Lolita to dla mnie arcydzieło wśród klasyki, językowo zwłaszcza. Ilość odniesień i aluzji do światowej literatury (największe fascynacje autora zwłaszcza czyli L. Caroll, E.A.Poe) plus erudycja Nabokova czyni z tej książki lekturę wyjątkową, wymykającą się prostym ocenom. To jedynie fabularnie książka o pedofilu, na podobnej zasadzie jak Zbrodnia i Kara to książka o mordercy;-) Nabokov zresztą zawsze drwił z "łagodnych duszyczek" które oburzały się treścią jego dzieła bo uważał że literatura nie ma nic wspólnego z moralnością. Oba filmy moim zdaniem kiepskie, bo to nie jest książka do sfilmowania, choć ciekawie mówisz o tym, że mix obu adaptacji może sprostałby książce. Co do tłumaczenia, to ponieważ pierwszy raz Lolite czytałam ponad 20 lat temu jestem przywiązana do wersji Roberta Stillera. Nie mniej doceniam Kłobukowskiego (oczywiście też czytałam), uważam że pokazał innego Nabokova. To dwie różne szkoły, ale temat na inny wątek. Dziękuję że nagrałeś taki długi odcinek o jednej z najciekawszych książek. Pozdrawiam!
No tak, dopiero kiedy przeczytałem ten komentarz, chociaż aluzja do Zbrodni i kary jest tutaj szalenie oczywista. Co do tłumaczenia, jeśli do Lolity jeszcze wrócę, postaram się sprawdzić to Roberta Stillera, choć nie ukrywam, że w wydaniu Klobukowskiego wszystko mi w tym języku dźwięczy wręcz wybornie. Jak widać, ja sam nie oceniam filmów aż tak surowo, chociaż rozumiem, że przenieść magię słowa Nabokova na ekran nie sposób, film jednak bywa bardziej dosłowny. Chociaż widzę szansę na nową ekranizacje, ale tu trzeba twórcy doprawdy z najwyższej półki i kto wie, może zamiast filmu serial🤔 Jakby nie bylo, dobrze, że o Lolicie wciaż się dyskutuje, że tak książka zyje w umysłach czytelników, bo to dzieło najwyższej próby, o czym świadczy chociażby ten komentarz, za który serdecznie dziękuje, pozdrawiam🙂
@@tytkanaksiazki1634 to jest bardzo trudne pytanie, dla mnie:) pierwszy był u mnie przekład Stillera i mam sentyment, także z uwagi na przypisy, bo Stiller dokonał wielkiej rzeczy ułatwiając czytelnikowi odczytanie wielu kodów kulturowych w Lolicie. Jest to książka mocno intertekstualna. Z kolei bliższy oryginałowi wydaje się przekład Kłobukowskiego, nie ma w nim udziwnień i tej plebeizacji języka, na którą pozwolił sobie Stiller. Nagrałam jakiś czas temu materiał na dzień tłumacza i jest tam wątek "Lolity", zachęcam bo fragment jest oznaczony na podziałce czasowej. Pozdrawiam! Ps. Wiem, że nie pomogłam 😊
Lolita to dla mnie arcydzieło wśród klasyki, językowo zwłaszcza. Ilość odniesień i aluzji do światowej literatury (największe fascynacje autora zwłaszcza czyli L. Caroll, E.A.Poe) plus erudycja Nabokova czyni z tej książki lekturę wyjątkową, wymykającą się prostym ocenom. To jedynie fabularnie książka o pedofilu, na podobnej zasadzie jak Zbrodnia i Kara to książka o mordercy;-) Nabokov zresztą zawsze drwił z "łagodnych duszyczek" które oburzały się treścią jego dzieła bo uważał że literatura nie ma nic wspólnego z moralnością. Oba filmy moim zdaniem kiepskie, bo to nie jest książka do sfilmowania, choć ciekawie mówisz o tym, że mix obu adaptacji może sprostałby książce. Co do tłumaczenia, to ponieważ pierwszy raz Lolite czytałam ponad 20 lat temu jestem przywiązana do wersji Roberta Stillera. Nie mniej doceniam Kłobukowskiego (oczywiście też czytałam), uważam że pokazał innego Nabokova. To dwie różne szkoły, ale temat na inny wątek. Dziękuję że nagrałeś taki długi odcinek o jednej z najciekawszych książek. Pozdrawiam!
No tak, dopiero kiedy przeczytałem ten komentarz, chociaż aluzja do Zbrodni i kary jest tutaj szalenie oczywista. Co do tłumaczenia, jeśli do Lolity jeszcze wrócę, postaram się sprawdzić to Roberta Stillera, choć nie ukrywam, że w wydaniu Klobukowskiego wszystko mi w tym języku dźwięczy wręcz wybornie. Jak widać, ja sam nie oceniam filmów aż tak surowo, chociaż rozumiem, że przenieść magię słowa Nabokova na ekran nie sposób, film jednak bywa bardziej dosłowny. Chociaż widzę szansę na nową ekranizacje, ale tu trzeba twórcy doprawdy z najwyższej półki i kto wie, może zamiast filmu serial🤔 Jakby nie bylo, dobrze, że o Lolicie wciaż się dyskutuje, że tak książka zyje w umysłach czytelników, bo to dzieło najwyższej próby, o czym świadczy chociażby ten komentarz, za który serdecznie dziękuje, pozdrawiam🙂
@Słów kilka i @ZnalezionePrzeczytane Po ktory przeklad Lolity najlepiej siegnac? Stillera czy Klobukowskiego?
@@tytkanaksiazki1634 to jest bardzo trudne pytanie, dla mnie:) pierwszy był u mnie przekład Stillera i mam sentyment, także z uwagi na przypisy, bo Stiller dokonał wielkiej rzeczy ułatwiając czytelnikowi odczytanie wielu kodów kulturowych w Lolicie. Jest to książka mocno intertekstualna. Z kolei bliższy oryginałowi wydaje się przekład Kłobukowskiego, nie ma w nim udziwnień i tej plebeizacji języka, na którą pozwolił sobie Stiller. Nagrałam jakiś czas temu materiał na dzień tłumacza i jest tam wątek "Lolity", zachęcam bo fragment jest oznaczony na podziałce czasowej. Pozdrawiam! Ps. Wiem, że nie pomogłam 😊
@@ZnalezionePrzeczytane Dziekuje. Musze sie nad tym zastanowic. :)