Dziękuję za ten podcast. Kiedyś potrafiłam ekscytować się teologicznymi treściami i miałam wrażenie, że ciągle coś odkrywam, a potem przez parę lat nie mogłam znaleźć niczego, co poruszyłoby mnie zarówno intelektualnie, jak i duchowo, zwłaszcza w internecie. Wasze rozmowy są doskonałe dla kogoś takiego jak ja - kto nie jest wykształconą teolożką, a kogo jednak teologia pasjonuje i kto ma taki typ duchowości, że trochę się wyjaławia bez odrobiny intelektualnych rozkmin.
Jest jeden aspekt tych podcastów, który oprócz podziwu dla wiedzy i błyskotliwości rozmówców bardzo mnie pociąga tj istnienie takich iskierek humoru które pozwalają nam wejść w bardzo trudne tematy z uśmiechem i pewną dozą lekkości - gratulacje dla prowadzących
Dziękuję za kolejny bardzo objaśniający naszą wiarę odcinek. Bardzo dziękuję za zaangażowanie i pracę Autorów i za ten mały bonus, że nie kryją iż sami mają z tego frajdę. Nie tylko korzystam w wierze i poznawczo, ale też z przyjemnością słucham i szacunkiem dla wiedzy, taktu, piękna rozmowy, wdzięczna i za deep dive, i za objaśnienia dla niezbyt zaawansowanych odbiorców, do których sama się zaliczam. Bardzo dziękuję!
Bardzo proszę o odcinek o zbawieniu. Bardzo brakuje dziś wyjaśnienia (ale ambitnego, nie dla przedszkolaków) co tak naprawdę się z nami stało w Chrystusie? Co to wogole zmienia w naszym życiu że zostaliśmy odkupieni, usprawiedliwieni i w nadziei zbawieni? Czy krzyż tu jest istotą? Czy może zmartyechwstani? Kto komu za co zapłacił (pawłowa "drogocenną krew Chrystusa") Jezus Ojcu? Czy szatanowi? Co to znaczy "odkupił"? Czym się różni człowiek odkupiony od nie odkupionego? Jaką realną korzyść w codzienności odnosi? Wg Pawła jest to nowe życie i stan śmierci dla grzechu. Ale niestety wracamy do grzechu po chrzcie. Czy Paweł nie byłby w szoku gdyby to widział? Coś nie zadziałało? Trudno to zrozumieć. A co dopiero tym żyć i pociągać do tego innych?
@@grzegorz.strzelczyk super. Do tego jeszcze temat grzechu pierworodnego. Coraz częściej dziś mówi się o potrzebie reinterpretacji tego dogmatu. W kontekście nauk empirycznych o początkach ludzkości. Tu problemem jest też Humani Generis które potępiło pologenizm. I mamy problem.
Rozważania na temat tego co dokładnie stało się podczas Zmartwychwstania były, są i chyba zawsze będą kuszące. To jest jednak kulminacyjny moment w historii zbawienia, który warunkuje czy ta cała opowieść jest prawdziwa czy też nie. Według mnie to musiało być realnie fizyczne doświadczenie wskrzeszenia ciała. Gdyby tak nie było to myślę, że waga argumentów za tym że chrześcijaństwo jest jednak tylko iluzją pewnej grupy uczniów przekazywaną dalej jest dużo cięższa. Inna sprawa czy Bóg zrobił to wewnątrz praw fizyki i biologii czy też je łamiąc. Z niecierpliwością czekam na odcinek o fizycznych aspektach Zmartwychwstania. Ks. Grzegorz powiedział, że rozważania na temat właściwości ciała po zmartwychwstaniu są ciekawe, ale bezużyteczne. Nie do końca się z tym zgodzę. Owszem, wiedza na temat tego jakie właściwości ma ciało w życiu przyszłym nie jest nam potrzebna do zbawienia (tak jak większość wiedzy teologicznej, a nawet znajomość wiary chrześcijańskiej), ale nie uważam, że jest to takie całkiem bezużyteczne dywagowanie zwłaszcza w obliczu panującego wśród ludu Bożego powszechnego ciągle przeświadczenia, że w niebie to jednak jest dusza w tym rozumieniu niematerialnym. Większość też nie za bardzo wie jak ugryźć kwestie tego, że co innego jest okres po śmierci do Sądu Ostatecznego, a co innego później. Dlatego myślę, że popularyzowanie takich rozważań o ciele po śmierci jest jak najbardziej duszpastersko pożyteczne. Ja osobiście kiedy na pewnym etapie mojego już dorosłego życia dowiedziałem się, albo raczej dotarło do mnie, że to przyszłe życie to jest naprawdę życie w fizycznym materialnym ciele, dużo bardziej nie mogę się go doczekać. Perspektywa życia po śmierci, w której niestety wielu z nas wychowywano i to nie tylko jako dzieci, zakorzeniła w nas nawet jakieś podświadome przekonanie o jakimś nudnym bezcielesnym bujaniu się przez wieczność nie za bardzo wiadomo gdzie i jak. Mam takie osobiste przeczucie, że ta rzeczywistość jest dużo bardziej materialna, fizyczna niż nam się wydaje. Perspektywa tego, że po śmierci będzie można nadal robić fizycznie różne rzeczy, ale ciało będzie miało więcej możliwości jest fascynująca i rodzi jeszcze większą radość ze zmartwychwstania. Być może nawet będziemy umiejscowieni w tym samym miejscu jeśli chodzi o nasze fizyczne otoczenie (miasto, mieszkanie, ludzi) a nowy świat będzie po prostu życiem bardzo podobnym tylko bez całego szeroko pojętego zła i wszystkiego co jest konsekwencją grzechu. To już oczywiście moje theological fiction, ale jak sądzę nie wykluczone chyba... Dziękuję za odcinek, i czekam na kolejne ;-)
Ale czym innym są rozważania o tym, że będzie ciało po zmartwychwstaniu, a czym innym próba ustalenia jego fizycznych cech. To drugie jest ciekawe, ale nie ma wystarczająco mocnych podstaw w objawieniu.
@@grzegorz.strzelczyk Tutaj się zgadzam. To znaczy nie mamy za dużo informacji w objawieniu na temat fizycznych właściwości ciała w życiu przyszłym a przez to nigdy nie będziemy mogli z większą dozą pewności czegoś stwierdzić na ten temat. Natomiast chodzi mi o to, że warto zwłaszcza w duszpasterstwie dywagować na ten temat, bo rozmyślanie na temat właściwości ciała w życiu przyszłym przybliża bardzo przeciętnemu wierzącemu perspektywę zmartwychwstania ciała, której większość wiernych sobie nie uświadamia. A pożytek myślę z tego istotny bo w naszej obecnej kulturze życie w ciele tylko lepszym i bez szeroko pojętego cierpienia jest perspektywą niezwykle atrakcyjną (nie tak jak u Greków) i taka świadomość czyni życie wieczne i samo zbawienie dużo bardziej pożądanym, upragnionym. Prawda, że niewiele można powiedzieć na ten temat, ale trochę można jednak. Wiemy, że po śmierci z pewnością będziemy mieli zdolność jakiegoś zmysłowego odbierania rzeczywistości, bo mówi nam Izajasz o uczcie z "najtłustszego mięsa i z najwyborniejszych win" (gdybyśmy nie mieli zdolności smakowania to co za różnica czy wyborne czy nie), wreszcie Jezus w Ewangelii podczas ustanowienia Eucharystii mówi "Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego". Jak sobie na chwilę zostawimy na boku podniosłość tej chwili związaną z ustanowieniem Eucharystii to tak naprawdę możemy zobaczyć Jezusa, który mówi uczniom mniej więcej coś w stylu "Słuchajcie dobrych parę lat piliśmy sobie razem wino spędzając miło czas, ale niestety więcej już się razem nie napijemy, bo idę jutro na śmierć. Ale nie martwcie się, następnym razem napijemy się wspólnie jak już będę w nowym ciele w królestwie Bożym". Tak więc wiemy również, że nasze ciało będzie miało prawdopodobnie jakąś zdolność do odczuwania nie tylko smaku, ale również działania alkoholu (bez negatywnych skutków z tym związanych), czyli szeroko pojętej zmysłowej przyjemności. Myślę, że rozważania (nawet bez 100% pewności) na temat właściwości ciała po śmierci są bardzo duszpastersko niedoceniane. Nawiasem mówiąc napisał ksiądz bardzo ciekawy pośrednio nawiązujący do tego tematu felieton w lipcowym numerze "W drodze", uważam, że warto odkręcać demonizowanie zmysłowości w przestrzeni kościelnej...
Fantastyczna nauka, zupełnie jak poważne rozważanie ile było nawozu w stajni Augiasza, gdy nagle przybył Herakles i ją posprzątał! Wiecie ile tam było m3 nawozu?
Śmierć na krzyżu i zmarchwystanie Jezusa Chrystusa jest bardzo logiczna i racjonalna w odniesieniu do zasad stabilnego funkcjonowania społeczeństwa. W świetle obecnie rozwijających się procesów destabilzacyjnych ten aspekt Ewangelii jest szczególnie ważny (Christian Social idea; Clark&Mackay, Brisbane 2024, dostępna na Amazon Australia).
Myślę że większość ludzi w dorosłym życiu przechodzi jakiś rodzaj inicjacji w dorosłą już wiarę, choć ich chrzest odbył się gdy byli dziećmi i jest to właśnie poprzedzone jakimś zdarzeniem fizycznym ,po którym otwiera się szeroko oczy.
Słowa wypowiedziane przez Pana Jezusa Chrystusa cyt'«Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». 27 Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, 28 bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. dla mnie oznaczają nakaz Boga. Czy muszę je rozumieć. Nie koniecznie , ale nakaz Boga wykonuje, bo ufam Panu Jezusowi Chrystusowi . Cokolwiek by nie powiedzieli ludzie na temat Eucharystii dobrego , czy złego dla mnie nie ma znaczenia. Bo ja wiem swoje, co doswiadczam w sercu za każdym razem na Mszy św po przyjęciu Eucharystii . Ten dar szczególnie doceniam ze względu na wiek . Ten Dar Boga bardzo mi pomaga , daje radość i rodzą się we mnie owoce- dobre owoce Eucharystii . Zawsze miałam słabą wolę , a dzięki Eucharystii , otrzymuje dary , które dają mi siły do pokonywania swych słabości , uzależnień które odciągają mnie od modlitwy. Jednym z owoców Eucharystii jest u mnie dobrowolne odchodzenie od grzechów . Za te dary bardzo jestem wdzięczna Panu Bogu i Mu dziękuję . Radość w sercu i w duchu na stare lata to wielki dar , bo coraz mniej człowieka na starość cieczy , a tą radość daje mi i sprawia mi właśnie Msza św i Eucharystia. Eucharystia dla mnie -jest moim zaproszeniem Boga do swego serca i Ducha , to wyznanie mej wiary i ufności do Jezusa Chrystusa, to sposób na dziękowanie Bogu Ojcu za wszystkie dary . Kto podobnie myśli jak ja , to wie jak wielki to dar Boga dla człowieka i jakie rodzą się w nim dobre owoce. Wiara w każde słowo wypowiedziane przez Pana Jezusa Chrystusa jest wyzwalaczem , powodem ,że człowiek w swym sercu doświadcza cudu Boga a mój rozum ludzki , rozumienie po ludzku czym jest Eucharystia jest najmniej mi potrzebne , aby w sercu dokonał się cud przeistoczenia. Mądrość , zrozumienie przynosi nam z czasem sam Duch Święty i to On daje poznać znaczenie i moc Eucharystii. Nikt z ludzi nie jest w stanie tego tak pokazać, wyjaśnić jak to czyni sam Duch Święty paraklet Pana Jezusa Chrystusa
Ciekawy odcinek , najbardziej zaintrygował mnie fakt , że końcówka ewangelii Marka została dopisana :). Jednak man wrażenie, że panowie krążyli wokół tematu w bardzo dużych odległościach od sedna , uprawiali cyrkumambulacje anty-asymptotyczną , gdzie zerem byłby temat zmartwychwstania jako takiego. To raczej była rozmowa o narzędziach do rekonstrukcji wydarzeń, kompararystyki, synoptycznego zestawiania ze sobą treści, hermeneutyki. Mam wrażenie , że pod koniec rozmowy Panowie poczuli nie tylko zakłopotanie ale i zażenowanie , skrępowanie faktem , że nie dotknęli stricte tematu , o którym mieli rozmawiać. Nic dziwnego , bo jak to Pan Marek Kita stwierdził zmartwychwstania to tajemnica i tak ma zostać. Mnie od zmartwychwstania jeszcze bardziej dziwi wniebowstąpienie razem z ciałem , jestem wierzący i wierzę w to , że Bóg nas kocha. Ale nie potrafię uwierzyć w to , że Chrystus wstąpił do nieba razem z ciałem, to dla mnie brzmi jak s-f. Jedyne wytłumaczenie jakie do mnie trafia, to że w ten sposób nasze ciało zostało deifikowane co w sposób symboliczny przedstawia właśnie wniebowstąpienie. Ciekawe w tej kwestii byłoby rozważanie w kontekście ezoterycznym , Rudolf Steiner na przykład twierdził , że człowiek posiada 3 ciała na wzór boskiej triady. Ciało fizyczne , ciało eteryczne (życiowe) i astralne. Ciało astralne (syderyczne) podczas snu i głębokiej medytacji opuszcza ciało fizyczne co wydaje się pewnego rodzaju nieświadomym sposobem wstępowania do sfer duchowych. W końcu Bóg często w Biblii objawia się we śnie właśnie albo w wizji :). Ale to już dyskusja poza głównym nurtem , pewnie nie byłaby traktowana na poważnie.
Praktycznie nic nie wskazuje na to, że Paweł uważał zmartwychwstanie Jezusa za cialesne, za ożywienie trupa. Cielesne zmartwychwstanie, to póżniejsza ewolucja, nieobecna ani u Pawła, ani u chronologicznie piereszego ewangelisty, czyli aninima nazwanego później Markiem ( z wyjątkiem dopisanego kilkaset lat później nowego zakończenia Marka - fundamentalnwgo fragmentu dla katolickich chartzmatyków czy protestanckich zielonoświątkowców.
Jestem kompletnym laikiem w sprawach teologii, bo o Bogu wiem tylko tyle, że jeśli by istniał to byłby dobry, na fizyce i biologii też się nie znam. Obserwuje za to rzeczywistosc od jakiegoś czasu i jednak byłbym, za tym, iż to nie miało prawa się zdażyć. Chciałbym się mylić... . Z drugiej strony jeśli ciała zmartwychwstanie i życie wieczne były by prawdą, a jeden z modelów kosmologicznych zakłada, że wszechświat w dalekiej przyszłości bedzie jeszcze większy, chłodniejszy i ciemny, to jak bedziemy tak w prawie próżni po ciemku siedzieć? Pozostałe dwa modele wcale nie rokują lepiej.
Obecny model fizyli przewiduje, że na koniec cała materia wszechświata zostanie pochłonięta przez czarne dziury z których potem na koniec wyparuje w postaci fotonów promieniowania Hawkinsa. Wszechswiat będzie wypełniony energią i tyle. Zero możliwości jakiegoś istnienia cieleśnie zmartwychestałych katolików.
Chciałbym zapytać czy w którymś odcinku w takim duecie moglibyście poruszyć temat twórczości Richarda Rohra? Tematyka obojętna, może to równie dobrze być wokół książki "Uniwersalny Chrystus". Nie wiem czy kiedykolwiek ksiądz Strzelczyk się o Rohrze wypowiadał, także jestem ciekaw. Pozdrawiam! :)
Ojcze, to wszystko dobrze pokazał Matrix. Jest on swoistą parafrazą Ewangelii. Ale transponuje ją do naszej rzeczywistości. Jak ktoś jest twórcą danego systemu, to może w nim zrobić wszystko co tylko chce. To on ustanawia reguły i może je zmieniać. Więc to co zrobił Jezus nie jest niczym niesamowitym. Po prostu zmienił reguły, które ustalił. Będzie super po Jego powtórnym przyjściu. Marana Tha!
Pan Jezus powiedział cyt; Jest Bóg i TYLKO Bóg jest dobry, więc mam pewność że to co stwarza Bóg , co jest o Boga jest dobre dla nas. I to się sprawdza tu na Ziemi podczas naszej wędrówki po Ziemi , więc i będzie dobre i po naszej śmierci ciała . Cierpienia fizyczne , czy psychiczne doznane tu na Ziemi są inaczej znoszone przez człowieka , kiedy doświadcza w sobie miłość Boża , kiedy jest zakochany , kiedy kocha Boga Ojca , Syna i Ducha Świętego .
Bardzo ciekawy temat, ale mam wielki niedosyt. Zmartwychwstanie "duchowe" czy zmartwychwstanie "w wierze uczniów" to w zasadzie kapitulacja chrześcijaństwa. Jeśli nie było zmartwychwstania fizycznego, to z czego mamy wnioskować o boskości Chrystusa? Dlaczego mielibyśmy nadawać Mu jakiś szczególny status w zestawieiu z innymi nauczycielami moralności i dobrego życia, jak Budda czy Sokrates? Cuda sprawiało wielu ludzi przed i po Chrysusie, ale nie daje im to prawa do pretendowania do boskości. (Pomijając fakt, że trudno jest podważać prawdziwość zmartwychwstania i nie podważać prawdziwości cudów Jezusa). Nie było pustego grobu? Znam teorię, że nie było pustego grobu, bo nie było grobu w ogóle; ofiary ukrzyżowania zostawały na krzyżu przez wiele dni aż do rozkładu ciała, a potem były wyrzucane na śmieci lub do zbiorowych grobów. Ze względu na żydowskie zwyczaje w Palestynie Rzymianie chyba jednak tak nie postępowali. Jeśli więc założymy, że był grób, to musimy dojść do wniosku, że pozostał pusty. Czekam z niecierpliwością na kontynuację. Co się w zasadzie stało podczas zmartwychwstania i później? O ile w mojej wyobraźni mieści się jakoś zmartwychwstanie, to zupełnie nie potrafię zrozumieć wniebowstąpienia. A tego się nie da pominąć, jeśli chcemy zrozumieć co się stało z Jezusem podczas zmarwychwstania i dlaczego szybko skończyły się takie spotkania ze Zmarwwychwstałym jak te, które mieli uczniowie. Co to więc jest wniebowstąpienie? Przecież nie (przepraszam za dosadność) "lot w kosmos". Więc co? "Odwcielenie"? A przecież mówi się, że Jezus wstąpił do nieba wraz ze swoją ludzką naturą. Więc jak?
pytanie czym w ogóle jest Niebo. Znaczy na końcu czasów Bóg odmieni tę ziemię, tak że zniknie z niej niesprawiedliwość i zło. Postrzegamy tylko 3 wymiary i płyniemy w czwartym. Fizycy teoretyczni są w stanie wymyślić i uzasadnić istnienie aż do 11 wymiarów. Przy czym opanowanie kolejnego pozwala Ci podróżować błyskawicznie po poprzednich. Jak masz kartkę papieru to jak zegniesz ją w koło to możesz przemieścić się z jej jednego końca na drugi od razu. Dla kogoś kto żyje na tej płaszczyźnie jest to niemożliwe. Dopier zgięcie w 3 wymiarze daje tę możliwość. Wniebowstąpienie może być takim przejściem w kolejny wymiar. Wtedy można się pojawić po środku pokoju na przykład.
Fajnie byłoby może zaprosić np. ks. Piotrowskiego, żeby mógł sam przedstawić swoje argumenty? Bo teraz obaj Panowie bardzo lakonicznie streszczacie pozycje "drugiej strony" i od razu przechodzicie do zgadzania się ze sobą, prezentując argumenty za swoim stanowiskiem. Mam wrażenie, że ten temat jest jednak znacznie szerszy i bardziej zniuansowany.
Chciałby może Ksiądz w skrócie wytłumaczyć na czym polegał błąd skupiania sie na krzyżu przez średniowieczny zachód (w kontekście tego że na wschodzie tak nie było)?
Wschód nie zapomniał, że kulminacją krzyża jest zmartwychwstanie i radość z odpuszczenia grzechów w Jezusie. Zachód popadł w krzyżowe cierpiętnictwo i odsunął od siebie cały sens tej opowieści - że ona była po coś.
Analiza Całunu Turyńskiego daje pewne pojęcie o tym co się stało w trakcie zmartwychwstania. A mianowicie wyzwolił się bardzo krótki, błysk energii o bardzo dużej mocy. To on wypalił wizerunek na płótnie. Dziś takie gęstości energii umiemy uzyskać dzięki laserom. A potem Jezus przeniknął przez to płótno, bo nie ma na nim śladów odrywania. Bóg uchylił nam rąbka tajemnicy.
Jak wynika z Ewangelii, zwłoki Jezusa zostały owinięte nie pojedynczym płótnem, ale wieloma pasami płótna. Oddzielną chustą owinięto jego głowę. Po zmartwychwstaniu Jezusa jeden z apostołów przyszedł do pustego grobowca i „ujrzał leżące płótna”. Biblia dodaje, że ‛chusta, która była na głowie Jezusa, leżała nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwinięta w jednym miejscu’ (Jana 20:6,7). Od końca XIX wieku badacze próbowali ocenić autentyczność całunu za pomocą metod naukowych. Część takich badań dało niejednoznaczne wyniki. Jednak w roku 1988 Watykan przekazał niewielkie fragmenty całunu do trzech laboratoriów w różnych krajach, gdzie poddano je datowaniu metodą radiowęglową. Wszystkie trzy laboratoria oceniły, że całun powstał około XIII lub XIV wieku.
A 2023 utworzono na podstawie realistyczną rzezbe Czlowieka z Calunu. Short tu ua-cam.com/users/shortsihORu2GHh8Y?si=1eKjFtXaTSFY83ny Ktoś w XIII w. Musial w bestialski sposób zabić cLowieka wzorując się na Ewangelii wiedząc więcej niż ludzie jego czasów wiedzieli żeby sfalsyfikować relikwie. Chyba łatwiej założyć racjonalnie, że Calun jest autentyczny niż przyjąć ze.jwdnakk XIII w. @@lukasz9788
@@lukasz9788 nie powstał. Wzięli kawałek gdzie jakieś siostry dosztukowały go po pożarze. Były przemieszane włókna. Zresztą dziś może byśmy to byli w stanie zrobić, przy pomocy lasera. Wtedy nie miel laserów.
@@Jellyeater1 Fakty dotyczące Całunu Turyńskiego, są sprzeczne z tym, co mówi Biblia. Dlatego nikt, kto jest zainteresowany prawdą nie uważa, że jest on autentyczny.
Mam pytanie, które nie odnosi się bezpośrednio do problemu zmartwychwstania, ale ofiary przebłagalnej Jezusa. Jak ją należy rozumieć w kontekście Starego Testamentu, w którym bóg Jahwe odpuszczał grzechy na podstawie skruchy serca. Chrześcijanie z kolei tłumaczą, że skrucha jest ważna, ale nie wystarczy - grzech musiał zostać zadośćuczyniony ofiarą równą godności samego Jahwe. Czy nie jest to regres rozumienia idei pokuty w stosunku do Starego Testamentu?
Podbije to pytanie i spytam czy w ogóle warto mówić o ofierze przebłagalnej? Odmawiamy Koronkę do Bożego Miłosierdzia gdzie ofiarujemy Bogu śmierć Jezusa na przebłaganie za grzechy nasze, no ale czy rzeczywiście dla Boga ta ofiara? Czy w ogóle traktować Jezusa jako ofiarę przebłagalną? Dlaczego akurat śmierć człowieka bez grzechu była naszym zbawieniem? Maria została zbawiona uprzedzająco. Wszechmogący Bóg nie jest przecież zakładnikiem prawa które stworzył. Z własnej woli upokorzył się z miłości do nas by zadośćuczynić sprawiedliwości? Ten kierunek...?
@@bartpiela1894 Tak, to dobre pytania, pokazujące, jak słaba jest tradycyjna interpretacja ofiary Jezusa. Myślę, że skoro NT mówi o ofierze czy przebłaganiu, to w pierwszej kolejności trzeba byłoby chyba sprawdzić, jak ofiarę/przebłaganie rozumieli starożytni Izraeli i skąd w ogóle wziął się pomysł, że potrzebny jest jaki jednoosobowy arcykapłan - przebłagalnik w osobie mesjasza.
@@bartpiela1894 Interpretacji śmierci Jezusa jest sporo, od substytucji karnej po rekapitulację, tylko pytanie, jak to się ma do ST. Żydowscy apologeci tacy jak Tovia Singer ostro krytykują koncepcję, jakoby Jahwe wymagał ofiar z ludzi.
@@bartpiela1894 ma i nie ma. Tak naprawdę to jest tajemnica i każdy z nas musi się z tym zmierzyć na swój własny sposób. To część relacji z Bogiem. Musimy w ogóle pamiętać, że Jezus wpisał się w tę całą mitologię / kulturę żydowską. Jest Wszechmogący, więc jak chciał tak mógł. Żydzi mieli kozła ofiarnego na którego zrzucali swoje grzechy, a potem go wypędzali. No i przede wszystkim baranek paschalny, kiedy to oznaczenie drzwi jego krwią spowodowało, że pierworodni w domu nie ginęli. Baranek ginął za nich. Jezus umarł za Ciebie, żeby pokazać Tobie swoją miłość do Ciebie. Znowu. Wystarczyła by codziennie paczka ptasiego mleczka koło łóżka, by tę miłość czuć, ale jest Wszechmogący i jak chciał tak mógł. Kwestia tego czy przyjmiemy tę krew którą wylał za każdego z nas, by nas nią oczyścić. Jego męka jest miłosnym wezwaniem dla nas byśmy za Nim podążali. Jest też świadectwem, że lekko nie będzie, ale ze warto.
Czy teoria błysku energii na całunie turyńskim nie godzi zmartwychwstania i praw fizyki ? Oczywiście nie wiemy jak dowolnie zamieniać energię z materią, jednak prawa fizyki byłyby zachowane.
@@leszekwybranski2429 W świecie naukowym nie trwają dyskusje na temat ważności badań C¹⁴. Dyskusje jestnie treają w gronie wiernych którym wyniki radiometrycznych badań całunu nie pasują i starają oni się udowodnić z góry założoną tezę, że całun jest autentyczny.
@@JarekKrawczyk "Od 2005 roku wiemy iż datowanie radiowęglowe Całunu Turyńskiego przeprowadzone w 1988 r., oparte na jednej próbce pobranej z rogu Całunu, jest nieważne. Wykazał to w naukowy sposób Ray Rogers, były chemik STURP-u, który analizując autentyczny materiał z tejże próbki, jednoznacznie pokazał, że pochodziła ona z odrestaurowanej, nieoryginalnej części Całunu. Kluczowym argumentem była analiza zawartości waniliny, nieobecnej w innych częściach Całunu, natomiast obecnej w materiale z rogu Całunu z którego pobrano próbkę, dowodzi to jednoznacznie, że róg ten został odrestaurowany." Tak naprawdę dla wiary, czy niewiary kwestia całunu ma znaczenie wtórne. "Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą"
@@JarekKrawczyk "Od 2005 roku wiemy iż datowanie radiowęglowe Całunu Turyńskiego przeprowadzone w 1988 r., oparte na jednej próbce pobranej z rogu Całunu, jest nieważne. Wykazał to w naukowy sposób Ray Rogers, były chemik STURP-u, który analizując autentyczny materiał z tejże próbki, jednoznacznie pokazał, że pochodziła ona z odrestaurowanej, nieoryginalnej części Całunu." Temat całunu jednak dla wiary, czy niewiary ma wtórne znaczenie.
Odnośnie "zmartwychwstania", proszę zauważyć, że kiedy autor pierwszych chrzescijańskich pism - Paweł - pisze o cudzie zmartwychwstania, chociaż jest on przekonany, że odczuł obecność istniejącego Jezusa, czyli żywego, jest oczywistym, że w rzeczywistości miał wizję (coś w podzaju popadaczkowej psychozy). CO WAŻNIEJSZE on nie odróżnia charakteru swojego doświadczenia od charakteru doświadczenia Jakuba brata Jezusa, Piotra, czy innych apostołów, czy nawet rzekomych 500 innych ludzi. Najprostszym wyjaśnieniem takiego postawienia sprawy jest to, że w czasach kiedy Paweł był w Jerozolimie jeszcze nikt nie mówił o Jezusie chodzącym po Palestynie z dziurą w boku i zjadającym ryby. Nie pisał o tym rownież pierwszy ewangelista tzw Marek jakieś 30 plus lat po śmierci Jezusa. Wynika z tego, że obok Pawła, Jakub - brat Jezusa - Piotr, jak też kilku innych ludzi doświadczyli obecności Jezusa, więc jak najbardziej szczerze wierzyli w to, że Jezus był osobą specjalną, wyniesioną przez Boga, mającą wkrótce z pomocą (bodajże) 12 hufców anielskich zaprowadzić ostateczny porządek na Ziemi. Ludzie żyjacy w owych czasach nie byli sceptyczni, ponadnaturalne duchy działające pomiędzy nimi były tak powszechne jak dla nas powszechne są gołębie. Wizje w czasie głębokiej żałoby (żalobne halucynacje) czy różne psychozy nie były zjawiskami o istnieniu których ci ludzie wiedzieli.
Należy więc przyjąć istnienie materii uwielbionej - czyli takiego stanu materii jakiej nie można zbadać obecnymi metodami naukowymi. Tak więc zmartwychwstały Jezus zasiada w Uwielbionym Ciele po prawicy Ojca. Aby wstąpić do nieba nie potrzebował skafandra kosmonauty. I np. podczas Konsekracji atomy ziemskiej, poznawalnej materii stają się atomami obecnymi w Ciele Uwielbionym. I to właśnie zjawienia się Pana Jezusa po zmartwychwstaniu w ciele uwielbionym stanowią dowód istnienia materii uwielbionej. Przy takim podejściu nie mam jakichkolwiek wątpliwości w Zmartwychwstanie.
A ja myślę że piszesz głupoty gdyż w świecie duchowym nie istnieje żadna materia. materia starzeje się niszczy się zużywa i umiera jak ludzkie ciało, a to co boskie jest wieczne i niezmienne
@@letniwiatrwięc co się stało z ciałem Jezusa, które miał po zmartwychwstaniu? Wniebowstąpienie było tylko duchowe, a ciałko zostało? Gdzie zostało pochowane? A może znikło?
@@letniwiatr Ja uważam że dokonał się cud już na krzyżu , kiedy umarł Syn Boży . Ofiara została złożona i przyjęta . A Krew Syna Bożego zamieniła się w niewidzialny , niewyczerpalny zdrój wody życia wiecznego , w miłość i miłosierdzie Boże , a ciało stało się Słowem Bożym które ma w sobie życie cyt; Słowo Boże jest duchem i życiem (J 6,63). Słuchając słowa, napełniasz się Duchem Świętym.To dokonało się kiedy ciało zostało złożone do grobu , a świadectwem tego cudu jest Całun Turyński . Przynajmniej tak ja sobie tłumaczę. Dlatego mamy karmić się ciałem i krwią Jezusa Chrystusa.
@@magorzatadudek2962 Jeśli wierzysz w to co piszesz to tak jest..dla ciebie wiara czyni cuda. Czasem zastanawiam się dlaczego kościół nie ma jasnego stanowiska w takich sprawach, tylko wierni muszą się nad tym zastanawiać..
Z uwagi na wykasowanie mojego komentarza, który zawierał tylko i wyłącznie treści teologiczne, nie ufam temu kanałowi tak jak nie ufa się wściekłej żmiji i pseudodogmatykom.
Mówi Pan Jezus Chrystus ; 48 Ja jestem chlebem życia. 49 Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. 50 To jest chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze. 51 Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało, [wydane] za życie świata». 53 Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. 54 Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. 55 Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. 56 Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. 57 Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. 58 To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki». 59 To powiedział, nauczając w synagodze w Kafarnaum. Mamy karmić się ciałem Syna Człowieczego , pić jego krew , a do mnie przyszły myśli że Eucharystia to Pan Jezus Chrystus zmartwychwstały . Czy Jedno drugiemu zaprzecza. Jeszcze raz muszę to rozważyć .
„Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie". Gdyby przyjąć, że słowa z Jana 6:53-57, należy rozumieć dosłownie, oznaczałoby to, że Jezus mówił o kanibalizmie oraz o złamaniu Bożego prawa zabraniającego spożywania krwi (Kapłańska 17:10). Z kontekstu wynika jednak, że nie miał on na myśli literalnego jedzenia ciała ani picia krwi.
@@lukasz9788 Poza tym, słowa "to czyńcie na moją pamiątkę" były dodane później to znaczy, że jest wielce prawdopodobne, że Jezus tych słów nigdy nie wypowiedział.
@@lukasz9788 I tak i nie . Bo czy tylko czytając słowa Boże zaspokoimy głód I pragnienie ,tęsknotę za Jezusem Chrystusem. Czy czytając listy od umiłowanego przestaniemy tęsknić za lubym .Raczej nie .Nie przez przypadek Pan Jezus użył słowa jedli i pili .To oznacza ze jak człowiek musi codziennie jesc i pic by żyć ,tak my codziennie musimy obcować ,karmić sie Jezusem Chrystusem.Bog musi byc obecny w naszym życiu codziennie a nie tylko od święta.Musimy karmić sie Jego nauczaniem i miłością. Boga. Tym jest dla nas Eucharystia ,bo Jezus Chrystus jest miłością Boga,miłością Bożą.
@@magorzatadudek2962 „Tym samym jest dla nas Eucharystia" W NT nie ma żadnej wzmianki o takim obrzędzie. Wieczerza Pańska to symboliczny posiłek, upamiętniający ofiarną śmierć Jezusa Chrystusa, spożywany w rocznicę tego wydarzenia (1 Koryntian 11:33).
Jeżeli idzie o sprawę Niedzieli jako czegoś szczególnego i mającego potwierdzać zmartwychwstanie to może wytłumacznie jest jednak bardziej przyziemnie? Jeżeli pan Kita wspomina o tym, zę Jezus ma być Logosem to dlaczego nie wspominacie państwo o tym, że Jezus musiał, nie tyle ustanowić co potwierdzić już istniejący "dies solis" ? Nie zapominajmy także o tym, że przecież od samego początku wyznawcy Jezusa chcieli się odróżnić od żydów więc może i stąd mamy to, że _dies Domini_ został ustanowiony na Niedzielę w odróżnieniu właśnie od żydów. Wiadomo przecież i to, że w przeciwienstwie do tych _obłudników_ wyznawcy Jezusa starali sie odróżnic jeszcze bardziej od żydów praktykując posty nie w poniedziałki i czwartki tylko w środy i piątki. Tak więc chrześcijańśtwo ma niedzielę, gdzie wytłumaczenie jest proste i konsekwentnie podkreśla potrzebę odróznienia się od _obłudników_ żydów. Mimo wszystko ciekawa rozmowa. Pozdrawiam
Pan Bóg powiedział że człowiek ma pracować sześc dni a siódmego odpoczywać.Tak jest napisane w Starym Testamencie . Nazwę dni Pan Bóg pozostawił człowiekowi , oraz od którego dnia liczy się ten pierwszy dzień tygodnia , to też Pan Bóg pozostawił do woli człowieka . Nic nam nie jest wiadome czy Adam i Ewa umieli pisać , czy liczyli dni . Więc który dzień jest pierwszy to sprawa umowna człowieka. Jak to , uczynili Żydzi - możemy się domyślać. Pewnie to był dzień wyjścia Żydów z Egiptu. Chrześcijanie ten pierwszy dzień przyjęli za dzień zmartwychwstania Pana Jezusa Chrystusa oddając hołd i cześć Panu Jezusowi Chrystusowi , a właściwie od tego momentu dla człowieka rodzi się nadzieja na zmartwychwstanie , życie wieczne z Bogiem i w Bogu. To początek nowego życia. Nie liczy się nazwa ale liczy się zachowany porządek , nakaz Pana Boga . Sześc dni pracować a siódmego odpoczywać . I tak czynimy my ludzie chrześcijanie . Bóg jest miłością Boża , a dla miłosci i dla miłosierdzia Bożego nie ma odpoczynku , nie ma wolnego dnia i o tym nam powiedział Pan Jezus Chrystus w Ewangeliach. Więc porządek dnia , decyzja kiedy pracować , a kiedy odpoczywać to dotyczy ciała ludzkiego , to porządek ludzki , tego świata . A to co ludzkie z czasem podlega zmianom , ewolucji . To co Boskie jest stałe , wieczne , nie podlega zmianom , bo czas dla Boga nie istnieje , albo jest czymś innym , czego nas umysł nie jest wstanie pojąć. Czyli prawa fizyki również nie są takie same dla Boga , który jest Duchem Świętym a jakie obowiązują ludzi tu na Ziemi .
@@magorzatadudek2962 niedziela była wówczas pierwszym dniem tygodnia a nie ostatnim. Zresztą tak jest do dziś np w UK gdzie w wielu firmach niedziela jest pierwszym dniem tygodnia w kwestii rozliczeń. Tu Bóg nie ma nic do rzeczy.
„Wyznawcy Jezusa chcieli się odróżnić od żydów więc może i stąd mamy to, że dies Domini został ustanowiony na Niedzielę". Z NT wynika, że dla pierwszych chrześcijan niedziela była zwykłym dniem roboczym. W dziele The International Standard Bible Encyclopedia stwierdzono: „Dopiero w IV wieku niedziela zaczęła upodabniać się do sabatu, gdy Konstantyn zarządził, że pewne rodzaje prac nie powinny być w ten dzień wykonywane”.
@@lukasz9788 Podobnie jak panowie w filmie stwierdzili, że jeszcze przez pewien czas chrześcijanie obchodzili podwójne święta czyli zarówno żydowskie jak i chrześcijańską niedzielę. Podobnie było z sytuacją kiedy chrześcijanie praktykowali podwójne święta zarówno poganskie jak i chrześcijanskie. Chrześcijaństwo dużo zawdzięcza Konstantynowi. Na przykład jeszcze to, kiedy zniósł karę ukrzyżowania to dopiero wtedy krzyż oficjalnie stał się sybolem chrześcijan. Wcześniej używali znaku ryby. Tak czy siak Jezus nie uzależniał wejścia do królestaw Bożego od przynalezności od jakiejkolwiek instytucji czy religii ale katolicyzm zrobił to po swojemu gdzie moim zdaniem ustanowienie niedzieli jest własnie tym aby odróżnić, uciec się od znienawidzonych zydów.
Dla mnie zastanawiające jest dlaczego faryzeusze chłostali Piotra, więzili, zamiast pokazać mu trupa. Czyżby trupa nie było? Takiej historii w Dziejach l, Łukasz nie wcisnął by żydom, którzy jeszcze pamiętali te wydarzenia. Wszyscy wiedzieli o pustym grobie.Piotr w dzień Pięćdziesiątnicy to im wyjaśnił, stąd tyle chrztów.
Anonimowy autor zwany Łukaszem pisał ewangelię i Dzieje 50 lat plus po śmierci Jezusa, daleko od Palestyny, dla greko-kulturowych odbiorców którzy nie mówili po aramejsku i nie mieli kontaktów z Żydami którzy mogli te opowieści zweryfilować, jeśli nawet tacy gdzieś w Palestynie jeszcze żyli.
Boga nie pojmuje się samym rozumem, ale głównie przez wiarę i doświadczenie. Tym bardziej jeśli rozum miałby powstać z chaosu to jak kierując się tylko nim wyciągać prawdziwe wnioski ? Nie można udowodnić istnienia, ani nie istnienia Boga. Ciekawe jest jednak pytanie jakie jest ryzyko wiary, a jakie braku wiary ?
Nie można udowodnić istnienia Boga w rodzaju Spinozy (nieinterweniującego w stworzony świat). Nieistnienie Boga takim jakim go sobie wyobrażają różni chrzescijanie można udowodnić.
@@JarekKrawczyk nie można sobie "wyobrazić" Boga, tak jak nie można sobie wyobrazić chociażby dowodu chińskiego twierdzenia o resztach... Sama Biblia o tym mówi, że poznajemy go jakby w zwierciadle. Pytanie było czy Bóg istnieje, a nie jaki jest.
@@leszekwybranski2429 Biblia i powstałe na jej podstawie religie opusują jaki Bóg jest, więc proszę nie wciskać mi kitu. Chrzescijański Bóg który pomógł Żydom wyjść z Egiptu całą masą, a po czterdziestu latach pomógł im zdobyć Jerycho i podbić Kananejczyków, nie istnieje bo Żydzi to Kananejczycy którzy stopniowo wyodrębnili się od nich kulturowo. Wszechmogący Bóg gdzie wszechmocność jest definowana tak jak robią to chrześcijanie, to koncept niezgodny z logiką. Wszechmogący i dobry Bóg instrumentalnie posługujący się złem by uzyskać dobro, też.
@@leszekwybranski2429 Ryzyko wiary w jednego specyficznego boga, kiedy w czasie istnienia ludzkości zaproponowano ich tysiące, polegające na wybraniu złego boga, jest spore. Nawet jeśli tylko Allah jest prawdziwy, lub Yahweh, ale w wersji żydowskiej, to jako chrzescijanin-bałoichwalca ma Pan przewalone. Jeśli na przykład Kalwiniści maja rację, też ma Pan przewalone. Jeśli wybrał Pan wierzyć na wszelki wypadek, na podstawie zakladu Pascale i trafi Pan na poprawnego Boga, on będzie o tym wiedział, że Pańska 'miłość' do niego nie jest szczera, tylko jest to pragmatyczny wybór. To tak jak gdyby udawał Pan, że kocha Pan kobietę którą Pan poślubił, nie dlatego, że serce przyśpiesza Panu kiedy Pan o niej pomyśli, tylko dlatego, że korzyści z tego związku są spore.
@@JarekKrawczyknie zrozumiał Pan, nie mówię, o ryzyku za życia, tylko po śmierci... A propos też za życia proponuję badania Oxford University Press, które potwierdzają jak ludzie wierzący lepiej żyją i są większymi darczyńcami dla innych. Jest wiele badań, które to potwierdzają. Co do Miłości, jeśli ktoś uważa, że wymyślono Boga, to musi być konsekwentny, i to oznacza, że wymyślił miłość, bo sprowadza wszystko do przypadku i chemiii, która z resztą o dziwo nie działa tak przypadkowo i nawet ona ma sens.
Tytuł odcinka trochę sugeruje dyskusję akademicką, ale w moim odczuciu odcinek był raczej apologetyką jednego stanowiska. Dla ciekawszej, dwustronnej dyskusji warto było zreferować pogląd psychologiczny (pojawiła się informacja, że ks. Piotrowski nie pisze nic nowego niż wcześniej prof. Polak - jednak słuchaczom przydałoby się krótkie streszczenie :) ) Niektóre argumenty zawierały bardzo szybkie odrzucenie stanowiska przeciwnego. Przykładem może być argument o przejściu na świętowanie neidzieli - padł argument, że jeśli zmartwychwstanie jako przeżycie psychiczne byłoby zbyt słabą podstawą do takiej zmiany. Wydaje mi się, że to zbyt powierzchowny/szybki argument. Przeżycia psychoczne czasem miewają bardzo dużą siłę. Przychodzą mi na myśl takie postacie jak Budda, św Franciszek, nie moża powiedzieć, że ich przeżycia psychiczne były zbyt małe, aby zapoczątkować zmianę.
Stanowisko przeciwne jest po prostu słabe, bo po pierwsze dotyczy nie pojedynczej osoby a całej grupy, po drugie, wraz z czasem i wiekiem, efekt by mijał, nastąpiłyby próby racjonalizacji a tego nie było, co więcej, ludzie oddali życie za bronienie tej prawdy. To na prawdę bardzo słaba hipoteza, chwytliwa dla tych, co tak na prawdę szukają wytłumaczenia czegoś, czego po prostu nie chcą zaakceptować.
@@zbuchus Jeśli słabe, to po co robić o tym odcinek? Podobno św. Tomasz miał dobrą metodę prezentacji poglądów, z którymi polemizował - przedstawiał rzetelnie jakieś stanowisko, a także starał się zastanowić czy na jego argumenty można wysunąć kontrargumenty. Taki typ dyskusji przynosi mi intelektualne zadowolenie, ale niestety rzadko je spotykamy. "udzie oddali życie za bronienie tej prawdy." - to też argument, z którym można dyskutować - ileż to razy ludzie oddawali w historii życie za coś, co było dla nich prawdą...
@@m6rt61 Z każdym, ale to z każdym argumentem można dyskutować. Nie mamy dostępu do absolutnej prawdy, stąd nasze różnice, poglądy i zapatrywania. Każdą prawdę można zakwestionować,, wystarczy czas, środki i tworzymy nowe myśli i możemy sobie polemizować. Wybaczy jednak Pani, ale zmartwychwstanie to jednak inna liga i właśnie dlatego tak doskonale pasuje jako Boży plan. Ludzie 2000 lat temu nie byli głupi, to dlatego św. Tomasz wątpił, mimo że jego towarzysze z podnieceniem mówili o zmartwychwstaniu, później ten sam Tomasz jedzie na "koniec świata" do Indii by opowiadać o tym zmartwychwstaniu aż do swojej męczeńskiej śmierci. Zarzucanie przeżycia psychicznego WIELOKTOTNEGO spotkania z żywym Jezusem to nie argument, to tzw. wytłumaczenie sobie czegoś do własnego światopoglądu, który nie przyjmuje do wiadomości, że jest Bóg stwórca wszechmogący. Gdyby zastosowała Pani wnioskowanie bayesowskie, czyli takie które odrzuca a priori niemożliwość zdarzeń a opiera się na całokształcie informacji , to zmartwychwstanie staje się ciałem a nie duchem.
@@zbuchus Nie zauważył Pan, że nigdzie nie zdradzam swojego stanowiska czy światopoglądu, a koniecznie chce Pan mnie przekonywać. Zauważam tylko, że odcinek jeśli rozpatrywać go kategorii debaty akademickiej, nieco kuleje, ponieważ jedno stanowisko jest pobieżnie streszczone, a na przytoczone argumenty można odpowiedzieć kontrargumentami.
@@m6rt61 w moim odczuciu zdradza, ale jeśli napisze mi Pani uczciwie, że wierzy w zmartwychwstania a nie w przeżycie psychiczne to odszczekam co powiedziałem. Debata akademicka nie musi polegać na prezentowaniu argumentów drugiej strony i ich obalaniu, ale na prezentacji własnych argumentów i ich solidnej obronie. Gdyby w debacie spotkały się przeciwności, każda może zaprezentować własne spojrzenie i jego bronić, zresztą to temat rzeka, stąd Pani zarzut wydaje mi się naciągany.
Jakoś mnie nie przekonuje stwierdzenie, że zmartwychwstanie jest sprzeczne z prawami fizyki i biologii. Jakiej fizyki i jakiej biologii. W świetle mechaniki kwantowej czy ogólnej teorii względności Einsteina to tak nie wygląda. Także najnowsze hipotezy fizyki teoretycznej i matematyki ( świat jest matematyczny ) absolutnie niczego nie wykluczają. Pana Boga i jego praw nikt do końca na tym świecie nie zbada i nie pojmie.
Co to jest "źle rozumiana bojaźliwość"? Czy np. gdy pod tym słowem ja rozumiem męstwo albo nawet brawurową odwagę to czy to spełnia warunki złego rozumienia tego słowa? Niestety dalej jest już tylko gorzej. Bełkot. Jakbym słyszał św. Jana Pawła II na głos czytającego swą encyklikę 'Fides et ratio' rozpaczliwie wołając do świata filozofii by powrócił do zagadnień metafizycznych, gdyż bez tego dla teologii nadciąga zguba. Oto owoc.
2. Mnie od lat chodzi po głowie pytanie, dlaczego teolodzy ograniczają się tylko do badania Biblii mówiąc , że znają tylko ''strzępki'', a równocześnie zamykają usta Duchowi który ciągle mówi do Kościoła, objaśniając Ewangelie. Przyjęliście błędną metodę, bo odrzucacie część nakazu myśląc że Duch Prawdy mówi tylko do teologów. «Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe.'' Katarzyna Emmerich o Zmartwychwstaniu;- 'Ujrzałam Najświętszą Duszę Jezusa, unoszącą się nad grotą między dwoma Aniołami z hufców wojowniczych, otoczoną zastępem zjawisk świetlanych. Przeniknąwszy skałę, spuściła się Dusza na Święte Zwłoki i pochyliwszy się niejako nad nimi, stopiła się z nimi w jedną całość....'' a dalej jeszcze więcej. Przecież ona tego nie mogła zmyślić. 3. Co do ciała, czemu odnosicie się do nauki oświeceniowej (newtonowskiej) nie fizyki kwantowej? Nie tylko Zmartwychwstanie jest nie do pogodzenia z nauką oświeceniową, ale i dziewicze poczęcie.
Śmiem twierdzić, że zmartwychwstanie Jezusa nie stoi w sprzecznosci z fizyką, w jej najgłębszych warstwach. Ani masa, ani energia, ani zyliony kubitów informacji niezbędnych do tego(przecież Bóg takie dane posiada).
zeby ocenić co jest zgodne z prawami fizyki a co nie, trzeba je znać, a ludzkość zna jedynie reguły, które odkryło i nawet nie wie czy do końca są prawdziwe. To, że są praktyczne np. do rozwoju technologicznego nie oznacza, że są całkowicie zgodne i niezmienne. Kiedyś mieliśmy eter a atom był niepodzielny. Prawa fizyki są ciągłą drogą ludzkości ...
@@katonlonewolf Sam zapoznaj się z historią filozofii i religii. Sam zrozumiesz dlaczego człowiek stworzył błędny i nielogiczny koncept boga, religie monoteistyczne, dogmaty wiary, systemy wierzeń. Dziwię się, że jeszcze się z tymi kwestiami nie zapoznałeś... A może po prostu lubisz łykać indoktrynacyjne kłamstwa klechów?
@@KreacjonizmToBzdura "Na tym właśnie polega słabość: brać swe uczucia za coś realnie istniejącego, być wspólnikiem kłamstwa, które prowadzi donikąd"(Tahar Ben Jelloun).
Jeżeli Eliasz mógł wstąpić do nieba, to dlaczego Jezus nie mógł zmartwychwstać? Zaprzeczeniem praw fizyki jest tzw. ewolucja i nikt nie śmiałby temu zaprzeczyć.
Eliasz nie wstąpił do nieba. Został przeniesiony w inne miejsce na naszym globie. Wiele lat później dalej przebywał na ziemi, gdyż napisał list do judzkiego króla Jehorama (2 Kronik 21:1, 12-15).
@@lukasz9788 Pismo Święte twierdzi, że wstąpił. "Podczas gdy oni szli i rozmawiali, oto zjawił się wóz ognisty wraz z rumakami ognistymi i rozdzielił obydwóch; a Eliasz wśród wichru wstąpił do niebios". Natomiast sam list Eliasz napisał wcześniej jeszcze przed wniebowstąpieniem, który to list doszedł do judzkiego króla Jehorama już po wstąpieniu Eliasza do nieba. Poczty nie było, internetu też nie. List zaś doszedł w formie odpisu a nie oryginału. Dat nie ma, dlatego chronologia zdarzeń w Biblii jest rzeczą względną.
@@arprintsa „Pismo Święte twierdzi, że wstąpił". Widzę, że nie interesuje pana prawda, ale wyłącznie potwierdzenie aktualnych poglądów 🙁 Okoliczność, że Eliasz nie wstąpił do nieba, potwierdził po latach Jezus Chrystus, gdy oświadczył: „Nikt nie wstąpił do nieba oprócz tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego” (Jana 3:13). Droga do życia w niebie została otwarta dla ludzi dopiero po śmierci, zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Mesjasza (Hebrajczyków 10:19,20).
@@arprintsa „Jezus rozmawiał nie wiadomo z kim". W czasie przemienienia Jezusa, Mojżesz i Eliasz od dawna spali w grobie, czekając na zmartwychwstanie. Nie mogli więc być tam osobiście obecni. Jak wynika z Mateusza 17:9, Jezus wyjaśnił apostołom, że to co ujrzeli było wizją, czyli sceną odtworzoną w ich umysłach przez Boga, mającą symboliczne znaczenie, a nie rzeczywistym obrazem. Greckie słowo występujące w tym wersecie to hòrama. Według słownika grecko - polskiego, oznacza ono: wizja, widzenie, spektakl, postrzeganie.
Dziękuję za ten podcast. Kiedyś potrafiłam ekscytować się teologicznymi treściami i miałam wrażenie, że ciągle coś odkrywam, a potem przez parę lat nie mogłam znaleźć niczego, co poruszyłoby mnie zarówno intelektualnie, jak i duchowo, zwłaszcza w internecie. Wasze rozmowy są doskonałe dla kogoś takiego jak ja - kto nie jest wykształconą teolożką, a kogo jednak teologia pasjonuje i kto ma taki typ duchowości, że trochę się wyjaławia bez odrobiny intelektualnych rozkmin.
Jest jeden aspekt tych podcastów, który oprócz podziwu dla wiedzy i błyskotliwości rozmówców bardzo mnie pociąga tj istnienie takich iskierek humoru które pozwalają nam wejść w bardzo trudne tematy z uśmiechem i pewną dozą lekkości - gratulacje dla prowadzących
Teologia to fascynująca nauka. " Teologia z Katowice" to bardzo potrzebne narzędzie rozwoju duchowego dorosłego chrześcijanina. Dziękuję !
Teologia nie jest nauką.
👍❗@@waclawpieta7493
Bardzo dziękuję 🙂❤❤❤❤❤❤❤
Super rozmówcy i wspaniały temat - dziękuję
Dziękuję za kolejny bardzo objaśniający naszą wiarę odcinek. Bardzo dziękuję za zaangażowanie i pracę Autorów i za ten mały bonus, że nie kryją iż sami mają z tego frajdę. Nie tylko korzystam w wierze i poznawczo, ale też z przyjemnością słucham i szacunkiem dla wiedzy, taktu, piękna rozmowy, wdzięczna i za deep dive, i za objaśnienia dla niezbyt zaawansowanych odbiorców, do których sama się zaliczam. Bardzo dziękuję!
Faktycznie fantastyczne! Bóg zapłać! Sam tytuł odcinka lekko niepewny, ale tutaj cały power... ❤️🩹💞🫠🌹
Dziękuję. Bardzo ciekawa rozmowa😊
Zróbcie ten kolejny odcinek❤ to będzie coś niezwyklego😊
🌞🌞Słońca Wy nasze! 🌞🌞
Dziękuję ❤
Czekam z niecierpliwością na odcinek o zmartwychwstaniu!!
W dużym skrócie : cielesne zmartwychwaranie historycznego Jezusa nie jest poparte dowodami tylko plotkami.
Bardzo proszę o odcinek o zbawieniu. Bardzo brakuje dziś wyjaśnienia (ale ambitnego, nie dla przedszkolaków) co tak naprawdę się z nami stało w Chrystusie? Co to wogole zmienia w naszym życiu że zostaliśmy odkupieni, usprawiedliwieni i w nadziei zbawieni? Czy krzyż tu jest istotą? Czy może zmartyechwstani? Kto komu za co zapłacił (pawłowa "drogocenną krew Chrystusa") Jezus Ojcu? Czy szatanowi? Co to znaczy "odkupił"? Czym się różni człowiek odkupiony od nie odkupionego? Jaką realną korzyść w codzienności odnosi? Wg Pawła jest to nowe życie i stan śmierci dla grzechu. Ale niestety wracamy do grzechu po chrzcie. Czy Paweł nie byłby w szoku gdyby to widział? Coś nie zadziałało? Trudno to zrozumieć. A co dopiero tym żyć i pociągać do tego innych?
Dzięki za sugestię. Obiecań na 100% nie mogę, ale weźmiemy pod uwagę.
Żeby żyć trzeba bajerować. Ksiądz straciłby posadę za mówienie prawdy.
@@grzegorz.strzelczyk super. Do tego jeszcze temat grzechu pierworodnego. Coraz częściej dziś mówi się o potrzebie reinterpretacji tego dogmatu. W kontekście nauk empirycznych o początkach ludzkości. Tu problemem jest też Humani Generis które potępiło pologenizm. I mamy problem.
Dziekuje !
Ja proponuję rozmowę z Karolem Fijałkowskim. To dobrze znający Biblię ateista. Myślę że byłoby to wartościowe spotkanie.
Niezwykle ciekawa rozmowa. Zaintrygowana chciałam nabyć ksiazke ks. Piotrowskiego, jednak mimo , ze niedawno wydana i nagradzana jest nie do zdobycia.
No to czekamy na cdn
Ciekawy odcinek.
Rozważania na temat tego co dokładnie stało się podczas Zmartwychwstania były, są i chyba zawsze będą kuszące. To jest jednak kulminacyjny moment w historii zbawienia, który warunkuje czy ta cała opowieść jest prawdziwa czy też nie. Według mnie to musiało być realnie fizyczne doświadczenie wskrzeszenia ciała. Gdyby tak nie było to myślę, że waga argumentów za tym że chrześcijaństwo jest jednak tylko iluzją pewnej grupy uczniów przekazywaną dalej jest dużo cięższa. Inna sprawa czy Bóg zrobił to wewnątrz praw fizyki i biologii czy też je łamiąc. Z niecierpliwością czekam na odcinek o fizycznych aspektach Zmartwychwstania. Ks. Grzegorz powiedział, że rozważania na temat właściwości ciała po zmartwychwstaniu są ciekawe, ale bezużyteczne. Nie do końca się z tym zgodzę. Owszem, wiedza na temat tego jakie właściwości ma ciało w życiu przyszłym nie jest nam potrzebna do zbawienia (tak jak większość wiedzy teologicznej, a nawet znajomość wiary chrześcijańskiej), ale nie uważam, że jest to takie całkiem bezużyteczne dywagowanie zwłaszcza w obliczu panującego wśród ludu Bożego powszechnego ciągle przeświadczenia, że w niebie to jednak jest dusza w tym rozumieniu niematerialnym. Większość też nie za bardzo wie jak ugryźć kwestie tego, że co innego jest okres po śmierci do Sądu Ostatecznego, a co innego później. Dlatego myślę, że popularyzowanie takich rozważań o ciele po śmierci jest jak najbardziej duszpastersko pożyteczne. Ja osobiście kiedy na pewnym etapie mojego już dorosłego życia dowiedziałem się, albo raczej dotarło do mnie, że to przyszłe życie to jest naprawdę życie w fizycznym materialnym ciele, dużo bardziej nie mogę się go doczekać. Perspektywa życia po śmierci, w której niestety wielu z nas wychowywano i to nie tylko jako dzieci, zakorzeniła w nas nawet jakieś podświadome przekonanie o jakimś nudnym bezcielesnym bujaniu się przez wieczność nie za bardzo wiadomo gdzie i jak. Mam takie osobiste przeczucie, że ta rzeczywistość jest dużo bardziej materialna, fizyczna niż nam się wydaje. Perspektywa tego, że po śmierci będzie można nadal robić fizycznie różne rzeczy, ale ciało będzie miało więcej możliwości jest fascynująca i rodzi jeszcze większą radość ze zmartwychwstania. Być może nawet będziemy umiejscowieni w tym samym miejscu jeśli chodzi o nasze fizyczne otoczenie (miasto, mieszkanie, ludzi) a nowy świat będzie po prostu życiem bardzo podobnym tylko bez całego szeroko pojętego zła i wszystkiego co jest konsekwencją grzechu. To już oczywiście moje theological fiction, ale jak sądzę nie wykluczone chyba... Dziękuję za odcinek, i czekam na kolejne ;-)
Ale czym innym są rozważania o tym, że będzie ciało po zmartwychwstaniu, a czym innym próba ustalenia jego fizycznych cech. To drugie jest ciekawe, ale nie ma wystarczająco mocnych podstaw w objawieniu.
@@grzegorz.strzelczyk Tutaj się zgadzam. To znaczy nie mamy za dużo informacji w objawieniu na temat fizycznych właściwości ciała w życiu przyszłym a przez to nigdy nie będziemy mogli z większą dozą pewności czegoś stwierdzić na ten temat. Natomiast chodzi mi o to, że warto zwłaszcza w duszpasterstwie dywagować na ten temat, bo rozmyślanie na temat właściwości ciała w życiu przyszłym przybliża bardzo przeciętnemu wierzącemu perspektywę zmartwychwstania ciała, której większość wiernych sobie nie uświadamia. A pożytek myślę z tego istotny bo w naszej obecnej kulturze życie w ciele tylko lepszym i bez szeroko pojętego cierpienia jest perspektywą niezwykle atrakcyjną (nie tak jak u Greków) i taka świadomość czyni życie wieczne i samo zbawienie dużo bardziej pożądanym, upragnionym. Prawda, że niewiele można powiedzieć na ten temat, ale trochę można jednak. Wiemy, że po śmierci z pewnością będziemy mieli zdolność jakiegoś zmysłowego odbierania rzeczywistości, bo mówi nam Izajasz o uczcie z "najtłustszego mięsa i z najwyborniejszych win" (gdybyśmy nie mieli zdolności smakowania to co za różnica czy wyborne czy nie), wreszcie Jezus w Ewangelii podczas ustanowienia Eucharystii mówi "Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego". Jak sobie na chwilę zostawimy na boku podniosłość tej chwili związaną z ustanowieniem Eucharystii to tak naprawdę możemy zobaczyć Jezusa, który mówi uczniom mniej więcej coś w stylu "Słuchajcie dobrych parę lat piliśmy sobie razem wino spędzając miło czas, ale niestety więcej już się razem nie napijemy, bo idę jutro na śmierć. Ale nie martwcie się, następnym razem napijemy się wspólnie jak już będę w nowym ciele w królestwie Bożym". Tak więc wiemy również, że nasze ciało będzie miało prawdopodobnie jakąś zdolność do odczuwania nie tylko smaku, ale również działania alkoholu (bez negatywnych skutków z tym związanych), czyli szeroko pojętej zmysłowej przyjemności. Myślę, że rozważania (nawet bez 100% pewności) na temat właściwości ciała po śmierci są bardzo duszpastersko niedoceniane. Nawiasem mówiąc napisał ksiądz bardzo ciekawy pośrednio nawiązujący do tego tematu felieton w lipcowym numerze "W drodze", uważam, że warto odkręcać demonizowanie zmysłowości w przestrzeni kościelnej...
@@grzegorz.strzelczykJesteście Panowie naszym dobrem narodowym! ❤Czekamy na kolejną rozmowę🌞!!!!
Fajnie rozważać cuda, kreatywne kłamanie synchroniczne, nowy sport.
Środa czwartek i sobota i niedziela wolne Idę w To jak dzik w żołędzie😅
Fantastyczna nauka, zupełnie jak poważne rozważanie ile było nawozu w stajni Augiasza, gdy nagle przybył Herakles i ją posprzątał! Wiecie ile tam było m3 nawozu?
Śmierć na krzyżu i zmarchwystanie Jezusa Chrystusa jest bardzo logiczna i racjonalna w odniesieniu do zasad stabilnego funkcjonowania społeczeństwa. W świetle obecnie rozwijających się procesów destabilzacyjnych ten aspekt Ewangelii jest szczególnie ważny (Christian Social idea; Clark&Mackay, Brisbane 2024, dostępna na Amazon Australia).
Myślę że większość ludzi w dorosłym życiu przechodzi jakiś rodzaj inicjacji w dorosłą już wiarę, choć ich chrzest odbył się gdy byli dziećmi i jest to właśnie poprzedzone jakimś zdarzeniem fizycznym ,po którym otwiera się szeroko oczy.
Jedno jest pewne....ciało bez życia , to trup.
Słowa wypowiedziane przez Pana Jezusa Chrystusa cyt'«Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje». 27 Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, 28 bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów.
dla mnie oznaczają nakaz Boga. Czy muszę je rozumieć. Nie koniecznie , ale nakaz Boga wykonuje, bo ufam Panu Jezusowi Chrystusowi .
Cokolwiek by nie powiedzieli ludzie na temat Eucharystii dobrego , czy złego dla mnie nie ma znaczenia. Bo ja wiem swoje, co doswiadczam w sercu za każdym razem na Mszy św po przyjęciu Eucharystii . Ten dar szczególnie doceniam ze względu na wiek . Ten Dar Boga bardzo mi pomaga , daje radość i rodzą się we mnie owoce- dobre owoce Eucharystii . Zawsze miałam słabą wolę , a dzięki Eucharystii , otrzymuje dary , które dają mi siły do pokonywania swych słabości , uzależnień które odciągają mnie od modlitwy. Jednym z owoców Eucharystii jest u mnie dobrowolne odchodzenie od grzechów . Za te dary bardzo jestem wdzięczna Panu Bogu i Mu dziękuję . Radość w sercu i w duchu na stare lata to wielki dar , bo coraz mniej człowieka na starość cieczy , a tą radość daje mi i sprawia mi właśnie Msza św i Eucharystia. Eucharystia dla mnie -jest moim zaproszeniem Boga do swego serca i Ducha , to wyznanie mej wiary i ufności do Jezusa Chrystusa, to sposób na dziękowanie Bogu Ojcu za wszystkie dary . Kto podobnie myśli jak ja , to wie jak wielki to dar Boga dla człowieka i jakie rodzą się w nim dobre owoce. Wiara w każde słowo wypowiedziane przez Pana Jezusa Chrystusa jest wyzwalaczem , powodem ,że człowiek w swym sercu doświadcza cudu Boga a mój rozum ludzki , rozumienie po ludzku czym jest Eucharystia jest najmniej mi potrzebne , aby w sercu dokonał się cud przeistoczenia. Mądrość , zrozumienie przynosi nam z czasem sam Duch Święty i to On daje poznać znaczenie i moc Eucharystii. Nikt z ludzi nie jest w stanie tego tak pokazać, wyjaśnić jak to czyni sam Duch Święty paraklet Pana Jezusa Chrystusa
ufając stajesz się jak dziecko. Tego chciał od nas Chrystus.
Ciekawy odcinek , najbardziej zaintrygował mnie fakt , że końcówka ewangelii Marka została dopisana :). Jednak man wrażenie, że panowie krążyli wokół tematu w bardzo dużych odległościach od sedna , uprawiali cyrkumambulacje anty-asymptotyczną , gdzie zerem byłby temat zmartwychwstania jako takiego. To raczej była rozmowa o narzędziach do rekonstrukcji wydarzeń, kompararystyki, synoptycznego zestawiania ze sobą treści,
hermeneutyki. Mam wrażenie , że pod koniec rozmowy Panowie poczuli nie tylko zakłopotanie ale i zażenowanie , skrępowanie faktem , że nie dotknęli stricte tematu , o którym mieli rozmawiać. Nic dziwnego , bo jak to Pan Marek Kita stwierdził zmartwychwstania to tajemnica i tak ma zostać. Mnie od zmartwychwstania jeszcze bardziej dziwi wniebowstąpienie razem z ciałem , jestem wierzący i wierzę w to , że Bóg nas kocha. Ale nie potrafię uwierzyć w to , że Chrystus wstąpił do nieba razem z ciałem, to dla mnie brzmi jak s-f. Jedyne wytłumaczenie jakie do mnie trafia, to że w ten sposób nasze ciało zostało deifikowane co w sposób symboliczny przedstawia właśnie wniebowstąpienie. Ciekawe w tej kwestii byłoby rozważanie w kontekście ezoterycznym , Rudolf Steiner na przykład twierdził , że człowiek posiada 3 ciała na wzór boskiej triady. Ciało fizyczne , ciało eteryczne (życiowe) i astralne. Ciało astralne (syderyczne) podczas snu i głębokiej medytacji opuszcza ciało fizyczne co wydaje się pewnego rodzaju nieświadomym sposobem wstępowania do sfer duchowych. W końcu Bóg często w Biblii objawia się we śnie właśnie albo w wizji :). Ale to już dyskusja poza głównym nurtem , pewnie nie byłaby traktowana na poważnie.
Praktycznie nic nie wskazuje na to, że Paweł uważał zmartwychwstanie Jezusa za cialesne, za ożywienie trupa.
Cielesne zmartwychwstanie, to póżniejsza ewolucja, nieobecna ani u Pawła, ani u chronologicznie piereszego ewangelisty, czyli aninima nazwanego później Markiem ( z wyjątkiem dopisanego kilkaset lat później nowego zakończenia Marka - fundamentalnwgo fragmentu dla katolickich chartzmatyków czy protestanckich zielonoświątkowców.
Są ludzie, którzy mają coś do powiedzenia, więc mówią. Niestety są również ludzie, którzy nie mają nic do powiedzenia, a też mówią ☹
to o tym panu z broda?
Lubi mowic .
Są ludzie, którzy mają coś do napisania, więc piszą. Są też tacy, co nie mają absolutnie nic do napisania, więc też piszą.
@@katonlonewolf są to w większości tacy, którzy ukrywają swoją tożsamość pod dziwnymi nazwami.
@@magdaolas9375 @magdaolas9375 - na przykład taki? Pytanie retoryczne...
Jestem kompletnym laikiem w sprawach teologii, bo o Bogu wiem tylko tyle, że jeśli by istniał to byłby dobry, na fizyce i biologii też się nie znam. Obserwuje za to rzeczywistosc od jakiegoś czasu i jednak byłbym, za tym, iż to nie miało prawa się zdażyć. Chciałbym się mylić... . Z drugiej strony jeśli ciała zmartwychwstanie i życie wieczne były by prawdą, a jeden z modelów kosmologicznych zakłada, że wszechświat w dalekiej przyszłości bedzie jeszcze większy, chłodniejszy i ciemny, to jak bedziemy tak w prawie próżni po ciemku siedzieć? Pozostałe dwa modele wcale nie rokują lepiej.
Obecny model fizyli przewiduje, że na koniec cała materia wszechświata zostanie pochłonięta przez czarne dziury z których potem na koniec wyparuje w postaci fotonów promieniowania Hawkinsa. Wszechswiat będzie wypełniony energią i tyle. Zero możliwości jakiegoś istnienia cieleśnie zmartwychestałych katolików.
Chciałbym zapytać czy w którymś odcinku w takim duecie moglibyście poruszyć temat twórczości Richarda Rohra? Tematyka obojętna, może to równie dobrze być wokół książki "Uniwersalny Chrystus".
Nie wiem czy kiedykolwiek ksiądz Strzelczyk się o Rohrze wypowiadał, także jestem ciekaw.
Pozdrawiam! :)
Ojcze, to wszystko dobrze pokazał Matrix. Jest on swoistą parafrazą Ewangelii. Ale transponuje ją do naszej rzeczywistości. Jak ktoś jest twórcą danego systemu, to może w nim zrobić wszystko co tylko chce. To on ustanawia reguły i może je zmieniać. Więc to co zrobił Jezus nie jest niczym niesamowitym. Po prostu zmienił reguły, które ustalił.
Będzie super po Jego powtórnym przyjściu. Marana Tha!
Pan Jezus powiedział cyt; Jest Bóg i TYLKO Bóg jest dobry, więc mam pewność że to co stwarza Bóg , co jest o Boga jest dobre dla nas. I to się sprawdza tu na Ziemi podczas naszej wędrówki po Ziemi , więc i będzie dobre i po naszej śmierci ciała . Cierpienia fizyczne , czy psychiczne doznane tu na Ziemi są inaczej znoszone przez człowieka , kiedy doświadcza w sobie miłość Boża , kiedy jest zakochany , kiedy kocha Boga Ojca , Syna i Ducha Świętego .
Bardzo ciekawy temat, ale mam wielki niedosyt. Zmartwychwstanie "duchowe" czy zmartwychwstanie "w wierze uczniów" to w zasadzie kapitulacja chrześcijaństwa. Jeśli nie było zmartwychwstania fizycznego, to z czego mamy wnioskować o boskości Chrystusa? Dlaczego mielibyśmy nadawać Mu jakiś szczególny status w zestawieiu z innymi nauczycielami moralności i dobrego życia, jak Budda czy Sokrates? Cuda sprawiało wielu ludzi przed i po Chrysusie, ale nie daje im to prawa do pretendowania do boskości. (Pomijając fakt, że trudno jest podważać prawdziwość zmartwychwstania i nie podważać prawdziwości cudów Jezusa).
Nie było pustego grobu? Znam teorię, że nie było pustego grobu, bo nie było grobu w ogóle; ofiary ukrzyżowania zostawały na krzyżu przez wiele dni aż do rozkładu ciała, a potem były wyrzucane na śmieci lub do zbiorowych grobów. Ze względu na żydowskie zwyczaje w Palestynie Rzymianie chyba jednak tak nie postępowali. Jeśli więc założymy, że był grób, to musimy dojść do wniosku, że pozostał pusty.
Czekam z niecierpliwością na kontynuację. Co się w zasadzie stało podczas zmartwychwstania i później? O ile w mojej wyobraźni mieści się jakoś zmartwychwstanie, to zupełnie nie potrafię zrozumieć wniebowstąpienia. A tego się nie da pominąć, jeśli chcemy zrozumieć co się stało z Jezusem podczas zmarwychwstania i dlaczego szybko skończyły się takie spotkania ze Zmarwwychwstałym jak te, które mieli uczniowie. Co to więc jest wniebowstąpienie? Przecież nie (przepraszam za dosadność) "lot w kosmos". Więc co? "Odwcielenie"? A przecież mówi się, że Jezus wstąpił do nieba wraz ze swoją ludzką naturą. Więc jak?
pytanie czym w ogóle jest Niebo. Znaczy na końcu czasów Bóg odmieni tę ziemię, tak że zniknie z niej niesprawiedliwość i zło.
Postrzegamy tylko 3 wymiary i płyniemy w czwartym. Fizycy teoretyczni są w stanie wymyślić i uzasadnić istnienie aż do 11 wymiarów. Przy czym opanowanie kolejnego pozwala Ci podróżować błyskawicznie po poprzednich. Jak masz kartkę papieru to jak zegniesz ją w koło to możesz przemieścić się z jej jednego końca na drugi od razu. Dla kogoś kto żyje na tej płaszczyźnie jest to niemożliwe. Dopier zgięcie w 3 wymiarze daje tę możliwość. Wniebowstąpienie może być takim przejściem w kolejny wymiar. Wtedy można się pojawić po środku pokoju na przykład.
Fajnie byłoby może zaprosić np. ks. Piotrowskiego, żeby mógł sam przedstawić swoje argumenty? Bo teraz obaj Panowie bardzo lakonicznie streszczacie pozycje "drugiej strony" i od razu przechodzicie do zgadzania się ze sobą, prezentując argumenty za swoim stanowiskiem. Mam wrażenie, że ten temat jest jednak znacznie szerszy i bardziej zniuansowany.
100% zgoda, tym bardziej, że raczej jest dostępny i w "zasięgu ręki".
Chciałby może Ksiądz w skrócie wytłumaczyć na czym polegał błąd skupiania sie na krzyżu przez średniowieczny zachód (w kontekście tego że na wschodzie tak nie było)?
Wschód nie zapomniał, że kulminacją krzyża jest zmartwychwstanie i radość z odpuszczenia grzechów w Jezusie. Zachód popadł w krzyżowe cierpiętnictwo i odsunął od siebie cały sens tej opowieści - że ona była po coś.
@@PrzybyszzMatplanety takie frazesy to znam, pytam o konkretny.
Nie ma jak otwierać otwartych drzwi
Analiza Całunu Turyńskiego daje pewne pojęcie o tym co się stało w trakcie zmartwychwstania. A mianowicie wyzwolił się bardzo krótki, błysk energii o bardzo dużej mocy. To on wypalił wizerunek na płótnie. Dziś takie gęstości energii umiemy uzyskać dzięki laserom. A potem Jezus przeniknął przez to płótno, bo nie ma na nim śladów odrywania. Bóg uchylił nam rąbka tajemnicy.
Jak wynika z Ewangelii, zwłoki Jezusa zostały owinięte nie pojedynczym płótnem, ale wieloma pasami płótna. Oddzielną chustą owinięto jego głowę. Po zmartwychwstaniu Jezusa jeden z apostołów przyszedł do pustego grobowca i „ujrzał leżące płótna”. Biblia dodaje, że ‛chusta, która była na głowie Jezusa, leżała nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwinięta w jednym miejscu’ (Jana 20:6,7).
Od końca XIX wieku badacze próbowali ocenić autentyczność całunu za pomocą metod naukowych. Część takich badań dało niejednoznaczne wyniki. Jednak w roku 1988 Watykan przekazał niewielkie fragmenty całunu do trzech laboratoriów w różnych krajach, gdzie poddano je datowaniu metodą radiowęglową. Wszystkie trzy laboratoria oceniły, że całun powstał około XIII lub XIV wieku.
A 2023 utworzono na podstawie realistyczną rzezbe Czlowieka z Calunu. Short tu ua-cam.com/users/shortsihORu2GHh8Y?si=1eKjFtXaTSFY83ny
Ktoś w XIII w. Musial w bestialski sposób zabić cLowieka wzorując się na Ewangelii wiedząc więcej niż ludzie jego czasów wiedzieli żeby sfalsyfikować relikwie. Chyba łatwiej założyć racjonalnie, że Calun jest autentyczny niż przyjąć ze.jwdnakk XIII w. @@lukasz9788
@@lukasz9788 nie powstał. Wzięli kawałek gdzie jakieś siostry dosztukowały go po pożarze. Były przemieszane włókna. Zresztą dziś może byśmy to byli w stanie zrobić, przy pomocy lasera. Wtedy nie miel laserów.
@@Jellyeater1
Fakty dotyczące Całunu Turyńskiego, są sprzeczne z tym, co mówi Biblia. Dlatego nikt, kto jest zainteresowany prawdą nie uważa, że jest on autentyczny.
Skad przekonanie, że w całun zawinięty był Jezus?
Mam pytanie, które nie odnosi się bezpośrednio do problemu zmartwychwstania, ale ofiary przebłagalnej Jezusa. Jak ją należy rozumieć w kontekście Starego Testamentu, w którym bóg Jahwe odpuszczał grzechy na podstawie skruchy serca. Chrześcijanie z kolei tłumaczą, że skrucha jest ważna, ale nie wystarczy - grzech musiał zostać zadośćuczyniony ofiarą równą godności samego Jahwe. Czy nie jest to regres rozumienia idei pokuty w stosunku do Starego Testamentu?
Podbije to pytanie i spytam czy w ogóle warto mówić o ofierze przebłagalnej? Odmawiamy Koronkę do Bożego Miłosierdzia gdzie ofiarujemy Bogu śmierć Jezusa na przebłaganie za grzechy nasze, no ale czy rzeczywiście dla Boga ta ofiara? Czy w ogóle traktować Jezusa jako ofiarę przebłagalną? Dlaczego akurat śmierć człowieka bez grzechu była naszym zbawieniem? Maria została zbawiona uprzedzająco. Wszechmogący Bóg nie jest przecież zakładnikiem prawa które stworzył. Z własnej woli upokorzył się z miłości do nas by zadośćuczynić sprawiedliwości? Ten kierunek...?
@@bartpiela1894 Tak, to dobre pytania, pokazujące, jak słaba jest tradycyjna interpretacja ofiary Jezusa. Myślę, że skoro NT mówi o ofierze czy przebłaganiu, to w pierwszej kolejności trzeba byłoby chyba sprawdzić, jak ofiarę/przebłaganie rozumieli starożytni Izraeli i skąd w ogóle wziął się pomysł, że potrzebny jest jaki jednoosobowy arcykapłan - przebłagalnik w osobie mesjasza.
Wierzę że Kościół ma to już przerobione, a ja borykam się z tym tematem z powodu mojej ignorancji i braku kompetencji :).
@@bartpiela1894 Interpretacji śmierci Jezusa jest sporo, od substytucji karnej po rekapitulację, tylko pytanie, jak to się ma do ST. Żydowscy apologeci tacy jak Tovia Singer ostro krytykują koncepcję, jakoby Jahwe wymagał ofiar z ludzi.
@@bartpiela1894 ma i nie ma. Tak naprawdę to jest tajemnica i każdy z nas musi się z tym zmierzyć na swój własny sposób. To część relacji z Bogiem.
Musimy w ogóle pamiętać, że Jezus wpisał się w tę całą mitologię / kulturę żydowską. Jest Wszechmogący, więc jak chciał tak mógł. Żydzi mieli kozła ofiarnego na którego zrzucali swoje grzechy, a potem go wypędzali. No i przede wszystkim baranek paschalny, kiedy to oznaczenie drzwi jego krwią spowodowało, że pierworodni w domu nie ginęli. Baranek ginął za nich.
Jezus umarł za Ciebie, żeby pokazać Tobie swoją miłość do Ciebie. Znowu. Wystarczyła by codziennie paczka ptasiego mleczka koło łóżka, by tę miłość czuć, ale jest Wszechmogący i jak chciał tak mógł. Kwestia tego czy przyjmiemy tę krew którą wylał za każdego z nas, by nas nią oczyścić. Jego męka jest miłosnym wezwaniem dla nas byśmy za Nim podążali. Jest też świadectwem, że lekko nie będzie, ale ze warto.
Czy teoria błysku energii na całunie turyńskim nie godzi zmartwychwstania i praw fizyki ?
Oczywiście nie wiemy jak dowolnie zamieniać energię z materią, jednak prawa fizyki byłyby zachowane.
By XIII w. calun był z I w. to nie jest zgodne z fizyką.
@@JarekKrawczyk w świecie naukowym ciągle trwają dyskusje szczegółówe, więc akurat taki prosty fakt jest zgodny z fizyką.
@@leszekwybranski2429 W świecie naukowym nie trwają dyskusje na temat ważności badań C¹⁴. Dyskusje jestnie treają w gronie wiernych którym wyniki radiometrycznych badań całunu nie pasują i starają oni się udowodnić z góry założoną tezę, że całun jest autentyczny.
@@JarekKrawczyk "Od 2005 roku wiemy iż datowanie radiowęglowe Całunu Turyńskiego przeprowadzone w 1988 r., oparte na jednej próbce pobranej z rogu Całunu, jest nieważne. Wykazał to w naukowy sposób Ray Rogers, były chemik STURP-u, który analizując autentyczny materiał z tejże próbki, jednoznacznie pokazał, że pochodziła ona z odrestaurowanej, nieoryginalnej części Całunu. Kluczowym argumentem była analiza zawartości waniliny, nieobecnej w innych częściach Całunu, natomiast obecnej w materiale z rogu Całunu z którego pobrano próbkę, dowodzi to jednoznacznie, że róg ten został odrestaurowany."
Tak naprawdę dla wiary, czy niewiary kwestia całunu ma znaczenie wtórne. "Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą"
@@JarekKrawczyk "Od 2005 roku wiemy iż datowanie radiowęglowe Całunu Turyńskiego przeprowadzone w 1988 r., oparte na jednej próbce pobranej z rogu Całunu, jest nieważne. Wykazał to w naukowy sposób Ray Rogers, były chemik STURP-u, który analizując autentyczny materiał z tejże próbki, jednoznacznie pokazał, że pochodziła ona z odrestaurowanej, nieoryginalnej części Całunu."
Temat całunu jednak dla wiary, czy niewiary ma wtórne znaczenie.
Odnośnie "zmartwychwstania", proszę zauważyć, że kiedy autor pierwszych chrzescijańskich pism - Paweł - pisze o cudzie zmartwychwstania, chociaż jest on przekonany, że odczuł obecność istniejącego Jezusa, czyli żywego, jest oczywistym, że w rzeczywistości miał wizję (coś w podzaju popadaczkowej psychozy). CO WAŻNIEJSZE on nie odróżnia charakteru swojego doświadczenia od charakteru doświadczenia Jakuba brata Jezusa, Piotra, czy innych apostołów, czy nawet rzekomych 500 innych ludzi.
Najprostszym wyjaśnieniem takiego postawienia sprawy jest to, że w czasach kiedy Paweł był w Jerozolimie jeszcze nikt nie mówił o Jezusie chodzącym po Palestynie z dziurą w boku i zjadającym ryby. Nie pisał o tym rownież pierwszy ewangelista tzw Marek jakieś 30 plus lat po śmierci Jezusa.
Wynika z tego, że obok Pawła, Jakub - brat Jezusa - Piotr, jak też kilku innych ludzi doświadczyli obecności Jezusa, więc jak najbardziej szczerze wierzyli w to, że Jezus był osobą specjalną, wyniesioną przez Boga, mającą wkrótce z pomocą (bodajże) 12 hufców anielskich zaprowadzić ostateczny porządek na Ziemi.
Ludzie żyjacy w owych czasach nie byli sceptyczni, ponadnaturalne duchy działające pomiędzy nimi były tak powszechne jak dla nas powszechne są gołębie. Wizje w czasie głębokiej żałoby (żalobne halucynacje) czy różne psychozy nie były zjawiskami o istnieniu których ci ludzie wiedzieli.
Należy więc przyjąć istnienie materii uwielbionej - czyli takiego stanu materii jakiej nie można zbadać
obecnymi metodami naukowymi. Tak więc zmartwychwstały Jezus zasiada w Uwielbionym Ciele po prawicy Ojca. Aby wstąpić do nieba nie potrzebował skafandra kosmonauty. I np. podczas Konsekracji
atomy ziemskiej, poznawalnej materii stają się atomami obecnymi w Ciele Uwielbionym. I to właśnie
zjawienia się Pana Jezusa po zmartwychwstaniu w ciele uwielbionym stanowią dowód istnienia materii
uwielbionej. Przy takim podejściu nie mam jakichkolwiek wątpliwości w Zmartwychwstanie.
A ja myślę że piszesz głupoty gdyż w świecie duchowym nie istnieje żadna materia. materia starzeje się niszczy się zużywa i umiera jak ludzkie ciało, a to co boskie jest wieczne i niezmienne
@@letniwiatrwięc co się stało z ciałem Jezusa, które miał po zmartwychwstaniu? Wniebowstąpienie było tylko duchowe, a ciałko zostało? Gdzie zostało pochowane? A może znikło?
@@apcoh rozpadło się na proch i uleciało z wiatrem..trudno o takich sprawach spekulować w ogóle
@@letniwiatr Ja uważam że dokonał się cud już na krzyżu , kiedy umarł Syn Boży . Ofiara została złożona i przyjęta . A Krew Syna Bożego zamieniła się w niewidzialny , niewyczerpalny zdrój wody życia wiecznego , w miłość i miłosierdzie Boże , a ciało stało się Słowem Bożym które ma w sobie życie cyt; Słowo Boże jest duchem i życiem (J 6,63). Słuchając słowa, napełniasz się Duchem Świętym.To dokonało się kiedy ciało zostało złożone do grobu , a świadectwem tego cudu jest Całun Turyński . Przynajmniej tak ja sobie tłumaczę. Dlatego mamy karmić się ciałem i krwią Jezusa Chrystusa.
@@magorzatadudek2962 Jeśli wierzysz w to co piszesz to tak jest..dla ciebie wiara czyni cuda. Czasem zastanawiam się dlaczego kościół nie ma jasnego stanowiska w takich sprawach, tylko wierni muszą się nad tym zastanawiać..
Z uwagi na wykasowanie mojego komentarza, który zawierał tylko i wyłącznie treści teologiczne, nie ufam temu kanałowi tak jak nie ufa się wściekłej żmiji i pseudodogmatykom.
Mówi Pan Jezus Chrystus ; 48 Ja jestem chlebem życia. 49 Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. 50 To jest chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze. 51 Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało, [wydane] za życie świata».
53 Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. 54 Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. 55 Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. 56 Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. 57 Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. 58 To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki». 59 To powiedział, nauczając w synagodze w Kafarnaum.
Mamy karmić się ciałem Syna Człowieczego , pić jego krew , a do mnie przyszły myśli że Eucharystia to Pan Jezus Chrystus zmartwychwstały . Czy Jedno drugiemu zaprzecza. Jeszcze raz muszę to rozważyć .
„Jeżeli nie będziecie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie".
Gdyby przyjąć, że słowa z Jana 6:53-57, należy rozumieć dosłownie, oznaczałoby to, że Jezus mówił o kanibalizmie oraz o złamaniu Bożego prawa zabraniającego spożywania krwi (Kapłańska 17:10). Z kontekstu wynika jednak, że nie miał on na myśli literalnego jedzenia ciała ani picia krwi.
@@lukasz9788 Poza tym, słowa "to czyńcie na moją pamiątkę" były dodane później to znaczy, że jest wielce prawdopodobne, że Jezus tych słów nigdy nie wypowiedział.
@@robertrobsonn A to ciekawe...Czy można prosić o źródło??
@@lukasz9788 I tak i nie . Bo czy tylko czytając słowa Boże zaspokoimy głód I pragnienie ,tęsknotę za
Jezusem Chrystusem.
Czy czytając listy od umiłowanego przestaniemy tęsknić za lubym .Raczej nie .Nie przez przypadek Pan Jezus użył słowa jedli i pili .To oznacza ze jak człowiek musi codziennie jesc i pic by żyć ,tak my codziennie musimy obcować ,karmić sie Jezusem Chrystusem.Bog musi byc obecny w naszym życiu codziennie a nie tylko od święta.Musimy karmić sie Jego nauczaniem i miłością. Boga. Tym jest dla nas Eucharystia ,bo Jezus Chrystus jest miłością Boga,miłością Bożą.
@@magorzatadudek2962 „Tym samym jest dla nas Eucharystia"
W NT nie ma żadnej wzmianki o takim obrzędzie. Wieczerza Pańska to symboliczny posiłek, upamiętniający ofiarną śmierć Jezusa Chrystusa, spożywany w rocznicę tego wydarzenia (1 Koryntian 11:33).
Unde malum?
Jeżeli idzie o sprawę Niedzieli jako czegoś szczególnego i mającego potwierdzać zmartwychwstanie to może wytłumacznie jest jednak bardziej przyziemnie?
Jeżeli pan Kita wspomina o tym, zę Jezus ma być Logosem to dlaczego nie wspominacie państwo o tym, że Jezus musiał, nie tyle ustanowić co potwierdzić już istniejący "dies solis" ?
Nie zapominajmy także o tym, że przecież od samego początku wyznawcy Jezusa chcieli się odróżnić od żydów więc może i stąd mamy to, że _dies Domini_ został ustanowiony na Niedzielę w odróżnieniu właśnie od żydów.
Wiadomo przecież i to, że w przeciwienstwie do tych _obłudników_ wyznawcy Jezusa starali sie odróżnic jeszcze bardziej od żydów praktykując posty nie w poniedziałki i czwartki tylko w środy i piątki.
Tak więc chrześcijańśtwo ma niedzielę, gdzie wytłumaczenie jest proste i konsekwentnie podkreśla potrzebę odróznienia się od _obłudników_ żydów.
Mimo wszystko ciekawa rozmowa. Pozdrawiam
Pan Bóg powiedział że człowiek ma pracować sześc dni a siódmego odpoczywać.Tak jest napisane w Starym Testamencie . Nazwę dni Pan Bóg pozostawił człowiekowi , oraz od którego dnia liczy się ten pierwszy dzień tygodnia , to też Pan Bóg pozostawił do woli człowieka . Nic nam nie jest wiadome czy Adam i Ewa umieli pisać , czy liczyli dni . Więc który dzień jest pierwszy to sprawa umowna człowieka. Jak to , uczynili Żydzi - możemy się domyślać. Pewnie to był dzień wyjścia Żydów z Egiptu. Chrześcijanie ten pierwszy dzień przyjęli za dzień zmartwychwstania Pana Jezusa Chrystusa oddając hołd i cześć Panu Jezusowi Chrystusowi , a właściwie od tego momentu dla człowieka rodzi się nadzieja na zmartwychwstanie , życie wieczne z Bogiem i w Bogu. To początek nowego życia. Nie liczy się nazwa ale liczy się zachowany porządek , nakaz Pana Boga . Sześc dni pracować a siódmego odpoczywać . I tak czynimy my ludzie chrześcijanie . Bóg jest miłością Boża , a dla miłosci i dla miłosierdzia Bożego nie ma odpoczynku , nie ma wolnego dnia i o tym nam powiedział Pan Jezus Chrystus w Ewangeliach. Więc porządek dnia , decyzja kiedy pracować , a kiedy odpoczywać to dotyczy ciała ludzkiego , to porządek ludzki , tego świata . A to co ludzkie z czasem podlega zmianom , ewolucji . To co Boskie jest stałe , wieczne , nie podlega zmianom , bo czas dla Boga nie istnieje , albo jest czymś innym , czego nas umysł nie jest wstanie pojąć. Czyli prawa fizyki również nie są takie same dla Boga , który jest Duchem Świętym a jakie obowiązują ludzi tu na Ziemi .
@@magorzatadudek2962 niedziela była wówczas pierwszym dniem tygodnia a nie ostatnim. Zresztą tak jest do dziś np w UK gdzie w wielu firmach niedziela jest pierwszym dniem tygodnia w kwestii rozliczeń.
Tu Bóg nie ma nic do rzeczy.
„Wyznawcy Jezusa chcieli się odróżnić od żydów więc może i stąd mamy to, że dies Domini został ustanowiony na Niedzielę".
Z NT wynika, że dla pierwszych chrześcijan niedziela była zwykłym dniem roboczym. W dziele The International Standard Bible Encyclopedia stwierdzono: „Dopiero w IV wieku niedziela zaczęła upodabniać się do sabatu, gdy Konstantyn zarządził, że pewne rodzaje prac nie powinny być w ten dzień wykonywane”.
@@lukasz9788
Podobnie jak panowie w filmie stwierdzili, że jeszcze przez pewien czas chrześcijanie obchodzili podwójne święta czyli zarówno żydowskie jak i chrześcijańską niedzielę.
Podobnie było z sytuacją kiedy chrześcijanie praktykowali podwójne święta zarówno poganskie jak i chrześcijanskie.
Chrześcijaństwo dużo zawdzięcza Konstantynowi. Na przykład jeszcze to, kiedy zniósł karę ukrzyżowania to dopiero wtedy krzyż oficjalnie stał się sybolem chrześcijan. Wcześniej używali znaku ryby.
Tak czy siak Jezus nie uzależniał wejścia do królestaw Bożego od przynalezności od jakiejkolwiek instytucji czy religii ale katolicyzm zrobił to po swojemu gdzie moim zdaniem ustanowienie niedzieli jest własnie tym aby odróżnić, uciec się od znienawidzonych zydów.
@@robertrobsonn Jednak ma . Bo tydzień nie ma np 8, 10 dni , czy pięć tylko siedem jak jest to napisane w Starym Testamencie.
Dla mnie zastanawiające jest dlaczego faryzeusze chłostali Piotra, więzili, zamiast pokazać mu trupa. Czyżby trupa nie było? Takiej historii w Dziejach l, Łukasz nie wcisnął by żydom, którzy jeszcze pamiętali te wydarzenia. Wszyscy wiedzieli o pustym grobie.Piotr w dzień Pięćdziesiątnicy to im wyjaśnił, stąd tyle chrztów.
Anonimowy autor zwany Łukaszem pisał ewangelię i Dzieje 50 lat plus po śmierci Jezusa, daleko od Palestyny, dla greko-kulturowych odbiorców którzy nie mówili po aramejsku i nie mieli kontaktów z Żydami którzy mogli te opowieści zweryfilować, jeśli nawet tacy gdzieś w Palestynie jeszcze żyli.
Boga nie pojmuje się samym rozumem, ale głównie przez wiarę i doświadczenie. Tym bardziej jeśli rozum miałby powstać z chaosu to jak kierując się tylko nim wyciągać prawdziwe wnioski ?
Nie można udowodnić istnienia, ani nie istnienia Boga. Ciekawe jest jednak pytanie jakie jest ryzyko wiary, a jakie braku wiary ?
Nie można udowodnić istnienia Boga w rodzaju Spinozy (nieinterweniującego w stworzony świat). Nieistnienie Boga takim jakim go sobie wyobrażają różni chrzescijanie można udowodnić.
@@JarekKrawczyk nie można sobie "wyobrazić" Boga, tak jak nie można sobie wyobrazić chociażby dowodu chińskiego twierdzenia o resztach... Sama Biblia o tym mówi, że poznajemy go jakby w zwierciadle. Pytanie było czy Bóg istnieje, a nie jaki jest.
@@leszekwybranski2429 Biblia i powstałe na jej podstawie religie opusują jaki Bóg jest, więc proszę nie wciskać mi kitu. Chrzescijański Bóg który pomógł Żydom wyjść z Egiptu całą masą, a po czterdziestu latach pomógł im zdobyć Jerycho i podbić Kananejczyków, nie istnieje bo Żydzi to Kananejczycy którzy stopniowo wyodrębnili się od nich kulturowo.
Wszechmogący Bóg gdzie wszechmocność jest definowana tak jak robią to chrześcijanie, to koncept niezgodny z logiką. Wszechmogący i dobry Bóg instrumentalnie posługujący się złem by uzyskać dobro, też.
@@leszekwybranski2429 Ryzyko wiary w jednego specyficznego boga, kiedy w czasie istnienia ludzkości zaproponowano ich tysiące, polegające na wybraniu złego boga, jest spore.
Nawet jeśli tylko Allah jest prawdziwy, lub Yahweh, ale w wersji żydowskiej, to jako chrzescijanin-bałoichwalca ma Pan przewalone. Jeśli na przykład Kalwiniści maja rację, też ma Pan przewalone. Jeśli wybrał Pan wierzyć na wszelki wypadek, na podstawie zakladu Pascale i trafi Pan na poprawnego Boga, on będzie o tym wiedział, że Pańska 'miłość' do niego nie jest szczera, tylko jest to pragmatyczny wybór. To tak jak gdyby udawał Pan, że kocha Pan kobietę którą Pan poślubił, nie dlatego, że serce przyśpiesza Panu kiedy Pan o niej pomyśli, tylko dlatego, że korzyści z tego związku są spore.
@@JarekKrawczyknie zrozumiał Pan, nie mówię, o ryzyku za życia, tylko po śmierci...
A propos też za życia proponuję badania Oxford University Press, które potwierdzają jak ludzie wierzący lepiej żyją i są większymi darczyńcami dla innych. Jest wiele badań, które to potwierdzają.
Co do Miłości, jeśli ktoś uważa, że wymyślono Boga, to musi być konsekwentny, i to oznacza, że wymyślił miłość, bo sprowadza wszystko do przypadku i chemiii, która z resztą o dziwo nie działa tak przypadkowo i nawet ona ma sens.
Tytuł odcinka trochę sugeruje dyskusję akademicką, ale w moim odczuciu odcinek był raczej apologetyką jednego stanowiska. Dla ciekawszej, dwustronnej dyskusji warto było zreferować pogląd psychologiczny (pojawiła się informacja, że ks. Piotrowski nie pisze nic nowego niż wcześniej prof. Polak - jednak słuchaczom przydałoby się krótkie streszczenie :) ) Niektóre argumenty zawierały bardzo szybkie odrzucenie stanowiska przeciwnego. Przykładem może być argument o przejściu na świętowanie neidzieli - padł argument, że jeśli zmartwychwstanie jako przeżycie psychiczne byłoby zbyt słabą podstawą do takiej zmiany. Wydaje mi się, że to zbyt powierzchowny/szybki argument. Przeżycia psychoczne czasem miewają bardzo dużą siłę. Przychodzą mi na myśl takie postacie jak Budda, św Franciszek, nie moża powiedzieć, że ich przeżycia psychiczne były zbyt małe, aby zapoczątkować zmianę.
Stanowisko przeciwne jest po prostu słabe, bo po pierwsze dotyczy nie pojedynczej osoby a całej grupy, po drugie, wraz z czasem i wiekiem, efekt by mijał, nastąpiłyby próby racjonalizacji a tego nie było, co więcej, ludzie oddali życie za bronienie tej prawdy. To na prawdę bardzo słaba hipoteza, chwytliwa dla tych, co tak na prawdę szukają wytłumaczenia czegoś, czego po prostu nie chcą zaakceptować.
@@zbuchus Jeśli słabe, to po co robić o tym odcinek? Podobno św. Tomasz miał dobrą metodę prezentacji poglądów, z którymi polemizował - przedstawiał rzetelnie jakieś stanowisko, a także starał się zastanowić czy na jego argumenty można wysunąć kontrargumenty. Taki typ dyskusji przynosi mi intelektualne zadowolenie, ale niestety rzadko je spotykamy. "udzie oddali życie za bronienie tej prawdy." - to też argument, z którym można dyskutować - ileż to razy ludzie oddawali w historii życie za coś, co było dla nich prawdą...
@@m6rt61
Z każdym, ale to z każdym argumentem można dyskutować. Nie mamy dostępu do absolutnej prawdy, stąd nasze różnice, poglądy i zapatrywania. Każdą prawdę można zakwestionować,, wystarczy czas, środki i tworzymy nowe myśli i możemy sobie polemizować. Wybaczy jednak Pani, ale zmartwychwstanie to jednak inna liga i właśnie dlatego tak doskonale pasuje jako Boży plan. Ludzie 2000 lat temu nie byli głupi, to dlatego św. Tomasz wątpił, mimo że jego towarzysze z podnieceniem mówili o zmartwychwstaniu, później ten sam Tomasz jedzie na "koniec świata" do Indii by opowiadać o tym zmartwychwstaniu aż do swojej męczeńskiej śmierci. Zarzucanie przeżycia psychicznego WIELOKTOTNEGO spotkania z żywym Jezusem to nie argument, to tzw. wytłumaczenie sobie czegoś do własnego światopoglądu, który nie przyjmuje do wiadomości, że jest Bóg stwórca wszechmogący. Gdyby zastosowała Pani wnioskowanie bayesowskie, czyli takie które odrzuca a priori niemożliwość zdarzeń a opiera się na całokształcie informacji , to zmartwychwstanie staje się ciałem a nie duchem.
@@zbuchus Nie zauważył Pan, że nigdzie nie zdradzam swojego stanowiska czy światopoglądu, a koniecznie chce Pan mnie przekonywać. Zauważam tylko, że odcinek jeśli rozpatrywać go kategorii debaty akademickiej, nieco kuleje, ponieważ jedno stanowisko jest pobieżnie streszczone, a na przytoczone argumenty można odpowiedzieć kontrargumentami.
@@m6rt61
w moim odczuciu zdradza, ale jeśli napisze mi Pani uczciwie, że wierzy w zmartwychwstania a nie w przeżycie psychiczne to odszczekam co powiedziałem. Debata akademicka nie musi polegać na prezentowaniu argumentów drugiej strony i ich obalaniu, ale na prezentacji własnych argumentów i ich solidnej obronie. Gdyby w debacie spotkały się przeciwności, każda może zaprezentować własne spojrzenie i jego bronić, zresztą to temat rzeka, stąd Pani zarzut wydaje mi się naciągany.
Ten z brodą to w TVN robił kiedyś a sensownie mówi.
Jakoś mnie nie przekonuje stwierdzenie, że zmartwychwstanie jest sprzeczne z prawami fizyki i biologii. Jakiej fizyki i jakiej biologii. W świetle mechaniki kwantowej czy ogólnej teorii względności Einsteina to tak nie wygląda. Także najnowsze hipotezy fizyki teoretycznej i matematyki ( świat jest matematyczny ) absolutnie niczego nie wykluczają. Pana Boga i jego praw nikt do końca na tym świecie nie zbada i nie pojmie.
Co to jest "źle rozumiana bojaźliwość"? Czy np. gdy pod tym słowem ja rozumiem męstwo albo nawet brawurową odwagę to czy to spełnia warunki złego rozumienia tego słowa?
Niestety dalej jest już tylko gorzej. Bełkot.
Jakbym słyszał św. Jana Pawła II na głos czytającego swą encyklikę 'Fides et ratio' rozpaczliwie wołając do świata filozofii by powrócił do zagadnień metafizycznych, gdyż bez tego dla teologii nadciąga zguba. Oto owoc.
2. Mnie od lat chodzi po głowie pytanie, dlaczego teolodzy ograniczają się tylko do badania Biblii mówiąc , że znają tylko ''strzępki'', a równocześnie zamykają usta Duchowi który ciągle mówi do Kościoła, objaśniając Ewangelie. Przyjęliście błędną metodę, bo odrzucacie część nakazu myśląc że Duch Prawdy mówi tylko do teologów.
«Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe.''
Katarzyna Emmerich o Zmartwychwstaniu;- 'Ujrzałam Najświętszą Duszę Jezusa, unoszącą się nad grotą między dwoma Aniołami z hufców wojowniczych, otoczoną zastępem zjawisk świetlanych. Przeniknąwszy skałę, spuściła się Dusza na Święte Zwłoki i pochyliwszy się niejako nad nimi, stopiła się z nimi w jedną całość....'' a dalej jeszcze więcej.
Przecież ona tego nie mogła zmyślić.
3. Co do ciała, czemu odnosicie się do nauki oświeceniowej (newtonowskiej) nie fizyki kwantowej?
Nie tylko Zmartwychwstanie jest nie do pogodzenia z nauką oświeceniową, ale i dziewicze poczęcie.
Niestety mogła zmyślić. Najlepsza jest jej historia o tym jak na weselu w Kanie Galilejskiej Jezus opowiadał o rozmnażaniu się słoni. ;-)
Po co wam to?
Śmiem twierdzić, że zmartwychwstanie Jezusa nie stoi w sprzecznosci z fizyką, w jej najgłębszych warstwach. Ani masa, ani energia, ani zyliony kubitów informacji niezbędnych do tego(przecież Bóg takie dane posiada).
Wyjaśnie, że zakładam iż Bóg nie łamie praw, które nadał. Praw fizyki również.
Wszystko podlega prawom fizyki o ile jest materią.. Wszystko co duchowe praw fizyki nie dotyczy
@@PrzemekLach-kc6ip Bóg jest ponad prawami które ustalił.
zeby ocenić co jest zgodne z prawami fizyki a co nie, trzeba je znać, a ludzkość zna jedynie reguły, które odkryło i nawet nie wie czy do końca są prawdziwe. To, że są praktyczne np. do rozwoju technologicznego nie oznacza, że są całkowicie zgodne i niezmienne. Kiedyś mieliśmy eter a atom był niepodzielny. Prawa fizyki są ciągłą drogą ludzkości ...
@@zbuchus Zasady dynamiki Newtona to prawa fizyki a nie reguły. Są pewne i sprawdzone
Zmartwychwstanie to tylko mit. Bardzo popularny z wielu religiach i systemach wierzeń.
Kim ty jesteś, żeby tak kategorycznie twierdzić?
@@katonlonewolf Miłośnikiem i znawcą historii, filozofii, mitologii.
@@KreacjonizmToBzdura Spodziewałem się takiej odpowiedzi - "lepszych" rekomendacji trudno oczekiwać...
@@katonlonewolf Sam zapoznaj się z historią filozofii i religii. Sam zrozumiesz dlaczego człowiek stworzył błędny i nielogiczny koncept boga, religie monoteistyczne, dogmaty wiary, systemy wierzeń. Dziwię się, że jeszcze się z tymi kwestiami nie zapoznałeś... A może po prostu lubisz łykać indoktrynacyjne kłamstwa klechów?
@@KreacjonizmToBzdura "Na tym właśnie polega słabość: brać swe uczucia za coś realnie istniejącego, być wspólnikiem kłamstwa, które prowadzi donikąd"(Tahar Ben Jelloun).
Jeżeli Eliasz mógł wstąpić do nieba, to dlaczego Jezus nie mógł zmartwychwstać? Zaprzeczeniem praw fizyki jest tzw. ewolucja i nikt nie śmiałby temu zaprzeczyć.
Eliasz nie wstąpił do nieba. Został przeniesiony w inne miejsce na naszym globie. Wiele lat później dalej przebywał na ziemi, gdyż napisał list do judzkiego króla Jehorama (2 Kronik 21:1, 12-15).
@@lukasz9788 Pismo Święte twierdzi, że wstąpił. "Podczas gdy oni szli i rozmawiali, oto zjawił się wóz ognisty wraz z rumakami ognistymi i rozdzielił obydwóch; a Eliasz wśród wichru wstąpił do niebios". Natomiast sam list Eliasz napisał wcześniej jeszcze przed wniebowstąpieniem, który to list doszedł do judzkiego króla Jehorama już po wstąpieniu Eliasza do nieba. Poczty nie było, internetu też nie. List zaś doszedł w formie odpisu a nie oryginału. Dat nie ma, dlatego chronologia zdarzeń w Biblii jest rzeczą względną.
@@arprintsa „Pismo Święte twierdzi, że wstąpił".
Widzę, że nie interesuje pana prawda, ale wyłącznie potwierdzenie aktualnych poglądów 🙁
Okoliczność, że Eliasz nie wstąpił do nieba, potwierdził po latach Jezus Chrystus, gdy oświadczył: „Nikt nie wstąpił do nieba oprócz tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego” (Jana 3:13). Droga do życia w niebie została otwarta dla ludzi dopiero po śmierci, zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Mesjasza (Hebrajczyków 10:19,20).
@@lukasz9788 Zatem Eliasz do nieba nie wstąpił, a na Górze Tabor Jezus rozmawiał nie wiadomo z kim.
@@arprintsa „Jezus rozmawiał nie wiadomo z kim".
W czasie przemienienia Jezusa, Mojżesz i Eliasz od dawna spali w grobie, czekając na zmartwychwstanie. Nie mogli więc być tam osobiście obecni.
Jak wynika z Mateusza 17:9, Jezus wyjaśnił apostołom, że to co ujrzeli było wizją, czyli sceną odtworzoną w ich umysłach przez Boga, mającą symboliczne znaczenie, a nie rzeczywistym obrazem. Greckie słowo występujące w tym wersecie to hòrama. Według słownika grecko - polskiego, oznacza ono: wizja, widzenie, spektakl, postrzeganie.
Ja się zastanawiam, kiedy i czy, religie wyzdychają w końcu👎