Gamonie Wybierają Konie odc. 38 Suzuki V Strom 800DE

Поділитися
Вставка
  • Опубліковано 12 вер 2024
  • Tym razem w pojedynczej obsadzie, czyli Szymon testuje Suzuki V-Strom 800DE na słonecznych drogach jesiennej Chorwacji.
    Suzuki V-Strom 800DE
    W jednym z naszych ostatnich materiałów wspominaliśmy, że czasami okoliczności sprzyjają testom. Bez wątpienie jesień w Chorwacji działała na plus Suzuki V-Strom 800DE.
    Gdy zadzwonił do mnie telefon, a znajomy głos w słuchawce rzucił: „Jedziesz z nami do Chorwacji? Mamy miejsce w busie, żeby zawieźć tam motocykle i nie robić głupich kilometrów po autostradach” niemal natychmiast odpowiedziałem: „Jasne”. Zupełny przypadek sprawił, że dokładnie wówczas miałem odbierać z Suzuki V-Strom’a 800DE w ramach naszych, dość nieudolnych, nie mam co kryć, tegorocznych poszukiwań motocykli dualowych. Suzuki wspaniałomyślnie zgodziło się na wywóz motocykla za granice, dlatego oprócz motocykla dostałem też dowód rejestracyjny i ubezpieczenie i mogłem zupełnie legalnie jeździć tym motocyklem poza granicami Polski.
    Pierwsze wrażenie zrobiła na mnie sama jesienna Chorwacja. To miejsce zdaje się być wymarzone dla motocyklistów. Tłoczna, zazwyczaj, nadmorska, wijąca się szosa od Rijeki, na wysokości której mniej więcej porzuciliśmy naszego busa, aż po sam Dubrownik, nie przypomina w niczym wiecznie zatłoczonego, zakorkowanego, wakacyjnego koszmaru. Można tutaj naprawdę sprawnie pojeździć, a jeśli na drogę wyruszymy odpowiednio wcześnie, zanim przebudzą się niedobitki turystów, możemy odnieść wrażenie, że jesteśmy tutaj sami. A takie atrakcyjne zakręty i motocykl… Chyba nie muszę tego tłumaczyć.
    V-Strom 800DE, mimo nieco pokrętnej nazwy wyzbył się cechy utożsamianej z tym modelem od jego zarania, czyli silnikiem w układzie widlastym. Na pokładzie 800 pracuje dwucylindrowiec analogiczny z innymi modelami tej marki. Na tę unifikację koncerny motocyklowe poszły już jakiś czas temu i nie trzeba oburzać się, że „nasz” model dzieli trzewia z innym motocyklem. Szczególnie, jeśli nie jest to zła jednostka. Szczerze powiedziawszy nie wiem, jak ten silnik radzi sobie w innych modelach, bo nie dane mi było ich posmakować, to w V-Stromie sprawdza się nad wyraz dobrze. Choć parametry na papierze mogą nie robić oszałamiającego wrażenia, to trudno jest mu czegoś zarzucić. No, może poza odczuwalnymi wibracjami przenoszonymi na kierownicę i podnóżki. Ale poza tym nie miałem zastrzeżeń co do jego potencjału, osiągów i elastyczności. I to przy niespełna 90 KM! Fantastycznie to wymyślono. Przy moim, wg mnie, dość dynamicznym przemierzaniu Chorwacji V-Strom wykazał się bardzo rozsądnym zapotrzebowaniem na paliwo. Spalanie utrzymywało się dobrze poniżej 5 l/100 km, zwykle w okolicach 4,5-4,6 l/100 km i to mierzonego od tankowania do tankowania. Sam komputer pokładowy sugerował spalanie wyższe o ok. 0,1 l/100 km.
    Dla usprawnienia zmiany przełożeń zamontowano na pokładzie V-Stroma dwukierunkowy quickshifter którego pracę trzeba uznać, za więcej, niż poprawną.
    Oglądając ostatnie modele Suzuki nie sposób o refleksję na temat jakości maszyn z Hamamatsu. O ile w jakiś pokrętny sposób do mojej świadomości przeniknął przez lata stereotyp, że Suzuki jest najmniej starannie wykonaną marką z japońskiej czwórki, o tyle dziś wszystko zdaje się temu przeczyć. Zarówno jakość samych materiałów użytych do ich budowy, spasowanie, powłoki lakiernicze i detale, wszystko stoi na bardzo wysokim poziomie i trudno jest się do czegoś uczepić.
    Zupełnie jak w przypadku bardzo popularnego w internecie filetu, w zegarach i nawigacji widzę same plusy i zero minusów. Intuicyjnie, przejrzyście, logicznie i wygodnie. Sporo informacji a do tego wisienką na torcie jest możliwość całkowitego wyłączenia i włączenia kontroli trakcji i ABS podczas jazdy (w przypadku ABS system zawsze pozostaje aktywny na przednim kole co aktualnie jest wymogiem homologacyjnym).
    Zestaw trzech solidnych kufrów nie jest wyposażeniem standardowym i trzeba za nie sporo dopłacić. Za dwa boczne wybierając pakiet opcji Travel Pack zapłacimy 7000 zł, a za centralny dodatkowe 3100 zł.
    Zawieszenie średniego V-stroma okazało się być niezłym kompromisem. Z jednej strony nadal czuć w nim spory potencjał terenowy, z drugiej nie ogranicza nas podczas jazdy po asfalcie, nawet, jeśli próbujemy użytkować go nieco ostrzej. Oczywiście nie bez znaczenia są zastosowane tu opony Pirelli Scorpion Rally. Nie będę krył, że stałem się ich fanem od pierwszej przejażdżki motocyklem wyposażonym w to ogumienie. Pewność prowadzenia i niezła dzielność terenowa to niemal wymarzone cechy dla tego typu motocykli. Przez to zestawienie testowego V-Stroma udało się niestety niegroźnie okaleczyć i poprzycierać jego podnóżki, bo motocykl naprawdę chętnie składał się w zakręty.
    Niestety, podczas moich jazd nie udało się sprawdzić potencjału offroadowego V-Stroma. „Na sucho” wydaje się on być niemały, ale w tej kwestii tym razem się nie wypowiem. Może przyjdzie nam go sprawdzić także poza utwardzoną drogą. A tymczasem, zapraszam na materiał video o Suzuki V-Strom 800DE.

КОМЕНТАРІ • 18