Dzięki wielkie za ten odcinek. Człowiek czyta tekst po polsku, nie zastanawiając się(oczywiście zakładając, że nie czytał również w oryginale) nad tym ile trudu jedno zdanie, bądź słowo, potrafi sprawić profesjonalnemu tłumaczowi. Tym bardziej coraz więcej szacunku dla sztuki tlumaczenia. Rosnący szacunek do Pana Piotra za te "insighty"! Pozdrawiam \m/
Kapitalny pomysł z tłumaczeniem piosenki, Lokomotywa powinna być zrozumiała dla wszystkich. W Polsce jest też taka szanta. Zmyło nam z pokładu 5 jeżowców, jedną żabę, kapitańską zmyło babę, taki był cholerny sztorm!
Dziękuję. Z tym Phantom Pressem, to tyle ich badziew-horrorów przeczytałem, a nigdy nie wyłapałem żadnego błędu. Ale może gdy dziesięcio-, dwunastolatek latek z bardzo bujną wyobraźnią, który właśnie przesiadł się na "dorosłą" literaturę z Karola Maya, Wernica i Szklarskiego, ma przed oczami niezwykle szczegółowe opisy śmierci, potwornych potworności i wyuzdanego na wszelkie możliwe sposoby seksu (o, to zwłaszcza na dwunastolatku robiło wrażenie), to te wszystkie błędy zwyczajnie tak przykuwały uwagę, jak krowy za oknem pociągu, gdy w przedziale obok siedzi grupa ślicznych studentek. Za to na starość zacząłem wyłapywać takie rzeczy i najlepszym przykładem tłumaczenia wykonanego metodą "na człowieka z przypadku" było tłumaczenie pierwszej części filmowych "Niezniszczalnych", w kinowej wersji. Przez cały film leciał kwiatek za kwiatkiem, ale kulminacja nastąpiła w czasie finałowej bitwy w fortecy. Jednemu z bohaterów skończyła się amunicja, zamek pistoletu pozostał w tylnym położeniu, więc krzyknął do drugiego z bohaterów "I'm out!". Co jakiś wybitny translator przetłumaczył jako "Wychodzę!". Bohater wyszedł, a ja zszedłem. Ze śmiechu :)
W filmach to nie jest wina tłumacza, tylko wydawcy, który dostarcza listę dialogów do przetłumaczenia bez dostępu do filmu albo chociaż kontekstu sceny.
@@ilcattivo13powtarza się, oj powtarza. Widziałem czołg, co został cysterną (oba to “tank”) i masę innych tego typu kwiatków wynikających ewidentnie z tego, że tłumacz nie widział filmu, więc się musiał domyślać i nie trafił 🙃
Może nie ma w Polsce mleczarzy i czyścicieli szyb, ale za to, jak ostrzegali Traperzy znad Wisły, grasuje Doręczyciel Uwodziciel (skądinąd wiadomo, że listonosz puka zawsze dwa razy). Pozdrowienia Piotrze!
Kontekst erotyczny związany z mleczarzem czy listonoszem w Polsce jak najbardziej istnieje (czy też istniał). Istniało nawet pojęcie "błysk w oku mleczarza"
Terry Pratchett- za tłumaczenie jego książek należą się Panu wszystkie nagrody! Dzięki, dzięki, wielkie dzięki!
Dzięki wielkie za ten odcinek. Człowiek czyta tekst po polsku, nie zastanawiając się(oczywiście zakładając, że nie czytał również w oryginale) nad tym ile trudu jedno zdanie, bądź słowo, potrafi sprawić profesjonalnemu tłumaczowi. Tym bardziej coraz więcej szacunku dla sztuki tlumaczenia. Rosnący szacunek do Pana Piotra za te "insighty"!
Pozdrawiam \m/
Dziękuję za Świat Dysku 😊
Bardzo dziękuję za garść super ciekawostek. Dobrze się Pana słucha.
Przeciekawe, wielce zajmujące. Coś czuję, że niejedną książkę mógłby Pan napisać.
Kapitalny pomysł z tłumaczeniem piosenki, Lokomotywa powinna być zrozumiała dla wszystkich.
W Polsce jest też taka szanta. Zmyło nam z pokładu 5 jeżowców, jedną żabę, kapitańską zmyło babę, taki był cholerny sztorm!
Pamiętam "Twierdzę". To był mój pierwszy czytany horror i po przeczytaniu około połowy książki spałem przy zapalonym świetle :)
Świetnie się słuchało. Dziękuję za materiał ;)
GENIALNE! Czy gdzieś jeszcze można spotkać i posłuchać Pana Piotra na żywo? Chętnie bym się wybrał na takie spotkanie😊
Dziękuję. Z tym Phantom Pressem, to tyle ich badziew-horrorów przeczytałem, a nigdy nie wyłapałem żadnego błędu. Ale może gdy dziesięcio-, dwunastolatek latek z bardzo bujną wyobraźnią, który właśnie przesiadł się na "dorosłą" literaturę z Karola Maya, Wernica i Szklarskiego, ma przed oczami niezwykle szczegółowe opisy śmierci, potwornych potworności i wyuzdanego na wszelkie możliwe sposoby seksu (o, to zwłaszcza na dwunastolatku robiło wrażenie), to te wszystkie błędy zwyczajnie tak przykuwały uwagę, jak krowy za oknem pociągu, gdy w przedziale obok siedzi grupa ślicznych studentek.
Za to na starość zacząłem wyłapywać takie rzeczy i najlepszym przykładem tłumaczenia wykonanego metodą "na człowieka z przypadku" było tłumaczenie pierwszej części filmowych "Niezniszczalnych", w kinowej wersji. Przez cały film leciał kwiatek za kwiatkiem, ale kulminacja nastąpiła w czasie finałowej bitwy w fortecy. Jednemu z bohaterów skończyła się amunicja, zamek pistoletu pozostał w tylnym położeniu, więc krzyknął do drugiego z bohaterów "I'm out!". Co jakiś wybitny translator przetłumaczył jako "Wychodzę!". Bohater wyszedł, a ja zszedłem. Ze śmiechu :)
W filmach to nie jest wina tłumacza, tylko wydawcy, który dostarcza listę dialogów do przetłumaczenia bez dostępu do filmu albo chociaż kontekstu sceny.
@@JerzyMuller Gdyby to się powtarzało przy innych filmach, to powiedziałbym "ok" :)
@@ilcattivo13powtarza się, oj powtarza. Widziałem czołg, co został cysterną (oba to “tank”) i masę innych tego typu kwiatków wynikających ewidentnie z tego, że tłumacz nie widział filmu, więc się musiał domyślać i nie trafił 🙃
Mistrzu, super przemyślenia😊
God is geometry, fajna koszulka z liczbą pi :)
Może nie ma w Polsce mleczarzy i czyścicieli szyb, ale za to, jak ostrzegali Traperzy znad Wisły, grasuje Doręczyciel Uwodziciel (skądinąd wiadomo, że listonosz puka zawsze dwa razy). Pozdrowienia Piotrze!
Czekam na crossover episode o tłumaczeniach z Rysławem 😃👍
Fajnie posłuchać Mistrza. Sam robię amatorsko napisy do filmów i seriali.
Komentarz 😊
Teoria tłumaczeniowa jest o kant tyłka rostrzaść. Mówię to jako przekładoznawca z wykształcania i tłumacz z zawodu (choć pobocznego).
Była kiedyś taka brytyjska komedia erotyczna "Wyznania pomywacza okien", oparta zresztą na książce tu pokazanej.
✅
Kontekst erotyczny związany z mleczarzem czy listonoszem w Polsce jak najbardziej istnieje (czy też istniał). Istniało nawet pojęcie "błysk w oku mleczarza"
Ale jeśli redaktor się nie zorientował, że nie ma takiej rzeki Danuba, to jemu lub jej też to powinni śpiewać.
A może istnieć ,,bicykl" w świecie gdzie nie ma łaciny?
AS dawno temu w ,,NF" kpił z takich skrupułów.
Chyba nieprzemyślane te opowieści, coś opowiem ale to nudne.
A któż to przyszedł?