Ja - niebieski introwertyk, żona - żółta sangwiniczka. Po 17 latach małżeństwa jakoś się dogadujemy, choć nigdy nie będzie to związek idealny. Jesteśmy z innych planet, ale może właśnie takie związki są najlepsze i mają największe szanse na przetrwanie?😀 To co Pan powiedział o niebieskich zgadza się w 100%. Dopiero po 40-tce zacząłem odpuszczać tu i tam obniżając poprzeczki tak, aby zarówno ja sam jak i inni mieli ze mną łatwiej. Uwielbiam samotną jazdę rowerem oraz atakowanie szczytu w pojedynkę ze słuchawkami w uszach, które pozwalają mi całkowicie odciąć się od otoczenia. Zdejmuję je kiedy jestem sam na sam z przyrodą, a w promieniu 100m nie ma żadnego człowieka. W pracy czy na spotkaniach, na które siłą rzeczy muszę iść, nauczyłem się być towarzyski choć robię to dla zmiękczenia wizerunku, gdyż wewnętrznie nie jest mi to do niczego potrzebne. Lubię czarny humor i sarkazm.😀 Samodzielny, analityczny wolnomyśliciel, którego męczy własny perfekcjonizm. To jest chyba moja największa bolączka, z którą ciągle walczę. Jest to jedna z rzeczy, które często powtarzam swoim dzieciom - nie bądź perfekcyjny, wystarczy być dobrym. Perfekcjonizm to wada, która dużo kosztuje a w zamian daje wyłącznie stres i spowolnienie. Za co doceniam żonę? Za wszystko czego ja nie mam, ale głównie za ciepło, pogodę ducha, uśmiech i towarzyskość. To ona wyciąga mnie do ludzi (często siłą). W przeciwnym razie byłbym totalnym odludkiem. Co ciekawe lubię obserwować ludzi z boku, choć niekoniecznie wchodzić z nimi w interakcje, chyba że trafimy na wspólny, skomplikowany i ciekawy temat. Wtedy mogę gadać 3 godziny, ale po wyczerpaniu dyskusji w zasadzie natychmiast możemy się rozejść do domów😀 Jeszcze nigdy nie napisałem komentarza, którego nie musiałbym później edytować. Pozdrawiam serdecznie i doceniam wkład włożony w przygotowanie tego materiału.
Ja - niebieski introwertyk, żona - żółta sangwiniczka.
Po 17 latach małżeństwa jakoś się dogadujemy, choć nigdy nie będzie to związek idealny. Jesteśmy z innych planet, ale może właśnie takie związki są najlepsze i mają największe szanse na przetrwanie?😀
To co Pan powiedział o niebieskich zgadza się w 100%.
Dopiero po 40-tce zacząłem odpuszczać tu i tam obniżając poprzeczki tak, aby zarówno ja sam jak i inni mieli ze mną łatwiej.
Uwielbiam samotną jazdę rowerem oraz atakowanie szczytu w pojedynkę ze słuchawkami w uszach, które pozwalają mi całkowicie odciąć się od otoczenia.
Zdejmuję je kiedy jestem sam na sam z przyrodą, a w promieniu 100m nie ma żadnego człowieka.
W pracy czy na spotkaniach, na które siłą rzeczy muszę iść, nauczyłem się być towarzyski choć robię to dla zmiękczenia wizerunku, gdyż wewnętrznie nie jest mi to do niczego potrzebne. Lubię czarny humor i sarkazm.😀
Samodzielny, analityczny wolnomyśliciel, którego męczy własny perfekcjonizm. To jest chyba moja największa bolączka, z którą ciągle walczę.
Jest to jedna z rzeczy, które często powtarzam swoim dzieciom - nie bądź perfekcyjny, wystarczy być dobrym. Perfekcjonizm to wada, która dużo kosztuje a w zamian daje wyłącznie stres i spowolnienie.
Za co doceniam żonę?
Za wszystko czego ja nie mam, ale głównie za ciepło, pogodę ducha, uśmiech i towarzyskość. To ona wyciąga mnie do ludzi (często siłą). W przeciwnym razie byłbym totalnym odludkiem.
Co ciekawe lubię obserwować ludzi z boku, choć niekoniecznie wchodzić z nimi w interakcje, chyba że trafimy na wspólny, skomplikowany i ciekawy temat.
Wtedy mogę gadać 3 godziny, ale po wyczerpaniu dyskusji w zasadzie natychmiast możemy się rozejść do domów😀
Jeszcze nigdy nie napisałem komentarza, którego nie musiałbym później edytować.
Pozdrawiam serdecznie i doceniam wkład włożony w przygotowanie tego materiału.
Test Hartmana dla chętnych za darmo do pobrania tutaj :)
drive.google.com/file/d/1QNOOsZEkoMwN7gzxwyjhQgfLBAY8eAm5/view?usp=sharing