, sama też wolałabym to zrobić sama w domu), a jednocześnie nie oferuje żadnego urozmaicenia oferty przy takiej opcji, bo po co xdd Pracując w tej firmie obuwniczej, czasami dawałam ludziom rabaty od influencerek, bo wystarczyło wpisać randomowe imię i 20, żeby się cokolwiek złapało xd
Piotrek, dziękuję, że o tym mówisz. W handlu pracuje od zakończenia technikum. Z zawodu jestem technikiem handlowcem i takie sytuacje jak opisane znam od podszewki. Dziękuję za danie platformy do tego, by w ogóle ludzie mieli okazję sobie uzmysłowić to wszystko ❤️❤️
Współczuje Tobie Piotrze Paringu i każdemu kto musiał i musi pracować w takich warunkach. Sam miałem epizod w jednej z sieci, która reklamuje się radosną piosenką o pójściu na zakupy w sobotę. Długo tam nie popracowałem bo doszedł mobbing kierownika. Jednak dłuższy epizod miałem w jednej z sieci elektromarketów i dzień bez śmierdzących i obleśnych ludzi, którzy sadzą pule gorszą niż niewybieranie szambo w upale, plują i wyzywają od chamów jest dniem straconym. I w dodatku nic nie kupią. Trzymajcie się tam wszyscy!
Takie materiały są turbo potrzebne, bo ludzie dalej zachowują się jak wyroby ceramiczne i odmawiają zrozumienia pracowników handlowych. Przepracowałem w sklepie 3 lata i co prawda był to mały sklep, nie supermarket, ale praktycznie wszystkie z przytoczonych sytuacji miały u mnie miejsce. To jest praca, w której jest się dymanym z każdej strony, przez korpo zarząd, klientów, sytuację dookoła, lokalne wydarzenia, dosłownie wszystko może pracownika uwalić. Ludzie zrozumcie wreszcie, że praca tam to często mus, bez większych możliwości na zmiany i przestańcie oczekiwać uniżonej służalczości od osób, które próbują wiązać koniec z końcem.
Ja miałam raz taką zaskakująco miłą sytuację. Zazwyczaj jak sprzątamy sklep przed zamknięciem to wiadomo że znajdą się klienci którzy przychodzą z butami jakby zrobili 20 długości po ogromnym błocie. Wtedy jak widzą mnie z mopem to mówią tlyko "Ah, przepraszam, zadeptam tutaj pani mokrką podłogę", ja wtedy tylko się uśmiecham uśmiechem pracownika nr. 2 i odpowiadam, że nic nie szkodzi i żeby na spokojnie sobie wybierał produkty. Raz jak klient wahał się czy wejść na umytą podlogę, powiedziałam, zeby się nie przejmował i przeszedł (tak naprawdę problemem było dla mnie to, że w ogóle tutaj jest), na co dostałam odpowiedź "Nie nie, ja szanuję pracę imnych ludzi". Wywarło na mnie to taki szok i respect do tego klienta. To chyba była jedyna sytuacja, gdzie ktoś potraktował mnie - pracownika, jak człowieka.
Moja mama dosłownie tak się zachowała kiedyś jak ten ostatni klient - stanęła tylko w progu piekarni i o coś poprosiła albo o coś zapytała, nie chciała wchodzić, bo widziała że dziewczyny myją podłogę
W czasie wakacji dwa lata temu pracowałam w małej żabce, miałam niesamowitą szefową. Była bardzo miła, wyrozumiała ale bardzo dbała i broniła nas, pracowników. Pewnego dnia, podczas mojej zmiany miała spotkanie z Partnerką (która teoretycznie ma pomagać a jedynie jebie właścicieli i wytyka co jest nie tak) oraz wysoko postawionym kierownikiem, który specjalnie przyjechał do nas z Warszawy. W czasie spotkania bardzo ją chwalili, proponowali nawet kierownictwo nad kolejnym sklepem, ale odmówiła bo często pracowała z nami żeby nam pomagać, czasem ponad 12 godzin przy dostawach przez co nie było szans na ogarnięcie kolejnego sklepu. Napomknęła im, że chciałaby dostać więcej pieniędzy na pracowników, bo pensję dla jednej z pracownic wypłaca z własnej wypłaty. Stwierdzili że to jej błąd, bo powinna kogoś zwolnić, ma maksymalny przydział pensji na chyba wielkość sklepu, że to nie ich problem że nie umie dobrze zarządzać swoim czasem. Powiedziała, że jest dużo pracy i nie może nikogo zwolnić, na co oni skwitowali, że powinna płacić mniejszą stawkę pracownikom niż MINIMALNA. Czaicie, korporacja zniechęcała ją do godnego traktowania pracowników xD Po tej rozmowie zwierzyła się nam, nie wiedziała co o tym myśleć. Gdy już kończyłam tam pracę, powiedziała, że znalazła właściciela na swoje miejsce i że kończy z żabkowym biznesem, pomimo że sama otworzyła ten sklep 1,5 roku wcześniej ;)
Ja ostatnio mam to gdzieś. Wszystkie ogłoszenia dotyczą najniższej krajowej, połowa to umowa na zlecenie, większość nie ma szacunku do pracownika.. Czemu mam się starać? Dla kogo? Jestem bardzo, bardzo miła i pomocna, ale jeśli ktoś przekroczy moja granice, to będę wtlredna. Zwolnią mnie? Znajdę inną pracę, jest ich sporo. Opiepszą mnie? Będę się kłucić, albo wyjdę,zalezy od humoru. To oni mnie potrzebują, ja mam wybór. Klient był chamski? Nie skasuje go, niech se idzie do innego sklepu. Jak chcą robota, to niech kupią robota, ja jestem człowiekiem. Od czasu gdy przyjęłam tą taktykę, moje zdrowie psychiczne ma się o wiele lepiej. Przestałam się też tak stresować i zamartwiać.
Będąc absolutnie szczerym - Mam zaraz 18 lat i nigdy nie zdarzyło mi się być niemiłym wobec pracownika nieważne, jak złego dnia bym nie miał. Również nigdy nie zdarzyło mi się odłożyć czegoś na nie swoje miejsce. Ba, jestem tym typem osoby, która gdy widzi artykuł na ziemi przykładowo chipsy, gumy, czy jakieś czekolady, to odkładam ją na jej miejsce mimo, że zawsze od znajomych słyszałem, iż "Od tego są pracownicy, zostaw to". Naprawdę nie rozumiem, jak leniwym i jakim granatem od pługa trzeba być oderwanym, by wyjąć coś z lodówki i zostawić to gdzieś w kartonach. Naprawdę bym chciał, by wszyscy zachowywali się tak, jak ja. Może nawet nie sprzątać po innych wieśniakach, ale chociaż odkładać rzeczy na miejsca lub być zdecydowanym. Pozdrawiam każdego pracownika jakiegokolwiek sklepu i osoby zmagające się z chamami na co dzień :D
Mi praca na stacji zniszczyła totalnie psychikę byłem normalnym synkiem spokojnym a teraz mam napady gniewu i agresji której nie jestem w stanie opanować ciągle jestem w stresie jest to największy błąd mojego życia że tam zacząłem pracować
Ja jestem osobą która czasami tak odkłada produkty. Teraz trochę mi żal pracowników.. więc twoja pozycja motywuje x) postaram się pozbyć się tej zwyczki
@@dreamer2026-cj7snnie wstyd Ci się przyznawać do czegoś takiego? Nie pracowałem nigdy w sklepie, a okurwienia dostaję przez głupotę ludzi, którzy pierdolną coś byle gdzie, bo się raczyli rozmyślić. To objaw kultury, że odkłada się rzeczy na swoje miejsce.
Każdy w swoim życiu chociaż przez tydzień powinien popracować w handlu. Nic tak nie uczy szacunku do drugiego człowieka i pracy innych. Kiedyś pracowałam w drogerii i na szczęście aż tak hardcorowych sytuacji nie miałam, ale nie raz zdarzyło się że klient który miał zły dzień wyładowywał się na mnie, choć zawsze byłam w opór miła i profesjonalna. Cieszę się że ten etap już za tobą, dużo dobrego.
@@wojbas471to tylko sprawia, że są takie osoby jeszcze większym bydłem, bo zamiast pójść do psychologa jak mają problemy z emocjami lub kupić worek bokserski do nawalania w domu to wyżywają się na innych ludziach i tak krąg spierdolenia się zamyka.
@@wojbas471to niech idą do jakiegoś psychologa lub terapeuty żeby sobie poradzić ze swoimi problemami. To że ktoś ich gnębił lub gnębi nie daje im żadnego prawa do traktowania drugiego człowieka jak g*wno!
w kerfie pracuje od wakacji (aktualnie tylko w soboty przez szkole), przez 2 miesiace widzialem rozne rzeczy, a juz po pierwszym tygodniu mialem dosc tej roboty. Wykladam towar co jest duza zaleta bo jak patrze co dzieje sie na kasach to wspolczuje ludziom ktorzy tam siedza. Moje kierownictwo jest naprawde spoko, dyrektor jest z wszystkimi na czesc (no chyba ze jestes nowy to wtedy na dzien dobry przez tydzien xD), a czesto sam nawet wyklada towar jesli widzi ze jest go duzo. zycze wszystkim ludziom ktorzy pracuja w handlu cierpliwosci i powodzenia!
Dzięki za poruszenie bardzo ważnego tematu, być może kiedykolwiek cokolwiek się zmieni w tej kwestii; póki co cierpimy i bezkarnie ludzie mogą się na nas wyżywać za wszystkie frustracje. To poyebany mechanizm psychologiczny- jeśli czujesz nad kimś przewagę i wiesz że nie odpyskuje- go on. Wierzę, że zmienią się jakoś przepisy, póki co ja staram się być na tyle miła ile mogę dla "konkurencji"... Nigdy nie wyobrażałam sobie kogoś cisnąć tylko za to, że wykonuje swój psi obowiązek.
Ja stosunkowo niedawno byłem na wolontariacie w takim dyskoncie, te 4 długie godziny były naprawde męczące, stać i wciskać tym ludziom ulotki i przekazywać im informacje o zbiórce. Klienci takich sklepów są naprawde wkurwiający, potrafią ci odpyskować lub nawet podnieść ręke. Szacunek dla takich osób ze mają wgl siłe dzień w dzień użerać się z tym podludźmi.
Stałem raz w biedrze i ludzi byli normali spokojnie odpowiadali nie dziękuję albo już mąż, żona czy inne gówno wzieło kartkę bo wchodziło przed nim. Za kilka dni idę drugi raz i zobaczę jak będzie teraz.
Jak może nie byc możliwości otwarcie następnej kasy jak są pracownicy ? Osobiście mam nerwice i nie mogę stać w kolejkach bo po 30s dostaje pierdolca pomyślałeś o takich sprawach ? 22:57
w tamtym tyg w biedrze pani szła na przerwę i chciał kliknąc 3 produkty, koleś 2 os przede mną z 2min się kłócił ze jak tak można co ona sobie wyobraża że w kolejkę powinna stanąć . I przykre jest to że z tylu ludzi tylko ja sie odezwałem (mało kultularnie, ale na CHAMSTWO ODPOWIADA SIE CHAMSTWEM ) - weś sie kur. zamknij bo kłócisz sie 3 razy dłużej niż pani by nabiła te produkty, i ze tez ma określony czas na przerwe. pani póściła oczko podziekowała ps. ja zmieniam prace co około 4max5 lat bo tak człowiek dostaje stagnacji i depresji a jak sie zmienia otoczenie są nowi ludzie nowy cel poprzeczka zawsze troszkę wyżej i przede wszystkim pieniądze trochge większe.
Ten film zniechęcił mnie do dorastania, teraz zdaje sobie sprawę jak ciężkie za niedługo będzie moje życie. Dzięki za ten materiał, jest bardzo uświadamiający. Pokazuje drugą stronę medalu, naprawdę dobry materiał. Oglądałam z dużym zaciekawieniem do końca.
Moja siostra pracowała w pewnym bardzo popularnym sklepie odzieżowym w największej galerii w Polsce. Nie pracowała tam nawet całego roku, ale boże, ile tam się odwaliło. Influencerów widziała tam na porządku dziennym i najgorsze jest to, że oni byli najgorszi. Hamscy, oddawali ciągle ciuchy z przyszytymi na nowo metkami (co było widać) no i ogólnie masakra. Na dodatek pełno dzieci tam przychodziło i nagrywało jakieś challenge na Tiktoka, typu: szukam outfitu z zamkniętymi oczami i wpadali w moją siostrę, która próbowała w spokoju pracować. Syf w szatniach i ilość ciuchów, którą musiała przestawiać z jednego miejsca na drugie jest niewyobrażalnie wielka. Niemili klienci. Raz nawet w szatni znalazła GÓWNO na ziemi, tak, gówno na ziemi w przebieralni, które ktoś z nich musiał posprzątać. Zmywanie podłogi, bo klient zapomniał wytrzeć butów przed wejściem do środka, ktoś też wie zrzygał kiedyś w przebieralni. Ogólnie masakra
Najsmutniejsze w tym wszystkim (po za faktem że ludzi pracujących w handlu spotykają takie okropności) jest to że najprawdopodobniej mnie też to czeka. Każdy będzie kiedyś potrzebował jakiejś dorywczej pracy gdy na przykład będzie studiować bo coś do gara trzeba włożyć. Podziwiam za wytrwałość w takich ciężkich sytuacjach i dzięki że się tym podzieliłeś. Trzymaj się tam w dorosłym życiu i oby szczęście dopisało. Oziinator bez odbioru
Akurat przedwczoraj nie przedłużyłem umowy w tej sieci i ten film utwierdził mnie w przekonaniu, że to jedna z najlepszych decyzji jakie podjąłem w życiu. Ekipę miałem super, ale sama praca w handlu, w naprawdę wysokoobrotowym sklepie, w połączeniu z zasadami jakie narzuca firma i wreszcie stosunkiem ilości zadań do stale malejącej liczby osób na zmianie - po roku mi starczy :) Oglądając ten film przez większość czasu czułem jakbym mógł nagrać identyczny.
Pracuję w domu opieki w Anglii, mam praktycznie to samo, wszystko pod prywatną firmę, trzeba się ładnie uśmiechać podczas jeśli jest się gnojonym przez rezydentów. Trzeba wypełniać od cholery papierów, żeby wytłumaczyć się z zaistniałych sytuacji i jeszcze wysłuchiwać od zarządzających, że trzeba służyć dla dobrej opini firmy nieważne jak jest się poniżanym. Mój syn w przerwach od studiów pracuje w Tesco, tutaj dopiero dzieją się historie powyższych lotów. Niestety menadżerowie nie dbają o pracowników a o tzw dobro klienta.
dlatego ja zawsze stawiałam na małe biznesy, gastronomia czy usługi, bo z szefem żyje się bezpośrednio i zazwyczaj obchodzisz go bardziej, niż roszczeniowy klient, a najlepiej to pamiętać, żeby być miłym dla pracowników, bo wszyscy możemy mieć zły dzień
Akurat mam złe doświadczenia z taką pracą. Jasne, może się trafić miejsce z sympatyczną, rodzinną atmosferą, jednak o wiele częściej jest to Janusz, który uważa się za stratega na miarę Napoleona i geniusza finansowego na miarę Bezosa tylko dlatego, że wyciąga ze swojego biznesu te 30 tysięcy miesięcznie. Janusz oczywiście wszystkich innych ma w głębokiej pogardzie, ze szczególnym uwzględnieniem własnych pracowników.
Z bardzo dużą ilością rzeczy tutaj muszę się zgodzić, całe szczęście nie miałem tej wątpliwej przyjemności pracy na kasie ale still, pracowałem jako magazynier a potem jako ochroniarz. Oj to był piękny czas *but with the ironic accent*. First things first, jeśli chodzi o klientelę to było kilka incydentów per example klient pyta mnie o jakąś przyprawę, no to mówię mu jaki dział itd a ten do mnie: "No to niech mi pan znajdzie" nie powiesz mu nic bo hehe skarga a już się ciśnie na usta: "Chłopie mam do rozwalenia paletę, towar do dowiezienia/odebrania/zwroty a ty mi chcesz bym znalazł coś co nawet nie wiem czy jest" ale nie powiesz mu nic. Well happens, zdarzali się też mili klienci akurat dobrze ich pamiętam bo nie miałem tak dużo nieprzyjemności bo można było szybko uciec na zaplecze i elo. Gorsze jest to, że wszystkie palety miałby być rozłożone, nie ważne czy było miejsce na półkach czy nie. Więc od tego były palety na środku działu gdzie elegancko są ułożone czteropaki z piwem na tackach, I CO, NAGLE WIDZISZ ŻE ZE ŚRODKA TEJ WIEŻY STABILNEJ JAK AUTO NA LETNICH W ZIMĘ JEST WYCIĄGNIĘTY CZTEROPAK, przez co musisz rozkładać to i wszystko układać na nowo marnując czas, bywa niektórzy nie mają wyobraźni. A i jeśli chodzi o cenówki to mój współpracownik miał wywalone w nie i mówił mi by się nimi nie przejmować a potem my zrywamy opierdziel za to że ceny się nie zgadzają. Nikt też nie zwracał uwagi na bhp itd, czasem trzeba było dźwigać rzeczy które ważyły więcej niż 50% mojej masy ciała (jestem chuderlakiem tak skill issue). A nie wspomniałem także o tym że magazyn mieścił max 50% palet dostarczanych w dostawach co sprawiało, że aby się dokopać do porządanej partii towaru trzeba było pół magazynu przestawić, dużo rzeczy wywalić na zewnątrz a potem i tak cię gonili, że "JUŻ CHCĄ PALETĘ" sorry i'm doing all i can. To w skrócie, myślałem że pójście na ochronę będzie zbawieniem, taaaaaaa na pewno. Zaczęło się przyjeżdżanie 30 minut przed dniówką (oczywiście za to nie płacili XD). A to że ochrona to kij, siedzisz przed monitorami chcąc zasnąć, odbierając dostawy gdyż ta posada po części pokrywała się z obowiązkami magazyniera, robiło się gorzej niż powinno być. Najlepsze, jak jakiś petent notorycznie żarł batony i zostawiał papierki w półce, masz go znaleźć i elo... plot twist to był fragment sklepu w którym nie było pokrycia obszarem kamery, gg ez wywalone w ciebie. Dodatkowo nie będę mówił o atmosferze strachu przed przełożonymi/prezesurą itd: "we powiedz kiedy prezes wyjdzie dobra??". Atmosfera była tragiczna, ludzie mieli wywalone na swoją robotę. Aboslutny wyścig szczurów, popędzany przez bezsensowne promocje narzucane przez franczyzę gdzie spokojnie można było się domyślić na co będzie przecena po tym ile czego jest na magazynie. Szczęściem jedynie było to, że nie musiałem pracować tam długo. Anyway to jest idealne potwierdzenie tego co dużo pracowników twierdzi ale nie mogą tego powiedzieć. Dzięki za to, czegoś takiego potrzeba. A tu dzięki za przeczytanie tego pisanego na 30% strumienia świadomości XD
pracuje w sieciowce odzieżowej - moja najgorsza sytuacja: klientka była z pozoru bardzo miła, w pewnym momencie się do mnie zbliżyła i zaczęła dotykać po talii i posunęła dłonią na tylek, moja kierowniczka, która prowadziła tę zmianę, uśmiała się z tej historii, a ja zostałam bez żadnego wsparcia i z traumą
Jako osoba która pracowała co prawda nie w dyskoncie a w dużej sieci meblarskiej na obsłudze klienta i sprzedaży bardzo dobrze cię rozumiem Piotrek, cieszę się że też masz już to za sobą
Pracowałam w sklepie przez rok i wszystko jak na filmie również przeżyłam. Ostatnio miałam sytuację gdzie stałam w kolejce i to jakaś klientka się rzucała do kasjerki że źle nabiła jej cenę płynu do płukania (jakby to kuźwa od niej zależało, to nie te czasy że ręcznie ktoś wpisywał ceny z naklejki). Poszły na półkę zobaczyć gdzie one były i klientka mówiła że wzięła go z innego miejsca na półce więc cena pod spodem była inna. Zaczęła się rzucać że sklep oszukuje ludzi itp. Biedna kasjerka nie może się odezwać ale znając sytuację to inni klienci już mogli. Ktoś tam rzucił że "ze złego miejsca pani wzięła, pewnie ktoś odłożył źle" ale ta dalej przy swoim stała mimo że mogła już dawno zwrócić płyn i iść w pizdu do domu a nie robić kolejkę w sklepie na dwie kasy. Ja już też nie wytrzymałam bo wracałam z uczelni i było późno więc się odpaliłam na nią tekstem "do cholery jasnej, pani jest jakaś ciemna? trzeba czytać plakietki z nazwą i ceną a nie jak cielak wszystko brać jak leci i nawet do pustego łba nie przyjdzie że ktoś odłoży w nie to miejsce co trzeba, co za ułom". Dała się skasować, trochę się powyzywałyśmy jeszcze poza kolejką i przynajmniej ja mogłam się wyżyć za te wszystkie miesiące tego kiedy musiałam udawać miłą na kasie xD
Co do cen, to ludzie nie rozumieją, że ceny są z góry ustalone przez firmę (tj. właściela sklepu) i producenta danego produktu. Czasami błędy z cenami nie są winą danego sklepu, ale kogoś kto wprowadzał to do systemu, zwlaszcza jak mówimy o duży dyskontach i marketach. Ludzie mają dziwne wrażenie, że dany sklep ustawia ceny wg. własnego widzimisię. Mam doświadczenie w jednych ze większych sieci sklepów, pracowałem tam trochę. Na szczęście mam juz lepszą pracę. A co to klientów, no cóż jak ktoś nie przeżyję tego, jak ja, to nie wie, że praca z klientem jest najgorsza. Świetny materiał, Pozdrawiam😊.
Całkowicie zgadzam się z całością materiału. Kilka dobrych miesięcy pracowałam w całkiem sporym sklepie - głównie na kasie. Nigdy nie zapomnę jak o godzinie 21:58 prawie oberwałam po twarzy od pijanego typa, któremu odmówiłam sprzedaży alkoholu bo gdyby ktoś przejrzał kamery straciłabym robotę. Miałam na tyle szczęścia, że za mną na lodówkach kolega poprawiał towar i gość widząc postawnego faceta, który reaguje na sytuację zawinął się i poszedł. Rel praca w sklepie to jest chyba największa szkoła życia jaką do tej pory miałam XD
Świetny film, nigdy nie zdarzyło mi się być „nieprzyjemną” dla jakiegokolwiek pracownika ale niestety świadkiem takich sytuacji byłam nie raz. Szacun za kulturę wypowiedzi, treść i oczywiście pracę, którą wykonywałes. Oby ten film trafił do jak najszerszego grona „życzliwych” klientów :)
@@kopsoniczka to rozwalające kiedy masz kolejkę zdemoralizowanych bandytów do obsłużenia i oni zachowują się bardziej pro społecznie niż nie jeden człowiek z wolności. Miałaś tak czasem?
od dzieciaka zawsze mi w rodzinie mówiono żeby szanować ludzi którzy pracują w tego typu pracach, ale teraz to myślę że zasługują na wiele więcej niż zwykłe poszanowanie
Ja pracuje również w handlu i dodam jeszcze, że pracownikom ciężko wyrwać się z takiej pracy. Nienawidzą jej, ale w pewnym momencie przez urabianie przez zarządzających i klientów żyją w przekonaniu, że na to zasługują, że są beznadziejni i jak w takiej pracy nie dają rady, to jaki sens szukać czegoś lepszego? Praca zmianowa ma znacznie większy wpływ na życie pracowników i ich rodzin. Ja moje dzieci widuje przez połowę miesiąca, a mają mi jeszcze odebrać niedziele (i uwierzcie, to nie jest tak, że możesz powiedzieć, że nie przyjdziesz). Wiele moich koleżanek i kolegów ma złamane życie. Skutek jest taki, że człowiek wyrzeka się siebie, własnego zdrowia psychicznego i fizycznego, relacji rodzinnych i to dla stawki oscylującej w najniższej krajowej. Fajnie, że Ci się udało wyrwać i dzięki, że chciałeś się podzielić Twoim (naszym) doświadczeniem.
@@frofrofrofro900 napisałem, że przydatne umiejętności. U mojego znajomego w pracy w R nie ma chętnych do pracy, bo nie ma takich osób z takimi kompetencjami
Jako osoba, która od swojej pierwszej roboty miała bezpośredni kontakt z klientem (aktualnie mam trzecią robote w życiu, i nadal podobny temat, ale zmieniłam po prostu typ pracy, i szczerze mówiąc, aktualnie jestem MEGA wdzięczna, że trafiłam na tak spoko miejsce do pracy, fajne szefostwo i fajny zespół), to słucham tych opowieści z uśmiechem na twarzy, bo cholera jasna, jak się fajni klienci też tarfiają, to nie raz po prostu zdarzają się takie osoby, które widać że nie mają pojęcia o pracy w takim miejscu XD Szanuję Cię mega i podoba mi się ten film, +1 ! Może ja opowiem jedną histerię (jedna ze spokojniejszych jakie się mi zdarzyła w aktualnej pracy, a śmieszy mnie do teraz XD): Otóż rozkładałam sobie towar na takich koszykach na kolejny tydzień, ponieważ trzeba przygotować je wcześniej, ponieważ są to rzeczy z promocji albo ze specjalnej oferty, która pojawia się tylko na chwilkę. Tak sobie układam, odrywam cenówki i wkładam je do tych plastikowych dinksów, które są pod tymi rzeczami. Nagle podchodzi do mnie starsza pani, bierze słoik, na którego jeszcze nie znalazłam cenówki i pyta: "a ile to kosztuje? Bo nie ma ceny". Ja przeszukałam na szybko te pierdyliard kartek które trzymałam z cenami, i mówie jej, że już pani sprawdzę. Wzięłam po prostu jeden ten słoik i podeszłam do czytnika cen, po chwili wróciłam i mówię jaka cena. Pani nagle mi odpowiada z pretensją: "To dlaczego tu nie ma ceny?". Ja odpowiadam: "to są rzeczy, które są w gazetce dopiero na kolejny tydzień i dlatego teraz jak Pani widzi dopasowuję ceny do rzeczy, ale tej akurat nie mogę znaleźć, być może się po prostu nie wydrukowała". A ona tylko odpowiedziała: "Tsa... na pewno. Ja to zgłoszę. Bo tutaj mają być ceny." I odeszła. No ja nie mogłam wytrzymać, po prostu zaczęłam się pod nosem śmiać XD Takich sytuacji z pretensjonalnymi klientami jest oczywiście więcej. Jeden Pan też mnie kiedyś rozwalił xD Co rano przeglądamy lodówki z mięchem i warzywa (wiadomo, żeby ogarnąć daty itp). I mamy też takie coś, że robimy 30 procent zniżki jeśli mięso ma 2 lub 1 dzień przed końcem daty ważności. Jednak to zależy już od ustaleń ludzi z góry, pracownicy nie decydują o tym sami. Jednak jeśli dostajemy polecenie "Obklej trzydziestkami do jutra", to wtedy obklejamy. I dosłownie sekundę po otwarciu sklepu wchodzi Pan, biegnie do mnie (ja akurat już szłam w stronę kasy) i mówi do mnie: "mieliście mieć dzisiaj mięso na przecenie". Akurat dzisiaj nie ja obklejałam, więc mu powiedziałam, że jeśli coś miało być, to na pewno już jest obklejone tymi minus 30 procent naklejeczkami. Poszedł więc do lodówek, wraca po chwili do mnie i mówi: "Jeszcze nikt nie obkleił nic, powie mi pani które mięso jest na przecenie?". Ja pytam przez radyjko osoby która obklejała mięso, czy cokolwiek dzisiaj było obklejane, bo Pan sie tu pyta zaangażowany o przeceny na mięcho surowe. W odpowiedzi dostałam że dzisiaj nic nie obklejamy (tam już pewnie kwestia była nowej dostawy, totalnie nie chce mi sie tego opisywać, po prostu dzisiaj nic nie było na przecenie xD), bo nie obklejamy i tyle. No czasem też bywa i tak. Mówię panu to co mi powiedzieli, że no dostałam info że dzisiaj nic nie ma akurat na przecenie. Pan sie wnerwił i powiedział: "Okłamali mnie, miała być przecena dzisiaj, ja se sam załatwie. Ja se zadzwonie do Warszawy." - już mówił to odwrócony plecami do mnie i idący w stronę wyjścia. Ja powiedziałam tylko: "Dobrze"- jako sarkastyczną aprobatę aby zadzwonił do Warszawy czemu mięsa nie ma obklejonego na przecenę XD Ludzie są niemożliwi. Większość pamiętam oczywiście takich, co są na prawdę super, i nie raz jak jakiś dziadzio zacznie do mnie żartować przy kasie czy mi coś opowiadać, to mi potem uśmiech z twarzy nie schodzi przez resztę dnia. Pozdrawiam _< Najgorzej było, jak gościu zrezygnował z DOSŁOWNIE WSZYSTKICH MROŻONEK jakie miał w koszyku, po czym w ogóle cały koszyk zostawił przed kasą. No japiernicze XD Gadanie co to nie ma w innych sklepach to też. Nie raz jest tak że czegoś u nas nie ma i tyle lol.
Pracuję w gastronomi, mimo to masa zachowań klientów powiela się i w takich miejscach. Nie zliczę ile razy przychodzili klienci którzy się na nas darli albo pytali o jogurt (który jest podpisany jako jogurt mleczny) ma w sobie mleko- albo czy ta bułka nie ma węglowodanów (zwykle białe pieczywo), jak i miliony razy odpowiadałam na to samo pytanie. „Gdzie słomki?” Dla zobrazowania idiotyzmu tego pytania, mamy blat gdzie wydajemy kawę z jedzeniem, a zaraz obok tacek z jedzeniem (na tym samym blacie, nie da się tego nie zauważyć) leżą pojemniki z cukrem, patyczki do mieszania kawy, sztućce, serwetki i słomki… Jedną z najgorszych sytuacji było to jak jakaś kobieta przyszla do nas, zamówiła cztery największe cappuccino (mamy ekspres na 4 shoty, do największego cappuccino potrzebne są dwa, w dodatku do tego na jedną kawę trzeba spienić osobno mleko bo inaczej wychodzi brzydka kawa) 6 kawałków ciasta i 3 gałki lodów (pamietam to bo wtedy byłyśmy we 2 i zrobienie tego wszystkiego to dłuższa chwila nawet do 20 minut szczególnie ze mieliśmy wtedy bardzo duży ruch) a po upłynięciu dwuch minut zaczęła na nas krzyczeć że kim my w ogóle jesteśmy, że jej się spieszy i okropnie traktujemy klientów! Końcowo po 20 minutach wydaliśmy jej zamówienie, nafukała zwyzywała nas a potem odeszła z zanówieniem i… całą garścią (na oko 300) serwetek- Inną sytuacja była z matką która kupiła swojemu bachorowi lody waniliowe (jak nakładamy lody to dokładnie widać które) dostały je ale matka do nas po chwili wruciła z krzykiem że daliśmy jej dziecku kwaśne lody. Koleżanka tłumaczyła jej że SÀ to normalne lody Gałkowski waniliowe i wielu naszym gością ich smak odpowiada. Kobieta zaczęła na nas krzyczeć że wystawi nam złą opinię na Google (sprawdziliśmy lody- smakowały jak zwykle) Za to moja szefowa to skarb, kocham tą kobietę naprawdę. Mówi nam żebyśmy odpowiadały klientom jeśli zaczną nas obrażać bo nie chce się godzić aby nami pogardzano. Wielkie serduszko dla niej🫶.
Od siebie chcę tylko napisać jedno. Drodzy klienci, którzy są świadkami chorych, patologicznych sytuacji. Wasza reakcja potrafi być złotem na takie zdarzenia. Po wielu latach w handlu nauczyłam się odzywać zawsze, gdy jestem w sklepie jako klient, a komuś się coś odpala. O dziwo klienci nie są wtedy tacy cwani jakich udają w pierwszej chwili. Dodam też że wyjątki gdy przemilczę to gdy stoi przede mną osiłek, który mógłby mi coś zrobić. Ale od czego są skargi klientów na klientów i brak reakcji ze strony firmy... Pozwalanie na szklanowanie, agresję, zastraszanie i poniżanie...
Jako osoba która nie umie ugryźć się w język gdy widzę i słyszę takie sytuacje i jestem świadoma że pracownik jak i reszta nic nie może zrobić to zawsze chce pomóc pracownikowi, krew mnie zalewa gdy słyszę o takiej niesprawiedliwości 😢
Pracowałam wiele lat w jednym z największych sklepów obuwniczych. Niektóre sytuacje są mi znajome, inne nie, ale praca w usługach to praca w usługach. To co mnie zaskoczyło to problem z możliwością samoobrony podczas pracy. W moim salonie zdarzyła się sytuacja, gdzie dziewczyna na dziale sprzedaży została pchnięta nożem przez klienta. Przeżyła i na szczęście firma zapewniła wsparcie jej jak i reszcie pracownikom. Każdy po incydencie dostał szkolenie jak się zachować w takich sytuacjach. A że w tym sklepie nie było ochrony to w kryzysowych sytuacjach nie było zmiłuj - dzwoniliśmy na policję o tyle. Piszę tu oczywiście o sytuacjach zagrażającym zdrowiu lub życiu.
Z kasami samoobsługowymi to - niestety dla kontekstu video z perspektywy klienta - też mam niemiłe wspomnienia. W stokrotce niestety często było tak, że na cały sklep był jeden pracownik, a kasy samośki ZAWSZE były zepsute. Mój rekord to czekanie 25 minut na podejście do tych kas, bo niestety kasjerka w tym czasie miała i tak masę roboty przy tradycyjnej. Nie mogłam podejść do innej, bo wszystkie były zepsute. Atm sklep już nie istnieje, ciekawe dlaczego xDD Druga sytuacja akurat była dla mnie konfundująca i nie uważam, by kasjerka była usprawiedliwiona. Siedziała na kasie tradycyjnej, OTWARTEJ, nie widziałam, by coś robiła. Zaczęłam rozkładać towar, ona mi na to, że mam iść do samoobsługowej, zanim dokończyłam zdanie, które zaczęłam od "nie mogę", babka podirytowana wstała, zabrała moje zakupy i przerzuciła przez barierkę na kasę samoobsługową. Spojrzałam na nią i wyszłam. Nie powiedziała dlaczego, wychodząc słyszałam, że jestem bezczelna i "samoobsługowe są po to, by z nich skorzystać". Jakby była cierpliwa lub chociaż normalnie zareagowała, dowiedziałaby się, że miałam tylko gotówkę. Sklep nie był sieciówką - a przynajmniej nie dużą, nie pamiętam nawet jego nazwy - A ja do dzisiaj nie wiem skąd u niej takie zachowanie. Jak naprawdę rozumiem ciężkie warunki i niewdzięczną pracę, tak nie umiem usprawiedliwić takiego zachowania :T
Sam mając kilka lat doświadczenia pracy w handlu wiem jak ta robota potrafi być kurewska. Mimo tylu złych rzeczy to są też dobre momenty z którymi miałem styczność. Gdy jeszcze pracowałem u płaza to przychodziła do mnie jedna pani która była głucha i miała problemy z poruszaniem się. To brałem koszyk i pomagałem jej ze zakupami. Po miesiącu przyszła do mnie córka tej pani i mi podziękowała dając cały zestaw obiadowy mówiąc że potrzebuję dużo energii do pracy :)
Praca w sklepie spożywczo monopolowym znacząco zniechęciła mnie do produktów alkoholowych a niektóre incydenty śniły mi się kilka miesięcy po skończeniu roboty w tym sklepie XD. I paradoksalnie mi się zawsze lepiej wykładało towar, bo wiedziałem co i jak. W moim wypadku wykładanie towaru i zapierdalanie ze skrzynkami piwa było lepsze niż zapierdalanie na kasie i użeranie się z klientami.
Pracowałam wiele lat temu we Wrocławiu (okolice Grunwaldu), był tam sobie wówczas Fresh Market w okolicy 3 akademików, ale generalnie okolica też nie była zbyt ciekawa pod kątem mieszkańców. Ogólnie kradzieże i ganianie złodziei to była prawie codzienność, co większe awantury wszczynane przez pijanych typków zdarzały się przynajmniej parę razy w miesiącu, niezadowolone Grażyny to codzienność, tak samo jak i człowiek przychodzący o 6.05 rzucający setkę lub dwusetkę za bułkę :) ale było też dużo ciekawszych sytuacji, kilka z nich: 1. Stereotypowa Karyna wlazła za kasę, bo ona "chciała tylko zobaczyć jakie fajki są" (dodam, że to był drugi sklep w okolicy tego samego ajenta, więc czasem na zmiany przychodziło się tam właśnie, a zmiany były jednoosobowe), na moją uwagę, że nie może tu wchodzić rozpoczęła się awantura, że ja jej nie będę mówić, co ona ma robić, ona zna kierowniczkę etc. Po czym wróciła wieczorem ze swoim facetem, który to mi zaczął grozić, że on poczeka pod sklepem na mnie 🥲, skończyło się na tym, że czekałam, aż przyjedzie po mnie chłopak ponieważ bałam się wyjść. 2. Koleś który już po zamknięciu sklepu (dodam, że ten czas jest poswięcany na wyłączenie wszystkiego i mycie podłogi) szarpał tak mocno za drzwi, opierając się o framugi nogami, że uszkodził i framugę i szybę, a my wychodziliśmy od strony zaplecza ze sklepu, czekając w międzyczasie na policję. 3. Wisienka na torcie, był sobie stały klient XD i pewnego dnia przyszedł do sklepu z wyciągniętym nożem i obłąkanym wzrokiem szukając kogoś tam, kto go ponoć obraził i chodził tak po sklepie. Poprosiliśmy innych ludzi o opuszczenie sklepu, kumpel zadzwonił w międzyczasie po policję, a chłop z nożem dalej snuł się po sklepie i na zewnątrz sklepu zaczepiając ludzi i wygadując jakieś bzdury... Także tak, nigdy w życiu więcej pracy w jakimkolwiek handlu.
Aktualnie pracuję w handlu i powiem tak, to jest po prostu cyrk, chodź gorzej było w biedronce. Nie dość, że są klienci którzy mając zły dzień wyładowują go na pracowników, to jeszcze kierownictwo jest okropne. Mam problemy psychiczne (mniejsza w szczegóły) i ostatnio podczas zmiany dostałam sporego ataku paniki i histerii to kierowniczka chyba gadała coś o tym, że nikt na mnie nie krzyczy tam i tak dalej i nie rozumie czemu płaczę, nie pamiętam. Następnego dnia oczywiście oberwało mi się od głównej i wprost pytała się mnie o co chodziło, na co oczywiście nie chciałam odpowiedzieć i mówiłam to moja prywatna sprawa, co nie kupowała i kazała mi mówić, ponadto zakazała mi płakać w pracy, co uwaga nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło i jeszcze oczywiście oberwało mi się za to, że robię swoje i do domu idę, jakby to było coś złego, że się wyrabiam ze swoimi obowiązkami, podczas gdy ktoś inny zrobi swoje do końca i wychodzi to jakoś nie ma pretensji. Już nie wspomnę o tym, że szuka byle pretekstu by się do mnie przyczepić, nawet jeśli wykonam na czas wszystkie moje obowiązki, to i tak coś innego znajdzie. A o wyjściu na czas na przerwę po mimo sporego zmęczenia czy też głodu mogę sobie co najwyżej pomarzyć, bo księżniczka nie potrafi się wyrobić ze swoją pracą wraz z inną kasjerką i muszę na jej łaskę czekać, aż w końcu pozwoli mi iść na przerwę, nie raz mam wrażenie, że najchętniej w ogóle by mnie nie puściła na przerwę, a o skończeniu na czas pracy to już nie wspomnę. Jedyne co ratuje mi dzień w pracy to stali klienci którzy naprawdę są super, a pogawędki o wszystkim i o niczym to coś co uwielbiam i aż się cieszę na ich widok, nie raz słyszałam, że chociażby mój uśmiech podczas późnej godziny w pracy poprawiał im humor bo przynajmniej zakupy mogą w naprawdę przyjemnej atmosferze zrobić, albo też zdarzało się, że nowych klientów zachęciłam by przychodzili częściej bo po prostu spodobało im się moje podejście do klientów, że staram się z uśmiechem podchodzić do pracy, czy pomogłam z nikąd wytrząsnąć ich produkt który chcieli kupić. Są plusy i minusy takiej pracy, póki co kurczowo się jej trzymam, ale nie ukrywam próbuję znaleźć inną pracę bo już tam nie wyrabiam, a ze względu na studia jest ciężko
Nigdy nie zapomne tej sytuacji. Godzina okolo 23, przychodzi klient stawia na taśmę jedną butelke wody oaza. Skanuje mowie ile do zaplaty a ten mi wyciaga 500 zł i chce placic za tą jedna butelke wody kosztujaca poniżej złotówki. Powiedzialam ze nie mam mozliwosci wydac i czy naprawde nie ma nic drobniej, powiedział że nie. Wytlumaczylam mu ze w takiej sytuacji nie sprzedam mu tej wody, bo wyczysci mi calą kasetkę (a zaczeli u nas stosowac kary za to ktore swoja droga sa nielegalne dlatego sie zwolnilam xd) klient wzial tą butelke rzucił nią o ziemie i zaczął mnie wyzywać mowiac przy okazji ze to sklep ma obowiazek wydac. Poprosilam go o pokazanie mi w internecie czy faktycznie tak jest. Wpisał i się zdziwił. O dziwo przeprosił🤣
Mega dobry film. Dosłownie kto pracował w handlu, ten w cyrku się nie śmieje... Przerobiłam kilka dyskontów i sklepików, ale za każdym razem trafią się jacyś nadpobudliwi klienci, nie da się tego uniknąć, oby nabrali więcej szacunku do ludzi pracujących w usługach 🙆♀️
Totalnie prawdziwe. Pracuję w jednej z sieciówek to mamy zaledwie 4 osoby na zmianie, kierownik, miesny, 1 otwarta caly czas kasa (tzw. monopol) no i ja, który musi ogarniać palety, drugą kasę tradycyjną, zestawienia czy wartościowy towar na palecie faktycznie przyjechał, ogarnięcie czystości sklepu, warzywniak uzupełniać i jeszcze po drodze odpowiadanie klientom po drodze z towarem.
Powiedziałeś na głos wszystko co sama uważam o pracy w handlu, ale nie mam dużej platformy do wypowiedzi, marzę o tym, żeby twój film poszedł na szeroką skalę i wreszcie zaczął się temat obalania wszechmocy klientów, bo przez powiedzenie: "klient nasz Pan" poczuli się bezkarni i niektórzy z nich wykorzystają każdą okazję, żeby się przyjebać o najmniejsze gówno. Dziękuję za materiał, Pozdrawiam cieplutko
Nigdy nie byłem nie miły dla pracowników sklepów jednak widzę że mogłem uprzykrzać trochę ich życie będąc totalnie nieświadomy tego ten film uświadomił mi to i raczej już nigdy nie zostawie czegoś nad czym się rozmyśliłem na losowej półce sklepowej.
13:25 nie, wracałem tam gdzie był ten produkt i tam go odłożyłem. Dlaczego? Dlatego, że mnie wku*wia to jak w makaronach na pierwszym miejscu znajduję szynkę czy tubę wazeliny o smaku truskawki czy innego banana.
Ja mam sporo historii z ludzmi a raczej bydlem na sklepie bo pracowalem moze nie typowo jako kasjer/sprzedawca ale jako ochrona sklepu. Byla sytuacja w wigilie ze frustrat chcial emocje na kasjerce wyladowac. Podchodze i poczatkowo uprzejmie prosze zeby wypierdalal. I tu wchodzi tekst "ty wiesz kim ja jestem?". Mowie ze chuj mnie to obchodzi i ma wyjsc ale nieeee, on wyskoczyl z tekstem ze on to jest EMERYTOWANYM GORNIKIEM.
To ja opowiem o sprzedaży ubezpieczeń :D Jakiś czas temu zakończyłam jedną współpracę - darmowe nadgodziny i zmuszanie do nich, pijący leader w czasie pracy, wysokie targety sprzedaży, a żeby dostać premie za te targety musisz mieć ponad 80% jakości, gdzie za głupote potrafią ci zabrać 20 punktów XD Lecimy dalej! Wciskanie ubezpieczenia na siłę, gdzie "nie" nie oznacza "nie", bo ty podejmujesz za klienta decyzje, więc musisz mu sprzedać ;)))) Inaczej jakość leci oczywiście. I właściwie z dobrem i zabezpieczeniem nie ma to wiele wspólnego, dzwonisz, oferujesz konkretny produkt i musisz go wcisnąć, nie ważne czy ktoś ma kredyt i pożycza na życie, nie ma pracy czy takowe ubezpieczenie go nie interesuje. W żadnej sprzedaży tyle k**w się nie nasłuchałam co tam. A najlepsze jest to, że jak klient cię zbuzga i rzuci słuchawką to musisz oddzwonić do już wkurwionego klienta i palić głupa, że ojejku chyba nas coś rozłączyło.
Jedno z nas pracowało kilka miesięcy w znanej sieciówce sklepów zoologicznych. Największy problem stanowiło to, że sklep nie zapewniał opieki weterynaryjnej sprzedawanym zwierzakom, w związki z czym, jeśli już pracownicy ratowali chore króliki, papugi itp., to tylko z dobrego serca. I sami wykładali na to hajs. Samo ogarnięcie tych zwierzaków było dla pracowników trudne, bo firma nie dysponowała odpowiednimi narzędziami, by to robić. Także, jeśli podczas czyszczenia klatki wyleciała ci papuga, to wykładałeś na nią pieniądze z własnej kieszeni. Wymagano także ogromnej wiedzy zoologicznej, co jest zrozumiałe, ale nie za tak śmieszną kwotę, jaką oferowano. Najbardziej chamskie było to, że niekiedy pracownicy byli zmuszani do brania udziału w pisaniu esejów o wyprawkach dla zwierząt poza godzinami swojej pracy. Nie wspominając o klientach, którzy wchodzili pięć minut przed zamknięciem sklepu, aby ktoś wyłowił im rybki. Taki proces zajmował czasem do 15 minut.
Niezmiernie się cieszę, że poruszasz takie tematy, których mało kto porusza. Pracowałem przez niespełna pół roku w maku, potem przez jakiś czas w Żabce... Nie chcę do tego wracać, ale będę musiał raczej, bo studia :)
Naprawdę świetny materiał! Sama od dawna rozmyślam nad tematem, nawet jako klient zwyczajnie dostaje k**wicy przy robieniu zakupów przez zachowanie innych ludzi. Wielokrotnie reagowałam na wszelakie idiotyzmy klientów, również staram się być dla pracowników jak najbardziej przyjemna w obsłudze oraz nie dodawać im roboty. Powiedziała bym wręcz, że odkładanie losowo ciepniętych produktów na ich miejsce stało się moim hobby. Totalnie nie potrafię pojąć co Ci ludzie mają w głowach odkładając np mleko do zamrażarki z lodami czy bułki na paletę z browcami. Niedawno szukając pracy dostałam propozycję w Dino i BOGU DZIĘKI nie udało mi się wyrobić badań sanepidowskich na czas a moje stanowisko dostała inna babeczka. Na rozmowie o pracę zaznaczyłam, że jestem z doświadczenia magazynierką i obsługą chłodni, natomiast kasa to ostatnie miejsce gdzie powinnam wylądować. W odpowiedzi na to usłyszałam, że "ładna jestem więc ona by chciała mnie na kasie" xD Wychodzi na to, że lepiej być brzydkim lub ąkłym bo nie będzie się z góry skazanym na podawanie żołądkowej z dolnej półki kolegom arystomenelesom liczącym na Twój uśmiech. Cała branża spożywek to kpina ale cały ten kraj chyba już taki jest. Czy chodzi o pracę, leczenie, angaż w jakieś zainteresowania - g**no se możesz :) Ogólnie z tego co zaobserwowałam to sieciówki spożywcze są niczym Jowisz w swoim przyciąganiu głupoty... 😅 Jeszcze raz dziękuję za materiał, mega się cieszę, że akurat Ty się wypowiedziałeś.
W dyskoncie nigdy nie pracowałem, ale pracowałem na ochronie pewnego jarmarku, jarmark organizowany od ponad 800 lat co roku w ten sam okres (część osób pewnie się domyśli co to za jarmark). Moja robota miała być prosta, do puki jarmark się "buduje" ja przepuszczam przez barierki pracowników + mieszkańców z plakietkami wydawany przez urząd komunikacji ale tylko pod warunkiem, że ci mają jak zaparkować na podwórku a nie na drodze między budkami ale był też warunek, że mogą wyjechać i wjechać przed 8 i po 20. Pierwszego dnia luz, bo wszyscy co mieli się stawili, nowych dali z doświadczonymi aby nas wprowadzili, 12h z małymi problemami głównie z mieszkańcami. Następny dzień to była tragedia, był piątek, mieliśmy braki bo parę osób się nie stawiło na zmianę i nikt nie chciał robić 24h lub jeszcze gorzej 36h, co chwilę mieszkańcy na mnie krzyczeli "jakim prawem nie mogą wjechać", "6 tygodni to za dużo, będą mi tu hałasować do 2" (jarmark zamykał się o 22, a w okolicy i tak było pełno barów bo to starówka dużego miasta). Kurierzy i dostawcy krzyczeli na mnie, że jak oni mają dowieź towar do klienta i dlaczego nie znam dojazdu do jakieś tam ulicy albo że wskazałem im zamkniętą (jestem spoza miasta, nie znałem starówki), klienci jakiegoś hotelu tak samo. Tylko turyści z zagranicy byli dla mnie mili i wyrozumiali chyba, że na aucie były litewskie blachy, wiedziałem, że oni nic a nic po angielsku, więc na tłumaczu w google im tłumaczyłem, że zakaz wjazdu to też się na mnie darli (temperament słowian bo ruscy i białorusini też tak reagowali). Innego razu jakiś facet przyszedł się na mnie drzeć, że dlaczego taka słaba ochrona jest, a jak ktoś będzie chciał wjechać w ludzi na jarmarku tirem z piaskiem co miało się podobno dziać na zachodzie to jak te metalowe barierki mają kogoś powstrzymać, jeszcze zwyzywał mnie od grubasów. Zdarzało się, że ludzi sami sobie otwierali barierki a ja jedyne co mogłem zrobić to powiadomić o tym kierownika zmiany. Często zdarzało się też, że ktoś zauważył jak puszczam auto z plakietką 24h i był to np organizator i chciał się wbić i potem wygrażał mi, że są równi i równiejsi, zero szacunku do starszych itp. Jako ochroniarz w firmie która też ochrania pewną sieć dyskontów, my nie mamy uprawnień aby dotknąć człowieka, jeśli ochroniarz tylko stoi i ewentualnie blokuje drogę złodziejowi lub awanturnikowi to jest nasz max jaki możemy zrobić, wszelki kontakt cielesny jaki będziemy mieli z taką osobą to ryzyko utraty pracy (chociaż na ochronie zawsze ludzi brakuje), mamy być tylko straszakiem aby zniechęcić potencjalnych złodziei, ewentualnie pobiec za takim poza sklep i go wrócić do sklepu gdzie zawiadamia się policję
Kilka lat temu miałam taką sytuację, że w alejce z zabawkami od dłuższego czasu coś bardzo śmierdziało. Nikt nie wiedział czy to może od lodówki, która była niedaleko, czy pod półką był może rozlany jogurt 🤔 Przez natłok obowiązków nie mieliśmy czasu nawet, żeby się temu przyjrzeć. Mało kto kupuje tam zabawki, więc dostaw też nie było zbyt często. Któregoś dnia coś mnie tknęło i wyciągnęłam jedno pudełko puzzli z półki i uderzył mnie taki smród, że myślałam, że zwymiotuje. Okazało się, że jakiś klient odchodząc od lady mięsnej zrezygnował ze świeżo ukrojonej szynki i zamiast oddać ją komuś z obsługi, zabarykadował ją pudełkami puzzli 😐 Szyneczka była spakowana w papier, który rozmiękł i przez to mięso stało się jednością z metalową półką 👍 A na papierku data z przed miesiąca. Już pięć lat pracuję w handlu i dalej uważam, że niektórzy ludzie są okropni 🙁
Szacun stary. Nie wytrzymałbym w takiej robocie i bym komuś odwarknął albo odwinął. Wystarczyło mi 5 lat pracy jako doradca techniczno handlowy, gdzie obsługiwaliśmy wyłącznie firmy. Praca z jakimkolwiek klientem to jest horror.
Jestem ratownikiem medycznym i na początku mojej kariery (niedawno) pracowałam przez 3 miesiące w punkcie pobrań prywatnego labolatorium (głównie pobierałam krew). Znaczną część pacjentów stanowili klienci komercyjni płacący za badania. Oprócz pierwszego miesiąca szkolenia byłam na zmianie sama. Nigdy nie byłam niemiła dla pracowników obsługi, ale ta praca jeszcze bardziej nauczyła mnie wyrozumiałości. Rzeczywiście to jest prawda, że każdy powinien trochę popracować z klientem, żeby nauczyć się życia. 😅
Nigdy nie pracowałam w handlu - i teraz wiem żeby od tego stanowiska pracy trzymać się z daleka. Psychicznie nie dałabym sobie rady po prostu. Bardzo współczuję ci że musiałeś znosić w twoją stronę znęcanie się psychiczne i fizyczne przez klientów. Trudno mi uwierzyć, że aż tylu ludzi zachowuje się jak podłe świnie. Moja przyjaciółka pracuje w sklepie i słyszałam różne historie ale te dopiero mnie przeraziły. Naprawdę pracownicy sklepów - współczuję wam. Życzę wam dużo, zdrowia cierpliwości i coraz więcej uprzejmych klientów na swej drodze. Trzymajcie się ciepło.
Właśnie zaczęłam pracować w handlu i TAK, TAK WŁAŚNIE JEST, co prawda nie spotkałam jeszcze aż tak niemiłych klientów ale z ilością pracowników na zmianie 100% true. Jeszcze dodatkowo jestem zatrudniona na orzeczeniu i mam wadę wzroku która sprawia że niektóre rzeczy robię wolniej np. czytanie planogramów lub szukanie produktów po półkach ale oczywiście NIKOGO to nie obchodzi. Zjebe dostajesz tak jak każdy.
No jeśli kasjer nie ma jak wydać a ty zawzięcie będziesz się awanturował to tak byłbyś złym klientem ale jeśli kasjer nie ma problemu z wydaniem to wszystko w porządku
Praca w handlu nauczyła mnie bycia miłym dla obsługi, gdy robię zakupy. Moja kariera też nie była długa, bo ja nie mogę mieć kontaktu z klientem, ponieważ od razu ich mieszam z gównem.
Mistrz , twoje poczucie humoru w montarzu to zloto . Zawsze pewniaczek na poprawę humoru i dobre treści 💪 Powodzenia w dalszej twórczości oraz prywacie 😁👊
Ja bym się nawet wstydziła tak powiedzieć do obcej osoby. Dlatego wraz z chłopakiem staramy się życzyć miłego dnia lub dawać napiwki w restauracjach by ludzie jednak poczuli sie dobrze. Powodzenia kasjery w tym okresie świątecznym ❤❤
6lat pracy wytrenowało mi cierpliwość do maksa a i zjechać klienta potrafię nie używając wulgarnego języka, bez zająknięcia i jeszcze patrząc w oczy uśmiechnięty od ucha do ucha. Ach wspominam dobrze ostatnie dwa lata. Ci co obiecali mi, że pójdą do konkurencji, wracali ale już nie odzywali się do mnie, a jak bylem na kasie to grzecznie czekali na swoją kolej i bez słowa wychodzili. Oczywiście za każdym razem byłem miły i zawsze regułke sklepu powtarzałem "dziękujemy za zakupy, zapraszamy ponownie, dowidzenia"
Pracuję od ponad roku czerwonym sklepie, często narzekam, ale slysząc historie od ludzi pracujących w biedronce, lidlu czy Kauflandzie (gdzie tez pracowałem przez 3 miesiace, zwolniłem sie przez bullying) Nie jestem w stanie uwierzyć w jakie jest przyzwolenie na to by klient niszczył pracownika. W sklepie w którym pracuje nie ma o czymś takim mowy. Mam prawo odmówić sprzedarzy gdy klient jest agresywny/niemily lub wezwac ochronę. Nie ma z tym problemu, szefowstwo wie jak to jest pracowac z klientami, w przeciągu roku miałem 5 razy szkolenie na temat asertywności, jesteśmy zachęcani na każdym kroku by być asertywni i nie dać wejść sobie klientom na głowę. Jestem kasjerem i moim obowiązkiem jest kasowanie, obsługa klienta, nie wykładam palet, produktów, nie przyjmuje zwrotów, nie sprzątam sklepu co usprawnia prace sklepu oraz jest tez po ludzku prostsze dla nas jako pracowników. Współczuje każdemu, trzymajmy się ❤❤
Ten filmik powinno się w szkołach na lekcjach wychowawczych puszczać żeby te kaszojady uczyły się tej wrażliwości i wyrozumiałości dla pracowników, którzy pracują w handlu i gastro, aby nie rosło kolejne pokolenie takich roszczeniowych klientów
Po wysluchaniu tylu tych historii przeraza mnie praca w handlu i o ile bede mogla chce sie trzymac z daleka od nich, ale podziwiam kazdego kto tam pracuje
Ja po kilku minutach szukania jednej rzeczy w Lewiatanie bałam się spytać pani, która wykładała towar gdzie jest posypka, żeby jej nie przeszkadzać. Okazało się że była dosłownie za mną i pośmieszkowałam sobie z tą panią, że człowiek czegoś szuka a to jest pod jego nosem
Dzk Piotrek za film. Sam naktnąlem się na takie sytuacje w Wrocławskim Lidlu (jakaś baba z bachorem zaczęła się wydzierać na pracownika sklepu (nie mógł wskazać jej miejsca gdzie znajduje się pólka z parówkami (to był duży Lidl) ) więc kompletnie rozumiem twój żal na ten temat
Ten film powinien obejrzeć KAŻDY. Chęć ubliżania drugiemu człowiekowi jest i niestety będzie bez względu na czas i miejsce, gdyż większość ludzi jest zaślepiona egoizmem i myśli, że świat się kręci wokół niego. Niejednokrotnie zostałam upokorzona przez klientów reprezentujących różne warstwy społeczne tylko dlatego, że jestem zwykłą kasjerką. Ale mam jedną prośbę dla wszystkich osób pracujących na tym stanowisku, szanujecie swoją godność, macie tylko jedno życie więc nie pozwólcie sobą pomiatać, pracę zawsze można zmienić, nie jest to warte czucia się tak źle z powodu czyjegoś chamstwa i braku szacunku.
W trakcie mojej pierwszej godziny w pracy na sklepie który był drogerią jakiś klient spytał mnie czym różnią się od siebie 2 mleka w proszku dla niemowląt XD Poza tym zdarzały się dziunie z bogatym mężo-dziadygą z wygórowanym ego, stare babcie kombinujące z problemem jak podejrzewasz o kradzież kiedy dopiero widziałaś jak paznokciem usuwa naklejkę z testera mimo że dopiero jej zwracałaś uwagę, ale najgorsze w tych czasach chyba współpracownice- poszłam do swojej zupełnie pierwszej pierwszej pracy jako młoda 20letnia dziewczyna, a tam wataha 30-50latek: plotkary, im można gadać w trakcie pracy ale tobie nie, opie*dol za wszystko, zamiast uczyć to narzekają że się nie umiesz magicznie czegoś domyśleć lub nie umiesz od razu XD (dosłownie jednego dnia dostałam od raszpli z którą zamykałam sklep opie*dol bo się nie DOMYŚLIŁAM że jakieś wiatraki na zapleczu trzeba wyłączyć zamiast mi normalnie jak człowiek o tym powiedzieć XD) I pomimo wszystkich słabych stron pracy, zwolniłam się właśnie dlatego że już miałam dość tych bab, których głównym tematem rozmów na nocce były programy typu hotel paradise i jakie to one są zakręcone i silne XD Poza tym strasznie mi się nie podobało też to że dostawałam ochrzan jak miałam kilku klientów z rzędu co płacili całymi stówami (pytałam o drobne ale chyba nie ogarniają jaki to dla nas problem nie mieć z czego wydać) nie mogłam nic z tym zrobić i krzyk na mnie jakby to była moja wina że ludzie nie biorą ze sobą drobniejszych do sklepu. Edit: gdybym mogła, podziękowałabym teraz facetowi, który cały czas tylko siedział na monitoringu teoretycznie, a to właśnie od niego się najwięcej nauczyłam i dowiedziałam o swojej pracy i obowiązkach, a nie od współpracownic na "szkoleniu" XD
10 lat w pracy z klientem za mną. Wniosek: Ludzie w znakomitej większości nie powinni mieć praw wyborczych, ba, nie powinni się kurwa rozmnażać, żeby nie powiedzieć, że to roszczeniowi debile. Wnioski na tysiącach klientów z detalu poprzez male i średnie firmy po klientów zamożnych i produkty ekskluzywne, więc próba badawcza dość spora i bogata w przeróżne jednostki, w różnych branżach, bo "dobry sprzedawca smołę w piekle sprzeda". Nie bądźcie jednym z nich.
Tez pracuje z klientem, a wręcz dużą ich ilością. W pewnym momencie zaczęłam fantazjować o zakładaniu niektórym kagańca.
Jakiś czas temu zaczęłam odmawiać im obslizenia, do puki nie zaczną mnie traktować jak drugiego człowieka.
Też mam ten sam staż pracy w handlu.Nigdy więcej.Czarę goryczy przelał ten rok.Roszczeniowi klienci z pytaniami z dupy.W moje ostatnie dni pracy gościu przysapal się ,że nie umiem kawy zmielić (w tym sklepie była możliwość zmielenia sobie kawy).Powiedziałam,że jestem nowa tutaj i niestety mnie nie przeszkolono, to przyszedł na następny dzień zawiedziony,że jestem i oto samo się przysapał a ja już zmęczona tym wszystkim,zmęczona pracą i ludźmi powiedziałam,że spokojnie niedługo mnie tu nie będzie (normalnym tonem)to stwierdził,że jestem niemiła i że poskarży się dyrektorowi.Powiedziałam,że proszę bardzo
@missblueberry900moze się nie nadajesz do tej pracy ??? Znajdź inna
O, i dlatego demokracja nie ma sensu 😊
@@tomeksocha3440 biblia mówi, że człowiek jest zły i jak widać jest to prawda. a co do ustroi to lepsza demokracja od monarchii czy dyktatury. kiedyś te 90% chamskich ludzi byłoby plebsem i by pracowali w polu za domami i jakoś by nie płakali heh
Jako osoba pracująca w handlu, dziekuje Ci za ten film.
Nie dość, że zanoszę produkt z miejsca, z którego wziąłem, to jeszcze zdarza mi się odnieść coś, co ktoś zostawił w losowym miejscu 😊
Prawdziwy bohater!
@@piotrekparking5925 nie każdy bohater nosi azbest w majtkach (miała być peleryna ale no cuż...)
no i to się szanuje
Robię to samo😊
Oby więcej takich ludzi ❤
Przepracowałam w handlu półtora roku. NIby krótko, ale obiecałam sobei, że nigdy więcej nie wrócę do sklepu. Ludzie to kurwy, a klienci sklepów jeszcze większe. W moim pierwszym dniu w pracy też jakaś baba się nade mna znęcała i też chodziło o ser. Problem w tym, że pracowałam na stanowisku krojenia na wagę i baba, która chciała pół kg w kostce zaczęła się na mnie wydzierać, kiedy zaczęłam jej pytać o to, czy tyle "na oko" chce. Zaczęła mnie wyzywać i mówić, że nigdzie nie powinnam pracować skoro nawet nie wiem ile to pół kg. Innym razem przyszedł dzban z dzieckiem i zaczął pokazywać mu na mnie palcem mówiąc "ucz się synu, bo będziesz pracować jak ta pani" Co za uwłaczenie. W sklepie nauczyłam się nienawidzić ludzi i tak mi zostało.
A ja nienawidzę ludzi, przez szkołę, a co do tego dziecka to mogłaś je wziąć i rzucić z całym impetem o podłogę. Co prawda ono niby nie jest nic winne, ale byłaby to dobra nauczka dla ojca.😊
Szanuję to, że ktoś podjął się głośnego wyrażania co do znęcania się nad pracownikami przez klientów ❤️ Bardzo rozumiem i się cieszę twoim szczęściem, że miałeś opcje porzucenia takiej pracy
Stoję w kolejce, nagle przychodzi babka wpierd@ala się w kolejkę i mówi że wcześniej tu stała. Ja do niej, że: a ja wczoraj gasiłem telewizor! Suka się oburzyła!
śmiech wtedy pomaga w pracy
no ale z tym "kto będzie tam pracował" to pojechał. To chyba firmie powinno na tym zależeć a nie tobie.
@@kompowiec2 niby tak ale też mogą znaleźć jakiegoś innego pracownika równo szybko ponieważ jest wiele osób co by skusiła oferta pracy jeszcze na pełen etat
@@upeach1106 no i supermarket nie może zaoferować niskich płac, jeśli nie ma nieskończonej liczby ofiar jak tych co nie mogą znaleźć innej pracy.
Kiedyś na kasie zauważyłem (jako klient), że jakaś babka nie może skasować jakiegoś produktu (bo nie umiała) i się denerwowała. Zaczęła wołać pracownika, żeby jej pomógł, ale pracownik był bardzo zajęty. Kobita miała to gdzieś i dalej się darła, żeby jakiś pracownik jej pomógł. W końcu stwierdziła, że użyje argumentu siły i wyciągnęła (po 5 minutach czekania) telefon i zaczęła dzwonić właśnie na infolinie, żeby donieść na pracowników, że nic nie robią i nie chcą jej pomóc. Wiedziałem, że pracownicy są zabiegani a mimo to i tak dostaną opierdol bo baba czuje się jak królowa. Postanowiłem coś z tym zrobić, więc podszedłem do kasy (samoobsługowej) gdzie stała ta babka. Wziąłem produkt, którego nie umiała skasować i wklepałem ręcznie kod produktu (ten pod kodem kreskowym) i zatwierdziłem ten produkt. Kiedy baba to zauważyła to zamiast "dziękuję" to powiedziała "Co pan mi tutaj zrobił? Pan mi coś zmienił w tym urządzeniu tak, żebym zapłaciła więcej. Tak się nie kasuje tutaj produktów, więc na pewno pan jest jakimś oszustem i próbuje mi shakować kartę przy użyciu tego niedziałającego złomu!". Wkurwiłem się i powiedziałem jej, że jak myśli, że coś zepsułem to ma pełne prawo wypierdalać z sklepu, ale bez zakupów za które nie zapłaciła. A jak chce wyjść z zakupami to będzie musiała czekać tutaj do póki pracownik nie podejdzie i nie "naprawi" maszyny. I nie będzie mogła podczas czekania dzwonić na infolinie bo w tedy ja doniosę na nią do ZPPS (zarządu praw pracownika sklepowego ... tak wiem czegoś takiego nie ma, ale ona o tym nie wiedziała) i powiedziałem, że zgłoszę jej nadużycia w korzystaniu z infolinii bez powodu i dostanie za to pozew sądowy i w najlepszym dla niej wypadku dostanie karę zapłacenia sklepowi 3050 zł a w najgorszym ta kwota wyniesie jakieś 13 550 zł XD. Babka tak postała i się popatrzyła na mnie i na innych klientów i wyszła mówiąc, że tego tak nie zostawi XD (zostawiła produkty i wyszła od tak). Następnego dnia Bóg dał mi szansę rewanżu na tej suce bo akurat następnego dnia znowu ją spotkałem pod tym samym sklepem, ale tym razem była w drodze do auta z wózkiem pełnym zakupów. Powiedziałem sobie "Jeśli taka jest twoja wola Boże to niech się stanie według słowa twego". Kiedy baba zostawiła wózek przy samochodzie, żeby otworzyć bagażnik to podbiegłem i zabrałem jej wózek z zakupami. Baba to zauważyła i zaczęła mnie ganiać po parkingu XD. Podbiegłem pod krawężnik z tym koszykiem (w nocy padał deszcz i po drugiej stronie krawężnika było błoto) i walnąłem tym wózkiem o krawężnik tak, że koszyk się wywalił a przynajmniej połowa produktów poleciała w błoto. Po czynie dokonanym zacząłem uciekać i z oddali było słychać tylko krzyk tej kobiety. Czułem satysfakcje bo wiedziałem, że zrobiłem coś dobrego dla ludzkości.
Morał? Zawsze ingerujcie jak widzicie klientów z poziomem IQ niższym niż ich wiek. Jeśli nawet nie pomożecie pracownikom to pokarzecie takim podludziom, gdzie jest ich miejsce w hierarchii społecznej a to już coś XD.
Witaj dobry człowieku :-)
Mówi się, że mądry głupiemu ustępuję, ale ta sytuacja to idealny przykład, że powinno się głupi nie ustępować i robić im na złość.
ze wszystkich rzeczy ta nigdy nie wydarzyła się najbardziej.
@@Humalien91 No ta akurat się wydarzyła. Patrząc na to jakie rzeczy się odwalają w Polsce to to co opisałem nie jest takie absurdalne jakby się tobie wydawało.
Z jednej strony mam takie "No nie powinno się takim ludziom robić na złość, bo tylko dowodzi dla nich że to oni są pokrzywdzeni" bla bla bla.
A z drugiej to po prostu zaciesz że babce się oberwało za bycie wredną szują xDDD
Uwielbiam kasy samoobsługowe. Ja się nie stresuję, że muszę pakować zakupy szybciej niż kasjer skanuje, kasjer ma jedną osobę mniej. Jeśli już idę do zwykłej kasy, to z niewielką liczbą produktów. Jeśli się rozmyślę, odkładam towar na miejsce. Nie rozwalam pudełek, żeby coś obejrzeć. Proponuję sama, że zapłacę kartą, jeśli widzę, że z drobnymi krucho albo po prostu widzę po minie kasjera, że może być problem z resztą. Jeśli muszę po coś iść 20 minut przed zamknięciem, to jest to naprawdę sytuacja podbramkowa i nie może poczekać do następnego dnia. I idę po dosłownie jedną lub dwie rzeczy, a moja wizyta w sklepie trwa 5 minut. Wchodzę, biorę towar, idę do kasy, wychodzę. Nie zawracam głowy pracownikom, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. Raz niestety miałam pecha do kasy samoobsługowej i ciągle coś było nie tak. Było mi głupio, ale pani z obsługi była przemiła.
Pracowałem 3 lata jako magazynier (chociaż po koniec to już byłem magazynier-sprzedawca-kasjer-piekarz) i powiem tak, ludzie serio powinni obowiązkowo iść do roboty do sklepu na jakiś dłuższy okres czasu, i poczuć na własnej skórze jak to jest stać po drugiej strony kasy, i użerać się z bydłem.
Do dziś pamiętam jak jedna młoda dziewczyna zatrudniła się na wakacje żeby sobie dorobić i wytrzymała całe 2 dni w sklepie. Pierwszy dzień nie był taki zły bo chwilę siedziała na kasie i chwilę na sklepie ale w drugim jak jakiś dziad zaczął ją wyzywać od złodziei, ku*w itp bo wydała mu chyba o dyszkę za mało. Dziewczyna wydała właściwą kwotę ale dziad dalej po niej jechał póki ochroniarz mu nie powiedział że albo wychodzi albo będą go wynosić w bransoletkach. Po tym jednym dniu oczywiście dziewczyna nie wróciła już do pracy i nie dziwię jej się.
Cokolwiek groziło temu dziadowi? Oczywiście że nie bo "klient nasz pan" i póki ta "zasada" nie umrze a firmy nie zaczną stawać po stronie pracowników a nie klientów to niestety pracownicy w handlu dalej będą musieli się użerać z bydłem, i jedyną rzeczą jaką będą mogli zrobić to zawołanie ochroniarza, i odpalenie napadówki.
A pierdolenie, sama pracuje w handlu i nie zliczę ile razy była sytuacja, że ktoś z kim kiedyś przyszło mi pracować w danym sklepie przyszedł i robił syf, no bo przecież ona już tu nie pracuje, to po co będzie odkładać rzeczy na miejsce? Większość osób z mojej pracy narzeka, że ojoj klienci ich nie szanują, robią rozpierdol, zachowują się jak debile i tak- to prawda, ale te same osoby potrafią narzekać w socjalnym na inny sklep, bo pani nie raczyła podejść w 0,5 s skasować, albo że w innym sklepie jest syf, a doskonale wiedzą, że to nie zależy od pracownika; jeżeli jest możliwość i jest na to czas to sklep będzie czysty, jeżeli jest inaczej to nie jest wina pracownika, jebane hipokrytki, to bardziej kwestia empatii, bo na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby z mojej pracy, czyli szeregowych pracowników, którzy faktycznie zachowują kulturę i odpowiedni ton głosu w stosunku do pracowników na innych sklepach, czy po prostu innych ludzi, wiadomo, że w naszym sklepie są miłe i potulne (spróbowałyby nie być) ale jak przychodzi udać się do innego dyskontu, czy sieciówki, albo nawet na spotkaniach pracowniczych w jakiś knajpach to potrafią narzekać na pracowników, tak jakby zapomniały, że same nie chciałyby być tak traktowane
Ja od siebie dodam:
1. Używanie przemocy fizycznej gdy klient się dowiaduje, że mamy 14 dni oczekiwania na rozpatrzenie reklamacji
2. Używanie przemocy fizycznej, gdy klienta frustruje ciasno ułożony asortyment (wymóg działu Vm nie nasz pomysł), zaczyna rzucać w nas asortymentem
3. Brak ceny? (5 dużych palet dostawy, coś zawsze mogło umknąć) - HEHEHE TO ZA DARMOOOO
4. Szuka jednego ręcznika - zrzuca wszytsko na podłogę i nie podnosi
5. Zostawianie kubków z gastro, talerzyków jednorazowych z gastro, swoich wydzielin w chusteczkach w randomowych miejscach sklepu (sklep z dekoracjami i wykończeniem)
6. Obsługa od 9 sprząta salon, ale sklep otwarty jest od 10. Klient widzi że latamy z mopem - DZIEŃ DOBRY MOGĘ SZYBKO KUPIĆ COS? -Zapraszamy od 10, o tej się otwieramy -TAKI SZACUNEK DO KLIENTA?!?!?!!!! ZGŁOSZĘ WAS!!!
7. 21, sklep zamknięty. Kasy zamknięte. Brama opuszczona na wysokość kolana, abyśmy tylko mogły wyjść. Raport dobowy wydrukowany (po tym raporcie nie można otwierać kas na nowo do kolejnej zmiany). Klient czołga się pod bramą. Chce kubek i nie wyjdzie dopóki my go nie sprzedamy
8. Żarty z kradzieży to normalka i jeśli ja się z tego nie śmieję razem z klientem, to jestem gburowata i sztywna i nie powinnam pracować z ludźmi (real cytat)
Mogę wymieniać i wymieniać, ale uważam że w szkołach średnich na wychowaniu do życia powinno być wychowanie do życia wśród ludzi i wytłumaczenie im, że pracownicy wielkich sieciówek nie mogą nic. Nie mogą siadać, rozmawiać ze sobą, pić wodę na kasie jak jest duży ruch, a już na pewno nie mogą decydować o tym, co zarządziła przy swoich biurkach centrala - marketing, ceny, jakość, vm salonu. Dzięki za ten film i życzę Ci, abyś osiągnął spokój w swoim życiu z dala od takich toksycznych miejsc
I to co napisałam to nie jest incydent raz na rok, tylko kilka razy tygodniowo..
Ale wiesz E tak jest również w innych pracach nie jesteś płatkiem śniegu
Całkiem na serio dopuszczam do siebie, że niektórzy ludzie tak naprawdę w środku nie mają człowieka tylko bezmyślne coś.
@@wojbas471wow stary, no pozamiatałeś. Mam nadzieję, że ten wyczołgany kubek dobrze się sprawuje.
Wy (jako cała firma) robicie klienta w wała to z jakiego powodu klient ma być inny? Ile razy są szargani za spróbowanie produktu (część produktów nie nadaje się do jedzenia) czy jakąś pomyłkę? Wy oskarżacie klienta o kradzież towaru za 5gr ale już w drugą stronę to tylko pomyłka.
Pracowałem 4 lata w Biedronce. Nienawidziłem ani jednego dnia w tej pracy, a powodów była cała masa. Mógłbym się tak rozpisać, że powstałby z mojego komentarza drugi odcinek na 30 minut. Z drugiej strony, odkryłem magiczny przepis "Miej wyjebane, a będzie ci dane". Przykładowo, gdy pojawiał się jakiś klient, co chciał się awanturować, to po prostu miałem to w dupie. Nie reagowałem. Jego to nakręcało, ale ja miałem tylko w głowie "Ale ty musisz mieć małe ego, że musisz się dowartościowywać jechaniem pracowników". Zapierdol na sklepie. Na przerwy na pierwszej zmianie wolno chodzić dopiero po wyłożeniu mięsa, mrożonek i nabiału. Jebać. Najwyżej nie pójdziemy na przerwy i niech się potem kierownicy tłumaczą kontroli urzędu pracy, czemu nie mamy odbitych przerw. Towar nie wyłożony. Raz mnie kierowniczka opierdoliła, że chciałem wyłożyć paletę, na której był ocet, o co każdy klient się pytał. Siadam na kasie i dosłownie pierwszy klient się spytał o ocet. "Jak to nie ma octu? Musi być ocet! Za komuny był tylko ocet!" xD (autentycznie tak powiedziała, ale dla beki). No to jebać, dzwonię po kierowniczkę, by przyniosła i wyłożyła. Dzięki tej jednej zasadzie "Miej wyjebane, a będzie ci dane", nagle ta praca przestała być aż tak wkurwiająca. Co nie zmienia faktu, że dzień, gdy jebnąłem wypowiedzenie, był najlepszym dniem mojego życia.
Napomknę też, że o ile miałem wielu wkurwiających klientów, to tak na prawdę, byli oni moim najmniejszym problemem. Bywały miesiące bez chociażby jednego wkurzającego klienta, a jak już się zdarzali takowi, to z reguły łatwo było rozwiązać sprawę. Ale to wynika też z mojej innej postawy, że jak widzę 1000 normalnych osób i 3 nienormalne, to o tych nienormalnych łatwo zapominam, a niestety większość ludzi (np. Naukowy bełkot), ma dokładnie na odwrót.
No właśnie ja też sądzę, że klienci nie byli największym problemem tylko wyzysk pracowników przez firmy.
Dla mnie jest tak obecnie w Dino. Nie dość, że czepiają się o byle pierdołe, to jeszcze jebią mnie na hajs. Chociażby na ostatniej wypłacie, dostałam o ponad 1000zł za mało, a mam ulgę bo nie mam 26 lat i jestem studentem.
Również pracowałam w Biedronce i mogłabym napisać rozprawkę na temat pracy tam, ale szkoda mi czasu
Pracowałam na obsłudze klienta w kilku różnych miejscach dopóki się nie przebranżowiłam w IT. Powiem jedno, z całego serca nienawidzę ludzi i całego naszego gatunku. Takiego poziomu głupoty, zjebania, roszczeniowości i buractwa jakiego doświadczyłam od "klientów" nie doświadczy nikt nigdzie dopóki nie podejmie tej pracy. Tak jak edukacja w szkole jest obowiązkowa, tak powinno być obowiązkowe szkolenie ludzi w kwestii bycia klientem bez którego nie można nic kupić, każdy powininen minimum trzy miesiące doświadczyć jak to jest pracować na obsłudze klienta i jak jest się traktowanym, to by się te chamy i dzbany nauczyli szacunku do ludzkiej pracy.
Kurczę, ja pracowałem ale w sklepie budowlanym i w pełni cię rozumiem. Najlepszy przykład to była pani która uznała że pewna płyta betonowa AKURAT Z SAMEGO DOŁU PÓŁKI (dla przykładu takich płyt leżało koło 10, każda po 20 kg) jest ciemniejsza i jak z początku próbowałem wytłumaczyć na spokojnie że te płyty mają ten sam odcień, ale pani się uparła. To przekładam te wszystkie płyty, a trzeba być z nimi delikatnym bo łatwo pękają. To pani stojąc mi nad głową zaczęła do mnie tupać praktycznie i rzucać co chwile "co tak wolno? nie może pan szybciej?" na co nie zareagowałem. Wyciągam tą płytę i NIESPODZIANKA okazuje się że nie jest ciemniejsza (XD) to pani oczywiście zaczęła mi insynuować że się krzywo na nią patrzę (mimo że nie patrzałem się w jej stronę) i zaczęła wyzywać mnie i wjeżdżać na moją nadwagę. Na szczęście niewiele później stwierdziłem że pora się wziąć za swoje życie i 3 miesiące później szczęśliwy wychodziłem wolny z tego kołchozu.
Tbh, przez tą pracę mam tak ogromną awersje do ludzi że ehh xD ale i sam nabrałem szacunku do ludzi którym się tą pracę chce wykonywać, stąd staram się nigdy jej nie utrudniać i być dla osób w takich miejscach zwyczajnie ludzki i wyrozumiały, tak żebym chociaż ja jeden nie dokładał się do tej codziennej karuzeli spierdolenia.
A co do kas samoobsługowych to jest jak dla mnie co najmniej niepoważne że za każdym cholernym razem jak kupuje bułki to ta kasa samoobsługowa musi za każdym razem traktować mnie jak złodzieja bo sobie kasa uznała że bułki są o 10g za lekkie lub za ciężkie i muszę stać tam jak debil czekając aż ktoś przyjdzie. (i nie, nie mam tu pretensji bo najczęściej po prostu stoje i czekam bo domyślam się że jak nikt do mnie nie podchodzi przez dłuższą chwile to znaczy że ktoś jest zwyczajnie zajęty czy cokolwiek).
dobre jest to ze jak stoisz jak ten debil z tymi bułkami to kasjer o nic cię nie pyta, przykłada karte przeklika i leci dalej klikac w komunikaty jak maszyna...
ogolnie te systemy samoobsługowe to połączenie bankomatu i skanera, serwisują je ci sami serwisanci najcześciej :)
Kasy samoobsługowe są produkowane przez diebol nixdorf, dla którego pracowałem, i on obsługuje spokojnie połowę rynku jako całość lub inaczej same największe sieciówki.
czy to spozywka czy budowlanka czy bankowość :)
sam ich system jest stary oparty na starych silnikach programowych, ale nikt tez nie zmienia bo działa, słabo ale działa, kierownicy tych sklepów rwą sobie codziennie włosy z głowy rozliczając zmiany, albo podliczając faktury itd... :) bo się drukarka zawiesiła przy drukowaniu paragonu... :)
karuzela śmiechu, nie musze mówić ze jako help desk odwiedzając miejsca w których robiliśmy szkolenia aby się nauczyc jak to działa w realu to nigdzie nie przyjmowano nas z otwartymi rękoma, niechęć do tego systemu i jego działania robiła niesamowitą robote, aby nas nienawidzic za to ze help desk istnieje i nic nie robi... :)
napisałbym coś ale nie chce dostać pozwu sądowego :D
Pracowałam w sklepie budowlanym, niewielkim, żadna sieciówka, każdy pracownik był trochę od wszystkiego, większość sklepu zamknięta dla klienta (może wejść z pracownikiem), ze względu na rzeczy które się tam znajdowały.
Miałam sytuację w której, spora kolejka, większość moich współpracowników na sklepie z klientami, kończę kasować klienta i przechodzę do kolejnego "Ja poczekam, aż któryś z kolegów wróci, Pani i tak mi w niczym nie pomoże, bo na czym baba się może znać", upewniam się czy na pewno, jak typ odmrukuje, że tak, biorę kolejnego klienta który już wie co chce, stały klient, idziemy na sklep, zbieramy jego rzeczy, w między czasie przychodzi znajomy z klientem który czekał i słyszę, jak ten mu narzeka, że "ta młoda nie chciała go obsłużyć, bo nie rozumiała co to jest otwornica do betonu". No, życie, klient marudny, niezbyt ogarnięty. Wracamy do kas (trzy stanowiska, jedno obok drugiego), ja stoję na swoim kasuje klienta, znajomy wraca z Panem marudą i mój klient klasycznie pyta o rabat, jest stałym klientem więc go ma, nabijam mu rabat, przy okazji słuchając od niego czegoś w stylu "No ja tu do was lubię przychodzić, bo zawsze się rabat dostanie, pogadać można". W między czasie znajomy podaje chamowi ile ma zapłacić i pada "a rabat pan naliczył?", w odpowiedzi znajomy tłumaczy, że te są tylko dla stałych klientów, typ płaci od niechcenia i wyjeżdża z tekstem "gdyby pana koleżanka nie była niekompetentna i mnie obsłużyła, to pewnie by mi nabiła rabat" i wychodzi.
Do pracy do sklepu nigdy już nie wrócę, choć oprócz takich chamów, nie mogłam narzekać ani na współpracowników, ani na szefa. Jednak klienci potrafią obrzydzić wszystko.
Handel i gastro - piekło na ziemi dla pracowników. Po pracy w takich zawodach człowieka naprawdę mało co dziwi, bo ludzka głupota i brak jakiegokolwiek szacunku do drugiej osoby czy wstydu za swoje czyny naprawdę przerasta wszelkie oczekiwania. Super materiał i bardzo współczuję przeżyć, łącze się w bólu :')
I usługi 😂
To nie pracować w tym i tyle
@@A-BYTE94Gdyby nie pracowali to byś sobie dupy do sklepu wozić nie mógł
Ja nie wiem jakiego wy mieliście pecha. Ja chamskich klientek/ów w sklepach, w restauracji miałam może z 5% w pracy, przy tym jakieś 50% bardzo sympatycznych. W sklepach to pracowałam głównie odzieżowych dla kobiet 30+. I nie byłam jakimś orłem nauki nowych schematów. Problemem raczej byli współpracownicy jeśli już np. przychodzili pod wpływem alkoholu, byli chamscy proporcjonalnie częściej niż klienci. Kierownicy którzy wymyślali jakieś nierealistyczne cele sprzedaży poliestru z Indii itd.
@@A-BYTE94 Problem w tym, że jak jesteś młody to najczęściej tylko w tym dostaniesz pracę, a często też jak potrzebujesz pracy jak najszybciej bo jest jakaś sytuacja i potrzebujesz pieniędzy, to tak samo najprędzej w tym znajdziesz zatrudnienie (albo w zakładach, gdzie nie jest lepiej), bo zawsze brakuje ludzi. Znalezienie pracy w innym sektorze to też nie lada wyzwanie jeśli całe twoje doświadczenie to markety i tym podobne. Ba, nawet jeśli masz jakieś konkretniejsze doświadczenie to i tak ciężko.
Pracowałam w handlu, gastro i bezpośrednio w obsłudze klienta typu reklamacje. Po krótkim czasie zrozumiałam, że klienci są rozwydrzeni i czasem zdarzało mi się wylać kulturalnie i z klasą wielki kubeł wody, że czasy niewolników się skończyły i nigdy nie wiedzą, czy przypadkiem osoba na kasie nie dorabia sobie na studia. Hitem było, gdy jakiś oblech na nocnym drive, siedzący obok kierowcy kilka razy spytał czy mu obciągnę, gdy gadałam z jego kolegą i zrobił wielkie gały, że mogę przerwać obsługę i anulować nawet zapłacone zamówienie za takie traktowanie. W dodatku zawsze miałam 'jaja', by sama powiedzieć kierownikowi jak sprawa wyglądała i widać było, że żadna groźba zwolnienia na mnie nie działa, raz kiedyś usłyszałam, że jeśli nie zrobię x, to kierownik mnie zdegraduje z menagera. Jej mina gdy mnie to nie ruszyło bezcenna Grunt to znać swoją wartość. Jeśli chodzi o zwolnienie dyscyplinarne z sieci handlowych, zawsze można odwołać się do sądów pracy, skonsultować to z prawnikiem przed pójściem do sądu itp. Czasy niewolnictwa pracowników się skończyły i trzeba w końcu im to uświadomić.
Pracuje w handlu od zawsze więc o niektórych klientach to mozna książkę napisać. Jednego jestem pewna każdy obywatel powinien przepracować chociaż miesiąc w sklepie (i pewnie w innych zawodach ktorych sie nie szanuje a powinno). Bo to serio zmienia punkt widzenia. Nie raz słyszałam ze ktoś zmienił myślenie o sprzedawcach i pracy w handlu dopiero jak sam stanął z drugiej strony
Też prawda, czasem życzliwość między sprzedawcą a klientem widać bardziej dosadnie, jeżeli klient też pracuje w tej dziedzinie. Takie mentalnie zrozumienie XDD
Dokładnie! Ludzie zrozumieliby swoje własne irracjonalne zachowanie, gdyby chociaż przez chwilę byli po tej drugiej stronie.
Tej, klienci robiący w dowolnym handlu, logistyce czy sprzedaży to najfajniejszy sort. Pomogą, pogadają, podpowiedzą, podrzucą bilon (oj tak, przydawał się po godzinie płacenia samymi 200zl XD)
Sytuacja z dawna, ale dalej o niej pamiętam, jako klient poszłam do sklepu na zakupy, przede mną w kasie typowy sebiks, ale po 50stce z dwójką dzieci. Kasjerka kulturalnie zwróciła uwagę, że nie może mu skasować obieraczki do ziemniaków, bo nie ma tej metki z kodem, a gościu zaczął się na nią wydzierać (dosłownie), że to nie jego problem i ona MUSI mu to skasować. Pani (w dodatku młoda) spytała go, czy można by wymienić na inną, a on zaczął się jeszcze bardziej na nią wydzierać, że on chce konkretnie TĘ obieraczkę i konkretnie w TYM KOLORZE. Ona zakłopotana, wezwała inną pracownice, która przyniosła inną zasraną obieraczkę, żeby skasować ten kod i w końcu mu to sprzedać, nawet te dzieci powiedziały mu wcześniej, że mogą po nią iść, a on zaczął do nich z tekstem, żeby się nie wtrącały, bo to PRACA TEJ PANI. Myślałam, że wywali mnie tam z butów. Dzieci mądrzejsze od ojca, a potem mają taki, a nie inny przykład od rodzica. Było mi szkoda tej kasjerki i tych dzieci, bo było widać, że im wstyd za takiego ojca prostaka i chama, a jak ma żonę to jej też współczuje żyć z takim prymitywem. Widać, że typ się lubi wyżywać na innych, a człowiek nawet nie może nic odpowiedzieć, bo jest w pracy.
Bo pewnie na nim też się wyzywają
@@wojbas471 jesli ma takie same problemy jak ta pani to powinien rozumiec jak to jest byc w takiej sytuacji+ to ze ktos sie zachowuje zle w stosunku do niego nie znaczy ze on ma byc takim samym chujem dla kogos innego
@@wojbas471to tym bardziej powinien być kurwa milszy dla drugiego człowieka
i oczywiście nie zareagowałeś... typowe... każdy tylko stoi i "współczuje"
@Humalien91 no niestety nie byłam na tyle odważna, żeby zareagować i stawiać się dorosłemu sebiksowi, więc tylko stałam i współczułam :)
Oj puszka pandory...
Miałam nieprzyjemność przepracować na kasie w Carrefourze przez pół roku tylko (na szczęście).
Oto moje najlepsze perełki:
W pierwszy dzień pracy jakiś dziadek kombinował żeby swój rachunek 3 razy rozdzielać między kartę a gotówkę, 20 zł z karty, 30 gotówką (dlaczego? Ni chuja nie wiem), a ja nie umiałam tego zrobić bo szkolenie kasjerskie było żartem. W końcu udało mi się zawołać innego kasjera który mi pomógł, a miły dziadek zwyzywał mnie od szmat, i że jak się nie nadaje do tej roboty to mam wypierdalać. Ja w ryk, w końcu jakaś pani z kolejki stanęła w mojej obronie i przegoniła dziadka.
Druga perełka: Nie miałam za bardzo większych drobnych więc wydałam kobiecie sumę 3,20 w dziesięcio groszówkach, na co ta wzięła te pieniądze do ręki i rzuciła nimi o kasę mówiąc że "to jest gówno a nie pieniądze!" i żądając że mam jej to wydać inaczej. Tłumaczyłam że nie mam jak, a jak ona nie chce brać tej reszty to też spoko. Co straszne, przez pół mojej zmiany krążyła po galerii co jakiś czas zatrzymując się niedaleko lini kas i patrzyła się na mnie gadając jaka to ja jestem okropna i głupia. 😂
Przypadków wyzywania, i wyżywania się to nawet nie opiszę bo za dużo tego.
Czarę goryczy przelała sytuacja w której moja wiecznie uśmiechnięta kierownicza podeszła do mnie i wyszeptała mi do ucha: "Jak nie zaczniesz skanować 21 produktów na minutę to Cię wypierdolę stąd na zbity pysk"
Na szczęście już wtedy miałam w planie wakacyjny wyjazd za granicę. 🎉😅
Przez to co sama przeszłam nie wyobrażam sobie być niemiła dla obsługi jakiegokolwiek sklepu, i jestem tym bezproblemowym klientem. 😊
W tej samej sieci przepracowałam aż cały tydzień. Raz babeczka mnie zwyzywała, bo podrożała karma dla kotów z zawrotnej ceny 35 groszy na 40 czy 50 groszy 😂
Wyświetliło się na głównej i nie żałuję wejścia. Chłopie otworzyłeś puszkę pandory moich przeżyć w pracy w handlu. Mam 21 lat, pracuję z przerwami odkąd skończyłam 17. It ain't much, but it's honest work. Najpierw sezonowo, w sklepie z obuwiem, zaczynającym się na c a kończącym na c. Tyle razy ile musiałam się nasłuchać obelg, ze strony głównie starszych klientów, że oszukuję ich, bo jest promocja "druga sztuka za 50% LUB trzecia gratis" i że oni to zgłoszą, to ja nawet nie. Albo baba co pierwszego dnia mnie, z perfidnym magnesem "UCZĘ SIĘ", zwyzywała, bo dlaczego nie wiem czy mamy Umbro na stanie. Nie wiem, bo tych różnych podmarek jest cholibka dużo. A potem była pewna hiszpańska sieciówka odzieżowa. I tak jak było spoko, bo moja kierowniczka była kochaną kobietą, tak nie zapomnę sytuacji jak jedna pani wlazła nam na sklep po zamknięciu (nie mieliśmy kurtyny tylko szklane drzwi i jedne ze względów bezpieczeństwa są zawsze otwarte) i potem przez 20 minut nie chciała wyjść "bo ona przyjechała z miasta 60 km stąd i chce jeszcze poprzymierzać". Można by wiele mówić jeszcze o black friday, kierownikach regionalnych, ciśnięciu na zamówienia online i wielu innych rzeczach, ale szkoda strzępić. Dziękuję za ten film, oby takich głosów było tylko więcej!
Ajj ciśnięcia na zakupy online 😢 jak czegoś nie było na sklepie to musiałam proponować, że zamówię to klientowi do domu, (można było tylko kuriera za 10zl, a jak klient zamawiał przez stronę to normalnie każda opcja), co było bez sensu i nikt z tego nie korzystał, słyszałam: „Pani myśli że jestem głupia? Przecież mogę sobie to sama zamówić ze strony na spokojnie” ale góry to nie obchodziło i były zjeby na nas że nikt nie chce tej opcji
Jak rozwiązaliscie to z tą klientką która nie chciała wyjść?
@@Magdalena_ol to była długa próba wyperswadowania jej pomysłu z przymierzaniem czegokolwiek. Z racji na to, że było to w okolicach black friday to było nas dużo na sklepie, więc zrobiliśmy mini szpaler kierujący ją do drzwi ( z tego co pamiętam to nawet moja jedna koleżanka te drzwi jej cały czas trzymała). Ciągłe tłumaczenie, że może przyjść jutro, mamy wtedy wydłużone godziny pracy, a teraz musimy zostać jeszcze przez dwie godziny, żeby doprowadzić sklep do porządku w końcu poskutkowała.
@@paulina6819 ah tak, zamówienia online to była moja osobista bolączka w czasie pracy. Góra ma w dupie, że ludzie nie chcą kupić czegoś online z naszą pomocą (szczerze się im nie dziwię, sama też wolałabym to zrobić sama w domu), a jednocześnie nie oferuje żadnego urozmaicenia oferty przy takiej opcji, bo po co xdd
Pracując w tej firmie obuwniczej, czasami dawałam ludziom rabaty od influencerek, bo wystarczyło wpisać randomowe imię i 20, żeby się cokolwiek złapało xd
@@katydinerito1215 dzięki za zaspokojenie ciekawości; ) niektórzy ludzie są pozbawieni odczucia obciachu.
Kiedyś jak pracowałem w handlu i słyszałem "klient nasz pan", to mówiłem "klient to ma dać mi zarobić, nie jest mi potrzebny do niczego innego."
Jezu, ten film jest w 110% w punkt, sam pracuje już 4 rok w Handlu (w tym 1 rok w pewnym dyskoncie) i mogę się zgodzić prawie ze wszystkim
Piotrek, dziękuję, że o tym mówisz. W handlu pracuje od zakończenia technikum. Z zawodu jestem technikiem handlowcem i takie sytuacje jak opisane znam od podszewki. Dziękuję za danie platformy do tego, by w ogóle ludzie mieli okazję sobie uzmysłowić to wszystko ❤️❤️
Współczuje Tobie Piotrze Paringu i każdemu kto musiał i musi pracować w takich warunkach. Sam miałem epizod w jednej z sieci, która reklamuje się radosną piosenką o pójściu na zakupy w sobotę. Długo tam nie popracowałem bo doszedł mobbing kierownika. Jednak dłuższy epizod miałem w jednej z sieci elektromarketów i dzień bez śmierdzących i obleśnych ludzi, którzy sadzą pule gorszą niż niewybieranie szambo w upale, plują i wyzywają od chamów jest dniem straconym. I w dodatku nic nie kupią. Trzymajcie się tam wszyscy!
Takie materiały są turbo potrzebne, bo ludzie dalej zachowują się jak wyroby ceramiczne i odmawiają zrozumienia pracowników handlowych. Przepracowałem w sklepie 3 lata i co prawda był to mały sklep, nie supermarket, ale praktycznie wszystkie z przytoczonych sytuacji miały u mnie miejsce. To jest praca, w której jest się dymanym z każdej strony, przez korpo zarząd, klientów, sytuację dookoła, lokalne wydarzenia, dosłownie wszystko może pracownika uwalić. Ludzie zrozumcie wreszcie, że praca tam to często mus, bez większych możliwości na zmiany i przestańcie oczekiwać uniżonej służalczości od osób, które próbują wiązać koniec z końcem.
No tak korpo takie zle ??? U Janusza lepiej 😂😂??
@@wojbas471Na jedno wychodzi nieraz. W jednym możesz być podczłowiekiem, w jednymi nie być człowiekiem, a numerkiem. Które lepsze?
Wyroby ceramiczne XD cudo
Ja miałam raz taką zaskakująco miłą sytuację. Zazwyczaj jak sprzątamy sklep przed zamknięciem to wiadomo że znajdą się klienci którzy przychodzą z butami jakby zrobili 20 długości po ogromnym błocie. Wtedy jak widzą mnie z mopem to mówią tlyko "Ah, przepraszam, zadeptam tutaj pani mokrką podłogę", ja wtedy tylko się uśmiecham uśmiechem pracownika nr. 2 i odpowiadam, że nic nie szkodzi i żeby na spokojnie sobie wybierał produkty. Raz jak klient wahał się czy wejść na umytą podlogę, powiedziałam, zeby się nie przejmował i przeszedł (tak naprawdę problemem było dla mnie to, że w ogóle tutaj jest), na co dostałam odpowiedź "Nie nie, ja szanuję pracę imnych ludzi". Wywarło na mnie to taki szok i respect do tego klienta. To chyba była jedyna sytuacja, gdzie ktoś potraktował mnie - pracownika, jak człowieka.
Moja mama dosłownie tak się zachowała kiedyś jak ten ostatni klient - stanęła tylko w progu piekarni i o coś poprosiła albo o coś zapytała, nie chciała wchodzić, bo widziała że dziewczyny myją podłogę
W czasie wakacji dwa lata temu pracowałam w małej żabce, miałam niesamowitą szefową. Była bardzo miła, wyrozumiała ale bardzo dbała i broniła nas, pracowników. Pewnego dnia, podczas mojej zmiany miała spotkanie z Partnerką (która teoretycznie ma pomagać a jedynie jebie właścicieli i wytyka co jest nie tak) oraz wysoko postawionym kierownikiem, który specjalnie przyjechał do nas z Warszawy. W czasie spotkania bardzo ją chwalili, proponowali nawet kierownictwo nad kolejnym sklepem, ale odmówiła bo często pracowała z nami żeby nam pomagać, czasem ponad 12 godzin przy dostawach przez co nie było szans na ogarnięcie kolejnego sklepu. Napomknęła im, że chciałaby dostać więcej pieniędzy na pracowników, bo pensję dla jednej z pracownic wypłaca z własnej wypłaty. Stwierdzili że to jej błąd, bo powinna kogoś zwolnić, ma maksymalny przydział pensji na chyba wielkość sklepu, że to nie ich problem że nie umie dobrze zarządzać swoim czasem. Powiedziała, że jest dużo pracy i nie może nikogo zwolnić, na co oni skwitowali, że powinna płacić mniejszą stawkę pracownikom niż MINIMALNA. Czaicie, korporacja zniechęcała ją do godnego traktowania pracowników xD Po tej rozmowie zwierzyła się nam, nie wiedziała co o tym myśleć. Gdy już kończyłam tam pracę, powiedziała, że znalazła właściciela na swoje miejsce i że kończy z żabkowym biznesem, pomimo że sama otworzyła ten sklep 1,5 roku wcześniej ;)
tak to jest w kazdej korporacji, ty nie jestes czlowiekiem tylko trybikiem
typowa żabka :)
Ja ostatnio mam to gdzieś. Wszystkie ogłoszenia dotyczą najniższej krajowej, połowa to umowa na zlecenie, większość nie ma szacunku do pracownika.. Czemu mam się starać? Dla kogo? Jestem bardzo, bardzo miła i pomocna, ale jeśli ktoś przekroczy moja granice, to będę wtlredna. Zwolnią mnie? Znajdę inną pracę, jest ich sporo. Opiepszą mnie? Będę się kłucić, albo wyjdę,zalezy od humoru. To oni mnie potrzebują, ja mam wybór. Klient był chamski? Nie skasuje go, niech se idzie do innego sklepu. Jak chcą robota, to niech kupią robota, ja jestem człowiekiem. Od czasu gdy przyjęłam tą taktykę, moje zdrowie psychiczne ma się o wiele lepiej. Przestałam się też tak stresować i zamartwiać.
Takiej odpowiedzi szukałem dziękuję ci za to 💜
Będąc absolutnie szczerym - Mam zaraz 18 lat i nigdy nie zdarzyło mi się być niemiłym wobec pracownika nieważne, jak złego dnia bym nie miał. Również nigdy nie zdarzyło mi się odłożyć czegoś na nie swoje miejsce. Ba, jestem tym typem osoby, która gdy widzi artykuł na ziemi przykładowo chipsy, gumy, czy jakieś czekolady, to odkładam ją na jej miejsce mimo, że zawsze od znajomych słyszałem, iż "Od tego są pracownicy, zostaw to". Naprawdę nie rozumiem, jak leniwym i jakim granatem od pługa trzeba być oderwanym, by wyjąć coś z lodówki i zostawić to gdzieś w kartonach. Naprawdę bym chciał, by wszyscy zachowywali się tak, jak ja. Może nawet nie sprzątać po innych wieśniakach, ale chociaż odkładać rzeczy na miejsca lub być zdecydowanym. Pozdrawiam każdego pracownika jakiegokolwiek sklepu i osoby zmagające się z chamami na co dzień :D
Nie wszyscy bohaterowie noszą peleryny.
Jako osoba która pracowała w sklepie.
Dzięki. :)
Mi praca na stacji zniszczyła totalnie psychikę byłem normalnym synkiem spokojnym a teraz mam napady gniewu i agresji której nie jestem w stanie opanować ciągle jestem w stresie jest to największy błąd mojego życia że tam zacząłem pracować
twoi znajomi za takie teksty powinni dostawać odpłatnie w papę i jeszcze dziękować za użycie środków wychowawczo-dyscyplinarnych
Ja jestem osobą która czasami tak odkłada produkty. Teraz trochę mi żal pracowników.. więc twoja pozycja motywuje x) postaram się pozbyć się tej zwyczki
@@dreamer2026-cj7snnie wstyd Ci się przyznawać do czegoś takiego? Nie pracowałem nigdy w sklepie, a okurwienia dostaję przez głupotę ludzi, którzy pierdolną coś byle gdzie, bo się raczyli rozmyślić. To objaw kultury, że odkłada się rzeczy na swoje miejsce.
Każdy w swoim życiu chociaż przez tydzień powinien popracować w handlu. Nic tak nie uczy szacunku do drugiego człowieka i pracy innych. Kiedyś pracowałam w drogerii i na szczęście aż tak hardcorowych sytuacji nie miałam, ale nie raz zdarzyło się że klient który miał zły dzień wyładowywał się na mnie, choć zawsze byłam w opór miła i profesjonalna. Cieszę się że ten etap już za tobą, dużo dobrego.
A ty myślisz kolego że trzemu się wyzywają na ludziach bo sami w częściej byli mobingowani
@@wojbas471to tylko sprawia, że są takie osoby jeszcze większym bydłem, bo zamiast pójść do psychologa jak mają problemy z emocjami lub kupić worek bokserski do nawalania w domu to wyżywają się na innych ludziach i tak krąg spierdolenia się zamyka.
@@wojbas471to niech idą do jakiegoś psychologa lub terapeuty żeby sobie poradzić ze swoimi problemami. To że ktoś ich gnębił lub gnębi nie daje im żadnego prawa do traktowania drugiego człowieka jak g*wno!
w kerfie pracuje od wakacji (aktualnie tylko w soboty przez szkole), przez 2 miesiace widzialem rozne rzeczy, a juz po pierwszym tygodniu mialem dosc tej roboty. Wykladam towar co jest duza zaleta bo jak patrze co dzieje sie na kasach to wspolczuje ludziom ktorzy tam siedza. Moje kierownictwo jest naprawde spoko, dyrektor jest z wszystkimi na czesc (no chyba ze jestes nowy to wtedy na dzien dobry przez tydzien xD), a czesto sam nawet wyklada towar jesli widzi ze jest go duzo. zycze wszystkim ludziom ktorzy pracuja w handlu cierpliwosci i powodzenia!
Dzięki za poruszenie bardzo ważnego tematu, być może kiedykolwiek cokolwiek się zmieni w tej kwestii; póki co cierpimy i bezkarnie ludzie mogą się na nas wyżywać za wszystkie frustracje. To poyebany mechanizm psychologiczny- jeśli czujesz nad kimś przewagę i wiesz że nie odpyskuje- go on.
Wierzę, że zmienią się jakoś przepisy, póki co ja staram się być na tyle miła ile mogę dla "konkurencji"... Nigdy nie wyobrażałam sobie kogoś cisnąć tylko za to, że wykonuje swój psi obowiązek.
Ja stosunkowo niedawno byłem na wolontariacie w takim dyskoncie, te 4 długie godziny były naprawde męczące, stać i wciskać tym ludziom ulotki i przekazywać im informacje o zbiórce. Klienci takich sklepów są naprawde wkurwiający, potrafią ci odpyskować lub nawet podnieść ręke. Szacunek dla takich osób ze mają wgl siłe dzień w dzień użerać się z tym podludźmi.
Podludzie to w tym przypadku bardzo trafne określenie.
@Madblojpl
@@czarownikmleka3805 omg czaro
Stałem raz w biedrze i ludzi byli normali spokojnie odpowiadali nie dziękuję albo już mąż, żona czy inne gówno wzieło kartkę bo wchodziło przed nim. Za kilka dni idę drugi raz i zobaczę jak będzie teraz.
Jak może nie byc możliwości otwarcie następnej kasy jak są pracownicy ? Osobiście mam nerwice i nie mogę stać w kolejkach bo po 30s dostaje pierdolca pomyślałeś o takich sprawach ? 22:57
w tamtym tyg w biedrze pani szła na przerwę i chciał kliknąc 3 produkty, koleś 2 os przede mną z 2min się kłócił ze jak tak można co ona sobie wyobraża że w kolejkę powinna stanąć . I przykre jest to że z tylu ludzi tylko ja sie odezwałem (mało kultularnie, ale na CHAMSTWO ODPOWIADA SIE CHAMSTWEM ) - weś sie kur. zamknij bo kłócisz sie 3 razy dłużej niż pani by nabiła te produkty, i ze tez ma określony czas na przerwe. pani póściła oczko podziekowała
ps. ja zmieniam prace co około 4max5 lat bo tak człowiek dostaje stagnacji i depresji a jak sie zmienia otoczenie są nowi ludzie nowy cel poprzeczka zawsze troszkę wyżej i przede wszystkim pieniądze trochge większe.
Ten film zniechęcił mnie do dorastania, teraz zdaje sobie sprawę jak ciężkie za niedługo będzie moje życie. Dzięki za ten materiał, jest bardzo uświadamiający. Pokazuje drugą stronę medalu, naprawdę dobry materiał. Oglądałam z dużym zaciekawieniem do końca.
dorosłość to mordęga. ciesz się młodością, póki ją masz!
Moja siostra pracowała w pewnym bardzo popularnym sklepie odzieżowym w największej galerii w Polsce. Nie pracowała tam nawet całego roku, ale boże, ile tam się odwaliło. Influencerów widziała tam na porządku dziennym i najgorsze jest to, że oni byli najgorszi. Hamscy, oddawali ciągle ciuchy z przyszytymi na nowo metkami (co było widać) no i ogólnie masakra. Na dodatek pełno dzieci tam przychodziło i nagrywało jakieś challenge na Tiktoka, typu: szukam outfitu z zamkniętymi oczami i wpadali w moją siostrę, która próbowała w spokoju pracować. Syf w szatniach i ilość ciuchów, którą musiała przestawiać z jednego miejsca na drugie jest niewyobrażalnie wielka. Niemili klienci. Raz nawet w szatni znalazła GÓWNO na ziemi, tak, gówno na ziemi w przebieralni, które ktoś z nich musiał posprzątać. Zmywanie podłogi, bo klient zapomniał wytrzeć butów przed wejściem do środka, ktoś też wie zrzygał kiedyś w przebieralni. Ogólnie masakra
Najsmutniejsze w tym wszystkim (po za faktem że ludzi pracujących w handlu spotykają takie okropności) jest to że najprawdopodobniej mnie też to czeka. Każdy będzie kiedyś potrzebował jakiejś dorywczej pracy gdy na przykład będzie studiować bo coś do gara trzeba włożyć. Podziwiam za wytrwałość w takich ciężkich sytuacjach i dzięki że się tym podzieliłeś. Trzymaj się tam w dorosłym życiu i oby szczęście dopisało.
Oziinator bez odbioru
Akurat przedwczoraj nie przedłużyłem umowy w tej sieci i ten film utwierdził mnie w przekonaniu, że to jedna z najlepszych decyzji jakie podjąłem w życiu. Ekipę miałem super, ale sama praca w handlu, w naprawdę wysokoobrotowym sklepie, w połączeniu z zasadami jakie narzuca firma i wreszcie stosunkiem ilości zadań do stale malejącej liczby osób na zmianie - po roku mi starczy :) Oglądając ten film przez większość czasu czułem jakbym mógł nagrać identyczny.
ah te czasy kiedy kidosy napadały biedronki i lidly po lody ekipy
Pracuję w domu opieki w Anglii, mam praktycznie to samo, wszystko pod prywatną firmę, trzeba się ładnie uśmiechać podczas jeśli jest się gnojonym przez rezydentów. Trzeba wypełniać od cholery papierów, żeby wytłumaczyć się z zaistniałych sytuacji i jeszcze wysłuchiwać od zarządzających, że trzeba służyć dla dobrej opini firmy nieważne jak jest się poniżanym. Mój syn w przerwach od studiów pracuje w Tesco, tutaj dopiero dzieją się historie powyższych lotów. Niestety menadżerowie nie dbają o pracowników a o tzw dobro klienta.
dlatego ja zawsze stawiałam na małe biznesy, gastronomia czy usługi, bo z szefem żyje się bezpośrednio i zazwyczaj obchodzisz go bardziej, niż roszczeniowy klient, a najlepiej to pamiętać, żeby być miłym dla pracowników, bo wszyscy możemy mieć zły dzień
Akurat mam złe doświadczenia z taką pracą. Jasne, może się trafić miejsce z sympatyczną, rodzinną atmosferą, jednak o wiele częściej jest to Janusz, który uważa się za stratega na miarę Napoleona i geniusza finansowego na miarę Bezosa tylko dlatego, że wyciąga ze swojego biznesu te 30 tysięcy miesięcznie. Janusz oczywiście wszystkich innych ma w głębokiej pogardzie, ze szczególnym uwzględnieniem własnych pracowników.
Z bardzo dużą ilością rzeczy tutaj muszę się zgodzić, całe szczęście nie miałem tej wątpliwej przyjemności pracy na kasie ale still, pracowałem jako magazynier a potem jako ochroniarz. Oj to był piękny czas *but with the ironic accent*. First things first, jeśli chodzi o klientelę to było kilka incydentów per example klient pyta mnie o jakąś przyprawę, no to mówię mu jaki dział itd a ten do mnie: "No to niech mi pan znajdzie" nie powiesz mu nic bo hehe skarga a już się ciśnie na usta: "Chłopie mam do rozwalenia paletę, towar do dowiezienia/odebrania/zwroty a ty mi chcesz bym znalazł coś co nawet nie wiem czy jest" ale nie powiesz mu nic. Well happens, zdarzali się też mili klienci akurat dobrze ich pamiętam bo nie miałem tak dużo nieprzyjemności bo można było szybko uciec na zaplecze i elo. Gorsze jest to, że wszystkie palety miałby być rozłożone, nie ważne czy było miejsce na półkach czy nie. Więc od tego były palety na środku działu gdzie elegancko są ułożone czteropaki z piwem na tackach, I CO, NAGLE WIDZISZ ŻE ZE ŚRODKA TEJ WIEŻY STABILNEJ JAK AUTO NA LETNICH W ZIMĘ JEST WYCIĄGNIĘTY CZTEROPAK, przez co musisz rozkładać to i wszystko układać na nowo marnując czas, bywa niektórzy nie mają wyobraźni. A i jeśli chodzi o cenówki to mój współpracownik miał wywalone w nie i mówił mi by się nimi nie przejmować a potem my zrywamy opierdziel za to że ceny się nie zgadzają. Nikt też nie zwracał uwagi na bhp itd, czasem trzeba było dźwigać rzeczy które ważyły więcej niż 50% mojej masy ciała (jestem chuderlakiem tak skill issue). A nie wspomniałem także o tym że magazyn mieścił max 50% palet dostarczanych w dostawach co sprawiało, że aby się dokopać do porządanej partii towaru trzeba było pół magazynu przestawić, dużo rzeczy wywalić na zewnątrz a potem i tak cię gonili, że "JUŻ CHCĄ PALETĘ" sorry i'm doing all i can. To w skrócie, myślałem że pójście na ochronę będzie zbawieniem, taaaaaaa na pewno. Zaczęło się przyjeżdżanie 30 minut przed dniówką (oczywiście za to nie płacili XD). A to że ochrona to kij, siedzisz przed monitorami chcąc zasnąć, odbierając dostawy gdyż ta posada po części pokrywała się z obowiązkami magazyniera, robiło się gorzej niż powinno być. Najlepsze, jak jakiś petent notorycznie żarł batony i zostawiał papierki w półce, masz go znaleźć i elo... plot twist to był fragment sklepu w którym nie było pokrycia obszarem kamery, gg ez wywalone w ciebie. Dodatkowo nie będę mówił o atmosferze strachu przed przełożonymi/prezesurą itd: "we powiedz kiedy prezes wyjdzie dobra??". Atmosfera była tragiczna, ludzie mieli wywalone na swoją robotę. Aboslutny wyścig szczurów, popędzany przez bezsensowne promocje narzucane przez franczyzę gdzie spokojnie można było się domyślić na co będzie przecena po tym ile czego jest na magazynie. Szczęściem jedynie było to, że nie musiałem pracować tam długo. Anyway to jest idealne potwierdzenie tego co dużo pracowników twierdzi ale nie mogą tego powiedzieć. Dzięki za to, czegoś takiego potrzeba.
A tu dzięki za przeczytanie tego pisanego na 30% strumienia świadomości XD
pracuje w sieciowce odzieżowej - moja najgorsza sytuacja: klientka była z pozoru bardzo miła, w pewnym momencie się do mnie zbliżyła i zaczęła dotykać po talii i posunęła dłonią na tylek, moja kierowniczka, która prowadziła tę zmianę, uśmiała się z tej historii, a ja zostałam bez żadnego wsparcia i z traumą
Jako osoba która pracowała co prawda nie w dyskoncie a w dużej sieci meblarskiej na obsłudze klienta i sprzedaży bardzo dobrze cię rozumiem Piotrek, cieszę się że też masz już to za sobą
Pracowałam w sklepie przez rok i wszystko jak na filmie również przeżyłam.
Ostatnio miałam sytuację gdzie stałam w kolejce i to jakaś klientka się rzucała do kasjerki że źle nabiła jej cenę płynu do płukania (jakby to kuźwa od niej zależało, to nie te czasy że ręcznie ktoś wpisywał ceny z naklejki). Poszły na półkę zobaczyć gdzie one były i klientka mówiła że wzięła go z innego miejsca na półce więc cena pod spodem była inna. Zaczęła się rzucać że sklep oszukuje ludzi itp. Biedna kasjerka nie może się odezwać ale znając sytuację to inni klienci już mogli. Ktoś tam rzucił że "ze złego miejsca pani wzięła, pewnie ktoś odłożył źle" ale ta dalej przy swoim stała mimo że mogła już dawno zwrócić płyn i iść w pizdu do domu a nie robić kolejkę w sklepie na dwie kasy. Ja już też nie wytrzymałam bo wracałam z uczelni i było późno więc się odpaliłam na nią tekstem "do cholery jasnej, pani jest jakaś ciemna? trzeba czytać plakietki z nazwą i ceną a nie jak cielak wszystko brać jak leci i nawet do pustego łba nie przyjdzie że ktoś odłoży w nie to miejsce co trzeba, co za ułom". Dała się skasować, trochę się powyzywałyśmy jeszcze poza kolejką i przynajmniej ja mogłam się wyżyć za te wszystkie miesiące tego kiedy musiałam udawać miłą na kasie xD
Trzeba reagować.
Co do cen, to ludzie nie rozumieją, że ceny są z góry ustalone przez firmę (tj. właściela sklepu) i producenta danego produktu. Czasami błędy z cenami nie są winą danego sklepu, ale kogoś kto wprowadzał to do systemu, zwlaszcza jak mówimy o duży dyskontach i marketach. Ludzie mają dziwne wrażenie, że dany sklep ustawia ceny wg. własnego widzimisię. Mam doświadczenie w jednych ze większych sieci sklepów, pracowałem tam trochę. Na szczęście mam juz lepszą pracę.
A co to klientów, no cóż jak ktoś nie przeżyję tego, jak ja, to nie wie, że praca z klientem jest najgorsza.
Świetny materiał, Pozdrawiam😊.
Całkowicie zgadzam się z całością materiału. Kilka dobrych miesięcy pracowałam w całkiem sporym sklepie - głównie na kasie. Nigdy nie zapomnę jak o godzinie 21:58 prawie oberwałam po twarzy od pijanego typa, któremu odmówiłam sprzedaży alkoholu bo gdyby ktoś przejrzał kamery straciłabym robotę. Miałam na tyle szczęścia, że za mną na lodówkach kolega poprawiał towar i gość widząc postawnego faceta, który reaguje na sytuację zawinął się i poszedł. Rel praca w sklepie to jest chyba największa szkoła życia jaką do tej pory miałam XD
Świetny film, nigdy nie zdarzyło mi się być „nieprzyjemną” dla jakiegokolwiek pracownika ale niestety świadkiem takich sytuacji byłam nie raz. Szacun za kulturę wypowiedzi, treść i oczywiście pracę, którą wykonywałes. Oby ten film trafił do jak najszerszego grona „życzliwych” klientów :)
Pracuję w więzieniu i myślałem, że to jest prawdziwe wariatkowo a wychodzi na to, że w mojej instytucji nie jest aż tak źle xD
Pracuję w więzieniu, wcześniej kilka lat pracowałam w handlu i naprawdę wolę osadzonych od klientów😅
@@kopsoniczka to rozwalające kiedy masz kolejkę zdemoralizowanych bandytów do obsłużenia i oni zachowują się bardziej pro społecznie niż nie jeden człowiek z wolności. Miałaś tak czasem?
@@Channel1Pzn Pewnie, że tak. Nie raz osadzony miał więcej kultury osobistej niż przykładowy Kowalski
od dzieciaka zawsze mi w rodzinie mówiono żeby szanować ludzi którzy pracują w tego typu pracach, ale teraz to myślę że zasługują na wiele więcej niż zwykłe poszanowanie
Ja pracuje również w handlu i dodam jeszcze, że pracownikom ciężko wyrwać się z takiej pracy. Nienawidzą jej, ale w pewnym momencie przez urabianie przez zarządzających i klientów żyją w przekonaniu, że na to zasługują, że są beznadziejni i jak w takiej pracy nie dają rady, to jaki sens szukać czegoś lepszego? Praca zmianowa ma znacznie większy wpływ na życie pracowników i ich rodzin. Ja moje dzieci widuje przez połowę miesiąca, a mają mi jeszcze odebrać niedziele (i uwierzcie, to nie jest tak, że możesz powiedzieć, że nie przyjdziesz). Wiele moich koleżanek i kolegów ma złamane życie. Skutek jest taki, że człowiek wyrzeka się siebie, własnego zdrowia psychicznego i fizycznego, relacji rodzinnych i to dla stawki oscylującej w najniższej krajowej. Fajnie, że Ci się udało wyrwać i dzięki, że chciałeś się podzielić Twoim (naszym) doświadczeniem.
Jak skończyłeś coś więcej niż liceum i masz jakieś przydatne umiejętości to bardzo łatwo znaleźć nową pracę.
@@BannerBoy1998wcale nie tak łatwo. Na 1 miejsce są setki cv
@@frofrofrofro900 napisałem, że przydatne umiejętności. U mojego znajomego w pracy w R nie ma chętnych do pracy, bo nie ma takich osób z takimi kompetencjami
A i tak znajdzie się jakiś Janusz, który po obejrzeniu tego filmu powie słynne - "jak się nie podoba to niech się zwolnią".
Jako osoba, która od swojej pierwszej roboty miała bezpośredni kontakt z klientem (aktualnie mam trzecią robote w życiu, i nadal podobny temat, ale zmieniłam po prostu typ pracy, i szczerze mówiąc, aktualnie jestem MEGA wdzięczna, że trafiłam na tak spoko miejsce do pracy, fajne szefostwo i fajny zespół), to słucham tych opowieści z uśmiechem na twarzy, bo cholera jasna, jak się fajni klienci też tarfiają, to nie raz po prostu zdarzają się takie osoby, które widać że nie mają pojęcia o pracy w takim miejscu XD
Szanuję Cię mega i podoba mi się ten film, +1 !
Może ja opowiem jedną histerię (jedna ze spokojniejszych jakie się mi zdarzyła w aktualnej pracy, a śmieszy mnie do teraz XD):
Otóż rozkładałam sobie towar na takich koszykach na kolejny tydzień, ponieważ trzeba przygotować je wcześniej, ponieważ są to rzeczy z promocji albo ze specjalnej oferty, która pojawia się tylko na chwilkę. Tak sobie układam, odrywam cenówki i wkładam je do tych plastikowych dinksów, które są pod tymi rzeczami. Nagle podchodzi do mnie starsza pani, bierze słoik, na którego jeszcze nie znalazłam cenówki i pyta: "a ile to kosztuje? Bo nie ma ceny". Ja przeszukałam na szybko te pierdyliard kartek które trzymałam z cenami, i mówie jej, że już pani sprawdzę. Wzięłam po prostu jeden ten słoik i podeszłam do czytnika cen, po chwili wróciłam i mówię jaka cena. Pani nagle mi odpowiada z pretensją: "To dlaczego tu nie ma ceny?". Ja odpowiadam: "to są rzeczy, które są w gazetce dopiero na kolejny tydzień i dlatego teraz jak Pani widzi dopasowuję ceny do rzeczy, ale tej akurat nie mogę znaleźć, być może się po prostu nie wydrukowała".
A ona tylko odpowiedziała: "Tsa... na pewno. Ja to zgłoszę. Bo tutaj mają być ceny."
I odeszła. No ja nie mogłam wytrzymać, po prostu zaczęłam się pod nosem śmiać XD
Takich sytuacji z pretensjonalnymi klientami jest oczywiście więcej. Jeden Pan też mnie kiedyś rozwalił xD Co rano przeglądamy lodówki z mięchem i warzywa (wiadomo, żeby ogarnąć daty itp). I mamy też takie coś, że robimy 30 procent zniżki jeśli mięso ma 2 lub 1 dzień przed końcem daty ważności. Jednak to zależy już od ustaleń ludzi z góry, pracownicy nie decydują o tym sami. Jednak jeśli dostajemy polecenie "Obklej trzydziestkami do jutra", to wtedy obklejamy. I dosłownie sekundę po otwarciu sklepu wchodzi Pan, biegnie do mnie (ja akurat już szłam w stronę kasy) i mówi do mnie: "mieliście mieć dzisiaj mięso na przecenie". Akurat dzisiaj nie ja obklejałam, więc mu powiedziałam, że jeśli coś miało być, to na pewno już jest obklejone tymi minus 30 procent naklejeczkami. Poszedł więc do lodówek, wraca po chwili do mnie i mówi: "Jeszcze nikt nie obkleił nic, powie mi pani które mięso jest na przecenie?". Ja pytam przez radyjko osoby która obklejała mięso, czy cokolwiek dzisiaj było obklejane, bo Pan sie tu pyta zaangażowany o przeceny na mięcho surowe. W odpowiedzi dostałam że dzisiaj nic nie obklejamy (tam już pewnie kwestia była nowej dostawy, totalnie nie chce mi sie tego opisywać, po prostu dzisiaj nic nie było na przecenie xD), bo nie obklejamy i tyle. No czasem też bywa i tak. Mówię panu to co mi powiedzieli, że no dostałam info że dzisiaj nic nie ma akurat na przecenie.
Pan sie wnerwił i powiedział: "Okłamali mnie, miała być przecena dzisiaj, ja se sam załatwie. Ja se zadzwonie do Warszawy." - już mówił to odwrócony plecami do mnie i idący w stronę wyjścia.
Ja powiedziałam tylko: "Dobrze"- jako sarkastyczną aprobatę aby zadzwonił do Warszawy czemu mięsa nie ma obklejonego na przecenę XD
Ludzie są niemożliwi.
Większość pamiętam oczywiście takich, co są na prawdę super, i nie raz jak jakiś dziadzio zacznie do mnie żartować przy kasie czy mi coś opowiadać, to mi potem uśmiech z twarzy nie schodzi przez resztę dnia.
Pozdrawiam _< Najgorzej było, jak gościu zrezygnował z DOSŁOWNIE WSZYSTKICH MROŻONEK jakie miał w koszyku, po czym w ogóle cały koszyk zostawił przed kasą. No japiernicze XD
Gadanie co to nie ma w innych sklepach to też. Nie raz jest tak że czegoś u nas nie ma i tyle lol.
Pracuję w gastronomi, mimo to masa zachowań klientów powiela się i w takich miejscach.
Nie zliczę ile razy przychodzili klienci którzy się na nas darli albo pytali o jogurt (który jest podpisany jako jogurt mleczny) ma w sobie mleko- albo czy ta bułka nie ma węglowodanów (zwykle białe pieczywo), jak i miliony razy odpowiadałam na to samo pytanie.
„Gdzie słomki?” Dla zobrazowania idiotyzmu tego pytania, mamy blat gdzie wydajemy kawę z jedzeniem, a zaraz obok tacek z jedzeniem (na tym samym blacie, nie da się tego nie zauważyć) leżą pojemniki z cukrem, patyczki do mieszania kawy, sztućce, serwetki i słomki…
Jedną z najgorszych sytuacji było to jak jakaś kobieta przyszla do nas, zamówiła cztery największe cappuccino (mamy ekspres na 4 shoty, do największego cappuccino potrzebne są dwa, w dodatku do tego na jedną kawę trzeba spienić osobno mleko bo inaczej wychodzi brzydka kawa) 6 kawałków ciasta i 3 gałki lodów (pamietam to bo wtedy byłyśmy we 2 i zrobienie tego wszystkiego to dłuższa chwila nawet do 20 minut szczególnie ze mieliśmy wtedy bardzo duży ruch) a po upłynięciu dwuch minut zaczęła na nas krzyczeć że kim my w ogóle jesteśmy, że jej się spieszy i okropnie traktujemy klientów! Końcowo po 20 minutach wydaliśmy jej zamówienie, nafukała zwyzywała nas a potem odeszła z zanówieniem i… całą garścią (na oko 300) serwetek-
Inną sytuacja była z matką która kupiła swojemu bachorowi lody waniliowe (jak nakładamy lody to dokładnie widać które) dostały je ale matka do nas po chwili wruciła z krzykiem że daliśmy jej dziecku kwaśne lody. Koleżanka tłumaczyła jej że SÀ to normalne lody Gałkowski waniliowe i wielu naszym gością ich smak odpowiada. Kobieta zaczęła na nas krzyczeć że wystawi nam złą opinię na Google (sprawdziliśmy lody- smakowały jak zwykle)
Za to moja szefowa to skarb, kocham tą kobietę naprawdę. Mówi nam żebyśmy odpowiadały klientom jeśli zaczną nas obrażać bo nie chce się godzić aby nami pogardzano. Wielkie serduszko dla niej🫶.
Od siebie chcę tylko napisać jedno.
Drodzy klienci, którzy są świadkami chorych, patologicznych sytuacji. Wasza reakcja potrafi być złotem na takie zdarzenia. Po wielu latach w handlu nauczyłam się odzywać zawsze, gdy jestem w sklepie jako klient, a komuś się coś odpala. O dziwo klienci nie są wtedy tacy cwani jakich udają w pierwszej chwili.
Dodam też że wyjątki gdy przemilczę to gdy stoi przede mną osiłek, który mógłby mi coś zrobić. Ale od czego są skargi klientów na klientów i brak reakcji ze strony firmy... Pozwalanie na szklanowanie, agresję, zastraszanie i poniżanie...
Jako osoba która nie umie ugryźć się w język gdy widzę i słyszę takie sytuacje i jestem świadoma że pracownik jak i reszta nic nie może zrobić to zawsze chce pomóc pracownikowi, krew mnie zalewa gdy słyszę o takiej niesprawiedliwości 😢
Racja. Trzeba reagować. Dzieci i nastolatkowie też się uczą co można co nie
Ja też się staram odzywać. A najbardziej uwielbiam, jak się jedna osoba odezwie, za nią kilka innych i agresor robi się malutki.
Pracowałam wiele lat w jednym z największych sklepów obuwniczych. Niektóre sytuacje są mi znajome, inne nie, ale praca w usługach to praca w usługach.
To co mnie zaskoczyło to problem z możliwością samoobrony podczas pracy. W moim salonie zdarzyła się sytuacja, gdzie dziewczyna na dziale sprzedaży została pchnięta nożem przez klienta. Przeżyła i na szczęście firma zapewniła wsparcie jej jak i reszcie pracownikom. Każdy po incydencie dostał szkolenie jak się zachować w takich sytuacjach. A że w tym sklepie nie było ochrony to w kryzysowych sytuacjach nie było zmiłuj - dzwoniliśmy na policję o tyle. Piszę tu oczywiście o sytuacjach zagrażającym zdrowiu lub życiu.
Z kasami samoobsługowymi to - niestety dla kontekstu video z perspektywy klienta - też mam niemiłe wspomnienia. W stokrotce niestety często było tak, że na cały sklep był jeden pracownik, a kasy samośki ZAWSZE były zepsute. Mój rekord to czekanie 25 minut na podejście do tych kas, bo niestety kasjerka w tym czasie miała i tak masę roboty przy tradycyjnej. Nie mogłam podejść do innej, bo wszystkie były zepsute. Atm sklep już nie istnieje, ciekawe dlaczego xDD Druga sytuacja akurat była dla mnie konfundująca i nie uważam, by kasjerka była usprawiedliwiona. Siedziała na kasie tradycyjnej, OTWARTEJ, nie widziałam, by coś robiła. Zaczęłam rozkładać towar, ona mi na to, że mam iść do samoobsługowej, zanim dokończyłam zdanie, które zaczęłam od "nie mogę", babka podirytowana wstała, zabrała moje zakupy i przerzuciła przez barierkę na kasę samoobsługową. Spojrzałam na nią i wyszłam. Nie powiedziała dlaczego, wychodząc słyszałam, że jestem bezczelna i "samoobsługowe są po to, by z nich skorzystać". Jakby była cierpliwa lub chociaż normalnie zareagowała, dowiedziałaby się, że miałam tylko gotówkę. Sklep nie był sieciówką - a przynajmniej nie dużą, nie pamiętam nawet jego nazwy - A ja do dzisiaj nie wiem skąd u niej takie zachowanie. Jak naprawdę rozumiem ciężkie warunki i niewdzięczną pracę, tak nie umiem usprawiedliwić takiego zachowania :T
Sam mając kilka lat doświadczenia pracy w handlu wiem jak ta robota potrafi być kurewska. Mimo tylu złych rzeczy to są też dobre momenty z którymi miałem styczność. Gdy jeszcze pracowałem u płaza to przychodziła do mnie jedna pani która była głucha i miała problemy z poruszaniem się. To brałem koszyk i pomagałem jej ze zakupami. Po miesiącu przyszła do mnie córka tej pani i mi podziękowała dając cały zestaw obiadowy mówiąc że potrzebuję dużo energii do pracy :)
Praca w sklepie spożywczo monopolowym znacząco zniechęciła mnie do produktów alkoholowych a niektóre incydenty śniły mi się kilka miesięcy po skończeniu roboty w tym sklepie XD.
I paradoksalnie mi się zawsze lepiej wykładało towar, bo wiedziałem co i jak. W moim wypadku wykładanie towaru i zapierdalanie ze skrzynkami piwa było lepsze niż zapierdalanie na kasie i użeranie się z klientami.
Pracowałam wiele lat temu we Wrocławiu (okolice Grunwaldu), był tam sobie wówczas Fresh Market w okolicy 3 akademików, ale generalnie okolica też nie była zbyt ciekawa pod kątem mieszkańców. Ogólnie kradzieże i ganianie złodziei to była prawie codzienność, co większe awantury wszczynane przez pijanych typków zdarzały się przynajmniej parę razy w miesiącu, niezadowolone Grażyny to codzienność, tak samo jak i człowiek przychodzący o 6.05 rzucający setkę lub dwusetkę za bułkę :) ale było też dużo ciekawszych sytuacji, kilka z nich:
1. Stereotypowa Karyna wlazła za kasę, bo ona "chciała tylko zobaczyć jakie fajki są" (dodam, że to był drugi sklep w okolicy tego samego ajenta, więc czasem na zmiany przychodziło się tam właśnie, a zmiany były jednoosobowe), na moją uwagę, że nie może tu wchodzić rozpoczęła się awantura, że ja jej nie będę mówić, co ona ma robić, ona zna kierowniczkę etc. Po czym wróciła wieczorem ze swoim facetem, który to mi zaczął grozić, że on poczeka pod sklepem na mnie 🥲, skończyło się na tym, że czekałam, aż przyjedzie po mnie chłopak ponieważ bałam się wyjść.
2. Koleś który już po zamknięciu sklepu (dodam, że ten czas jest poswięcany na wyłączenie wszystkiego i mycie podłogi) szarpał tak mocno za drzwi, opierając się o framugi nogami, że uszkodził i framugę i szybę, a my wychodziliśmy od strony zaplecza ze sklepu, czekając w międzyczasie na policję.
3. Wisienka na torcie, był sobie stały klient XD i pewnego dnia przyszedł do sklepu z wyciągniętym nożem i obłąkanym wzrokiem szukając kogoś tam, kto go ponoć obraził i chodził tak po sklepie. Poprosiliśmy innych ludzi o opuszczenie sklepu, kumpel zadzwonił w międzyczasie po policję, a chłop z nożem dalej snuł się po sklepie i na zewnątrz sklepu zaczepiając ludzi i wygadując jakieś bzdury...
Także tak, nigdy w życiu więcej pracy w jakimkolwiek handlu.
Aktualnie pracuję w handlu i powiem tak, to jest po prostu cyrk, chodź gorzej było w biedronce. Nie dość, że są klienci którzy mając zły dzień wyładowują go na pracowników, to jeszcze kierownictwo jest okropne. Mam problemy psychiczne (mniejsza w szczegóły) i ostatnio podczas zmiany dostałam sporego ataku paniki i histerii to kierowniczka chyba gadała coś o tym, że nikt na mnie nie krzyczy tam i tak dalej i nie rozumie czemu płaczę, nie pamiętam. Następnego dnia oczywiście oberwało mi się od głównej i wprost pytała się mnie o co chodziło, na co oczywiście nie chciałam odpowiedzieć i mówiłam to moja prywatna sprawa, co nie kupowała i kazała mi mówić, ponadto zakazała mi płakać w pracy, co uwaga nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło i jeszcze oczywiście oberwało mi się za to, że robię swoje i do domu idę, jakby to było coś złego, że się wyrabiam ze swoimi obowiązkami, podczas gdy ktoś inny zrobi swoje do końca i wychodzi to jakoś nie ma pretensji. Już nie wspomnę o tym, że szuka byle pretekstu by się do mnie przyczepić, nawet jeśli wykonam na czas wszystkie moje obowiązki, to i tak coś innego znajdzie. A o wyjściu na czas na przerwę po mimo sporego zmęczenia czy też głodu mogę sobie co najwyżej pomarzyć, bo księżniczka nie potrafi się wyrobić ze swoją pracą wraz z inną kasjerką i muszę na jej łaskę czekać, aż w końcu pozwoli mi iść na przerwę, nie raz mam wrażenie, że najchętniej w ogóle by mnie nie puściła na przerwę, a o skończeniu na czas pracy to już nie wspomnę. Jedyne co ratuje mi dzień w pracy to stali klienci którzy naprawdę są super, a pogawędki o wszystkim i o niczym to coś co uwielbiam i aż się cieszę na ich widok, nie raz słyszałam, że chociażby mój uśmiech podczas późnej godziny w pracy poprawiał im humor bo przynajmniej zakupy mogą w naprawdę przyjemnej atmosferze zrobić, albo też zdarzało się, że nowych klientów zachęciłam by przychodzili częściej bo po prostu spodobało im się moje podejście do klientów, że staram się z uśmiechem podchodzić do pracy, czy pomogłam z nikąd wytrząsnąć ich produkt który chcieli kupić. Są plusy i minusy takiej pracy, póki co kurczowo się jej trzymam, ale nie ukrywam próbuję znaleźć inną pracę bo już tam nie wyrabiam, a ze względu na studia jest ciężko
Nigdy nie zapomne tej sytuacji. Godzina okolo 23, przychodzi klient stawia na taśmę jedną butelke wody oaza. Skanuje mowie ile do zaplaty a ten mi wyciaga 500 zł i chce placic za tą jedna butelke wody kosztujaca poniżej złotówki. Powiedzialam ze nie mam mozliwosci wydac i czy naprawde nie ma nic drobniej, powiedział że nie. Wytlumaczylam mu ze w takiej sytuacji nie sprzedam mu tej wody, bo wyczysci mi calą kasetkę (a zaczeli u nas stosowac kary za to ktore swoja droga sa nielegalne dlatego sie zwolnilam xd) klient wzial tą butelke rzucił nią o ziemie i zaczął mnie wyzywać mowiac przy okazji ze to sklep ma obowiazek wydac. Poprosilam go o pokazanie mi w internecie czy faktycznie tak jest. Wpisał i się zdziwił. O dziwo przeprosił🤣
Mega dobry film. Dosłownie kto pracował w handlu, ten w cyrku się nie śmieje... Przerobiłam kilka dyskontów i sklepików, ale za każdym razem trafią się jacyś nadpobudliwi klienci, nie da się tego uniknąć, oby nabrali więcej szacunku do ludzi pracujących w usługach 🙆♀️
Totalnie prawdziwe. Pracuję w jednej z sieciówek to mamy zaledwie 4 osoby na zmianie, kierownik, miesny, 1 otwarta caly czas kasa (tzw. monopol) no i ja, który musi ogarniać palety, drugą kasę tradycyjną, zestawienia czy wartościowy towar na palecie faktycznie przyjechał, ogarnięcie czystości sklepu, warzywniak uzupełniać i jeszcze po drodze odpowiadanie klientom po drodze z towarem.
Powiedziałeś na głos wszystko co sama uważam o pracy w handlu, ale nie mam dużej platformy do wypowiedzi, marzę o tym, żeby twój film poszedł na szeroką skalę i wreszcie zaczął się temat obalania wszechmocy klientów, bo przez powiedzenie: "klient nasz Pan" poczuli się bezkarni i niektórzy z nich wykorzystają każdą okazję, żeby się przyjebać o najmniejsze gówno.
Dziękuję za materiał,
Pozdrawiam cieplutko
Nigdy nie byłem nie miły dla pracowników sklepów jednak widzę że mogłem uprzykrzać trochę ich życie będąc totalnie nieświadomy tego ten film uświadomił mi to i raczej już nigdy nie zostawie czegoś nad czym się rozmyśliłem na losowej półce sklepowej.
NO TO LECIMY
13:25 nie, wracałem tam gdzie był ten produkt i tam go odłożyłem. Dlaczego? Dlatego, że mnie wku*wia to jak w makaronach na pierwszym miejscu znajduję szynkę czy tubę wazeliny o smaku truskawki czy innego banana.
Ja mam sporo historii z ludzmi a raczej bydlem na sklepie bo pracowalem moze nie typowo jako kasjer/sprzedawca ale jako ochrona sklepu. Byla sytuacja w wigilie ze frustrat chcial emocje na kasjerce wyladowac. Podchodze i poczatkowo uprzejmie prosze zeby wypierdalal. I tu wchodzi tekst "ty wiesz kim ja jestem?". Mowie ze chuj mnie to obchodzi i ma wyjsc ale nieeee, on wyskoczyl z tekstem ze on to jest EMERYTOWANYM GORNIKIEM.
Podziwiam za odwagę😅
XD
Dooooobreeee!!!!!
_Emerytowany górnik_ XD
Gdyby to miało miejsce przy mojej kasie, musiałbym się zamknąć, żeby się wypłakać ze śmiechu XD
@@morrisbuschmeier2047 uwierz mi ze cala kolejka lacznie ze mna i kasjerka sie smialismy. Finalnie ze wstydu sam wyszedl
@@Sprocik92 samozaoranie lvl 100
To ja opowiem o sprzedaży ubezpieczeń :D Jakiś czas temu zakończyłam jedną współpracę - darmowe nadgodziny i zmuszanie do nich, pijący leader w czasie pracy, wysokie targety sprzedaży, a żeby dostać premie za te targety musisz mieć ponad 80% jakości, gdzie za głupote potrafią ci zabrać 20 punktów XD Lecimy dalej! Wciskanie ubezpieczenia na siłę, gdzie "nie" nie oznacza "nie", bo ty podejmujesz za klienta decyzje, więc musisz mu sprzedać ;)))) Inaczej jakość leci oczywiście. I właściwie z dobrem i zabezpieczeniem nie ma to wiele wspólnego, dzwonisz, oferujesz konkretny produkt i musisz go wcisnąć, nie ważne czy ktoś ma kredyt i pożycza na życie, nie ma pracy czy takowe ubezpieczenie go nie interesuje. W żadnej sprzedaży tyle k**w się nie nasłuchałam co tam. A najlepsze jest to, że jak klient cię zbuzga i rzuci słuchawką to musisz oddzwonić do już wkurwionego klienta i palić głupa, że ojejku chyba nas coś rozłączyło.
Jedno z nas pracowało kilka miesięcy w znanej sieciówce sklepów zoologicznych. Największy problem stanowiło to, że sklep nie zapewniał opieki weterynaryjnej sprzedawanym zwierzakom, w związki z czym, jeśli już pracownicy ratowali chore króliki, papugi itp., to tylko z dobrego serca. I sami wykładali na to hajs. Samo ogarnięcie tych zwierzaków było dla pracowników trudne, bo firma nie dysponowała odpowiednimi narzędziami, by to robić. Także, jeśli podczas czyszczenia klatki wyleciała ci papuga, to wykładałeś na nią pieniądze z własnej kieszeni. Wymagano także ogromnej wiedzy zoologicznej, co jest zrozumiałe, ale nie za tak śmieszną kwotę, jaką oferowano. Najbardziej chamskie było to, że niekiedy pracownicy byli zmuszani do brania udziału w pisaniu esejów o wyprawkach dla zwierząt poza godzinami swojej pracy. Nie wspominając o klientach, którzy wchodzili pięć minut przed zamknięciem sklepu, aby ktoś wyłowił im rybki. Taki proces zajmował czasem do 15 minut.
Niezmiernie się cieszę, że poruszasz takie tematy, których mało kto porusza. Pracowałem przez niespełna pół roku w maku, potem przez jakiś czas w Żabce... Nie chcę do tego wracać, ale będę musiał raczej, bo studia :)
Naprawdę świetny materiał! Sama od dawna rozmyślam nad tematem, nawet jako klient zwyczajnie dostaje k**wicy przy robieniu zakupów przez zachowanie innych ludzi. Wielokrotnie reagowałam na wszelakie idiotyzmy klientów, również staram się być dla pracowników jak najbardziej przyjemna w obsłudze oraz nie dodawać im roboty. Powiedziała bym wręcz, że odkładanie losowo ciepniętych produktów na ich miejsce stało się moim hobby. Totalnie nie potrafię pojąć co Ci ludzie mają w głowach odkładając np mleko do zamrażarki z lodami czy bułki na paletę z browcami. Niedawno szukając pracy dostałam propozycję w Dino i BOGU DZIĘKI nie udało mi się wyrobić badań sanepidowskich na czas a moje stanowisko dostała inna babeczka. Na rozmowie o pracę zaznaczyłam, że jestem z doświadczenia magazynierką i obsługą chłodni, natomiast kasa to ostatnie miejsce gdzie powinnam wylądować. W odpowiedzi na to usłyszałam, że "ładna jestem więc ona by chciała mnie na kasie" xD Wychodzi na to, że lepiej być brzydkim lub ąkłym bo nie będzie się z góry skazanym na podawanie żołądkowej z dolnej półki kolegom arystomenelesom liczącym na Twój uśmiech. Cała branża spożywek to kpina ale cały ten kraj chyba już taki jest. Czy chodzi o pracę, leczenie, angaż w jakieś zainteresowania - g**no se możesz :)
Ogólnie z tego co zaobserwowałam to sieciówki spożywcze są niczym Jowisz w swoim przyciąganiu głupoty... 😅
Jeszcze raz dziękuję za materiał, mega się cieszę, że akurat Ty się wypowiedziałeś.
W dyskoncie nigdy nie pracowałem, ale pracowałem na ochronie pewnego jarmarku, jarmark organizowany od ponad 800 lat co roku w ten sam okres (część osób pewnie się domyśli co to za jarmark). Moja robota miała być prosta, do puki jarmark się "buduje" ja przepuszczam przez barierki pracowników + mieszkańców z plakietkami wydawany przez urząd komunikacji ale tylko pod warunkiem, że ci mają jak zaparkować na podwórku a nie na drodze między budkami ale był też warunek, że mogą wyjechać i wjechać przed 8 i po 20. Pierwszego dnia luz, bo wszyscy co mieli się stawili, nowych dali z doświadczonymi aby nas wprowadzili, 12h z małymi problemami głównie z mieszkańcami. Następny dzień to była tragedia, był piątek, mieliśmy braki bo parę osób się nie stawiło na zmianę i nikt nie chciał robić 24h lub jeszcze gorzej 36h, co chwilę mieszkańcy na mnie krzyczeli "jakim prawem nie mogą wjechać", "6 tygodni to za dużo, będą mi tu hałasować do 2" (jarmark zamykał się o 22, a w okolicy i tak było pełno barów bo to starówka dużego miasta). Kurierzy i dostawcy krzyczeli na mnie, że jak oni mają dowieź towar do klienta i dlaczego nie znam dojazdu do jakieś tam ulicy albo że wskazałem im zamkniętą (jestem spoza miasta, nie znałem starówki), klienci jakiegoś hotelu tak samo. Tylko turyści z zagranicy byli dla mnie mili i wyrozumiali chyba, że na aucie były litewskie blachy, wiedziałem, że oni nic a nic po angielsku, więc na tłumaczu w google im tłumaczyłem, że zakaz wjazdu to też się na mnie darli (temperament słowian bo ruscy i białorusini też tak reagowali). Innego razu jakiś facet przyszedł się na mnie drzeć, że dlaczego taka słaba ochrona jest, a jak ktoś będzie chciał wjechać w ludzi na jarmarku tirem z piaskiem co miało się podobno dziać na zachodzie to jak te metalowe barierki mają kogoś powstrzymać, jeszcze zwyzywał mnie od grubasów. Zdarzało się, że ludzi sami sobie otwierali barierki a ja jedyne co mogłem zrobić to powiadomić o tym kierownika zmiany. Często zdarzało się też, że ktoś zauważył jak puszczam auto z plakietką 24h i był to np organizator i chciał się wbić i potem wygrażał mi, że są równi i równiejsi, zero szacunku do starszych itp. Jako ochroniarz w firmie która też ochrania pewną sieć dyskontów, my nie mamy uprawnień aby dotknąć człowieka, jeśli ochroniarz tylko stoi i ewentualnie blokuje drogę złodziejowi lub awanturnikowi to jest nasz max jaki możemy zrobić, wszelki kontakt cielesny jaki będziemy mieli z taką osobą to ryzyko utraty pracy (chociaż na ochronie zawsze ludzi brakuje), mamy być tylko straszakiem aby zniechęcić potencjalnych złodziei, ewentualnie pobiec za takim poza sklep i go wrócić do sklepu gdzie zawiadamia się policję
Kilka lat temu miałam taką sytuację, że w alejce z zabawkami od dłuższego czasu coś bardzo śmierdziało. Nikt nie wiedział czy to może od lodówki, która była niedaleko, czy pod półką był może rozlany jogurt 🤔 Przez natłok obowiązków nie mieliśmy czasu nawet, żeby się temu przyjrzeć. Mało kto kupuje tam zabawki, więc dostaw też nie było zbyt często. Któregoś dnia coś mnie tknęło i wyciągnęłam jedno pudełko puzzli z półki i uderzył mnie taki smród, że myślałam, że zwymiotuje. Okazało się, że jakiś klient odchodząc od lady mięsnej zrezygnował ze świeżo ukrojonej szynki i zamiast oddać ją komuś z obsługi, zabarykadował ją pudełkami puzzli 😐 Szyneczka była spakowana w papier, który rozmiękł i przez to mięso stało się jednością z metalową półką 👍 A na papierku data z przed miesiąca. Już pięć lat pracuję w handlu i dalej uważam, że niektórzy ludzie są okropni 🙁
Uuu
Szacun stary. Nie wytrzymałbym w takiej robocie i bym komuś odwarknął albo odwinął. Wystarczyło mi 5 lat pracy jako doradca techniczno handlowy, gdzie obsługiwaliśmy wyłącznie firmy. Praca z jakimkolwiek klientem to jest horror.
Pajęczaście. W końcu ten film wyszedł
Jestem ratownikiem medycznym i na początku mojej kariery (niedawno) pracowałam przez 3 miesiące w punkcie pobrań prywatnego labolatorium (głównie pobierałam krew). Znaczną część pacjentów stanowili klienci komercyjni płacący za badania. Oprócz pierwszego miesiąca szkolenia byłam na zmianie sama.
Nigdy nie byłam niemiła dla pracowników obsługi, ale ta praca jeszcze bardziej nauczyła mnie wyrozumiałości.
Rzeczywiście to jest prawda, że każdy powinien trochę popracować z klientem, żeby nauczyć się życia. 😅
Jeszcze ten stały żart klienta, że jeśli nad towarem aktualnie nie ma cenówki to "pewnie jest za darmo" 😅.
albo jak na kasę nie wchodzi, wtedy to już bankowo za darmo HEHEHEHHEHEE
Nie no wtedy to już na pewno.😂
Albo jeszcze "to może jakaś zniżka 50% bo tyle kupiłem hehe"
Dobra z tego można się wspólnie pośmiać hehhehe
Nigdy nie pracowałam w handlu - i teraz wiem żeby od tego stanowiska pracy trzymać się z daleka. Psychicznie nie dałabym sobie rady po prostu. Bardzo współczuję ci że musiałeś znosić w twoją stronę znęcanie się psychiczne i fizyczne przez klientów. Trudno mi uwierzyć, że aż tylu ludzi zachowuje się jak podłe świnie. Moja przyjaciółka pracuje w sklepie i słyszałam różne historie ale te dopiero mnie przeraziły. Naprawdę pracownicy sklepów - współczuję wam. Życzę wam dużo, zdrowia cierpliwości i coraz więcej uprzejmych klientów na swej drodze. Trzymajcie się ciepło.
pracuje od ponad roku w biedronce jest super przysięgam 🥲🥲
Dlatego pamiętajcie moi milusińscy
Bądź dobrzy dla pracowników w dyskontach i odnośmy się do nich z szacunkiem
O mój boże bydgoski Spider-man mnie zauważył
Pamiętasz jak uprawiałeś seks w Croppie?
@@Mosek-vi3utBądź dobry dla ludzi.
Właśnie zaczęłam pracować w handlu i TAK, TAK WŁAŚNIE JEST, co prawda nie spotkałam jeszcze aż tak niemiłych klientów ale z ilością pracowników na zmianie 100% true. Jeszcze dodatkowo jestem zatrudniona na orzeczeniu i mam wadę wzroku która sprawia że niektóre rzeczy robię wolniej np. czytanie planogramów lub szukanie produktów po półkach ale oczywiście NIKOGO to nie obchodzi. Zjebe dostajesz tak jak każdy.
a myślałem że to ja jestem złym klientem kiedy daje kasjerowi 50 dych gdy kupie sobie kajzerke bo nie mam drobnych
No jeśli kasjer nie ma jak wydać a ty zawzięcie będziesz się awanturował to tak byłbyś złym klientem ale jeśli kasjer nie ma problemu z wydaniem to wszystko w porządku
Praca w handlu nauczyła mnie bycia miłym dla obsługi, gdy robię zakupy. Moja kariera też nie była długa, bo ja nie mogę mieć kontaktu z klientem, ponieważ od razu ich mieszam z gównem.
Mistrz , twoje poczucie humoru w montarzu to zloto . Zawsze pewniaczek na poprawę humoru i dobre treści 💪 Powodzenia w dalszej twórczości oraz prywacie 😁👊
jak bylam mala układałam rowno produkty na polce i odnosilam tam gdzie powinny byc. mam 18 lat i dalej mi tak zostało :)
Ja bym się nawet wstydziła tak powiedzieć do obcej osoby. Dlatego wraz z chłopakiem staramy się życzyć miłego dnia lub dawać napiwki w restauracjach by ludzie jednak poczuli sie dobrze. Powodzenia kasjery w tym okresie świątecznym ❤❤
6lat pracy wytrenowało mi cierpliwość do maksa a i zjechać klienta potrafię nie używając wulgarnego języka, bez zająknięcia i jeszcze patrząc w oczy uśmiechnięty od ucha do ucha. Ach wspominam dobrze ostatnie dwa lata. Ci co obiecali mi, że pójdą do konkurencji, wracali ale już nie odzywali się do mnie, a jak bylem na kasie to grzecznie czekali na swoją kolej i bez słowa wychodzili. Oczywiście za każdym razem byłem miły i zawsze regułke sklepu powtarzałem "dziękujemy za zakupy, zapraszamy ponownie, dowidzenia"
Warto było czekać. NAWET FILM SIE NIE ZACZĄŁ A JUŻ STWIERDZAM TEN FAKT
Zgadzam się kolego
@@aleksanderstopyra4306 prześladujesz mnie
Pracuję od ponad roku czerwonym sklepie, często narzekam, ale slysząc historie od ludzi pracujących w biedronce, lidlu czy Kauflandzie (gdzie tez pracowałem przez 3 miesiace, zwolniłem sie przez bullying)
Nie jestem w stanie uwierzyć w jakie jest przyzwolenie na to by klient niszczył pracownika. W sklepie w którym pracuje nie ma o czymś takim mowy. Mam prawo odmówić sprzedarzy gdy klient jest agresywny/niemily lub wezwac ochronę. Nie ma z tym problemu, szefowstwo wie jak to jest pracowac z klientami, w przeciągu roku miałem 5 razy szkolenie na temat asertywności, jesteśmy zachęcani na każdym kroku by być asertywni i nie dać wejść sobie klientom na głowę.
Jestem kasjerem i moim obowiązkiem jest kasowanie, obsługa klienta, nie wykładam palet, produktów, nie przyjmuje zwrotów, nie sprzątam sklepu co usprawnia prace sklepu oraz jest tez po ludzku prostsze dla nas jako pracowników. Współczuje każdemu, trzymajmy się ❤❤
Farciarz z ciebie
Czekałam z niecierpliwością na ten materiał, bardzo mnie cieszy jego długość
Ten filmik powinno się w szkołach na lekcjach wychowawczych puszczać żeby te kaszojady uczyły się tej wrażliwości i wyrozumiałości dla pracowników, którzy pracują w handlu i gastro, aby nie rosło kolejne pokolenie takich roszczeniowych klientów
Po wysluchaniu tylu tych historii przeraza mnie praca w handlu i o ile bede mogla chce sie trzymac z daleka od nich, ale podziwiam kazdego kto tam pracuje
To dodam jeszcze jako radę - unikaj tak samo pracy w gastro. Niestety dla młodej osoby oba mogą być bardzo trudne do uniknięcia
@@lojanta oj gastro tym bardziej
Ja po kilku minutach szukania jednej rzeczy w Lewiatanie bałam się spytać pani, która wykładała towar gdzie jest posypka, żeby jej nie przeszkadzać. Okazało się że była dosłownie za mną i pośmieszkowałam sobie z tą panią, że człowiek czegoś szuka a to jest pod jego nosem
Dzk Piotrek za film. Sam naktnąlem się na takie sytuacje w Wrocławskim Lidlu (jakaś baba z bachorem zaczęła się wydzierać na pracownika sklepu (nie mógł wskazać jej miejsca gdzie znajduje się pólka z parówkami (to był duży Lidl) ) więc kompletnie rozumiem twój żal na ten temat
Ja zawsze reaguję. Niech ona wie że ludzie reagują, zastanowi się nad kolejnym darciem no i dziecko będzie wiedziało, że to źle zachowanie
Ten film powinien obejrzeć KAŻDY. Chęć ubliżania drugiemu człowiekowi jest i niestety będzie bez względu na czas i miejsce, gdyż większość ludzi jest zaślepiona egoizmem i myśli, że świat się kręci wokół niego. Niejednokrotnie zostałam upokorzona przez klientów reprezentujących różne warstwy społeczne tylko dlatego, że jestem zwykłą kasjerką. Ale mam jedną prośbę dla wszystkich osób pracujących na tym stanowisku, szanujecie swoją godność, macie tylko jedno życie więc nie pozwólcie sobą pomiatać, pracę zawsze można zmienić, nie jest to warte czucia się tak źle z powodu czyjegoś chamstwa i braku szacunku.
Super materiał, dzięki! Jesteś super, nie zmieniaj się ;-)
Pracowałem na infolinii technicznej 8 lat, teraz zajmuje się tematami biurowymi w tej samej firmie. Tak. Znam twój ból...
ahhh też pracowałam w Lidlu i miło mi że ktoś poruszył ten temat 🥰
W trakcie mojej pierwszej godziny w pracy na sklepie który był drogerią jakiś klient spytał mnie czym różnią się od siebie 2 mleka w proszku dla niemowląt XD Poza tym zdarzały się dziunie z bogatym mężo-dziadygą z wygórowanym ego, stare babcie kombinujące z problemem jak podejrzewasz o kradzież kiedy dopiero widziałaś jak paznokciem usuwa naklejkę z testera mimo że dopiero jej zwracałaś uwagę, ale najgorsze w tych czasach chyba współpracownice- poszłam do swojej zupełnie pierwszej pierwszej pracy jako młoda 20letnia dziewczyna, a tam wataha 30-50latek: plotkary, im można gadać w trakcie pracy ale tobie nie, opie*dol za wszystko, zamiast uczyć to narzekają że się nie umiesz magicznie czegoś domyśleć lub nie umiesz od razu XD (dosłownie jednego dnia dostałam od raszpli z którą zamykałam sklep opie*dol bo się nie DOMYŚLIŁAM że jakieś wiatraki na zapleczu trzeba wyłączyć zamiast mi normalnie jak człowiek o tym powiedzieć XD) I pomimo wszystkich słabych stron pracy, zwolniłam się właśnie dlatego że już miałam dość tych bab, których głównym tematem rozmów na nocce były programy typu hotel paradise i jakie to one są zakręcone i silne XD Poza tym strasznie mi się nie podobało też to że dostawałam ochrzan jak miałam kilku klientów z rzędu co płacili całymi stówami (pytałam o drobne ale chyba nie ogarniają jaki to dla nas problem nie mieć z czego wydać) nie mogłam nic z tym zrobić i krzyk na mnie jakby to była moja wina że ludzie nie biorą ze sobą drobniejszych do sklepu. Edit: gdybym mogła, podziękowałabym teraz facetowi, który cały czas tylko siedział na monitoringu teoretycznie, a to właśnie od niego się najwięcej nauczyłam i dowiedziałam o swojej pracy i obowiązkach, a nie od współpracownic na "szkoleniu" XD
Handlel i gastro, podobne buty. Historii jakie posiadam osobiście + moich znajomych, materiału by było na 2 godzinny materiał