Dziękuję za interesujący wykład! Los tych osób, łatwość z jaką można było zostać oskarżonym o czary, jak i sam przebieg procesu jeży włosy na głowie. Poszukiwanie kozła ofiarnego, próba znalezienia przyczyny zjawisk wówczas niezrozumiałych, czy wreszcie zwykla, mała ludzka zawiść, podłość i złośliwość... Przerażający obraz nie tylko poszczególnych przypadków, ale i całego społeczeństwa, które przecież miało swoją strukturę, swoją hierarchię i jakąś logikę postępowania. Najbardziej wstrząsające były dla mnie te przypadki odsyłania spraw dla zbadania przez „ekspertów” na uniwersytetach i te uczone głowy, szanowani i zdawałoby się racjonalni przedstawiciele elit pochylający się nad tym, czy podsądną torturować i jak. Wyraźnie widać silną wiarę w istnienie czarów, ale widać też brak próby udowadniania ich rzeczywistego występowania. Wszystko opiera się na pogłoskach, na słowach, na zeznaniach wymuszanych torturami. Paradoksem wydają mi się dwie rzeczy. 1 Troska o prawdę („Niech powie nam prawdę!”), ale jednocześnie uparty brak wiary, gdy prawda jest prezentowana (aż narzuca się Piłatowe pytanie "cóż to jest prawda?", którym sobie głowy najwyraźniej nie zaprzątano - prawda to wg. tych ludzi jedynie przyznanie się do winy, właściwie caly proces z tego punktu widzenia jets absurdalny, dążono do sprawiedliwości, ale postrzegano ją wadliwie!). 2 Próba bycia w tym calym okrucieństwie humanitarnym i profesjonalnym - brzmi to okropnie, ale przebija z tych czytanych fragmentów opinii prawników, którzy zdają się myśleć, że tortury to jest po prostu jedna z procedur prawnych, której celem jest pomoc w uzyskaniu zeznań, a nie dręczenie podsądnych, tak jakby w jakiś upiorny sposób w swoich głowach prawodawcy, sedziowie i doradcy umieli oddzielić cierpienie i ból ofiar od celu zadawanych tortur. „Traktować po ludzku", „łagodne tortury”, „tak, aby nie ucierpiała na zdrowiu i ciele”. Widać to pragnienie bycia uczciwym i ludzkim, a zarazem widać ten brak zrozumienia psychologii człowieka. Jakby nie zauważano, że tortury niszczą nie tylko ciało, ale i psychikę poddanej im osoby. Ten tragiczny brak wiedzy dziś dla nas podstawowej i w ogóle inny ogląd rzeczywistości każe mi z jednej strony zapłakać gorzko nad tym wszystkim, nad każdą z tych niewinnych osób skazanych nie tylko na śmierć, ale i na cierpienie przed śmiercią, ale z drugiej strony z zaciekawieniem zajrzeć w sposób oglądania rzeczywistości przez ówczesnych. Nie mówię o tych małych i wielkich oskarżycielach, którzy chcieli pozbyć się wrogów, lub bezmyślnie rozkręcali spirale nienawiści wobec innych, może zmarginalizowanych osób, ale o społeczeństwie, jako takim. O społeczeństwie, które szukało sposobów na ułożenie sytuacji prawnej. Bardzo barbarzyńskie, ale czy możemy jednoznacznie mierzyć tych ludzi naszą miarą, z naszą wiedzą i z naszym brakiem uprzedzeń? Wydaje mi się, że powinniśmy przede wszystkim się cieszyć z tego, że ludzkość w końcu zmądrzała, że udało się przezwyciężyć to szaleństwo i położyć kres absurdowi, horrorowi, tragedii
Świetny wykład i interesujące plany na kolejny miesiąc. Jestem na świeżo po wspaniałej książce ECh " Sydonia, ....". Poszukuję więcej i więcej w temacie, bo czasy niespokojne. Żałuję że nie będę mogła uczestniczyć w Waszych wędrówkach. Dziękuje za dzisiejszą oraz ostatnią transmisję online. Gratuluję wyborów i czekam na więcej.
Dziękuję za interesujący wykład! Los tych osób, łatwość z jaką można było zostać oskarżonym o czary, jak i sam przebieg procesu jeży włosy na głowie. Poszukiwanie kozła ofiarnego, próba znalezienia przyczyny zjawisk wówczas niezrozumiałych, czy wreszcie zwykla, mała ludzka zawiść, podłość i złośliwość... Przerażający obraz nie tylko poszczególnych przypadków, ale i całego społeczeństwa, które przecież miało swoją strukturę, swoją hierarchię i jakąś logikę postępowania. Najbardziej wstrząsające były dla mnie te przypadki odsyłania spraw dla zbadania przez „ekspertów” na uniwersytetach i te uczone głowy, szanowani i zdawałoby się racjonalni przedstawiciele elit pochylający się nad tym, czy podsądną torturować i jak. Wyraźnie widać silną wiarę w istnienie czarów, ale widać też brak próby udowadniania ich rzeczywistego występowania. Wszystko opiera się na pogłoskach, na słowach, na zeznaniach wymuszanych torturami. Paradoksem wydają mi się dwie rzeczy. 1 Troska o prawdę („Niech powie nam prawdę!”), ale jednocześnie uparty brak wiary, gdy prawda jest prezentowana (aż narzuca się Piłatowe pytanie "cóż to jest prawda?", którym sobie głowy najwyraźniej nie zaprzątano - prawda to wg. tych ludzi jedynie przyznanie się do winy, właściwie caly proces z tego punktu widzenia jets absurdalny, dążono do sprawiedliwości, ale postrzegano ją wadliwie!). 2 Próba bycia w tym calym okrucieństwie humanitarnym i profesjonalnym - brzmi to okropnie, ale przebija z tych czytanych fragmentów opinii prawników, którzy zdają się myśleć, że tortury to jest po prostu jedna z procedur prawnych, której celem jest pomoc w uzyskaniu zeznań, a nie dręczenie podsądnych, tak jakby w jakiś upiorny sposób w swoich głowach prawodawcy, sedziowie i doradcy umieli oddzielić cierpienie i ból ofiar od celu zadawanych tortur. „Traktować po ludzku", „łagodne tortury”, „tak, aby nie ucierpiała na zdrowiu i ciele”. Widać to pragnienie bycia uczciwym i ludzkim, a zarazem widać ten brak zrozumienia psychologii człowieka. Jakby nie zauważano, że tortury niszczą nie tylko ciało, ale i psychikę poddanej im osoby. Ten tragiczny brak wiedzy dziś dla nas podstawowej i w ogóle inny ogląd rzeczywistości każe mi z jednej strony zapłakać gorzko nad tym wszystkim, nad każdą z tych niewinnych osób skazanych nie tylko na śmierć, ale i na cierpienie przed śmiercią, ale z drugiej strony z zaciekawieniem zajrzeć w sposób oglądania rzeczywistości przez ówczesnych. Nie mówię o tych małych i wielkich oskarżycielach, którzy chcieli pozbyć się wrogów, lub bezmyślnie rozkręcali spirale nienawiści wobec innych, może zmarginalizowanych osób, ale o społeczeństwie, jako takim. O społeczeństwie, które szukało sposobów na ułożenie sytuacji prawnej. Bardzo barbarzyńskie, ale czy możemy jednoznacznie mierzyć tych ludzi naszą miarą, z naszą wiedzą i z naszym brakiem uprzedzeń? Wydaje mi się, że powinniśmy przede wszystkim się cieszyć z tego, że ludzkość w końcu zmądrzała, że udało się przezwyciężyć to szaleństwo i położyć kres absurdowi, horrorowi, tragedii
Świetny wykład i interesujące plany na kolejny miesiąc. Jestem na świeżo po wspaniałej książce ECh " Sydonia, ....". Poszukuję więcej i więcej w temacie, bo czasy niespokojne. Żałuję że nie będę mogła uczestniczyć w Waszych wędrówkach. Dziękuje za dzisiejszą oraz ostatnią transmisję online. Gratuluję wyborów i czekam na więcej.
Bardzo ciekawy wykład.❤
Super! Dziękuję ! #mjn