Miałam dwójkę faworytów do Nike - Zytę Rudzką i Gdynię obiecaną. Obydwie wygrały, więc się cieszę. Mnie Ten się śmieje kto ma zęby zachwyciła. Fakt, Wera to nie jest bohaterka do polubienia. Wera to kobieta do szanowania jej siły, niezależności nie poddawania się oczekiwaniom świata. Do szanowania, bo w tej rzeczywistości postanowiła żyć na własnych warunkach. A łatwo jej nie jest. Ale Wera nie użala się nad sobą, nie prosi o pomoc, ona żąda jej od innych z pozycji „masz to zrobić”, bez tłumaczenia się. Wera zna swoje ciało już niemłode przecież, ale nie odmawia mu przyjemności, bo czegoś robić nie wypada. Wera nie chce zamknąć się we wdowieństwie, a i żałobę przeżywa na swój sposób. Siłą i sercem tej opowieści jest język - ostry, bezpośredni, brudny, wulgarny, dosadny, ale jednocześnie niezwykły. To on oddaje kwintesencję tego, jak to jest być taką Werą. Powieść Zyty Rudzkiej to nie jest „comfort read”, ale to pasjonująca opowieść o kobiecie, dla której w literaturze jest tak mało miejsca. Za mało.
Mnie też cieszy fakt, że to kolejna powieść z silną kobiecą bohaterką. Choć fanką tej historii nie jestem, to cieszy mnie, że mimo odmiennego zdania jest powód, by o literaturze dyskutować :)
Ja chętnie przeczytam. Cenię talent pisarki, zwłaszcza po poprzedniej książce "Tkanki Miękkie".
A ja chcę przeczytać teraz poprzednie książki Autorki.
Miałam dwójkę faworytów do Nike - Zytę Rudzką i Gdynię obiecaną. Obydwie wygrały, więc się cieszę.
Mnie Ten się śmieje kto ma zęby zachwyciła. Fakt, Wera to nie jest bohaterka do polubienia. Wera to kobieta do szanowania jej siły, niezależności nie poddawania się oczekiwaniom świata. Do szanowania, bo w tej rzeczywistości postanowiła żyć na własnych warunkach. A łatwo jej nie jest. Ale Wera nie użala się nad sobą, nie prosi o pomoc, ona żąda jej od innych z pozycji „masz to zrobić”, bez tłumaczenia się. Wera zna swoje ciało już niemłode przecież, ale nie odmawia mu przyjemności, bo czegoś robić nie wypada. Wera nie chce zamknąć się we wdowieństwie, a i żałobę przeżywa na swój sposób. Siłą i sercem tej opowieści jest język - ostry, bezpośredni, brudny, wulgarny, dosadny, ale jednocześnie niezwykły. To on oddaje kwintesencję tego, jak to jest być taką Werą. Powieść Zyty Rudzkiej to nie jest „comfort read”, ale to pasjonująca opowieść o kobiecie, dla której w literaturze jest tak mało miejsca. Za mało.
Mnie też cieszy fakt, że to kolejna powieść z silną kobiecą bohaterką. Choć fanką tej historii nie jestem, to cieszy mnie, że mimo odmiennego zdania jest powód, by o literaturze dyskutować :)
Mam bardzo podobne odczucia co do tej książki.
No właśnie, nie zawsze wybory gremium pokrywają się z odczuciami czytelników.