Boją się chodzić do szkoły z powodu zachowania jednego z uczniów (UWAGA! TVN)
Вставка
- Опубліковано 5 кві 2023
- Rodzice skarżą się, że ich dzieci doświadczają w szkole agresji ze strony jednego z uczniów. - Dzieci nie chcą chodzić do szkoły, chowają się pod ławki - słyszymy. Co w tej sprawie zrobiła szkoła?
Więcej reportaży tutaj: uwaga.tvn.pl/uwaga
Oglądaj UWAGĘ! codziennie. Pn - pt g. 19.50. Sb-nd 19.45.
Subskrybuj: ua-cam.com/users/UwagaTVN...
Skontaktuj się z nami: • Uwaga! w Twojej sprawi...
Rodzice nie mają problemu z dzieckiem i nie widzą nic złego w jego zachowaniu bo dzieciak jest taki jak jak oni. Wniosek z tego taki że nie powinni wychowywać tego dzieciaka . Proste i logiczne.
Gdyby ojciec musiał zapłacić karę w wysokości kilku lub kilkunastu tysięcy złotych, tytułem zadośćuczynienia za wyczyny syna, to szybko by go naprostował. A tak... bezkarność rozzuchwala zarówno "starego", jak i "młodego".
Rodzice "nie mają problemów" tak długo, jak długo nikt im tych problemów nie robi. Nawet podejrzewam, że mają niezły ubaw z bezradności szkoły wobec ich "bombelka"...
@@PROGRAMWIEDZYSPOLECZNEJ Nie wiem jako rodzic w takiej sytuacji to w pierwszej kolejnosci jako facet bym ojca tego dzieciaka odwiedzil, zbadal sytuacje i sprobowal przemowic do rozumu , chyba, ze odrazu widac, ze to bez sensu to probowalbym inaczej ;)
@@virtual9550 Jak inaczej ?
@@petercarpowitz7007 tak, zeby dotarlo
@@virtual9550 Czyli jak ?
Typowa patologia, jaki ojciec, taki syn - kiedyś takie dzieci usuwano z normalnych szkół do szkół specjalnych.
A teraz szkoła rozkłada ręce, mówi, że nie ma narzędzi prawnych i zamienia się w szkołę specjalną.
👍
No oczywiście, najlepiej wysłać do szkoły specjalnej która tylko pogłębi problem. Trzeba się przyjrzeć rodzinie pomóc chłopakowi póki czas. Czym jest winne paroletnie dziecko bez prawdopodobnie normalnego wzorca, przykładu może też miłości.Ono nie zna życia dopiero co czerpie z otoczenia.
Przypowieści Salomona, syna Dawida, króla izraelskiego:
Dla poznania mądrości i karności, dla zrozumienia mów roztropnych, dla przyjęcia pouczenia o rozważnym postępowaniu, o sprawiedliwości i prawie, i prawości, dla udzielenia prostaczkom roztropności, młodym poznania i rozwagi.
Kto mądry, niech słucha i pomnaża naukę, a rozumny niech zdobywa wskazówki, aby rozumieć przypowieść i przenośnię, słowa mędrców i ich zagadki.
Bojaźń PANA jest początkiem poznania; głupcy gardzą mądrością i karnością.
Synu mój, słuchaj pouczenia swojego ojca i nie odrzucaj nauki swojej matki, bo one są pięknym wieńcem na twojej głowie i naszyjnikiem na twojej szyi!
Synu mój, jeżeli chcą cię zwabić grzesznicy, nie daj się!
Jeżeli mówią: "Chodź z nami!
Zaczajmy się, aby przelać krew, zaczatujmy bez przyczyny na niewinnego!
Pochłoniemy ich jak kraina umarłych, żywcem i cało, jak tych, którzy zstępują do otchłani, zdobędziemy różne kosztowne mienie, napełnimy nasze domy łupem.
Zwiąż swój los z naszym, wszyscy będziemy mieli jedną kiesę."
Synu mój, nie idź z nimi ich drogą, wstrzymaj swoją nogę od ich ścieżki!
Gdyż ich nogi biegną do złego, śpieszą się, aby przelać krew.
Lecz na próżno zastawiona jest sieć na oczach wszelkiego ptactwa.
Bo oni czyhają raczej na własną krew, czatują na własne życie.
Taki jest los wszystkich, którzy polują na niegodziwy zysk: zgubi on tych, których pogoń za nim opanowała.
Mądrość woła głośno na ulicy, na placach podnosi swój głos, woła na rogu ulic pełnych wrzawy, wygłasza swoje mowy w bramach miasta:
Jak długo wy, prostaczkowie, kochać się będziecie w prostactwie, a wy, szydercy, upodobanie mieć będziecie w szyderstwie, a wy, głupcy, nienawidzić będziecie poznania?
Zwróćcie uwagę na moje ostrzeżenie!
Oto chcę wam wyjawić moje myśli, obwieścić wam moje słowa.
Ponieważ wołałam, a nie chcieliście słuchać, wyciągałam ręce, a nikt nie zważał, ponieważ nie poszliście za moją radą i nie przyjęliście mojego ostrzeżenia, dlatego i ja śmiać się będę z waszej niedoli, szydzić będę z was, gdy was ogarnie strach, gdy padnie na was strach jak burza, a nieszczęście przyjdzie na was jak wicher, gdy was ogarnie niedola i utrapienie.
Wtedy wzywać mnie będą, lecz ich nie wysłucham, szukać mnie będą, lecz mnie nie znajdą, bo nienawidzili poznania i nie obrali bojaźni PANA, nie chcieli mojej rady, gardzili każdym moim ostrzeżeniem.
Dlatego muszą spożywać owoc swojego postępowania i sycić się swoimi radami, gdyż odstępstwo prostaków zabija ich, a niefrasobliwość głupców ich gubi.
Lecz kto mnie słucha, bezpiecznie mieszkać będzie i będzie wolny od strachu przed nieszczęściem.
@@PrzemuG
Bardziej bym powiedziała, że tak małe dziecko to czerpie wzorce przede wszystkim Z DOMU .
@@PrzemuG Takie bierne i spolegliwe otoczenie go nic nie nauczy. Chłopak jest traktowany jak "święta krowa".
Dawniej, jeśli siedmioletnie dziecko uderzyło nauczyciela, to ten niezwłocznie wzywał ojca, który na oczach klasy kazał dziecku publicznie przeprosić.
U nas w podstawówkach to zawsze prosili starszych uczniów żeby dali nauczkę dla takich dzieciaków co gnębili resztę klasy w początkowej fazie podstawówki, gówniarze się wystraszyli i był spokój.
Dokładnie....tym właśnie budziło się potem szacunek do starszych.
@@amurek28 Szacunek wynika z autorytetu, a ten nie bierze się ze strachu. Od karania są rodzice i nauczyciele. Problem w tym, że ci pierwsi mają to w d..e, a ci drudzy mają z kolei związane ręce przepisami prawnymi.
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
Patologia.
@@Jakub-kw1rx bóg nie istnieje, a tu powinna wejść policja i opieka społeczna
Też mam problem z synem. Ma Adhd. Dokucza przeszkadza itp . Te dziecko po 1 musi odbyc badania neurologiczne. Nasz syn ma psychologa raz w tyg. My rowniez i ściezke indywidualna. Niektore lekcje ma sam z Pania. Rodzice pisali pisma zeby go wyrzucic ze szkoly. Ciagle bylismy wzywani do dyrektora. Trzeba sie zastanowić jak im pomoc. My przeżywamy okropny stres i nie życze tego nikomu, byliśmy linczowani przez rodzicow calej klasy, Dla nas to jest tragedia mamy traume do tej pory. A syna kochamy i chcemu mu pomoc!. POMOZCIE RODZICOM I DZIECKU ! !
Pilnie należy przyjrzeć się jego sytuacji rodzinnej!!! 😰
Gówniarz do wora, wór do jeziora i po sprawie
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
Jak najbardziej
Dokładnie, rodzice do ,, poprawczaka ,, razem z młodym
Dziadek lokalny polityk. Rodzice zapracowani.
Problem w polskich szkołach pojawił się 20 lat temu - czy ktoś pamięta lekcję, w trakcie której uczeń włożył nauczycielowi kosz na głowę? Jeśli nie, to pełny jej zapis można obejrzeć w filmie na yt pt: *LEKCJA PATODEMOKRACJI*
Ja pamiętam, ale raczej prędzej już był. Kiedyś nauczyciel miał szacunek a przynajmniej budził strach teraz jak już nic nie może każdy robi z nim co chce.
@@sylwuniap4951 nauczyciel nie powinien zdobywać autorytetu strachem
No przykra sytuacja ale w polskich szkołach czy ogólnie w szkołach źle było od samego założenia szczerze system szkolny 300 letni nie jest dopasowany
@@BialaWilk To nie jest prawda. Źle w polskich szkołach zaczęło być po tzw. "transformacji ustrojowej", kiedy wprowadzono tzw. pedagogikę emancypacyjną. Co do autorytetu, to owszem nie opiera się na strachu, lecz to jest możliwe tylko wtedy, kiedy dziecko od małego ma wpajane poddawanie się autorytetom, a nie ich lekceważenie.
Są nauczyciele, którzy są ok i zasługują na szacunek, ale też sporo nauczycieli jest okropnych, to tylko ludzie. Wielu z nich mi nie szkoda w takich sytuacjach.
To jest wprost niepojęte, żeby szkoła, policja ,kuratorim itp nie mogą poradzić sobie z gnojem i z Rodzicami gnoja.
No po prostu szok .
W zupełności rozumie strach rodziców dzieci sama bym się zastanawiała czy w takiej sytuacji bezpiecznie jest puszczać swoje dziecko do szkoły ale jego zachowanie musi mieć jakiś powód ! On jest jeszcze małym dzieckiem i jest szansa mu pomóc i nie WYZYWAJ dzieciaka od gnoja!!
To nie jest gnuj tylko dziecko potrzebujące pomocy!
@@buer3214
Gnój...Nie gnuj
@@buer3214
Poza tym dziecko rodzi się czyste jak łza, to najbliższe otoczenie go kształtuje, czyli rodzice np ,którzy wychowali AGRESORA .
@@teatea149 Poprawna forma w pierwszej osobie to: "rozumiem".
Nie: "rozumie".
Polecam prace dodatkowe, niech wyczyści całą szkole, łącznie z kiblami.
Chybaby zwariowałeś a co będą robić sprzątaczki 😃
Kolejność działań:
1. Rozmowa z dzieckiem
2. Rozmowa z rodzicami
3. Wydalenie ze szkoły
W CZYM PROBLEM???
W sumie to jest obowiązek nauki i jeśli jest to szkoła rejonowa to jest poważny problem.
Ja bardziej stawiam aby wysłać go na obserwacje do Garwolina, za agresję pójdzie w pasy i będzie cicho dzieciaku.
@@gregoraszaudaizdaiauskas1765 Szkoła nie ma obowiązku trzymania ucznia za wszelką cenę. A jak uczeń się nieprawidłowo zachowuje szkoła może go usunąć.
Obowiązek nauki (chodzenia do szkoły) spoczywa na rodzicach a nie na szkole.
@@maarrrmaarrr9784żadnego usuwania przywódcy klasowego 😃
@@maarrrmaarrr9784 Obowiązek nauki to obowiązek kształcenia do 18 roku życia. Można realizować w różny sposób, nawet korespondencyjny. Czym innym jest obowiązek szkolny, czyli chodzenie do szkoły, do 15 roku życia.
Publiczna szkoła podstawowa (niestety) nie może się tak łatwo pozbyć ucznia, jak to było kiedyś. I dlatego rodzice nie traktują szkoły poważnie. Prywatne szkoły sobie z tym poradziły odpowiednimi zapisami w umowach.
problem w tym że zdecydowana większość kadr szkół to pizdy i nie zrobią z tym nic.
Jestem w szoku. BRAK REAKCJI SZKOŁY O RODZICACH JUŻ NIE MÓWIĘ.
Zawiesić w prawach ucznia. 2 tygodnie matka będzie musiała zwolnienie w pracy wziąć to może zauważy, że coś jest nie tak. Z dzieckiem do psychologa on bez powodu się tak nie zachowuje.
Kiedyś w mojej klasie tez był taki chłopak ale nie aż taki niebezpieczny. Czasem mu się zdarzyło kogoś walnąć i tyle. Normalnie go lubili traktowali, nawet jeden z kolegów się z nim przyjaźnił i przyjaźnią się do tej pory
W naszej szkole też był podobny przypadek. Może nie tak agresywne, ale podejście rodziców identyczne.
U nas tez🤔
@@elizkelizkamaja1982 Dziś w każdej szkole jest "taki przypadek", (może poza renomowanymi placówkami, które mogą sobie pozwolić na selekcję uczniów). Rodzice swoich dzieci nie wychowują, lecz hodują, dlatego postępujące zdziczenie nie dziwi.
W szkole mojego brata w podstawówce w pierwszej klasie też pojawiło się jakieś agresywne dziecko i był tam tylko 1 bo pobił prawie całą klasę i przepisali go do szkoły specjalnej. Więc jakim cudem oni nie wiedzą co robić z tego co widzę to się dzieje już miesiącami
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
@@Jakub-kw1rx weź nie spamuj
Jak to ''pobił całą klasę'' XD? Weź człowieku nie przesadzaj co?
@@Vorteksio3 po prostu mu chodziło o to, że wszystkich bije ?
Widac że większość komentujących nie ma zielonego pojęcia na temat wychowania ani dzieci.
Chłopiec powinien jak najszybciej być u psychiatry, a rodzina powinna być sprawdzona. Przede wszystkim jak wyglądają relacje miedzy dzieckiem a rodzicem.
Takie zachowanie nie dzieje się z tego powodu,że dziecko jest po prostu "niegrzeczne" wiec trzeba go zbic linijka jak to niektórzy z was piszą... Takie dziecko trzeba zrozumieć, a przede wszystkim znaleźć przyczynę tego zachowania
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
👍
Dokładnie
@xxxxx no jak nie ambulatoryjnie to nawet do Garwolina
Psychopatia, ale to tylko moje domysły.
Chcieliście bezstresowe wychowanie, to macie!
Ja tez byłam ofiara takiej osoby, szkoła tak samo mówiła że maja spwszystko pod kontrola. Była sytuacja ze w pierwszej klasie ten typ złamał nos nauczycielce i tak samo wpadał w szał. Miał nauczyciela wspomagającego ale typiara mi mówiła ze to moja wina i ja go prowokuje i on jest grzecznym chłopcem, byłam wyzywana i kilka razy mnie uderzył, pamietam jedną sytuacje gdzie podszedł do mnie z piłka do koszykówki i mnie z impetem uderzył. Mam to szczęście że nie złamał mi nosa. Polskie placówki typu szkoła podstawowa bądź przedszkole nic nie robią, nic na to nie poradzimy. Takie życie w Polsce
Szkoda, że nie miał Cię kto obronić, ja bym zareagował na miejscu Twoich kolegów czy nawet jakbym Ciebie nie znał, to jest normalne dla mnie zachowanie, nie wiem co za pokolenie teraz rośnie chore, jak można nie pomóc dziewczynie..
Brzmi bardzo podobnie do sytuacji w klasie mojego syna. Okazało się, że dziewczynka ma Aspergera i inne zaburzenia, jej rodzice nie widzą problemu. Też jesteśmy już zmęczeni tą sytuacją
ale trzeba wspolczuc a to ze cierpi wiele innych osob to nie wazne...
@@alicjagodlewska1059 Ważniejsza jest kwestia poziomu nauczania, przecież w takich warunkach reszta klasy nie może się skupić na nauce w trakcie lekcji.
Jako matka takiego dziecka - prosze mi wierzyc, tez jestem zmęczona tymi sytuacjami i na prawdę bardzo bym chciala zeby moj syn urodzil sie bez Aspergera (prawdopodobnie, bo czekamy na ostateczna diagnoze u psychiatry), ale urodzil sie i co mam zrobic? PRzestroic mu mozg? nie ma lekow na Aspergera i Autyzm. Nie da sie tego wyleczyc, wsparcie kolegow i kolezanek w klasie zamiast odrzucenia i wysmiewania sie tez jest wskazane, bo to dodatkowa terapia. Staram sie uzyskac nauczyciela wspomagajacego dla syna, zeby odciazyc wychowawczynie i dzieci z klasy syna, ale to nie zalatwia sie w 5min. Wlacze od 2 lat o to, o diagnoze wlcznie 4 lata. Wie Pani co ja przezywam?
Pani jest zmeczona sytuacja, a co JA mam powiedziec???
Jakby Pani sie czula gdyby non stop slyszala Pani teksty , ze PAni syn jest taki czy owaki, ze mam cos z Nim zrobic, ja sie juz boje wchodzic na librusa nawet, bo non stop uwagi...Jak PAni by sie czula na moim miejscu???
@@alicjagodlewska1059 trzeba wspolczuc, bo nie zna tematu ten kto nie ma takiego dziecka
@@ingalill Z pewnością popełniła Pani szereg błędów wychowawczych, z których sobie nawet sprawy nie zdaje. Oczekiwanie, że koledzy i koleżanki z klasy będą terapeutami Pani syna jest, delikatnie mówiąc, naiwne. Oni sami muszą zostać ukształtowani w normalnym otoczeniu. To, co się teraz wyrabia w szkołach powoduje, że ci, których na to stać, przenoszą swoje dzieci do prywatnych szkół, chcąc zapewnić im spokojną naukę, natomiast ci, których nie stać (bądź też nie mają w okolicy dobrej szkoły prywatnej) są skazani na szkołę, która demoralizuje.
U mnie przedszkole podstawówka i gimnazjum były w jednej szkole i właśnie zawsze jak były takie zachowania to prosiło się kogoś starszego z rodziny co też się uczył żeby coś zrobił i było po temacie sam jak już byłem starszy to mnie proszono o to. Takie zachowania jak miały miejsca to później szybko się kończyły jak kuba Bogu tak Bóg Kubie.
Masakra to się wydarzyło w mojej podstawówce naszczescie ukończyłem ją rok temu, nie sądziłem że jest tam aż tak źle.
Wszędzie jest i nie jest tak źle. Ludzie, którzy nie mają normalnego domu, tylko grzyb na ścianie + alkohol, wyzwiska i przemoc, niestety żyją wśród nas. W każdej podstawówce taki się może trafić. Jedyna różnica, że jeden kompletnie zamknie się w sobie, a inny będzie chciał wyładowywać złość i nagromadzone emocje gdzie popadnie...
@@netuserist Własnie. To jest ta różnica czy staniesz się ofiarą czy oprawcą. Kwestia tego czy ktoś jest wrażliwy. Wrażliwe jednostki zamkną się w sobie, reszta będzie przemocowcem.
siostrzeniec ma 12 lat gdyby bron boze dostal by spalilbym jego rodzicow za zywca ze mna zartow nie bedzie nigdy
@@kalebind1 A gdyby to twój siostrzeniec był tym gagatkiem? Co byś wtedy zrobił?
@@poinsettia12 jeden raz cos takiego sprobowal w obec wlasniej siostry i powiedzialem mu ze dinozawr zadzwoni na komende i jego piesek na szmyglowcu poleci do argentyny natychmiast mu sie odechcialo
Za moich czasów takich problemów nie było nauczyciel był Bogiem ponadto były szkoły specjalne tam umieszczono "niepełnosprytnych" natomiast u nas jak ktoś był nadpobudliwy niegrzeczny to nauczyciele mieli swoje sposoby i to bardzo skuteczne i działało szacunek do nauczyciela i dla wszystkich był a teraz rozwydrzone społeczeństwo rozwydrzone rozkapryszone dzieci macie swoje bezstresowe wychowanie głaskacie swoich małych bandytów po główkach( idąc w zaparte bo moje dziecko jest najcudowniejsze najlepsze to inni są winni) zobaczycie co będzie dalej
nie specjalna go złamie psychicznie moze dla niego bedze to szkoła i chardzenie
Znawca się znalazł
@@aleksandrajurkiewicz1421 ucze w specjalnej szkole, nikogo nie lamie psychicznei, wrecz odwrotnie!
@@MsSpa2007 ma racje!
polecam zerknąć na to skaleczone babsko 4:02 jakie ma ohydne napompowane usta nazwisko chirurga który ją tak skrzywdził przyzna się gdybym był reporterem uwagi zapytałbym kto pani tak usta skaleczył nie boi się pani że dzieci będą miały traumę widząc pseudo matkę z tak strasznym czymś ?
Takie dziecko powinno się znaleźć w Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii, pracuję w takiej instytucji, używa się w takiej sytuacji sformułowania "dziecko zagrożone niedostosowaniem społecznym" ze wzgledu na zaburzone zachowanie. Rodzice ewidentnie są niewydolni wychowawców. Powinna też być diagnoza psychiatryczna u tego dziecka. Tak naprawdę powinien być wgląd w sytuacje rodziny ze względu na zachowanie dziecka, takie pismo powinno się napisać do sądu. Ważne, żeby w takich sytuacjach wszystkie zachowania udokumentowana (notatki służbowe itp.).
Czy mogę się z Panią skontaktować drogą mailową? Mam podobny problem i chciałabym poprosić o radę. Pozdrawiam serdecznie, Ewa.
Według mnie pewnego dnia powinien podejść do niego jakiś starszy kolega i dać mu nauczke. To samo co on robił innym, wtedy może by się nauczył.
po prostu w Ryj ! na 100 % by zmadrzal .
A jak metody fizyczne by nie pomogły to jaki plan "B" ?🤔
@@panton7842 "To w takiej sytuacji pozostaje tylko jedno.
MORDERSTWO!"
-Arasz z TvGry
@@JestemQuartzyAleMapper
Ej nie no, nie przesadzaj
Albo nie ma dyscypliny w domu albo potrzebuje pomocy specjalisty i zapisania się do szkoły dla dzieci specjalnej troski
Za moich czasów takiego ucznia wyrzucano z szkoły, i szedł do szkoły specjalnej.
Rodzice się martwili co dalej , serio Polska to dziwny kraj, czy musi dojść znowu do tragedii w szkole zeby cos zrobiono ?.
Nie rozumiem czemu tego nie zgłoszą... Zamkną w poprawczaku i finito.
Przecież te inne dzieci są narażane na traumatyczne wspomnienia patrząc na jakieś chore wybuchy agresji, masakra.
Współczuje tej mamie biedny ten chłopiec to nie wyjście tak jego atakować on powinien mieć nauczanie w domu nauczyciele nie pomogą tylko utrudnią
poprawczak a nie nauczanie domowe
Powinni przebadać najpierw tego chłopca, pod takim zachowaniem może skrywać się choroba , a jego rodzice jak i reszta nie są tego świadomi..
Dzieciak widzi, jaki przykład i jaka reakcja na to, co się robi... I w ten sposób hoduje się bandytów... A policjanci?, dorośli...???,no cóż?.....chyba też się boją. 😂
co policja może zrobić z jakimś 7 latkiem to, że w tej szkole ci chłopcy to takie niedojdy to nie ich wina wzieli by się zebrali w 5 na niego i go ustawili
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
Należy przyczyny szukać w domu rodzinnym. Stały, kontrolowany kurator rodziny,bo to niemożliwe,że chłopak tylko w szkole dostaje bzika. A jeśli tak, to woła o pomoc..... 😧
Dlaczego tak się dzieje? Co jest temu dziecku? Jest ambitny, nieprzewidywalny, agresywny...., nie potrafi przegrywać... Dlaczego? Na jakie chodzi zajęcia?
To fajnie misi się dziać u rodziców u niego w domu, skąd to wyniósł?
Ja na miejscu rodziców pozostałych dzieci, nie wpuściłbym go do szkoły, składał po każdym pobiciu zawiadomienie na policje o popełnieniu przestępstwa.
U nas w szkole było takich 2 chłopców,którzy bili dzieci i nauczyciele nie byli w stanie prowadzić lekcji normalnie. Moje dziecko również zostało pobite przez nich. Tyle,że ja nie odpuszczam w takich sytuacjach i poinformowałam zarówno dyrekcję,jak i wychowawcę,że następnym razem sprawa zostanie zgłoszona na policję i do kuratorium. A nawet skończymy w sądzie jeśli trzeba będzie.
Obaj uczniowie zostali usunięci ze szkoły. Po prostu. Zbyt wiele skarg wpływało na ich zachowanie.
A co robią nauczyciele?,dlaczego to robią rodzice poszkodowanego dziecka,z chwilą jak dziecko przekroczy próg szkoły powinnien
mieć zapewnione bezpieczeństwo ze strony szkoły.To ,że usunięto tych uczni to nie jest rozwiązanie problemu pójdą do innej
i będą robić to samo.Jestem już wiekowa i to jest odwieczny problem kiedyś rodzice musieli bronić dzieci przed nauczycielami
/kary cielesne były dość często stosowane słusznie i niesłusznie/ a teraz musimy znów bronić nasze dzieci przed/przez bo
nauczyciel nic nie robi a nie zawsze dziecko się przyzna,że jest w szkole szantażowany popychany bity mimo ,ze dzieje się to na
oczach nauczycieli.
U mnie był przypadek z koleżanką, z którą byliśmy w klasie, tyle, że to nie była agresja wobec innych tylko to było mówienie o busach mimo, że jej rodzice mieli dość tego mówienia oraz nauczyciele zakazywali o tym mówienia. Na porządku dziennym było straszenie dzwonieniem do jej mamy, rzeczywiście do tego dochodziło, nawet w skrajnych przypadkach było tak, że nie wolno było mówić słowa ,,bus", choć ono nie jest wulgarne. Ja też byłem problemem w szkole średniej. Potrafiłem wykrzykiwać ,,Dajcie mi suba, chcę lajka", czego w rzeczywistości nie dostawałem. Nawet robiłem tutoriale, ale one nic nie dawały. Prosiłem innych, żeby mi nagrali filmy DVD, do czego nigdy nie dochodziło, bo ktoś mi proponował, że zrobi rękopisy.
ALE ZNAJĄC NAUCZYCIELI TO BĘDĄ CHCIELI SIĘ JEGO POZBYĆ ZE SZKOŁY I PROBLEM Z GŁOWY
Na razie gnój jest mały. Jak trochę podrośnie to pewnie zamorduje kilka osób.
W Stanach już mordują w tym wieku.
👍
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
@@Jakub-kw1rx wyp. nawiedzony ch....
Uważam ,że w 100% była wina szkoła dobrze że późno coś z tym zrobiono.Nie potrzebnie był ten cały stres dla dzieci i ich rodziców.
Chłopak napewno jest nadpobudliwy być może ,że z domu też nie wiele wyniósł ,uważam ,że reakcja matki była taka a nie inna biedna
może sama została z tym problemem i myślała ,że szkoła jej pomoże a tu wszyscy jeszcze na dokładkę lali na jej głowę wodę,choć to
jest zrozumiałe ale szkoła próbowała umyć ręce od tej całej sprawy a ten problem mógł być rozwiązany w ciągu tygodnia po pierwszym
takim incydencie trzeba było wysłać dziecko do psychologa i problem rozwiązać z pożytkiem dla wszystkich stron.Czego uczą tych
nauczycieli przecież nauczyć czytać i pisać może prawie każdy z ulicy a oni mają być pedagogami
Czemu go nie wyrzuca ze szkoły?
A za co że jest przywódcą stada 😅
- wyznaczyliśmy nauczyciela, który by się tylko nim zajmował...
- i jaki jest rezultat panie dyrektorze?
- nauczyciel został przywiązany do krzesła i wzięty na zakładnika...
Ogólnie pomysł 10/10. Wyznaczmy nauczyciela i niech se dzieciak sam radzi... a w razie czego zrobimy marsz milczenia, czy inną bzdurę, zapalimy znicz i pójdziemy do domów w złudzeniu, że jesteśmy fajni. Eh... Jasne, że trzeba chronić pozostałe dzieci, ale... temu też wypadałoby pomóc.
@@netuserist niechaj biorą z niego przykład tak Się rodzą przywódcy 😃
@@TomekObelski chyba młodociani kryminaliści😂😂😂😂, żeby znęcać się nad kimś bez powodu lub z błachego powodu trzeba być zerem co innego w przypadku samoobrony jeśli ktoś pierwszy zaatakuje
@@netuserist
Mądry komentarz
Nie widzę powodu zwalania całkowitej odpowiedzialności za szkole. Tutaj wina jest rodziców. Chłopiec ma problemy psychiczne
Ten dzieciak pownien trafic do jakiegos osrodka gdzie teraz jest sad ktory tak chetnie odbiera dzieci zazwyczaj tam gdzie nie ma powodu
Bezstresowe wychowanie daje efekty. Konkretny wp....dol i gówniarz zacznie się bać.
5:25 odsaperować
Szkoła nie zrobi nic jedynie ułatwi pozbyć się tego ucznia uwierzcie mi
Skoro kopał plul to powinien być wyrzucony ze szkoły
SĄ INTERNATY BOGATA POMOC SĄ LEKCE I ZABAWY BO TE DZIECI NUDŻĄ SIĘ PRZEZ 45 MINUT NAUCZYCIELE SĄ PRZEMILI
ZK czeka :)
Na czyj koszt?
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
@@PROGRAMWIEDZYSPOLECZNEJ Nasz :)
Jakiś czas temu było głośno że w szkole czy w przedszkolu pani przywiązała niegrzecznego ucznia do krzesła oj jaka zła pani niestety są dzieci którym rodzice pozwalają na wszystko sami ich nie potrafią opanować a jak dziecko idzie do szkoły to niech się martwią inni i w ten sposób cierpią dzieci które są spokojne umieją się zachować grzecznie.
Dawno temu jak dziecko się nie uczyło czy było leniem to nazywano rzeczy po imieniu w dzisiejszych czasach na wymyślano różnych chorób gdzie nie zawsze one są i daje się przyzwolenie na pewne zachowania.
Dziś w radiu mówili o 14 latku który dźgnął nożem kobietę i ją okradł i co jak od małego ktoś tak się zachowuje to ciężko że wyrośnie z niego przykładny obywatel
To jest straszne. I zdarza się, że po latach taki dzieciak staje się pozbawionym skrupułów przestępcą.
Ok panie mają rację ale czy próbowały wpłynąć na rodziców chłopaka żeby mu badania psychologiczne zrobili ,albo sprawdzić co się dzieje u niego w domu . Jak widać na przykładzie Kamilka z Częstochowy dziecko nie jest w stanie samo się bronić przed wszystkim . Wiadomo że szkoła publiczna to dzisiaj patologia , aby coś się dziecko nauczyło i było bezpieczne to trzeba za to zapłacić . Może mamusia Marysi zamiast pluć i szczuć wybrała się do chłopaka do domu i zobaczyła co się tam dzieje. Bo wszyscy ręce umywają bo jest opieka społeczna, opieka to jest banda wyperfumowanych pań co się brzydzą wejść do niektórych mieszkań a potem jest płacz i skowyt myśmy nic nie wiedziały.
Jeden gnębiciel? W moim przypadku gnębiło mnie prawie pół szkoły w mniejszym lub większym stopniu, a w momencie kiedy uciekłem jedyny raz ze szkoły podstawowej bo już mi nerwy puściły to nagle pedagog dzwoni do śp. Ojca że cała klasa myślała że poszedłem popełnić samobójstwo
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
Ja w gimnazjum miałem takiego gościa jak ty i do dzisiaj się dziwie że nie poszedł gdzieś do lasu się wyhuśtać. Wszyscy się nad nim znęcali, na każdej przerwie miał melane na plecy albo ktoś mu gilem z nosa strzelił albo melą, kopa w plecy też nie raz takiego wyłapał że na pysk lecia na korytarzu i wszyscy się śmiali, na lekcjach plastyki wszyscy rozkrecali długopisy brali kawałem chusteczki do ust namoczyć ją śliną w kule i na pysk mu się strzelało i na okulary, a on jedyne co potrafił to jak mu sie przykleiło do czoła czy okulara czy na twarzy to mówił "no weź" kiedyś jak nauczycielka wyszła po dziennik i kazała mu tablice zetrzeć po poprzedniej klasie to jeden chłopak tak zajebał pomarańczą w tą tablice z końca klasy że mu się rozbryzgła zaraz przy twarzy i na ciuchy cała to się z niego cały dzień śmiano, celował w głowe oczywiście ale nie trafił, jak kiedykolwiek coś na przerwie odpyskował to dostawał z płaskiego w jape i taka była jego codzienność. Wtedy to nas wszystkich bawiło jak ktoś coś mu robił, dzisiaj z perspektywy czasu wiem jak bardzo był gnojony i to że przetrzymał te 3 lata to mi sie wydaje niewiarygodne. Nie mam pojęcia co się z nim dalej działo ale mam nadzieje że skończył studia ma jakąś dobrą prace albo własną firme i zarabia lepsze siano niż ci wszyscy co się nad nim znęcali
I dopiero zauważono???
@@gregoraszaudaizdaiauskas1765 dziwisz się? To bardzo typowe, że nauczyciele zauważają jedynie błędy, lub niegroźne wyskoki ogólnie spokojnych uczniów. Łatwo, lekko i przyjemnie, bo tu wystarczy krótka rozmowa i gorsza ocena.
Niby coś robią, a jednocześnie nie muszą się "użerać"
'' żeby go odsaperować '' no ciekawe, ciekawe xD
Rodzice go bronią i wkrótce im wp.....li 😢. Tak wychowują swoje dziecko ?? Chłopak potrzebuje pomocy!!
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
U mnie na ulicy był taki gość co jego ojciec to się go bał bo on normalnie go napierdalał, jego ojciec taki z klasy robotniczej chyba spawacz ale cień człowieka moze z 50-60kg i go taki 10 latek normalnie przy wyszystkich bił, kopał go w dupe żeby szybciej szedł normalnie mu w pysk nie raz wypłacił jak coś mu kazał zrobić, normalnie niewiarygodnie ale tak zdominował własnego ojca że ten mu płacił za to by go niebił...
Pomocy? wpierdolu! nie brońmy oprawców tylko ich niszczmy tak jak oni niszczą innych
Bruksela górom 😂😂😂
Dziecku nawet klapsa! xD
U mnie podstawówka jest specjalna i potrafią sobie jakoś radzić, a nie było tam jednego takiego ucznia
tylko w sp7 glogow
Dzieciak widzi, jaki przykład i jaka reakcja na to, co się robi... I w ten sposób hoduje się bandytów... A policjanci dorośli...???,no cóż?..... też się boją. 😂
co policja może zrobić z jakimś 7 latkiem to, że w tej szkole ci chłopcy to takie niedojdy to nie ich wina wzieli by się zebrali w 5 na niego i go ustawili do pionu
@@Siema2222 Jasne.., przynajmniej też uczyliby się przynależności do celów wyższych i, że słabszych należy bronić.
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
Bezstresowe wychowanie 👍
dzieciak jest raczej mocno zaburzony. Nie ma czegoś takiego jak bezstresowe wychowanie - jest brak wychowania.
znasz?
@@zlamarcia2357 miałaś do szkoły pod górkę ?
@@sfazowanykowal2490 a dlaczego bym miala miec?
@@sfazowanykowal2490 a ty znasz ze tak piszesz?
Dyrektor szkoły do której chodziłem w latach 90tych miał na takich kozaków skórzany pas. Nie jestem za karami cielesnymi, ale niektórych trzeba pasem bo inaczej się nie da.
Lata 90 w szkołach z paskiem skórzanym i kary cielesne chciałbym żeby te czasy wróciły
U mojego brata w szkole też był taki gówniarz tłukł każdego pluł wyzywał rozmowy z psychologiem nie pomagały z dyrekcją również w końcu rodzice podpisali petycję o usunięcie gówniarza ze szkoły i posłali go do specjalnej teraz jak widuje się go gdzieś na placu zabaw to zupełnie inny dzieciak grzeczny spokojny. Taka szkoła raz dwa naprostuje gnoja.
xD ale życiowy problem, to społeczeństwo upada 🤦🏻♂️
U mnie w szkole było tak ze jak ktoś się źle zachowywał to po szkole szedłeś za nim i liścia dostawał
u mnie to samo i mało tego ja bym mu tak wpi*dolil ze by mu sie odechciałoo
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
@@Jakub-kw1rx jebniety
Chłopiec pewnie jest chory ma jakieś zaburzenia
Możliwe, a może chłonie z dysfunkcyjnej rodziny.
ciekawe czy to jakaś nowa tego typu sytuacja, czy update czegoś sprzed lat
No co, najwyraźniej nikt nie ma jaj żeby kaszojadem potrząsnąć. U nas pamiętam z czasów podstawówki, też był chłopak który był strasznie agresywny do kolegów z klasy. W końcu stał się agresywny i do mojej klasy czyli do dzieciaków starszych od niego. Nic nie robiliśmy bo sytuacja z tym chłopakiem była strasznie " napięta " każdy mówił nam żeby go zostawić bo on jest młodszy. Problem był w tym że jak nas tylko obrażał, tak osoby w swoim wieku bił. Wreszcie powiedział coś do mojego kolegi, ten sie za przeproszeniem wkurwił. Złapał dzieciaka, podniósł wyniósł na korytarz, wystawił za okno ( które było na parterze ) więc nic by mu się nie stało, bardziej działało to na wyobraźnie młodego. Kolega pamiętam powiedział coś w stylu " Jeszcze raz zobaczę że kogoś bijesz, albo odzywasz się do kogoś w taki sposób to cię powieszę za gacie na tym parapecie " i od tego momentu był spokój. Teraz ten dzieciak chodzi gdzieś do 8 czy 1 klasy i jak ostatnio go widziałem, to zmienił się na lepsze, bardziej wydoroślał. Nie mówie żeby bić młodego, ale można go nastraszyć
Borczyks Dobrze mówisz. W wielu przypadkach wpierdol jest najlepszym wychowaniem, a nie rozmowa, bo taki dzieciak tylko przemoc zrozumie.
Właśnie od przemocy zaczyna się agresywna patologia. To stąd wziął się patostreamer znęcający się nad synem czy to patościerwo z Częstochowy, które torturowało małego chłopca.
@@Laura-lc2io nie mówie żeby go bić, a nastraszyć. Strach wbrew pozorom może zadziałać dobrze. Co to patologii, ona była jest i będzie. Nie da rady tego zmienić. Jasne że nie popieram przemocy, ale nie ma co się łudzić że świat jest piękny i kolorowy.
@@borczyks802 Ale to jest dzieciak. Dzieciak, który już ma olbrzymi problem. Wie, że przemoc i strach działają. Tego dzieciaka należałoby wysłać na terapię, pokazać mu że da się żyć inaczej, że więcej korzyści jest ze zdrowych relacji z innymi ludźmi. A nie utwierdzać go w przekonaniu, że to co sam robi jest słuszne.
Kiedyś taki jeden u nas nie dawał żyć mojemu kuzynowi młodszemu ode mnie kilka lat. Byłem wówczas w 6 klasie podstawówki, kuzyn w 2. Kamer jeszcze wtedy tak nie montowano, więc jak młodzian pokazał co to jest za jeden to się nim zająłem. Narobiłem w kibel a potem wsadziłem mu tam łeb. Od tamtej pory chodził jak szwajcarski zegarek, a mojego kuzyna mijał na korytarzu szerokim łukiem
Jakby tknął moją córkę nie byłoby go w tej szkole tyle w temacie !!!;;
nie byłobyt go już na tej ziemi, właśnie to mnie dziwi, że żaden z rodziców pozostałych dzieci jeszcze gnojowi nie zasadził kopa
tez tak mysle
4:06 o cholllera ;)
Rownaj do najgorszych, wszyscy mają się dostosować do agresora. Idealiści, marzyciele chcący pomóc dzieciom socjopatom, niedostosowanym społecznie popracujcie sobie miesiąc z takim dzieckiem............codziennie w szkole, lub na zajęciach. Szybko wyleci z głowy idea uzdrowienia, naprawy, magicznej zmiany.
Zmien zainteresowania Lopata czeka
Dziecko z 1 klasy skopało nauczycielkę 😂
Oj uwierz ze dzieci potrafią . Ja tez dobra nie byłam tez uderzyłam nauczycielkę ale w drugiej klasie i jie tylko .
Tylko u mnie choroba to jest . Teraz lepiej już starsza
@@magasowinska7623 skąd wiesz ,że to dziecko nie jest chore
To nie jest smieszne! Ten chlopak powinien miec nauczsnie indywidualne i rozmowa z rodzina! SERIO
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
NADPOBUDLIWY CHŁOPACZEK POWINIEN MIEĆ PANIĄ ŻEBY GO NAUCZAŁA W DOMU ON Z TEGO WYROŚNIE
Powinien oklep dostać. A jak to nie poskutkuje, to trzeba mu rękę złamać. Jeśli to nic nie da to połamać nogi.
Wychodzi bezstresowe wychowanie. Za moich czasów były drobne aferki między rówieśnikami, ale były jakieś zasady. Nikt by nie kopał leżącego itd. Dzieci i młodzież jest obecnie straszna. Od najmłodszego im się wpaja, że wszystko im wolno, a dorośli nic nie mogą im zrobić. Wg mnie powinni być dalej kary cielesne. Grzeczne dzieci by nie dostawały a dewianci i ich rodzice mieli by problem.
Poważnie? szkoła nie radzi sobie z jakimś chuliganem
Nie: "jakimś", ale siedmioletnim chuliganem.
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
To co robi psycholog w tej szkole ? Na badania i do szkoły specjalnej !
I to samo by było. Ja bym zaprosił rodziców na lekcje albo nagrać go i pokazać co robi
@@aquax7735 to nic nie da , może jeszcze pogorszyć sprawę. Chłopak ma jakieś problemy , potrzebuje lekarza ! Rodzice też nie mogą w szkole bywać codziennie!
@@joanna6049
Myślę, że w domu może być nieciekawie ,dlatego jest agresywny .
W domu być może leje Matkę również.
Może ma zaburzenia psychiczne np...
@@joanna6049 rodzice powinni być wzywani za każdym razem gdy coś się dzieje nie ważne czy są w pracy niech im to krzyżuje plany wtedy może zrozumieją że muszą coś z tym zrobić bo oni nie widzą problemu lekarza potrzebuje ale jak rodzice nie widzą tego to ciężko do nich trafić. Oni po chamsku to szkoła też powinna po chamsku.
@@ewabaranska6016 w domu napewno to samo się dziejentylko rodzice się wstydzą i wola to zamiatać pod dywan. Zaburzenia psychiczne ? Ok, teraz wszystko się zwala na psychikę a chłopak może być np rozpieszczony
Jak słyszę że klapsy nic nie dają to mnie krew zalewa. Solidny strzał w tyłek i będzie szczyl znał swoje miejsce. Albo posłać paru ze starszych klas co by go doprowadzili do pionu.
Gdzie to
No i mają te beztresowe wychowanie 😅
Dobra macie wasze bezstresowe wychowanie.... a jak było kiedyś jak chodziło sie do szkoły pyskowałeś, byłeś innych, przeklinałeś itp... to dostałeś na lekcji drewnianą linijka po łapach za samo przeszkadzanie w lekcji i siedziałeś cichutko.... pyskowałeś do nauczyciela to dostałeś liścia w papsko hmmm i koniec gadania...szacunek do nauczyciela i osób starszych był priorytetem.... i co wyszliśmy na ludzi mamy szacunek do osób starszych, potrafiliśmy powiedzieć dzień dobry, dowidzenia, dziękuję, proszę, przepraszam... a teraz tej młodzież myśli że wolno im wszystko to macie co chcieliście daj klaps dzieciakowi to cie będzie straszył niebieską kartą hahah to jest patologia polskiej młodzieży tak to nazwijmy.....
Za czasów gdy ja chodziłem do szkoły to straszyli nas szkołą specjalną i jak nie pomagało to przenosili tam gówniarza i chodził do szkoły z takimi jak on.
Jak patrzę na chłopca to dosłownie siebie widze. Ale ja z powodu choroby , ale szkoła reagowała miałam inwidualnie nauczanie . Bo byłam bardzo nie grzeczna .
Teraz żałuje ze tyle krzywdy wyżądzuala .
.
"niegrzeczna" pisze się łącznie, "wyrządzała" przez "rz"
Nauka też została zaniedbana i kto ma potem takich ludzi utrzymywać?
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
Twoja stara pewnie po nockach
@@PROGRAMWIEDZYSPOLECZNEJ ja choruje piwaznie i może dlatego pisze z błędami .
@@PROGRAMWIEDZYSPOLECZNEJ wychowanie tez zostało u ciebie za niedbaniem . Bo prosto się jest z kogoś smiac , nie wiedząc o drugiej osobie .
Pisze z błędami i nie wstydzę się tego .
Ponieważ ja choruje . I nie zawsze będzie wychodzić jak Ja chce czy Ty
biedni w tej szkole Pani dyrektor psycholog i cała ta reszta ludzi , którzy tak naprawdę nie widzą po co są w szkole , skoro dziecko się zachowuje w taki sposób należałoby je zbadać takie zachowanie nie bierze się znikąd , a nie izolować dziecko od rówieśników
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
@@Jakub-kw1rx bierzesz coś?
Kilku z jednym sobie nie moze poradzić...te dzieci to teraz takie niedojdy
Raz razem by go najebali i by się uspokoił
no
A co chcesz uczyć dzieciaków agresji i tak naprawiać problemy?
Agresje zwalczaj agresją ? czy ciebie pojebało do reszty ?
@@nicsensownego9308 w 3 klasie pani wychowawczyni wpadla do wc gdzie się bilismy z kolegami .wszystkich za leb do klasy wpierdziel linijką i spokoj byl.nawet rodzicom się nie poskarzylem xd bo jeszcze bym poprawkę w domu mial...teraz z dziećmi jak z jajkiem i sa tego rezultaty.problemy z dyscypliną i nie radzenie sobie z krytyka.dzisiejsza mlodziez jest bardzo slaba psychicznie...kontrolowana agresja czasem jest potrzebna do ustalenia hierarchii w stadzie
pamiętacie co to jest kabel do prodiża? kiedyś rozwiązywał wiele problemów
Tak pamiętam nie jedno dziecko już na nim zawisło 😅
u nas to by takich bito 😅
Zamiast super niani przydałby się wujcio z pasem który odwiedził by go w szkole i wyjaśnił
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
@@Jakub-kw1rxjak siada na główkę to polecam Choroszcz
wszystko przez smieszny zakaz bicia dzieci xd
Bicie dzieci jest dla ciebie śmieszne?
Dziecko powinno być odebrane rodzicom,puki jeszcze jest czas,puki jeszcze można dziecku pomóc, skoro rodzice są nie udolnii w wychowywaniu dziecka,ewidentnie rodzice kryją dzieciaka,a zarazem pozwalają na takie zachowanie.
Starsze klasy go z czasem ustawią.
Dzieciak ewidentnie ma poważne problemy. Psycholog psychiatra i pracujcie z tym chłopcem, - trzeba temu dziecku pomóc.
Szkoda dzieciaka. Szkoda, że w kraju gdzie na te wszystkie ośrodki idą miliony nie ma żadnego pomysłu jak pomóc takiemu chłopcu. Jasne, że może to być ""trudny charakter"", jakieś ADHD itp itd, ale... bez przesady. Czym innym są problemy z emocjami wynikające z jakiejś nadpobudliwości, a czym innym atakowanie wszystkiego i wszystkich wokół.
Te dziecko wg mnie jest straumatyzowane tym, co dzieje się w domu. Poza domem, gdy w końcu na chwilę wyrwie się z gehenny daje upust wszystkim frustracjom, zachowuje się jak spuszczone ze smyczy. Gdzieś musi, MUSI być źródło TAK ogromnych pokładów złości. Albo gdzie nauczył się, że każdy problem rozwiązuje się siłowo? To nie jest normalne i nikt się z tym nie rodzi. Dodatkowo widać po rodzicach, że... to jakiś margines. Nie potrafią zająć się tematem, nie chcą zając się tematem - najlepiej spuścić wszystkich na drzewo i otworzyć tanie wino. Przecież urodzili dziecko, aby udawać szczęśliwą rodzinę, a nie urabiać się po łokcie, prawda?
Taka patola ciągnie się pokoleniami i bardzo możliwe, że u nich w domu też nie było normalnie. Dziecko jak ten chłopaczek nie ma żadnej pomocy. W domu (o czym dowiadujemy się po latach) często alkohol, wyzwiska, przemoc psychiczna, fizyczna, itd, w szkole stygmatyzowanie, brak umiejętności odnalezienia się pośród (normalnych) ludzi, nauczyciele nic nie mogą, inne dzieci się odsuwają, bo przecież "Karolek jest chamski i niegrzeczny". Taki młody zostaje sam z tym wszystkim...
Ja nie rozumiem skąd rozstrzał między szkołą, a szkołą specjalną. Jeśli s...syn grozi dzieciom śmiercią i demoluje klasę, to on się do żadnej "szkoły" nie nadaje. On się nadaje (bo i tak tam kiedyś wyląduje) do ośrodka poprawczego i to wszystko.
Pan Dyrektor"żeby go odsaperować"😂😅
Dyrektor, widać, tak zdesperowany, że chce saperów wzywać :-)
Kiedyś były łapy hihi dyscyplina a nauczyciel to świętość. Nie było problemu czas aby wróciła kara zasady i zakończą się głupoty rozpieszczonych dzieci!!
To że ten bachor się tak zachowuje to jest głównie wina rodziców
Powinny byc kary wyrzucenia i zawieszenia w szkole.
w takich sytuacjach powinien Ojciec wziasc sprawy w swoje rece :) mam syna 6letniego :)
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
Wszystko przez nie powstało, a bez niego nic nie powstało, co powstało.
W nim było życie, a życie było światłością ludzi.
A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła.
Wystąpił człowiek, posłany od Boga, który nazywał się Jan.
Ten przyszedł na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy przezeń uwierzyli.
Nie był on światłością, lecz miał zaświadczyć o światłości.
Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat.
Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał.
Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli.
Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, chwałę, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Jan świadczył o nim i głośno wołał: Ten to był, o którym powiedziałem: Ten, który za mną idzie, był przede mną, bo pierwej był niż ja.
A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską.
Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa.
Boga nikt nigdy nie widział, lecz jednorodzony Bóg, który jest na łonie Ojca, objawił go.
A takie jest świadectwo Jana, gdy Żydzi z Jerozolimy wysłali do niego kapłanów i lewitów, aby go zapytali: Kim ty jesteś?
I wyznał, a nie zaprzeczył, i oświadczył: Ja nie jestem Chrystusem.
I zapytali go: Kim więc?
Eliaszem jesteś?
A on odrzekł: Nie jestem.
Prorokiem jesteś?
I odpowiedział: Nie.
Rzekli mu więc: Kim jesteś?
Musimy dać odpowiedź tym, którzy nas posłali.
Cóż powiadasz sam o sobie?
Rzekł: Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana, jak powiedział Izajasz prorok.
A wysłańcy byli z faryzeuszów.
I pytając go, rzekli mu: Czemu więc chrzcisz, jeśli nie jesteś Mesjaszem ani Eliaszem, ani prorokiem?
Odpowiedział im Jan, mówiąc: Ja chrzczę wodą, ale pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie; to Ten, który przyjdzie po mnie i któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka sandałów jego.
To się działo w Betabarze za Jordanem, gdzie Jan chrzcił.
Nazajutrz ujrzał Jezusa, idącego do niego, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.
I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi.
Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim.
I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym.
A ja widziałem to i złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym.
Nazajutrz znowu stał Jan z dwoma uczniami swoimi.
I ujrzawszy Jezusa przechodzącego, rzekł: Oto Baranek Boży.
A owi dwaj uczniowie, usłyszawszy jego słowa, poszli za Jezusem.
A gdy Jezus się odwrócił i ujrzał, że idą za nim, rzekł do nich: Czego szukacie?
A oni odpowiedzieli mu: Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu) gdzie mieszkasz?
Rzekł im: Pójdźcie a zobaczycie!
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i pozostali u niego w tym dniu; a było to około dziesiątej godziny.
Andrzej, brat Szymona Piotra, był jednym z tych dwóch, którzy to słyszeli od Jana i poszli za nim.
Ten spotkał najpierw Szymona, brata swego, i rzekł do niego: Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa.
Jezus, spojrzawszy na niego, rzekł: Ty jesteś Szymon, syn Jana; ty będziesz nazwany Kefas (to znaczy: Piotr).
Następnego dnia chciał udać się do Galilei; i spotkał Filipa, i rzekł do niego: Pójdź za mną!
A Filip był z Betsaidy, miasta Andrzeja i Piotra.
Filip spotkał Natanaela i rzekł do niego: Znaleźliśmy tego, o którym pisał w zakonie Mojżesz, a także prorocy: Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu.
Wtedy Natanael rzekł do niego: Czy z Nazaretu może być coś dobrego? Filip na to: Pójdź i zobacz!
A gdy Jezus ujrzał Natanaela, idącego do niego, rzekł o nim: Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma fałszu.
Rzecze mu Natanael: Skąd mnie znasz?
Odpowiedział mu Jezus i rzekł: Zanim cię zawołał Filip, widziałem cię, gdy byłeś pod drzewem figowym.
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem?
Ujrzysz większe rzeczy niż to.
Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego.
A trzeciego dnia było wesele w Kanie Galilejskiej i była tam matka Jezusa.
Zaproszono też Jezusa wraz z jego uczniami na to wesele.
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają.
I rzekł do niej Jezus: Czego chcesz ode mnie, niewiasto?
Jeszcze nie nadeszła godzina moja.
Rzekła matka jego do sług: Co wam powie, czyńcie!
A było tam sześć stągwi kamiennych, ustawionych według żydowskiego zwyczaju oczyszczenia, mieszczących w sobie po dwa lub trzy wiadra.
Rzecze im Jezus: Napełnijcie stągwie wodą!
I napełnili je aż po brzegi.
Potem rzekł do nich: Zaczerpnijcie teraz i zanieście gospodarzowi wesela!
A oni zanieśli.
A gdy gospodarz wesela skosztował wody, która się stała winem, (a nie wiedział, skąd jest, lecz słudzy, którzy zaczerpnęli wody, wiedzieli), przywołał oblubieńca i rzekł do niego: Każdy człowiek podaje najpierw dobre wino, a gdy sobie podpiją, wtedy gorsze; a tyś dobre wino zachował aż do tej chwili.
Takiego pierwszego cudu dokonał Jezus w Kanie Galilejskiej; i objawił chwałę swoją, i uwierzyli weń uczniowie jego.
Potem udał się do Kafarnaum wraz z matką swoją i braćmi, i uczniami swoimi, i tam pozostali kilka dni.
A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy.
I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy.
I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska.
Wtedy uczniowie jego przypomnieli sobie, że napisano: Żarliwość o dom twój pożera mnie.
Wtedy odezwali się Żydzi, mówiąc do niego: Jaki znak okażesz nam na dowód, że ci to wolno czynić?
Jezus, odpowiadając, rzekł im: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję.
Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować?
Ale On mówił o świątyni ciała swego.
Gdy więc został wzbudzony z martwych, przypomnieli sobie uczniowie jego, że to mówił, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał.
Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku.
(Ewangelia Jana - Rozdział 1...)
I nie pojmujesz, nie widzisz, że te dziecko potrzebuje pomocy, a jego odpałki to najprawdopodobniej wynik tego, że właśnie ma takiego ojca (i matkę)? On nosi jakąś traumę z domu i przez to nie potrafi odnaleść się poza nim. Potrzebuje pomocy, a nie szczucia...
U nas panuje takie przekonanie, że dobry ojciec, to surowy ojciec. A dobry rodzic, to rodzic asertywny i z głową na karku.
WSPÓŁCZUJĘ TWOJEMU SYNOWI...
Sposób w jaki to napisałeś, tylko pokazuje ,że rodzice dalej nie wiedzą czego potrzebują ich dzieci i jakimi rodzicami powinni być.
Żałosny komentarz.
@@netuserist On nie ma żadnej "traumy". Zachowuje się tak, a nie inaczej, bo wie, że ojciec to pochwala.
To wystarczy.
Aborcja obowiązkowa
Już nie jeden taki reportaż widziałem
Nikt nie wysilił się,żeby sprawdzić czy dziecko nie jest w domu bite i dlatego tak zachowuje się w szkole?Skandaliczne
Nastepstwa tych waszych fame mma
tak dokladnie, super komentarz
XD bo przemoc w szkole to tylko teraz
patola i dzieci z podstawówki to główni odbiorcy tego cyrku, nie pi*rdolcie że to nie ma żadnego wpływu, bo ma.
to nie kwestia fame mma, tylko tego co chłopiec wynosi z domu... jak traktują go rodzice, a być może się nad nim znęcają, skoro on taki jest.
jakby nie fame mma, to wciąż jest ksw, ufc i wiele innych federacji. najlepiej od razu zakazać tego sportu, bo się wszyscy pozabijają - idąc tym trywialnym tokiem myślenia...
@@piotrk01 mialem nieprzyjemnosc obejrzec skroty z tego fame mma i co zobaczylem przeroslo moje wyobrazenia, kopanie lezacego po glowie, skakanie po klatce piersiowej, walki 3 na 1 czy oddawanie moczu na nieprzytomnego przeciwnika. To powinno byc zakazane z urzedu. Dzieciaki to ogladaja uwazajac to za norme (w koncu leci w tv) i potem takie wzorce powielaja w szkole.
To dziecko powinno być natychmiast odizolowane od dzieci .
To jest idealny dowód na to, że nie każdy nadaje się na rodzica. Zachowanie chłopca z czegoś wynika, być może z niespokojnej sytuacji w domu lub choroby na tle psychicznym, która jest nieleczona. Poza tym, jeśli dobrze rozumiem - chłopcu został przydzielony nauczyciel, który nim kieruje i go naucza. Lecz odbywa się to nadal w szkole? Jeśli tak, no to jaki to ma sens? Może on na przerwie, w dowolnej chwili wyjść na korytarz i po raz kolejny przejawiać agresję wobec innych..
Najprawdopodobniej wynika z nieodpowiedniego wychowania i nastawienia rodziców do innych ludzi. Gdyby rodzice stanowczo zareagowali, to chłopiec by się tak nie zachowywał. Nauczyciele też tego nie robią. Czuje się więc bezkarny, poza tym atakowanie innych dostarcza mu satysfakcji, której nie potrafi uzyskać w pozytywny sposób (imponując innym nie siłą, ale umiejętnościami).